Nie żyje Remigiusz Muś,nasłuchiwał korespondencję 10.04.2010, zmarł w tajemniczych okolicznościach w nocy z soboty na niedzielę.

avatar użytkownika Maryla

Kolejny samobójczy morderca? Policja od razu wie, jak we wszystkich poprzednich przypadkach:

Policja w rozmowie z portalem niezalezna.pl potwierdziła śmierć chorążego.Mogę jedynie powiedzieć, że wstępne oględziny wykluczyły udział osób trzecich- powiedział rzecznik stołecznej policji, Mariusz Mrozek.

"Nasz Dziennik" ujawnia: Nie żyje Remigiusz Muś, technik pokładowy z samolotu Jak-40. Chorąży zmarł w tajemniczych okolicznościach w nocy z soboty na niedzielę. Muś nasłuchiwał korespondencję z "Korsarzem" 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku.

Chorąży Muś prowadził nasłuch korespondencji i jeszcze na kilka minut przed katastrofą ostrzegał załogę Tu-154M o pogorszeniu widoczności do 200 metrów.

Z dotychczasowych relacji członków załogi samolotu Jak-40, która 10 kwietnia 2010 roku lądowała na Siewiernym przed katastrofą samolotu Tu-154M, wynika, że z wieży trzykrotnie padła komenda zachęcająca załogi samolotów: Jak-40, Ił-76 oraz Tu-154M, do przekroczenia wysokości minimalnej 100 metrów, zejścia do 50 metrów i odejścia w przypadku braku widoczności pasa.

Więcej na ten temat w jutrzejszym wydaniu "Naszego Dziennika".

 

Etykietowanie:

50 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Remigiusz Muś - kluczowy świadek

Remigiusz Muś był jednym z kluczowych świadków w śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej. Teraz wszystko wskazuje na to, że poza jego zeznaniami nie ma żadnych dowodów odnośnie komendy wydawanej załodze JAK-a przez wieżę w Smoleńsku. Nagranie, które miało zarejestrować komendy trafiło do prowadzącej śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej. Prokuratorzy przekazali nagrania do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. J Sehna w Krakowie, ale do tej pory nic nie wiadomo o losach nagrania.

10 kwietnia 2010 r. Remigiusz Muś słyszał rosyjskiego kontrolera, który podał Jak-owi 40 komendę o zejściu na wysokość 50 m, czyli poniżej przepisowej wysokości 100 m, na której podejmuje się decyzję o lądowaniu. Według chorążego, Tu-154M 101 oraz Ił-76 (który ostatecznie nie wylądował, a na pokładzie, którego były samochody dla polskiej delegacji oraz ochrona FSB) dostały od Rosjan taką samą komendę. Remigiusz Muś słyszał te słowa w radiostacji pokładowej.

– Komenda ta dla nas, iła i tupolewa brzmiała: „Odejście na drugi krąg z wysokości nie mniejszej niż 50 m (po rosyjsku: »uchod na wtaroj krug nie mienie piatdiesiat mietrow«) – mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z „Gazetą Polską”.

Komenda kontrolerów zezwalająca na zejście Iła-76 do 50 m nagrana została na magnetofonie pokładowym Jaka-40. Taka sama komenda, skierowana przez wieżę w Smoleńsku do załogi Jaka-40, powinna z kolei znaleźć się w czarnej skrzynce tego samolotu.

http://niezalezna.pl/34273-remigiusz-mus-kluczowy-swiadek

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. Kiedy??? Kto???

Kiedy ludzie, którzy mają wiedzę i mogą być zagrożeni ogłoszą wszystko co wiedzą i zaczną wspólnie działać? KTO zorganizuje im takie spotkanie? KTO obmyśli i zorganizuje im ochronę?

avatar użytkownika Maryla

3. @guantanamera

ciekawi mnie, jak się czują pracownicy mediów, którzy wylądowali w samolocie Jak-40 przed TU-154 ? Czy oglądają sie za siebie?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. znaleziony przez żonę, jak Petelicki

w piwnicy domu, w którym mieszkał. Samobójstwo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Nie żyje technik

Nie żyje technik Jaka-40

Nie żyje technik Jaka-40

Ciało technika znalazła jego żona wczoraj ok. godz. 22.30 w piwnicy
ich domu w Piasecznie. Jak powiedział tvn24.pl Dariusz Ślepokura z
Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wiele wskazuje na samobójstwo.

-
Zwłoki były umieszczone na linie żeglarskiej. Po oględzinach nie
znaleziono na ciele mężczyzny żadnych obrażeń, poza bruzdą wisielczą-
powiedział rzecznik.

Jak dodał, ciało zostało już przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w
Warszawie. Jutro zostanie zarządzona sekcja zwłok, która wyjaśni
przyczynę zgonu.

- Śledztwo w sprawie śmierci Remigusza M. poprowadzi prokuratura w Piasecznie - dodał rzecznik.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. DOPIERO jutro zostanie zarządzona sekcja zwłok

dokładnie jak w przypadku Leppera i Petelickiego - SEKCJA co najmniej 48 godzin po śmierci.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Kim był? Remigiusz M.,

Kim był?

Remigiusz M., technik pokładowy z załogi Jaka-40, który 10 kwietnia wylądował w Smoleńsku przed katastrofą polskiego tupolewa, mówił w wywiadzie dla tvn24.pl,
że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego
samolotu na zejście do wysokości 50 m - podczas gdy z opublikowanego
stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do stu metrów.

Technik w wywiadzie twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając
w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 i
kontrolerem i słyszał wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście
do "wysokości decyzji" 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy
wyląduje. Według niego, również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do
50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony,
który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko.

W
wywiadzie technik potwierdzał, że polskie załogi wiedziały, iż na
lotnisku w Smoleńsku obowiązuje 100 m jako wysokość decyzji. Określona
jest ona w tzw. "karcie podejściowej".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. tytuł z ONET

Technik pokładowy Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku,
godzinę przed katastrofą Tu-154M chorąży Remigiusz M. nie żyje
-
potwierdził rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie Dariusz
Ślepokura.


Ślepokura
poinformował, że zwłoki 42-letniego Remigiusza M. odnalazła w sobotę ok.
23.30 jego żona w piwnicy w bloku w Piasecznie, w którym mieszkali.
Według niego okoliczności zdarzenia wskazują na samobójstwo.

Rzecznik relacjonował, że ciało mężczyzny znalazła w piwnicy żona,
która próbowała go reanimować i wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził
zgon.

- Na razie nic
nie wskazuje na udział osób trzecich
- podkreślił Ślepokura. Na miejsce
zdarzenia przybyli przedstawiciele prokuratury i technicy śledczy. W
sprawie prowadzone jest śledztwo.

Ciało Remigiusza M. przewieziono do zakładu medycyny sądowej. W poniedziałek prokurator ma zdecydować o sekcji zwłok denata.

Chor. Remigiusz M. był już na emeryturze. W śledztwie w sprawie
katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154M był przesłuchiwany jako
świadek. M. w wywiadach dla mediów twierdził, że kontroler z wieży w
Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do
wysokości 50 m. Z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał
zezwolić na zejście do 100 metrów.

Chor. M.
twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał
przez radio rozmowę między załogą Tu-154M i kontrolerem i słyszał
wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście do "wysokości decyzji"
50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje. Według M. również
załoga Jak-a dostała zgodę na zejście do 50 m. Jak-40 wylądował w
trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą prezydenckiego
samolotu. Na jego pokładzie było kilkunastu dziennikarzy mających
relacjonować uroczystości rocznicowe w Katyniu.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

9. "Nie żyje Remigiusz Muś..."

+Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie...

[*]

***

...Padają kolejne Ofiary…
Tak długo padać będą,
jak długo
nie zespolimy się
w  JEDNO…
Tak długo, jak długo wszyscy do walki nie staniemy,
wszyscy padać, jeden po drugim,
będziemy…

avatar użytkownika Maryla

10. Tajemnicza śmierć świadka

Tajemnicza śmierć świadka smoleńskiego

Wypowiedź dla Radia Maryja mec. Bartosza Kownackiego, pełnomocnika części rodzin ofiar smoleńskich.

Jest to dziwna i niepokojąca informacja. To nie pierwsza
śmierć osoby związanej ze sprawą katastrofy smoleńskiej. Jednak tym
razem po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, w której umiera
bezpośredni świadek tego zdarzenia. To była załoga Jak-a, która była na
lotnisku w Smoleńsku, słyszała i widziała to co się działo w ostatnich
sekundach lotu.

Z zeznań świadka wynikało, że istnieje  prawdopodobieństwo wybuchów,
czy śladów ognia. Zeznania technika pokładowego mogłyby być bardzo
istotne w przypadku gdyby doszło do ustalenia, że część
odpowiedzialności za katastrofę ponoszą rosyjscy kontrolerzy lotu.

Wszyscy wiemy, że samolot rozbił się – niezależnie od tego, jaka była
tego przyczyna – w miejscu w którym nie powinien się znajdować. W
związku z tym rodzi się pytanie, jaka była odpowiedzialność kontrolerów
lotu? Czy oni czasem nie naprowadzili samolotu błędnie? Czy być może jak
podaje „Nasz Dziennik” podawali komendy, które musiały spowodować
rozbicie się samolotu.

Pan Muś był jednym ze świadków tych okoliczności, nasłuchiwał rozmów z
załogą Tupolewa i mógłby ewentualnie obciążyć kontrolerów lotu.
Pamiętajmy, że nagrania z wieży kontroli lotów nie zachowały się.
Okazało się, że magnetowid, który miał wszystko nagrywać był niesprawny.
W związku z tym jednym z takich kluczowych elementów ewentualnego
oskarżenia byłyby zeznania świadków.

Dziś okazuje się, że jeden z tych świadków nie żyje. To bardzo
zaskakująca informacja. Pozostaje pytanie, czy prokuratorzy zdążyli
przed śmiercią zadać świadkowi wszystkie niezbędne pytania, tak aby w
momencie kiedy nie będzie można go przesłuchać przed sądem nie mieć
żadnych wątpliwości? Mam obawy co do tego.

Mam nadzieję, że prokuratorzy zreflektują się i przeprowadzą ponownie
przesłuchania wszystkich świadków zdarzenia z miejsca katastrofy. Rodzi
się też zasadnicze pytanie, czy ci świadkowie którzy mogą mieć kluczowe
znaczenie dla prokuratury czy byli objęci jakąkolwiek ochroną?
Chociażby kontrwywiadowczą; to byli wojskowi. I  czy były jakieś sygnały
o zagrożeniu ich życia, dlatego że w tego typu katastrofie te osoby
powinny mieć szczególny status, którego zdaje się nie miały.

My nie możemy spekulować w tej prawie. W pierwszej kolejności należy
ustalić okoliczności tego zgonu. Ustalić jak do niego doszło, w jakiej
sytuacji. Czy był udział osób trzecich, czy było to np. samobójstwo, jak
donoszą niektóre media. Czy też może była to przyczyna naturalna.

Wszystko mogą wyjaśnić – w pierwszej kolejności – oględziny miejsca,
ale również sekcja zwłok. Nie wyobrażam sobie, żeby w sytuacji kiedy
młoda osoba ginie nie w szpitalu po przebytym zawale, tylko w garażu w
domu prokuratura nie zdecydowała się na przeprowadzenie sekcji zwłok. To
by było zaniedbanie, które można zakwalifikować, jako niedopełnienie
obowiązków służbowych.

Mam nadzieję, że są to wyłącznie spekulacje policji. A prokuratura
wyda stosowne zarządzenie, mając na względzie fakt, że był to świadek
tak istotnego postępowania, jak sprawa katastrofy smoleńskiej. Od razu
trzeba zaznaczyć, że te dwie wersje pewnie będą jednymi z hipotez
roboczych, czyli śmierć z przyczyn naturalnych lub samobójstwo. To jest o
tyle zaskakujące, że to była młoda osoba.

Osoba, która była żołnierzem – takie osoby muszą być i są poddawane
wnikliwej kontroli zarówno poprzez testy psychologiczne czy
psychiatryczne. Jak i również badania medyczne. Do lotów nie dopuszcza
się osób wątłego zdrowia, jak również osób o słabej psychice ze
skłonnościami samobójczymi. Te wszystkie okoliczności powinny być zawsze
wynikiem wcześniejszych badań i nigdy taka osoba nie mogłaby być
technikiem pokładowym, pilotem lub  kontrolerem lotu.

W takich zawodach te osoby są wykluczane. W związku z tym warto się
zastanowić i warto zbadać testy, które przechodził. I wtedy ustalić czy
został on błędnie dopuszczony do wykonywanych obowiązków przed śmiercią.
Czy też być może są wątpliwości dotyczące hipotez roboczych, o których
wspomniałem.

Wypowiedź mec. Bartosza Kownackiego dla Radia Maryja. 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

11. "Łykendowy Morderca"

to już jakieś rytualne "samobójstwa" zawsze piątek wieczorem,zawsze POlicja wyklucza
obecność osób TRZECICH
i zawsze albo garaż,albo piwnica....
Własnie czytałam moje " POLSKIE Forum,"u Asindzieja,gdy o 15,27 ukazał się wpis o "Kolejnej śmierci smoleńskiej....czytając poprzednie wpisy nawet nie pomyślałam,że
"Łykendowy Morderca",
kolejny RAZ uderzył...TERAZ
Korowód Smoleńskich Śmierci ma następną Ofiarę....wieczne odpoczywanie racz MU dać Panie

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

12. nie znaleziono listu pożegnalnego

Chorąży Remigiusz Muś był technikiem pokładowym, członkiem załogi Jaka-40, którym 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska lecieli dziennikarze.

Maszyna wylądowała bezpiecznie na lotnisku w Smoleńsku. Kilkadziesiąt minut później doszło do katastrofy prezydenckiego Tu-154M.

Ciało technika znalazła jego żona wczoraj ok. godz. 22.30 w piwnicy ich domu w Piasecznie. Wiele wskazuje na samobójstwo - mężczyzna najprawdopodobniej powiesił się na linie żeglarskiej.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Dariusz Ślepokura mówił w TVN24, że na ciele zmarłego nie było śladów wskazujących na działanie osób trzecich. Jak dotąd nie znaleziono też listu pożegnalnego, który mógłby być jednoznacznym dowodem na to, że chorąży popełnił samobójstwo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

13. kolejne smoleńskie zabójstwo

Wieczne Odpoczywanie racz Mu dać, Panie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Unicorn

14. Samobójstwo i wypadek bardzo

Samobójstwo i wypadek bardzo łatwo upozorować. Instruktaż w komedii z Willisem-Red.
"dokładnie jak w przypadku Leppera i Petelickiego - SEKCJA co najmniej 48 godzin po śmierci."
Wygodne. Wiele toksyn ulatnia się już po kilkunastu godzinach. Inne są wykrywane tylko na specjalistycznych testach a nikt przecież nie będzie sobie zadawał trudu.
Rozumiem, że szklanki w domu zostały "starannie" zabezpieczone?
Seryjny samobójca jest człowiekiem znanym ofiarom. A przynajmniej nie boją się otwierać i schodzić porozmawiać. Pytanie za kurczaka, ktoś z tzw. polskich służb czy rosyjskich?

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

15. Unicorn

wygląda na to, że "panowie od śrubek" ustąpili miejsca "panom od sznura".
Na początku III RP w sprawie FOZZ wszyscy ginęli w nieszczęśliwych wypadkach samochodowych, w III RP odzyskanej dla Michnika szerzy się moda na sznury...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Śmierć chorążego Musia, czyli

Śmierć chorążego Musia, czyli statystyka po polsku. "Trudno uciec od myśli, że jakieś „trzecie osoby” mogły odegrać swoją rolę"

"Spośród lotników, którzy 10 kwietnia 2010 rano wyruszyli do
Smoleńska żyje już tylko część załogi Jaka-40. Statystycznie to
interesujący przypadek".


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Dlaczego nikt nie ochraniał

Dlaczego
nikt nie ochraniał chorążego Musia? Z tego samego powodu, dla którego
nikt z ochrony nie sprawdził smoleńskiego lotniska. Hańba

Trzeba z pewnością być idiotą, by wierzyć w kolejne samobójstwo.
Ludzie ze służ specjalnych! Nie wstyd wam, że pod waszym nosem ktoś
morduje najważniejszych świadków polskiej historii?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

18. @Unicorn

Po jakim czasie znika Pavulon?

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

19. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Świadkowie ważnych wydarzeń odchodzą w tajemniczych okolicznościach,
Współczesna nauka, potrafi zagadki rozwiązywać

Cześć Jego pamięci

Wyrazy szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

20. @guantanamera

Pankuronium podaje się we wstrzyknięciach dożylnych przez venflon lub przez wkłucie centralne bezpośrednio do przedsionka serca.

Pankuronium powoduje zwiotczenie mięśni poprzecznie prążkowanych (w tym oddechowych) dzięki działaniu kompetycyjnemu w stosunku do acetylocholiny na receptory płytki motorycznej. Nie wpływa na zwoje układu współczulnego, nieznacznie stymuluje wydzielanie noradrenaliny, w niewielkim stopniu wpływa na uwalnianie histaminy i hamuje nerw błędny.

Po około 2 min. od podania dożylnego wywołuje pełne zwiotczenie mięśni umożliwiające intubację, które utrzymuje się przez 40 min.
Średni czas półtrwania wynosi 100-120 min. (u chorych ze skrajną niewydolnością wątroby może on wynosić nawet 4 godziny), po około 3-4 godzinach lek ulega całkowitemu wydaleniu, częściowo w wyniku procesów metabolicznych w wątrobie (w około 40% wydalany z moczem oraz w około 10% z żółcią w niezmienionej postaci). Zniesienie resztkowego działania zwiotczającego następuje po podaniu leków blokujących cholinesterazę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Szanowny Panie Michale

długą listę "samobójców" i zamordowanych przez "szaleńców" otwiera szyfrant Zielonka.

Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. samobójców może przybywać lawinowo po takich decyzjach

Rejestracja zamiast szachownicy

Jedynym znakiem rozpoznawczym polskiego leoparda są barwy narodowe
umieszczone na tablicy rejestracyjnej pojazdu. I to wystarczy –
uważa
MON

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

23. Tak sobie myślę

A może Pułk 36 został rozwiązany żeby załogę JAK-a wysłać na emeryturę?

avatar użytkownika Maryla

24. Gen. bryg. rez. Jan

Gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej w latach 1997-2000 wątpi w prawdziwość informacji, że żołnierz targnął się na swoje życie. - Patrząc na to, co dzieje się wokół wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, to wersja samobójstwa absolutnie do mnie nie przemawia. Nie sądzę, aby wszystkie te okoliczności, mimo swej dotkliwości, mogły tu przeważyć. Piloci, w ogóle żołnierze, nie załamują się tak łatwo. Chyba że są dodatkowo mocno szykanowani – mówi gen. Baraniecki.

Podobnego zdania jest ojciec mjr. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy lotu PLF 101 do Smoleńska, Władysław Protasiuk. - Śmierć tego młodego człowieka jest kolejnym dowodem na to, że Polska nie zdała egzaminu ani 10 kwietnia 2010 roku, ani nie udało jej się to do tej pory. Doprowadzili do tego nasi rządzący, którzy od ponad dwóch i pół roku za wszelką cenę zdają się robić wszystko, aby sprawa katastrofy smoleńskiej nie została wyjaśniona. I ta nagła, niewyjaśniona śmierć pana Remigiusza jedynie tego po raz kolejny dowodzi - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Władysław Protasiuk. - Pan Muś był osobą niewygodną dla tych wszystkich, którym zależy na zamieceniu katastrofy pod dywan. Przecież to był jeden z najważniejszych świadków w sprawie katastrofy - dodał.

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/13582,tajemnicza-smierc-swiadka-k...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Tajemniczy zgon ważnego

Tajemniczy zgon ważnego świadka katastrofy smoleńskiej. Skąd prokuratura już wie, że to było samobójstwo?

Natychmiastowe ukierunkowanie opinii publicznej przez prokuraturę na
wersję o samobójstwie budzi poważne wątpliwości czy starannie zbadane
zostaną inne możliwe wersje śmierci chorążego, włącznie z wersją o
udziale osób trzecich?

Czym prokuratura uczci 11-tą rocznicę Smoleńska? Bo śledztwo zapewne będzie jeszcze trwało, do ostatniego samobójstwa...

Sprawa Olewnika udaje się prokuratorom nie gorzej od śledztwa
smoleńskiego. I samobójca podobny grasuje. A propos - ciekawe, jakie
kluczowe dowody przeprowadzi prokuratura dla uczczenia jedenastej
rocznicy katastrofy?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. (Brak tytułu)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Kto zginął w związku ze SMOLEŃSKIEM?

nie wszystkie nazwiska sa związane, ale taką listę zrobił

http://mpolak.salon24.pl/458648,kto-zginal-w-zwiazku-ze-smolenskiem

1. Chorąży Stefan Zielonka, rok 2009

2. Profesor Stefan Grocholewski Zmarł 31.03.2010 r.

3. Grzegorz Michniewicz - "Powiesił się" 23 grudnia 2009 roku na kablu od odkurzacza, w dniu, w którym z remontu w Samarze wrócił samolot TU-154, który potem rozsypał się w drobny mak na Siewiernym.

4. Mieczysław Cieślar, biskup Diecezji Warszawskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, zginął w "wypadku samochodowym" 18.04.2010 r

5. Krzysztof Knyż, operator "Faktów",10 kwietnia 2010 był w Smoleńsku. Zmarł w Moskwie 2 czerwca 2010r. Śmierć całkowicie przemilczana.

6. Profesor Marek Dulinicz, szef grupy archeologicznej,zginął 6 czerwca 2010 w wypadku samochodowym, w trakcie oczekiwania na wyjazd do Smoleńska.

7. Doktor Eugeniusz Wróbel, Zabity za pomocą piły mechanicznej 16.10.2010 r, przez swego syna, który zdołał usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć wszystko. Złego stanu swego "chorego psychicznie" syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą.

8. Ryszard Kuciński, prawnik Andrzeja Leppera, zmarł w maju 2011 r.

9. Wiesław Podgórski,znaleziony martwy w biurze Samoobrony pod koniec czerwca 2011 r. Jako przyczynę śmierci podano "samobójstwo".

10. W 2011 roku samobójstwo przez powieszenie popełnił oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, służący w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie.

11. Róża Żarska, adwokat Andrzeja Leppera, zmarła w lipcu 2011 r. w Moskwie.

12. Dariusz Szpineta - zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, został znaleziony martwy w łazience ośrodka wczasowego w Indiach.

13. Generał Sławomir Petelicki, były dowódca jednostki "Grom". Znaleziony martwy 16 czerwca 2012 roku.

14. Andrzej Lepper, szef "Samoobrony" oraz były wicepremier, 5 sierpnia 2011 został znaleziony martwy w swym biurze w Warszawie. Według informacji przedstawicieli policji popełnił samobójstwo poprzez powieszenie się.

15. płk. Leszek Tobiasz - były oficer WSI, główny świadek w "aferze marszałkowej". Zmarł 17.02.2012 podczas balu OHP ("zatańcował się na śmierć") rzekoma przyczyna zgonu: niewydolność krążenia. 01.03.2012 miał składać zeznania przed sądem.

16. dr. Dariusz Ratajczak - historyk, tzw. "rewizjonista holocaustu", wydalony z "wilczym biletem" z Uniwersytetu Opolskiego. Jego zwłoki w stanie rozkładu znaleziono 11.06.2010.

17. Jerzy Pronobis - prezes spółki Club&Travel, która zajmuje się rozprowadzaniem lukratywnych biletów na Euro 2012. R

18.Remigiusz Muś- "powiesił się" w piwnicy.

i do tego jeszcze 96 ofiar z TUPOLEWA.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. http://www.naszdziennik.pl/po

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/13629,nie-zyje-swiadek-z-korsarza...

W nocy z soboty na niedzielę zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach 42-letni technik pokładowy Jaka-40, jedyny świadek korespondencji między wieżą kontrolną Smoleńsk Północny a załogą Tu-154M.

Jego ciało o godzinie 22.30 znalazła żona w piwnicy rodzinnego domu, wisiało na żeglarskiej linie. Żona próbowała go reanimować. Jeszcze przed przeprowadzeniem sekcji zwłok policja wykluczyła udział osób trzecich.

Po stwierdzeniu zgonu ciało przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Jak informuje Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dziś rano zostanie podjęta decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Piasecznie. Śledczy zapewniają, że na ciele oprócz blizny po linie nie stwierdzono innych obrażeń.

- Na tę chwilę, na podstawie oględzin zwłok prokuratura nie stwierdziła udziału osób trzecich - stwierdza Ślepokura. Piloci są wstrząśnięci śmiercią kolegi. - Dowiedziałem się o tym dziś rano od kolegów. Przepraszam, nie dam rady rozmawiać - tłumaczą.

To Muś ujawnił, że kontroler z wieży wydał załodze tupolewa komendę zejścia na wysokość 50 metrów. Zeznał, że po lądowaniu na Siewiernym nasłuchiwał korespondencji innych statków powietrznych z wieżą. Według niego, kontroler z "Korsarza" wydał załodze Tu-154M dyspozycję zejścia do wysokości nie mniejszej niż 50 metrów.

Takie same komendy usłyszała wcześniej załoga Jaka-40 i Iła-76. Muś nasłuchiwał komunikacji między Tu-154 a kontrolerem, siedząc w kabinie jaka, już na lotnisku, słyszał te słowa w radiostacji pokładowej. W jego ocenie, polskie załogi wiedziały, że na lotnisku w Smoleńsku obowiązuje 100 m jako minimalna wysokość do podjęcia decyzji o lądowaniu (tzw. wysokość decyzji).

Piloci nie mieli prawa zejść niżej i na takiej wysokości decyzję o lądowaniu podjęła właśnie załoga jaka. Dlaczego tupolew znalazł się poniżej 100 metrów i czy miała na to wpływ rozmowa z wieżą na kilka minut przed katastrofą? Muś był ostatnim z członków załogi jaka, który rozmawiał z pilotami tupolewa.

Porucznika Artura Wosztyla (pierwszego pilota, który rozmawiał wcześniej z dowódcą Tu-154) nie było już wtedy w samolocie.

- Ja też wyszedłem na mniej więcej dwie minuty, na tę ostatnią fazę lądowania, żeby nasłuchiwać, jak lądują. Porucznik Wosztyl rozejrzał się i powiedział: "Nie, teraz to już w ogóle nic nie widać. W tych warunkach to się chyba nie da wylądować. Może lepiej, żeby nie lądowali?". Mgła wchodziła na lotnisko takimi pasami. Wtedy to był moment, że nie było widać już drzew, które stały obok nas. Ja na to: "Dobra, to wrócę". Wróciłem i powiedziałem o tych 200 metrach. Odpowiedzieli: "Dzięki" - relacjonował Muś.

Wcześniej, siedząc w kabinie, słyszał, jak kontroler ze smoleńskiej wieży wydał załodze Iła-76 i Tu-154M dyspozycję zejścia do wysokości nie mniejszej niż 50 metrów.

- Tak mówiłem kolegom tuż po katastrofie i nadal tak twierdzę. Pamiętam też, że ił również dostał od kontrolera komendę "50 metrów" i "być gotowym do odejścia" - dodał.

Jako jedyny z Jaka-40 widział pierwsze nieudane podejście rosyjskiego iła do lądowania. Reszta załogi była wtedy w samolocie.

- Skrzydła nad trawą były na wysokości około 3 metrów, i to z dużymi przechyleniami - wskazywał, podkreślając, iż jest pewien tej komendy, jak zresztą komendy "50", wydanej przez wieżę tupolewowi.

Muś, który razem z por. Arturem Wosztylem i por. Rafałem Kowaleczką stanowił załogę Jaka-40, mówił również, że słyszał odgłosy eksplozji. Według stenogramów z czarnej skrzynki tupolewa, kontroler wydaje po raz pierwszy komendę "101 horyzont" dokładnie w tej samej sekundzie, w której nawigator odczytuje wysokość "50 metrów".

- Słyszałem, jak mówił wcześniej [kontroler z wieży - red.], że najniżej mogą zejść na 50 metrów i być gotowi odlecieć, jeśli nie zobaczą pasa. Nie na 100. Teraz: czy nasze słowa są bardziej wiarygodne, czy stenogram? - dopytywał Muś.

Podkreślał, że była tylko jedna komenda dla polskiej maszyny z prezydentem na pokładzie, owo "50" metrów. Był jedyną osobą, poza kontrolerem i dowódcą Tu-154M, który ją słyszał. Podkreślał, że wszystko można sprawdzić, bo zapisy rozmów zostały zarejestrowane na magnetofonie Jaka-40.

Deszyfracją tych nagrań zajmuje się obecnie Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Jak informuje płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego, prace trwają. I nie wiadomo, kiedy się zakończą.

Instytut opracowuje opinię na potrzeby prokuratury. - Żadnych terminów jeszcze nie znamy, opracowanie jeszcze trwa. Biegli zwracali się o pewne rzeczy, które trzeba było im dosłać. Opinia ciągle jest opracowywana - zapewnia Rzepa.
Świadkowie pod szczególną ochroną

Piloci Jaka-40, którzy 10 kwietnia byli na lotnisku Smoleńsk Północny, zdaniem posłów z sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych powinni zostać objęci specjalną ochroną.

Takie prerogatywy ma minister spraw wewnętrznych. Prokuratura prowadząca postępowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej może o to wnioskować do MSW. Oczywiście wniosek musi być uzasadniony, że zachodzi podejrzenie zagrożenia życia lub zdrowia danej osoby.

- Spodziewam się, że zostaną podjęte właśnie takie decyzje i że świadkowie zdarzenia, którzy byli obecni 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, zostaną objęci specjalną ochroną. Świadków zdarzenia powinno się chronić. Oczekiwałbym od prokuratury złożenia takiego wniosku do ministra Marka Cichockiego, zbyt wiele jest niewyjaśnionych śmierci wokół sprawy Smoleńska - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Jarosław Zieliński, wiceszef komisji.

- Coś złego dzieje się w Polsce po katastrofie smoleńskiej z udziałem instytucji niekoniecznie polskich. Przykładem są sprawy związane z zamianą ciał ofiar katastrofy. Rosjanie rozgrywają tragedię smoleńską na swój sposób przy biernej postawie władz polskich - dodaje Stanisław Piotrowicz, były prokurator, członek tejże komisji.

Dopytywany o ochronę świadków płk Zbigniew Rzepa nie mógł się do tej kwestii ustosunkować, bo... o niczym nie wiedział.

- Nie mam żadnych informacji na temat śmierci Remigiusza Musia - przyznał wczoraj w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik NPW.

Anna Ambroziak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. "Samobójstwo"? Nie wierzę

Z gen. bryg. rez. Janem Baranieckim,
zastępcą dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej w latach 1997-2000,
rozmawia Marcin Austyn

Remigiusz Muś, technik
pokładowy z samolotu Jak-40, który 10 kwietnia 2010 r. jako pierwszy
lądował na lotnisku Siewiernyj, nie żyje. Dlaczego młody żołnierz miałby
targnąć się na własne życie?

- Patrząc na to, co dzieje się wokół wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, to wersja samobójstwa absolutnie do mnie nie przemawia.

A
to, jak rozwiązano specpułk, jak traktowano jego żołnierzy, szkalowano
imię pilotów, którzy zginęli w katastrofie, ale i tych, którzy byli w
tym czasie w Smoleńsku, to mogło mieć znaczenie?

- Nie sądzę, aby
wszystkie te okoliczności, mimo swej dotkliwości, mogły tu przeważyć.
Piloci, w ogóle żołnierze, nie załamują się tak łatwo. Chyba że są
dodatkowo mocno szykanowani.

Technik prowadził korespondencję z
załogą Tu-154M z płyty lotniska, to on twierdził, że smoleńska wieża
zezwalała na zejście do 50 m, a nie do 100 m, jak stwierdzono w czasie
badań. To nie pasowało do znanego nam obrazu...

- W tym miejscu
przypomnę tylko, że w "Naszym Dzienniku" niedawno były rozważane powody,
dla których prokuratorzy 10 kwietnia 2010 roku nie wylecieli wojskową
CASĄ do Smoleńska. Dla mnie sprawa jest oczywista. Rosjanie im
zabronili. A chodziło głównie o to, by nie mieć możliwości do zrobienia z
góry zdjęcia rozrzutu części samolotu na miejscu katastrofy. Gdybym
dysponował taką dokumentacją z 10 kwietnia 2010 roku, z pewnością byłbym
w stanie stwierdzić, czy w tym przypadku można mówić o wybuchu, jak
również o tym, czy statek powietrzny rozpadał się w powietrzu. Takiej
dokumentacji jak do tej pory jakoś nikt nie widział, a powinna zostać
wykonana.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/wp/13627,samobojstwo-nie-wierze.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Muś - ostatni rozmówca mojego syna

Z Władysławem Protasiukiem, ojcem mjr. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy lotu PLF 101 do Smoleńska, rozmawia Marta Ziarnik

Słyszał Pan o śmierci technika pokładowego z Jaka-40 - chorążego Remigiusza Musia?

- Pierwsze słyszę od pani. Wiadomo, jak do tego doszło?

Sprawą zajmuje się prokuratura. Na razie podano jedynie, że zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.

- Pani redaktor, tu chyba nie trzeba już żadnego komentarza... Śmierć
tego młodego człowieka jest kolejnym dowodem na to, że Polska nie zdała
egzaminu ani 10 kwietnia 2010 r., ani nie udało jej się to do tej pory.
Doprowadzili do tego nasi rządzący, którzy od ponad dwóch i pół roku za
wszelką cenę zdają się robić wszystko, aby sprawa katastrofy
smoleńskiej nie została wyjaśniona. I ta nagła, niewyjaśniona śmierć
pana Remigiusza jedynie tego po raz kolejny dowodzi.

To znaczy?

- To znaczy, że pan Muś był osobą niewygodną dla tych wszystkich,
którym zależy na zamieceniu katastrofy pod dywan. Przecież to był jeden z
najważniejszych świadków w sprawie katastrofy. Razem z resztą załogi
Jaka-40 wylądował na Siewiernym około godziny przed załogą Tu-154M,
którym leciała cała delegacja prezydencka. I wiemy, że był on jedną z
ostatnich osób, które rozmawiały przez radio pokładowe z moim synem
Arkadiuszem. To przecież m.in. jego zeznania jako pierwsze rzuciły cień
na te wszystkie kłamstwa, którymi od samego początku starali się nas
zbyć zarówno Rosjanie, jak też pan premier Donald Tusk, Radosław
Sikorski i inni. Podważył m.in. kłamstwa "Korsarza", jakoby wieża wydała
mojemu synowi, dowódcy tupolewa, polecenie zejścia do 100 metrów i w
razie braku widoczności konieczność odlotu. Dzięki zeznaniom pana
chorążego dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę było zupełnie inaczej. Że
wieża zaleciła załodze Tu-154M zejście do poziomu 50 m - tak samo, jak
wcześniej zaleciła Jakowi-40 oraz IŁ-owi 76. Czyli że zdając sobie
sprawę z coraz gorszych warunków pogodowych, celowo naprowadzała załogę
tupolewa na zgubę. Dzięki zeznaniom śp. Musia oraz temu, że po
wylądowaniu na Siewiernym został w kabinie jaka i nasłuchiwał
korespondencji innych samolotów z wieżą w oczekiwaniu na lądowanie
96-osobowej delegacji z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim na czele, udało
się wykluczyć, a być może także zapobiec innym kłamstwom na temat
przyczyn katastrofy, której spowodowanie usiłuje się zrzucić na pilotów.

Muś twierdził, że korespondencję z "Korsarzem" nagrywał na pokładowym magnetofonie.

- No właśnie, czyli dysponował dowodami, które podważają wszystkie
serwowane nam kłamstwa, które całkowicie przekreślają przekazane nam
przez stronę rosyjską rzekome materiały dowodowe w postaci gotowego
zapisu czarnej skrzynki Tu-154M, a które stanowiły główny dowód zarówno
dla komisji MAK, jak też dla komisji Jerzego Millera. Być może nagrania z
magnetofonu znajdującego się na pokładzie Jaka-40 brzmią zupełnie
inaczej niż zaprezentowane nam zapisy z czarnej skrzynki. To zaś
świadczy o tym, że ktoś kłamie, że udostępnione nam nagrania, bo nie
dostaliśmy do tej pory należących do nas czarnych skrzynek, są
zwyczajnie sfałszowane.

Taśmy z Jaka-40 w dniu katastrofy zabezpieczyła Żandarmeria Wojskowa, jednak do tej pory nie ujawniono ich zapisu.

- Czyli to tylko potwierdza moje wcześniejsze słowa, że Rosjanie
kłamią. Ale kłamie też nasz rząd, skoro nie robi nic, by te nagrania
ujrzały wreszcie światło dzienne. Jednak obserwując dotychczasowe
działania ekipy pana Tuska w sprawie katastrofy smoleńskiej śmiem
twierdzić, że nie tyle nie robi nic, by ujawnić owe taśmy, ile robi
wszystko, żeby nie zostały upublicznione. A dlaczego? To już chyba każdy
może sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Nie ma Pan wrażenia, że coś bardzo niedobrego dzieje się w ostatnich latach z naszym lotnictwem?

- Pani redaktor, nie mam wrażenia, tylko pewność. Ktoś bardzo zabiega
o to, żeby żołnierze ze specpułku stali się pewnym pośmiewiskiem.
Najpierw było niszczenie 36. SPLT od środka, poprzez stwarzanie coraz
gorszych warunków do pracy i szkolenia, co w swoich raportach podkreślał
m.in. gen. Andrzej Błasik i inni, i o czym pisał niejednokrotnie "Nasz
Dziennik". Następnie usiłowano zrzucić winę za katastrofę na niewinnych
pilotów, a gdy to się nie udało, wówczas na znajdującego się na
pokładzie dowódcę Sił Powietrznych. W międzyczasie rozpoczęto przedziwną
nagonkę na pozostałych pilotów. Wiemy, że wielu z nich po katastrofie
albo straciło pracę, albo też sami rezygnowali, gdyż nie mogli już
znieść takiego traktowania. Docierają też do mnie słuchy, że wielu
pilotów, w tym zwłaszcza załoga jaka, żyje w jakimś niezrozumiałym
strachu. To o czymś świadczy. Dlatego też nie możemy pozostawać obojętni
wobec tej nagłej i niejasnej śmierci pana Remigiusza Musia. Tych
dziwnych zgonów mamy już zbyt dużo, by można było mówić o przypadku.
Giną świadkowie i ci, którzy mają jakąś większą wiedzę odnośnie do tej
strasznej tragedii, która miała miejsce pod Smoleńskiem. Zastanawiam
się, ilu jeszcze niewinnych ludzi musi zginąć, by nasz kraj, nasi
rządzący, zrobili wreszcie coś, by bronić swoich obywateli i żołnierzy, a
tym samym swojego dobrego imienia.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/wp/13621,mus-ostatni-rozmowca-mojego-syna.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

31. wyrazy wspólczucia dla Rodziny śp Ostatniego rozmówcy

ze śp Arkadiuszem Protasiukiem....oraz wyrazy współczucia i wsparcia dla Rodzin smoleńskich ,a szczególnie dla Rodzin Lotników i Załogi TU-154
BO CI NIE DOŚĆ ,ŻE CIERPIĄ Z POWODU UTRATY Najbliższych,to jeszcze muszą walczyć o ICH HONOR
większej Hańby Polska nie zaznała....Nigdy...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

32. Głos Rosji odnotował

Znaleziono ciało świadka katastrofy pod Smoleńskiem

We własnym domu znaleziono ciało świadka w sprawie katastrofy samolotu polskiego prezydenta pod Smoleńskiem, Remigiusza Musia, który się powiesił. Śledztwo uważa, że popełnił on samobójstwo.

Podczas katastrofy samolotu prezydenckiego Tu-154 Muś znajdował się w kabinie samolotu Jak-40, który zdążył wylądować. Przez radiostację pokładową słuchał on rozmów załogi Tu-154 ze smoleńskim dyspozytorem.

Szef polskiej komisji parlamentarnej ds. śledztwa w sprawie katastrofy lotniczej Antoni Macierewicz uważa, że Muś był jednym z dwóch kluczowych świadków w tej sprawie. Drugim jest pilot Jak-40, który, zdaniem parlamentarzysty, ma teraz zostać objęty ochroną.

http://polish.ruvr.ru/2012_10_29/katastrofa-Smolensk-swiadek-samobojstwo/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Tajemnicza śmierć świadka

http://polish.ruvr.ru/2012_10_29/92813952/

Agencje informacyjne przekazały wiadomość o zagadkowych okolicznościach śmierci chorążego Remigiusza Musia, jednego ze świadków w sprawie katastrofy samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem.

Korespondent Głosu Rosji odbył rozmowę telefoniczną z posłem na Sejm Antonim Macierewiczem, przewodniczącym komisji parlamentarnej wyjasniającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem. Oto nagranie z ich rozmowy:

Pobierz plik

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. ŚLEPOKURA ZNÓW NIC NIE WIDZI

Sekcja zwłok Remigiusza M. - technika pokładowego Jaka-40 - wykazała, że popełnił on samobójstwo. Nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich - poinformowała stołeczna prokuratura.
Sekcję zwłok przeprowadzono w poniedziałek w warszawskim zakładzie medycyny sądowej. Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, wstępne wyniki sekcji wskazują, że śmierć nastąpiła na skutek ucisku pętli na szyję. Dodał, że nie ma obrażeń wskazujących na udział osób trzecich.

Rzecznik poinformował, że zlecono także badania toksykologiczne. - Mają one odpowiedzieć na pytanie, czy w chwili czynu Remigiusz M. był pod wpływem alkoholu czy środków odurzających. Na wyniki tych badań będziemy oczekiwać 3-4 tygodnie - powiedział. Dodał, że przeprowadzono oględziny piwnicy, w której znaleziono ciało mężczyzny. Przesłuchani w charakterze świadków zostali sąsiedzi oraz żona chorążego.

Były przełożony podoficera płk Krzysztof Cur wspominał, że M. był człowiekiem pogodnym, miał propozycję pozostania w wojsku, ale postanowił odejść. Dodał, że nie wiąże jego śmierci z katastrofą smoleńską.

- Chorąży był starszym technikiem obsługi pokładowej, wykonywał loty na samolocie Jak-40. Namawiałem go, by został w służbie, wiedziałem, że to doświadczony specjalista, dla którego jest miejsce w nowej jednostce. Otrzymał propozycję przeszkolenia na śmigłowce, by dalej mógł wykonywać loty. Niestety nie skorzystał z niej, zapewnił mnie, że będzie w stanie znaleźć pracę w stolicy. Podtrzymał tę decyzję i zwolnił się ze służby wojskowej - powiedział płk Cur, ostatni dowódca eskadry lotniczej 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który pełnił tę funkcję od czerwca do listopada 2011.

Płk Cur powiedział, że nie zauważył, by chorąży miał np. kłopoty psychiczne związane z lotem do Smoleńska: Był osobą bardzo przyjazną, otwartą, dzielił się doświadczeniem z młodszymi kolegami, był pomocny, zawsze uśmiechnięty, nie wiązałbym jego śmierci z tamtymi wydarzeniami - powiedział.

Były technik pokładowy Jaka-40 w śledztwie w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154 był przesłuchiwany jako świadek. W wypowiedziach dla mediów M. utrzymywał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m. Z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów.

Chorąży twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 a kontrolą lotów. Według niego również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do 50 m. Jak-40 wylądował w trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą prezydenckiego samolotu. Na jego pokładzie było kilkunastu dziennikarzy mających relacjonować uroczystości rocznicowe w Katyniu.

Pułk specjalny został rozwiązany z początkiem roku, na jego miejsce powołano nową jednostkę eksploatującą tylko śmigłowce. Na dalszych trasach zadania przewozu osób na najwyższych stanowiskach w państwie pełnią samoloty pasażerskie wyczarterowane od PLL Lot i wojskowe maszyny transportowe.

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5291107,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

37. Nie chciałbym popadać w

Nie chciałbym popadać w nadmierny pesymizm ale kto wie, czy nie istnieje jakiś specjalny zespół, interdyscyplinarny i ponadnarodowy, eufemistycznie rzecz ujmując, który bierze sprawę we własne ręce, czytaj: dokonuje likwidacji. Praktyka czyni mistrza, Reiss, Kriwicki, Trocki, Krawczenko...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Pelargonia

38. Kolejne POsmoleńskie zabójstwo? - Kluczowy świadek Remigiusz Muś

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

39. Nie żyje technik Jaka-40-ważny świadek w śledztwie smoleńskim 28

Warto obejrzeć te dwa filmy:

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

40. 19:38 "Za dużo tych śmierci

19:38

"Za dużo tych śmierci samobójczych. Aż trudno w to uwierzyć"

"Za dużo tych śmierci samobójczych. Aż trudno w to uwierzyć"

- Trochę za dużo tych śmierci samobójczych. Aż trudno
uwierzyć w taki przypadek. Ale nie chciałbym dzisiaj dywagować, bo to...
czytaj dalej »


Nałęcz: Ta śmierć zwróciła moją uwagę

Nałęcz: Ta śmierć zwróciła moją uwagę

- Ta śmierć zwróciła moją uwagę i w jej sprawie musi
zostać przeprowadzone bardzo drobiazgowe śledztwo - powiedział w
programie...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Na potwierdzenie słów

Na potwierdzenie słów Remigiusza Musia poczekamy jeszcze długo. Prokuratorzy czekają na… stronę rosyjską

W czym Rosjanie mieliby pomóc przy odczytach z magnetofonu Jaka-40?
Urządzenia, które od początku jest w polskich rękach? Trudno to
zrozumieć.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. (Brak tytułu)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

43. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

No cóż , żyjemy w państwie dyktatury tusku i służb specjalnych.
A ślepokura zawsze będzie tylko ślepą kurą na gnieździe.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika guantanamera

44. A dzisiaj

pojawił sie problem z trotylem..." Rz " : Na wraku Tu - 154 znaleziono trotyl‎‏ -

avatar użytkownika Maryla

45. Po samobójstwie technika

Po samobójstwie technika pokładowego Jaka-40



Remigiusz M. popełnił samobójstwo z przyczyn
osobistych i nikt mu w tym nie pomagał, ani go do tego desperackiego
czynu nie zmuszał – wynika z ustaleń Prokuratury.

Według nieoficjalnych informacji portalu tvp.info śledztwo w sprawie
śmierci Remigiusza M. powinno zakończyć się w ciągu kilku, najwyżej
kilkunastu dni. – Analiza zeznań świadków, w tym rodziny lotnika i
jego znajomych, wsparta profilem psychologicznym technika, nie pozwoliła
na znalezienie jakichkolwiek dowodów wskazujących, że w śmierć
Remigiusza M. mogą być zamieszane tzw. osoby trzecie. Motywem działania
lotnika były kłopoty osobiste
– mówi portalowi tvp.info jeden ze śledczych.

Prokuratura
okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Remigiusza M. na podstawie
art. 151 Kodeksu Karnego, który stanowi:„Kto namową lub przez
udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne
życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. To
zwyczajowa klasyfikacja w tego typu przypadkach.



Technik popełnił samobójstwo pod koniec października ub.r. Ciało
Remigiusza M. znalazła jego żona, w piwnicy ich domu w Piasecznie.
Mężczyzna się powiesił. Na jego ciele nie stwierdzono śladów
wskazujących, że mogło to być morderstwo. Remigiusz M. w chwili śmierci
nie znajdował się pod wpływem środków odurzających czy psychotropowych
bądź leków. W jego ciele stwierdzono jednak ślady alkoholu.

Remigiusz
M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na smoleńskim
lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154 w 2010 r. Lotnik przekonywał,
że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego
samolotu na zejście do wysokości 50 m – podczas gdy z opublikowanego
stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów.
Według Remigiusza M., również załoga Jaka-40 dostała zgodę na zejście do
50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony,
który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko. Technik
pokładowy Jaka-40 służył w 36. specpułku transportowym. Po jego
rozformowaniu M. przeszedł na emeryturę.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Umorzono śledźtwo ws.

Umorzono śledźtwo ws. samobójstwa Remigiusza Musia. "Śmierć bez udziału osób trzecich"


Nikt nie przyczynił się do samobójstwa Remigiusza Musia - uznała
warszawska prokuratura i umorzyła śledztwo w sprawie śmierci technika
pokładowego Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 r. lądował w Smoleńsku.
Decyzja prokuratury nie jest prawomocna. Osobom najbliższym przysługuje
prawo do zażalenia.

"Z zebranego w toku śledztwa materiału dowodowego
wynika jednoznacznie, że śmierć Remigiusza Musia nie była spowodowana
działaniem osób trzecich. Nie stwierdzono, aby ktokolwiek w jakikolwiek
sposób nakłaniał pokrzywdzonego do targnięcia się na własne życie, czy
też udzielił ww. pomocy w celu doprowadzenia go do samobójstwa" -
poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz
Ślepokura.W komunikacie na stronie internetowej prokuratury Ślepokura podał, że na
ciele pokrzywdzonego nie znaleziono jakichkolwiek śladów obrażeń
wskazujących na aktywną obronę czy przedśmiertną walkę. Ustalono, że
pokrzywdzony nie znajdował się pod wpływem substancji psychotropowych
lub środków odurzających. Na lince wisielczej nie stwierdzono cudzego
materiału biologicznego lub śladów odcisków cudzych linii papilarnych.



Przesłuchane jako świadkowie osoby z otoczenia Musia, członkowie
jego rodziny, znajomi i współpracownicy, nie zauważyły w jego zachowaniu
jakichś niepokojących objawów - dodał prokurator. Podkreślił, że
wskazywali oni, że śmierć Musia była dla nich dużym zaskoczeniem.
Jednocześnie zeznali, że nie mają wiedzy o tym, aby jakakolwiek inna
osoba namową lub poprzez udzielenie pomocy doprowadziła pokrzywdzonego
do targnięcia się na własne życie. Żaden ze świadków nie wskazał
również, aby miał wiedzę o groźbach kierowanych wobec niego lub o
jakimkolwiek innym bezprawnym wpływie na jego decyzję o samobójstwie.



Zabezpieczono nagrania ze wszystkich działających kamer monitoringu.
Ich analiza nie doprowadziła do ujawnienia jakichkolwiek podejrzanych
osób lub zdarzeń mogących mieć znaczenie dla postępowania - podał
Ślepokura.



Poinformował też, że w śledztwie uzyskano opinie biegłych, m.in. z
zakresu badań biologicznych, daktyloskopijnych, toksykologicznych,
których wyniki nie wskazują, aby do zgonu przyczyniły się działania bądź
zaniechania osób trzecich.



Były technik pokładowy Jaka-40 w śledztwie w sprawie katastrofy
samolotu Tu-154 był przesłuchiwany jako świadek. W wypowiedziach dla
mediów utrzymywał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze
Tu-154 na zejście do wysokości 50 m. Z opublikowanego stenogramu wynika,
że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Chorąży twierdził,
że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez
radio rozmowę między załogą Tu-154 a kontrolą lotów. Według niego
również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do 50 m. Jak-40 wylądował w
trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą samolotu z
prezydentem.



Były przełożony podoficera płk Krzysztof Cur wspominał w 2012 r., że
Muś był człowiekiem pogodnym, miał propozycję pozostania w wojsku, ale
postanowił odejść. Dodał, że nie wiąże jego śmierci z katastrofą
smoleńską. "Namawiałem go, by został w służbie, wiedziałem, że to
doświadczony specjalista, dla którego jest miejsce w nowej jednostce.
Otrzymał propozycję przeszkolenia na śmigłowce, by dalej mógł wykonywać
loty. Niestety nie skorzystał z niej, zapewnił mnie, że będzie w stanie
znaleźć pracę w stolicy. Podtrzymał tę decyzję i zwolnił się ze służby
wojskowej" - mówi PAP płk Cur, ostatni dowódca eskadry lotniczej 36.
Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.



36. pułk rozwiązano z początkiem 2012 r.; w jego miejsce powołano
nową jednostkę eksploatującą tylko śmigłowce. Na dalszych trasach
zadania przewozu osób na najwyższych stanowiskach w państwie pełnią
samoloty pasażerskie wyczarterowane od PLL LOT i wojskowe maszyny transportowe.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Śmierć technika pokładowego

Śmierć technika pokładowego Jaka-40. Rodzina nie wierzy w samobójstwo
http://niezalezna.pl/43701-smierc-technika-pokladowego-jaka-40-rodzina-n...

W maju Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie śmierci chorążego Remigiusza Musia, technika pokładowego Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. tuż przed katastrofą. Śledczy uznali, że Remigiusz Muś sam odebrał sobie życie i nikt go do tego nie namawiał. Z zeznań rodziny wynika jednak coś zupełnie innego. Opisuje ona też dziwne zdarzenia, które miały miejsce przed jego śmiercią - pisze Dorota Kania w najnowszym numerze "Gazety Polskiej".

Lektura uzasadnienia umorzenia nie rozwiewa wątpliwości, a wręcz je pogłębia. Śledczy uznali, że takiego czynu nie popełniono i sprawa trafiła do archiwum. Tymczasem lektura dokumentów nie rozwiewa wątpliwości a wręcz przeciwnie – pogłębia je. Z zabezpieczonych nagrań ze wszystkich kamer z okolic bloku, w którym zginął Remigiusz Muś wynika, że kamera nie obejmowała wejścia na klatkę schodową, gdzie mieści się mieszkanie chorążego. „ Zabezpieczono między innymi zapis z wejścia do podziemnego garażu przyległego do piwnic ( w jednej z nich znaleziono ciało Remigiusza Musia – red.) jednakże słaba jakość nagrania uniemożliwia identyfikację zarejestrowanych osób, nawet po przeprowadzonej obróbce technicznej obrazu. Ustalono, że na samej klatce schodowej oraz w pomieszczeniach piwnicznych nie było kamer monitoringu” – czytamy w dokumentach prokuratury. Śmierć Remigiusza Musia nastąpiła w sobotę, natomiast sekcję zwłok wykonano w poniedziałek. Poza obecności 0,8 promila alkoholu w jego krwi nie znaleziono żadnych substancji psychotropowych i odurzających. W stężeniu terapeutycznym stwierdzono obecność dekstrometorfanu, składnika m.in. acodinu -leku na kaszel. Przedawkowanie dekstrometorfan może powodować napady paniki, wzrost ciśnienia lub wręcz paraliż dróg oddechowych.

Naciski z zewnątrz?
W aktach śledztwa znajdują się zeznania dwóch osób z rodziny Remigiusza Musia, według których został on nakłoniony do samobójstwa.
„ Uważam, że były na niego naciski z zewnątrz aby uczynił taki krok. Celem tego było, by nie składał kolejnych zeznań w sprawie smoleńskiej” – czytamy przytoczone zeznania w uzasadnieniu umorzeniu postępowania.
Z kolei inna osoba z rodziny chorążego powiedziała prokuratorowi: „Nie sądzę, aby on tak nagle sam odszedł bez przyczyny, mogę domniemywać, tak mi się wydaje, że jakby stanął przed wyborem- zagrożenie rodziny, dzieci, żona a jego śmierć – wybrałby śmierć”.
Z przeprowadzonych badań wynikam.in , że tylko na lince, na której było ciało chorążego nie stwierdzono śladów żadnych odcisków palców. Ślady DNA Remigiusza Musia zabezpieczono jedynie tylko na krótszym fragmencie linki, gdzie wykonano pętlę, natomiast na dłuższym fragmencie, jak napisał prokurator, „nie ujawniono materiału biologicznego nadającego się do badań”
Ponieważ świadkowie nie mieli bezpośrednich dowodów na potwierdzenie swoich przypuszczeń prowadzący śledztwo prokurator uznał, że nie mogą one „stanowić podstawy do dokonywania ustaleń faktycznych”.
Zapytana przez śledczych Służba Kontrwywiadu Wojskowego przyznała, że Remigiusz Muś nie był objęty żadną ochroną a SKW nie miała żadnych informacji m.in. na temat zagrożeń wobec byłego wojskowego.
- Po katastrofie smoleńskiej, wszyscy członkowie załogi JAKA, którzy byli przecież naocznymi świadkami tragedii powinni być objęci ochroną. To, że tak się nie stało jest przekładem lekceważenia bezpieczeństwa tych ludzi i zagrożenia ich życia – mówi nam Antoni Macierewicz, twórca SKW, obecnie poseł PiS-u i przewodniczący parlamentarnego zespołu d.s wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy.

Dziwny wypadek
Niecałe dwa miesiące przed śmiercią, we wrześniu 2012 roku Remigiusz Muś jadąc samochodem zjechał nagle z drogi i uderzył w płot przydrożnej posesji w podwarszawskiej Starej Iwicznej . Policja, która przyjechała na miejsce stwierdziła, że był on trzeźwy, jednak ze względu na dziwne zachowanie przewieziono go do szpitala w Piasecznie. Z uwagi na zaburzenia zachowania przewieziono go następnie do szpitala psychiatrycznego w Tworkach. Podczas przyjęcia lekarze stwierdzili m.in. brak rzeczowego kontaktu słownego i dziwne wypowiedzi nie mające związku z tematem pytań. Remigiusz Muś został przyjęty do szpitala, skąd wyszedł na własną prośbę po trzech dniach. Badania nie wykazały we krwi chorążego obecności alkoholu, narkotyków czy środków psychotropowych. Lekarze nie ustalili, co było przyczyna dziwnego zachowania Remigiusza Musia a przeprowadzone badania psychiatryczne i psychologiczne nie ujawniły u niego choroby psychicznej, w tym depresji ani też innych zakłóceń czynności psychicznych.
Remigiusz Muś wielokrotnie mówił bliskim o tym, co widział 10 kwietnia 2010 na miejscu katastrofy. Z zeznań wynika, że jego zachowanie po katastrofie uległo zmianie: zaczął mieć m.in. napady agresji i niewytłumaczalne zachowania ja to po kolizji samochodowej.
Badający Remigiusza Musia biegli z psychiatrii i psychologii wykluczyli u niego chorobę psychiczną.

Cały tekst w najnowszym numerze "Gazety Polskiej"
Autor: Dorota Kania
Żródło: Gazeta Polska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Wniosek o wznowienie śledztwa

Wniosek o wznowienie śledztwa w sprawie śmierci chorążego Musia

Ponowny wniosek o wznowienie śledztwa w sprawie śmierci chorążego Remigiusza Musia zostanie złożony przez parlamentarny zespół do spraw wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.

W maju Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie śmierci chorążego Musia, pomimo wątpliwości rodziny co do tego, czy było to rzeczywiście samobójstwo – wyjaśnia Radio Maryja.

IK

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

49. słuchałam tego

moje odczucia od początku były takie,że "został przymuszony"podobnie jak śp generał Petelicki...
żal człowieka,żal Rodziny...a Prawda? ta jest głęboko ukryta w piwnicach prokuratur

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

50. 07.06.2017, 21:10 Tematem


07.06.2017, 21:10

Tematem programu „Nie da się ukryć” na antenie TVP
Info były do dziś niewyjaśnione i tajemnicze samobójstwa oraz wypadki.
Jedną ze spraw, które omawiano w programie była śmierć Remigiusza Musia.
Sprawa była głośna, bo pogrążał on w swoich zeznaniach rosyjskich
kontrolerów lotu, którzy 10 kwietnia 2010 roku naprowadzali w Smoleńsku
polskiego tupolewa. Magazyn nadawany jest codziennie o godz. 21.10.
Głównymi prowadzącymi są Ewa Bugała i Piotr Pawelec, którzy także
przygotowują autorskie materiały reporterskie.

https://www.tvp.info/32523764/07062017-2110

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl