Moje wrażenia z promocji "Resortowych dzieci..." w Hybrydach

avatar użytkownika elig

Tym razem najwiekszym wyzwaniem było samo dostanie się na imprezę odbywającą się w warszawskim klubie Hybrydy przy ul. Złotej w dniu 17.12.2013. Gdy zjawiłam się tam o 17:30, na ulicy stała potężna i wciąz powiekszająca się kolejka. Stanęłam grzecznie w niej i już po kwadransie dotarłam do wejścia. W przedsionku okazało się jednak, że wpuszczają tylko tych, którzy zarejestrowali się wcześniej w Internecie. Ja tego nie zrobiłam i zrozumiałam, że tylko bezczelność może mnie uratować.

Siadłam więc na pobliskiej kanapce i postanowiłam poczekać na właściwy moment. Podeszła do mnie pani w typie "blond Wenus", na oko trzy razy młodsza ode mnie i chciała mnie wyrzucić na ulicę. Oświadczyłam twardo, że nigdzie się nie ruszę i może mnie ona co najwyżej wynieść. Ważę ponad 90 kilo, więc pani odeszła zmieszana a ja szybko zbiegłam schodkami na dół i znalazłam się w "strefie zakazanej".

Tam okazało się, że są tylko trzy rzędy krzesełek i trochę więcej z boku. Dostępu do bocznych bronił jednak jakiś facet, twierdząc, że wstep tam jest tylko za zaproszeniami. Usiadłam więc na jednym z krzesełek z napisem "rezerwacja". Oczywiście natychmiast spróbował mnie ktoś stamtąd wygonić, ale zastosowałam drugi raz tę samą taktykę i wywalczyłam miejsce siedzące. Znalazłam się w dobrym towarzystwie, bo niedaleko mnie siedziała red. Teresa Bochwic, a zaraz za mną sam Antoni Macierewicz.

Co więcej w czasie późniejszej dyskusji ktoś powiedział, że na tę promocję próbował się dostać Leszek Miller, ale mu się nie udało. Rozbawiło mnie to. Czyżbym była bardziej asertywna od tego komucha, który tak pozuje na twardziela? Niby nie ma się czym chwalić, ale czuję się rozgrzeszona. Organizatorzy obiecywali przecież w Internecie, że jeśli będzie wielu chętnych, to załatwią wiekszą salę. I co? - i nie wywiązali się. W efekcie trzy czwarte z kilkuset osób, którym udało się dostać do Hybryd, musiało przez całe spotkanie stać.

Impreza rozpoczęła się o 18:05. W tej chwili jest już jej krótki opis w portalu Niezalezna.pl / http://niezalezna.pl/49639-premiera-ksiazki-resortowe-dzieci-autorstwa-n... / oraz relacja Budynia78 w portalu Obiektywnie.com.pl / http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/w-hybrydach-o-resortowych-dziecia... /. W dyskusji udział wzięli autorzy ksiażki: Dorota Kania, Jerzy Targalski i Maciej Marosz, a także Tomasz Sakiewicz, Jacek Karnowski i prowadzący spotlanie Bronisław Wildstein. Jeszcze przed nią pokazano dwa krótkie filmiki reklamujące książke, w tym jeden w formie niby to przemówienia Gomułki, który ją potępia.

Wildstein zagaił i oddał głos przedstawicielowi Wydawnictwa Fronda, p. Michałowi Jeżewskiemu. Powiedział on, iz "Resortowe dzieci - Media" to pierwsza z cyklu pięciu książek, które planują oni wydać. Następne będą poświęcone wpływom /post/ komunistów oraz ich dzieci w polityce, służbach, biznesie i nauce.

Oświadczył, nie kryjąc zadowolenia, że pierwsze 10 tys. egzemplarzy "Resortowych dzieci - Media" zostało sprzedane w ciągu 48 godzin. Z trudem udało się zachować trochę egzemplarzy, które można było kupić podczas spotkania. Zapewnił też , że jutro lub pojutrze dotrze wagon z nastepną częścią ksiażek i będzie je mozna kupić wszędzie. Zapowiedział, że 9 stycznia w domu Dziennikarza na Foksal odbędzie się o 19:00 kolejna promocja "Resortowych dzieci...".

Głos zabrała potem Dorota Kania, która zastanawiała się nad tym, czy nalezy winić dzieci za grzechy ich rodziców. Jerzy Targalski stwierdził zdecydowanie, że to pytanie jest źle postawione. Rzecz w tym bowiem, że mamy w Polsce sitwę złożoną z komunistów i ich potomków opanowującą liczne obszary życia społecznego, bezbłędnie rozpoznającą swoich i tępiącą lub spychającą na margines pozostałych.

Po 1989 środowisko to stara się domknąć system, tak by nikt spoza niego nie mógł zyskać popularności. Służy temu m.in. pop-kultura i system promocji "celebrytów". Zdaniem Doroty Kani o skutecznosci takich działan świadczy to, że IPN powstał w Polsce dopiero w 11 lat po 1989 roku, a dopiero w 2006 Janysz Kurtyka odtajnił większość jego zasobów. Jacek Karnowski zauważył, iż niezalezni dziennikarze znajduja sie w "pułapce polityki". Wolność mediów zalezy od rządzących, i na odwrót: zmiany polityczne zależą od mediów. Stad wzmiankowane przez Targalskiego cykle "odwilży" i "przykręcania śruby".

Targalski podkreSlił, że wazne jest, by w czasie "odwilży" doprowadzić do nieodwracalnych zmian. Potem dyskusja zeszła na temat przyszłości wolnych mediów. Mieliśmy dwie grupy: optymistów i pesymistów. Optymiści to Kania, Wildstein i Karnowski, a pesymisci to Targalski i Sakiewicz. Ten ostatni spodziewa się w przyszłym roku ataku na niezależną prasę przy pomocy blokowania kolportazu.

Targalski zaś uważa polskie społeczeństwo za bierne, ogłupione i tchórzliwe, niezdolne do przeciwstawienia się władzy. Dorota Kania polemizowała z tym, twierdząc, że dużo podrózowała ostatnio po Polsce i zauważyła, iż protesty narastają nawet w małych miejscowościach. Bronisław Wildstein powiedzial, że czasem udaje się zrobić coś dobrego i podał jako przykład likwidację WSI. Jacek Karnowski natomiast podał przykład IPN - wielce pożytecznej instytucji utworzonej od zera w III RP. Dyskusja trwała do 19:00, a potem były pytania z sali. Najwazniejsze z nich dotyczylo tego, czy WSI zostały faktycznie zlikwidowame. Na ten temat wypowiedzial się obecny na sali Antoni Macierewicz:

"Udało się zlikwidować WSI i jako takie już się one nie odrodzą. To nie znaczy jednak, że nie wpływają na rzeczywistość i sytuację polityczną. Jedni związali się z jednym pałacem, inni z drugim. Jeszcze inni z określoną stacją telewizyjną. Struktura WSI była oparta o kadrę wykształconą w GRU - to był najważniejszy problem WSI. To, co się ostatnio działo z atakiem na likwidatora WSI, przekracza wszelką przyzwoitość. Bez żadnych dowodów, przy wsparciu polityków i mediów, mnie zaatakowano. Trafnie ujął to jeden z posłów: "Naszym celem jest wyeliminowanie Antoniego Macierewicza". Moim zdaniem to się im nie uda. To była klasyczna prowokacja służb specjalnych, zresztą nieudana. To przykład, jak duch WSI owinął sobie premiera i media.".

Impreza zakończyła się o 19:40. Jedna ze słuchaczek wyraziła życzenie, by następna promocja "Resortowych dzieci..." odbyła się na Stadionie Narodowym. Po debacie autorzy zabrali się do podpisywania ksiażek.

Etykietowanie:

19 komentarzy

avatar użytkownika UPARTY

1. Zadanie dla Pani i nas wszystkich. Najważniejsze!

"Jerzy Targalski stwierdził zdecydowanie, że to pytanie jest źle postawione. Rzecz w tym bowiem, że mamy w Polsce sitwę złożoną z komunistów i ich potomków opanowującą liczne obszary życia społecznego, bezbłędnie rozpoznającą swoich i tępiącą lub spychającą na margines pozostałych."
Mu musimy dokładnie określić po czym ono się na wzajem poznają i też poznawać ich po tym samym!
W tej chwili nie ma dla nas ważniejszej rzeczy, niż opisanie tych cech, które są tylko dla nich charakterystyczne i objęcie takich osób, u których występuje choćby jedna taka cecha ostracyzmem społecznym.
Nasz problem polega na tym, że od kilku pokoleń nauczyliśmy się maskować nasze cechy i w niektórych sytuacja udawać, że jesteśmy nimi. Ponieważ przyzwyczajenia są drugą naturą człowieka zostaliśmy w ten sposób niejako zrusyfikowani. Objęcie ostracyzmem społecznym osób wykazujących choćby jedną cechę charakterystyczną dla nich w pierwszym rzędzie ma celu zwrócenie naszej uwagi na nasze zachowanie. Wszyscy ci, którzy są w stanie zwalczyć te cechy są nasi, a ci którzy nie mogą są obcy.
Oni wiedzą , że żyją tylko dla tego że wielu z nas ich w jakimś stopniu, czy w niektórych sytuacjach akceptuje. Oni mają świadomość, że sami, bez naszej akceptacji nie przeżyją nawet tygodnia. Oni są po prostu całkowicie nie produktywni, oni są wyspecjalizowaną formacją umiejącą tylko żerować na innych a to można zrobić znowu tylko gdyż istnieje dla tego stanu rzeczy choćby częściowe przyzwolenie. Gdyby zostali wyobcowani ze społeczeństwa to nie mieli by z czego żyć i to mimo wpływów administracyjnych, mimo dostępu do kapitału, mimo aparatu przemocy. Ten problem został już jednoznacznie opisany przy okazji analizy zasad funkcjonowania miejsc ekstremalnych takich jak więzienia, obozy koncentracyjne, łagry. Wszystkie te straszne miejsca funkcjonują tylko dzięki zgodzie więźniów na władze strażników. Gdy więźniowie powiedzą "nie" władza ustaje. Po to by w naszych realnych warunkach utrudnić powiedzie im "nie" - mimo wszystko nie żyjemy w więzieni więc jest to dużo łatwiejsze cały czas zbiegają o nasza akceptację. Wiadomości czytają albo atrakcyjne fizycznie panie, albo mili z wyglądu manowie. Jak zdarzyła się wśród nich jakaś osoba wyraźnie starsza, to ma szczególnie miły głos. Również i treść wypowiedzi musi być miła dla ucha, nie może odrzucać. Ale mimo to we wszystkich ich wypowiedziach, we wszystkich ich działaniach dobrze widać kim oni są. Tyle tylko, że to co widać jest nie nazwane a natura ludzka jest taka, że dla większości ludzi jak nie ma nazwy to nie ma również i pojęcia.
Po to by uniemożliwić im akceptację te różnice musimy nazwać i co więcej, to musimy zrobić właśnie my w nieformalnym obiegu informacji.

uparty

avatar użytkownika kazef

2. @Uparty

W tej chwili nie ma dla nas ważniejszej rzeczy, niż opisanie tych cech, które są tylko dla nich charakterystyczne i objęcie takich osób, u których występuje choćby jedna taka cecha ostracyzmem społecznym.


Zgadzam się w pełni. To powinien też być ostracyzm towarzyski. Chciałbym usłyszeć od autorów książki i obecnych na sali prowadzących, od innych tzw. niezależnych, że nigdy nie pójdą do TV24, do programu Lisa, Morozowskiego, Kraśki, Olejnik i innych podobnych, że nie podadzą reki zdrajcom, ruskim rabom, wsiowym sługusom, że nie będą z nim tweetować, przekomarzać się towarzysko, tańczyć na imprezach, pić wódki  itd. 

Bez takich deklaracji, bez takiego ostracyzmu - cała ta publikacja jest funta kłaków warta.

avatar użytkownika markowa

3. @kazef - 100% racji

Popieram. Co z tego, że wiemy, kto kogo rodził, jak nic z tego nie wynika.

avatar użytkownika guantanamera

4. @kazef

Zgadzam się całkowicie z jednym jedynym zastrzeżeniem. Do słowa "ostracyzm". Za wielkie. Zbytek łaski. Ja bym nie poszła bym się z nimi (L., M., K., O.) spotkać, bo żal by mi było czasu.... Niech ci niezależni co dotychczas do nich (L., M., K., O.) biegają zaczną po prostu sami siebie nareszcie szanować.

avatar użytkownika kazef

5. @markowa, @guantanamera

Dzięki. Bo już myślałem, że tylko ja tak myslę...
Ciekawym co by na to powiedziała autorka notki.

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Elig

Jako plaski empirysta uwielbiam takie teksty.
PS Jak sie okazuje, to jest pierwsze dzielo z serii zlozonej z pieciu. Niezwykle sie ciesze.

avatar użytkownika Maryla

7. Wszystkim polecam nową pozycję Urbankowskiego

Pierścień Gygesa. Szkice z tajnej historii Polaków
http://www.fabryka.pl/ksiazki/pierscien-gygesa-szkice-z-tajnej-historii-...

Pierścień Gygesa to ważne i sensacyjnie napisane dopełnienie Czerwonej mszy. Tamta książka mówiła o jawnym niszczeniu polskości: o masakrze Antysowieckiego Powstania, o niszczeniu gospodarki i kultury a także o roli polskich literatów w tworzeniu sowieckiej kultury PRL. Pierścień mówi o działaniach tajnych. Na wzór sowiecki zorganizowano struktury przeznaczone do fizycznego i psychicznego likwidowania opozycji, w teren wysłano „oddziały pozorowane” udające AK a mordujące partyzantów i opozycjonistów. Sieci donosicieli oplotły zakłady pracy, stowarzyszenia twórcze i uczelnie.

Autor wykorzystuje materiały IPN, by pokazać przypadki skrytobójców, zaszczuwania pisarzy, otaczania ich agentami werbowanymi wśród najbliższych. Obowiązek donosicielstwa spoczywał na kierownikach wszystkich większych instytucji i sekretarzach partii, próbowano mu poddać dziennikarzy. Lektura akt IPN ujawnia dwie porażające prawdy: ogromny stopień nasycenia życia polskiego agenturą i dobrowolność z SB. Większość agentów nie była zmuszana do współpracy – garnęła się do niej, by polepszyć swoją sytuację materialną i zawodową, załatwić prywatne porachunki itp. Rzeczywiste życie w PRL wyglądało zupełnie inaczej, niż nam się wydawało.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

8. :)

avatar użytkownika UPARTY

9. @Maryla

Mówiąc o konieczności ostracyzmu wobec "obcych", nie miałem na myśli tylko znanych dziennikarzy, ale i tych zwykłych ludzi, którzy są wśród nas. Ja zdawałem sobie sprawę z tego, że znaczna część moich znajomych czy sąsiadów to ludzie, którzy, jak wtedy sądziłem, z miłości do socjalizmu chcą mi zrobić krzywdę.

Niestety byłem w błędzie. Oni rzeczywiście chcieli mi zrobić krzywdę, ale z nienawiści do mnie .

Zwróćcie Państwo uwagę na jedną rzecz. Otóż, gdy okazało się, że J.Kaczyński pokazał w jaki sposób można udzielić poparcia dla ukraińskich dążeń proeuropejskich i w ten sposób zainicjował w sumie poważną, międzynarodową akcje polityczną, to okazało się, że poparcie dla PIS spadło a dla PO wzrosło!
Dlaczego?
Moim zdaniem dlatego, że znowu okazało się, że mieliśmy rację. Działa to mniej więcej tak. Przed kilku laty, gdy na spotkaniu towarzyskim martwiłem się o to, że HGW swymi nieprzemyślanymi inwestycjami zdemoluje Warszawę, że pogorszy jej stan, kilka osób stanowczo sprzeciwiło się moim obawom. Oni stwierdzili, że chcą mieć metro i coś tam jeszcze.

Potem przez kilka lat nie spotykaliśmy się w tym gronie. Na jesieni moi znajomi mieli jubileusz ślubu i postanowili zaprosić bardzo wielu ludzi. Okazało się, że ci moi adwersarze sprzed kilku lat wymówili sie od uczestnictwa w imprezie, bo nie chcieli się ze mną spotkać!
Gdy gospodarze zaczęli się dopytywać o konkretne przyczyny dowiedzieli się, ze to jest niedopuszczalne, by ktoś taki jak ja miał zawsze rację! A oni co, są głupi, że podążają za swoimi marzeniami?

Nie oglądałem swojej teczki z IPN mimo, że byłem przesłuchiwany przez prokuratorów IPN jako poszkodowany w śledztwach przeciwko tym, którzy mi szkodzili, ale jest przekonany, że właśnie ci ludzie byli tymi, którzy mnie kiedyś tam rozpracowywali. I o usuniecie tych ludzi z naszego towarzystwa mi chodzi.
Dla mnie znakiem rozpoznawczym obcych było zawsze to, że powtarzali oni stereotypy za gazetami i telewizją a rzekomo nie dawali wiary temu co widzą . Jeśli zaś jednak chodziło o ich interes osobisty, to było odwrotnie. Nie mniej jednak takie kryterium to za mało.

Powinniśmy więc zastanowić się wspólnie na jakimiś cechami wspólnymi tego towarzystwa i je nazwać, by móc się tą nazwą posługiwać.

uparty

avatar użytkownika elig

10. @kazef

Zgadzam się z tym. To "parcie na szkło" jest idiotyczne. Trzeba robić swoje i nie oglądać się na nich.

avatar użytkownika markowa

11. @Uparty - właśnie idą Święta - czas spotkań

Już słyszę te zapowiedzi:
"tylko nie rozmawiajmy o polityce!"
Dlaczego, do licha?!
Odpowiedż: "bo się pokłócimy" .
Jeśli zgoda rodzinna ma opierać się na tym, że milczymy o najważniejszych sprawach, o tym - kto i jak urządza nam życie, to ja dziękuję.

avatar użytkownika Joanna K.

12. Elig, zaskoczyłaś mnie tym Twoim sposobem wejścia do Hybryd,

- rzeczywiście było głośno o rejestracji, trzeba było. Nie wiem, czy gratulować Ci, piszesz:"Znalazłam się w dobrym towarzystwie, bo niedaleko mnie siedziała red. Teresa Bochwic, a zaraz za mną sam Antoni Macierewicz." Wyobraź sobie, ze ktoś bardzo żle nastawiony do p.Antoniego skorzystałby z takiego sposobu wejścia /a oni to potrafią na mur/ jak Ty i coś złego Mu zrobił? chyba dobrze, że tam się znalazłaś :).
Uparty, kiedyś wskazałam pewnemu panu profesorowi na konieczność ostracyzmu społecznego Onych. Pytał "co robić" więc mówię nie podawać ręki, np. takiemu Komorowskiemu. E tam, zakrzyczeli mnie na sali, że niby nic tym nie zyskam. Swego czasu stałam rzędem z innymi witającymi osobnika, który w herbie ma plastikowy emblemat, ja jedna nie podałam mu ręki, publicznie nie zauważyłam wyciągniętej łapy. On spokojnie przeszedł dalej ale wokoło mnie zrobił się szumek Zauważyli ...i to moi koledzy. Była reakcja. Ostracyzm to wskazana rzecz.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika Unicorn

13. Hehe, Maryla mnie uprzedziła

Hehe, Maryla mnie uprzedziła z Urbankowskim. Dzięki za relację, jestem w fazie przed lekturą książki ale z pewnością nie omieszkam poczytać.
"Głos zabrała potem Dorota Kania, która zastanawiała się nad tym, czy nalezy winić dzieci za grzechy ich rodziców."
Nie byliby tym, czym są bez wsparcia. A jednocześnie, korzystając ze wsparcia "wycinają" lepszych od siebie, nie mających ludzi z cienia za sobą i rodzinki "na swoim."
Tak samo było za pierwszego i drugiego sowieta...Patrząc na kariery mediastów śmiem twierdzić, że w wielu przypadkach idą wytyczoną ścieżką kariery rodziców czy dziadków. Przypadek? Raczej prawidłowość, są tacy sami jak rodzice/ dziadkowie a nawet gorsi bo całkowicie bezideowi. A nie, przepraszam, "faszystów"i "antysemitów" rozróżniają :>
"Targalski podkreSlił, że wazne jest, by w czasie "odwilży" doprowadzić do nieodwracalnych zmian."
Tylko opcja zerowa. Żadnych układów, paktów i kumania. Wbrew pozorom można znaleźć sojuszników z kasą aby taki wariant przeprowadzić.
Zgadzam się z diagnozą ale nie do końca i przewrotnie napiszę, że nie zawsze a nawet prawie nigdy nie wolno kadzić tłumowi. Gdyby przejęto władzę, owszem nastąpi kontra ale po pewnym czasie się uspokoi i trzeba robić swoje pilnie bacząc na dwie strony - zmiany fundamentalne i podstawowe aby "polactwo" się nie czepiało. Później większości będzie wszystko jedno, kto rządzi byle micha była pełna i jakiś stopień realizacji marzeń zapewniony. Jeśli wrogowie sprzedadzą narrację w stylu - "zabiorą ci laptopa" i sklepy w niedzielę pozamykają - będzie lipa.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika markowa

14. małżeństwa "mieszane" - co z ostracyzmem? (temat na scenariusz)

Przyznam, że znam przynajmniej jedno: moher z ubekiem.
Znajomi mówią: "ubek, ale porządny".
Wg mnie - nie ma takiego zwierzęcia. Albo ubek, albo porządny.
Swoją drogą - lepszy ubek zdeklarowany, niż taki, co "wygrywa w toto-lotka".

avatar użytkownika Joanna K.

15. Masz rację Markowa, nie ma porządnych ubeków, przyznasz,

ze porządny przynajmniej starałby się o zadośćuczynienie dla swoich ofiar a którykolwiek tak postąpił? Nie znam ...choć Hodysz mógłby się spierać :).

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika Tymczasowy

16. W stanie wojennym i potem, na Slasku

wyrozniala sie komenda dworcowa MO w Gliwicach. Tam dzialali sadysci. Znam osobiscie sposoby ich dzialania. Na zewnatrz ukazali sie na chwile z powodu ciezkiego pobicia zakonczonego smiercia, jakiegos inzyniera gornictwa. Podobno byl pijany.

avatar użytkownika Adam

17. @ kazef..

To prawda.

Adam
avatar użytkownika Maryla

18. maja przecież ks.Lemańskiego,Bonieckiego, Sowę :)

"Jesteśmy cały czas szantażowani"


- Przekraczane są kolejne granice chamówy robione przez prasę,
która uważa się za odważną, niepokorną, szlachetną, tą, która nadaje
ton, broni dekalogu i etyki mediów. Brak słów - mówił prof. Władyka. -
Wczytałem się w artykuły, które temu towarzyszą. Forma tych ataków,
prymitywizm, zła wola, nadużycia. Są to rzeczy naprawdę skandaliczne -
komentował.

- Do tego jeszcze równolegle jest przyznawana
hiena roku, gdzie się dzieją cuda-niewidy przy nominacji i przy
wyborze. Przykro - mówił publicysta, odnosząc się m.in. do pominięcia
przez SDP publikacji tekstów wPolityce.pl, w których oskarżano Andrzeja Turskiego o prowadzenie "Panoramy" pod wpływem alkoholu. Niedługo później dziennikarz trafił do szpitala. Jest ciężko chory na cukrzycę.


- Jesteśmy cały czas szantażowani przez prawą stronę, wyzywani i
nazywani ostatnimi słowy, a koledzy, którzy się tym zajmują, jakoś nie
potrafią się wyzwolić z tego złego ducha i ten dekalog jakoś ich nie
obowiązuje - krytykował Władyka.

- Być może, jeśli piekło istnieje, to będą się w tym piekle smażyć - skwitował Tomasz Wołek.

Lis: czy jakiś kapłan w Polsce zareaguje?


Oburzenia nie krył też Tomasz Lis: - Skala nienawiści i złej
woli jest przepotworna. A niestety, jak się wczyta w komentarze
internetowe pod tymi wstrętnymi paszkwilami, to widać, że w narodzie to
znajduje odzew. To znaczy, duch Jedwabnego wciąż żywy - stwierdził.


- Ludzie to kupują rzeczywiście, ale też trudno mieć do nich
pretensje, bo siła tej propagandy jest niezwykła - zwrócił uwagę Jacek
Żakowski. - No tak, bo fajnie jest przeczytać, że ktoś jest świnią, że z
nieprawego łoża, a przede wszystkim - jakże to polskie - jeżeli coś
osiągnął, to z całą pewnością nie dzięki jego pracy, tylko ze względu na
powiązania i drańskie manewry - mówił Lis.

Ale zdaniem
redaktora naczelnego najciekawsza i najzabawniejsza jest hipokryzja
autorów książki: - Gdyby jeden z jej autorów został prześwietlony według
kryteriów tej książki, to zostałby kompletnie zmasakrowany ze względu
na powiązania rodzinno-ojcowskie.

- Czy opluwanie,
obrzygiwanie dziennikarzy jest czymś, co zasługuje na jakąkolwiek
reakcję jakiegokolwiek kapłana w tym kraju? Czy może to jest coś, co
kapłan z radością przeczyta? - pytał Lis.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

19. Relacja Blogpressu.pl + wideo