Rydz- Śmigły na Placu Czerwonym

avatar użytkownika Unicorn

Książka P. Zychowicza wywołała sporo szumu. A przecież nie był on ani pierwszy (Mackiewicz, Łojek, Wieczorkiewicz) ani zapewne nie będzie ostatni w rozważaniach alternatywnych. Spora część reakcji na książkę dotyczyła moraliów, co samo w sobie jest zabawne biorąc pod uwagę samą istotę polityki. Tutaj, tak jak w przypadku wyrobu kiełbasy albo ciastek, lepiej nie zaglądać do pomieszczeń kuchennych. O wiele zdrowsze jest konsumowanie finalnego produktu. Zychowicz pisał pracę magisterską o Studnickim i poskładał książkę z różnych cytatów wcześniejszych autorów oraz podał całkiem ładną bibliografię. Niestety, bez przypisów książka, pomimo dobrego stylu, czysto reporterskiego, jest ułomna. Tym bardziej, że niektóre pozycje z bibliografii nie są widoczne w samym tekście. Aura lekkiego "skandalu": tytuł i zdjęcie oraz posmak zakazanego owocu z pewnością zjednały mu zainteresowanie czytelników. Słabością książki Zychowicza są również: zbyt hurraoptymistyczne podejście do traktowania nas przez Hitlera i pominięcie różnych wolt "wodza" Niemiec i najważniejsze- dopasowywanie fragmentów układanki do przyjętego wzorca. A przecież zmiana tylko jednego elementu powoduje zmianę kolejnych i niekoniecznie opisane wydarzenia mogłyby mieć miejsce. Ale dalszy ciąg rozważań czeka na następnych autorów.

Pozostając w temacie historii kontrfaktycznych warto sięgnąć po książkę P. Wieczorkiewicza, M. Urbańskiego, A. Ekierta, Dylematy historii. Nos Kleopatry czyli co by było, gdyby..., Warszawa 2004, gdzie od strony 231 P. Wieczorkiewicz zastanawia się właśnie, co byłoby gdyby Polska przyjęła żądania niemieckie. Oto fragmenty:

"Po rozmowach w Berchtesgaden władze Rzeczypospolitej postanowiłyby przyjąć niemieckie żądania. Miałoby to wpływ na przyspieszenie i tak już szykowanego scenariusza wewnątrzpolitycznego. Po rezygnacji Ignacego Mościckiego marszałek Edward Rydz-Śmigły objąłby urząd prezydenta. Nastąpiłyby dalsze przesunięcia na scenie politycznej: minister Józef Beck zostałby premierem, zaś funkcję Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych objąłby mianowany generałem broni, opromieniony sławą zdobywcy Śląska Zaolziańskiego, Władysław Bortnowski. Towarzysząca temu propagandowa ofensywa kontrolowanych przez rząd mediów służyłaby zarazem przypomnieniu wątków, które łączyły w historii Polskę i Niemcy. Protesty opozycji politycznej zostałyby stłumione, a w tradycyjnie antyniemieckim Stronnictwie Narodowym nastąpiłby po śmierci Romana Dmowskiego rozłam: Tadeusz Bielecki wszedłby do koalicyjnego rządu jako minister spraw wewnętrznych, natomiast nieprzejednany Jędrzej Giertych zostałby osadzony bezterminowo w obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej.

Szóstego sierpnia Śmigły wygłosiłby doroczne przemówienie na zjeździe legionistów. Tym razem ma ono wielką wagę polityczną. Marszałek - prezydent przypomina tradycje oręża z okresu pierwszej wojny światowej, w której Piłsudski u boku armii niemieckiej walczył z Rosją -odwiecznym wrogiem Polski. Siedemnaście dni później do Warszawy przyleciałby minister Joachim von Ribbentrop na uroczystość podpisania akcesu Polski do paktu antykominternowskiego. Jednocześnie zawarty zostałby tajny układ wojskowy o podziale stref wpływów w Europie Środkowowschodniej. Polska mogłaby je rozciągnąć na Litwę, Słowację i Białoruś; Finlandia, Estonia, Łotwa, Ukraina, a także Rumunia znalazłyby się w strefie niemieckiej.

Nazajutrz Adolf Hitler wjechałby triumfalnie do przyłączonego do Rzeszy Gdańska. Jednocześnie do Gdyni przybyłby krążownik „Nurnberg", ale nie z kurtuazyjną wizytą, lecz by po uroczystym przekazaniu Polskiej Marynarce Wojennej podnieść polską banderę wojenną jako ORP „Hetman Stanisław Żółkiewski". Marynarka polska objęłaby również szkolny pancernik „Schleswig Holstein" nazwany „Książę Fryderyk August" (na cześć króla saskiego, który był w latach 1807-1815 księciem warszawskim). Pierwszego września 1939 roku wojska niemieckie zaatakowałyby Francję. Kampania byłaby zażarta, ale Francuzi, mając zbyt mało nowoczesnych samolotów i czołgów, musieliby ulec naporowi. Już 28 września czołówki pancerne Wehrmachtu wkroczyłyby do Paryża, zaś 5 października w Compiegne zostałoby podpisane zawieszenie broni. Stalin zaniepokojony polsko-niemieckim porozumieniem usiłowałby je rozbić", ibidem, s. 234- 235.

Itd. itp. Można mieć oczywiście zastrzeżenia: co do zmian personalnych i przede wszystkim, co do "polskiej strefy wpływów", Słowacja jest prawdopodobna bo faktycznie były takie zamierzenia, Białoruś również, Litwa już niekoniecznie. Równie dobrze, po klęsce Francji moglibyśmy mieć własną strefę okupacyjną i...kolonie, których przecież pragnęliśmy. Z pewnością zachodnie województwa, śląskie, ziemie byłyby stracone ale nie bezpowrotnie. Dalsze wygrane Niemiec nie powodowałyby automatycznego wzrostu ich potęgi, prędzej czy później nastąpiłby pat.

tags: , , , , , , , ,

20 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Unicorn

widać, że niektórym już "odwala" , nie maja co robić. Korwin Mike "sądził" Bora Komorowskiego. Jakaś epidemia głupawki?



Sąd Historii nad min. Józefem Beckiem


Wspólnie z prof. Grzegorzem Górskim i Kolegium Jagiellońskim – Toruńską
Szkołą Wyższą, zaprasza na wyjątkowe wydarzenie które organizujemy: Sąd
Historii nad min. Józefem Beckiem.

Pomysł sądu powstał w
związku z dyskusjami jakie wywołała książka redaktora Piotra Zychowicza
(“Pakt Ribbentrop - Beck”) poświęcona krytyce polityki min. J. Becka w
1938/39 roku.

Wydarzenie będzie
odbywać się w formule amerykańskiego pozorowanego procesu sądowego
(moot court) z udziałem ławy przysięgłych, która będzie podejmowała
werdykt.

Przewodem sądowym kierować będzie sędzia Trybunału
Stanu prof. Grzegorz Górski, w rolę prokuratora wcieli się red. Piotr
Zychowicz, zaś obrońcami min. Józefa Becka będą prof. Romuald
Szeremietiew (KUL) oraz prof. Mariusz Wołos (IH PAN).

W
składzie ławy przysięgłych będą m.in. Wicemarszałek Senatu Jan
Wyrowiński, posłowie Zbigniew Girzyński oraz Witold Waszczykowski, prof.
Krzysztof Mikulski, dr Jan Parys (rektor Kolegium Jagiellońskiego –
Toruńskiej Szkoły Wyższej) oraz dr Wojciech Sławiński (dyrektor
Katolickiego Liceum Akademickiego w Toruniu, współorganizatora
wydarzenia).

Ława przysięgłych odpowie na następujące pytania :

1. Czy przyczyną wybuchu II wojny światowej były błędy popełnione przez
min. Józefa Becka, czy bez względu na te błędy agresywna polityka
Hitlera i Niemiec, doprowadziłaby do wybuchu wojny ?
2. Czy polityka zagraniczna Józefa Becka przyczyniła się do tego, że wojna polsko – niemiecka wybuchła 1 września 1939 roku?

3. Czy istniały po stronie polskiej możliwości, aby nie dopuścić by II
wojna światowa rozpoczęła się od wojny polsko – niemieckiej?

Sąd odbędzie 23 marca br. (w sobotę) o godz. 13.oo, Central Parku na Szosie Bydgoskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Pan Unicorn

Szanowny Panie,

Ciekaw jestem za jakie srebrniki takie bzdury się pisze i mówi.
II Rzeczypospolita nigdy nie rozważała współżycia u boku genetycznych morderców -Niemców.

Proponuję:

Przemówienie Józefa Becka w Sejmie RP 5 maja 1939 r ...

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika PiotrJakubiak

3. Szanowni Państwo,

Jestem pewien, że nasze podejście do historii jest jedynie właściwe i poważne. Historia jest po to, żeby ją studiować i upowszechniać. Pan Michał podaje naszej "młodzieży" do wiadomości to, co rzeczywiście miało miejsce.
Manipulacja historią jest specjalnością komunistów. Choćby z tego powodu powinna być jak najsurowiej napiętnowana. Głupole poddają się jej z wrodzonej i nabytej głupoty, a dostawcy tej strawy robią to dla pieniędzy.

Piotr Wiesław Jakubiak

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Pan Piotr Wiesław Jakubiak

Szanowny Panie,

Pięknie dziękuje za miłe słowa.

Historia , która ja pisze być może trochę w apodyktyczny sposób nie jest mile widziana przez Polskę bolszewików, żydokomuny i elity III RP.

Tyle, ze jeszcze nie znalazł się "historyk: który by mnie złapał na kłamstwie lub dopasowywaniu faktów.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Minister uniewinniony

http://www.torun.tv/movie/show/1459

a lanserzy się wylaszczyli

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Zychowicz bawi się brzydko, bo się dobrze sprzedaja? c.d.

Teraz jednak okazuje się, że polscy chłopcy z konspiracji i ich dowódcy byli także idiotami. Oto Piotr Zychowicz, najważniejszy publicysta historyczny tygodnika "Do Rzeczy" (wydawanego przez wydawcę "Wprost"), rusza do kolejnego boju o przemianę polskiej świadomości. Po wmawianiu Polakom, w konwencji infantylnej bajeczki, że w 1939 roku należało iść z Hitlerem, co zresztą pewnie skończyłoby się sprowadzeniem Polski powojennej do 17. republiki, teraz rzuca się wściekłego ataku na Armię Krajową. W zapowiedziach książki pt. "Obłęd '44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując powstanie warszawskie", którą właśnie wydaje, czytamy:

Polskie Państwo Podziemne nie zdało egzaminu, twierdzi autor Paktu Ribbentrop-Beck, książki, która zachwiała świadomością historyczną Polaków. Swoje koncepcje, zamiast na realiach, PPP oparło na złudzeniach i pobożnych życzeniach. Obłędny rozkaz wydany w 1944 roku oddziałom Armii Krajowej, by w ramach akcji "Burza" pomagały wkraczającej do Polski Armii Czerwonej, równał się wręcz kolaboracji z wrogiem. Dowództwo AK bowiem wydało w ten sposób swoich żołnierzy w ręce sowieckiej bezpieki. Tysiące z nich zapłaciły za to najwyższą cenę.

Apogeum tego obłędu była decyzja o wywołaniu powstania warszawskiego. Zryw ten, choć bohaterski, nie miał najmniejszych szans powodzenia. Spowodował za to gigantyczne straty: zagładę 200 tysięcy Polaków, zburzenie stolicy - wraz z bezcennymi skarbami kultury - i zniszczenie AK. Jedynej poważnej siły, która mogła się przeciwstawić sowietyzacji Polski. Było to spektakularne, ale bezsensowne samobójstwo. Powstanie warszawskie okazało się najlepszym prezentem, jaki mógł sobie wymarzyć Stalin.

Piotr Zychowicz jest publicystą historycznym. Pisze o drugiej wojnie światowej, zbrodniach bolszewizmu i geopolityce europejskiej XX wieku. W swoich koncepcjach nawiązuje do idei Józefa Mackiewicza, Władysława Studnickiego, Stanisława Cata-Mackiewicza oraz Adolfa Bocheńskiego. Był dziennikarzem "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze" oraz zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika "Uważam Rze Historia". Obecnie redaktor naczelny miesięcznika "Historia Do Rzeczy". Warszawiak, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

REBIS wydał jego bestseller Pakt Ribbentrop-Beck, który wywołał nie słabnącą dyskusję, czy we wrześniu 1939 r. Polska nie powinna była zawiązać tymczasowego sojuszu z III Rzeszą.

A więc "polskie państwo podziemne nie zdało egzaminu" - dowodzi z pewnością młody magister historii. Nie to co jego pokolenie, twardziele urodzeni w roku 1980, co to świat stary w proch obrócili, nowe stawiając gmachy polskiej potęgi. Ach, uczyć się mogą frajerzy z AK od Zychowicza skuteczności i odwagi, dzielności i nieśmiertelności, mądrości i trafności oceny sytuacji. Słusznie ich chłopak chlasta bezwzględnie! Bo nie dali rady sowieckiej nawale. Ha, gdyby to Zychowicz tam był, to by sowieckie szynele się znad Wisły wyniosły, a ofiar by nie było żadnych!

Za chwilę pewnie weźmie się za "Solidarność". Pewnie była, okaże się , jakimś prezentem dla Breżniewa. Tak naprawdę należało nic nie robić, nigdy, zawsze w polskiej historii, naucza publicysta "Do Rzeczy", byliśmy idiotami! Albo inaczej - trzeba iść z Hitlerem na Moskwę, tam byśmy się nauczyli wrażliwości od młodych Niemców, a od starszych przebiegłości. I nie byłoby tych błędów.

Zychowicza od czasów książki o bajkowym sojuszu z Hitlerem uważamy za grafomana i człowieka szkodliwego dla polskiej racji stanu, polskiej pamięci, tożsamości. To co robi jest też głupie i nieprzyzwoite, co zresztą wykazali wielokrotnie poważni historycy.

CZYTAJ: Prof. Andrzej Nowak o książce "Pakt Ribbentrop-Beck" Piotra Zychowicza
Nie ma więc sensu z nim zbyt poważnie polemizować. Tu chodzi o kasę i sensację - za wszelką cenę.

Pytanie zasadnicze brzmi zatem tak: dlaczego starsi koledzy z redakcji Zychowicza tolerują te bzdury? Można zrozumieć, że bardzo młodzi ludzie nie wiedzą jak było, nic a nic nie rozumieją. Ale doświadczeni publicyści nie mają prawa autoryzować takich zabaw.

http://wpolityce.pl/artykuly/56604-tuz-po-filmie-nazi-matki-nazi-ojcowie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Tygodnik Lisickiego Piotr

Piotr
Zychowicz swoją najnowszą książką „Obłęd ‘44. Czyli jak Polacy zrobili
prezent Stalinowi, wywołując powstanie warszawskie” wywołuje kolejną
burzę. W najnowszym Do Rzeczy Piotr Semka krytycznym okiem o książce
Zychowicza.
http://dorzeczy.pl/obled-2013/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

8. Ja mam dla Zychowicza propozycję

kolejnego - jak to sie mówi? - besserwissera?, bestsellera?
Gwarantowany sukces i niehamowane już niczym uwielbienie od Czerstkiej do Wiertniczej.
Niech tupeciarz-historyk, pardon, historyk-geszefciarz napisze knigę pod tytułem "Błąd roku '20".
A tam niech opisze jak to mogliśmy razem z Tuchaczewskim poić konie w Sekwanie, razem ze Stalinem jeść kasztany na Placu Pigalle. Kto wie, może swojak Dzierzyński dostałby stołek komandira goroda Berlina, a ojciec Michnika stanowisko w warszawskim rządzie?
Czyż to nie krasiwaja wizja? Czyż nie godna pióra wielkiego pisatiela-istoryka?

Jest jeszcze jedno ważne uzasadnienie, aby podjąc temat (o)błędu z roku 1920: gdybyśmy wtedy przyjęli sojusz z bolszewikami, nie byłoby ani rządów Becka, ani Hitlera (że o ich niedoszłym, sławionym przez Zychowicza sojuszu nie wspomnę), ani zrywu powstańczego w 1944 r. (no bo niby przeciw komu? braciom ze Wschodu?).

Mam nadzieję, że słynny historiograf nie każe nam długo czekać na nowy bestseller i bystro zasiądzie do klawiatury. Bibliografii z pewnością nie braknie.

avatar użytkownika Maryla

9. Ołdakowski o "Obłędzie 44":

Ołdakowski o "Obłędzie 44": Za Gomułki też dzielono powstańców na "zbrodnicze dowództwo"  i "bohaterscy żołnierze"

Czytał Pan książkę "Obłęd '44" redaktora Piotra Zychowicza?

Nie czytałem.



A słyszał Pan o niej?

Widziałem okładkę.



To książka o polityce polskiej z czasów II wojny światowej
naszpikowana mocnymi tezami. Chociażby taką, że powstanie było skazane
na porażkę, że się nie opłacało.


Trudno powiedzieć, czy powstanie było z góry skazane na porażkę.
Dowódcy wcale tak nie uważali. To byli starzy, doświadczeni żołnierze,
którzy zrobili jeden zasadniczy błąd: kalkulowali sytuację bitewną,
bazując na założeniu, że Hitler i Stalin to racjonalni politycy. To
wcale ich nie tłumaczy, bo żołnierz jest od wygrywania bitew, a nie od
porażek. W każdym razie dowódcy zakładali, że Niemcy nie zdecydują się
na zaangażowanie tak dużych sił w walkę powstańczą, uznają, że sprawa
jest przegrana i oddadzą Warszawę. A Stalin będzie parł jak najszybciej
na Zachód, w stronę Berlina.



Czego jeszcze nie przewidziało kierownictwo?

Dowódcy powstania nie wzięli pod uwagę, że Hitler jest owładniętym
nienawiścią wariatem. Że dla Führera ideologia była ważniejsza niż
zwycięstwo. Jak wiemy z relacji Himmlera, kiedy Hitler dowiedział się o
wybuchu powstania warszawskiego, nakazał zniszczyć całe miasto, zabić
wszystkich mieszkańców. To był wyrok śmierci na 900 tys. ludzi! Nikt o
zdrowych zmysłach nie mógł przypuszczać, że niemiecka armia, padająca
pod ciosami aliantów i Sowietów, będzie chciała przeprowadzić taką
operację. Zamordować kilkadziesiąt tysięcy bezbronnych ludzi, spalić ich
ciała dla zatarcia śladów ludobójstwa, później zdobyć oraz obrabować
miasto, wypędzić resztki żołnierzy i cywilów, a w końcu oddać stolicę
bez walki w styczniu 1945 r.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

10. Kolejny hit będzie dotyczył

Kolejny hit będzie dotyczył Okrągłego Stołu ;-)

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

11. Piotr Zaremba: Zychowicz

Piotr Zaremba: Zychowicz unika dyskusji. Dlaczego? Bo jego tezy mają być czymś w rodzaju świeckiego kazania

Nie przeszkadza to jego wyznawcom opisywać przeciwników jego książek jako rzeczników mitu. Sprawdźmy co im przeciwstawiają.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. kolejny Zychowicz, lewacki

http://www.polskatimes.pl/artykul/965615,reportaz-z-ii-rp-w-2013-roku-ja...

Co by się stało, gdyby Polska wyszła zwycięsko z wojny w 1939 r.? Jak by wyglądał dziś nasz kraj rządzony przez lata przez sanację? - zastanawia się Ziemowit Szczerek w książce "Rzeczpospolita zwycięska. Alternatywna historia Polski".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. szwaby zacierają ręce

"Sueddeutsche Zeitung" o książce "Obłęd '44": dyskusja zostaje otwarta

Mo­na­chij­ska ga­ze­ta "Su­ed­deut­sche Ze­itung" pisze o pu­bli­ka­cji Pio­tra Zy­cho­wi­cza "Obłęd '44" i wy­wo­ła­nej nią w Pol­sce "burzy obu­rze­nia".
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/sueddeutsche-zeitung-o-ksiazce-obled-44-...
"Piotr Zychowicz jest jeszcze dość młody - 33 lata, ale odwagi mu nie brakuje. Polski historyk i dziennikarz opublikował właśnie książkę »Obłęd '44«, wywołując tym samym falę oburzenia w obozie narodowo-katolickim", pisze autor korespondencji z Warszawy. Zychowicz utrzymuje bowiem, że "legendarne Powstanie Warszawskie ze wszystkimi jego ofiarami było całkowicie bezsensowne. Co więcej, było szkodliwe: przysłużyło się tylko Sowietom, którzy po wojnie utworzyli w Polsce komunistyczny rząd".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

14. Oburzeni obłędnym powstaniem Niemcy

ukarali Polaków mordując ludność i burząc Warszawę.
Czego my od nich chcemy? Ktos liczył straty za zniszczone miasto? Po co?
Oto do czego prowadzi dziś, w określonej przestrzeni polityczno-kulturowe, w której Niemcy umywają ręce i wypierają się zbrodni, teza historyka Zychowicza.

avatar użytkownika Maryla

15. KOLEJNY ODWRÓCONY ZYCHOWICZ

tak rzekomo zakonspirowani, że szef AK wydał wyrok smierci.


Agenci polskiego podziemia szykowali gunt pod sojusz z Niemcami? Tajemnica siatki Muszkieterów

Już jesienią 1939 roku w Warszawie powstała tajna organizacja
wywiadowcza złożona z oficerów WP. Tak zakonspirowana, że do dziś
historycy niewiele o niej wiedzą.(..)
Na przełomie 1940 i 1941 roku
cała komórka kontrwywiadu Muszkieterów z jej szefami Stefanem
Dembińskim i Kazimierzem Leskim została ostatecznie podporządkowana KG
ZWZ.



W tym miejscu niektórzy historycy lubią snuć domysły i hipotezy.
Jedna z nich mówi, że w tym samym czasie Muszkieterowie próbowali
porozumieć się z Niemcami, realizując rzekome plany marszałka
Rydza-Śmigłego.
(..)
W 1943 roku "Grot" w
meldunku do Londynu wyjaśnił powody zabicia Witkowskiego: "Wobec
systematycznych prób wyłamywania się, prowadzenia dwuznacznej gry z
kontrwywiadem niemieckim, gestapo i wywiadem angielskim... usunąłem
Tenczyńskiego ze stanowiska komendanta Muszkieterów, przenosząc go do
rezerwy. Rozkazu tego Tenczyński nie wykonał... Zarządziłem rozwiązanie
organizacji Muszkieterów... Tenczyńskiego oddałem pod sąd, który skazał
go na śmierć. Wyrok zatwierdziłem. W międzyczasie został on zabity na
rozkaz niemieckiego szefa kryminalnej policji, z którym Tenczyński miał
powiązania na tle afer bandycko-łapówkowych...".
(..)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

16. Kolejny po Gontarczyku profesor miażdży książkę Zychowicza

http://niezalezna.pl/49386-obled-44-czyli-jak-nie-powinno-sie-pisac-o-hi...

Polecam tekst profesora Kazimierza Krajewskiego każdemu, komu Zychowicz namotał w głowie, ale też każdemu kto nie potrafi rozróżnić pracy historyka od blagierskiej hucpy.

avatar użytkownika Maryla

17. kolejny Zychowicz

Gontarczyk
we "wSieci": "Myślałem, że szkodliwa dla polskiej przestrzeni
publicznej twórczość Zychowicza niczym mnie już nie zaskoczy. Niestety
niedawno trafiłem na jego tekst "Burdel w Auschwitz"


"Wcale mi nie do śmiechu, i myślę, że czas najwyższy nieco
wyraźniej zaprotestować. Najpierw była zgraja nieudaczników, pijaków i
zdrajców z Komendy Głównej AK. Teraz ofiary nazizmu – więźniarki KL
Auschwitz – okazały się przede wszystkim uśmiechniętymi, wymalowanymi
konsumentkami „kurwiej michy”."

W artykule czytamy:

Kilka dni temu wygłosiłem dwa wykłady o historii Polski w stolicy
Irlandii. Zaproszenie do Dublina przyszło od mieszkających tam rodaków –
głodnych wiedzy, ale i nieukrywających zagubienia po lekturze dzieła
Piotra Zychowicza „Obłęd ’44”. Trudno się dziwić: książka robi wrażenie
kompetentnego wywodu, który systematycznie rozprawia się z narodowymi
mitami. Pozory jasności argumentów i żelaznej logiki nie pozostawiają
pola na wiele pytań i wątpliwości. Tym bardziej że poglądy odmienne od
swoich autor pomija, zakłamuje albo opisuje jako „argumenty warszawskich
praczek dyskutujących o polityce nad baliami z brudnymi kalesonami” (s.
84). Poziom nagromadzenia obraźliwych terminów i pomówień, który w
cuglach dystansuje komunistyczną propagandę z lat 50., winien
dyskwalifikować „Obłęd ’44” z publicznej debaty. Można tylko żałować, iż
tak się na samym początku nie stało.

Przypomnijmy, że wcześniej Zychowicz napisał książkę „Pakt
Ribbentrop–Beck”, w której twierdzi, że Polska w 1939 r. nie powinna
walczyć z Niemcami, tylko wspólnie z nimi podbić sowiecką Rosję. W
zasadzie od historycznego publicysty należałoby oczekiwać wiedzy, jak
zakończyła się taka wyprawa na Wschód z 1941 r. koalicji wielu państw na
czele z armią hitlerowskich Niemiec. Niezbyt wyszukana wydaje się też
wiedza o kampanii Napoleona z 1812 r., który skończył nie lepiej niż
potem Hitler, mimo wsparcia solidnego kontyngentu Polaków. Ale tu
przecież nie jesteśmy w świecie doświadczenia historycznego i wiedzy,
tylko piszemy własną, bajkową wersję historii. Wedle niej Adolf Hitler
może być nawet dobrym wujkiem i, jak przekonuje Zychowicz, wielkim
miłośnikiem Polaków. Jeśli ich potem mordował, to tylko z powodu
„syndromu odrzuconego kochanka”. W sumie nie ma co się taką twórczością
specjalnie denerwować. Papier jest cierpliwy: zniósł wcześniej chyba
nieznany temu autorowi hymn Hitlera na rzecz przyjaciół Słowian pt.
„Mein Kampf”, zniesie i publicystykę Zychowicza.

(...)

Myślałem, że generalnie szkodliwa dla polskiej przestrzeni publicznej
i pamięci historycznej twórczość Piotra Zychowicza niczym mnie już nie
zaskoczy. Niestety w drodze
na wykłady do Dublina przeczytałem
kolejny jego tekst, opublikowany w jednym z miesięczników historycznych.
Autor zajął się niemieckim obozem koncentracyjnym w Oświęcimiu. Istniał
tam barak numer 24, w którym grupa kobiet świadczyła usługi seksualne.
Tak, część z nich przed wojną była zawodowymi prostytutkami. Co do nich
Zychowicz nie ma wątpliwości, komentując kwestię jednym zdaniem: „Były
oznaczone [w obozie] jako ASO, czyli element aspołeczny. Za drutami
wykonywały więc tylko swój zawód”. Nie przyjmuję do wiadomości, że te
więźniarki z KL Auschwitz „wykonywały tam tylko swój zawód”. Jeśli
pamięć mnie nie myli, to prostytutki parały się swoim zawodem raczej
dobrowolnie, dla zysku, bez odbierania wolności i zagrożenia życia. Ale
najwyraźniej w zamknięciu tych kobiet w obozie i czerpania korzyści z
ich niedoli miłośnik sojuszu z Hitlerem nie widzi niczego przesadnie
złego. Może po prostu uważa, że miejsce „pedałów” i prostytutek jest w
obozach koncentracyjnych? Nie wiem. Ale chyba różnimy się w tej kwestii
co najmniej gustem i wrażliwością.

Zamiast polemizować z taką interpretacją historii, zajmijmy się
pozostałymi kobietami, które przed trafieniem do obozu prostytutkami nie
były, a do baraku 24 dostały się na skutek zbrodniczej polityki
hitlerowców. Pisze o tym sam Zychowicz: „Kobiety te zgłosiły się
dobrowolnie podczas rekrutacji urządzanej w barakach. Dlaczego? Po
prostu chciały przeżyć. Znajdowały się na granicy śmierci głodowej,
wyczerpane z powodu katorżniczej pracy, zawszone, brudne, bite przez
kapo i strażników”.

(...)

Przyznam szczerze, że po lekturze tekstu przez kilka dni byłem mocno
poruszony. I bynajmniej nie chodziło o morale kobiet z baraku 24.
Bardziej zmartwił mnie dziennikarz,
który – nie przymierając głodem,
nie będąc bity przez kapo i strażników – napisze i „podkręci” wszystko
(nomen omen) na sprzedaż. Jeżeli jego sytuacja naprawdę jest aż tak zła,
a potrzeby tak duże, to poddam jeszcze jeden pomysł na publikację. W
archiwum Yad Vashem znalazłem kiedyś porażającą relację o życiu
seksualnym w innym niemieckim obozie koncentracyjnym (którym, to tutaj
nie jest ważne). Tam ładniejsze kobiety szukały „swojego Pana” pośród
strażników, kapo i pomniejszych obozowych łajdaków. Nikt ich siłą do
tego nie zmuszał, ale „opiekun” zwiększał szanse na przeżycie. A tak w
ogóle ze względu na głód, stres, niepewność jutra, załamanie w obozowej
rzeczywistości jakichkolwiek wartości seks był tak powszechny, że po
zmroku w barakach kobiet „wszystko się trzęsło”.

To tragiczny, czasem skrywany fragment losu ludzi, którym odmówiono
człowieczeństwa. Ale gdy odrzuci się martyrologiczne interpretacje,
pojawi się możność dobrego „sprzedania tematu”. Przypominam, że tu
poszukiwanie „opiekuna” i łatwość nawiązywania stosunków seksualnych
miały miejsce bez bicia, administracyjnego przymusu i „kurwiej michy”.
Przy traktowaniu ludzi i historii à la Zychowicz da się z tej sprawy
zrobić mocny tekst i jeszcze „podkręcić” go szokującym tytułem, by
„opylić” parę dodatkowych egzemplarzy. Rzucamy na okładkę rozkraczone
nogi i zapowiedź: „Żydowskie orgie w obozie”. Albo: „Radosne kopulantki z
kacetu”. No, przynajmniej: „Dziwki 1944”. Autor znów będzie mógł
medialnie pobrylować i na chwilę oderwać się od pisania tak ważnych dla
naprawy Rzeczypospolitej i oczekiwanych przez społeczeństwo dzieł
historiozoficznych „Zimowi głupcy 1863” i „Raj wariatów 1830”.

(...) wcale mi nie do śmiechu, i myślę, że czas najwyższy nieco
wyraźniej zaprotestować. Najpierw była zgraja nieudaczników, pijaków i
zdrajców z Komendy Głównej AK. Teraz ofiary nazizmu – więźniarki KL
Auschwitz – okazały się przede wszystkim uśmiechniętymi, wymalowanymi
konsumentkami „kurwiej michy”. Coś mi się wydaje, że to jeszcze nie
koniec. Kto następny padnie ofiarą tego moralnego nihilizmu napędzanego
mało chwalebnymi żądzami barbarzyństwa?

Cały artykuł Piotra Gontarczyka - w najnowszym numerze "wSieci".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

18. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Domy publiczne były w niemieckich obozach koncentracyjnych. Pracowały w nich głównie Niemki i Żydówki

O Polkach nie słyszałem.
Ja gdzieś mam nazwisko Polki, więźniarki Auschwitz, która napisała książkę o Auschwitz i istniejącym tam domu publicznym.
O domu publicznym w jakimś niemieckim obozie pisał Stanisław Grzesiuk. Już nie pamiętam, ale pracowały tam Niemki.

Odnoszę wrażenie , ze Zychowiczowi Pan Bóg rozum odebrał

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

19. Prof. Witold Kieżun opowiada o Powstaniu Warszawskim

profesor odniósł się do tez zawartych w głośnych ostatnio publikacjach Piotra Zychowicza czy Rafała Ziemkiewicza, w których Powstanie Warszawskie przedstawione zostało jako nieuzasadniony zryw, a jego przywódcom zarzucono brawurę graniczącą z szaleństwem.

To jest tragedia. Od lat robi się wszystko, żeby zohydzić polską historię

— mówił powstaniec.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Dr Gontarczyk miażdży

Dr Gontarczyk miażdży zychowszczyznę. „Trudno o lepsze prezenty dla niemieckiej i rosyjskiej propagandy”

To jakieś horrendum, że w imię „rewizji historii” - która w
istocie jest zwykłą bzdurą – szarga sę bohaterów. Przecież we wzorcach
postaw z Powstania czy Żołnierzy Wyklętych nie chodzi o strategię i
geopolitykę (o niej też warto z młodzieżą rozmawiać). To llekcja patriotyzmu i ofiarności. Umiłowania wolności

mówi dr Piotr Gontarczyk w rozmowie z „Gazetą Polską”.

Historyk w zdecydowany sposób ocenia to, co z polską historią robi Piotr Zychowicz w swoich książkach.

W atakach na przywódców Powstania autor notorycznie uprawia
demagogię i używa chwytów poniżej pasa. Epatuje czytelnika widokiem
umierających dzieci. Ale taka była ta wojna: w czasie walki, w
obozach czy bombardowaniach zginęły miliony cywilów

— tłumaczy.

I dodaje:

Funkcjonowaliśmy jakiś czas w tym samym środowisku i wiem, co Zychowicz myśli o sobie i o świecie. Tu każdy mający inne zdanie szybko może zostać nieukiem i głupkiem. A krytykowali go delikatnie i grzecznie, koledzy z własnej redakcji

— czytamy.

Wśród wielu przykładów na potwierdzenie swojej tezy, Gontarczyk przywołuje opinię Zychowicza o gen. Leopoldzie Okulickim.

Jego historia w „Obłędzie 44” zaczyna się od skoku do Polski w 1944
roku i ubolewań autora, ze mu się otworzył spadochron (s. 254).
Schodząc na taki poziom, trzeba by wyrazić żal, że w dzieciństwie
autor nie wypadł z wózka, dzięki czemu mamy przykrość obcowania z jego
książkami… I to było o ostatnim dowódcy AK. Porażający poziom chamstwa

— nie kryje irytacji Gontarczyk.

Zdaniem historyka ciężko nawet mówić o wywołaniu ożywczej debaty wokół Powstania Warszawskiego.

Miażdżąca część historyków patrzy na ten kabaret z uśmiechem lub politowaniem. Wypowiadali się nieliczni, zwykle negatywnie

— mówi, pisząc na przykład, że prof. Dudek określił „Obłęd 44” mianem grafomanii.

Zdaniem Gontarczyka największym zagrożeniem zychowszczyzny jest jednak coś innego.

Zwracam uwagę na nową narzucaną wersję odpowiedzialności za
zniszczenie miasta i śmierć kilkuset tysięcy obywateli. Do tej pory
byli to Niemcy. A tu powoli winni stają się także Polacy, którzy w
przypływie „obłędu” rozpoczęli głupie Powstanie.
(…) Trudno o lepsze dowody. Trudno o lepsze prezenty dla niemieckiej i rosyjskiej propagandy

— przekonuje historyk.

Odpowiada też na sugestie Zychowicza, który zarzuca swoim oponentom stosowanie cenzury.

Nie chodzi o cenzurę, tylko o fundamenty. Każdy Polak
walczący o wolność, nawet jak popełnia błędy, zasługuje na szacunek. I
wygrani, i przegrani. Także ci, którzy – jak Romuald Traugutt – brali na
siebie wielką odpowiedzialność, wiedząc, że można tylko przegrać

— stwierdza.

I dodaje:

Ze słów wydawcy Zychowicza wynika, że to operacja zamierzona. „Obłęd
44” miał wywołać skandal „przejechaniem się” po kolejnym polskim sacrum –
Powstaniu Warszawskim. (…) Powstanie to polskie sacrum, którego trzeba bronić

— kończy Gontarczyk.

Prof. Zbigniew Pełczyński: Powstanie warszawskie nie miało sensu. Cele były pisane palcem na wodzie

Dla niego powstanie to "przykry temat i przykre wspomnienia".
Emerytowany profesor filozofii politycznej związany z Pembroke College
(1957-92) zaznacza, że "z powodu braku broni i braku koncepcji" bardzo
wcześnie rozczarował się do powstania. Choć były momenty, gdy zdawało mu
się, że Niemców uda się pokonać, "to momenty euforii i iluzji wolności
bardzo prędko się wyczerpywały".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl