Kargul, wabienie kota i edukacja seksualna

avatar użytkownika Dariusz Zalewski

Od kilku dni czytam tu i tam, że konserwatywna wersja tzw. edukacji seksualnej, upośledza dzieci z rodzin tradycyjnych.

 

Dlaczego? Bo nie daje im solidnej "wiedzy" naukowej (à propos dwutorowej edukacji seksualnej zaproponowanej przez minister Kluzik-Rostkowską).

 

Owa mityczna "naukowość" ma polegać na wyposażeniu młodzieży w wiedzę "antykoncepcyjną" i "techniczną", która ma jej dawać "równy start". (W domyśle - tradycjonalistyczne dzieci bez tej wiedzy nie będą miały "równego startu".)

 

"Informacja jest pokusą"

 

Nie wiem, jak "naukowość" ustosunkuje się do twierdzenia, że "informacja jest pokusą", ale tak właśnie uczy doświadczenie pokoleń.

 

Każdy kto naucza o "antykoncepcji" i "technikach" dodatkowo budzi ciekawość, a z nią pokusę. Jeżeli ktoś twierdzi, że mówienie o "tych rzeczach" nie pociąga tej swoistej "wartości dodanej", ten kompletnie nie rozumie natury człowieka. Racjonalna filozofia wychowania nie przymyka oczu na te realia.

 

Syndrom Kargula

 

W filmie "Sami swoi" jest taki epizod, gdy Kargul przy pomocy kilku misek mleka przywabił na swoje podwórko kota Pawlaka. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w tym przypadku. Wspomniana "wiedza naukowa" popycha młodzież ku pewnym zachowaniom, znacząco osłabiając wolny wybór. Mówiąc wprost – produkuje pokusy i przyczynia się do upadku.

 

No cóż, propagatorzy "naukowości" mogą zawsze powiedzieć, jak Kargul: "- Wolno mi. Moje mleko, moje miski." czyli "- Dajemy tylko wiedzę, ale przecież nie każemy tak postępować".

 

Tylko niech wcześniej wyjaśnią: co jest naukowego w stawieniu misek z mlekiem i wabieniu kota? Bo jeżeli wodzenie na pokuszenie dzieci jest naukowe, to dlaczego wodzenie na pokuszenie kota - naukowe nie jest?

 

Pierwotnie: Edukacja-Klasyczna.PL

 

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Trzeba zatrzymać genderowy szantaż

Katoliccy nauczyciele, dyrektorzy szkół nie powinni chyba w tej walce zostawać sami…

– Być może czasem mają za małe wsparcie np. ze strony katolickich rodziców. Rodzice naprawdę mają coraz więcej do powiedzenia w szkole. Oni muszą w pierwszym rzędzie czuwać nad kształtem edukacji swoich dzieci. Rodzice mają dziś prawo domagać się wychowywania dzieci zgodnie z ich poglądami religijnymi. A jeśli coś ich niepokoi, to zdecydowanie interweniować. To pomoże też czasem i nauczycielowi, i dyrektorowi, aby pozostał człowiekiem czystego sumienia i nie wpuszczał gender do szkół. Dlatego ważne są też prężnie działające stowarzyszenia, ruchy, wspólnoty, także te, które bronią rodziny, bronią życia. Nauczyciele, a zwłaszcza dyrektorzy, powinni czuć wyraźne ich wsparcie.

http://www.radiomaryja.pl/kosciol/trzeba-zatrzymac-genderowy-szantaz/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl