DWIE LISTY

avatar użytkownika Aleksander Ścios

Gdyby na drewnianym koniu, Achajczycy wyryli słowa „wróg jest wśród was”, tylko głupiec mógłby sądzić, że mieszkańcy Troi skorzystają z takiego upominku. Mianem głupca trzeba zatem określić każdego, kto z zachowań konia trojańskiego próbuje wywodzić wnioski sprzeczne z elementarnym doświadczeniem i wiedzą o III RP.
Od czasu tzw. transformacji ustrojowej, podstawowy system polityczno-ekonomiczny tego państwa, budowany był przez ludzi zależnych od Moskwy, przy czym formy uzależnienia przybierały kształt różnorodny: od członkostwa w partii komunistycznej i służby w formacjach siłowych okupanta, po mniej lub bardziej zaawansowane relacje agenturalne ludzi tzw. opozycji demokratycznej. Nową „elitę” wsparto rzeszą pospolitych dorobkiewiczów i różnej maści cwaniaków dokooptowanych w trakcie bandyckiej „kapitalizacji” majątku narodowego. Ludzie ci stali się żarliwymi „bojownikami o wolność”, piewcami pluralizmu politycznego, zwolennikami integracji z NATO i Unią Europejską. To oni stanowili „awangardę” zmian politycznych i gospodarczych, zaludnili banki, uczelnie i instytucje, przejęli prasę i telewizję, najzacieklej bronili „młodej demokracji” i gromko głosili hasła „otwarcia na Europę”. Pozwoliło to uwiarygodnić się w oczach sojuszników z Zachodu i przekonać Polaków, że mają do czynienia z ludźmi „nowej generacji”. 
Największym zwycięstwem tej grupy, opiewanym do dziś w mitologii III RP, było wprowadzenie Polski do struktur NATO i Unii Europejskiej oraz utrwalenie powszechnego przekonania, że zrodzona w zaciszu Magdalenki komunistyczna hybryda należy do „rodziny państw demokratycznych”. Dzięki szczelnej osłonie propagandowej, uwadze Polsków wciąż umyka fakt, że najważniejsze procesy tej „integracji” są nieodmiennie kontrolowane przez grupę założycielską, zaś główne pożytki z owych procesów płyną do wąskiej, uprzywilejowanej kasty cwaniaków.  
Trwałe zasługi w takiej mistyfikacji ma obecna koalicja rządząca, złożona z satelickiej (wobec PZPR) tzw. partii ludowej oraz z przedstawicieli formacji stworzonej przy współudziale byłych esbeków. O znaczeniu tej grupy świadczy fakt, że nigdy wcześniej w historii III RP powołanie nowego rządu nie spotkało się z tak entuzjastyczną reakcją Rosjan, jak w roku 2007, gdy do władzy doszła koalicja PO-PSL. Stwierdzenie Putina, iż "problemy z Polską dadzą się rozwiązać dzięki Tuskowi" ujawnia oczekiwania, jakie Rosja wiązała z tym rządem. Najpełniej wyraził je jeden z głównych ideologów Kremla Fiodor Łukianow, który uznał, że "jeśli nie będzie dużych błędów z rosyjskiej strony, to stosunki między Rosją i Polska będą co raz bardziej pragmatyczne. To jest wygodne dla Rosji gdyż Polska przez długi czas była główna przeszkodą dla realizacji europejskiej polityki Rosji".
Począwszy od roku 2007, „pragmatyczne” decyzje rządu PO-PSL przynosiły uzasadnienie dla rosyjskiego entuzjazmu. Zniszczenie nowych służb ochrony państwa, reaktywacja wpływów WSI, odrzucenie projektu amerykańskiej tarczy antyrakietowej, polityczny „reset” w relacjach Rosją, kampania nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego, propagandowa „wojna na górze”, nagonka na opozycję, wasalna umowa gazowa– były nie tylko widomym znakiem powrotu ludzi „partii rosyjskiej”, ale kamieniami węgielnymi pod budowę kolejnego konia trojańskiego, który miał zapewnić Rosji realizację jej „europejskiej polityki”.
Gdy w październiku 2007 roku, tuż po wygranej PO, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Rady Federacji Rosyjskiej Michaił Margiełow wyraził nadzieje „na normalizacje stosunków między Moskwą a Warszawą", dodał także, że "problemów w stosunkach rosyjsko-polskich przy Jarosławie Kaczyńskim nagromadziło się wiele, a ich likwidacja będzie wymagać czasu ".
Rzeczywiście – "likwidacja problemów" wymagała trzech lat i znalazła swój tragiczny finał w zbrodni smoleńskiej. To wydarzenie nie tylko „usuwało przeszkody” stojące na drodze wpływów rosyjskich, ale budowało nowy fundament, na którym oparto relacje warszawsko-moskiewskie.
Od dziesiątek lat Rosja rozgrywała swoje najważniejsze interesy bazując na logice „zakładników zbrodni”. Zgodne z tą logiką, depozyt kłamstwa katyńskiego narzucony tuż po wojnie państwom „wolnego świata” stanowił istotną gwarancję nienaruszalności wpływów Rosji Sowieckiej, zaś ukrywanie prawdy o mordzie założycielskim „Polski ludowej” czyniło ze wszystkich rządów PRL wspólników rosyjskiej zbrodni. Ci, którzy wiedzieli o ludobójstwie w Katyniu i otaczali je zmową milczenia, stawali się narzędziem kłamstwa i niewolnikami kremlowskich bandytów.
Jeśli ten sam mechanizm zastosowano wobec grupy rządzącej III RP, powierzona im rola „zakładników kłamstwa smoleńskiego” daje dziś Rosjanom trwałą gwarancję podległości i tworzy taki rodzaj więzów, których nie sposób zrzucić.  
Wszystko, co wiemy o zachowaniach przedstawicieli reżimu po 10 kwietnia, skłania do postawienia tezy o całkowicie świadomym ukrywaniu istotnych okoliczności zbrodni smoleńskiej. Tych ludzi obciąża nie tylko paktowanie z Putinem przeciwko polskiemu prezydentowi, nie tylko oddanie śledztwa Rosji, współuczestnictwo w rosyjskich łgarstwach i wprowadzanie w błąd polskiej opinii publicznej, ale przede wszystkim dobrowolne przyjęcie wynaturzonej i potwornej w swojej zbrodniczej logice narracji o „pojednaniu polsko-rosyjskim”. Ta próba narzucenia Polakom szczególnego piętna zniewolenia, w którym ofiara zostanie upodlona aktem „przyjaźni” z katem, jest dla mnie jednym z najmocniejszych dowodów rosyjskiego sprawstwa i świadczy o roli, jaką powierzono ludziom „partii rosyjskiej”.
Gdy Józef Mackiewicz pisał, że „okupacja niemiecka zrobiła z nas bohaterów, okupacja sowiecka robi z nas gówno”, chciał podkreślić tę właśnie, najbardziej nieludzką cechę rosyjskiej dominacji, która nie poprzestaje na pohańbieniu niewolnika ani na zamordowaniu wroga, ale zmusza niewolnika do składania deklaracji przyjaźni, a na grobie wroga każe urządzać barbarzyńskie bachanalia.  Ci wszyscy, którzy tuż po 10 kwietnia nawoływali Polaków do „pojednania zrodzonego z krwi” i zachłystywali się wspaniałomyślnością reżimu Putina nie zasługują na inne określenie, niż te, którym posłużył się Mackiewicz. To za ich przyczyną Polacy mieli zostać upokorzeni wyznawaniem „pojednania” z bestialskim reżimem i zmuszeni do uznania odwiecznych ciemiężycieli za przyjaciół. To oni są winni spektaklom nienawiści, walce z krzyżem smoleńskim i niszczeniu pamięci o ofiarach zbrodni.
Gdyby zachowania grupy rządzącej były efektem słabości, błędu lub braku rozeznania, nie mogłaby towarzyszyć im wrzaskliwa kampania „pojednania”, do której zaprzęgnięto dziesiątki „autorytetów”, polityków, hierarchów i propagandystów. Ta szatańska batalia najpotworniejszych łgarstw i odpychających aktów poddaństwa jest nieomylnym znakiem rozpoznawczym rosyjskich rabów i na zawsze będzie hańbić imiona tych ludzi.  
Można zapomnieć o politycznym szkodnictwie grupy rządzącej, niszczeniu polskiej kultury i fałszowaniu historii, o zaprzepaszczeniu tysięcy szans, pysze i arogancji. O tym jednak, że chcieli nas jednać z ludobójcami i głosili pochwałę niewolnictwa – zapomnieć nie wolno.     
Z odrazą przyjmuję dziś głosy publicystów próbujących poszukiwać usprawiedliwienia dla postaw Tuska i Komorowskiego. Z pogardą traktuję wypowiedzi polityków opozycji, ich zapewnienia o „wspólnych stanowiskach” i „wspólnych drogach”. Tego wyboru nie tłumaczy żadna strategia, „powaga chwili” ani polityczny pragmatyzm. W tak ważnym momencie naszej historii, nie wolno wspierać ludzi szkodzących Polsce. To wyraz tchórzostwa i braku szacunku wobec tych, którzy uwierzyli, że „Polacy zasługują na więcej”.
Za szczególnie groźne uważam insynuacje, jakoby Komorowski i Tusk swoją obecną postawą w sprawach Ukrainy zasłużyli na umieszczenie na "liście wrogów" Putina. Stanisław Janecki, który ujawnił tę niebywałą tezę, wsparł ją domysłem, że „służby Putina będą chciały jakoś dezawuować Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego i Bronisława Komorowskiego robiąc wrzutki, być może także w mediach, i to koniecznie poza Rosją, bo gdyby to się znalazło w rosyjskich mediach, osłabiałoby skuteczność takich działań.”
Nietrudno zrozumieć, że gdyby w niedalekiej przyszłości pojawiły się materiały ukazujące rolę tych osób w kontekście tragedii smoleńskiej, byłby uznane za rosyjskie komprmateriały, którymi wściekły Putin chce pogrążyć naszych dzielnych przywódców.  
Nie zapytam – co uprawnia do formułowania tych nonsensownych hipotez ani czym wyjątkowym mieli narazić się piewcy „pojednania” z Rosją. Pan Janecki i grono „niezależnych” publicystów mają prawo nie przyjmować reguły konia trojańskiego oraz odrzucać logikę „zakładników kłamstwa”. Muszą jednak wiedzieć, że polityczna „rehabilitacja” ludzi reżimu poprzez umieszczanie ich na urojonych „listach wrogów” Putina, jest więcej niż niewybaczalnym błędem. Taka lista bowiem rzeczywiście istnieje i od 10 kwietnia została wypełniona nazwiskami ludzi, którzy ponieśli śmierć na nieludzkiej ziemi. Nie godzi się w imię własnych wyobrażeń bądź politycznej koniunktury mieszać rzeczy nieprzystawalnych, równać dobre i złe czyny, mylić honor z zaprzaństwem. 
Smoleńska "lista Putina" jest niepodważalnym dowodem, że prawdziwym wrogiem Rosji może być tylko ten, kogo Rosja się boi, nigdy zaś ktoś, kim Rosja zaledwie gardzi. 

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Aleksandrze

z przerażeniem patrzę na tę pietrową medialną hucpę, w której kreuje sie Tuska i Komorowskiego na bohaterów walczących o interesy Polski. To jakiś obłęd.

"Prawdziwa lista Putina jest niepodważalnym dowodem, że wrogiem Rosji może być tylko ten, kogo Rosja się boi, nigdy zaś ktoś, kim Rosja gardzi."

Dokładnie tak, zawsze tak było.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

2. Nam bratnie wojska Rosji nie zagrażają, bo je gościmy wbrew NATO

Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen ogłosił wczoraj, że NATO zawiesiło współpracę z Rosją w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Tymczasem polskie wojsko przyjęło dziś w 15 Giżyckiej Brygadzie Zmechanizowanej wysłanników Sił Zbrojnych Rosji i Białorusi.

- Sytuacja na Ukrainie spowodowała poważne skutki dla bezpieczeństwa i stabilności w rejonie euroatlantyckim. Rosja nie przestaje naruszać suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w związku z czym NATO zdecydował się podjąć serię natychmiastowych działań – powiedział w środę Rasmussen.

Sekretarz Generalny NATO jako te działania wymienił: zawieszenie przeprowadzenia pierwszej wspólnej akcji Rosja-NATO, wstrzymanie organizacji spotkań przedstawicieli NATO ze stroną rosyjską oraz podjęcie decyzji o „pełnej rewizji stosunków z Rosją”.

Polska, mimo iż jest członkiem NATO dziś przyjęła wojskowych z Rosji i Białorusi. „Przedstawiciele SZ Rosji i Białorusi kontrolowali realizację postanowień Dokumentu Wiedeńskiego” - czytamy na stronie 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.

Rosyjsko – białoruskiej delegacji przewodniczył płk Aleksandr Wichrow, a w spotkaniu wzięli udział polscy wojskowi: dowódca 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej gen. bryg. Sławomir Kowalski, dowódca 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej płk Piotr Żurawski, dowódca 11 Mazurskiego Pułku Artylerii płk Dariusz Adamczyk oraz dowódca 9 Warmińskiego Pułku Rozpoznawczego płk Wiesław Marszałek.

Dowódcy przedstawili prezentacje na temat podległych sobie jednostek wojskowych. „Na zakończenie inspekcji generał Sławomir Kowalski wręczył przewodniczącemu inspekcji ryngraf 15 Brygady Zmechanizowanej” - pisze portal 15 BZ.

Wojskowi tak tłumaczą dzisiejszą wizytę:
Podstawę do wizyty inspektorów stanowił Dokument Wiedeński z 1999 roku (z późniejszymi zmianami) o środkach budowy zaufania i bezpieczeństwa zawarty w 1999 roku. Przewiduje on przekazywanie rocznej informacji o konwencjonalnych siłach zbrojnych, w tym ich organizacji i uzbrojeniu oraz planowaniu obronnym. Dokument wprowadził także system wcześniejszego powiadamiania o określonych rodzajach działalności wojskowej oraz mechanizmy weryfikacji przez wizyty oceniające w jednostkach wojskowych, a także inspekcje i obserwacje manewrów wojskowych.

http://niezalezna.pl/52600-nato-zawiesza-wspolprace-z-rosja-do-polski-pr...

Odlot na całego, prawda?

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika guantanamera

3. Odlot?

Nie wiem czy odlot, ale współpraca to na pewno.

avatar użytkownika Tymczasowy

4. "Mozna zapomniec"

Ten akapit bym wykreslil
Wrazy szacunku.

avatar użytkownika Maryla

5. Szanowny Panie Aleksandrze

dzisiaj w TVN24 dawał wystepy Michnik u Morozowskiego

http://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/michnik-jestem-dumny-z-mojego-panstwa,...

Pytany, czy wydarzenia na Krymie przestraszyły Polaków, Michnik podkreślił, że jest wrogiem rusofobii, uważa się raczej za antysowieckiego rusofila.

- Bać się trzeba Putina, a nie Rosji - powiedział Adam Michnik.

- Jestem dziś dumny z Polski, z polskiego prezydenta i premiera oraz opinii publicznej. To, co dziś osiągnęliśmy, nawiązuje do najlepszych polskich tradycji. Słowa "za naszą i waszą wolność" zalśniły nowym blaskiem.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,15581377,Adam_Michnik_w_TVN__Putin_rozumie_ty...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

6. Tak m.in. wyglądało nowe otwarcie w 1989 roku

Tak jakby nigdy w międzyczasie nie było wojny wypowiedzianej Polakom, jakby nie było mordów politycznych w czasie jego trwania, tak jakby nie było brutalnych i zbrodniczych pacyfikacji m.in. w KWK "Wujek" i innych kopalniach czy stoczniach.
Jestem świadkiem i ofiarą ich zbrodni komunistycznych.

A tymczasem wydawali takie ulotki wspominając porozumienia sierpniowe i nie wspominając nic o tym, że w grudniu 1981 roku i lata kolejne te porozumienia podeptali buciorami LWP i ZOMO.



https://lh5.googleusercontent.com/-_D40RlVRJZM/UxjmuSDY89I/AAAAAAAAUkM/j...



https://lh5.googleusercontent.com/U3ZOCSNba6Pu7CQGYVO42_B6gm6sHlKaBGajBU...

Wielu z tych, którzy byli stroną porozumienia gdańskiego w sierpniu 1980 roku już w grudniu 1981 roku doprowadzono siłą i pod przymusem do tej samej Sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina pobitych w czasie brutalnej pacyfikacji Mojej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (imię nadaliśmy w dniu 11.11.1981 roku wbrew kacykom z PZPR i ich usłużnym idiotom), co miało Nas, Stoczniowców złamać i upokorzyć.

Ten, dla niektórych profesor albo i człowiek honoru, dla inny serdeczny ciepły i miły człowiek jakoś nie chwalił się udziałem w zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu dokonanemu przez namiestników i agenturę moskiewską.

Dla niektórych niemieccy jak i komunistyczni zbrodniarze też byli miłymi i nienagannymi rodzicami, mężami, żonami, dziadkami, babciami braćmi wujkami stryjkami, prawda?

Lecz nie dla mnie, bo ja w przeciwieństwie do innym mam dobrą pamięć, a nie złotych rybek czy cyklu i długości trawienia w rurach kombinatu mięsno-warzywnego.

Tu jest już pierwszy zwiastun kolejnych skanów, które skrzętnie gromadziłem przez lata, by dać świadectwa draństwu i zakłamania.

https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/598778938175...

Dziś na salonach 3miasta bryluje inny komuszy turysta, który jest dla niektórych wybitnym znawcą dróg do wolności i demokracji, który wcześniej był I Sekretarzem KW PZPR w Gdańsku, a był nim nie kto inny jak ten dzisiejszy celebryta Tadeusz Fiszbach.
Ten sam, który w przeddzień odsłonięcia pomnika w Gdańsku podjął próbę naocznego zobaczenia napisu o treści "ŚMIERĆ KOMUNIE", który wyciął szlifierką mój brat na jednym z ramion gdańskiego krzyża, którego treści musiał donieść jakiś konfident spośród tych co montowali ten gdański pomnik.

Kiedyś "Mieszko II"