Jak tu nie ufać słowom Anioła
"Miesięcznik Egzorcysta" to jedyny w swoim rodzaju magazyn, który w nowoczesny sposób prowadzi działalność ewangelizacyjną i podejmuje temat zagrożeń duchowych we współczesnym świecie. Miesięcznik wyróżnia się nowoczesną szatą graficzną i oryginalnym doborem treści. Wśród autorów znajdują się kapłani, naukowcy, eksperci i egzorcyści, a także ludzie doświadczeni przez zło. W skład Rady Programowej Pisma wchodzą: ks. dr hab. Krzysztof Guzowski, ks. Andrzej Grefkowicz, ks. Jarosław Cielecki i Grzegorz Górny. Jego obecny nakład wynosi 35000.
Zapraszamy do zapoznania się z artykułem
Jak tu nie ufać słowo Anioła
Czasem słyszę zarzuty stawiane przez niedowiarków: Dlaczego ciągle giną ludzie i żaden anioł im wówczas nie pomaga? Ja też mogę postawić pytanie: Dlaczego Jezus uzdrawiał i nadal uzdrawia tylko niektórych? Przecież mógłby uzdrowić i pomóc wszystkim!
Z pokorą musimy przyznać, że nie znamy odpowiedzi na te pytania, bo nie znamy Bożych planów wobec nas. Jedno wydaje się być pewne: miłe są Bogu osoby, które Go kochają, starają się żyć Ewangelią i oddają się w Jego opiekę. Anielska pomoc może być tego doskonałym potwierdzeniem.
Anioł z komórką
Ksiądz Marek z archidiecezji katowickiej mówi, że do końca życia nie zapomni zaskakującej przygody, która przytrafiła mu się w 1996 roku, we wtorek przed samą środą popielcową. Aby uczcić koniec karnawału, ks. Marek z kilkoma znajomymi nauczycielami wybrał się do jednego z katowickich kin. Wszyscy razem pojechali jego samochodem. Kiedy wracali z seansu, około godz. 22.00, auto się zepsuło. Mimo wspólnych prób uruchomienia pojazdu, efektów nie było i ostatecznie nauczyciele zdecydowali, że pojadą taksówką. Ks. Marek chciał poprosić kogoś ze znajomych o odholowanie, jednak nie miał przy sobie telefonu. Wówczas – jak wspomina – zjawiła się niespodziewana pomoc: W pewnym momencie pojawił się mężczyzna z telefonem. Niósł go w ręce tak, abym mógł ten telefon zauważyć. W swoim stylu zawołałem żartobliwie: – O, telefon idzie. Od razu usłyszałem odpowiedź: – A potrzebuje pan zadzwonić? – Proszę pana, samochód mi się zepsuł i muszę wezwać pomoc.
Ksiądz zadzwonił do swojego proboszcza, który obiecał mu pomoc w holowaniu. Po skończonej rozmowie oddał telefon właścicielowi, serdecznie mu dziękując. Wspomina dalej: Zrobiłem pięć, może sześć kroków w stronę mojego samochodu. Schyliłem się do środka, aby spod radia wyciągnąć portfel. Chciałem zaproponować pieniądze za możliwość skorzystania z telefonu. Jakież było moje zdumienie… Gdy się odwróciłem – nikogo nie było. Podbiegłem do ulicy Kościuszki – popatrzyłem w górę, w dół – żywej duszy. Spojrzałem w kierunku placu Andrzeja, ale tam również nikogo nie było. Stanąłem na chodniku i czekając na proboszcza, zacząłem się zastanawiać nad całą tą sytuacją. O 22.00 idzie przez plac Miarki człowiek, który nie ma ani torby, ani neseserka, ani plecaczka. Idzie i niesie telefon. On tym telefonem nie szpanował. On go po prostu niósł. I to tak, abym zauważył. Nawet nie zdążyłem się odwdzięczyć… Jestem pewien: to był mój Anioł Stróż. Przyszedł mi z pomocą właśnie wtedy, gdy Go bardzo potrzebowałem.
Anielski „swat” z psem
Anioł może przyjść nam z pomocą w różnych sytuacjach, nie tylko związanych z ratowaniem życia czy zdrowia. Potwierdza to również pani Magdalena Wolan, której anioł pomógł w znalezieniu… męża! Ale po kolei, nie będę uprzedzał faktów.
Wspomniana sytuacja miała miejsce zaledwie kilka lat temu, kiedy pani Magda była jeszcze początkującą studentką teologii w Lublinie. Dzień przed ostatnim egzaminem postanowiła odwiedzić znajomego. Późno, bo ok. godz. 22.00, wyszła ze stancji, nie znając jeszcze zbyt dobrze miasta. Specjalnie jednak się tym faktem nie przejmowała, bo jako doświadczona harcerka pomyślała sobie, że na pewno jakoś trafi. Idąc w stronę szpitala wojewódzkiego zadzwoniła, by zapewnić, że pamięta drogę i trafi. Zaraz po rozmowie rozładował jej się telefon… Zatem z różańcem w ręku szła dalej. Będąc na jakimś słabo oświetlonym osiedlu, uświadomiła sobie nagle, że kompletnie nie wie, gdzie teraz jest. Na dodatek wyskoczył na nią bezpański pies i wystraszona zaczęła gwałtownie biec przed siebie. Schowała się pod jakimś płotem. Co robić? Wyciągnęła z torby swój brewiarz. Wysunął się z niego obrazek z modlitwą św. Jana Berchmanna do Anioła Stróża (który tego dnia dostała od kolegi ze studiów). Szybko odmówiła modlitwę z obrazka i ruszyła na wyczucie. Nie wiedziała nawet, która jest godzina. Mijając kolejne, pogrążone w mroku budynki, w pewnym momencie uświadomiła sobie, że nie pamięta nazwy ulicy, numeru bloku ani numeru telefonu znajomego. Zaczęła płakać...
W pewnym momencie zauważyła naprzeciw siebie ubranego na biało mężczyznę z białym psem, biegającym bez smyczy. Ponieważ pies szybko zmierzał w jej kierunku, ogarnął ją strach. Mężczyzna z daleka krzyknął: Proszę się nie bać, nie ugryzie. Zaraz też podszedł i zapytał, co robi tu sama o tak późnej porze. Kiedy przedstawiła mu pokrótce swoją trudną sytuację, zapytał: Czy aby to tylko znajomy, że tak idzie pani do niego nocą? Magda zapewniła, że taka jest prawda.
Przez jakiś czas razem szli uliczkami osiedla, aż stanęli pod pewnym blokiem i tajemniczy mężczyzna spokojnie oznajmił, że to już tu. Młoda studentka popatrzyła na wskazany budynek i stwierdziła, że jest u celu! Natychmiast chciała podziękować mężczyźnie i zapytać go, skąd wiedział. Jednak kiedy się odwróciła, ani jego, ani psa już nie było...
Jak dziś przyznaje, od razu po tym wydarzeniu miała pewność, że ów spotkany mężczyzna z psem to był nie kto inny, tylko jej Anioł Stróż. Nie dawało jej spokoju zadane wówczas z naciskiem pytanie: Czy to tylko znajomy? Długo zastanawiała się, aż w końcu zrozumiała jego sens…
Dzisiaj pani Magda jest szczęśliwą żoną tego „znajomego”, do którego szła ciemnymi ulicami Lublina. Oboje z mężem są teologami (mąż katechizuje), mają małe dzieci i szczególne nabożeństwo do Anioła Stróża. Starają się świadczyć o niezwykłej niebiańskiej opiece nad ich rodziną. I jak tu nie ufać „opatrznościowym” słowom anioła?
Na mnie zawsze możesz liczyć!
Równie ciekawą historię o bezpośredniej anielskiej pomocy opowiedziała mi kiedyś elżbietanka, s. Estera. Była wówczas przełożoną i dyrektorką przedszkola w Rudzie Śląskiej – Orzegowie. Obecnie pracuje w Domu Dziecka w dalekim Nowosybirsku. Wspomniana anielska historia zdarzyła się jej 17 lat wcześniej. Po skończonej wizycie znajomej s. Estera postanowiła odprowadzić ją na dworzec PKP w Katowicach.
Kiedy szły ulicą, z przeciwka zbliżyło się do nich dwóch mężczyzn. Jeden niespodziewanie rozłożył ręce, chcąc złapać siostrę. Patrząc jej prosto w oczy, zupełnie na serio wykrzyknął: Teraz będziesz moja! Zaskoczona nagłym atakiem s. Estera chciała uderzyć wyciągnięte dłonie napastnika, by je od siebie odsunąć i szybko zejść mu z drogi. Zastanawiała się jednak, czy zdoła uciec. Nie zdążyła się o tym przekonać, gdyż nagle z prawej strony, jakby zza pleców, wyprzedził ją jakiś obcy mężczyzna i stanął między nią a agresorem. Siostra pamięta, że był w średnim wieku, a spod nakrycia głowy widoczne były jego ciemne włosy. Miał na sobie czarny płaszcz, w ręku trzymał skórzaną teczkę.
Niczym szczególnym się nie wyróżniał, jednak stanowczym, nieznoszącym sprzeciwu tonem nakazał napastnikowi: Odejdź! Zostaw siostrę w spokoju! Ten natychmiast opuścił ręce, minął kobiety i grzecznie odszedł ze swym kompanem, nie mówiąc już ani słowa. Tajemniczy wybawiciel również zrobił kilka kroków do przodu, po czym odwrócił się i niespodziewanie zapewnił: Siostro, na mnie zawsze możesz liczyć. Uśmiechnął się i poszedł dalej.
Siostrze Esterze ta historia mocno wryła się w pamięć. Opowiadała mi z przejęciem: Czułam wówczas, jakby był on chodzącym ucieleśnieniem dobra. Tak jak kochający ojciec – jeśli już miałabym go do kogoś porównać. Jego głos był serdeczny i miły, a z rysów twarzy przebijała łagodność.
Siostra odwróciła się do ciągle stojącej w bezruchu i zaskoczonej tą sytuacją koleżanki, wołając z przekonaniem: To był mój Anioł Stróż! Spojrzała ponownie w jego kierunku, ale nie mogła go nigdzie dostrzec. Już go nie było. Mimo upływu czasu, s. Estera ciągle ma to zdarzenie świeżo w pamięci i jest przekonana, że wówczas naprawdę pomógł jej Anioł Stróż.
Grzegorz Fels
- Miesięcznik Egzorcysta - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. Jan Paweł II mówił, że
Jan Paweł II mówił, że Aniołowie są stróżami człowieka na jego drodze do królestwa Bożego. Zasługują na zaufanie oraz wdzięczność za dobrą opiekę.
Pierwsza modlitwa, którą odmawiałam jako bardzo małe dziecko, a którą nauczyła mnie Mama, to była modlitwa do Anioła Stróża. I Anioł strzegł mnie i strzeże dalej.
Aniele Boży, stróżu mój,
Ty zawsze przy mnie stój.
Rano, wieczór, we dnie, w nocy
Bądź mi zawsze ku pomocy,
Strzeż duszy, ciała mego,
zaprowadź mnie do żywota wiecznego.
Amen.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. To było sporo lat temu...
Jechałam samochodem do Rzymu, ze mną dwie znajome. Już bardzo niedaleko Rzymu z autostrady zjechałam na boczną drogę, która wiodła zakrętami - to w górę to w dół...
Przy którymś podjeździe w górę zobaczyłam idących z naprzeciwka ludzi, chyba wychodzili z kościoła... Osobno szła kobieta. Przyciągnęło mój wzrok jej ubranie - długa spódnica, na głowie chusta. Tak ubierała się moja babcia, Mama mojego Ojca, odwiedziła nas tylko raz, gdy byłam bardzo mała... Ta kobieta w rękach niosła ogromny różaniec - każdy jego paciorek był niewiele mniejszy niż piłeczka pingpongowa.
Od razu pomyślałam, że to nie bez powodu, że to jest ostrzeżene, że muszę jechać powoli. Zwolniłam.
Pół kilometra dalej zaczęły nagle zawodzić hamulce. Zjechałam na pobocze. Zajrzałam pod maskę. W zbiorniczku nie było płynu hamulcowego... Kiedy wyjeżdżałam był, jakiś czas potem też...
Potocznie określa się płyny hamulcowe ich kolorem - mój był zielony.
Nalałam, zbiorniczek szybko się napełnił, w przedwodach płyn jeszcze był, ale pewnie dostało się tam powietrze... Poczekałyśmy, nic nie wyciekało. Ruszyłam. Wszytko dobrze. Sprawdzam co kilka kilometrów. W porządku...
Rzym był bardzo niedaleko, a tam w hoteliku od razu spotkalyśmy Polaka, który przyjechał z Austrii. Pracował jako kierowca i doskonale znał się na samochodach. Poszedł sprawdzić i wyjaśnił że sprawa jest prosta: przewód był leciuteńko odkręcony od zbiorniczka. Płyn wyciekał bardzo powoli, ale stale, a przewód odkręcał by się coraz bardziej i bardziej w miarę przebytych kilometrów...
Dobrze, że jechałam powoli... Obraz Kobiety z Różańcem mam do dzisiaj w pamięci.
3. moja przygoda z przed laty.....
przygoda,której nigdy nie umiałam wytłumaczyć w logiczny sposób.
Wracałam w nocy naszą syrenka z moimi szwagierkami od rodziny...do domu było jeszcze daleko a droga kiepsko oswietlona z miękkim poboczem,,,
Nagle zjechałam na bok,przerażona,ze w kabinie zrobiło się zupełnie biało,tak biało,ze nie widziałam nawet tablicy rozdzielczej...szwagierki patrzyły na mnie ze zdumieniem...ale nic nie powiedziały...
za parę minut ruszyłam ale ten czas wystarczył,by jadące auto przed nami potraciło kobietę idąca poboczem,,,,kilka minut wcześniej,ja bym to zrobiła...oświetleniem był jadący pociąg równolegle z nami ,nie miałam żadnych szans,by Ją dostrzec...
Moje szwagierki do dzisiaj nie chcą o tym rozmawiać,zawsze uważały mnie za "troszkę nawiedzoną "
serdecznosci nocne :)
gość z drogi
4. Gazeta Wyborcza ATAKUJE diabłem , boi się egzorcyzmów :)
Wysłać diabła do diabła-Arkadiusz Stempin
http://wyborcza.pl/magazyn/1,136820,15545517,Wyslac_diabla_do_diabla.html
(..)Jak działa zły - wykład słynnego egzorcysty ks. Mariana Piątkowskiego
Większość kardynałów w Watykanie takie opowieści uznaje za wyssane z palca, a egzorcyzm - za średniowieczne praktyki. Fakt, rytuał budzi lęk i zgrozę. Egzorcysta kropi wodą święconą opętanego i kładzie mu lewą dłonią stułę na czole, prawą dotyka jego głowy i nakazuje: ''Odejdź, szatanie, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego''. W jego ręku pojawia się krucyfiks. Rytuałowi towarzyszą modlitwy, czytanie Ewangelii, śpiew dziękczynny, a na końcu błogosławieństwo. Egzorcystą może być ksiądz, który ma specjalne zdolności: łaskę od Boga i pozwolenie od biskupa. Tylko ci, których biskup diecezjalny uzna za silnych duchowo, są dopuszczani do wypędzania demonów.
''Nasza praca jest ciężka i niepopularna'' - skarży się don Amorth. I wskazuje na Chrystusa jako pierwszego egzorcystę. Jak rozpoznać opętanie? - takie pytanie dziennikarze zadają Amorthowi najczęściej. ''Są do tego klarowne przesłanki, np. lęk przed świętymi obrazami. Opętany reaguje też histerycznie, kiedy go błogosławię''. Czy odczuwa lęk? - dopytują się dziennikarze. ''To szatan musi się mnie obawiać. Matka Boska jest przecież po mojej stronie''.
Na ostatnie z dziennikarskiej top listy pytań: ''O co sam Amorth pyta demona podczas egzorcyzmu?'', mnich odpowiada: ''O jego imię, kiedy i jak wszedł w opętanego. Wszystkie pytania służą wypędzeniu. Nie kieruję się ciekawością. Nie wolno pytać, czy wygra AC Milan, czy Inter. Szatan zna wynik, ale skłamie. Jest uszczęśliwiony, jeśli się wątpi w jego egzystencję, dworuje sobie z niego, maluje go z rogami, ogonem czy skrzydłami nietoperza''.
Zdaniem Amortha diabeł nie jest sumą zła w świecie, tylko osobowym, indywidualnym demonem.
Przypadek Anneliese Michel
Sceptycyzm w Watykanie i w episkopacie światowym to rezultat skandalu, jaki wywołało wypędzanie demonów przez dwóch bawarskich księży z 23-letniej studentki Anneliese Michel pokazane m.in. w filmie ''Egzorcyzmy Emily Rose''.
''Opętana'' z rąk duchownych trafiła prosto na cmentarz. Wzorowa katoliczka z Klingenbergu cierpiała z powodu napadów demonów. Pomimo wyraźnych objawów schizofrenii i epilepsji oraz złego tolerowania lekarstw dostała się pod opiekę egzorcystów. 67 sesji zostało nagranych na 51 taśm. Gdy się ich słucha, ma się uczucie oglądania złego filmu.
Niski demoniczny głos cynicznie komentuje modlitwy duchownych, przeklina ich. Po dziesięciu miesiącach przeprowadzania seansów studentka zmarła na oczach rodziców w 1976 roku z powodu wycieńczenia i zapalenia płuc. W chwili śmierci ważyła 31 kg.
''Dzieło zostało spełnione'' - taki napis widnieje na grobie. Złożyła dobrowolną ofiarę życia za grzechy niemieckich narkomanów, ateistów i innych bezbożników - twierdzili rodzice i egzorcyści. 19 miesięcy później doszło do nie mniejszego skandalu: grób odkopano, trumnę wyciągnięto. Zwłoki Anneliese miały nie ulec rozkładowi. Ona sama zaś miała zmartwychwstać. ''Ekshumacja udowodni to, czemu teolodzy zaprzeczają - istnienie piekła i diabła. Pan mnie wybrał, bym udowodniła to, w co ludzie dziś nie wierzą'' - brzmiało przesłanie Anneliese.
Ale cud się nie zdarzył. Już przed realnym sądem w Aschaffenburgu obydwaj duchowni, ojciec Arnold Renz i proboszcz Ernst Alt, oraz rodzice Anneliese zostali skazani na pół roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na trzy lata. Biskup diecezjalny z Würzburga Josef Stangl zeznał, że o niczym nie wiedział. Kłamał. Odnaleziono jego upoważnienie dla obydwu księży.
W Kościele zapaliło się czerwone światło. Konferencja episkopatu RFN wydała radykalny zakaz egzorcyzmowania. W ślady biskupów niemieckich poszli austriaccy i szwajcarscy. ''To absurdalne - komentował Amorth - Szwajcaria od pięciu wieków dostarcza gwardzistów do Watykanu, a nie ma egzorcysty z krwi i kości''.
Można się śmiać, ale jest się czego bać: ''Papieski uniwersytet w Rzymie rozpoczyna seminarium o satanizmie''
Do totalnego zdezawuowania praktyk egzorcystycznych przez Kościół niemiecki przyczynił się biskup Franz Eisenbach, sufragan mogunckiego kardynała Karla Lehmanna. W 2000 roku profesor tamtejszego uniwersytetu oskarżyła go o molestowanie seksualne pod płaszczykiem przeprowadzania na niej egzorcyzmów.
Pod presją Watykanu Eisenbach ustąpił ze stanowiska.
Demony pod ochroną?
W tym czasie Watykan z inspiracji niemieckich i szwajcarskich biskupów oraz teologów sprowadził egzorcyzm z nieba na ziemię. Od 1998 roku zezwolił na wypędzanie demonów tylko w ekstremalnych sytuacjach. Dotychczasowy Rytuał Rzymski z 1614 roku zastąpiono nowym.
Teolodzy uznali, że egzystencja złych duchów należy wprawdzie do kanonu wiary, ale podczas seansów nie wolno już pytać demona o jego imię, a on sam zostaje wezwany do opuszczenia ciała opętanego w imieniu Chrystusa. Zrezygnowano z formuły: ''Ojcze kłamstwa, idź precz''.
Istotniejsza zmiana polegała na tym, że nim do opętanego zostają dopuszczeni egzorcyści, bada go lekarz i psychiatra. Obydwaj wystawiają swoje opinie, wykluczając psychosomatyczne podłoże opętania. ''Linia obrony została rozwodniona! - pomstował Amorth na via Severo. - Nowa regulacja to arcydzieło niekompetencji, bo dopiero podczas egzorcyzmów szydło wychodzi z worka - czy w człowieku siedzi demon''.
A w swoich pamiętnikach egzorcysty napisał: ''Milczenie Kościoła na temat diabła doprowadziło do tego, że Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii i Portugalii prawie nie ma egzorcystów. W seminariach zagadnienie nie jest omawiane. Z tego powodu duża liczba księży i biskupów nie wierzy już w szatana. Demony znalazły się pod ochroną, a egzorcyści są traktowani jak przestępcy. Szatan zagościł w samym Kościele i może w nim robić, co tylko zechce''.
(..)
Egzorcyści wracają
Jan Paweł II, który wprowadził egzorcyzm lightowy, oparł się naciskom watykańskiego lobby, na czele z don Amorthem i ultrakonserwatywnym zakonem Legionistów Chrystusa.
Zakon pomstujący szczególnie gorąco przeciwko okultyzmowi, ezoteryzmowi i New Age domagał się, by dać większy odpór siłom zła, choćby organizując w Watykanie światowy kongres egzorcystów. Polski papież nie dał też jednak posłuchu apelom tych biskupów, którzy domagali się zaprzestania praktyk wypędzania demonów.
Gdy Jan Paweł II w ostatnich miesiącach życia stracił kontrolę nad Watykanem i w politycznym interregnum rozpoczęła się walka frakcji o wpływy, egzorcystyczne lobby wzięło górę.
''Nim w Watykanie ogłoszono śmierć szatana'', jak reasumuje podejście do egzorcyzmu w latach 80. i 90. kurii rzymskiej demonolog i egzorcysta z Aguila Gabriele Nanni, w lutym 2005 roku papieska akademia Regina Apostolorum wprowadziła nowy kierunek studiów dla kształcących się tam teologów: podstawy satanizmu, okultyzmu i egzorcyzmu, łącznie z nauczaniem, jak z bliźniego wypędzić diabła. Papieski college rok w rok wypuszcza setkę absolwentów, którzy końcowy egzamin zdają z egzorcyzmu.
Za pontyfikatu niemieckiego następcy lobby egzorcystyczne się wzmocniło. Benedykt XVI zezwolił na przeprowadzanie egzorcyzmów według starego Rytuału Rzymskiego z 1614 roku. To była woda na młyn dla don Amortha, Pedra Barrajóna i Legionistów Chrystusa.
Nie mniejsze znaczenie miały też słowa uznania wypowiedziane przez papieża pod ich adresem na placu św. Piotra. Benedykt zarządził także, że każda z trzech tysięcy diecezji na świecie powinna mieć swojego egzorcystę. Jednego z nich, Kurta Kocha z Bazylei, uczynił kardynałem, członkiem Kongregacji Nauki Wiary i prezydentem Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan.
''Papież Benedykt życzy sobie gorąco, by także w Niemczech każda diecezja miała swojego egzorcystę'' - mówił kardynał Comastri. ''Front walki z szatanem został wzmocniony'' - ocenił pontyfikat Ratzingera Amorth.
W efekcie jednak Benedykt wywołał zamieszanie. Równorzędność użycia Rytuału Rzymskiego z 1614 roku z nową instrukcją poprzednika z 1999 roku świadczy o pluralizmie w Kościele, ale też o ścieraniu się w nim przeciwstawnych sił. Jedni pojmują egzorcyzm jako modlitwę, drudzy biorą go niezmiennie za średniowieczny rytuał. W wielu diecezjach ordynariusze ignorują wezwanie Benedykta i nie mianują diecezjalnych egzorcystów.
Prałat Agnell Rickenmann, sekretarz generalny episkopatu Szwajcarii, który uważa siebie za racjonalistę, potwierdza, że w republice alpejskiej nie ma ani jednego diecezjalnego egzorcysty.
Precyzuje jednak: ''Tylko w wyjątkowych sytuacjach dochodzi do wypędzania diabła, po wydaniu zgody przez ordynariusza i wcześniejszej konsultacji lekarskiej. Zdarza się też, że psycholodzy sami zwracają się z prośbą o interwencję Kościoła. Liczba takich zapytań ostatnio rośnie''.(..)
Najbujniej egzorcyzm kwitnie we Włoszech i w Polsce. Na Półwyspie Apenińskim każda diecezja ma swojego egzorcystę. Niektóre kilku.
W Polsce jest ich 120.
(..)Franciszek się w tej sprawie nie wypowiada. Gdy w niedzielę zesłania Ducha Świętego w 2013 r. na placu św. Piotra pochylił się, dotknął głowy chłopca na wózku inwalidzkim i pomodlił się, proegzorcystyczne lobby krzyknęło: Wypędził szatana! Na drugi dzień rzecznik Watykanu oświadczył: ''Papież odmówił modlitwę o uzdrowienie''.
*Arkadiusz Stempin - ur. w 1964 r., historyk i politolog, specjalista od najnowszej historii Niemiec. Profesor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera, gdzie jest kierownikiem Katedry im. Konrada Adenauera, i Uniwersytetu Alberta Ludwika we Freiburgu (Niemcy). Autor biografii ''Angela Merkel. Cesarzowa Europy''.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Pan Bóg ciągle do nas przemawia
Staraj się własne serce nieustannie kultywować, aby mogło stanowić żyzną glebę dla ziarna Bożego słowa!
Kazanie ks. prałata Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii NSPJ w Bydgoszczy, wygłoszone w niedzielę 23 lutego A.D. 2014
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Dzień Anioła Stróża.
Anioł Stróż - jego rola w życiu człowieka - TajemnicaMilosci.pl -
2 października każdego roku jest wyjątkowym dniem. Dlaczego? Albowiem solenizantami w tym dniu są nasi Aniołowie Stróżowie... Tak, to Dzień Anioła Stróża.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Święto Aniołów Stróżów | Msza
Święto Aniołów Stróżów | Msza święta Wszechczasów - Msza.net
Świętych Aniołów Stróżów - 2 października - Tradycji Katolickiej
W 1608 r. papież Paweł V pozwolił obchodzić Święto Aniołów Stróżów w pierwszy dzień zwykły po św. Michale. Na stałe do kalendarza ...
Wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów - Dziennik Parafialny
W 1608 r. papież Paweł V pozwolił by Święto Aniołów Stróżów było obchodzone w pierwszy dzień zwykły po św. Michale. Na stałe do ...
Obchodzone dziś w Kościele wspomnienie Aniołów Stróżów ma w Zakonie Paulinów rangę święta. Kult Bożych Posłańców stanowi jeden z ważnych elementów duchowości paulińskiej. Jest to wyraz wdzięczności zakonników za opiekę na pustyni nad św. Pawłem Pustelnikiem, patriarchą Zakonu Paulinów. W Polsce kult Aniołów Stróżów rozpowszechnił się właśnie dzięki paulinom, którzy w XVII w. założyli na Jasnej Górze pierwsze Bractwo Aniołów Stróżów. Paulini oprócz kultu maryjnego mają za zadanie szczególnie pielęgnować nabożeństwo do św. Aniołów. W tradycji zakonnej dniem szczególnie poświęconym Aniołom Stróżom jest każdy wtorek. Szczególnie uroczyście obchodzone jest także ich święto 2 października. – W nasze zakonne konstytucje mamy wpisane zadanie, by czcić Aniołów Stróżów – wyjaśnia o. Augustyn Pelanowski. – Ich rola jest nieraz bardzo decydująca w naszym powołaniu, sam zresztą tego doświadczyłem. Nie tylko im zależy na nas, ale też na tym, byśmy służyli Kościołowi we właściwy sposób, jak najgłębiej, jak najskuteczniej – tłumaczy zakonnik. – Stróżem jest ktoś, kto mówi albo doprowadza kogoś do prawdy – mówi o anielskim posłannictwie o. Pelanowski – bo prawda jest warunkiem miłości, Miłosierdzia Bożego. Bez prawdy miłosierdzie nie może się jakby rozgościć w naszym sercu. Niemożliwe jest, żebyśmy doznali łaski, jeżeli trwamy w zakłamaniu permanentnym i jeszcze świadomym. Zadaniem Anioła Stróża jest – zwraca uwagę paulin – przygotowanie ludzkiej duszy, sumienia, człowieka w ogóle, aby był w dyspozycji przyjęcia Miłosierdzia Bożego. Kult Aniołów Stróżów wyrasta z duchowego dziedzictwa patriarchy zakonu – św. Pawła Pustelnika. Święty Hieronim, który opisał żywot Pawła, podaje, jak to św. Antoni, podążający do Pawłowej groty z płaszczem biskupa Atanazego, ujrzał Pawła, lśniącego śnieżną bielą, jak otoczony rzeszą aniołów, chórem proroków i apostołów unosił się do nieba. Tak św. Paweł Pustelnik, który spędził życie na pustyni w towarzystwie Aniołów, wśród nich także wstępował do Pana. W białym kolorze zakonnego paulińskiego stroju widziano nie tylko znak niewinności i pokory, lecz również symbol nieustannej modlitwy uwielbienia na wzór aniołów. W tradycji zakonu paulinów ujawnia się przekonanie, że ich psalmodia i liturgia Eucharystii jest odbiciem liturgii niebieskiej. Już o. Grzegorz Gyöngyösi (1472-1526) porównywał życie paulinów do życia Aniołów przede wszystkim dlatego, że chętnie i długo śpiewali – jak Aniołowie – chwałę Bogu. Nawet w iluminowanym mszale paulińskim z początku XVI wieku daje się zauważyć postać modlącego się na klęczkach paulina, który znajduje się w wielkiej literze „G” oznaczającej „Gloria”, czyli „Chwała na wysokości Bogu”. Paulini powinni zawsze śpiewać – jak Aniołowie – chwałę Bogu. Zarówno najnowsze, jak i najstarsze modlitewniki i ceremoniały (rytuały) paulińskie przekazują nam w tym zakresie bogatą spuściznę. W Polsce kult Aniołów Stróżów rozpowszechnił się właśnie dzięki paulinom, którzy w XVII w. założyli na Jasnej Górze pierwsze Bractwo Aniołów Stróżów. Powstało na prośbę króla Zygmunta II Wazy przed 1616 r., a erygowane zostało na mocy dekretu Urbana VIII, „In supermo Apostolicae dignitatis” z 1624 r. Bractwo istniało także przy paulińskim kościele św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa na Skałce w Krakowie przez 237 lat, przechodząc różne etapy rozwoju. Swoją działalność prowadziło do 1951 r. Ponownie zostało reaktywowane w 2005 r., gdy na Skałce obchodzono Rok Aniołów. Do Bractwa wstępowali przedstawiciele wszystkich stanów, od panujących do prostych ludzi. Mamy cenną księgę autografów, do której osobiście wpisywali się członkowie Bractwa. W latach 1628-1640 odnotowano ponad 200 tys. członków – opowiada o. Stanisław Rudziński. Historyk sztuki wśród ludzi kultury wymienia wpisy m.in. Zygmunta Krasińskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Jana Matejki, Elizy Orzeszkowej, Bolesława Prusa czy Stanisława Reymonta. Do roku 1640 r. – przypomniał o. Rudziński – paulini erygowali Bractwa Aniołów Stróżów w 122 polskich miejscowościach, a przede wszystkim we wszystkich paulińskich klasztorach. Zakładano je także na terenach objętych wojną. Bractwa zakładano także przy klasztorach paulińskich za granicą: szczególnie na Węgrzech, w Chorwacji, Czechach, Austrii, Szwajcarii, w południowych Niemczech. Niestety w wyniku kasaty Zakonu w monarchii austro-węgierskiej bractwa zaczęły tam zanikać, ostateczne zahamowanie rozwoju nastąpiło na przełomie XIX i XX w. Bractwo – zarówno dawne, jak i współczesne – ma szerzyć nabożeństwo do Aniołów Stróżów, wyrażać szacunek dla ich obecności, zaufanie i wdzięczność za ich opiekę. Ponadto członkowie bractwa powinni nawiedzać chorych i chronić innych przed zagrożeniem grzechu. Do specjalnych zadań członków Bractwa należała pomoc biedniejszym pielgrzymom i udzielanie im noclegów. Uczestnicy gromadzący się na swoje nabożeństwa odmawiają Litanię do Aniołów Stróżów, Koronkę, Godzinki, nowennę i śpiewają pieśni. Na Jasnej Górze w każdy piątek na wieczornej Mszy św. w Kaplicy Matki Bożej o 19.30 spotykają się przedstawiciele Armii św. Michała. Tę modlitewną grupę zainicjował w 2010 r. o. Roman Majewski, ówczesny przeor Jasnej Góry. Jej głównym celem jest duchowe wsparcie sanktuarium i posługujących tutaj zakonników poprzez dar Eucharystii, codzienną modlitwę do św. Michała Archanioła, podejmowane posty. Na Jasnej Górze znajduje się też specjalna Kaplica Aniołów Stróżów, nazywana także kaplicą Najświętszego Serca Pana lub też kaplicą Jabłonowskich. Należy ona do zespołu kaplic bocznych, przylegających do południowej nawy bocznej bazyliki jasnogórskiej.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/189807,dzis-wspomnie...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Aniele Boży,Strożu mój
Ty zawsze przy mnie stój/.../ Dobrego Dnia,drogie Blogmedia34.pl :)
gość z drogi
9. Aniol Stroz
ostatnio pojawl sie na Frondzie.
W mojej sypialni czuwa na demna osiem Aniolow. Stopniowo ich przybywa. Ostatni byl kolorowy. A tuz przed nim byl Anilol Duzy, ktorego umiescilem u wejscia do pokoju.
10. Aniol Stroz
ostatnio pojawl sie na Frondzie.
W mojej sypialni czuwa na demna osiem Aniolow. Stopniowo ich przybywa. Ostatni byl kolorowy. A tuz przed nim byl Anilol Duzy, ktorego umiescilem u wejscia do pokoju.