Odwracanie wektorów

avatar użytkownika elig
Nie tylko ludzie umierają. Umiera też obraz świata, do jakiego się przyzwyczailiśmy. Nie zdajemy sobie sprawy z tego w jakim stopniu uległ on już zmianie. Rozmawiałam niedawno ze znajomym, który powiedział, że podczas wojny w Libii /w 2011 r./ na Morze Śródziemnie wpłyneły okrety wojenne Chin oraz Indii. Koledze skojarzyło się to z dziewiętnastowieczną "polityką kanonierek", polegajacą na tym, że gdy w jakims egzotycznym kraju coś zagrażało interesom jednego z mocarstw Zachodu - wysyłano tam okręty wojenne, by wywrzeć presję na miejscowych. Teraz to "egzotyczne kraje" wysyłają flotę w pobliże Europy. Sprawdziłam to w Internecie. Nie znalazłam informacji o indyjskich okretach, ale co najmniej jeden chiński pojawił się u wybrzeży Libii. "Polska Zbrojna" / http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/7895 / napisała: "Efekty mogliśmy zobaczyć chociażby podczas międzynarodowej operacji antypirackiej u wybrzeży Somalii. Państwa azjatyckie wysłały wówczas swoje okręty – nowoczesne i świetnie uzbrojone.Warto też wspomnieć o ewakuacji ludności z ogarniętej wojną Libii. Chińska armia skierowała wtedy marynarkę wojenną po swoich obywateli.. O chińskim okręcie była też mowa / http://www.wykop.pl/link/672895/chinski-okret-wojenny-wplynal-na-morze-srodziemne-w-poblize-wybrzeza-libii/najnowsze/ /. Przypomniałam sobie o tym, że już w 2009 roku pisałam o azjatyckim wyścigu kosmicznym, a w zeszłym roku o "Kosmicznych Chinach" / http://niepoprawni.pl/blog/6206/kosmiczne-chiny /. Prorokowałam: "W młodości czytałam wiele książek science-fiction, w których starano się przewidzieć dalszy rozwój lotow kosmicznych. Trzeba powiedzieć, że w żadnej z nich nie przewidziano jednak sytuacji, w której to Chińczycy i Hindusi będą zdobywcami Kosmosu, a Amerykanie, Europejczycy i Rosjanie będą mogli tylko się temu przyglądać.". Wczoraj /1.11/ w portalu Rp.pl ukazał się artykuł Szymona Hołowni "Przyszłość należy do Afryki" / http://www.rp.pl/artykul/1061598.html /. Czytamy w nim "Śmichy-chichy, jakie robiło się ostatnio z drugiej w historii wizyty polskiego rządu i biznesu w Afryce, są echem formowanej przez lata izolacji przaśno-kolonialnej mentalności. Tam: Murzyni z dzidami w słomianych spódniczkach, tu: Himalaje cywilizacji, awangarda świata. W rzeczywistości jest przecież dokładnie odwrotnie. Podczas gdy my mamy dziś głównie Smoleńsk, oni mają przyszłość. W Polsce od lat nie wykiełkowała żadna globalna idea, w Afryce kipi właśnie garnek, w którym wykuwa się kształt XXI wieku. W 2020 roku osiem z dwudziestu największych gospodarek świata będzie właśnie w Afryce. (...) Coraz częściej jednak widać tu też pejzaże takie jak w Lagos. Obok dzielnic skrajnej biedy – powietrze naładowane energią jak chyba nigdzie na świecie. Roi się tu od młodych ludzi wcielających w życie pomysły przynoszące miliony dolarów. Do Afryki pcha się dziś cały świat, ale tylko u nas robi się z tego jaja.". Entuzjazm Hołowni jest nieco przesadzony - duża część tego wzrostu w Afryce bierze się z tego, iż kontynent ten jest obacnie dość skutecznie kolonizowany. Nie, nie przez Zachód - przez Chiny. Nie neleży też zapominać o krajach islamu. We wrześniu 2013 w "Naszym Dzienniku" opublikowano artykuł prof. Roberto de Mattei "Galopujaca islamizacja" / http://www.naszdziennik.pl/wp/53169,galopujaca-islamizacja.html /. Możemy się z niego dowiedziec, że: "Islam opanowuje Europę nie tylko poprzez meczety i minarety, lecz także dzięki swoim finansom (milionom dolarów). Europejski Bank Centralny oblicza, że międzynarodowa wartość aktywów zarządzanych według islamskich kryteriów finansowych osiągnęła w połowie lat 90. ubiegłego stulecia 150 mld dolarów, pod koniec 2012 r. ponad 1 bilion 600 mld dolarów. Przewiduje się, że w tym roku przekroczy 2 biliony dolarów.". Warto dodać, że arabski kapitał wykupuje bankrutujące fabryki w Europie. Na koniec prawdziwa "wisienka na torcie" - informacja, która pojawiła się dziś /2.11/ w portalu RMF24.pl, zatytułowana "Pół miliona książek miało iść na przemiał" / http://www.rmf24.pl/kultura/news-pol-miliona-ksiazek-mialo-isc-na-przemial,nId,1051887 /: "Holendrzy nie cenią sobie własnego dziedzictwa kulturowego. Prawie pół miliona książek z Królewskiego Instytutu Tropikalnego miało iść na przemiał. Nikt nie chciał tylu książek, a instytut stracił państwowe dotacje i nie miał pieniędzy na utrzymanie biblioteki. Na pomoc zdesperowanym holenderskim bibliotekarzom przyszli Egipcjanie, a konkretnie dyrektor Biblioteki Aleksandryjskiej, która nawiązuje do swojej słynnej starożytnej poprzedniczki i może pomieścić 8 milionów woluminów. Egipcjanie obiecali, że pokryją koszty pakowania książek i ich transportu. Propozycja Biblioteki Aleksandryjskiej to jednak dla Holandii kompromitacja. Żaden holenderski uniwersytet ani żadna biblioteka nie chciała przyjąć zbiorów.". Gdy weźmiemy to wszystko razem do kupy, to zobaczymy jaki jest kierunek zmian w dzisiejszym świecie i co czeka nas w przyszłości.

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

polecam artykuł w GW - FUTURYSTYKA - Polska 2060 napisana przez lemingów dla lemingów. Swiatem sie nie zajmują :)
Konflikt pokoleń i władza seniorów. Wkrótce w Polsce

Proszę wyobrazić sobie świat, gdzie praca jest przywilejem. Gdzie społeczeństwo podzielone jest na siedem klas.
Dla tych najbardziej inteligentnych jest klasa zero. To mózgowcy. Ci trochę mniej bystrzy to jedynki i dwójki. Te trzy grupy mogą liczyć na pracę. Trójki to przeciętniacy. Niektórzy z nich mają zajęcie. Czwórki, piątki i szóstki myślą wolniej, więc nie pracują. W której byłbyś grupie?

Każda z grup dostaje punkty, którymi płaci się za towary.
(..)
Oczywiście polska gospodarka jest obecnie zieloną wyspą. Trudno jednak, aby w takich warunkach - duża ilość taniej siły roboczej, duże pieniądze z UE - nią nie była. W momencie kiedy powinniśmy cwałować, jedziemy kłusem, a politycy twierdzą, że to sukces.

To jednak oznacza, że w ciągu najbliższej dekady dojdziemy np. do 60 proc. zarobków niemieckich (dziś to 35 proc.), a później... zatrzymamy się w rozwoju. Na tle Europy zwyczajnie pozostaniemy krajem ubogim, niezbyt ludnym i z permanentnym kryzysem budżetowym.

Nie ulega wątpliwości, że za 30-40 lat świat i Polska będą wyglądały inaczej. Produkcja będzie zrobotyzowana i zautomatyzowana. Praca, jak przewidywał Zajdel, faktycznie coraz częściej będzie przywilejem (co, nawiasem mówiąc, oznacza, że trzeba odchodzić od opodatkowania pracy do opodatkowania konsumpcji).

W drugiej połowie XIX wieku, jeszcze przed wynalezieniem samochodu, straszono, że w połowie wieku następnego Paryż na skutek wzrostu liczby powozów zostanie zasypany końskim łajnem. Paryż uratował postęp i nowoczesne technologie. Nas też może.

Poziom życia w kraju - nawet mimo kurczącej się ilości rąk do pracy - mógłby wzrastać, gdybyśmy mieli gospodarkę innowacyjną, opartą na wiedzy i kreatywności, a przynajmniej budowali podstawy takiej gospodarki.

Tak się jednak nie dzieje.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

2. @Maryla

Oni bezwstydnie zrzynają z książki Zajdla "Limes inferior" wydanej w 1982 roku. Nie warto tego czytać - lepiej zapoznać się z oryginałem.

avatar użytkownika UPARTY

3. Te wektory rzeczywiście sie odwróciły

Istotą przemian jakie od mniej więcej końca lat 60-tych i początku lat 70-tych zachodzą na świecie jest kwestia zabezpieczenia sie Europy i USA przed niekontrolowanym napływem emigrantów z biednych krajów. Napływ imigrantów jest w dalszym ciągu, ale jest on tylko ułamkiem tego, co widzieli byśmy, gdyby nie "odwrócenie polityki industrialnej".
Pomysł był prosty. Wprowadzić do sytemu prawnego ochronę własności intelektualnej, opatentować wszystko co można i nie można i później żyć z dorobku przeszłych pokoleń, które wymyśliły rozmaite przedmioty i ich nazwy. Na pewno ten pomysł był już dyskutowany na początku lat 60-tych , bo w komentarzu wprowadzającym do naszego nowego Kodeksu Cywilnego jest wyraźne odniesienie, wytłumaczenie, dlaczego jeszcze opiera się on o obrót rzeczami a nie prawami.
Przytoczony tutaj przykład Biblioteki Aleksandryjskiej jest w zasadzie idealny dla opisywanej sytuacji.
Otóż Holendrzy wszystkie te książki, które chcieli przemielić mieli już dawno w wersji elektronicznej a większość z nich była wydana na bardzo nietrwałym papierze, którzy bez zbiegów konserwatorskich dość szybko, czyli prawdopodobnie za kilkanaście lat, utraci wartości użytkowe. Różnica jest taka, że np. wydane w 1905 roku w Krakowie "Opisanie powstań polskich ...." M.Berga w dalszym ciągu mogę czytać dość wygodnie a już dzieła wszystkie Słowackiego wydane w latach 30-tych (wydanie jednotomowe) muszę przeglądąć z najwyższą starannością bo próba przełożenia kartki kończy jej pęknięciem. Prawdę powiedziawszy od wielu lat nie sięgałem do tej książki właśnie z obawy o jej całość.
Tyle jeśli chodzi o wartość księgozbioru. Teraz jeśli chodzi o kwestie finansowe. Biblioteka Aleksandryjska jest dotowana między innymi przez rząd Holenderski, który za pośrednictwem rozmaitych instytucji wspomaga Egipt. W Egipcie przecież nic, poza może bawełną, się nie produkuje. Podobnie z resztą jak w pozostałych krajach arabskich. Oczywiście można powiedzieć, że przecież mają ropę. Tylko, gdy R.Reagan ogłosił delegalizację ZSRR to cena ropy naftowej spadła o z 35 do 11 USD za baryłkę, czyli za 168 litrów. Było to działanie jednostronne nabywcy! O cenie zawsze decyduje nabywca a nie sprzedawca. Arabowie mają tyle pieniędzy ile im zostanie "przydzielone". Rzeczywiście jeden chiński okręt wpłynął na Morze Śródziemne w czasie zamieszek w Libii, ale gdyby jego obecność komukolwiek przeszkadzała, to prawdopodobnie jego żywot nie trwał by dłużej niż jakieś 10 minut. Gdy mocarstwa europejskie wysyłały swoje okręty do odległych regionów świata to tubylcy nie mogli w żaden sposób zagrozić tym okrętom i to jest różnica.
Ja nie wiem co będzie się działo w przyszłości ale widzę niektóre tendencje. Otóż większość produkcji eksportowej Chin jest to produkcja dość łatwa do automatyzacji lub do takiego zwiększenia jej jakości by do zaspokojenia rynku wystarczał jej ułamek i technolodzy z krajów Północy wiedza co należy zrobić , by tę jakość przywrócić natomiast. Kraje południa dalej nie mają takich możliwości. Kilka lat temu przedmiotem negocjacji między Chinami a USA było udostępnienie Chinczykom technologi spożywczych pozwalających na produkcję lepszych wyrobów mleczarskich. Chodziło o technologie pozwalające na produkcję takich serków jak u nas ma OSM Piątnica.
Chiny nie są jeszcze samodzielnym podmiotem polityki światowej.
To samo dotyczy Rosji. Bez wsparcia technologicznego z zachodu ich okręty podwodne przebywają w swoich bazach macierzystych, bo wypłynięcie z rakietami na pokładzie grozi losem Kurska. Ich broń nuklearna jest bardziej problemem ekologicznym niż militarnym. Jeśli widzimy, że wchodzą oni obecnie do Gruzji, to tylko dla tego, że sytuacja społęczna w tym kraju im na to pozwala. Bez zgody ludności Gruzji nigdy by do tego kraju nie wrócili.
Jeśłi zaś chodzi o kwestię miejsca w społeczeństwie ludzi głupich to rzeczywiście jest duży problem. Ja sam zatrudniam ludzi i wiem, ze jeżeli trafi mi się głupiec to nie mogę mu niczego powierzyć, bo szkody jakich może narobić są olbrzymie. W jakim więc charakterze mam zatrudnić głupca? Holowanie głupców odbywa sie teraz w naszej oświacie i szkody, które wyrządzają głupi nauczyciele sa tak duże, że zagrażają istnieniu narodu, że zagrażają i życiu nas wszystkich. Czy nie lepiej było by im wszystkim dać rentę inwalidzką a wychowanie nowego pokolenia powierzyć innym?

uparty

avatar użytkownika elig

4. @UPARTY

Zgadzam się częściowo. Pan nie docenia Chin oraz Indii, a także Rosji. Osetyjcy i Abchazowie potrzebni byli tej ostatniej jako pretekst. Indie mają dwa lotniskowce WŁASNEJ konstrukcji. Chiny też zaczynają wprowadzac własne rozwiązania w dziedzinie elektroniki. Z państwami arabskimi i afrykańskimi jest oczywiście gorzej. Nie mam pojęcia, jaka jest wartość książek z Holandii.