ZBRODNIA ZAŁOŻYCIELSKA III RP

avatar użytkownika Aleksander Ścios

Nad działalnością „służb specjalnych PRL” ciąży zbrodnia, której konsekwencje historyczne i polityczne odczuwamy do dnia dzisiejszego. Nazwana przeze mnie zbrodnią założycielską III RP, jest wydarzeniem, wokół którego ogniskowały się procesy zachodzące w Polsce w latach 80. ubiegłego wieku. 
Teza, iż porwanie i zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki było zdarzeniem wyznaczającym początek drogi do „okrągłego stołu”, może wydać się nazbyt karkołomna, dlatego warto naświetlić ówczesne realia historyczne, a twierdzeniu o zbrodni założycielskiej dodać solidne uzasadnienie. 
Ponieważ to właśnie ludzie peerelowskiej bezpieki byli inspiratorami, wykonawcami, a następnie beneficjentami tej zbrodni - wydarzenie to ma kolosalne znaczenie dla zrozumienia specyfiki działań formacji bezpieczniackich.
Na przykładzie tej zbrodni można dostrzec i wyodrębnić kilka charakterystycznych cech organów bezpieczeństwa PRL: całkowitą podległość interesom sowieckim i długofalowej strategii dezinformacyjnej Kremla, podporządkowanie celom partii komunistycznej, ścisłe współdziałanie cywilnych i wojskowych organów, prowadzenie wielowątkowych kombinacji operacyjnych w powiązaniu z celami bloku komunistycznego, zdolność do strukturalnej adaptacji i mentalnej mimikry, umiejętność wykorzystania agentury i tajnych współpracowników w kształtowaniu reakcji społecznych oraz w celu zapewnienia gwarancji bezkarności.
            Zasadniczym pytaniem, które pojawia się w związku z przemianami zachodzącymi w Polsce na przełomie lat 80-90 ubiegłego wieku, jest wskazanie wydarzenia wyznaczającego początek drogi do „okrągłego stołu”. W jakim momencie historii począł się ów nieformalny, pokątny związek części środowisk opozycyjnych z władzą komunistyczną? Czy doszło do niego na skutek kumulacji sprzyjających zdarzeń, w efekcie spontanicznych przemian i naturalnego „biegu rzeczy”, czy też mieliśmy do czynienia z realizacją zamierzonego planu, gry strategicznej opartej na ścisłych regułach, przeprowadzonej z żelazną logiką i konsekwencją?
Takie pytania wydają się szczególnie ważne, jeśli podziela się zdanie wyrażone ongiś przez Alaina Besancona, że „komunizm dopuszcza możliwość sprzeciwu, natomiast nie znosi, aby go rozumiano”. Próba uświadomienia sobie - czym był proces dochodzenia do „historycznego kompromisu”, jakie mechanizmy nim sterowały jest nieodzowna, jeśli mamy zrozumieć strategię komunistyczną i właściwie diagnozować dzisiejszą sytuację. [...]
W tle rozważań o przyczynach takich procesów, zawsze pojawia się zarzut uprawiania tzw. spiskowej teorii dziejów. Nie jest on tylko wyrazem naiwność, ale stanowi ważny oręż polityczny, którym łatwo tłumić głosy tych, co - pamiętając o zasadzie Tukidydesa, iż ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej, próbują jakiś spisek lub zmowę odsłonić. W polskich warunkach, ten fałszywy zarzut wywołał jeszcze większą szkodę. Sparaliżował mianowicie w zarodku samą dociekliwość myślenia, obezwładnił polską myśl historyczną i polityczną i sprawił, że nad najnowszymi dziejami rozciąga się potężny cień fałszu i zakłamania.
Oceniając zdarzenia lat 80. ubiegłego wieku, łatwo się zapomina, że wszelkie działania „polskiej” partii komunistycznej były (z zasady) pozbawione głębszej autonomii i poddane dyktatowi sowieckiego okupanta. Decyzje, które swoim zasięgiem obejmowały całe społeczeństwo, a ich skutki mogły rozstrzygnąć o przyszłości Polski, musiały uwzględniać interes ZSRR i wpisywać się w globalną strategię sowiecką. Bez dostrzeżenia tej prawidłowości, nie sposób dokonać oceny zdarzeń z lat 80. […]

Decyzja o porwaniu i zamordowaniu księdza Jerzego była z pewnością krokiem niezwykle trafnym – z punktu widzenia sowieckiej strategii. Gdy spojrzeć na sytuację istniejącą w roku 1984, nie sposób wskazać żadnego wydarzenia, które w podobny sposób mogło wywrzeć wpływ na sprawy polskie.
Kościół i „Solidarność” -  to dwa największe zagrożenia, z którymi partia komunistyczna musiała sobie poradzić, jeśli chciała przetrwać lub podporządkować je sobie, jeśli zamierzała przeprowadzić operację „trzeciej fazy”. W osobie księdza Jerzego znajdujemy te dwa elementarne czynniki, decydujące wówczas o kształcie polskiej rzeczywistości. Jego kapłaństwo i patriotyzm, siła wiary i wierność ideałom „Solidarności” – czynią z księdza Jerzego postać symboliczną, a przez to najgroźniejszą dla komunistów.
Uderzenie właśnie w Niego, to cios w Kościół i w „Solidarność” – znienawidzone, lecz potrzebne, by nadal sprawować władzę i przeprowadzić proces „odnowy”. 
Prowokacja polityczna to użycie najświętszych symboli narodowych i najgłębszych jego uczuć przeciwko narodowi ” – napisał kiedyś Józef Mackiewicz. Ta prawda znalazła potwierdzenie w planie zabójstwa księdza Jerzego.   [...]
W Biuletynie IPN nr 10 /2004, w artykule "Na tropach prowokacji", Tomasz Chinciński zaprezentował dokument zatytułowany - „Plan czynności śledczych w sprawie zaginięcia ks. Jerzego Popiełuszki” z dnia 22 października 1984 r., sporządzony przez naczelnika Wydziału Śledczego WUSW w Toruniu ppłk. Eugeniusza Gawrońskiego, w którym sformułowano kilka wersji na temat porwania księdza.
Jako pierwszą wersję przyjęto, że „uprowadzenie ks. J. Popiełuszki jest prowokacją polityczną ekstremy byłej »Solidarności« i osób powiązanych z klerem, niezadowolonych ze stabilizacji sytuacji w kraju i w celu odwrócenia uwagi od zabójstwa zakonnika w Warszawie – odbyło się za wiedzą ks. J. Popiełuszki”.
Druga hipoteza wymyślona przez SB zakładała, że „uprowadzenie ks. Popiełuszki jest prowokacją o zabarwieniu politycznym ekstremy byłej »Solidarności« niezadowolonej ze stabilizacji życia w kraju oraz w celu skompromitowania organów spraw wewnętrznych i odbyło się bez wiedzy osób zatrzymanych, tj. ks. J. Popiełuszki i W. Chrostowskiego”.
W trzeciej wersji sugerowano, że „uprowadzenie ks. Popiełuszki zostało dokonane przez członków nielegalnie działającej grupy przestępczej, np. organizacji „Antysolidarność”, jako zemsta na księdzu, który czynnie popierał „Solidarność”.
Brano także pod uwagę taką możliwość, że „organizatorem porwania ks. Popiełuszki jest wywiad jednego z państw zachodnich, zainteresowany dalszą destabilizacją życia kraju”. Ostatnia wersja zakładała, że „uprowadzenia dokonała grupa przestępcza, wywodząca się z elementu kryminalnego, w celach rabunkowych, uzyskania okupu lub na zlecenie działaczy byłej »Solidarności« w zamian za korzyści materialne”.
W następnych latach władzom PRL szczególnie zależało, aby sprawę śmierci ks. Jerzego prezentować wyłącznie w wersji przygotowanej przez kierownictwo PZPR i MSW. Sławomir Cenckiewicz wskazuje, jak podczas jednej z rozmów ze stroną watykańską w 1985 r. powiedział o tym wprost minister Adam Łopatka, szantażując jednocześnie polski Kościół: "Władze państwowe są za tym, aby strona kościelna przyjęła w tej sprawie inną metodę postępowania w myśl hasła: "ciszej nad tą trumną". Jeśli obecna koncepcja i akcja wykorzystania tego tragicznego wydarzenia przeciw władzom i spokojowi społecznemu miałaby być kontynuowana, to władze mogą opublikować dane ‘kim naprawdę był ks. J. Popiełuszko’, bowiem zgromadzone informacje o nim i jego działalności bardzo mocno odbiegają od obrazu, który chce mu się nadać w koncepcji kościelnej. Zależy nam na tym, aby do tego nie doszło”.
Warto podkreślić charakterystyczną zmianę, jaka nastąpiła wówczas we wzajemnych kontaktach hierarchów z władzą komunistyczną. Jeszcze 28 lutego 1985 roku podczas spotkania sekretarza Episkopatu abp. Bronisława Dąbrowskiego z gen. Czesławem Kiszczakiem, w sprawie procesu toruńskiego, postawa Kiszczaka wskazywała na eskalację wrogości wobec Kościoła. Generał uchylał się od odsłonięcia szczegółów dotyczących zabójstwa i sugerował, że atak adwokatów rodziny księdza Jerzego „burzy dobre stosunki między rządem a Kościołem”. Odrzucał również propozycję biskupa dotyczącą nawiązania dialogu władzy z opozycją, oskarżał Wałęsę o „antypolskość”, a przedstawicielom Kościoła wytknął „brak zdecydowanej reakcji wobec sankcji prezydenta USA Ronalda Reagana, w efekcie których ubożeje społeczeństwo polskie, a Polska traci 15 mld dolarów rocznie”.
Sytuacja uległa zmianie, gdy rządy na Kremlu objął Gorbaczow, a okoliczności śmierci Kapelana „Solidarności” zafałszowano w procesie toruńskim. Odtąd logika działań namiestników sowieckich opierała się na prowadzeniu oficjalnych, coraz bardziej „pokojowych” rozmów z przedstawicielami Episkopatu, przy jednoczesnym niezaniedbywaniu tzw. „specjalnych operacji wspierających”, w których nieodzowny udział mieli „nieznani sprawcy”. […]
Sławomir Cenckiewicz, autor artykułu „Wywiad PRL na tropie księdza Jerzego” zwracał uwagę na zgodny kontekst wypowiedzi przedstawicieli Episkopatu, „środowiska watykańskiego Sekretariatu Stanu” i władz PRL. Opisując treść raportów przedstawianych najważniejszym osobom w państwie przez szefa Departamentu I SB MSW gen. Zdzisława Sarewicza, historyk pisał:
Szef wywiadu z zadowoleniem informował, że coraz szersze kręgi watykańskie uznają porwanie i zamordowanie ks. Jerzego za "prowokację polityczną" wymierzoną w ekipę Jaruzelskiego. Zdaniem Sarewicza, środowisko watykańskiego Sekretariatu Stanu miało z dużym uznaniem wypowiadać się o "konsekwencji, z jaką władze [PRL] podeszły do sprawców przestępstwa". Szef wywiadu uspokajał też elitę PRL, zapewniając, że ani w Watykanie, ani w polskim episkopacie nikt nie myśli o beatyfikacji ks. Jerzego. Na potwierdzenie przywoływał w tym miejscu słowa abp. Dąbrowskiego, który miał w Rzymie oświadczyć, że "episkopat nie dopuści, aby doszło w tym przypadku do pomieszania wiary z polityką".
Wiemy również, że wszystkie zabiegi polskiej agentury w Watykanie okazywały się daremne wobec postawy Jana Pawła II. Przed przyjazdem do Polski w roku 1987, próbowano papieżowi wyperswadować odwiedziny grobu księdza Jerzego. Bezskutecznie.
Jan Paweł II postawił na swoim i modlił się przy grobie księdza Jerzego, zwracając się bezpośrednio do niego. Tego faktu nawet prymas Glemp nie mógł zlekceważyć, ponieważ taka forma modlitwy oznaczała, że polski papież już uważa ks. Jerzego za świętego. […]
Gdy kilka lat później Kiszczak, udzielając wywiadu Witoldowi Beresiowi i Jerzemu Skoczylasowi, wyjawił: „Stan wojenny i Okrągły Stół, to były dwa końce tej samej polityki.” – nie wypadało nie wierzyć słowom szefa bezpieki. Nikt też nie kwestionuje faktu, że Polska była tym krajem, w którym udział policji politycznej w doprowadzeniu do „historycznego kompromisu” był największy.
Służby Kiszczaka nie tylko dokonały mordu na księdzu Jerzym, ale od początku planowały sprowadzenie śledztwa na fałszywe tory i przygotowywały liczne scenariusze dezinformacyjne. Który z nich zostanie ostatecznie zatwierdzony, zależało od rozwoju zdarzeń, reakcji społecznych i postawy hierarchów Kościoła. 
27 listopada 1984 roku podczas rozmowy z kardynałem Glempem, Jan Paweł II zobowiązał polski Kościół do wyjaśnienia całej prawdy o śmierci księdza Jerzego. Ze strony papieża padły wówczas mocne słowa: "Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani".
Niestety – polscy hierarchowie nie wypełnili tego testamentu, a swoimi wypowiedziami i postawą wprost umocnili kłamstwo na temat śmierci kapłana.
Fundamenty tego kłamstwa znajdziemy w ustaleniach procesu toruńskiego – sądowej farsie, w całości kontrolowanej i zaplanowanej przez władze komunistyczne. W oparciu o ustalenia tego procesu wmawiano opinii publicznej, że wszyscy winni ponieśli już karę. Ówczesna władza stworzyła powtarzaną do dziś legendę o wyłącznej winie czterech funkcjonariuszy SB, działających samotnie i wbrew woli kierownictwa resortu. Legendę tę uwiarygodnili sami esbecy, do końca odgrywając swoje role – w tym przypisane im role zabójców.
Kłamstwo to w niezmienionej formie zostało przyjęte i zaakceptowane w III RP. Wszystkie uczestniczące w nim środowiska, stały się odtąd zakładnikami morderców księdza Jerzego i przyjęły na siebie ciężar odpowiedzialności za zbrodnię. To dzięki akceptacji kłamstwa toruńskiego otworzyła się droga do „historycznego kompromisu” i powstał obszar, w którym mogło nastąpić spotkanie katów i ofiar. Ten obszar, „płaszczyznę porozumienia” nazwano później III Rzeczpospolitą.
Przed siedmioma laty, Wojciech Sumliński, autor książki „Kto naprawdę Go zabił”, tak opisywał dziennikarskie śledztwo prowadzone wspólnie z Mirosławem Majeranem i  Łukaszem Kurtzem:
W sprawie zamordowania księdza Popiełuszki zgadzają się tylko dwa fakty: czas i miejsce uprowadzenia księdza Jerzego - 19 października 1984 r. w Górsku. Wszystko, czego dotychczas opinia publiczna dowiedziała się o śmierci księdza Popiełuszki, to kłamstwa bądź wielopiętrowe manipulacje. I nic dziwnego. Nasze ustalenia dowodzą, że ta zbrodnia nie była wybrykiem kilku osób, lecz od początku była zaplanowana przez struktury i urzędników, w tym najwyższych, komunistycznego państwa, przez nich przeprowadzona i zatuszowana. Przestudiowaliśmy tysiące stron dokumentów, które zgromadzono podczas śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej pod kierunkiem prokuratora Andrzeja Witkowskiego. Rozmawialiśmy z kilkudziesięcioma świadkami, przeanalizowaliśmy setki godzin zapisów z podsłuchów rodzin sprawców i ich mocodawców. Poddaliśmy krytycznej ocenie ekspertyzy przeprowadzone w tej sprawie. Teraz staje się jasne, dlaczego ta sprawa została tak zakłamana, dlaczego do dziś panuje wokół niej zmowa milczenia, obejmująca nie tylko ludzi PRL, ale także osobistości III RP, w tym niektórych hierarchów Kościoła.” […]

Nie ma takich służb, które hasło „zabić księdza” wpisują do planów rocznych" – te słowa gen. Ciastonia z procesu z roku 2002 dowodzą, że znalezienie dziś jednoznacznych dowodów winy oraz precyzyjne ustalenie przebiegu zdarzeń, może okazać się niemożliwe.
Z całą pewnością jest niemożliwe w III RP, bo państwo powstałe na „historycznym kompromisie” zawartym nad trumną księdza Jerzego, nie chce i nigdy nie będzie chciało wyjaśnić tajemnicy zbrodni założycielskiej.
Matactwa wokół tej sprawy nie skończyły się wraz z upadkiem PRL-u. Przez ostatnie dwie dekady, wykonawcy i zakładnicy zbrodni nadal strzegą swoich tajemnic, mając do dyspozycji ogromny arsenał środków; poczynając od fizycznej eliminacji i zastraszania niewygodnych świadków, poprzez polityczne naciski, tworzenie fałszywych tropów i medialne manipulacje.
Wojciech Sumliński w artykule „Kto stoi za śmiercią księdza?” (Dziennik Wschodni z 3 listopada 2006r.) napisał: „W zaciemnianiu tej prawdy bierze udział wiele osób:  ci, którzy brali udział w zamordowaniu księdza Jerzego bądź w wydarzeniach z nią związanych; ci, którzy później zacierali ślady tej jednej z najgłośniejszych zbrodni PRL; ci, którzy obawiają się, że w toku wyjaśniania tej zbrodni wyjdzie na światło dzienne prawda o ich ponurej przeszłości. Niestety – również ludzie dobrej woli, którzy – często z jak najbardziej uczciwych, ale mylnych pobudek – obawiają się, że odkrywanie prawdy o morderstwie na księdzu Jerzym może opóźnić Jego beatyfikację. Również te środowiska, które sądzą, że postawa niektórych osób na przełomie lat 80. i 90. może zmazać ich wcześniejsze winy, czyli przyzwolenie na zbrodnie dokonywane prze komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Wreszcie – nieudolni oficerowie śledczy i prokuratorzy, z winy których w ostatnich latach śledztwo w sprawie morderstwa na ks. Jerzym ugrzęzło w martwym punkcie”.
III RP, która zaczęła się nad grobem księdza Jerzego, nadal strzeże swojej tajemnicy i nawet beatyfikacja Kapelana „Solidarności” nie przybliżyła nas do prawdy o okolicznościach zbrodni. Tym, którzy uczestniczą w jej ukrywaniu, na zawsze powinny brzmieć w uszach słowa księdza Jerzego wypowiedziane do oprawców – Panowie, dlaczego mnie tak traktujecie...


Powyższy tekst składa się z fragmentów rozdziału zatytułowanego „Zbrodnia-metoda operacyjna. Zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki” i pochodzi z mojej nowej książki - „Bezpieka. O mitologii służb specjalnych PRL”.
W najbliższym czasie zostanie ona wydana przez wydawnictwo Bollinari Publishing House.

10 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. ZBRODNIA ZALOZYCIELSKA

Dzieki. To powinno zostac czescia kanonu patriotycznego.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Pan aleksander Ścios

Szanowny Pan,

Pisze kolejną nowelkę o złym wilku i czerwonym kapturku.

Nazwiska mości panie

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

3. Szanowny Panie Aleksandrze

„Prowokacja polityczna to użycie najświętszych symboli narodowych i najgłębszych jego uczuć przeciwko narodowi ” .
Minęło 39 lat i znów to samo środowisko, które wydało wyrok śmierci na ks.Jerzego, stosuje od 3 lat ten sam sprawdzony motyw.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. portal IPN bardzo skromniutko

http://pamiec.pl/pa/kalendarium-1/12928,19-pazdziernika-1984-roku-funkcj...

19 października 1984 roku funkcjonariusze Samodzielnej Grupy „D” Departamentu IV MSW porwali, a następnie zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę, kapelana warszawskiej Solidarności.

Jego ciało wrzucono do Wisły w okolicach tamy pod Włocławkiem.

Więcej informacji:

Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982–1984, wstęp J. Żaryn, red. naukowa J. Mysiakowska, wybór, oprac. J. Gołębiewski, J. Mysiakowska, A. K. Piekarska, Warszawa 2009

Biuletyn IPN, nr 10/2004

Biuletyn IPN, nr 10/2006

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Magdalenka. Teoria spiskowa,

Magdalenka. Teoria spiskowa, która okazała się prawdą
Sławomir Cenckiewicz 18-10-2013,
http://www.rp.pl/artykul/61991,1058043-Magdalenka--Teoria-spiskowa--ktor...
Lech Wałęsa 15 września 1988 r. spotkał się w rządowym pałacyku na Zawracie z gen. Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Cioskiem i ks. Alojzym Orszulikiem, aby ustalić szczegóły zakulisowych rozmów między komunistyczną władzą a „konstruktywną opozycją".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

6. Zbójstwo Ks.Jerzego

W tej sprawie są dwa wątki. Jeden to inspiratorzy zbrodni, a drugi sposób jej wykonania.
Jeśli chodzi o miejsce i czas zbrodni, to nikt kto miał dostęp do materiałów śledztwa nie znalazł w nim żadnych luk pozwalających na zakwestionowanie ogólnie znanego przebiegu zdarzeń. Natomiast co do inspiratorów tej zbrodni, to również nikt nie miał nawet wtedy wątpliwości, że nie zostali oni nawet poznani. Prawdopodobnie byli to zwierzchnicy Pietruszki, ale czy bezpośredni, to tego już nie wiadomo. Nie jest również wykluczone, że inspiratorzy mogli być spoza MSW czy służb wojskowych, mogli nawet nie pełnić żadnej funkcji urzędowej.
Czy od razu, zaraz po porwaniu mogły być podejmowane działania maskujące, działania mające być źródłem plotek o innym przebiegu zdarzeń niż ten oficjalnie ustalony? Jest to bardzo prawdopodobne. To jest jakby ta sama metoda działania jak teorie o sztucznej mgle, o wypuszczeniu helu jako o przyczynach tragedii smoleńskiej. Ma to służyć wprowadzeniem zamętu w dyskusji o zdarzeniu.
Prawdą jest również i to, że cały proces był zdalnie sterowany, jak byśmy to dzisiaj powiedzie "on line" przez przynajmniej jedną służbę podległą MSW. Oczywiście wyrok nie był wydany przez żaden niezawisły sąd.
Co do kontekstu politycznego zabójstwa, to teraz, z perspektywy historycznej wydaje się on byc całkiem banalny. Otóż kilka ostatnich mszy za ojczyznę Ks.Popiełuszki miał słabą, jakby coraz słabszą frekwencję. Analiza statystyczna mogła więc wskazywać, że idea tych mszy przestaje być nośna społecznie. Również i zmieniał się ich nastrój. Stawały się jakby rutynowe. Było to oczywiście mylne wrażenie, ponieważ idea mszy za ojczyznę rozprzestrzeniła się i na inne miasta więc nie było w Warszawie "gości zamiejscowych", którzy swoją obecnością nadawali każdej z tych mszy cech wyjątkowości. Jak ich nie było i co miesiąc zaczynali się spotykać ci sami ludzie, to i nastrój gdzieś się rozpływał. Tak więc Ks.Popiełuszkę zabito w "statystycznie optymalnym czasie" do tego by zlikwidować tę inicjatywę. Zapewne obawiano się tego, że z czasem wytworzy nowy zwyczaj, że nikt już nie będzie pamiętać o jego genezie, a będzie po prostu środowisko, które co miesiąc będzie spotykać się w tym kościele, później ludzie zaczną ze sobą rozmawiać i zacznie się tworzyć nowe środowisko społeczne. Specjalnie kilkukrotnie użyłem słowa "będzie", bo zbrodnia miała moim zdaniem charakter "zapobiegawczy". Teraz więc wydaje się, że ta zbrodnia była zabiegiem politycznym, któremu dla niepoznaki nadano charakter prowokacji. Chodziło o ukrycie prawdziwego celu jej dokonania po to by brak motywów uniemożliwiał jednoznaczne wskazanie beneficjentów.
Gdy okazało się, że statystycy nie wiedzieli co policzyli, co wbrew pozorom nie jest takie rzadkie, to postanowiono wątek prowokacji pociągnąć dalej i stąd proces toruński.
Z resztą podobnie była cała sprawa mszy za ojczyznę oceniana w kręgach kościelnych. Glemp był zdecydowany na wysłanie Popiełuszki na studia do Rzymu, ale zwlekał z decyzją, bo widział spadającą popularność jego mszy. Czekał aż one zanikną w sposób naturalny i wtedy , by na bazie resztki uczestników ks. Popiełuszko nie zaczął budować żadnego ruchu społecznego wysłał by go do Rzymu. Drugi ks Blachnicki był, ani jemu, ani czerwonym do niczego nie potrzebny.
W tym kontekście słowa Jana Pawła o konieczności wyjaśnienia tej zbrodni nabierają innego trochę znaczenia. Nawiasem mówiąc to właśnie Jan Paweł II jeszcze jako arcybiskup Krakowa był gorącym protektorem ks. Blachnickiego i w takich ruchach jak Oazy upatrywał przyszłości Kościoła . Siłą rzeczy również i kapłani tacy jak Blachnicki czy Popiełuszko mieli być jego nowymi liderami, tak widział współczesne apostolstwo. Nie była to jednak wizja powszechnie akceptowana. Księża diecezjalni byli zniechęcani do uczestnictwa w Oazach i problem był na tyle istotny, że ks.Blachnicki chciał nawet w pewnym momencie założyć nowe seminarium duchowne dla kształcenia "własnych" kapłanów, by ruch Oazowy mógł mieć kapłanów!
Nawiasem mówiąc ks. Blachnicki też zmarł w budzących wątpliwości okolicznościach. Myślę, że to jest bardzo ważny element kontekstu śmierci ks.Popiełuszki i on właśnie on miał być przykryty całym teatrem politycznym. Ale pamiętajmy o potencjalnych podobieństwach obu inicjatyw.

uparty

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,



Tem na lewo w okularach to ksiądz Orszulik. Za magdalenke zostanie biskupem w Łowiczu.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

8. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Magdalenka...

"Okragły Stół"

zdrada, zdrada, zdrada

http://web.archive.org/web/20080616022617/http://www.polonica.net/Magdal...

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Kolejna zdrada

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=nL4Ul3lMF7U

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Szanowny Panie Michale

musimy pamiętać, dokumentować i przypominać, zeby nie napisano nam historii od nowa, jak w PRL-u i III RP.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl