Geneza UB (2)

avatar użytkownika godziemba

 Od początku swego istnienia wojewódzkie i powiatowe urzędy bezpieczeństwa publicznego pełniły funkcje pomocnicze wobec NKWD...

 

Od początku swego istnienia wojewódzkie i powiatowe urzędy bezpieczeństwa publicznego pełniły funkcje pomocnicze wobec NKWD oraz „Smiersz”, przeprowadzając na zlecenie Sowietów aresztowania żołnierzy AK, BCh oraz NSZ, a także rozpracowując struktury Polskiego Państwa Podziemnego.
Początkowo najlepsi agenci UB szkoleni przez oficerów sowieckich pozostawali do ich wyłącznej dyspozycji. Sowiecki aparat bezpieczeństwa udzielał również pomocy przy usprawnieniu metod werbowaniu agentów i informatorów oraz wykorzystaniu agentury.
Kierownicy powiatowych i wojewódzkich urzędów bezpieczeństwa publicznego zobowiązani zostali także do sporządzania okresowych sprawozdań dla „Smiersz” oraz ekspozytur NKWD. Informowali w nich szczegółowo o stanie wyszkolenia podległych im funkcjonariuszy, zwerbowanej agenturze, przyjmowaniu nowych pracowników oraz prowadzonych operacjach przeciwko „faszystowskim bandytom”.
Sowieci jednak dokładnie weryfikowali przesyłane informacje. „Dla uzyskania bogatego materiału – napisano w raporcie do Londynu – korzystają ze źródeł WP, BP, PPR a także celem kontroli i sprawdzania wiadomości – posiadają własne wtyczki – ludzi bezwzględnie im oddanych i zaufanych”. Placówki „Smiersz” oraz NKWD miały we wszystkich urzędach bezpieczeństwa publicznego własnych agentów, donoszących o wszelkich przejawach nielojalności „polskich” funkcjonariuszy.
Dochodzenia i śledztwa prowadzone były przez pracowników UB w obecności doradców NKWD, którzy „przeglądali wszystkie sprawy. Ważniejsze sami prowadząc, względnie oddając do komórki NKWD”.
Urzędy bezpieczeństwa publicznego prowadziły działalność na podstawie ścisłych dyrektyw sowieckich władz bezpieczeństwa. Niejednokrotnie aresztowani przez UB ważni członkowie polskich organizacji niepodległościowych, którzy „przedstawiali znaczenie dla śledztwa”, byli przejmowani przez grupy operacyjne NKWD.
Po pewnym czasie „polskie” organa bezpieczeństwa w wyniku ścisłego przejmowania sowieckich metod pracy powoli zaczęły zyskiwać większą samodzielność, chociaż o jakiejkolwiek niezależności nie mogło być mowy. W drugiej połowie 1945 roku w meldunku skierowanym do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie podkreślano, iż „metody pracy NKWD ulegają obecnie reorganizacji. Wszystkich aresztowanych bez względu na wagę sprawy dokonuje UB. Śledztwo prowadzone jest również przez bezpieczeństwo polskie i dopiero gdy okaże się, że sprawa zagraża bezpośrednio interesom sowieckim – przekazywana jest do NKWD. Jednakże w każdym UB znajdują się kontrolerzy NKWD, których obowiązkiem jest zaznajamianie się z bieżącymi sprawami. NKWD ma również prawo przeprowadzania przesłuchań aresztowanych Przez UB, ma prawo „wypożyczanie” więźniów w tym celu”.
Terror wobec społeczeństwa polskiego był podstawową metodą, zalecaną przez najwyższe władze partyjne. Wydział Organizacji Walki KC PPR nakazywał „wszystkich tych, którzy działają przeciwko nam, niszczyć w sposób podany w okólniku z dnia 18 lutego 1945, z tym, ze każdy wypadek należy uprzednio zgłosić na ręce szefa NKWD danej miejscowości. W razie przejawów większej i nieuchwytnej działalności AK, w danym terenie należy wykonać ogólną pacyfikację. Wszystkie przestępstwa, jakie zdarzają się w terenie, składać na rachunek AK. Nieszkodliwych a rozpoznanych akowców obserwować i starać się wygrać ich dla naszej Partii”.
Na odprawach w WUPB kierownikom powiatowych urzędów bezpieki polecano: wzmóc akcje inwigilacyjno-szpiegowskie „wśród ugrupować faszystowskich”, zwiększyć „cichą likwidację głównych działaczy opozycyjnych w terenie” oraz nasilić obserwację „ujawnionych dowódców AK oraz działalności kleru”.
MBP na wzór NKWD tworzył grupy dywersyjne złożone z członków PPR, którym nie wolno było brać udziału w oficjalnym życiu partii. Zadaniem tych grup, organizowanych według wzorów wojskowych, było zwalczanie partyzantki niepodległościowej, przeprowadzanie pacyfikacji oraz dokonywanie skrytobójczych mordów na działaczach niepodległościowych. „Do penetracji w terenie, – wskazywano w raporcie – celem zdobycia informacji o pracy konspiracyjnej, zostały rzucone przez KWB małe oddziały partyzanckie w sile 10-12 ludzi (…). Podszywają się pod firmę b. AK i powołując się na pseuda starych d-ców AK zyskują w terenie zaufanie ludności. Zapowiadając ponadto, ze rozpoczną likwidację UB i rozbrojenie MO, wyciągają od ludzi potrzebne informacje. Jest to metoda nowa i bardzo niebezpieczna”.
Oddziały „polskich” i sowieckich służb bezpieczeństwa dokonywały wspólnych pacyfikacji w całej Polsce. Akcje te szczególnie nasilone były na terenie województw białostockiego, lubelskiego, warszawskiego, krakowskiego i rzeszowskiego. „NKWD i KBW otacza – podkreślano w sprawozdaniu WiN – całe okolice, strzelając do uciekających, następnie wyciąga z domów wszystkich mieszkańców sprawdzając dokumenty, rabując i kradnąc co się da. Bezpodstawnie aresztuje się wszystkich młodych mężczyzn, osadza w katowniach NKWD, gdzie sadystycznymi metodami wymusza się na nich wygodne zeznania”.       
Sowiecki aparat bezpieczeństwa przyczynił się także do oczyszczenia szeregów UB i MO z osób powiązanych z polskimi organizacjami niepodległościowymi. Jeden członków KC PPR jednoznacznie stwierdził: „Musimy mieć w bezpieczeństwie i milicji ludzi ślepo nam oddanych, inaczej sytuacji nie uda się opanować”.
Z kolei w dyrektywie władz partii dla MBP wskazano, iż „wchodzimy w ostrą fazę walki z reakcją. Nie wolno zmniejszać natężenia, lecz trzeba je nasilać. Od wyników pracy w tym okresie zależy przyszłość. Specjalny nacisk należy położyć na dobór ludzi w organach bezpieczeństwa. Do służby musi odejść z szeregów partii najbardziej bojowy i politycznie uświadomiony element. Min. BP wydało polecenie swoim podwładnym organom, aby w miejsce usuniętych funkcjonariusz przyjmować ludzi ze Związku Radzieckiego oraz zaopiniowanych przez partię aktywistów. Funkcjonariuszy mniej uzdolnionych, a pewnych politycznie ma się przesuwać w szeregi MO. Oczyścić zupełnie aparat z AK i z BCh , z wyjątkiem tych, którzy się dobrze zasłużyli demokracji”.
O ile więc w pierwszych miesiącach działalności „polskie” organa bezpieczeństwa były słabe i niedoświadczone, na co zwracał uwagę Sierow w swych raportach do Berii, to na jesieni 1945 roku ich struktury na tyle okrzepły, a kadry zostały właściwie przeszkolone przez sowieckich doradców , że mogły w większym stopniu podjąć się zadań związanych z pacyfikacją polskiego społeczeństwa i budowy totalitarnego ustroju w Polsce.  
 
Wybrana literatura:
Aparat bezpieczeństwa w latach 1944-1956. Taktyka, strategia, metody, cz. I, lata 1945-1947
J. Łopuski – Losy Armii Krajowej na Rzeszowszczyźnie (sierpień-grudzień 1944). Wspomnienia i dokumenty
Teczka specjalna J. W. Stalina. Raporty NKWD z Polski 1944-1946
P. Kołakowski – NKWD i GRU na ziemiach polskich 1939-1945
H. Dominiczak – Organy bezpieczeństwa PRL 1944-1990
T. Żenczykowski – Polska Lubelska 1944
Armia Krajowa w dokumentach

7 komentarzy

avatar użytkownika michael

1. Musimy W MEDIACH mieć ludzi ślepo nam oddanych,

Taka jest współczesna wersja tego ICH wezwania - Musimy mieć w telewizjach, prasie, nauce, wychowaniu i propagandzie ludzi ślepo nam oddanych.
Bez względu na istotę rzeczy, bez względu na cokolwiek ONI toczą agresywną wojnę aksjologiczną, której celem jest zniszczenie cywilizacji homo sapiens, całkowita eksterminacja kultury, wiary, tradycji, etyki i wszystkiego co należy do tradycji i dorobku białego człowieka Zachodu.


Niech przykładem będzie papieska decyzja o odejściu Benedykta XVI. Cały mainstream idzie śladem Jana Hartmana i Biedronia, których komentarze stają się wzorem i przykładem obrzydliwej obelgi, która jeszcze pięć lat temu nikomu nawet do głowy by nie przeszła.
Teraz jest wszędzie.

avatar użytkownika Andy-aandy

2. Więcej na temat zbrodni komunistyczych na Polakach

Udział w zbrodni po zbrodni
Bohdan Urbankowski

KBW był najbardziej zbrodniczą jednostką w historii naszych wojsk. Według oficjalnych raportów jego oddziały w okresie od marca 1945 do kwietnia 1947 r. zabiły ponad 1,5 tys. żołnierzy podziemia niepodległościowego, raniły 301 tys., wzięły do niewoli – 12,2 tysiąca. Poza tym aresztowały ponad 13,3 tys. tzw. współpracowników i osób „podejrzanych” o przynależność do antysowieckich organizacji konspiracyjnych.

(...)

Nieznani sprawcy

Jedną z najbardziej zbrodniczych struktur komunistycznej władzy była instytucja „nieznanych sprawców”. W pewnym sensie rozwijała ona tradycję skrytobójców znaną zarówno w świecie islamu (asasyni), jak i w rosyjskich organizacjach terrorystycznych XIX w. W ZSRR ze względów propagandowych preferowano morderstwa w majestacie prawa, połączone z sądowymi spektaklami i samokrytyką oskarżonych. Czasami jednak, dla pewności, stosowano morderstwa mniej jawne. Pokątnie i chałupniczo zlikwidowano cara i rodzinę Romanowów, sprytnie pozbyto się Kirowa, śmierć Berii do dzisiaj jest niejasna. W implantowanych w Polsce strukturach komunistycznych również zaczęto stosować te metody.

Skrytobójstwa hurtowe stosowano wobec wrogów, zwłaszcza podczas obejmowania władzy przez komunistów w latach 1944–1947. Rolę nauczycieli odegrali wtedy specjaliści sowieccy. Pod ich kierunkiem powstawały specjalne grupy operacyjne, które działały za przyzwoleniem władz partyjnych, a ich metodą były skrytobójcze napady, tortury, podpalenia. Grupy takie działały najpierw na Lubelszczyźnie, Białostocczyźnie i w Rzeszowskiem, od 1945 r. także na Mazowszu – m.in. „grupa likwidacyjna” Władysława Rypińskiego, która zamordowała ponad 100 „wrogów”. Z ramienia KC PPR kierował nimi Julian (Josek) Kole – przedwojenny działacz KPP, absolwent Wyższej szkoły Partyjnej w Moskwie (1931–1933), politruk w kilku kolejnych jednostkach armii Berlinga. Swoją tajną działalność prowadził najprawdopodobniej do 1951 r., potem został odsunięty… na stanowisko wiceministra finansów, które piastował do 1969 r. Był postrzegany (obok, Alstera, Bristigerowej, Kraśki, Putramenta, Rakowskiego, Schaffa, Zambrowskiego...) jako jeden z liderów walczącej o władzę frakcji „Puławian”.

Ofiarą specjalnych grup operacyjnych padali oficerowie AK, urzędnicy państwa podziemnego, zaś po amnestii 1947 r. – oficerowie i żołnierze podziemia, którzy zaufali komunistycznej władzy i lekkomyślnie się ujawnili. Sprawy te omawiałem w „Czerwonej mszy”, w tym miejscu chciałbym przypomnieć fragment rozkazu nr S VIII/1233/72 wydanego przez ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza 4 grudnia 1945 r.:
(...)

Cytat za: http://www.panstwo.net/2457-udzial-w-zbrodni-po-zbrodni

 Andy — serendipity

avatar użytkownika michael

3. Wynika stąd prosty fakt - teraz na miejscu UB i NKWD są media,

które spełniają dkładnie ta samą rolę. Poziom moralny, czyli stopień demoralizacji medialnych funkcjonariuszy jest taki sam, jak u dawnych ubeków, albo nawet jeszcze gorszy. Ci współcześni nie cofną sie przed niczym, nie ma takiego łajdactwa, przed którym mogliby się powstrzymać.

avatar użytkownika godziemba

4. @Michael

Winniśmy mieć w mediach ludzi nie tyle ślepo oddanych, co o właściwych przekonaniach i konsekwentnych w swych postępowaniach.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika godziemba

5. @Andy

Czytałem artykuł Urbankowskiego, chciałem więc temat naświetlić z trochę innej strony.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika guantanamera

6. Ta sama metoda...

"Wszystkie przestępstwa, jakie zdarzają się w terenie, składać na rachunek AK. "
Dzisiaj dyspozycja wydana nieoficjalnie, albo dana do zrozumienia przez smierszopodobnych dla mediów maintreasonu brzmi:
"Wszystkie przestępstwa i wszystko zło jakie zdarza się w Polsce oraz w terenie składać na rachunek Kościoła i PiS. A także na rachunek wszystkich patriotów polskich, i ich organizacji, a zwłaszcza tych, mających w nazwie słowo "narodowy" (no, chyba że są naszymi agenturami, wtedy nie).

avatar użytkownika godziemba

7. Guantanamera

Otóż to.
Nie możemy się temu dziwić, skoro rządzą dziś w Polsce wnuczęta stalinistów.

Pozdrawiam

Godziemba