Inwigilacja dziennikarzy - kto decyduje o niej?

avatar użytkownika elig

  Ostatni, 16 rozdział nowej książki Leszka Szymowskiego "Media wobec bezpieki" /omawiałam ją /TUTAJ// traktuje o inwigilacji dziennikarzy. Szczególnie interesujące są podane tam informacje o trzech wielkich akcjach ABW o kryptonimach "Cmentarze", "Menora" i "Spacer".

  Ta pierwsza trwała od początku września 2011 do późnej wiosny 2012. Jej celem miało być jakoby zabezpieczenie cmentarzy żołnierzy Armii Czerwonej. W rzeczywistości śledzono członków Stowarzyszenia Solidarni 2010, część rodzin ofiar Smoleńska oraz dziennikarzy i publicystów. W ich gronie znalazł się sam Szymowski, Jan Pospieszalski, Ewa Stankiewicz, Jan Pietrzak, co najmniej sześciu innych publicystów oraz szefowie Klubów Gazety Polskiej.

  "Menora" zaczęła się w kwietniu 2012 i poświęcona była rozpracowaniu "osób podejrzewanych o działalność antysemicką". Tym razem miano zabezpieczać cmentarze żydowskie. Śledzono m. in Stanisława Michalkiewicza, prof. Jerzego Roberta Nowaka i Waldemara Łysiaka.

  W obu przypadkach ABW uznała brak jakichkolwiek ekscesów antyrosyjskich i antysemickich za swój sukces i wypłaciła swym funkcjonariuszom wysokie nagrody pieniężne.

  Akcja "Spacer" zakładała rozpracowanie środowiska Radia Maryja i Telewizji Trwam w związku protestami przeciwko nieprzyznaniu tej ostatniej miejsca na multipleksie cyfrowym. Objęto inwigilacją osoby z tych środowisk oraz z fundacji Lux Veritatis. Planowano naciski na sponsorów tej fundacji, wywoływanie incydentów podczas manifestacji, a także skompromitowanie niektórych duchownych. Nic z tego jednak nie wyszło. Nie wiadomo, czy sprawa "Spacer zakończyła się już. Trwała ona od stycznia 2012.

  Leszek Szymowski pisze:

  "Największy problem polega jednak na tym, że ujawnienie tej sprawy [akcji "Cmentarze"] nie wywołało żadnych interwencji choćby w postaci interpelacji posłów opozycji. Oznaczało to nieformalne przyzwolenie dla ABW do inwigilowania własnych obywateli na podstawie sobie tylko znanych przesłanek. Czyli według własnego widzimisię.".

  Również media milczą o tych działaniach ABW, i to nie tylko t. zw. "mainstream", ale i opozycja. Dla kontrastu przypomnę sprawę z 2010, kiedy to ujawniono, że w latach 2005-2007 ABW i CBA podsłuchiwały ponad dziesięciu dziennikarzy, m.in Monikę Olejnik, Cezarego Gmyza , Piotra Pytlakowskiego i Andrzeja Stankiewicza. Cały "mainstream" podniósł wtedy wrzask /patrz n.p. - /TUTAJ//.

  Ważniejsze jest jednak co innego. Dobrze byłoby się dowiedzieć, kto właściwie inicjuje takie akcje? Czy jest to otoczenie premiera, szef ABW Bondaryk, a może ludzie Komorowskiego? Wiadomo skądinąd o napięciu między ABW, a Tuskiem. Ten ostatni chciałby ograniczyć uprawnienia ABW. Efektem tego była groteskowa sprawa rzekomego zamachu Brunona K. Jak się okazało, przygotowywali go funkcjonariusze ABW. Niedawno usunięto zastępców Bondaryka i zmniejszono ich ilość do dwóch.

  Przypomnę teraz słowa blogerki Aspiryny sprzed kilku dni /TUTAJ/:

  "Żeby realnie zmienić taki układ polityczny trzeba wyjść od przyjęcia do wiadomości z kim naprawdę trzeba się zmierzyć. Otóż nie z Tuskiem, który jest tylko czyimś wykonawcą sztucznie wykreowanym w ciągu dwu wakacyjnych miesięcy z zaplecza kadrowego przy pomocy sondażowni i mediów. Oraz ustanowionym mocą hucpy zwanej wyborami.

  Następnie trzeba mieć wiedzę jak wygląda ten prawdziwy ośrodek władzy. Z kogo się składa, kto jest w jego centrum, kto na poboczu, jakie są tam wzajemne relacje. Kogo można traktować poważnie, kogo należy wykluczyć. Ta wiedza ogółowi jest właściwie niedostępna, ale ludzie od dziesięcioleci siedzący w polityce na pewno mają już dobrą orientację. To tam trzeba zrobić przewrót. Trzeba zaproponować części tych możnowładców coś naprawdę atrakcyjnego by zechcieli się przyłączyć do nas ze swoimi wpływami, znaczeniem i siłą.".

  I oto właśnie chodzi. Trzeba próbować ustalić, kto naprawdę podejmuje decyzje. Ciekawe, że do pewnego stopnia udało się to zrobić w Rosji. Pisałam o tym w notce "Kontrola strukturalna Putina nad Rosją" /TUTAJ/. W Polsce jakoś nie.

5 komentarzy

avatar użytkownika Krzysztofjaw

1. @elig

Trzy akcje:
a) pod pozorem ochrony cmentarzy Armii Czerwonej inwigilowano środowiska Solidarnych, rodzin ofiar smoleńskich i środowisko GP oraz wybranych dziennikarzy,\
b) śledzono potencjalne działania antysemickie wybranych osób,
c) inwigilowano środowisko Radia Maryja i TV Trwam...

Tych, którzy inspirują takie akcje można można zweryfikować po charakterze tych działań i celach im przyświecających.

I tak hipotetycznie mogą to być:
ad a) ewentualni kreatorzy i sprawcy zamachu smoleńskiego, a odniesienie do "armii czerwonej" sugeruje postkomunistów i służby z nimi związane,
ad b) w części syjoniści, w tym międzynarodowi oraz budowniczy "przedsiębiorstwa holocaust" i piewcy mrzonek o Judeopolonii - w tym część jawnie antypolska,
ad c) ludzie bojący się prawdy i zwalczający tożsamość polską związaną nierozerwalnie z katolicyzmem i wiarą katolicką...

Powstaje logiczne pytanie: Czy czasem "krąg tych osób" nie jest kohabitacją ad a), ad b) i ad c)?

Pozostawiam hipotezę do zweryfikowania...

Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika elig

2. @krzysztofjaw

Ta cała klasyfikacja jest zbyt abstrakcyjna i niekonkretna. W tych rosyjskich opracowaniach, o których pisałam, były informacje typu: w takim to a takim sektorze jest X zajmujący się tym a tym, wywodzący się z KGB, a w innym jest Y z grupy z Petersburga. Potrzebne jest tego rodzaju rozpoznanie.

avatar użytkownika Krzysztofjaw

3. @elig

Zgadzam się, że trzeba wskazać konkretne osoby... Tylko kto to ma zrobić w Polsce i kiedy?

Jak na razie pozostają nam abstrakcyjne dywagacje i stawianie hipotez...

Za ABW odpowiada Bondaryk i od niego trzeba by zacząć. A kto na niego wpływa i w jaki sposób?

Pytań jest wiele, odpowiedzi mało...

I nie widzę prób, aby sytuacja się zmieniła, nawet opozycji.

Mamy raport z likwidacji WSI. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie żąda upublicznienia aneksu do niego i do tej poty nie rozumiem, dlaczego śp. Lech Kaczyński tego nie zrobił...

Swego czasu - składając druk przed katastrofą - "Fakty i Mity" oraz "Nie" opublikowały ciekawe artykuły i zdjęcia: Gosiewskiego na smaolocie okrakiem i artykuł "Mały Katyń" oraz "Katastrofa Prezydenta K."

http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/04/skad-oni-wiedzieli.html

I co? Czy ktoś przesłuchał wydawców i redaktorów, jak to się stało, że powstały takie materiały?

Cała sprawa zamachu smoleńskiego jest "kryta" i jej wyjaśnienie wskaże nam owych "rządzących z cienia" w naszej Polsce...

Oni to wiedzą. Stąd "seryjny samobójca" i "nieszczęśliwy wypadek", stąd inwigilacja wszystkich, stąd ich strach powodujący, że nieraz stają się smieszni (pasta do butów z trotylem w tle0, itd...

Powtarzam. Kluczem do ropracowania i wskazania prawdziwych sterujących Polską jest rozpracowanie przyczyn i wskazanie sprawców zamachu smoleńskiego.

Pozdrawiam

http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/04/skad-oni-wiedzieli.html

krzysztofjaw

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika elig

4. @krzysztofjaw

W Rosji zrobili to dziennikarze pisma "Nowoje Wriemia". Ja uważam, ze gdyby Lech Kaczyński ujawnił aneks do raportu z likwidacji WSI, prawdopodobnie żyłby do dzisiaj, a może nawet nadal byłby prezydentem Polski.

avatar użytkownika Unicorn

5. Zgadzam się jak nigdy z

Zgadzam się jak nigdy z powyższym ;)

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'