Love me Gender…

avatar użytkownika kokos26

Wiele osób zastanawia się, dlaczego rząd Donalda Tuska tak spieszy się z wprowadzeniem przepisów umożliwiających transseksualistom zmianę płci. Projekt nowego prawa w tym zakresie ma być podobno gotowy jeszcze w październiku. Rzeczywiście trudno jest zrozumieć ten pośpiech skoro oprócz hałaśliwej i nadymanej w mediach grupy „genderowców” nie widać i nie słychać w tej sprawie żadnych nacisków społecznych, a cała ta batalia o „trzecią płeć” raczej Tuskowi popularności nie przysporzy.

 


Czy chodzi tylko o ukłon w stronę lewaków? Nie sądzę. Myślę, że to raczej wygląda tak, jakbyśmy się dzisiaj zastanawiali nad tym, dlaczego Hitler kazał wyburzyć wyludnioną Warszawę, skoro wiadomo już było, że wojna przegrana, a powstanie stłumione. Wejść normalnemu człowiekowi w skórę psychopaty by zrozumieć jego motywy działania to rzecz raczej niemożliwa. Tam gdzie rządzi obsesyjna nienawiść i chęć zaszkodzenia całemu narodowi nie ma miejsca na jakieś poszukiwania racjonalnych pobudek w działaniu ewidentnego szkodnika.

Całe to genderowe szaleństwo wpisuje się dokładnie w teorię spiskową o rządzie światowym i masonerii dążących do przekazania ludzkości w ręce szatana, a jak wiemy bez zniszczenia tradycyjnej rodziny i wiary, szczególnie katolickiej celu tego zrealizować się nie da.

Pomysł, aby obywatele i obywatelki sami z pomocą nowo ustanowionego prawa decydowali o swojej płci jest tak niewyobrażalnie szaleńczy i absurdalny, że normalny człowiek to odrzuca i nie chce uwierzyć, że coś takiego jest w ogóle możliwe.

Zatrważające jest jeszcze coś innego. Wiadomo, że bez udziału prawników w tym sądów oraz środowisk naukowych, głównie medycznych, tego wymierzonego w ludzkość pomysłu wcielić w życie się nie da.

Jak wiemy postęp w nauce, a szczególnie w genetyce spowodował, że w wielu państwach na świecie policje zaczęły powoływać do życia tak zwane „Archiwa X”, których zadaniem jest wracanie do tych zbrodni sprzed lat, których sprawców nie udało się nigdy ustalić. Podobnie jest w Polsce gdzie „Archiwa X” istnieją przy komendach wojewódzkich policji.  Coraz częściej słyszymy, że po 20 czy 25 latach udało się wsadzić za kratki sprawcę tylko na skutek badań porównawczych kodu DNA ustalonego na podstawie śladów pozostawionych kiedyś na miejscu zbrodni. Podobnie sprawy się mają z ustalaniem ojcostwa, zaś najświeższym przykładem jest powązkowska „Łączka” i prace IPN-u, które ze stuprocentową pewnością i wyłącznie na podstawie badań kodu DNA pozwoliły zidentyfikować szczątki naszych narodowych bohaterów.

Najmniej jednak mówi się dzisiaj o tym, że takie same badania już od dawien dawna pozwalają ustalić płeć człowieka i to w sposób niebudzący najmniejszych wątpliwości. Skoro sądy na podstawie badań DNA skazują ludzi na wieloletnie więzienie lub wskazują palcem ojca i płatnika alimentów to, dlaczego w przypadku ustalania płci te badania mają być niewystarczające, bo ponoć najważniejsze są subiektywne odczucia jakiegoś delikwenta czy delikwentki?

Przecież zdrowy rozum podpowiada, że sąd powołuje biegłych, ci na podstawie badań DNA ustalają płeć, a cała reszta, jeżeli te ustalenia nie odpowiadają odczuciom osoby chorej to już działka psychiatry lub psychologa.

Czy ustalony ojciec może przed sądem uniknąć płacenia alimentów mówiąc, że on tym ojcem się nie czuje? Czy sąd weźmie pod uwagę wyznania wykrytego po latach na podstawie badań DNA mordercy, kiedy ten zaprzeczy i powie, że zbrodniarzem nie jest? Czy wstawi się za nimi jakaś Szczuka czy Hartman?

Dlaczego zatem w przypadku ustalania płci sądy i środowiska lekarskie godzą się na negację osiągnięć nauki? Dlaczego w jednych przypadkach nie mają żadnych wątpliwości by kogoś skazać na dożywocie lub płacenie latami alimentów, a w przypadku płci, pod naciskiem światowego lewactwa zaczynają się bać i wchodzą w ten kuriozalny, sprzeczny nauką oraz zwykłą logiką antyludzki plan?

Czas powstrzymać to szaleństwo, zwłaszcza, że na światowych szczytach władzy zaczyna brakować już nie tylko ludzi odważnych, ale i normalnych. 

Jeżeli się nie opamiętamy to w najlepszym przypadku podzielimy los żony biblijnego Lota, a w najgorszym, mieszkańców Sodomy i Gomory.  

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie.

Nowy numer Polski Niepodległej już w kioskach

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. @kokos26

na szczęście ruszyła ofensywa edukacyjna ze strony świeckich i kapłanów , wyjasniająca, czym jest Gender i jakie niebezpieczeństwo niesie ludzkości.

Polecam lekturę trzech artykułów tym, którzy do tej pory nie interesowali się tym problemem.

Gender manipuluje narodami
http://www.naszdziennik.pl/mysl/54487,gender-manipuluje-narodami.html

Z dr Marguerite A. Peeters, dyrektor Instytutu na rzecz Dynamiki Dialogu Międzykulturowego, dziennikarką i autorką wielu publikacji analizujących globalne procesy przemian, rozmawia Beata Falkowska

W swojej najnowszej książce „Gender – światowa norma polityczna i kulturowa” dowodzi Pani, że ideologia gender stanowi element globalnego zarządzania narodami. Na czym polega ten proces i jak dotyka każdego z nas?"

Nadchodzi dyktatura mniejszości
http://www.naszdziennik.pl/mysl/54577,nadchodzi-dyktatura-mniejszosci.html
Współcześnie mamy do czynienia z paradoksem, kiedy to bardzo wąska, choć medialnie i politycznie niezwykle wpływowa mniejszość posługuje się hasłami praw człowieka i równości po to, by narzucić swój nader kontrowersyjny światopogląd większości społeczeństwa.

Blisko rok temu do Sejmu wpłynął projekt zmiany ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania, która obowiązuje od 2011 roku. Ustawa ta wypełniła ciążący na Polsce obowiązek implementowania czterech dyrektyw antydyskryminacyjnych UE, co przyznano, umarzając toczące się przeciw Polsce postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, które wszczęto ze względu na nasze opóźnienie.

Fakt, że UE nie zgłasza zastrzeżeń, nie przeszkadza jednak parlamentarzystom SLD i Ruchu Palikota bezpodstawnie twierdzić, że Polska nie w pełni wywiązała się ze swych zobowiązań. W oczywisty sposób nie jest to prawdą, ale przecież nie o nią chodzi projektodawcom.
"

Księgi z szamba
http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/54694,ksiegi-z-szamba.html

U nas pracownice „Pontonu” za zgodą dyrekcji szkół zamykają się z dziećmi w klasach, bez pedagogów, i pokazują im swoje „Księgi”, z szamba wzięte. Ich autor – szwedzki pisarz – przedstawia się obrazowo na swojej stronie internetowej jako superman, wyłaniający się z uśmiechem z muszli klozetowej, czyli – koniec końców – szamba, przydomowej oczyszczalni ścieków lub kanalizacji miejskiej, także łączącej wszystkie gospodarstwa domowe.

Podświadomość sprawiła tutaj autorowi figla. Możemy zatem docenić trafność takiej autocharakterystyki własnej działalności. Zamiast zapukać do drzwi, zaczekać na zaproszenie, autor przedziera się kanałami i wdziera się tą drogą do domów, przyczajony w muszli klozetowej. Całego świata tutaj nie widać, tak zresztą jak w jego „Księgach”… Zawrzało zatem w Polsce po zobaczeniu przez rodziców ich zawartości. Radują się tylko gwiazdy TV, gotowe na wszystko, za odpowiednią opłatą, włącznie z czytaniem oślizgłych „Ksiąg”.

Jedna po drugiej organizowane są zatem konferencje na temat zagrożenia przez ideologię gender, traktującą ciało tylko jako narzędzie, którego należy używać od najmłodszych lat dla uprzyjemnienia sobie życia, a szkoły mają dostarczać instruktarza dla takiej „bezpiecznej” konsumpcji. Konferencje te (np. ostatnio w Bolesławcu) gromadzą za każdym razem setki zainteresowanych.

Reszta Polski chyba także już się obudziła, ale jeszcze rozgląda się za prelegentami, materiałami i salami konferencyjnymi. To pospolite ruszenie wciągnęło nawet tych, którzy do tej pory nie zareagowali na dyskryminację katolickich mediów i kłamstwa smoleńskie. Trzeba być wyjątkowo zdeprawowanym rodzicem, aby zgodzić się na molestację własnego dziecka, także w szkole.

Miejmy zatem nadzieję, że odpowiednie władze, włącznie z prokuraturą, zajmą się zorganizowaną przez panią Wandę Nowicką i jej zagranicznych mecenasów „edukacją” dzieci. Jednym z tych mecenasów jest znana i wpływowa Fundacja Stefana Batorego, dzieło George’a Sorosa, mającego ambicje kierowania polityką postsowieckiej Europy.

Zadeklarował to bez ogródek w wykładzie wygłoszonym 7 listopada 1993 roku na Uniwersytecie Karola w Pradze. Ponieważ następne pokolenie musi przejść przez szkolną ławę, zajęto się budowaniem „otwartego społeczeństwa” także za pomocą szkoły, przedszkola, a nawet kołyski.

Zdaniem Sorosa, pierwsze sześć lat ma „nieproporcjonalnie duży wpływ na resztę życia”. Za pieniądze tego finansisty (?) przygotowano zatem „ekspertyzę” zawartości podręczników szkolnych funkcjonujących w Polsce, oczywiście od strony ich przydatności dla deprawacji uczniów, czyli – innymi tylko słowy – niezgodności z „niedyskryminacyjnym” bezprawiem UE.

Żąda ono od nas ostatnio (już trwają prace w Sejmie) swobody „ekspresji seksualnej”. Identyfikuje się zatem podręczniki szkolne, które jakoby krępują ową „ekspresję”, czyli ośmielają się negatywnie oceniać rozwiązłość, zboczenia i molestację dzieci.

Na pierwszy ogień poszedł funkcjonujący już od dawna w ramach „Przygotowania do życia w rodzinie” podręcznik szkolny „Wędrując ku dorosłości”. W swoje spracowane przez lata ręce wziął je dr hab. Z. Starowicz, ostatnio wychwalany pod niebiosa obszerną autobiografią wydaną przez ponoć katolickie wydawnictwo „Znak”.

Kto ma czas, niech spróbuje, czy od Znaku, Fundacji Batorego i pani Nowickiej otrzyma grant na promocję świata miłości, szacunku dla życia i panowania nad sobą. W ideale „otwartego społeczeństwa” K. Poppera – którego idee wciela w życie Soros, przy pomocy gigantycznych pieniędzy – nie ma miejsca na te wartości. Tylko jedna żona, wyłącznie kobieta, zamknięte drzwi dla aborterów i molestatorów dzieci, to jakoby „zamknięte społeczeństwo” i trzeba je zniszczyć. Miejmy nadzieję, że na to nie pozwolimy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl