JAKA OPOZYCJA
Aleksander Ścios, ndz., 03/03/2013 - 22:08
Ponad dwie dekady kłamstw i nachalnej propagandy sprawiły, że tylko niewielu Polaków dostrzega dziś prawdziwy kontekst wydarzeń przełomu lat 80/90., a jeszcze mniej ma świadomość, że tzw. okrągły stół nie tylko uratował komunistów od odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko narodowi, ale doprowadził do legalizacji PRL-u i z komunistycznej „nowej świadomości” uczynił podwaliny tworu zwanego III RP. . Dopiero w perspektywie „transformacji ustrojowej”, można docenić dalekowzroczność komunistycznej strategii tworzenia fałszywej opozycji oraz zrozumieć, jakie znaczenie miało zaprzęgnięcie jej do pracy nad „uświadomieniem” Polaków.
Jakub Berman, jeden z największych zbrodniarzy – agentów sowieckich, instalujących w Polsce reżim komunistyczny, nie bez racji wierzył, że „suma konsekwentnie i umiejętnie prowadzonych działań stworzy nową świadomość”. W budowaniu „nowej świadomości” komuniści sięgali po wszystkie środki – zniewalając Polaków terrorem, ale też zabiegając o zmianę mentalność polskiego społeczeństwa.
Ten obszar - stosunkowo najmniej rozpoznany, zdecydował o trwałości okupacji sowieckiej i ugruntowaniu przekonania, jakoby PRL była państwem polskim - wprawdzie ułomnym, o ograniczonej suwerenności, jednak gwarantującym ciągłość polskiej racji stanu. Takie przekonanie opierało się w istocie na akceptacji powojennego porządku i uznaniu, że jest on efektem nieuniknionych „uwarunkowań geopolitycznych” i nie może zostać zmieniony bez narażania nas na całkowitą utratę państwowości.
Jeśli nawet część Polaków nigdy nie pogodziła się z represjami i ograniczeniem wolności, nie uznała reguł narzuconych przez komunizm i niemal w całości gardziła jego „ideologią”, do faktycznej akceptacji, a w konsekwencji do legalizacji, wystarczył tylko jeden czynnik – rezygnacja z podstawowej dychotomii My-Oni i wyzbycie się świadomości, że komunizm jest tworem całkowicie obcym i wrogim polskości. Stąd był tylko krok do potraktowania komunistów jako partnerów, nazwania ich Polakami, a następnie nobilitowania polemiką i obdarzenia „zdobyczy socjalizmu” wartością dyskursywną.
Celem „nowej świadomości”, było zatem oswojenie Polaków z obcym tworem komunizmu i stworzenie powszechnego przekonania, że jest on częścią naszej tożsamości, czymś związanym z polskością, wartym refleksji intelektualnej i miejsca w historii. By wykreować taką świadomość i dogłębnie zainfekować polskość, należało zabić nie tylko autentyczną elitę, ale uśmiercić naturalny mechanizm obronny – polski antykomunizm, wyniesiony z tradycji niepodległej II Rzeczpospolitej.
To zadanie nigdy nie udało się „polskim komunistom”. W czasach PRL-u, zetknięcie komunizmu z polskością, zawsze ujawniało przepaść różnych systemów wartości, odrębności języka, kultury i tradycji. Napotykano ją szczególnie tam, gdzie komuniści próbowali mieszać porządki; godzić patriotyzm z dogmatem internacjonalizmu lub integrować państwowy ateizm z polskim katolicyzmem.
Sztuka połączenia tych nieprzystawalnych światów udawała się tylko osobnikom praktykującym postawy konformistyczne - z jednej strony „otwartym katolikom”, w rodzaju Mazowieckiego czy Wielowieyskiego, z drugiej – „marksistowskim schizmatykom”, jak Kuroń i Michnik. Z połączenia tych postaw stworzono zatem grupę „demokratycznej opozycji”, by znaleźć w niej partnerów do rozmów z komunistami.
Ten system selekcji pozwala zrozumieć, dlaczego niemal wszyscy ludzie owej „opozycji” – budujący z ekipą Jaruzelskiego podwaliny III RP, to osoby w różny sposób związane z partią komunistyczną: jej członkowie, sympatycy, beneficjanci ówczesnych władz, artyści uwikłani w zależność od reżimu, uczestnicy życia publicznego PRL, piewcy wszelakich odmian komunizmu „z ludzką twarzą”, wieloletni agenci bezpieki, a w najlepszym przypadku - „pożyteczni idioci”, pełniący z nadania SB rolę kompanów i magdalenkowych statystów.
W ramach tej samej strategii doprowadzono do sytuacji, w której Polacy uwierzyli, że owa grupa samozwańczych „reprezentantów narodu” przyczyniła się do obalenia zbrodniczego reżimu i wywalczenia niepodległości. Ta wiara, podawana dziś jako dogmat historyczny, ma wymiar gigantycznego, antypolskiego kłamstwa. W rzeczywistości bowiem – to komunizm i jego bezpośredni sukcesorzy stworzyli groźną hybrydę państwowości i obrócili w ruinę nasze dążenia do niepodległości.
Dopiero III RP urzeczywistniła bermanowski postulat „nowej świadomości” i doprowadziła do tragicznej w skutkach asymilacji komunizmu i polskości. To państwo jest szczytowym produktem strategii podstępu i dezinformacji, a jednocześnie modelowym przykładem „nowoczesnego”, przepoczwarzonego komunizmu, który – ku uciesze gawiedzi, przyjął maskę „europejskości” i sznyt „socjaldemokracji”. Państwo takie mogło powstać, bo społeczeństwu polskiemu wmówiono, że komunizm „umarł”, znikł z naszej rzeczywistości równie szybko, jak alkohol z kieliszków opróżnianych w Magdalence.
Kolejną fazę – umacniania „nowej świadomości”, powierzono już wrogom ulokowanym wewnątrz społeczeństwa, ukrytym za parawanem „wolnych mediów”, szermującym hasłami demokracji, okrytych społecznym zaufaniem i przywłaszczonym mianem „autorytetów”. Prymitywna falsyfikacja języka, tworzenie symulowanych podziałów, rewizja polskiej historii, walka z pamięcią, niszczenie kultury i szkolnictwa, propagowanie zachowań antyspołecznych i amoralnych – wyznaczały drugi i znacznie groźniejszy proces dezintegracji. Były czasem, o którym Gustaw Herling Grudziński pisał, że ma „zabić w ocalałych, w ich dzieciach, wnukach i prawnukach smak, wartość i godność życia zrzeszonego”.
Dramat polegał na tym, że ten wróg działał za aprobatą ogromnej części społeczeństwa, był uznawany za „swojego”, akceptowany i obdarzony demokratycznym glejtem.
Leopold Tyrmand w „Cywilizacja komunizmu” pisał – „Najbardziej kurczowym wysiłkiem komunistów jest próba wmówienia całemu światu, a także i sobie samym, jednoznaczności interesów partii, państwa i społeczeństwa. Tymczasem życie na każdym kroku ujawnia trójstronną, przepastną rozbieżność tych interesów. Ktokolwiek żyje w komunizmie ma świadomość męki jaka towarzyszy każdej próbie pojednawczości czy uzgodnienia tego co sam chce czy zamierza, z tym co od niego wymaga partia i państwo. Rezultatem jest wieczna połowiczność wszystkiego, niemożność pogodzenia się z tym co człowieka otacza”.
Kto poznał realia życia w III RP, musiał dostrzec nie tylko ową „przepastną rozbieżność interesów” grupy rządzącej i społeczeństwa, ale zrozumieć, że nawet komunistycznym sukcesorom nie udało się pokonać tej dychotomii. Jest ona znakiem obcości władzy – nawet wówczas, gdy obcość ta bywa głęboko skrywana i kamuflowana pseudodemokratycznym bełkotem.
Obecny reżim z niezwykłą łatwością wmówił Polakom, jakoby archaiczna konstrukcja okrągłego stołu była jedyną, na której można budować państwowość. Próba podważenie tego fundamentu jest traktowana niczym zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne oburzenie „elit” i prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń. Dzięki stosowaniu takich mechanizmów, w świadomości społeczeństwa ma powstać przeświadczenie, że każda próba „obalenia republiki” jest zamachem na państwo, musi prowadzić do „anarchii” i „godzenia w interes narodowy”.
Źródła tych zachowań również zdradzają rodowód obecnej władzy. Dążeniem komunistów było przecież tworzenie „frontów jedności narodu”, „kolektywów” i fałszywych „wspólnot”, w których czynnikiem integrującym miały być hasła niesione na partyjnych sztandarach. Każde podważanie fundamentów „socjalistycznego państwa” lub próba rewizji systemu okupacyjnego, była niedopuszczalna. Ta sama bliźniacza obsesja, wsparta kazuistyczną retoryką, towarzyszy od lat działaniom grupy rządzącej. Ujawnia ona rzeczywisty lęk przed dychotomią My-Oni, przed wytyczeniem ostrych podziałów, w których pojęcia „swój” i „obcy” nabierają elementarnego znaczenia i decydują o dokonywanych wyborach.
Wydawałoby się, że w takim systemie nietrudno określić rolę autentycznej opozycji. Jeśli jej celem ma być obalenie reżimu – nie może być miejsca na żadną „zgodę narodową”, na „konstruktywne dialogi”, poszukiwanie „płaszczyzn porozumienia”. Gmach III RP wsparty na komunistycznym fundamencie, wyklucza jakiekolwiek „modyfikacje”, stosowanie „programów naprawczych” i „reform”. Bezcelowe i wręcz groźne jest podtrzymywanie fikcji państwa praworządnego i demokratycznego. Nie leży to w interesie opozycji, lecz tych, którzy wykorzystują owe mechanizmy dla zalegalizowania łajdactw i umocnienia władzy monopartii.
Jeśli opozycyjność miałaby znaczyć więcej niż werbalny sprzeciw, jeśli ma być mądra i prowadzić do wykreowania nowej rzeczywistości, musi zatem odrzucać wszystko co proponuje III RP – z jej mediami, establishmentem i samozwańczymi elitami. Nie tylko ze względu na fałsz, intelektualną marność i semantyczne zaprzaństwo, ale dlatego, że niemożliwe jest budowanie społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno komunistycznego niewolnictwa. Kto próbuje takiej sztuki – nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.
W ramach obecnej postawy, zwanej opozycyjną, można oczywiście dążyć do reformy lub modyfikacji systemu – nigdy jednak do jego obalenia. Ta postawa zakłada zaledwie sprzeciw wobec „form postkomunistycznych”, nie doprowadzi jednak do zanegowania samego fundamentu III RP. W ramach tej postawy jest miejsce na współpracę z komunistami i ich sukcesorami, na polemikę z wytworami medialnych terrorystów, na budowanie„programów politycznych” i wiarę w mechanizmy demokracji. Nie ma natomiast miejsca na „ostre widzenie świata”, na wytyczenie granic polskości i nazwania po imieniu „obcych”, na podważenie filarów, na których wspiera się karykatura obecnej państwowości.
W istocie – niewiele różni ją od zachowań ludzi „demokratycznej opozycji”, dostrzegających w komunistach partnerów i rzeczników polskich interesów.
Taka postawa - zamiast twardej negacji i bezkompromisowej walki, przynosi Polakom miraże pseudodemokracji i karmi nasze nadzieje populistycznym placebo. Nie jest ozdrowieńczym „serum” podawanym mieszkańcom Oranu, dotkniętym plagą szczurów - lecz usypiającym narkotykiem, po którym przychodzi bolesne przebudzenie lub śmierć.
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
36 komentarzy
1. Szanowny Panie Aleksandrze
przepraszam, ale zanim zniknie z internetu, każdy powinien obejrzeć jako wzorzec "opozycji stworzonej przez WSI. Łarzący Łazarz stworzył tego potwora Nowy Ekran. Eugeniusz Sendecki jest człowiekiem Giertycha.
Opublikowano 28 lut 2013
28 lutego / 01 marca 2013, około północy. Dzisiaj kończę 42 lata. Imprezujemy w Nowym Ekranie. Adam Czeczetkowicz przyjechał aż z Białegostoku żeby mi złożyć życzenia. Jest Andrzej Hadacz, Edward Mizikowski, Henryk Krakowiak, Barbara Gontarska, Iza Pajączkowska i wielu innych przyjaciół. Planujemy obstawiać przetargi publiczne i pilnowac publicznych pieniedzy. :) Takie marzenie urodzinowe.
Opublikowano 28 lut 2013
28 lutego 2013, późne godziny wieczorne. Impreza urodzinowa w redakcji Nowego Ekranu. Wybrane wypowiedzi uczestników imprezy patriotycznej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. To nie jest tak!
Osoby sprawujące władzę zawsze są obrazem osób tej władzy podległych, inaczej nie są w stanie tej władzy sprawować inaczej niż „siedząc na bagnetach”.
Władza komunistyczna w Polsce została zainstalowana tak skutecznie m.in. dzięki tzw „repatriantom”. Na zdrowy rozum na ziemiach odzyskanych ugrupowania związane z lewicą i PRL nie powinny mieć w ogóle żadnego poparcia, bo ci co doświadczyli uroków ZSRR i zostali przez komunistów dotknięci doświadczeniem przesiedlenia powinni znienawidzić wszystko co jest z tym system choć trochę związane. Dlaczego więc Ziemie Odzyskane są matecznikiem komunizmu. Bo tam nie ma przesiedleńców a są osadnicy! Czyi osadnicy – na pewno nie nasi. Niestety mamy wśród nas kilka milionów „kpt. Klosów” i ich dzieci.
My nie wiemy kogo Rosjanie wyznaczyli do repatriacji, ale nie sądzę żeby uczciwie stosowali kryterium pochodzenia narodowego. Raczej skierowali do nas swoich. We wszystkich zdobytych przez ZSRR krajach mniejszość rosyjska liczy ok. 20% populacji i jest łatwo rozróżnialna, bo nigdy nie musiała się uczyć języka miejscowego. Dlaczego więc u nas miałoby ich być mniej?
Jeżeli więc znaczny procent naszego społeczeństwa to nie możliwi obecnie do odróżnienia po cechach zewnętrznych, wręcz wrodzy polskości nasi obywatele, którzy jednak posiadają pełnie prawa politycznych, to rozsądek podpowiada by nie formułować zbyt radykalnego programu politycznego, bo w trakcie jego realizacji można się „bardzo zdziwić” i autentycznych patriotów ponownie uśmiercić politycznie.
Jedynym praktycznie możliwym do zastosowania sposobem odtworzenia naszej polskiej struktury społecznej jest stworzenie swego rodzaju „wirówki społecznej” , która doprowadzi do podziału społeczeństwa na wyraźne „frakcje” różniące się między sobą cechami wręcz fizycznymi. I teraz to się dzieje.
Zaczynamy mieć nasze media. Mamy dość dobrą sytuację w internecie mamy trochę gazet, zaczynamy mieć nasze ugrupowania polityczne, które wskutek zawirowań politycznych oczyszczają się z „elementów niepewnych”. Być może uda się stworzyć naszą telewizję a nasze radia będą bardziej popularne.
Wbrew pozorom najlepszym kryterium rozróżnienia poszczególnych grup narodowych w Polsce jest dalej kryterium językowe, ale do tego trzeba obserwować w jakim znaczeniu nasz rozmówca używa słów kluczy.
Np oni nie wiedzą co to jest prawda, myli im się pojęcie posiadania prawa do czegoś z posiadaniem roszczenia o coś do kogoś, itd. itp. Niestety to kryterium wymaga dość dobrego wykształcenia i uważnej analizy wypowiedzi drugiej osoby. Ludzi obcych my nigdy nie przekonamy do naszych racji, bo nie da się ich przetłumaczyć na ich jeżyk, nie da się ich wyrazić w ich siatce semantycznej. Jedyne co można zrobić to mozolnie budować naszą formację i liczyć, że jest nas więcej.
Tak więc u nas rola opozycji jest nie tylko stworzenia lepszego programu politycznego i gospodarczego, ale nade wszystko budowa naszej formacji. A ponieważ w jednym czasie można robić tylko jedną rzecz, więc póki co Pis jakby gonił w piętkę, ale to nie prawda. To tak wygląda tylko gdy patrzy się na jednowymiarowo. Niby już zdobywa przewagę a ty nagle coś J.Kaczyński powie takiego, co zrazi Ruskich do niego i spada mu poparcie. I prawdę powiedziawszy dobrze, że tak robi. Ja nie chcę, by nasi politycy mogli rządzić tylko za zgodą Ruskich ale jest i drugi aspekt tego działania. Nasza formacja wyraźnie tężeje, staje się coraz bardziej wyrazista.
Tak więc to jest trochę inaczej. Nie sądzę też by tak wielu uwierzyło w "okrągły stół" jak to się wydaje. Pod koniec lat 80-tych tzw opozycja to była grupa ok. 500 osób i to w dodatku bardzo zinfiltrowana zarówno przez naszą ubecję jak i przez obce wywiady. To było za mało żeby od razu przejąć władzę, lub choćby do niej aspirować. Tak więc udawanie, że się wierzy w "okrągły stół", po to by móc w spokoju odtworzyć nasze społeczeństwo było jedyną racjonalnym sposobem postępowania.
uparty
3. Uogólnienia
"Dlaczego więc Ziemie Odzyskane są matecznikiem komunizmu. Bo tam nie ma przesiedleńców a są osadnicy! Czyi osadnicy – na pewno nie nasi. Niestety mamy wśród nas kilka milionów „kpt. Klosów” i ich dzieci."
Aż nie wiadomo co na to powiedzieć...
4. @guantanamera
"Aż nie wiadomo co na to powiedzieć... "
TEŻ NIE WIEDZIAŁAM. Można wg tych kryteriów przyjąć, że Ci nie niedorżnięci na Wołyniu, wywiezieni na Sybir i wyrzuceni ze Lwowa to była V kolumna Hitlera i Stalina....
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. @Maryla
Właśnie przygotowuję się do spisania relacji znajomej, która tu przyjechała z Wilejki - ma wstrząsające wspomnienia z dzieciństwa...
Znam też przecież nieźle historię moich Rodziców i całej Rodziny, która tam pozostawiła domy i groby bliskich... Pewnie byli jakieś wtyki, ale nie można tak uogólniać, drogi kolego UPARTY!! Wirus łatwego uogólniania ostatnio atakuje. No, po prostu epidemia.
Natomiast postulowane przez p. Aleksandra niezamazywanie podziałów oraz „ostre widzenie świata”, oraz wytyczanie granic polskości i nazwanie po imieniu „obcych” - rozpoznawanych "po owocach" według aktualnyvh kryteriów to sprawy dzisiaj jednak zasadnicze. Ale te kryteria są zupełnie czytelne...
6. @guantanamera
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Piękne słowa...
A 1 marca - tyle inicjatyw.. Przeróżnych stowarzyszeń, ugrupowań, grup kibiców... Pomyślałam, że Oni się tam spotkali - Wyklęci oraz Ci, którzy doprowadzili do ustanowiena Dnia Ich Pamięci. Św.p. Lech Kaczyński i Janusz Kurtyka... Teraz nie da się z NIMI wygrać nikomu... ONI, ICH pamięć poderwie lud ...
Lud księgi praw rozedrze,
Próchno kart porozdmucha;
Weźmie stare sztandary,
Wyprowadzi jak mary
Za kościół - na mogiły,
Zapali, by świeciły
Światu dawnymi dzieły...
(J.Słowacki "Wyjdzie stu robotników")
8. @Maryla, @Quabtanamera
Aczkolwiek bardzo rzadko komentuje wpisy, to jednak tutaj chyba powinienem.
Otóż, każdy podbój zawsze prowadzi do tego, by zdobyć ziemie dla najeźdźcy. Jeśli jakaś władza chce zdobyć dla siebie jakieś ziemie, to musi je zasiedlić ludźmi, których ona sama jest obrazem, bo inaczej podbój jest bez sensu.
Można to zrobić na dwa sposoby, albo przymusić ludność tubylczą do uznania obcych im norm kulturowych, ale trwa to pokoleniami, albo osiedlić swoich. Taki był sens polskiego osadnictwa wojskowego na Ukrainie, taki jest sens osadnictwa żydowskiego w Palestynie, taki był sens porywania Dzieci Zamojszczyzny, czy zsyłek Polaków, Niemców i innych narodowości do Kazachstanu i na Syberię. W tych ostatnich dwóch miejscach zsyłek Rosjanom chodziło o ucywilizowanie tych terenów przez osadnictwo ludzi z kultur wyżej ich zdaniem rozwiniętych. Na ziemiach zachodnich ludności tubylczej prawie nie było. Czy więc Rosjanie dopuścili by do osiedlenia się na tych terenach ludzi wrogo do nich nastawionych? Czy ktoś uważa, że Rosjanie są politycznymi głupcami?
Jeśli zaś chodzi o skład etniczny osiedleńców na Ziemiach Zachodnich, to wszyscy znamy w sumie te same polskie rodziny, które wróciły ze wschodu. Wszyscy znamy te same wsie, które w całości zostały przesiedlone na Ziemie Zachodnie. Wszyscy znamy historię przewiezienia ołtarza pociętego na części i ponownie złożonego po przesiedleniu na zachód. Ale są dwa problemy.
Po pierwsze każdy z nas powinien znać inne takie historie, podobne ale inne. My zaś wszyscy znamy tych samych ludzi i te same historie! Czyli było ich tak naprawdę niewiele więcej, niż te które wszyscy znamy a to oznacza, że takich historii było mało w stosunku do milionów przesiedlonych.
Drugą sprawą jest kwestia statystyki. Otóż w ZSRR, jak wynika z dokumentów NKWD udostępnionych publicznie na początku 92 roku zginęło ok 3,5 mln Polaków. Na tyle samo szacowali liczbę ofiar nasi badacze tych zagadnień. Tyle samo mniej więcej podlegało przesiedleniu po wojnie. Po 89 roku okazało się jednak, że wg szacunków w Rosji naliczono kilkaset tysięcy polskich rodzin, które zostały w dawnym ZSRR. To daje ok 1,5 mln ludzi. Z tego by wynikało, że na terenach zajętych przez Rosjan w 1939 roku powinno mieszkać 8 do 9 mln Polaków. Niestety rocznik statystyczny z 1938 roku, mimo że zawyżano wtedy liczbę ludności narodowości polskiej aż do granicy śmieszności, tej liczby nie potwierdza. Skąd więc wzięła się superata?
uparty
9. @UPARTY
statystyki... Przypominam, że wysiedlenia Polaków odbywały się nie tylko z terenów zajętych przez ZSRR 17 wrzesnia 1939 r, ale odbywały się wczesniej przed 1939 r. i później, po 1944 i te dotyczyły CAŁEGO OBSZARU POLSKI - także Śląska.
Ci przesiedleńcy wyszli cudem z zyciem z niewoli z biedy, nędzy i głodu. Przyjechali do Polski, która pomimo zniszczeń była dla nich rajem na ziemi. Dla młodych, którzy poszli do szkół i dostali się do maszynki propagandowej, tym który dał im ten raj, był komunizm.
Dlatego tak wielu było i jest nadal zwolenników lewicy.
Jako przykład wczesniejszej emigracji mozna podać rodzinę Anny German, którą propaganda rosyjska nazywa obecnie "rosyjską Anną German".
Czy to jest ta V kolumna? Za portalem Głos Rosji
http://polish.ruvr.ru/2013_02_25/Rosyjska-Anna-German-w-polskiej-telewizji/
10-odcinkowy serial pokazuje burzliwą i dramatyczną historię życia piosenkarki, która zrobiła międzynarodową karierę w latach 60. i 70. Artystka znaczną część swojego życia artystycznego spędziła w ZSRR, gdzie była ceniona i uwielbiana za swój niepowtarzalny głos.
Anna German urodziła się w Urgenczu w Uzbeckiej Republice Radzieckiej (ZSRR) w inteligenckiej niemiecko-holenderskiej rodzinie zruszczonych emigrantów.
Matka artystki, z domu Martens (wciela się w nią Maria Poroszina), była potomkinią holenderskich menonitów, których do Rosji sprowadziła Katarzyna II. Osiedlili się na Kubaniu. Eugen Hörmann (ros. Герман, pol. German), ojciec artystki, był Niemcem, w filmie kreuje go Konstantin Miłowanow. Z zawodu księgowy, urodził się w Łodzi w rodzinie luterańskiego pastora. Został przez władze stalinowskie ZSRR, jako element wrogi krajowi w 1938 r. rozstrzelany, a Anna z matką wysiedlone do Kirgistanu. W 1946 r. matka Irma German złożyła dokumenty repatriacyjne i razem z córką wyjechała do Polski.
Anna German śpiewała od dziecka. Legitymowała się dyplomem magistra geologii Uniwersytetu Wrocławskiego, studia ukończyła z wyróżnieniem, ale swoje życie poświęciła muzyce. - Śpiew jest dla mnie radością życia. Lubię śpiewać dla publiczności mającej wyrobiony gust i smak. Nie uznaję żadnych łatwizn, nie wybieram utworów banalnych. Lubię piosenki kabaretowe, nowoczesne, ale o ładnej melodii, liryczne. Unikam piosenek sentymentalnych - mówiła w wywiadach.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. To nie jest kwestia V kolumny.
To jest kwestia sposobu życia, wyznawanych wartości, ogólnie rzecz biorąc kwestia kultury.y dany teren będą chcieli stworzyć jakąś własną formę władzy, czy zdefiniują swój interes w opozycji do najeźdźcy i będą czekać okazji by się spod jego władzy wyzwolić, czy też zaakceptują stan podległości.
Jeśli zaś chodzi o Annę German to zwróć uwagę na daty. W którym roku przybyła ona na Ziemie odzyskane i czy przez Rosjan była traktowana jako osoba o obcej narodowości! Jeszcze po tym jak zdobyła sławę proponowano jej powrót do metropolii! To bardzo znamienne.
Moi rodzice mieli kilkoro znajomych, którzy wrócili z Rosji, ale wszyscy oni wrócili dosyć późno. Chyba nikt z nich nie wrócił w 45 roku ( jak matka Anny German) a większość z nich wróciła pod koniec 47 r
Natomiast pod koniec 45 roku ludność Polski liczyła 19 mln ludzi a w połowie 47r 22 mln. Natomiast istotne nasilenie repatriacji ludzi na pewno narodowości Polskiej było później, w drugiej połowie 47 roku, przynajmniej tych, których ja poznałem.
W 1946 roku do Polski w ramach łączenia rodzin zaczynały przybywać rodziny żydowskie. Maiłem dwóch znajomy, których rodzice byli rosyjskimi Żydami i w oby przypadkach ich ojcowie zamieszkali w nas w 1945 roku a dopiero w rok później mogły przyjechać ich rodziny. Myślę, że roczny okres przygotowania do zasiedlenia był w tym czasie standardem.
Tak więc na prawdę mamy bardzo poważny problem i przemilczając go nie spsowujemy, że on zniknie.
uparty
11. @UPARTY
nie zgadzam się na twierdzenie, że ziemie "odzyskane" zostały zasiedlone przez sowietów przez "swoich". Ta dyskusja jest pobocznym wątkiem wpisu p.Aleksandra i rozwinęła się z powodu protestu quantanamery, podtrzymanym przeze mnie.
Temat zasiedlenia "ziem odzyskanych" zasługuje na kilka prac naukowych, ale nikomu się nie spieszy z ruszeniem tego problemu.
Ja znam Polaków, którzy wrócili w drugiej fali powrotów, po 1956 r. Dlaczego wrócili tak późno? BO NIE WIEDZIELI, ŻE MOGĄ WRÓCIĆ.
Byli wywiezieni w takie miejsca, gdzie nie docierały żadne informacje z powodu braku komunikacji ze światem. Stąd tak duża ilość Polaków, którzy wciąż pamiętają, kim są, ale nie mieli możliwości już wrócić, a rządy III RP nie zrobiły nic, ABY POMÓC IM WRÓCIĆ DO OJCZYZNY.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Mogłabym
tutaj wpisać moich rodzinnych i znanych mi "Klosów". Dziesiątki osób, które tam zostawiły wszysko, co miały - ukochane miejsca, groby, rzeczy, zwierzęta... To nie byli dobrowolni globtrotterzy, tylko tułacze. Sprzedani przez Zachód. Mam to zrobić? Z opisem losów i adresami tam, za Bugiem?
Nie wszyscy z Kresów przyjechali na Ziemie Odzyskane. Byli tacy, co trafili do Warszawy. Np. jeden z kolegów szkolnych mojej Mamy - Stefan Jędrychowski... Natomiast we Wrocławiu spotkałam także Warszawiaków - wywiezionych po Powstaniu Warszawskim do Niemiec. Ich dom w Warszawie nie przetrwał... O takiej osobie pisałam tutaJ: http://blogmedia24.pl/node/58904
A te wszystkie stowarzyszenia ludzi stamtąd? Kresowian, Lwowiaków, tych ze Stryja i innych miejscowości... Przecież oni się znali, utrzymywali kontakty, spotykali - czasem całymi ulicami stamtąd...Świadectwa niektórych z nich przytoczę - jako osobne wpisy. Widzę, że to jest konieczne...
Prawdę mówiąc, jest to rozmowa na temat "nie jesteśmy wielbłądami".
13. Postaram się
jak najprędzej zamieścić opowieść znajomej która przyjechała tu z Wilejki...
14. obecna propaganda kół rządowych z reaktywowanego TPRR
chce pokazywać Polaków, którzy wciąz są zmuszeni do zycia na nieludzkiej ziemi, bo nie mają jak wrócić do Polski, jako "kolonizatorów".
Całe pielgrzymki dziennikarzy, wraz z Borusewiczem, udają się tam, aby pokazać "ciepło syberyjskiej ziemi".
Wierszyna: nasza kolonia w azjatyckiej Rosji
Wierszyna
- tu Polska jest jak najbardziej prawdziwa. 7 tysięcy kilometrów od
ukochanych rodzinnych miejsc nie trzeba udawać. Ale życie jest twarde.Do tej oddalonej o 7 tys. km od ojczyzny wsi Polacy przybyli 103 lata
temu. Dobrowolnie. – Oni tego na pewno nie wiedzieli, że tu tak zimno –
mówi Franciszka Janaszek, wnuczka przesiedleńców. Siedzimy w Domu
Polskim w Wierszynie, 140 km na północ od Irkucka. Jej mieszkańcy do
dziś zachowali nie tylko polską tożsamość, ale i język. To ostatnia taka
wieś w azjatyckiej części Rosji.
http://forsal.pl/artykuly/686257,wierszyna_nasza_kolonia_w_azjatyckiej_rosji.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Je nie twierdzę, że do Polski przyjechali tylko rosyjscy
osadnicy. Na pewno nie. Al wśród osób repatriowanych z ZSRR duża część to byli właśnie koloniści ( kolonizatorzy?). Tylko o tym mówię. Mówię tez o tym, że ci ludzie sa teraz obywatelami Polski, że mają pełnie praw i my nie możemy pomijać ich istnienia w naszym kraju!
uparty
16. @UPARTY
No, z takim podejściem do sprawy już można się łatwiej zgodzić... Ale dalej nie sądzę, żeby to była duża część. Przecież Polacy na Kresach wcale nie kochali bolszewików. Zupełnie nie mieli za co. No i nie zostawialiby ziemi, domów, żeby jechać na niepewne gdyby po portu nie chcieli uciec od ruskich...
Więc kto? Rosyjcy nędzarze? Ale przecież oni byli od razu rozpoznawalni... Inne narodowości też. Polscy komuniści i margines? - podobnie ... Za trudno było się tym ludziom wtopić. Ale to naprawdę temat rzeka.
17. Szanowni Państwo!
Siłą wiodącą i decydującą o najważniejszych rozstrzygnięciach byli jednak osadnicy wojskowi różnych stopni, rozmieszczeni na ważnych dla danego terenu stanowiskach w znaczących instytucjach tworzącej się administracji. Nawet sołtys miał rekomendację. Wsparci na wyższych stanowiskach rosyjskimi specjalistami polskiego pochodzenia tworzyli podwaliny "państwa polskiego".
W sąsiedniej wiosce mój przyjaciel jeszcze nie dawno wspominał wizytę wraz z dziadkiem, byłym sierżantem jednostki pancernej, w latach 60-tych w Związku Radzieckim, gdzie poruszać się było trudno, a dostęp na tereny gdzie pozostali Polacy, wymagał szczególnych pozwoleń. Wystarczył numer telefonu i numer ewidencyjny podany przez dziadka, by "turyści" dostali pozwolenie, samochód wraz z kierowcą. Zwiedzili co chcieli. Po dziadku pozostał w stodole oryginalny rosyjski motocykl z wózkiem i wszystkimi dokumentami pochodzenie, pozwoleniami przywozu, przydziałem.
Starsi ludzie wspominają go dobrze. Mógł dużo.
Robert Helski
Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli
18. Panie Robercie
o tym nie musimy się przekonywać. 'ZIEMIE ODZYSKANE" administrowano powracającymi z frontu żołnierzami I Armii WP Zygmunta Berlinga, która została utworzona w Związku Radzieckim i poddana szczegółowej indoktrynacji i propagandzie. Ale UPARTY rozciągnął tę administracyjną czapę utrwalaczy na przesiedleńców, których przywieziono dla zaludnienia miast, miasteczek i wsi.
za IPN
http://ipn.gov.pl/najwazniejsze-wiadomosci/informacja-historyczna/zygmun...
W lipcu 1939 roku zwolniony ze służby czynnej.
Po wrześniu 1939 roku znalazł się na obszarach zajętych przez Armię Czerwoną. Na początku listopada 1939 roku został aresztowany przez NKWD. W obozie jenieckim w Starobielsku został zwerbowany do współpracy z NKWD. Czynnie włączył się w sowieckie działania propagandowe, przekonując do wizji odbudowy Polski jako republiki integralnie włączonej do ZSRR. Skierowany wraz z grupą oficerów deklarujących chęć wspierania Sowietów do willi NKWD w Małachówce pod Moskwą, pomagał w weryfikacji ich prawdziwego stosunku do Rosji. Był współautorem wiernopoddańczej deklaracji hołdu i lojalności, skierowanej do Stalina w marcu 1941 roku.
Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej zadeklarował chęć służenia w Armii Czerwonej. Jednak po wznowieniu stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską otrzymał od NKWD polecenie zgłoszenia się do jednostek Wojska Polskiego, tworzonych pod dowództwem gen. Władysława Andersa. W tym czasie wciąż podtrzymywał tajną współpracę z wyznaczonymi oficerami NKWD.
Zdezerterował z Wojska Polskiego wraz z dwoma innymi oficerami podczas ewakuacji do Iranu. 20 kwietnia 1943 roku rozkazem personalnym nr 36 gen. Władysława Andersa wszyscy trzej zostali zdegradowani i formalnie wydaleni z wojska. 26 lipca 1943 roku odbyła się rozprawa Sądu Polowego przeciw Berlingowi i towarzyszom. Wyrok nie tylko potwierdził wydalenie z wojska, ale jednocześnie zaocznie skazywał ich na karę śmierci za zdradę oraz utratę praw publicznych na zawsze. Jak stwierdzono, „przy wymiarze kary Sąd wziął pod uwagę, że oskarżeni zbiegli z szeregów Armii Polskiej, zdaniem Sądu po to by wstąpić do Armii Sowieckiej, a więc do służby państwa, którego jednym z celów politycznych jest pozbawienie bytu niepodległego Państwa Polskiego przez wcielenie jego ziem do ZSSR i dlatego skazał oskarżonych na karę śmierci”.
Stalin wyznaczył go na dowódcę tworzonej w ramach sowieckich sił zbrojnych 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki a potem I Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Mianował Berlinga pułkownikiem, a następnie generał-majorem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Szanowna Pani Marylo,
Przebieg dyskusji pod tym tekstem jest dowodem, jak łatwo zwekslować istotny temat przy pomocy nonsensownej wrzutki - nie tylko oderwanej od treści, ale ujawniającej poważne braki w edukacji historycznej.
Życzę owocnej polemiki.
Pozdrawiam
20. Szanowny Panie Aleksandrze
pocieszeniem dla Autora zawsze jest to, że zanim się przechodzi do dyskusji, czyta się tekst główny.
Ale ma Pan rację, wiele dyskusji w sieci żyje własnym życiem, bez związku z tematem tekstu.
Jest to mocno irytujące, ale przynajmniej w tym przypadku zmuszające do merytorycznej dyskusji, choć nie na temat bardzo ważny w tym momencie.
Jaka ma być opozycja aby wygrać i jak się ustrzec od powielenia błędów z III RP.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. @Maryla
Jest przecież rzeczą oczywistą, że administracja musiała mieć swoje "zaplecze osobowe", musiała mieć swoje środowisko społeczne. Poza tym nie mogę się zgodzić, że sam fakt iż ktoś służył w Armii Berlinga jest dowodem jego polskości. Owszem większość była Polakami, ale mniejszość nie! Teraz jest pytanie jak liczna była ta mniejszość. Ja nie wiem, ale na podstawie obserwacji mogę przypuszczać, że wcale liczna. Ci ludzie uczyli się Polskiego od od swoich towarzyszy broni, uczyli się zwyczajów a, że akcent mieli dziwny, to dla tego że z kresów. Ja zacząłem się interesować tym zagadnieniem, bo nie mogę w to uwierzyć, że osoba represjonowana w ZSRR nie wyczuje na kilometr kto jest kto. Nie wierzę też, że dobrowolnie chcieli by się poddać władzy Rusko-polskich. Stąd najprężniejsze w zasadzie podziemie Solidarności było we Wrocławiu. Bo ludzie bez trudu się rozpoznawali, ale jak przyszło do wyborów parlamentarnych to sukcesy zaczęła odnosić najpierw lewica a później, mówiąc oględnie "mało patriotyczna" Platforma. Zacząłem wiec liczyć i mniej więcej się zgadza. Ok. 30-40% przesiedleńców z 3,5 mln to Ruscy. Daje to ok. 1.2 do 1,5 mln osób, czyli ok 15% liczby mieszkańców Polski po wojnie!
Podejrzewam też, że w ramach "akcji Wisła" też nam podesłano nie małą liczbę "swoich". Ka wynikało z przesłuchań przed Komisją Sejmową Rywin przyjechał do Polski w 1961 roku, gdy miał 14 lat. Alosza Awdiejew też w latach 60-tych , chyba w 1963 roku - to są ci powszechnie znani, a o ilu nie wiemy? Przecież w Rosji nigdy nie było żadnego indywidualizmu. Wszystko musiało być w ramach jakiej akcji. Te osoby świadczą o tym, że była akcja osiedleńcza jeszcze w latach 60-tych! My musimy sie nad tym problemem zastanowić, bo ci ludzie wrośli w naszą ziemię i nie tyle są języczkiem u wagi i ale wcale znacznym ciężarem. My od tego problemu nie uciekniemy.
uparty
22. @UPARTY
PROPONUJĘ POSZUKAĆ WŚRÓD KOMBATANTÓW składających kwiaty pod pomnikami Berlinga.
Sama poznałam osobiście wśród rodzin moich znajomych dwa przykłady na to, jak można propagandą wpłynąć na psychikę ludzi młodych.
Jeden - oficer LWP , przeszedł cały front do Berlina . Już nie żyje. Syn przedwojennego oficera lotnika z Modlina, zamordowanego w Katyniu. Trafił do gen.Berlinga jako 16-latek wywieziony z matką na Syberię.
Dla niego mord w Katyniu to Niemcy, komuna to najlepszy ustrój na ziemi, a Solidarność to warchoły, których trzeba było popędzic do kopania rowów.
Drugi przykład to także ówczesny 16-latek, którego cała rodzina wymarła na Syberii z głodu, nie był w Armii, bo był za młody. Wrócił z pierwszą falą "repatriantów". Całe życie bardzo cięzko pracował i "swoimi rekami" dorobił się własnego domku, wysłał córki na studia. Dla niego komuna była tym, kto dał mu szansę na to, aby ciężką uczciwą pracą dojść majątku.
Pamiętał tylko nędzę i głód z którego wyszedł. Nie miał mu kto powiedzieć, dlaczego cierpiał.
Ci, którym się udało zachować w Rodzinie, która mogła im przekazać prawdę o tej "dobrości", wiedzieli dlaczego nienawidzą i za co.
O poszczególnych przypadkach "emigracji" którym władze dały zgodę możemy mówić, ale nie w odniesieniu do Polaków pozbawionych majątku, godności, którzy uciekali od komuny, bo ją poznali .
Powtarzam - nie ma nic gorszego, niż rodzime kanalie, które za ochłapy i kariery sprzedały Polskę. I wtedy, a szczególnie dzisiaj, kiedy nie robią tego dla "ratowania życia".
Bez czynnej kolaboracji Polaków nie byłoby takiego dna, w jakim dzisiaj jestesmy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Aby dyskutować, trzeba umieć odzielać ziarno od plew,
umieć skupić się na przedmiocie dyskusji, dostrzec jego najważniejsze motywy nie ignorując pobocznych, pomyśleć o konstrukcji, powiązaniach, spróbować zrozumieć jak to wszystko razem działa. Zrozumieć rzeczywistość.
Jeszcze niedawno retoryka, czyli umiejętność przekonywania i prowadzenia dyskusji, była przedmiotem szkolnego nauczania, była sztuką i cudownym narzędziem ludzkiego umysłu. Była jedna z siedmiu sztuk wyzwolonych. Dzisiaj mało kto wie czym ta retoryka jest i do czego służy.
Dzisiaj Aleksander Ścios pisze o dwóch cywilizacjach formalnie rozpychających się w naszym ojczystym gnieździe. Pisze także o narzędziach jakimi posługują się najeźdźcy. Sama lista tego antypolskiego arsenału, to cała litania.
I dlatego pan Aleksander, zwraca dzisiaj uwagę, wyróżniając parę elementów tej złożonej całości.
Jednym z nich, najważniejszym jako przedmiot dzisiejszej dyskusji jest komunistyczna mistyfikacja opozycji jako pozorantów antykomunizmu. Wskazana jest także w tekście dzisiejszego artykułu inna ważna mistyfikacja fałszywej demokracji wsparta mitem upadku komunizmu.
A tymczasem prawdziwym fundamentem III RP nie jest:
- żadna antykomunistyczna opozycja, lecz jej całkowicie komunistyczna atrapa,
- żadna demokracja, której w Polsce nie ma, jest tylko jej totalitarne, bolszewickie przeciwieństwo,
- a komunizm także nie umarł, krzepko trzyma władzę, ma się dobrze i jest jak nigdy rozpasany, nienawistny i agresywny.
Oczywiście, na to aby taka III RP mogła trzymać się kupy potrzebna była wymiana elit, konieczne jest sprawne działanie ogromnej agentury wpływu,...
Problem polega na tym, aby ludzie o tym wiedzieli, konieczne jest także zrozumienie, że ta komunistyczna szczepionka nie nadaje się ani na dyskurs, ani na żaden kompromis. Feliks Koneczny w swojej teorii cywilizacji wywiódł solidnie uzasadnioną tezę o niemożliwości współistnienia obcych sobie cywilizacji w jednym systemie społecznym. Obcy zostali wszczepieni w nasz polski obszar etniczny nie po to, aby nas podzielić, ale by nas zniszczyć.
Nie łudźmy się. Przypomnijmy sobie jak przebiegała wymiana elit. Zaczęło się od ludobójczej hekatomby. Katyń, Sonderaktion Krakau, mordy wołyńskie, SS Galizien, sowieckie czystki etniczne i masowe wywózki na Syberię, a później systematyczne wymordowywanie "Żołnierzy Wyklętych". To nie było tylko ludobójstwo, ale przede wszystkim eksterminacja polskich elit. Polskie elity były mordowane systematycznie, była to wspólna, celowa rosyjska i niemiecka robota.
Mordowani byli oficerowie, by na ich miejsce można było włożyć tych, którym nie matura, lecz chęć szczera miała zastąpić wojskowe wykształcenie, ale także by można było zniszczyć etos polskiego wojska.
Szanowny Panie UPARTY. Nie tylko na Ziemiach Odzyskanych panoszyły się ubeckie zastępy fałszywych elit, obcy pojawili się wszędzie. Borejszowe ludki, wajdalizm ale i nie tylko. Bolszewicy uwielbiali skomplikowane gry, motali i splatali akcje dezinformacyjne z szykanami i prowokacjami, których wszędzie było pełno. Wszędzie.
Często te akcje były jak od siekiery, brutalne, prymitywne i okrutne, ale zawsze enkawudziści umieli je dobrze adresować. Robili to prawie bezmyślnie i odruchowo, w końcu im tylko chodziło o divide et impera. Skąd się ten RAŚ dzisiaj wziął? Jest to oczywista kontynuacja dawniejszej bolszewickiej roboty na Górnym Śląsku.
Jaki stąd można wyciągnąć wniosek?
Ano taki. Bagno, którym oblepia nas komunizm nie jest ani prostą, ani łatwą do ogarnięcia sztuczką.
Gdy ktoś zauważa coś bardzo prostego, najczęściej okazuje się, że jest to bolszewickie "pokłosie".
michael
24. @michaelu
wiesz, co jest krzepiące ? że ponad dwie dekady kłamstw i nachalnej propagandy nie zatruły naszej młodzieży. Oczywiście,nie jest to cała reprezentacja i dopiero się zbierają, nie są jeszcze zorganizowani i nie mają swojej reprezentacji. Dzisiaj są wściekle atakowani, nazywani bandytami i faszystami przez lewacką propagandę.
A oni idą, idą, jak tamci młodzi wychowani w II RP.
Szczecin
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Szacunek dla Hymnu - znają i odśpiewali 4 zwrotki
1 Marca 2013 r. - Marsz Nacjonalistów i Kiboli - Hymn Narodowy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. @Uparty #8
Nie zdzierżę takich głupstw czytać i pozwolic aby inni przyjęli to za prawdę!
Cytat
(...)
... każdy podbój zawsze prowadzi do tego, by zdobyć ziemie dla najeźdźcy. Jeśli jakaś władza chce zdobyć dla siebie jakieś ziemie, to musi je zasiedlić ludźmi, których ona sama jest obrazem, bo inaczej podbój jest bez sensu.
Można to zrobić na dwa sposoby, albo przymusić ludność tubylczą do uznania obcych im norm kulturowych, ale trwa to pokoleniami, albo osiedlić swoich. Taki był sens polskiego osadnictwa wojskowego na Ukrainie, taki jest sens osadnictwa żydowskiego w Palestynie, taki był sens porywania Dzieci Zamojszczyzny, czy zsyłek Polaków, Niemców i innych narodowości do Kazachstanu i na Syberię. W tych ostatnich dwóch miejscach zsyłek Rosjanom chodziło o ucywilizowanie tych terenów przez osadnictwo ludzi z kultur wyżej ich zdaniem rozwiniętych. Na ziemiach zachodnich ludności tubylczej prawie nie było. Czy więc Rosjanie dopuścili by do osiedlenia się na tych terenach ludzi wrogo do nich nastawionych? Czy ktoś uważa, że Rosjanie są politycznymi głupcami?
(...)
Prosze wybaczyć - pan/i naprawdę w to wierzy?!
Wierzy pan, że „zsyłki Polaków, Niemców i innych narodowości do Kazachstanu i na Syberię” miały na celu ucywilizowanie tych obszarów?! Jak można tak pisać?
Najwyraźniej zapomniał pan co napisał profesor Koneczny, że jeśli są dwie cywilizacje i jeśli tym cywilizacjom stworzy się równorzędne warunki do rozwoju to ZAWSZE cywilizacji o niższej kulturze i wymaganiach wygrywa z cywilizacja o wyższej kulturze.
Pytanie - czy przesiedleni Polacy bądź Niemcy mieli równe szanse rozwoju z mieszkańcami tamtych terenów czy też byli traktowani jako niewolnicy do wyniszczenia przez nadludzka ich eksploatację aby realizować cele żydobolszewii zarządzającej tamtymi terenami?!
27. @Maryla #11
Znam trochę temat repatryjacji Polaków do Polski.
Rodzina mojej żony pochodzi z okolic Nowogródka i wiem jakie potworne trudności robili Rosjanie na rozkaz zarządzających nimi żydobolszewików. Nie pozwalali Polakom zabierać prawie nic ze sobą, kazali zostawić cały majątek. Polacy mogli wziąć tylko to co mogli unieść w ręku lub na jakiejś taczce, wózku, etc. Pociągi które jechały do Polski zatrzymywali i stali w polu np. cały tydzień, ludzie nie mieli co jeść ani pić, jak szli aby trochę zdobyć żywności to wtedy pociąg ruszał i oni już nie mogli go dogonić. Rosjanie jak mogli tak zniechecali Polaków do opuszczania terenów przez nich zajętych.
Robili to dlatego, że szybko zorientowali sie, że pozostają opustoszałe całe wsie i osady. Nie będzie komu uprawiać ziemi, paść bydła, nie będzie zbiorów rolnych, nie będzie niewolników którzy mieli w ich założeniu na nich pracować.
Zabraniali jechać Polakom do Polski. Pytali się Polaków skąd ty jesteś, gdzie twój dom, twoja rola, która uprawiałeś, gdzie leżą kości twoich rodziców, dziadów, pradziadów - Polacy odpowiadali zgodnie z prawdą - TUTAJ, a Rosjanie na to, to ty stąd jesteś i nie masz czego szukać w Polsce i tu masz pracowac i tu umierać.
Rodzinie żony udało sie tylko dlatego wrócić, że moja teściowa będąc wówczas nastolatką zobaczyła ogłoszenie o repetryjacji Polaków do Polski. Natychmiast zaciągnęła swoją matkę aby sie na tę repatryjację zapisać. Udało im się. Oni wszyscy nie chcieli tam mieszkać a zwłaszcza po potwornych wydarzeniach z Oszmiany o których słyszeli kiedy to żydobolszewia mordowała Polaków. Wiedzieli, że pod rządami tych zwyrodnialców nie mają żadnej przyszłości.
28. @Michael #23
Jakie jest pokłosie antypolskiej agentury to widać najlepiej z artykułu
http://wirtualnapolonia.com/2013/03/06/bandit-country-withaut-any-rights...
Pokazany tam film pokazuje jacy bandyci rządzą w Warszawie i Polsce i jak są bezkarni mając wsparcie najwyższych władz.
Moga w kominiarkach w biały dzień rabować cudzą własność mając wsparcie komunistycznej władzy.
Ten cały przestępczy system polityczny musi być zmieciony, a zwłaszcza jego jądro - system (nie)sprawiedliwości i służby. Wszystkich należy usunąć wraz z pociotkami ze stanowisk decyzyjnych w Polsce.
http://www.youtube.com/watch?v=89jX3_tZPPs
http://www.youtube.com/watch?v=21mGQxCo2tM
http://www.youtube.com/watch?v=NMCZZF4DUBw
Cały 3-częściowy film należy pokazywac na całym świecie. Jest on z angielskimi napisami. Niech świat wie, że w Polsce od 1945 roku nie było i nie ma ŻADNEJ demokracji, że ciągle komunisci są przy władzy, żadna Norymberga się nad nimi nie dokonała i włos im z głowy nie spadł, a na dodatek wszystko zagrabili a wszelkich oponentów mogącym im zagrozić i świadków skrytobójczo mordują.
29. Proszę państwa!
My chcemy państwa obywatelskiego, w którym administracja nie jest władzą a jest organem służebnym wobec zwykłego obywatela. My chcemy, żeby ta służebność była obowiązkiem każdego, kto żyje z publicznych pieniędzy i dla tego w naszej tradycji jest szacunek dla instytucji demokratycznych, jest zgoda na podporządkowanie się decyzji większości. Ale nie wszyscy ludzie na świecie tak myślą. Stąd nie każde społeczeństwo buduje sobie demokrację.
Jeżeli jednak mamy, fasadowe to oczywiste, ale jednak instytucje demokratyczne to bardzo ważne jest jak instytucje państwa postrzegają osoby o innych od naszych poglądach politycznych i czy aby na pewno godzą się na to by być podmiotem życia politycznego, co jest dla nas fundamentem naszej świadomości społecznej, czy też będą chcieli użyć instytucji demokratycznych do tego ludzi pozbawić podmiotowości i zbudować społeczeństwo hierarchiczne w którym podmiotem jest, mówiąc w skrócie, funkcja społeczna a nie osoba. To rozróżnienie jest bardzo ważne, bo określa nam główny przedmiot sporu politycznego.
Jeżeli jest powszechne przekonanie o tym, że demokracja nie jest zagrożona co do zasady, jeżeli jest powszechne przekonanie o bezpieczeństwie państwa i swobodzie gospodarczej, to jest rzeczą zrozumiałą, że inne będą kryteria oceny polityków, inne będą kryteria desygnowania ludzi do sprawowania funkcji publicznych niż wtedy gdy jest powszechnie widoczne zagrożenia spraw podstawowych. Czyli kwestia wyboru sposobu uprawiania polityki ma dwie przesłąnki początkowe. Jedną jest katalog potrzeb a drugą świadomość ludzi istnienia tych potrzeb. Jeśli więc my mówimy ludziom o potrzebie obrony suwerenności a ludzie nie widzą jej zagrożenia to uważają nas za oszołomów i eliminują z życia politycznego. To proste jak drut!
Jeżeli zaś ludzie dostrzegą zagrożenie, dostrzegą realnego wroga to zapewne wielu z nich podejmie inne decyzje polityczne, niż te które podejmowali w czasach uznawanych za bezpieczne.
Czyli podstawowym zadaniem opozycji jest przedstawienie prawdziwego stanu spraw politycznych i zaproponowanie własnego sposobu ich prowadzenia.
Co do zaś sybiraków - komunistów. Niestety wielu urodzonych w polskich rodzinach uległo rusyfikacji i mentalnie przestali być Polakami. Również wielu Rosjan mieszkających w Polsce uległo polonizacji i stało się Polakami. Na pierwszy rzut oka wydaje się że rusyfikacja była silniejszym trendem, ale i tendencja przeciwna też była. O poczuciu polskości zawsze decydował wybór a nie pochodzenie, a nie wyznanie, nie jeżyk ojczysty.
Wielu znakomitych naszych patriotów nie mówiło nawet po polsku, vide Jarema Wiśniowiecki, nie było Polakami z urodzenia vide Romuald Traugutt, byli też i tacy, którzy nawet nie byli chrześcijanami jakiegokolwiek obrządku, vide Berek Joselewicz. A byli taż i tacy, którzy urodzeni w Polsce, w polskich rodzinach, wychowani w tradycji Rzymsko-Katolickiej Polakami nie byli, vide Bohdan Chmielnicki, czy Feliks Dzierżyński.
To o czym pisze wcale nie jest wątkiem pobocznym do tematu artykuły A.Ściosa, bo kwestia jaka ma być opozycja jest zależna od tego, do czego jest w opozycji. Niestety my mamy dość idylliczny obraz naszego społeczeństwa jako społeczeństwa jednolitego narodowo. To powoduje, iż wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że dokonując złych wyborów polityczny wybiera nie alternatywny program budowy naszego państwa a wybiera jego świadome zniszczenie w celu zrobienia miejsca dla państwa innego, dla państwa innych ludzi. Nie ma tej świadomości, bo nie zdaje sobie sprawy, że obcy mieszkają wśród nas. Oni zaś maja pełną świadomość swojej tożsamości, swego interesu.
W rezultacie my z nimi, jako opozycja gramy w szachy, a oni z nami w salonowca. Mnie chodzi o to byśmy mieli tego świadomość i w żadnym wypadku nie ustawiali się tyłem do nich. Ale najpierw trzeba wiedzieć kogo nie wolno mieć za plecami.
uparty
30. PRZYKŁAD - Jan Ordyński: wieje grozą, jest się czym niepokoić?
Jan Ordyński, komentator TVP komentuje wyniki badań:
michael
31. PRZYKŁAD - Jan Ordyński: wieje grozą, jest się czym niepokoić?
Jan Ordyński, komentator TVP komentuje wyniki badań:
I jak Pan jan Ordyński to komentuje? Tak jak powinien to zrobić solidny agent wpływu. Niekoniecznie rusek. Moze to byc agentura albańska albo afgańska. W każdym razie ten komentator nie polskim interesem jest wysterowany. Oto próbka:
Pana Jana Ordyńskiego nie martwi jakość pracy władzy III RP. Winna jest opozycja i smoleńscy wichrzyciele, którzy próbuja odkryć prawdę.
Do głowy temu panu przyjść nie może, że ujawnione w tym badaniu opinie są prawdziwe i dobrze opisują prawdziwy stan rzeczy. Do głowy agentowi wpływu przyjść nie może, że ta informacja jest optymistyczna. Polscy Obywatele wreszcie docierają do prawdy.
Nie. To właśnie agenta niepokoi.
michael
32. Kim jest “Andrzejek” –
Kim jest “Andrzejek” – Andrzej Hadacz?
Za Gościem Niedzielnym i Niezależną:czytaj i tutaj
“Andrzejek ” chodzący niedawno w kamizelce z napisem
OBROŃCA KRZYŻA, w sobotę paradował z Palikotem i Kaliszem oraz
Biedroniem w homo paradzie. Myślę, że komentarze niepotrzebne. Od dawna
odcięliśmy się od jego grupy i okazało się, że słusznie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. @Maryla
Widać, że Andrzejek ma problem psychiczny. Chce koniecznie zaistnieć i jak mu nie udało się przy PiS i p.J.Kaczyńskim to zmienił front. Wygląda na to, że szuka pieniędzy i akceptacji.
Widać, że jest słaby psychicznie.
Cóż - taki jest świat. Nawet przy Chrystusie był zdrajca szukający poklasku i pieniędzy.
34. TezPolonus
mnie to nie wygląda na problem psychiczny ale na cyniczną grę od początku.
Nie on jeden pod Krzyżem robił dla propagandy antypolskiej.
Roiło się tam od prowokatorów. Pisałam o tym i wskazywałam tych, których znałam lub podejrzewałam.
Dzisiaj, jak kamery odjechały, nie ma nikogo z nich. Modlą się codziennie osoby, które od początku miały czyste intencje obrony Krzyża.
Każdy 10-ty, kiedy kamery sie pojawiają, ściąga 'Andrzejków" starających się ulokowac w kadrze obok J.Kaczyńskiego.
Jest ich coraz mniej, ale jeszcze sie pojawiają.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Nawiązując...
... do pierwotnego tematu zamieszczonego artykułu pana Aleksandra Ściosa i jednocześnie nawiązując do dyskusji spowodowanej wpisem "Upartego", chcę zauważyć, że pomijamy chyba najważniejszy aspekt sprawy. Mam na myśli zwyczajny "strach" całej rzeszy ludzi, czy nawet ośmielę się powiedzieć całego społeczeństwa. Uważam iż nie można tego elementu pominąć. Leży on u podstawy zarówno instalowania systemu komunistycznego w Polsce, nie tylko na ziemiach tzw. odzyskanych. Leży on u podstawy tworzenia podwalin "nowej " demokracji czyli IIIRP, ale i upadku próby utworzenia IVRP. Element strachu jest integralnym i naturalnym narzędziem wykorzystywanym przeciw "nam" jako społeczeństwu. Wybór tzw. "mniejszego zła" jest odruchem naturalnym dla człowieka któremu nigdy nie dano możliwości prawdziwego wyboru. A jedyną alternatywą zawsze była "śmierć" lub "więzienie". To o czym napisał pan Aleksander jest dla mnie zrozumiałe i traktuję całą sytuację jako naturalną. Raczej zastanawiam się w jakim czasie i w jaki sposób uda sie zmienić mentalność i świadomość człowieka, w tym przypadku przeciętnego Polaka. Jakimi instrumentami dać mu możliwość i poczucie bezpieczeństwa w samostanowieniu i samodzielnym myśleniu...
Pozdrawiam.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
36. 24 czerwca 1941 w Starej Wilejce
W jednym z pierwszych komentarzy (5) pod tym wpisem obiecałam że spiszę wspomnienie mojej znajomej z Wilejki. Opowiedziała mi je po raz pierwszy kilka lat temu, gdy przysiadłyśmy na chwilę w ogrodzie w którym kwitły piwonie...
Zamieściłam to wspomnienie właśnie dzisiaj - ponieważ 24 czerwca mija kolejna rocznica tamtych strasznych wydarzeń. http://blogmedia24.pl/node/63894