Dziś odeszła do Pana Mama bł . ks. Jerzego Popiełuszki – Marianna Popiełuszko

avatar użytkownika Maryla

W ostatnich dniach rodzina oraz bliscy apelowali o modlitwę w intencji zdrowia mamy ks. Jerzego, ponieważ z zapaleniem płuc została przywieziona do bialostockiego szpitala.

zdjecie

Marianna Popiełuszko z domu Gniedziejko miała 93 lata.

Mama bł. ks. Jerzego urodziła się w miejscowości Grodzisko na Podlasiu. W czasie wojny, w 1942 r., poślubiła Władysława Popiełuszkę, wspólnie przeżyli w zgodnym, szczęśliwym małżeństwie 60 lat.

Marianna Popiełuszko prowadziła dom i 17-hektarowe gospodarstwo we wsi Okopy. Ale w centrum codziennych wydarzeń na wsi zawsze był i jest Bóg. Tego też uczyła swoje dzieci: Teresę, Józefa, Alfonsa (Jerzego – imię to przyjął w seminarium), Jadwigę i Stanisława.

Mama bł. kapłana-męczennika przez całe swje życie oddana była Panu Bogu. Zawsze skromna, uczynna i mądra. Zawsze z pokorą i ufnością zgadza się z Bożą wolą. Doskonale wiedząc, że On wie, co jest dla człowieka najlepsze i najważniejsze.

Wielokrotnie podkreślała, że siłę do życia czerpie od Pana Boga i modlitwy. Nigdy nie rozstawała się ze swoim różańcem.

( za Nasz Dziennik)

Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci,
na wieki wieków.

Amen.

Niech odpoczywa w pokoju wiecznym.

Amen.

Wyrazy głebokiego współczucia dla Rodziny.

Etykietowanie:

25 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. +

Ojcze nasz...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj JEJ wieczne spoczywanie. Światłość wieczna niech JEJ świeci, gdzie królują wszyscy święci, gdzie królują z Tobą, Panem, aż na wieki wieków. Amen.

avatar użytkownika Morsik

2. Kilka lat temu,...

...w Białymstoku miałem honor ucałować Jej Ręce. Jak bardzo była podobna do mojej Babuni... We wszystkim... Wierzę, że już spotkała się ze Swoim Synem...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli




Szanowna Pani Marylo,

Wieczne odpoczywanie racz dać Panie Błogosławionemu Księdzu Jerzemu i Jego Matce Mariannie
z domu Gniedziejko

Wieczne odpoczywanie racz Im dać Panie




Marianna Popiełuszko nad grobem swojego syna przy kościele świętego Stanisława Kostki w Warszawie

Wyrazy ubolewania

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika guantanamera

4. Odeszła do Pana...

spotkała znów Syna Swojego
księdza Jerzego
błogosławionego...

Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci,
na wieki wieków. Amen.

avatar użytkownika Maryla

5. POZOSTANIE W NASZEJ WDZIĘCZNEJ PAMIĘCI...

zdjecie

Przyjęłam wolę Bożą

Z Marianną Popiełuszko, mamą Sługi Bożego
księdza Jerzego Popiełuszki, rozmawiają Katarzyna Soborak, notariusz
procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki, szefowa Archiwum
Księdza Jerzego, i Małgorzata Rutkowska


Katarzyna Soborak: To wielka radość spotkać się z Mamą w Okopach, w rodzinnym domu księdza Jerzego. Jak zdrowie Mamy?
-
Za życie dziękuję, od śmierci się nie wypraszam, bo i życie, i śmierć
są darem Bożym. "Skoro tylko wstaję z rana, natychmiast wołam do
Pana,/Niechaj będzie pochwalony, Jezus Chrystus uwielbiony". Ważne, że
jeszcze do kościoła mogę chodzić. Starego drzewa nie przesadzają, bo
korzenie daleko, tak i silna wiara trzyma człowieka. Po bierzmowaniu
trzeba prosić Ducha Świętego i On da dary. A jak wiary zabraknie, to i
Duch Święty nie działa.

Małgorzata Rutkowska: Matka potrafi sercem zobaczyć, kim będzie jej dziecko. Pragnęła Pani, by syn został księdzem?
-
Matka najwięcej może uprosić pod sercem. Od pierwszego miesiąca trzeba
kierować to pragnienie. Kiedy nosiłam księdza Jerzego pod sercem,
ofiarowałam go na chwałę Bożą. Był moim trzecim dzieckiem. Pierwszy był
Józef, potem Teresa, czwarta była dziewczynka, Jadzia, zmarła, gdy miała
rok i dziesięć miesięcy, i ostatni Staś. Jednego miesiąca i jednego
dnia brakowało do 60-lecia pożycia małżeńskiego z mężem. Ślub braliśmy
na św. Jakuba.

M.R.: Jakim dzieckiem był ksiądz Jerzy?
-
Na jakiego wyszedł, takim był. Był z powołania Bożego. Miły, posłuszny,
przytulny... Każde dziecko może być takie, jeśli matka nie puści luzem.
Jak z domu nie wyniesie słowa dobrego, to gdzie, na ulicy znajdzie?

K.S.: Ksiądz Jerzy urodził się 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Tak było planowane, taki był termin?
-
To teraz tylko tak planują: będzie dziecko, czy nie będzie. Kiedyś żyło
się, jak wiara pokazywała, i żadnych terminów się nie wyznaczało. Ile
Pan Bóg komu dawał dzieci, tyle było. A teraz co - na szkle robią.

M.R.: Ksiądz Jerzy był inny od pozostałych dzieci w rodzinie?
-
U mnie wszystkie dzieci były jednakowe. Nie biłam, nie karałam ich,
było tylko surowe słowo: tak masz zrobić i już. Z maleńkiego trzeba
nauczyć posłuszeństwa rodzicom. A teraz - jak wymagać posłuszeństwa,
skoro zaraz ukarzą rodziców, że zmuszają dziecko do czegoś. Teraz
rodzice nie mają prawa do dziecka, żeby je wychowywać, jak chcą.

M.R.: W czym przejawiała się pobożność księdza Jerzego w dzieciństwie?
-
Gdy został ministrantem, codziennie chodził 5 km do kościoła w
Suchowoli. Zawsze na piechotę, autobusem nie dowozili, trzeba było
samemu iść. Do szkoły sąsiad raz jeden czy drugi podwiózł furmanką, ale
do kościoła ksiądz Jerzy nie miał towarzystwa, bo szedł służyć do Mszy
Świętej. Razem nikt nie jechał. Tyle do Mszy św. służył, że nawet w
Suchowoli zwracali mi uwagę: "Na co on idzie tyle służyć do Mszy?". Ich
dzieci na miejscu tyle nie służyły co on.

M.R.: Może pamięta Pani jakąś historię związaną z codziennymi wyprawami syna do Suchowoli?
-
Na ukos przez las była dróżka, ksiądz Jerzy nią chodził do kościoła.
Jednego razu po ciemku, wcześnie rano, przestraszył sąsiada. Sołtys
szedł z pieniędzmi, niósł podatek. Ksiądz Jerzy chciał go dogonić, bo
zawsze to raźniej i krótsza droga we dwóch. Tamten jednak nie wiedział,
kto za nim idzie, więc pospieszył, żeby szybciej iść. A ksiądz Jerzy też
zaczął szybciej iść. Sołtys myślał, że go ktoś goni. Dopiero zeszli się
w Suchowoli i się zaśmieli.

M.R.: Nie bała się Pani, że syn sam musi iść przez las?
- A Opatrzność Boża gdzie? Zaufałam Bogu.

M.R.: Jak w domu wyglądała codzienna modlitwa?
-
W maju - litania do Matki Bożej, w czerwcu - do Serca Pana Jezusa, w
październiku - Różaniec. W środy modliliśmy się do Matki Bożej
Nieustającej Pomocy, w piątki - do Serca Pana Jezusa. I przez cały rok
często Różaniec.

K.S.: Ksiądz Jerzy wyniósł więc wiarę z domu i taki pozostał?
-
Z dziadów pradziadów tak było. Mój chrzestny syn był księdzem,
niestety, nie żyje, miał wypadek, syna też chrzestny był księdzem.

M.R.: Czy syn zwierzał się, że chce zostać księdzem?
-
Kiedyś, jak ksiądz chodził po kolędzie, spytał o to. A ja mówię: to nie
moja sprawa. Przyjdzie czas i będę wiedziała. Zawczasu nie ma co
śpiewać.

M.R.: W szkole ksiądz Jerzy nie miał kłopotów z powodu swej gorliwości religijnej? To przecież były lata nasilonej laicyzacji.
-
Chcieli mu nawet obniżyć stopnie, była taka nauczycielka rosyjskiego.
Ksiądz Jerzy codziennie chodził na Różaniec. "A na co on tak chodzi?" -
dopytywała. Ksiądz Jerzy napisał podanie, żeby mu nie obniżała stopnia,
nie szkodziła. Nie mówił jednak, jakie ma plany, nikt w szkole nie
wiedział, że wybiera się do seminarium. Kiedy maturzyści mieli swój bal,
on siadł w pociąg i pojechał do Warszawy.

K.S.: Jeden z
księży mówił, że ksiądz Jerzy chciał studiować blisko ks. kard. Stefana
Wyszyńskiego, był zafascynowany Prymasem Polski. A Mama pamięta, co
napisał na obrazku prymicyjnym? "Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i
leczył rany zbolałych serc". Co napisał, to czynił w swoim życiu.
Ksiądz Jerzy to był kapłan wierny...

- Tak, mam ten obrazek prymicyjny.

K.S.:
A jak to było z tym, że ksiądz Jerzy odwiedzał franciszkanów w
Niepokalanowie? Wzorował się chyba na św. Maksymilianie Kolbem?

-
Po VII klasie chciał iść do Niepokalanowa, ale ja trochę przyhamowałam.
"Jeszcze tobie lata dziecinne, może się rozmyśli". Przytrzymałam go.

K.S.: Mama opowiadała, że w dzieciństwie ksiądz Jerzy ustawiał sobie ołtarzyki, kwiaty. Tak było, Mamo?
-
Jeszcze jak był maleńki, kładł węgielki do pudełka i jakby kadził. Na
stole robił ołtarzyki, z firanek komżę i tak "odprawiał" Mszę Świętą.

K.S.:
Poważnym czasem próby dla kapłaństwa księdza Jerzego był okres służby
wojskowej. Okazał wtedy swoją niezłomność i siłę charakteru.

-
Spotkał mnie teraz w Częstochowie jeden ksiądz, mówił, że znał księdza
Jerzego. Tamten ksiądz wchodził do wojska, a nasz wychodził. Ksiądz
Jerzy zostawił na nim duży ślad, zwłaszcza historia z różańcem. Jak
wyszedł z wojska, to ci, którzy zostali, dalej się podtrzymywali.

M.R.: Ksiądz Jerzy opowiadał o wojsku, o szykanach, jakie go spotykały?
- Nigdy mi nic smutnego nie powiedział, żebym się nie przejmowała.

K.S.: Na święceniach księdza Jerzego Mama była razem z całą rodziną. Tata też przyjechał?
- Ja bez niego nigdzie nie byłam i on beze mnie. Mój mąż był mi ojcem, a ja jemu matką.

K.S.: Pierwszą Mszę św. prymicyjną ksiądz Jerzy odprawił w Warszawie, drugą w Suchowoli?
-
Ksiądz Jerzy przyjechał do domu i na ganku spotkaliśmy go z kwiatami.
Złożył życzenia bratankowi, synowi brata, żeby doczekał swojej Prymicji.
I tak się stało, poszedł do seminarium.

K.S.: Ksiądz
Kazimierz Gniedziejko jest dziś księdzem, opowiada o tym zdarzeniu.
Mamo, ale ja pragnę przypomnieć ostatnie słowa księdza Jerzego, które
wypowiedział w Bydgoszczy 19 października 1984 r.: "Módlmy się, byśmy
byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i
przemocy". Po tych słowach udał się na męczeństwo, na Golgotę. Ksiądz
Jerzy jakby przewidywał, co mogłoby się stać. W przeddzień wyjazdu do
Bydgoszczy był na Mszy św. w kościele Sióstr Wizytek w Warszawie razem z
ks. bp. Józefem Kraszewskim, który ostrzegał go: "Tyle o tobie mówią,
zrobią ci krzywdę, są zdolni to uczynić". A ksiądz Jerzy na to: "Ja już
się niczego nie lękam, przeszedłem barierę strachu, jestem gotowy na
wszystko". Tego dnia był też u spowiedzi u ks. Wiesława Kądzieli. Ksiądz
Zdzisław Król opowiada, że podczas tej Mszy św. na znak pokoju podszedł
do księdza Jerzego, uścisnęli się. Zobaczył, jak po szatach księdza
Jerzego popłynęła łza...

- Zło dobrem zwyciężaj! Tak
wskazuje nasza wiara. Dobrego człowieka każdy chce przytulić, ale który
coś złego zrobi... A przecież każdy jeden ma w sobie coś troszeczkę
dobrego. Dziś jeden lepszy, a jutro drugi może być lepszy. Za złego
trzeba się modlić, a dobry niech już się cieszy tym, co dostał.

M.R.: Pani Marianno, przyjeżdżała Pani na Msze Święte za Ojczyznę do kościoła św. Stanisława Kostki za życia księdza Jerzego?
- Nie pozwalał mi, żebym nie przeraziła się ZOMO i armatek wodnych.

K.S.: Mamo, muszę zadać bardzo trudne pytanie. Jak to jest być Mamą męczennika?
- Ten dowie się, kto przeżyje. Trzeba przyjąć wolę Bożą.

M.R.: Nie miała Pani nigdy żalu, pretensji do Pana Boga?
-
Przecież w Jego mocy wszystko. Widocznie wola Boża taka była. Bóg sam
wybiera na męczennika, bo gdyby Bóg nie wybrał, nie dał swojej łaski, to
by człowiek męczeństwa nie przyjął.

K.S.: Ksiądz Jerzy był gotowy wypełnić do końca wolę Bożą, tak jak mówił: "Jestem gotowy na wszystko".
-
Jak porwali księdza Jerzego, usłyszałam i zrozumiałam, ale myślałam, że
dla okupu. Może więc pójść do parafii i wykupimy. A że to prawdziwie
już się nie zobaczymy, nikt nie pomyślał. Mąż bardzo się przejął. Ja
mówię: "Czekaj, może to nieprawda". Jeszcze się nie wierzyło... Pojechał
Staś do Warszawy, żeby dowiedzieć się, czy to nie plotka. Nie chcieli
go wpuścić. A potem ani spania nie było, ani jedzenia, tylko
oczekiwanie.

M.R.: Najtrudniejsza dla Matki musiała być
identyfikacja ciała... Esbecy chcieli wymóc na Pani, by ksiądz Jerzy
został pochowany w Suchowoli, a nie w Warszawie?

- Po co tu
[do Białegostoku - przyp. red.] zwieźli ciało? Tu nie byli mądrzejsi.
Chcieli oszukać. Zabili, żeby był spokój. I byłoby cicho...

M.R.: Wiele osób nazywa Panią Mamą. Ale Pani czuje się przede wszystkim matką kapłanów, prawda?
- Tak było, jest i będzie. Matka jednego kapłana nazywa się matką wszystkich kapłanów.

K.S.:
A pamięta Mama spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II przy grobie
księdza Jerzego? Najpierw Papież złożył na grobie biało-czerwone kwiaty,
modlił się przez dłuższą chwilę, potem podszedł do Mamy i reszty
rodziny...

- Ojciec Święty wziął mnie pod rękę i poprowadził
od grobu księdza Jerzego do dzwonu "Jerzy". Zapytał, ile mam lat. Gdy
dowiedział się, że urodziłam się w 1920 r., powiedział: "Toż my z
jednego rocznika". Ojciec Święty był bardzo serdeczny, pobłogosławił nam
i wręczył wszystkim różańce.

M.R.: W jakich intencjach modli się Pani na Różańcu?
- O nawrócenie grzeszników, o powołania zakonne i kapłańskie, za łaski otrzymane.

M.R.: A za morderców księdza Jerzego?
- Modlę się o nawrócenie grzeszników. Bóg nie chce grzesznika, czeka na nawrócenie.

M.R.: Czy było trudno przebaczyć mordercom?
- Nie, bo to nie są moje sądy. Sądy będą Boże. Nie sądźmy nikogo, sami nie będziemy sądzeni.

M.R.:
W 2007 r. podpisała się Pani pod apelem do polskiego Sejmu o
zagwarantowanie w Konstytucji prawnej ochrony życia od poczęcia do
naturalnej śmierci. Tak nauczał ksiądz Jerzy...

- Życie daje nie człowiek, żeby on śmierć zadawał. Jak Bóg daje życie, to daje też śmierć.

M.R.: Pani Marianno, co jest najważniejsze w życiu?
-
Bóg. Jeżeli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na
swoim miejscu. Po przebudzeniu myśl od razu do Boga. A potem najpierw
Różaniec - jedna część. I wtedy dzień trzeba rozpoczynać.

M.R.: A największe marzenie Pani? Doczekać beatyfikacji księdza Jerzego?
- To wszystko w ręku Boga.

K.S.: Wiele znaków wskazuje, że to może stać się szybko.
- To nikomu jeszcze nie wiadomo, to jest sprawa u Boga.

M.R.: Pani Marianno, modli się Pani do księdza Jerzego?
- Ja modlę się do Boga.

M.R.: Ale za przyczyną Sługi Bożego?
-
Nie "dokuczam" mu, bo ludzie mają pilniejsze sprawy, a on wie, czego mi
trzeba, to i sam uprosi u Boga. A tak ludzie stoją w kolejce.

M.R.: Odczuwa Pani opiekę księdza Jerzego?
- Ja odczuwam opiekę Maryi, Królowej Polski. Matka najlepiej wszystko rozumie i w rękach Maryi jest wszystko.

Dziękujemy za rozmowę.

 


Rozmowa opublikowana w "Naszym Dzienniku" 19 października 2009 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Wypełniła misję głoszenia

Wypełniła misję głoszenia prawdy i przebaczenia


Marianna Popiełuszko, mama  błogosławionego księdza Jerzego
Popiełuszki oraz czworga innych dzieci, była niewiastą prostą,
zaangażowaną w ciężką pracę na roli. Jednocześnie cechowała ją  życiowa
mądrość, była osobą głęboko wierzącą, bardzo uduchowioną, pełną ufności w
Boże plany. Okazało się to w szczególny sposób w tym czasie, kiedy ks.
Jerzy posługiwał jako duszpasterz „Solidarności” i groziło mu
niebezpieczeństwo, ona wtedy była o niego bardzo zatroskana, ale nigdy
nie sprzeciwiała się jego misji, do której został powołany.

Tę  jej ufność i oddanie Bogu mogliśmy dostrzec  wówczas, gdy ks.
Jerzy został zamordowany. Wiadomo, jakie było cierpienie jej jako
matki.  Gdy w Kurii Metropolitalnej Warszawskiej odbywała  się rozmowa i
zastanawiano się nad miejscem pogrzebu, pani Marianna Popiełuszko
powiedziała wtedy bardzo jasno: „Ja oddałam syna Kościołowi i ja nie
decyduję”.

Okazała tym samym wielką odwagę, wielkoduszność oraz
wspaniałomyślność jako matka, matka księdza, który poświęcił się służbie
Bożej, za życia był do dyspozycji biskupa diecezji, i chciała, aby tak
też było po jego śmierci.

Cicha i rozmodlona, towarzyszyła synowi za życia także po jego
śmierci. Uczestniczyła w pogrzebie syna – ks. Jerzego. Uczestniczyła  we
Mszy św.  w każdą rocznicę, najpierw z mężem, potem sama z dziećmi.
Prezentowała się jako matka zawsze cicha i rozmodlona. Ilekroć się z nią
rozmawiało, kiedy dziennikarze dopytywali o różne rzeczy, na zadawane
pytania dawała  bardzo krótkie, ale pełne treści odpowiedzi. Dla niej
syn kapłan to nie był „Jurek”, ale zawsze „ksiądz Jerzy”. Świadczy to o
wielkim szacunku do kapłaństwa. Można powiedzieć, że po męczeńskiej
śmierci ks. Jerzego jego mama, pani Marianna, tutaj, na ziemi, w
zastępstwie swego syna wypełniała tę misję głoszenia prawdy,
 świadectwo  wierności Kościołowi  i miłości do Ojczyzny.

W procesie beatyfikacyjnym pani Marianna, gdy była proszona o
złożenie zeznań, chętnie odpowiedziała  na zaproszenie. Przekazała nam
spokojnie głębokie w treści zeznania świadczące nie tylko o synu jako
szlachetnym kapłanie, ale i o jego głębokiej religijności, i jego
męczeństwie, które głęboko przeżywała. Ze spokojem i głęboką powagą pani
Marianna Popiełuszko uczestniczyła w beatyfikacji syna – ks. Jerzego.
To rzadki przypadek.

Świętej pamięci pani Marianna  była prawdziwą chrześcijanką, w
najtrudniejszych chwilach w pełni ufającą Bogu,  matką świątobliwą. Za
życia cieszyła się wielką sławą jako matka bohaterskiego, już
błogosławionego kapłana. Pozostawiła  po sobie blask świątobliwego
życia, które na pewno będzie owocowało.  Zasługuje na godną,
wspaniałomyślną pamięć nas wszystkich. Wierzymy, że  już w chwale Ojca
Niebieskiego spotkała  swego syna, błogosławionego ks. Jerzego.

not. MM, IK


 

O. dr Gabriel Bartoszewski OFMCap, promotor sprawiedliwości w
procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana
„Solidarności”.

O. dr Gabriel Bartoszewski OFMCap

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

7. Miałam okazję poznać Pania Mariannę osobiście - razem jechałyśmy

na pielgrzymkę Rodzin Radia Maryja na Jasną Górę.
Z Panią Marianną przegadałam wtedy w autokarze chyba godzinę - była skarbnicą wierszy o Bogu i Ojczyźnie.
Zaprosiła mnie nawet do siebie, do Okopów, niestety, nie wyszło mi z tym wyjazdem. I już nie wyjdzie.
Pani Marianna odeszła do Nieba, gdzie połączyła się ze Swoim Synem.


Wieczny Odpoczynek racz Jej dać, Panie, a Światłość Wiekuista niech Jej świeci na wieki wieków. Amen.


 Zapalam lampki Pani Mariannie i bł.ks. Jerzemu.

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Morsik

8. Mówią do niej: Mamo

"Tygodnik Solidarność", grudzień 2011

Jest skromna, uczciwa i głęboko religijna. Osoby, które ją znają, podkreślają, że to jej wychowanie ukształtowało charakter bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Marianna Popiełuszko do dziś jest kontynuatorką dzieła syna i przyjaciółką Solidarności.

Marianna Popiełuszko, z domu Gniedziejko pochodzi z Grodziska na Podlasiu. W 1942 roku wyszła za mąż za Władysława Popiełuszkę. Zamieszkali kilka kilometrów od domu rodzinnego pani Marianny, w Okopach. Postawili dom. Ten sam, który dziś jest miejscem wielu pielgrzymek.
Po ślubie najpierw urodziła im się córka Teresa. Potem syn Józef. Jako trzeci, 14 września 1947 roku, w niedzielę, przyszedł na świat Alfons Popiełuszko (gdy był na V roku seminarium, zmienił imię na Jerzy). Potem Marianna urodziła jeszcze dwoje dzieci: córkę Jadwigę, która zmarła gdy miała rok i 10 miesięcy, i syna Stanisława.

Myśl i rób swoje

Dom Popiełuszków był szczególny. Od zawsze w rogu jednego z pokojów stała kapliczka. Przed nią często gromadziła się cała rodzina na wspólną modlitwę. W środę – do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, w piątek do Serca Pana Jezusa, w sobotę – do Matki Bożej Częstochowskiej. W maju odprawiali wspólnie Litanię Loretańską, w październiku różaniec. W środy, piątki i soboty pościli. W niedzielę jechali całą rodziną furmanką do kościoła. A Marianna zawsze mierzyła drogę na różańce. „Z domu rodzinnego wyniósł ks. Jerzy głębokie przywiązanie do odmawiania modlitwy różańcowej, którą zawsze prowadziła jego matka, nawet wtedy, gdy był już księdzem i na krótko odwiedzał rodzinę” – pisał we wspomnieniu ks. Jerzego ks. prof. Antoni Lewek z UKSW.
W Boże Narodzenie były prezenty. Zwykle owoce albo słodycze. Ale kiedyś mama ks. Jerzego pożyczyła od miejscowego wikariusza przezrocza o życiu świętych. Jurek bardzo się z nich cieszył. W kółko je wyświetlał.
Marianna Popiełuszko często powtarza, że Alek był grzecznym i posłusznym dzieckiem. Kiedyś ksiądz proboszcz powiedział jej, że to, jaki z niego wyrośnie człowiek, zależy przede wszystkim od tego, jak go wychowa. Wzięła to sobie do serca.
Kiedy Alek chodził do liceum, wezwano któregoś dnia do szkoły Mariannę Popiełuszko. Zwrócono jej uwagę, że syn zbyt często przesiaduje w kościele i modli się. Nauczycielka zagroziła, że przez to może mieć obniżony stopień ze sprawowania. „Wiedziałam, że wezwała mnie, żeby nas zastraszyć. A mnie Duch Święty natchnął i odpowiedziałam, że jest przecież wolność wyznania. Każdy jak chce, tak żyje. No i stopnia nie obniżyli” – wspominała potem pani Popiełuszko. Innym razem nauczycielka powiedziała w czasie lekcji, że człowiek pochodzi od małpy. Jurek nie wytrzymał i krzyknął: „Nieprawda! Człowieka stworzył Pan Bóg”. Wrócił do domu smutny. Matka zauważyła to i zapytała, co się stało. Gdy go wysłuchała, zawyrokowała krótko: „Ty się, synku, nie przejmuj tym, co ludzie mówią, myśl swoje i rób swoje”.
Wiele lat później Marianna Popiełuszko mówiła o ks. Jerzym: „Pierwsze wskazówki i pierwsze seminarium to on miał w domu”. Biografka ks. Jerzego, Milena Kindziuk, po rozmowie z panią Popiełuszko napisała: „Jerzy wyniósł (...) z domu atmosferę ciężkiej pracy, pobożności, także szacunku dla prawdy i poszanowania ludzkiej godności. To wszystko nie mogło pozostać bez wpływu na postawę przyszłego księdza”.

Ofiarowała syna Bogu

Kiedy Popiełuszko poinformował rodzinę, że zamierza wstąpić do seminarium, jego matka bardzo się ucieszyła. „Chciałam być matką kapłana. Już wtedy, gdy miał się urodzić, ofiarowałam go Bogu, żeby wziął go na służbę do siebie”. Wciąż trzyma także bukiet prymicyjny syna.
Potem rodzice bywali na odprawianych przez niego Mszach za ojczyznę. Często musieli, podobnie jak on, w przebraniu opuszczać kościół, aby nie zostać zatrzymanym. Cała rodzina była też często wzywana na przesłuchania związane z działalnością ks. Jerzego.
Ks. Popiełuszko, kiedy był już celem ataków w Okopach, ogólnikowo opowiadał o tym, co dzieje się w Warszawie, o prześladowaniach i próbie zastraszenia go przez komunistów. Rodzice jednak martwili się o niego. Ksiądz Jerzy napisał kiedyś w „Zapiskach”: „Jest im ciężko. Widzę, że przeżywają wszystkie plotki. Muszę się więcej za nich modlić”. Matka ks. Jerzego jest jednak w rodzinie znana jako dzielna i silna psychicznie kobieta. Kiedyś zapytana przez kuzynkę Janinę Gniedziejko, czy nie boi się o syna, powiedziała: „Dałam go Matce Boskiej, niech Ona go chroni”.
We wrześniu 1984 roku ks. Popiełuszko po raz ostatni odwiedził rodziców. Powiedział wówczas: „Mamo, nie martw się. Jeśli, nie daj Boże, mnie się coś stanie, to przecież Staszek (chodziło o ks. Stanisława Suchowolca – B.M.) mnie zastąpi”.
Kiedy rodzice dowiedzieli się o porwaniu ks. Jerzego, przyjechali do kościoła pw. św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Po kilku dniach wrócili jednak do Okopów. To tam pojechał kuzyn ks. Jerzego, ks. Kazimierz Gniedziejko z informacją o śmierci ks. Jerzego. Gdy dotarł, rodzice już wiedzieli. Dowiedzieli się z „Dziennika”. Gniedziejko wspominał: „Gdy dojechałem, już świtało. Wszedłem do mieszkania. Mama Jurka siedziała nieruchomo na krześle. Nie płakała, była milcząca, poważna, jakby skamieniała. Oczy na pół przymknięte, jakby przebywała w innej rzeczywistości i nie widziała, co się dzieje wokoło”. Ks. Gniedziejko objął ciotkę i powiedział: „W takim razie, ciociu, mamy świętego”. Potem wspominał: „Sprawiała wrażenie, jakby to nie było dla niej odkrycie”. Po chwili ubrała się na czarno i przygotowała do drogi do Warszawy. Była milcząca.
Osoby, które zetknęły się z Marianną Popiełuszko, zwykle mówią, że na początku dziwi ich to, że matka mówi o swoim synu ks. Jerzy, a nie po prostu Jurek albo Alek. Ale jak mówią, jej stosunek do syna wynika z tego, że ofiarowała syna Bogu. Kiedy decydowano, czy pochować ks. Jerzego na Żoliborzu, prymas Glemp zapytał ją o zdanie. Odpowiedziała: „Ja syna dałam Kościołowi i nie zabiorę go Kościołowi. Tutaj pracował, tutaj kochał i cierpiał, tutaj są ludzie, którzy go kochają, więc niechaj tu zostanie”.
Kiedy w 1987 roku grób męczennika odwiedził papież Jan Paweł II, podszedł do rodziców ks. Jerzego.
– Matko, dałaś nam wielkiego syna – powiedział do Marianny Popiełuszko.
– Ojcze Święty, nie ja dałam, ale Bóg dał przeze mnie światu – odpowiedziała.

Kontynuuje dzieło syna

„Ta kobieta naprawdę ma wiele do powiedzenia tak świeckim, jak i duchownym. Mówi z głębi swojego serca, które doświadczyło radości z powodu kapłańskiego powołania syna, ale także cierpienia związanego z jego męczeńską śmiercią – mówił o matce ks. Jerzego ks. Cezary Smuniewski, współautor wywiadu-rzeki z Marianną Popiełuszko. – Mam ciągle przed oczyma żywy obraz: Marianna Popiełuszko obiera ziemniaki i opowiada o swojej wierze, o wychowaniu syna, o towarzyszeniu w kapłaństwie. Wskazuje na proste zasady funkcjonowania rodziny katolickiej”.
Od śmierci ks. Jerzego jego matka stara się być na wszystkich ważnych uroczystościach z nim związanych. Mimo sędziwego wieku do dziś co roku w rocznicę śmierci syna, jest przy jego grobie na warszawskim Żoliborzu. Co roku odwiedza kilkadziesiąt miejsc w Polsce i na świecie, gdzie odsłaniane są pomniki i tablice upamiętniające ks. Jerzego. Często spotyka się z dziećmi i młodzieżą. Opowiada o życiu i dziele swojego syna. Angażuje się także w działania społeczne. W 2007 np. podpisała się pod apelem do sejmu o zagwarantowanie w konstytucji prawnej ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
„Życie daje nie człowiek, żeby on śmierć zadawał. Jak Bóg daje życie, to daje też śmierć” – mówiła potem.
Wszędzie, gdzie się pojawia pani Popiełuszko, ludzie witają ją gromkimi oklaskami. Często śpiewają „Sto lat”.
Przewodniczący Regionu Mazowsze „S” Andrzej Kropiwnicki, który z matką księdza Jerzego spotyka się co najmniej trzy, cztery razy w roku, mówi: – To jest niesamowita, dzielna kobieta. Jest otwarta i serdeczna. Mimo sędziwego wieku ma w sobie olbrzymie pokłady radości i nadziei. Pan Bóg musi się nią mocno opiekować.
Osoby, które ją znają, są pod wrażeniem spokoju, który od niej bije i pogodzenia z losem. Ona sama mówiła jednak kilka lat temu: „Śmierć dziecka to jest kamień na całe życie. Co tu mówić, to taka wielka boleść”. Mimo to wciąż modli się za morderców swego syna. „Najbardziej bym się cieszyła, gdyby mordercy księdza Jerzego się nawrócili. A jak taka będzie wola Pana Boga, to chciałabym doczekać beatyfikacji mojego syna” – mówiła.
Doczekała.
„Mamo księdza Jerzego dziękujemy za kapłana i męczennika – mówił w czasie beatyfikacji abp Kazimierz Nycz. – W 1984 r. płakałaś na pogrzebie syna, dziś możesz cieszyć się jego beatyfikacją”. Tuż przed uroczystością wyniesienia syna na ołtarze Marianna Popiełuszko poprowadziła modlitwę różańcową. Bardzo przeżywała tę uroczystość. Zapytana o to, co oznacza być matką błogosławionego, odpowiedziała tylko: „Czuję się szczęśliwa”.
Wcześniej, 19 października 2009 r., Lech Kaczyński nadał pośmiertnie kapelanowi Solidarności Order Orła Białego, który z rąk prezydenta odebrała matka księdza – Marianna Popiełuszko.

Zawsze z Solidarnością

Marianna Popiełuszko chętnie bywa także na uroczystościach Solidarności. Przede wszystkim co roku pielgrzymuje na Jasną Górę i uczestniczy w Pielgrzymce Ludzi Pracy zainicjowanej przez jej syna. To zawsze dla niej ważny dzień. A jej obecność jest niezwykle ważna dla członków związku. Przewodniczący podlaskiej Solidarności Józef Mozolewski, który matkę ks. Jerzego zna od wielu lat, opowiada:
– W tym roku powiedziała, że już nie będzie uczestniczyła w wyjazdach związanych z różnego rodzaju uroczystościami bł. ks. Jerzego Popiełuszki, bo jest zmęczona. Ale na pielgrzymkę ludzi pracy ja muszę pojechać – zastrzegła. Chcieliśmy więc zawieźć ją w możliwie najbardziej komfortowych warunkach samochodem osobowym. Ale kiedy jej o tym powiedzieliśmy, odparła – co roku jeżdżę z wami autobusem i w tym roku tak samo pojadę.
Dom Marianny Popiełuszko jest dziś celem pielgrzymek wielu osób związanych z Solidarnością. Odwiedzają ją zarówno kolejni przewodniczący związku, jak i zwykli członkowie „S”, dla których jej syn, ks. Jerzy, jest ważny.
Józef Mozolewski mówi, że dla niego Marianna Popiełuszko jest bardzo ważną postacią:
– Ja zawsze do niej mówiłem, mówię i będę mówił: mamo. Bo tak ją odbieram – jak swoją drugą mamę. Moja mama, kiedy jej to powiedziałem, najpierw się dziwiła, ale potem mnie zrozumiała. Zresztą nie tylko ja tak odbieram mamę ks. Popiełuszki.
Marianna Popiełuszko ma wśród związkowców wielu przyjaciół. Do dziś utrzymuje kontakt m.in. ze związkowcami z koła emerytów NSZZ Solidarność byłej kopalni 1 Maja w Wodzisławiu Śląskim. Podczas pielgrzymki Ludzi Pracy w 1989 roku związkowcy zaproponowali pomoc rodzinie ks. Jerzego. Przez wiele lat przekazywali im węgiel. 10 lat temu, już po zamknięciu kopalni, Marianna Popiełuszko w podzięce przekazała związkowcom zafoliowaną kroplę krwi swojego syna i kawałek sutanny. Rok temu relikwie związkowcy przekazali do kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Wodzisławiu Śląskim.
Marianna Popiełuszko podarowała niegdyś także kawałek sutanny ks. Jerzego górnikom z Regionalnej Sekcji Emerytów i Rencistów Regionu Śląsko-Dąbrowskiego „S”. Obecnie relikwia znajduje się w kościele pw. św. Jacka w Gliwicach-Sośnicy.
Osoby, które znają matkę ks. Jerzego, podkreślają, że to niezwykle skromna i pełna pokory kobieta. W dniu beatyfikacji swego syna powiedziała: „Życzę każdemu, żeby prawda ks. Jerzego – zło dobrem zwyciężać – była w każdym z nas. Jeśli my sami się poprawimy, to i w Polsce się poprawi”.

Barbara Michałowska

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika markowa

9. Boże, świeć nad Jej Duszą

[*] [*] [*]

Obok Anny Walentynowicz najwspanialsza polska Kobieta.

avatar użytkownika Maryla

10. spotkali sie w Domu Pana

LIST JERZEGO POPIEŁUSZKI DO MATKI

Matko
Moja kaplica zmniejszyła się
Do rozmiarów samochodowego bagażnika
Wiem Chrystus już tu był
Między lewarkiem a kołem zapasowym
Nie mogę oddychać
Szmata do czyszczenia felg
Smakuje ostatnią drogą

Padam kolejny raz
Nie ma Weroniki
Kamień u szyi ciężki jak krzyż
Szymon też jest daleko

Matko
Zawsze ci mówiłem
Że Golgota leży nad Wisłą
Zamiast dzidy kłuje mnie w bok esbecka pałka
Na ocet już ich nie stać

Nie biegnij Matko
Nie zdążysz
Tafla wody już się zamknęła
Dno jest muliste i niepewne jak ich wiara

Matko
Coraz mniej powietrza
Brakuje mi tchu
Aby przesłać ci ostatnie pożegnanie od syna

Matko
To tylko kamień
Wystarczy odwiązać
A pofrunę

------------- Jerzy Fryckowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. w sobotę o godz. 11.00

Uroczystości
pogrzebowe śp. Marianny Popiełuszko, matki bł. ks. Jerzego Popiełuszki
odbędą się w sobotę o godz. 11.00 w kościele świętych apostołów Piotra i
Pawła w Suchowoli. Mszy św. przewodniczył będzie ks. abp. Edward
Ozorowski, metropolita białostocki. BEZPOŚREDNIĄ TRANSMISJĘ PRZEPROWADZI
RADIO MARYJA I TV TRWAM. ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W UROCZYSTOŚCI I
WSPÓLNEJ MODLITWY.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

13. ks.Wacław Buryła

Matce ks. Jerzego Popiełuszki

idziesz długim korytarzem godzin
już na zawsze ciężarna wspomnieniem
zadziwiona krzyżem
zbudowanym przez człowieka
który nie uwierzył w Miłość
codziennie swą ufność wynosisz
na próg
i przeliczasz kolejne paciorki czekania
jakbyś wierzyła że On wróci
kiedy będzie mógł
i znów dotknie twej głowy słońcem pocałunku

lecz dni rozchodzą się jak wiotkie cienie
i nie chce wrócić żadna z niegdysiejszych dróg
choć dobrze pamiętają szelest jego kroków
uciekają wszystkie ubrane w milczenie

spoglądam w oczy wypełnione bólem
jakbym chciał w nich zobaczyć groźny zwiastun burzy

nie znajduję niczego prócz ciszy błękitu
słyszę jak morderców
rozgrzeszasz spojrzeniem

24 V 1997 — 11 III 1998 — 12 VIII 2000, Krośnice

Po śmierci swojego Syna powiedziała : "jestem bólem do samego Nieba"...
Była.. Bólem, ale umiała żyć Miłością i Przebaczeniem... Tak wiele dała Wszystkim.

Bł. Jerzy Popiełuszko miesiąc przed śmiercią powiedział :

"przez śmierć i pogrzeb można więcej zrobić, niż za życia"

Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a Światłość Wiekuista niechaj Jej świeci na wieki wieków. Amen.

Módlmy się wraz z Jej Najbliższymi

avatar użytkownika Tymczasowy

14. Matka dozyla

93 lat. Piekny wiek. Ostatnie trzydziesci lat w bolu. Tylko matki wiedza jak to jest.

avatar użytkownika Maryla

15. ś.p. Marianna Popiełuszko

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

16. Sa tez Mamy

ksiezy zamordowanych w czasach okroglostolowych. To byla kontra wobec ugody. Zaciekle ciemniaki ubeckie nie pojmowaly, ze towarzysze okraglostowi robia zyciowy interes dla nomenklatury, a przede wszystkim, dla siebie. Zamiast pod murem w koszarach powiatowego miasteczka stali sie:prezydentem, poslami, senatorami i ministrami. Takze ratowali zacieklych bojowcow ubeckich.

avatar użytkownika guantanamera

17. Jej wielkość, taka zwyczajna ...

Niedługo po pogrzebie ks. Jerzego z Duszpasterstwem Środowisk Twórczych wyjechaliśmy do Suchowoli na Mszę świętą za Ojczyznę a nastepnie do domu Państwa Marianny i Władysława Popiełuszków w Okopach, domu w którym dorastał Ich Syn....
Tłum ludzi zgromadził się w kuchni mieszczącej się zaraz za sienią... Pamiętam nasze emocjonalnie wyrażane słowa jedności i współczucia i spokój Rodziców księdza Jerzego...
Kiedy zaproponowali nam przed odjazdem herbatę kilka osób wyszło do autokaru... Ja także. Chodziło o to, żeby tym umęczonym tragedią ludziom zaoszczędzić choć trochę trudu szykowania, roznoszenia, zmywania... To był powód wyjścia około 10 osób. Do obsługi zostało Im jeszcze około 40-tu...
Minęło trochę czasu i nasi towarzysze podróży zaczęli się wysypywać z małego domu Państwa Popiełuszków...
I wtedy Mama ks. Jerzego przyniosła nam sama do drzwi autokaru dar: upieczony przez siebie chleb... Połamany na kawałki …
Chyba zauważyła, zrozumiała i może nawet doceniła nasz gest... I gdy dzieliła ten upieczony przez siebie chleb, rozdając przyjezdnym, pamiętała także o nas...
To był prosty, zwyczajny gest... I nie da się go zapomnieć...
Mamo błogosławionego księdza Jerzego... Niosłaś pokój. Spoczywaj w Pokoju...

avatar użytkownika Maryla

18. Stowarzyszenie Międzynarodowy

W najbliższą sobotę o godz. 11.00, w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Suchowoli odbędą się uroczystości pogrzebowe.
Motocykliści zbierają się w sobotę, 23 listopada o godz. 6:30 na stacji paliw Lukoil w Centrum Handlowym w Markach
Ul. Radzymińska i Wolności (52.303165, 21.090583)
Zapraszam wszystkich motocyklistów

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

19. Bolesna Matko Kapłanów

kłaniam Ci się nisko,za Twój trud,za wychowanie tak piekne...Polskiego Męczennika ,Błogosławionego Kapelana Solidarnosci
i za Twój Matczyny BÓL i pękniete serce....
Dobry Boże ...Ta Matka ,była dla nas Darem..przytul JĄ ,bo strudzona i bolesna okrutnie...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

20. Parafia pw. Matki Bożej

Parafia pw. Matki Bożej Fatimskiej we Włocławku.
Opublikowano: Moderator / Włocławek, 19.11.2013r. (Wt)

Uroczystości pogrzebowe Śp. Mamy Bł. Ks. Jerzego Popiełuszki - Marianny Popiełuszko odbędą się w sobotę 23
listopada 2013r. o godz. 11.00 w Kościele Parafialnym pw. św. Piotra i
Pawła w Suchowoli. Liturgii przewodniczyć będzie Metropolita Białostocki
Abp Edward Ozorowski.

Śp. Marianna Popiełuszko urodziła się w 1
czerwca 1920r., zmarła w dniu 19 listopada 2013r. Pochodziła z
Grodziska. Wraz z mężem Władysławem (1910–2002), którego poślubiła w
1942r. prowadziła gospodarstwo rolne w we wsi Okopy k. Suchowoli. Miała
pięcioro dzieci: Teresę, Józefa, Alfonsa (który w trakcie studiów
zmienił imię na Jerzy), Jadwigę i Stanisława.



Wizyta Państwa Popiełuszków wraz z Mamą Marianną Popiełuszko przy
włocławskiej tamie w miejscu upamiętniającym bł. ks. Jerzego Popiełuszki



Pieśń-modlitwa śp. Marianny Popiełuszko

Piotr Szubarczyk

 



W wywiadzie dla „Naszego
Dziennika” mama bł. ks. Jerzego odpowiedziała na jedno z pytań słowami
swej ukochanej, codziennej pieśni: „Skoro tylko wstaję z rana,
natychmiast wołam do Pana”… Byłem bardzo wzruszony, przypominając sobie
te słowa, ponieważ tę pieśń znała także moja śp. mama. Śpiewała ją na
melodię „Kiedy ranne wstają zorze”, ale wiem, że są co najmniej dwie
inne, oryginalne melodie.

Codzienna modlitwa, laudacja na cześć Jezusa i pozdrowienie Syna
Bożego, powstała prawdopodobnie w pierwszej połowie XIX w. i była
szczególnie popularna na Podlasiu i na Mazowszu, ale też pod zaborem
austriackim, gdzie ją najpierw wydano. Miała wiele zwrotek, które ocalił
dla nas nieoceniony ks. Jan Kazimierz Siedlecki (1829-1902), publikując
pieśń w roku 1880 w kolejnym wydaniu swego słynnego zbioru „Śpiewniczek
zawierający pieśni kościelne z melodyami dla użytku młodzieży szkolnej”
(Kraków 1876). Opublikował ją także w jednym ze swych śpiewników
Wielkopolanin Teofil Klonowski (1805-1876). Potem zamieszczano ją
wielokrotnie w różnych śpiewnikach kościelnych. Jeden z nich trafił do
rodziny śp. Marianny Popiełuszko.

Pieśń jest nie tylko codziennym hymnem pochwalnym ku czci Jezusa,
wyśpiewanym przez prostego człowieka. Wbrew prostocie słów zawiera w
sobie głęboką myśl: codzienne życie człowieka można uporządkować,
nadając mu ład i rytm poprzez akty strzeliste do Syna Bożego. To daje
pewność zachowania umiaru w ocenie spraw tego świata, oddzielenie rzeczy
ważnych od takich, które niepotrzebnie zabierają nam czas i wprowadzają
niepokój. Jakżeż to było ważne dla naszych rodaków w czasach narodowej
niewoli!

To jest pieśń zawierzenia i ufności Chrystusowi. Człowiek ufający
jest szczęśliwy wbrew okolicznościom, które mogą go boleśnie
doświadczyć. Nic nowego. Po prostu „Jezu, ufam Tobie!”.

Bardzo bym chciał, by pieśń-modlitwa Marianny Popiełuszko, jak ją w
duchu od pewnego czasu nazywam, wróciła znów do naszych kościołów i do
naszej codziennej, domowej chwalby Boga i Syna Bożego. Dziś jest bowiem
niemal zupełnie zapomniana.

Skoro tylko wstaję z rana,

natychmiast wołam do Pana:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Kiedy suknie biorę na się,

głos ze serca dobywa się;

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Kiedy wchodzę do kościoła,

serce od radości woła:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Tu wiele łask odbieramy,

za co Mu wdzięcznie śpiewamy:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Gdy do domów cudzych wchodzę,

pierwsze witanie tym słodzę:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Gdzie tylko spotkam bliźniego,

to naprzód mówię do niego:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Kiedy z upadku powstaję,

łasce to Jego przyznaję:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Przez kapłana rozgrzeszenie

daje nam win odpuszczenie:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

Nie tylko winy daruje,

jeszcze z nami wraz świętuje:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!

W Przenajświętszym Sakramencie

chwalmy Go w każdym momencie:

Niechaj będzie pochwalony

Jezus Chrystus, Bóg wcielony!


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. jutro pogrzeb w Suchowoli

MARIANNA, Matka Jerzego …

------------------------------------------------------------------

Maciej
Krzysztof Dąbrowski  - MKD

 

Swoją
wielką Prawdy prostotą

nauczała
wszystkich nas Godności;

miała
w sobie siłę Wybaczenia,

choć
wybaczyć zbrodnię - to nie proste...

 

Wybaczając
zabójcom Syna

zanosiła
prośby do Pana

by
przebaczył im też, i oświecił,

by
wskazywał drogę im nieznaną.

 

Dla
nich, którzy nas lekceważą - 

była
pewnie zwykłym "moherem"…

dla
ich szefów i mocodawców

pewnie
też - tak jak my - mniej niż zerem.

 

Ona
jednak, wbrew wyśmiewaczom

-
jak się pewnie jeszcze okaże -

będzie
może ostatnią szansą,

gdy
ich wezwie Pan przed ołtarze.

 

 

________________________________
mkd ___ 19.XI.2013

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Msza św. dziękczynna z dar

Msza św. dziękczynna z dar życia śp. Marianny Popiełuszko

O godzinie 18.00 w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i
Pawła w Suchowoli rozpocznie się Msza św. dziękczynna z dar życia śp.
Marianny Popiełuszko. Msza Św. Pogrzebowa sprawowana w tej samej
świątyni będzie jutro o godzinie 11.00.

Po Eucharystii ciało Marianny Popiełuszko spocznie na cmentarzu parafialnym w Suchowoli.

Przypomnijmy, mama bł. ks. Jerzego Popiełuszki zmarła we wtorek w
szpitalu miejskim w Białymstoku. Miała 93 lata. O śmierci mamy ks.
Jerzego poinformowało biuro Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Przewodniczący Piotr Duda ogłosił żałobę do dnia jej pogrzebu.

Jak wspomina o. Gabriel Bartoszewski: odeszła osoba niezwykłej wiary i
zaufania Bogu. Kobieta, która kochała, przebaczała i dawała świadectwo
całym swoim życiem.

– Odeszła osoba pełna ducha i siły ducha, która potrafiła spełnić
swoją rolę matki. Wychować dzieci, szczególnie ks. Jerzego, prowadząc za
rękę do świątyni, by potem temu kapłanowi towarzyszyć przez czas
seminarium i pracę kapłańską, jak również w tym momencie, kiedy został
bestialsko zamordowany. Potrafiła przyjąć i przeżyć to wydarzenie
ofiarowując przebaczenie. Następnie oddała swego syna Kościołowi. W
czasie pogrzebu powiedziała: “Ofiarowałam syna Kościołowi i o niczym nie
decyduję; to  władza kościelna decyduje, gdzie będzie pogrzebany”
– o. Gabriel Bartoszewski, promotor sprawiedliwości w procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki.

Śp. Marianna Popiełuszko przyjęła w swoim życiu misję głoszenia
prawdy i miłości wzorem swojego syna bł. ks. Jerzego – dodaje o.
Gabriel.

 - To była osoba prosta, cicha i taktowna. Jednocześnie miała
szczególną mądrość, ponieważ jej odpowiedzi  były krótkie, zawsze bardzo
celne, zgodne z prawdą i miłością. Śp. Marianna towarzyszyła synowi,
kapłanowi przez całe życie, ale po jego śmierci w jakiś sposób przejęła
misję by swoim życiem i swoją postawą głosić miłość, prawdę i
przebaczenie. Uważam, że tę misję bardzo wybitnie i doskonale spełniła,
za co jesteśmy Bogu i jej bardzo wdzięczni
– mówił o. Gabriel Bartoszewski.

Odeszła osoba wielka, święta – powiedział o matce błogosławionego
Józef Mozolewski, przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ
„Solidarność”.

- Na pewno odeszła osoba wielka. Na pewno odeszła osoba święta – to
nie ulega żadnej wątpliwości. Od wielu, wielu lat miałem wielokrotnie
ten zaszczyt i przyjemność rozmawiać ze śp. Marianną Popiełuszko. Dla
mnie to była osoba naprawdę szczególna i nigdy nie zapomnę pierwszych
naszych spotkań. Z takiego czysto ludzkiego punktu widzenia nie byłem w
stanie zrozumieć, iż ona o swoim synu, księdzu Jerzym Popiełuszko nie
mówiła inaczej, tylko „ksiądz Jerzy”
– wspomina Józef Mozolewski.

Przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ „Solidarność” dodał,
że Marianna Popiełuszko dawała świadectwo jak należy postępować i jakim
należy być człowiekiem.

- To przecież nie tylko śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, ale i innych
najbliższych w tej rodzinie: dorosły wnuczek, synowa, zięć, mąż. Ona
pomimo tego bólu, pożegnania tych swoich najbliższych zawsze mówiła do
nas: „dzieci, to jest wola Boża, Bóg tak chciał i tak się stało. To już
za życia była święta osoba i ten sztandar swojego syna niosła po jego
śmierci aż do 19 listopada. To co ksiądz Jerzy Popiełuszko do nas mówił:
„Zło dobrem zwyciężaj”, to właśnie ten sztandar po jego śmierci wzięła
jego matka
– zaznaczył Józef Mozelewski.

Marianna Popiełuszko urodziła się w miejscowości Grodzisko na
Podlasiu. W 1942 r., poślubiła Władysława Popiełuszkę; w małżeństwie
przeżyli wspólnie 60 lat. Prowadziła dom i gospodarstwo we wsi Okopy,
ale w centrum życia zawsze stawiała Boga. Tego też uczyła swoje dzieci.
Marianna Popiełuszko wielokrotnie gościła w RM. Ostatni raz w czerwcu
br.

W 2006 r. Prezydent Polski Lech Kaczyński, za wybitne zasługi w
działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, odznaczył ją
Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

23. Msza żałobna

Piękna homilia podczas trwającej Mszy św. za śp. Mariannę Popiełuszko.
Wcześniej odczytano słowa nuncjusza apostolskiego "To była Świętość ukryta, która przyniosła błogosławione owoce"

Módlmy się..

avatar użytkownika gość z drogi

24. Matka Kapelana Solidarności...Błogosławionego Meczennika

już wita się z SYNEM...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

25. Suchowola: Obchody rocznicy

Suchowola: Obchody rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Popiełuszki

W Suchowoli odbyły się obchody 30. rocznicy męczeństwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki oraz 1-ej rocznicy śmierci Marianny Popiełuszko (mamy ks. Jerzego). 

Uroczystości rozpoczęły się o godz. 10:45 złożeniem wieńców na grobie
mamy kapelana Solidarności na cmentarzu w Suchowoli. Następnie w
parafii św. Apostołów Piotra i Pawła odbył się program artystyczny
poświęcony bł. ks. Jerzemu. W południe rozpoczęła się Msza św. pod
przewodnictwem ks. abp Edward Ozorowskiego, metropolity białostockiego.

Wzór i ikona, tymi słowami można określić ks. Jerzego i jego mamę – stwierdził ks. Tomasz Małyszko, proboszcz parafii.

- Zdecydowana postawa ks. Jerzego Popiełuszki nieulegania
słabości zła i  mówienie prawdy doprowadziły do tego, że system
komunistyczny upadł. Błogosławiony ks. Jerzy także dzisiaj jest dla
wzorem, jak bez złości i nienawiści, bez chęci odwetu służyć Bogu,
służyć ludziom, służyć naszej ojczyźnie. Pani Marianna była ikoną
podlaskiej kobiety. Była kobietą z jednej strony bardzo prostą, a z
drugiej strony w swojej prostocie niesłychanie mądrą. Zresztą – jak to
nazywali członkowie Solidarności – była także ich mamą
– powiedział ks. Tomasz Małyszko.

6 czerwca 2010 r. Ojciec św. Benedykt XVI ogłosił ks. Jerzego
Popiełuszkę błogosławionym.We wrześniu br. we Francji rozpoczęło się
dochodzenie ws. domniemanego uzdrowienia za przyczyną bł. ks. Jerzego.
Jeśli zostanie ono uznane za cud to otworzy drogę do kanonizacji
męczennika.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl