Gender w sporcie, czyli mieszane skoki narciarskie

avatar użytkownika elig
Gender, to intensywnie promowana ostatnio ideologia głosząca, że płeć człowieka to wynik jego wolnego wyboru, a nie jakichś tam uwarunkowań biologicznych. Ta dziwna teoria, zdecydowanie sprzeczna z faktami, ujawniła się ostatnio w .... skokach narciarskich. Przedtem równouprawnienie kobiet w sporcie realizowało się w ten sposób, iż uprawiały one te same dyscypliny co mężczyźni, ale we własnym gronie. Organizatorzy zawodów przyjmowali do wiadomości fakt, że kobiety różnią się warunkami fizycznymi od mężczyzn i nie należy ich zmuszać do rywalizacji z panami. Ostatnio jednak to się zmieniło, co ciekawe - właśnie w skokach narciarskich. Od początku XXI wieku zaczęto intensywnie promować skoki narciarskie kobiet, włączając ich zawody do Pucharu Kontynentalnego, a od sezonu 2011/2012 do Pucharu Świata. Uprzednio imprezy te nie były zbyt popularne, mimo że pierwszy rekord długości skoku kobiet odnotowano już w 1911 roku /22 m, Paula von Lamberg/. Nie byłoby w tym wszystkim może nic dziwnego, gdyby nie to, że do Pucharu Świata dodano nowy rodzaj zawodów drużynowych, tak zwane mieszane konkursy drużynowe. Polegają one na tym, że każdy kraj reprezentują w nich dwie panie i dwaj panowie. Na przemian skaczą na tej samej skoczni mężczyźni i kobiety. Gdy pierwszy raz zobaczyłam te zawody, nie mogłam w pierwszej chwili zrozumieć, jak to się dzieje, że panie i panowie osiagąją zbliżone długości skoków? Gdy jednak przyjrzałam się dokładniej, zrozumiałam , na czym to polega. Oto przed skokami kobiet belka startowa wędruje w górę i panie skaczą z mniej więcej dwukrotnie dłuższego rozbiegu niż panowie. Oczywiście w ten sposób tworzy się optyczne złudzenie równości. Chodzi właśnie o to, by ukryć różnicę między umiejętnościami i wydolnością zawodników obu płci. Nic na to nie poradzę, ale przypomniało mi to postępowanie fanatyków gender. Wierza oni święcie, iż przebieranie w przedszkolu chłopców w dziewczęce sukienki upodobni ich jakoś do dziewczynek. Są to jednak iluzje, takie same jak w przypadku tych skoków.

4 komentarze

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Pani Elig

Szanowna Pani,

A pary mieszane / mikst/ w tenisie



Azarenka-Mirny / w tym czasie Azarenka flirtowała z synem Bubki.


Isia & "Matka"


Irina Rodnina / zapalała znicz olimpijski / z Alexandrem Zaytsevem, który później zostanie jej mężem

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika elig

2. @Michal Stanisław de Zieleśkiewicz

W tenisia nie ma żadnych "cudów". Kazdy tenista, niezależnie od płci, macha rakietą najlepiej jak potrafi. Nie ma manipulacji z belką startową, po to by stworzyć wrażanie, ze kobiety się od mężczyzn nie różną.

avatar użytkownika michael

3. Genderyzm jak łysenkizm

Niedawno pisałem o "nauce Trofima Łysenki", który także twierdził, że gatunki roślin i zwierzat nie zależą od biologicznych uwarunkowań ich genotypu, ale od warunków środowiska. Lekko przesadzając, wystarczy posadzić pszenicę w wodzie, a zbierzemy ryż, wystarczy zasiedlić kury na wodzie, a będziemy mieli stadko kaczek.

Teraz to samo spostrzeżenie ma prof. Legutko: http://dorzeczy.pl/genderyzm-jak-lysenkizm/


W stalinowskim Związku Sowieckim, łysenkizm stał sie obowiązującym poglądem naukowym i z całą surowością sowieckiego prawa był wprowadzany w życie naukowe, polityczne i do sowieckiej praktyki rolnej. Krytyka łysenkizmu prowadziła do sowieckich obozów koncentracyjnych, byłi rosyjscy uczeni, którzy tracili wolność i życie za powątpiewanie w łysenkizm. Ta skretyniała pseudonauka była przyczyną zniszczenia sowieckiego rolnictwa, doprowadziła do katastrofy, do głodu i do konieczności interwencyjnego importu zboża.

Nie wpływało to na pozycję Trofima Łysenki, ani na status jego patologi naukowej w sowieckiej nauce i praktyce gospodarczej, który, mimo śmierci Stalina utrzymał się do końca rządów Nikity Chruszczowa.

W latach 30. XX wieku Łysenko przewodził kampanii w naukach agrotechnicznych, obecnie określanej jako „łysenkizm”, która odrzucała współczesną genetykę i przetrwała w ZSRR do połowy lat 60. Teorie genetyczne Łysenki odrzucały prawa dziedziczności, przypisując nieograniczone możliwości przekształcania organizmów metodą zmian środowiskowych.

Teorie te znalazły wyznawców wśród władz politycznych i zostały narzucone nauce radzieckiej metodami przymusu administracyjnego, któremu towarzyszyła scentralizowana kampania propagandowa. Teorie Łysenki zaaprobował Stalin, zaś naukowcom reprezentującym genetykę Mendla i Morgana zabroniono dalszych prac. Większość ówczesnych specjalistów, broniących naukowego punktu widzenia, prześladowano.

W 1940 aresztowano głównego oponenta Łysenki, genetyka Mikołaja Wawiłowa, który zmarł w więzieniu (oficjalnie podanym powodem śmierci było niedożywienie). W roku 1948 WKP(b) specjalnym dekretem odrzuciło zasady genetyki Mendla, uznając łysenkizm za oficjalną naukę państwa radzieckiego. Decyzja ta, jak i państwowo aprobowana działalność Łysenki, miała negatywny i długotrwały wpływ na rozwój biologii i rolnictwa w ZSRR, przyczyniła się do głodu milionów ludzi i do katastrofalnego stanu radzieckiej produkcji rolnej. Ocenia się, iż w 1953 r., w chwili gdy umarł Józef Stalin, ilość produkowanego mięsa i warzyw w całym ZSRR była niższa niż za cara Mikołaja II

Zupełnie tak, jak ten tam genderyzm, siłą wdrażany przez polityczną gendermerie.
avatar użytkownika elig

4. @michael

Profesor Legutko mówi o genderyzmie znacznie więcej. Oto kilka fragmentów:

"Jeszcze pięć lub siedem lat temu gender to było wariactwo na uniwersytetach, ale teraz to już jest obowiązująca wykładnia ideologiczna. (...) Genderyzm jest współczesnym łysenkizmem. Jego wyznawcy także przekonują, że nie ma żadnej natury ludzkiej, że wszystko zależy od wychowania i że jeśli zmienimy dzieciom wychowanie od przedszkola, to uzyskamy dzieci nie zdeterminowane naturą biologiczną. Łysenkizm upadł, ale genderyzm ma się nieźle, bo przekształcił się w ideologię równościową, której celem jest likwidacja wszelkich wynikających z natury rozróżnień, standardów i hierarchii. (...) Wyzwalanie człowieka od obiektywności jest najlepszą drogą do zniewolenia. Jeśli bowiem nie ma obiektywnych miar, nie na obiektywnych hierarhii, rozróżnień i standardów, to wszystkie hierarchie, miary oraz standardy zależą od woli władzy. (...) Genderyzm wyrasta z feminizmu, a ten z marksizmu. Marksistowski schemat walki klas przetworzony został przez feminizm i ukształtował genderyzm. Cel genderystów jest jest pod pewnym względem bardziej niebezpieczny niż komunistów, bo idzie znacznie głębiej. (...) Genderyści wiedzą, jak wielkim błędem marksistów bylo pozostawienie rodziny poza kontrolą ideologii oraz państwa, i od poczatku chcą ją opanować. I realizują ten plan całkiem otwarcie. Chcą zrobić to, czego nie udało się komunistom, czyli odebrać dzieci rodzicom. Lenin był pod tym względem bardziej wstrzemięźliwy niż profesorka Środa. Profesorkę można by sobie darować, ale podobną politykę chcą nam narzucić Unia Europejska, ONZ, Światowa Organizacja Zdrowia i niezliczona ilość trybunałów narodowych oraz międzynarodowych.".