Wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego

avatar użytkownika elig

  Cztery dni temu Rafał Ziemkiewicz udzielił wywiadu portalowi Onet.pl w którym powiedział /TUTAJ/:

  "Kaczyński wymusił to, że wszystkie prawicowe piłki idą na niego, i niezmiennie, ilekroć sondaże PiS zaczną rosnąć, musi pieprznąć coś od rzeczy i sprowadzić notowania do poziomu gwarantującego prawicy izolację. Nazwałem to kiedyś "korwnizacją PiS", bo dokładnie tak to wyglądało dwadzieścia lat temu w UPR.".

  Wyraźnie chodziło mu o dość ostrą wypowiedź Kaczyńskiego na temat Smoleńska po artykule Cezarego Gmyza o trotylu na wraku Tupolewa. Wywołała ona wściekły jazgot w prorządowych mediach. Oczywiście zwolennicy PiS potępili Ziemkiewicza, po pierwsze za to, że w ogóle ośmielił się skrytykować Kaczyńskiego, a po drugie za to, iż uczynił to w mainstreamowym Onecie.

  Nikt jednak, ani Ziemkiewicz, ani jego krytycy nie zwrócił uwagi na dwie inne wypowiedzi prezesa PiS /nie nagłaśniane zbytnio/. O ile szum medialny wokół "trotylu" nie ma większego znaczenia, to z tych dwóch wypowiedzi, jedna jest bardzo szkodliwa, a druga wręcz niebezpieczna.

  Ta szkodliwa pochodzi z 22.11 /TUTAJ/: "Doniesienia o zawieszeniu potwierdził w rozmowie z Radiem ZET prezes partii Jarosław Kaczyński. - Jadę do siedziby partii, podpiszę akt zawieszenia. Tyle mogę - powiedział Kaczyński. Kaczyński zdradził, że nie zna sprawy dokładnie, ale wypowiedzi które poznał są "niedopuszczalne". Dodał, że nie może wyrzucić Nicponia z partii od razu, ale zawieszenie jest pierwszym krokiem do postawienia radnego przed sądem partyjnym.".

  Chodziło tu o sprawę radnego PiS z Oleśnicy Artura M. Nicponia, oskarżonego poprzedniego dnia przez "Gazetę Wyborczą" /TUTAJ/ o to, że nawoływał na swoim blogu do "zorganizowania referendum w sprawie zastrzelenia Tuska". W rzeczywistości bloger krytykował pomysł referendum w sprawie dopuszczalności aborcji. Kaczyński bez zbadania sprawy dał wiarę swoim wrogom z "Gazety Wyborczej" i przyłączył się do zorganizowanej przez nią nagonki na Nicponia. Nie można było postąpić głupiej.

  Prezes PiS dał w ten sposób sygnał swoim ludziom, że gdy tylko zostaną zaatakowani, to natychmiast i bez zastanowienia zostawi ich na lodzie. W efekcie 29.11 Nicpoń oznajmił, że wycofuje się z działalności blogerskiej i publicznej /TUTAJ/. PiS stracił na tym radnego w Oleśnicy, ale nie ma się co łudzić - podobne akcie będą przeprowadzane w dalszym ciągu w stosunku do coraz ważniejszych opozycjonistów. Już zresztą mamy przykład Grzegorza Brauna. Gadający Grzyb w swojej notce o tej sprawie /TUTAJ/ napisał: "bloga Nicponia użyto do sterroryzowania PiS-u i korygowania mu polityki kadrowej". Nic dodać, nic ująć.

  Teraz o niebezpiecznej wypowiedzi. Kaczyński wygłosił ją w sobotę 8 grudnia na Uniwersytecie Opolskim. Według portalu Wpolityce.pl /TUTAJ/ brzmiała ona:

  "Czy to był zamach, czy to nie był zamach. Osobiście jestem głęboko przekonany, że to był zamach, ale to pytanie jeszcze trzeba postawić. A jeżeli się okaże, że to był zamach, już w sensie procesowym, to kto za ten zamach odpowiada, kto doprowadził, że do tego zamachu doszło.

  Zdaniem Kaczyńskiego są przesłanki, by uważać, że istniały plany zamachu na życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas innej podróży:

  Czy koncepcja zamachu w Smoleńsku była jedyna, bo w moim przekonaniu są przesłanki, żeby sądzić, że gdyby się nie udało w Smoleńsku, na przykład mój brat, jak niektórzy postulowali, pojechałby pociągiem, to on by nastąpił później. Nie będę tutaj państwu, o tym mówił nic więcej. (…) Osobiście jestem o tym przekonany, że nastąpiłby przy kolejnej podróży mojego brata. Tym razem do Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, nie na terytorium Stanów Zjednoczonych. Dodał, że w sprawie 10/04 wciąż jest „mnóstwo rzeczy do wyjaśnienia”:

  Mnóstwo różnych rzeczy, których nie ma w mediach i o ile mi wiadomo też nie ma w śledztwie, chociaż może tylko w moich zeznaniach się to znajduje, a które wskazują na to, że tam były jakieś daleko idące przygotowania, że przygotowywano się na różne warianty, podejmowano różne działania, żeby akurat było tak, że ten samolot z tymi osobami, które się tam znalazły, poleciał. Nagranie spotkania z prezesem PiS można zobaczyć tutaj.

  znp, niezalezna.pl".

  Powstaje przede wszystkim pytanie, dla kogo ta wypowiedź była przeznaczona? Bo chyba nie tylko dla słuchaczy z Uniwersytetu Opolskiego. Sugeruje ona, że Kaczyński ma znacznie głębszą wiedzę na temat zamachu smoleńskiego, niż jest skłonny ujawnić. Robi też wrażenie pogróżki. Czyżby pod adresem inspiratorów zamachu? Ale po co?

  Takie sugestie mogą być szalenie niebezpieczne. Prawie w każdej powieści Agaty Christie powtarza się następujący motyw: popełnione zostaje morderstwo, a ktoś domyśla się kto jest sprawcą i próbuje go szantażować /zamiast ujawnić/. W efekcie staje się kolejną ofiarą zbrodni.

  Życie polityka bywa trudne. Szef jedynej znaczącej partii opozycyjnej w kraju takim jak Polska powinien nieustannie zdawać sobie sprawę z tego, ze nie jest osobą prywatną i ważyć każde słowo. Pochopne wypowiedzi mogą zaszkodzić nie tylko jemu i jego partii, ale Polsce.

10 komentarzy

avatar użytkownika amica

1. Trochę

Kaczyński to dobry polityk. Kto wytrzmałby te lata nagonki, nieomal od upadku PRL? Nie mniej popełnia błędy. Zginęli najlepsi jego ludzie. Trochę mu brak informacji, trochę jest zmęczony. Rzeczywiście z Nicponiem to błąd, za który odpowiada jego otoczenie. Prawdopodobnie miał błędną informację. Bez sensu też zadzieranie ze służbami, które odpowiadają za ten cały bałagan.

avatar użytkownika michael

2. Żaden polityk nie jest sam,

sporo zależy od Jego otoczenia. Kiedyś jeden z prezydentów USA zapytał:
Do czego są CIA, FBI i inne słuzby i agencje, które codziennie szykują ogromne raporty, jesli ja i tak najciekawsze rzeczy znajduję w gazetach?

A jakie służby pomagają jakiejkolwiek polskiej opozycji, jakie agencje informacyjne moga być rzetelnym żródłem dla polskiej polityki?
Nawet w KPRM kłamie wszystko, nawet ściany. W czasach PRL były tylko komunistyczne media, które traktowane były jako narzędzia propagandy, a ich jedynym zadaniem była nieustanna mistyfikacja.
Ale wtedy specjalnie dla elit władzy wydawane były specjalne biuletyny, a nawet szczegółowe zapisy nasłuchu Radia Wolna Europa. Władze PRL były o tyle przytomne, że były zainteresowane tym, jaka jest rzeczywistość.

W III RP już nie jest tak dobrze. Współczesne elity władzy uprawiaja propagandowe praktyki doktora Onana, przy pomocy codziennej narracji marketingu politycznego.
http://www.kprm.gov.pl/

avatar użytkownika UPARTY

4. Co do Nicponia to chodzi o co innego

Od zawsze Antypisowi chodzi o to by "rozhuśtać" najpierw debatę polityczną a później ograniczyć prawa przeciwników politycznych. "Rozhuśtywanie" debaty politycznej polega na tym, że najpierw dochodzi do jakiegoś mocno kontrowersyjnego czynu lub wypowiedzi i oczekuje się, że druga strona zacznie zachowywać się symetrycznie, wychodząc z założenia, że jeżeli oni coś zrobili to i my mamy do tego prawo, bo mamy prawo się bronić. W rezultacie po pierwsze debata publiczna przestaje być w jakikolwiek sposób związana z realnymi sprawami z państwem a zaczyna się koncentrować na ich wypowiedziach lub ich ekscesach. Bardzo trudno jest znosić obelgi czy nawet akty agresji fizycznej i nie odpowiadać "symetrycznie". Jeśli jednak przyłączymy się do rozhuśtywania nastrojów społecznych to przegramy wszystko. Jeśli jednak nie wejdziemy na "huśtawkę" to na pewno w końcu Oni z niej spadną sami i nie wiadomo czy przeżyją.
Do tej pory nie udało się ani razu "posadzić nas na huśtawce" i dzięki temu jeszcze istniejemy.
Wyjaśnię to na przykładzie z 2007 roku. Otóż jak zapewne wszyscy pamiętają podczas debaty Tusk - Kaczyński, w telewizji, zwolennicy Tuska zagłuszali wypowiedzi Kaczyńskiego. Jak ktos ma to nagrane to niech zwróci uwagę na jeden moment. Gdy klakierzy Tuska po raz pierwszy zagłuszyli Kaczyńskiego on spojrzał się w ich stronę, było widać błysk w jego oku, który natychmiast zgasł i później Prezes zaczął przyjmować wyraźnie defensywną postawę w dyskusji. Nie wezwał swoich zwolenników do dania odporu klakierom Tuska.
W dwa dni później było w Hybrydach spotkanie Kaczyńskiego z młodzieżówka Pis'u, która Kaczyński zakończył dosłownie po 15 minutach, anie po dwóch godzinach jak było planowane. Jednak nim się to spotkanie zaczęło pod Hybrydami pojawili się młodzi ludzie w "strojach na zadymę" , którzy na pewno nie byli związani z Pisem bo niedwuznacznie dawali wyraz swojej niechęci do Pisu i Prezesa.
To było wszystko w tygodniu przedwyborczym a zaraz po wyborach nieznani sprawcy spalili samochód Pitery. I jeszcze jedna rzecz na chyba sześć tygodni przed wyborami zarząd warszawskiej PO złożył doniesienie do prokuratury na swoich działaczy młodzieżowych, chyba chodziło o kanty finansowe, ale już dokładnie nie pamiętam. W każdym bądź razie prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie..... w sumie PO!
Gdyby więc sprawy potoczyły sie zgodnie z planowanym scenariuszem i Kaczyński wezwał by swoją publiczność, choćby gestem do dania odporu klakierom Tuska i spotkanie z młodzieżówką Pis przebiegło by zgodnie z planem, to obraz wydarzeń byłby następujący. Kaczyński wezwał swoich zwolenników do agresji wobec zwolenników Tuska i była by to prawda. Następnie po poburzeniu przez Kaczyńskiego młodzieżówki Pis , to też była by prawda, bo wszyscy mogli to zobaczyć w telewizji, wywołała burdę na ulicy, która zapewne też była by sfilmowana. Ja nie sądzę, że w burdzie uczestniczyli by jacykolwiek młodzi zwolennicy Pisu, ale gdyby burda wybuchła w czasie, gdy młodzieżówka się rozchodziła, to nie sposób byłoby wytłumaczyć, że wychodzący nie brali w niej aktywnego udziału, bo na pewno niektórzy z nich byliby pobici.
Spalenie wtedy samochodu Pitery wpisywało by sie w scenariusz bardzo ładnie i cała sekwencja zdarzeń była by doskonałym pretekstem do represji politycznych. Większość ludzi w Polsce była by przekonana do tego, że Pis to partia przemocy i należy ją nawet zdelegalizować, bo nie można się zgodzić na obecność terrorystów na scenie politycznej. Wtedy fakt iż podległa rządowi prokuratura prowadziła dochodzenie przeciwko działaczom PO, co tez było by prawdą nabrało by zupełnie innego sensu.
Gdyby jednak podczas debaty w telewizji wśród zwolenników Kaczyńskiego był jakiś krewki człowiek i sam z siebie dał odpór Tuskowi, Kaczyński, który zapewne dopiero w trakcie debaty zrozumiał sens wcześniejszego doniesienia zarządu PO na swoich aktywistów musiał by takiego aktywistę skrytykować publicznie w trakcie debaty, ale szkody i tak by były. Ponieważ jednak do niczego nie doszło to cała linia propagandowa o latach terroru Pisu była nieskuteczna. Gdyby wtedy doszło do incydentu Pis został by na stałe w świadomości bardzo dużej części społeczeństwa partią przemocy, którą można a nawet trzeba zwalczać przemocą.
My na prawdę musimy być bardzo ostrożni. Ja wiem, że krew nie woda, że bardzo ciężko jest czekać aż sami spadną z "huśtawki" ale my za wszelką cenę nie możemy dać się na nią wsadzić.
Czy to znaczy, że mamy tracić wspaniałych ludzi, takich jak np Nicpoń? Niestety tak! Dlaczego? Bo jedyna dostępna dla nas strategia to zajmowanie się problemami merytorycznymi jakby obok tego co robi PO a nie w odniesieniu do tego co ona wyprawia. To ich zmusza do eskalacji agresji i w końcu ta agresja zacznie im szkodzić a nawet już zaczęła.
W końcu Paradowska w Polityce jako pierwsza wezwała zwolenników Antypisu by porzucili wszelką nadzieję na anihilacje Pisu. Oczywiście to jeszcze trochę potrwa, ale gdy to się stanie to okaz się, że to dla nich nie ma miejsca w systemie politycznym, że to oni są rozbójnikami. To trudna droga, ale nie widać innej.
My musimy pamiętać, że każde nasze działanie musi się bronić niezależnie od kontekstu, w którym jest ono podejmowane, bo zawsze propaganda może ten kontekst zmienić, gdyż to ona tworzy i jest od niej zależny. A propaganda nie jest nasza. I tyle.
I jeszcze jedno na konie. Od podejmowania nowych tematów, od rozszerzania debaty publicznej jest szef a nim jest Kaczyński. To on wyznacza "linie demarkacyjne" i nie należy poza nie wychodzić, bo zginiemy. To on bierze odpowiedzialność za nas wszystkich i nie musi na mówić wszystkiego co wie, lub czego się domyśla. Jak dotąd krzywdy nam nie zrobił.

uparty

avatar użytkownika elig

5. @amica

Wrażenie było takie, jakby działał na podstawie tego, co wyczytał w Wyborczej.

avatar użytkownika elig

6. @michael

To prawda - otoczenie tez nawaliło.

avatar użytkownika elig

7. @UPARTY

Istnieje coś takiego, jak odpowiedzi wymijające. Najlepiej jest z tym u Anglosasów, gdzie mówi się po prostu "next question, please". Kaczyński mógł powiedzieć: "Informacje z gazet bywają nierzetelne, sprawą zajmą się nasi działacze w Oleśnicy". I nic więcej.
Jeśli chodzi o tę debatę, to ja spojrzałabym na zegarek i powiedziałabym: "Czekam minutę jeśli wasi ludzie się nie uspokoją, wychodzę ze studia. Nie będę dyskutować w tym hałasie.".

avatar użytkownika UPARTY

8. @Elig

Tyle, że w telewizorach był mało co słychać. Nie sprawiało to wrażenia zagłuszania, więc takie postawienie sprawy można było by przedstawić jako bezpodstawne zerwania debaty. Przecież wszyscy słyszeli, że nie było dużego hałasu! oni na prawdę są podstępni.

uparty

avatar użytkownika amica

9. Jednak

Jednak Kaczyński musi mieć kogoś, kto nie tylko powie mu, co było w Wyborczej, ale też powie co i jak Wyborcza zmanipulowała. Wszystkie służby są Tuska. Czy można coś powiedzieć bez stu podsłuchów?

avatar użytkownika Tymczasowy

10. Pieprzenie kotka

przy pomocy mlotka. Przy obecnej przewadze medialnej tuszczanych, bez wzgledu na to co powie Pan Dr Jaroslaw Kaczynski moze byc przeonaczone na Jego niekorzysc. Dowodem moze byc fragment Jego ksiazki, gdzie wspomina o Merkel. Rozni durnie okrzykneli, ze w ten sposob polozyl wybory. Maja na to dowod pipki?
A ja uwazam, ze spot z lujkami obiecujacymi milkiardy trafil do Polaczkow. Podzielili sobie na ilosc mieszkancow i wyszlo bucom ile im wpadnie w kieszen.Jest dowod na to, ze poruszanie sprawy Zbrodni Smolenskiej nieuchronnie powoduje spadek w sondazach?
Zostawcie w spokoju doktora. Cudem przetrwal nawale chojkow/lujow oraz ciuli. Teraz przyjdzie Jego czas. Zapadnieta Polska szukajaca przywodcy, ratujacego przed kompletnym upadkiem. Rozne Ziobry i cipy w czerwonych maynareczkach dostana po pol procenta i powinny zniknac z blocie.