Wpis odlotowy

avatar użytkownika guantanamera

       Z góry wszystkich przepraszam, że ja na taki temat... Nie o sprawach ciężkiego kalibru - bo tu będzie raczej kaliber kolibra, no, przesadziłam, nieco większy... 

     Ale jest sobota, a jutro niedziela, czas święty, czas oderwania od wszelkiego wysiłku ciężkiego, więc może ktoś mi pomoże... Może ktoś się na tym zna ... Może ktoś coś takiego już widział, może ktoś mi wyjaśni...

       To było tak... Za oknem, kątem oka, dojrzałam dziwny, nigdy dotąd nie widywany ruch... Trzepot skrzydeł ptaka... Taki inny - można powiedzieć, wymuszony i powtarzający się - jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze... Wtedy już zaczęłam się przyglądać całym okiem, a nawet obydwoma... Bo to było niepokojące - zupełnie nienaturalne ... Otóż ten ptak podlatywał w górę - no i właśnie wtedy, oczywiście, trzepotał skrzydłami - po czym opadał znów na gałązkę... Przez chwilę na niej pozostawał i znowu podlatywał, trzepotał skrzydłami - i po chwili opadał na tę samą gałązkę... Pierwsza myśl - co mu jest? Chory, nie ma siły wzlecieć wyżej? Ale łopot jego skrzydełek nie wydwał się bezsilny - zupełnie odwrotnie, wyjątkowo energiczny i nawet jakby odrobinę histeryczny... 

      I wtedy nagle dostrzegłam to, czego początkowo nie zuważałam: to nie na ptaka należało patrzeć, tylko na gałazkę, na której siadał. Otóż kiedy on na nią opadał z tego pozorowanego lotu, to ta dość wiotka gałązka zaczynała się huśtać. Najpierw mocno. potem coraz słabiej aż wreszcie się zatrzymywała. No i własnie wtedy ptak podrywał się, trzepotał, opadał i.... znowu robił sobie z gałązki huśtawkę... Po wielu takich seansach na chwilę przeniósł się na inną, nieruchomą gałąź, ale nie minęło kilka chwil i powrócił do swojej zabawy... 

   Czymś się zajęłam, a kiedy wyjrzałam ponownie kręcił się już na krzewie kilka metrów dalej. I ja mam takie pytanie - czy ptaki naprawdę potrafią się tak bawić? I czy ktoś kiedyś widział bawiącego się w ten  sposób ptaka? Bo ja - po raz pierwszy...

 

 

35 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @guantanamera

:) czy ptaki naprawdę potrafią się tak bawić?
Odpowiedź - TAK. Odkąd mieszkam na wsi, w moim zielonym ogrodzie, a gałęzie jodeł wchodzą mi do domu ( mam je na wyciągnięcie ręki) zauważyłam to, co Ty dzisiaj. Tak, ptaki potrafią się bawić . Potrafią też prowokować , kiedy czują się pewnie. Moje psy doświadczyły tego nie raz, próbując frunąć za startującym tuż sprzed nosa maluchem :)

Sikorski i wróble otrząsają mi śnieg z jodeł - skacząc z gałęzi na gałąź :) pozornie bez sensu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. @Maryla

Zaraz sie popłaczę ze śmiechu:)))) Sikorski!!!Jego też udało Ci się oswoić? Niech tak zostanie... Ale może poopowiadamy sobie o śmiesznych zachowaniach zwierząŧ...

avatar użytkownika Maryla

3. @guantanamera

:))) jak by się mi trafił do wychowu, to by skakał!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

4. Więc kolejna opowieść...

Przyjechała do mnie koleżanka z pieseczkiem wziętym ze schroniska. Trzymał sie jej rzeczywiście bardzo...
"On wyje, kiedy ja wychodzę" - ostrzegała. Ale w którymś momencie poszła do sklepu... I pies naprawdę zaczął wyć pod drzwiami... Zawołałam go i dałam kawałek gotowanego mięsa. Zjadł i poszedł dalej wyć pod drzwi. Zawołałam i dałam kawałem mięsa.. i tak było w tych samych interwałach aż do powrotu mojej znajomej.
Następnego dnia znowu koleżanka wyszła, a pies zaczął wyć pod drzwiami. - A wyj se, pomyślałam - nie mam nic pod ręką.... Ale minęla chwila pauzy i ... pies przestał wyć sam z siebie, odstapił od drzwi wyjściowych przybiegł do kuchni, usiadł i .... czekał na mięso.
No, to teraz ja zaczęłam wyć - ze śmiechu... Oczywiście coś się dla niego znalazło. Tylko koleżance się ta zupełnie nowa opowieść nie do końca podobała...

avatar użytkownika Maryla

5. @guantanamera

:) znam to. Z miłości do naszych zwierzaków uczymy je zachowań, które nam się wydają ich naturalnym zachowaniem. A nasi milusińscy bardzo szybko przyswajają to, za co dostają smakołyki i nagrodę :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

6. @Maryla

Wracam do tego ptaka... On wkładał w to trzepotanie ogromy, wprost nieptasi wysiłek - dlatego zwrcił moja uwagę...Ale ten ptak wiedział, że im mocniej zatrzepoce skrzydłami, tym wyżej go ta gałązka uniesie i tym dłużej będzie się bawić huśtając ...

avatar użytkownika Maryla

7. @guantanamera

natura. Na szczęście ptaki są wolne, nikt im nie narzuca wzorców, poza odziedziczonymi genami. Ludzie już dawno zapomnieli, co to prawdziwa wolność.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. czy to nie jest cud natury?Bez zmian w genach, bez poprawiania

Pani Sójka jestem :)
Pani Sójka jestem :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

9. Chciałoby się pomóc, ale zwierzaki to widzą inaczej.

Na drzwiach balkonowych mam kratę,która wcale nie jest ułożona w kratkę, tylko w romby.
W jednym z takich rombów rozpostarła się wiewiórka i przylgnęła brzuszkiem do szyby.Miałam tę rozpostartą wiewiórkę( w całkiem nierudym kolorze) przez dłuższy czas. Niestety nie chciałaby ogrzać się w środku.
Po ogrodzie rodzinki, na przedmieściu, spaceruje piękny dziki kot. Wszyscy mu się podlizują mleczkiem kiełbaską itp. Od nich ucieka. Postanowiłam uszanować jego niezależność, nie zbliżam się , nie próbuję pogłaskać ,nie zauważam. I ten kot pewnego razu podszedł do mnie, położył łapkę na mojej nodze, zadarł
łepek, patrzył wyzywająco i czekał na reakcję.Taki dowcipny kot.
Rzeczy niby drobne są ważne Quantanamero. Pozdrawiam.

avatar użytkownika guantanamera

10. To była zima, kilka lat temu,

pusty przystanek koło ZOO... I ja na tym przystanku, właściwie sama, jeżeli nie brać pod uwagę sroki, siedzącej na górnej krawędzi siatki, która odziela przystanek od jezdni - tak na wysokości 1m 20cm. Sroka tańczy na tej krawędzi, przestępuje z nogi na nogę - no, po prostu zwykła prowokacja.... A ja mam w siatce kruche ciastka....
Wyciągam ciastko, podaję, a ona dziobie mi z ręki... Myślę - musi być stasznie głodna... Ułożyłam kawałki ciastka na tej krawędzi, a ona dwa, z uprzejmości, dziobnęła i siedzi, parzy na mnie - czyli to nie było z głodu.... Widocznie została tym ZOO oswojona przez ludzi. Przeżycie, którego nie da się zapomnieć... Zupełnie niezajomy ptak je mi z ręki... Odleciała gdy nadjechał tramwaj...

avatar użytkownika guantanamera

11. @Beta

Och, koty... Setki opowieści. Jedna z wiewiórką. Miałam kiedyś kotkę, która przynosiła mi różną zwierzynę, na szczęście zawsze żywą. I kiedyś - naprawdę - przyniosła wiewiórkę... Przyniosła mi takie rude koło - bo wiewiórka łepek i łapy chciała mieć jak najdalej od pyszczka kotki - i puściła pod nogi. No, świetna sytuacja... Dzika wiewiórka biega po meblach, zastanawiam się, czy jest wściekła, bo przecież ostrzegają, że jak kot łapie coś tak sporego, to musi być chore...
No, to teraz łapanie wiewiórki... Pudło z niewielkim otworem, hop, wskoczyła jak do nory... Przez ten czas zostało dogadane z pp. Gucwińskimi, że ją zbadają. Została zawieziona...
I teraz w ogrodzie widzę, biega tylko jedna wiewiórka, a były dwie... Smutna sprawa. Qkrótce telefon - okazało się, że tamta jest zupełnie zdrowa i ją już wypuścili na wolność. Wszystko się dobrze zakończyło, bo minęło kilka dni i znów po drzewach hasały dwie wiewiórki...Wróciła.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika guantanamera

12. @Maryla

Pani Sójka jest prześliczna... I taka mądra... A w kontraście do niektórych ludzi, zwłaszca tych co by chcieli modyfikować, to jeszcze bardziej...

avatar użytkownika Maryla

13. @guantanamera

w dużym mieście jestesmy daleko od natury. Dla mieszczucha głównymi ptakami sa wróble i gołębie, które się najlepiej czują w mieście. Jak się przeprowadziłam na wieś, musiałam często sięgać do encyklopedii, żeby zidentyfikowac te fruwające cuda, które przylatywały zakładać gniazda, lub tylko poszabrować w moim ogrodzie.

I tak nie mogę do dzisiaj zidentyfikowac jednego ptaka "z dziwnym dziobem" :) dużego, kolorowego, który odwiedza mnie zimową porą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

14. @Maryla

"Z dziwnym dziobem" - może jakiś dzięcioł? One są najczęściej kolorowe...

avatar użytkownika Maryla

15. @guantanamera

nie mam pojęcia. Dziub jest "dziwny", bo wygięty do góry, a koloru najwięcej niebieskiego. Zbyt szybko się przemieszcza, nigdy nie udało mi się zrobić mu zdjęcia i tylko ten "dziwny dziub" na pewno go identyfikuje, ale to za mało, nie znajduję tego zapamietanego wizerunku w żadnym albumie. Jest u mnie zimą, ale bliżej wiosny - luty-marzec. Znika ze śniegiem :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

16. @Maryla

Do dzioba pasuje szablodziób. Cała reszta ptaka - nie bardzo:))

avatar użytkownika ciociababcia

17. Chodzę z psem (który od kotów ucieka) po pięknej łęce.

Przez lata zaobserwowałam, że gawrony robią zapasy na zimę. Zakopuję orzechy jesienią, a na wiosnę je odszukują.
Kuropatwa prowadziła młode. Gdy zobaczyła psa wydała głos, a jej pisklęta natychmiast położyły się na grzbietach do góry łapkami, skuliły się i leżały nieruchomo.

Owady... zobaczyłam na liściach dębu małe owocki, wielkości czereśni. Nie miały ogonków.
Sprawdziłam w internecie. Te narośle zwane jabłuszkami dębowymi to galasy. Nazwa od galasówek, które wiosną nakłuwają liście. W tym miejscu wyrasta galas i jesienią owady powracają złożyć do tych domków-spiżarni jajeczka. Przecież to bardzo skomplikowane - zbudować dom, zabezpieczyć żywność no i nie zapomnieć adresu.

Natura jest bardzo mądra! tylko nie wszyscy to zauważają.

ciociababcia

avatar użytkownika guantanamera

18. @ciociababcia

Ha! Gawrony! Otóż kiedy zaczęlam dokarmiać to ptactwo którejś zimy, gdy wszystko było dokładnie zasypane śniegiem i one po prostu prosiły o pomoc, to wychodząc, dla żartu zaczęłam na nie gwizdać - jak gwiżdże się na psa... Kupiły... Przylatywały na gwizd.
Przyszła wiosna - odleciały. Minął rok, nadeszła zima, spadł śnieg, myślę - te trzeba też nauczyć. Wychodzę, gwiżdżę - a tu leeeci od razu całe stado... Znajomi. Ci sami, co przed rokiem, po prostu... Nie zpomniały!
Ale potem przestałam na nie gwizdać - to w końcu ptaki...
Pozdrawiam.

avatar użytkownika ciociababcia

19. Ale potem przestałam na nie gwizdać - to w końcu ptaki...

:-) :-) ;-) przecież wiele ptaków gwiżdże, a niektóre nie gwiżdżą, tylko naśladują te gwiżdżące....

Bardzo podobają mi się dostojne gawrony. A propos gwizdania - gawrony często siedzą na drzewie i niemal gruchają, gaworzą nie wiem jak to nazwać - po prostu śpiewają. Nie ma krraaa ...

ciociababcia

avatar użytkownika guantanamera

20. @ciociababcia

Taaak, ale ja na nie gwizdałam jak na psy... I stwierdziłam, że to nieładnie wobec wolnych nie udomowionych ptaków...
W tym roku też je dokarmiam. Muszą być pod wielką presją, bo ledwie odchodzę kilka kroków zlatują się i rzucają na jedzenie. W poprzednich latach musiałam im kompletnie znknąć z oczu, nim się odważyły...

avatar użytkownika guantanamera

21. @ciociababcia

Jeszcze o ich rozmowach - rzeczywście potrafią rozmawiać zupełnie innymi dźwiękami. Zwróciłam na to uwagę bardzo niedawno i sama byłam zdumiona jakie delikatne kląskania potrafią z siebie wydobyć....Ale gwizdu - na pewno nie :))

avatar użytkownika ciociababcia

22. Wrony, takie jak widzimy latem (wrona siwa).

Sfilmowano bardzo inteligentne zachowanie wron. Siadały na słupach, obok przejść dla pieszych. Na przejścia rzucały orzech i czekała, aż samochód je rozdusi. Przy zielonym świetle zbierały orzeszki.
Do mnie na balkon przylatują wróble i sikorki (tej zimy tylko jedna). Obok na daszku pożywiają się gołębie. Często obserwuję ich zachowania.
Ptaki też mają hierarchie i honorują rangi! Społeczność ptaków jest kulturalna i dba o zachowanie rodzaju... a my. ludzie?
Wróbel z niższą rangą, bez oporu oddaje okruszki temu z wyższą rangą.

ciociababcia

avatar użytkownika guantanamera

23. Dzisiaj znów

ten ptak traktował drzewa jak swój ogródek jordanowski... Ale skakał na sąsiednim drzewku, którego gałęzie nie były tak giętkie i huśtanie mniej efektywne.... Ach, jak żałowałam, że nie mogę mu podpowiedzieć gdzie się ma przenieść, żeby było weselej...
I dalej nie wiem co to za ptak... Jest smukły, wydłużony, ciemny, ale kiedy macha skrzydłami to okazuje się, że korpus ma niebieskawy. Kawki są bardzo mądre, ale on jest na kawkę chyba za długi i ma inną budowę...

U nas wrony kładą orzech na szynach tramwajowych. A kiedy wroni dziadek do orzechów przejedzie - zabierają...
Co tego kto jest ważniejszy to ludzkim wojsku, to oczywiście niższy rangą ma się poporządkować wyższemu. Ale już we wspólnocie, to silniejszy ma wspierać słabszego i się z nim dzielić :))

avatar użytkownika Figa

24. Ptaki maja też charaktery

(ten sikorski u Maryli - pyszny ;-0)) ) też je obserwuję , jedne strachliwe inne odważne nie bojace sie mojej facjaty na szybie i mamy dwa kosy -mimo że karma zalega obficie prowadza ze sobą zażarte boje , a pani sójka piękny ptak ale świnia , sikorki są częścią jej menu Sikorski niestety nie :-0(((

Figa

avatar użytkownika guantanamera

25. @Figa

:))) :))) :)))
(Na początku zdania Sikorski, więc z dużej litery - jak należy...)

avatar użytkownika guantanamera

26. Dzisiaj też był

Ale bawił się tylko chwilkę. Odkryła się ziemia, zbaczył nowe mozliwości działania i szybko odleciał... Ale ja opowiem jeszcze jedno wydarzenie.
Jeden z przygarniętych kotów przyniósł mi kiedyś ptaka i położył na podłodze. Ptak był prześliczny. Był nieduży, niebieski i prawie nie miał szyi, tylko od razu głowę i dziób. Kowalik.
Stworzonko prawie się nie ruszało. Wzięłam je w rękę, a ono palcami obu łapek chwyciło mój palec jak gałązkę... Tak się mnie kurczowo trzymał, z zaufaniem, a ja wyniosłam go z domu starannie zamknąwszy przedtem kota...
Oswobodziłam palec i wtedy mogłam położyć ptaszynę na kocu, na trawniku. Powoli ożywał. Najpierw otworzył oczka, popatrzył. Potem otrzepał piórka. Jeszcze raz i jeszcze. A wreszcie odleciał. Najpierw na najbliższe drzewo, tam się zatrzymał. A potem już zupełnie.

avatar użytkownika Maryla

27. @guantanamera

wczoraj "moje" ptaki chyba poczuły, ze zbliża się odwilż. Zamiast żerować na gałązkach, zaczęły kopać w ziemi :) Narobiły mi bałaganu , grzebały jak kury :) pod krzakami przy ścieżce, wyrzucały liście, żeby dobrać się do robaczków w gruncie. Zachęcił je chyba dobrze odśnieżony chodnik na ścieżce, był bez śniegu, czarny, na tle bieli zasp snieżnych wszędzie wokół.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

28. Masz rację, to było wczoraj :)

"Mój" artysta gałęzioskoczek też wyraźnie dawał do zrozumienia: nadszedł czas pracy, a nie zabawy ... :) A do mnie na jutro wybierają się obserwatorzy-amatorzy. Chyba w imieniu akrobaty odwołam pokazy...

avatar użytkownika guantanamera

29. No nie...

Stoję sobie przed chwilą w łazience przy oknie i nagle słyszę dziwne dźwięki... Nieznane mi zupełnie... Jakby kamyki z góry szybko spadały...
Podnoszę wzrok i... na framudze dzielącej górną część okna od dolnej siedzi sikoreczka i stuka w szybę dzióbkiem...
Ja się poruszam, a ona widząc mnie dalej stuka...
I ja, idiotka, odruchowo otwieram jej to okno, a ona oczywiście odlatuje....
Dopiero po chwili konstatuję, że na tej szybie prawdopodobnie były przyklejone małe muszki kwasówki. I ona z powodu mojej strasznej głupoty się nie najadła...

avatar użytkownika guantanamera

30. Opowieść o wronie

Stoimy sobie ze znajomą na ulicy i rozmawiamy. A tu nadlatuje wrona. W dziobie niesie dłuugą suchą łodygę, chyba chmielu, do budowy. Siada na krawędzi płotu, łodygę przekłada tak, żeby zatrzymała się na tej krawędzi zawisając z dwu stron... Popatrzyła nam prosto w oczy i - wyraźnie pod naszym adresem, stoimy dwa metry od niej - coś w swoim wronim języku wykrakała. Zastanawiamy się: o co idzie? Prędko się wyjaśniło. Ona zeskoczyła na ziemię pobiegała, poszukała, przyniosła drugą taką łodygę tę zawieszoną zabrała... i poleciała...
Chodziło jej o to, żebyśmy czasem tej zostawionej łodygi sobie nie zabrały, tylko jej dla niej przypilnowały. :)))

avatar użytkownika gość z drogi

31. i niech mi ktoś powie,że Ptaki nie są cudne

i mądre :)
i nie tylko Ptaki...:) ech łza się w oku zakręciła,gdzie jesteście Dziewczęta...kochajace Bożych Spiewaków ?
co się z Tobą dzieje @Ciociobabciu,Figo ?Beto ?
Droga @Guantanamero ,dobrze że odkurzyłaś ten sliczny fragment rozmów z przed dwu laty :)
pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

32. Bardzo duży motyl...

Wczoraj przez drzwi balkonu wleciał do mojego mieszkania jakiś baaardzo duży motyl.... Odwrócona zobaczyłam to kątem oka... "Paź królowej?" pomyślałam, a on poleciał w kierunku szafki i usiadł na niej i wtedy się odwróciłam, żeby zobaczyć, że to nie jest duży motyl tylko mały wróbel.
Niestety, ponieważ się poruszyłam, to on tą samą drogą odleciał....
Opowiadanie na cisze wyborczą doskonałe :)

avatar użytkownika gość z drogi

33. doskonałe :)

ja miałam troszkę inną przygodę przed tygodniem,a może dwoma ...
idąc koło naszego osiedlowego śmietnika zobaczyłam smutny obrazek..
duży ptak z sparaliżowanymi nóżkami próbował na skrzydłach przemieścić się z asfaltowej drogi na pobliski trawnik...a samochody właśnie nadjeżdzały z głównej ulicy...kiedy podniosłam go,poczułam mięciutkie futrzane futerko ...sroki...i ze zdumieniem zobaczyłam wielkie
jak groch ŁZY spływające na ziemię...
Ptak płakał wtulając się w moje dłonie...ułożyłam go bezpiecznie pod młodym krzakiem sypiącym złote kwiaty ,przyniosłam miseczkę wody,bo upał był wyjątkowy i parę okruszków ...bułki...na okolicznych drzewach obserwowały mnie osiedlowe sroki,te,których do tej pory nie cierpiałam i goniłam z balkonu...były ciche i zadumane...rano już przepiękna sroka była martwa....leżała pod złotym krzakiem i wokół panowała cisza...nie było dawnego skrzeku ani wrzasków ...okolicznych Srok ,
było słonecznie i uroczyście... a ja już nigdy nie zapomnę łez i ufnego wtulania się w moich dłoniach... :)
przez pierwsze dni po tym zdarzeniu,pewna Sroka wpadała na balkon i skrzecząc mówiła mi Dobry Dzień...w ptasim języku...aż przestała...ale widzę Ją często obok śmietnika jak uważnie mi się przygląda...:)
Kochani, Dobrego Dnia :)
Dobrego Polsko :)

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

34. Kochana Gościu z drogi, ja też znam te uczucia...

Kilkakrotnie zabierałam z ulicy umierające gołębie...
Żeby nie przeżywały bezsilnego strachu przed ludźmi, a zwłaszcza psami...
Przynosiłam je i umieszczałam w pustym garażu. Z wodą i czymś do jedzenia...
Żeby czuły się w miarę bezpiecznie...
Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika gość z drogi

35. dzięki bratnia duszo

ja od dzieciństwa zbierałam malutkie "wróbliki" jako,że Kosciół był zawsze w poblizu mojego Domu.Wróble,kawki ,jaskółki ...ot od dawien dawna to byli stali "pensjonariusze " nasi pipetki i inne wynalazki ...to z kolei dzieło Mamy :)
serdeczności :)

gość z drogi