Abp Depo na dzień dziennikarzy: respektujcie normy moralne osób wierzących

avatar użytkownika Maryla

O „wewnętrzne i jakościowe podejście do prawdy” oraz o respektowanie norm moralnych osób wierzących zaapelował do dziennikarzy i świata mediów w specjalnym Słowie abp Wacław Depo. Przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu wystosował ten list z racji wspomnienia św. Franciszka Salezego, które obchodzone jest 24 stycznia.

Poniżej publikujemy słowo abp. Depo, które zostało opublikuje na łamach tygodnika katolickiiego „Niedziela” w numerze 3, z datą 19 stycznia 2014 r.

Słowo do „Współpracowników prawdy”

Jest sprawą znamienną, że w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan (18-25 stycznia 2014 r.) przypada wspomnienie św. Franciszka Salezego (1567 – 1622), patrona dziennikarzy i pisarzy, służących słowem i obrazem. Dlatego, w duchu jedności, pragnę serdecznie pozdrowić wszystkich „Współpracowników Prawdy” z wielorakich środków społecznego przekazu i poprosić o wewnętrzne i jakościowe podejście do prawdy.

Prawda bowiem, mająca charakter obiektywny, posiada dwa zasadnicze wymiary. W świecie greckim podkreśla się jej nierozerwalną więź z istnieniem i orzekaniem rzeczywistości. Dla chrześcijanina zaś prawda ma swój punkt odniesienia do Jezusa Chrystusa, który – będąc Odwiecznym Słowem Ojca – jest uosobioną drogą, prawdą i życiem (J 14, 6). Jeśli zatem w jakimś miejscu redakcyjnym panuje ideologia relatywizmu prawdy i etyki, to zawodowym obowiązkiem prawdziwego dziennikarza jest podanie nie tylko stanowiska zgodnego z właściwą wizją świata, ale także motywów i racji osób wierzących, które uznają normy moralne za wartość obiektywną. Kościół, rozpoznając znaki czasu, ma obowiązek reagować na przekaz, którego celem jest wypieranie hierarchii wartości związanych z Chrystusem i tym samym wprowadzanie zamętu do zrozumienia sensu życia.

Niech więc słowa Ojca Świętego Franciszka z pierwszego spotkania z dziennikarzami w dniu 16 marca 2013 r. będą formą wdzięczności i życzeń: „Kościół ze swej strony przykłada wielką wagę do waszego cennego dzieła (…). Wy jesteście zdolni zebrać i wyrazić oczekiwania i wymagania naszego czasu, wskazać na elementy niezbędne do odczytywania rzeczywistości. Wasza praca wymaga studium, wrażliwości i doświadczenia, ale domaga się szczególnej troski o prawdę, dobro i piękno. I to nas szczególnie zbliża (…). Powinno być jasno widoczne, że wszyscy jesteśmy powołani, aby przekazywać nie siebie samych, ale «osobową prawdę, dobro i piękno»”.

Przyzywając wstawiennictwa św. Franciszka Salezego,
z darem modlitwy i błogosławieństwem –

+ Wacław Depo
Przewodniczący Rady KEP
ds. Środków Społecznego Przekazu
Częstochowa, w Uroczystość Chrztu Pańskiego 2014 r.

 

Źródło: http://niedziela.pl/artykul/7577/Abp-Depo-na-dzien-dziennikarzy

Informacja ukazała się także na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: http://ksd.media.pl/aktualnosci/1772-abp-depo-na-dzien-dziennikarzy-respektujcie-normy-moralne-osob-wierzacych


--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. "Niech wierni robią rachunek

"Niech wierni robią rachunek sumienia z tego, co wybierają w mediach. W formie pozytywnej stworzymy listy..."

Zgłoszę propozycję, by Episkopat zachęcał i
zobowiązywał wiernych do odpowiedzialności za to, co wybierają w
mediach, co jest ich codziennym medialnym pokarmem; żeby robili z tego
rachunek sumienia - zapowiedział arcybiskup Wacław Depo.

- Dzisiaj tzw. poprawność polityczna czy
wszelkiego rodzaju manipulacje są czymś tak powszechnym, że ludzie już
nie wiedzą, kto mówi prawdę i komu należy wierzyć, za kim powinno się
pójść - mówi w rozmowie z "Niedzielą" abp Wacław Depo, przewodniczący
Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski.


- Nie ma wielu prawd, chociaż przyzwyczailiśmy się dzisiaj do
publicystycznych stwierdzeń, że każdy ma swoją prawdę i w imię wolności
może ją upowszechniać - uważa Depo. Dodaje, że ,,wolność musi być
budowana na prawdzie obiektywnej, bo inaczej będzie kłamliwą ideologią,
która jest zagrożeniem dla konkretnego człowieka i dla całej ludzkiej
społeczności"."Niech wierni robią rachunek sumienia..."


Zapytany o poprawność polityczną, metropolita częstochowski
stwierdza, że ,,każdy polityk jest zobowiązany najpierw do poznania i
zrozumienia rzeczywistości - w imię odpowiedzialności i dobra wspólnego
narodu". - Rozpoznawanie prawdy o rzeczywistości nie może być od tego
dobra oddzielone - powinno być z nim bardzo ściśle powiązane. Jeśli w
działaniu polityka tego nie ma, to jest on zwyczajnym graczem
politycznym, a nie człowiekiem służącym własnemu narodowi - mówi
hierarcha.

Metropolita z ubolewaniem zauważa, że
,,codzienne bombardowanie nas informacjami płynącymi zewsząd,
gdziekolwiek człowiek się znajduje, powoduje, że nie zawsze napełniamy
się treścią, która jest bardziej wartościowa, ale i wymagająca". -
Chłoniemy najczęściej to, co lekkie i przyjemne, m.in. tak licznie
oglądamy programy rozrywkowe, które niczym igrzyska złego humoru,
ośmieszają podstawowe wartości, jakimi są: rodzina, szacunek, prawda, i
poprzez kłamstwo oraz oszczerczą propagandę próbują wychowywać ludzi -
mówi abp Depo i wskazuje na konieczność skorzystania z mediów
katolickich przez wiernych, rodziny i wspólnoty.

-
Dlatego zgłoszę propozycję, by Episkopat zachęcał i zobowiązywał
wiernych do odpowiedzialności za to, co wybierają w mediach, co jest ich
codziennym medialnym pokarmem; żeby robili z tego rachunek sumienia. W
formie pozytywnej, a nie pewnej nagany, będziemy starali się takie listy
przygotowywać - zapowiada hierarcha. Uważa za konieczne to, by
,,rekolekcjoniści i katecheci zobowiązywali dorosłych i młodych do
czytania przynajmniej raz w tygodniu jakiegoś katolickiego czasopisma".

"Uderza mnie pamięć historyczna"


Odnosząc się do kondycji polskiego dziennikarstwa, abp Depo
zauważa, że ,,jest to olbrzymie zderzenie jednego świata z drugim". - Od
jakiegoś czasu uderza się m.in. w to, co nazywamy pamięcią historyczną,
tzn. w świadomość tego, kim jesteśmy i jacy powinniśmy być, i tym samym
w odpowiedzialność za wychowanie najmłodszych - przypomina abp Depo.
Podkreśla, że ,,bez jedności i solidarności katolickich środków
społecznego przekazu nie zmienimy oblicza tej ziemi".


Metropolita częstochowski zauważa z nadzieją, że ,,Polacy zaczynają się
budzić od strony prawdy, sumienia i już nie pozwalają na przykrywanie
najważniejszych tematów, lecz wychodzą na ulice, czy to organizując
marsz dla życia, czy marsz dla poparcia Telewizji Trwam na multipleksie,
czy inne marsze". - Również Orszak Trzech Króli, organizowany w tylu
miastach w Polsce, pokazał, że i wielkie widowisko religijne może nieść
ze sobą bardzo ważne aktualne treści - konkluduje.

"Dla każdego człowieka dobrej woli..."


Na zakończenie wywiadu odnosi się do faktu, że od 15 lutego TV
Trwam zacznie nadawanie na cyfrowym multipleksie. Jak mówi, ,,będę mógł
wreszcie uwierzyć, że jest wolność medialna, kiedy jedną decyzją będę
mógł nastawić tę stację i oglądać jej program czy to informacyjny, czy
modlitewny, formacyjny, czy publicystyczny".

- Siłą Telewizji Trwam od lat jest bowiem to, że przekaz związany z działalnością apostolską Ojca Świętego
czy też związany z wieloma wydarzeniami w Kościele jest nieporównywalny
z żadną inną stacją. Teraz ów przekaz będzie dostępny dla każdego
człowieka dobrej woli, także tego, który dzisiaj może jest jeszcze na
obrzeżach Kościoła lub nawet jest jego przeciwnikiem - podsumował abp
Depo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. Prośba do dziennikarzy na 24 stycznia: nie bądźcie chamami...

"Dlatego zgłoszę propozycję, by Episkopat zachęcał i zobowiązywał
wiernych do odpowiedzialności za to, co wybierają w mediach, co jest ich
codziennym medialnym pokarmem; żeby robili z tego rachunek sumienia." (Abp Depo)

No i niech Episkopat zachęci kapłanów żeby jednak przesiewali propozycje i wybierali do których mediów wypada pójść....
Zwłaszcza po dzisiejszym pytaniu "Stokrotki"... Ale nam zrobiła prezent!
Mam nadzieję, że będzie ten wybryk przykładem na Dzień Dziennikarza - oto jakim nie wolno być...

avatar użytkownika Maryla

3. Kłamstwo zniewala widza

Z ks. bp. Adamem Lepą, członkiem Rady ds.
Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia
Katarzyna Cegielska

W Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu odbędzie
się dziś konferencja „Oblicza wolności”, której Ksiądz Biskup jest
współorganizatorem. Ekscelencja podejmie temat wolności w mediach…

– Refleksja nad „wzorcami” wolności w polskich mediach prowadzi wręcz
do zaskakującego dla wielu wniosku. Oto okazuje się, że media, również w
Polsce, nie tylko zakłamują prawdę czy manipulują społeczeństwem, lecz w
swojej działalności zdolne są pójść dalej i dokonują zniewolenia
człowieka. Będzie mowa o różnych formach tego zjawiska. Rzecz jasna,
refleksji tej towarzyszyć będzie przekonanie, że media przede wszystkim
są dobrem dla człowieka, o czym przypominają dokumenty Kościoła.
Jednakże to nie może nam przesłaniać faktu, że płynie z mediów pewne
zło, które jest coraz bardziej agresywnym zagrożeniem dla naszej
wolności, a jednocześnie staje się prawie niewidoczne dla oczu zwykłego
ich odbiorcy.

Wolności strzegliśmy zawsze jak źrenicy oka, nie godząc się na przemoc i ucisk. Czym charakteryzuje się ta nasza polska wolność?

– Przez całe wieki Polacy dawali wyraz swojemu wyjątkowemu umiłowaniu
wolności. Stojąc na straży wschodnich granic Rzeczypospolitej, bronili
Europy. Nie mógł o tym nie powiedzieć Jan Paweł II w Warszawie na
początku pierwszej pielgrzymki do Polski przy Grobie Nieznanego
Żołnierza. „Na ilu to miejscach Europy i świata ten żołnierz przemawiał
swoją śmiercią, że nie może być Europy sprawiedliwej bez Polski
niepodległej na jej mapie (…), ginąc ”za wolność naszą i waszą? Gdzie są
ich groby, Polsko! Gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej – i Bóg wie na
niebie„. Żołnierz polski walczący o wolność swojej Ojczyzny i narodów
świata nie mógł usłyszeć słów większego uznania i podziwu dla swojego
heroizmu od tych, jakie właśnie wtedy, 2 czerwca 1979 r., padły z ust
Papieża Polaka, Następcy Piotra.

Wolność w oczach Polaków zyskiwała tym większą cenę, im częściej ją
tracili. Było to dla nich (dla nas) tym bardziej dotkliwe, że sami
innych narodów nigdy nie pozbawili wolności. Hasło ”Bóg, Honor,
Ojczyzna„ wyznaczało kierunek myślenia i postępowania żołnierza
polskiego, było ideowym fundamentem jego wierności i wytrwania w
najtrudniejszych sytuacjach życia. Dlatego generał Stanisław Maczek mógł
napisać w rozkazie do żołnierzy po zwycięstwie pod Falaise, że
”żołnierz polski bije się za wolność innych narodów, ale umiera tylko za
Polskę„. Niespotykane gdzie indziej w takiej mierze przywiązanie do
wolności sprawiło, że Polacy decydowali się na zrywy niepodległościowe
nawet w sytuacjach, gdy wrogowie nie dawali im najmniejszych szans, a
sojusznicy nie dotrzymywali umów i zdradzali.

Jednak wywalczonej wolności nie potrafimy uszanować. Poddajemy się kolejnym zniewoleniom.

– Najlepsi jesteśmy w walce, tak było zawsze. Już o wiele gorzej
dawaliśmy sobie radę w dziele zagospodarowania uzyskanej wolności, gdyż
wymagało to wspólnego, spokojnego i wytrwałego działania oraz
realizowania dalekosiężnych planów. Jesteśmy narodem sangwiników i nie
lubimy długo czekać na efekty przełomowych dokonań. Ponadto pozbawiano
nas pełnej satysfakcji z osiągnięcia zwycięstw, do których walnie się
przyczynialiśmy. Tak było z II wojną światową i tak się stało ze
zwycięstwem nad komunizmem. Może też jest to efekt sytuacji, że zbyt
łatwo lekceważymy autentycznych mężów stanu, a ulegamy wpływowi różnych
maści kuglarzy, którzy coraz bezczelniej prowadzą społeczeństwo na
manowce. I wreszcie wciąż za mało liczymy się z przesłaniem proroków,
których posyła do nas miłosierny Bóg – a wśród nich przede wszystkim
syna polskiej ziemi, Papieża Jana Pawła II. A jeżeli dodamy do tego
postępujące zubożenie naszej wiedzy z zakresu historii, która jest
niekwestionowaną nauczycielką życia, oraz zagubienie poczucia tożsamości
narodowej, które buduje naszą dumę narodową, to wtedy przychodzi myśl,
że dalej tak lekceważyć wolności nie można. Wszak jako pokolenie pod
wieloma względami uprzywilejowane zostaniemy surowo osądzeni przez
pokolenia następne.

Księże Biskupie, jak poznać naruszanie czy ograniczanie naszej
wolności, przecież nie zawsze to odczuwamy, chociaż tak się dzieje?

– Każda imitacja wolności czy wręcz pseudowolność może być
rozszyfrowana, gdy konkretnym propozycjom przyjrzymy się wnikliwie i
zdobędziemy się na ich krytyczną ocenę, a co za tym idzie – gdy będziemy
o tym rozmawiać i dyskutować z innymi. Wtedy okaże się, że to tylko
opakowanie narzucanej oferty może budzić zainteresowanie, a nawet
chwilowo zafascynować. Jej zawartość zaś okazuje się grubym
nieporozumieniem zawierającym chytre zakłamanie, choć wszystkie media
mainstreamowe nie ustają w zachwycie i prześcigają się, żeby zwerbować
jak najwięcej zwolenników. Należy też zaufać naturalnemu wyczuciu
Polaków wychowanych na nauce Kościoła. Przykładem może być szybkie
odwrócenie się społeczeństwa od ponętnego hasła: ”Róbta co chceta!„.
Należy też wypracować w sobie umiejętność koncentrowania się na sprawach
ważnych. Tu niestety poważną przeszkodę stanowi duch beztroskiej i
głupkowatej rozrywki, który dominuje w większości kanałów telewizyjnych.

Warto wspomnieć w związku z tym książkę – przestrogę napisaną przez
znakomitego medioznawcę i pisarza amerykańskiego Neila Postmana ”Zabawić
się na śmierć„. Szał zabawy, który ma rzekomo zapewnić człowiekowi
wyzwolenie z różnych kompleksów i zahamowań, w rzeczywistości jednak
zniewala go i blokuje pełne zrozumienie najważniejszych zjawisk i
życiowych problemów.

Skąd obecnie bierze się ta wypaczona forma wolności – zniewolenia
pod płaszczykiem wolności? Już Platon pokazał, jak zabójcze jest hasło
”pijani wolnością„.

– Wolność jest tak wysokiej rangi wartością, że dziś stała się kartą
przetargową również w propagandzie, a także w hałaśliwej reklamie.
Jeżeli więc wszczepi się społeczeństwu głębokie przeświadczenie o
upojeniu wolnością, będzie mogło przyjąć każdą namiastkę wolności, a z
czasem nawet jej karykaturę. Będzie też innych przekonywało do jej
przyjęcia. Wtedy przy wsparciu odpowiedniej reklamy każda samowola,
nawet prowadząca do anarchii, znajdzie licznych zwolenników. Tym
bardziej że nagłaśniany ideał ”człowieka postępowego„ zakłada jego pełną
wolność, a nawet jej szeroki margines i jakąś ”furtkę„ wiodącą do
samowoli. Jeżeli zaś, jak się szacuje, 90 proc. mediów w Polsce znajduje
się w rękach środowisk liberalnych i lewicowych, to wtedy każdy model
wolności z tych środowisk przynajmniej budzi zainteresowanie i zaspokaja
potrzebę nowości.

Wolność przez działania niektórych grup staje się wytartym hasłem,
samo słowo jest nadużywane – wolny wybór źle rozumiany, prowadzący do
mordowania czy to nienarodzonych, czy chorych i starszych ludzi. Ciągle
powraca tzw. wolność w sztuce pozwalająca na bluźnierstwa, wolność słowa
odbierająca dobre imię ludziom. Trudno się przed tym bronić?

– Istotnie, w niektórych środowiskach głosi się hasło wolności niemal
bez ograniczeń, a więc takiej wolności, która na wszystko pozwala i
wszystko usprawiedliwia. W tak pojętej ”wolności„ mieści się zgoda na
kolejny rozwód ze współmałżonkiem, na aborcję, na zaprzestanie praktyk
religijnych, a nawet na apostazję. To nic, że niszczone jest życie
nienarodzonego dziecka, że rozwód wysoce krzywdzi dzieci, a odstępstwo
od wiary staje się wyjątkowo straszliwym antyświadectwem, bo dokonanym
przez rodzonego ojca i matkę. Tych traumatycznych doznań dzieci nigdy
nie zapomną i nie wybaczą. A próba usprawiedliwienia takich poczynań
prawem do wolności jest żałosną farsą, wszak prowadzi ostatecznie do
zniszczenia rodziny i zachwiania równowagi w życiu społecznym.

Ekscesy w ”sztuce„ mają różnorakie cele – są drogą do zaistnienia na
rynku medialnym, mają upokorzyć ludzi, dla których sacrum zajmuje w
hierarchii wartości miejsce najwyższe i nadaje ich życiu głęboki sens,
ale nade wszystko dla autorów są jedyną szansą, żeby nadsztukować ich
małość. Szkoda, że nie chcą wiedzieć, iż prawdziwa kultura jest tym
wszystkim, przez co człowiek jako człowiek staje się bardziej
człowiekiem, bardziej jest, jak mówił Polakom i światu Jan Paweł II. Tym
bardziej że narodowa rupieciarnia ze swoimi ”dziełami„ dawno już
przekroczyła granicę przyzwoitości i smaku.

Obrona przed tą utratą wolności jest trudna, coraz więcej praw np.
do wychowywania dzieci rości sobie państwo m.in. poprzez ”chore„
programy propagujące gender. Dzieciom narzuca się poprawny politycznie
tok myślenia. W jaki sposób walczyć z wypaczaniem najmłodszych?

– Pod pretekstem ”postępowego„ wychowania oraz odpowiednio
interpretowanych wolności rodzicielskich i obywatelskich przemyca się
liberalny model edukacji, począwszy już od przedszkola. Rzecznicy tych
działań narzucają uczniom i rodzicom zupełnie obcy styl wychowania,
propagując gender i inne idee politycznie poprawne. Specjaliści takie
działania nazywają wprost ”wychowaniem dla manipulacji„, które mieści
się również w ramach zajęć dydaktycznych. Zmanipulowany w taki sposób
mały człowiek staje się później podatny na inne próby zniewalania ze
strony agresywnych mediów. Jest to szczególny rodzaj zagrożenia ze
strony mediosfery. Istotnie, tego rodzaju próby są skutecznie
kamuflowane w obszarze prawdziwych celów przez ludzi prowadzących takie
eksperymenty. Jest to więc naruszenie podstawowych praw rodziców i
obywateli. W odpowiedzi na takie poczynania należy stosować zasadę
głośnego nazywania rzeczy po imieniu, formułować przemyślane protesty, a
nawet sprawy oddawać do sądu.

Dlaczego tylko prawda może uchronić przed utratą wolności?

– Dlatego że prawda wyzwala, a zakłamanie zniewala człowieka. Do tej
prawidłowości nawiązuje Chrystus, który najpierw mówi, że kto trwa w
Jego nauce, staje się Jego uczniem. I tylko prawdziwy uczeń Chrystusa
zdolny jest poznać prawdę, a ona może go wyzwolić (J 8, 32). Uprawianie
kłamstwa, zwłaszcza w mediach, czyni niewolnikiem samego kłamcę oraz
adresata zakłamanych informacji. Jeżeli przyjąć powszechne przekonanie,
że kłamstwo jest metodą w polityce i propagandzie, to nie ulega
wątpliwości, że w zakłamaniu społeczeństwa media mają szczególny udział.
Proceder ten trafia na podatny grunt i przynosi oczekiwane rezultaty.
Przede wszystkim dlatego, że Polacy żyli ponad 40 lat w systemie
zakłamania i zdążyli się nauczyć tolerancji czy wręcz świadomej
pobłażliwości wobec różnych przejawów zakłamania. Ponadto od
niepamiętnych czasów daje znać o sobie przeświadczenie, że ”lud chce być
okłamywany„, gdyż woli nie znać całej prawdy o sobie. Dlatego prorocy
wszystkich czasów, także nam współcześni, są ludźmi, których
przedstawiciele różnych ”poprawności„ organicznie nie cierpią, a nawet w
wyszukany sposób prześladują. I jest jeszcze jedna okoliczność, która
ułatwia zakłamywanie społeczeństwa, tzn. jego zniewalanie. Jest nią
znana zasada obowiązująca przede wszystkim w mediach i coraz bardziej
skuteczna: ”Gdzie mówią pieniądze, tam milczy prawda„. Gdy więc mówimy o
zniewoleniu człowieka w mediach i przez media, nie można nie dostrzec w
tym istotnej roli zakłamania.

 

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Cegielska

http://www.naszdziennik.pl/mysl/66274,klamstwo-zniewala-widza.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. WSKSiM: Wolność wartością za

WSKSiM: Wolność wartością za którą płaci się cenę najwyższą

W WSKSiM zakończyło się doroczne Sympozjum naukowe z cyklu
„Oblicza …”, w tym roku poświęcone zagadnieniu wolności. Spotkanie
odbywa się z okazji wspomnienia patrona dziennikarzy św. Franciszka
Salezego.

Uczestnicy sympozjum mają okazje wysłuchać wykładów wybitnych
przedstawicieli Kościoła, świata nauki, polityków i prawników,
zajmujących się zagadnieniem wolności w różnych jego aspektach.

Na samym początku głos zabrał założyciel uczelni o. dr Tadeusz Rydzyk
CSsR, dyrektor Radia Maryja i TV Trwam. W swoim wystąpieniu podkreślał,
że bez wolności nie ma życia, ale jednocześnie trzeba ją czuć i jej
pragnąć.

- Wolność trzeba stale zdobywać, jak mówił Jan Paweł II,
błogosławiony i już niedługo święty. Nie można jej posiadać. Przychodzi
jako dar, a utrzymuje się przez zmaganie, i życzę tego zmagania
wszystkim. Cały czas tego niepokoju i zmagania się w sobie, najpierw w
swoim sercu ze sobą samym, żeby mieć osobowości wielkie, prawdziwie i
wolne –
mówił o. dr Tadeusz Rydzyk CSsR.

O. dr Zdzisław Klafka CSsR, rektor WSKSIM podkreślił, że zagadnienie
wolności jest niezwykle ważne i aktualne w obliczu wydarzeń w Ojczyźnie i
na świecie. Jak dodał, szczególnie dziś pojęcie wolności jest błędnie
pojmowane.

- Ostatnie wydarzenia w naszej Ojczyźnie zapraszają nas do tego,
byśmy odważnie podjęli dyskusję, refleksję nad naszą wolnością, która
jest pojęciem wypaczonym. Widzimy, że narzuca się nam antropologię bez
Pana Boga; a tam, gdzie człowiek zajmuje miejsce Boga, zaczyna się
dekadencja, deformacja człowieka. Dlatego podjęliśmy ten temat: „Oblicza
wolności”, aby też niejako urobić nasze sumienia, uformować nasze
sumienia, według kryteriów prawdy i dobra –
mówił o. Zdzisław Klafka CSsR.

Wolność jest wartością za którą płaci się cenę najwyższą. Dziś bardzo
często dochodzi do zakłamywania sensu wolności także w mediach – mówił
ks. bp dr Adam Lepa, członek Rady ds. Środków Społecznego Przekazu
Konferencji Episkopatu Polski. Prawdziwą zaś wolnością jest służba dobru
– dodał ksiądz biskup.

- Jan Paweł II w 1981 roku w orędziu na Światowy Dzień Pokoju
przestrzegał, że człowiek nawet w płaszczyźnie swojej wewnętrznej
autonomii może być zniewolony. Jako przykład podał, że media
przekraczają swoje uprawnienia, gdy nie zachowują obiektywizmu w opisie
wydarzeń, a więc zakłamują istniejące fakty oraz wtedy, gdy w swojej
działalności stosują niedopuszczalne metody niebezpiecznego
oddziaływania na psychikę człowieka lekceważąc w ten sposób godność –
powiedział ks. bp Adam Lepa. [słuchaj]

Z kolei prof. dr hab. i senator Michał Seweryński, były minister
edukacji narodowej i nauki, podkreślał, że wolność jest wartością
nadrzędną, przyrodzoną i niezbywalną, jednak często dochodzi do
bezprawnego jej ograniczania. Z wolnością musi iść sprawiedliwość i
troska o dobro wspólne – zaznaczał.

- Wolność jest powszechnie uznawana za wartość przyrodzoną i
niezbywalną, którą człowiek przynosi na świat. Tym różni się ona od
praw, które są nadawane przez prawodawcę. W cywilizacji chrześcijańskiej
wolność wyprowadza się z ludzkiej godności. A więc nie może się
przekształcić w samowolę –
mówi Michał Seweryński.[słuchaj]

Ks. prof. dr hab. Jan Machniak, kierownik katedry Teologii Duchowości
Uniwersytetu Papieskiego JP II w Krakowie przywołał słowa JPII, który
zawsze podkreślał, że wolność jest nierozerwalnie związana z prawdą.

- Jan Paweł II zawsze mówił: „Wolność jest największym darem Boga,
ale nie może być ona rozumiana indywidualnie (…)”. Razem z wolnością
człowiek otrzymuje rozumność, czyli zdolność do myślenia, razem ze
zdolnością do myślenia, zdolność do kochania, kiedy miłość jest
rozumiana jako dar z siebie samego. Jeszcze trzecia rzecz, która również
stanowi jakby komponent rozumienia wolności: człowiek otrzymał zdolność
do przekazywania życia. Nie jest stwórcą, nie jest kreatorem – jest
jeden Kreator, Stwórca: Bóg –
mówił ks. Jan Machniak.[słuchaj]

Z kolei dr hab. Sławomir Cenckiewicz, prof. WSKSiM w swoim referacie
„Wolność w czasie totalitaryzmu komunistycznego”, zwrócił uwagę na
aspekty wolności wywalczanej przez konkretne osoby. Przybliżył tu m.in.
ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia czy śp. Annę
Walentynowicz.

- Franciszek Gajowniczek, świadek męczeństwa św. Maksymiliana, wydaje
mi się postacią szczególnie zapomnianą, w zasadzie całe jego życie w
okresie Polski Ludowej, takie niesienie świadectwa o tym, jak wielkim
świętym był Maksymilian. To z kolei spowodowało, że znalazł się na
celowniku władz komunistycznych. Próbowano na wszelkie sposoby
ograniczyć jego działalność, a przez to i kult św. Maksymiliana, który
(kult) narodził się bardzo szybko po II wojnie światowej. Myślę, że to
postacie tak wspaniałej postawy i tak heroiczne, że mogą nam dzisiaj
wiele dać –
mówi Sławomir Cenckiewicz.[słuchaj]

Sympozjum zakończył referat krytyka teatralnego Temidy
Stankiewicz-Podhoreckiej pt.: „Wolność artystyczna czy samowola”. Mówiła
o wolności w kontekście sztuki i teatru. Wskazywała na liczne
zagrożenia dla wolności odzwierciedlane poprzez współczesną sztukę.

- Dla rozwoju twórczości niezbędna jest wolność artystyczne,
ale artysta nie dysponuje wolnością totalną, bezkresną, bez żadnych
ograniczeń. Wolność w twórczości artystycznej ma swoje granice. Kończy
się tam gdzie zaczyna się moja przestrzeń, moje dobro, moje uczucia,
moje wartości, moja wiara; czego artysta nie prawa mi niszczyć
– powiedziała Temida Stankiewicz-Podhorecka.[słuchaj]

Sympozjum w WSKSiM tradycyjnie zakończyła dyskusja panelowa.
Transmisję przeprowadzało internetowe Radio SIM, działające przy WSKSiM.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. O zatruciu informacyjnym w

O zatruciu informacyjnym w mediach

Poznanie najważniejszych mechanizmów zatruwania informacji jest dziś
nieodzownym warunkiem prawidłowego odbioru mediów - pisze ks. bp Adam
Lepa

Debata o mediach

Są tematy związane z działalnością mediosfery, których się celowo
unika. Jednym z nich jest zatrucie informacyjne. Jego funkcjonowanie
sprzyja kamuflowaniu prawdy i ułatwia jej instrumentalne
wykorzystywanie. Przy czym wciąż aktualna jest prawidłowość, że ten
posiada prawdziwą władzę, kto w pełni dysponuje informacją.

Zatrucie informacyjne jest więc wyjątkowo ważnym wyzwaniem stojącym
przed użytkownikami mediów, które stały się główną platformą czerpania
wiedzy przez człowieka. Poznanie najważniejszych mechanizmów zatruwania
informacji jest dziś nieodzownym warunkiem prawidłowego odbioru mediów i
ochrony przed manipulacją. Pozwala też krytycznie ocenić opinię
publiczną i jej sondaże. Zatem tematu zatrucia informacyjnego nie może
zabraknąć w trwającej na łamach „Naszego Dziennika” debacie o mediach.

Jak się zatruwa informację?

Ujmując najprościej – zatrucie informacyjne w mediach polega na tym,
że o sprawach najważniejszych mówi się w taki sposób, jakby one były
mało ważne albo nic nie znaczyły. I odwrotnie – o sprawach nieistotnych i
mało znaczących mówi się tak jak o sprawach najwyższej wagi.

Ostatnio mechanizm ten można było zaobserwować w wielu mediach w
związku z aferą podsłuchową. Punkt ciężkości w jej wyjaśnianiu
przesuwano na sprawców podsłuchów, marginalizując samą treść i znaczenie
podsłuchiwanych rozmów.

Specyficzną i dość wyrafinowaną postacią zatrucia informacyjnego jest
niedopuszczanie do zaistnienia w mediosferze pewnych osób lub
instytucji, choć mają one wiele do powiedzenia, czego dowiedli swoją
bogatą i oryginalną twórczością. Mimo to eliminuje się je z dostępu do
mediów komercyjnych, a nawet do mediów publicznych.

Znanym przykładem takiego wykluczenia było skazanie na ciszę medialną
mediów nazywanych toruńskimi – tzn. Radia Maryja, Telewizji Trwam i
„Naszego Dziennika”. Przez wiele lat, jeżeli je wspominano, to wyłącznie
w świetle negatywnym, tworząc wokół nich czarny PR.

Mechanizmem, który dość skutecznie i skrycie prowadzi do zatrucia
infosfery (środowiska informacji), jest różnych maści poprawność
polityczna. Wtedy miarą oceny poszczególnych wydarzeń i zjawisk jest ich
stosunek do norm obowiązujących aktualnie w obrębie poprawności
politycznej. Praktyczne jej egzekwowanie jest wygodną formą cenzury.

Do publikacji w mediach kwalifikuje się to, co jest zgodne z
poprawnością, a odrzuca to, co się z nią nie zgadza. W skali infosfery
państwa mechanizm poprawności politycznej może doprowadzić wręcz do
spustoszenia w obrazie przekazywanych informacji. Widać to najwyraźniej w
systemach totalitarnych, gdzie mechanizmy dezinformacji pracują
perfekcyjnie.

W krajach zachodnich wskazuje się na to zagrożenie, stosując
określenia dosadne, takie jak „jarmark informacyjny”, „informacja
przedawkowana”, „śmietnik informacji” czy „gangrena informacji”.

Kolejnym sposobem zatruwania informacji jest szum informacyjny.
Wskutek zastosowania odpowiednich technik dochodzi do znacznego
zniekształcenia przekazywanej informacji. Wtedy staje się ona
wieloznaczna, niedokończona, wybiórcza i niezrozumiała.

W czasach PRL wzbudzanie szumu informacyjnego było zadaniem tzw.
zagłuszarek, które miały uniemożliwić odbiór zachodnich radiostacji
(Radia Wolna Europa, Głosu Ameryki itp.). Dziś w niektórych programach
telewizyjnych polemiki są prowadzone w taki sposób, że widz przestaje
rozumieć omawiane problemy albo rozumie je na opak, zwłaszcza gdy
doświadcza nadmiaru informacji wzajemnie sprzecznych.

Od pewnego czasu sięga się w mediach po technikę, która z wyszukaną
przebiegłością zatruwa informację w dziedzinie wartości. Jest nią
banalizacja problemów, ważnych spraw i zjawisk. Technika ta szybko się
upowszechnia. W publikacjach zachodnich mówi się już o „kulcie banału”
(F. Jost).

Banalizować znaczy uznawać jakąś sprawę za coś mało wartościowego,
zasługującego jedynie na zlekceważenie, a nawet na pogardę. W języku
mówionym odbiciem tego zjawiska jest częste posługiwanie się komunałami i
pustymi frazesami.

Banalizacja wyraża się też w niekontrolowanym komizmie, który może
się stać platformą płytkiej i prymitywnej wesołkowatości człowieka.
Ludzie tego typu tworzą społeczność wesołków, dla których zabawa i żart
stają się główną wartością i sensem życia (F. L’Yvonnet). Sytuacja staje
się poważna, gdy przedmiotem płytkich dowcipów i głupkowatych aluzji są
wartości nadrzędne.

Przykłady tego typu można spotkać w niektórych programach
rozrywkowych emitowanych w telewizji. Im niższy poziom one reprezentują,
tym bardziej podobają się publiczności sztuczki, w których banalizuje
się nawet wartości zasługujące na najwyższy szacunek. Widzowie śmieją
się tam także z najbardziej niesmacznych i żenujących powiedzonek, gdyż
trwanie w amoku banału pozbawia człowieka trzeźwego myślenia i
dociekliwości intelektualnej.

Symptomy zatrucia informacyjnego

W świetle przywołanych przykładowo sposobów zatruwania informacji
można pojąć, dlaczego media w Polsce nie miały odwagi gremialnie stanąć w
obronie zagrożonej kultury ducha, która przecież jest duchem kultury.
Bez niej kultura staje się wyjątkowo peryferyjna i nie oddziałuje
twórczo na losy jednostki i narodu. Myślę o spektaklu „Golgota Picnic”.

Wymienione wcześniej czynniki zatrucia informacyjnego mają swoje
odbicie w relacjach i komentarzach na ten temat w większości polskich
mediów. Bełkot wpisany w tekst sztuki wyrażał się w bełkocie
wypowiadanych argumentów i postulatów jej obrońców. Bo czy przejawem
wolności jest buńczuczne podkreślanie prawa do bezkarnego obrażania
chrześcijan? Albo infantylne przekonywanie społeczeństwa, że teatr nie
jest przestrzenią publiczną, a więc można w nim robić wszystko, można
bluźnić Bogu i Go obrażać, drwić sobie z wartości, które dla milionów są
święte i stanowią fundament kultury narodowej. Dla których Polacy
oddawali życie.

A szastanie prawem do wolności w takiej sytuacji nie tylko
kompromituje jego rzeczników, ale przede wszystkim uderza w nich
rykoszetem. We Francji, gdzie zrezygnowano z wystawienia „Golgoty
Picnic”, od dawna funkcjonuje powiedzenie, którego tu nie można nie
przytoczyć: Qui s’excuse s’accuse – Kto się usprawiedliwia, ten się
oskarża.

Niepokój musi budzić przede wszystkim stan wrażliwości intelektualnej
aktorów, którzy brali udział w publicznym pośmiewisku z Golgoty, tzn. z
Chrystusa i Jego zbawczej śmierci na krzyżu. Świadomie pomijam
wrażliwość religijną i moralną. Wszak wrażliwość intelektualna jest tym
minimum, którego powinno się wymagać od ludzi mających ambicję bycia
elitą kulturalną narodu. Tego pośmiewiska nie da się niczym
usprawiedliwić. Tak jak nikt umysłowo przytomny nie będzie
usprawiedliwiał swojego udziału w publicznym pośmiewisku z holokaustu
czy z Koranu. A może chodzi o to, żeby w duchu nowej poprawności, w
przestrzeni postępowej pseudokultury zbudować społeczeństwo wesołków i
fircyków, w którym wszystko będzie wolno obśmiać i wyszydzić, wszystko,
co chrześcijańskie, podeptać i zrealizować niespełnione do końca plany
neomarksistowskich fundamentalistów. Zawsze przy akompaniamencie
uszczęśliwionych konsumentów pseudosztuki.

Twory typu „Golgota Picnic” są bezczeszczeniem kultury i budują
groźną antykulturę, która prowadzi do katastrofy. Niestety, człowiek
zaślepiony obłąkańczą ideologią nie jest w stanie tego pojąć.

Zwiastuny nadziei

Podczas spotkania z przedstawicielami świata kultury w katedrze
łódzkiej w 1987 r. Papież Jan Paweł II otrzymał najdłuższe oklaski
wtedy, gdy dziękował im za to, że dotąd byli i pozostali sobą – jako
ludzie, chrześcijanie i twórcy kultury – w czasach niełatwych dla
odpowiedzialnych artystów i dla ludzi wierzących. Tak do nich mówił
Ojciec Święty, który siedem lat wcześniej w paryskiej siedzibie UNESCO w
przemówieniu do przedstawicieli wszystkich państw i narodów świata
stwierdził: „Kultura jest tym, przez co człowiek jako człowiek staje się
bardziej człowiekiem, bardziej ’jest’. Człowiek, i tylko człowiek, jest
sprawcą i twórcą kultury; człowiek, i tylko człowiek, w niej się wyraża
i w niej się potwierdza. Dlatego jako człowiek nie może się obejść bez
kultury”. Wypowiedź tę należy rozumieć również jako wyraźną przestrogę
przed widmem pseudokultury z jej etycznym relatywizmem oraz groźbą
totalnej degradacji człowieka.

Niestety, to przesłanie Jana Pawła II, największego z Polaków, poety i
aktora, a dziś świętego, skierowane do całego świata, zostało
zlekceważone przez jego rodaków – akurat w roku tak bardzo oczekiwanej
kanonizacji.

Dobrze się więc stało, że właśnie w Łodzi znalazł się odważny aktor,
który postanowił pozostać sobą i zamanifestował swoją dezaprobatę wobec
bełkotu obelżywej sztuki, solidaryzując się z grupą osób protestujących.
W następstwie tej decyzji Marek Cichucki został wyrzucony z teatru.
Należałoby życzyć, żeby jak najwięcej takich świateł pojawiło się w
wyjątkowo mrocznym tunelu polskiej pseudokultury. Znaki nadziei
zrodzonej ze świadectwa są nam wszystkim jak nigdy dotąd bardzo
potrzebne.

Ks. bp Adam Lepa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl