Łowcy fantazji

avatar użytkownika Unicorn

Łukasz Warzecha powrócił do swoich koncepcji wyznawców i tak jak inni komentatorzy (lub marni opisywacze w zależności od barykady...) skupia się na kulcie wodza. Opisuje wiadomą partię w kategorii sekty itd. Słowem- nic ciekawego, same banały, zgodnie z obowiązującą linią programową gazety z gołą babą :)

     Na salonie24 człowiek uważny zaobserwuje wiele prawidłowości, ostatnio w modzie  są tradycyjne obrony agentów, ataki na Kościół w paraintelektualnej konwencji, drwiny z radykałów czy sekciarzy. Znowu: nic nowego pod salonowym półksiężycem lub czerepem. Nowością stały się zadziwiające obrony kapusiów przez czerwonych, obrony sukinsynów i funkcjonariuszy Aborczej przez (wydawałoby się naiwnym) niezależnych dziennikarzy smażących kawałki niczegotreściwek (wyrażenie 7.latka; opisał tak głupią bajkę). Nowością są także obrony pedofilów, tutaj kłania się znany wszystkim Kawaler.
      
Dzisiaj w pracy przeczytawszy w skupieniu tekst pana redaktora Warzechy zamyśliłem się nad ironią historii. Redaktor na swym blogu pisze m. in.:
 
"(...) W szczególności argumenty ad personam, odwołujące się do tytułu, w którym pracuję, "niemieckiego pracodawcy" lub sugerujące, iż za moje opinie jestem wynagradzany przez jakieś wrogie Polsce siły."
 
Panie redaktorze! Kpi pan czy o drogę pyta? Zajrzyjmy do pierwszej lepszej encyklopedii... Hasło: Werner Lorenz:
 
"(...) W trakcie II wojny światowej VoMi odegrała znaczącą rolę w przesiedleniach Niemców zamieszkujących tereny Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i ZSRR do tzw. Wielkiej Rzeszy. Często łączyło się to z brutalnym wysiedlaniem ludności etnicznej z terenów państw podbitych i inkorporowanych niezgodnie z prawem międzynarodowym do Niemiec (miało to miejsce m.in. w Kraju Warty i Alzacji). VoMi zajmowało się także germanizacją niektórych obywateli państw okupowanych, jeśli tylko uznano ich krew za "wartościową", co czasem prowadziło do ich wstępowania do Waffen-SS.
Za swoją służbę otrzymał w 1943 awans na jeden z najwyższych stopniów w SS: SS-Obergruppenführera. Po zakończeniu wojny Lorenz znalazł się na ławie oskarżonych w tzw. procesie RuSHA (jednym z procesów norymberskich przed Amerykańskimi Trybunałami Wojskowymi), który osądził zbrodnie popełnione przez hitlerowskie instytucje i organizacje zajmujące się sprawami rasowymi. Lorenz, jeden z głównych oskarżonych, uznany został za winnego popełnienie zbrodni wojennych i przeciw ludzkości oraz przynależności do SS, uznanej za organizację przestępczą, a następnie skazany na karę 20 lat pozbawienia wolności. Karę najpierw złagodzono, a ostatecznie Werner Lorenz został ułaskawiony i zwolniony z więzienia w 1955."
 
 
 
W polskiej notce brakuje czegoś:
 
"Werner Lorenz was Axel Springer's father-in-law."
 
Nie wstydzi się Pan redaktorze?

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. to Warzecha robi u SS-mana?

nie dziwi nic ;) Dzisiaj jestem po dniu przedświatecznym z TVN 24 - tam to dopiero jest gadzinówka, to SS-man nie ma takiej propagandy! Słuchałam cały dzień z jaka nienawiścia szczuto na Prezydenta, ale dobił mnie Bartoszewski - ten dziad jest bardziej szkodliwy dla Polski niz były SS i jego pracownicy!!

 

"Życzę Erice Steinbach zdrowia"

20:20
 

BARTOSZEWSKI O STOSUNKACH POLSKO-NIEMIECKICH

"Życzę Erice Steinbach zdrowia"

Gdyby nastąpiła jakaś jaskrawa demonstracja przy tworzeniu muzeum wypędzonych, miałoby to wpływ na realizację różnych polsko-niemieckich projektów w dziedzinie kultury i działania międzynarodowego. A Niemcom bardzo na...czytaj dalej »

 

Tusek z Sikorskim opowiadali o swoich cudach, oczywiscie, kryzysu żadnego w Polsce nie ma.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

2. Odkurzę staroć bo nabyłem

Odkurzę staroć bo nabyłem interesującą książkę N. Freia:
http://www.empik.com/kariery-w-polmroku-hitlerowskie-elity-po-1945-frei-...
Gehlen, Lorenz, Oberlander, Neckermann- znany dom wysyłkowy, Best, Nannen, Hallervorden, Globke.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'