Niechlujne brednie *)

avatar użytkownika michael

*

"Część zarzutów wobec ekspertów jest w jakimś stopniu uzasadniona. Beztroskie gaworzenie o sklejaniu modeli samolotów czy obserwowaniu pracy skrzydła w trakcie lotu pasażerskiego nie jest zachowaniem poważnym. [...]"

Coś takiego napisał Piotr Skwieciński w 39 numerze "wSieci" na stronie osiemdziesiatej drugiej. Mówiąc szczerze, gdy przeczytałem w ubiegłym tygodniu artykuł "Kleiber, czyli skąd to piekło?" 30 września - 6 pażdziernika 2013 wSieci, coś rzuciło mnie o ścianę. Przecież chyba nikt nie ma watpliwwości, że kublicystyka nie ma nic wspólnego z publicystyką, jakimikolwiek faktami i jest konstruowana z mieszaniny kłamstwpółprawd, wyrwanych z kontekstu niby cytatów, tyle że perfidnie przeinaczonych, a wszystko razem jest kaleniem**) rzeczywistości.

Dlatego rozmowa o kublicystyce wymaga naprawdę większej staranności oraz co ważniejsze, wystrzegania się jakigokolwiek zaufania do rzetelności kublicystów. Ja chcąc zabrać głos, wyszukałem tekst Agnieszki Kublik, dotarłem do trzech protokołów przesłuchań świadków, opublikowanych przez Naczelna Prokuraturę Wojskową, ściągnąłem na swój dysk twardy i przeczytałem z igłą w rękach, szczegółowo przyglądając się zdanie po zdaniu tekstowi zeznań jak i treści pytań. 

Dlatego jestem zupełnie spokojny - żadnego sformułowania o sklejaniu modeli samolotów w tych protokołach nie ma. To jest nieprawda. To jest właśnie ta niechlujna brednia, wymyślona przez zupełnie nierzetelną kublicystkę, która świadomie kłamie, przeinaczając wyrywa z kontekstu. W zeznaniu świadka nr 3. jest informacja o tym, że świadek nie sklejał modeli samolotów, ale "konstruował matematyczne modele samolotów i poddawał je analizie metodą elementów skończonych w nanosekundowych odstępach czasu."

To co zrobiłem teraz nie jest cytatem, ale skrótem zrobionym z pamięci, ale jestem przekonany, że mój skrót nie jest fałszerstwem i dość dokładnie oddaje prawdziwą treść długiego zdania wypowiedzianego przez świadka nr 3, czyli prof. W. Biniendę. 

Natomiast kublicystka po prostu zełgała, podała w tym i w wielu innych miejscach nieprawdę, powtarzaną później  w złej albo dobrej wierze przez wielu, wielu innych, tworząc bębnienie niechlujnej bredni. Tak piszę, bo całość oficjalnej propagandy i przekazu mediów trafiających do najwiekszej w Polsce widowni, to niechlujne brednie.

A cała siła i zarazem cała słabość tych fałszujących rzeczywistość mediów polega na ich aroganckim przekonaniu, że nikt ich nie sprawdzi. Lekceważenie i pogarda do polskiego słuchacza, do czytelnika i widza pozwala im myśleć, że polska publicznośc uwierzy w każdą brednię.

Dopóki do nas wszystkich nie dotrze przekonanie, że bolszewicka elita III RP lekceważy nas wszystkich, uważa nas za idiotów, którym można wcisnąć każdy kit, tak długo ich prowokacje i klamstwa będą miały szanse powodzenia. Jeśli nawet taki fachowiec jak Piotr Skwieciński dał się głupio nabrać i choć przez sekundę uwierzył w niechlujne brednie najbardziej skompromitowanej kublicystki, mój optymizm i wiara w polską mądrość słabnie.

Jest jeszcze drugi biegun.

Leopold Tyrmand pisząc o produkcji niechlujnych bredni, dobrze wiedział jak bardzo te bolszewickie elity są po prostu głupie. Wystarczy z odrobiną krytycyzmu posłuchać co i jak mówią te zidiociałe elity, wystarczy ujrzeć te gwiazdy, zastanowić sie co plotą celebryci, aby być pewnym tej diagnozy. Idę o zakład, że kublicystka, autorka ostatniej prowokacji napisała o sklejaniu modeli samolotów, wytworzyła tę brednię w swoim głupiutkim rozumku, ponieważ naprawdę nie widziała różnicy pomiędzy modelem matematycznym, a modelem z papieru. Dla niej to wszystko jedno.

Te różne Olbrychskie, Nehrebeckie, Wójciaki naprawdę nie maja zielonego pojęcia o niczym prawdziwym. Jest jedna odwieczna prawda, najbardziej aroganccy są zwykle durnie, najbardziej pewni siebie sa głupcy. Papkin, Dyzma i inne tego typu franty, wszysko wiedzą lepiej.

Takie mamy elity III RP. To powinnismy wiedzieć wszyscy. 

Przypisy:
*) "Niechlujne brednie" - cudowne określenie Leopolda Tyrmanda, z którego skorzystał Andrzej Gelberg w publikacji "Niechlujne brednie Lecha W" (link), a które później wykorzystał rekontra w Warszawskiej gazecie.

**) Ty kalisz - czasownik odrzeczownikowy, słowo oznaczające paskudne plucie narodowi w inteligencję poprzez odwracanie pojęć. Kalić - jest to czynność polegająca na przypisywaniu cnotom najwyższym wartości najniższych, okazywaniu aroganckiej pogardy, tam gdzie miejsce na naszą dumę, hańby w miejsce honoru, obrażaniu Majestatu Rzeczypospolitej i godności naszych rodzin tam gdzie miejsce na szacunek do naszej kultury, tradycji i historii.

Ja kalę, ty kalisz, on kali, my kalimy, wy kalicie, oni kalą. Czasownik utworzony od rzeczownika "kał". Nie mylić z "kalaniem własnego gniazda". "Kalać" to zupełnie coś innego niż "kalić"

 

* * *

_______________________________________________________
następny - poprzedni

7 komentarzy

avatar użytkownika michael

1. Elity?

avatar użytkownika guantanamera

2. Mam nadzieję,

że te niechlujne brednie zostaną skompromitowane podczas debaty we środę...

avatar użytkownika Maryla

3. kublicyści

schowali sie do mysiej nory. Nie udała sie nagonka na profesorów, żaden nie wystraszył sie i nie uciekł. Lasek przepisuje znów raport Anodiny.
Cała sfora z Czerskiej i Wiertniczej udaje, że nic nie zrobili.
Czekam na reakcję REM, ale jak sie nie doczekam do soboty, to zapytam przezacne grono, które sie uniosło oburzeniem na cytat z Haszka " bezczelne sa te kurwy i natrętne" czy tym razem nic ich nie uniosło.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

4. Marylu. Oni wszyscy, kublicyści, puczymordy i dyzmy zatracone

są tak zdemoralizowane i zarazem aroganckie i tak przepełnione obrzydzeniem i pogardą do naszej Ojczyzny, że nie przywiązują żadnego znaczenia do bredni, które opowiadają, plotą byle co, gadają głupstwa, obiecują bez sensu i bez żadnej odpowiedzialności. Nadęte marionetki, kukły i jarmarczne figurynki, rozstawiane przed kamerami przez bufonów, podobnych do nich samych.

Bardzo dawno temu, w czasach kiedy byłem jeszcze mały, maleńki, mój Ojciec opowiadał mi o dwóch systemach awansowania bolszewickich kadr, o dwóch najważniejszych rusztach w kuźni ruskich karier. Mówił mi, że najpoważnieszym błędem popełnianym przez wszelkich sowietologów, ekspertów i speców od komunizmu jest dostrzeganie tylko jednego z tych strumieni. Warto przyjrzeć się hipotezie mojego Taty.
Mianowicie:

Strumień pierwszy, to selekcja negatywna ciągnąca w górę wszelki bezwartościowy chłam, tak jak to czyni zbyt silny ciąg w kominie, porywający w górę śmieci i różne gnidy. Ojciec pokazywał i dowodził na dziesiatkach przykładów jak dotkliwie ta negatywna selekcja niszczy wszystko - przemysł, środowisko pracy, gospodarkę, sztukę, kulturę i naukę, politykę - wszędzie tam gdzie nie matura, lecz chęć szczera zrobi z durnia oficera. To w nadawniejszym, jeszcze stalinowskim peerelu, widzieli prawie wszyscy.

Mój Ojciec ubolewał bardzo, że świat nie zdaje sobie zupełnie sprawy z istnienia drugiego, bardzo zakonspirowanego selektora bolszewickich kadr.

Strumień drugi, to tajna pozytywna selekcja łajdaków. Tą selekcją trudniły się bolszewickie polityczne służby specjalne, które dobierały nainteligentniejszych, najsprawniejszych, najbardziej błyskotliwych i utalentowanych - prawdziwych primus inter pares, pod jednym wszakże warunkiem, że są to osoby skrajnie zdemoralizowane i cyniczne, całkowicie wyprane z wszelkiej etyki i ludzkich uczuć.
Wyselekcjonowane przez ten superpozytywny filtr łajdactwa osoby trafiały do wyspecjalizowanych ośrodków kształcenia od struktur pozornie masowych do coraz bardziej ukrytych i "elitarnych szkół aktywu". Zbydlęcenie było jednym z ważniejszych kryteriów selekcji.

Patrząc na celebrytów III RP dość łatwo zauważyć, z której stajni szkolenia bolszewickich kadr, który z tych autorytetów pochodzi. Porównajmy na przykład takiego Szejnfelda, albo Nowaka z Michnikiem albo Turowskim.
Sa pytania?

avatar użytkownika guantanamera

5. Głos z innego, obcego, cudzego świata

Biedroń - Ruch Palikota: Życzę Ignasiowi, aby był on prawym człowiekiem, a w przyszłości wybrał lewicową drogę jak jego tata. Cieszę się, że Kalisz ma dziecko, bo to znaczy, że narodził się kolejny, po Kaliszu, dobry człowiek.

avatar użytkownika michael

7. @ guantanamera. Jaki będzie Ignaś, jeszcze nie wiadomo.

Ale ani Pan Biedroń, ani Kalisz nie są dla mnie autorytetami w sprawie jakiejkolwiek dobroci i mocno powatpiewam w to, czy zarówno jeden jak i ten drugi mają pojęcie o jej wyobrażeniu. Pojęcie dobroci mieści się gdzieś w aksjologicznej przestrzeni dobra i zła.

Jak można w ogóle doszukać się rozumienia pojęcia dobroci poza tą domeną, gdzieś w świecie postmodernizmu i pozaaksjologicznego relatywizmu?

Jest to lewacki świat, poza miarą dobrego i złego, w którym nawet pojęcie prawdy jest względne.