Obyczaje w państwie Tuska . dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Pod rządami Donalda Tuska utrwaliły się w naszym kraju obyczaje, które mogą przypominać czasy upadku Rzeczypospolitej, gdy polski Sejm obradował pod dyktando ambasadora obcego państwa, a najważniejsze decyzje zapadały pod presją mocarstw ościennych.  Czy te obyczaje zapowiadają i tym razem upadek Polski?

27  stycznia z Tel Awiwu do Polski przyleciały dwa samoloty z prawie 350 gośćmi, wśród których byli  posłowie izraelskiego Knesetu, czterech ministrów izraelskiego rządu i grupa ocalonych z Holocaustu. Ich przylot do Polski związany był z 69 rocznicą  wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Jednak w tym roku wizyta gości z Izraela miała inny charakter niż było to  w poprzednich latach. W składzie izraelskiej delegacji znalazło się bowiem aż 60 posłów ze 120-osobowego izraelskiego parlamentu. Pierwotnie izraelskiej delegacji miał przewodniczyć sam szef Knesetu Julie Edelsztein, jednak śmierć jego żony w ostatniej chwili zatrzymała go w Izraelu. W przewodniczeniu zastąpili go szefowie klubów parlamentarnych: Jariw Lewin z rządzącej partii Likud oraz Izaak Herzog z głównego ugrupowania opozycyjnego – Partii Pracy. Głównym organizatorem przyjazdu izraelskich gości miał być Jonny Daniels, założyciel i dyrektor organizacji From the Depths, od wielu lat walczącej o zachowanie pamięci o Holokauście. Oprócz tradycyjnych uroczystości rocznicowych jakie miały miejsce na terenie byłego  niemieckiego obozu Auschwitz – Birkenau, izraelscy posłowie odbyli w Krakowie wspólne posiedzenie z posłami polskiego Sejmu. Spotkanie to zatytułowano „Refleksje Auschwitz – pamiętając o przeszłości, patrząc w przyszłość”. Jeszcze zanim doszło do wizyty izraelskich parlamentarzystów, polskie media zapowiadały wydanie wspólnego  polsko – izraelskiego oświadczenia, które miało potępiać sformułowanie „polskie obozy śmierci” , na czym stronie polskiej zależało najbardziej. Polscy posłowie z sejmowej komisji spraw zagranicznych kilka dni wcześniej nawet pozytywnie zaopiniowali wersję wspólnego oświadczenia, w którym m.in. zapisano: "Parlamentarzyści polscy i izraelscy sprzeciwiają się używaniu w domenie publicznej fałszywych sformułowań o polskich obozach śmierci i polskich obozach koncentracyjnych" . Propozycję wspólnego oświadczenia miano również przekazać stronie izraelskiej jeszcze przed rozpoczęciem wizyty. Jednak do przyjęcia wspólnego oświadczenia z niewiadomych przyczyn nie doszło. Jak można sądzić nie było w tej sprawie wystarczającej woli  ze strony przedstawicieli izraelskiego Knesetu. Potem już w trakcie wizyty izraelskich gości w Krakowie mogliśmy się dowidzieć, że tak naprawdę to izraelski parlament nigdy nie dyskutował o określeniu "polskie obozy koncentracyjne", który to termin nawet nie jest używany w Izraelu. Ze strony wielu izraelskich parlamentarzystów mogliśmy również usłyszeć, że dzisiaj problemem jest znowu narastający antysemityzm. Słuchając tych wypowiedzi można było odnieść również wrażenie, że według gości z Izraela  problem antysemityzmu dotyczy przede wszystkim Polski.

 

Pokaz siły

 

Można się zastanawiać, co tak naprawdę było głównym celem wizyty parlamentarzystów z Izraela w Polsce? Co było powodem, że tym razem przyjechała do Polski połowa izraelskiego Knesetu? Oficjalnie, głównym celem izraelskiej „misji” miało być zwrócenie uwagi opinii publicznej na znaczenie pamięci o Holokauście i „przeprowadzenie rozmów z wybranymi politykami z całego świata na temat tego, co należy jeszcze zrobić, aby upewnić się, iż Holokaust nigdy więcej się nie powtórzy”.  Jednak charakter tej wizyty, sam sposób bycia izraelskich gości, ich nader liczna ochrona a także cała propagandowa „otoczka” wizyty, bardzo czytelnie pokazywały, że delegacja silniejszego państwa przybyła do państwa drugorzędnego, wręcz nie odgrywającego żadnej roli w dzisiejszej polityce światowej.  Ale nie tylko to dało się odczuć. Można było również odnieść wrażenie, że dla izraelskich parlamentarzystów Polska to taki kraj, który w dziedzinie praw człowieka musi się jeszcze wiele nauczyć. I musi koniecznie w tym aspekcie zdać się na opinię strony izraelskiej. Wizyta izraelskich parlamentarzystów była swoistym pokazem siły, tym razem zademonstrowanej w Polsce. Czy takie traktowanie Polski przez izraelskich polityków jest czymś nowym? Wcale nie! Wiele razy w ostatnich latach strona izraelska czytelnie to okazywała. Tak było m.in. w dniu 4 września 2003r. gdy trzy izraelskie F-15 przeleciały nad głowami ponad 100 izraelskich wojskowych, którzy odwiedzali wówczas Auschwitz-Birkenau.   Dyrekcja Muzeum w Auschwitz-Birkenau przelot samolotów określiła wówczas mianem "demonstracji siły militarnej Izraela". Bardzo krytycznie o tym incydencie wyrazili się również przedstawiciele Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, podkreślając, że  „Samolot bojowy to nie gołąbek pokoju”. Jak się później okazało izraelskie samoloty w ostatniej chwili uzyskały zgodę na ten przelot. Wydało je polskie Ministerstwo Obrony, obawiając się izraelskich reakcji w przypadku  odmowy. Jednak to nie pierwszy przypadek, kiedy przedstawiciele innych państw przybywając do polski pokazują nam z kim musimy się mocno liczyć!

 

Pod okiem Rosjan

Jeszcze bardziej bulwersować może to, do czego dochodzi w relacjach polsko – rosyjskich. Tutaj gdy zaczęła się w 2010 roku „epoka pojednania” zostaliśmy sprowadzeni nie tylko do roli petenta Federacji Rosyjskiej, ale wręcz kraju, który we wszystkich ważniejszych sprawach musi obowiązkowo pytać o zdanie Rosję. I nie chodzi już tylko o sprawę katastrofy prezydenckiego Tu 154 w Smoleńsku.  Chodzi o nader częste i odbiegające od dyplomatycznych standardów wizyty w Polsce szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa. Szef rosyjskiej dyplomacji wizytował nasz kraj m.in.  w dniu 2 września 2010r. Program jego wizyty odbiegał wówczas od  standardów wizyt przedstawicieli obcych państw.  Ławrow wygłosił wtedy wykład dla ściągniętych z całego świata polskich ambasadorów zatytułowany „Nowa era stosunków Rosja – Polska”. Od tamtej pory takie wizyty Ławrowa w Polsce  stały się niejako obowiązującym standardem. Prawie zawsze wizyta rosyjskiego ministra spraw zagranicznych kończy się wielką fetą na jego cześć. I tak było również dwa miesiące temu – w grudniu 2013r., kiedy Ławrow po raz kolejny przybył do Warszawy. Wówczas szef rosyjskiej dyplomacji „namówił”  szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego wspólnego oświadczenia określonego jako "Program 2020 w stosunkach rosyjsko-polskich". Jak wówczas komunikowano ma to być tak wspólna "mapa drogowa", która będzie służyć podniesieniu jakości polsko - rosyjskich stosunków. A tą najlepiej widać obserwując, jak Rosjanie podchodzą do polskich postulatów w sprawie katastrofy smoleńskiej czy w sprawie przekazania Polsce akt rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Można powiedzieć, że od czasu upadku Związku Sowieckiego mamy zasadnicze ułatwienie. Polscy ambasadorowie i ministrowie nie jadą już do Moskwy na wykłady i szkolenia, a szef rosyjskiego MSZ przyjeżdża do Polski na odprawy polskich ambasadorów. I to jest na pewno spora organizacyjna zmiana.

Obniżanie prestiżu

Obserwując te zwyczaje, nie jest wykluczone, że za jakiś czas niemiecki Bundestag zorganizuje „sobie” robocze posiedzenie we Wrocławiu – kiedyś trzecim co do wielkości mieście III Rzeszy. Wydaje się to całkiem realne, po tym jak w MSZ regularnie odbywają się odprawy polskich ambasadorów pod przewodnictwem szefa rosyjskiej dyplomacji i po tym jak w Krakowie obradowała połowa izraelskiego Knesetu.

Ale na pewno to co się dzieje obecnie w Polsce w obszarze relacji z innymi krajami jest drogą do systematycznego obniżania prestiżu Polski na arenie międzynarodowej. To przypomina najgorsze praktyki polityczne z polskiej przeszłości.  Tak było m.in. w czasach upadku Rzeczypospolitej, gdy caryca Katarzyna II wysyła  mianowała Jakoba Johanna Sieversa i  Osipa Andriejewicza Igelströma ministrami  ds. Rzeczypospolitej i wysyłała ich do Polski, aby „dopilnowali” obrad jej Sejmu. Nie będzie zatem wcale dziwne, że Polska za jakiś czas stanie się marionetkowym krajem, bez żadnego politycznego znaczenia nie tylko w Europie, ale i na świecie!

 

Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie

 

 

dr Leszek Pietrzak -były pracownik BBN, był współautorem raportów BBN:  „Propaganda historyczna Rosji w latach 2004-2009” i  „Ludobójstwo katyńskie w polityce sowieckiej i rosyjskiej 1943-2010” przygotowanego dla Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

2. Obniżanie prestiżu

jako sukces polskiej dyplomacji w UE uznano wprowadzenie ruchu bezwizowego z Rosją. Interesy rosyjsko-niemieckie ponad wszystko ! Punkty dla Sikorskiego dla realizowania polityki kondominium i występowania w roli "przyjaciela Syrii".

Raport UE: Polska wśród liderów unijnej polityki zagranicznej

Polska jest jednym z krajów UE, które umocniły swoją rolę lidera europejskiej polityki zagranicznej.


Zdaniem autorów najnowszego raportu pt. European Foreign Policy Scorecard, oceniającego dorobek unijnej polityki zewnętrznej w ubiegłym roku, Polska jest jednym z krajów UE, które umocniły swoją rolę lidera europejskiej polityki zagranicznej. W rankingu
najbardziej aktywnych w tej dziedzinie krajów UE Polska zajęła szóste
miejsce z 5 punktami, po Francji (12 punktów głównie dzięki interwencji w
Mali i Republice Środkowoafrykańskiej), Wielkiej Brytanii (11 punktów),
Niemczech (10 punktów), Szwecji (10 punktów) i Włoszech (9 punktów).

Według ekspertów think-tanku ECFR w 2013 r.
Polska z powodzeniem wykorzystała budowane w minionych latach sojusze w
UE, by realizować ambitny plan dotyczący wschodniego sąsiedztwa.

W szczególności wykorzystała sojusze ze
Szwecją i z Niemcami, aby forsować wsparcie dla wschodnich sąsiadów oraz
wprowadzenie ruchu bezwizowego
- oceniają autorzy raportu.

Chociaż aktywność Warszawy jest być może bardziej skupiona na swoim
własnym sąsiedztwie, niż działania Szwecji czy Włoch, polski rząd
zapunktował też wykazując się aktywnością odnośnie do regionów poza
najbliższym sąsiedztwem. Chodzi o rolę w forsowaniu pomysłu ustanowienia
kontroli nad syryjską bronią chemiczną wspólnie z Rosją, organizowanie
wizyt na Bliskim Wschodzie oraz popieranie - razem z Włochami, Hiszpanią
i Szwecją - idei Europejskiej Strategii Globalnej
- dodają.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl