Epitafium dla patriotów w III Smoleńską i 73. Katyńską rocznicę
"Może ci, co zginęli pod Smoleńskiem, po to zamknęli oczy, byśmy otworzyli oczy. Istnieje tendencja, ażeby już w końcu był jeden dzień bez Smoleńska, potem jeden tydzień bez Smoleńska, a potem?" ks. Feliks Folejewski
10 kwietnia minie trzeci rok od katastrofy w Smoleńsku, w której zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu Tu-154M nr 101.
Ogłaszając Specjalny Dzień na Blogach w 2010 roku, chcieliśmy przede wszystkim podjąć próbę wspólnego uczczenia pamięci ofiar i zamanifestowania naszej solidarności z ich rodzinami.
Co miesiąc, od trzech lat domagamy się natychmiastowej i oficjalnej decyzji organów naszego państwa w sprawie wzniesienia pomnika przed Pałacem Prezydenckim w miejscu krzyża.
Zwracamy się do tych, którzy mają wpływ na wyjaśnienie tragedii smoleńskiej - zarówno rządzących, członków komisji powołanych do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia, jak i wszelkich śledczych - o wzmożenie wysiłków w celu dotarcia do prawdy.
Niech dziesiąty dzień każdego miesiąca w okresie żałoby i do momentu odsłonięcia pomnika, upamiętniającego wydarzenia z kwietnia br., w miejscu krzyża postawionego przez polską, patriotyczną młodzież, będzie dniem modlitwy, refleksji, pamięci, dobrych wspomnień o tragicznie zmarłych i powagi na naszych blogach.
Blogerzy, 10 kwietnia w Warszawie i na uroczystościach w całej Polsce, spotkajmy się pod tym transparentem.
Do zobaczenia na Krakowskim Przedmieściu.
10 kwietnia 1940 - 10 kwietnia 2010
To miał być prawdy dzień, o który wołał katyński las.
Na pokład weszło wielu, aby o zbrodni wiedział świat.
Ostatnie słowa, rozmowy, za chwilę trzeba zapiąć pas,
i nagle - huk - pękło niebo i jeden krzyk- giniemy!
Kolejny kwiecień w naszych dziejach, już na wieki zostawi ślad.
Najsmutniejsza polska wiosna, nad nią zimna smoleńska mgła
Prezydencie, na przekór czasom, przypominałeś o tym, że,
Bóg, honor i Ojczyzna Rzeczpospolitej to święta rzecz.
Panie Prezydencie, Przyjacielu !
tylko prawda ważna jest,
Zginąłeś za Nią, za Niepodległą,
nie zmieni tego zdrajców szept.
Tak polecieli po śmierć na wschód, wybrańcy losu okrutnego,
tam dołączyli do żołnierzy z tysiąc dziewięćset czterdziestego.
Błogosławieni sprawiedliwi, już nasycili Bogiem się ,
Pozostawili nam testament, Trzeba wypełnić jego treść.
Panie Prezydencie, Przyjacielu !
tylko prawda ważna jest,
Zginąłeś za Nią, za Niepodległą,
nie zmieni tego zdrajców szept.
Jarosław Paczyński/ Kery Band
"Pamiętamy o was, panie prezydencie z małżonką, panie pośle Edwardzie, panie ministrze Januszu, księże pułkowniku Janie, pamiętamy także o wszystkich, którzy byli z wami, dali świadectwo. Wiemy, że po Wielkim Piątku jest Wielka Niedziela, po śmierci z Chrystusem – zmartwychwstanie w Chrystusie. Zło nie jest wszechmocne i wieczne. Polska niepodległa pamięta o tych wszystkich, którzy za nią cierpieli i umierali." abp Stanisław Budzik.
„Katyń 2010"
Nie chciałem o was śpiewać, nie chciałem wam pisać wierszy.
Lecz śmierć przerwała ten lot: w dzienniku lot numer sto pierwszy.
I przyszła ta czarna wiadomość:"Lot orłów przerwany we mgle!"
A dalej już tak nierealnie. To skrzydło...Jakby we śnie.
Zamknięci w powietrznej łodzi, jak ptaki, w niebieskiej toni
Lecieli do nieba dwoma rzędami, nasi biało-czerwoni.
Frunęli nad tą ziemią, która krwawi jak rana w głowie,
Bo w jej głębi, na wiecznej warcie, stoją polscy synowie.
"Teraz , pół wieku później! Rano z okazji święta
Polska przysyła wam chłopcy, Wspaniałe Polskie Orlęta!"
I na pewno, tam w górze, gdzie wszystko co polskie - święte
Spotkacie się na apelu z Nimi i naszym Prezydentem.
Choć nie zginęła dziś Polska, bo Polska nigdy nie zginie...
To skrawki serc i ducha - poległy w rosyjskiej gęstwinie.
I jak ten zepsuty zegar, czas nam przystanął skrycie,
I jak husaria, skrzydłami świecą, na Krakowskim Przedmieściu znicze!
Ojczyzna dziś po was płacze! Gra dla was Chopin walce!
Mokre są moje oczy i myśli, zimne są wasze palce.
I zapamiętają na wieki - przyszłe - to wiem - pokolenia,
Że w czarnych skrzynkach Katynia zamknęły sie polskie marzenia.
I zapamięta na wieki - przyszłość - dla sensu polskiego istnienia,
Że w czarnych skrzynkach Katynia zniknęły dwa pokolenia.
12 kwietnia 2010
Andrzej Janeczko
O. Pelanowski OSPPE: Znak Katynia, znak Smoleńska (czerwiec 2010)
(...)Każda prawda wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Każda ukryta przed Bogiem. Każda oprócz tej, którą ukryliśmy w tym, który jest DEUS ABSCONDITUS!
Siedemdziesiąt lat temu w Katyniu zamordowano tysiące ludzi i przez dziesięciolecia starano się o tym nie mówić. Najpierw wykopano zmasakrowane trupy, później przez wiele lat nikt nie chciał się do tego przyznać. Nie obwiniam o zbrodnie żadnego narodu, ale ludzi opętanych pewną ideologią: komunistów i faszystów. Jedni i drudzy zaznaczyli się tym samym piętnem: nienawiścią do krzyża. Oni też usuwali krzyże nawet ze szkół. A kiedy już nie było krzyży w szkołach, pojawiły się ich tysiące, miliony na cmentarzach, w obozach zagłady, lasach, na polach bitewnych i ulicach. Czy to do nas nie przemawia? Kiedy usuwamy krzyż, nic nas nie obroni przed wzajemnym krzyżowaniem! Kiedy usuwamy krzyże, usuwamy też Ciało i Krew Chrystusa, usuwamy Jego głos i Jego Życie wieczne – a wtedy jesteśmy bezbronni wobec ducha śmierci. Wtedy śmierć szaleje, zaskakuje, przeraża, wpada w nasze życie bez zapowiedzi, prześladuje i spada jak grom z jasnego nieba. Kiedy żyjemy w Chrystusie, w cieniu Jego krzyża, śmierć jest ograniczona, może przybyć do nas w chwili, gdy na nią jesteśmy nie tylko przygotowani, ale też przed nią zabezpieczeni na tyle, by nie była czymś ostatecznym. Dotyka naszego życia fizycznego, ale Duch Boga, tak jak wzbudził Jezusa, wzbudzi i nas.
Nie jestem gazecianym intelektualistą i nie będę się wykłócał o miejsce na cmentarzu. To jest żałosne, wyczuwa się w tym odór nekrofilii, gdy słyszy się te ciągłe kłótnie o to, gdzie i kogo należy pogrzebać. Jestem kaznodzieją i moim obowiązkiem jest prorokować, czyli przekonywać o miłości Boga, ale też ostrzegać przed nienawiścią sił ciemności. I cóż ja widzę?
Jeśli w naszym świecie ginie tak wielu wartościowych ludzi, nagle, w miejscu tak symbolicznym, w dniach tak znamiennych, to oczywiście myślę najpierw o skrywanej przez 70 lat prawdzie. Wiemy dobrze, że wreszcie cała Rosja obejrzała film Andrzeja Wajdy Katyń. Teraz wreszcie już wszyscy wiedzą. Prawda wyszła na jaw, a prawda o śmierci zmienia ludzkie życie niezwykle trwale – znamy to nie tylko z życia, ale i z wielkiej literatury, weźmy choćby przykład Pierre’a z powieści Wojna i pokój Lwa Tołstoja. W obliczu śmierci w człowieku ujawnia się to, co w nim najistotniejsze.
Wiem, że istnieją nieludzkie siły, które pragnęłyby nie tylko niezgody, ale nawet nowej wojny, nienawiści i krwi, śmierci i gwałtów. Polacy ponieśli straszną ofiarę w czasie ostatniej wojny, okropną zbrodnią była zbrodnia holocaustu na narodzie żydowskim, przerażenie ogarnia człowieka, gdy pomyśli, ilu Niemców zginęło w imię wiary w jednego opętanego człowieka, ale trzeba też pamiętać, że najbardziej wycierpiał od reżimu komunistycznego i faszystowskiego naród rosyjski. Liczby mówią za siebie – Rosjan zginęło najwięcej i to nie od kul nazistów, ale co najgorsze, samych Sowietów. Zawsze kiedy obce państwa chciały wymazać Polskę z mapy Europy, traciły na tym o wiele więcej. Ale to nie narody są winne, tylko ideologie, które są substytutem religii. Tam, gdzie nie ma wiary w Boga, wkracza zwyrodniała wiara w człowieka. Czy to nie przedziwne, że zarówno swastyka, jak i sierp i młot były jakimś wynaturzeniem krzyża, jego oszukańczym surogatem? Przyglądając się formie tych znaków, nie sposób nie zauważyć, że nawiązują swym kształtem do krzyża. Obydwie ideologie zbudowane były na kłamstwie propagandy, która miała zastąpić DOBRĄ NOWINĘ chrześcijaństwa.
Wiemy już dzisiaj bardzo dobrze, że na wzór ołtarza Zeusa, który został przeniesiony z Pergamonu i zrekonstruowany w 1930 roku w Berlinie, zostało wykonane mauzoleum Lenina na Placu Czerwonym w Moskwie. Nie byłoby może w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że Apokalipsa św. Jana nazywa ołtarz pergamoński tronem szatana (w całej Biblii to określenie pojawia się tylko w tym miejscu). Stoją więc te dwie budowle jak dwie wieże Mordoru (a Polska ściśnięta między nimi) i sieją zniszczenie do dziś.
Życie zwycięży
Apostołowie wychodzą z więzienia zawsze w obecności anioła. Jezus wychodzi z grobu, jak prawda wychodzi na jaw! Przepłacono żołnierzy, by mówili o wykradzeniu ciała, ale prawda wcześniej czy później przelicytuje każde kłamstwo. Siedemdziesiąt lat skrywano prawdę o Katyniu i teraz nie da się jej już ukryć. Może kiedyś poznamy prawdę o katastrofie w Smoleńsku? Na tym świecie jest to raczej tak niepewne, jak ujawnienie prawdy o tym, kto doprowadził do spalenia na stosie Joanny D’Arc."(..)
Cui bono Foxx 11/04/2010
Nie będę stawiał "kropki nad i", chcę tylko nakreślić listę politycznych konsekwencji tego, co się dzisiaj wydarzyło.
Obowiązki prezydenta, jako marszałek Sejmu, przejmuje B. Komorowski. Na kilka miesięcy przed wyborami, w których zamierza ubiegać się o ten urząd (i które w tych okolicznościach będą przyspieszone), wreszcie uzyska dostęp do aneksu do raportu z likwidacji WSI, którego zawartość tak go niepokoi, że próbował dokument ten zdobyć nielegalnie (druga część tekstu), we współpracy z człowiekiem, o którym miał informacje, iż ma związki z rosyjskim wywiadem. W tym miejscu warto przypomnieć jakie działania podjęła aktualna koalicja natychmiast po przejęciu władzy oraz jej niejednoznaczne zabiegi wokół zlikwidowanych WSI.
Zginęli główni dowódcy Wojska Polskiego. Zginął szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, szef NBP (w okresie ostrego sporu o przekazanie "zysku" NBP do budżetu, czyli próbie realizacji przez rząd D. Tuska pomysłu A. Leppera)... No i zginął szef IPN na chwilę przed skrajnym uzależnieniem Instytutu od większości sejmowej.
Czy wyłania się z tego jakaś "teoria spiskowa"? Nie wiem, nie znam się. Mogę napisać jedno - ludzie z WSI wrócili. Cui bono?
A prezydent Miedwiediew wystąpił z "orędziem do Polaków", z którymi "cały naród rosyjski łączy się w bólu po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego". Wcześniej, razem z prezydentem Putinem się modlili (!) za ofiary katastrofy. Takiego przełomu w "stosunkach polsko-rosyjskich" nie było chyba od '89.
Seremet o śledztwie smoleńskim: Raport Millera nie może zastąpić ustaleń prokuratury
Będzie wniosek o przedłużenie śledztwa do października 2013 r, to wniosek o przedłużenie śledztwa na dalsze sześć miesięcy. (...) Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo już w dniu tragedii: 10 kwietnia 2010 r. Jest ono prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".
Trzy lata to nie jest okres, który budziłby niepokój. Wydaje mi się, że ocena krytyczna jeśli chodzi o długość tego postępowania jest nietrafna. Już niebawem opinia publiczna dowie sie, jaki jest efekt tych badań. Przede wszystkim to, czy ustalenia biegłych wskazują, że skrzydło rzeczywiście zetknęło się z tym drzewem i oderwało się na skutek tego uderzenia" - mówił prokurator generalny. Śledztwo nie skończy się dopóty, dopóki nie zostanie opracowana kompleksowa opinia przez biegłych, oni decydują, czy zajmą się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy. (...) Raport Millera nie może zastępować ustaleń prokuratura, prokuratura nie może się nim zasłonić. Biegli biorą pod uwagę raport, ale dokonują własnych ustaleń. Zakres badań prokuratorów jest szerszy, jak na przykład naoczne badanie brzozy i cząstek w niej tkwiących.
Prokurator generalny zaznaczył, że nadal wojskowi prokuratorzy oczekują na niektóre materiały z Rosji związane ze smoleńskim lotniskiem. - Wciąż ponawiamy i gatunkowo wymieniamy te dokumenty, które są nam potrzebne. To są dokumenty związane z pracą obsługi lotniskowej, zakresem ich obowiązków i pracą urządzeń tamtejszego lotniska - mówił Seremet. Prokuratorzy wojskowi czekają także m.in. na zleconą w sierpniu 2011 r. całościową opinię zespołu biegłych dotyczącą tragicznego lotu z 10 kwietnia 2010 r.
Ostatnio Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie poinformował prokuraturę, że opinia fonoskopijna dotycząca zapisów rozmów z wieży smoleńskiego lotniska m.in. z członkami załogi Jaka-40 ma być przygotowana do końca tego roku. Przygotowane przez biegłych opracowanie dotyczące nagrań z wieży będzie miało także znaczenie dla głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej i zostanie włączone do jego materiałów.
Rosjanin o katastrofie smoleńskiej: Czego, wy, Polacy, wciąż od nas chcecie
Katastrofa smoleńska to dla Rosji kwestia zamknięta. Wszystko już zostało wyjaśnione. U nas nie rozumieją, dlaczego Polacy wciąż do tego wracają - mówi Fiodor Łukjanow, przewodniczący bliskiej Kremlowi Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej
Wacław Radziwinowicz: Jak pan ocenia dzisiejsze podejście Rosji do katastrofy smoleńskiej?
Fiodor Łukjanow*: Szczególnie wnikliwie się temu problemowi nie przyglądam. Dla Rosji to kwestia zamknięta, wracanie do niej nie ma sensu. Według Moskwy wszystko już zostało wyjaśnione. U nas nie rozumieją, dlaczego Polacy wciąż do tego wracają, wychodzą z kolejnymi żądaniami, nie rozumiemy, czego od nas chcą.
Ale kiedy w Polsce pojawia się kolejna obłędna teoria o zamachu na samolot
przygotowanym wspólnie przez Donalda Tuska i Władimira Putina, sztucznej
mgle, helu nad lotniskiem, śladach dynamitu na wraku, media moskiewskie
robią wokół tego szum i mniej lub bardziej otwarcie natrząsają się z
"nieadekwatnych" Polaków.
- Przyzna pan, że te coraz to nowe teorie spiskowe poważnie nie wyglądają.
Dla nas postawa władz rosyjskich też nie jest zrozumiała. Brak postępu w kwestii przekazania wraku samolotu prezydenckiego drażni sporą część naszego społeczeństwa.
- Dostaniecie przecież ten wrak prędzej czy później.
Czemu nie prędzej?
- A po co się spieszyć? U nas rzeczywiście nie rozumieją temperatury tego, co się u was dzieje, nastrojów społecznych. Przyjmują, że skoro dla nas sprawa katastrofy smoleńskiej jest wyjaśniona i zamknięta, to i inni powinni podchodzić do niej tak samo.
Smutne jest to wszystko podwójnie. Smuci sama tragedia smoleńska i śmierć Prezydenta i wybitnych synów polskiego narodu, ale smuci też ta polityka zakłamania, prowadzona po katastrofie. Smuci i prowokuje dramatyczne pytania – co maja na sumieniu niektórzy z obecnie rządzących, skoro zachowują się jak strażnicy kłamstwa i drwią z każdej próby wyjaśnienia okoliczności tragedii, inne niż traktowane jak wyrocznia tezy rosyjskiego raportu. Dlaczego oddali całe śledztwo w rosyjskie ręce, dlaczego kłamali w sprawie przekopania ziemi i sekcji zwłok, dlaczego przeszkadzał amerykański ekspert podczas autopsji zwłok, dlaczego im przeszkadza smoleńska pamięć, dlaczego nie chcą pomnika, dlaczego przeszkadzał im smoleński krzyż na Krakowskim Przedmieściu.?
Musimy się przygotować, by jak najgodniej uczcić bolesną rocznicę tragedii smoleńskiej. Niech jak najwięcej z nas przyjedzie tego dnia do Warszawy, niech ci strażnicy kłamstwa zobaczą i niech cały świat zobaczy, że ta narodowa tragedia nie jest nam obojętna i że kłamstwami nie złamie się polskiego ducha. I nie ustawajmy w dążeniu do prawdy, która potrzebna jest nie tylko dla poznania przeszłości, ale przede wszystkim dla umocnienia nas jako narodu w przyszłości.
Janusz Wojciechowski
10 KWIETNIA 2010 r.
Bronisław Komorowski
O godz. 8.59 zadzwonił szef MSZ Radosław Sikorski z informacją, że doszło do wypadku prezydenckiego samolotu, ale nie wie, z jakim konsekwencjami. Potem - jak relacjonowali Komorowscy - usiłowali się dowiedzieć czegoś z radia, bo na wsi nie mają telewizora. Po kilku minutach znów zadzwonił minister spraw zagranicznych.
- Pierwszą moją myślą po telefonie Radka Sikorskiego była konstatacja, że sytuacja opisana w konstytucji to nie żadna teoria, tylko absolutnie dramatyczna rzeczywistość. I dotarło do mnie, że jest źle, bardzo źle. I że w tragicznej dla Polski sytuacji muszę przejąć odpowiedzialność za państwo - powiedział Komorowski.
I dodał: - Zadzwoniłem do ministra Czapli, szefa Kancelarii Sejmu. Miałem do niego trzy pytania. Pierwsze: czy konstytucyjny zapis jest wystarczająco precyzyjny i nie budzi żadnych wątpliwości? Drugie: w jakiej formule i jakie działania trzeba podjąć dla potwierdzenia wykonania tego punktu konstytucji. Oraz trzecie: jaki zakres uprawnień prezydenta mam obejmować?
Zadzwoniłem do Stanisława Kozieja. Profesor, generał. Z nadzieją, że mi nie odmówi. Zaproponowałem mu stanowisko przewodniczącego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Zaprosiłem ministrów z Kancelarii Prezydenta na rozmowę. Przyszło czterech: pani Borys-Szopa, Andrzej Duda, Maciej Łopiński i pani Małgorzata Bochenek. Usiedliśmy w moim gabinecie przy okrągłym stole. Trudna rozmowa, dla nich i dla mnie. Poinformowałem, że z mocy konstytucji przejąłem odpowiedzialność także za Kancelarię. Przedstawiłem im Michałowskiego. Powiedziałem o nominacji Kozieja.
Minister Duda zanegował pana prawo do prezydentury?
B.K.: Nie w rozmowie ze mną. Wypowiadał się chyba w mediach. Że bez aktu zgonu prezydenta nie powinienem przejmować jego obowiązków.
A.K.: Czyli przez co najmniej kilka dni Polska miała zostać bez głowy państwa.
B.K.: On widocznie uważał, że powinienem czekać na rosyjski akt zgonu. To było dla mnie nieprawdopodobne. Bo co by to oznaczało? Że państwo rosyjskie zadecyduje, kiedy nastąpi w Polsce rozwiązanie kryzysowej sytuacji? Nie rozumiem tej logiki. Dla mnie ważniejsze było oświadczenie o śmierci prezydenta polskiego ambasadora i polskiego ministra spraw zagranicznych.
Prezydent Miedwiediew o tym wiedział?
B.K.: Nie sądzę.
Bo zadzwonił do pana.
B.K.: Z kondolencjami, rozmawiałem z nim. Zapowiedział, że przyjedzie na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego. A po kilku godzinach przysłał mi depeszę kondolencyjną, w której jedyną osobą wymienioną z nazwiska, która zginęła wkatastrofie, był prezydent RP Lech Kaczyński. Pan Duda miał dowód.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/
Edmund Klich na podkomisji do spraw transportu lotniczego 06 maja 2010 r.
Rozpocznę od pierwszej informacji, o której – jak większość pewnie z państwa – dowiedziałem się o katastrofie z mediów. Nawet dzwonił jeszcze syn. Mówi: tato czy wiesz, co się dzieje? Włączyłem TVN 24, widzę, co się dzieje, w związku z tym natychmiast zacząłem się pakować i jadę do Warszawy, bo wiedziałem, że już może być problem prawny. Dlaczego? Dlatego, że samolot jest samolotem – był – samolotem lotnictwa państwowego. Załoga była wojskowa. W związku z tym dotyczy to lotnictwa państwowego, którego nie obejmuje załącznik 13 do konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym.
Tak gdzieś w połowie drogi, chyba w rejonie Garwolina, bo ja mieszkam w Dęblinie i na weekendy jeżdżę do Dęblina, w tygodniu czy jak potrzeba to mieszkam w Warszawie, także nie ma jakiegoś problemu tutaj dojazdu, szybkości na miejsce wypadku czy coś. W połowie drogi dostałem telefon od pana Aleksieja Morozowa, to jest obecnie przewodniczący Komisji Federacji Rosyjskiej, zastępca pani Anodiny – szefowej Mieżnonarodnej Awiacionnej Komisji… Komitetu, to znaczy Międzynarodowego Komitetu Lotniczego. Dlatego, że ten Komitet ma większe zadanie niźli badanie, a badanie prowadzi w dwunastu krajach byłego Związku Radzieckiego, to znaczy wszystkich oprócz Państw Bałtyckich.
On zadzwonił i powiadomił mnie, że jest katastrofa w Smoleńsku i traktuje to jako telefoniczne powiadomienie, natomiast formalne będzie później. I było od razu pytanie o procedury, według jakich będzie ten wypadek badany. On zaproponował załącznik 13 do konwencji, bo myślę, że i według jego wiedzy, i ówczesnej mojej wiedzy, to jest jedyny dokument, który podpisała i strona polska, i Federacja Rosyjska jako konwencję chicagowską tak zwaną z ’44 roku.
Ja wtedy nie wypowiedziałem się jednoznacznie, ale też sądziłem, że to będzie jedyne rozwiązanie, to znaczy rozwiązanie, które ma jasne zasady prawne.
Po przyjeździe do ministerstwa – już pan minister Grabarczyk na mnie czekał – zgłosiłem się do gabinetu pana ministra i też ten pogląd wyraziłem, że tu chyba aneks 13 jest takim dokumentem, gdzie obydwie strony mają określone procedury, jest to już jasne, to są zasady międzynarodowe.
Pan minister Grabaczyk poprosił mnie o ten załącznik właśnie. I przedstawiłem. Ja wiedząc, że pewnie będzie szybki wyjazd, przygotowałem się do wyjazdu. Tak trochę jednym okiem oglądałem TVN 24, bo wiadomości leciały cały czas. I dostałem informację gdzieś o godzinie 14.50, że mam udać się do samolotu i mam lecieć do Smoleńska z panem premierem Tuskiem. Ale byłem trochę wcześniej i był pierwszy samolot Jak-40. I poproszono mnie – byłem na liście pana premiera Tuska tego samolotu, który potem okazał się embraerem linii cywilnych i leciał do Witebska, bo nie mógł lądować w Smoleńsku jako cywilny. I dobrze, że poleciałem tym pierwszym. Ze mną poleciał te kolega z komisji – Targalski, który latał na samolotach tych Tu-154, był w tym pułku, także nawet mógł rozpoznać przy przesłuchaniu rejestratorów głosy pilotów, bo to też jest ważne w tych procedurach.
Przybyliśmy na miejsce wypadku, no tam była procedura – my nie mieliśmy wiz więc trochę nas tam przetrzymano, jakieś wypełniania dokumentów, w każdym razie przybyliśmy gdzieś około chyba 20.00 – ciemno już było – na miejsce samego zdarzenia. Tam służby działały już bardzo mocno. I tam na miejscu zostałem powitany właśnie przez tego pana Morozowa i przez szefową MAK-u panią Anodinę.
Poproszono mnie o zobaczenie rejestratorów, to nie są czarne tylko pomarańczowe, gdzie były, w jakim stanie i pan Morozow powiadomił mnie, że rejestratory natychmiast polecą do Moskwy i prosi, żebym wyznaczył dwóch specjalistów: jednego pilota i inżyniera. Pilotem to był oczywiście pan Targalski, a inżynierem pan z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, ale szef tego Instytutu, który też z nami leciał powiedział, że w samolocie premiera jest lepszy specjalista. I tak żeśmy czekali czy zdążą przylecieć. Okazało się, pomimo że lądowali w Witebsku, te formalności były chyba szybciej załatwione, gdzieś po dwóch godzinach, dwóch i pół ten specjalista znalazł się i natychmiast wieczorem jeszcze w nocy poleciał do Moskwy. No, na tym ten dzień tam się skończył. Zawieziono nas do hotelu.
Następny dzień w godzinach – myśmy tam pewne robili działania typu dokumentowanie miejsca, zdjęcia, co na początku wiadomo, że najlepiej uchwycić jest te pierwsze efekty, żeśmy tam podchodzili też przed jeszcze to miejsce zdarzenia z tymi kolegami, co byli –w godzinach popołudniowych jeszcze nie było wiadomo właściwie, jakie będą procedury dokładnie. W godzinach popołudniowych przybyła duża delegacja wojskowa, to znaczy z Inspektoratu MON do spraw bezpieczeństwa lotów, około dwudziestu kilku osób.
Ja oczywiście, który na początku kierowałem całością, bo czułem się odpowiedzialny, że ktoś musi tutaj objąć i te sprawy organizacyjne załatwiałem, tam dużo ich nie było, przekazałem całość spraw panu Mirosławowi Grochowskiemu – pułkownikowi, szefowi tego Inspektoratu i on zaczął przygotowywać się do działań. Wtedy jeszcze nie było żadnego spotkania. Spotkanie z komisją rosyjską, to znaczy można powiedzieć tak: z czapką – z kierownictwem komisji rosyjskiej – było kolejnego dnia to znaczy już w poniedziałek. I układ był na tym spotkaniu taki: szefem komisji rosyjskiej był pan generał – już zapomniałem, bo później on przestał pełnić tę funkcję, więc nie chciałbym nazwiska przekręcić, mam wizytówkę, mam tę informację zapisaną, jego zastępcą był Morozow. I identycznie z naszej strony szefem był Grochowski, ja byłem jego zastępcą. Bo ja mu powiedziałem, jeśli chcesz, ty nie znasz, jeśli to będzie procedowane do tego aneksu 13 ja znam ten aneks dobrze. Ponieważ wojsko nie działa według tego załącznika, więc on przystał na to, że ja będę jego zastępcą, wsparciem. I tam od razu wyszła sprawa liczby akredytowanych. Pan płk Grochowski poprosił, żeby akredytowano ze strony polskiej siedmiu przedstawicieli. No to jest oczywiste niezgodne z załącznikiem, bo załącznik 13 jasno mówi, że – przepraszam, bo to tak się nie powinno mówić, załącznik nie mówi, ale tak kolokwialnie trochę, żeby…, wiadomo o co chodzi, prawda – że może być jeden pełnomocny akredytowany i w tym załączniku jest również napisane, że doradców – tam jest opisane, że to są doradcy, ale często używa się formy eksperci, bo w zasadzie to są eksperci, którzy doradzają temu akredytowanemu, bo on przecież nie może się znać na silnikach, płatowcach, rejestratorach i innych urządzeniach więc ma tych doradców swoich. Często mówi się eksperci.
No i Rosjanie, strona rosyjska nie bardzo chciała przystać ze zrozumiałych względów. ja wtedy podniosłem sprawę, że – właściwie oni też już nie procedują zgodnie z załącznikiem 13, bo jeśli chodzi o załącznik 13, to raczej wskazanie jest, że powinien być ktoś ze strony cywilnej, z komisji cywilnej. No i na tym się zakończyło to spotkanie.
W kolejny dzień – to był poniedziałek – a i kolejny dzień godzina 13.00, tj. wtorek, trzynastego – przepraszam – o godzinie 12.00 podchodzi do mnie pan Morozow i mówi: pan premier Putin zaprasza, no nie mówi się pan w języku rosyjskim tylko jest wy czy ciebie, no jest to taka forma, jak w angielskim, mówi zaprasza ciebie na konferencję prasową do Moskwy na trzecią. Ja mówię, jak na trzecią? Przecież jest dwunasta. Chyba że jakiś samolot, może przelecę się jakimś Tu-22 albo coś i to wtedy można, prawda? Wszystko możliwe jest, szczególnie w tak mocnym państwie. No i od razu zadzwoniłem do pana ministra Grabarczyka, bo coś tutaj ja za wysoko zaczynam gdzieś być postrzegany, prawda? No i w rozmowie, ja nie wiem czy była taka jasna akceptacja, ale wyczułem, że mogę się na to spotkanie udać do… Aha, bo później było tak: nie będę musiał lecieć do Moskwy, ale będzie telekonferencja i mam być w budynku w jakimś jednym z gubernatorów. Udałem się na tę konferencję. Pierwszy głos zabrał pan premier Putin, później jego zastępca pan Iwanow i jako trzecia pani Anodina – szefowa MAK-u, która jasno powiedziała, że będzie procedowanie według załącznika 13.
W związku z tym zorientowałem się… Aha i Morozow mi mówi od teraz ja jestem szefem. Więc już został wycofany ten przedstawiciel wojskowy. Ja identycznie sądząc zebrałem całą grupę i mówię: panowie myślę, że jeśli z tamtej strony jest taka zmiana to tutaj też będzie i ja na razie czekam na decyzję, ale myślę, że musimy się przygotować, żebyśmy wiedzieli, jakie mamy prawa, obowiązki zgodnie z załącznikiem 13. I odczytałem przy wszystkich. Skład był grupy około ponad 20 wojskowych, z mojej komisji był tylko pan Fydrych. I mówię: ten załącznik jest do dyspozycji, proszę się zapoznać, kto chce jeszcze więcej. Ja odczytałem te ważne punkty. Nasze uprawnienia, do czego mamy dostęp, czego możemy żądać i jak możemy procedować.
Była to trochę stresująca sytuacja dla strony wojskowej szczególnie. Ja rozumiem, bo jeśli ktoś jest szefem i nagle zostaje przesunięty… Ja oczywiście ustanowiłem go od razu zastępcą, prawda? Jesteśmy, znamy się i mówię: słuchaj Mirek, to nie moja decyzja, jeśli tak, to ja ciebie wspierałem wczoraj i bym wspierał do końca, bo to nie jest sprawa moja, ambicji moich tylko sprawa kraju, reprezentowania kraju i dbania o to, żeby to badanie było robione profesjonalnie, żeby wszystkie sprawy związane z tym badaniem były jasne, klarowne dla obydwu stron. No i od tego momentu zauważyłem, że ta współpraca zaczęła się poprawiać. Już nie było tych problemów proceduralnych, bo i pan Morozow i ja, znaliśmy załącznik 13 i nie było już tutaj pod tym względem żadnych konfliktów. Tym bardziej że pan Morozow, jako człowiek czterdziestokilkuletni, badał już 30 takich katastrof. Więc jest szalenie doświadczony. My na szczęcie nie mamy tylu, prawda, i dobrze, ale w związku z tym też nie mamy doświadczenia. Ja nigdy nie brałem udziału w badaniu takiej katastrofy w lotnictwie cywilnym
I od tej pory zaczęliśmy procedować według tego załącznika.
15 dostałem decyzję ministra obrony narodowej w sprawie powołania Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego i zarazem druga decyzja powołania wszystkich członków tej komisji na akredytowanych przy komisji rosyjskiej.
Przedstawiłem tę decyzję panu Morozowowi. Trochę tak popatrzył. Najpierw miało być 7, a teraz już 21, więc rosły jak gdyby tutaj, nie powiem wymagania, tylko życzenia strony polskiej. I ta decyzja postawiła mnie – można powiedzieć – jak gdyby na dwóch koniach i dwóch sytuacjach prawnych.
Po pierwsze – i z tego wyniknął pewien konflikt z panem ministrem Paruluskim później, wyjaśnię go może w szczegółach, bo to powodowało później i moje zdenerwowania jakieś prawda, no i kłopot, bo ja nie wiedziałem w końcu, kim ja jestem? Więc według tej decyzji, jako przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego – ja będę mówił teraz wojskowego, bo państwowe to jest wojsko, straż graniczna, MSWiA, tak się mówi oficjalnie, tak jest w prawie lotniczym. Natomiast będę mówił o wojskowym, żeby to było jasne, bo ta Komisja Badania Wypadków Lotnictwa Wojskowego i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotnictwa to często się myli nawet fachowcom, bo to takie nazwy bardzo bliskie. Będąc przewodniczącym tej komisji wojskowej musiałem procedować według rozporządzenia ministra obrony narodowej, numer określony, są dokumenty. I według tego rozporządzenia komisja, wszyscy członkowie tej komisji i przewodniczący również, musi współpracować, musi. Jest napisane konkretnie: współpracuje w prokuraturą i Żandarmerią Wojskową. Natomiast w załączniku 13 jest zalecenie. To nie jest forma nakazu, ale zalecenie, że śledztwo prowadzone w celu określenia winy i odpowiedzialności, jest prowadzone niezależnie od badania zdarzenia w celu ustalenia przyczyny i ewentualnych zaleceń profilaktycznych. No i chyba to było 15, nie to jeszcze nie było 15, chyba 16 pierwszy konflikt właśnie z panem ministrem Paruluskim.
Na czym to polegało? Panowie prokuratorzy byli trochę wcześniej jak gdyby w tych swoich procedurach i już przesłuchiwali niektórych ludzi, którzy uczestniczyli w zabezpieczeniu tego lotu. I problem dotyczył meteorologa, który był w komisji tej mojej, szerokiej, wojskowo-cywilnej, bo tak ją trzeba nazwać, ale prokuratorzy ponieważ nie mieli swojego specjalisty, a tego znali, bo to jest znany meteorolog wojskowy, który w wypadkach wojskowych wspiera prokuraturę, bo taki ma obowiązek, poprosili go o wsparcie fachowe, bo przecież prokuratorzy nie mając specjalisty nie wiedzą, jakie pytania zadania zadawać. On ma obraz i wiedział, i wspierał ich. No i to było dobre, ale Morozow prosi mnie i mówi: słuchaj Edmund, co się dzieje? Twój specjalista pracuje z prokuratorami… Aha, a jeszcze przepisy rosyjskie dotyczące ich badania zabraniają wbrew, chociaż tu, jak ekspertyza jest przez pana Piotra Kasprzyka przygotowana, w zasadzie w tej sytuacji nie powinny obowiązywać przepisy rosyjskie tylko w międzynarodowych załącznik 13. Więc ta forma niezakazująca, ale zalecająca brak współpracy, nie jest taka mocna, jak w przepisach rosyjskich, tych, które są oparte na załączniku 13, ale każdy kraj może sobie tam dostosowywać, wzmacniać niektóre procedury. Za chwilę, jakaś godzina minęła, mówi: no jeszcze twój specjalista tam jest. Ale dzień się skończył, jakoś sprawa nie była jeszcze na ostrzu noża.
Następny dzień: przychodzimy – zaczynaliśmy tam około 9.00 pracę, trwała do późna w nocy często – mówi: słuchaj, co się dzieje? Znowu twój meteorolog pracuje z prokuraturą. Ja już zdecydowanie postawiłem sprawę jasno, bo ponieważ ja nie dowodziłem wojskowymi, ja wszystkie ewentualne polecenia czy wnioski, prośby przekazywałem przez pana Grochowskiego, bo ja nie uzurpowałem sobie, zresztą to byłoby niezręczne, gdybym ja wydawał im jakieś polecenia nie przez ich szefa formalnego, byłem przecież zastępcą. I mówię: słuchaj, co jest, bo ja już trzeci raz, trzecia uwaga, to jest poważne ostrzeżenie. Powiedz, przekaż mu, że jeśli chce pracować z prokuratorami, to ja muszę go wyłączyć z mojego zespołu i będzie wtedy mógł tam pracować już do końca, a ja sobie ściągnę z kraju innego specjalistę, bo tak nie może być, bo będzie konflikt. Już to groziło pewnymi jakimiś tam nieporozumieniami.
No i ja poszedłem do Morozowa w jakiejś innej sprawie, myśmy po angielsku rozmawiali jak tam zastępcy byli – nieraz to było niezręczne, bo nie wszyscy znają angielski, ale to żeśmy tłumaczyli na…, myśmy tam mieli dobry kontakt w każdym razie i do tej pory współpraca jest bardzo dobra. I wychodzę, wchodzę do tego pomieszczenia, warunki były trudne, ale to nie tylko dla nas, Rosjanie też mieli trudne, bo prawdę mówiąc ten Smoleńsk, to jest takie lotnisko północne, bo jest jeszcze południowe, ono nie jest cały czas użytkowane w pełnym takim zakresie, ja nie znam szczegółów, kiedy, no są określone, to ono spełnia warunki lotniska wojskowego, ale nie jest czynne. W związku z tym to logistyczne zabezpieczenie, prawda, budynki nie są w tym stanie takiej świetności, bo to wiadomo, jak coś jest takie trochę mniej wykorzystywane, to nie jest takie doskonałe. W związku z tym myśmy mieli takie pomieszczenie, właściwie w tym sztabie dwa pomieszczenia nie za duże, ale pracowało się. Ważna była praca, a nie warunki. Przecież nie jechaliśmy tam na wypoczynek.
I wchodzę do tego pomieszczenia, jest pan minister Paruluski i od razu no, powiedziałbym dosyć ostro, powiedział mi, że ja w ogóle nie potrafię działać, ja utrudniam pracę prokuraturze, a w ogóle ja ustawiłem…, przyjąłem jako załącznik 13 do procedowania i działam na szkodę Polski. To były bardzo mocne słowa i ja sobie je zapisałem zaraz wieczorem. Więc w tej sytuacji nie wiem, o co chodzi. Ja mówię, ja muszę procedować według załącznika 13 i wymaga tego ode mnie pan Morozow. On mówi: nie przyjmuję tego do wiadomości. A skąd jeszcze minister, bo ja z ministrami rozmawiałem telefonicznie często i tak w tych nerwach nazwałem go ministrem. On mówi, tak, powinien pan mnie nazywać ministrem, bo jestem ministrem. No więc dla mnie już do końca życia będzie ministrem. Nie wiem, jak to tam wygląda prawnie, ale jak minister to minister, trzeba szanować. Ja ministrów szanuję wszystkich.
Skończyło się to tym. Ja mówię to chodźmy do Morozowa, wyjaśnijmy. Ale idziemy i ja mówię: ale pan zna angielski? Nie. No to, w jakim języku? A rosyjski pan zna? Nie. No to, w jakim języku pan będziemy? A wtedy jeszcze nie mieliśmy tłumacza. Ale już pani Ewa Fiszer z ambasady, która bardzo się zajęła sprawą i już jechała z tłumaczką, co prawda z dziewczyną ze szkoły średniej czy podstawowej ze Smoleńska. Jak ona zobaczyła ogrom spraw i wagę…
Pytania pana posła Macierewicza. Niestety, ja nie wiem, kto podjął decyzję po stronie rządowej, bo przecież ja nie byłem, nie brałem udziału w żadnych obradach rządu. Ja byłem tam na miejscu wypadku i działałem tak, żeby najlepiej zabezpieczyć interesy strony polskiej, żeby brać udział we wszystkich przesłuchaniach, żeby zapewnić sobie…, a tutaj nie było żadnych działań strony rosyjskiej, żeby nie udostępniano. Oczywiście były pewne problemy poruszania się po lotnisku, bo na każdym wojskowym to jest problem, że nie można samemu sobie chodzić, bo można wpaść gdzieś tam pod coś, więc zawsze jeśli chcieliśmy gdzieś pojechać, na przykład na jakieś urządzenie, do jakiegoś budynku, który był ważny z punktu widzenia wyników badań, to trzeba było zgłaszać, dawali nam kierowcę, który nas wiózł. Był tam przedstawiciel też komisji rosyjskiej. Ale to jest normalne, bo to jest lotnisko wojskowe. Gdyby było cywilne to by była sprawa ochrony i jeśliby latało, jeśliby to lotnisko było czynne, to byłoby związane z tym.
Także ja nie mogę odpowiedzieć, kto…
Poseł Antoni Macierewicz (PiS):
A kiedy pan się dowiedział o tej decyzji?
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Ta decyzja to była decyzja z 15 – chyba mówiłem – 15 kwietnia, decyzja ministra obrony narodowej, która zarazem mnie powoływała na przedstawiciela akredytowanego, wszystkich nas powoływała, ja mówiłem, na przedstawicieli akredytowanych w tej jednej decyzji i zarazem na szefa Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego i tu była ta podwójna rola. I to było to powołanie.
Poseł Antoni Macierewicz (PiS):
Panie pułkowniku myślę, że nastąpiło chyba nieporozumienie, a jeśli nie, to prosiłbym o jasne stwierdzenie. Moje pytanie dotyczyło tego, kiedy i od kogo dowiedział się pan, że procedować należy według konwencji chicagowskiej? Rozumiem odpowiedź pana, że 15 kwietnia. Czy pan ją potwierdza?
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
No można tak przyjąć.
Poseł Antoni Macierewicz (PiS):
Dziękuję bardzo.
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Przepraszam. Można tak przyjąć. (przerwa w nagraniu) …zostałem… Strona wojskowa utrzymywała łączność specjalną i dostałem telegram ze strony wojskowej…
Poseł Antoni Macierewicz (PiS):
Kto go wysłał?
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Minister obrony narodowej. (przerwa w nagraniu)
Ja osobiście byłem bardzo zaskoczony tą informacją, że Polska domaga się, bo tam były dosyć mocne… Zresztą ja byłem też w to jak gdyby zamieszany, nieładne słowo, zaraz powiem, w jaki sposób. Polska uznała, że po 2 tygodniach można już dostać rejestrator. Tu nie chodziło o, jak ja rozumiałem, nie chodziło w ogóle o odczytanie, bo w tej chwili ja mówię, że proces odczytania nie jest zakończony, bo są te zagłuszenia, trzeba oddzielać głosy, szumy w kabinie. To się nawet na takich rejestratorach rejestruje dźwięki przełączników i rozpoznaje przez jakieś tam badania, jaki to był przełącznik, więc to trwa. To trwa. I jeszcze ja nie wiem, trudno mi przewidzieć, kiedy zakończy się, że będzie sekunda po sekundzie. Ja mam jeden arkusz takiego odpisu. To jest z dokładnością do dziesiątej setnej sekundy rozpisanie, kto, co mówił. Bardzo dużo jeszcze jest niezrozumiałych w związku z tym jeszcze praca nad tym będzie. Oczywiście nad tymi istotnymi z punktu prowadzenia badania, bo jeśli to nie będzie, będzie to rozmowa na przykład…, bo tam są też prywatne rozmowy. Przecież to jest… Co to jest zapis rozmów w kabinie? To jest… Ja to nazywam podsłuch tylko z tą różnicą, że ci podsłuchiwani wiedzą, że są podsłuchiwani. I zapisy nie były w ogóle wprowadzane dla prokuratury, dla ustalenia winy i odpowiedzialności tylko dla celów bezpieczeństwa. W tej chwili są takie propozycje międzynarodowej nawet, żeby prokuratura dostępu nie miała do tego albo w ograniczony sposób miała, bo powinno być tak, jak ktoś chce mieć dowody, niech sobie zakłada według własnych procedur podsłuchy. Mówię z punktu widzenia bezpieczeństwa.
I teraz dlaczego jest problem przekazania danych z rejestratorów, a szczególnie z rozmów w kabinie. Nie wiem czy państwo pamiętacie wypadek jezioro Bodeńskie, tzw. zderzenie dwóch samolotów kazachskiego i Cargo niemieckiego. I tam ujawniono zbyt dużo – sądzę – z tych rozmów. I co nastąpiło? Został zamordowany kontroler lotu przez ojca jednej z dziewczynek czy chłopców. Więc to jest ochrona tych ludzi.
Dalej. Przecież piloci lecą 8, 10 godzin. Rozmawiają o różnych…, tam są prywatne tematy, bo to są koledzy. Opowiadają z kim wódkę pili, gdzie byli, z kim noc spędzili. Jeśli to się upubliczni, to są te problemy, jak mówimy, upublicznić, odtajnić wszystko, co tam wiemy o ludziach załóżmy z przeszłości. To jest ten problem delikatnej sprawy.
Byłem zaskoczony tą decyzją i również ja byłem – powiem delikatnie – proszony, żebym w tej sprawie interweniował u strony rosyjskiej, żeby udostępnili nam te materiały przez pana ministra Klicha. Oczywiście podjąłem, pismo napisałem, bo ja nie mogłem nie wykonać polecenia. On był moim formalnym przełożonym w tym czasie, jak jeszcze procedowałem według takiej, według takiej komisji. Ale od razu wiedziałem, że Rosjanie udzielą jakiejś odpowiedzi, a jeden dzień – już nie pamiętam który – Morozow prosił mnie wprost, mówi: Edmund zrób coś, bo w naszym ministerstwie spraw zagranicznych jest szum wielki, bo ktoś ogłosił po stronie polskiej – nie wiem kto, ale raczej po stronie prokuratury, bo po tej cywilnej to nikt nie miał możliwości – że będą odtajnione rozmowy w kabinie.
Poseł Antoni Macierewicz (PiS):
Ale pytałem o procedury. Czy są zapisy jakieś proceduralne, które tego zakazują? O to pytam.
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Jest do załącznika 13 jest jeszcze dodatek któryś, który wyraźnie wskazuje, żeby całości nie ujawniać. Ujawnia się, w jakim zakresie? W celu wsparcia analizy. Myśmy mieli prawie katastrofę na samolocie ATL 4 grudnia 2006 r. I tam kluczowym słowem było „zresetuj mi to”. Drugi pilot źle zrozumiał i wyłączyli sobie w nocy w chmurach wszystkie przyrządy. Ciemno w kabinie. I dobrze, że ten pierwszy miał doświadczenie szybowcowe, wyszli z tego, ale jak się czyta stenogramy zapisów FDR-u, to horror, jak ktoś ma trochę wyobraźni. Więc te kluczowe słowa na pewno będą, ale to będą wyjątki. Natomiast całość raczej nie stosuje się, ujawnienie (przerwa w nagraniu).
Na trzecie pytanie nie mogę odpowiedzieć ani twierdząco, ani przecząco dlatego, że jest to wynik badań, a upoważnioną stroną do ujawniania wyników badań, wyników nie samego procesu, wyników jest strona rosyjska. I komunikaty ich są, i tutaj ja nie mam prawa, bo po prostu bym stracił wiarygodność w tej komisji, gdybym ujawnił jakiekolwiek wyniki. I to jest odpowiedź na któreś pytanie pana posła chyba, pana posła Mroczka. Tak system radiolokacyjny ktoś pytał.
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Tak, to jest to samo pytanie. Ja nie mogę. Mam wiedzę. Mam wiedzę, mam materiały, ale ujawniać nie mogę. To wszystko będzie w raporcie końcowym. W projekcie raportu końcowego.
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Tak. Procedura wygląda tak. Komisja badająca zabezpiecza to, co im jest potrzebne do badania. Więc cały samolot został przeniesiony w tzw. obrys. Rysuje się kształt i tam układa to, co można według tego, jak to na samolocie było. To jest żmudna praca. I dowiedziałem się, że Komisja kończy i przekazuje teren – nie wiem czy prokuraturze, czy od razu władzom miejscowym? Władzom miejscowym chyba, bo ja wczoraj dzwoniłem jeszcze do Morozowa, jak dowiedziałem się o tych problemach właśnie tam z zabezpieczeniem. On mówi: ja zadzwonię czy tam przekażę jakieś pismo do Smoleńska, bo to rzeczywiście… Ja myślę, że te małe, drobne rzeczy, które były to po burzy – była potężna burza tam – i wiadomo, po takim czymś to nawet rzeczy, które są pod ziemią troszeczkę… Ale ja natomiast, co zrobiłem? Ja wysłałem lekarza Komisji, żeby na miejscu sprawdził – oczywiście on nie miał środków, żeby to przekopać, jakieś przez sito, bo no…, może tak by trzeba robić, ja nie wiem. To już robią specjalistyczne służby i tak, jak mówił pan Morozow, 19 była – przepraszam – 18 była dezin…, nie wiem, w każdym razie odkażenie pełne tego terenu.
Jeśli chodzi o działanie ze strony rosyjskiej, w tej chwili ja oceniam wysoki profesjonalizm. To jest długi proces. W tej chwili jeszcze żeśmy nie, ja nie mówię przesłuchali, bo przesłuchanie jest sądowe, żeśmy nie wysłuchali wszystkich ludzi, którzy mogą wnieść jakąś rolę. Ja lecąc do Warszawy przedwczoraj dowiedziałem się, że osoba, która nam towarzyszy i zabezpiecza z ramienia ambasady i MSZ-u nasze działanie logistycznie w Moskwie, będzie bardzo ważnym świadkiem. Myśmy szukali tego świadka, ale jeszcze to nie były najważniejsze, bo to są te rzeczy, które będą dalej jeszcze procedowane. Najważniejsze to jest w pierwszym, jak najszybciej przesłuchać, móc rozmawiać z kierownikiem lotów, kierownikiem systemu lądowania, nawigatorem, pilotami, którzy widzieli, byli na tym lotnisku, pilotami, którzy lądowali wcześniej z Jak-a-40 i innych. Bo im dłużej się odwleka to, to u nich powstaje inny obraz. I nawet chcą mówić prawdę, ale wiadomo, po jakimś czasie, a już nie mówiąc o jakichś konsultacjach czy coś, co może skrzywić ten obraz. Natomiast osoby, które będą, prawdopodobnie zostanie osoba ściągnięta jeszcze tu z pewnych ministerstw też do Moskwy, to jest naprawdę proces. To jest naprawdę długi proces. Bo nikt nam nie wybaczy, jeśli my ominiemy jakąś tam drobną ścieżkę. Bo potem przecież to latami będzie. Sikorskiego katastrofa była 70 lat temu i ciągle się do niej wraca. A tę to myślę, że to przejdzie do, na pewno, już przeszła do historii, a co będzie jeszcze za 100 lat? Będzie to jeszcze temat wielu.
Pan minister Polaczek. Panie ministrze, nie znam takiej katastrofy w lotnictwie światowym. Nie pamiętam. Były ze sportowcami i innymi, i w ogóle nie prezydent, nie pamiętam. Nie spotkałem się, ale nie mogę w stu procentach.
Jeśli chodzi o dzień, ja uważam, że to był 15 kwietnia, ten, kiedy dostałem decyzję ministra obrony narodowej. Ja tak przyjąłem. Ale myśmy nie mogli czekać na decyzję. Tam trzeba było cały czas pracować. I wszystko było zgodnie z załącznikiem 13, więc brak decyzji, tej formalnej, w niczym nie uchybiało zasadom działania, jakości działania. Bo Rosjanie nam…
Pełnomocnik Polski, akredytowany przy Komisji Badania Wypadków Federacji Rosyjskiej, płk dr Edmund Klich:
Z drugiej strony, jak premier Putin na tej telekonferencji zwracał się dwukrotnie do mnie bezpośrednio, to ja też sądziłem, że tu już jakieś ustalenia były międzynarodowe, bo skąd w ogóle premier Putin znał tam małego Klicha z Polski, prawda? I wzrostem, i funkcją?
Ja to tak odebrałem, że były jakieś ustalenia, że to tylko taka telekonferencja była wynikiem pewnych ustaleń na poziomie międzyrządowym, ale ja nie jestem kompetentny, żeby się wypowiadać.
Poseł Jerzy Polaczek (Polska Plus):
Jeszcze raz powtórzę to pytanie. Kiedy ta decyzja została podjęta? Którego dnia – to jest po pierwsze, bo z wypowiedzi pana przewodniczącego Klicha to nie wynika jasno. Po drugie – w jakim trybie została ona podjęta? Czy na posiedzeniu Rady Ministrów? I czy po prostu towarzyszyły tej decyzji analizy, rekomendacje dla rządu, które zostały później sprowadzone do tego, że dokonano określonego wyboru prawnego i o to mi chodzi. Po prostu, w którym miejscu, czy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czy w siedzibie MON ta decyzja została podjęta? Czy to było omawiane na posiedzeniu rządu, bo było kilka posiedzeń nadzwyczajnych?
W tej sprawie, jak mówię, panuje najzwyklejsze zamieszanie, bo te informacje nie zostały ujawnione i nie zostały zawieszone na stronach internetowych z pełnym wyjaśnieniem. A uczyniła to strona rosyjska – przypominam.
http://zbigniewkozak.pl/2010/05/18/co-edmund-klich-powiedzial-na-podkomisji-do-spraw-transportu-lotniczego/
- Zaloguj się, by odpowiadać
18 komentarzy
1. Toruńskie epitafium
Toruńskie epitafium smoleńskie
Dziś w Toruniu w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego odsłonięte
zostanie epitafium upamiętniające wszystkich, którzy 10 kwietnia 2010
roku zginęli w drodze do Katynia. Mszy św. o godz. 15:00 będzie
przewodniczył ks. biskup toruński Andrzej Suski.
Nie bez powodu odsłonięcie epitafium odbędzie się w Niedzielę
Miłosierdzia Bożego. Właśnie w wigilię tego święta miała miejsce
katastrofa smoleńska. Z tego względu proboszcz Sanktuarium Miłosierdzia
Bożego w Toruniu ks. Stanisław Majewski wraz z posłem Zbigniewem
Girzyńskim postanowili właśnie w to święto upamiętnić wszystkich
poległych w Smoleńsku.
- Wszystko wpisane jest w kontekst święta Miłosierdzia Bożego.
Najpierw odmówiona będzie Koronka do Miłosierdzia Bożego, która będzie
transmitowana w Radiu Maryja i TV Trwam. Po modlitwie rozpocznie się
uroczysta Msza święta, następnie wyruszy procesja eucharystyczna, a na
koniec będzie poświęcenie epitafium ku czci ofiar katastrofy
smoleńskiej. Wiadomo, że ta wielka tragedia, która dotyka naszego narodu
miała miejsce 3 lata temu w przededniu święta Miłosierdzia Bożego – powiedział ks. Stanisław Majewski.
Jak zaznacza ks. Stanisław Majewski odsłonięcie epitafium to również
kolejny powód, aby sanktuarium w Toruniu czynnie uczestniczyło w
codziennym okazywaniu miłosierdzia.
- Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w jakiś sposób chce czynnie
uczestniczyć w okazywaniu miłosierdzia. Tutaj działa dom „Samarytanin,
Cyrenejczyk”, są to punkty charytatywne. Ale wśród uczynków miłosierdzia
jest przecież uczynek modlić się za żywych i umarłych. Te ofiary
wymagają modlitwy, a przede wszystkim rodziny tych ofiar – dodaje ks. Stanisław Majewski.
Proboszcz sanktuarium dodaje również, że należy się troszczyć o
rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej gdyż niejednokrotnie są
poniewierane.
- Prorok Izajasz mówił “w obronie wdowy i sieroty stawajcie”, a wiemy
że rodziny ofiar są poniewierane. Z całą odpowiedzialnością to mówię,
czasami trzeba głośniej to wykrzyczeć bo to jest pewien symbol. Ja nie
tylko myślę o rodzinach tych 96 osób, ale również o tych, którzy zginęli
w jakichś niewyjaśnionych, tragicznych wypadkach i nie mają do kogo się
zwrócić – zaznacza ks. Stanisław Majewski.
Epitafium upamiętniające tragicznie zmarłych w katastrofie
smoleńskiej to kolejna inicjatywa m.in. posłów PiS. Warto przypomnieć,
że dwa lata temu poseł Zbigniew Girzyński był zaangażowany w inicjatywę
budowy pomnika smoleńskiego w centrum Torunia. Na decydującej sesji
stawili się wszyscy radni. Ponieważ przeciwnicy pomnika – kluby PO i SLD
– mają większość przedstawiciele PiS wycofali projekt przed
głosowaniem. Zapowiedzieli jednak, że nie zrezygnują z upamiętnienia
ofiar katastrofy smoleńskiej w Toruniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Na Jasnej Górze rozpoczęły
Na
Jasnej Górze rozpoczęły się obchody III rocznicy katastrofy
smoleńskiej. W programie obchodów m.in. koncert „Modlitwa i Pamięć”
Przed koncertem słowa wprowadzenia wygłosi Zuzanna Kurtyka, wdowa po
tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej prezesie IPN Januszu
Kurtyce.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. "O Katyniu rozmawiano już
Tusk ujawnia, o czym rozmawiał z Putinem na molo [CAŁE WYSTĄPIENIE PREMIERA]
Kwestia
katastrofy smoleńskiej obrasta kłamstwami. Autorami kłamstw są ci,
którzy chcą wmówić Polakom, że katastrofa smoleńska to wynik zamachu i
spisku Tusk - Putin, Komorowski, Miedwiediew. Takim samym kłamstwem jest
teza o rozdzieleniu wizyt - grzmiał dziś premier Donald Tusk Więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Msza święta w intencji
Msza
święta w intencji prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, połączona z
uroczystym odsłonięciem popiersia ostatniego prezydenta na uchodźstwie.
07.04.2013
r. godzina 10.00 w Ossowie, w kaplicy postawionej na miejscu
zwycięskiej bitwy z 1920 r nad Rosjanami, odbyła się uroczysta msza
koncelebrowana przez Arcybiskupa Diecezji Warszawsko Praskiej Abp
Henryka Hosera.
http://warszawa.prawicarzeczypospolitej.org/index.php?option=com_content...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Pielgrzymka Rodzin Katyńskich na Jasną Górę
Jasnogórska Pielgrzymka Rodzin Katyńskich odbyła się w niedzielę. W tym roku przypada 73. rocznica zbrodni katyńskiej. W intencji pomordowanych Polaków została odprawiona msza przed Cudownym Obrazem.
Mszy przewodniczył kapelan Federacji Rodzin Katyńskich ks. komandor Janusz Bąk.
Wielką jest rzeczą umierać dla Polski. 73. lata temu z rąk katów NKWD ginęła polska elita jeńców obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku; a później deportacja matek i dzieci. W niewoli sowieckiej znalazło się od 130 do 250 tys. polskich żołnierzy, policjantów i osób cywilnych. 5 marca 1940 roku został podpisany praktycznie na nich wyrok śmierci.
- mówił w homilii ks. komandor Janusz Bąk.
Ks. Bąk dodał:
Dramat Golgoty, dramat ludobójstwa, dramat Golgoty Wschodu. A wyrok ten wydało Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików Związku Sowieckiego. Pod tym wyrokiem podpisy Stalina, Berii, Woroszyłowa, Mołotowa, Kalinina i Kaganowicza. Mocą tego wyroku mordowano wszystkich.
W trakcie homilii ks. Bąk przywołał wspomnienia kobiety, która urodziła się na Wołyniu i w wieku 12 lat została wraz z rodziną wywieziona na Sybir. Kiedy pociąg mijał zasypane śniegiem miejscowości jej ojciec powiedział do niej:
Zapamiętaj ten dzień dziecko moje (...) Nigdy nie zapominaj, że jesteś Polką, nawet wtedy, gdyby cię bito - abyś nie wyparła się Polski.
Jak poinformowało biuro prasowe Jasnej Góry w modlitwie uczestniczyły Rodziny Katyńskie z całego kraju. Przybyły również delegacje młodzieży. W prezbiterium Kaplicy wystawiono poczty sztandarowe.
Federacja Rodzin Katyńskich jest organizacją społeczną, zrzeszającą działające w kraju i zagranicą Stowarzyszenia "Rodziny Katyńskie". Powstała na początku lat 90. Głównym celem Federacji jest reprezentowanie i koordynowanie przedsięwzięć i inicjatyw skupionych w Federacji stowarzyszeń.
Jasna Góra: 23. Pielgrzymka Rodzin Katyńskich [ZDJĘCIA]
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Zaproszenie na uroczystości III rocznicy Katastrofy Smoleńskiej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Jasna Góra uczciła ofiary
Jasna Góra uczciła ofiary katastrofy smoleńskiej
Na Jasnej Górze miały miejsce uroczystości upamiętniające trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej, w których uczestniczyły rodziny ofiar, m.in. Ewa Kochanowska, Zuzanna Kurtyka, Dorota Skrzypek.
W programie dziesiejszych uroczystości centralne miejsce zajęła Msza
św. w intencji ofiar, a także koncert zatytułowany „Modlitwa i Pamięć”.
- Drogie smoleńskie rodziny, przed obliczem Pani Jasnogórskiej,
Królowej Polski, spotykamy się dziś, w Święto Bożego Miłosierdzia, aby
polecać Bogu sprawy osobiste, ale przede wszystkim Kościoła świętego i
naszej umiłowanej Ojczyzny - powiedział o. Dariusz Cichor, definitor
generalny Zakonu Paulinów, który przewodniczył Eucharystii i wygłosił
homilię, którego cytuje Biuro Prasowe Jasnej Góry.
- Gdy dziś gromadzimy się na modlitwie za śp. poległych pod
Smoleńskiem w związku ze zbliżającą się 3. rocznicą ich męczeńskiej
śmierci, to w tę Najświętszą Ofiarę męki, śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa włączamy także ofiarę, jaką złożyli nasi bohaterowie spod
Smoleńska, płacąc własnym życiem za umiłowanie najwyższych wartości –
Boga i Ojczyzny - wskazał zakonnik. Mówiąc o poległych w katastrofie
smoleńskiej, zaznaczył, że byli to "prawdziwi bohaterowie niewahający
się przedłożyć dobro wspólne, troskę o Ojczyznę ponad osobiste dobro i
dobro swoich rodzin".
- Włączając ich życie i śmierć w tajemnicę Paschy
Chrystusa, chylimy nisko czoła przed ofiarą, jaką złożyli, gdy w naszym
imieniu udawali się oddać hołd ofiarom sowieckiego ludobójstwa w
Katyniu. Nie myślimy jednak o nich jedynie w kategoriach przeszłości,
jakby zostali raz na zawsze wymazani z naszej historii. Oni przecież
żyją, żyją u Boga - zaznaczył o. Cichor
Po Mszy św. w bazylice odbył się koncert "Modlitwa i Pamięć".
Zaprezentowano kompozycję Wincentego z Krakowa (część I i IV) pod
dyrekcją Tomasza Chmiela.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Gazeta Wyborcza raportuje
Tablicę poświęconą ofiarom katastrofy smoleńskiej odsłonięto w klasztorze Bernardynów w Opatowie.
Opatów, klasztor Bernardynów, kwiecień 2013 rok. Odsłonięcie tablicy poświęconej pamięci ofiar Katastrofy Smoleńskiej
Na Jasnej Górze o ofiarach katastrofy smoleńskiej: Odebrano im życie
Od poznania prawdy o tragedii smoleńskiej
zależy przyszły kształt ojczyzny, to czy będzie istniała i zdoła się
wydobyć z klęski - mówił w niedzielę o. Dariusz Cichor, definitor
generalny zakonu paulinów. W jasnogórskim sanktuarium obchodzono 3.
rocznicę katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem.
O godz. 15.30 w kaplicy Cudownego Obrazu
odbyła się msza w intencji ofiar tragedii. Wśród modlących się były
wdowy: Ewa Kochanowska, Zuzanna Kurtyka, Dorota Skrzypek z synem
Stasiem. - To byli prawdziwi bohaterowie, niewahający się przedłożyć
dobro wspólne, troskę o ojczyznę ponad osobiste dobro i dobro swoich
rodzin - mówił podczas homilii o zmarłych w Smoleńsku o. Cichor. - To
nie byli tchórzliwi oportuniści, to byli ludzi świadomi swej godności,
troski o dziedzictwo, któremu na imię Polska.
Chylimy nisko czoła przed ofiarą, jaką złożyli, gdy w naszym imieniu
udawali się oddać hołd ofiarom sowieckiego ludobójstwa w Katyniu. Nie
myślimy jednak o nich jedynie w kategoriach przeszłości, jakby zostali
raz na zawsze wymazani z naszej historii. Oni przecież żyją. To tylko
oczom głupich zdaje się, że pomarli.
Kaznodzieja zachęcał
obecnych, aby oprócz pamięci o ofiarach zachowali dziedzictwo, które po
nich zostało: - Nasza pamięć to troska o to, by poznać prawdę o tym
wydarzeniu sprzed trzech lat, bo od tego zależy przyszły kształt naszej
ojczyzny, a nawet to, czy będzie istniała i czy zdoła się wydobyć z
klęski. My jesteśmy spadkobiercami idei naszych bohaterów, na nas ciąży
obowiązek kontynuowania ich dzieła, które przerwali, bo odebrano im
życie. To dzieło to Polska suwerenna, niepodległa i godna. A nie jak
teraz, zabawka i igraszka w rękach możnych.W niedzielę na Jasnej Górze modlili się także uczestnicy pielgrzymki rodzin katyńskich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. KOMITET PRAWA I
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Wrocław: Jutro marsz z
Wrocław: Jutro marsz z portretami 96 ofiar katastrofy samolotu pod Smoleńskiem
Dwa marsze przejdą jutro ulicami Wrocława. Organizuje je
Prawo i Sprawiedliwość. Są związane z obchodami rocznicy katastrofy
lotniczej samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Andrzej Melak udostępnił
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. TEDE "Dokąd idziesz Polsko"
Doniu - Czarna Sobota
Bartosz Kalinowski - Ballada o zataczaniu koła (męczennikom spod Smoleńska)
Ziarno
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Dowody są w Rosji Z
Dowody są w Rosji
Z Jolantą Przewoźnik, wdową po szefie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeju Przewoźniku, rozmawia Piotr Falkowski
Co Pani sądzi o tym wszystkim, co się dzieje wokół wyjaśniania przyczyn katastrofy?
– Nie wchodzę w tę dyskusję publiczną. To nie znaczy, że nie
interesuje mnie prawda. Też upominam się o dostęp do wszystkich
dokumentów. Chciałabym się doczekać wreszcie zakończenia śledztwa i
wniosków, wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy.
Wpisuje się w to przykra sprawa ograbienia ciała Pani męża
przez rosyjskich żołnierzy. Wybiera się Pani do Smoleńska na ich proces?
– To po prostu była kradzież. Przede wszystkim oczekuję moralnego
potępienia takiego zachowania. Okradanie ludzkich szczątków w każdej
kulturze i cywilizacji jest nie do przyjęcia. Wiele razy podczas różnych
prac związanych z upamiętnianiem, organizowanych przez Andrzeja, na
przykład ekshumacji, ochraniali teren żołnierze rosyjscy czy ukraińscy. I
nigdy nic podobnego się nie wydarzyło. Oczekuję, że sprawcy zostaną w
odpowiedni sposób przez sąd w Rosji osądzeni. W końcu są za to
odpowiedzialni, przyznali się. Sprawa ta jest prowadzona przede
wszystkim w Rosji, to tam są wszystkie dowody. Chciałabym, żeby ta
dramatyczna sytuacja, która dotyka osoby Andrzeja, już się zakończyła.
Co do wyjazdu, to ciągle jeszcze się waham. Nigdy nie byłam ani w
Smoleńsku, ani w Katyniu.
Pani mąż był tam kilkadziesiąt razy.
– Po katastrofie w Rosji byłam tylko raz, w celu identyfikacji ciała.
Wtedy pojechałam, by znaleźć męża. Odnalazłam także obrączkę, która
jest symbolem naszego bardzo udanego małżeństwa. W tym roku
obchodzilibyśmy 25. rocznicę ślubu. Ja akurat nie mam żadnych
wątpliwości związanych z identyfikacją, także na podstawie dokumentów,
które otrzymałam z prokuratury.
Nigdy Pani nie pojechała z mężem na któryś z cmentarzy katyńskich?
– Nigdy nie byłam na żadnym z tych cmentarzy. To miało być kiedyś, w
przyszłości, myślałam o podróży z rodzinami katyńskimi. Chciałam, żeby
to był wyjazd z ludźmi, którzy przeżyli ten największy dramat. Tak się
jednak nie złożyło. Obecnie odczuwam to inaczej. Teraz Smoleńsk i Katyń
to są miejsca, które kojarzą mi się i będą kojarzyć zawsze z wielkim
bólem i z wielką tragedią, już nie tylko narodową, ale i moją własną.
Pani mąż chyba nie planował kariery urzędnika państwowego?
– Poznałam Andrzeja w trakcie studiów historycznych na Uniwersytecie
Jagiellońskim. Od początku miał bardzo sprecyzowane plany, to znaczy
prowadzenie badań na tematy związane z historią najnowszą, w
szczególności dotyczące relacji polsko-węgierskich. Opracowywał sprawę
polskiej bazy kurierskiej w Budapeszcie, szlaków kurierskich.
Interesowała go też cała historia Armii Krajowej, a najbardziej
fascynujące losy żołnierzy z konspiracji, partyzantki, losy żołnierzy
armii Andersa. To wszystko kształtowało się już w czasie studiów.
Posiadał bardzo bogatą wiedzę historyczną i myślę, że „przebijał” w niej
swoich rówieśników. A brało się to stąd, że już w latach 80. miał dużo
kontaktów ze środowiskiem akowskim, jeszcze jako uczeń technikum
geologicznego. Potem, jako student, prowadził klub historyczny, do
którego należeliśmy. Poznawaliśmy tam historię, jakiej wówczas nawet na
uniwersytecie nie uczono.
Został sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w bardzo młodym wieku.
– Miał zaledwie 28 lat. Propozycja padła ze strony Stanisława
Broniewskiego „Orszy”. Andrzej pracował przy organizowaniu pierwszego
Zjazdu Polonii w Krakowie i stamtąd następnego dnia wyjechał do
Warszawy. Miał zająć się sprawami pamięci i okazało się, że jest w tym
naprawdę dobry.
Sekretarz Rady jest powoływany przez premiera. Przez 18 lat
sprawowania przez Pani męża tej funkcji było ich dziesięciu, wszystkich
opcji. Jak mu się udawało dogadywać z politykami?
– Przede wszystkim był bezpartyjny. W Krakowie dorastał w środowisku
bardzo konserwatywnym i patriotycznym, w wielkim szacunku dla ludzi
odznaczających się ofiarnością i odwagą, a którzy na ogół nie doczekali
się docenienia czy należnej im pamięci. Tam też nauczył się, że celem
nadrzędnym winno być dobro Ojczyzny. Był to dla niego najważniejszy
drogowskaz. Myślę, że umiał do tego przekonywać innych własną postawą,
pracowitością i olbrzymią wiedzą, a także pryncypialnością. Uważał, że
nie można iść na kompromisy, które byłyby szkodliwe dla Polski. W
kontaktach z politykami właściwie jedynym jego atutem była praca i
konkretne osiągnięcia. Ale podobno za Włodzimierza Cimoszewicza było już
przygotowane odwołanie Andrzeja. Jakoś nie zostało wręczone – nie wiem
dlaczego.
Co było jego największym dziełem?
– Ja uważam, że odbudowa cmentarza Orląt Lwowskich. Mało kto wie, ile
to kosztowało wysiłku. To nie tak, że w pewnym momencie na Ukrainie
była dobra koniunktura polityczna i mogliśmy zrekonstruować ten
cmentarz. To było dziesięć lat trudnych negocjacji, dochodzenia małymi
krokami do ostatecznego celu. On sam wymieniłby na pewno jako dzieło
swojego życia zbudowanie cmentarzy katyńskich. Sprawa katyńska
interesowała go szczególnie. Był członkiem Polsko-Rosyjskiej Komisji ds.
Trudnych. Liczył na uzyskanie istotnych brakujących dokumentów
dotyczących zbrodni katyńskiej. Rozpoczął pierwsze polskie badania w
Bykowni i negocjacje w sprawie wybudowania tam czwartego cmentarza
katyńskiego. I oczywiście czekał na możliwość przeprowadzenia badań w
Kuropatach. Był pełen nadziei na uzyskanie tzw. listy białoruskiej.
Wciąż jej nie ma. Liczę, że polskie państwo nadal będzie się o to
upominać.
Przy Radzie tworzyło się środowisko młodych ludzi zaangażowanych w popularyzację historii…
– Ludzi bardzo interesujących się historią, traktujących ją jako
swoją pasję, niekiedy wynikającą z tradycji rodzinnej. Andrzejowi
sprawiało radość, że się rozwijają, że piszą, szukają, są kreatywni.
Zabierał ich na wyjazdy i rozmowy z partnerami zagranicznymi, żeby się
uczyli, nabierali doświadczeń.
Dlaczego ciągle trzeba szukać miejsc ważnych dla narodowej pamięci?
– Muszę powiedzieć, że poszukiwanie, zwłaszcza na terenach wschodnich
II Rzeczypospolitej, miejsc związanych z walkami oraz pochówków
polskich żołnierzy czy ofiar zbrodni często przypominało pracę
detektywa. Tak jak poszukiwanie na Litwie miejsca ukrycia zwłok por.
Jana Borysewicza „Krysi”, legendarnego dowódcy nowogródzkiej AK. Każda
taka sprawa wymagała gruntownego przygotowania. Zaczynało się od jakiejś
informacji albo świadectwa uczestnika wydarzeń. Trzeba to było obudować
materiałem archiwalno-historycznym. Andrzeja interesowały szczególnie
takie „tajemnice”, jak: obława augustowska, ukrycie ciała gen. „Nila”,
działania i likwidacja oddziałów „Łupaszki”, „Ognia” i inne. To są
sprawy i postacie, o których Polacy słyszą z dużym opóźnieniem –
przewijały się w naszych rozmowach od bardzo dawna.
Aż trudno uwierzyć, ile rzeczy może zrobić jeden człowiek.
– Ja sama też nie wiem, jak mu się to udawało. Proszę pamiętać, że
poza projektami związanymi z pamięcią dochodziła jeszcze organizacja
wszelkiego rodzaju uroczystości. A wieczorami pisał artykuły i
przygotowywał książki.
Wśród spraw, którymi zajmowała się Rada Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa, było kilka bardzo kontrowersyjnych, wywołujących zaciekłe
spory…
– Tak, te kontrowersje były z bardzo różnych powodów. Na pewno należy
wymienić sprawę Jedwabnego, następnie te związane z działaniami na
Ukrainie. Polskie groby na Wołyniu były kwestią wymagającą wielkiej
cierpliwości, dyplomacji. Andrzej zawsze wracał bardzo zdenerwowany z
rozmów na ten temat, ale uważał, że nie można się zniechęcać. Trzeba
było powoli wykuwać swoje, przełamywać opory miejscowej ludności,
urzędników różnych szczebli, tłumaczyć, dlaczego dla nas jest to takie
ważne. Mąż miał zawsze twardy charakter, co pozwalało mu wytrzymywać
napięcie związane z różnym widzeniem historii, z rozmaitymi naciskami.
Andrzej kładł też wielki nacisk na rzetelność wiedzy historycznej. Na
rozmowy z partnerami zawsze jechał przygotowany. A dzięki temu, że
sprawował urząd tak długo, w negocjacjach była ciągłość – wiedział, co
zostało już uzgodnione i na co można się powołać.
Wbrew niektórym głosom o „wybieraniu przyszłości” itd. Polakom chyba zależy na pamięci o przeszłości, na prawdzie?
– Andrzej wspierał nawet bardzo drobne inicjatywy lokalne. Żadne ze
środowisk nie spotkało się z odmową pomocy. Uważał, że jest to
obowiązkiem państwa. Musiało starczyć na to pieniędzy i jakoś mój mąż
radził sobie z tym niewielkim budżetem, którym ROPWiM dysponowała.
Czasem z naprawdę bardzo małych miejscowości zgłaszali się ludzie,
którzy chcieli jakąś zasłużoną postać upamiętnić. Nigdy nie zostawali
bez wsparcia. Jeśli nie w jednym roku, to w następnym. Uważał, że jeżeli
ktoś zginął za Ojczyznę, to Ojczyzna musi o nim pamiętać i jest
zobowiązana do starań, aby zostało przywrócone pamięci konkretne
nazwisko, imię, czyn. Często byli to bohaterowie, których życie mogłoby
się stać tematem książek, filmów przygodowych albo i sensacyjnych. Sama
wiem po tej katastrofie, że zbudowany grób i umieszczone na nim imię i
nazwisko to jest rzecz niesłychanie ważna dla rodziny. Tak więc
doskonale rozumiem to, na co czekały rodziny katyńskie i inne przez tyle
lat.
Jak Pani odbiera te wszystkie inicjatywy pamięci i uznania po śmierci Pani męża?
– Spodziewałam się, że po tej tragedii będę jedynie zajmować się
rodziną i sprawami osobistymi. Okazało się inaczej. Zostało wiele spraw,
których Andrzej nie dokończył. Najpierw książki złożone w
wydawnictwach, które należało wydać. Teraz jest ta wystawa o Andrzeju.
Są sprawy zupełnie zapomniane, które Andrzej chciał przywrócić pamięci,
ale nie zdążył. Odzywają się różne instytucje, z którymi współpracował,
był przy ich tworzeniu, różne środowiska. Ja wiodłam przez te lata
szczęśliwe życie u boku Andrzeja. Uważałam, że człowiek tak utalentowany
ma prawo do rozwijania swojej pasji. Wspierałam go w tym. Sama jestem
historykiem, uczyłam w szkole, więc też zajmowałam się propagowaniem
historii, ale od strony edukacji. Praca z młodzieżą, szczególnie tą
uzdolnioną, dawała mi ogromną satysfakcję. Po katastrofie spadły na mnie
te wszystkie niedokończone wątki, których Andrzej nie zamknął, a które
nie były związane z jego urzędem. Uważam, że powinnam je, na ile
potrafię, dokończyć. Współpraca z rozmaitymi instytucjami zajmującymi
się historią jest dla mnie satysfakcjonująca. Przez pamięć o Andrzeju
daje się sporo zrealizować.
Dziękuję za rozmowę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. IV Przegląd Filmowy Echa
IV Przegląd Filmowy Echa Katynia
Od dziś do piątku w dziewięciu polskich miastach odbędzie się
IV Przegląd Filmowy Echa Katynia. Podczas tegorocznego przeglądu zostaną
wyświetlone filmy o zbrodni katyńskiej i innych zbrodniach popełnionych
w XX w. przez reżimy totalitarne.
Projekcjom towarzyszyć będą dyskusje na tematy powiązane ze
zbrodniami, których dopuściły się Związek Sowiecki i współdziałające z
nim w początkach II wojny światowej Niemcy hitlerowskie.
W tym roku po raz pierwszy filmy zostaną zaprezentowane nie tylko
mieszkańcom Warszawy, ale również Krakowa, Wrocławia, Lublina, Gdyni,
Szczecina, Białegostoku, Rzeszowa i Tarnowa. Pokazy odbędą się w dniach
10-12 kwietnia. Lublinianie będą mogli zapoznać się z filmami dopiero od
15 kwietnia. Udział w pokazach jest otwarty dla osób powyżej 14 roku
życia i jest bezpłatny.
Podczas IV przeglądu filmowego Echa Katynia będzie można obejrzeć
jeden z pierwszych filmów nakręconych po upadku komunizmu w Polsce –
„Zbrodnię Katyńską” Macieja Sieńskiego. Zaprezentowane zostaną także
obrazy poświęcone pamięci o Katyniu w PRL: „Prawdziwa historia
niechcianych pomników. Dolinka Katyńska” w reż. Jacka Sawickiego oraz
„Święty ogień” Jarosława Mańki i Macieja Grabysy. Widzowie będą również
mogli zobaczyć filmy zagranicznych reżyserów – białoruski „NKWD i
Gestapo. Braterstwo krwi” Haliny Samojłau oraz rosyjski „Widziałem kata”
Natalii Lobko, poświęcony księdzu Zdzisławowi Peszkowskiemu. Tematykę
zbrodni hitlerowskich porusza natomiast obraz „Pamięć. Tajemnica lasów
Piaśnicy” w reż. Mirosława Krzyszkowskiego i Dariusza Walusiaka.
Wyświetlone zostaną też filmy nawiązujące do kwestii zbrodni dokonanych
po zakończeniu wojny. „A very polish secret/A może tego nie wolno
mówić…” Jacka Petryckiego powstały w tzw. drugim obiegu w 1988 r.
przybliża losy mieszkańców Suwalszczyzny zamordowanych przez NKWD
podczas tzw. obławy augustowskiej w 1945 r. Drugim z obrazów jest
„Kwatera Ł” w reż. Arkadiusza Gołębiewskiego poświęcony pracom
ekshumacyjnym na cmentarzu powązkowskim w Warszawie.
Sztafeta Pamięci gen. Buka
Dziś wyrusza III Sztafeta Pamięci Generała Broni Tadeusza Buka, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej.
Biegacze wystartują ze Spały, gdzie znajduje się grób dowódcy. Bieg
ma zakończyć się 19 kwietnia na terenie 24. Brygady Kawalerii Pancernej w
Żaganiu, którą w latach 2002-2005 dowodził gen. Buk.
- To jest 3. sztafeta poświęcona pamięci Generała Broni Tadeusza
Buka. Rozpocznie się ok. godz. 9. Najpierw uczestnicy złożą wieniec i
zapalą znicze na grobie generała, następnie nastąpi start sztafety.
Sztafeta będzie składała się z 9-ciu odcinków, pokonywać ją będzie 12.
żołnierzy. Nie wszyscy naraz, ale oczywiście etapami – powiedział mjr Piotr Walatek, rzecznik Dowództwa Wojsk Lądowych.
Podczas sztafety uczestnicy spotkają się m.in. z uczniami szkół
podstawowych, gimnazjalnych oraz z przedstawicielami władz samorządów
lokalnych gdzie przedstawią wizerunek Generała Broni Tadeusza Buka.
- W trakcie sztafety uczestnicy będą mieć spotkania w szkołach i z
przedstawicielami władz samorządów lokalnych. W czasie tych spotkań będą
przedstawiać wizerunek śp. Generała Broni Tadeusza Buka; będą promować
Wojsko Polskie, jak i Wojska Lądowe, a także przybliżą społeczeństwu i
młodzieży służbę wojskową – dodał mjr Piotr Walatek.
W uroczystościach, które rozpoczną sztafetę weźmie udział rodzina
tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej gen. Tadeusza Buka.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. III rocznica katastrofy
III rocznica katastrofy smoleńskiej
Dziś przypada III rocznica katastrofy pod Smoleńskiem. W
tragedii rządowego samolotu TU-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób.
Wśród ofiar był prezydent Lech Kaczyński z małżonką, ministrowie,
posłowie, najwyżsi dowódcy Sił Zbrojnych, kapłani, reprezentanci Rodzin
Katyńskich, funkcjonariusze BOR. Uroczystości zaplanowano w całym kraju i
na świecie.
W Warszawie na godz. 8.00 na Krakowskim Przedmieściu w
Kościele Seminaryjnym zaplanowano Eucharystię. Później nastąpi przemarsz
pod Pałac Prezydencki.
W Sejmie o godz. 14.00 przewidziano posiedzenie Parlamentarnego
Zespołu ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej. Transmisję
przeprowadzi TV Trwam.
Ok. godz. 15.00 odbędzie się koncert młodych filharmoników, którzy
specjalnie na ten dzień przygotowali utwór „Tryptyk Smoleński”.
Natomiast o godz. 19.00 w Bazylice św. Jana sprawowana będzie Msza św.
Następnie odbędzie się przemarsz modlitewny pod Pałac Prezydencki.
Tymczasem w obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej – tej
narodowej tragedii nie będzie uczestniczył premier Polski Donald Tusk.
Przed godziną 6 rano złożył on wieniec pod Pomnikiem Ofiar Katastrofy
Smoleńskiej na wojskowych Powązkach, po czym udał się do Nigerii.
– Mamy nadzieję, że w tym roku wzorem lat ubiegłych władze
samorządowe, prezydent Warszawy oraz prezydent Komorowski nie odgrodzą
się od Polaków stalowymi barierkami; ani nie wprowadzą umundurowanych
policjantów, aby ci odgrodzili miejsce święte dla wszystkich Polaków,
którzy w parę godzin po tej tragedii spotykali się tam na modlitwie. Po
apelu poległych pojedziemy na groby naszych bliskich, zarówno na
Powązki, jak i na Cmentarz Bródnowski do Świątyni Opatrzności Bożej na
grób ministra Merty – powiedział poseł Joachim Brudziński z PiS.
W Gdańsku uroczystości rozpoczną się Mszą św. o 18.30.
Eucharystia sprawowana będzie w Kościele św. Brygidy, skąd ulicami
miasta przejdzie marsz milczenia do Bazyliki Mariackiej. Marsz przejdzie
pod hasłem „Wszyscy potrzebujemy prawdy i dialogu”.
- Msza św. odbędzie się w Kościele św. Brygidy. Ulicami starego
Gdańska z Kościoła św. Brygidy do Bazyliki Mariackiej przejdzie marsz
milczenia pod hasłem „Wszyscy potrzebujemy prawdy i dialogu”. Podczas
manifestacji będziemy nieśli biało-czerwone sztandary, a także żonkile,
które będą sprzedawane w celu wsparcia hospicjum w Sopocie – powiedział senator Antoni Szymański.
W Lublinie uroczystości rozpoczną się o 16.30 na Placu
Litewskim. Tam zostanie m.in. odegrany hymn państwowy oraz zostaną
odczytane nazwiska ofiar katastrofy. Następnie uczestnicy przejdą pod
Kościół oo. Kapucynów przy ul. Krakowskie Przedmieście, gdzie zostaną
złożone kwiaty. Msza św., której będzie przewodniczył ks. bp Ryszard
Karpiński rozpocznie się o godz. 18. Po Eucharystii nastąpi złożenie
kwiatów i zapalenie zniczy.
- Uroczystość upamiętniająca ofiary tragedii smoleńskiej rozpocznie
się o 16.30 na Placu Litewskim. Będzie to uroczystość z zachowaniem
ceremoniału wojskowego. Rozpocznie ją odegranie hymnu Rzeczypospolitej
Polskiej. Nastąpi także odczytanie okolicznościowej odezwy Stołecznego
Komitetu Obchodów III Rocznicy Katastrofy Smoleńskiej. Zostanie
odczytany Apel Pamięci oraz zapalimy 96 zniczy. Nastąpi również salwa
honorowa oraz złożenie kwiatów pod tablicą upamiętniającą ofiary
katastrofy smoleńskiej. O godzinie 18.00 będzie sprawowana Msza św. w
Kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski – powiedział Adam Kurek, redaktor lubelskiego wydania „Naszego Dziennika”.
Mieszkańcy Krakowa zgromadzą się u stóp Wawelu w
tragicznej godzinie śmierci – o 8.41. Odśpiewane zostaną pieśni
patriotyczne. Po minucie ciszy, odbędzie się apel poległych i złożenie
kwiatów. Hymn i zakończenie marszu poprzedzą przemówienia. Uroczystości
zakończy Msza św. o godz. 10.00 w intencji śp. Janusza Kurtyki.
W Olsztynie o godz. 18.00 w Kościele pw.
Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie zostanie odprawiona Msza św.
w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Po niej, o godzinie 19.00 w
Sali Koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina
rozpocznie się „Koncert Polski”.
- Dziś o godzinie 18.00 zostanie odprawiona Msza św. w Kościele Serca
Jezusowego, a o godz. 19.00 uroczysty koncert patriotyczny w sali
szkoły muzycznej. Wystąpią tam znakomici muzycy oraz chór. W
uroczystościach wezmą udział przedstawiciele stowarzyszeń, które to
organizują czyli PiS, ale również nasi radni, Stowarzyszenie Święta
Warmia, Akcja Katolicka diecezji warmińskiej, a więc liczne środowiska –
powiedział poseł Jerzy Szmit.
W Łodzi główne obchody będą miały miejsce o godzenie 18.00 w
archikatedrze łódzkiej. Stamtąd przejdzie marsz milczenia pod Kościół
św. Krzyża, gdzie znajduje się tablica upamiętniająca ofiary katastrofy
smoleńskiej.
- Rano zabije dzwon Serce Łodzi. Główne obchody będą miały miejsce o
godz. 18. Następnie przejdzie marsz milczenia, który skończy się ok.
godz. 21.00. Natomiast Stowarzyszenie Solidarni 2010 organizuje wystawę
przy pasażu Schillera o godz. 14.00 – powiedział poseł Marcin Mastalerek z PiS.
Poseł Marcin Mastalerek dodaje, że sejmik województwa przyjął apel,
by nadać honorowe obywatelstwo śp. parze prezydenckiej. Niestety po
trzech latach władze Łodzi nic w tej sprawie nie zrobiły.
- W 2010 roku sejmik województwa przyjął jednomyślnie apel do władz
Łodzi o to, by nadać honorowe obywatelstwo śp. prezydentowi Lechowi
Kaczyńskiemu i by w Łodzi upamiętniono w sposób godny śp. parę
prezydencką. Niestety minęły trzy lata, pomimo naszych apeli i pomimo
tego, że sejmik jednogłośnie również głosami PO przyjął taką uchwałę
władze Łodzi nie zrobiły w tej sprawie nic. Nie mamy złudzeń, że
małostkowa polityka PO niestety będzie prowadziła do tego, że nie będzie
w najbliższym czasie takiego miejsca poświęconego ofiarom katastrofy
smoleńskiej – powiedział poseł Marcin Mastalerek.
W Kamiennej Górze o godzinie 17.00 w Kościele pw.
Najświętszego Serca Pana Jezusa zostanie odprawiona Msza św., której
będzie przewodniczył J.E. ks. bp Marek Mendyk. Podczas uroczystości
zostanie odsłonięta tablica w hołdzie poległym w katastrofie
smoleńskiej.
Uroczyste obchody odbędą się również we Wrocławiu. W Kościele pw. NMP na Piasku zostanie odprawiona Msza św. o godz. 18.00, a ok. 20.00 odbędzie się apel pamięci.
- Około południa złożymy wieńce i kwiaty pod tablicami wszystkich
ofiar katastrofy smoleńskiej, których tablice są we Wrocławiu. Zaraz po
Mszy św. chcemy przemaszerować ulicami Wrocławia do Rynku i tam będzie
kilka wystąpień, kilka przemówień pokazujących na jakim etapie jest
dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Ok. godz. 20.00 odbędzie
się apel pamięci na Placu Gołębim. Przygotowaliśmy 96 ogromnych
portretów wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej i nasi działacze będą
chodzili po ulicach Wrocławia po to, żeby unaocznić Wrocławianom, że to
nie są anonimowe postacie. Trzeba o nich przypominać codziennie – powiedział poseł Dawid Jackiewicz z PiS.
W Kicinie 10 kwietnia o godz.10.00 zostanie
odprawiona Msza św. w kościele pw. św. Marcina w intencji poległych w
tragedii smoleńskiej. Po Mszy św. przemarsz na Rynek w Swarzędzu,
złożenie kwiatów oraz zapalenie zniczy pod tablicą upamiętniającą ofiary
katastrofy, oddanie hołdu poległym i uczczenia ich pamięci minutą
ciszy.
Msza św. w intencji śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki
Marii oraz śp. Ryszarda Kaczorowskiego – ostatniego prezydenta na
uchodźctwie, zostanie odprawiona w Kościele pw. św. Mateusza w Starogardzie Gdańskim o godz. 18.00.
W Mielcu obchody 10 kwietnia rozpoczną się o godzinie 10.00
uroczystą Mszą św. w Bazylice Mniejszej pw. Św. Mateusza Ap Ew. o
godzinie 11.00 na Cmentarzu Komunalnym, przed grobem tragicznie zmarłego
w Katastrofie Smoleńskiej śp. Leszka Deptuły, posła na Sejm RP odbędą
się dalsze uroczystości rocznicowe.
Rocznicę katastrofy smoleńskiej uczci także Polonia. W Chicago sprawowana
będzie Msza św. za Ojczyznę i ofiary katastrofy smoleńskiej.
Zaplanowano spotkanie z Magdaleną Mertą i Andrzejem Melakiem, projekcje:
filmu Anity Gargas „Anatomia upadku”, dokumentu „Gdzie był Bóg w
Smoleńsku” autorstwa Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego czy
obrazu Marii Dłużewskiej „Testament”.
W Sydney w Kościele pw. Matki Boskiej
Częstochowskiej w Marayong zostanie odprawiona Msza św. w intencji
wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. Po Mszy św. wierni złożą wieńce
i kwiaty przy kamieniu i tablicy pamiątkowej.
W Nowym Jorku w związku z trzecią rocznicą tragedii smoleńskiej powstał wspólny Komitet Obchodów 10 Kwietnia. Dziś
o godz. 18.00 – demonstracja całej Polonii przed Misja Rosji przy ONZ,
na 67 Ulicy i Lexington Avenue. W trakcie uroczystości apel poległych,
modlitwa za zmarłych, poświecenie banera, happening, odśpiewanie pieśni
patriotycznych i przemówienia, zapalenie 96 zniczy za dusze zmarłych.
Autobus z Greenpointu dla zainteresowanych o godzinie 17.00. (5pm).
Natomiast 14 Kwietnia, o godz.13.00 – uroczystości katyńskie w Jersey
City, przy pomniku katyńskim. Poczty sztandarowe. Dojazd-Path do
Exchange Place.
10 kwietnia 2013 roku, w III rocznicę Katastrofy Smoleńskiej
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński
oraz Parlamentarzyści PiS wezmą udział w uroczystościach upamiętniających tragedię narodową z 10 kwietnia 2010 roku
Program:
godzina 8:00 – Msza św. w intencji ofiar katastrofy
Kościół Seminaryjny p.w. Wniebowzięcia NMP i św. Józefa Oblubieńca w Warszawie (ul. Krakowskie Przedmieście 52/54)
godzina 8:41 – Apel Poległych
Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie (ul. Krakowskie Przedmieście 46/48), zapalenie zniczy i złożenie kwiatów
Po Apelu Poległych, między godziną 10:00, a godziną 14:00, Prezes
Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz Parlamentarzyści PiS,
złożą kwiaty na grobach ofiar katastrofy smoleńskiej
godzina 14:00
Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. Posiedzenie Zespołu, Sejm RP, sala 106
godzina 15:00 – Koncert „Tryptyk Smoleński”
Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie
godzina 16:30 – Wystąpienie Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie
godzina 16:50 – Premiera filmu „Prezydent”
Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie
godzina 19:00 – Msza św. w intencji ofiar katastrofy
Bazylika Archikatedralna p.w. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie (ul. Kanonia 6). Po Eucharystii Marsz Pamięci.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Ks. Małkowski dla Fronda.pl:
Ks. Małkowski dla Fronda.pl: Mamy do czynienia z wielopiętrową sztuką kłamstwa
http://www.fronda.pl/a/ks-malkowski-dla-frondapl-mamy-do-czynienia-z-wie...
- Powiedziałbym Donaldowi Tuskowi, że lepiej ponieść konsekwencje swojego postępowania tutaj, niż skazać się na piekło – mówi portalowi Fronda.pl ks. Stanisław Małkowski.
Dziś mijają 3 lata od katastrofy smoleńskiej. Jak ksiądz ocenia ten czas?
Zachowanie władz rosyjskich i polskich uważam za typowe dla wspólników zbrodni. Zbrodnię przygotowali, wykonali, a następnie ją zakłamują. Tyle że widać, że strona rosyjska traktuje stronę polską w sposób służalczy, pogardliwie. Dlatego na miejscu Tuska bałbym się nie tylko sprawiedliwości ludzkiej w kraju, ale działań wspólnika, któremu tuż po wykonaniu tej roboty – nazwijmy to – mokrej, krwawej przestaje być on potrzebny.
Od początku, słuchając tego, co mówili główni przedstawiciele Platformy na temat prezydenta i czołowych osób w państwie od tej „naszej” strony, widać było, że przygotowywali jakąś akcję. Nie byłem wcale zaskoczony tym, co się stało. Zarówno czołówka państwa rosyjskiego, jak i czołówka III RP byli do wszystkiego zdolni, aby trzymać się władzy i czerpać z tego profity. Polityka rozumiana jako zagarnięcie władzy i wykorzystanie jej do własnych interesów, nie jako troska o dobro wspólne i ludzi sobie powierzonych.
Ta strata 96 osób, która była jak wyrwa, zabliźniła się?
Nie. Tych strat w niedawnym czasie w historii Polski było bardzo dużo. One się nie zabliźniły i nie mogły się zabliźnić. Jest to konsekwentne mordowanie polskich elit o nastawieniu patriotycznym i propaństwowym. Chodzi o stopniową likwidację Polski jako narodu świadomego swojej tożsamości, kultury i wiary. Stopniowo następuje likwidacja suwerennego państwa polskiego. To się wpisuje w ten cały ciąg poczynań czasu II wojny światowej, czasu PRL-u, lat III RP, która jest kontynuacją PRL. Nie jest to dla mnie zaskakujące. Staram się na to patrzeć w świetle wiary i Bożego Miłosierdzia.
Bóg dopuścił tę straszną katastrofę…
I trzeba ufać i wierzyć, że wyniknie z tego takie dobro jak z Krzyża – zmartwychwstanie. Znakiem szczególnym jest to, że zbrodnia smoleńska dokonała się w wigilię Bożego Miłosierdzia. To znaczy, że Pan Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu mocen jest przy naszym współudziale z tej zbrodni wyprowadzić dobro. Dobro dla ofiar w postaci wiecznego zbawienia. Im większa krzywda, tym większe Boże Miłosierdzie. Ich spotkała niewątpliwa krzywda i to w szczególnych okolicznościach, gdyż spełniali czyn pamięci wobec ofiar Katynia i miłości wobec Polski. Sytuacja ich przejścia od doczesności do wieczności jest korzystna i dobra. Ta krzywda była wielkim wyzwaniem Bożego Miłosierdzia dla nich.
Zginęły osoby różnych wyznań i światopoglądów. Opłakiwaliśmy ich po śmierci wszystkich i bez wyjątku...
Tak, bez wyjątku. Ich łączyła misja, którą pełnili. Misja pamięci i miłości Ojczyzny. To, co spełnili, choć nie do końca, było piękne, szlachetne i dobre.
Jest w tym tajemnica, że zginęły razem osoby, które czasem między sobą publicznie się zwalczały.
W tej słusznej sprawie jednak się spotkały i zjednoczyły. Z punktu widzenia sprawców uznano, że opłaca się zlikwidować kilkoro swoich, jeśli chodzi o możliwość zlikwidowania kilkudziesięciu innych osób, które przeszkadzały w projekcie likwidacji Polski. Z tego ogromne korzyści wyciągnęła czołówka Platformy Obywatelskiej. Korzyści osiągnęli też Rosjanie, które można przeliczyć na grube miliardy. Prezydent Lech Kaczyński był przeszkodą na drodze różnych interesów ekonomicznych i pewnego projektu usunięcia tej przeszkody na drodze integracji, rozumianej jako sojusz niemiecko-rosyjski. Polska była tu przeszkodą. W szerszym sensie to projekt globalistyczny, czy to w wymiarze Unii Europejskiej czy w wymiarze światowym o charakterze masońskim – nie przewidywał Polski silnej, świadomej swojej kultury, tożsamości historii oraz roli wobec sąsiadów, których Polska swoją polityką mogła wzmocnić. Sojusz słabszych wobec silniejszych.
Ci, którzy mogli przyczynić się do katastrofy, to też osoby, które mają serca i sumienia…
I dopóki żyją, dopóty mogą się nawrócić. Niemniej ich cynizm, zakłamanie i szkodliwość czynów wobec Polski są tak znaczne, że w tej chwili można powiedzieć, iż w ich oczach jest strach przed konsekwencjami i wyeliminowaniem ich z życia politycznego i publicznego. Ciekawe, że szykują sobie odskocznię, ale nie na Wschodzie, tylko na Zachodzie. Może są świadomi tych przypadków, że ten, kto szukał oparcia w Rosji albo w Związku Sowieckim, wracał stamtąd w trumnie albo w ogóle nie wracał.
Ta uległość wobec Rosji jest powodowana strachem wobec niej?
Jeśli dali się tak uwikłać w taką zbrodniczą działalność przeciw Polsce, mogą być szantażowani w różny sposób przez mocodawców tej zbrodni. Można też przypuszczać, że gdyby opór społeczny w Polsce narastał i dokonywało się jakieś narodowe przebudzenie, to wtedy może nastąpiłaby jakaś powtórka Okrągłego Stołu i dano by nawet na pożarcie owieczkom jednego czy drugiego wilka. Takie pozorowane działania, że niby coś się zmienia, aby nic nie zmienić. W związku z tym, ze Polacy byli już tak parokrotnie oszukani przez porozumienia z Magdalenki i Okrągłego Stołu, może już nie dadzą się oszukać? Nie jest pewne, czy opozycja jest jednak zdolna obecnie do przejęcia władzy. Widziałbym bardziej działania w sferze ducha.
Na czym powinny się one opierać?
Widziałbym takie trzy czynniki. Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, która pomalutku i z oporami się w Polsce rozpowszechnia. Ona jest ruchem oddolnym w odróżnieniu od Krucjaty na Węgrzech. Następnie – intronizacja Pana Jezusa na Króla Polski, ale ona wymaga odsunięcia obecnych władz tak dalece szkodliwych i zepsutych, że się do tego nie nadają. Tutaj chodzi o wspólne działania władz i hierarchii kościelnej. Hierarchia kościelna też musi się zmienić, nie w sensie personalnym, aby uznała Chrystusa za króla Polski. Uznają go jako króla wszechświata, ale to nie to samo. On królem Polski jest o tyle, o ile Polacy tego chcą. Trzeci czynnik – to ofiarowanie Rosji Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny przez Ojca świętego – oby przez Papieża Franciszka – w jedności z biskupami Kościoła powszechnego na świecie. To życzenie Maryi z Fatimy nie zostało w pełni zrealizowane przez poprzednich Papieży. Ona zapowiadała nawrócenie Rosji i pokój w Europie. To jest jej życzenie, które trzeba spełnić.
Jak ksiądz określiłby to, co stało się 10 kwietnia w Smoleńsku?
Był to atak przeciwko Polsce. Zamach czy zbrodnia smoleńska – to był w moim przekonaniu akt wojny przeciwko Polsce. To nie był tylko zamach stanu. Jakiś SLD-owiec powiedział, że politycy PO zaraz po zbrodni smoleńskiej rzucili się jak sępy na żerowisko. Byli najwyraźniej do tego przygotowani. Z tą myślą w tej zbrodni uczestniczyli. Ich zamysł był niewątpliwie dalekosiężny, bardziej niż zagarnięcie władzy na jakiś czas. Chodziło o układ polityczny, jaki się w tej chwili tworzy w Europie i na świecie.
Dziś rocznica katastrofy, mijają trzy lata, a my nadal czujemy się jako kraj w wyjaśnianiu jej przyczyn osamotnieni. Dlaczego?
Władze UE były tym zainteresowane. Pytanie, w jakim stopniu w tym uczestniczyły? Na pewno jakoś przyzwolili. Rosjanie nawet w porozumieniu z czołówką PO nie zdecydowaliby się na tę zbrodnię, nawet jeśli nie mieliby ze strony czynników zachodnich sygnałów, że mogą to zrobić. I żadna odpowiedzialność międzynarodowa ich za to nie spotka. Polityka rosyjska jest brutalna, konsekwentna, ale i zarazem bardzo ostrożna. Tutaj czołówka NATO mówi, ze jeśli polskie władze się o to zwrócą, to oni zajmą się tą sprawą. Generałowie NATO zostali zamordowani i NATO się tym nie interesuje? Podobnie Unia Europejska. Ona nie jest zainteresowana dobrem Polski, bardziej liczy na konszachty z Rosją. Zachód dał się otumanić propagandzie rosyjskiej, bo chciał się otumanić. Te raporty Anodiny czy Millera to stek nonsensów. Nie widzą tego? Uważam, że było zachodnie przyzwolenie. Mamy do czynienia z wielopiętrową sztuką kłamstwa.
Oni wiedzą, jak było naprawdę?
Oczywiście, że tak, choćby przez ogląd satelitarny. Wskutek mrówczej pracy zespołu Antoniego Macierewicza wiemy coraz więcej, choć kluczowe dowody są po stronie rosyjskiej.
Co ksiądz powiedziałby Donaldowi Tuskowi?
Powiedziałbym mu, że lepiej ponieść konsekwencje swojego postępowania tutaj, niż skazać się na piekło. Nic, co mogłoby go spotkać tutaj na zasadzie odpowiedzialności za zło, które czynił i czyni, nie byłoby tak bolesne i dotkliwe jak wieczne potępienie, do którego zmierza. Nie tylko zresztą on.
Rozmawiał Jarosław Wróblewski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Próbuje się wymazać pamięć o
Próbuje się wymazać pamięć o smoleńskiej tragedii
Z senator Alicją Zając, wdową po senatorze
Stanisławie Zającu, który zginął w katastrofie rządowego Tu-154M pod
Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r., rozmawia Mariusz Kamieniecki
Obchodzimy trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej. Dlaczego wciąż nie ma miejsca, gdzie można by godnie uczcić pamięć tych, którzy zginęli?
- Wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego władze Warszawy i w ogóle
władze Rzeczypospolitej nie stanęły na wysokości zadania i na
przestrzeni trzech ostatnich lat nie znalazły godnego miejsca, by
upamiętnić tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem.
Owszem, są groby naszych bliskich, jest pomnik na Powązkach, ale
miejsce na Krakowskim Przedmieściu, które zostało wybrane przez polski
Naród w pierwszych dniach po katastrofie jako miejsce spotkania i
pożegnania ofiar tragedii, jest wciąż niedostępne. To w tym miejscu
powinno powstać upamiętnienie i to już w pierwszym roku po katastrofie.
Im więcej mija czasu, tym gorzej. Martwi mnie to, że wciąż odsuwa się
ten temat i tę sprawę, co zresztą skrzętnie wykorzystuje strona
rosyjska. Dlatego nadal nie mamy głównego dowodu w śledztwie – wraku
samolotu, dokumentów, czarnych skrzynek i tak naprawdę mimo upływu
trzech lat, co powinno być wystarczającym czasem, aby przybliżyć nas do
prawdy, wciąż niewiele wiemy.
Gdyby nie zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej
kierowany przez Antoniego Macierewicza, to o katastrofie smoleńskiej
mówiłoby się bardzo mało, a może i wcale.
W Smoleńsku również miał
być pomnik, niestety nie wiadomo, kiedy on powstanie. Rosyjska
prasa napisała, że pomnika nie ma, bo Polacy zażądali terenu większego
niż plac Czerwony w Moskwie. O co w tym wszystkim chodzi?
- To kolejna sprawa, która źle świadczy o obecnej ekipie rządzącej
Polską. Jako rodziny ofiar nie czujemy, żeby ktokolwiek z polskich władz
był zaangażowany czy zainteresowany sprawą wybudowania w Smoleńsku
godnego upamiętnienia.
Trudno dziwić się, że Rosjanom brakuje zaangażowania, skoro nie widać
go ze strony polskiego rządu. Owszem był ogłoszony i rozstrzygnięty
konkurs na projekt pomnika ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku, ale
to wszystko za mało. Również czas i sposób, w jaki rosyjskie media
poruszają ten temat, drwiąc sobie z Polski i Polaków, nie są
przypadkowe.
A zatem jest to skutek opieszałości i braku zdecydowania polskiego rządu?
- W mojej ocenie, wszystko rozstrzygnęło się w pierwszych godzinach i
dniach po katastrofie, kiedy polski premier i polskie władze nie
stanęły na wysokości zadania. Gdybyśmy wtedy zachowali się jak państwo
partnerskie, a nie przybrali postawę petenta, wszystko wyglądałoby
dzisiaj zupełnie inaczej. Dotyczy to zarówno naszego samolotu, jak i
wspomnianych przeze mnie czarnych skrzynek.
Jako rodziny ofiar dystansowaliśmy się od komentowania tego
wszystkiego tylko dlatego, żeby nie zarzucano nam, co zresztą i tak
uczyniono, że chcemy robić kariery na trumnach naszych zmarłych.
Wmawiano nam także, że zamiast pokornie pochylić się nad tą tragedią,
tworzymy teorie na temat tego, co się wydarzyło.
Kiedy organizowano pogrzeby, mogło się wydawać, że ktoś nad tym
wszystkim panuje. Szybko jednak okazało się, że były to tylko pozorne
działania, które miały przykryć złe decyzje, niekompetencje, żeby nie
powiedzieć złą wolę. Dzisiaj, kiedy zasłona dymna opadła, widać, jak to
naprawdę wyglądało. Jakie były intencje, też chyba każdy dostrzega i
właściwie ocenia.
Inną sprawą pozostaje trudny rosyjski partner. Na początku wmawiano
nam, że śledztwo będzie krótkie, teraz widzimy, że jest przedłużane,
chociażby dlatego, że wciąż nie mamy głównego dowodu – wraku tupolewa.
Mało tego, dostęp do dowodów naszych prokuratorów i tych wszystkich
przedstawicieli polskiej strony, którzy udają się do Rosji, jest taki,
na jaki pozwalają nam Rosjanie. Niestety, mimo że sprawa dotyczy naszego
mienia, to musimy podporządkować się woli Rosjan. To niezrozumiałe.
Miała Pani okazję zapoznać się z aktami niejawnymi dotyczącymi katastrofy. Czy Pani wiedza na ten temat jest teraz bogatsza?
- Mogę powiedzieć jedynie to, że badania genetyczne szczątków ofiar
katastrofy przeprowadzone w Rosji zostały potwierdzone w Polsce.
Przypomnę tylko, że mój mąż został zidentyfikowany na podstawie badań
genetycznych. Gorszych momentów, jakie towarzyszyły mi przy okazji
czytania akt, nie przeżyłam w życiu. Chodzi zarówno o treść, jak i o
zdjęcia, które tworzą bardzo smutny obraz, który jeszcze bardziej
przybliża sposób traktowania ciał naszych bliskich przez Rosjan. Z całą
pewnością mogę powiedzieć, że nie były one traktowane w sposób
należyty, i dotyczy to nie tylko tych, które ekshumowano w Polsce.
To nie zgadza się z tym, o czym publicznie zapewniała obecna na miejscu w Moskwie ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz…
- Owszem mówiono nam tam na miejscu, że Rosjanie nadzwyczaj starają
się, żeby szczątki naszych bliskich jak najlepiej zabezpieczyć. Dzisiaj
mogę powiedzieć, że robili wszystko, żeby jak najszybciej pozbyć się
problemu.
Podobnie polskie władze robiły wszystko, żeby jak najszybciej
zidentyfikować ciała, szybko je przetransportować do Polski i pochować.
Był to pośpiech, który na pewno nie służył sprawie, ale któż z nas w
obliczu tak ogromnej tragedii zastanawiał się nad tym głębiej, tak jak
robimy to dzisiaj bogatsi o pewne doświadczenia. Jednak to nie do nas –
rodzin należało decydowanie o wielu sprawach, zresztą nikt nie liczył
się z naszym zdaniem, nie dopuszczał do dyskusji, a tym bardziej do
podejmowania decyzji.
Gromadzono nas w sali i komunikowano, że zostaną nam pokazane
ubrania, zdjęcia czy też dokonamy oględzin ciał, jeżeli zostaną nam
okazane, potem rozpoznajemy albo i nie i po pewnym czasie wracamy do
kraju.
Tak to w skrócie wyglądało, a my, przybici tragedią, byliśmy
prowadzeni, mając zaufanie do tych, którzy te procedury organizowali. Do
dziś brzmią mi jeszcze w uszach słowa min. Kopacz, która mówiąc o
ciałach, wypowiedziała takie zdanie: „Idę jeszcze na dół do piwnic – jak
to określiła – zobaczyć, co tam Rosjanie jeszcze mają”. Przywołując w
pamięci te chwile i słowa, nie rozumiem, jak takie osoby mogą dziś
podtrzymywać, że zrobiły wszystko, co mogły, żeby pomóc.
Co czuje Pani, kiedy słyszy słowa, że nikt wówczas nie mówił, że po przywiezieniu do Polski nie można otwierać trumien?
- Każdy, kto był w Moskwie i słyszał wypowiedzi min. Kopacz i min.
Arabskiego, ma wielki żal, że temu, o czym wówczas mówili, dzisiaj
zaprzeczają.
Najważniejszą cechą osoby publicznej jest prawdomówność. Jeżeli ktoś
nie jest prawdomówny, nie jest też wiarygodny. W obliczu tego, co
zaszło, te osoby straciły u mnie wiarygodność.
Czy są jakieś pytania, które wciąż Panią nurtują w związku z katastrofą i tym, co potem się wydarzyło?
- Bardzo chciałabym usłyszeć od premiera Tuska, kiedy rodziny ofiar
będą traktowane z należytym szacunkiem i kiedy tę całą sprawę zacznie
się traktować nie jako sprawę polityczną, która przeszkadza obecnemu
rządowi, ale jako sprawę narodową, która wywarła tragiczne skutki na
naszym państwie, co jeszcze długo będzie odbijać się na wiarygodności
Polski na arenie międzynarodowej.
A zatem jak rząd Donalda Tuska traktuje rodziny smoleńskie?
- Tak na dobrą sprawę dziś nikt nie zajmuje się rodzinami
smoleńskimi. Poza zaproszeniami na uroczystości rocznicowe, które
odbywają się raz w roku, i poza zadośćuczynieniem prokuratorii
generalnej, które zostały wypłacone rodzinom ofiar, nikt się nami nie
interesuje. Na pewno nie czujemy żadnego zainteresowania ze strony
obecnego rządu, ale może to i lepiej.
Społeczeństwo jednak pamięta…
- Owszem, ludzie pamiętają. W ciągu trzech ostatnich lat często
uczestniczyłam w różnych uroczystościach poświęconych tragedii
smoleńskiej i widzę, jak reaguje polskie społeczeństwo. Ostatnio byłam
na poświęceniu tablicy Katyńsko-Smoleńskiej w kościele w małej
miejscowości Zawadka Osiecka k. Jasła, którą ufundował jeden z
mieszkańców. To przykład, że pamięć o wszystkich 96 ofiarach katastrofy,
wśród których byli politycy, osoby duchowne, przedstawiciele różnych
środowisk, trwa niezależnie od tego, jakie poglądy reprezentowali, bo
tam na pokładzie samolotu była jedność w godzinie śmierci.
I dlatego nie wolno wyśmiewać tych, którzy świętują te rocznice. Komu
przeszkadza, że każdego 10. dnia miesiąca uczestniczymy we Mszy św.,
modląc się za tragicznie zmarłych naszych bliskich, przyjaciół, że
przechodzimy w pochodzie przed Pałac Namiestnikowski w Warszawie –
miejsce, które przecież wybrał Naród, aby złożyć hołd swemu prezydentowi
i 95 innym przedstawicielom naszej Ojczyzny?
O to, dlaczego się nas wyśmiewa, pytają także zagraniczni goście,
którzy odwiedzają Polskę, albo nasi znajomi, którzy mieszkają za
granicą. Wszyscy oni nie są w stanie zrozumieć, skąd tyle niechęci wobec
tych, którzy kultywują pamięć o ofiarach 10 kwietnia 2010 r.
Co sądzi Pani o specjalnym „zespole Laska”, który ma informować i wyjaśniać społeczeństwu przyczyny katastrofy?
- W mojej ocenie, tylko komisja międzynarodowa może w sposób rzetelny
i obiektywny wyjaśnić to, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. pod
Smoleńskiem.
Natomiast powoływanie komisji, w skład której będą wchodzić eksperci z
Komisji Millera, uważam za niepotrzebne, bo niczego nowego nie wykryją,
mało tego nie zostaną dopuszczeni do dowodów. Z kolei obiektywna
komisja międzynarodowa składająca się z ekspertów z różnych państw, w
której mogą być też eksperci z Rosji, a także badania naukowe wraku i
czarnych skrzynek mogą doprowadzić nas do prawdy. Nikt z ekspertów z
zagranicy, którzy dzisiaj biorą udział w spotkaniach parlamentarnego
zespołu Antoniego Macierewicza, nie może uwierzyć, jak można było w
sposób bezwarunkowy i lekkomyślny oddać śledztwo w ręce Rosji – państwa,
na którego terenie doszło do katastrofy. Takiego przypadku chyba nie
było nigdy wcześniej w historii i chyba nigdy już nie będzie. To także
przykład negatywnego działania państwa w stosunku do swoich obywateli.
Zatem „Zespół Laska” to tylko kolejne narzędzie propagandy?
- Nie wiem… Może bardziej usprawiedliwienie niemocy czy niechęci.
Powtórzę jeszcze raz, że tylko rzetelne zbadanie sprawy przez
międzynarodowy i niezależny zespół ekspertów może dać odpowiedź na
pytanie, co wydarzyło się 10 kwietnia na Siewiernym.
Premier Tusk, odnosząc się do „Zespołu Laska”, powiedział, że ma to być kampania „prostująca dezinformację”…
- Jeżeli tak, to najpierw trzeba byłoby spalić cały tzw. raport
Komisji Millera i inne wytworzone dokumenty mówiące o faktach, które
nigdy nie miały miejsca.
Kto zatem dezinformuje społeczeństwo w sprawie okoliczności związanych z katastrofą smoleńską?
- Społeczeństwo polskie, które ustawicznie karmione jest rządową
propagandą, doskonale wie, kto prowadzi tę grę, i potrafi w odpowiedni
sposób odczytać wszystkie fakty. Mam wrażenie, że postępując w ten
sposób, rząd traktuje swoich obywateli jako osoby mało inteligentne.
Dlaczego część, a może nawet większość rodzin smoleńskich nie
zabiera głosu i nie uczestniczy w obchodach, spotkaniach czy
konferencjach dotyczących wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r.?
- Myślę, że nie każdy jest w stanie udźwignąć w publicznym miejscu
ciężar, który wszyscy dźwigamy. Tak naprawdę nie potrafimy już przeżywać
radości, która towarzyszyła nam, kiedy jeszcze żyli nasi bliscy zmarli.
Nie każdy też potrafi czy chce afiszować się ze swoim bólem, który mimo
upływu czasu wciąż daje o sobie znać.
Jak będą wyglądały uroczystości w Jaśle?
- Wiele osób 10 kwietnia weźmie udział w uroczystościach w Warszawie.
Grób mojego męża jest jednak w Jaśle i to tu wraz z rodziną i
przyjaciółmi będziemy się modlić za wszystkie ofiary tej katastrofy.
Msze św. zostaną odprawione w naszej parafii – w jasielskiej farze oraz u
Ojców Franciszkanów, gdzie odbędzie się także prezentacja książki dr.
Roberta Zaparta pt. „Kościół katolicki i Polskie Państwo Podziemne na
Rzeszowszczyźnie”, wydanej przy współudziale Stowarzyszenia im. Senatora
Stanisława Zająca.
Z kolei w sobotę, 13 bm., odbędzie się II Bieg Pamięci Senatora
Stanisława Zająca – półmaraton na 21-kilometrowej trasie ze Święcan do
Skansenu Karpacka Troja w Trzcinicy. Udział w biegu zapowiedzieli
biegacze z całego kraju, a także z Ukrainy. Ten bieg jest poświęcony
pamięci wszystkich ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.
Dziękuję za rozmowę .
Mariusz Kamieniecki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Bp Zawitkowski: Mgła, wąwóz,
Bp Zawitkowski: Mgła, wąwóz, piloci, brzoza? To myśmy ich zabili
Przejście przez Krakowskie Przedmieście jest pytaniem, kto winien jest śmierci prezydenta. Mgła, wąwóz, piloci, brzoza? Myśmy ich zabili. Zabiliśmy ich słowami, kłamstwem, chamstwem, słowami i szyderstwem. Zaklejaliście sobie usta krzyżem i tak fałszywie płakaliście - mówił w swojej homilii w bazylice Archikatedralnej p.w. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie biskup Józef Zawitkowski.
Biskup Zawitkowski mówił też, że dla osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej "skończyły się rządy, kadencje i orientacje". - Nie ma dyskusji o aborcji, lesbijkach, gejach. Dla nich spełniła się nadzieja. Zaczęło się niebo, a piekło zaczęło się tu. Zostało nam jeszcze trochę Polski. Zostało niewiele. Wysprzedaliście wszystko. Polska wymiera - przekonywał.
Słowa biskupa w pewnym momencie zostały przerwane oklaskami. - Ponieważ byliście tacy piękni-refleksyjni, nie klaszczcie, na koniec dam wam czas na sesję oklaskową - odpowiedział biskup. Zaapelował też do wiernych, by podczas modlitwy "Ojcze nasz" ich ręce były wzniesione ku górze.
Duchowny w swojej homilii kilkakrotnie nawiązywał do słów Siostry Faustyny Kowalskiej, Adama Mickiewicza, Jana Lechonia oraz innych poetów. - Każdego z was przytulam do serca. Zwłaszcza tych, którzy płaczą - mówił.
Biskup Guzdek apeluje o jedność
Msza święta w intencji ofiar katastrofy odbyła się też w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Odprawił ją biskup Józef Guzdek, który apelował o jedność.
Mówiąc o bliskich ofiar katastrofy, bp Guzdek nawiązał do słów z Ewangelii o uczniach idących do Emaus po ukrzyżowaniu Chrystusa. - Wczesnym rankiem tego dnia na wieść o tragedii serca ich bliskich wypełniły smutek i rozgoryczenie. Wielu utraciło nadzieję, niektórzy nawet poczuli się opuszczeni przez Boga. Trudno było im zrozumieć zapewnienie, że Bóg troszczy się o każde swoje dziecko - mówił.
Po mszy przy płytach nagrobnych biskupa Płoskiego i księdza Osińskiego oraz w kaplicy katyńskiej Katedry Polowej zapalono znicze.
Czcigodni Bracia Kapłani, przewielebne Siostry, Rodzino i Przyjaciele tych, co zginęli w Smoleńsku, Pielgrzymi czcigodni i Warszawiacy. Wszyscy, którzy pamięć macie dłuższą niż nienawiść. Wszyscy – Kochani moi!
Cóż to za rozmowy
prowadzicie między sobą
i jesteście smutni?
Jak to, nie wiesz
co się w tych dniach stało?
Nie wiem.
To chyba jesteś z końca świata
albo z dalekiego kraju,
albo z Łowicza.
Nie słyszałeś o Jezusie z Nazaretu,
co był potężny w czynach i w mowie?
Słyszałem, ale co z tego?
Myśmy się spodziewali,
że On wybawi Izraela,
a tymczasem już trzeci dzień
leży w grobie.
Już trzeci rok
od smoleńskiej śmierci.
Ale wy jesteście nierozumni
i leciwi w myśleniu.
I tłumaczył im wszystko od początku,
jak przez cierpienie
miał wejść do chwały.
Świat zapomniałby o Katyniu,
gdyby nie Smoleńsk.
Coś tam błysnęło pod czaszką
i drgnęło pod żebrami,
ale oczy były uśpione.
Zostań z nami!
Tak się z Tobą dobrze rozmawia.
Zjemy kolację i pójdziesz dalej.
dokąd zamierzasz.
I został,
I było tak jak w Wielki Czwartek
I poznali Go po łamaniu chleba
I zniknął im sprzed oczu (Łk 24, 17-31).
Warszawa pamięta.
Warszawa umie dziękować!
Gdybym zapomniał Ciebie,
Ojczyzno moja,
moje święte Jeruzalem,
niech język przyschnie
do mego podniebienia,
niech uschnie moja prawica,
a Ty, Boże na niebie,
zapomnij o mnie! (por. ks. P. Skarga).
Amen, za was
i za siebie! (A. Mickiewicz).
Dlatego szanuję Was i więcej,
dziękuję Wam za to,
że pamiętacie o tych,
którzy odeszli
w przerwanym locie.
Jak trudno ustalić imiona
tych, co zginęli,
a nie wolno się pomylić
nawet o jednego.
Jesteśmy mimo wszystko
stróżami naszych braci (Z. Herbert).
A tu warszawska archikatedra.
Tak ucho natężam ciekawie…
Że słyszałbym…
Halo, halo!
Tu serce Polski!
Tu mówi Warszawa.
Ogłaszam alarm dla Warszawy!
Niech pogrzebowych śpiewów zaprzestaną!
Nam ducha starczy
i dla nas, i dla was.
Tu małe dzieci walczą.
Synku, buty masz za duże,
karabin masz za ciężki,
hełm masz za wielki,
ale serce to ty masz
w sam raz.
Co wyście zrobili z bohaterami
z „Rudym” i „Zośką”.
Wy nie jesteście z Ojczyzny mojej.
I pamiętajcie, że krew niewinnych
będzie krzyczeć o pomstę do nieba.
Wisło, pamiętaj!
Piasku, pamiętaj!
Warszawo, pamiętaj!
My tu nie po amunicję
ani po broń przychodzimy.
My tu duchy zbieramy
i siły mnożymy u Tej,
która jest nad czarnym lasem
blask – pogody słonecznej – Kościół
która nagnie pochmurną broń naszą,
gdy zaczniemy walczyć miłością (K.K. Baczyński).
Ziemio katyńska,
Ziemio smoleńska,
czy ty zawsze będziesz przeklętą
otchłanią Lewiatana,
co chłonie w swoje czeluści
tych, co są szlachetni
i co są wybrańcami Boga?
Milcz i zamilknij!
Ta ziemia do Polski należy!
Ta ziemia jest relikwią
przesiąkniętą polską krwią.
A mówili, żeś przekopaną,
żeś przesianą – kłamali.
Jesteś polem wyschniętych kości.
I nie wolno zagubić ani jednej,
przecież jesteśmy stróżami
naszych braci!
Popełniliśmy błąd.
Święte sprawy
tylko szlachetnym ludziom
mogą być powierzone,
nie godzi się ich odsłaniać
profanom (Hipokrates).
Popełniliśmy błąd,
ale ta ziemia będzie błogosławioną,
bo to jest Ezechielowe pole
wyschniętych kości.
Prorokuj, synu człowieczy,
aby te kości zeszły się w szkielety,
aby przyodziały się skórą
i wionie na nich Duch Boży,
aby ożyły,
aby stały się wojskiem wielkim,
bo mocen jest Bóg
nawet z wyschniętych kości
wzbudzić sobie naród doskonały (zob. Ez 37, 1-14).
Bóg swój lud ocali
Bóg da siłę swojemu ludowi
Ach, ty trudna Polsko! (H. Sucharski)
Póki Ty duszę anielską
będziesz więziła w czerepie rubasznym
póty kat będzie rąbał twoje cielsko,
póty miecz zemsty nie będzie ci strasznym (J. Słowacki).
A Wam, co pamięć macie lepszą
niż smoleńska brzoza,
słowami Słowackiego
chcę przypomnieć
testament Prezydenta:
Żyłem z wami, cierpiałem
i płakałem z wami.
Nigdy mi, kto szlachetny,
nie był obojętny…
Jednak zostanie po mnie
ta siła fatalna,
co mi żywemu na nic,
tylko czoło zdobi
lecz po śmierci was będzie
gniotła niewidzialna
aż was zjadacze chleba
w aniołów przerobi (J. Słowacki).
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
że ci ze złota statuę lud niesie,
otruwszy pierwej (C.K. Norwid).
Exoriare aliguis
ex ossibus nostris
ultor.
Z kości naszych wyrośnie
ktoś mocniejszy
i stanie na świadectwo tym
co kłamali.
Dowiemy się kiedyś prawdy
o Katyniu, o Smoleńsku?
Nie pytajcie bezbożnych
kto zabił Prezydenta.
Specjalnością czarnych aniołów
jest kłamstwo i niszczenie miłości.
Miłości, która jest miłością do Boga, do Ojczyzny
i wzajemnej miłości do braci.
My nie jesteśmy żałobnikami,
co chodzą z katedry
przed Pałac Namiestnikowski.
My nie jesteśmy chorzy na Ojczyznę,
my tylko chcemy pamiętać
i zachować tożsamość.
Bo Ojczyzna – ziomkowie,
to jest moralne zjednoczenie,
w którym nawet partyj już nie ma,
w którym partyje są jak bandy
lub koczowiska polityczne,
których ogniem jest niezgoda,
a rzeczywistością
cuchnący dym wyrazów (C.K. Norwid).
I znów oddech pana Sucharskiego: Ach, ty trudna Polsko!
Nasze przejście Krakowskim Przedmieściem
jest przypomnieniem pogrzebu Prezydenta
przypomnieniem jedności Narodu,
którą wtedy widzieliśmy,
jest obroną krzyża, który krzyczy
i krwawi,
a krzyż ma wielkie
na całą Europę ramiona(A. Mickiewicz).
A setnik krzyczy:
On naprawdę był Synem Bożym!
To teraz krzyczysz?
Nasze przejście Królewskim Traktem
jest przypomnieniem
naszej godności narodowej,
bo niewiele w nas zostało pamięci
Boga, Honoru i Ojczyzny.
Do Europy bezmyślnym stadem
wlokąc ze sobą miłość i zdradę
idziemy niosąc nasze symbole…
zdeptaną dumę i honor i wiarę.
Odmawiam w samotności
pacierz za Ojczyznę
Nikt ze mną nie powtarza
prośby ni wezwania
Poplątało się nam białe z czerwonym
Jak powróz (K.J. Węgrzyn).
Nasze przejście Krakowskim Przedmieściem
jest pytaniem:
Kto winien śmierci Prezydenta?
Mgła, wąwóz, piloci,
naprowadzający czy brzoza?
Myśmy ich zabili.
Zabiliśmy ich słowami, kłamstwem,
chamstwem, przekleństwem i szyderstwem,
Zaklejaliście sobie usta krzyżem.
Bezbożni, perfidni oszuści
fałszywie płakali.
Ach, Polsko!
Ile ty mnie kosztujesz? (F. Kowalska)
A tamci, co odeszli
do ponadwiecznych,
stanęli pokornie przed Tym,
który nas stworzył.
Dla nich skończyły się już rządy.
Skończyły się kadencje, partie,
kluby, orientacje,
nie ma już dyskusji
o aborcji, eutanazji
o partnerach, lesbijkach i gejach.
Dla nich skończyła się wiara, spełniła się nadzieja
Zaczęło się niebo.
A piekło zostało tu.
Gdy miłość Ojczyzny gaśnie,
wtedy przychodzą czasy
łotrów i szaleńców(H. Sienkiewicz).
A zostało nam trochę Polski?
Niewiele.
Wysprzedali prawie wszystko.
Polska wymiera.
Nie! Nie!
Modlę się z Wami
słowami Tuwima – Żyda,
tego z Ojczyzny mojej:
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty
Tak ze zgliszcz naszych, ruin świętych,
Jak z grzechów naszych win przeklętych.
Niech będzie biedny, ale czysty,
Nasz dom z cmentarzysk podźwignięty…
Przywróć nam chleb z polskiego pola
i z polskiej sosny trumnę,
lecz nade wszystko – słowom naszym
chytrze zmienionym przez krętaczy
jedyność przywróć i prawdziwość,
niech prawo zawsze prawo znaczy,
a sprawiedliwość – sprawiedliwość (J. Tuwim).
Jeszcze nie wszystko stracone
Połóż rękę na sercu
puka jeszcze?
Tak!
A to Polska właśnie! (S. Wyspiański)
Po minionych złych deszczach i burzy
wracają złe burze i deszcze,
ale ciągle nadzieja mi wróży
że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze (L. Staff).
Choćby nam chcieli
wyszarpać Ojczyznę
przez podłe czyny
i zdradzieckie słowa.
I choćby losy
rzucili o Polskę,
Ty, Polsko, zawsze
będziesz Chrystusowa! (K.J. Węgrzyn)
Warszawiacy czcigodni i Pielgrzymi!
Warszawo, ty moja Warszawo!
Nieujarzmiona byłaś, choć krwawa
Pawiem narodów byłaś…
a dzisiaj jesteś…
Czy ja cię kiedyś zobaczę,
Warszawo?
Jak się zwie twoja boleść sroga?
Nie mamy Boga! Brak nam Boga! (por. L. Staff).
Wiem, panie Staff!
U was parady chodzą bez krzyża,
o wolność i tolerancję wołają.
Dzieci, wy nie jesteście z Warszawy.
Idź do Palmir i naucz się:
Wolność krzyżami się mierzy!
Idź do spowiedzi na Wielkanoc.
Od Chrystusa naucz się tolerancji:
Ja cię nie potępiam.
Idź do domu.
Więcej nie grzesz.
Taką kulturę ma tylko Bóg
i ci, co mają
wyobraźnię miłosierdzia.
A w tej paradzie
był jeden obcy, nieznany.
Patrzyli spode łba,
ramionami ruszali,
spluwali.
Wzięli go na stronę
mówili, mówili, pytali
Milczał.
Podeszła Magdalena
Poznała, powiedziała…
Płakała.
Ucichło, coś szeptali
na ziemię padli
płakali (J. Tuwim).
I tak będzie!
Nawrócą się i ci
grzechem malowani.
A co z nami, proszę księdza?
Co ja mam robić?
Za dużą masz pamięć,
a zbyt małe serce.
Idź, dokąd poszli tamci.
Ocalałeś nie po to, żeby żyć.
Masz mało czasu,
trzeba dać świadectwo!
Czuwaj, kiedy światło na górach
daje znak.
Wstań i idź,
dopóki krew obraca w piersi
twoją ciemną gwiazdą.
Bądź wierny.
Idź! (Z. Herbert).
Jestem z Łowicza
od pracowitych Borynów.
Uśmiechnijcie się trochę, bo bardzo nam smutno,
a Wielkanoc przyszła i wiosna przyszła.
Chwalę się przed Matką Boską
Księżną Łowicką:
Naprzeciw idzie chłopka
Ma kosy złociste,
łowicka jej spódnica
i piękna zapaska.
Poznała Zbawiciela
z świętego obrazka
Upadła na kolana
i krzyknęła: Chryste!
Bije głową o ziemię
z serdeczną rozpaczą,
a Chrystus się pochylił
i rzekł:
Powiedz ludziom,
niech już nie płaczą! (J. Lechoń).
Dziękuję Wam za 10 kwietnia
Roku Pańskiego 2013,
za modlitwę
w trzecią rocznicę smoleńską.
Wiosna przyszła
Matka Boska Zagrzewna do Łowicza ją przyniosła.
Bociany przyleciały.
Zwołują się kuropatwy Chełmońskiego.
a Papieżem jest Franciszek,
nie dziad, ale ubogi.
Wszystko będzie nowe i dobre.
Tylko już nie płaczcie,
miejcie pamięć dłuższą od nienawiści.
Bóg nasz los
odmieni ku dobremu.
Przecież jesteśmy tylko stróżami
naszych braci.
Amen.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl