Powstanie Zamojskie
Działania niemieckie na Zamojszczyźnie w latach 1942-1943 składały się z dwóch etapów. Pierwszy został przeprowadzony od 28 listopada 1942 do marca 1943 i objął 116 wiosek.
Drugi etap (akcja Wehrwolf), w czasie którego miały miejsce masowe pacyfikacje obszarów wiejskich, odbywał się w okresie od czerwca do sierpnia 1943 i dotyczył 171 wiosek. Łącznie wysiedleniami zamierzano objąć całkowicie 696 osad jednak wskutek sprzeciwu polskiego ruchu oporu w powstaniu zamojskim zdołano wysiedlić 293 wioski.
Niemcy mordowali polska ludność , chłopów a cześć wywozili do Niemiec na przymusowe roboty.Starców i wywożono do obozów koncentracyjnych. Między innymi Kulmhof an der Nehr Dąbia nad Nerem Wielkopolska . Dzieci głównie do Niemiec celem germanizacji. Była to akcja zakrojona na szeroka skalę, nie znana w praktykach współczesnego świata.Akcja ta otrzymała nazwę tak zwanego Wielkiego planu (niem. Grosse Planung) i była częścią generalnego planu wschodniego / Generalplan Ost, GPO.
W czasie akcji Wielkiego planu (niem. Grosse Planung) wysiedlono z Zamojszczyzny około 30 000 dzieci.
Jedno z dzieci Zamojszczyzny, Czesława Kwoka wywieziona do niemieckiego obozu zagłady w Auschwitz, gdzie otrzymała nr 26947. Została zabita zastrzykiem fenolu 12 marca 1943 r.
Fotografie wykonał polski fotograf, więzień numer 3444 zatrudniony w obozie; Wilhelm Brasse
Wilhelm Brasse, W marcu 2010 roku Maria Anna Potocka przeprowadziła z Wilhelmem Brassem wywiad. Jego efektem jest książka, którą stanowią zredagowane opowieści więźnia i głównego fotografa Auschwitz, oraz film zawierający fragmenty wywiadu. Książka została opatrzona między innymi wstępem historyka Teresy Wontor-Cichy z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, która również opracowała tekst naukowo
Tablica upamiętniająca ofiary obozu przejściowego w Zamościu przy ul. S. Okrzei, to z tego obozu zabrano Auschwitz dziecko Czesławę Kwokę
Pomnik dzieci i mieszkańców Zamojszczyzny na starym cmentarzu przy ul. Peowiaków w Zamościu Wysiedleńców z Zamojszczyzny kierowano do obozów przesiedleńczych podlegających Centrali Przesiedleńczej w Łodzi zlokalizowanych w Zamościu przy ul. S. Okrzei- Obóz przesiedleńczy w Zamościu, w Zwierzyńcu, Budzyniu, Frampolu, w Lublinie przy ul. Krochmalnej, Majdanie Starym, Tarnogrodzie, Woli Derezieńskiej, Wedanie Starym, Biłgoraju oraz w Puszczy Solskiej. Tam dokonywano selekcji rasowej dzielono wysiedleńców na grupy oraz oddzielano rodziców od dzieci. To właśnie w wyniku selekcji w obozach przesiedleńczych powstała grupa osieroconych dzieci znanych jako Dzieci Zamojszczyzny.
"W tym czasie widziałem naocznie, jak Niemcy odłączali dzieci od matek. To oddzielanie matek od ich pociech najbardziej mną wstrząsnęło. Najgorsze tortury, jakie zniosłem, były niczym w porównaniu z tym widokiem. Niemcy zabierali dzieci, a w razie jakiegoś oporu, nawet bardzo nikłego, bili nahajami do krwi - i matki i dzieci. Wtedy w obozie rozlegał się pisk i płacz nieszczęśliwych. Nieraz matki zwracały się do Niemców z prośbą o żywność dla zgłodniałych i zmarzniętych dzieci. Jedyne, co mogły otrzymać, to uderzenie laską lub bykowcem. Widziałem, jak Niemcy zabijali małe dzieci (...) Warunki higieniczne były straszne. Wszy, brud, pchły, pluskwy wprost żywcem pożerały ludzi". - Leonard Szpuga, wysiedlony rolnik z Topólczy
Rabunek dzieci został uznany przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za zbrodnię ludobójstwa. Konferencja UNESCO z 1948, mająca miejsce w Trogen w Szwajcarii, uznała proceder rabunku i eksterminacji dzieci za zbrodnię przeciwko ludzkości.
W styczniu 1943 oddziały AK przeprowadziły akcję „Wieniec II” – dokonały ok. 60 akcji zbrojnych. 1 lutego stoczona została największa bitwa powstania zamojskiego – pod Zaborecznem opór Niemcom stawiły:
pod ogólnym dowództwem Franciszka Bartłomowicza „Grzmota”.
Bitwa zakończyła się całkowitym zwycięstwem partyzantów, oddziały niemieckie zostały rozbite przy minimalnych stratach własnych (1 zabity, 2 rannych), Niemcy na pół roku zaprzestali wysiedleń
Największe bitwy stoczono 1 lutego 1943 roku pod Zaborecznem, dzień później pod Różą i 4 lutego pod Lasowicami.
Po przegranych bitwach z Batalionami Chłopskimi i Armia Krajową, Niemcy dla "osłony" Zamojszczyzny zaczęli sprowadzać i osiedlać Ukraińców, nadając tej akcji nazwę Ukraineraktion. W ramach tej akcji, Niemcy na terenach Zamojszczyzny osiedlili około 7000 Ukraińców, wrogo nastawionych do Polski i Polaków.
UPA, Ukraińska Powstańcza Armia, organizacja nacjonalistyczna utworzona i wspierana przez Niemców, zbrojnie usunęła ludność z powiatów . hrubieszowskiego, tomaszowskiego i biłgorajskiego UPA, dopuściła się bestialstwa wobec Polaków, prawowitych właścicieli tych ziem, polskich, Słowiańskich ziem. Ukraińcy z UPA, wspierani przez regularne oddziały niemieckie toczyły bitwy z polskimi chłopami, wspieranymi przez Armie Krajową Oddział "Wiklina" dowodzony przez porucznika Józefa Kaczoruka ps. "Ryszard. Taka bitwę stoczono pod Tuszowcami i Kaźmierówką
Porucznik / kapitan / Józef Kaczoruk, dowódca kompanii Armii Krajowej "Wiklina" wchodzącej do Okręgu Lublin AK.
W czerwcu 1944 Zamojszczyzna stała się terenem kolejnych wielkich niemieckich akcji – „Sturmwind I” i „Sturmwind II”. Ich celem było zniszczenie zgrupowanych w Puszczy Solskiej i Lasach Janowskich oddziałów partyzanckich.
Do walki z polskimi chłopami i Armia Krajową Niemcy musieli użyć wojsk pancernych, wspieranych przez lotnictwo, którego Polacy nie mieli a na sowietów liczyć nie było można.
Na Purytowym Wzgórzu,14 czerwca oddziały polskie bitwę przegrały.Oddziały pancerne III rzeszy liczyły 30 000 żołnierzy, którymi dowodził generał gen. Siegfried Haenicke. Oddziały polskie liczyły zaledwie 3000 ludzi nie posiadających broni pancernych
Purytowe Wzgórze, Pomnik ku czci partyzantów na miejscu bitwy
W lipcu 1944 r. ocalałe jednostki AK wzięły udział w akcji „Burza” wyzwolono Zamość i Strzebrzeszyn. Pod koniec lipca Zamojszczyzna była wolna. Tyle, ze partyzanci musieli się wycofać przed kolejnym śmiertelnym wrogiem bolszewikami
Pomnik Armii Krajowej w Zamościu
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
14 komentarzy
1. Szanowny Panie Michale
trzeba pisac i przypominać, bo polityka historyczna Niemiec realizowana przez Tuska w Polsce, zaciera ślady po wszystkich tych zbrodniach na Narodzie.
arch./-
Tusk odmawia Dzieciom Zamojszczyzny
Prowadzony od 2009 r. przez Fundację Centrum
Wysiedlonych na Zamojszczyźnie projekt budowy Muzeum Martyrologii Narodu
Polskiego w Zamościu utknął w martwym punkcie. Powód? Brak wsparcia
władz.
– Po raz pierwszy o finansowe wsparcie budowy prosiliśmy premiera już
w grudniu 2010 roku. Szef rządu odpowiedział nam, że nie ma na ten cel
pieniędzy. Byłem oburzony, tym bardziej że zaledwie dwa tygodnie po tej
odmowie rząd podjął decyzję o sfinansowaniu kwotą 358 mln zł budowy
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które wśród wielu Polaków budzi
kontrowersje – relacjonuje Ryszard Wichorowski, prezes Fundacji Centrum
Wysiedlonych na Zamojszczyźnie.
Również w późniejszym czasie Fundacja ponowiła tę samą prośbę do
premiera i ministra kultury. W jednym z listów sugerowała, by na budowę
muzeum w Zamościu przeznaczyć 1 proc. z sumy, jaką rząd wyłożył na
budowę placówki w Gdańsku. – Do tej pory nie otrzymaliśmy na to pismo
żadnej odpowiedzi ani od premiera, ani od ministra kultury – mówi
Wichorowski.
O powody milczenia w sprawie dofinansowania projektu „Nasz Dziennik”
zapytał w biurze rzecznika prasowego ministerstwa kultury. Odpowiedzi do
dziś nie otrzymaliśmy.
– Prosiliśmy samorządy różnych szczebli o wyasygnowanie środków,
nawet niewielkich, na budowę muzeum. Większość wymawia się, że ma pustą
kasę. Tylko nieliczni samorządowcy odpowiedzieli pozytywnie – dodaje
Wichorowski.
Wzorem dla organizatorów Muzeum Martyrologii Narodu Polskiego, przy
planowaniu placówki w Zamościu, jest Muzeum Powstania Warszawskiego.
Inwestycja w pierwotnych planach miała być podobnych rozmiarów, jej
planowany koszt to 30 mln złotych.
Obecnie środki na budowę zbierane są jedynie poprzez sprzedaż tzw.
cegiełek, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Muzeum Martyrologii
Narodu Polskiego w planach ma spełniać kilka funkcji.
–Oczywiście będzie to obiekt, w którym eksponowane będą pamiątki
przekazywane nam przez osoby wysiedlone przez Niemców z terenów
Zamojszczyzny. Lecz oprócz tego muzeum ma pełnić funkcję edukacyjną,
kulturalną oraz naukowo-dydaktyczną – zapewnia nasz rozmówca.
Poza tematem wysiedleń ludności Zamojszczyzny w placówce mają znaleźć
się również informacje i dokumenty, pamiątki dotyczące martyrologii
Polaków podczas II wojny światowej.
Fundacja Centrum Wysiedlonych na Zamojszczyźnie powstała w 2009 r.
jako odpowiedź na aktywność Eriki Steinbach. Jej głównym celem jest
budowa Muzeum Martyrologii Narodu Polskiego „Centrum Wysiedlonych na
Zamojszczyźnie”. Fundacja cały czas zbiera eksponaty związane z
wysiedleniami, choć nie ma środków na budowę obiektu, w którym mogłaby
je prezentować. Tymczasem od czerwca br. w Berlinie, przy znaczącym
wsparciu finansowym tamtejszego rządu, trwa budowa centrum, które ma
dokumentować wojenne i powojenne wysiedlenia z terenów Europy, głównie
Niemców, sprawców wojny.
Adam Białous
Polscy rolnicy z Zamojszczyzny, ograbiani i wypędzani przez Niemców ze swoich domów zimą 1942/1943 ()
Kalendarz polski codzienny
Z polskich łez i krwi
Piotr Szubarczyk
http://www.naszdziennik.pl/wp/60882,z-polskich-lez-i-krwi.html
W nocy z 27 na 28 listopada 1942
r. rozpoczęła się jedna z najpodlejszych operacji niemieckich przeciwko
Narodowi Polskiemu. W ramach tzw. Generalnego Planu Wschodniego kuzyni
Hitlera, z agronomem psychopatą na czele (Heinrich Himmler), postanowili
utworzyć na ziemiach polskich oraz – po pokonaniu Sowietów – na
obszarach wschodniosłowiańskich „bastiony niemczyzny” (deutsches
Bollwerk) – zasiedlone przez Niemców, po uprzednim ograbieniu i
wypędzeniu rdzennych mieszkańców. „Inżynieria społeczna” w stylu
bolszewickim.
Zamojszczyzna była obszarem „eksperymentalnym”.
„Umacnianie niemczyzny” trwało tu do sierpnia 1943 roku. Operacja objęła
110 tysięcy Polaków. Okradziono ich, zabrano dzieci do zniemczenia i
wypędzono lub zamknięto w obozach. Na ich miejsce zwieziono 12 tysięcy
Niemców, także „zaprzyjaźnionych” Ukraińców.
Wysiedlenia
rozpoczęte nocą z 27 na 28 listopada i trwające przez kolejne cztery
miesiące objęły 116 polskich wsi. Następnie, w okresie od czerwca do
sierpnia 1943 r. wypędzono mieszkańców 171 wsi. Dowodził SS-zbrodniarz
Odilo Globocnik, który w 1945 r. próbował się ukryć. Gdy go
zidentyfikowano, otruł się jak szczur.
Operacja objęła w sumie 293
wsie, z planowanych 700. Polskie Państwo Podziemne zorganizowało opór
wypędzanych i prowadziło akcje przeciwko siłom niemieckim i
„kolonistom”. Niemcy nazwali to Powstaniem Zamojskim. Przewodziła mu AK z
obwodów Zamość, Biłgoraj, Hrubieszów i Tomaszów Lubelski, wspierały
Bataliony Chłopskie. To wszystko doprowadziło do przerwania operacji.
Niemcy
i ich kolaboranci Ukraińcy zabijali stawiających opór Polaków. W obozie
w Rotundzie Zamojskiej zamordowali w sumie około 8 tysięcy osób.
Niemiecki „bastion” budowali na polskich łzach i polskiej krwi.
Więcej w temacie w komentarzach pod tekstem
http://blogmedia24.pl/node/48220
http://pamiec.pl/pa/tylko-u-nas/13033,ZAMOSC-PROBA-GENERALNA.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. zbrodniarze bez kary
Czy sprawcy cierpień Zamojszczyzny zostali ukarani? Jak przedstawiano Zamojszczyznę w Norymberdze?
Od października 1947 do marca 1948 roku w Norymberdze trwał proces, w trakcie którego przed trybunałem wojskowym stanęli ludzie związani z
instytucjami realizującymi niemiecką politykę wysiedleńczą i osadniczą. W tym gronie znalazł się Konrad Meyer. Nie został on jednak skazany za
opracowanie Generalnego Planu Wschodniego, lecz za przynależność do SS.
Strona niemiecka dowodziła, że wszelkie plany sporządzone w tym zakresie miały charakter jedynie naukowy. Że była to praca czysto koncepcyjna, a wykonujący ją ludzie nie mieli wpływu na jej wykorzystanie, ani nie uczestniczyli osobiście w tych działaniach. Przed sądem polskim stanął Jakob Sporrenberg, następca Globocnika, który został skazany na karę śmierci, wykonaną w więzieniu mokotowskim w 1952 roku. Nie stanął przed sądem komendant obozu w Zamościu Artur Schütz, który zginął w Lotaryngii. Z załogi obozu w Zamościu przed sądem w Łodzi stanęła Herta Belke, którą początkowo skazano na śmierć. Później wyrok zamieniono na dożywocie, a w 1956 roku po wyjściu z więzienia wyjechała do Niemiec Zachodnich. Z kolei szef oddziału Centrali Przesiedleńczej w Łodzi Hermann Krumey do początku lat sześćdziesiątych wiódł spokojne życie w Bawarii, udzielając się społecznie, był m.in. deputowanym do Kreistagu. W 1965 roku niemiecki sąd wydał wyrok w jego sprawie, ale nie obejmował on jego działalności jako szefa centrali przesiedleńczej. Po tym wyroku Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce wystąpiła o ekstradycję, przedstawiając własny bogaty materiał dokumentacyjny.
Wniosek odrzucono, ale w kolejnym procesie uwzględniono dowody
zgromadzone przez stronę polską i Krumey został skazany na dożywocie.
Problem Zamojszczyzny był poruszany w Norymberdze. Świadkiem podczas procesu był m.in. Zygmunt Klukowski, lekarz, którego powołał jeden z prokuratorów amerykańskich. Zebrał on wiele świadectw i dowodów na temat zbrodni popełnionych przez Niemców na Zamojszczyźnie. Jesienią 1947 roku Klukowski i dwoje dzieci z Łodzi wraz z opiekunką wyjechali do Norymbergi. Klukowski w czasie procesu dokładnie opisał akcję wysiedleńczą, sprawę Rotundy, wspominał w losie 30 tys. dzieci Zamojszczyzny. Dzieci zeznawały w sprawie procederu germanizacji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Wierzyc się nie chce, ze nasi najwięksi wrogowie, Niemcy, którzy w II Wojnie Światowej wymordowali metodami ludobójczymi 6 milionów naszych Rodaków, zniszczyli ca 80% majątku dziś są naszymi przyjaciółmi.
No cóż to Polacy wybrali sobie na premiera Niemca ! ! ! Donalda Tuska.
Wojskowy Trybunał w Norymberdze, uznał rabunek dzieci taki jaki Niemcy stosowali do Dzieci Zamojszczyzny za ludobójstwo
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Lasowce
Lasowce to bitwa mojego ojca, który był wtedy w kompanii por."Podlaskiego". Mój brat, jako niemowlę, zmarł wtedy w lesie (była zima, luty 1943).
Koledzy ojca, żołnierze "Podlaskiego", leżą na cmentarzu w Dubie. Ale Zamojszczyzna pozostała polska i jest polska do dziś. Powstanie Zamojskie było chyba pierwszym zwycięstwem Armii Krajowej (wtedy jeszcze pod nazwą ZWZ) na taką skalę.
Piotr Wiesław Jakubiak
5. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Za sprawa Aliantów, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Rosji sowieckiej, Polski nie było w Norymberdze.
Była Francja , która kolaborowała z Niemcami / rząd Vichy / M. Francis de Menthon, prokurator,prof.Henri Donnedieu de Vabres sędzia
Na procesie w Norymberdze zeznawało dwoje Polaków o rodowodzie żydowskim
Seweryna Szmaglewska / pięknie mówiła /
Samuel Reisman były więzień Treblinki, zeznający w języku Jidysz / Polak nie znający języka polskiego /
Zeznania Seweryny Szmaglewskiej, autorki ""Niewinni w Norymberdze":
"- Jest pani Polką?
- Tak.
- Kiedy aresztowana przez Gestapo?
- W lipcu 1942 roku.
- Czy w Oświęcimiu pełniła pani jakąś funkcję?
- Pracowałam fizycznie od początku do końca pobytu.
- Zawód pani?
- Byłam studentką w chwili wybuchu wojny.
- Jak świadek może udowodnić, że jest byłym więźniem Oświęcimia?
[...]
- Mam numer, który mi wytatuowano - mówię trochę zażenowana pytaniem.
- Czy była pani naocznym świadkiem sytuacji, kiedy ludzie z formacji SS zabijali dzieci?
- Tak."
Dalej Polka, opowiadała o terrorze Oświęcimia, wzruszając i poruszając całą salę. Szczególne wzburzenie wywołał fakt tatuowania również dzieci, tyle że na udach, gdyż rączki były zbyt małe, aby pomieścić aby pięciocyfrowy numer.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Szanowny Panie Michale,
Serdeczne dzieki za jeszcze jeden rys historyczny, który z zainteresowaniem przeczytałam i pozwolę sobie uzupełnić filmami:
Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
7. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Pięknie dziękuję
„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna, / Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna”,
Ukłony dla Wielce Szanownej Mamy i Pani
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
8. Szanowny Panie Michale
Jak trudno wyrazić słowem... okrucieństwo zbrodni...
dokonanych przez Niemców na Narodzie Polskim...
Dziękuję za ten wpis i pozwolę sobie dołączyć film - Dzieci Zamojszczyzny
Pozdrawiam serdecznie
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
9. Do Pani Intix
Szanowna Pani Joanno,
Pięknie dziękuję.
Dziś administrujący Polską, tusku, sikorski, dziadzia namawiają nas byśmy zrzekli się tożsamości na rzecz niemieckich zbrodniarzy, dla mnie byli i są zbrodniarzami
Dla mnie to zdrajcy.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
10. Zgermanizowane dzieci.
Zgermanizowane dzieci. Najwięcej było z Polski
Od dwóch lat niemieckie stowarzyszenie upomina się o zadośćuczynienie dla ograbionych z dzieciństwa i tożsamości tysięcy osób, porwanych z krajów okupowanych przez III Rzeszę. Najwięcej ofiar było z Polski.
Były "materiałem" do "odnowienia krwi niemieckiej" i "hodowli rasy nordyckiej". Miały co najwyżej 14 lat, jasne włosy i niebieskie oczy. Szef SS Heinrich Himmler nakazał szukania dzieci, chłopców i dziewczynek "dobrej rasy" na terenach okupowanych, w Polsce, Słowenii, Czechach, Rosji i Norwegii. Dzieci zabierano z sierocińców lub przemocą odbierano rodzicom. Następnie umieszczano je w nazistowskich ośrodkach wychowawczych lub działającej w strukturach SS instytucji "Lebensborn". Tam niszczono nie tylko ich metryki zastępując nowymi. Przemocą dokonywano germanizacji porwanych dzieci, "bito za każde polskie słowo", po pewnym czasie oddawano do adopcji rodzinom sympatyzującym z nazizmem. Pochodzenie dziewczynek i chłopców oczywiście zatajano. Wmawiano, że są niemieckimi sierotami. Dzieci, które opierały się germanizacji lub nie całkiem odpowiadały kryteriom rasowym zabijano lub wysyłano do obozów zagłady.Kryteria wyboru dziewczynek i chłopców przeznaczonych do udoskonalania rasy nordyckiej zmieniały się. Najpierw faworyzowano dzieci, których matki miały pochodzenie niemieckie. Lecz SS rozszerzyło z czasem kryteria selekcji i germanizacji poddawano nawet sieroty po poległych partyzantach.
Liczbę ofiar nazistowskiej polityki germanizacyjnej niemieccy historycy oceniają na 50 tys. do 200 tys. Po zakończeniu wojny udało się odnaleźć ok. 30 tys. porwanych polskich dzieci.
Przemilczane ofiary germanizacji
Nauczyciel historii z Fryburga w Badenii-Wirtembergii Christoph Schwarz przez 10 lat spisywał losy przemilczanych ofiar nazistowskiej polityki rasowej. O niemieckich obywatelach porwanych w dzieciństwie w krajach Europy Wschodniej i Środkowej i poddawanych germanizacji, 39-latek dowiedział się w latach 90-tych od pewnego polskiego arystokraty. Na południu Niemiec, gdzie Schwarz mieszka, znajdowały się dwa nazistowskie ośrodki wychowawcze. W Achern nieopodal Karlsruhe umieszczano dzieci z Zamościa i innych regionów okupowanej Polski.
Zebrany przez niemieckiego nauczyciela materiał biograficzny stał się kanwą przygotowanej przez niego wystawy, która będzie pokazywana w całych Niemczech i może być wypożyczana. Wystawa ma na celu upamiętnienie przemilczanych ofiar przymusowej germanizacji; ma też wesprzeć starania o wypłacenie im jednorazowych rekompensat w wysokości co najmniej 20 tys. euro za doznane krzywdy.
Upomina się o nie stowarzyszenie "Geraubte Kinder - vergessene Opfer" (Porwane dzieci - zapomniane ofiary, www.geraubte.de), które Christoph Schwarz założył wraz z osobami poszkodowanymi w 2012 roku.
Niemiecki rząd odmawia wypłaty odszkodowań, ubolewa Christoph Schwarz. Także porwane i germanizowane dzieci, które wróciły po wojnie do Polski nie znalazły się na liście odbiorców odszkodowań płaconych w Polsce ofiarom nazizmu z sumy ponad 5 mld euro otrzymanej z RFN. Dlatego stowarzyszenie "Geraubte Kinder - vergessene Opfer" zabiega o poparcie polityczne dla swych działań wśród posłów klubów parlamentarnych w Bundestagu. (petycja z 2013 i 2014 )
W dniu 22 maja 2014 Bundestag podjął decyzję, że zajmie się znalezieniem rozwiązania tej kwestii. To znaczy "zadeklarowano szukanie rozwiązania na szczeblu politycznym", odpisał stowarzyszeniu Bundestag w piśmie z 17 października 2014, po kolejnym ponagleniu. W liście zaznaczono też, że to wszystko wymaga czasu.
- Lecz czas nagli - mówi Christoph Schwarz - Bo poszkodowani są w podeszłym wieku. Dlatego 11 listopada 2014 stowarzyszenie skierowało kolejną, już trzecią petycję do Bundestagu. Tym razem poinformowano parlament, że jeżeli w ciągu trzech miesięcy nie zostaną podjęte żadne konkretne działania, stowarzyszenie zwróci się z prośbą o interwencję ws. rekompensat do amerykańskich kongresmenów.
- Berlin podejmie działania tylko pod presją społeczną i naciskami z zewnątrz - mówi niemiecki nauczyciel w rozmowie z "Deutsche Welle" wskazując, że "tak było też z przyznaniem odszkodowań robotnikom przymusowych".
Cierpienie przez całe życie
Wiele ofiar polityki rasowej III Rzeszy nie może od czasu ujawnienia ich podwójnej tożsamości odnaleźć się w życiu. Cierpią na bezsenność, depresje. Niektórzy przez całe życie szukają swoich biologicznych rodziców. Gros z nich ledwie wiąże na starość koniec z końcem. Nigdy nie otrzymali rekompensat za doznane krzywdy. A przecież w 2000 roku wypłaciła symboliczną sumę np. Austria i Norwegia.
RFN wypłaciła natomiast odszkodowania osobom, które w dzieciństwie zostały odebrane przeciwnikom enerdowskiego reżimu i przekazane do adopcji. Christoph Schwarz z żalem mówi o emeryturach kombatanckich, jakie otrzymują za odniesione na froncie rany byli żołnierze SS. - Symboliczna rekompensata dla ofiar rabunku i germanizacji byłaby ważnym sygnałem uznania doznanych krzywd - mówi Schwarz i dodaje, że "dla ofiar, które żyją obecnie w Polsce i jako emeryci ledwie wiążą koniec z końcem, byłaby to istotna pomoc humanitarna".
Okradzeni z dzieciństwa
W Niemczech żyją jeszcze tysiące ludzi, którzy nie mają pojęcia o tym, że ich rodzicami nie są Niemcy, zauważa Schwarz. Ci, którzy o tym wiedzą, często bezskutecznie szukają informacji o swoich biologicznych rodzicach. Do grona tych osób o podwójnych nazwiskach zalicza się porwany z Łodzi Hermann Lüdeking. - Nie wiem, kim jestem - mówi. - To przytłaczające uczucie - dodaje. Lüdekind wie, że nazywał się Roman Roszatowski, i nawet nie jest pewien, czy naprawdę ma 79 lat. Kiedy rozpoczął poszukiwania biologicznych rodziców wyrzekła się go jego druga matka.
Dzieciństwo Alojzego Twardeckiego alias Alfreda Hartmanna jest najbardziej znaną historią rabunku i germanizowania polskich dzieci. Była wielokrotnie opisywana i filmowana (posłuchaj rozmowy DW). Twardecki dzielił los ze swym kuzynem Leonem (na zdjęciu). W wieku 4,5 lat zabrano go przemocą matce, poddano w domu dziecka wstępnej germanizacji. Adoptowała go rodzina Binderbergów. O tym, że jego biologiczni rodzice są Polakami, Twardecki dowiedział się, kiedy miał 11 lat. Odnalazła go jego matka. Od 1956 roku Alojzy Twardecki mieszka w Polsce. Musiał na nowo uczyć się polskiego. Jego dzieciństwo absorbuje go przez całe życie. Do dzisiaj, jak mówi, nie miał odwagi wejść do sierocińca i zakładu wychowawczego, gdzie umieszczono go po porwaniu.
Alojzy Twardecki żyje w dwóch światach. Ciepło opowiada o swoich dwóch mamach, Małgorzacie i Margarete. O sobie mówi, że ma dwie ojczyzny, Wielkopolskę, gdzie się urodził i Palatynat, gdzie wzrastał w ukochanej Koblencji. Wejście Polski do Unii było mu bardzo pomocne w rozwiązaniu problemu tożsamości. Nie musi się deklarować jako Polak lub Niemiec. Mówi o sobie, że jest Europejczykiem i nie znosi nacjonalistycznego myślenia. Osoby takie jak Alojzy Twardecki i Hermann Lüdekind postrzegane są nie przez wszystkich jako ofiary nazizmu. Niektórzy mówią o nich "wypieszczone dzieci nazistów". - To są złamane życiorysy - komentuje to oburzony Twardecki. Zadośćuczynienie za to, że posłużono się nim jako "materiałem" dla celów ideologicznych jest dla niego sprawą bezdyskusyjną.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zgermanizowane-dzieci-najwiecej-bylo-z-p...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Panie Michale,jakże celnie brzmią pańskie słowa
"Szanowna Pani Marylo,
Za sprawa Aliantów, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Rosji sowieckiej, Polski nie było w Norymberdze."
tylko dlaczego nie ma już Pana z nami ?
gość z drogi
12. Wazny,
jak zawsze, tekst s.p. Michala. Zyl w najlepsze jeszcze w styczniu 2014 r.
Ci elitarni wehrmachtowcy ze zdjecia najwyrazniej strzelali w tyl glowy lezacym na ziemi rolnikom.
13. wciąż nie umiem się z tym pogodzić ....
brak mi Jego żywych rozmów i świadectw Prawdy
Podziwiałam Jego bezkompromisowość i Odwagę i czytelną ocenę sytuacji...
Co do zdjęcia,to niestety ale bestialstwo Niemców nie miało granic,Rolnik,Dziecko,Kobieta ciężarna...to dla nich nie miało znaczenia...nawet ze zwierzętami lepiej się obchodzili...niż z Ludzmi...
gość z drogi
14. więcej
więcej »
Do Auschwitz, by zrobić miejsce Niemcom
10 grudnia 1942 r. z obozu przejściowego w Zamościu wyruszył do
niemieckiego obozu Auschwitz pierwszy transport Polaków z Zamojszczyzny.
Deportowano 640 osób. W kolejowych wagonach byli tak stłoczeni, że nie
mogli usiąść. W drodze nie dostali żywności i wody.
Transport, z którego zbiegło 14 osób, dotarł do obozu w nocy z 12 na
13 grudnia 1942 r. Po przywiezieniu kobiety oddzielono od mężczyzn.
Umieszczono ich w Auschwitz II-Birkenau.
Do obozu kobiecego trafili dwaj chłopcy w wieku 8 i 9 lat. Matki
postanowiły zatrzymać ich przy sobie i przebrały za dziewczynki. Sprawa
wyszła na jaw 17 grudnia. Chłopcy - Tadek Rycyk i Mietek Rycaj - zostali
przeniesieni do obozu męskiego. 21 stycznia 1943 r. zostali zamordowani
dosercowymi zastrzykami fenolu.
Deportacje do Auschwitz były częścią zaplanowanych przez Niemców
wysiedleń Polaków z Zamojszczyzny. Wiązały się one z planami stworzenia
"niemieckiej przestrzeni życiowej" na Wschodzie. Zdaniem historyka z
Muzeum Auschwitz Adama Cyry "polityka ta znalazła odzwierciedlenie w
Generalnym Planie Wschodnim".
"Plan przewidywał w perspektywie 20-30 lat nie tylko germanizację,
lecz także wysiedlenie i eksterminację biologiczną ok. 50 mln Słowian,
przede wszystkim Polaków, Rosjan, Białorusinów i Ukraińców, oraz
skolonizowanie znacznych obszarów Europy środkowej i wschodniej przez
osadników niemieckich" - napisał historyk na swoim blogu.
Germanizację postanowiono rozpocząć od tak zwanego dystryktu
lubelskiego, w którego skład wchodziła Zamojszczyzna. Następnie Niemcy
zamierzali stworzyć wzdłuż Bugu "germański wał ochronny", sięgający od
krajów bałtyckich po Siedmiogród w Rumunii.
Według planów okupanta wysiedlani Polacy mieli przede wszystkim
trafić do pracy przymusowej. Ok. 20 proc. miało zostać poddanych
eksterminacji w obozach koncentracyjnych. Rodzicom odbierano dzieci.
Wiele z nich nie przeżyło wojny. "W latach 1942-1943, kiedy rozpoczęto
szeroko zakrojoną realizację planów, () na ogólną liczbę 600 wsi
wysiedlono, spalono i spacyfikowano 297, wypędzając z nich ok. 110 tys.
Polaków, w tym około 30 tys. dzieci" - podaje Adam Cyra.
Jak wspomniał historyk jedną z miejscowości, którą dotknęły wywózki,
był Skierbieszów. Jako dziecko mieszkał tam późniejszy prezydent II RP
Ignacy Mościcki. "Do tej miejscowości, 28 listopada 1942 r., czyli
nazajutrz po wysiedleniu polskich mieszkańców, wśród osiedleńców
niemieckich przybyła wielodzietna rodzina Koehlerów. 22 lutego 1943 r.
urodził się tam Horst Koehler, późniejszy prezydent Niemiec" - napisał
historyk.
Koehlerowie zajęli gospodarstwo Józefa Węcławika, którego część
rodziny trafiła 13 grudnia 1942 r. do Auschwitz. W obozie zginął jego
syn Antoni, brat Józef i jego Anna oraz syn Antoni.
Do KL Auschwitz deportowali w sumie ok. 1,3 tys. mieszkańców Zamojszczyzny w trzech transportach. 80 proc. z nich zginęło.
Niemcy wstrzymali akcję wysiedleńczą, gdy skomplikowała się sytuacja
ich wojsk na Wschodzie, a na Zamojszczyźnie narastał ruch oporu.
Przed wysiedleniem Polaków Niemcy wymordowali większość Żydów.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków.
Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem
zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów.
W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a
także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Polacy byli drugą pod względem liczebności grupą więźniów. W czasie
istnienia obozu Niemcy deportowali do Auschwitz ok. 150 tys. Polaków.
Niespełna 70 tys. zostało zgładzonych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl