Parlamentowi Europejskiemu ani Warszawie nie jest potrzebne ciało Anny Walentynowicz

avatar użytkownika Maryla

tak informuje Głos Rosji na swoim polskojęzycznym portalu. Wydarzenia wczorajszej nocy podczas ekshumacji ciała ś.p. Anny Walentynowicz wydają się przeczyć temu twierdzeniu. Cmentarz został zamknięty, wejść pilnowała policja i żandarmeria wojskowa. Nie dopuszczono do wejścia na cmentarz Warty Honorowej.

Jak poinformował pełnomocnik rodziny Walentynowicz mecenas Stefan Hambura, czynności rozpoczęły się z 2,5-godzinnym opóźnieniem, bo "szukano przedstawiciela sanepidu". Według nieoficjalnych informacji, dwie panie reprezentujące inspektora sanitarnego były przed godz. 3.00, na którą planowane było rozpoczęcie czynności, ale nie zostały wpuszczone na teren cmentarza, bo nie było ich na liście osób biorących udział w ekshumacji. Listę miała przygotować prokuratura.

Przed bramą cmentarną ok. godz. 3.00 zorganizowana była warta honorowa. W ok. 30-osobowej grupie byli m.in. b. działacze opozycyjni Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, posłanki PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Anna Fotyga oraz autor książki o Annie Walentynowicz, Sławomir Cenckiewicz. - Tu nie chodzi o śledzenie ekshumacji, ale o krótką modlitwę za przyjaciółkę, która jest niepokojona po śmierci - powiedział Wyszkowski.

Tekst z portalu Głos Rosji

O Annie Walentynowicz, znanej w Polsce aktywistce politycznej, urodzonej w 1929 roku i zmarłej w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku, nie chcą wspominać ani w Warszawie, ani w biurze przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza, przedstawiciela SPD. Adwokat Stefan Hambura reprezentujący interesy rodziny Anny Walentynowicz w nadzwyczajnym trybie zwrócił się do parlamentu Unii Europejskiej i przewodniczącego Martina Schulza z prośbą o pomoc w kontroli ekshumacji zwłok Anny Walentynowicz, która ma odbyć się w poniedziałek 17 września w Gdańsku oraz w czynnościach poekshumacyjnych 18 września w Warszawie.

Polski prokurator wojskowy nie zgodził się na przeprowadzenie ekspertyzy zwłok Anny Walentynowicz przez światowej sławy lekarza medycyny sądowej Michaela Badena. Niejasne pozostaje, w jakich warunkach zostanie przeprowadzona ekshumacja. Sprawa nabiera widocznego charakteru politycznego. Szef Parlamentu Europejskiego i jego pracownicy, którzy z zadziwiającą lekkością zrezygnowali z wysłania do Gdańska obserwatora, zachowują milczenie.

Szara Eminencja „Solidarności”

Anna Walentynowicz była w „Solidarności” tak samo ważną postacią, jak i Lech Wałęsa. Spawaczka i operatorka dźwigu w gdańskiej stoczni, w latach 80-ych wystąpiła z „Solidarności” na znak niezgody na zachowanie Lecha Wałęsy. Jej sprawa wciąga nas w mętną przeszłość polskiego rządu i przypomina o wystąpieniach przeciw generałowi Jaruzelskiemu i o zabójstwie w 1984 roku księdza Jerzego Popiełuszki.

Zakaz polskiego rządu

Rodzina zmarłej od 2010 roku boryka się z zakazem polskiego rządu na wskrycie grobów ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Z wyjątkiem trzech rodzin, nikt nie wie z pewnością, czy to rzeczywiście ciała ich bliskich znajdują się w grobach. Kiedy krewni Walentynowicz po raz kolejny nie otrzymali zgody od prokuratora wojskowego Warszawy, zwrócili się do mecenasa Stefana Hambury. On miał poprosić przewodniczącego Parlamentu Europejskiego o zapewnienie ochrony oraz kontrolę ekspertyzy zwłok Anny Walentynowicz, a także skierować swojego przedstawiciela na ekshumację.

Zadzwiające lekceważenie

Przez dwa dni próbowałem skontaktować się z biurem Martina Schulza, aby otrzymać jasną odpowiedź od niego samego lub od jego rzecznika Armina Machmera. Przez telefon pracownik biura Martina Schulza Marie-Jeanne Olejniczak odpowiedziała: „Rozpatrujemy Pana zapytanie. Wszyscy mamy wiele pracy... Ja przekażę tę sprawę panu Arminowi Machmerowi” i odłożyła słuchawkę. Potem usłyszałem, jak urzędnicy Unii Europejskiej otrzymujący bardzo wysokie pensje śmieją się z podatników i lekceważąco traktują swoje obowiązki.

Ci, którzy myślą, że w biurze Martina Schulza ich interesy są reprezentowane w godny sposób, niech zastanowią się nad dialogiem tej pani i jej kolegów:

„...a, ten... dziwny. Nie wyświetla się nam jego numer telefonu, a on widzi nasze fotografie na stronie. My go nie widzimy... A poza tym, on wczoraj powiedział „trup”, wyobrażasz sobie? A przecież trzeba mówić „trup ofiary”... coś go zadziwiło... ci dziennikarze, którzy piszą na straszne tematy... żadnego szacunku dla zmarłych... Bardzo dziwne... W każdym razie, powiedziałam Arminowi, że jakiś wariat dzwonił i pytał o trupa... Armin go posłał... i teraz on już do niego nie dzwoni...” Potem słychać było, jak włączyła parlamentarny kanał, na którym występował Nigel Farage... i wreszcie prawidłowo odłożyła słuchawkę.

Odpowiedź przyszła po trzech dniach. Martin Schulz odmówił wysłania obserwatora na ekshumację Anny Walentynowicz. Jej rodzina pozostała bez wsparcia przed polskimi władzami. Ale wyrazy współczucia złożył pracownik słuzby prasowej Martina Schulza, Marcin Grajewski.

 List Martina Schulza

http://polish.ruvr.ru/2012_09_15/Anna-Walentynowicz/

 

Etykietowanie:

280 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Walentynowicz: Panuje tu spory bałagan

O procedurach związanych z ekshumacją śp. Anny Walentynowicz oraz wydarzeniach na cmentarzu w Gdańsku portal Stefczyk.info rozmawia z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem legendarnej działaczki "Solidarności".
Stefczyk.info: Na cmentarzu w Gdańsku odbyła się ekshumacja związana z śp. Anną Walentynowicz. W nocy przed cmentarzem zgromadzili się przyjaciele Pana babci. Jak Pańska rodzina to odebrała?

Piotr Walentynowicz: To było ważne wsparcie dla nas. Pojawili się Państwo Gwiazdowie, Pan Wyszkowski. Oni walczyli o to samo. To było bardzo miłe, że przyszli i wsparli nas w tej chwili. To nam pomogło. Obecność wszystkich była dla nas ważna.

Ponoć doszło do przepychanek

Nie wiem, co tam się działo. Myśmy byli przy grobie. Wiem, że było jakieś zamieszanie. Wydaje się, że ono było spowodowane tym, że ochrona próbowała siłą zablokować ludzi, którzy przyszli modlić się za babcię oraz wszystkich, którzy przyszli na cmentarz. Cała nekropolia została zamknięta. To było dziwne. Zamknięcie całego cmentarza było absurdalne. Policja, żandarmi biegający po lesie z latarkami, pilnujący, by nikt barier nie przełamał. To wszystko było godne pożałowania. Należało się skupić na zabezpieczeniu okolic grobu babci. Jakim prawem zamknięto cały cmentarz? To było śmieszne zachowanie. Ludzie, którzy przyszli nas wesprzeć, byli bardzo pokojowo nastawieni. Oni nie byli agresywni. Nie sądzę, by oni wywoływali jakiekolwiek niepokoje. Być może działania policji i ochrony spowodowały napięcie.

Czy ekshumacja przebiegła w sposób zaplanowany?

Nie. Ekshumacja miała się zacząć o godzinie 3:00. Jednak zaczęła się około 5:30, może 5:40. Opóźnienie było spowodowane tym, że na miejsce nie przybyły pracownice Sanepidu. Jak się później okazało, one były obecne już kilkanaście minut po 2:00, ale nie zostały wpuszczone na cmentarz. Żandarmeria Wojskowa nie wpuściła ich, ponieważ nie było ich nazwisk na liście osób uprawnionych do udziału w ekshumacji. ŻW nie miała personaliów osób z Sanepidu, a tylko informację, że będą od nich dwie osoby. Gdy nie wpuszczono tych pań, one gdzieś zniknęły. Dopiero potem udało się je wprowadzić na teren cmentarza. To wszystko sprawiło, że procedury się opóźniły.

Na jutro planowana jest kolejna ekshumacja związana z wątpliwościami dot. śp. Anny Walentynowicz. Czego Państwo się spodziewacie?

Na razie jesteśmy usatysfakcjonowani, że udostępniono nam możliwość wykonania badania rentgenowskiego. To może być bardzo ważne badanie. Rzeczywiście jutro jest planowana kolejna ekshumacja. Trudno mi cokolwiek o niej powiedzieć. Ona nie jest przeprowadzana na nasz wniosek. To prokuratura zaplanowała jej przeprowadzenie. To oznacza, że są wystarczające przesłanki, by uznać, że możliwe jest zamienienie ciał w tym przypadku. Nic więcej nie wiem o tej sprawie.

Bierze Pan udział we wszystkich procedurach. Jak Pan je ocenia?

Panuję tutaj spory chaos. Po przewiezieniu ciała do Bydgoszczy biegli chcieli otworzyć trumnę bez obecności prokuratora. Odnoszę wrażenie, że biegłym się bardzo spieszy. Być może mają inne ekshumacje do przeprowadzenia. Chcieli jak najszybciej otworzyć trumnę. Jakby chcieli odwalić robotę szybko. Ich zapędy dopiero ostudził nasz mecenas, który ich wstrzymał i zadzwonił do prokuratora, który przybył na miejsce. Jednak wciąż panuje tu spory bałagan. Już po odczytaniu listy obecności ludzie sobie wychodzą, rozmawiają sobie, żartują. Panuje tu harmider, niczym w szkole na przerwie. To kolejny dowód na to, że wskazana byłaby obecność niezależnego specjalisty, który mógłby ocenić profesjonalizm tej procedury. Ja nie jestem specjalistą, ale w mojej ocenie nie wygląda to profesjonalnie.

Rozmawiał Nal

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/walentynowicz-panuje-tu-spo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. hiena cmentarna z Czerskiej już atakuje

Nekrofilia polityczna nad grobem Anny Walentynowicz

Marek Górlikowski

17.09.2012

, aktualizacja: 17.09.2012 16:38

http://wyborcza.pl/1,75968,12502419,Nekrofilia_polityczna_nad_grobem_Ann...

Policja zachowała się tak jak powinna i słusznie nie wpuściła posłanek PiS Anny Fotygi i Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk na cmentarz, gdzie ekshumowano szczątki z grobu Anny Walentynowicz. Bo to, co dziś działo się przed gdańskim cmentarzem Srebrzysko, to była nekrofilia polityczna.

Posłanka Arciszewska-Mielewczyk twierdzi

, że wspólnie z Anną Fotygą próbowały uczestniczyć w ekshumacji, by oddać hołd jednej z założycielek Wolnych Związków Zawodowych i legendzie "Solidarności". Nie trzeba jednak w tym celu w środku nocy machać przed kamerami legitymacją poselską. Można za to zapalić znicz lub pomodlić się w biały dzień i to bez obecności dziennikarzy.

Słynny uśmiech Anny Fotygi był być może nerwowym tikiem, ale mógł być także gestem triumfu, że udało się prosto spod grobu Anny Walentynowicz trafić do programów informacyjnych. Jeśli o to chodziło, to obu posłankom PiS plan udał się znakomicie.

Fotyga i Arciszewska-Mielewczyk w ostatnim czasie ani razu nie zabrały głosu w ważnej dla Polski debacie. Ich pomysł na istnienie w polityce to właśnie takie akcje jak dziś w nocy. To w sumie smutne, że była szefowa MSZ zniża się do takiego poziomu.

Fotyga i Arciszewska-Mielewczyk twierdzą, że pojawiając się pod cmentarzem chciały też skontrolować, czy sprawnie działają organa państwa. Obie przekonały się, że organa sprawdziły się na medal, nie wpuszczając nad grób Anny Walentynowicz osób, które nie miały do tego prawa.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Niespożyte pokłady padlinożerców na tej Czerskiej, sami trumniarze i hieny cmentarne

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Kolejny skandal dot.

Kolejny skandal dot. ekshumacji śp. Anny Walentynowicz. W tej sprawie, jak w soczewce, widać stan państwa

PAP/Tytus Żmijewski

Procedury związane z ekshumacją śp. Anny Walentynowicz oraz badaniami szczątków wyjętych z grobu napotykają kolejne trudności. Po wielogodzinnym opóźnieniu, spowodowanym zaniedbaniami prokuratury,
po doniesieniach dotyczących chaosu przy prowadzeniu badań szczątków
legendarnej działaczki "Solidarności", prokuratura donosi o kolejnych
problemach. Tym razem technicznych.

Okazuje się, że zakład medycyny sądowej w Bydgoszczy nie ma sprawnego
tomografu komputerowego. W związku z tym ciało Walentynowicz musi
zostać przewiezione do Krakowa, a cała procedura się opóźnia.

Z przyczyn technicznych badania te nie mogą się odbyć dzisiaj
(w poniedziałek - red.) w Bydgoszczy. Odbędą się w Krakowie. Sama
sekcja zwłok będzie natomiast miała miejsce we Wrocławiu

- informuje rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk
Zbigniew Rzepa. Sekcję zwłok przeprowadzą specjaliści z Wrocławia,
Gdańska i Bydgoszczy.

Jak wskazuje mecenas Stefan Hambura, "w
trakcie badań Walentynowicz w Zakładzie Medycyny Sądowej w Bydgoszczy
zepsuł się tomograf komputerowy", co wymusiło konieczność przeniesienia
tych badań do Krakowa
.

Ekshumacja od początku napotykała trudności. Kolejny raz widać, że słowa o tym, że polskie państwo zdaje egzamin w związku z katastrofą smoleńską i wyjaśnianiem jej przyczyn są zwykłą kpiną.

PAP,KL

http://wpolityce.pl/wydarzenia/36474-kolejny-skandal-dot-ekshumacji-sp-a...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Sekcja zwłok Anny Walentynowicz nie odbyła się

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Warty Honorowe w Warszawie i

Warty Honorowe w Warszawie i Krakowie

Warty Honorowe w Warszawie i Krakowie - niezalezna.pl(foto. Marek Nowicki)

Warszawski Klub Gazety Polskiej organizuje wystawienie Warty
Honorowej podczas nocnej ekshumacji na Cmentarzu Powązkowskim. W podobny
sposób cześć ofiarom tragedii smoleńskiej oddadzą mieszkańcy Krakowa.




W poniedziałek nad ranem (17 września) na cmentarzu „Srebrzysko”
ekshumowano zwłoki spoczywające w mogile śp. Anny Walentynowicz. Przed
bramą cmentarza wystawiono Wartę Honorową. Dzisiejszej nocy prokuratorzy
wojskowi pojawią się także na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, gdzie
ekshumowane będą szczątki innej ofiary katastrofy smoleńskiej.
Prokuratura w tajemnicy utrzymuje kogo, ale media podają, że śp. Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej, działaczki Rodzin Katyńskich.

- Przed cmentarzem wystawimy Wartę Honorową – mówi Niezależnej.pl Anita Czerwińska, szefowa Warszawskiego Klubu Gazety Polskiej, która podkreśla, że będzie to czuwanie modlitewne.



Oba ciała - ekshumowane w Gdańsku i w Warszawie – trafią do Krakowa, aby
w tamtejszym Zakładzie Medycyny Sądowej biegli przeprowadzili badania
tomografem komputerowym. I dzisiejszej nocy przed gmachem ZMS czuwać będzie Warta Honorowa.

- Chcemy w ciszy i zadumie oddać hołd ofiarom tragedii smoleńskiej - mówi Ryszard Kapuściński, prezes Klubów Gazety Polskiej.
http://niezalezna.pl/32971-warty-honorowe-w-warszawie-i-krakowie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Warta honorowa w

Warta honorowa w Krakowie

Cześć ofiarom tragedii smoleńskiej oddali mieszkańcy Krakowa. W ramach Warty Honorowej przed Zakładem Medycyny Sądowej zgromadziło się kilkanaście osób, które oczekiwały na przyjazd ciała ekshumowanego z grobu śp. Anny Walentynowicz.

- Ciało przyjechało do Krakowa około północy. Przed Zakładem Medycyny Sądowej stali ludzie, którzy w ramach warty honorowej oddali honory ofiarom katastrofy smoleńskiej. Oczywiście, później nie zostaliśmy wpuszczeni na teren obiektu. Warta honorowa odbywała się pod czujnym okiem funkcjonariuszy policji, których na miejsce ściągnięto tak wielu, jakby obawiano się jakichś zamieszek – tłumaczy w rozmowie z portalem Niezależna.pl Ryszard Kapuściński, prezes klubów „Gazety Polskiej”.

http://niezalezna.pl/32979-warta-honorowa-w-krakowie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Grzegorz Braun uwolniony

Grzegorz Braun uwolniony

Grzegorz Braun uwolniony - niezalezna.pl(foto. Michał Kołyga/Gazeta Polska)

Policja zatrzymała reżysera Grzegorza Brauna, który wszedł na
teren cmentarza na warszawskich Starych Powązkach podczas ekshumacji śp.
Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, działaczki Rodzin Katyńskich.
Wypuszczony został dopiero po kilku godzinach przetrzymywania w
radiowozie.




Grzegorz Braun, który chciał udokumentować działania prokuratury, wszedł
na teren cmentarza. Wówczas funkcjonariusze policji rzucili się na
niego a następnie brutalnie wepchnęli go do policyjnej furgonetki. Jej
wyjazd został zablokowany przez uczestników Warty Honorowej, która
stanęła przed cmentarzem.



Przy samochodzie policyjnym stanęli posłowie PiS: Anna Fotyga,
Małgorzata Gosiewska, Antoni Macierewicz oraz Anita Czerwińska, szefowa
warszawskiego klubu "Gazety Polskiej" i Ewa Stankiewicz "Solidarni 2010.



- Grzegorz Braun cały czas przetrzymywany jest w policyjnym
radiowozie. My z kolei staramy się nie dopuścić, aby radiowóz wywiózł
Grzegorza. Cały czas czekamy na decyzję i rozwój sytuacji. Wśród
zgromadzonych na warszawskich Powązkach mówi się, że zatrzymanie
Grzegorza Brauna jest próbą odwrócenia uwagi od dzisiejszej ekshumacji.
Jest to kolejna prowokacja wobec obywateli, którzy pilnują sprawy
śledztwa smoleńskiego
– relacjonowała "na żywo" portalowi Niezależna.pl Anita Czerwińska, szefowa warszawskiego klubu „Gazety Polskiej”.



Z relacji świadków zatrzymania Grzegorza Brauna, do których dotarł
portal Niezależna.pl wynika, że reżyser wszedł na teren cmentarza w
towarzystwie Ewy Stankiewicz. Oboje zamierzali dokumentować przebieg
ekshumacji. Grzegorz Braun i Ewa Stankiewicz zostali otoczeni przez
policję, po czym dziennikarka została wyprowadzona siłą z terenu
cmentarza, a Grzegorz Braun został zatrzymany. Z nieoficjalnych
informacji wynika, że reżysera zatrzymano pod zarzutem napaści na
policjanta. Zgromadzone przed cmentarzem powązkowskim osoby, które
zgłosiły się do pełnienia warty honorowej w czasie ekshumacji przyznają,
że obawiają się preparowania dowodów przeciwko Braunowi
. Cały
incydent miał miejsce bez świadków, a Ewa Stankiewicz, która jako
ostatnia widziała reżysera przed zatrzymaniem zapewnia, że zanim
wyprowadzono ją z terenu cmentarza nie było żadnej agresji ze strony
Grzegorza Brauna.



- Zarówno ja jak i minister Anna Fotyga zaręczyliśmy za pana
Grzegorza Brauna, ale nic to nie dało. Podkreślam, że nikt nie widział
zajścia, o którym jeden z policjantów mówi, że była to czynna napaść na
funkcjonariusza. Mamy słowo przeciwko słowu a immunitety poselskie nie
są respektowane
- mówi nam Antoni Macierewicz, przewodniczący  parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn smoleńskiej katastrofy.



Około godziny 9.00 Grzegorz Braun został zwolniony przez policję.



- Na tę chwilę mogę powiedzieć, że do wyjaśnienia została zatrzymana
jedna z osób, które wtargnęły na teren cmentarza. Na zamknięty teren
cmentarza weszły dwie osoby. W związku regulaminem cmentarza, który
otwierany jest o godz. 7.00 funkcjonariusze policji poprosili osoby,
które weszły na teren cmentarza o jego opuszczenie. Kobieta zastosowała
się do poleceń funkcjonariuszy, natomiast mężczyzna nie chciał się
zastosować i został zatrzymany. Po przesłuchaniu został zwolniony. Nie postawiono mu żadnych zarzutów.
Obecnie wyjaśniamy całą sytuację. Jeśli chodzi o obowiązek
wylegitymowania się funkcjonariuszy, na który powoływał się zatrzymany,
należy wyjaśnić, że zatrzymania dokonali funkcjonariusze prewencji,
którzy wykonywali swoje obowiązki jako zwarty pododdział wyznaczony do
zabezpieczenia miejsca ekshumacji. W tej sytuacji zgodnie z regulaminem funkcjonariusze nie mieli obowiązku się legitymować. W związku z interwencją policjantów można złożyć zażalenie, które będzie rozpatrywane przy wyjaśnieniu całej sprawy
– tłumaczy w rozmowie z portalem Niezależna.pl rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek.



Z kolei mecenas Stefan Hambura podkreśla, że cały czas oficjalnie nie
wiadomo, kogo dotyczy dzisiejsza ekshumacja, ponieważ prokuratura nie
udziela w tej sprawie żadnych informacji. Ponadto mecenas Hambura
ujawnił, że uniemożliwiono mu przekazanie dokumentów Antoniemu
Macierewiczowi i wywieziono go z cmentarza na warszawskich Powązkach
drugim wjazdem. Prawnik w rozmowie z portalem Niezależna.pl przyznaje,
że obawia się, iż może dojść do nieprawidłowości przy badaniu ciał ofiar
katastrofy smoleńskiej, zwłaszcza przy badaniu ciała ekshumowanego z
grobu śp. Anny Walentynowicz. I jest zaniepokojony pośpiechem wokół
ekshumacji i badań. Na koniec pełnomocnik bliskich śp. Anny
Walentynowicz został "zaproszony" do samochodu Żandarmerii Wojskowej,
który jedzie do Krakowa.

- Czuję się uprowadzony - mówi mecenas Stefan Hambura.

http://niezalezna.pl/32973-grzegorz-braun-uwolniony

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Kolejna ekshumacja ofiary

Kolejna ekshumacja ofiary Smoleńska. Przepychanki przed cmentarzem

Kolejna ekshumacja ofiary Smoleńska. Przepychanki przed cmentarzem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Hambura: Niepokoję się o rzetelność działań



O czynnościach śledczych związanych z ekshumacją śp. Anny
Walentynowicz oraz działaniach prokuratury portal Stefczyk.info rozmawia
z mecenasem Stefanem Hamburą, pełnomocnikiem rodziny legendarnej
działaczki "Solidarności".

Stefczyk.info: Ekshumacja
ciała śp. Anny Walentynowicz przebiega niezgodnie z planem. Procedury
zaczęły się z opóźnieniem, szczątki działaczki "Solidarności" zamiast w
Bydgoszczy będą badane w Krakowie. Jak Pan ocenia te czynności?




Stefan Hambura: Niepokoję się o ich rzetelność. To nie
wygląda najlepiej. Zaczęło się wczoraj, dziś trwa dalej. Przedstawiciel
prokuratury obecnie mówił mi, że pierwsze ciało prokuratura chce już
wysyłać do Wrocławia z Krakowa. Powiedziałem jednak, że na to nie ma
zgody z naszej strony. Oczekujemy, że ciała będą jechać w jednym konwoju
do Wrocławia.



Dlaczego? Czego się Pan obawia?



Obawiam się, że jeśli wszystkiego nie dopilnuję, komuś mogą przyjść do głowy głupie myśli, czy pomysły.



Prokuratura robi bardzo dużo, by utajnić czynności wykonywane w
Gdańsku i Warszawie. Czy to Pana zdaniem jest przesadna staranność?



Tak. Przecież rodzina śp. Anny Walentynowicz zachowuje się wręcz
przeciwnie. Żąda przejrzystości i transparentności postępowania, nie ma
również nic przeciwko temu, by publicznie wspierano ją we wszystkich
miejscach, w których prowadzone są czynności prokuratorskie. To wszystko
jest dużym obciążeniem dla bliskich śp. Anny Walentynowicz. Rodzinie
zależy, by wszystkie czynności odbyły się w sposób godny. Godny, czyli
również pod kontrolą opinii publicznej. Nikt nie chce żadnych wydarzeń,
które mogą powodować kolejne problemy.



Rodzi się obawa, co prokuratorzy mogą chcieć ukryć. Jeśli doszło do
zamiany ciał śp. Anny Walentynowicz i śp. Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej, której ekshumacji dokonano dziś, może dojść
do ponownej zamiany szczątków lub ukrycia pomyłki?




Jedyne, co mogę zrobić, to jest ostrzeganie każdego, kto może chcieć tak
zrobić, czy w ogóle o tym myśleć. W dzisiejszych czasach takie sprawy
wychodzą bardzo szybko na jaw. Rodzina i tak wycierpiała dużo. Należy
więc uszanować jej wolę i dążenia, by dowiedzieć się, gdzie tak naprawdę
spoczęła śp. Anna Walentynowicz. Ostatnią wolą działaczki
"Solidarności" było spoczęcie po śmierci obok swojego męża w Gdańsku.



Rozmawiał Nal

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/hambura-niepokoje-sie-o-rze...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Kolejna ekshumacja. W Warszawie

Na Starych Powązkach w Warszawie odbyła się we wtorek rano
ekshumacja jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej. Według mediów chodzi o
wiceszefową fundacji "Golgota Wschodu" Teresę Walewską-Przyjałkowską,
co potwierdził obecny na cmentarzu mec. Stefan Hambura.

Prokuratura natomiast nie potwierdza nazwiska.          

"Miała miejsce ekshumacja kolejnej ofiary, która
zginęła w wyniku katastrofy 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku" -
powiedział dziennikarzom zebranym przez bramą cmentarza prok. Andrzej
Wicherski, reprezentujący Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Nie
chciał ujawnić nazwiska.           

Wicherski dodał, że we wtorek odbędą się także inne zaplanowane
czynności - badania sekcyjne. Nie odpowiedział, gdzie zostaną one
dokonane.             

Obecny we wtorek rano na cmentarzu adwokat rodziny Anny Walentynowicz
(również ofiary katastrofy smoleńskiej, ekshumowanej w poniedziałek w
Gdańsku) Stefan Hambura powiedział PAP, że ekshumowano ciało z grobu
Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Dodał, że konwój z ciałem wyjechał
już z cmentarza. Hambura dodał, że on sam został zabrany z cmentarza
samochodem Żandarmerii Wojskowej, który prawdopodobnie udaje się do
Krakowa. Jak mówił, zaskoczyło go to. "Czuję się uprowadzony" - dodał.
         

O przeprowadzeniu ekshumacji zdecydowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.            

Ekshumacja ma związek z wątpliwościami dotyczącymi Anny
Walentynowicz. Jej rodzina, po zapoznaniu się z rosyjską dokumentacją
medyczną ma wątpliwości, czy w grobie na pewno złożono ciało
Walentynowicz. Zdaniem rodziny, rosyjski opis zdaje się dotyczyć innej
osoby. Ekshumacji legendarnej działaczki Solidarności dokonano w
poniedziałek o świcie w Gdańsku.           

Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa
tłumaczył wcześniej, że powodem ekshumacji były wątpliwości i
rozbieżności między dokumentacją sądowo-medyczną otrzymaną z Rosji a
innymi dowodami, np. zeznaniami świadków. Prokurator po analizie
materiału dowodowego uznał, że ekshumacje są konieczne ze względu na
niemożność wyjaśnienia w inny sposób wątpliwości, jakie się pojawiły w
tej sprawie - mówił PAP Rzepa.          

Cmentarz był we wtorek rano zamknięty dla osób postronnych, a wejść
pilnowała żandarmeria wojskowa. Teren wokół cmentarza kontrolowała
policja.

W ekshumacji uczestniczyli m.in. prokuratorzy i inspektorzy sanitarni.              

Przed wejściem na cmentarz zgromadziła się grupa kilkudziesięciu osób
z klubów "Gazety Polskiej", z transparentami "Żądamy prawdy" i
"Smoleńsk - nie pozwolimy zakłamać prawdy". Przybyli też posłowie PiS,
m.in. Antoni Macierewicz i Anna Fotyga.            

Kilka osób próbowało przedostać się na teren cmentarza przechodząc
przez mur. Jedna z nich została zatrzymana. Według pikietujących bramę
cmentarną był to Grzegorz Braun. Policja próbowała wywieźć go z terenu
cmentarza, jednak po przepychankach z policją i żandarmerią wojskową
pikietujący i posłowie PiS nie dopuścili do wyjazdu radiowozu z terenu
cmentarza. Podczas przepychanek krzyczeli "Uwolnić Grzegorza Brauna. On
tylko wykonywał swoje obowiązki, dokumentował ekshumację", "Tu jest
Polska".           

Wcześniej mecenas Hambura w zaprezentowanym we wtorek rano
dziennikarzom piśmie do prokuratora generalnego zwrócił się o
przeprowadzenie sekcji zwłok w szwajcarskim centrum uniwersyteckim
medycyny sądowej, bądź dopuszczenie do zespołu przeprowadzającego sekcję
zwłok dr Michaela Badena i wstrzymanie czynności sekcyjnych do czasu
rozpatrzenia tych wniosków            

Adwokat wniósł też zażalenie na prokuratorów biorących udział w
ekshumacji i sekcji zwłok na cmentarzu w Gdańsku. Chce, by wszcząć wobec
nich postępowanie. Prosi też prokuratora generalnego o objęcie sekcji
zwłok bezpośrednim nadzorem służbowym.         

Pisma przekazał posłowi Antoniemu Macierewiczowi z prośbą o doręczenie ich do prokuratury generalnej.      

Wcześniej w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa
prokuratura dokonała ekshumacji trzech ofiar tragedii - Zbigniewa
Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. 

Walewska-Przyjałkowska przewodniczyła fundacji
założonej przez ks. Zdzisława Peszkowskiego, zmarłego w 2007 roku
kapelana Rodzin Katyńskich. Pielęgnowała również pamięć o losach Polaków
na Wschodzie oraz była orędowniczką beatyfikacji księży zamordowanych w
Katyniu.             

Była pracownikiem naukowym Politechniki Warszawskiej, pracowała na
wydziale samochodów i maszyn roboczych, specjalizowała się w automatyce i
robotyce przemysłowej. Została pośmiertnie odznaczona Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Spoczęła w rodzinnym grobie na
Starych Powązkach 22 kwietnia 2012 r.  

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/kolejna-ekshumacja-w-warszawie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Będą ekshumacje ciał dwóch

Będą ekshumacje ciał dwóch kolejnych par ofiar katastrofy smoleńskiej

Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej Ireneusz Szeląg omówił w
Warszawie procedury dotyczących przeprowadzonej ekshumacji zwłok oraz
dalszych etapów badań

Powodem ekshumacji są wątpliwości bliskich i rozbieżności między
dokumentacją otrzymaną z Rosji i innym dowodami w sprawie katastrofy.
Śledczy nie mogą wykluczyć, że ciała Anny Walentynowicz i Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej mogły zostać podmienione.

Obydwie ekshumację zwłok wykonano  z urzędu, jakkolwiek również
bliscy Anny Walentynowicz złożyli odpowiedni wniosek. Badania genetyczne
wykonane zostaną przez dwa ośrodki, w dwóch niezależnych ośrodkach w
Bydgoszczy i we Wrocławiu. Niezależnie od siebie - poinformowali
wojskowi prokuratorzy.

Jak podał rzecznik prokuratury, w planach jest ekshumacja ciał
jeszcze dwóch par ofiar katastrofy smoleńskiej, a wszystkie działania
dotyczące ekshumacji będą dokumentowane i  nagrywane.



Jeszcze cztery ekshumacje. Ciała zamienione?

Prokuratura wojskowa zdecydowała o ekshumacji dwóch
kolejnych par ciał ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformował we
wtorek...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. zdjęcia

Przepychanki podczas ekshumacji ofiary katastrofy

Policja próbowała wywieźć go z terenu cmentarza, jednak po
przepychankach z policją i żandarmerią wojskową pikietujący i posłowie
PiS nie dopuścili do wyjazdu radiowozu. Podczas przepychanek krzyczeli:
"Uwolnić Grzegorza Brauna. On tylko wykonywał swoje obowiązki,
dokumentował ekshumację", "Tu jest Polska". Po ok. trzech godzinach
Braun został zwolniony. Jak powiedział po zwolnieniu, nie używał siły
wobec policjantów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Kownacki: Zbyt dużo skandalicznych zaniedbań

Stefczyk.info: Prokurator Ireneusz Szeląg z Naczelnej Prokuratury Wojskowej zapowiedział następne ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Istnieją kolejne wątpliwości dotyczące szczątków pochowanych po tragedii. O czym świadczy taka skala nieprawidłowości?

Bartosz Kownacki: To świadczy o tym, o czym myśmy mówili od samego początku. Niesamowita ilość błędów popełnionych 10 kwietnia oraz w dniach następnych oraz PRowskie działanie władzy przynoszą zatrute owoce. Władza nie skupiała się na rzetelnym badaniu ofiar, ale na działaniach marketingowych. To doprowadziło do sytuacji, w której instytucje państwa polskiego, poszczególni urzędnicy zachowywali się w sposób skandaliczny i nie wykonywali w sposób należyty swoich obowiązków.

(...)
Pułkownik Szeląg ujawnił w czasie konferencji, że w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 roku polscy prokuratorzy otrzymali od Rosjan informacje, że część sekcji zwłok już jest zakończona, części jest w trakcie. O czym to świadczy?

Według części informacji nieoficjalnych, gdy polscy eksperci i prokuratorzy zjawili się w Moskwie, wszystkie sekcje już były przeprowadzone. Tych informacji nigdy nikt nie potwierdził. Obecnie prokurator zaznacza, że rzeczywiście sekcje były robione również wcześniej. Do tego nigdy nie powinno dojść. Polska nie powinna dopuścić do tej sytuacji. Jeśli w nocy z 10 na 11 kwietnia, czyli po kilkudziesięciu godzinach od katastrofy, jakąś część sekcji była już zakończona, to powstaje pytanie o jakość tych badań. Przecież wszystko zajmuje czas. Trzeba było przeszukać miejsce tragedii, przewieźć ciała do Moskwy. Chodzi o 95 osób - sekcja Prezydenta RP była przeprowadzona w Smoleńsku. Nietrudno sobie wyobrazić, że coś tu jest nie tak. Sekcja zwłok nie jest procedurą krótką. Chyba że mamy do czynienia z czynnością pozorowaną. Takie można mieć podejrzenia w przypadku działań strony rosyjskiej.

Czym powinno skutkować pozyskanie wiedzy, o której mówił płk Szeląg?

W związku z wątpliwościami, jakie powinny się zrodzić po pozyskaniu takiej informacji, polska strona powinna działać. Pytanie, dlaczego tak się nie stało. Czy ktoś podjął decyzję o zaniechaniu? Czy może to kolejny dowód niekompetencji? Świadomość tych zaniedbań mieli na pewno rządzący i prokuratura. Oni powinni w takiej sytuacji zażądać powtórzenia wszelkich procedur wykonanych bez obecności Polaków, lub zdecydować o przeprowadzeniu ekspertyz w kraju. To jest oczywiste.

Często słyszymy, że Rosjanie mogliby się obrazić

To nie chodzi o obrażanie, czy podważanie rosyjskich ekspertyz. Przecież tu chodzi o przestrzeganie procedur. Kodeks postępowania karnego, interes państwa polskiego to sprawy niezależne od tego, czy ktoś chce podać rękę Putinowi czy nie chce. To trzeba rozróżniać.

Płk Szeląg był pytany o sekcje w Polsce, tłumaczył, że nie otwierano w kraju trumien, ponieważ nie było żadnych podejrzeń, że rosyjskie procedury są nierzetelne. Polscy prokuratorzy wierzyli, że wszystko będzie wiarygodne

Jeśli ktoś chciał grać w rosyjską ruletkę, musi ponieść konsekwencje tego, że pocisk wystrzelił. Jest w polskim prawie zasada bezpośredniości, która mówi, że prokurator musi zapoznać się z materiałem dowodowym. Od tej zasady można odstąpić jedynie w szczególnych sytuacjach. To oznacza, że każde czynności powinny być przeprowadzone w Polsce lub przy udziale polskich specjalistów. Jeśli ktoś nie zdecydował się, by tego zrobić, jeśli ktoś uznał, że woli wierzyć Rosjanom, to powinien ponieść konsekwencje. Rosjanie nie mają dobrej reputacji, nie wiadomo było dlaczego doszło do katastrofy smoleńskiej, kto zawinił. Należało się zastanowić, czy chcę zawierzyć stronie rosyjskiej. Jeśli ktoś zawierzył i liczył, że będzie w porządku, powinien zostać ukarany. Zbyt dużo błędów wyszło na jaw. Ktoś wziął odpowiedzialność za decyzje w tej sprawie.

Rozmawiał Nal

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/kownacki-zbyt-duzo-skandlic...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Zatrzymany Braun złożył zażalenie

Dokumentalista chcąc zrealizować materiał filmowy
dotyczący ekshumacji ofiary katastrofy smoleńskiej został usunięty z
nekropoli. Ponad dwie godziny spędził w policyjnym radiowozie; chciano
go także przesłuchać na miejscu – odmówił.

Zachowanie policjantów jest niezrozumiałe o tyle, że wczoraj podczas
ekshumacji ciała z grobu śp. Anna Walentynowicz w Gdańsku, ekipa
realizująca materiał mogła z pewnej odległości robić zdjęcia.

Dzisiaj
próbowaliśmy uczynić to samo, ale zostaliśmy zatrzymani przez
popychających nas żandarmów, a następnie osobników w mundurach
policyjnych. Podkreślę rzecz działa się z dala od miejsca ekshumacji,
nawet nie było to w zasięgu wzroku, żadnych taśm policyjnych, żadnego
wydzielonego terenu. Także było to działanie „prawa kaduka”, nie wiem
kto tu tak naprawdę wydaje polecenia
– powiedział reżyser.

Z cmentarza została także usunięta reżyser i dziennikarz  Ewa Stankiewicz.

 – Policja
też próbowała mnie szturchać i popychać, widziałam jak popychają
Grzegorza Brauna. Później siłą zepchnęli mnie z terenu cmentarza,
natomiast Grzegorz został z nimi sam na sam. To mnie bardzo
zaniepokoiło. Obawiałam się, że jeśli zamierzają jakieś czynności
przeprowadzić to, żeby to zrobili przy bramie, przy ludziach. Podjechał
radiowóz i zamknęli Grzegorza w tym wozie
– powiedziała Ewa Stankiewicz.

Grzegorz Braun mówi, że udokumentowanie tych wydarzeń miało ogromną rolę dla dziejów Polski.

 – Bycie
w tym miejscu traktowałem jako swój obowiązek zawodowy. Otóż właśnie
żandarmi wojskowi i policja uniemożliwiają działalność zawodową. Główny
temat dzisiaj powinien być: prawdziwy los śp. Anny Walentynowicz
ośrodkiem zainteresowania opinii publicznej; docieranie do prawdy o jej
losie oraz blisko 100 osób, które straciły życie w katastrofie
smoleńskiej
– dodał Grzegorz Braun.

http://www.radiomaryja.pl/informacje/zatrzymany-braun-zlozyl-zazalenie/

Foto relacja :

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/ekshumacje-na-powazkach-grobu-teres...

Marek Borawski













Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. „Haraszo” – powiedzieli

„Haraszo”
– powiedzieli polscy prokuratorzy na samodzielne rosyjskie sekcje. I co
pan na to, panie premierze? I co pani na to, pani marszałek?

Trwajcie w swojej radosze, myjcie ręce i módlcie się, aby historia potraktowała was łagodniej niż na to zasługujecie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Jakby Tusk wysłał czołgi / najlepiej niemieckie / na obstawę cmentarzy, to może żydek z UE by przyjechał

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

18. Szanowny Panie Michale

zamiast czołgów Tusk wysłał Sikorskiego, żeby pomagać Merkel utworzyć IV Rzeszę.


Oskarżanie rodzin jest skandalem

Szef WPO, płk Ireneusz Szeląg  powiedział że z dokumentów
rosyjskich wynika, iż w pewnych przypadkach – kiedy rodzina źle
rozpoznała zwłoki – mogło dojść do pomylenia tożsamości ciał. Miało się
odbyć poprzez nadanie zwłokom przez stronę rosyjska nieodpowiednich
numerów.  Zuzanna Kurtyka  wdowa po śp. Januszu Kurtyce powiedziała, że
oskarżanie rodzin jest skandalem.

***

Wypowiedź Zuzanny Kurtyki dla Radia Maryja.

Myślę, że zrzucanie winy na rodzinę jest pomyłką procedury, w której
uczestniczyłam w Rosji. W Moskwie identyfikacje były bardzo ścisłe,
jeżeli były jakieś niezgodności to rodziny konfrontowano ze sobą i
jednocześnie z ciałami ofiar. Jeżeli doszło więc do takich nieścisłości
to myślę, że procedura była zła lub nie dopilnowano porządku.

W takich kategoriach należałoby rozumować. Bez względu na to, jak to
zinterpretujemy efekt jest taki, że skoro Rosja podjęła się prowadzenia
tej procedury to polski rząd grzecznie się na to zgodził. To było ich
obowiązkiem dopilnować tego, żeby zrobiono to porządnie.

Tymczasem jeśli chodzi o niektórych prokuratorów rosyjskich była
postawa na zasadzie – przeszkadzacie nam. To było w Rosji na porządku
dziennym. Zresztą dokumentacja medyczna przyszła do Polski po ponad roku
i jest w strasznym stanie.

Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś prowadził dokumentacje medyczną w taki
sposób w cywilizowanym kraju i to jeszcze w obliczu takiej – można
powiedzieć międzynarodowej – tragedii. Dla mnie te pomyłki są kolejnymi
tragediami bliskich ludzi, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku. To co
musimy przechodzić jest niewyobrażalne.

Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie co czujemy przechodząc drugą
procedurę ekshumacji, sekcji i w pewnym sensie identyfikacji . Tego się
nie da wymierzyć wartościami naszej cywilizacji zachodniej. I obarczanie
winą rodzin w takim momencie to po prostu skandal.

Wypowiedź Zuzanny Kurtyki dla Radia Maryja.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. O decyzji śledczych dot.

O decyzji śledczych dot. kolejnych ekshumacji oraz
wiarygodności rosyjskich dokumentów nt. katastrofy smoleńskiej portal
Stefczyk.info rozmawia z mecenas Małgorzatą Wassermann, córką śp.
Zbigniewa Wassermanna, który zginął w Smoleńsku.

Stefczyk.info: Będą
jeszcze minimum cztery ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.
Następne dwa wnioski muszą jeszcze zostać rozpoznane. O czym świadczy
tak duża skala wątpliwości dot. tożsamości ofiar i materiałów z Rosji?




Małgorzata Wassermann: To świadczy o tym, że wszystkie
dokumenty, które przesyłane są z Rosji, poświadczają nieprawdę.
Wszystkie materiały znane mi poświadczają nieprawdę. Nie mówię jedynie o
materiałach dot. sekcji zwłok, ale o wszystkich dokumentach rosyjskich.
Liczę na to, że opinia publiczna będzie miała okazję, by się o tym
przekonać. Mam nadzieję, że te akta zostaną kiedyś odtajnione i
ujawnione dla szerokiej społeczności. W wielu miejscach mamy do
czynienia z prymitywnym fałszerstwem. To widać po głębszej analizie. Nie
trzeba mieć głębokiej wiedzy eksperckiej. To wszystko oznacza, że
prokuratura powinna coraz poważniej myśleć, czy nie przeprowadzić
ekshumacji wszystkich ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.



Dlaczego powinna to rozważać?



Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której prokuratura wykonując
czynności procesowe opiera się na dokumentacji z Rosji, która w wielu
miejscach jest fałszywa i są na to dowody. Czy prokuratura będzie
budowała swoje działania w oparciu o dokumenty poświadczające nieprawdę,
bez ich weryfikacji? Przecież śledczy powinni przeprowadzić wszelkie
badania raz jeszcze. Przecież dokumentacja związana z każdą ofiarą
tragedii smoleńskiej jest w takim samym stanie. Jestem ciekawa, jak
śledczy ustosunkują się do obecnej sytuacji. Potem na takie pytania
powinien odpowiedzieć Strasburg.



Czy są jakieś dokumenty rosyjskie, które Pani zdaniem mogą uchodzić za wiarygodne?



Być może dokumenty, które są zupełnie nieistotne, są wiarygodne. Jednak
materiały istotne albo nie są Polsce w ogóle przekazywane, albo są w
skandalicznej formie. Ja stawiam wręcz tezę, że te materiały są
wytwarzane specjalnie dla Polski, że to nie są materiały z postępowania
rosyjskiego.



To śmiała teza



Taką tezę stawiam obecnie. Czas pokaże, czy miałam rację czy też nie. Ja
ostrożnie formułuje swoje oceny i wnioski. Z dużą przykrością
stwierdzam, że nie pomyliłam się do tej pory. Nie myliłam się, gdy
mówiłam, że polska strona nie zbiera dowodów. Wtedy słyszałam, że jestem
niecierpliwa. Obecnie połapano się, że nie ma dowodów. Mamy natomiast
zupełnie obrzydliwy dokument, jakim jest raport Millera. Nie miałam
jeszcze okazji, by po jego opublikowaniu spojrzeć w oczy ludziom, którzy
go opracowali. Ich prace i jej wyniki przyjmowałam z dużą wiarą.
Pytałam wielu z nich, czy są pewni tego, co zostało ogłoszone.
Słyszałam, że tak. Dziś wiem, że jest czymś obrzydliwym wytworzenie tego
dokumentu, na podstawie wewnętrznie sprzecznego materiału, w sposób
potwornie niedbały. Ciekawi mnie, jak się dziś czuje minister Kopacz po
swoich zapowiedziach i zapewnieniach. Jako konstytucyjny minister w
Sejmie mówiła ona o sekcjach zwłok i udziale w nich polskich lekarzy.



Jest szansa na pociągnięcie minister Kopacz do odpowiedzialności?



W jej przypadku możemy mówić o ewentualnym niedopełnieniu obowiązków.
Być może mamy również do czynienia z utrudnianiem postępowania. Przecież
minister Kopacz mówiła, że sekcje były przeprowadzone. Ta czynność jest
obligatoryjna wobec każdej ofiary każdej katastrofy. Prokuratura
słysząc zapewnienia ministra, że polscy lekarze byli przy sekcjach,
mogła zostać wprowadzona w błąd. Być może uznano, że nie trzeba
przeprowadzać sekcji w Polsce. Tymczasem okazało się, że sekcji nie
było, więc możemy mieć do czynienia z wprowadzaniem w błąd organów
ścigania.



Jak Pani ocenia w takim razie ostatnią decyzję prokuratory dot. ekshumacji?



Śledczy podjęli odważne decyzje. Jest nacisk, by sprawą smoleńską w
ogóle się nie zajmować i przyjąć te kłamstwa, jakie publicznie padły w
tej sprawie. Szkoda jedynie, że tak późno. Liczę na to, że nie zabraknie
prokuraturze odwagi, by przeprowadzić również inne badania ws.
smoleńskiej. Nie wiem jednak, ilu rzeczy po ponad dwóch latach już nie
uda się ustalić.




Rozmawiał TK

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/wassermann-rosyjskie-dokume...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

20. @Maryla

No i są pierwsze doniesienia, że ciało Anny Walentynowicz n i e spoczywało w trumnie Jej przypisanej... Pisze o tym Niezależna, ma podać niebawem więcej wiadomości na ten temat...
Tak, to już pewne - syn i wnuk nie rozpoznali Mamy i Babci... Przed AM we Wrocławiu zaczęła się konferencja prasowa....

avatar użytkownika guantanamera

21. A w TVN 24

i wielu innych informacyjnych portalach - ani slowa....

avatar użytkownika Maryla

22. nic dziwnego, że policja i żandarmeria nie dopuszcała swiadków

To nie była Anna Walentynowicz! Syn legendy „Solidarności”: to zupełnie inna osoba od tej, którą rozpoznałem w Moskwie

Mec. Hambura: osobisty nadzór nad śledztwem powinien przejąć
prokurator Seremet. Byłoby wskazane zarządzenie ekshumacji wszystkich
ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Janusz Walentynowicz, syn założycielki „Solidarności”
potwierdził w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że ciało wyjęte z grobu
na gdańskim Srebrzysku nie należy do Anny Walentynowicz.

Osoba, która leży na stole sekcyjnym nie jest osobą, którą
rozpoznałem w Moskwie. Jest to zupełnie inna osoba. Ona była pochowana w
naszym grobie jako Anna Walentynowicz.

Dotychczas czynności trwające we Wrocławiu dotyczą jednej ofiary smoleńskiej katastrofy – tej ekshumowanej w Gdańsku.

Musimy dotrwać do jutra i być przy sekcji drugiej osoby.

- mówi Janusz Walentynowicz. Według doniesień medialnych chodzi o
ciało ekshumowane z warszawskiego grobu Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceprezes Fundacji „Golgota Wschodu”.

Pełnomocnik rodziny Walentynowiczów mec. Stefan Hambura powiedział
nam, że nad tym postępowaniem powinien się teraz pochylić prokurator
generalny Andrzej Seremet:

Powinien je osobiście nadzorować. Uważam też, że byłoby
wskazane zarządzenie ekshumacji wszystkich ciał ofiar katastrofy
smoleńskiej. Ciało, które dziś leżało na stole sekcyjnym było w
relatywnie bardzo dobrym stanie. Powinno się więc w ten sposób
zabezpieczyć ewentualne dodatkowe dowody.

Dotychczas ekshumowano pięć ciał ofiar katastrofy smoleńskiej –
chodzi również o Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego i
Janusza Kurtykę.

Wczoraj prokuratorzy zapowiedzieli kolejne cztery ekshumacje z powodu uzasadnionych podejrzeń, iż doszło do pomylenia ciał.

Dwa następne wnioski – rodzin Stefan Melaka i Tomasza Merty są już złożone w wojskowej prokuraturze.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. tylko RM, GP i wpolityce informują, PAP nie dał komunikatu, radz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

24. Najbardziej mnie zastanawia

co planują Ruscy, to znaczy Putin i jego ferajna? Co chcą wywołać? Co osiągnąć? Przecież te "pomyłki" z dokumentami z sekcji zwłok, te 3 procent zgodności, to nie mogły być błędy!!! Było wiadomo, że te dokumenty trafią do Rodzin, że będzie alarm i reakcja ... A teraz, kiedy okazało się, że również zamieniono ciała uważam, że to jest jednak scenariusz. Rosyjski. Uwalniany powoli. Punkt po punkcie.
W każdym razie człowiek roztropny winien i tę możliwość brać pod uwagę.
Wygląda na to, że Ruscy chcą już ostatecznie skompromitować i przyatakować Tuska. Czy po to, żeby się go pozbyć? Czy żeby w Polsce wywołać zamieszki? Nie wiem. Ale wiem, że musimy zachować przytomność...

avatar użytkownika Maryla

25. zaczyna sie narracja - "eksperci" GW

Przy katastrofach lotniczych może dojść do wymieszania materiału genetycznego ofiar

Może
tak być w przypadku znacznego rozfragmentowania zwłok i drobnych
fragmentów należących do kilku osób znajdujących się blisko siebie. To
niewątpliwie utrudnia, a czasem może uniemożliwić identyfikację
poszczególnych fragmentów - mówi ekspert z Zakładu Medycyny Sądowej UM w
Poznaniu więcej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. prof. Barbara Świątek jeszcze nic nie wymysliła?

Rodzinna Anny Walentynowicz nie rozpoznała zwłok legendarnej opozycjonistki, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. O tym, że ciało, które na wniosek rodziny, wydobyto z grobu na gdańskim cmentarzu Srebrzysko nie należy do Anny Walentynowicz poinformował jej syn. Badanie DNA zwłok prowadzi wrocławski Zakład Medycyny Sądowej.
- Nie mogę komentować informacji, które przekazuje rodzina śp. Anny Walentynowicz. Czekamy na opinię biegłych, która ma zostać wydana do 7 dni. Całość badania będzie przeprowadzona we Wrocławiu, później uzupełniające badanie przeprowadzą biegli z Bydgoszczy - mówi płk. Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Badania we Wrocławiu nadzoruje kierownik wrocławskiego zakładu prof. Barbara Świątek. Na razie nie udało nam się z nią skontaktować.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Gwiazda dla Fronda.pl: To po


Gwiazda dla Fronda.pl: To po prostu pogarda



Andrzej Gwiazda

-
Ciało, które zostało wyjęte z grobu, a które znajduje się na stole
sekcyjnym, nie jest ciałem mojej mamy, śp. Anny Walentynowicz, które
rozpoznałem w Moskwie – uważa syn Anny Walentynowicz.  Ania bardzo
chciała spocząć obok swojego męża. Teraz się okazuje, że obok niego
spoczywały zwłoki jakiejś innej kobiety – mówi portalowi Fronda.pl
Andrzej Gwiazda. 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. 18:51 Oficjalnych wyników

18:51

Oficjalnych wyników sekcji zwłok jeszcze nia ma

– Osoba, która leży w tej chwili na stole sekcyjnym i miała być moją
mamą, nie jest nią – powiedział podczas spotkania z dziennikarzami
Janusz Walentynowicz. Nie ma jeszcze wyników badań w tej sprawie – informuje prokuratura.


http://tvp.info/informacje/polska/janusz-walentynowicz-to-nie-moja-matka...

Znam swoją mamę. Wiem, jak wyglądała, a ciało, które zostało
ekshumowane, to z pewnością nie ona – mówił po wyjściu z Zakładu
Medycyny Sądowej we Wrocławiu syn Anny Walentynowicz, Janusz. Jak dodał,
ma nadzieję, że drugie ekshumowane w ostatnich dniach ciało okaże się
ciałem jego matki. - Może rozpoznam ją w tej drugiej osobie i pochowam
tam, gdzie chciała być pochowana, w Gdańsku - mówił.

Jak dodał,
ma dowody na to, że badane we Wrocławiu ciało nie należy do Anny
Walentynowicz. Jakie? Tego nie chciał ujawnić przez wzgląd na rodzinę
drugiej ekshumowanej ofiary. - Byłoby to nieetyczne i niemoralne wobec
tej drugiej rodziny - zaznaczył.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/na-stole-sekcyjnym-nie-lezy-moj...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Hambura: Tusk i Kopacz muszą

Hambura: Tusk i Kopacz muszą wyjaśnić, kto i gdzie zamienił ciało Walentynowicz

- To była totalna porażka państwa polskiego - tak ostatnie ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej ocenił pełnomocnik rodziny Anny Walentynowicz Stefan Hambura. Gość Kontrwywiadu RMF FM stwierdził, że rodzina legendarnej działaczki "Solidarności" jest absolutnie pewna, że w jej grobie było złożone ciało innej osoby. Kto i kiedy zamienił ciała? - To już jest pytanie do pana premiera Tuska i pani marszałek Kopcza - odparł adwokat. Jego zdaniem dla dobra śledztwa powinny zostać ekshumowane pozostałe zwłoki ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.
Kto i gdzie zamienił ciała? – To już jest pytanie do pana premiera Tuska i pani marszałek Kopacz, bo te osoby były odpowiedzialne za kontakty ze stroną rosyjską – powiedział Hambura. Jak zaznaczył, trzeba szybko wyjaśnić, gdzie doszło do zamiany, a prokuratura powinna wezwać Donalda Tuska oraz Ewę Kopacz na przesłuchanie.

Zdaniem gościa Kontrwywiadu RMF FM, śledztwo w tej sprawie powinno zostać przeniesione z prokuratury wojskowej, która – jak zaznaczył – wyraźnie sobie nie radzi, do prokuratury cywilnej, a osobisty nadzór nad postępowaniem powinien objąć prokurator generalny Andrzej Seremet. – To, co się dzieje do tej pory, nie prowadzi nas do przodu – podkreślił.

Stefan Hambura przyznał, że podejrzenia dotyczącego tego, że w grobie Anny Walentynowicz może nie być jej ciała, pojawiły się na podstawie analizy akt dostarczonych rodzinie przez stronę rosyjską i polską. Dodał, że dotychczasowe śledztwo było nieskuteczne, skoro sama prokuratura przyznała, że konieczne będą ekshumacje czterech kolejnych ciał katastrofy samolotu Tu-154M.

Hambura odniósł się również do obecności polityków na cmentarzach w Gdańsku i Warszawie podczas tego tygodniowych ekshumacji. – Apelowałem o to, żeby ludzie dobrej woli pojawili się z wartą honorową przy cmentarzach – powiedział rozmówca Konrada Piaseckiego. Jego zdaniem należało się to tak zasłużonej osobie, jaką była Anna Walentynowicz.

Dodał przy tym, że to co działo się na cmentarzu w Gdańsku, tj. ponad 2,5-godzinne opóźnienie w ekshumacji było "skandalem" i pokazało "nieudolność administracji". – To była totalna porażka państwa polskiego – zaznaczył. Powtórzył, że "na pewno premier Tusk powinien się bardzo dokładnie z tego wytłumaczyć, jak i marszałek Kopacz. (…) Pani marszałek też ma swoją etykę lekarską, niech się nad tym zastanowi."

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5252050,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. dalsze mataczenie i kuglowanie badaniami

Takie badania domniemanych szczątków Anny Walentynowicz, ekshumowanych w Gdańsku, przeprowadzono w Bydgoszczy w miniony poniedziałek. Prokuratura wojskowa zadecydowała jednak o przetransportowaniu zwłok do Krakowa, bo zawiódł tomograf. - Zawiesił się komputer odpowiedzialny za pracę tomografu - wyjaśnia Czyżniewski. Jak twierdzi, udało się go ponownie uruchomić, a co najważniejsze - dokończyć badanie. - Mamy komplet wyników - mówi.

Mimo tego krakowscy eksperci przeprowadzili badanie powtórnie. I nie wiadomo, czy to bydgoskie, czy krakowskie wyniki badań posłużą do wydania końcowej opinii biegłych. - O tym zadecyduje już prokurator - mówi płk Zbigniew Rzepa, rzecznik naczelnego prokuratora wojskowego.

Nie wiadomo także, kiedy znane będą ostateczne wyniki badań. Rzecznik prokuratora mówi o tygodniach czy nawet miesiącach.
http://wyborcza.pl/1,75248,12517298,Podwojne_badania_szczatkow_ofiar_kat...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Zamiana ciała śp. Anny

Zamiana ciała śp. Anny Walentynowicz obarcza również Radosława Sikorskiego i podległych mu urzędników

"Na konsulu ciąży odpowiedzialność identyfikacji zwłok,
zaplombowania trumny. To on jest gwarantem, że dane ciało znajduje się w
trumnie i ono trafia do Polski. Z tego powinien się wytłumaczyć
minister Radosław Sikorski".

Eksperyment brytyjskiej telewizji na prototypie tupolewa. Rozbito i zbadano samolot w warunkach podobnych do Tu154-M

"To ważny element w dyskusji nad raportami MAK i komisji Millera, ale
nie może być traktowany jako koronny dowód ich nieprawdziwości.
Sytuacja przypomina raczej "twarde" lądowanie i tylko w niewielkim
stopniu odwzorowuje katastrofę w Smoleńsku" - powiedział Antoni
Macierewicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Zawiadomienie Jarosława

Zawiadomienie Jarosława Kaczyńskiego w sprawie prokuratorów

Pełnomocnik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego złożył zawiadomienie o
możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratorów obecnych w Rosji
tuż po katastrofie smoleńskiej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Przetarg na Jaki-40 i Tu-154M

Przetarg na Jaki-40 i Tu-154M - bez rozstrzygnięcia

Mimo obniżenia ceny wywoławczej nikt nie zgłosił się do drugiego
przetargu na dwa samoloty Jak-40 należące kiedyś do 36. specpułku oraz
części zamienne do tych maszyn i samolotu Tu-154M. Pod koniec września
Agencja Mienia Wojskowego ogłosi trzecie postępowanie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

34. Bliżej

Ten temat ma być omawiany w programie Jana Pospieszalskiego "Bliżej". TVP info o 22. 30.

avatar użytkownika Maryla

35. własnie słucham Pospieszalskiego

Wassermann pyta: Czy minister Kopacz utrudniała śledztwo?

Wassermann pyta: Czy minister Kopacz utrudniała śledztwo?

- Zastanawiam się, czy wypowiedzi minister Ewy Kopacz
dotyczące sekcji zwłok ofiar były tylko wprowadzeniem społeczeństwa w...
czytaj dalej »


Wasserman kontra Deresz u Moniki Olejnik: Na jakiej podstawie wyklucza pan zamach?

matsza, kospa
2012-09-20, ostatnia aktualizacja 2012-09-20 21:56




Nie chcę, żeby zwłoki mojej żony były oglądane w świetle kamer
telewizyjnych i awantur politycznych. Chciałbym żeby nad trumną mojej
żony zapanował spokój - mówił w programie Moniki Olejnik Paweł Deresz. -
Nie wyobrażam sobie zakończenia tego postępowania bez przeprowadzenia
sekcji zwłok wszystkich ofiar - odpowiadała Małgorzata Wassermann

http://wyborcza.pl/1,75248,12525208,Wasserman_kontra_Deresz_u_Moniki_Ole...

(...)Zapowiedziała, że w październiku dojdzie do konferencji polskich
naukowców, którzy po zapoznaniu się z raportem Jerzego Millera
"powiedzieli: dość tych bzdur".

Mają oni zaprezentować swoje
prace na temat tego, jak mogło dojść do katastrofy. - Prokuratura
udostępniła im materiał źródłowy. Nie będzie się można tym razem
zasłaniać tym, że nie wiadomo, na podstawie jakich danych pracowali -
podkreślała Wasserman.

Paweł Deresz stwierdził, że ma zaufanie do
polskich naukowców. - Oni jednoznacznie stwierdzili, że drugiego
wybuchu nie było - zaznaczył. Na pytanie Moniki Olejnik, dlaczego w
odróżnieniu od ludzi PiS nie wierzy w zamach odparł: - Nie potrafię
znaleźć na to pytanie odpowiedzi. Nie wiem, jakie siły i dlaczego
chciałyby zgładzić prezydenta Kaczyńskiego.

Wasserman
przekonywała, że lepiej wie, o czym mowa, bo "na bieżąco czyta materiał
dowodowy". - Z tego co wiem, pan Deresz tego materiału nie czyta i nie
jest nim zainteresowany. Gdyby czytał, na pewno zauważyłby to, o czym
mówię.(...)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Miejsce pochówku Anny Walentynowicz nieznane

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Kopacz: 96 osób miało swoje

Kopacz: 96 osób miało swoje nazwiska i rodziny mogły urządzić im pogrzeby wiedząc, że pochowali swoich najbliższych

Tylko u nas

Te wypowiedzi trzeba przypominać! Donald Tusk: Wszystkie decyzje,
jakie w ciągu tych tygodni, miesięcy zapadały, które podejmowała
administracja państwowa mi podległa, są za moją wiedzą, zgodą i ja
ponoszę za to pełną odpowiedzialność.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. Kłamstwa na głębokość metra

Kłamstwa na głębokość metra

Czy Ewa Kopacz swoim zachowaniem doprowadziła do utrudniania postępowania karnego?

Z mec. Małgorzatą Wassermann, córką tragicznie zmarłego ministra Zbigniewa Wassermanna, rozmawia Marcin Austyn

Powoli realizuje się najgorszy scenariusz i prokuratura wojskowa
szuka w grobach właściwych ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Problem
dotyczy na razie sześciu osób. Tych pomyłek mogło być więcej i wkrótce
usłyszymy o kolejnych ekshumacjach?

- Trudno oceniać mi tę kwestię. Jednak od przeszło dwóch lat uparcie
powtarzam, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to postępowanie
zostanie zakończone bez przeprowadzenia sekcji zwłok wszystkich ofiar.
Mam tu na myśli wszystkie możliwe do przeprowadzenia sekcje. W każdym
postępowaniu, w którym są ofiary, przeprowadza się takie badania. I
czyni się to w przypadku drobniejszych wypadków czy katastrof. Nie wiem,
dlaczego w sytuacji, w której mamy do czynienia z katastrofą o
niejasnym przebiegu, tej czynności zaniechano. Jedno jest pewne.
Prokuratorzy są dzisiaj świadomi, że rosyjska dokumentacja medyczna
poświadcza nieprawdę i to nie tylko w stosunku do mojego taty, ale i
dwóch ofiar, które już przeszły ten proces ekshumacji i badań, oraz w
stosunku do dwóch kolejnych ciał, które aktualnie są przedmiotem prac
biegłych. Wiemy zatem, że dokumentacja medyczna budzi uzasadnione
wątpliwości. Proszę teraz wyobrazić sobie, że prokurator podejmuje
decyzję końcową w postępowaniu i odniesie się w niej do dokumentów, co
do których ma świadomość, że poświadczają nieprawdę. Innym wyjściem
będzie niebranie tej dokumentacji pod uwagę... Widać więc, że badania
sekcyjne wszystkich ofiar muszą zostać wykonane.

Prokuratura wojskowa tłumaczy, że kiedy w kwietniu 2010 roku ciała
były transportowane do Polski, nie było podstaw, by otwierać trumny.
Podziela Pani taki pogląd?

- Mamy tu do czynienia z taką sytuacją, że prokuratura nie wykonała
podstawowych czynności procesowych, które są niepowtarzalne. Brak badań
sekcyjnych to nie jedyna niewykonana czynność. Całe badanie katastrof
rozpoczyna się od oględzin miejsca zdarzenia. Jest to czynność
niepowtarzalna... i pierwsza niewykonana. Całość utrwala się za pomocą
aparatury rejestrującej dźwięk i obraz - czynności nie wykonano. Pobiera
się próbki gleby, samolotu, ciał do badań - tego także nie wykonano.
Przeprowadzenie sekcji zwłok - niewykonane. Zatem widać, że to nie jest
tak, że nie wykonano tylko badań sekcyjnych, bo nie przeprowadzono
wszystkich podstawowych badań. Obecnie prokuratura nadrabia te braki,
które tylko może. Pamiętajmy jednak, że od katastrofy minęło już 29
miesięcy. W takiej sytuacji tłumaczenia prokuratury wydają się
absurdalne. Tymczasem słyszymy, jak płk Ireneusz Szeląg mówi, że
prokuratorzy nie mogli się przenosić w czasie i przestrzeni. No to
pokażcie, panowie, te czynności procesowe, przy których byliście...

Absurdalny jest też argument, że prokuratorów było za mało. Jeżeli na
miejsce takiej katastrofy wyjeżdża czterech prokuratorów, to znaczy, że
założyliśmy z góry, iż nie będziemy wykonywać żadnych czynności
procesowych. Bo czterech prokuratorów rzeczywiście nie było w stanie
ogarnąć nawet samego miejsca zdarzenia. Niedociągnięć jest więcej. Dziś
mówimy o identyfikacji, bo ona wyszła przy analizie dokumentacji
dotyczącej śp. Anny Walentynowicz. A kto - poza rodziną - brał udział w
identyfikacji? Przypadkowe osoby, które się tam wtedy znalazły. Albo
ściągano studentów mówiących po polsku. Z drugiej strony, mamy akta
prokuratorskie pełne pism, w których osoby mające do tego kompetencje,
czyli tłumacze przysięgli, zgłaszają swoją gotowość do wyjazdu, a którym
nikt nawet nie odpisał. Kiedyś będą mieli państwo możliwość
przeczytania o tym w aktach.

Od lat uczestniczę w różnych postępowaniach i każdy funkcjonariusz,
prokurator, sąd wie, co należy robić. To są rutynowe czynności. Nie chcę
wierzyć w to, że ci ludzie w obliczu takiej katastrofy zapomnieli o
elementarnej wiedzy na temat sposobu postępowania przy badaniu wypadku.
Stąd też można zadawać sobie pytanie, czy wybrano osoby, które miały
pierwszy raz do czynienia z takim postępowaniem, czy też były to
działania celowe.

Źródłem obecnych problemów był brak działalności na terenie
Federacji Rosyjskiej, a nie to, że nie zweryfikowano w kraju zawartości
trumien?

- To, że tego nie uczyniono, było tylko konsekwencją wcześniejszych
działań i postawy, jaką przyjęto wobec tej katastrofy: nie mieszajmy się
w to, niech Rosjanie ustalą, co chcą, my to przyjmiemy. Wszczęto jednak
własne postępowanie karne, prowadzone wedle polskiej procedury. I w tej
sytuacji był to strzał do własnej bramki, bo podstawową regułą jest tu
zasada bezpośredniości. Zatem wszystkie dowody prokuratura musi
przeprowadzić samodzielnie, a z pomocy prawnej korzysta tylko wtedy, gdy
jest to konieczne. Na to wszystko bardzo negatywnie nakłada się
postępowanie pani marszałek Ewy Kopacz, która nie tylko wprowadzała
opinię publiczną w błąd, ale trzeba się też zastanowić, czy swoim
zachowaniem nie doprowadziła do utrudniania postępowania karnego. To ona
z mównicy sejmowej zapewniała o tym, że polscy lekarze pracowali z
Rosjanami ramię w ramię i tylko czekamy na wyniki ich badań.
Prokuratorzy długo mówili, że czekają na te wyniki, i argumentowali, że
nie ma potrzeby dublować pewnych czynności, skoro polscy lekarze sądowi
tam byli. Zasadne jest zatem pytanie, czy przekaz pani Kopacz nie
wpłynął na proces gromadzenia materiału dowodowego.

Funkcjonuje przekonanie, że w kwietniu 2010 roku spieszono się z
pochówkami. Można było poczekać dłużej, zrobić badania i nie narażać się
dziś na ekshumacje?

- To nieprawda, że się spieszono. Wiem, że jest dziś taki
obowiązujący przekaz. Rodziny wykonywały polecenia. Nikt z nas nikogo
nie pospieszał. Cierpliwie czekaliśmy na to, co nam powiedzą. Nie
przypominam sobie, by ktoś z nas niecierpliwił się, że coś za długo
trwa. Jeśli chodzi o niecierpliwienie się, to często słyszałam, że to ja
się niecierpliwię, narzekając, że nie podoba mi się sposób prowadzenia
postępowania przez prokuraturę i że nie podoba mi się postawa państwa
polskiego. Nigdy nie chodziło mi o czas, ale o to, że nic nie
zgromadziliśmy.

Rodziny, które dostrzegały błędy i składały wnioski ekshumacyjne,
stanęły pod pręgierzem. Obecnie, kiedy prokuratura potwierdza ich
wątpliwości, w mediach pojawiają się opinie, że pomyłki się zdarzają.
Jak Pani ocenia taką narrację?

- Należało się tego spodziewać. Bardzo żałuję, że nie mają państwo
możliwości przeczytać akt kartka po kartce, bo z nich widać, skąd te
pomyłki się wzięły i ile osób, które posiadały wiedzę i umiejętności,
potwierdzone odpowiednimi tytułami, chciało uczestniczyć w badaniu tej
katastrofy i pisało do prokuratury, co i jak należy zrobić. Fachowcy
słali do prokuratury pisma od 10 kwietnia 2010 roku. To jest w aktach.
Te osoby w znaczącej większości nie uzyskały żadnej odpowiedzi. Nie
można więc dziś tłumaczyć się tym, że było zamieszanie. Dano Rosjanom
wolną rękę i w mojej ocenie efekt tego jest taki, że wszystkie rosyjskie
dokumenty, jakie znalazły się w aktach polskiego postępowania, zostały
wytworzone oficjalnie dla nas. To nie są kopie tego, co ustalono na
potrzeby rosyjskiego śledztwa. Zatem musimy zdawać sobie sprawę z tego,
że to, co dotąd zostało powiedziane, a opiera się na rosyjskich
dokumentach, nie polega na prawdzie. Na jakim więc etapie śledztwa
jesteśmy? Obawiam się, że dopiero raczkujemy.

Jeśli pomyłki przy pochówku ciał zostaną potwierdzone, to jakie mamy
możliwości wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych?

- W normalnych okolicznościach po tym, co już wiemy na temat
podejścia władz Polski do wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, to
marszałek Ewa Kopacz, premier Donald Tusk, minister Radosław Sikorski,
minister Jerzy Miller co najmniej podaliby się do dymisji. Stało się
inaczej. Mieliśmy generalskie awanse, zmianę stanowisk... Osobom
odpowiedzialnym za złe działanie państwa polskiego po katastrofie żadna
krzywda się nie stała. A premier na spotkaniach zamkniętych wielokrotnie
zapewniał nas, że wszystko bierze na siebie. Mam taką nadzieję, że
wymiar sprawiedliwości dotknie także tych ludzi. Na pewno historia oceni
ich działania.

A jeśli chodzi o osoby, które fizycznie dokonały pomyłek, jakie są tu warianty prawne?

- Jeżeli nieprawdę poświadczyli Rosjanie, to strona polska może
zwrócić się do Federacji Rosyjskiej z wnioskiem o wszczęcie postępowania
wobec nich. Chciałabym tu jednak zwrócić uwagę na pewną kwestię, bo o
ile mogę zrozumieć postępowanie Rosjan, którzy chronią swoich ludzi,
bronią swoich interesów, to nie potrafię zrozumieć powodów postępowania
rządu polskiego, który najwyraźniej broni interesu Rosjan, i to od
samego początku.

Dziękuję za rozmowę.

Marcin Austyn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Jan Pospieszalski Bliżej 20.09.2012

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. "Nie ma podstaw do ekshumacji

"Nie ma podstaw do ekshumacji Marii Kaczyńskiej. Osobiście towarzyszyłem jej ciału do samego końca, do złożenia zwłok w trumnie" - napisał na Facebooku brat tragicznie zmarłej pierwszej damy Konrad Mackiewicz.

Swoje oświadczenie Mackiewicz zamieścił na profilu "Maria Kaczyńska - strona pamięci".

Odniósł się w nim także do wypowiedzi męża Jolanty Szymanek-Deresz, która również zginęła w katastrofie rządowego samoloty w Smoleńsku.

"Skandaliczne historie, które opowiada w mediach Paweł Deresz, są nieprawdziwe" - napisał Mackiewicz.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/brat-marii-kaczynskiej-nie-ma-p...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. "Trzeba było wcześniej

"Trzeba było wcześniej otworzyć trumny"

"Trzeba było wcześniej otworzyć trumny"

- Spodziewaliśmy się tego od dłuższego czasu, że taka
sytuacja może mieć miejsce - tak Małgorzata Wassermann komentowała
dla...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

42. Nie pojmuję

W wielu wypowiedziach pojawia się wątek "bałaganu w Rosji". Bałaganu przy przeprowadzaniu sekcji zwłok, pisaniu dokumentów, dołączaniu ich do trumien, a potem wysyłaniu - z opóźnieniem - do Polski.
Zastanawiam się. Oto dość dawno temu ujawniona została oczywista nieprawda poświadczona w dokumentach z przeprowadzonej w Rosji sekcji ś.p. Zbigniewa Wassermana. Był to pierwszy skandal. Gdyby to był po prostu efekt "niechlujstwa", a Rosjanom zależało choć odrobinę na czymś, co nazywa się "dobrym imieniem", to w tym momencie zaczęliby sprawdzać wszystko i porządkować bałagan. Z bratnią pomocą różnych polskich instytucji można było w tym momencie jeszcze prostować "pomyłki" i szybko dopasować papiery do oczekiwań rodzin i opinii publicznej. Papiery zamienia się łatwo. Można je nawet dopasować do pochowanych osób i grobów, sprawa zostałaby zamieciona, niebezpieczeństwo straszliwego skandalu zażegnane. Niczego takiego nie podjęto. Przeciwnie. Dokumenty obarczone błędami wykrywalnymi na pierwszy rzut oka krążyły dalej po świecie. Dlaczego? To mnie ciekawi.
Ludzie naprawdę nie robią niczego bez powodu.

avatar użytkownika Maryla

43. Anna Solidarność

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. anglojęzyczny portal rosyjski RT

Smoleńsk katastrofa rodziny ofiar otrzymały niewłaściwe ciała

http://rt.com/news/poland-smolenk-russia-bodies-960/

W katastrofie samolotu w Rosji, zginął prezydent Polski Lech Kaczyński oraz 92 członków polskiej elity w 2010 roku może ponownie zamieszać kontrowersji, po tym, jak dwóm rodzinom w Polsce, jak się okazuje ciała, które otrzymały do ​​pogrzebu zostały zamienione.

Polscy prokuratorzy ogłosili we wtorek , z wyników badań DNA, które zostały potwierdzone przez dwóch niezależnych laboratoriach.

Dwa ciała zostały ekshumowane poprzedni tydzień po pośmiertnych badań dokumentów otrzymanych od Rosji odkrył kilka niespójności. Błędy wywołała obawy, że szczątki ofiar mogły być przenoszone na Polsce nieprawidłowo.

"Prokuratura poszukuje również do kwestii wymiany ciała i bada dowody z tego punktu widzenia," powiedział płk Zbigniew Rzepa, rzecznik wojskowego prokuratury.

Jedno z ciał należy do Anny Walentynowicz, działacza Solidarności powszechnie uważany w Polsce za "matkę niepodległej Polski".

Inne ciało to może być naukowiec i działacz obywatelski Teresa Walewska-Przyjalkowska, mediów polskich spekulować.

Biuro Polskich prokuratorów rozważa obecnie exhuming przynajmniej cztery ciał po katastrofie.

To nie pierwszy raz, szczątki ofiar katastrofy smoleńskiej zostały ekshumowane . Całe dochodzenie, w tym identyfikacji ciał, przeprowadzono w Rosji z polskich przedstawicieli obserwując proces. Rodziny kilku polityków, jednak nalegali na niezależnej wiedzy fachowej po ich krewni zostali pochowani.

W dniu 10 kwietnia 2010 roku, prezydent Lech Kaczyński, i wielu z jego gabinetu i kilku działaczy obywatelskich zmierzali do pomnika katyńskiego koło zachodniej miasta rosyjskiego Smoleńska. Mieli wziąć udział w uroczystości upamiętniające masowe egzekucje Polaków przeprowadzonych przez wojska sowieckie w czasie II wojny światowej.

W gęstej mgle, samolot spadł, uderzając w drzewo podczas próby lądowania na lotnisku Smoleńsk-tych.

Ponieważ dochodzenie przystąpił, krach zaczął grozić nowe niezgody w stosunkach między Moskwą i Warszawą.

Interstate Aviation Komitet i moskiewscy śledczy oskarżył tragedii w samolocie załogi. Niektóre kręgi w Polsce spotkał się z oburzeniem stwierdziła, oskarżając Moskwę uchylając odpowiedzialność.

Niemniej, Warszawa ostatecznie zaakceptowane oficjalną wersję IAC w wydarzeń. Ale wielu Polaków nadal uważa, że ​​rosyjscy kontrolerzy ruchu lotniczego nie pozwoliły próbę lądowania w tak złych warunkach pogodowych. Niektóre grupy, które oskarżają rosyjskich i polskich rządów , przynajmniej częściowo, za tragedię.


Workers carry a ladder at the site of a Polish government Tupolev Tu-154 aircraft crash in Smolensk. (Reuters / Sergei Karpukhin)

Workers carry a ladder at
the site of a Polish government Tupolev Tu-154 aircraft crash in
Smolensk. (Reuters / Sergei Karpukhin)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Eskalacja kłamstw ws.

Eskalacja kłamstw ws. katastrofy smoleńskiej

Mamy do czynienia z ochroną interesu rosyjskiego –
powiedziała Magdalena Merta wdowa po śp. Tomaszu Mercie wiceministrze
kultury w Polskim Punkcie Widzenia.

Odniosła się w ten sposób do wyników DNA ekshumowanych ciała Anny
Walentynowicz i Teresy Walewskiej – Przyjałkowskiej. Okazało się, że
ciała zostały zamienione.

– Gdyby nie uprawiano polityki nad trumnami to
przeprowadzono by normalne śledztwo a nie prowadzono działań
zmierzających do ochrony interesy rosyjskiego, bo z tym mamy do
czynienia. Jest nam bardzo trudno wyrażać swój stosunek do takiego
postępowania. Myślę, że tak naprawdę kłamcy trzeba pytać dlaczego
kłamie? A nie nas. My nie znamy tych intencji, czy tej potrzeby. Być
może stały za tym jakieś powody
– powiedziała Magdalena Merta.

Z kolei Janusz Walentynowicz, syn śp. Anny Walentynowicz powiedział,
że podczas wykonywanej jednej z sekcji zwłok ciał ofiar katastrofy
smoleńskiej otrzymał informację, że według prawa jeśli za granicą
dokonywana była sekcja zwłok polskich obywateli, to po powrocie do kraju
obligatoryjnie powinna być przeprowadzona ponownie.

  – To jest informacja uzyskana od jednego z lekarzy
wykonujących sekcje. Wiem, że taki jest obowiązek służb odpowiedzialnych
za tego typu działania. Jeżeli polski obywatel umiera za granicą
obojętnie w jakim kraju i za granicą wykonywana jest sekcja to po
powrocie ciała do kraju wykonywana jest obligatoryjnie  ponowna sekcja
bo tak stanowi prawo. Tak się dzieje w przypadku marynarzy, turystów
którzy ulegają nieszczęśliwym wypadkom. Tyle, że o tym wiem dopiero
teraz
– zaznaczył Janusz Walentynowicz.

Do takiej sytuacji nie doszłoby gdyby sprawą katastrofy smoleńskiej
zajęła się międzynarodowa niezależna komisja, stwierdziła Magdalena
Merta.

Myślę, że gdyby powierzono to śledztwo  temu kto naprawdę
powinien je prowadzić, czyli międzynarodowej niezależnej komisji to nie
czekano by na żadną łaskę Rosjan tylko prowadzono postępowanie w sposób
profesjonalny i pozyskiwano informacje, które były do zdobycia we
własnym zakresie nie oglądając się na to co Rosjanie chcą Polakom dać.
Myślę, że tutaj tak naprawdę zadziałał jakiś paniczny lęk przed Kremlem,
bo rzeczywiście łamiąc normy prawne i nie oglądając się na krzywdę i
tych, którzy zginęli i ich rodzin. Postępowano niezgodnie z interesem
Polski
– powiedziała Magdalena Merta.

Tymczasem rosyjska prasa podaje zdawkowe informacje o zamianie ciała
śp. Anny Walentynowicz z inną osobą oraz o ekshumacji ofiar katastrofy
smoleńskiej.

W dzisiejszych wydaniach największych rosyjskich dzienników ostanie
problemy ws. zamiany ciał  były skracane do minimum. Nie podjęto w nich
próby rozszerzenia tematu.

Publikując informacje o sprawie pomylenia ciał, przypominano jednocześnie o wnioskach dotyczących przyczyn katastrofy.

Rosyjskie media poinformowały, że praktycznie te same wnioski
znalazły się w raportach komisji badających tę sprawę w Rosji i w
Polsce.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Przyszłoby Wam do głowy

Przyszłoby Wam do głowy zlecić sondaż pt. "czy jesteś za ekshumacją pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej"?!!!

A "Wiadomościom" TVP do głowy przyszło. I badanie zleciły.

"Wychodzi na to, że Tusk z Putinem dogadali się nie tylko jak Kaczyński ma umrzeć, ale i jak mają wyglądać pogrzeby ofiar"

Tylko u nas

Czyli co ludzie mówią po ujawnieniu kolejnego kłamstwa smoleńskiego.

Wóz
albo przewóz. Premier musi zdecydować, czy ujawni korespondencję z
Rosjanami na temat zwrotu tupolewa. Dłużej zwlekać nie może

Jak informuje "Rzeczpospolita" sąd zobowiązał premiera do rozpoznania
wniosku o udostępnienie korespondencji w sprawie przekazania Polsce
wraku rządowego TU-154M.

Prorocze słowa śp. Józefa Szaniawskiego? "Czy prezydent Lech Kaczyński miał być kolejną ofiarą Rosjan?"

"Istota sprawy: strzelano do prezydenta Polski, aby albo go
zamordować, albo zranić, albo zastraszyć. (...) Czy za to, że ostrzega
konsekwentnie UE, NATO, Zachód przed rosyjskim imperializmem?"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Koniec kłamstwa - Jarosław Zalesiński

Jak to się stało, że doszło do zamienienia ciał ofiar katastrofy smoleńskiej potrzebuje jeszcze dokładnego wyjaśnienia, ale wydaje się, że początkiem problemu było scedowanie przez stronę polską na Rosjan wielu prowadzonych wówczas działań. Polski rząd wystawiał jakby weksle in blanco, które wypisywali potem Rosjanie.
Działo się to w atmosferze polsko-rosyjskiego zbratania, jaka zapanowała w pierwszych tygodniach po katastrofie, ale nie brano pod uwagę tego, że ta atmosfera kiedyś może się zmienić.

Bodaj pierwszym momentem regulowania zaciągniętych z powodu tej politycznej naiwności rachunków było ogłoszenie raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, kierowanego przez Tatianę Anodinę. Wyszło wtedy na jaw, że zgodziliśmy się na takie procedowanie, które pozbawiło nas wpływu na ogłoszone światu tezy. Czy istniały wystarczające podstawy prawne do procedowania inaczej nie jest takie pewne, ale faktem jest, że nie próbowaliśmy tego przewalczyć. Jak i wielu innych spraw.

http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/664877,koniec-klamstwa,id,t.html?...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

49. Tylko w 10-11 przypadkach

Tylko w 10-11 przypadkach jest pewność, że w Moskwie nie zamieniono ciała
www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/kontrwywiad/news-rafal-rogalski-tylko...

Mąż Jarugi-Nowackiej: Urzędnik ambasady powiedział, że nie można otworzyć trumny
www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-maz-jarugi-nowa...

Wrak tupolewa nie wraca do Polski
www.prawo.rp.pl/artykul/799010,936963-Dlaczego-wrak-tupolewa-nie-wraca-d...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. Starszy asystent Tuska - Jerzy Jachowicz

Co za koszmarna postać ten Tomasz Arabski.

Gdziekolwiek dzieje się coś złego, co przyprawia o niesmak i wywołuje odruch oburzenia, a często i obrzydzenia, tam zwykle Tomasz Arabski występuje jako sprawca, który do tego doprowadził, albo przynajmniej przewija się gdzieś w tle, jako jeden z ważniejszych negatywnych bohaterów. Tak właśnie jest teraz, gdy po ekshumacji, okazało się, że pomylono niektóre zwłoki ofiar smoleńskiej katastrofy. Dziś, blisko dwa i pół roku po tragedii, Prokuratura Wojskowa oficjalnie przyznała, że w trumnie, w której rzekomo pochowana została Anna Walentynowicz, znajduje się ciało innej ofiary. To właśnie jedna z tych dziwnych inicjatyw, a może prac zleconych Tomasza Arabskiego, która praktycznie przesądziła o tym, że nikt z rodzin i bliskich ofiar próby sprawdzenia trumny nawet nie podejmował. Szef Kancelarii Donalda Tuska bezpośrednio po katastrofie, kiedy przeprowadzano identyfikacje i sekcje zwłok, zapewnił stronę rosyjską, że po przylocie trumien ze zwłokami ofiar do Polski, przed włożeniem ich do ziemi, nie będą otwierane. Do dziś nie wiadomo, kto upoważnił go do dania złożenia takich gwarancji. Czy zrobił to z własnej inicjatywy czy premiera. Wydaje się, że taką deklarację musiał zaakceptować Donald Tusk. Chyba, że założymy, że część swoich uprawnień Tusk przekazał Arabskiemu, lecz nikt, poza nimi dwoma, nie wie o tym. Jedno jest pewne i wszyscy zainteresowani dziś o tym mówią. Zapewnienia Arabskiego przyjęli jako oficjalny zakaz zaglądania przed pogrzebem do trumien. Jakkolwiek by nie było, uprawnienia do podejmowania decyzji o ewentualnym otwarciu trumien lub właśnie zakazu ich otwierania ma wyłącznie prokuratura. O tym jednak rodziny ofiar dowiedziały się dopiero po ekshumacji ciała z grobu Anny Walentynowicz.

Gdybyśmy żyli w normalnym kraju, dziś prokuratura rozpoczęłaby śledztwo w tej sprawie, aby ustalić, czy Arabski świadomie przekazał Rosjanom, i tym samym opinii publicznej, fałszywą informację świadomie, czy też być może wykonywał tylko polecenie premiera, który w tym przypadku również działałby nielegalnie. To jednak marzenie ściętej głowy, aby wyjaśnianiem tego fałszerstwa miała się zająć prokuratura. (...)

http://www.stefczyk.info/blogi/sprawy-wewnetrzne/starszy-asystent-tuska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. 10 kwietnia wieczorem w Rosji

10 kwietnia wieczorem w Rosji był gen. Krzysztof Parulski, wtedy naczelny prokurator wojskowy, i trzej śledczy. Wtedy do Rosjan trafił wniosek o pomoc prawną, w którym śledczy prosili o dopuszczenie ich, biegłych i ekspertów do udziału w m. in. oględzinach, otwarciu zwłok i identyfikacji. Rosjanie oznajmili im, że sekcje już wykonali, a próbki do badań DNA pobrali. – Nie mogliśmy nic zrobić. Polski prokurator nie może na terenie obcego państwa wykonywać samodzielnie czynności – przekonuje „Rz" płk Rzepa.

– Nie mam cienia wątpliwości, że przy sekcjach powinni być polscy prokuratorzy – mówi „Rz" Kazimierz Olejnik. – Prokurator nie może się uchylić od udziału w czynnościach, zwłaszcza tych niepowtarzalnych, jak sekcja zwłok. Oględziny i sekcja to wręcz kanon pracy – dodaje. To szef wojskowych prokuratorów powinien dopilnowaćm, aby przy sekcjach byli obecni polscy prokuratorzy. Z urzędu powinno zostać wszczęte odrębne śledztwo w sprawie niedopełnienia przez niego obowiązków – mówi „Rz" mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar.

Błąd można było naprawić, otwierając trumny w kraju. Wojskowi śledczy twierdzą, że tego nie zakazali. – Ale to prokurator wydaje pozwolenie na pochowanie zwłok. Do niego należała decyzja o otwarciu trumien – mówi Olejnik. Twierdzenia śledczych, że nic nie można było zrobić, bo śledztwo prowadzili Rosjanie uważa za kompromitujące. – Nieważne ilu polityków pojechało do Rosji, za rzetelność śledztwa zawsze odpowiada prokuratura. Powinna zadbać o to, by do Rosji pojechało tylu prokuratorów ilu potrzeba i aby wzięli udział we wszystkich czynnościach – podkreśla Olejnik. – Tymczasem prokuratura doprowadziła do tego, że dzisiaj ustalenia śledztwa są pod znakiem zapytania, bo oparła się na dowodach zebranych przez służby innych państw

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

52. Rażące zaniedbania przy zamykaniu trumien ofiar katastrofy smole

Kopacz wprowadzała Polaków w błąd?

Marszałek Sejmu zapewniała dziś dziennikarzy, że rząd polski zrobił w sprawie katastrofy smoleńskiej tyle, ile tylko mógł. Tymczasem kolejna ekshumacja potwierdziła, że popełniono liczne i skandaliczne błędy w działaniach związanych z tym tragicznym wydarzeniem.

Na tamtą chwilę zrobiliśmy w tych okolicznościach tyle, ile było możliwe – w ten sposób marszałek Sejmu Ewa Kopacz (PO) odpowiadała dziennikarzom na pytania dotyczące zamienienia ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Kopacz po katastrofie była z rodzinami w Moskwie.

“Pojechałam tam naprawdę ze szczerymi intencjami, włożyłam w to całą energię i każdy, kto tam był – i tego zabrać nikomu nie można – robił to, co do niego należało, wkładając w to energię i wysiłek fizyczny” – mówiła dziennikarzom przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu Kopacz.

Tymczasem na posiedzeniu sejmu tuż po powrocie ze Smoleńska w roku 2010, marszałek sejmu zapewniała, że został przebadany „każdy znaleziony skrawek”.

Jak podkreśliła, z perspektywy 2,5 roku można zawsze pytać o to, czy można było zrobić więcej, czy mniej, jednak jej zdaniem “na tamtą chwilę zrobiliśmy w tych okolicznościach, tyle, ile było możliwe”. “Zajmowaliśmy się rodzinami tak, jak nakazywało nam nasze sumienie” – dodała.

Jednak same rodziny od początku działań rządowych w sprawie katastrofy smoleńskiej miały rządowi wiele do zarzucenia. Minęły już ponad dwa lata od katastrofy, a ekshumacja Anny Walentynowicz jest potwierdzeniem nierzetelności organów państwowych.

We wtorek Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że ciało Anny Walentynowicz zamieniono z ciałem innej ofiary katastrofy smoleńskiej. Każda z dotychczas przeprowadzonych ekshumacji potwierdziła obawy o niedokładności strony rosyjskiej oraz nieporadności polskiego rządu.

Natomiast Minister Jarosław Gowin powiedział dziś, że według jego wiedzy nie było zakazu otwierania trumien. Innego zdania jest Andrzej Melak:

-W końcu padło pytanie, co z otwieraniem trumien w Polsce tych osób, które będą zidentyfikowane w Rosji? Minister Arabski odpowiedział, że absolutnie nie będzie to możliwe. Nie wolno otwierać trumien, które były zaplombowane, a ciała zidentyfikowane w Moskwie – tak mówił. Te trumny miały trafić już do grobów w Polsce bez otwierania. Ja myślę, że to samo powtarzała marszałek Ewa Kopacz. Nie robiła tego jednostkowo, ale było to kilka razy. Świadkami są rodziny tych, którzy tam byli i którzy w tej identyfikacji uczestniczyli. –podkreślał Andrzej Melak, prezes Komitetu Katyńskiego.

http://www.radiomaryja.pl/informacje/marszalek-kopacz-wprowadzala-polako...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

53. Wyborcza mówi dalej SPASIBA, zapominaja tylko, że ciało

śp Anny Walentynowicz ZOSTAŁO ZIDENTYFIKOWANE PRZEZ RODZINĘ, bez potrzeby potwierdzania DNA. Tak samo po otwarciu trumny po 29 miesiącach, Rodzina od razu steirdziła, bez badania DNA, ze nie jest to ciało Anny Walentynowicz. Badania TYLKO to potwierdziły.

Dlaczego popełniono błędy przy identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej? – Zawinił pośpiech – stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Władimir Szczerbakow, jeden z najlepszych rosyjskich specjalistów w zakresie medycyny sądowej.

- Analiza DNA to skomplikowana, delikatna procedura biochemiczna. Wymaga czasu. Na jej wyniki trzeba czekać co najmniej tydzień – powiedział ekspert. Tymczasem od katastrofy Tu-154M do chwili przewozu zamkniętych trumien do Polski minęło zaledwie pięć dni.

Zdaniem Szczerbakowa, rosyjskich patologów nie należy winić za pomyłki czy pomyłkę. Zaznaczył, że pretensje będą w pełni uzasadnione, "jeśli nasi eksperci nie będą umieli czy nie zechcą naprawić swojego błędu". Aby to zweryfikować, trzeba wrócić do dokumentacji identyfikacji ciał.

"Gazeta Wyborcza" podała, że zwróciła się do Centralnego Biura Ekspertyz Medyczno-Sądowych w Moskwie z prośbą o informację, czy będą wyjaśniać, dlaczego doszło do zamiany zwłok. Dziennik nie uzyskał odpowiedzi, został skierowany do wydziału ochrony zdrowia administracji Moskwy.

Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5261325,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. Będzie ekshumacja Kaczorowskiego

"Nasz Dziennik" ujawnia: Prezydent Ryszard Kaczorowski to jedna z czterech osób, które jeszcze w tym roku ekshumuje prokuratura wojskowa.

Dzisiaj w Sejmie minister sprawiedliwości przedstawi informację rządu w sprawie działań podjętych przez resort sprawiedliwości po katastrofie smoleńskiej. Po ostatnich ekshumacjach prokuratura ustaliła, że doszło do zamiany zwłok i możliwe są dalsze pomyłki.

Posłowie PiS oczekują ustalenia odpowiedzialnych po stronie polskiej za zamianę ciała Anny Walentynowicz. - Niestety mieliśmy do czynienia z tym barbarzyństwem - stwierdził szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Zaznaczył, iż zarówno Ewa Kopacz, ówczesna minister zdrowia, jak i szef kancelarii premiera Tomasz Arabski nie pojechali do Moskwy jako przedstawiciele rodzin poległych, tylko jako przedstawiciele władz polskich, i to zadaniem rządu polskiego było pilnowanie tego, byśmy nie mieli do czynienia z takim barbarzyństwem.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości domaga się dymisji Kopacz. - Oczekuję na jej dymisję, zawiodła na całej linii - oświadczył Jarosław Kaczyński. W jednym z wywiadów po katastrofie smoleńskiej była minister zdrowia zapewniała, że była przy zamykaniu wszystkich trumien ofiar katastrofy. Była minister zdrowia teraz wycofuje się ze swoich słów, tłumacząc, że była obecna jedynie pierwszego dnia. - Byłam w tym dniu, kiedy były lakowane pierwszego dnia. To był poniedziałek, kiedy były lakowane trumny, ta część ciał, które jechały do Polski - powiedziała wczoraj dziennikarzom. Dodała, że nie była przy identyfikacji Anny Walentynowicz. - Nie byłam przy identyfikacji, ani nie towarzyszyłam, ani nie identyfikowałam Anny Walentynowicz - broniła się. Dziennikarze dopytywali Kopacz o jej wypowiedzi dotyczące polskich lekarzy, którzy mieli towarzyszyć rosyjskim przy identyfikacji i sekcjach. Marszałek Sejmu oświadczyła, że uczestniczyli oni w przygotowaniu zwłok do okazania do identyfikacji. - Ja tę sprawę wyjaśniałam, rozmawiałam również na spotkaniach, które miały miejsce w kancelarii premiera, wtedy kiedy było spotkanie z rodzinami. Mówiłam, owszem, moja zbitka słowna, niezręczność, która padła w wywiadzie z panią Moniką Olejnik, którą ja potem kilkakrotnie wyjaśniałam, łącznie z tym, że wyjaśniałam to rodzinom - polscy lekarze, i powtórzę to ostatni raz, uczestniczyli w przygotowaniu zwłok do identyfikacji. To jest zupełnie coś innego niż sekcja - zaznaczyła.

- Rodziny były wprowadzane w błąd. Przypomnę oświadczenia wysokich przedstawicieli władzy, ówczesnej minister zdrowia, że wszystko było zbadane, przeprowadzone z udziałem polskich lekarzy, co okazało się całkowitą nieprawdą - stwierdził Kaczyński. - Była kompromitacja, był skandal, ludzie za to odpowiedzialni powinni odejść nie tylko ze stanowisk, które zajmują, ale z polskiej polityki, i to odejść w dożywotniej hańbie - oświadczył Kaczyński.

Ewa Kopacz zaprzeczyła wczoraj, jakoby przekazywała rodzinom informację o zakazie otwierania trumien. - Z tego, co wiem, sprawa (otwarcia) trumien - wiadomą rzeczą, że musi być wniosek do prokuratury. Z tego, co wiem, tylko jeden wniosek o otwarcie trumny wpłynął i dotyczył prezydenta Kaczyńskiego. Nie wpłynął żaden inny wniosek od rodziny o otwieranie trumien po przyjeździe do Polski - powiedziała Kopacz.

Według Ewy Kochanowskiej, takie sformułowania padły jednak na spotkaniu Tomasza Arabskiego i Kopacz z rodzinami w Moskwie tuż po katastrofie. - Słyszałem wielokrotnie tego rodzaju sformułowania, a nawet sformułowanie, że mamy do czynienia z rosyjską jurysdykcją, co było zdumiewające. Terytorium Polski, polscy obywatele, obca jurysdykcja - rzecz niemożliwa do przyjęcia i niezgodna z prawem, łamiąca zasady polskiej suwerenności - stwierdził z kolei Kaczyński. Magdalena Pietrzak-Merta, wdowa po wiceministrze kultury, potwierdza, że przekazywał jej to jeden z urzędników. - Ja chciałam otworzyć trumnę - przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Jednak wyperswadowała jej to rodzina ze względu na niezmiernie bolesne okoliczności. Takich rodzin, które również chciały zobaczyć swoich bliskich, było więcej, m.in. bliscy Anny Walentynowicz.

- Było szereg możliwości rozwiązania problemu przepisów sanitarnych. Przypomnę, że choćby trumna pana prezydenta była otwierana. I gdyby urzędnicy premiera Tuska przejawiali minimum dobrej woli, to wystarczyło podpowiedzieć rodzinom, co trzeba było zrobić - wskazuje mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik kilku rodzin smoleńskich. - Ale tam było odwrotnie - chęć przekonania rodzin, że tych trumien nie wolno otwierać, że to będzie przestępstwo - dodaje. - Pamiętam spotkanie z rodzinami, które było kilka miesięcy po katastrofie, i tam nadal stano na stanowisku, że trumien nie wolno otwierać i wszystko jest w porządku - podkreśla adwokat.

Kownacki uważa, że urzędnicy realizowali przyjęte wcześniej założenia. - Nie chcieli dopuścić do otwarcia tych trumien, zależało im na PR. Oni wiedzieli, że zaangażowali za małe środki, nie zagwarantowali tego wszystkiego, co było konieczne. Gdyby wysłali 70 prokuratorów i tyluż biegłych, nie doszłoby do pomyłek - uważa mecenas.

Kopacz pytana, czy przeprosi rodziny za wprowadzenie w błąd, stwierdziła, że nie ma "problemu ze słowem "przepraszam"", jednak uchyliła się od jednoznacznej odpowiedzi.
Druga zamiana?

W związku z przypuszczeniami, że ciała zamieniono nie tylko w przypadku Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, ale też w odniesieniu do kolejnych czterech osób, prokuratura wojskowa zapowiedziała w ubiegłym tygodniu następne ekshumacje. Ich lista może się zresztą wydłużyć. Pełnomocnicy rodzin smoleńskich są przekonani, że prędzej czy później zostaną przebadane wszystkie ofiary katastrofy – ze względu na rażące uchybienia w dokumentacji rosyjskiej. – Mamy do czynienia z wątpliwościami, które dopiero rozwikłają bądź rozwieją jednoznacznie badania genetyczne przeprowadzone w Polsce – mówił prokurator płk Ireneusz Szeląg.

Jak dowiedział się „Nasz Dziennik” z dwóch niezależnych źródeł zbliżonych do prokuratury, w najbliższych miesiącach ma dojść do ekshumacji ciała z grobu prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Według wstępnej hipotezy, śledczy podejrzewają, że w tym przypadku na terenie Rosji mogło dojść do fatalnej w skutkach zamiany z ciałem jednego z wojskowych.

Jako powody potencjalnej zamiany ciał śledczy wskazywali na błędy przy identyfikacji oraz pomyłki służb rosyjskich. – Z dokumentów rosyjskich wynika, że jeśli doszło do zamiany ciał, to mogło to nastąpić na skutek błędnego rozpoznania przez rodzinę, w jednym przypadku – przez przedstawiciela polskiej instytucji, w dwóch przypadkach – strona rosyjska uznaje, że jeżeli pomylono ciała, to błąd leży po stronie rosyjskiej. Polegał on na tym, że wpisano do dokumentacji nieodpowiednie numery zwłok – wskazał prokurator.

Dzisiejsza informacja rządu ma dotyczyć podejmowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości i podmioty mu podległe i przez nie nadzorowane działań dotyczących zagwarantowania właściwych procedur postępowania ze zwłokami ofiar katastrofy smoleńskiej na terenie Federacji Rosyjskiej. Początkowo nie przewidziano zadawania pytań po niej, ale klub PiS wnioskował o ich dopuszczenie.

Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/10955,bedzie-ekshumacja-kaczorows...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. Boni: nie było zakazu

Boni: nie było zakazu otwierania trumien

Zgodnie z procedurą "trumny nie są otwierane ze względów
sanitarnych", ale nikt nie wydawał jednak takiego zakazu w przypadku
ofiar katastrofy smoleńskiej - mówi minister Michał Boni

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. Przyczyną nieprawidłowej

Przyczyną nieprawidłowej identyfikacji dwóch ciał ofiar katastrofy było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin - powiedział Prokurator Generalny Andrzej Seremet podczas debaty sejmowej nt. katastrofy smoleńskiej i błędach przy identyfikacji ciał ofiar.
Andrzej Seremet, fot. PAP/Tomasz Gzell
Andrzej Seremet, fot. PAP/Tomasz Gzell

Seremet poinformował, że w czynnościach identyfikacyjnych ciał ofiar katastrofy smoleńskiej uczestniczyli rosyjscy i polscy specjaliści oraz śledczy przy udziale przedstawicieli rodzin zmarłych, tłumaczy i polskiego psychologa. Zapewnił on, że do 16 kwietnia 2010 r. w czynnościach identyfikacyjnych i oględzinowych na terenie Instytutu Ekspertyz Sądowych w Moskwie brał udział obok rosyjskich prokuratorów także polski zespół biegłych.

Składał się on z: prokuratorów, specjalistów medycyny sądowej z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, specjalistów z Centralnego Laboratorium Kryminologicznego Komendy Głównej Policji oraz specjalistów Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Stołecznej Policji.

- Od dnia 12 kwietnia 2010 r. członkowie tego zespołu uczestniczyli w czynnościach identyfikacyjnych ofiar, które trwały do 16 kwietnia 2010 r. Czynności te prowadzone były przez śledczych i prokuratorów rosyjskich przy udziale przedstawicieli rodzin zmarłych, tłumaczy w obecności polskiego psychologa - powiedział Seremet. Prokurator generalny przedstawił także szczegółowe kalendarium działań polskiej prokuratury od momentu katastrofy po zakończenie procedury identyfikacji ofiar.

- Po rozpoznaniu ciała przedstawiciele rosyjskiego organu procesowego sporządzali odpowiednią dokumentację procesową – protokoły okazania zwłok. Protokoły te były sporządzane w obecności dwóch świadków, obywateli rosyjskich, z udziałem rosyjskiego biegłego medycyny sądowej, tłumacza oraz osoby dokonującej identyfikacji – mówił szef prokuratury. Jak dodał, zwłoki opisywano imieniem i nazwiskiem, przy zachowaniu dotychczasowej numeracji, i umieszczano na liście osób rozpoznanych, którą prowadzili Rosjanie. - Po rozpoznaniu zwłok rodzina miała możliwość indywidualnego pożegnania osoby bliskiej i modlitwy w obecności kapłana, bez udziału osób postronnych – powiedział Seremet.

Następnie zidentyfikowane ciała były przygotowywane, a następnie umieszczane w trumnach, które zawierały lutowane wkłady i filtry. - Istniała także możliwość indywidualnej obecności rodziny przy zamykaniu trumny. Niektórzy z członków rodzin ofiar skorzystali z tego uprawnienia – poinformował prokurator generalny.

- W lutowaniu wkładów i zamykaniu trumien brali udział żołnierze 10. Brygady Logistycznej w Opolu, a przy wielu tych czynnościach obecni byli również przedstawiciele polskiej firmy pogrzebowej, polscy technicy policyjni, polscy duchowni, przedstawiciele rosyjskiej, miejskiej specjalistycznej służby do spraw pogrzebów, którzy wydawali zaświadczenia o zalutowaniu trumny – powiedział Seremet.

Następnie władze Moskwy wystawiały medyczne świadectwa zgonu, a przedstawiciele polskiej ambasady w Moskwie sporządzali protokół o zgłoszeniu zgonu poszczególnych ofiar katastrofy oraz składali wniosek o dokonanie odprawy trumien z ciałami. Na podstawie protokołu przedstawiciele ambasady w Moskwie przejmowali zwłoki, następnie trafiały one wojskowym transportem do kraju, gdzie odbywały się pochówki.

(Pog)

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5262167,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. Duda mówił 10 minut, tyle PAP z siebie wykrzesał

Duda: nie uszanowano ich, to jest fundament człowieczeństwa

Prawo i Sprawiedliwość krytycznie ocenia wystąpienie premiera na początku debaty o katastrofie smoleńskiej. - Po przeprosinach padły słowa, które jeszcze bardziej zraniły rodziny ofiar - mówił Andrzej Duda. Dodał on, że ws. zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej nie uszanowano pamięci zmarłych. - To jest fundament człowieczeństwa - mówił.

Poseł PiS, a w czasie katastrofy smoleńskiej pracownik Kancelarii Prezydenta, miał wiele zarzutów pod adresem Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Premierowi wytknął, że chociaż przeprosił rodziny ofiar, to potem padły słowa, które "jeszcze bardziej zraniły". - To sugerowanie winy między zdaniami jest dla mnie niezwykle bolesne, zwłaszcza po pracy w Kancelarii. Na tą winę nie ma żadnych dowodów - mówił Duda.

Polityk PiS zwrócił także uwagę, że śledztwo ws. katastrofy prowadzi prokuratura wojskowa, a rząd zdecydował się na konwencję chicagowską, które dotyczy samolotów cywilnych. Ewie Kopacz, która przebywała w Moskwie tuż po katastrofie wraz z rodzinami ofiar, zarzucił, że mijała się z prawdą w swoich słowach.

- Ewa Kopacz mówiła, że "sprawdzamy szczegółów, żeby nie doszło do najmniejszej pomyłki ws. zwłok w Moskwie". Te pani nieprawdziwe słowa uspokajające rodziny, dzisiaj jeszcze bardziej dojmująco ranią. Mówi pani o traumie Moskwy. Ja też tam byłem. Też było to dla mnie niezwykłe i straszne przeżycie. Miałem pomóc sprowadzić do Polski ciało Marii Kaczyńskiej. Nie było to łatwe, ze względu także na to jaka panowała tam sytuacja. Ja wiedziałem kim jestem – polskim urzędnikiem z konkretnym zadaniem. I uznałem, że musze wykonać je rzetelnie. Postawiłem trzy warunki: że Maria Kaczyńska wróci w trumnie, którą przywiozłem z Polski; że z lotniska udam się prosto do kostnicy, a nie do wygodnego hotelu, co proponowało mi MSZ; i że jej brat będzie obecny przy zamykaniu trumny, a tego dokonają polscy żołnierze - mówi Andrzej Duda.

Poseł powiedział także, że Ewa Kopacz mówiła o polskich patomorfologach w Moskwie. – Wszystko to okazało się nieprawdą. Że niby byli polscy lekarze. Trzeba rozumieć obowiązki ministra, nie każdy nim musi być. Nie zdała pani tego egzaminu. Proszę spojrzeć dzisiaj w oczy rodzinom ofiar. Ciała ofiar włożono do trumien w czarnych workach; jak to się stało, że tego nie dopilnowaliście. Dzisiaj mamy co najmniej sześć pomyłek, to były realne błędy - mówił.

Duda podkreślał, że nie "uszanowano naszych kolegów". - To jest fundament człowieczeństwa, odnoszenie się z szacunkiem do zmarłych. Nie tylko w kulturze chrześcijańskiej, ale w światowej, od początku ludzkości - dodał.

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5262198,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

58. Na sejmową mównicę powrócił

Na sejmową mównicę powrócił Donald Tusk. -
Staraliśmy się pomóc jak najszybciej rodzinom ofiar, stąd możliwe błędy -
mówi premier.


Proszę nie używać więcej tego kłamliwego stwierdzenia, że Polska oddała śledztwo stronie rosyjskiej - podkreśla premier.
Jeśli sprowadzić to do takiej polaryzacji, że jedni mówią: "ciszej nad
tymi trumnami", a drudzy: "głośniej nad tymi trumnami", to ja jestem za
tą pierwszą opcją. Ale nie po to, żeby coś ukryć - mówi Tusk.
"Nie mam intencji, aby coś ukryć w sprawie katastrofy smoleńskiej"
- podkreśla premier. - Uważam, że staracie się, przynajmniej niektórzy z
was, udowodnić [nam] złą wolę. Wiem, że waszą intencją jest "upolować"
kogoś przy tym - mówi dalej Tusk. "Was", "Waszą" - zakładamy, że
premierowi chodzi o niektórych posłów PiS i SP, nie wymienia bowiem
nazwisk.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

59. Tusk w sprawie zamiany zwłok w Rosji

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. mąż śp Izabeli Jarugi-Nowackiej u Miniki Olejnik

To nigdy nie powinno się zdarzyć. Jest to nie tylko wina rodzin, które były w wielkim stresie (...). Te badania powinny być przeprowadzone bardzo szybko. Wtedy od razu byśmy wiedzieli, że nastąpiła pomyłka. A nie dwa i pół roku później - stwierdził prof. Jerzy Nowacki, wdowiec po Izabeli Jarudze-Nowackiej, o zamianie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Premier podczas czwartkowej debaty przeprosił m.in. rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej.

- Nie wiem czy te przeprosiny są potrzebne. Lepiej byłoby, gdyby wyciągnięto wnioski: by opracowano nowe procedury, by kupiono nowe samoloty dla rządu, a nie tylko rozwiązywano pułki i coś tam wynajmowało. No i oczywiście, by wszystkie procedury z Rosją zostały dopięte - skwitował Nowacki

"Zamiana ciał jest niedopuszczalna"

Profesor Jerzy Nowacki, wdowiec po Izabeli Jarudze-Nowackiej, brał udział w rozpoznaniu ciała żony w Moskwie.

Nowacki nie ma zarzutów do działalności Ewy Kopacz w Moskwie. Jednak przypadek zamiany ciał w jego opinii jest niedopuszczalny. - To nigdy nie powinno się zdarzyć. Jest to nie tylko wina rodzin, które były w wielkim stresie - przyznał wdowiec. Przytoczył sytuację, gdy policja zbierała próbki do badań genetycznych, m.in. włosy. - Te badania powinny być przeprowadzone bardzo szybko. Wtedy od razu byśmy wiedzieli, że nastąpiła pomyłka. A nie dwa i pół roku później - stwierdził.

Rozumiem, że naciskanie na Rosjan nie jest łatwe. Natomiast jakoś można działać, a dwa i pół roku to chyba wystarczający czas, by wykazać się sprawnością.

Jerzy Nowacki

Podczas pobytu w Rosji potwierdził, że "dostał informację od jednego z niższych urzędników ambasady o tym, iż otwieranie trumien jest zabronione w ogóle". - Nie dyskutowałem z nim - przyznał. Poinformował też, że przepisy sanitarne zabraniają otwarcia zwłok, dlatego jeszcze w Polsce zaczął starać się o zgodę na otwarcie trumny, gdyż po powrocie do kraju chciał żonę skremować.

Prokuratorzy byli obecni jedynie podczas sekcji prezydenta, co Nowacki uważa za niewystarczające. - Uważam, że przy tych czynnościach powinna być większa obecność polskich (przedstawicieli - red.).

Nie wykazano się przez dwa i pół roku

Profesor ma wątpliwości nie tylko co do długiego czasu dochodzenia prawdy w kwestii badań genetycznych. Pytania budzi w nim również sprawa wraku samolotu, który wciąż nie został przetransportowany do Polski. - Rozumiem, że naciskanie na Rosjan nie jest łatwe. Natomiast jakoś można działać, a dwa i pół roku to chyba wystarczający czas, by wykazać się sprawnością - skomentował.

Dodał, że państwo "dołożyło wszystkich starań na miarę swoich sił i możliwości". - Ale okazało się, że te siły i możliwości są odbiegające od naszych oczekiwań.

To samo zdaniem Nowackiego tyczy się konwencji chicagowskiej, czyli konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, do której zgłoszono brak wymaganych aktów wykonawczych, których od ponad dwóch lat nie uzupełniono.

- A samoloty dalej do Katynia latają (...). Gdyby doszło do podobnej sytuacji, bylibyśmy w tej samej niedokończonej sytuacji prawnej - powiedział o swoich wątpliwościach. - Błędy trzeba rozliczyć i wskazać winnych, jeżeli oni są. Natomiast trzeba też wyciągnąć wnioski na przyszłość, a tych zupełnie nie widać - analizował w "Kropce nad i".

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/nowacki-przeprosiny-lepiej-zeby...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. Janusz Walentynowicz: Seremet

Janusz Walentynowicz: Seremet jest kłamcą

Rozpoznałem w Moskwie moją mamę. Prokurator Andrzej
Seremet jest kłamcą. Czuję się przez niego spoliczkowany tym pomówieniem
- mówi portalowi...

„Arabski mówił o zakazie otwierania trumien”
Na własne oczy i uszy słyszałem, byłem tam w Moskwie -
pan Arabski mówił, że nie wolno otwierać trumien - potwierdził dziś
dziennikarzom w Sejmie...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

62. Pełnomocnik szefa PiS odpowiada Seremetowi

oświadczenie mecenasa Piotra Pszczółkowskiego, pełnomocnika
Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim. Oświadczenie dotyczy
dzisiejszej wypowiedzi prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który
powiedział dziś, że ,,pełnomocnicy nie zgłaszali konieczności
przeprowadzenia sekcji zwłok ofiar” katastrofy smoleńskiej w Polsce.






W związku z twierdzeniem Pana Prokuratora Generalnego, złożonym w
Sejmie RP w dniu 27 września 2012 roku, że ,,pełnomocnicy nie zgłaszali
konieczności przeprowadzenia sekcji zwłok ofiar” katastrofy smoleńskiej w
Polsce, informuję:



1/ Obowiązki pełnomocnika wykonuję w sprawie Wojskowej
Prokuratury Okręgowej w Warszawie sygn. akt: PO Śl 54/10 od 11 maja
2010 roku,



2/ Dopiero w lipcu 2010 roku Wojskowa Prokuratura
Okręgowa w Warszawie uzyskała tłumaczenie pierwszych  rosyjskich
dokumentów z sekcji zwłok,



3/ 26 sierpnia 2010 roku po raz pierwszy na łamach
,,Naszego Dziennika” w artykule ,,Prokuratura mogła, ale nie mała
wątpliwości” publicznie wypowiedziałem się o błędzie polskiej
prokuratury polegającej na zaniechaniu przeprowadzenia sekcji i oględzin
zwłok w Polsce. Było to wynikiem pozyskania z materiałów śledztwa
pewnych informacji, że przy sekcjach zwłok ciał ofiar w Moskwie nie
uczestniczyli polscy prokuratorzy. Jak wiele innych osób wobec
wcześniejszych zapewnień  organów państwa – do tego czasu w ogóle nie
zakładałem takiej możliwości,



4/ Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w sprawie
PO Śl 54/10 nigdy nie wykonała żadnych czynności dotyczących
ekshumacji, oględzin i sekcji zwłok na wniosek pełnomocników. Mimo
składanych w latach 2010-2012 wniosków o ekshumację ciał ofiar
katastrofy wszystkie czynności w tym zakresie prokuratura podejmowała
,,z urzędu”, pomijając uprzednio składane przez pełnomocników wnioski.




adwokat Piotr Pszczółkowski     

http://niezalezna.pl/33313-pelnomocnik-szefa-pis-odpowiada-seremetowi

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. Będzie ekshumacja Ryszarda

Będzie ekshumacja Ryszarda Kaczorowskiego

Najprawdopodobniej dojdzie do ekshumacji ciała Ryszarda
Kaczorowskiego – ostatniego prezydenta RP na Uchodźstwie. Trumna z jego
ciałem będzie jedną z czterech, które w najbliższym czasie otworzą
polscy prokuratorzy. Niewykluczone też, że łącznie może dojść nawet do
15 ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

To wynik wątpliwości dokumentów sekcyjnych jakie dotarły do Polski z
Rosji – mówi Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.

- Najprawdopodobniej dokumentacja sekcyjna z Rosji, która po
wielu miesiącach przyszła budzi daleko idące wątpliwości. Dlatego też
tego rodzaju czynności są przez prokuraturę eliminowane. Dla opinii
społecznej trzeba byłoby się zastanowić znając także wyniki badań DNA
zrobionych w przypadku śp. Anny Walentynowicz czy istnieje możliwość
żeby zaniechać przeprowadzenia wszystkich badań sekcyjnych, które do tej
pory nie zostały przeprowadzone. Z prawniczego punktu widzenia będzie
bardzo trudno taką tezę bronić.
– powiedział Piotr Pszczółkowski.

Tymczasem dziś rodzina śp. Anny Walentynowicz odebrała ciało Legendy
Solidarności z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Doczesne szczątki
Anny Walentynowicz zostaną przewiezione do Gdańska gdzie jutro odbędą
się uroczystości pogrzebowe. O godzinie 12.00 w Kościele Najświętszego
Serca Jezusowego w Gdańsku będzie sprawowana Msza św. pogrzebowa.

Rodzina nie kryje rozżalenia całą sytuacją winni zamieszania z
ekshumacją powinni zostać ukarani, podkreślał Piotr Walentynowicz, wnuk
śp. Anny Walentynowicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. powtórny pogrzeb ś.w. Anny Walentynowicz

TVN24 i ONET WIETRZĄ SKANDAL


Podczas pogrzebu Anny Walentynowicz do kościoła weszła grupa ludzi z
transparentami. Na jednym z nich było widać napis: "to był zamach".


źródło: TVN 24
źródło: TVN 24


Transparent niosło
dwóch mężczyzn, którzy mieli z sobą również baner z podobizną Lecha
Kaczyńskiego i napisem "Nasz prezydent". Można tam również było zobaczyć
logo "Solidarności Walczącej".

Pogrzeb Anny
Walentynowicz rozpoczął się o godz. 12. Odprawiona zostanie msza św. w
Parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku-Wrzeszczu. Godzinę
później w kaplicy cmentarnej zostanie wystawiona trumna z ciałem, a o
godz. 14 rozpocznie się pogrzeb.

W ubiegłym tygodniu prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i
Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich
była Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych - Teresa
Walewska-Przyjałkowska. Powodem ekshumacji były wątpliwości, czy ciała
te nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie
wskazały, że tak się stało.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. W TVN24 PŁACZKA ŻAŁOBNA w osobie Jasia Lityńskiego

naczelny płaczek - od ś.p. prof. Szaniawskiego po Annę Solidarność.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Cały czas byłem przy

Cały czas byłem przy Siostrze

Jak można w przyszłości zapobiec podobnej tragedii, nie znając prawdy?

Z płk. w st. spocz. dr. inż. Konradem Mackiewiczem,
bratem Pierwszej Damy Marii Kaczyńskiej, pracownikiem Instytutu
Technicznego Wojsk Lotniczych, rozmawia Marta Ziarnik


Bardzo rzadko wypowiada się Pan w mediach, ale po ostatnich występach Pawła Deresza zdecydował się Pan na reakcję. Dlaczego?

- Pani redaktor, po pierwsze nie zamieszczałem żadnego oświadczenia
na Facebooku - bo nie mam na nim konta. I naprawdę nie rozumiem, jak
niektóre media mogły podać, że zamieściłem je na założonej przez rodzinę
stronie internetowej poświęconej Marii Kaczyńskiej. Chciałbym w tym
miejscu jasno zaznaczyć, że nie wiemy, kto założył i kto prowadzi ten
portal. Jedno jest pewne, my z nim nie mamy nic wspólnego i nie
rozumiem, dlaczego zamieszczając na nim moje oświadczenie, nie podano
jego źródła. W ten właśnie sposób tworzą się później różnego rodzaju
nieścisłości i nieporozumienia.

Wracając jednak do pani pytania, to rzeczywiście nie mogłem milczeć,
kiedy Paweł Deresz wypowiadał publicznie tak absurdalne i skandaliczne
informacje na temat mojej śp. Siostry. Nie wiem, kto dał mu do tego
prawo! Każdy może się wypowiadać jedynie o swojej bliskiej osobie.
Dlatego też wypowiedź tego pana - który, na marginesie, nie ma i nie
może mieć żadnych szczegółowych informacji na temat mojej śp. Siostry -
jest czymś karygodnym. Zwłaszcza że informacje te są absolutnie
nieprawdziwe i całkowicie przeczą mojemu świadectwu, które złożyłem na
łamach "Naszego Dziennika" podczas rozmowy z panią w rok po katastrofie.
I dlatego informacje podawane przez pana Deresza tak mnie
zbulwersowały, że musiałem od razu i zdecydowanie im zaprzeczyć. Stąd
moje oświadczenie. Nie chcę, by i tym razem kłamstwo zaczęło żyć swoim
życiem, jak to miało miejsce chociażby w kwestii mojej rzekomej
przyjaźni z polskim akredytowanym przy MAK Edmundem Klichem, która to
"przyjaźń" - jak napisała wówczas "Polityka", a na którą powoływała się
następnie "Gazeta Wyborcza" - miała się przełożyć na "gwarancję
determinacji i uporu w wyjaśnianiu okoliczności smoleńskiego dramatu".
Na łamach "Naszego Dziennika" wyjaśniłem, że jest to nieprawda, ponieważ
ja z panem Klichem nigdy nawet nie rozmawiałem, a już tym bardziej nie
załatwiałem jemu, ani nikomu innemu żadnego stanowiska.

Pan Deresz opowiada teraz inne niestworzone historie, w tym m.in. jakoby "długo poszukiwano głowy pani prezydentowej".

- To jest kłamstwo! Nie wiem, jakim prawem media dają posłuch
podobnym kłamstwom osoby kompletnie niezorientowanej w sprawie, która
dodatkowo powołuje się na inną, bliżej niezidentyfikowaną osobę - w tym
przypadku bezimiennego pielęgniarza rosyjskiego. Podczas naszej
kwietniowej rozmowy powiedziałem już, że nie miałem problemu z
identyfikacją mojej Siostry. Mało tego, przede mną wstępnie
zidentyfikowała Marylkę także Ewa Kopacz. Jednak to do mnie - jako
najbliższej rodziny - należało ostatnie słowo. I zapewniam panią, że
nieprawdą jest, jakoby moja śp. Siostra była bez głowy czy bez
jakiejkolwiek innej części ciała. Poza pewnymi uszkodzeniami twarzy,
niewielkiej deformacji prawej strony, ciało Marii było w dobrym stanie.

Ale pani Kopacz twierdziła w mediach, że identyfikacja Pani
Prezydentowej odbyła się dzięki wiedzy na temat używanego przez nią
lakieru do paznokci i obrączki z grawerem.

- Pani Kopacz mówiła wiele rzeczy, które - jak się dziś okazuje -
niewiele miały wspólnego z prawdą. Naprawdę nie miałem żadnych trudności
z rozpoznaniem Marylki. Dodatkowo jako dowód na tożsamość mojej śp.
Siostry pokazałem pani minister bliznę po operacji serca, o której
wiedziałem tylko ja. Po tej operacji została Siostrze blizna po cięciu,
jakiego dokonano, by usunąć jej trzy żebra, aby dostać się do serca. I
nikt inny, żadna inna ofiara nie miała podobnej blizny i braku trzech
żeber. Blizna była specyficzna, gdyż wtedy były takie metody, że cięcia
wykonywano od mostka do kręgosłupa. Była to jedna z pierwszych operacji
tego typu w Polsce. Wykonywał ją w 1955 roku znany kardiolog prof. Leon
Manteuffel, który usunął Siostrze dwie wady wrodzone serca.

Czyli jest Pan pewien, że pochował Siostrę?

- Tego jestem całkowicie pewien.

Do momentu otrzymania dokumentacji z Rosji pewność taką miała też
rodzina śp. Anny Walentynowicz. A jednak doszło w Rosji do zamiany ciał,
w związku z czym panią Annę pochowano w Warszawie, w grobie innej
osoby.

- To jest naprawdę niewyobrażalne i bardzo współczuję obu rodzinom.
Jednak w przypadku mojej Siostry do takiej pomyłki dojść nie mogło, gdyż
osobiście wszystkiego dopilnowałem i nie odstępowałem Siostry nawet na
krok, aż do momentu złożenia trumny na Wawelu. Nie mam więc podstaw do
ekshumacji Marii Kaczyńskiej celem jej ponownej identyfikacji. Powtórzę
raz jeszcze to, o czym mówiłem w kwietniu. Po zakończeniu wszystkich
czynności w prosektorium w Moskwie, od chwili zidentyfikowania Marylki
do złożenia w trumnie i jej zalutowania, stale czuwałem przy Siostrze,
modląc się. Na marginesie dodam, że wcześniej pracownicy ambasady
uprzedzili mnie, żebym pilnował zwłok Siostry, "żeby nie było chichotu
historii" [nawiązanie do historii Stanisława Witkacego, którego szczątki
sprowadzono do Polski w roku 1988. Po sześciu latach zrobiono
ekshumację, okazało się jednak, że do jego trumny Rosjanie włożyli
szkielet kobiety - przyp. red.]. Dlatego nawet na chwilę nie chciałem
stracić Siostry z oczu. I po uroczystościach pożegnalnych, które
odbywały się w moskiewskim prosektorium, od razu po zalutowaniu trumny, w
mojej obecności ruszył kondukt pogrzebowy z honorami wojskowymi do
samochodu, którym pojechaliśmy na lotnisko. Byłem przy wkładaniu trumny
do samolotu i siedziałem przy niej przez cały lot. Także po dotarciu do
Warszawy nie odstępowałem Siostry aż do przyjazdu do Pałacu
Prezydenckiego. Później też osobiście towarzyszyłem Parze Prezydenckiej w
ostatnim locie do Krakowa, aż do złożenia w sarkofagu na Wawelu. Także
nie ma mowy o jakiejkolwiek zamianie w przypadku Marii Kaczyńskiej.

Prokuratura zarządza jednak ekshumacje nie na podstawie wątpliwości
rodzin, tylko w przypadku, gdy istnieją poważne nieścisłości i braki w
dokumentacji ofiary.

- W wydanym do mediów oświadczeniu wyraziłem się może mało
precyzyjnie. Otóż miałem na myśli to, że osobiście nie mam podstaw do
ekshumacji Marii Kaczyńskiej celem jej ponownej, podkreślam raz jeszcze -
ponownej identyfikacji. Bo nie mam wątpliwości, że moja śp. Siostra
spoczywa na Wawelu.

Nie dopatrzył się Pan błędów w dokumentacji dotyczącej śp. Siostry?

- Mówiąc szczerze, to nie zapoznawałem się z nią jeszcze, więc nie
mogę nic więcej powiedzieć w tej kwestii. I na zakończenie, w świetle
tych faktów, o których mowa, zamiast komentarza mam dwa zasadnicze
pytania. Po pierwsze, kto żeruje na tragedii smoleńskiej - ci, którzy
dążą do poznania prawdy, czy ci, którzy rozsiewają plotki, kłamstwa,
pomówienia i prowokacje? Po drugie, jak można w przyszłości zapobiec
podobnej tragedii, nie znając prawdy, bez której nie sposób wyciągnąć
odpowiednich wniosków?

Dziękuję za rozmowę.

Marta Ziarnik

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. 08:00 "Jestem bliska,

08:00

"Jestem bliska, złamię prawo. Pokażę, co przykrywa premier"

"Jestem bliska, złamię prawo. Pokażę, co przykrywa premier"

- Jestem bliska tego, że złamię prawo i pokażę państwu
akta, którymi dysponuję - deklaruje w "Jeden na Jeden" w TVN24...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. "Słowa Seremeta to ohydne kłamstwo"

Rodziny: DNA potwierdzało nasze rozpoznanie. "Był telefon"

Rodziny: DNA potwierdzało nasze rozpoznanie. "Był telefon"

Rodziny i bliscy Walentynowicz i Walewskiej-Przyjałkowskiej zaprzeczają
jednak informacji przekazanej przez Seremeta, jakoby to oni odpowiadali
za pomyłkę. Krewni byłej wiceprezes fundacji "Golgota Wschodu" - Jerzy
Wojtczak i Agnieszka Surmacka - szczegółowo opisali jak wraz z Antonim
Wolańskim, bratem ciotecznym Walewskiej-Przyjałkowskiej, rozpoznawali
swoją bliską. Udało się to dopiero przy skonfrontowaniu ich z czwartym
ciałem.

Twierdzą, że jako pierwsze miało im zostać okazane ciało właśnie Anny
Walentynowicz. - My jako pierwsi rozpoznaliśmy, że to nie jest nasza
ciocia, tylko pani Walentynowicz - przypomina sobie Wojtczak. jak
dodaje, ich obserwację potwierdził syn działaczki Solidarności. - Dla
osób postronnych one były podobne z wyglądu, ale my mieliśmy pewność,
że to pani Walentynowicz - dodała Surmacka.

Ciało naszej cioci pokazano nam dopiero jako czwarte. Rozpoznaliśmy ją
po szczegółach budowy ciała - wyjaśnia Wojtczak. Rodzina
Walewskiej-Przyjałkowskiej ujawnia także, że dla stuprocentowej pewności
poprosiła w nocy w rozmowie z minister Ewą Kopacz o wykonanie badania
DNA zwłok, które okazano im jako czwarte. Rano, jak twierdzą, otrzymali
potwierdzenie telefoniczne, że test wykazał, iż rzeczywiście ciało to
należy do ich bliskiej.

Obrączka Walentynowicz przy ciele Walewskiej?

Rodzina
Walewskiej-Przyjałkowskiej przypomina sobie też jedną zagadkową
okoliczność, która pojawiła się podczas procesu rozpoznawania zwłok. Gdy
w Moskwie przeglądali rzeczy osobiste znalezione przy ciele
zidentyfikowanym - jak ich zapewniano - jako ciało Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej odkryli zagadkową obrączkę.

Bliskim
wydawało się, że nie jest to obrączka ich ciotki. Przysłuchujący się
temu Janusz Walentynowicz po opisie przedmiotu stwierdził, że obrączka z
pewnością należy do jego matki. - Oddaliśmy mu ją, a całe przekazanie
zaprotokołowali Rosjanie - opowiadają krewni
Walewskiej-Przyjałkowskiej.

Słowa prokuratora generalnego o tym, że to rodziny
Walewskiej-Przyjałkowskiej i Walentynowicz źle rozpoznały ich ciała
"ohydnym kłastwem" nazywają również syn i wnuk legendarnej działaczki
Solidarności. Janusz Walentynowicz ma także żal do Seremeta, że ten nie
skontaktował się z nim i jego synem przed wystąpieniem w Sejmie.
Zapewnił też, że nie chce z tego robić sprawy politycznej, bo "to sprawa
rodzinna".

- Mamy dowody, że Seremet
kłamie. On chce odwrócić uwagę opinii publicznej - mówił natomiast Piotr
Walentynowicz. Wnuk Anny "Solidarność" stwierdził, że słowa prokuratora
generalnego to "pośmiertny policzek", bowiem rodzina nie chciała
ujawniać bolesnych szczegółów dotyczących zmarłej. - Tego typu
wypowiedzi hańbią tego człowieka i jego urząd - dodał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Kownacki: MSZ wprowadził w

Kownacki: MSZ wprowadził w błąd rodziny ofiar katastrofy

Wprowadzanie w błąd bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej zarzucił
MSZ
pełnomocnik części rodzin Bartosz Kownacki (PiS). Według niego resort
próbował stworzyć wrażenie, że zamykanie trumien ze zwłokami ofiar
przebiegło zgodnie z procedurami, tymczasem doszło do
pomyłki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. Merta dla Fronda.pl:


Merta dla Fronda.pl: Przeprosiny premiera to nieprawdopodobna hipokryzja



/

- Myślę, 
że wypowiedź Donalda Tuska była po prostu wstrząsająca. Zwłaszcza
zarzuty pod adresem opozycji, która rzekomo wykorzystuje tragedię
smoleńską w celach politycznych. Bardzo dobrze wszyscy pamiętamy, kto
już kwadrans po katastrofie bez najmniejszego śladu dowodów obarczał
winą pilotów - mówi portalowi Fronda.pl Magdalena Merta. 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. Andrzej Gwiazda: Czuję się w

Andrzej Gwiazda: Czuję się w obowiązku nieść przesłanie Anny Walentynowicz na własnych barkach

"Tak, jak w tej pieśni napisanej 250 lat temu, Ania Walentynowicz
po śmierci też stanęła w szeregach walki o prawdę i kłamcom zadała cios,
jakiego za życia nie potrafiła."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. Ania w niebie potrzebuje naszych rąk, naszych ust i naszej odwag

Kaczyński: Jej życiorys był życiorysem ze stali

- Była w tym ruchu, wielkim i skomplikowanym, przywódcą najczystszego nurtu. Tego, który nie chciał nigdy iść na żadne kompromisy - mówił szef PiS. - Anna Walentynowicz w takim zwykłym, ludzkim rozumieniu nie miała szczęścia. Urodziła się w bardzo biednej rodzinie, bardzo szybko straciła rodziców, została sierotą. Od dzieciństwa musiała pracować, nie mogła się uczyć. Po ludzku mówiąc, nie miała w życiu żadnych szans, a mimo wszystko pokazała, że wola, że serce człowieka jest ponad to.

Kaczyński podkreślił, że po odzyskaniu niepodległości Walentynowicz - w przeciwieństwie do niektórych osób, które szły "na kompromisy i szukają jakiejś zapłaty za swoją walkę" - była wierna do końca wartościom, w które wierzyła. Przekonywał, że przyjdzie taki czas, że w całym kraju powstaną pomniki Anny Walentynowicz, a ulice zostaną nazwane jej imieniem.

- Dlatego, że jej życiorys był życiorysem granitowym, życiorysem ze stali. Była w całym swoim życiu jak jedna bryła .

Gwiazda: Ania w niebie potrzebuje naszych rąk, naszych ust i naszej odwagi

- Ania, która całe życie walczyła o sprawiedliwość i prawdę, dziś, mimo śmierci, staje w pierwszym szeregu tej walki wytrącając kłamcom ich atrybuty. Czujemy, że Ania jest w niebie i do dalszej walki potrzebuje naszych rąk, naszych ust i naszej odwagi. I to jej musimy przyrzec - apelował Andrzej Gwiazda, współtwórca "Solidarności".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. Był zakaz Po katastrofie

Był zakaz

Po katastrofie urzędnicy państwowi zapewniali rodziny, że nie mogą otwierać trumien z ciałami ich bliskich. Zapewnienia strony rządowej, że było inaczej, są zwyczajnym kłamstwem - twierdzą pełnomocnicy rodzin.

Mecenas Bartosz Kownacki powołał się na dokumenty przekazywane rodzinom w ciągu ostatnich dwóch lat. Bliscy upominali się w nich o rzetelną informację, czy i jakie były podstawy prawne do zakazu bądź nie otwierania trumien. Chcieli też wiedzieć, w jaki sposób przebiegał proces składania ciał do trumien.

- To są wszystko kwestie bardzo bolesne. Ale proszę stanąć w sytuacji tych rodzin, które do końca chciały wierzyć, że państwo polskie ich nie zawiodło i że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. I że mogą mieć gwarancje, że na miejscu byli polscy urzędnicy, którzy dopełnili swoich obowiązków. W takie przekonanie wprowadzano te rodziny przez ostatnie dwa lata. Po czym okazało się, że jest to nieprawda, a pani minister Kopacz w każdej swojej wypowiedzi mówi co innego - wskazywał wczoraj w Sejmie Kownacki.

Jak zapewniał, pełnomocnicy rodzin już w 2010 r. pytali w oficjalnych pismach, dlaczego trumien nie można było otworzyć po przylocie do kraju.

- Pani minister Kopacz, pan minister Boni oraz pan premier Tusk przekonywali rodziny i ich pełnomocników, że wszystko odbywało się zgodnie z przepisami, że polscy urzędnicy uczestniczyli chociażby w procedurze identyfikacji zwłok oraz przy składaniu zwłok do trumien, czyli byli gwarantem, że nie doszło do żadnej pomyłki. Gdyby tak było, gdyby polscy urzędnicy uczestniczyli przy zamykaniu trumny pani Anny Walentynowicz, nie doszłoby do takiej pomyłki - wskazywał mecenas.

Jego zdaniem, odpowiedzialność za zamianę ciał ponoszą przedstawiciele polskiej ambasady w Moskwie. W grudniu 2010 r. pełnomocnik rodziny Tomasza Merty zadał szereg pytań Ministerstwu Spraw Zagranicznych odnoszących się do tych kwestii. Odpowiedź była jednoznaczna: resort Radosława Sikorskiego informował, że ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz wraz z polskimi patomorfologami brała udział w identyfikacji zwłok ofiar katastrofy prowadzonej przez prokuraturę rosyjską.

Dziś okazuje się, że mieli uczestniczyć jedynie w przygotowaniu do identyfikacji.

- Jeżeli brali udział przy identyfikacji zwłok, to nie może być tak, jak to mówi prokurator Andrzej Seremet, że odpowiedzialność spoczywa na rodzinach - zaznaczył Kownacki.

Powołał się przy tym na ostatnią wypowiedź prokuratora generalnego, który z mównicy sejmowej insynuował, że "przyczyną pierwotnej nieprawidłowej identyfikacji" ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej było ich "nietrafne" rozpoznanie przez członków rodzin.

Prawnik wskazał też, że mimo obietnic rządu do tej pory rodziny nie miały możliwości zapoznania się ze zdjęciami dokumentującymi proces wkładania ciał do trumien ani ich zamykania.

Jak zapewnia MSZ w piśmie skierowanym do Kownackiego, w tej procedurze uczestniczyli przedstawiciele Wojska Polskiego, zakładu pogrzebowego i Zakładu Medycyny Sądowej AM w Warszawie, Laboratorium Kryminalistyki Komendy Głównej Policji, konsul RP w Moskwie oraz ks. Henryk Błaszczyk.

- Z ostatniej wypowiedzi ks. Błaszczyka wynika, że nie uczestniczył w identyfikacji Anny Walentynowicz - mówił Kownacki. Ksiądz Błaszczyk przyznał, że podczas identyfikacji w Moskwie prawidłowo wskazano ciało Anny Walentynowicz. - Mam żal do Rosjan, że niekompetentnie podeszli do procedury przygotowania ciał do wysłania do Polski - zaznaczał w rozmowie z dziennikarzami.

- To dowód, w jaki sposób MSZ przez dwa lata wprowadzało w błąd rodziny - konkludował Kownacki. Skrytykował wypowiedź ministra Michała Boniego, który opowiada teraz, że wnioski rodzin o możliwość otwarcia trumien były rozpatrywane i że rząd zrobił w tym kierunku wszystko, by to umożliwić. - Strona polska od samego początku uważała, że trumien otwierać nie można - podnosił Kownacki.

- Część rodzin, które ja reprezentuję, zgłaszała taką prośbę konkretnym urzędnikom. Ci za każdym razem zapewniali ich, że nie ma takiej możliwości - relacjonował.

Pełnomocnik odniósł się też do ostatnich deklaracji Ewy Kopacz dotyczących kwestii otwierania trumien. Podczas ostatniej konferencji prasowej Kopacz odwoływała się do stenogramu ze spotkania rodzin ofiar, w którym uczestniczyła.

Dokument pochodzi z pamiętnego spotkania, z którego wyszły dwie osoby: Ewa Kochanowska i Małgorzata Wassermann. Premier Donald Tusk obcesowo potraktował wtedy wdowę po rzeczniku praw obywatelskich - pytanie wdowy o to, czy może w Polsce czuć się bezpiecznie, określił jako "haniebne". Strona rządowa, a konkretnie minister Tomasz Arabski odmówił wtedy publikacji stenogramów z tego spotkania i udostępnienia ich opinii publicznej.

- Teraz, kiedy pani Kopacz chce się bronić, dostaje ten stenogram od pana premiera i może go używać. Gdy my chcemy się bronić, nie możemy go otrzymać - to podwójne standardy - skwitował prawnik.

Anna Ambroziak

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/11152,byl-zakaz.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. Joanna Racewicz we "Wprost":

Joanna
Racewicz we "Wprost": "słyszę historie, że podczas transportu odpadły z
trumien tabliczki z nazwiskami i Rosjanie przybijali jak popadło"

"Nie znam się na mechanice, ale destrukcja tego samolotu, nie zgadza
się z siłami, które tam działały. On spadł z kilku metrów. Byłam tam.
Wygląda jak ściśnięta puszka po coli" - mówi wdowa po śp. Pawle
Janeczku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

78. CZTERY PYTANIA do mec.

CZTERY
PYTANIA do mec. Stefana Hambury. "Sprawy wokół Smoleńska przyspieszają.
Z każdą następną ekshumacją, czy sekcją zwłok, będą przyspieszały"

Tylko u nas

"Apeluję do dziennikarzy, ale nie tylko do dziennikarzy: nie bójcie
się zadawać trudnych pytań. Teraz jeszcze możecie zostać ludźmi
walczącymi o prawdę. Za chwilę będzie za późno, a wasza postawa zostanie
wam wypomniana."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. jest odpowiedź Rosji na wypowiedzi Sikorskiego i Tuska

Niezwykle drastyczne zdjęcia znajdują się na forum internetowym w wątku poświęconym katastrofie smoleńskiej. Widać na nich daty wykonania fotografii - 10 i 11 kwietnia 2010 roku. Post został zamieszczony pod koniec września.

Poza tym zamieszczony jest także zrzut ekranowy z filmu, na którym widać fragment ciała w czarnym foliowym worku.

Na zdjęciach widać m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na stole sekcyjnym, a także leżącego w trumnie. Inne zdjęcie przedstawia rząd ubrudzonych ciał, ułożonych na ziemi.

Autor wpisu na forum, który zamieścił zdjęcia, na ich podstawie stara się udowodnić, że cała katastrofa samolotu była mistyfikacją, a pasażerowie zostali zamordowani.

O sprawie poinformowaliśmy Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która bada sprawę i decyduje o ewentualnych kolejnych krokach. Z kolei płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział w rozmowie z portalem dziennik.pl, że zdjęcia z pewnością nie wyciekły z polskiego materiału dowodowego. Nie ma więc podstaw prawnych do wszczęcia śledztwa w sprawie przecieku - powiedział. Dodał, że "odpowiednie służby" zajmą się sprawą.

http://www.wykop.pl/ramka/1294017/w-rosyjskim-internecie-sa-drastyczne-z...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

80. ruska odpowiedź dla Tuska i Sikorskiego

http://gorojanin-iz-b.livejournal.com/55983.html

Глобальная ритуалика Инсценировка. "смоленской катастрофы". Покровительство севастопольским убийцам
gorojanin_iz_b

Этот материал, в котором объединены две публикации блогера Тани Карацубы, продолжает темы

"Правда об "алтайгейте". Свидетельства ритуальной казни",

"Катастрофа Суперджета - подлог. Создание информационной завесы. Фальшивое видео. Разные борты 97004. Концы в землю",

"Армия нелюдей натаскивается на большую кровь",

"Заклание Крымска. Потрава вод. Манипуляции с человечиной"

и цикла о нелюдях  

1. Об инсценировке Смоленской катастрофы

Как
вы знаете, 10 апреля под Смоленском, согласно официальной версии,
потерпел крушение в результате удара о землю в условиях сильного тумана
президентский самолет польских ВВС ТУ-154 в результате чего погибли все
находившиеся на борту 88 пассажиров  включая президента Польши Л.
Качиньского, и 8 членов экипажа. Далеко не ходя, освежите память в "Википедии". В той же "Википедии" вы найдете фото якобы первых минут с места трагедии.

Внимание! Лицам со слабой психикой дальнейший просмотр не рекомендуется.  



В сети множество подобных снимков, где пожарные тушат огонь или уже потушили. И такие

И вот такие  

И даже такие

Смоленская катастрофа3

Есть вот это видео
с огнем, дымом и сиренами, якобы "первых минут катастрофы", снятое на
мобильный телефон с минимально возможным качеством. Кроме огня, дыма и
силуэтов обломков, ничего увидеть невозможно. 

Есть еще видео, такой же дезоролик с огнем и дымом,
только еще и со стрельбой - надо полагать, авторы имели в виду, что на
месте "крушения" среди горящих обломков спецслужбы бегали и уцелевших
поляков расстреливали.

reszta pod linkiem plus video Andrieja

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

81. Rzecznik Prasowy ABW

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydała oświadczenie w sprawie drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej, które zamieszczono na jednym z rosyjskich portali. ABW podaje, że po jej interwencji strona rosyjska i ukraińska zablokowały strony z tymi zdjęciami.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informuje, że według naszych ustaleń 28 września br. w rosyjskim Internecie pojawiły się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej.

Ponadto zdjęcia te zostały opublikowane i rozpowszechnione na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego natychmiast zabezpieczyła opublikowane fotografie oraz powiadomiła Wojskową Prokuraturę Okręgową.

W tym samym czasie ABW skontaktowała się ze służbami krajów, gdzie odnaleziono w internecie zdjęcia, celem zablokowania ich publikacji. Po naszej interwencji strona rosyjska oraz ukraińska zablokowały wskazane przez nas strony internetowe.

Do tej pory nie zostały zamknięte strony domen niemieckich i amerykańskich, ponieważ służby tych państw w odpowiedzi poinformowały nas, że nie mogą zablokować tych stron z uwagi na ograniczenia prawne obowiązujące w ich krajach.

Ponadto szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego 1 października br. skierował do szefa FSB (Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa) pismo o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji.

Obecnie w przedmiotowej sprawie Agencja na bieżąco przekazuje wszelkie informacje oraz ustalenia Wojskowej Prokuraturze Okręgowej.

Rzecznik Prasowy ABW

Maciej Karczyński

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

82. celowa akcja służb

ktoś dosypuje do kotła, żeby przykryć inną o wiele groźniejszą akcję wymierzoną w Polskę.

Przecież te linki pojawiały się w sieci już w połowie kwietnia 2010. Zarówno zdjęcia z okolic lotnika, jak z prosektorium.

Wiele z tych zdjęc i innych było publikowanych na portalu BM24 w kwietniu 2010 r. i później.

A film był i jest zamieszczony i był oglądany kilkadziesiąt tysięcy razy.

http://blogmedia24.pl/node/27743

dzisiaj nagle został odkopany przez kogoś i oglądany namiętnie. Jak zaglądałam wczesniej było 44 648 odsón

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

83. Polecam lekturę oświadczeń,

Polecam lekturę oświadczeń, zarówno:
http://www.abw.gov.pl/portal/pl/8/875/Oswiadczenie_ws_publikacji_Rzeczpo...
"Warszawa, 16.10.2012 r
Oświadczenie

W związku z publikacjami w dzisiejszej Rzeczpospolitej autorstwa Cezarego Gmyza (Wiceszef ABW na liście sekty) oraz Rafała Mierzejewskiego (Sekty uwodzą polityków) oświadczam, iż nie jestem i nigdy nie byłem członkiem Bractwa Zakonnego Himawantii.

Kazimierz Mordaszewski"
i
http://www.abw.gov.pl/portal/pl/8/876/Oswiadczenie_Agencji_Bezpieczenstw...
"Ponadto zdjęcia te zostały opublikowane i rozpowszechnione na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie."
Ciekawe jeśli oni interpretują serwery jak ja...
"Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego natychmiast zabezpieczyła opublikowane fotografie oraz powiadomiła Wojskową Prokuraturę Okręgową. "
Jak? Na stronach internetowych? Czy może chodzi o zdjęcia, które oferowano dziennikarzom? Przyszli i oddali ABW?
"W tym samym czasie ABW skontaktowała się ze służbami krajów, gdzie odnaleziono w Internecie zdjęcia, celem zablokowania ich publikacji. Po naszej interwencji strona rosyjska oraz ukraińska zablokowały wskazane przez nas strony internetowe."
Śmiem wątpić. Strona nadal działa. Zmieniono jedynie na +18.
O "możliwościach" dobitnie świadczy:
"Do tej pory nie zostały zamknięte strony domen niemieckich i amerykańskich, ponieważ służby tych państw w odpowiedzi poinformowały nas, że nie mogą zablokować tych stron z uwagi na ograniczenia prawne obowiązujące w ich krajach."
Cóż...
"Ponadto szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego 1 października br. skierował do szefa FSB (Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa) pismo o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji."
Dwa tygodnie i cisza. I co odpisał?

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

84. Zdjęcia ze Smoleńska w

Zdjęcia ze Smoleńska w rosyjskim internecie

Na rosyjskim blogu pojawiły się wstrząsające zdjęcia
ofiar katastrofy smoleńskiej. Poza tym polscy naukowcy badający wrak
T154M wykryli związek do stworzenia sztucznej mgły i składnik materiałów
pirotechnicznych.

Zdjęcia miały być zrobione na miejscu katastrofy, w
kostnicy i przy trumnach. Na fotografiach jest m.in. ciało śp.
prezydenta Lecha Kaczyńskiego – wynika z informacji podanych w jednej ze
stacji radiowych.

ABW w przesłanym komunikacie potwierdziła, że 28 września tego roku w
rosyjskim internecie pojawiły się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy
smoleńskiej. Zostały one opublikowane i rozpowszechnione na serwerach w
Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie. Po interwencji ABW
strona rosyjska oraz ukraińska zablokowały wskazane strony internetowe.
Ze względu na ograniczenia prawne nie zostały zamknięte strony domen
niemieckich i amerykańskich.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zabezpieczyła opublikowane
fotografie oraz powiadomiła Wojskową Prokuraturę Okręgową. Szef ABW
skierował do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa pismo o wyjaśnienie
zaistniałej sytuacji.

Tymczasem na odłamkach szyb Tupolewa polscy naukowcy wykryli związek,
który może służyć do tworzenia sztucznej mgły – wynika z informacji
opublikowanych w jednym z dzienników, który dotarł do pierwszych
niezależnych badań chemicznych fragmentów Tu-154. Niewyjaśniona jest
również obecność w próbkach ze Smoleńska niektórych pierwiastków, np.
cyrkonu, używanego m.in. jako składnik materiałów pirotechnicznych.

Prokuratorzy przesłuchali jedenastu świadków zaangażowanych w
sprowadzanie samolotu do lądowania 10 kwietnia 2010 r. Z kolei jak
poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa  – polscy prokuratorzy
pobrali do badań fragment brzozy, w której tkwiły elementy mogące
pochodzić z samolotu Tu-154M.

Polski Prokurator Wojskowy oraz biegli wzięli udział w
uzupełniających oględzinach wraku i elementów samolotu oraz miejsca i
rejonu katastrofy. W toku tych oględzin pobrano szereg ponad 200 próbek,
które będą podlegały dalszym szczegółowym badaniom w Polsce. Pobrano
także do badań fragment brzozy, w której tkwiły elementy, które mogły
pochodzić z samolotu, który rozbił się w Smoleńsku –
powiedział płk Zbigniew Rzepa rzecznik NPW.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

85. Gowin: brak podstaw, by uznać

Gowin: brak podstaw, by uznać zdjęcia za "świadomą wrzutkę" Rosji

Na razie nie ma podstaw, by publikację zdjęć ofiar katastrofy
smoleńskiej na rosyjskich stronach w internecie uznać za "świadomą
wrzutkę Rosji wobec Polski" - uważa minister sprawiedliwości Jarosław
Gowin. Zapowiedział rozmowę z ministrem sprawiedliwości Rosji.
 więcej


Zdaniem ministra spraw
zagranicznych Radosława Sikorskiego, tymi zdjęciami i tym tekstem, autor
"chce skłócić Polaków i doprowadzić do stanu wojny domowej w Polsce".

- Polskie służby interweniują u rosyjskich, w sprawie zdjęć ofiar
katastrofy smoleńskiej. Dobrze się stało, że polskie media zgodnie nie
"epatują odbiorców" tymi zdjęciami - powiedział radiowej Jedynce
Sikorski.

Cichocki przyznał również w RMF FM,
że informacje o pojawieniu się drastycznych zdjęć w sieci, docierały do
polskich służb już od jakiegoś czasu. - Kilka tygodni temu kanałem służb
specjalnych zostało zadane kategorycznie pytanie, dlaczego te zdjęcia
się pojawiły, z żądaniem, żeby służby dołożyły starań, żeby tych zdjęć
nie było – mówi.

- Na razie odpowiedzi nie ma.
Rozumiem, że dziś będzie odpowiedź prokuratury – dodaje. Pytany, czy nie
próbowano powstrzymać rozprzestrzeniania zdjęć, mówi: "jak coś się
pojawia w internecie, to pojawia się w wielu miejscach naraz i trudno je
zablokować".

Cichocki nie zdradza, czy jego
zdaniem do to działanie paraobywatelskie czy prowokacja. - To co mnie
najbardziej niepokoi - to są zdjęcia, które prawdopodobnie zostały
zrobione, w momencie kiedy na miejscu nie było jeszcze żadnych Polaków,
tylko przedstawiciele służb rosyjskich – podkreśla.

- Mam swoje hipotezy, ale nie chcę o nich mówić jako minister. Bardzo mnie to niepokoi – dodaje.

Minister zaznacza, że nie ma dostępu do akt śledztwa, więc nie jest w
stanie powiedzieć, czy którekolwiek z tych zdjęć jest w posiadaniu
strony polskiej jako materiał dowodowy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

86. pytanie kierować do Ruskiej Budy i bp. Nycza


Gdzie leży Prezydent Kaczorowski?


Śledczy weryfikują podejrzenia związane z zamianą ciała Prezydenta RP na Uchodźstwie.

"W poniedziałek kolejne ekshumacje. Prokuratura
sprawdzi, gdzie leży Prezydent RP na uchodźstwie. Śledczy otworzą grób
Ryszarda Kaczorowskiego. Zdaniem prokuratorów w jego przypadku mogło
dość do zamiany ciał" - informuje RMF FM.

Jednym z badanych ciał mają być szczątki pochowane w grobie śp.
Ryszarda Kaczorowskiego. Zdaniem śledczych w przypadku ciała Prezydenta Kaczorowskiego
mogło dojść do pomyłki i zamiany. Ekshumacja ma zweryfikować te
podejrzenia. O ekshumacji Kaczorowskiego pisał jako pierwszy "Nasz
Dziennik".

Pogrzeb Ryszarda Kaczorowskiego odbył się w Świątyni Opatrzności
Bożej. Szczątki Prezydenta RP spoczęły w Panteonie Wielkich Polaków. Tak
przynajmniej sądzono. Czy tak jest rzeczywiście pokażą badania. Po
wyjęciu z groby ciało zostanie przewiezione na szczegółowe badania
najpierw do Krakowa, a potem do Wrocławia, gdzie specjaliści
przeprowadzą sekcję zwłok.

Poniedziałkowe ekshumacje będą już kolejnymi ekshumacjami związanymi z
katastrofą smoleńską. Wcześniej doszło do ekshumacji Przemysława
Gosiewskiego, Janusza Kurtyki, Zbigniewa Wassermanna, Anny Walentynowicz
oraz Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Dwie ostatnie ekshumacje
pokazały, że ciała zamieniono ze sobą.

Prokuratura wojskowa podejrzewa, że podobnych pomyłek może być
więcej. Śledczy zapowiedzieli, że już podjęto decyzje o kolejnych
czterech ekshumacjach. W dwóch przypadkach mogło dojść do zamiany ciał.
RMF FM podaje, że kolejna para ma być ekshumowana za kilkanaście dni.
Wśród ofiar, których szczątki mają zostać wtedy przebadane, jest jeden
wojskowy.

Zgodnie z informacjami rodzin oraz pełnomocników wnioski o kolejne
ekshumacje są jedynie kwestią czasu. Wiadomo, że o ekshumację już
wnieśli bliscy śp. Stefana Melaka oraz śp. Tomasza Merty. Mecenas
Bartosz Kownacki w jednym z wywiadów przyznał, że spodziewa się jeszcze
kilkunastu ekshumacji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

87. Mec. Rafał Rogalski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

88. Ekshumacja ciała prezydenta

Ekshumacja ciała prezydenta Kaczorowskiego

Na poniedziałek zaplanowano ekshumację prezydenta RP na
uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Tego samego dnia będzie ekshumowane
ciało innego mężczyzny, również ofiary katastrofy smoleńskiej.

Ciało Ryszarda Kaczorowskiego to jedno z czterech, co do których
prokuratura podejrzewa, że mogło dojść do pomyłki i zamiany. Według
wstępnej hipotezy, śledczy podejrzewają, że w przypadku tej pomyłki na
terenie Rosji mogło dojść do zamiany ciał.

Prezydent jest pochowany w Panteonie Wielkich Polaków warszawskiej
Świątyni Opatrzności Bożej. Jego zwłoki mają zostać stamtąd przewiezione
na szczegółowe badania najpierw do Krakowa, a potem do Wrocławia, gdzie
specjaliści przeprowadzą sekcję zwłok.

Ekshumacja ciała Ryszarda Kaczorowskiego jest szczególnie
bulwersująca, bo dotyczy prezydenta – mówi mec. Bartosz Kownacki,
pełnomocnik rodzin ofiar.

- To jest osoba, która przez wiele lat reprezentowała państwo
Polskie, – to  niepodległe państwo Polskie. Dziś okazuje się, że także w
stosunku do prezydenta Polski, rząd nie potrafił zadbać o to, aby
pochowano ciało we właściwym grobie. To jest kolejny przykład tego, że
dziesiątego kwietnia, popełniono drastyczne błędy, zarówno po stronie
Rosyjskiej jak i po stronie Polskiej. Dochodzi do pomylenia ciała
prezydenta na uchodźctwie, to jest rzecz, która nie powinna się zdarzyć w
żadnym państwie. To pokazuje w jaki sposób ten rząd traktuje swoich
bohaterów. W jaki sposób traktuje osoby,  którym należy się szacunek i
wdzięczność
– mówił Kownacki.

Ryszard Kaczorowski będzie już szóstą ekshumowaną ofiarą katastrofy
smoleńskie. Pierwszą osoba był Zbigniew Wasserman, jego ciało badano w
sierpniu 2011 roku. Kolejnymi osobami byli Przemysław Gosiewski i Janusz
Kurtyka. We wrześniu przeprowadzono ekshumację Anny Walentynowicz
legendarnej działaczki „Solidarności” , w tym prezydenta RP Lecha
Kaczyńskiego i jego małżonki Mari.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

89. KGB oskarża... swoich agentów w Polsce, nu ładna

Dziennikarze ulubionej gazety Władimira Putina kopali głęboko. "Antysmoleńsk", którego szukali w odpowiedzi na skandal ze zdjęciami zwłok zabitych 10 kwietnia 2010 r. znaleźli aż w roku 1953.

Wtedy, jak pisze Dmitrij Stieszyn, władze PRLowskie ekshumowały zwłoki czerwonoarmistów poległych w 1945 na cmentarzu w Kostrzyniu, by przenieść je do Cybinki w powiecie słubickim i Gorzowa. Wykopały, ale, według moskiewskiego dziennika, do mogił w nowych miejscach przeniosły tylko częściowo.

Oszustwo mieli niedawno mieli wykryć członkowie rosyjskiej organizacji Patriot, którzy zajmują się poszukiwaniem szczątków żołnierzy Armii Czerwonej. Oni rozkopali dawny cmentarz wojskowy w Kostrzyniu, skąd kości miały być rzekomo zabrane jeszcze 59 lat temu i natrafili tam na szczątki 110 oficerów i żołnierzy radzieckich. Szkielety były jednak niekompletne. Brakowało czaszek i kości ramieniowych.

"Komsomolska Prawda" znalazła proste wytłumaczenie tego, że w mogiłach znaleziono niekompletne szkielety. Według niej Polacy przenieśli ciała czerwonoarmistów z Kostrzynia "tylko na papierze". Mydląc oczy swym radzieckim partnerom wyciągnęli z mogił jedynie czaszki oraz kości ramieniowe i tylko je z pompą pochowali w nowych miejscach. - "Tym samym szydzili z pamięci naszych żołnierzy poległych za oswobodzenie tej ziemi" - twierdzi Stieszyn.

Jego zdaniem sprawę należy zbadać dokładnie, bo w Kostrzyniu pochowano 3504 żołnierzy ZSRR i Polacy powinni byli na nowe miejsca przenieść szczątki ich wszystkich. Ponoć, jak pisze "Komsomołka", rosyjskie Ministerstwo Obrony ma się zwrócić do władz polskich z żądaniem wyjaśnienia tej kwestii.

- "Kiedy rząd polski żąda >>uczciwego i bezstronnego<< śledztwa w sprawie tego, jak do internetu trafiły zdjęcia szczątków katastrofy samolotu prezydenta Kaczyńskiego pod Smoleńskiem, przypadkowo wyszła na jaw inna tajemnica. I ona jest o wiele bardziej paskudna" - podkreśla wagę swoich rewelacji "Komsomolska Prawda".

Gdyby jednak dziennik szukając przykładów profanacji nie odwoływał się do historii sprzed prawie 60 lat, bez trudu znalazłby je na własnym podwórku. To właśnie "Komsomolska Prawda" w kwietniu 2010 roku, tydzień po katastrofie smoleńskiej opublikowała na swojej stronie internetowej zdjęcia zmasakrowanego ciała Lecha Kaczyńskiego. Makabryczne fotografie usunęła dopiero po interwencji polskiej ambasady w Moskwie.

http://wyborcza.pl/1,75248,12711019,_Komsomolska_Prawda__na_tropie_profa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

90. Rosja: blogerzy o zdjęciach


Rosja: blogerzy o zdjęciach katastrofy


Tatiana Karacuba, dziennikarka z Moskwy, od której
bloger z Barnaułu miał dostać drastyczne zdjęcia ofiar smoleńskiej
katastrofy, pisze, że ze zdjęciami nie ma nic wspólnego, a katastrofa
polskiej delegacji jej nie interesuje.

Oświadczenia
podaje rosyjski korespondent Radia RMF FM. Dziennikarka dodaje, że w
związku z ogromnym zamieszaniem, może przedstawić własną analizę
sytuacji.

"Po
pierwsze, należy rozumieć , kto w pierwszej kolejności jest
zainteresowany w rozpowszechnianiu tych zdjęć. Oczywiście, że nie Rosja.
To niezbędne samej Polsce, by ujawnić i obnażyć ślady przestępstwa. Co
oznacza, że wielu Polaków nie zgadza się z działaniami polskich
komitetów śledczych dotyczących wyjaśnienia przestępstwa. Po drugie,
dlaczego polski rząd tak oburzyła publikacja zdjęć? Dlaczego nie jest tak oburzone istotą problemu, a dokładnie imitacją katastrofy, w rzeczywistości zaplanowanym zabójstwem polskiego rządu, jeśli wierzyć komentarzom i zdjęciom" - pisze Karacuba.

Dziennikarka pisze także, że strona polska nie jest w stanie samodzielnie znaleźć autora zdjęć i dlatego "rozkręcają zamieszanie wokół blogerów" zmuszając tym samym stronę rosyjską do reakcji. Karacuba pisze także, że publikacja zdjęć jest bardzo nie na rękę polskim władzom, które - według niej - powinny teraz ekshumować ciała wszystkich ofiar.

"Oni mówiąc o moralności żądają zablokowania zdjęć. Czyżby można było zablokować przestępstwo pod pretekstem moralności? Potworne! Wydaje się, że właśnie polski rząd
powinien być zainteresowany prawdą o katastrofie. Tam gdzie nie można
wykorzystać prawa, stawia się akcenty na moralność. Czy moralnie jest
ukrywać koszmarne przestępstwo? (…) Rezygnacja z ekshumacji to
automatyczne przyznanie, że była to imitacja katastrofy." Karacuba nie rozumie, dlaczego polska strona nie chce wykorzystać publikacji zdjęć i żądać od strony rosyjskiej powtórnego dokładnego śledztwa.

Co robią polscy przedstawiciele? Zamiast śledztwa żądają wykasowania z internetu zdjęć - podsumowuje dziennikarka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

91. "Rząd Donalda Tuska ma

"Rząd Donalda Tuska ma rosyjską smycz na szyi. Pozostaje pytanie, w jaki sposób mu ją założono"

"W wolnym i demokratycznym kraju ten rząd upadłby tuż po
katastrofie, a jego przedstawiciele byliby dzisiaj przesłuchiwani jako
podejrzani - przynajmniej jako podejrzani zaniedbania obowiązków
służbowych."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

92. 06:38 Ekshumacja ciała

06:38

Ekshumacja ciała prezydenta Kaczorowskiego

Ekshumacja ciała prezydenta Kaczorowskiego

W poniedziałek nad ranem odbyły się ekshumacje dwóch
ofiar katastrofy smoleńskiej. Według nieoficjalnych informacji chodzi
m.in...
czytaj dalej »
Druga ekshumacja odbyła się na Starych Powązkach w Warszawie. Czynności
zakończyły się mniej więcej o tej samej porze co w Świątyni Opatrzności
Bożej. Również w tym przypadku prokuratura nie podaje tożsamości ofiary.


Marcin Maksjan poinformował, że ciała zostaną
przetransportowane do Krakowa, gdzie w zakładzie medycyny sądowej
Uniwersytetu Jagiellońskiego nastąpi protokolarne otwarcie trumien i
badanie zwłok przy pomocy tomografu komputerowego. Następnie ciała mają
trafić do Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, gdzie zostanie
przeprowadzona sekcja zwłok. Z obu ciał zostaną pobrane próbki do badań
DNA.

Jak powiedział Maksjan, czynności te mają zostać
przeprowadzone "w ciągu kilku dni do tygodnia". W tym samym czasie mają
też być gotowe wyniki badań genetycznych. Prokuratorzy spodziewają się,
że otrzymają opinię główną w ciągu trzech-czterech miesięcy.

Maksjan dodał, że o ekshumacjach zostały powiadomione rodziny obu ofiar.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

93. Były minister sprawiedliwości

Były minister sprawiedliwości ujawnia, że zdjęcia ofiar były znane służbom od ponad dwóch lat. No, to ja mam kilka pytań...

Tylko u nas

"Pierwszy raz takie wyjątkowo drastyczne zdjęcia, na których były
osoby, które zginęły pod Smoleńskiem dotarły do większości polskich
redakcji już latem 2010 roku."

"GPC": Od dwóch lat prokuratura wie, że zamieniono ciała śp. Ryszarda Kaczorowskiego, Prezydenta PR na Uchodźstwie

Gazeta wskazuje, że identyfikacji ciała Ryszarda Kaczorowskiego
dokonano... drogą eliminacji. Śledczy mieli próbki DNA wszystkich ofiar
poza Prezydentem Kaczorowskim.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

94. Ekshumacja zakończona –

Ekshumacja zakończona – istnieją wątpliwości

W krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej zakończyło się
badanie ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej, które zostały
ekshumowane w poniedziałek rano w Warszawie. Śledczy chcą ustalić, czy
nie doszło do pomylenia ciał byłego prezydenta RP
na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Po przebadaniu tomografem wysłano je do Wrocławia, gdzie prowadzone będą dalsze badania.

Jak poinformował dziennikarzy prokurator kpt. Marcin Maksjan z
Naczelnej Prokuratury Wojskowej, w Zakładzie Medycyny Sądowej
Uniwersytetu Jagiellońskiego nastąpiło protokolarne otwarcie trumien i
badanie zwłok przy pomocy tomografu komputerowego. Po badaniach ciała
zabrano do Wrocławia, gdzie przeprowadzona będzie sekcja zwłok i pobrane
próbki do badań DNA. Według Maksjana może to nastąpić w ciągu dwóch
najbliższych dni; wyniki będą znane za około tydzień.

Maksjan powiedział, że przedstawiciele jednej z rodzin brali udział w otwarciu trumien.

W poniedziałek wczesnym rankiem w Warszawie odbyły się dwie
ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej, jedna w Świątyni Opatrzności
Bożej, druga na Powązkach. Według mediów jedną z ekshumowanych ofiar
może być ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Informacje te potwierdził dziennikarzom w Krakowie były współpracownik
Kaczorowskiego i przyjaciel rodziny Gniewomir Rokosz-Kuczyński.

Jak wyjaśnił, w Krakowie ekshumowanym szczątkom towarzyszą żona Kaczorowskiego, jego dwie córki i wnuczka.

“To dla nich niezwykle trudne i bolesne przeżycie, którego w żaden sposób się nie spodziewały
– powiedział Rokosz-Kuczyński. Poinformował także, że rodzina
prezydenta postanowiła nie uczestniczyć w badaniach i nie oglądać
szczątków.

O tym, że prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie
przy udziale specjalistów z Żandarmerii Wojskowej oraz biegłego medyka
sądowego przeprowadzili ekshumację zwłok jednej z ofiar katastrofy
smoleńskiej kpt. Maksjan poinformował w poniedziałek ok. godz. 6 rano
przed Świątynią Opatrzności Bożej. W czynnościach uczestniczyli
przedstawiciele rodziny zmarłego oraz powiatowego inspektoratu
sanitarnego. Karawan eskortowany przez radiowozy ŻW wyjechał z terenu
świątyni kilkanaście minut po godz. 6.

“Na wyraźną prośbę rodziny nie będę podawał nazwiska. Powiem
dodatkowo, że w tym samym czasie w innym miejscu przeprowadzono
ekshumację innej ofiary katastrofy smoleńskiej
” – powiedział wówczas prokurator.

Druga ekshumacja odbyła się na Starych Powązkach w Warszawie.
Czynności zakończyły się mniej więcej o tej samej porze co w Świątyni
Opatrzności Bożej. Również w tym przypadku prokuratura nie podaje
tożsamości ofiary.

Maksjan wyjaśnił, że śledczy po analizie dokumentacji medycznej
dotyczącej dwóch ciał i porównaniu jej z innymi dowodami z urzędu
zarządzili ekshumację.

“Nie ukrywamy, że istnieją wątpliwości co do tożsamości
zwłok. Zachodzi bowiem prawdopodobieństwo, że z uwagi na błędną
identyfikację tych obu ciał zostały one złożone w niewłaściwych grobach”
– powiedział prokurator.

Maksjan powiedział, że o ekshumacjach zostały powiadomione rodziny
obu ofiar. Jak dodał, prokuratorzy spodziewają się, że otrzymają opinię
główną w ciągu trzech-czterech miesięcy. W ciągu tygodnia mają być
gotowe wyniki badań DNA.

We wrześniu w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie inne ofiary
katastrofy smoleńskiej. Po przeprowadzeniu badań genetycznych
prokuratorzy poinformowali, że doszło do zamiany ciała legendarnej
działaczki Solidarności Anny Walentynowicz z ciałem innej osoby; jak się
później okazało – z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji “Golgota
Wschodu” Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Prokuratorzy zapowiedzieli
wówczas, że do końca roku zostaną przeprowadzone jeszcze cztery kolejne
ekshumacje ciał ofiar katastrofy.

W 2011 r. w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa
prokuratura ekshumowała ciało Zbigniewa Wassermanna, zaś w marcu w 2012
r. – Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Prokuratorzy
informowali, że nie ma wątpliwości dotyczących tożsamości tych zwłok.

Oprócz prezydenta Kaczorowskiego w Świątyni Opatrzności Bożej
pochowano jeszcze trzy osoby, które zginęły pod Smoleńskiem. To
duchowni: kapelan Federacji Rodzin Katyńskich ks. Andrzej Kwaśnik,
kapelan Warszawskiej Rodziny Katyńskiej ks. Zdzisław Król i inicjator
programu “Katyń… ocalić od zapomnienia” ks. Józef Joniec.

Natomiast Stare Powązki w Warszawie to miejsce spoczynku siedmiu
ofiar katastrofy smoleńskiej. Prócz Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej są
to: posłanka SLD Izabela Jaruga-Nowacka (jej ciało spopielono),
rzeźbiarka i córka zamordowanego w Charkowie oficera Katarzyna
Piskorska, przewodnicząca Polskiej Fundacji Katyńskiej Zenona Bożena
Mamontowicz-Łojek, aktor Janusz Zakrzeński, wiceszef MON Stanisław Jerzy
Komorowski oraz prezes Stowarzyszenia Rodzina Katyńska Tadeusz
Lutoborski.

Do końca roku mają nastąpić jeszcze dwie ekshumacje.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

95. SPASIBA PUTIN! KOMOROWSKIEGO - 7 PAŹDZIERNIKA

Nie przeszkadzają policzki wymierzane Polsce przez Rosję. Nie przeszkadza mataczenie i ordynarne kłamstwa w sprawie śmierci polskiej elity na rosyjskiej ziemi. Doskonała współpraca między władzami Polski i Rosji trwa w najlepsze, dokładnie tak, jak przekonywano nas po 10/04. Tak przynajmniej wynika z korespondencji przywódców.

Władimir Putin musiał się do głębi wzruszyć, gdy przeczytał treść depeszy gratulacyjnej, którą z okazji 60. urodzin przysłał mu Bronisław Komorowski.

Ujawniamy jej treść dopiero teraz (rosyjski prezydent świętował 7 października), bo kancelaria prezydenta postanowiła wykorzystać cały przysługujący jej ustawowo czas na odpowiedź na nasze pytania.

Jakoś nas nie dziwi, że urzędnicy nie chcieli jak najszybciej wcześniej pochwalić się uprzejmością Pierwszego Obywatela RP.

Prezydent Komorowski napisał:

Szanowny Panie Prezydencie,

Z okazji sześćdziesiątych urodzin pragnę złożyć Panu serdeczne życzenia zdrowia i wielu sukcesów.

Życzę Panu pomyślności, zarówno w życiu osobistym, jak i w przewodzeniu państwu rosyjskiemu. Wyrażam nadzieję, że każdy mijający rok naszej misji przyczyni się do zbliżenia naszych narodów.

Proszę przyjąć wyrazy szacunku.

Bronisław Komorowski

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Rozumiemy, że dyplomacja rządzi się swoimi prawami i wypada czasem wysyłać kurtuazyjne depesze z gratulacjami np. po wygranych wyborach. Tyle, że przypadek Rosji, zwłaszcza wobec zachowania państwa Putina w stosunku do Polski w ostatnich latach, jest szczególny.

Pisanie tak czołobitnych listów do byłego pułkownika KGB ani prezydentowi Komorowskiemu ani państwu polskiemu chluby nie przynosi.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/39035-ujawniamy-bronislaw-komorowski-sle-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

96. Szósty i siódmy otwarty

Szósty i siódmy otwarty grób
Prokuratura wojskowa dokonała wczoraj kolejnych dwóch ekshumacji. Chodzi o ciała z grobu ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i najprawdopodobniej prezesa Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Warszawie Tadeusza Lutoborskiego.

Ekshumacja ciała z grobu Kaczorowskiego rozpoczęła się około godz. 4.00 nad ranem i trwała dwie godziny. Przeprowadzono ją na terenie Panteonu Wielkich Polaków w budowanej Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. - Prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przy udziale specjalistów z Żandarmerii Wojskowej oraz biegłego medyka sądowego, przeprowadzili ekshumację zwłok jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformował przed świątynią kpt. Maksjan. W czynnościach uczestniczyli także przedstawiciele rodziny zmarłego oraz powiatowego inspektoratu sanitarnego. Podczas ekshumacji teren kościoła był strzeżony przez żandarmów. Na miejscu obecne były także patrole policji.

W tym samym czasie zakończyła się również ekshumacja ciała z grobu Tadeusza Lutoborskiego na Starych Powązkach w Warszawie. Prokuratura nie potwierdza jednak tożsamości obu ekshumowanych ofiar katastrofy smoleńskiej, zasłaniając się prośbami rodzin. - Na wyraźną prośbę rodziny nie będę podawał nazwiska - oświadczył Maksjan.
Wyniki za tydzień

Ciała obu ofiar zostały przewiezione eskortowanymi karawanami do krakowskiego Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego. (...)

http://www.naszdziennik.pl/wp/13082,szosty-i-siodmy-otwarty-grob.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

97. Romaszewski: Skandal goni


Romaszewski: Skandal goni skandal


"Bałagan i lekceważenie wszystkiego miesza się w tej sprawie z jakimiś niejasnymi intencjami".

Zbigniew Romaszewski: Sprawę zamiany ciał Anny
Walentynowicz bardzo mocno przeżywaliśmy. W sprawie tragedii smoleńskiej
skandal goni skandal. Tyle chyba wystarczy za komentarz. Pytaniem
otwartym pozostaje, czy Rosjanie wiedzieli z jak ważnymi dla Polski i
Polaków postaciami mają do czynienia. Wydaje się, że totalny bałagan i
lekceważenie wszystkiego miesza się w tej sprawie z jakimiś niejasnymi
intencjami. Część rzeczy wygląda, jakby to wszystko miało jakiś cel,
jakbyśmy mieli do czynienia z działaniami zaplanowanymi. Do dziś nie
umiem powiedzieć, czy żołnierz rozwalający łomem szybę tupolewa robił to
przez przypadek, czy to była jakaś demonstracja, niszczenie śladów
przestępstwa, czy może pokazanie "Polaczkom", co Rosja o nich sądzi...



Łańcuch podobnych wydarzeń trwa do dziś, o czym świadczy sprawa
ujawnienia szokujących zdjęć ofiar katastrofy. Czy bierność polskich
władz w tej sprawie rozzuchwala stronę rosyjską?



Polskie władze już do końca kwietnia 2010 roku utraciły wszelkie wpływy.
I nawet chyba się tym nie przejęły. Powiem więcej, one wydawały się
nawet bardzo zadowolone z obrotu spraw. Obecnie nie wiem, czy jest
szansa na zmianę sposobu działania w sprawie smoleńskiej. Co rusz
działania rosyjskie są jawnym sygnałem, że Rosjanie mają Polaków w
nosie. Do zmian w podejściu władz rosyjskich może jedynie doprowadzić
zmiana polskiej polityki zagranicznej. Bez tego nic się nie poprawi.
Zmiana jednak wydaje się bardzo trudna, ponieważ bardzo daleko zaszliśmy
w tę stronę, która powoduje naszą zależność od Rosji.



Na co liczy Tusk? Przecież on zna skalę zaniedbań czy wręcz działań niezgodnych z prawem



Sądzę, że on liczy na media, które do tej pory go wspierały. One
budowały i rozwijały potworne kłamstwa wokół sprawy smoleńskiej. Te
działania widać od 10 kwietnia. Skala kłamstw, skala wypisywanych bzdur
była niesłychana. Gdy ktoś zbierze je w jedną publikację, to będziemy
mieli coś porównywalnego do "Nowych Aten".



Wielu komentatorów wskazuje, że Tusk liczy na karierę w
instytucjach unijnych. Czy Europa da mu parasol ochronny ws.
smoleńskiej?



Uważam, że on traci ostatnią okazję na karierę, na stanowisko stworzone
wprost dla niego. On powinien startować w wyborach na prezesa PZPN.
Wtedy miałby kilkukrotnie wyższą pensję niż premier i robiłby to, co
lubi. A kariera w unijnych instytucjach? No nie wiem. Tam niby każdy
może się odnaleźć. To podobnie, jak z Pokojową Nagrodą Nobla. Ją też
może dostać każdy. Unia jest dziś w takiej kondycji, że władzę tam może
sprawować niemal każdy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

98. Nowe wątki koszmaru z

Nowe wątki koszmaru z ciałami. Urzędnik MSZ zawinił przy identyfikacji Ryszarda Kaczorowskiego

W przypadku dwóch duchownych, których ciała mają zostać ekshumowane do końca roku, pomylić mieli się Rosjanie.

Urzędnik Ministerstwa Spraw Zagranicznych mógł się
pomylić przy identyfikacji ciała ostatniego Ryszarda Kaczorowskiego w
Moskwie w kwietniu 2010 roku

– podało RMF FM.

Jak ustalili reporterzy stacji, urzędnik MSZ
miał stwierdzić, że rozpoznał ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie po
kilku szczegółach.

Presja czasu była wówczas tak silna, że nie czekano
już na potwierdzenie identyfikacji badaniami DNA. Ciało zostało wysłane
do Polski

- ujawnił jeden ze śledczych.

Według RMF FM, w przypadku dwóch duchownych,
których ciała mają zostać ekshumowane do końca roku, pomylić mieli się
natomiast Rosjanie.

Najprawdopodobniej doszło do zamiany tabliczek z
numerami stanowisk, na których leżały ciała. Dopiero badania DNA, które
pojawiły się kilka tygodni po tragedii, wykazały, że zwłoki mogły zostać
zamienione. Potwierdzać mają to także dokumenty przesłane przez stronę
rosyjską. Wątpliwości rozwieje ostatnia ekshumacja i badania, które mają
się odbyć w listopadzie

– podała rozgłośnia.

Ciało ostatniego prezydenta na uchodźstwie
Ryszarda Kaczorowskiego zostało ekshumowane w poniedziałek wczesnym
rankiem w warszawskim Świątyni Opatrzności Bożej. W tym samym czasie na
stołecznych Powązkach ekshumowano inną ofiarę katastrofy smoleńskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

99. Rodzice śp. Natalii Januszko:

Rodzice śp. Natalii Januszko: Czas powiedzieć "sprawdzam". Czy znajdą się osoby, które odważnie staną i będą bronić swoich tez?

Tylko u nas

O polskich sekcjach zwłok: "Rodziny są stawiane przed diabelską
alternatywą - nie dopuścimy nikogo innego, jeśli więc chcecie się
przyglądać, róbcie
to osobiście. Ani z punktu widzenia emocjonalnego ani
fachowego nie ma to sensu."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

100. Rodzina Anny Walentynowicz


Rodzina Anny Walentynowicz czeka na dokumenty


Prokurator generalny zapowiedział, że udostępni rodzinom dokumenty, które udowodnią ich pomyłkę.27 września w Sejmie prokurator generalny Andrzej Seremet
mówił, że zamian ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej -
Przyjałkowskiej - ofiar katastrofy smoleńskiej to był efekt pomyłki
rodzin przy identyfikacji. Prokurator zapowiedział, że udostępni
rodzinom dokumenty, które to udowodnią. Wciąż się to nie stało - podaje
rmf24.pl.

"Nie znalazłem żadnego pisma w skrzynce
na listy. Myślę, że państwo jako pierwsi się dowiedzą, bo pan
prokurator, jak widać, przyjął jako normę porozumiewanie się
z pokrzywdzonymi za pośrednictwem mediów" - mówi wnuk Anny Walentynowicz, Piotr Walentynowicz. Przekazanie dokumentów zapowiedział Prokurator Generalny Andrzej Seremet, na zapowiedzi, jak na razie się skończyło. Dosadnie komentuje to Piotr Walentynwicz.

"Myślę, że to pic na wodę, odwrócenie uwagi od sedna problemu, czyli od tego, że w Rosji był bałagan, że było wiele niedociągnięć, wiele rzeczy pozostawiono tylko stronie rosyjskiej".


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

101. Kolejna zamiana ciał ofiar

Kolejna zamiana ciał ofiar katastrofy smoleńskiej

Badania
przeprowadzone przez Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu wskazały, że
Ryszard Kaczorowski nie został pochowany w Świątyni Opatrzności Bożej.
Ciało ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie zostało zamienione z
ciałem innej ofiary, pochowanej na Powązkach.Osobą odpowiedzialną za pomyłkę przy identyfikacji ciała prezydenta Kaczorowskiego w kwietniu 2010 roku w Moskwie był urzędnik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. 

To jednak nie koniec dramatu związanego z pochówkami ofiar katastrofy smoleńskiej. W listopadzie ma dojść do kolejnych ekshumacji - tym razem chodzi o ciała dwóch duchownych. W ich przypadku mieli pomylić się Rosjanie. Wcześniej podobny skandal dotyczył
ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Oba ciała
zamieniono ze sobą, co wykazały ekshumacje, a rodziny zostały zmuszone
do kolejnego pochówku swoich najbliższych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

102. CZTERY PYTANIA do mec.

CZTERY PYTANIA do mec. Hambury: Standardy w śledztwie dot. katastrofy smoleńskiej są azjatyckie, a nie europejskie

"Nie żyjemy w czasach króla Ćwieczka, podstawowym instrumentem przy
takich sytuacjach są badania DNA. Śledztwo oraz wyjaśnienie przyczyn
katastrofy w rękach rządu i prokuratury nie dorosło do standardów
państwa prawa."

Stefan Hambura: Trzeba oczywiście odczekać do
potwierdzenia tego faktu przez prokuraturę i wyniki badań DNA. Jeżeli
miałoby się to potwierdzić, pokazywałoby to cały rozmiar, tragedię i de
facto katastrofę tego, co się wydarzyło już po tragedii smoleńskiej. To
co do tej pory premier Tusk tak ładnie mówił – że przyjmuje na siebie
całą odpowiedzialność polityczną za katastrofę smoleńską od dnia
katastrofy, teraz rozpada mu się w rękach. Uważam, że jedyną
konsekwencją powinna być natychmiastowa dymisja rządu premiera Donalda
Tuska. Chodzi o to, aby nowy rząd, nowe rozdanie nie było obciążone tym,
co zaszło do tej pory i aby nowy rząd mógł tutaj, nie bojąc się Rosjan,
występować do władz rosyjskich. Występować m.in. po to, by podstawowe,
tzw. pierwotne dowody – jak czarne skrzynki i wrak samolotu –
natychmiast trafiły do Polski. To co się dzieje do tej pory jest po
prostu farsą. Nie widziałem jeszcze tak nieudolnego śledztwa, w którym
korzysta się z kopii materiałów wtórnych. Warto przypomnieć tutaj rolę
ministra Millera, który jako konstytucyjny minister jechał do Moskwy
jako kurier, aby odebrać kopię zapisów czarnej skrzynki, do której
zresztą trzeba było jeszcze dogrywać fragmenty. To pokazuje całą
tragedię i to, że śledztwo oraz wyjaśnienie przyczyn katastrofy w rękach
rządu i prokuratury nie dorosło do standardów państwa prawa. Chociaż
jesteśmy w Unii Europejskiej, to standardy przeprowadzone w tej sprawie
były azjatyckie, a nie europejskie.

 

Przy okazji poprzedniej zamiany ciał, prokurator Seremet
sugerował winę rodzin. Tutaj chyba takich prób nie będzie, nawet premier
Tusk wskazywał, że wina leży po stronie urzędników MSZ.

Tutaj nie chodzi nawet o żadną kulminację i przerzucanie się
odpowiedzialnością – czy to była wina rodzin, MSZ czy Rosjan. Będę
powtarzał to cały czas – nie żyjemy w czasach króla Ćwieczka,
podstawowym instrumentem przy takich sytuacjach są badania DNA. Jest dla
mnie czymś niezrozumiałym, że prokurator Seremet może z mównicy
sejmowej obciążać odpowiedzialnością rodzinę czy nawet pracownika MSZ.
Na marginesie, mówiąc o MSZ - minister Sikorski już dawno powinien podać
się do dymisji, bo to co się dzieje w sprawie sprowadzenia do Polski
wraku samolotu i czarnych skrzynek, obciąża go osobiście. Wracając do
sprawy zamiany ciał - podstawowym błędem było to, że prokuratura nie
przeprowadziła sekcji zwłok wszystkich ciał, które trafiły do Polski. A
jeżeli chciała i liczyła na to, że zostanie to dobrze przeprowadzone w
Moskwie, to każda sekcja powinna odbyć się w obecności przedstawicieli
polskiej prokuratury, jak i polskich lekarzy, medyków sądowych. Wiem, że
polscy lekarze zgłaszali gotowość wylotu do Rosji, ale z tej gotowości
nie skorzystano. Jeśli chodzi o badania DNA – w przypadku śp. Anny
Walentynowicz 11 kwietnia 2010 roku  w Warszawie, przed wylotem do
Moskwy pobrano wymaz z ust Janusza Walentynowicza, syna śp. Anny. I to
jest rzecz normalna. Przy ekshumacji, 2,5 roku później, też pobierano mu
wymaz i tym razem w Bydgoszczy robiła to ta sama osoba, co 2,5 roku
temu. Także wysokie standardy są obecne, jednak trzeba dopilnować, aby
były stosowane.

 

Kolejne ekshumacje to kolejne dramaty - zwłaszcza dla rodzin
ofiar, które nie mogą być pewne tego, kto leży w grobie przy którym się
modlą i na którym stawiają znicz...

Powiem tak – za kilka dni mamy 1 listopada, Wszystkich Świętych. Cała
Polska wybierze się na groby swoich bliskich i myślę, że temat
ekshumacji pojawi się w rozmowach wielu z nas. Polacy stojąc nad grobami
swoich bliskich zdadzą sobie sprawę z tego, jak bardzo muszą cierpieć
ci, którzy nie wiedzą, kto jest pochowany w grobie na którym zapalają
znicz. Po kolejnych ekshumacjach i wynikach sekcji zwłok, na które
wskazuje prasa, coraz więcej rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej ma
prawo zastanawiać się nad tym, czy w grobie leży odpowiednia osoba…
Podniosę drugi aspekt tej sprawy – jak pokazały sekcje zwłok śp. Anny
Walentynowicz i Teresy Walewskiej – Przyjałkowskiej, przy ciałach można
odnaleźć wiele dowodów. Ich ciała były w relatywnie dobrym stanie, a to
oznacza, że częściowe dowody związane z przyczyną katastrofy smoleńskiej
są pochowane w polskiej ziemi. Nawet ze względów czysto procesowych
powinno się przeprowadzić wszystkich ofiar – oprócz oczywiście tych
ciał, które zostały skremowane oraz ciała śp. prezydenta Kaczyńskiego,
gdyż sekcja zwłok prezydenta była przeprowadzona przy obecności płk.
Parulskiego. Myślę, że warto wezwać go na świadka, aby dokładnie
wyjaśnił swoje spostrzeżenia związane z sekcją zwłok prezydenta.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

104. Wassermann: zmowa milczenia

avatar użytkownika Maryla

105. co zaszyto w głowie Paradowskiej?

Paradowska: w ciele Walentynowicz zaszyto przedmioty, by pomóc rodzinie w identyfikacji

„Tragedia smoleńska i reakcja na nią pokazały, kto jest przyzwoity,
kto chce prawdy, a kto jest w stanie kłamać, obrażać, niszczyć
człowieczeństwo ofiar smoleńskich w imię politycznych zysków grupy
panującej w III RP”.

Wiele z wypowiedzi medialnych żołnierzy antysmoleńskich szokuje. Wydaje się, że wypowiedź, jaka padła z ust Paradowskiej 27 września powinna przejść do historii i być w czołówce medialnych niegodziwości.
W prowadzonym przez siebie programie dziennikarka gościła Andrzej Dudę,
posła PiS. Omawiana była wtedy sprawa ekshumacji i badań śp. Anny
Walentynowicz. W studiu miała miejsce taka wymiana zdań:

AD: Do profanacji doszło w Moskwie. Nie wiem, czy pani redaktor słyszała, ale w twarzy Pani Anny Walentynowicz były zaszyte rękawiczki, jakiś kawałek rękawa. Gdyby polscy lekarze byli przy tej sekcji to by do czegoś takiego po prostu nie doszło.

JP: Czasem, wie pan, dlatego tak robiono, żeby było łatwiej rodzinom rozpoznać, że trzeba...

AD: Tak pani redaktor uważa, że łatwiej rodzinom rozpoznać, kiedy w twarzy zostają zaszyte jakieś elementy...

JP: Jeśli pan był w Moskwie i pan widział, jak wyglądają ofiar, nie
tylko prezydentowa Kaczyńska, to by się pan niewielu rzeczom dziwił,
prawda?

AD: Syn pani Anny Walentynowicz mówił, że gdy rozpoznawał ciało swojej mamy ona wyglądała, jakby spała. To są znamienne słowa.

JP: To ja słyszę od bardzo wielu osób. A potem się okazuje, że było inaczej. Bardzo dziękuję. Pan poseł Andrzej Duda, z którym się diametralnie różnimy, ale miło się rozmawia. Można chociaż porozmawiać.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

106. Zasiew grozy Prokuratura

Zasiew grozy

Prokuratura wojskowa szokuje drastycznymi elementami opisu przebiegu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej

W specjalnym oświadczeniu prokuratura
relacjonuje z detalami, w jaki sposób przebiegały czynności sekcyjne
ciał śp. Anny Walentynowicz oraz Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

To reakcja na publiczne wypowiedzi Janusza i Piotra Walentynowiczów
oraz ich pełnomocnika mec. Stefana Hambury, którzy działania
prokuratorów ocenili jako nierzetelne.

Wskazywali też na dość wyluzowaną atmosferę na sali sekcyjnej.

- To, co uderzyło mnie we Wrocławiu, to przede wszystkim obojętność
ze strony dwóch prokuratorów, którzy zachowywali się jak typowi
statyści. W każdej z przeprowadzonych we Wrocławiu sekcji brał udział
jeden śledczy. Siedział obok sali sekcyjnej, w oddzielnym pokoju. Za
każdym razem zasada ich działania była taka sama - ograniczali się do
pilnowania tego, by nikt z obecnych na sali nie korzystał z telefonów
komórkowych, od czasu do czasu prokurator podchodził tylko do stołu
sekcyjnego - mówił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Piotr
Walentynowicz.

Hambura musiał przypominać prokuratorom o zrobieniu zdjęć pobranych
próbek, opisaniu ich czy zaprotokołowaniu kolejnych czynności.

- Nie było żadnej inicjatywy ze strony prokuratorów, żadnych wskazań
pod adresem lekarzy, że potrzebują takiej to, a takiej próbki do
protokołu. Podejrzewam, że gdybyśmy w tych sekcjach z tatą i mecenasem
Hamburą nie uczestniczyli, część próbek poszłaby do kosza, nie zostałaby
nawet opisana. Tak było na przykład ze znalezionym w ciele babci
skrawkiem materiału - był to mały fragment, mieścił się w dłoni. Mecenas
Hambura musiał sam wnioskować o jego zabezpieczenie, prokuratorom nie
przyszło to nawet do głowy - relacjonował wnuk Anny Walentynowicz.

Kapitan Wicherski starał się

Prokuratura opisuje to zupełnie inaczej. Uczestniczący w czynnościach
sekcyjnych w prosektorium Katedry Medycyny Sądowej - Zakładu Medycyny
Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu prokuratorzy wojskowi: ppłk
Robert Pyra i kpt. Andrzej Wicherski, dołożyli wszelkich starań, by
czynności te przebiegały prawidłowo.

Bezpośrednio przebywali przy stole sekcyjnym, na którym umiejscowiono
zwłoki, kontrolowali zabezpieczanie śladów, spisywanie protokołu oraz
konsultowali przebieg czynności z biegłymi.

Śledczy nie opuszczali sali prosektorium, a jeśli już, to po to
tylko, by wezwać pokrzywdzonych lub ich pełnomocnika do powrotu, gdyż ci
oddalali się z sali bez powiadamiania prowadzącego czynność
prokuratora, "co uniemożliwiało dokonywanie stosownych wzmianek w
protokole".

Prokuratura bardzo szczegółowo, co do minuty odnotowała wyjścia z
sali członków rodziny Anny Walentynowicz i ich adwokata. Skrupulatnie
podaje też liczbę zabezpieczonych próbek.

"Żaden ze śladów nie został zabezpieczony na wniosek adw. Stefana
Hambury lub któregoś z pokrzywdzonych" - oświadcza, odnosząc się w ten
sposób do wypowiedzi pełnomocnika, który podkreślał, iż sam musiał
zabiegać o zabezpieczenie wielu próbek.

Ujawnia też dość drastyczne szczegóły, co wydobyto z ekshumowanych
ciał i z których ich części: kawałek rękawa, gumową rękawiczkę, kawałki
metalu - 4 twarde elementy o wymiarach od 0,2 do 1,2 centymetra.

W trakcie opisywania jednego z nich przez technika kryminalistyki z
Żandarmerii Wojskowej, bezpośrednio po wyjęciu z ciała przez lekarza,
ppłk Robert Pyra zwrócił się do żandarma, że jest to prawdopodobnie nit z
poszycia samolotu.

Śledczy zaprzeczają, jakoby na sali panowała luźna atmosfera, i
deklarują, że gdyby tak było, obecni tam prokuratorzy podjęliby
"stosowną interwencję".

Artykuł 156 kpk

Czy prokuratura miała prawo do ujawnienia opinii publicznej tak
szczegółowych danych? Zdaniem prawników - tak. Umożliwia to artykuł 156
kodeksu postępowania karnego.

To prokuratura podejmuje decyzję, to prokurator dysponuje tymi dokumentami, które są objęte tajemnicą śledztwa.

- Ale zawsze w takim przypadku trzeba mieć na uwadze cierpienie i ból
rodzin - są to bowiem często sprawy drastyczne i bardzo bolesne -
komentuje mec. Bartosz Kownacki, zaznaczając, że ujawnienie tego typu
materiałów prokuratura powinna skonsultować z rodziną.

- Ale to już dobra wola prokuratury. Natomiast prokurator musi
chronić słuszne interesy pokrzywdzonych - nie może ich narażać na
wiktymizację tylko dlatego, żeby zaspokoić ciekawość opinii publicznej -
zaznacza.

Rodzina Anny Walentynowicz jest zaskoczona oświadczeniem. - Dlaczego
prokuratura w ogóle nie odniosła się do tego, co się działo w
Bydgoszczy? Jak to zawiódł tomograf i nie można było dokończyć rentgena,
bo zabrakło kliszy? Chociaż to właśnie prokuratura zapewniała nas, że
jest to najwyższej klasy sprzęt? Tego nie opublikowano. Jak również
tego, że to pani Świątek - nieświadoma mojej obecności - zwróciła się do
jednego z lekarzy, by nie przesadzał z dokładnością. I tego, że to
właśnie mec. Hambura zapobiegł w Bydgoszczy otwarciu trumny, kiedy
okazało się, że nie ma prokuratora - mówi Piotr Walentynowicz.

- Podsumowując: statystyczne orzeczenie prokuratury nie przedstawia
stanu faktycznego zastanego w Bydgoszczy i we Wrocławiu - dodaje.

W ocenie prawników, ujawnienie szczegółów z sekcji nie narusza dobra
toczącego się postępowania, ale jest zaskakujące, bo zakres informowania
jest wyjątkowo szeroki.

- Prokuratura ma do tego prawo. Ale musi się liczyć z konsekwencjami,
a mianowicie z tym, że następnym razem trudno będzie się jej już
wytłumaczyć, dlaczego nie informuje opinii publicznej z przebiegu innych
czynności - zauważa mec. Piotr Pszczółkowski.

- Jeżeli tym razem było ją stać na tak szerokie komentowanie, to
należałoby oczekiwać, że każdy inny przypadek będzie z taką
drobiazgowością omawiany - dodaje prawnik.

Rodziny i pełnomocnik mogą, ale nie muszą, uczestniczyć w
czynnościach procesowych, jaką jest sekcja zwłok, mają prawo opuścić
salę, co wchodzi w zakres ich uprawnień.

Warto zwrócić uwagę na to, że w komunikacie WPO nie podaje, czy ich
nieobecność miała charakter jednoczesny. Piotr Walentynowicz w rozmowie z
"Naszym Dziennikiem" przyznaje, że obaj z ojcem i mecenasem Hamburą
wychodzili naprzemiennie - zawsze któryś z nich pozostawał na sali. W
momencie opuszczenia sali przez któregoś z nich prokurator i biegli nie
mają obowiązku przerywać swoich czynności.

- Prokuratura powinna wziąć pod uwagę uczucia rodziny, ale nie
zapominajmy, że czynności ekshumacyjne i sekcyjne nastąpiły na skutek
zaniechań ze strony polskiej prokuratury, śledczy nie uczestniczyli w
fazie sekcyjnej ofiar katastrofy. Prokuratura powinna to uwzględnić -
podkreśla mec. Rafał Rogalski.

Jak nas poinformował płk Zbigniew Rzepa, rzecznik NPW, publikacja oświadczenia to niezależna decyzja prokuratury.

Sekcja prezydenta bez polskiego protokołu

Z przebiegu obu sekcji: Anny Walentynowicz i Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej, sporządzono protokół oraz dokumentację
fotograficzną i filmową.

Warto tu przypomnieć, że prokuratura wojskowa dysponuje tylko
rosyjskim protokołem z sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie
posiada natomiast materiału filmowego ani zdjęciowego z samej sekcji,
dysponuje jedynie zdjęciami wykonanymi przed i po.

W smoleńskiej sekcji ciała prezydenta uczestniczył tylko jeden polski
prokurator: gen. Krzysztof Parulski. W rosyjskim protokole nie ma
żadnej wzmianki na temat zgłaszanych przez niego wniosków dowodowych.

Anna Ambroziak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

107. "Korsarz" uziemił

"Korsarz" uziemił prokuratorów

Smoleńskie lotnisko odmówiło przyjęcia polskiego samolotu z prokuratorami i biegłymi na pokładzie

"Nasz Dziennik" ujawnia: Smoleńskie lotnisko odmówiło przyjęcia polskiego samolotu z prokuratorami i biegłymi na pokładzie.

10 kwietnia 2010 roku - czterech prokuratorów wojskowych i jedenastu
biegłych oczekuje na start do Smoleńska. Wylot wojskowym samolotem typu
CASA o godz. 18.00. Planowe lądowanie na Siewiernym - godz. 22.00.

Z "Korsarza" przychodzi jednak komunikat, że ze względu na warunki
atmosferyczne lotnisko nie przyjmie nocnego lotu. W tym samym czasie z
tego samego lądowiska startują do Moskwy śmigłowce Mi-26 Ministerstwa
ds. Nadzwyczajnych z ciałami ofiar na pokładzie.

27 września prokurator generalny przyznał w Sejmie, że nie zna
powodów rezygnacji z wyjazdu grupy polskich śledczych i biegłych do
Smoleńska późnym wieczorem w dniu katastrofy.

Jak ustalił "Nasz Dziennik", formalną decyzję o wstrzymaniu wylotu
ekipy podjął Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. Powodem miały być
złe warunki atmosferyczne na lotnisku Smoleńsk Północny.

Śledczy mogli wprawdzie lecieć z przesiadką, ale taka decyzja nie
zapadła. "Prokuraturze nieznane są przyczyny, z powodu których nie
doszedł do skutku lot do Rosji w dniu 10 kwietnia 2010 roku.
Prokuratorzy wraz z biegłymi i specjalistami oczekiwali na lotnisku
gotowi do wylotu, jednak lot odwołano, nie podając żadnych powodów. W
konsekwencji lot doszedł do skutku w dniu następnym, tj. 11 kwietnia
2010 roku" - napisał Andrzej Seremet w odpowiedzi na interpelację
poselską.

Prokurator generalny nie precyzuje, kto podjął taką decyzję. - Jest
rzeczą niedorzeczną, że do Smoleńska nie mogły w dniu katastrofy
wylecieć osoby, które na ten lot oczekiwały i które chciały podjąć na
miejscu katastrofy czynności śledcze.

Obecność tych osób była przecież ważniejsza z punktu widzenia
wyjaśniania przyczyn tragedii niż obecność choćby pana Grasia, który
przyjechał do Smoleńska z panem premierem Donaldem Tuskiem. Oni byli tam
niezbędni. Co się stało, dlaczego lot został odwołany? - dopytuje mec.
Bartosz Kownacki.

10 kwietnia 2010 r. na wylot do Smoleńska oczekiwała grupa kolejnych
czterech prokuratorów (jeden z NPW i trzech z WPO) wraz z czterema
lekarzami Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu
Medycznego, trzema specjalistami z dziedziny badań DNA z Centralnego
Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji oraz czterema
funkcjonariuszami Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Seremet
tłumaczył w Sejmie 27 września, że do wylotu nie doszło z przyczyn
niezależnych od prokuratury.

Niewątpliwie obecność polskich biegłych przy założeniu, że zostaliby
dopuszczeni do udziału w czynnościach formalnoprocesowych, mogłaby
uchronić rodziny ofiar i państwo polskie przed późniejszymi błędami
związanymi z identyfikacją ciał, czego skutki rodziny ofiar ponoszą do
dziś w postaci ekshumacji.

W dniu tragedii w Smoleńsku było zaledwie trzech polskich
prokuratorów: gen. Krzysztof Parulski, płk Zbigniew Rzepa i płk Ireneusz
Szeląg. Dzień później do Rosji wylecieli ppłk Tomasz Mackiewicz i ppłk
Anatol Sawa z wojskowej prokuratury okręgowej.

Naczelna Prokuratura Wojskowa dopytywana o przyczyny odwołania lotu
odesłała nas do Dowództwa Sił Powietrznych. Oto, jaką odpowiedź
otrzymaliśmy z DSP:

"Planowany na wieczór 10 kwietnia 2010 roku lot na lotnisko Smoleńsk
Północny samolotu C-295M, którego pasażerami mieli być prokuratorzy i
członkowie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego,
nie doszedł do skutku, gdyż taką decyzję podjął dysponent statku
powietrznego wspólnie z załogą po tym, jak otrzymali informację, że ze
względu na warunki atmosferyczne lotnisko Smoleńsk Północny nie będzie
przyjmowało lotów w nocy".

Dysponentem lotu był Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. Jak
dalej tłumaczy DSP, gdyby samolot wystartował z Okęcia o godzinie 18.00,
lądowanie w Smoleńsku Północnym nastąpiłoby około godziny 22.00 czasu
polskiego (północy czasu lokalnego). Stąd decyzja o przesunięciu lotu na
następny dzień.

Samolot wystartował z Okęcia około godziny 6.00 11 kwietnia i dotarł
do Smoleńska po ponad 3 godzinach (około godz. 11.00 czasu miejscowego).

Samolot był wojskowy, w skład załogi wchodzili piloci z 13. Eskadry
Lotnictwa Transportowego Kraków-Balice. Dowództwo dopytywane o to, kto
personalnie zdecydował o wstrzymaniu lotu, mówi tylko enigmatycznie, że
był to oficer z Inspektoratu MON.

Personaliów nie ujawnia, ale zapewnia, że dysponent i załoga są
suwerenni w swoich decyzjach w sprawach lotu, nie muszą ich konsultować z
ministrem obrony. - To załoga wie, jak jest do lotu przygotowana, czy
może startować lub lądować w danych warunkach pogodowych. Ostateczna
decyzja zawsze spoczywa na dowódcy załogi - tłumaczy ppłk Artur
Goławski, rzecznik DSP.

Można było z przesiadką

To wszystko prawda. Pytanie tylko, czy nie można było zorganizować
lotu z przesiadką? Tak wyglądała podróż do Smoleńska ekipy z premierem
Tuskiem na czele. Samolot Jak-40 wylądował w Witebsku, dalej do
Smoleńska premier jechał samochodem. Tak samo zresztą jak brat
prezydenta Jarosław Kaczyński - z tą różnicą, że do Witebska leciał
wyczarterowanym samolotem.

O takim trybie podróży również decyduje dysponent lotu, czyli w tym
wypadku Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. Ma on tak szerokie
prerogatywy, że ze względu na bezpieczeństwo państwa może zawiesić
działanie lotnictwa - wtedy jednak konsultuje to z ministrem obrony
narodowej.

Pomińmy już kwestię, że dla Kaczyńskiego samolotu nie było - mimo że
na stanie 36. SPLT znajdowało się wtedy kilka maszyn: Jaki-40, bryzy i
jeden Tu-154M. Oraz że strona rosyjska nie wydała zgody na lądowanie
maszyny w Smoleńsku.

Faktem jest jednak to, że ekipa z Kaczyńskim przyleciała do Witebska w
godzinach wieczornych, by po godzinie 2.00 w nocy wylecieć ze Smoleńska
z powrotem do Warszawy. - Nie dziwi mnie, że załoga CASY mogła odmówić
lotu do Smoleńska...

To był lot z łapanki, załoga mogła się czuć nieprzygotowana, być może
nie upłynął stosowny czas, jaki musi minąć między lotami... Tu się z
nimi zgadzam.

Natomiast zupełnie nie rozumiem, dlaczego załoga nie poleciała do
Witebska, na lotnisko w pełni oprzyrządowane, z obsługą cywilną, która
prowadzi korespondencję w języku angielskim. Sądzę, że tu ktoś podjął
decyzję niezależnie od załogi - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem"
Artur Wosztyl, pilot byłego 36. SPLT.

- To była sytuacja nadzwyczajna, można było poprosić o wyrażenie
jednorazowej zgody na lądowanie samolotu w Smoleńsku. To, że CASA nie
poleciała, jest co najmniej dziwne - dodaje. Niezależnie od tłumaczeń
brak właściwej koordynacji (a może brak dobrej woli?) kompromituje
prokuratora generalnego i rząd, którzy nie potrafili zapanować nad
sytuacją.

Anna Ambroziak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

108. Za Michnikiem skoczę w ogień

Za Michnikiem skoczę w ogień

- Ewa Kopacz robiła wszystko (...), a że zaistniały różne pomyłki,
no szkoda -
mówi w Rozmowie Mazurka Róża Thun, europosłanka PO

Róża Thun, europosłanka PO

Skąd sondażowa sympatia dla PiS i spadek notowań Platformy?

Róża Thun:
Jak ktoś ciągle jest w mediach, to zawsze mu skaczą słupki. Jedni ciężko pracują, a inni w tym czasie siedzą w telewizji.

Rząd haruje, a Kaczyński przesiaduje w telewizji i dlatego wzrasta mu poparcie?

Przecież on po to robi szum medialny, by być ciągle pokazywany.

Wystarczy zamknąć przed nim telewizję, a będzie dobrze?

Na pewno nie zaszkodziłoby nam więcej spokojnej, merytorycznej rozmowy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

109. Europosłanka PO w Himalajach

Europosłanka
PO w Himalajach absurdu. O zamianie ciał: "Zdarzyły się pomyłki, no
trudno". O postawie rządu ws. 10/04: "Zachował się najlepiej jak można"

Wywiad jest kopalnią cytatów. Między innymi: "Każdy powinien się
zastanowić, czy zrobił wszystko, by projekt Unii Europejskiej
funkcjonował, udał się".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

110. Trzeba doprecyzować...

Po wypowiedzi o rządzie, że "Zachował się najlepiej jak można" winno było paść proste pytanie : "Dla kogo? Najlepiej dla kogo?"
Mam nadzieję, że to pytanie zostanie jeszcze kiedyś zadane....

avatar użytkownika Maryla

111. Co robiła ABW?

Z mec. Bartoszem Kownackim, pełnomocnikiem części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, rozmawia Marta Ziarnik
Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z kolejną zamianą ciał ofiar, jedną z nich jest prezydent Ryszard Kaczorowski. O czym to, Pana zdaniem, świadczy?

- Jeżeli te informacje o zamianie ciał się potwierdzą, to będzie to niebywały skandal, coś niewyobrażalnego w normalnym państwie. Na pokładzie rządowego tupolewa zginęło dwóch prezydentów - Lech Kaczyński i Ryszard Kaczorowski. I stało się tak, że zdjęcia nagiego prezydenta Kaczyńskiego na stole sekcyjnym hulają po internecie, gdzie każdy może sobie na nie spojrzeć, gdyż polskie instytucje nie zagwarantowały, ażeby to ciało cały czas znajdowało się pod ochroną należną prezydentowi Rzeczypospolitej. Zaś ciało drugiego prezydenta przez dwa i pół roku nie spoczywało w tym grobie, który był dla niego przeznaczony. To też ma taki wymiar symboliczny, bo ostatni prezydent na uchodźstwie był symbolem ciągłości państwowości polskiej, symbolem niepodległego państwa polskiego w czasach, kiedy Polacy żyli pod reżimem komunistycznym. Można powiedzieć, że po jego śmierci państwo polskie nie oddało prezydentowi nawet cząstki tego, do czego było wobec niego zobowiązane. Nawet nie było w stanie zagwarantować tego, że jego ciało spocznie w tym miejscu, które było dla pana prezydenta przeznaczone. To jest niesamowicie bulwersujące i smutne, pokazuje, że na ołtarzu dobrego PR, dobrego wizerunku rządu poświęcono uczucia, ból, cierpienie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Paradoksalnie, dziś mogą być szczęśliwi ci, którzy już przez tę ekshumację przeszli. Bo wiele z rodzin, na skutek ostatnich dramatycznych wydarzeń, ma poważne wątpliwości i dzisiaj przeżywa ogromne cierpienia. Nie tylko małżonka pana prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, która znalazła się w szpitalu. Pozostali też przeżywają ogromne rozterki, ból i często znajdują się na granicy wytrzymałości. A to tylko dlatego, że pan premier Donald Tusk i inni politycy uważali, że dla dobrego wizerunku swojego rządu, dla podtrzymania tych wszystkich kłamstw, jakoby państwo polskie zdało egzamin w tych trudnych chwilach po katastrofie, można mówić nieprawdę. I dziś, po dwóch i pół roku, są takie, a nie inne konsekwencje tamtych decyzji.
Ale tu nie chodzi wyłącznie o kwestie etyczne czy odpowiedzialności politycznej.

- Tak. Otóż jest też bardzo istotna kwestia prawna. Bo czynność polegająca na identyfikacji zwłok jest działaniem bardzo prostym do wykonania. Tego rodzaju działania wykonuje się w Polsce po kilkadziesiąt razy, choć oczywiście nie wszystkie dotyczą takiego rodzaju katastrofy jak ta z 10 kwietnia 2010 roku. I choć dla niektórych może się ona wydawać skomplikowana, to jednak w rzeczywistości identyfikacja jest czynnością rutynową i niebudzącą większych wątpliwości. Skoro ta czynność zawierała w sobie tyle błędów, że nawet nie wkładano ciał do właściwych trumien, nie identyfikowano tych ciał w sposób prawidłowy, to co dopiero mówić o całej reszcie dokumentacji zgromadzonej tam w kwietniu 2010 r. czy to przez stronę rosyjską, czy też polską. Można więc mieć podejrzenie, że te czynności, które wymagały o wiele więcej uwagi, spokoju, wnikliwości, doświadczenia i zaangażowania bądź nie zostały w ogóle wykonane, bądź też ich wiarygodność jest zerowa. To powoduje, że materiał, na którym opiera się prokuratura - już nie wspomnę, że opierał się na nim MAK i komisja Jerzego Millera - jest po prostu materiałem w dużej części wątpliwym, jeżeli nie całkowicie bezwartościowym.
Próbuje się tłumaczyć, że zawinił pośpiech. Można w ogóle pochować ofiarę takiej katastrofy bez badań DNA?

- Nieporozumieniem jest zrzucanie winy na rodziny czy też nawet na konkretnego urzędnika konsulatu. Nie przeczę, że to jest w pewnym sensie wina tego funkcjonariusza, który powinien się wytłumaczyć i ponieść odpowiedzialność. Ale na jego obronę powiem tyle, że z relacji, które mam od osób będących wówczas w Moskwie, wiele z nich pracowało po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin praktycznie bez przerwy. Jak mówili, byli tak obłożeni pracą, że nawet nie mieli kiedy spać. W takim stresie i przy takim obłożeniu pracy może dojść do mimowolnych błędów, gdy człowiek jest na tyle zmęczony, że nie dostrzega pewnych rzeczy, faktów. Rodzi się tutaj jednak pytanie, dlaczego w takiej sytuacji MSZ, poszczególne resorty i pan premier nie zagwarantowali, żeby w Moskwie była odpowiednia liczba naszych przedstawicieli i urzędników, którzy zapewnią, że każdy będzie wykonywał w sposób należyty oraz profesjonalny swoje obowiązki? Więc ta odpowiedzialność w pierwszej kolejności spoczywa na szefach resortów, na szefie rządu, który gwarantował, że ta sprawa będzie badana z pełną wnikliwością i z ogromną starannością. Okazało się jednak, że liczba służb dyplomatycznych, konsularnych, a także innych urzędników była od samego początku niewystarczająca. Jeżeli na palcach jednej czy dwóch rąk można policzyć przedstawicieli służb specjalnych, którzy byli na miejscu w Smoleńsku, wówczas zakrawa to na kpinę, bo każdy z nas widział, jaki rozmiar miała ta katastrofa. A niezależnie od tych badań DNA, o których pani wspomniała, a które przeprowadzała strona rosyjska, to przecież pamiętamy, że do domów ofiar tuż po katastrofie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - często bez zgody czy nawet wiedzy rodziny - rzekomo po to, żeby zabezpieczyć materiał do badań DNA. Jak wiemy, wyniki tych badań to jest kwestia kilku dni, do tygodnia. W związku z tym rodzi się pytanie, czy ABW faktycznie zabezpieczała tam materiał do badań DNA? Jeżeli tak, wówczas to ta instytucja ponosi odpowiedzialność.
Co ma Pan na myśli?

- Skoro ABW pobrała materiał, to dlaczego nie przeprowadzono tych badań w ciągu tygodnia, czyli jeszcze przed pogrzebem prezydenta Kaczorowskiego? Przez ten czas bez żadnego problemu można było przeprowadzić badania bez pośpiechu i dokonać sprawdzenia, czy w trumnie na pewno znajduje się pan prezydent. I gdyby pojawiły się wówczas wątpliwości, to można było otworzyć trumnę i od razu naprawić pomyłkę, nie narażając rodziny na to, co dziś przeżywa.
Pogrzeb prezydenta odbył się 19 kwietnia, więc był ponad tydzień na wykonanie tych badań.

- No właśnie.
Dlaczego tak spieszono się z pogrzebem?

- Nie znajduję na to żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Rozumiem, że rodziny bardzo cierpiały i chciały jak najszybciej sprowadzić ciała do Polski, a nawet że niektórzy chcieli jak najszybciej pochować zmarłych...
Rodziny nie domagały się natychmiastowych pochówków tylko jak najszybszego sprowadzenia swoich bliskich do Polski. A to co innego.

- Oczywiście. Ale nawet jeśli, wówczas powinny na tyle odpowiedzialnie funkcjonować służby w państwie polskim, żeby powiedzieć: NIE, pogrzeb odbędzie się dzień później, gdyż nie mamy jeszcze ostatecznych wyników badań. To było w interesie nie tylko państwa polskiego, ale także w interesie rodzin, więc nie podejrzewam, że któraś z nich przeciwstawiłaby się tym racjonalnym wyjaśnieniom, dzięki którym można by uniknąć dzisiejszych dramatów. I tak jak jestem w stanie zrozumieć emocjonalne działanie rodzin, to już nie mogę zrozumieć postawy prokuratorów, funkcjonariuszy i urzędników ministerstwa, którzy nie mogą poddawać się emocjom, którzy muszą działać zgodnie z procedurami po to, by gwarantować społeczeństwu, że państwo polskie nawet w tak dramatycznej sytuacji zda egzamin i że będzie funkcjonowało zgodnie z wszystkimi procedurami. Tutaj to niestety nie miało miejsca. Można powiedzieć, że urzędnicy zachowali się w sposób całkowicie nieprofesjonalny.
Wrócę jeszcze do tłumaczenia osób pracujących przy identyfikacjach. Otóż ciało pana Kaczorowskiego rozpoznano jako jedno z pierwszych, jeszcze 10 kwietnia. MSZ przyznało, że było w dobrym stanie, łatwe do rozpoznania. O co więc w tym wszystkim chodzi?

- Popełniono błędy i dany urzędnik musi za to ponieść odpowiedzialność, należy również wyjaśnić, jak doszło do pomyłki. W żadnym momencie nie stwierdziłem, że coś zwalnia go z odpowiedzialności. Chciałem jedynie zwrócić uwagę na sytuację, jaka tam panowała, a za którą winę ponoszą urzędnicy z polskim premierem na czele. Pytanie też, czy to był jeden urzędnik konsulatu, bo z tego, co wiem, to na miejscu był nie tylko on. Byli też politycy, którzy tak bardzo się spieszyli, że wyprzedzali nawet kolumnę z panem Jarosławem Kaczyńskim. Ci politycy byli jednymi z pierwszych, którzy dotarli na miejsce zdarzenia. Czy widzieli ciała? Czy mieli możliwość zidentyfikowania pierwszych ofiar? Bo przecież prezydent Kaczorowski był osobą powszechnie znaną. Podsumowując, jest niedopuszczalne, by przy identyfikacji znanych i łatwo rozpoznawalnych ciał dochodziło to tego rodzaju błędów. Jeszcze raz podkreślam - nie powinno być tak, że w Moskwie było tak mało polskich urzędników, co nie pozwoliło w sposób prawidłowy uchronić się przed tego rodzaju pomyłkami. Jak również to nie uzasadnia nieprzeprowadzenia badań DNA, które przy dzisiejszym rozwoju badań są podstawowym źródłem pozwalającym na identyfikowanie ciał i z których to badań najczęściej się korzysta. Skandaliczne jest również to, że urzędnicy konsularni identyfikowali także inne ofiary, choć tych zmarłych w ogóle nie znały. I to był ich błąd, że się tego zadania podjęli, który ich dziś obciąża. W mojej opinii, w pierwszej kolejności jednak odpowiedzialność spada na kierownictwo resortu i rządu, jak też na ABW.
Może ABW z zupełnie innych powodów wchodziła do domów ofiar?

- Jest niewykluczone, że faktycznie był zupełnie inny powód tych interwencji. Jeżeli strona polska, niezależnie od rosyjskiej, przeprowadza badania DNA, dysponuje odpowiednią wiedzą i odpowiednimi specjalistami, to w takim razie rodzi się pytanie, dlaczego dopiero w dwa i pół roku po katastrofie przeprowadzana jest ekshumacja? Od kiedy polski rząd, polska prokuratura i służby specjalne wiedzą o tym, że doszło do tych pomyłek? Czy to jest wiedza z ostatnich trzech miesięcy czy sprzed 30 miesięcy?
Dziękuję za rozmowę.

Marta Ziarnik

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/13634,co-robila-abw.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

112. Żurawski: Czy USA znają


Żurawski: Czy USA znają prawdę o Smoleńsku?


"Polska rządzona przez rząd Donalda Tuska nie może liczyć na żadne istotne wsparcie".

Stefczyk.info: Które z państw jest w stanie ustalić na własne potrzeby prawdę o katastrofie smoleńskiej?



Przemysław Żurawski vel Grajewski: Sądzę, że są to
Stany Zjednoczone. Nie sądzę jednak, by jakieś inne państwo poza
Stanami, było zdolne po poczynienia takich ustaleń. Rozumiem bowiem, że
chodzi o ustalenia, które są niezależne od Rosji. Do tego potrzebne są
systemy satelitarne, satelity szpiegowskie. Nie wiem, czy USA miały nad
tym obszarem jakieś satelity, ale przypuszczam, że tak. To jest możliwe,
ale poruszamy się w obszarze przypuszczeń.



Na ile prawdopodobne jest, że USA ustaliły, co działo się 10 kwietnia?



Ja oczywiście nie wiem, czy tak było. Wydaje mi się jednak, że jeśli
Amerykanie dysponują technologią, która pozwalała obserwować miejsce
katastrofy, to istnieje prawdopodobieństwo, że sprawdziły co miało
miejsce w Smoleńsku. Jednak zaznaczam, że to są czyste przypuszczenia i
domysły. Jeśli jednak USA uzyskały takie materiały, to zapewne je
przeanalizowały i wyciągnęły wnioski.



Czy gra geopolityczna np. na linii USA-Rosja może być szansą na poznanie prawdy o katastrofie smoleńskiej?



Zakładając, że Amerykanie mają takie materiały - co jest spekulacją -
dziwne byłoby, gdyby nie analizowali tych dokumentów i nie myśleli, czy
je wykorzystać publicznie. To są rozważania hipotetyczne, jednak można
uznać, że jeśli mają te dokumenty to wykorzystają je i upublicznią,
jeśli będzie to zgodne z ich interesami. Jeśli nie będzie zgodne, to
tego nie zrobią. Jeśli w Smoleńsku doszło do zamachu, a USA mają na to
dowód to upublicznienie tych wiadomości oznacza wojnę propagandową z
Rosją. Decyzja w tej sprawie będzie decyzją polityczną. Szczególnie, że
chodzi o materiały nie będące wynikiem śledztwa dziennikarskiego, a
działaniem organów państwowych. One zostaną wykorzystane, jeśli będzie
to zgodne z interesami amerykańskimi, np. jeśli dojdzie do poważnego
spięcia rosyjsko-amerykańskiego.



Czy jeśli Polska wystosuje wniosek do państw NATO o pomoc ws.
katastrofy smoleńskiej może się spodziewać pomocy? Czy rosyjskie wpływy
są w stanie zablokować państwa Sojuszu?



Polska rządzona przez rząd Donalda Tuska nie może w mojej ocenie liczyć
na żadne istotne wsparcie. Rząd jako partner do twardej gry przeciwko
komukolwiek jest niewiarygodny. On zawsze ustępuje. Liczenie, że ktoś w
imieniu Polski wejdzie w twardą grę przeciwko Rosji, w sytuacji, gdy
Polska może się lada chwila wycofać, jest niezasadne. Sądzę, że
wiarygodność tego rządu jako partnera w twardej grze jest na tyle niska,
że na tego typu akcje liczyć nie można. Być może po zmianie rządu,
będzie to możliwe. Jednak trzeba pamiętać, że upłynęło już ponad dwa
lata od katastrofy. Gdyby wniosek o pomoc został wysłany do krajów NATO
natychmiast szansa na pomoc byłaby większa. Obecnie inne wydarzenia
przykrywają tę sprawę. Jeśli w Smoleńsku mieliśmy do czynienia z
zamachem i są na to dowody, to zostanie to ujawnione dla celów któregoś z
państw, a nie na żądanie Polski. Jeśli takich dowodów nie ma, to będzie
utrzymywany stan niepewności ws. smoleńskiej. Nie wydaje mi się, byśmy
mogli liczyć na jakąś skuteczną akcję w tej sprawie. W zakresie
możliwości uzyskania pomocy państw trzecich przez Polskę czas gra na
naszą niekorzyść. W zakresie możliwości utrzymania w tajemnicy prawdy o
tragedii smoleńskiej czas działa z kolei na niekorzyść rosyjskich
interesów.



Jeśli w Smoleńsku doszło do zamachu to czym to powinno
skutkować? Jak w tym kontekście rozumieć zapisy Traktatu
Waszyngtońskiego?



Gdyby to był rzeczywiście zamach, to zapewne wyczerpywałoby to zapisy
Traktatu Waszyngtońskiego. To nie byłby atak na terytorium polski, ale
byłby to ewidentny akt agresji. Sądzę jednak, że bez względu na
rzeczywistość w tej chwili usiłowano by ukryć całą sprawę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

113. Wassermann: nie wierzę, że

Wassermann:
nie wierzę, że polski rząd jest w stanie w wiarygodny sposób coś
ustalić. Nie możemy pozwolić, by takie rzeczy działy się w Polsce

"W materiałach śledztwa jest jeszcze szereg nieprawidłowości. Tak samo poważnych, jak pomylenie ciał ofiar katastrofy."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

114. na co czeka Seremet?


Prokuratura ma wyniki badań DNA ofiar z ostatnich ekshumacji. Ale jeszcze czeka

Prokuratura ma wyniki badań DNA ofiar z ostatnich ekshumacji. Ale jeszcze czeka

Wojskowa prokuratura otrzymała już wyniki badań DNA
ekshumowanych przed tygodniem ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Nie...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

115. Identyfikacja ofiar

Identyfikacja ofiar katastrofy smoleńskiej. ABW wyjaśnia


Specjaliści ABW pobierali 11 kwietnia 2010 r. materiał porównawczy do
badań DNA - umożliwiających identyfikację ofiar katastrofy pod
Smoleńskiem.

Specjaliści ABW pobierali 11 kwietnia 2010 r. materiał
porównawczy do badań DNA - umożliwiających identyfikację ofiar
katastrofy pod Smoleńskiem - także od krewnych ofiar katastrofy -
oświadczyła dzisiaj Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Oświadczenie ABW odnosi się do dzisiejszej publikacji Naszego Dziennika pt. Co robiła ABW?
Pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej Bartosz Kownacki
mówi w materiale gazety nim m.in., że do domów ofiar tuż po katastrofie
wkroczyła ABW - często bez zgody czy nawet wiedzy rodziny - rzekomo po to, żeby zabezpieczyć materiał do badań DNA. Jest niewykluczone, że faktycznie był zupełnie inny powód tych interwencji - uważa Kownacki.

W oświadczeniu zespołu prasowego ABW przypomniano część raportu z
działalności Agencji w 2010 r. odnoszącą się do zabezpieczenia przez ABW
materiału porównawczego i próbek DNA.

Z oświadczenia wynika, że 11 kwietnia 2010 r. Wojskowa
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała zarządzenie o powierzeniu ABW
czynności w zakresie zabezpieczenia materiału porównawczego i próbek do
badań DNA, umożliwiających identyfikację ofiar katastrofy pod
Smoleńskiem. W trakcie spotkania w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej
ustalono iż, wszystkie zebrane próbki będą gromadzone i zabezpieczone
technicznie w laboratoriach ABW, a następnie przetransportowane do
Moskwy. Na podstawie tej decyzji ABW zabezpieczyła materiał porównawczy
do badań DNA od krewnych ofiar katastrofy
- podkreślono w oświadczeniu ABW.

Jak poinformowano, w dniu wydania zarządzenia przez prokuraturę
wojskową około południa materiał porównawczy do badań DNA był pobierany
przez specjalistów z ABW m.in. w hotelu sejmowym. - Czynności te
funkcjonariusze ABW przeprowadzili 11 kwietnia 2010 r., a nie - jak
błędnie sugerowały niektóre media - 10 kwietnia 2010 r.
- podkreślono.

W obecności Straży Marszałkowskiej Sejmu RP funkcjonariusze ABW z 10
pokoi należących do ofiar katastrofy zebrali wyłącznie przedmioty mogące
zawierać materiał genetyczny danej osoby, np.: szczoteczki do zębów czy
nożyki z maszynek do golenia - zapewniła ABW.

- W godzinach popołudniowych tego samego dnia do Centrum Wsparcia
Dla Rodzin Ofiar Katastrofy w hotelu Novotel zaczęli przyjeżdżać krewni
ofiar, od których funkcjonariusze Agencji rozpoczęli pobieranie
materiału porównawczego
- poinformował zespół prasowy ABW.

- Wbrew doniesieniom mediów, funkcjonariusze Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie pobierali materiału porównawczego do
identyfikacji ciał Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki. Nie
wchodzili też do jakichkolwiek pomieszczeń służbowych czy nieruchomości
należących lub czasowo pozostających w dyspozycji Aleksandra Szczygły,
Zbigniewa Wassermanna i Janusza Kurtyki
- czytamy w oświadczeniu ABW.

- W czasie spotkania sekretarza stanu w KPRM Jacka Cichockiego z
rodzinami ofiar katastrofy, eksperci ABW z zakresu badań DNA przybliżyli
zebranym zagadnienia związane z badaniami DNA oraz możliwości
identyfikacji osób poprzez wykorzystanie metod biologii molekularnej
- podkreślono.

Jak poinformował zespół prasowy ABW, 12 kwietnia 2010 r. dwóch
funkcjonariuszy pionu postępowań karnych ABW zawiozło do Moskwy materiał
porównawczy do badań DNA. Został on przekazany przedstawicielom
polskiej prokuratury wojskowej wyznaczonym do współpracy z prokuraturą
rosyjską przy identyfikacji ofiar katastrofy
- napisano w oświadczeniu ABW.

Według informacji ABW, następnego dnia, w drodze powrotnej,
funkcjonariusze Agencji przywieźli pierwszą partię zabezpieczonych
podczas oględzin rzeczy osobistych należących do ofiar katastrofy i
przekazali je Żandarmerii Wojskowej do dyspozycji prokuratury.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

116. Są wyniki ekshumacji R.

Są wyniki ekshumacji R. Kaczorowskiego

- Analiza DNA pozwala na stwierdzenie, że na skutek błędnej identyfikacji, ciała zostały pochowane w niewłaściwych grobach. Dokumentacja nie budzi żadnych wątpliwości – powiedział płk Ireneusz Szeląg z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Przedstawiciel NPW dodał, że stwierdzenie, że "zamieniono ciała" jest błędne, gdyż chodzi o błędną identyfikację, co skutkowało pomyłką.

W czwartek radio RMF FM podało - powołując się na nieoficjalne źródła - że ciało prezydenta Kaczorowskiego zostało pomylone z ciałem innej ofiary katastrofy.

- Do czasu wydania przez biegłych opinii z badań genetycznych, wszelkie informacje na ten temat należy traktować jedynie jako nieuprawnione spekulacje, które ponadto godzą w dobra osobiste ofiar tego tragicznego wydarzenia, potęgując ich ból i cierpienie - podkreślił płk Rzepa w wydanym w czwartek komunikacie.

Dodał, że o wynikach badań powiadomieni zostaną jako pierwsi członkowie rodzin ekshumowanych ofiar.

W ubiegłym tygodniu w Warszawie odbyły się dwie ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej, jedna w Świątyni Opatrzności Bożej, druga na Powązkach. Jedną z ekshumowanych ofiar - co potwierdził jeden z przyjaciół rodziny - jest prezydent Kaczorowski.

Ekshumowane ciała przebadano w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej, następnie przewieziono je do Wrocławia, gdzie przeprowadzono m.in. sekcja zwłok.

We wrześniu w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie inne ofiary katastrofy smoleńskiej. Po przeprowadzeniu badań genetycznych prokuratorzy poinformowali, że doszło do zamiany ciała legendarnej działaczki Solidarności Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji "Golgota Wschodu" Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

Prokurator generalny Andrzej Seremet mówił w końcu września, że przyczyną nieprawidłowej identyfikacji tych ciał było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin.

Z wcześniejszych informacji prokuratury wynika, że do końca roku - oprócz czterech już dokonanych ekshumacji - zostaną przeprowadzone jeszcze dwie kolejne. W połowie września prokuratura ujawniła, że z dokumentów rosyjskich wynika, iż "jeśli doszło do zamiany ciał, to mogło do tego dojść na skutek błędnego rozpoznania przez rodzinę, w innym przypadku przez przedstawiciela polskiej instytucji".

- Co do dwóch osób strona rosyjska uznaje, że jeśli pomylono ciała, to błąd leży po stronie rosyjskiej; mogło to polegać na tym, że wpisano do dokumentacji nieodpowiednie numery zwłok - mówił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.

W 2011 r. w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura ekshumowała ciało Zbigniewa Wassermanna, zaś w marcu w 2012 r. - Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Prokuratorzy informowali wówczas, że nie ma wątpliwości dotyczących tożsamości tych ciał.

(TVN24, PAP/ GK, JS)

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5291904,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

117. skandal, jakiego Polska nie zna i komunikacik

Nie było zamiany zwłok. Była zła identyfikacja. Ambasador przeprasza rodzinę Kaczorowskiego- Ciała dwóch osób zostały pochowane w niewłaściwych grobach. To skutek błędnej identyfikacji ciał - powiedział płk.
Według słów Szeląga analiza DNA pozwala stwierdzić, że nie doszło żadnej
do zamiany zwłok. - Osoby zostały zidentyfikowane pod imieniem i
nazwiskiem i pod tym imieniem i nazwiskiem zostały pochowane. Niestety,
zostały zidentyfikowane błędnie - wyjaśniał.

Prokurator
Ireneusz Szeląg zwrócił uwagę, że nie należy używać pojęcia "zamiana
ciał": - To mogłoby wprowadzać mylny pogląd, że ktoś je intencjonalnie
zamienił. Tutaj zaś doszło do błędnej identyfikacji ciał dwóch osób, co
doprowadziło do pochowania ich w niewłaściwych grobach.


Jedną z tych osób jest były prezydent na uchodźstwie Ryszard
Kaczorowski. Personaliów drugiej osoby na wniosek rodziny nie ujawniono.
Bliscy zostali powiadomieni o wynikach badań.

Jacek
Najder, ambasador Polski przy NATO,
przeprosił za pomyłkę rodzinę
prezydenta Kaczorowskiego: - Czuję się odpowiedzialny za ten błąd.
Przepraszam rodzinę za ból, który jest konsekwencją tej pomyłki. To nie
powinno było się zdarzyć - powiedział Najder. Ambasador poinformował
też, że jako wiceminister spraw zagranicznych po katastrofie
smoleńskiej, uczestniczył w identyfikacji "przynajmniej dwóch bądź
trzech ciał".
- Proces identyfikacji był dość skomplikowanym
przedsięwzięciem - przyznał. ..

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

118. Kolejny skandal ws.

Kolejny skandal ws. ekshumacji. Córki Kaczorowskiego: nie proszono nas o pomoc w identyfikacji


Córka prezydenta Jagoda Kaczorowska powiedziała, że rodzina otrzymuje
listy z propozycją, aby ostatniego prezydenta na uchodźstwie pochować
na Wawelu. Dodała, że dziękuje za te wyrazy uznania i szacunku. "Rodzina
jednak nie odchodzi od decyzji podjętej dwa i pół roku temu, aby nasz
mąż, tatuś i dziadziuś spoczął w Świątyni Opatrzności Bożej. Tam w
najbliższą sobotę zakończy się wreszcie tułaczka Polaka-patrioty" -
powiedziała Kaczorowska w środę na konferencji prasowej w siedzibie
stowarzyszenia "Wspólnota Polska".

Jej siostra Alicja Jankowska podkreśliła, że po katastrofie pod
Smoleńskiem rodzina Kaczorowskiego otrzymała zapewnienie, że są osoby,
które rozpoznają ciało prezydenta. "Nie wiadomo było, czy lecieć do
Smoleńska, do Moskwy, czy do Warszawy. Byliśmy gotowi lecieć tam, gdzie
potrzeba. W niedzielę (11 kwietnia 2010 r.-PAP) doszła do nas wiadomość,
że tatusia ciało zostało zidentyfikowane i to bardzo łatwo" -
podkreśliła.

Jak mówiła, po przylocie do Warszawy mówiono im, że ciało ojca jest
we względnie dobrym stanie, że "go od razu rozpoznano i że nie było
żadnej wątpliwości, że to on. Dowiadujemy się teraz, że ta osoba, która
podobno rozpoznała tatusia (ówczesny wiceszef MSZ Jacek Najder - PAP),
nie znała go osobiście. Ten pan tylko widział go na uroczystościach, w
gazetach i w telewizji" - powiedziała Jankowska. "Nie mogę zrozumieć,
dlaczego pozwolono na to, aby ciężar identyfikacji i odpowiedzialność za
tę czynność spadł na tę jedną osobę"
- dodała.

Córka Kaczorowskiego podkreśliła, że rodzina i bliscy byli gotowi
polecieć do Rosji i pomóc w identyfikacji. Nie proszono nas o żadne
informacje, nie pytano nas, w co był ubrany, czy miał znaki szczególne,
nie proszono o próbki DNA - mówiła.

 "Trudno przyjąć nam, że w chwili, gdy taka tragedia się wydarzyła,
nie było procedur, które by nie pozwoliły, by takie horrendalne błędy
zostały popełnione" - dodała Jankowska. Podkreśliła, że nie przyjmuje,
że zła identyfikacja to wina jednej osoby.
"Ważne, by zrozumieć, jak to
się stało i dołożyć starań, aby podobne błędy się już nigdy nie
zdarzyły" - powiedziała.

Dodała, że kilka dni przed pierwszym pogrzebem obrączkę
Kaczorowskiego oddano jego żonie. "Od razu poznała, że to niewłaściwa
obrączka i oddała ją panu, który ją przyniósł, powtarzając kilka razy:
+to nie jest obrączka mojego męża+" - powiedziała córka Kaczorowskich.
"Wczoraj wręczono mamusi właściwą obrączkę tatusia. Była to chwila pełna
emocji, której chyba nigdy nie zapomnimy" - dodała, wzruszona.




Kolejna pomyłka

Kolejna pomyłka

W sobotę ponowny pogrzeb byłego prezydenta RP na
uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Rodzina podjęła decyzję o pochówku
w...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

119. Walentynowicz: Rząd i


Walentynowicz: Rząd i prokuratura nie służą Polsce


„Nas sprawy i myśli związane z tragedią smoleńską dręczą i nurtują każdego dnia”.

Piotr Walentynowicz: W
momencie gdy cała sprawa się wyjaśniła, gdy babcia spoczęła w rodzinnym
grobie poczuliśmy pewną ulgę. Poczuliśmy ulgę, że życzenie babci się
spełniło, że spoczęła przy swoim mężu. Jednak nie wiem, czy czuję coś
szczególnego w związku z początkiem listopada. Na co dzień czuję ulgę,
że udało się doprowadzić do tego, że wola babci została spełniona, że
leży w grobie z mężem.

Jak działa na pana brak pewności, co stało się z pana babcią, że do dziś nie wiadomo, w jaki sposób ona zginęła?

Oczywiście, cały czas ta sprawa siedzi
mi w głowie. Jest dla mnie sprawą niepojętą, że tyle czasu już minęło
od katastrofy smoleńskiej, a my wciąż wiemy o niej tak mało. My nie
wiemy, ani w wyniku czego babcia zginęła, co doprowadziło do tej
katastrofy, ani nie wiemy, co się stało po jej śmierci. Przecież tata
rozpoznał babcię. Do dziś nie wiemy, co się z nią potem działo. Nie
wiemy dlaczego brakuje fragmentów ciała babci. Czuję również oburzenie,
że winą za złą identyfikację obarcza się rodziny. Zachowanie prokuratury
jest skandaliczne. Ona w związku z pomyłkami nie zamierza wszczynać
śledztwa.

Co może za tym stać?

Być może oni się boją, że to śledztwo
ich przerośnie. Decyzje ws. zamian mogą z tego wynikać. Ja wciąż mam,
sądzę, że mój ojciec również, duży dyskomfort, że bardzo wielu rzeczy
jeszcze nie wiemy, że nie przybliżamy się do prawdy w tej sprawie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

120. Wrocławianie przy trumnie

Wrocławianie przy trumnie prezydenta Kaczorowskiego

Wrocławianie przy trumnie prezydenta Kaczorowskiego

Trumna z ciałem ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie,
Ryszarda Kaczorowskiego została wystawiona w sali Oratorium Marianum...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

121. Komorowski nie chowa dwa razy?

Anna Komorowska i szef Kancelarii Prezydenta wezmą udział w pogrzebie Kaczorowskiego

  Anna Komorowska oraz szef Kancelarii Prezydenta Jacek
Michałowski wezmą udział w sobotnich uroczystościach pogrzebowych
ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego - podała
w piątek Kancelaria Prezydenta.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

122. Nieustannie przychodzą...

Byłam w Oratorium Marianum pożegnać ś.p. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego.
Ludzie podchodzą, dotykają trumny w pożegnaniu...
Odchodzą, ale pozostają w Oratorium by w ciszy modlić się za Pana Prezydenta Kaczorowskiego, za ś.p. Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wszystkie Ofiary Smoleńskie. I za naszą nieustannie zdradzaną Ojczyznę.
Nieprzerwanie przychodzili następni i następni...
A w kościele wierni już oczekiwali na Mszę świętą, która obecnie trwa...

avatar użytkownika Maryla

123. kuchta o Annie Walentynowicz

Danuta Wałęsa: Widziałam, co robiła SB. Ale najwięcej złego, niestety, narobiła nam Walentynowicz


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

126. Donald Tusk pozwolił zadrwić

Donald Tusk pozwolił zadrwić i pohańbić Polaków – dodaje Andrzej
Melak przypominając zbezczeszczenie ciał ofiar smoleńskiej tragedii.

- Pochować bliskich, generałów, biskupów, każdego z osobna,
chrześcijanina bądź nie jak zwierzęta w workach foliowych. Jest to coś,
co nie mieści się w głowie. To barbarzyństwo rodem ze wschodu. Tym
bardziej, że byli bliscy, którzy chcieli pomóc w identyfikacji ciał.
Przykładem może być rodzina pana Kaczorowskiego. Małżonka byłego
prezydenta stwierdziła przed pogrzebem, że obrączka, którą jej wręczono,
nie należy do jej nieżyjącego męża. To był czas, żeby wszystko
odwrócić. Zastanawiam się, jakie racje zwyciężyły. Strach przed
otwarciem trumny, bo mogliśmy coś zobaczyć? Tak bardzo się bali? –
powiedział Andrzej Melak.

Nieprawidłowości może być jeszcze więcej. Niedługo po katastrofie
pojawiły się informacje o równej wadze wszystkich trumien – 80 kg, czy
wręcz o pustych trumnach.

Będą kolejne ekshumacje

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

127. Koszmar ekshumacji

Z Dorotą Skrzypek, żoną śp. Sławomira Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego, rozmawia Marta Ziarnik

Trudno Pani przeżywać żałobę w spokoju, teraz okazuje się, że tak
naprawdę - poza siedmioma rodzinami - nikt nie może już być pewien, że
modli się nad grobem swojego męża, żony, syna czy ojca.

- To prawda. Dotknęła pani bardzo bolesnego, a zarazem delikatnego
dla nas, rodzin ofiar smoleńskich, tematu. Stało się bowiem tak, że po
przeszło dwóch latach prób uspokajania samych siebie, powolnego godzenia
się z tą straszną tragedią, nagle wszyscy zostaliśmy cofnięci w czasie.
Wróciła wiosna 2010 r. i konieczność ponownego szukania naszych
bliskich. Wielu z nas czuje dziś podobnie: chcemy ich znaleźć, godnie
pochować, chcemy ich po prostu sprowadzić do domu. To jest
doświadczenie, o którym zawsze myślałam, że jest częścią bestialskich
zbrodni wojennych czy komunistycznych, kiedy to oprawcy najpierw
katowali swoje ofiary, a potem w sposób niegodny chowali je byle jak i
byle gdzie, tak żeby potęgować jeszcze zadawany ból. Dziś to
doświadczenie stało się także naszym udziałem. Dziś nikt z nas, poza
rodzinami, które przeszły już koszmar ekshumacji, nie może być pewien,
gdzie spoczywa jego bliski. Ta trudna do wyobrażenia rzecz nie powinna
się nigdy wydarzyć. To konsekwencja całego szeregu skandalicznych
zaniedbań i błędów, jakie towarzyszą sprawie smoleńskiej od samego
początku.

Jestem jednak głęboko przekonana, że mimo niepokoju, który czujemy,
nie wolno nam w tych dniach zapominać o istocie pięknych, silnie
zakorzenionych w naszej tradycji świąt. Dlatego 1 listopada razem z
najbliższymi stałam przy grobie mojego męża, prosząc Pana Boga przez
wstawiennictwo wszystkich świętych, a szczególnie mojej patronki św.
Doroty, o łaskę życia wiecznego dla niego, a także dla wszystkich,
którzy 10 kwietnia zginęli pod Smoleńskiem, niezależnie od tego, gdzie
są pochowani. Wierzę, że ofiarowana za nich modlitwa, Komunia św. albo
odpust to najważniejsze, co w tych dniach mogę im dać.

Jaka jest, Pani zdaniem, przyczyna swego rodzaju niechęci do rodzin
smoleńskich, ekshumacji i tematu katastrofy w ogóle? Z czego biorą się
komentarze osób drwiących z zamiany ciał, oskarżających rodziny o
"żerowanie na śmierci swoich bliskich"?

- Nie potrafię zrozumieć ani wyjaśnić takich zachowań. Do czasu
katastrofy smoleńskiej były one całkowicie nieakceptowane w naszej
kulturze. Szacunek dla zmarłych, dbałość o ich mogiły - jako element
rodzimej historii, to było coś fundamentalnego dla nas, Polaków,
Europejczyków. Po 10 kwietnia to się zmieniło, choć jestem przekonana,
że jedynie wśród przedstawicieli części mediów i polityków. Nie wierzę,
że potomkowie żołnierzy, którzy w 1920 r. walczyli o wolność naszej
Ojczyzny, dając odpór kulturze bolszewickiej, dzisiaj z taką łatwością
mogliby ją przyjąć. Ten, kto dziś z pogardą mówi o "wykopkach", opowiada
dowcipy o Smoleńsku albo bezczeszczenie zwłok tłumaczy zabiegami
mającymi ułatwić identyfikację, sam sobie wystawia świadectwo i
automatycznie wypisuje się poza nawias społeczeństwa cywilizowanego.
Każdemu, kto twierdzi, że nie ma znaczenia, gdzie kto jest pochowany,
mogłabym powiedzieć tylko jedno: zamiast anonimowego i nic niemówiącego
określenia "ofiara katastrofy smoleńskiej" wstaw, proszę, imię i
nazwisko swojego męża albo matki, albo swojego dziecka... i dopiero
wtedy odpowiedz sobie na pytanie, czy to dla ciebie na pewno nie ma
znaczenia?

Wiem dziś, że to, co ja mogę zrobić w tej sprawie, to kontynuować
dzieło mojego męża i uczyć naszych synów szacunku dla naszej historii,
dla bohaterów narodowych, dla wszystkich zmarłych. Wiem, że od tego, jak
ich wychowam, zależy przyszłość mojego kraju i to, czy pełne pogardy
zachowania będą w nim miały rację bytu. Dlatego w czasie tych dni
zabiorę ich nie tylko na grób taty, ale także na mogiły powstańców
warszawskich, na symboliczne groby powstańców śląskich i ofiar mordu
katyńskiego. Postawimy znicze także na grobach bezimiennych i
zapomnianych.

Nie odnosi Pani wrażenia, że zwykli ludzie, których spotyka Pani
każdego dnia, chociażby na ulicy, patrzą na sprawę smoleńską i na
rodziny w zupełnie inny sposób niż np. część dziennikarzy czy polityków?

- Tak, rzeczywiście mam takie wrażenie. Tak jak powiedziałam, w moim
odczuciu to tylko część środowisk politycznych związanych głównie z
partią rządzącą czy część dziennikarzy chcących im się przypodobać
posuwa się do różnych niegodziwości. Jednak zupełnie na przekór temu,
nieprzerwanie od dnia katastrofy moje dzieci i ja doświadczamy
nieustannej ludzkiej życzliwości i wsparcia. Mam bardzo silne poczucie,
że większość Polaków - tak jak ja - nie może zgodzić się ani na
pogardliwe traktowanie ofiar katastrofy smoleńskiej, ani na budzący
wielki niepokój sposób, w jaki ta katastrofa jest wyjaśniana. To
poczucie nie opuszcza mnie również w tych szczególnych dniach, kiedy to
jesteśmy otoczeni wyjątkową troską zarówno bliskich, jak i zupełnie
obcych nam osób, które pamiętają także w modlitwie o Sławku oraz o tych
wszystkich, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Pierwsze dni listopada to
dla mnie czas wielu bardzo wzruszających i dodających otuchy spotkań,
takich chociażby jak to z grupą kilkudziesięciu przyjaciół mojego męża, z
którymi podobnie jak w minionych dwóch latach, także i tym razem 2
listopada spotkałam się przy jego grobie, aby wspólnie się za Sławka
pomodlić. To dla mnie bardzo wzruszające i budujące doświadczenie,
wszyscy ci ludzie są mi bardzo bliscy. Wszystkim im za każde okazane
dobro z całego serca dziękuję.

Dziękuję za rozmowę.

Marta Ziarnik

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/14068,koszmar-ekshumacji.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

128. W Gdańsku upamiętniono Annę Walentynowicz

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/w-gdansku-upamietniono-anne-walenty...

ot. Leszek Lis





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

129. Kolejne dwie ekshumacje.

Kolejne dwie ekshumacje. Prokuratura: Konieczne przez błędy Rosjan

Kolejne dwie ekshumacje. Prokuratura: Konieczne przez błędy Rosjan
Ekshumacja jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej odbyła się w
Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Druga na cmentarzu w
warszawskich Pyrach.

zobacz więcej »


Buzek o Smoleńsku: uważam, że to był wypadek, ale dopuścić należy każdą możliwość

Buzek o Smoleńsku: uważam, że to był wypadek, ale dopuścić należy każdą możliwość
Były premier w TVN24 komentował słowa Jarosława Kaczyńskiego,
który stwierdził, że katastrofa "na 99 procent" była zamachem.

zobacz więcej »



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

130. Głos Rosji odnotował

W Polsce ekshumowano ciała kolejnych dwóch ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Ekshumacja została przeprowadzona z powodu podejrzeń, że przed pogrzebem ciała zmarłych mogły zostać pomylone.

„Pomimo że polskie rodziny w Moskwie właściwie zidentyfikowały swoich bliskich, analiza materiału pokazała, że w moskiewskim Instytucie Ekspertyz Sądowych przedstawiciele strony rosyjskiej źle zaznaczyli zwłoki” – poinformował prokurator.

Wcześniej władze Polski już dwukrotnie przeprowadzały ekshumację i sprawdzały tożsamość czterech ofiar, których ciała pochowano w niewłaściwych grobach.

http://polish.ruvr.ru/2012_11_12/Polska-ekshumacja-ofiary-Smolensk/

cZEKAMY NA KOLEJNY RUCH ZE STRONY kremla - NOWE PRZECIEKI W INTERNECIE?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

131. Prof. Krasnodębski: "artykuł

Prof. Krasnodębski: "artykuł o Smoleńsku w Die Welt i sposób jego wyeksponowania pokazują, że bariera milczenia pęka"

Tylko u nas

"Wcześniejsze artykuły były pisane raczej w tonie prześmiewczym, o
teoriach spiskowych, albo - jak Die Zeit - że chodzi o zemstę Jarosława
Kaczyńskiego, który jest straumatyzowany, tego typu tania demagogia.
Natomiast ten artykuł jest artykułem rzeczowym i zaskakujące jest jego
wyeksponowanie w gazecie."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

132. coś drgnęło, czy tylko pozory?

Prokuratura oceni śledztwo smoleńskie

„Nasz Dziennik” ujawnia: Wojskowa
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła śledztwo w sprawie
niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów badających przebieg i
okoliczności katastrofy rządowego samolotu Tu-154M, w której zginęła
cała delegacja lecąca na obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej, z
prezydentem RP Lechem Kaczyńskim na czele.

Jak dowiedział się “Nasz Dziennik”, postępowanie na razie nie jest powiązane z zarzutami dotyczącymi konkretnych osób.

Działania podjęte przez poznańskich śledczych związane są z
zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa przez
funkcjonariuszy publicznych w związku z zaniechaniem przeprowadzenia
sekcji zwłok ofiar tragedii smoleńskiej, które złożył we wrześniu br.
mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. W
zawiadomieniu tym wskazał m.in. na możliwość popełnienia przestępstwa
poprzez niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w
kwietniu 2010 roku na terenie Federacji Rosyjskiej oraz działanie na
szkodę postępowania, które zostało wszczęte 10 kwietnia 2010 roku w
Warszawie.

Więcej na ten temat w jutrzejszym wydaniu „Naszego Dziennika”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

133. Zaniechania polskich

Zaniechania polskich prokuratorów noszą znamiona przestępstwa - uważa Piotr Pszczółkowski

Jak określił prokurator generalny Andrzej Seremet, na sekcje zwłok w Moskwie polscy prokuratorzy się po prostu spóźnili.

Zaniechania polskich prokuratorów noszą znamiona przestępstwa - uważa Piotr Pszczółkowski

Jak określił prokurator generalny Andrzej Seremet, na sekcje zwłok w Moskwie polscy prokuratorzy się po prostu spóźnili.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

134. Głos Rosji skarżył sie na Brukselę, Gazeta Wyborcza na Rosję.

te same standardy sa w obu . Czego się skarżyć i to tak przewrotnie? Wszak jaka Rosja i Bruksela jest, każdy widzi.

Tajemnica rosyjskiego prosektorium, czyli jak otfutbolić dziennikarza-Wacław Radziwinowicz
http://wyborcza.pl/1,75968,12866218,Tajemnica_rosyjskiego_prosektorium__...

Jak długo można pisać jedno zdanie? Urzędnik rosyjski może to robić choćby przez półtora miesiąca albo nawet i w nieskończoność.

Jeszcze we wrześniu kilku korespondentów mediów polskich w Moskwie próbowało się dowiedzieć, jakie były reakcje na wiadomości z Polski o tym, że w kwietniu 2010 r., w czasie identyfikacji ciał ofiar katastrofy samolotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pracownicy centralnego biura ekspertyz medyczno-sądowych w stolicy Rosji pomylili ciała.

Pytać chcieliśmy najpierw u źródła, czyli w samym biurze. Ale usłyszeliśmy, że nic nam nie powiedzą i powinniśmy się zwrócić na piśmie do instancji wyższej, czyli Grigorija Gołuchowa, szefa departamentu ochrony zdrowia administracji Moskwy.

Wysłaliśmy więc do niego faksy, pytając, czy jego podwładni próbują ustalić, jak mogło dojść do błędu.

Pracownicy departamentu dzień po dniu mydlili nam oczy: że pracują nad odpowiedzią; że urzędnik odpowiadający za to zadanie już prawie kończy; że dokument już gotowy i czeka tylko na podpis naczelnika.

Ja po kolejnych interwencjach doczekałem się odpowiedzi przedwczoraj - równo 50 dni po wysłaniu pisma do departamentu zdrowia. I tak mi się poszczęściło, bo Andrzej Zaucha z TVN niczego jeszcze nie dostał.

Mnie przysłano jedno zdanie: "Departament Ochrony Zdrowia miasta Moskwy rozpatrzywszy pańskie pismo o katastrofie pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku rekomenduje zwrócić się w tej sprawie do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej". I podpis: "N. F. Pławunow, pierwszy zastępca kierownika Wydziału Zdrowia Miasta Moskwy".

Arleta Bojke, korespondentka Telewizji Polskiej, spławiona takim samym pisemkiem, zwróciła się do Komitetu Śledczego tylko po to, by się dowiedzieć, że tam nie mają obowiązku rozmawiać o interesującej nas sprawie.

Ja próbowałem przekonywać Elinę Nikołajewą, szefową służby prasowej departamentu zdrowia, że nie pytałem jej szefa o samą katastrofę, tylko o błąd popełniony jakiś czas po tragedii przez instytucję podległą ich wydziałowi. Poradziła, bym powtórzył to na piśmie i wtedy może da się coś zrobić. Ale zaraz potem zadzwoniła, bym już nie przysyłał żadnych pytań, bo nikt mi nie odpowie.

Kiedy zapowiedziałem, że i tak opiszę całą sytuację, nakrzyczała, że zajmuję się "koniunkturalizmem politycznym". Nie wiem, co to znaczy, ale chyba coś złego, bo kiedy próbowałem to wyjaśnić, pani rzecznik rzuciła słuchawkę.

W Rosji czynownicy lubią w ten sposób "otfutbolić", czyli bezczelnie spławić zagranicznego dziennikarza, który przychodzi z niewygodnym pytaniem. I robią to znacznie częściej, niż godzą się rozmawiać.

W Polsce też się to zdarza. Całkiem niedawno przeszła przez coś takiego Ariadna Rokossowska z rządowej "Rossijskiej Gaziety" pisząca o futbolowych zadymach na Euro. Rzecznicy kilku na raz resortów - mówiąc delikatnie - ignorowali ją, nie odpowiadali na faksy i telefony.

Ale z tą polską arogancją można było sobie poradzić. Napisałem felieton o urzędnikach, którzy nie rozumieją, za co im płacą. I jak ręką odjął.

Nazajutrz przysłali Rokossowskiej odpowiedzi na wszystkie pytania, które słała do Polski przez pół roku, i teraz reagują na jej prośby błyskawicznie.

Czynowników rosyjskich przyzwyczajonych do tego, że rozmawiają tylko z tymi dziennikarzami, których wybrali, i na tematy, które też wybrali sami, nic nie zmieni.

Każdy polski korespondent ma dziś spory plik faksów z pytaniami i prośbami o wywiad kierowanymi po katastrofie smoleńskiej choćby do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, komitetu śledczego, prokuratury generalnej. I żadnej odpowiedzi. A jeśli już coś czasem przyszło, to kilka zdawkowych słów, które sprowadzają się do jednego: "spadaj".

Takim tratowaniem wcale nie wyróżnia się w Rosji akurat Polaków. Sprawą pomylenia ciał ofiar katastrofy smoleńskiej próbują się zajmować także dziennikarze Deutsche Welle. Oni również usłyszeli w departamencie zdrowia Moskwy, że nic im tam nie powiedzą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

135. Kolejna zamiana ciałŚroda,

Kolejna zamiana ciał

Środa, 21 listopada 2012
Ekshumowane tydzień temu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej były złożone w niewłaściwych grobach - poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła, że ekshumowane tydzień temu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej były złożone w niewłaściwych grobach.

"Ze sprawozdań po badaniach genetycznych ekshumowanych w ubiegłym tygodniu ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej wynika jednoznacznie, że były one złożone w niewłaściwych grobach" - poinformowała w komunikacie Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Ekshumacja jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej rozpoczęła się po godz. 4.00 w poniedziałek, 12 listopada br., w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Jednocześnie druga ekshumacja odbyła się na cmentarzu w warszawskich Pyrach.

W dzisiejszym komunikacie pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy NPW, wyjaśnia, że „w trakcie sekcji zwłok tych ofiar, w dniach 13-14 listopada 2012 r., pobrano do badań genetycznych z obu ciał próbki biologiczne, które następnie zabezpieczono i przekazano Zakładowi Genetyki Molekularnej i Sądowej Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy oraz Zakładowi Technik Molekularnych Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu”.

Płk Rzepa wyjaśnił, że wczoraj do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęły „sprawozdania z badań genetycznych, przeprowadzonych niezależnie w obu wskazanych powyżej ośrodkach akademickich”.
Rzecznik NPW poinformował, że prokuratorzy oczekują, iż „wyniki pozostałych badań posekcyjnych, które prokuratura zleciła biegłym, otrzymają w terminie 3-4 miesięcy”.

W ubiegłym tygodniu śledczy stwierdzili, że „najprawdopodobniej, pomimo prawidłowej identyfikacji przeprowadzonej przez rodzinę, ciała zostały błędnie oznaczone przez stronę rosyjską w toku ich czynności w moskiewskim instytucie medycyny sądowej”.

Od połowy września prokuratorzy dokonali już czterech innych ekshumacji. Po przeprowadzeniu badań genetycznych - pod koniec września - poinformowano, że doszło do zamiany ciała legendarnej działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej Fundacji "Golgota Wschodu" Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

W drugiej połowie października dokonano ekshumacji ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz innej ofiary - na wniosek rodziny nie ujawniono, o kogo chodziło. W tym przypadku również potwierdzono, że pierwotnie w 2010 r. doszło do błędnej identyfikacji tych ciał. Za błędną identyfikację zwłok prezydenta Kaczorowskiego odpowiadał ówczesny wiceszef MSZ Jacek Najder.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

136. Mec. Rogalski ma usłyszeć

Mec. Rogalski ma usłyszeć zarzuty po skardze skompromitowanego gen. Parulskiego. "Chcą mi zamknąć usta"

Rogalski dla wPolityce.pl: W mojej ocenie w tej sprawie chodzi o
to, by mnie zastraszyć, spowodować, bym nie mógł się zajmować sprawą
śledztwa smoleńskiego, bym nie zabierał głosu w tej sprawie. Odbieram tę
sprawę, jako szykanowanie mojej osoby.

Mecenas Rogalski 11 grudnia ma się stawić w Okręgowej Radzie Adwokackiej w charakterze obwinionego.

Mam zostać przesłuchany w związku ze skargą gen. Parulskiego. Osobą prowadzącą postępowanie jest pani adwokat Katarzyna Węgorek.
To jest zastępca rzecznika dyscyplinarnego ORA, mec. Jacka Brydaka. Z
wezwania wynika, że mam usłyszeć zarzuty. Mówi o tym wezwanie mnie jako
obwinionego. Nie wiem na razie, jakie zarzuty mam usłyszeć

- tłumaczy portalowi wPolityce.pl Rogalski.

Przypomina, że sprawa dotyczy zarzutów, jakie pod jego adresem formułował prokurator Krzysztof Parulski. Były
szef NPW zaskarżył Rogalskiego po jego krytycznych wypowiedziach.
Mecenas Rafał Rogalski wielokrotnie naświetlał nieprawidłowości oraz
zaniedbania prokuratury po 10 kwietnia. Zaznaczał, że winę za błędy
śledczych ponosi gen. Krzysztof Parulski, który był obecny w Smoleńsku i
odpowiadał za działanie NPW. Zdaniem Parulskiego wypowiedzi
mecenasa są niemerytoryczne i nieuzasadnione. Oskarżył on Rogalskiego o
"uporczywe epatowanie opinii publicznej nieuprawnionymi ocenami oraz
wnioskami związanymi z postępowaniem smoleńskim" oraz wybiórcze
podejście do sprawy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

137. Ponowny pogrzeb ks. Zdzisława

Ponowny pogrzeb ks. Zdzisława Króla

W Świątyni opatrzności odbyły się ponowne uroczystości
pogrzebowe ks. infułata Zdzisława Króla, który zginął w katastrofie
smoleńskiej. Mszy Św. przewodniczył ks. kard. Kazimierz Nycz,
metropolita warszawski.

Według nieoficjalnych informacji wśród dwóch
ciał ekshumowanych w ubiegłym tygodniu było ciało – księdza Zdzisława
Króla. O fakcie kolejnej zamiany ciał – poinformowała Naczelna
Prokuratura Wojskowa.

Andrzej Melak, którego brat zginął w katastrofie smoleńskiej nie ma
wątpliwości – za zaniedbania ws. katastrofy smoleńskiej odpowiada obecny
rząd. To przez Donalda Tuska – rodziny muszą przeżywać ogromną traumę
związaną z ponownym pochówkiem.

- Wyjaśnienia pana prokuratora generalnego, pana Seremeta,
prokuratora Szeląga, a także premiera, są pełne obłudy i nieprawdy.
Przecież obowiązkiem państwa, jego służb ku temu powołanych, było
dopilnowanie, by bez 100-u procentowego sprawdzenia tożsamości nie
dopuścić do pochówków. Obowiązkiem prokuratury było, jeśli nie brali
udziału w sekcjach w Moskwie, przeprowadzić te sekcje w Polsce-
powiedział Melak.

Andrzej Melak zauważa jednocześnie, że wśród ofiar katastrofy,
których ciała zostały zamienione są osoby najważniejsze dla historii
polski i stosunków polsko-rosyjskich.

- Jest Anna Walentynowicz, która obaliła komunizm w Polsce,
była przywódczynią Solidarności. Był ostatni prezydent Polski na
uchodźstwie, więzień łagrów syberyjskich – Ryszard Kaczorowski. Jest ks.
infułat Zdzisław Król, szef rodzin katyńskich, kapelan Rodzin
Katyńskich w Warszawie. Jeden z założycieli tych rodzin. To w jakiś
nieodparty sposób podpowiada mi intuicyjnie, że to nie były żadne
przypadkowe pomyłki, że to było świadome działanie upokarzające Polaków.
A polski rząd zrobił to na własne życzenie dodatkowo twierdząc i
zadając barbarzyńskie tortury rodzinom
- zaznaczył Andrzej Melak.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

138. Powtórny pogrzeb księdza

Powtórny pogrzeb księdza zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem

Powtórny pogrzeb księdza zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem

W warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej odbył się pogrzeb ks. infułata Zdzisława Króla, który zginął w katastrofie...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

139. Nadal nie wiadomo, gdzie

Nadal nie wiadomo, gdzie znajduje się ciało ks. prof. Ryszarda Rumianka. Prokuratura nie mówiła całej prawdy

Komunikat NPW nie stwierdzał wprost, ale sugerował, że ciała obu
księży, ofiar Smoleńska, zostały ze sobą zamienione. Fakty są inne.
Ciało ks. prof. Rumianka leży w jakimś zupełnie innym, nieznanym
jeszcze, grobie.

Tragicznej serii ciąg dalszy - jak dowiedział się nasz reporter od
osób bliskich śp. księdzu profesorowi Ryszardowi Rumiankowi, wciąż że
nie wiadomo, gdzie znajdują się zwłoki tego poległego w Smoleńsku
kapłana.

Naczelna Prokuratura Wojskowa przed kilku dniami potwierdziła, że
doszło do kolejnego „błędu Rosjan” i że ciała księdza Ryszarda Rumianka i
księdza Zdzisława Króla - kapelana Warszawskiej Rodziny Katyńskiej -
którzy zginęli w tragedii smoleńskiej, zostały zamienione.

Jednak wszystko wskazuje, że informacja ta jest nieprawdziwa lub jak
kto woli - nieścisła. Na jej podstawie można było bowiem domniemywać, że
ciała zostały zamienione ze sobą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

140. Pytanie

Kogo pochowano jako ks. Ryszarda Rumianka?!

avatar użytkownika Maryla

141. @guantanamera

ciekawe, jak to stwierdzic, jak niektóre ciała ofiar katastrofy zostały poddane kremacji po przekazaniu trumien rodzinom.

I tu jest kolejny problem - a jak poddano kremacji ciała Ofiar, które nie zyczyły sobie kremacji swoich bliskich?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

142. naczelny grabarz Boni chce rozwiązać problem

zamykając usta przedstawicielom Kościoła. Czyniąc ich odpowiedzialnymi za Msze za Ojczyznę i upamiętnianie Ofiar.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/boni-apeluje-do-kosciolow-o-wsp...

"Ostatnie dni szczególnie mocno pokazują problem mowy nienawiści w życiu społecznym w naszym kraju. W tej kwestii nigdy dosyć przezorności, bo gdy do debaty wkracza przemoc, może dojść do nieszczęścia. Mowa nienawiści najpierw przejawia się w opiniach, potem w języku opisującym świat, w końcu zaś – w działaniach ludzi" - czytamy w liście.
"Nie możemy być wobec tego obojętni. Dlatego zwracam się z apelem o pomoc
w przeciwstawianiu się mowie nienawiści i wszelkim objawom nietolerancji" - napisał minister Boni.

Współprzewodniczący komisji metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź powiedział dziennikarzom, że strona kościelna przyjęła apel Boniego.

Abp Głódź zwrócił uwagę, że w życiu społecznym jest zbyt wiele konfliktów. - Potrzeba nam języka miłości, przebaczenia, partnerstwa i dialogu. Obecnie więzy między obywatelami a państwem są potargane - podkreślił.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

143. @Maryla

Sytuacja jeszcze tak niedawno z u p e ł n i e niewyobrażalna ...
Niekończący się łańcuch zła... Nie tylko w tej - strasznej od początku, już od słownych pogróżek poczynając - sprawie.
A przecież on musi zostać przerwany...

avatar użytkownika Maryla

144. @guantanamera

miał być przerwany - stanem wyjątkowym w związku z planowanym zamachem na władzę, w podlinkowanym tekście Boniego jest kolejny i kolejny...

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wieczorem-decyzja-ws-wniosku-o-...

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dzialacz-pis-o-referendum-nad-p...

i erzatz jako ochłap

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,pomnik-ku-czci-ofiar-katastr...

Krzyż ukradziony spod pałacu, bez tabliczki harcerzy, z legendą "pancernej brzozy"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

145. pamiątkowa tabliczka harcerzy propała, nikt sie nie przyznaje

Kard. Nycz powiedział, że pomnik znajduje się w miejscu gromadzącym szukających prawdy: studentów, ludzi świata nauki. Podkreślił, że jego centralną częścią jest krzyż. - Niech to miejsce w kościele przyciąga do siebie wszystkich - dodał.

Sosny z lasu katyńskiego i złamana brzoza smoleńska

Pomnik nawiązuje do dwóch tragedii narodowych - do Katynia i katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Formę odlanego z brązu pomnika stanowią symboliczne sosny z lasu katyńskiego i złamana brzoza smoleńska. Pomiędzy drzewami został umieszczony drewniany krzyż, który stał przed pałacem prezydenckim w 2010 roku.

Odnowiona kaplica

Prace nad pomnikiem trwały dwa lata, od listopada 2010 roku, czyli od momentu pojawienia się krzyża w kaplicy loretańskiej kościoła św. Anny.

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,pomnik-ku-czci-ofiar-katastr...


Poza tym na szczycie tego żelastwa umieszczony jest jakiś
krzyż-pochodzenia nieznanego,ponieważ nic na nim nie ma.Przecież na
krzyżu smoleńskim była tabliczka,która informowała co ten krzyż
symbolizuje-oto treść dla przypomnienia :"TEN  KRZYŻ  TO  APEL 
HARCEREK  I  HARCERZY  DO  WŁADZ  I  SPOŁECZEŃSTWA  O  ZBUDOWANIE 
TUTAJ  POMNIKA  W  HOŁDZIE  TRAGICZNIE  ZMARŁYM  10.04.2010 ROKU  W
DRODZE  DO  KATYNIA  ORAZ  DLA  UPAMIĘTNIENIA  DNI  ŻAŁOBY  NARODOWEJ,
KTÓRA  ZJEDNOCZYŁA  NAS PONAD PODZIAŁAMI "


 Tak więc ten  krzyż,będący przekazem powinien stać pod pałacem do chwili
wybudowania tam pomnika,bo takie miał przesłanie,ale trzeba było
zniszczyć owe,szlachetne i piękne przesłanie  i postawić w kościele jakikolwiek,goły krzyż,aby od oka był i nic
nie znaczył.To jest po prostu OKRUCIEŃSTWO!

Ponadto już o tym pisaliśmy,że krzyż który harcerze postawili,o
przetrwanie którego walczyliśmy i który nad ranem został podstępnie
ukradziony,różnił się od tego z kościoła św. Anny,mianowicie miał
sęki.Tłumaczono,że został poddany zabezpieczeniu,ale czy można usunąć
sęki?Dosyć więc,że nie był to według nas ten sam krzyż,to dodatkowo
został obdarty z tabliczki,która (zapewniał nas ksiądz z kościoła św.
Anny}miała być przymocowana do krzyża po remoncie kaplicy.Od razu
wiedzieliśmy,że ta tabliczka nigdy nie wróci na swoje miejsce bo nie po
to ją usunięto,by miała kiedykolwiek znów zawisnąć.Tak więc żadnej
tabliczki nie ma,przecież nie może przypominać tamtego,tragicznego
dnia,symbolizującego jednoczących się w setkach tysięcy Polaków.
http://inicjatywaspolecznaobroncowkrzyza.blogspot.com/2012/11/skandal-w-...

Oto zdjęcia:


.
Schowana tablica smoleńska....


.
.....za złamaną ,"pancerną brzozą"
Na dole płyta katyńska
Na górze pusty,obdarty z godności nawet krzyż.



.
Obydwie .schowane płyty



.
Smoleńska...


.
...Katynia


.
Tutaj widoczna z boku górna tablica....


.
...a tu dolna.


.
To jest plakat z oryginalnym krzyżem smoleńskim ......

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

146. Relacja Hortensji z dnia 25

Relacja Hortensji z dnia 25 listopada z godz. 21.35

Modliło się dzisiaj 50 osób.

Ustawiliśmy Krzyż Pamięci przed Pałacem Namiestnikowskim, roztawiliśmy i
zapaliliśmy znicze białe i czerwone, ustawiliśmy obrazy Matki Boskiej
Czestochowskiej oraz obraz olejny św. Michała Archanioła. Była złota
mała figórka, przedstawiająca Chrystusa Króla, którą trzymały osoby w
rękach tuz przy Krzyżu. Obok Krzyża oparte były kwiaty a niedaleko
wystawione było zdjęcie śp. Pary Prezydenckiej wraz z napisem:

Brońcie Krzyża od Giewontu do Bałtyku Jan Paweł II. 

« zdjęcia

O godz. 20.20 rozpoczelismy modlitwy, które prowadził ks. Stanisław Małkowski. Było
spokojnie i deszczowo. Dzisiaj uroczystość Chrystusa Króla, wszystkie
modlitwy ks. Stanisław poświęcił Chrystusowi Królowi. Wiele osób, które
przechodziły obok miejsca Pamięci, oddawało hołd Chrystusowi poprzez
znak Krzyża.

W intencji naszej
Ojczyzny,  ofiar zamachu smoleńskiego, ich Rodzin, sejmowego zespołu
ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Modlimy się we wszystkich
intencjach z którymi tutaj przyszliśmy, za TV TRWAM – o miejsce na
I-szym cyfrowym multipleksie, za Radio Maryja oraz w intencjach
osobistych.

Modlitwy i pieśni

- Nie rzucim Chryste świątyń twych

- do św. Michała Archanioła

- Egzorcyzm do Matki Bożej

- Zdrowaś Maryjo za Kapłanów – 3 razy

- Tajemnice Chwalebne Różańca św, III T. po łacinie

W trakcie odmawiania III Tajemnicy Różąńca Świetego dołączył do Nas ksiądz Stanisław i dalej poprowadził naszą modlitwę.

- do Św. Józefa po Różańcu

- LITANIA DO JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA – w VIII Dniu Nowenny przed Niedzielną Uroczystością JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA WSZECHŚWIATA za Rodziny Smoleńskie.

- ks. Piotra Skargi za Ojczyznę

- Bogurodzica – Apel z Jasnej Góry

- Błogosławieństwo apelowe

- Nie rzucim Chryste świątyń twych

Zakończyliśmy wieczorną modlitwę znakiem Krzyża Świętego o godzinie 21.30.

Z Panem Bogiem!

http://wobroniekrzyza1.wordpress.com/


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

147. kolejna Rodzina zostanie zaatakowana?

czekamy na kolejne informacje. Ale nie ma informacji o powtórnym pogrzebie na cmentarzu w Pyrach, tak więc coś jest nie tak.

"Naczelna Prokuratura Wojskowa zaprzeczyła, by w wyniku ostatnich ekshumacji wykryto pomyłkę polegającą na zamianie ciała więcej niż dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. W niewłaściwych grobach złożono ciała dwóch osób - podkreślono w poniedziałek. " "Wbrew publikowanym przez niektóre media informacjom, jakoby wyniki badań DNA nie potwierdziły tożsamości jednego z ciał ekshumowanych przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie w dniu 12 listopada 2012 r., z całą stanowczością, po raz kolejny informujemy, że przeprowadzone przez dwa niezależne ośrodki akademickie badania DNA, nie pozostawiają cienia wątpliwości, że ekshumowane w listopadzie br. ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej zostały złożone wzajemnie w niewłaściwych grobach" - czytamy w poniedziałkowym komunikacie kpt. Marcina Maksjana z NPW.

Jak podkreślił, tożsamość tych ofiar została potwierdzona "z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością na podstawie wyników badań DNA przeprowadzonych przez Zakład Genetyki Molekularnej i Sądowej Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy oraz Zakład Technik Molekularnych Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu".

Prokuratura zwróciła uwagę, że "publikowanie i powielanie tego typu nieprawdziwych informacji (bez podjęcia jakiejkolwiek próby ich weryfikacji w prokuraturze wojskowej) powoduje ból i cierpienie rodzin ekshumowanych ofiar oraz niepewność pozostałych osób pokrzywdzonych w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej".

NPW nie podaje nazwisk ekshumowanych, ale podkreśla, że rodziny tych ofiar oraz ich pełnomocnicy zostali zapoznani z wynikami badań DNA i że przekazano im kopie sprawozdań z przeprowadzonych badań. Ostatnie ekshumacje przeprowadzano w Świątyni Opatrzności Bożej - gdzie powinien był spocząć ks. infułat Król oraz na cmentarzu w Pyrach - gdzie miał być pochowany ks. prof. Rumianek.
http://wiadomosci.onet.pl/temat/katastrofa-smolenska/npw-dwa-a-nie-trzy-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

148. Wojciech Sumliński Nie

Nie
mam żadnego powodu, by nie ufać księdzu zaprzyjaźnionemu z bliskimi
księdza Ryszarda Rumianka - za to wiele powodów, by nie ufać
prokuraturze

"Dowiedziałem się, iż ciała księdza Ryszarda Rumianka i księdza
Zdzisława Króla - kapelana Warszawskiej Rodziny Katyńskiej - którzy
zginęli w tragedii smoleńskiej, wbrew twierdzeniom prokuratury nie
zostały zamienione wzajemnie i że rodzinie księdza Ryszarda Rumianka nie
jest wiadome, w którym grobie spoczywa ich bliski."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

150. „To krok ku zjednoczeniu

„To krok ku zjednoczeniu rodzin, byśmy wszyscy mówili jednym głosem”

"Nie wiem, czy można jeszcze cokolwiek uzyskać od pana premiera
Tuska. Trudno ze ślepym rozmawiać o kolorach. Pewne wartości są dla
niektórych osób niedostępne. Nie wychowamy ich od początku."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

151. Dramat smoleński się nie

Dramat smoleński się nie kończy

Wypowiedź dla Radia Maryja pos. Jacka Świata, męża śp. Aleksandry Natalli-Świat, która zginęła pod Smoleńskiem. 

Dramat smoleński się nie kończy. Teraz trzeba będzie przebadać
szczątki, które były w grobie ks. Zdzisława Króla. Nie wiadomo czyje
ciało tam spoczywało. Przerażające jest to, że prawie po 32 miesiącach
jesteśmy poddawani takim wstrząsom i dramatom.

Z pewnością dojdzie do dalszych ekshumacji. W tej chwili wszyscy mamy
coraz więcej wątpliwości. Nie wiadomo, czy nie było więcej takich
sytuacji. To świadczy o tym, że na miejscu katastrofy panował potworny
bałagan. Być może – strach pomyśleć – było to celowe barbarzyństwo, żeby
nas upokorzyć.

Pokazuje to ogromną skalę zaniedbań, niestety również z naszej
strony. Przecież obowiązkiem naszych władz było przypilnować Rosjan,
żeby wszystko było w porządku, żeby pochówki odbywały się w należyty
sposób. Prokuratura miała obowiązek przeprowadzić autopsje, albo
samodzielnie, albo z pomocą Rosjan. Jednego i drugiego nie zrobiono.

Są to fundamentalne zaniedbania. Żeby było „śmieszniej” i pikantniej
gen. Parulski skarżył mojego pełnomocnika mec. Rogalskiego w Radzie
Adwokackiej. Uznał, że został obrażony i poniżony wypowiedziami mec.
Rogalskiego, który krytykował jego pracę i prace prokuratury. Trudno
sobie wyobrazić większą bezczelność.

Podobnie jest z materiałami wysokoenergetycznymi. Wszystko wskazuje
na to, że sprzęt, którego użyto nie pokazuje wszystkich możliwych
materiałów energetycznych, tylko rzeczywiście materiały wybuchowe. Gdyby
było inaczej, nie można byłoby tego sprzętu używać na lotniskach.

Przecież sprzęt nie alarmuje, gdy ktoś ma przy sobie plastikowy
grzebień, czy mydelniczkę. To jest robienie wody z mózgu. Komunikaty
prokuratury na pewno nie są prawdziwe. Jestem przekonany, że były tam
materiały wybuchowe. Pozostaje pytanie, czy były tam od początku, czy
może zostały podrzucone. Wiemy przecież, że wrak został umyty.

Niewykluczone, że mamy do czynienia z prowokacją. Pytania ciągle się
mnożą i przerażające jest, że po tak długim czasie pojawia się coraz
więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi. Trudno powiedzieć, co będzie
dalej. Prokuratura do tej pory zarzekała się, że ciała obu księży to już
koniec oficjalnych ekshumacji, że nie było więcej wątpliwości. Teraz
widzę, że prokuratura – delikatnie mówiąc – myliła się.

Informacje o materiałach wybuchowych skłaniają do tego, żeby zrobić
dalsze ekshumacje w celu pobrania próbek do kolejnych ekspertyz. Nie
potrafię powiedzieć, czy prokuratura zarządzi ekshumacje wszystkich
ofiar, czy tylko części. Być może część rodzin zdecyduje się złożyć
takie wnioski. Sprawa jest dynamiczna, w tej chwili nie potrafię
prorokować co będzie dalej.

Mam zapewnienie na piśmie od prokuratora generalnego Andrzeja
Seremeta, że jeśli chodzi o identyfikację mojej żony nie było żadnych
wątpliwości. Dokumentacja, z którą się zapoznałem wyglądała dość
wiarygodnie, nie powinienem mieć wątpliwości. Jednak ciągle się
zastanawiam, czy mimo prawidłowej identyfikacji nie doszło do zamiany
ciała.

Wypowiedź pos. Jacka Świata.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

152. Spotkanie rodzin smoleńskich

Spotkanie rodzin smoleńskich

W Sejmie odbędzie się dziś spotkanie rodzin ofiar
katastrofy Smoleńskiej oraz ich pełnomocników. Posiedzenie, które
rozpocznie się o godz. 14 będzie miało charakter zamknięty.

Rozmowy będą poświęcone wypracowaniu wspólnej strategii działań i
stanowiska dotyczącego dalszego wyjaśniania katastrofy z 10 kwietnia
2010 r.

- Duża część rodzin spotkanie się ze swoimi rzecznikami  po to
żeby zastanowić się wspólnie nad prawnymi aspektami naszej
rzeczywistości: zarówno traktowania przez prokuraturę i rząd ofiar
tragedii smoleńskiej, jak również pewnego rodzaju możliwościami
proceduralnymi, które gwarantuje nam prawo, a które nie są przez nas
wykorzystywane. Najważniejsze w tym momencie jest to, żebyśmy te
inicjatywy podejmowali wspólnie, żeby nie były to działania chaotyczne
– powiedziała Zuzanna Kurtyka wdowa po prezesie IPN Januszu Kurtyce.

Dariusz Fedorowicz, brat tragicznie zmarłego w katastrofie
prezydenckiego tłumacza powiedział, że prowadzone śledztwo pozostawia
wiele do życzenia. W tym kontekście nawiązał m.in. do kontrowersji wokół
zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej oraz konferencji prok. płk
Ireneusza Szeląga nt. trotylu.

- Wyraźnie podenerwowany stwierdził – nie powiedziałem, że nie
było trotylu, powiedziałem że go nie stwierdzono. Prokuratura, która
dezinformuje – to jest bardzo bulwersujące. Właśnie dlatego rodziny
muszą ubiegać się o to, aby móc w większym stopniu uczestniczyć w
działaniach, mieć wpływ, móc je w jakiś sposób nadzorować – choćby
poprzez powoływanie niezależnych międzynarodowych ekspertów, którzy – w
naszym mniemaniu – mogą być gwarantem rzetelności badań –
powiedział Dariusz Fedorowicz, brata tragicznie zmarłego w katastrofie tłumacza prezydenckiego.

Tymczasem rodzina ks. prof. Ryszarda Rumianka, którego ciało zostało
ekshumowane w ostatnim czasie ma złożyć wnioski o dodatkowe badania DNA –
napisał jeden z dzienników. Bliscy kapłana mają wątpliwości związane
m.in. z obrażeniami ciała, które identyfikowała w Moskwie, i tego które
wydobyto z grobu ks. Zygmunta Króla.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

153. Mec. Rafał Rogalski po

Mec. Rafał Rogalski po spotkaniu rodzin smoleńskich: "Będziemy mieli do czynienia z masowymi skargami do Strasburga"

"Rodziny mówią wprost: jesteśmy rozczarowani pracą polskiej
prokuratury, jesteśmy zawiedzeni polskim wymiarem sprawiedliwości...
Mają prawo czuć się skrzywdzeni."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

154. Emocje nie tłumaczą błędów Z

Emocje nie tłumaczą błędów

Z ks. prałatem Henrykiem Błaszczykiem, kapłanem,
który po katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku pełnił posługę
duszpasterską w Moskwie, rozmawia Marta Ziarnik

Kiedy i na czyje polecenie poleciał Ksiądz do Moskwy?

- Jako pierwszy zadzwonił do mnie pan Krzysztof Suszek, jeden z
dyrektorów w resorcie zdrowia, z informacją, że ówczesna minister
zdrowia za jego pośrednictwem prosi, abym dołączył do grupy wsparcia,
która ma lecieć na miejsce tragedii. Niewiele później zadzwonił dyrektor
LPR. Powiedział: "Potrzebujemy duszpasterza, który byłby na miejscu
obecny z modlitwą, a także wsparciem duchowym". Zwróciłem się wówczas
telefonicznie z prośbą o zgodę na wyjazd do kurii metropolitalnej naszej
archidiecezji i taką zgodę otrzymałem.

Z kim Ksiądz poleciał?

- Przede wszystkim z rodzinami oraz z niewielkim zespołem ekspertów,
patologów, psychologów, lekarzy oraz ratowników LPR. Razem z nami
poleciał też ks. płk Marek Wesołowski, kapelan BOR. Od samego początku
cały ten zespół starał się okazywać, na miarę swych możliwości, pomoc w
zakresie swych kompetencji.

Do czego konkretnie został Ksiądz oddelegowany na miejscu?

- Poproszono mnie o modlitwę nad ciałami zmarłych oraz zorganizowanie
opieki duszpasterskiej dla członków rodzin i zespołu wsparcia.

A ile czasu Ksiądz tam spędził?

- W Moskwie byłem dwukrotnie. Za pierwszym razem wróciłem ostatnim
samolotem, kiedy już wszystkie ciała z pierwszej grupy były w Polsce. Po
krótkim jednak czasie poleciałem ponownie z grupą ekspertów, aby także
wówczas spełnić posługę religijną wobec zmarłych.

Wróćmy do momentu, kiedy przestąpił Ksiądz próg moskiewskiego instytutu. Jak wyglądały procedury?

- Trudno rozeznać, co było procedurą, a co wynikało z organizacji
naszego pobytu. Jestem przekonany, że w tego typu przypadkach były
realizowane procedury polegające na przesłuchaniach, które prowadzili
rosyjscy prokuratorzy, a potem na poszukiwaniach polegających na
przedstawianiu przedmiotów i ubrań należących do ofiar, zdjęć
obrazujących ciała, a ostatecznie na okazaniu ciał.

Ale dla rodzin wcale nie było takie oczywiste, że będą przesłuchiwane, i to w taki sposób, wielokrotnie skarżyły się na to.

- Jestem przekonany, że te przesłuchania nie były łatwe - mając na
uwadze sposób, w jaki były prowadzone. Ale to i tak nie był
najtrudniejszy moment w tym dramatycznym okresie pobytu bliskich ofiar w
Moskwie.

I po tych czynnościach prowadzonych przez Rosjan następowała kolej
na przekazanie zrozpaczonych rodzin pod opiekę polskiego kapłana?

- Moim zadaniem była opieka duszpasterska i wsparcie duchowe, i z
tego starałem się jak najlepiej wywiązać. Trzeba też tutaj powiedzieć,
że nie byłem tam jedynym duszpasterzem. Dość szybko dotarli do nas
kapelani wojskowi - dwóch z ordynariatu polowego w rangach oficerów
wyższych oraz dwóch z ordynariatu prawosławnego. Ci ostatni także byli w
wysokiej randze oficerskiej.

Oni również zostali poproszeni o podobną posługę?

- Przede wszystkim przylecieli po ciała swoich biskupów ordynariuszy.
Jednocześnie będąc tam, na miejscu, okazywali ogrom pomocy i wykonywali
bardzo wiele czynności duszpasterskich. Kapelani wojskowi z ordynariatu
rzymskokatolickiego do bardzo późnych godzin przebywali na miejscu
identyfikacji, a potem okazywania ciał. Uczestniczyli też wraz z
rodzinami w modlitwach nad odnalezionymi ciałami bliskich. Zapamiętałem
ich jako bardzo serdecznych i niezwykle pomocnych kapłanów. W częstym
kontakcie telefonicznym byli z nami także kapłani Kurii Polowej Wojska
Polskiego. Pamiętam tutaj ks. płk. Sławomira Żarskiego i ks. płk. Marka
Kempę. Ponadto muszę dodać, że byłem bardzo zbudowany także obecnością
polskich księży pracujących w Moskwie i polskich sióstr pracujących przy
katedrze moskiewskiej. To siostry przyniosły obraz Jezusa Miłosiernego i
razem ze swoimi duszpasterzami zorganizowały w instytucie kaplicę
adoracji Najświętszego Sakramentu, a następnie podobną kaplicę
zorganizowali wspólnie także w hotelu. Tym siostrom i kapłanom należą
się wyrazy zasłużonej wdzięczności.

Ksiądz też był przesłuchiwany?

- Owszem. Dwukrotnie po powrocie do kraju w Prokuraturze Wojskowej w
Warszawie oraz w Prokuraturze Wojskowej w Olsztynie. Dostrzegam w
działaniach prokuratury wojskowej wiele aktywności w kierunku
wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz zdefiniowania zakresu
niedopełnionych obowiązków funkcjonariuszy i urzędników państwa
polskiego. Jednakże jestem przekonany, że można by było w tej sprawie
zrobić dużo więcej, a także częściej przekazywać komunikaty z toku
prowadzonego śledztwa dla społeczeństwa. Proszę też prokuratorów o
rzetelność w ich pracy oraz bezstronność. Żadna inna sprawa w historii
prawa polskiego nie będzie tak dokładnie oceniana jak to śledztwo.

Nazwisko Księdza stało się głośne głównie po tym, jak zaczęły
wychodzić na jaw informacje o błędach przy identyfikacji, bo był Ksiądz
przy zamykaniu trumien ofiar. Czy wszystkich?

- Bardzo często w mediach, mówiąc o zamykaniu trumien, mówi się o
dwóch momentach. Pierwszy to rozpoznanie ciał - po ich opisaniu oraz
wypełnieniu dokumentów oddawano to ciało pracownikom prosektorium, wśród
których nie było Polaków. W tym momencie następowało pożegnanie rodziny
z osobą zmarłą. Uczestniczyli w tym rodzina i kapelan, o ile został o
to poproszony. W tych kwestiach jako duszpasterze byliśmy bardzo
delikatni. I kiedy w moich wcześniejszych wypowiedziach mówiłem, że nie
było mi dane być przy każdym ciele, to właśnie mówiłem o tym momencie.
Natomiast starałem się być przy każdej trumnie przed jej zamknięciem z
modlitwą pierwszej stacji z rytuału pogrzebu chrześcijańskiego, tzn. w
momencie złożenia ciała, które już znajdowało się w foliowym worku.

Jak Rosjanie tłumaczyli fakt, iż nie dopuszczali do tej procedury rodzin?

- Jeżeli chodzi o niedopuszczanie rodzin, to jestem przekonany, że ta
decyzja była spowodowana przede wszystkim faktem, że trumny zamykano
bardzo późną nocą, mniej więcej między jedenastą a trzecią nad ranem.

Ale przecież rodziny właśnie po to przyjechały do Moskwy, aby w tej czynności uczestniczyć - niezależnie od godziny, czyż nie?

- Prawda.

Dlaczego w takim razie zamykanie trumien odbywało się w tak późnych godzinach, że rodziny nie mogły przy tym być?

- Do późnych godzin trwały identyfikacje ciał. I część zespołu
rosyjskiego obsługującego prosektorium uczestniczyła w obydwu
czynnościach, których nie sposób było wykonywać jednocześnie. Było też
niewiele rodzin, które uczestniczyły do samego końca. Nie chcę wymieniać
ich nazwisk, bo mogą sobie tego nie życzyć, a mają prawo do dyskrecji. I
kiedy mówiłem wcześniej, że byłem przy każdej trumnie, to dokładnie w
tym kolejnym i ostatnim etapie przed ich zamknięciem.

Czy żołnierzy pochowano w mundurach i z honorami, jak to powinno mieć miejsce?

- Niestety, ze względu na dość znaczny stopień zniszczenia tych ciał
mundury kładziono na ciała opakowane w czarne worki. Przy trumnach
wojskowych wykonano też ceremoniał pogrzebu wojskowego z udziałem
żołnierzy kompanii honorowej oraz kapelanów wojskowych.

Na pewno wobec wszystkich?

- Czy wobec wszystkich, tego nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że
tak, gdyż od początku do końca wykonywali to żołnierze polscy wraz z
kapelanami Wojska Polskiego.

Dlaczego strona polska nie dopilnowała nawet tego, by pochować wszystkie ofiary w ubraniach?

- A jak pani rozumie dopilnowanie? Czy ubranie tych ciał w garnitury i
w garsonki? Jak sobie z tym poradzić, kiedy wiele ciał jest mocno
zniszczonych? Dlatego, o ile pamiętam, to polscy konsulowie podjęli
decyzję o położeniu kompletnego ubrania na ciele zamkniętym w worku
(rodziny zostały o tym poinformowane na spotkaniu). Niewiele ciał
zostało ubranych. Wiem, że rodziny, które znalazły swoich bliskich z
niewielkimi obrażeniami, zgłaszały postulat ubrania takiego ciała. I
kilka takich ciał widziałem, ale niewiele. Ciało zakrywano białym
welonem wykonanym z materiału podobnego do jedwabiu. Na tak przygotowane
do transportu ciało kładłem różaniec. Niekiedy też wkładałem przedmioty
osobiste przysłane przez rodzinę, które wcześniej przekazano stronie
rosyjskiej. Przedmioty te przywożono z odrębnego pomieszczenia razem z
ciałem, które miało być włożone do trumny. Każde ciało zostało też
sfotografowane przez fotografa, który był Polakiem i - o ile pamiętam -
był funkcjonariuszem polskiej policji państwowej.

Rozmawiał z nim Ksiądz?

- Tak.

I nie wiedział Ksiądz, że Rosjanie nie pozwalali wkładać do trumien
żadnych przedmiotów osobistych, różańców ani świętych obrazków?

- O takim zakazie nic nie wiedziałem, gdyż w sposób przez nikogo
nieograniczony umieszczałem w trumnach przekazane mi rzeczy osobiste -
takie jak chociażby obrączki ślubne, listy pożegnalne, wspólne zdjęcia,
obrazki świętych, a także wspomniane różańce. Poświadczenie tego rodziny
mogą znaleźć na zdjęciach wykonanych przed zamknięciem trumny.

Lekarz z LPR mówił jednak, że Rosjanie na to nie pozwalali. Przy
ciele Anny Walentynowicz nie było różańca, choć rodzina tak chciała.

- Jeżeli rodzina osobiście włożyła różaniec, który był darem
błogosławionego Jana Pawła II dla rodziny, to jego brak w trumnie jest
bardzo zastanawiający. Ponadto powinien być także różaniec położony na
ciele przed zamknięciem trumny. Te różańce w pierwszym okresie
dostarczyły siostry zakonne z Moskwy. W drugim etapie przygotowania ciał
umieszczałem różańce, które przekazał mi w Polsce ks. płk Marek Kempa.

Dlaczego przez dwa lata uwiarygodniał Ksiądz - również przed rodzinami - przekaz Ewy Kopacz o idealnej współpracy z Rosjanami?

- Tam, na miejscu, w moskiewskim instytucie, było bardzo wielu Rosjan
zaangażowanych w czynności pomocnicze zarówno w prosektorium, jak też w
obsłudze dość licznej grupy polskiej. Niewielu z nas zdawało sobie
sprawę, że w licznej grupie rosyjskiej byli zapewne funkcjonariusze
służb specjalnych i urzędnicy administracji rosyjskiej, podobnie także i
z polskiej strony. Co prawda zauważalna była nasza izolacja od świata
zewnętrznego zorganizowana przez służby rosyjskie. Gdy mówiłem dwa i pół
roku temu o życzliwości Rosjan, to przez pamięć tej grzeczności i
współczucia tych z nich, którzy - jak sądzę - szczerze chcieli pomóc.
Tam, w Moskwie, rodziny zmarłych spotykały się z wieloma przejawami
życzliwości i współczucia ze strony Rosjan. Nikt też nie wątpił w tę
spontaniczną życzliwość. Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, jak od
samego początku nie wykazano należnej sumienności w wielu sprawach,
zwłaszcza w rzetelnym opisie wyników sekcji, a także staranności o
zachowanie tożsamości ciał.

Wiedział Ksiądz, że część rodzin nie dostała nawet tłumacza, a pomoc psychologiczna w wielu przypadkach była żadna?

- Tak, to prawda. Były ogromne problemy z tłumaczeniem z uwagi na
niewystarczającą liczbę tłumaczy. Dzisiaj myślę sobie, że na tym etapie i
w tej sytuacji powinni zaangażować się polscy konsulowie pracujący na
terenie Rosji. W drugim dniu procedury identyfikacji przybyło do
instytutu kilka polskich sióstr zakonnych. Widziałem, jak wielką pomocą
były w tym traumatycznym momencie. Byli psychologowie rosyjscy, którzy
nie znając języka polskiego, byli zapewne fragmentem procedury po
stronie rosyjskiej. A nasi psychologowie, jak to generalnie z
psychologami bywa, byli bardzo pomocni i umiejętni. Prawdą jest jednak,
że były też i bardzo młode panie psycholog, dość nieporadne, które same
wymagały wsparcia i wielokrotnie otrzymały je od samych rodzin. Wiem, że
niektórzy psychologowie wyjechali wcześniej, nie radząc sobie ze skalą
problemów.

Był Ksiądz świadkiem komunikowania jakichś problemów przez rodziny bądź polskich ekspertów?

- Miejscem zgłaszania problemów były spotkania rodzin z
przedstawicielami polskich władz. Wiem też, że niektóre rodziny
zgłaszały swoje problemy urzędnikom Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Wielokrotnie proszono konsulów, żeby byli obecni do końca przy ciałach,
czyli do momentu zamknięcia trumny. Pamiętam też prośbę rodzin o obmycie
ciał z błota oraz resztek paliwa przed ich włożeniem do trumien.
Zasadniczo problemów było wiele i były one bardzo nawarstwione, co
dawało wrażenie sytuacji trudnej do opanowania.

A czy był Ksiądz świadkiem zniechęcania rodzin do bezpośredniej identyfikacji ciał?

- Jak słyszałem z opowieści niektórych rodzin, miało to miejsce przed
ich wylotem do Moskwy. I było to absolutnie niepotrzebne. Ów
niekompetentny w tym zakresie urzędnik nie zdawał sobie sprawy z tego,
jak ważnym etapem dla rodziny jest odnalezienie ciała osoby bliskiej i
jej godne pożegnanie. Wiem też ze świadectwa rodzin, z którymi się do
dzisiaj spotykam, jak wiele żalu mają do tego urzędnika, bo w dobrej
wierze jemu zaufały i zostały w Polsce. I dziś tego bardzo żałują.

Brał Ksiądz udział w rozmowach Ewy Kopacz z rosyjskimi urzędnikami, np. Tatianą Golikową?

- Nie byłem członkiem zespołu rządowego i nie uczestniczyłem w
spotkaniach polskich urzędników z władzami rosyjskimi. Nie taka była
moja rola. Natomiast wiem, że rozmowy tego typu były prowadzone, co było
koniecznością w tamtej sytuacji. Przygodnie byłem też świadkiem jednej
rozmowy, w której słyszałem apel pani Ewy Kopacz o większy wysiłek
strony rosyjskiej w procedurze identyfikacji ciała, tak by rodziny mogły
znaleźć swoich bliskich i wrócić do kraju.

Będąc w Moskwie, wiedział Ksiądz, że polscy prokuratorzy, lekarze sądowi, genetycy i technicy nie zostali dopuszczeni do sekcji?

- W identyfikacjach polegających zarówno na poszukiwaniu ciał, jak
też ich rozpoznawaniu polscy eksperci uczestniczyli. O ile pamiętam,
faktycznie nastąpiło to z pewnym opóźnieniem i bodajże było wynikiem
prowadzonych rozmów naszych władz ze stroną rosyjską. Natomiast nic nie
wiem o uczestnictwie polskich specjalistów w sekcjach zwłok.

Skoro zajmował się Ksiądz tylko opieką duszpasterską, to skąd ta
pewność, kiedy Ksiądz, wielokrotnie broniąc minister Kopacz, twierdził,
że każda część ciał ofiar została poddana badaniom DNA?

- Posługa duszpasterska nie była wyizolowana od pozostałych
kontekstów tego wszystkiego, co się w Moskwie działo. Pytałem polskich i
rosyjskich specjalistów, dlaczego małe fragmenty ciał są opakowane
odrębnie i oznaczone numerami. Wtedy udzielono mi odpowiedzi, że z tych
fragmentów ciał został pobrany materiał do badań DNA.

W jaki sposób mogło dojść do zamiany ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej?

- Na to pytanie bardzo trudno jest mi odpowiedzieć. Wiem, że ciało
pani Anny Walentynowicz rodzina rozpoznała i zostało oddane stronie
rosyjskiej. Jaki jest ostateczny efekt, wszyscy wiemy. I doznajemy
wstrząsu po odkryciu drogą ekshumacji tej tragicznej zamiany ciał. W
ostatnich dniach dowiedziałem się również z mediów o zamianie ciał dwóch
kapłanów uczestniczących w tym locie. Ponad rok temu spotkałem się z
rodziną ks. prof. Ryszarda Rumianka, rektora UKSW w Warszawie.
Powiedziałem wówczas o tym, jak razem z kapłanami w Moskwie
przygotowaliśmy ciało księdza rektora do transportu do Polski. Ciała te
były już szczelnie owinięte czarną folią. Na tak zakryte ciało
nałożyliśmy strój kapłański. Wówczas wszyscy mieliśmy przekonanie, że w
tych workach Rosjanie przekazują nam te ciała, które rozpoznano
uprzednio w procedurze identyfikacji. Kiedy na dole w instytucie
pokazano mi ciało, informując, że jest to ksiądz rektor, a potem też
ciało księdza prałata Zdzisława Króla, to do dzisiaj pamiętam znaczny
stopień destrukcji jednego z nich.

Nad każdym z nich pochylałem się jak nad ciałem kapłana, z którym
czułem szczególną jedność przez dar kapłańskiej posługi. Wówczas też
podano mi do wiadomości informację o tożsamości ciał, którą przyjąłem
jako prawdziwą, nie mając żadnej możliwości osobistej weryfikacji.
Pozostała tylko modlitwa i poczucie wspólnoty.

Jak Ksiądz odbiera próbę obciążenia przez prokuratora Andrzeja Seremeta winą za ten stan rzeczy rodzin?

- Nie rozumiem tej wypowiedzi i jestem przekonany, że nie powinna ona
się zdarzyć. A skoro się zdarzyła, powinniśmy otrzymać całkowite
wyjaśnienie takiej postawy. W czasie głębokich doznań traumy
spowodowanej faktem śmierci osoby bliskiej i konieczności jej
identyfikacji można mieć trudność w znalezieniu wśród tak wielu ciał
tego jednego. I dlatego byli obecni tam polscy eksperci, psychologowie
oraz personel konsularny, aby w tym czasie rodziny otrzymały jak
najpełniejsze wsparcie. Jest coś zuchwałego w tym obarczeniu rodzin
odpowiedzialnością za pomylenie ciał. Potrzebny jest tutaj jasny przekaz
ze strony prokuratury.

Podobny problem mamy z panią Kopacz, która w wielu kwestiach zwyczajnie kłamała.

- W ciągu tych dwóch i pół roku od naszej obecności w Moskwie
doznałem wiele przykrości za moje świadectwo o zaangażowaniu pani Ewy
Kopacz w proces poszukiwania ciał, ich identyfikacji, wspierania rodzin
oraz ponaglania Rosjan, aby ciała jak najszybciej mogły znaleźć się w
Polsce. Pani Kopacz tam, w prosektorium, wykazała się niezwykłym
zaangażowaniem. I to trzeba zauważyć. Natomiast jako polityk oraz
minister konstytucyjny polskiego rządu popełniła dramatyczny w skutkach
błąd - mówiąc sekcja, myśląc identyfikacja. To są dwie inne
rzeczywistości.

Przepraszam, ale "nieścisłość" polegająca na pomyleniu podstawowych
terminów medycznych może się zdarzyć laikowi, a nie lekarzowi z zawodu.

- To już pytanie do pani Kopacz, nie do mnie.

Pani Kopacz miała jednak dwa lata na naprawienie tego błędu, zrobiła
to, gdy fakty wyszły już na jaw. Będąc lekarzem, nie miała prawa
wierzyć, że można przeprowadzić 95 sekcji w jedną noc.

- Ma pani rację, ale podobnie jak w powyższym przypadku to pytanie też należałoby zadać pani Kopacz.

Może było tak, że Rosjanie widzieli dezorientację Ewy Kopacz i wykorzystywali to?

- Nie wiem.

Za co przepraszał Ksiądz rodziny? Co ma Ksiądz sobie do zarzucenia?

- Przeprosiłem za dwie rzeczy. Za stwierdzenie wypowiedziane ponad
półtora roku temu, że ekshumacja (totalna) jest szaleństwem. W tym
okresie docierały do nas pierwsze informacje o nieścisłościach w
dokumentacji medycznej opisującej wyniki przeprowadzonych sekcji zwłok
ofiar katastrofy. To zawarte w tych dokumentach nieścisłości - niekiedy
tak daleko posunięte, że budziły naturalne oburzenie bliskich -
wykształciły wolę poszukiwania prawdy. W kilku przypadkach jedyną, choć
najdramatyczniejszą dla rodzin zmarłych drogą do niej była ekshumacja
ciał. Ta pewność co do tożsamości zmarłego jest wartością tak wysoką, że
wartość spokoju należnego zmarłym musiała ustąpić miejsca należnej
wszystkim, a zwłaszcza bliskim, prawdzie. Przeprosiłem także za fakt, iż
przez nieścisłość mojej wypowiedzi co do obecności przy trumnach
zmarłych bliscy oraz słuchacze mogli nabrać słusznego przekonania, że
wydaję świadectwo pewności o tożsamości zmarłych złożonych do trumny. Od
samego początku wyrażałem przekonanie, że bliscy pochowali tych,
których kochają. Zrodziło się ono we mnie z tych momentów oglądania ciał
zmarłych razem z ich bliskimi, kiedy określono tożsamość zmarłych. Tę
pewność przeniosłem na ten ostatni moment, w którym starałem się być
przy każdej trumnie, gdy modliłem się nad ciałem osłoniętym czarnym
workiem tuż przed zamknięciem wieka trumny. Takie wówczas miałem szczere
przekonanie. Wyniki ekshumacji oraz wcześniejsze kłamliwe raporty
sekcyjne uświadomiły mi, że byłem w błędzie. Ale chcę mieć taką
nadzieję, że jest to już koniec pomyłek, bo z tego niedbalstwa Rosjan
powstało tak wiele wątpliwości, obaw i porażającego cierpienia, które
tylko pomnaża i tak bezmiar tej tragedii.

Dlaczego te raporty zostały sfałszowane?

- Trudno jest mi przeniknąć motywy działania Rosjan. Jakiekolwiek by
nie były, to nie potrafię zaakceptować ich ostatecznego efektu, którym
jest niezgodność z prawdą i ból bliskich.

Samo słowo "przepraszam" w tej sytuacji wystarczy?

- O mówieniu nieprawdy, która jest kłamstwem, mówimy wówczas, gdy
mamy świadomość, że informacje, które podaję, są kłamliwe. Tak łatwo się
oskarża, gdy jest się wolnym od łudzących kontekstów. Czy pani lub
kogoś z Czytelników nie wprowadzono nigdy w błąd? Czy wasze szczere
zaufanie komuś nie zostało nigdy nadużyte? Zostałem już publicznie
oddany pod sąd Boży, w apelacji, aby Bóg mi wybaczył. Z powodu tak
łatwego, jak w pani pytaniu, zarzucania kłamstwa wielu życzyło mi
rychłej śmierci, odzierało z godności kapłańskiej i ludzkiej
przyzwoitości. Pyta pani, czy wystarczy "przepraszam"? Nie wiem, ale
uczciwie przepraszam.

A pamięta Ksiądz, jak odzierano z godności rodziny ofiar i tak już
dotknięte cierpieniem? Pamięta Ksiądz, jak zniszczono honor gen.
Andrzeja Błasika i załogi tupolewa? Dlaczego nie bronił Ksiądz Ewy
Błasik z równym zapałem co Ewy Kopacz?

- Proszę mnie nie stawiać po tej stronie.

Nie uważa Ksiądz, że premier powinien wreszcie publicznie przeprosić Ewę Błasik?

- Pan generał Błasik zasługuje na nasz szacunek i wdzięczność państwa
polskiego za jego wierną służbę Ojczyźnie. Powielanie nieprawdziwej
informacji o postawie pana generała w czasie lotu jest niegodne i uderza
w honor polskiego żołnierza.

Wiedział Ksiądz, że rodzinom zakazano otwierania trumien w Polsce? Może był Ksiądz świadkiem tego, jak im to ogłaszano?

- Niestety, nie było mi dane być świadkiem takiej wypowiedzi.
Natomiast pamiętam, że rodzinom bardzo zależało na pożegnaniu ze
zmarłymi, bowiem - jak mówiły - w Polsce będzie to już niemożliwe.

Nie zastanawiało nigdy Księdza, jak to możliwe, by w ciągu jednej
nocy Rosjanie przeprowadzili rzetelnie niemal sto sekcji zwłok?

- Tak, ma pani rację, dla mnie widok ran po wykonaniu sekcji był
komunikatem o przeprowadzeniu procedury sekcyjnej. Ilość tych ran
świadczyła o dużej skali tych prac, a jednocześnie świadomość, że to
mogło się wydarzyć w tak krótkim czasie, budziła moje zdumienie, a
wątpliwości na ten temat przekazałem polskim specjalistom z zakresu
medycyny sądowej.

Komu konkretnie, jaka była reakcja?

- Nie pamiętam nazwisk tych osób.

Były jakieś sytuacje, które poruszały wrażliwość Księdza, zwłaszcza jako kapłana?

- Wszystko. Od początku tej posługi do końca. Także i teraz. Sama
pani rozumie, że tak postawione pytanie otwiera rozległe zakresy
wspomnień, przeżyć i refleksji nad tą tragedią. Nie oczekuję też
współczucia ani nagrody. Nie po to tam pojechaliśmy.

Lekarz LPR Dymitr Książek twierdzi, że Rosjanie nie traktowali ciał z szacunkiem.

- Znam Dymitra jako cenionego specjalistę w zakresie medycyny
ratunkowej. Zapoznałem się też z jego wywiadem opublikowanym w jednym z
tygodników, do którego pani nawiązuje. Sam sposób publikacji tego
wywiadu przez redakcję jest wybitnie nieprofesjonalny. Umiejscowienie go
pomiędzy okładką zapowiadającą refleksję nad banalnością popularnych
programów telewizyjnych a reklamą obuwia, bez przygotowania czytelnika
do poruszanego tematu, świadczy o poszukiwaniu sensacyjnego klimatu tej
dramatycznej - zwłaszcza dla bliskich - opowieści. Nie jestem
specjalistą od mentalności rosyjskiej, a zwłaszcza pracowników
zatrudnionych w prosektoriach, których dr Dymitr nazywa pakowaczami. Ani
ja, ani Dymitr nie mieliśmy dostępu do pomieszczenia, w którym Rosjanie
przygotowywali ciała do włożenia do trumny. Nie ode mnie też zależało,
czy na tym etapie i w tamtym miejscu mógłby być przedstawiciel lub
obserwator ze strony polskiej. Ani ekipa medyczna LPR, ani duszpasterze
nie mieli na to wpływu. Wydaje mi się, że było to osiągalne dla
posiadających odpowiednie uprawnienia konsulów. Czy tam byli? Nie wiem.

Będąc w Moskwie, był Ksiądz świadkiem urzędniczego chaosu. Dlaczego
nie mówił Ksiądz wcześniej o tym, nie ujmował się za rodzinami, gdy
politycy i dziennikarze obrzucali je błotem?

- W moich wcześniejszych wypowiedziach z całą stanowczością i
wielokrotnie zwracałem się do odbiorców - w tym także do polityków -
mówiąc, że rodziny i społeczność narodowa mają prawo do pełnej prawdy na
temat przyczyn katastrofy, rzetelnego śledztwa, poszanowania
przeżywanej żałoby, szacunku dla zmarłych, a także o koniecznej
współpracy władz z obywatelami, by mógł powstać w Warszawie pomnik ofiar
katastrofy smoleńskiej.

Ma Ksiądz na myśli konkretnych polityków PO, którzy publicznie chełpili się tym, że brzydzą się tematem katastrofy?

- Przypomnienie tych tematów adresowałem do wszystkich, a zwłaszcza
do tych, którym powierzono mandat zaufania społecznego, powołując ich w
demokratycznych wyborach do sprawowania władzy, z którego to sprawowania
trzeba będzie zdać sprawę przed suwerenem, którym jest Naród. I tutaj
chcę mocno zaznaczyć: Naród, a nie państwo. To fundamentalne rozumienie
roli Narodu powinno porządkować charakter postaw, w tym także porządek
służby urzędników państwa.

Został Ksiądz poinformowany w Moskwie, że Rosjanie planują pokazać dziennikarzom ciało śp. Marii Kaczyńskiej?

- Po raz pierwszy słyszę o tym od pani. Gdyby doszło do tego, to na
pewno byłoby to wstrząsające, podobnie jak wstrząsająca jest opowieść
doktora Dymitra o tym, jak Rosjanin pracujący przy identyfikacji ciał, w
obecności Polaków, podnosi twarz pani prezydentowej za nos. Dla nas
wszystkich wstrząsające były też zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej
pokazane w internecie. Czymś niemożliwym do wytłumaczenia jest
zaniechanie ochrony ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego po jego śmierci.
W konsekwencji, szargając godność prezydenta Polski, przez publikację
tych zdjęć zszargano też godność państwa i Narodu Polskiego.

Planuje Ksiądz jakieś publiczne wystąpienie do polityków Platformy z takim przesłaniem?

- Czy ktoś mnie jeszcze słucha? Ten wywiad niech będzie moją ostatnią
wypowiedzią w temacie katastrofy smoleńskiej. I tak spodziewam się po
jego publikacji wielu nieprzychylnych komentarzy. Ale jak długo potrafię
się jeszcze modlić, tak długo wiele mogę znieść. Wszystko mogę w Tym,
który mnie umacnia.

Dziękuję za rozmowę.

Marta Ziarnik

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

155. Rodziny zwierają szyki

Rodziny zwierają szyki

Cel: wypracowanie wspólnej strategii działania w kwestiach prawnych

W spotkaniu wzięło udział kilkadziesiąt osób, w tym m.in. Zuzanna
Kurtyka, Ewa Kochanowska, Beata Gosiewska, Andrzej Melak, Piotr i Janusz
Walentynowiczowie, mec. Piotr Pszczółkowski, mec. Bartosz Kownacki,
mec. Rafał Rogalski i mec. Stefan Hambura. Byli też posłowie: Antoni
Macierewicz, Mariusz Błaszczak oraz wicemarszałek Marek Kuchciński.

Celem rozmów, które miały charakter zamknięty dla mediów, było
wypracowanie wspólnej strategii prawnej w śledztwie smoleńskim. Rodziny,
z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik" przed spotkaniem, miały nadzieję,
że zaowocuje ono bliższą współpracą zarówno ich samych, jak również
prawników. Zwłaszcza w kwestiach prawnych.

Chodzi o ustalenie prawnego zabezpieczenia rodzin i formuły działania
szczególnie w kwestii składania pozwów i zażaleń oraz - jak podkreślają
rodziny - dążenia do egzekwowania tych praw, które są nieustannie
łamane przez prokuraturę.

- Warto poruszyć m.in. kwestię ewentualnej odpowiedzialności cywilnej
osób odpowiedzialnych za katastrofę, omówić poszczególne postępowania
karne, jakie toczą się wokół sprawy smoleńskiej, poinformować rodziny,
co się w tych postępowaniach dzieje - zaznaczają prawnicy.

Nie wykluczają, że wzajemna wymiana doświadczeń w tym zakresie
zaowocuje bliższą współpracą na ścieżce prawnej. Na to samo liczą
rodziny.

Jak dotąd zorganizowano tylko dwa spotkania prokuratorów z rodzinami.
Według prawnika sukcesywne informowanie rodzin o wynikach toczącego się
postępowania pozwoliłoby uniknąć sytuacji, w których o ważnych
kwestiach dowiadują się ostatnie.

Rodziny podkreślają, że niektóre działania rządu i prokuratury
skazują je na "prawdziwe tortury psychiczne". - Sprowadza się katastrofę
do walki dwóch plemion: Tutsi i Hutu, a głos rodzin jasno formułujący
konkretne zaniedbania, jak to o nieprzeprowadzeniu sekcji ciał w kraju,
jest przemilczany.

Zafundowano nam niemal trzyletnią torturę: to było na przykład
oczekiwanie na ekshumację ciał ofiar. Takie rzeczy na świecie są nie do
pomyślenia. To nie jest naturalne, to jest barbarzyństwo
- konkluduje
Kochanowska.

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

156. Zdzisław Moniuszko, ojciec

Zdzisław Moniuszko, ojciec Justyny Moniuszko, stewardesy, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" relacjonuje okoliczności identyfikacji ciała swojej córki.

Jego słowa są wstrząsające. Jak mówi, tuż po katastrofie do Moskwy pojechała jego żona, siostrzeniec i przyjaciel jego córki.

- Kiedy weszli na salę, pani minister Ewa Kopacz poinformowała rodziny, że identyfikacje będą dla nich bardzo trudne, gdyż wszystkie ciała, które pozostały do rozpoznania, są rozczłonkowane, że właściwie do identyfikacji pozostają tylko szczątki ciał - mówi w rozmowie z "NDz".

Tłumaczy jednak, że minister Kopacz niepotrzebnie wprowadziła jego żonę w "stan traumy" - ciało jego córki było bowiem w "nienaruszonym stanie".

- Wynikła jednak jeszcze inna bardzo przykra dla nas sytuacja, ponieważ okazało się, że ciała Justyny nie umyto po katastrofie - ujawnia. Jak twierdzi, dopiero po interwencji bliskich Rosjanie umyli ciało stewardesy.

Zdzisław Moniuszko zdradza również, że ciało jego córki zostało opisane imieniem i nazwiskiem innej osoby, a Rosjanie nie zgodzili się na to, by w trumnie umieścić różaniec. - Skandalem nazywam również nieubranie ciała córki w strój, który dostarczyliśmy do Moskwy - mówi.

Ojciec stewardesy podkreśla też, że dużą przykrością dla jego rodziny było niezwrócenie rzeczy jego córki - pierścionka i cennego zegarka z cyrkoniami. - Chyba kogoś te kamyki skusiły - mówi.

Ojciec Justyny Moniuszko jest też kolejną osobą, która potwierdza, że w Warszawie obowiązywał zakaz otwierania trumien ofiar katastrofy. - Chciałem pożegnać ciało córki, kiedy trumna wraz z innymi stała kilka dni na Torwarze w Warszawie. Prosiłem o pośrednictwo w tej sprawie opiekuna przydzielonego nam przez pułk lotniczy, w którym służyła Justyna. Poinformował mnie ze smutkiem, że jest zakaz otwierania trumien. Nie pojmuję, dlaczego - zdradza.

http://wiadomosci.onet.pl/temat/katastrofa-smolenska/wstrzasajaca-relacj...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

157. wesoły wdowiec Deresz i intelekt?

  • Odpowiedzialność J. Kaczyńskiego za Smoleńsk? ''Prowokacja intelektualna"


    Odpowiedzialność J. Kaczyńskiego za Smoleńsk? ''Prowokacja intelektualna"

  • Wcześniej, czy później zostanie ujawnione
    nagranie amerykańskich i rosyjskich służb wywiadowczych, które - o czym
    jestem przekonany - potwierdzi, że w czasie rozmowy Jarosława
    Kaczyńskiego z Lechem Kaczyńskim padło sformułowanie "Lądujcie
    koniecznie w Smoleńsku" - te słowa Pawła Deresza, męża Jolanty
    Szymanek-Deresz, posłanki SLD, która zginęła w katastrofie smoleńskiej
    cytuje dzisiejszy ''Fakt'' i szeroko cytują je internetowe portale. W
    rozmowie z "Gazetą" Deresz wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na tak
    ostrą wypowiedź

    Agnieszka Kublik: Ze zdumieniem przeczytałam dziś pański wywiad w "Fakcie".
    Ze zdumieniem, bo z dużym przekonaniem twierdzi Pan tam, że "w czasie
    rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Kaczyńskim padło sformułowanie
    'lądujcie koniecznie w Smoleńsku'".


    Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, posłanki SLD,
    która zginęła w katastrofie smoleńskiej: - Przekonany jestem, że służby
    wywiadowcze amerykańskie lub rosyjskie prędzej czy później ujawnią tę
    rozmowę. Będzie przeciek kontrolowany.

    Jarosław Kaczyński
    twierdzi, że ta rozmowa na ok. 15 minut przed lądowaniem dotyczyła
    stanu zdrowia matki. A prokuratura po przesłuchaniu Kaczyńskiego
    ujawniła, że zeznał on, iż nie rozmawiał z bratem o "warunkach lotu ani
    kwestii lądowania".


    - Ja wychodzę z założenia, że prezydent Lech Kaczyński
    był całkowicie uzależniony od Jarosława Kaczyńskiego. A moje
    przypuszczenie wywodzę z oświadczenia pana Lecha Kaczyńskiego po wyborze
    na prezydenta w 2005 r. kiedy mówił "Panie prezesie, melduję wykonanie
    zadania".

    Dlatego stawiam hipotezę, że w czasie lotu na
    uroczystości katyńskie, pan prezydent kontaktując się z bratem, zadał mu
    pytanie, lądować czy nie lądować?

    Przecież nie ma pan na to żadnych dowodów, to są tylko domysły!

    - Tak, to prawda. Podobnie jak działalność zespołu pana Macierewicza. Po prostu snuję sobie takie domysły.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

158. Kochanowska: Rodziny nie


Kochanowska: Rodziny nie wywierały presji


"Rodziny artykułowały staranność badań oraz nadzieję, że ciała zostaną zbadane w Polsce".

Ewa Kochanowska w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wyjaśnia,
że rodziny będące w Moskwie nie naciskały, by ciała ofiar katastrofy
smoleńskiej zostały pochowane jak najszybciej. Rodziny w żaden sposób
nie artykułowały pośpiechu - zaznacza wdowa po Januszu Kochanowskim.

O rzekomej presji na jak
najszybsze pochówki ciał ofiar tragedii smoleńskiej mówił w ostatnim
wywiadzie dla dziennika "Fakt" Paweł Deresz. Ewa Kochanowska
komentujące jego wypowiedź mówi, że mija się on z prawdą. "W Moskwie
nie było absolutnie żadnego nacisku ze strony rodzin! Oczywiście
chcieliśmy zabrać ciała naszych bliskich do kraju. Ale rodziny w żaden
sposób nie artykułowały pośpiechu! Rodziny artykułowały staranność badań
oraz nadzieję, że ciała zostaną zbadane w Polsce. Byłam w Moskwie,
wiem, jak to wyglądało. Na identyfikacje ciał przez rodziny przeznaczono
czas od poniedziałku do czwartku. Wiedzieliśmy, że wiele szczątków musi
zostać poddanych badaniom DNA na podstawie materiału genetycznego, co
postulowała moja córka, a pan Andrzej Melak i jeszcze kilka innych osób
domagali się otwarcia trumien w Polsce" - tłumaczy Kochanowska.



Wskazuje, że kwestią podstawową jest wyjaśnienie, dlaczego nie doszło w
Polsce do otwarcia trumien i nie przeprowadzono badań szczątków ofiar Smoleńska.



Ewa Kochanowska odnosi się również do słów Deresza, który twierdzi, że
ujawnienie zapisu rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z śp. Lechem Kaczyńskim
pokaże, że w rozmowie padły słowa "Lądujcie koniecznie w Smoleńsku".
"Niestety, nie mam jak pan Deresz takich znajomości w wywiadzie
amerykańskim czy rosyjskim, by takie rzeczy stwierdzać czy nawet
cytować. Więc nie mogę żadnych tego typu supozycji podnosić, że wiem,
kto co powiedział lub ujawni" - zaznacza Kochanowska. Przyznaje, że w
tej sprawie trudno nie ironizować.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

159. TYLKO U NAS opracowanie dot.

TYLKO U NAS opracowanie dot. działań medyków sądowych. "Wiele śladów ważnych dla oceny katastrofy smoleńskiej zbagatelizowano"

Tylko u nas

Dr Grażyna Przybylska Wendt wskazuje, jak wiele informacji można było
uzyskać pracując profesjonalnie w Smoleńsku. "Z fachowego, medycznego
punktu widzenia w przypadku Smoleńska podważyć można każde z postępowań i
nie dać wiary niczemu, co od początku głosiła Moskwa i Miller".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

160. Gmyz dla Fronda.pl o kolejnej

Gmyz dla Fronda.pl o kolejnej publikacji w Rosji 10 zdjęć z katastrofy smoleńskiej

- Skoro na jednym ze zdjęć widnieje podpis MAK-u, to tego typu zdjęć w kolekcji MAK-owskiej jest cała masa – mówi portalowi ... czytaj »


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

162. HUCPA SIKORSKIEGO


Sikorski: Komunikacja z Rosją nie skutkuje. Poprosiłem Ashton o poruszenie kwestii TU-154

Na forum Rady ds. Zagranicznych UE podniosłem prośbę do wysokiej
przedstawiciel UE, aby podczas szczytu z Rosją podnieść formalnie
kwestię potrzeby zwrotu wraku prezydenckiego TU-154, bo skoro nie
skutkują dwustronne kanały komunikacji z Rosją w tej sprawie, zmuszeni
jesteśmy do przeniesienia kwestii na poziom międzynarodowy - mówił
Sikorski.

Jak dodał, Polska będzie drążyć sprawę, aż Rosja
uzna, że wrak nie jest już potrzebny jej prokuraturze i przekaże go
polskim prokuratorom.
Pytany przez dziennikarzy, co Cathy Ashton
odpowiedziała na jego prośbę, szef MSZ odparł: - Wydaje mi się, że
wzięła sobie to do serca, ale co będzie - zobaczymy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

163. Wojciech

Dlaczego dotąd nie odbył się pogrzeb księdza Rumianka? Dlaczego prokuratura nie chce wykonać dodatkowych badań?

Rodzina nie zgadza się na pogrzeb poległego w Smoleńsku kapłana, bo w
dwa tygodnie po mojej publikacji wciąż nie wie, gdzie spoczywa ich
bliski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

164. Ponowny pogrzeb ks. Rumianka

Ponowny pogrzeb ks. Rumianka 15 grudnia

15
grudnia odbędzie się ponowny pogrzeb rektora UKSW, ks. prof. Ryszarda
Rumianka, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia ... czytaj »

Msza święta żałobna zostanie odprawiona 15 grudnia 2012 roku o godz.
10.30 w Kościele św. Michała Archanioła przy ul. Puławskiej 95, po
której nastąpi wprowadzenie do grobu rodzinnego na cmentarz w Pyrach –
czytamy na stronie uksw.edu.pl.

 

Jak poinformowała „Rz”, wnioski rodziny ks. Rumianka,
która prosiła o przeprowadzenie dodatkowych badań, zostały odrzucone.
Najbliższi zmarłego kapłana mieli wątpliwości co do tożsamości ciała,
zaś wyniki badań przedstawione przez prokuraturę nie dawały odpowiedzi
na ich pytania.

- Informacja o sposobie rozstrzygnięcia tego wniosku
prawdopodobnie nie dotarła jeszcze do wnioskodawcy oraz jego mandatów,
wobec czego WPO w Warszawie nie wypowiada się na ten temat – powiedział
płk Rzepa.
Ciało ks. Rumianka zostało ekshumowane w listopadzie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

165. Ponowny pogrzeb ks. prof.

Ponowny pogrzeb ks. prof. Ryszarda Rumianka

Dziś odbędzie się ponowny pogrzeb ks. prof. Ryszarda
Rumianka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Będzie to drugi
pogrzeb kapłana – w kwietniu 2010 r. doszło do zamiany jego ciała z
ciałem ks. Zdzisława Króla
.

Msza Św. żałobna w kościele św. Michała Archanioła rozpocznie się o godz. 10.30.

W uroczystościach będzie uczestniczyć poczet sztandarowy, a także
cały senat i społeczność akademicka UKSW, którego ks. prof. Rumianek był
rektorem przez ostatnie pięć lat swojego życia. Po Eucharystii
uroczystości pogrzebowe odbędą się na cmentarzu w Pyrach, gdzie znajduje
się grób rodziny Rumianków.

RIRM

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

166. TYLKO U NAS wnioski lekarza

TYLKO U NAS wnioski lekarza specjalisty medycyny sądowej po analizie zdjęć ze Smoleńska. Znaczące różnice w obrażeniach ofiar

Tylko u nas

"W momencie katastrofy osoby, których ciała zostały znacznie
zniszczone, znajdowały się w takiej części samolotu, która uległa
znacznie rozleglejszemu uszkodzeniu niż ta, z której zwłoki zachowały
się w dość dobrym stanie (opisane wyżej)".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

167. ufojcie Kopaczowej! ufojcie !


"Nie ma dowodów, że ktoś manipuluje śledztwem"

"Nie ma dowodów, że ktoś manipuluje śledztwem"

Po niemal 2,5 godz. zakończyło się posiedzenie Rady
Bezpieczeństwa Narodowego, poświęcone katastrofie smoleńskiej. Wziął w
nim...
czytaj dalej »


Nie ma informacji, aby
istniały jakiekolwiek twarde dowody na to, że strona zewnętrzna
oddziałuje, czy manipuluje przebiegiem polskiego śledztwa - powiedział
po posiedzeniu szef BBN Stanisław Koziej.

Według Kozieja "w dyskusji zwracano
uwagę, że istnieją metody tego typu manipulowania". - Dlatego ważne
jest, aby monitorować sytuację, być czujnym i ostrożnym i badać wszelkie
niejasne zdarzenia i zjawiska, które się u nas pojawiają także pod tym
kątem - zauważył Koziej.

I podkreślił, że podczas posiedzenia
prokurator generalny Andrzej Seremet i szef MSW Jacek Cichocki
przedstawili informacje, uzupełnione przez szefa MSZ Radosława
Sikorskiego. Według Kozieja pisemna część wystąpienia Seremeta będzie
ujawniona, całe obrady Rady były tajne.

- Nie ma na razie żadnych
podstaw do twierdzenia, że to były materiały wybuchowe - powiedział z
kolei po posiedzeniu Janusz Palikot.

Na posiedzeniu w skład Rady został powołany wicepremier Janusz Piechociński.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

168. Januszko: to, co się dzieje,

Januszko:
to, co się dzieje, jest przygnębiająco smutne. To składa się w obraz
sprawy przekazanej do zapomnienia, słychać lekceważące: "aj tam, aj tam"

"Wiedza, że nasza córka - najmłodsza ofiara katastrofy - była
"materiałem genetycznym", jest straszna. To się nam w głowie nie mieści.
Jednak ja szukam nowych wiadomości w tej sprawie, nowej wiedzy. Co
nowego to śledztwo może wnieść?"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

169. Rosja znów prowokuje

http://www.naszdziennik.pl/wp/19428,rosja-znow-prowokuje.html

Nowy wpis na blogu Antona Sizycha, posługującego się nazwą Gorożanin iz Barnauła, umieszczono pod datą 26 grudnia, a więc drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia. Oprócz filmów z polskimi i rosyjskimi napisami, zawierającymi analizy zniszczeń wraku samolotu Tu-154M, fragmenty raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), oraz próby wykazania, że katastrofie powinien towarzyszyć wybuch paliwa, pojawiło się też kilkanaście drastycznych zdjęć ofiar. Dwa z nich zawierają informację, że wykonano je 10 kwietnia 2010 r. o godzinie 15.01. Na kilku zdjęciach widać zwłoki ofiar, kolejne materiały to zbliżenia okaleczonych fragmentów ciał – rąk, nóg czy głowy. Nie dbając o uczucia rodzin zmarłych, bloger wykorzystał zdjęcia do analizy zmierzającej do wniosku, iż katastrofa smoleńska była wielką inscenizacją.

– W Prokuraturze Warszawa-Praga toczy się śledztwo w tym kierunku. Mam nadzieję, iż będzie ono na tyle owocne, że jeżeli nawet nie uda się doprowadzić do odpowiedzialności (z uwagi na to, że najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z obywatelem innego kraju), to chociaż te działania wymogą działania po stronie właściwych służb polskich i służb kraju, w którym dochodzi do tego rodzaju przecieków, by tego rodzaju publikacje zakończyć – mówi mec. Piotr Pszczółkowski. Jak wskazuje, jeśli rzeczywiście zdjęcia publikuje ten sam bloger, to znaczy, że nieskuteczne były działania polskich służb w tym zakresie, a deklaracje rosyjskich partnerów pozostały bez pokrycia. – Słyszeliśmy zapewnienia, że ten temat został opanowany, przynajmniej w zakresie blogera, który był autorem poprzednich wpisów. Jeśli tak nie jest, to wniosek jest jednoznaczny: działania naszych służb były nieskuteczne – ocenił pełnomocnik. W ocenie mec. Pszczółkowskiego, po raz kolejny mamy do czynienia z bardzo drastycznym naruszeniem praw rodzin ofiar do ochrony uczuć i wizerunku ich bliskich zmarłych. – To była straszna katastrofa. Ci ludzie próbują zapomnieć o tych wydarzeniach, a cały czas epatowani są tego rodzaju działaniami. One mają charakter znęcania się na tymi ludźmi – zaznaczył pełnomocnik. Jak dodał, kolejna publikacja znaczy tyle, że polskie państwo, aparat administracyjny nie dość, że nie zapobiegł katastrofie, nie był w stanie do chwili obecnej ustalić jej przyczyn, uchronić bliskich ofiar przed takimi zachowaniami, iż ofiary pochowane zostały w nie swoich grobach, to jeszcze pozwala, by wizerunek tych ofiar był szargany w internecie.

Pierwsze sygnały o publikacji drastycznych zdjęć ofiar katastrofy Tu-154M wpłynęły do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod koniec września bieżącego roku. Agencja wespół z wojskową prokuraturą rozpoczęły działania mające na celu zablokowanie publikacji. W trakcie postępowania ustalono, że zdjęcia nie pochodzą ani z polskich, ani rosyjskich akt. W efekcie 23 listopada br. sprawa publikacji została przekazana prokuraturze cywilnej, która zwróciła się w tej sprawie z wnioskami o pomoc prawną do Federacji Rosyjskiej, Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Śledczy współpracują z ABW, która prowadzi bieżącą analizę wydarzeń związanych z publikacją zdjęć z katastrofy smoleńskiej. Jednak o publikacji blogera z początku grudnia br. prokuratorzy dowiedzieli się od dziennikarzy. Wczoraj prokurator prowadzący śledztwo był nieobecny, a rzecznikowi prokuratury fakt publikacji nowej serii zdjęć był nieznany.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

170. Dlaczego TVP skasowała wydanie -WIADOMOŚCI- z 23-04-2010

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

171. bezczelność Halickiego nie zna granic, jak całego PO

Czy
można upaść niżej? Prominentny polityk Platformy otwarcie szantażuje
Martę Kaczyńską: albo zamilknie, albo będzie nękana i atakowana

Ma rację prof. Ryszard Legutko - ludzie związani z PO robią rzeczy,
do których w innym kontekście nigdy by się nie posunęli, bo zwyczajnie
by się wstydzili.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

172. Bloger z Rosji znów prowokuje

Na kontrowersyjnym rosyjskim blogu pojawił się kolejny wpis ze zdjęciami wykonanymi na miejscu katastrofy. Drastyczne fotografie przedstawiające m.in. ciała ofiar i zbliżenia ich obrażeń nie są nowe. To wykadrowane w różny sposób materiały już prezentowane przez tego blogera. W sprawie działalności Antona Sizycha postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Sprawą obiecywał zająć się również Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.

Najnowszy artykuł jest kontynuacją dowodów na rzecz wyznawanej przez autora teorii, jakoby katastrofa smoleńska była inscenizacją (tzw. hipoteza maskirowki), lot w ogóle się nie odbył lub też zakończył zupełnie gdzie indziej, tam doszłoby do morderstwa wszystkich pasażerów. Wrak znajdujący się w Smoleńsku byłby podrzuconym innym egzemplarzem Tu-154, pomalowanym i wyposażonym z grubsza tak jak polski samolot rządowy. Także ciała miały zostać podrzucone w późniejszym terminie. Hipotezie tej przeczy ogromna ilość faktów, w tym znalezienie pierwszych ciał ofiar tuż po katastrofie. Jednak nie bacząc na trudności z uzasadnieniem, pewna liczba przede wszystkim blogerów w Rosji i w Polsce sprzyja hipotezie maskirowki. Argumenty przeciwników z reguły zbijają oskarżeniem osób biorących udział w wydarzeniach o współpracę ze sprawcami, którymi byłyby rosyjskie tajne służby.

Mieszczanin z Barnuału prezentuje własny wariant teorii, w którym umiejscawia rzekomy mord na pasażerach Tu-154M w serii zabójstw „rytualnych”. Jego blog jest pełen twierdzeń, jakoby głośne brutalne morderstwa w Rosji i na Ukrainie także były skutkiem działalności powiązanej z najwyższymi czynnikami państwowymi siatki morderców o bliżej nieokreślonych celach. Sizych w sprawie „mordu rytualnego” składał już m.in. zawiadomienie do prokuratury. Obecnie skarży się, że Komitet Śledczy odłączył mu internet, a dwójka funkcjonariuszy tłumaczyła mu, że blog „szkodzi państwu”.

Tym razem, poza dziwacznymi analizami zranień na ciałach ofiar (mającymi wykazać, że nie mogły powstać w wyniku katastrofy), Mieszczanin cytuje list otwarty do szefowej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Tatiany Anodiny zamieszczony przez innego rosyjskiego blogera zajmującego się katastrofą – Arkadija Protasowa (flanker20), zawierający szereg pytań o fakty niewyjaśnione w raporcie MAK.

Ich autor to były oficer lotnictwa służący w pułku myśliwców jako inżynier obsługi technicznej i operator symulatora lotów. Niektóre jego wpisy wydają się sprzyjać hipotezie maskirowki, chociaż Protasow zasadniczo się od niej odżegnuje. Mieszczanin eksponuje jednak poglądy Protasowa zgodne z własnymi.

Na blogu Mieszczanina znalazły się też linki do znanych analiz ekspertów smoleńskiego Zespołu Parlamentarnego prof. Wiesława Biniendy i dr. Kazimierza Nowaczyka. Ich ustalenia nie mają nic wspólnego z hipotezą maskirowki, bloger przywołuje je jako ilustrację, że raport MAK jest całkowicie fałszywy.

Piotr Falkowski

http://www.naszdziennik.pl/swiat/22815,bloger-z-rosji-znow-prowokuje.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

173. Będą kolejne ekshumacje ofiar

Będą kolejne ekshumacje ofiar katastofy smoleńskiej?

Prokuratura
intensyfikuje prace nad badaniem katastrofy smoleńskiej. Poproszono o
spotkanie Andrzeja Melaka, brata tragicznie zmarłego w katastrofie
smoleńskiej Stefana, szefa Komitetu Katyńskiego.

Ponad tydzień temu prokuratura wojskowa poinformowała, że w ciągu kilku tygodni rozpatrzy wnioski o ekshumację ofiar katastrofy smoleńskiej.

"W Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie pozostają obecnie do rozstrzygnięcia procesowego dwa wnioski dowodowe o ekshumacje zwłok pochodzące od rodziny śp. Stefana Melaka oraz śp. Tomasza Merty oraz trzeci wniosek w tym zakresie dotyczący jednej z ofiar katastrofy, który wpłynął do prokuratury
na początku grudnia 2012 roku. Przedstawienie stronom stanowiska
prokuratury w tym zakresie planowane jest w terminie kilku tygodni" –
poinformował płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy naczelnego prokuratora
wojskowego.

Jak się okazuje, prokuratura intensyfikuje działania w tym zakresie po miesiącach oczekiwania przez rodziny na rozpatrzenie wniosków.

Prokuratura przysłała mi listę ekspertów,
których powołała w tej sprawie – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”
Magdalena Pietrzak-Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu
Mercie. Jednak nie satysfakcjonują jej takie działania.

Zarówno Pietrzak-Merta, jak i Melak cały czas podtrzymują zasadność wniosków o ekshumację ciał swoich bliskich.

"W wypadku mojego męża próbowano potwierdzać jakąś tożsamość z próbek. Ale mój problem polega na tym, że ja nie wiem, z którego z ciał je pobrano" – ocenia Magdalena Pietrzak-Merta.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

174. Rosjanie zamienili próbki

Rosjanie zamienili próbki

„Nasz Dziennik” ujawnia: Próbki biologiczne pobrane od
obywateli rosyjskich, których sprawy badał Komitet Śledczy Federacji
Rosyjskiej, znalazły się wśród materiałów pochodzących od ofiar
katastrofy smoleńskiej. Miały się one „wymieszać” z polskimi podczas
przechowywania ich przez rosyjskich śledczych, co przypuszczalnie wyszło
w trakcie procedury przekazywania ich stronie polskiej w sierpniu
ubiegłego roku.

Wówczas prok. Karol Kopczyk, szef zespołu prowadzącego śledztwo w
sprawie katastrofy smoleńskiej, otrzymał w Moskwie ponad tysiąc próbek
biologicznych i DNA jej ofiar. – Otrzymaliśmy je w Komitecie Śledczym w
Moskwie. Przekażemy polskim biegłym do badań – mówił dziennikarzom
Kopczyk. Po kilku dniach zostały przewiezione do Polski.

W jaki sposób doszło do sytuacji, w której obce próbki dostały się do
pakietu próbek biologicznych i DNA przeznaczonych do przewiezienia do
Polski, nie wiadomo. Pytana o tę sytuację prokuratura wojskowa stwierdza
jedynie lakonicznie, że w Polsce znalazły się już właściwe materiały. –
Prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sierpniu
2012 r. przywieźli do kraju wyłącznie próbki biologiczne opisane jako
pochodzące od ofiar katastrofy – zapewnia płk Zbigniew Rzepa, rzecznik
prasowy Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Polscy śledczy wyłowili obce
materiały oznaczone rosyjskimi nazwiskami na etapie przekazywania w
Moskwie. Część fiolek była opisana nazwiskami osób w żaden sposób
niezwiązanych ze sprawą Smoleńska.

„Nasz Dziennik” zwrócił się do śledczych z pytaniem o skalę zjawiska –
ile obcych próbek znaleźli w Moskwie w paletach sklasyfikowanych jako
ofiary katastrofy smoleńskiej polscy prokuratorzy. – Gdyby taka
informacja miała się potwierdzić, świadczyłoby to o tym, że Rosjanie
stronę polską lekceważą – ocenia mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik
Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim. – Nie byłaby to pierwsza
pomyłka Rosjan, wcześniejsze, udokumentowane, leżą w aktach – wskazuje. –
Żaden bałagan ze strony Rosjan już nie będzie nas w stanie zadziwić.
Nic nie będzie chyba bardziej szokujące od zamiany ciał i opisów tego,
jak zajmowano się ciałami naszych bliskich w moskiewskim prosektorium,
które znamy z relacji świadków – mówi Magdalena Merta, wdowa po
wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, który zginął w katastrofie. –
Myślę, że jest to po prostu dalszy ciąg tamtej nonszalancji, tamtej
pogardy, z jaką traktuje się ofiary Smoleńska – dodaje.

– Wszystko ma swoją praprzyczynę, a jest ona jedna – polski aparat
administracyjny nie potrafił zadbać o to, żeby w zgodzie z własnym
prawem to śledztwo przebiegało na zasadach wspólności i równości, a nie
na zasadach bycia petentem – stwierdza Pszczółkowski.

O jaki rodzaj materiału biologicznego chodzi? Jak informuje
prokurator Rzepa, są to próbki pobrane „z ciał ofiar katastrofy w
Moskwie w kwietniu 2010 r., które pozostały po przeprowadzeniu przez
Rosjan badań molekularno-genetycznych, toksykologicznych,
gazowo-chromatograficznych i biologicznych”.

Jak wynika z informacji prokuratury, mają one istotne znaczenie w
śledztwie. Inny pełnomocnik rodzin smoleńskich mec. Rafał Rogalski
wielokrotnie zwracał uwagę, że z wcześniejszego porównania wyników badań
przeprowadzonych przez Rosjan z polskimi wynikają „pewne różnice
metodologiczne trudne do wyjaśnienia”. Jednak pierwsze informacje
udzielane przez prokuraturę świadczą o dość swobodnym podejściu do nich.
– Materiał biologiczny przywieziony z Federacji Rosyjskiej trafił do
Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie, gdzie biegli –
specjaliści określą możliwości badawcze tych próbek. Dopiero po tym
będziemy wiedzieli, czy próbki posłużą do dalszych badań – mówił w
sierpniu zeszłego roku rzecznik NPW.

Być może stonowane stanowisko prokuratury wynikało z faktu, że próbki
te pobierano podwójnie. – W trakcie badań sekcyjnych zwłok ofiar
katastrofy, które zostały przeprowadzone w Moskwie w kwietniu 2010 r.,
powołani w tym celu rosyjscy eksperci pobrali ze zwłok po dwa
egzemplarze próbek biologicznych, z których jeden egzemplarz przekazano
stronie polskiej – przypomina Rzepa. – Dzięki temu Wojskowa Prokuratura
Okręgowa w Warszawie posiadała własny materiał do badań genetycznych.
Badania zostały zlecone, a następnie przeprowadzone przez Instytut
Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Opinia w tym zakresie wpłynęła do
prokuratury i została włączona w poczet materiału dowodowego śledztwa –
zaznacza.

Według informacji prokuratury wojskowej „drugie” próbki „moskiewskie” są cały czas badane w Krakowie.

– Badane obecnie próbki, które do sierpnia 2012 r. były w dyspozycji
Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, nie zostały przez stronę
rosyjską wykorzystane do przeprowadzenia wyszczególnionych powyżej
badań. Badania próbek przez IES ciągle trwają – stwierdza prokuratura
wojskowa.

– Myślę też, że bez względu na to, jak rzetelni byliby polscy
specjaliści, w których ręce trafiły te próbki, to bez wiarygodnego
materiału rosyjskiego, a żaden materiał rosyjski nie może być
wiarygodny, takie badania po prostu nie mają sensu – uważa Merta.

Poza tym, według naszych informacji, część z tych próbek jest w takim stanie, że nie nadaje się już do badań.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

175. Na pierwszy ogień

Na pierwszy ogień Parulski

Krzysztof Parulski zostanie przesłuchany jutro w poznańskiej prokuraturze – dowiedział się „Nasz Dziennik”

Toczy się tam śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez polskich prokuratorów wojskowych w Smoleńsku w 2010 roku.

– Będzie przesłuchany pierwszy świadek w tym śledztwie – informuje
nas ppłk Sławomir Schewe, rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury
wojskowej. Nie podaje jednak szczegółów. Przyznaje jedynie, że jest to
prokurator. – To jest akurat istotny świadek, któryś z prokuratorów –
dodaje. Ustalenia „Naszego Dziennika” jednoznacznie wskazują, że to gen.
Parulski ma zostać jutro przesłuchany w poznańskiej prokuraturze.

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa mataczenia i
zaniedbania obowiązków przez prokuratorów z racji przede wszystkim
nieprzeprowadzenia w Polsce powtórnych sekcji zwłok ofiar katastrofy
smoleńskiej złożył w zeszłym roku mec. Piotr Pszczółkowski,
reprezentujący w śledztwie smoleńskim Jarosława Kaczyńskiego. Ze względu
na zachowanie obiektywności trafiło ono do Poznania. A dodatkowo
prowadzi je cywilny prokurator Jacek Berdyj.

Kto w dalszej kolejności będzie przesłuchany? Prokuratura na razie
nie informuje szczegółowo. – Po tym pierwszym przesłuchaniu prokurator
podejmie decyzje co do dalszych czynności – mówi Schewe. – Prokurator ma
materiały, które przeanalizował, i według tego po kolei rozkłada swoje
działania – zaznacza.

Mecenas Pszczółkowski podkreśla, że złożył kilka wniosków o
przesłuchanie wielu świadków i liczy na ich rozpatrzenie. Dotyczą one
nie tylko prokuratorów, którzy byli obecni w Smoleńsku i Moskwie. –
Zgłaszałem także świadków cywilnych – przypomina.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

176. Rzeczy ofiar znalezione w

Rzeczy ofiar znalezione w Smoleńsku

Kolejne
znaleziska z miejsca katastrofy smoleńskiej. Blisko trzy lata od
wypadku odnaleziono kolejne przedmioty należące do ofiar.

Mają to być, "przedmioty ujawnione i odnalezione w toku trwania
uzupełniających oględzin miejsca zdarzenia oraz wraku Tu-154M nr boczny
101, jakie prowadzone były pod nadzorem prokuratora Wojskowej
Prokuratury Okręgowej w Warszawie ppłk. Karola Kopczyka w dniach 17
września-12 października
2012 roku".



Jak twierdzi rzecznik prasowy Żandarmerii Wojskowej ppłk Marcin Wiącek do 197 osób mających status osoby pokrzywdzonej w śledztwie smoleńskim
wysłano już pisma o terminach okazania rzeczy i przedmiotów. Rzeczy są
przechowywane w siedzibie ŻW w Mińsku Mazowieckim. Fakt odnalezienia
nowych przedmiotów dwa i pół roku po tragedii oburza pełnomocnika rodzin Stefana Hamburę.

Śledztwo
prowadzone przez prokuraturę wojskową nie spełnia żadnych standardów -
ocenia. I pyta: Jak to możliwe, że na miejscu katastrofy znajdowane są
jeszcze jakiekolwiek przedmioty?- pyta retorycznie adwokat. Gazeta
przypomina, że Naczelna Prokuratura Wojskowa w dotychczasowym śledztwie
smoleńskim przesłuchano już.około 1200 świadków i planowane są kolejne
przesłuchania. Materiał śledztwa zamyka się w 420 tomach akt jawnych oraz 120 tomach akt niejawnych. Obecnie śledztwo jest przedłużone do 10 kwietnia tego roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

177. http://www.npw.gov.pl/491-Pre

http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-44039-p_1.htm    Opinie sądowo - medyczne

W dniach 17-18 września 2012 r. prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przy udziale specjalistów z Żandarmerii Wojskowej oraz biegłych medyków sądowych, przeprowadzili czynności wyjęcia z grobu zwłok ś.p. Anny Walentynowicz oraz innej ofiary katastrofy smoleńskiej. Podstawą działania Prokuratury były wątpliwości co do tożsamości obu ekshumowanych zwłok.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

178. Wnuk Anny Walentynowicz:

Wnuk Anny Walentynowicz: prokuratura kłamie w sprawie sekcji
http://niezalezna.pl/38981-wnuk-anny-walentynowicz-prokuratura-klamie-w-...
Jestem zdziwiony tym, co opublikowała na swojej stronie
internetowej Naczelna Prokuratura Wojskowa - mówi portalowi
Niezalezna.pl Piotr Walentynowicz, wnuk legendy Solidarności. Śledczy
stwierdzili, że przyczyną śmierci A. Walentynowicz były "rozległe
obrażenia czaszkowo-mózgowe i obrażenia klatki piersiowej".




Piotr Walentynowicz wylicza w rozmowie z nami przekłamania i manipulacje, jakie znalazły się w komunikacie NPW:



1. Prokuratura napisała: W
dniu 18 lutego 2013 roku do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie
wpłynęły z Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we
Wrocławiu opinie sądowo-medyczne wykonane po ekshumacji zwłok tychże
ofiar katastrofy smoleńskiej. [...] Dotychczas żadna z zainteresowanych
rodzin nie zgłosiła się do prokuratury w tym celu.




Piotr Walentynowicz: Opinie
sądowo-medyczne wykonane po ekshumacji zwłok wpłynęły, jak przyznaje
prokuratura, do NPW 18 lutego 2013 r. Nas powiadomiono jednak o tym
fakcie dopiero tydzień później, 25 lutego. Pani prokurator poinformowała nas przez telefon, że dokumentacja jest do wglądu w dogodnym dla nas terminie.
Po zaledwie trzech dniach - pod pretekstem, że nie zgłosiliśmy się do
prokuratury, choć przecież śledczy wiedzą, że reprezentujący nas mecenas
Stefan Hambura mieszka w Niemczech - wyniki sekcji mojej babci
upubliczniono w internecie.




2. Prokuratura napisała: Prokuratorzy powiadomili rodziny obu ofiar katastrofy oraz ich pełnomocników o możliwości zapoznania się z opiniami.



Piotr Walentynowicz: Mój
pełnomocnik Stefan Hambura nie został powiadomiony o takiej możliwości.
Nie został też poinformowany o wpłynięciu tych opinii do NPW.




3. Prokuratura napisała: Przyczyną
zgonu obu ofiar katastrofy były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe i
obrażenia klatki piersiowej, co koresponduje z wnioskami zawartymi w
opiniach wydanych po sekcjach zwłok przeprowadzonych w Moskwie.




Piotr Walentynowicz: Nie wiem,
jak prokuratorzy doszli do takiego wniosku, skoro podczas sekcji, jaka
odbyła się we Wrocławiu po ekshumacji, ciało mojej babci nie miało nawet
czaszki. 




Wnuk Anny Walentynowicz podkreśla również, że śledczy obiecywali mu, tak jak i jego ojcu, że obaj będą mieli wgląd nie tylko do opinii, lecz także do wyników badań sekcyjnych. Słowa
jednak nie dotrzymano. Piotr Walentynowicz przypomina też, że do tej
pory nie miał szans, aby zapoznać się z dokumentacją rosyjską dotyczącą
Anny Walentynowicz. Jak dotąd okazano mu jedynie rosyjskie protokoły
sekcyjne Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, którą pochowano w wyniku
skandalicznej omyłki w grobie legendy Solidarności.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

179. 05.10.2012 - słowa na wiatr

http://wyborcza.pl/1,75478,12614659,Seremet__pokazemy_protokol_sekcji_zw...

Prokuratorzy zdejmą klauzulę "zastrzeżone" z protokołu sekcji zwłok legendy Solidarności Anny Walentynowicz i udostępnią go jej wnukowi Piotrowi, aby mógł zrewidować swoje stanowisko - zapowiedział Prokurator Generalny Andrzej Seremet.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

180. Reżyser Grzegorz B. oskarżony


Reżyser Grzegorz B. oskarżony za incydent podczas ekshumacji ofiary katastrofy smoleńskiej

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola w lutym 2013 r. zakończyła
dochodzenie w związku z tym incydentem - podał w środę rzecznik
Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura.
Prokuratura oskarżyła B. o to, że na cmentarzu "zastosował przemoc w
postaci uderzenia ręką w lewe przedramię funkcjonariusza policji", w
celu zmuszenia go do zaniechania czynności służbowej. Drugi zarzut
dotyczy "wdarcia się" na teren cmentarza ogrodzonego murem i
zabezpieczonego przez funkcjonariuszy policji oraz Żandarmerii Wojskowej
i nieopuszczenia go - wbrew żądaniom osoby uprawnionej.



Podejrzany nie przyznał się i odmówił wyjaśnień.



Piotr
Walentynowicz: "Nie dążyliśmy do tego, by każde dziecko mogło
przeczytać w internecie, co było przyczyną śmierci mojej babci"

"Przez prokuraturę wojskową jesteśmy traktowani jak zło konieczne.
Tam, gdzie nie można nas pominąć, gdzie trzeba nas wziąć pod uwagę,
czynione jest to właśnie w taki sposób jak teraz".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

181. Drastyczne zdjęcia ze

Drastyczne zdjęcia ze Smoleńska: Rosja odpowiedziała na wniosek o pomoc prawną, USA i Niemcy milczą

Strona rosyjska odpowiedziała na nasz wniosek przesłany w listopadzie
zeszłego roku – przyznaje prok. Renata Mazur, rzecznik prasowy
prokuratury Warszawa-Praga.

Śledczy na razie nie informują, czy Rosjanie zrealizowali w pełni
polskie oczekiwania. – Chodzi o ustalenie domen, numerów IP i usunięcie
treści znajdujących się na serwerach, jeśli to nie jest sprzeczne z
przepisami danego państwa, oraz zabezpieczenie tych treści na potrzeby
materiału dowodowego – wyliczała w listopadzie prokurator Mazur.

Analogiczne wnioski o pomoc prawną zostały przesłane do USA i
Niemiec, ale dotąd nie uzyskano żadnej odpowiedzi. Wystąpiono już z
prośbami o przyspieszenie ich realizacji. Mazur zapewnia, że śledztwo
jest intensywnie prowadzone. – Trwają oględziny akt prokuratury
wojskowej – wskazuje. Jednak niedawno zmienił się prokurator referent w
tym postępowaniu. Jak to wpłynie na śledztwo, na razie nie wiadomo.

Prawnicy nie oczekują zbytnich osiągnięć w tym postępowaniu. –
Śledczy mogą się wykazać zablokowaniem tych stron – mówi nam
nieoficjalnie jeden z nich.

Podstawową trudnością jest to, że sprawcy, którzy zamieścili zdjęcia
ofiar katastrofy smoleńskiej w internecie, są obywatelami innych państw.
Po nagłośnieniu faktu, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują
się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, rzecznik prasowy MSZ Rosji Aleksandr Łukaszewicz
tłumaczył, że „ukazały się one nie tylko w jego rosyjskim segmencie,
lecz w całej sieci”. – O ile wiem, kompetentne organy rosyjskie podjęły
energiczne działania zmierzające do usunięcia tych zdjęć ze środków
masowego przekazu. Podobnie postąpiono na Ukrainie. Z posiadanych przez
nas informacji wynika, że władze Niemiec i USA, powołując się na
obowiązujące w tych krajach prawo, jak dotąd tego nie uczyniły –
oświadczył. – Niewykluczone, że obecnie chodzi już o fotografie, które
nie mają żadnego związku z rosyjskim segmentem światowej sieci – dodał
Łukaszewicz.

Blokada stron

Polska prokuratura prowadzi to śledztwo w oparciu o przepis kodeksu
karnego mówiący o funkcjonariuszu publicznym, który „ujawnia osobie
nieuprawnionej informację niejawną o klauzuli zastrzeżone lub poufne,
lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności
służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony
interes”. Jest to zagrożone karą do trzech lat więzienia.

Według informacji prokuratury, chodzi o ujawnienie fotografii
wykonanych 10 i 11 kwietnia 2010 r. w Rosji, które przedstawiają miejsce
katastrofy samolotu oraz ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co mogło
„narazić na szkodę prawnie chroniony interes osób najbliższych
prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu oraz prowadzonych postępowań
przygotowawczych”.

ABW ustaliła, że zdjęcia pojawiły się 28 września na rosyjskich
stronach internetowych. – Ponadto zdjęcia te zostały opublikowane i
rozpowszechnione na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na
Ukrainie – podawała Agencja. Po interwencji ABW Rosja i Ukraina
zablokowały wskazane przez Polskę strony internetowe. Natomiast strony
domen niemieckich i amerykańskich nie zostały zamknięte ze względu na
ograniczenia prawne obowiązujące w tych krajach. Prokuratura
Warszawa-Praga prowadzi ponadto śledztwo dotyczące sprawy nadzoru nad
Biurem Ochrony Rządu przez byłego szefa MSWiA Jerzego Millera. – W tym
postępowaniu trwają przesłuchania świadków. W tym tygodniu był jeden
świadek przesłuchiwany, w następnym tygodniu jest przewidziany kolejny.
Prokurator uzyskał z MSW niezbędne dokumenty – informuje prokurator
Renata Mazur.

http://www.naszdziennik.pl/wp/26640,rosjanie-sprawdzali-domeny.html


O perspektywach zakończenia rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej będzie dziś rozmawiał prokurator generalny w Moskwie.  Andrzej Seremet  spotka się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem oraz szefem Komitetu Śledczego.

Prokurator chce zorientować  się o stanie rosyjskiego śledztwa, co ma
znaczenie na dla perspektyw przekazania Polsce czarnych skrzynek i
wraku TU-154M – powiedział rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz
Martyniuk, którego cytuje Radio Maryja.

Wiceprzewodniczący parlamentarnego zespołu ds. katastrofy
smoleńskiej, poseł Stanisław Piotrowicz uważa, że Rosjanie cały czas
zabawiają się z polską prokuraturą. Nie wyklucza, że śledczy z Rosji
chcą się dowiedzieć w jaki sposób Polska ostatecznie załatwiła śledztwo.

10 kwietnia minie 3 lata od katastrofy w Smoleńsku, jednak Andrzej Seremet wątpi by polskie śledztwo zakończyło się w 2013 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

182. Marta Kaczyńska: " krótko po

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

183. Anna Walentynowicz. Skandal z identyfikacją

Nie wiadomo czy w rodzinnym grobie pochowana jest Anna Walentynowicz. -
Dostaliśmy eksperty sporządzone w Zakładzie Medycyny Sądowej we
Wrocławiu. Po zapoznaniu się z nimi z ubolewaniem stwierdziliśmy, że nie
rozwiały one naszych wątpliwości. Więcej nie mogę powiedzieć, ponieważ
podjęliśmy kroki prawne
 - mówi nam Piotr Walentynowicz, wnuk Anny
Walentynowicz, legendy Solidarności. Jak ustaliła niezalezna.pl
wątpliwości dotyczą tożsamości osoby pochowanej w grobie w Gdańsku 28
września 2012 roku, po wcześniejszej ekshumacji. 




Według naszych rozmówców nie jest wykluczone, że dokumentacja zawiera nieprawdziwe dane dotyczące badań genetycznych. 



Pełnomocnik rodziny mec. Stefan Hambura podkreśla, że cała sprawa jest wielką traumą dla rodziny Anny Walentynowicz. - Nie
zapoznałem się jeszcze z tymi dokumentami. Jeżeli się to okaże prawdą
to wówczas będziemy w jak najszybszym trybie wyjaśniać ten skandal. Już teraz apeluje do Naczelnej Prokuratury Wojskowej by w szybkim trybie zebrała i przygotowała dla nas wszystkie dokumenty.
Tym bardziej, że w niedopuszczalny sposób, naruszający godność osoby
zmarłej oraz jej rodziny prokuratura opublikowała na swoich stronach
internetowych wyniki badań sekcji zwłok osoby uznanej według śledczych
za Anna Walentynowicz
- mówi Hambura.

http://niezalezna.pl/40270-anna-walentynowicz-skandal-z-identyfikacja

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

184. Zwolniony z pracy dr Dymitr Książek: Nie wycofuję swoich słów o

Dodano: 14.04.2013 [22:05]
Zwolniony z pracy dr Dymitr Książek: Nie wycofuję swoich słów o Smoleńsku - niezalezna.pl
foto: arch. Anity Gargas

- Potwierdzam wszystko, co już wcześniej mówiłem na temat
Smoleńska i na temat identyfikacji ciał w Moskwie. Panował totalny
bałagan, który prędzej czy później musiał doprowadzić do ekshumacji
– mówi w rozmowie z portalem niezależna.pl dr Książek.


 

To właśnie dr Książek był podczas identyfikacji Anny Walentynowicz. - Bez trudu można ją było rozpoznać. Miała nieuszkodzoną twarz, wyglądała jakby spała – mówi nam lekarz. - Każde słowo, które wypowiedziałem na temat identyfikacji ofiar powtórzę, gdy zajdzie taka potrzeba – podkreśla.

 

Dr Dymitr Książek właśnie dowiedział się, że nie przedłużono mu
kontraktu w Lotniczym Pogotowi Ratunkowym. Informacje o tym podał na
swoich stronach internetowych tygodnik „Wprost”. - Nie chcę komentować, dlaczego mnie zwolniono, ale każdy, kto ma rozum może sobie przeanalizować całą sytuację -
mówi dr Książek, który który w październiku ubiegłego roku udzielił
wywiadu tygodnikowi „Wprost” a niedawno można go było oglądać w
„Anatomii upadku” Anity Gargas. Jak na ironię w momencie, gdy TVP
zdecydowała się na emisję filmu, lekarz dowiedział się o utracie
pracy. - To decyzja czysto polityczna. Przykład dla innych, żeby nie ważyli się mówić o Smoleńsku – komentuje nam jeden z kolegów Dymitra Książka z LRP.

 



dr Dymitr Książek - kadr z filmu Anatomia upadku



„Reakcja lekarskiego środowiska była natychmiastowa. Najpierw
oskarżenie o złamanie tajemnicy lekarskiej. Rzecznik Odpowiedzialności
Zawodowej zarzuty oddalił. Potem nakaz testów psychologicznych
i sprawdzanie, czy dr Książek nie cierpi na zespół stresu pourazowego.
I wreszcie informacja, że 18 kwietnia kończy się jego kontrakt
z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym” –
czytamy na stronie internetowej tygodnika „Wprost”.

 

Autor:

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

185. Wnuk Anny Walentynowicz:

Wnuk Anny Walentynowicz: Proszę mnie nie pytać o ekshumację

Powróciła sprawa kontrowersji wokół identyfikacji zwłok Anny Walentynowicz. Podobno rodzina znów ma wątpliwości...



Nie można powiedzieć, że znów. Już w czasie ekshumacji we wrześniu
ubiegłego roku mówiliśmy z ojcem, że takie wątpliwości są. Trudno nam
było wtedy jednoznacznie stwierdzić, czy to babcia, bo zwłoki, które nam
okazano, pozbawione były twarzy...



A pański ojciec zapewniał, że podczas identyfikacji 12 kwietnia 2010 roku w Moskwie ciało Anny Walentynowicz było niemal nienaruszone.



Owszem.Ekspertyzy z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, jakie przedstawiono nam w lutym, tych wątpliwości też nie rozwiały.A przy okazji doszło do skandalicznej sytuacji, kiedy to prokuratura
ujawniła część tych ekspertyz, zanim rodzina zdążyła się z nimi
zapoznać. Stwierdzono, że nie byliśmy nimi zainteresowani. To nieprawda,
byliśmy zainteresowani i zapoznaliśmy się, tyle że od momentu
powiadomienia nas o takiej możliwości do chwili upublicznienia ekspertyz
upłynęły tylko trzy dni. A nasz pełnomocnik mieszka w Niemczech.

(..)

Pański ojciec zapowiedział też podjęcie kroków prawnych przeciw
prokuratorowi generalnemu, po tym jak Andrzej Seremet powiedział
jesienią ubiegłego roku, że pomylenie zwłok nastąpiło z winy rodziny,
która w Moskwie błędnie je zidentyfikowała.




Prokurator Seremet, używając bardzo salonowego określenia - minął
się z prawdą. Czy celowo, czy z niewiedzy - nie wiem. Przecież to nie
było tak, że mój tato był w szoku i pomylił babcię z kim innym. Oprócz
niego wtedy trzy inne osoby ją rozpoznały, i to jeszcze zanim ojcu
pokazano ciało. Prokurator Seremet w swojej wypowiedzi nie brał pod
uwagę zeznań żadnej z tych osób, sugerując się dokumentacją rosyjską.



Czy w trakcie identyfikacji zwłok w Moskwie sporządzono
dokumentację fotograficzną? To bardzo ułatwiłoby zweryfikowanie obu
wersji.




Ja na to pytanie nie mogę odpowiedzieć. Cała dokumentacja, która
przyjechała z Moskwy, objęta jest klauzulą tajemnicy. Gdybym ujawnił to,
co mi pokazano, mógłbym zostać pociągnięty do odpowiedzialności
prawnej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

186. Skandal w Smoleńsku. We wraku

Skandal w Smoleńsku. We wraku znaleziono wiele osobistych rzeczy ofiar. Rodziny oburzone

Rodziny pytają: jak przeszukiwano wrak zaraz po katastrofie i czy
można w związku z tym mówić o szczegółowych badaniach szczątków
samolotu?

Jak podaje RMF FM, chodzi o kilkadziesiąt przedmiotów – od
grzebienia, monet, damskiej torebki po dużą torbę podróżną i męski
płaszcz. Rodziny, na które powołuje się stacja, są oburzone faktem, że
tak duże przedmioty znaleziono we wraku samolotu, dopiero gdy elementy
przeniesiono pod wiatę i dopiero 2,5 roku po katastrofie.

Pytają: jak przeszukiwano wrak zaraz po katastrofie i czy można w związku z tym mówić o szczegółowych badaniach szczątków samolotu?

Rzeczy osobiste ofiar trafiły do Polski w lutym. Polscy i rosyjscy
śledczy znaleźli je jesienią, prowadząc kolejne oględziny wraku na
smoleńskim lotnisku. Znajdowały się wśród szczątków maszyny,
przechowywanych w prowizorycznym brezentowym hangarze na lotnisku.

Prokuratorzy zdecydowali, że nie są to dowody rzeczowe, więc zostaną oddane rodzinom.

 Dr Książek o identyfikacji Anny Walentynowicz: "Ciało było dobrze zachowane. Twarz była w stu procentach rozpoznawalna"

Tylko u nas

"Nie wiem, czy ktoś tak kazał powiedzieć prokuratorowi Seremetowi,
czy... Nie wiem dlaczego tak powiedział. (...) Ale to była nieprawda".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

187. Warszawska prokuratura

Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "zaboru w celu przywłaszczenia" po katastrofie smoleńskiej złotej obrączki i zegarka Tomasza Merty oraz złotego sygnetu Wojciecha Seweryna. Według prokuratury nie można uznać, że zostały one skradzione.
Postępowanie umorzono 9 maja wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełniania czynu zabronionego - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. W ramach tego postępowania umorzono też - wobec braku znamion czynu zabronionego - wątek dotyczący uszkodzenia dowodu osobistego Merty. W komunikacie prasowym Ślepokura podkreślił, że w ramach śledztwa m.in. przesłuchano w charakterze świadków żołnierzy Żandarmerii Wojskowej, którzy uczestniczyli w czynnościach związanych z oględzinami miejsca katastrofy, a także pracowników Ambasady RP w Moskwie i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

W toku postępowania ustalono, że przedmioty należące do Tomasza Merty zostały, po uprzednim umieszczeniu w worku foliowym, za pośrednictwem ambasady w Moskwie przekazane do MSZ, gdzie po pobieżnej ocenie, że worek ten nie zawiera przedmiotów pamiątkowych, ze względu na zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne podjęto decyzję o ich utylizacji.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13901607,Umorzono_sledzt...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

188. Stanisław Żaryn Rosjanie

Rosjanie przepraszają za pomyłki w identyfikacjach, a prokurator Seremet powtarza swoją mantrę: z pewnością winne są rodziny

Tylko u nas

"Wobec oficjalnych przeprosin i przyznania przez stronę rosyjską,
że z jej winy doszło do zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej
należałoby oczekiwać od polskich urzędników maksymalnie ostrożnego
formułowania oskarżeń. A prokurator Seremet bez podawania dowód znów
mówi, że to rodziny są winne..."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

189. Jedno nazwisko, kilka

Jedno nazwisko, kilka ciał

Prokuratura dysponuje materiałami, z których wynika, że nazwiskiem „Tomasz Merta” podpisano więcej niż jedno ciało

Umorzenie postępowania dziwi również dlatego, że w sprawie mamy do
czynienia ze składaniem fałszywych zeznań, ze złamaniem procedur czy też
ze sfałszowaniem dokumentów służbowych MSZ.

– Mam takie poczucie, że całe to wydarzenie, przekazanie rzeczy
Tomasza do Polski w sposób tajny, z pominięciem procedur, może mieć
przyczynę w tym, że nie wszystkie te rzeczy należały do Tomka i chciano
mi uniemożliwić podważenie ich tożsamości – podkreśla Magdalena
Pietrzak-Merta.

Jak wyjaśniła, wojskowa prokuratura jest w posiadaniu materiałów, z
których wynika, że nazwiskiem „Tomasz Merta” podpisano więcej niż jedno
ciało.

– Możliwe zatem, że rzeczy, z którymi mamy do czynienia, bo część z
nich odzyskałam w Mińsku Mazowieckim, pochodzą od dwóch różnych osób.
Przy czym możliwe jest, że te przedmioty, które mogły pochodzić od tej
drugiej osoby, zostały spalone i nie można zakwestionować ich
przynależności do mojego męża – dodaje.

Jak oceniła, mogły być to działania, które miały przykryć swego rodzaju „nadobecność ciał” Tomasza Merty w Smoleńsku.

Śledczy umorzyli także postępowanie dotyczące zaginięcia sygnetu
Wojciecha Seweryna. Zdecydowano tak, bo uznano, że nie ma żadnych
dowodów na znalezienie sygnetu na miejscu katastrofy Tu-154M.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

190. Janusz

W odpowiedzi na trzecie pytanie, dotyczące sekcji zwłok,
prokurator Seremet stwierdził, że polscy prokuratorzy zgłosili się w
Moskwie 11 kwietnia o godz. 17, ale poinformowano ich, że sekcje zwłok,
prowadzone przez rosyjskich lekarzy, właśnie się zakończyły.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

191. Tematem numeru dziennikarskie

Tematem numeru dziennikarskie śledztwo w sprawie badań ofiar katastrofy smoleńskiej

"Dotarliśmy do wyników badań krwi ofiar tragedii. To kolejny dowód,
który może być pomocny w określeniu przyczyn katastrofy. I niestety
kolejny, który zignorowali polscy śledczy."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

192. Skąd we krwi ofiar 10/04

Skąd we krwi ofiar 10/04 tlenek węgla? Tygodnik „Sieci” ujawnia wyniki badań przeprowadzonych w Rosji

Poziom hemoglobiny tlenkowęglowej u kilku ofiar katastrofy znacznie
przekroczył naturalne stężenie. Dlaczego przez trzy lata nikt się tym
nie zainteresował?

Marek Pyza pisze o badaniach krwi czworga osób, które zginęły 10 kwietnia.

Przeprowadzili je sami Rosjanie w pierwszych dniach po katastrofie na
zlecenie polskich medyków sądowych. Chodzi o stężenie hemoglobiny
tlenkowęglowej (COHb). Jej poziom jest badany m.in. u osób zmarłych w
wyniku zaczadzenia niesprawnym piecykiem gazowym czy pożaru. Pozwala
zweryfikować np., czy ofiara żyła w momencie wybuchu ognia (zdarzają się
przypadki podpalenia w celu zatarcia śladów np. zabójstwa). Może też
odgrywać ważną rolę w dochodzeniu przyczyn zagadkowych katastrof
lotniczych. Jak w Smoleńsku.

Naturalne stężenie karboksyhemoglobiny w organizmie nie przekracza 2-3 proc., u palaczy – nawet 12 proc.

Tymczasem trzy osoby, o których pisze „Sieci” (bez ujawniania
nazwisk) były niepalące, a poziom hemoglobiny tlenkowęglowej wyniósł u
nich 6 proc., 12 proc. oraz 16 proc.
Czwarta – gen. Andrzej
Błasik (protokół z badań jego krwi był upubliczniony przez MAK) – palił,
więc w jego przypadku stężenie na poziomie 7,7 proc. nie dziwi.

W jaki sposób mogło dojść do związania się hemoglobiny z tlenkiem węgla w stężeniu na poziomie nawet 16 proc.?

Zdaniem dr Grażyny Przybylskiej-Wendt, ekspert medycyny sądowej
cytowanej przez „Sieci” stężenie COHb musiało być „przyżyciowe”, co
oznacza, że jeszcze przed śmiercią ofiary zaczerpnęły powietrza
zawierającego tlenek węgla.

Tygodnik przywołuje też badania polskich naukowców z dwóch
uniwersytetów medycznych wykluczające możliwość przeniknięcia CO do krwi
w wyniku przebywania ciała w ogniu.

Inną okolicznością jest fakt, że jedno z ciał z podwyższoną COHb zostało znalezione poza strefą działania ognia.

Te dane powinny być znane prokuratorom od dawna. Choć Rosjanie nie zawarli ich w dokumentach wprost.

W protokole dotyczącym jednej z opisywanych wyżej ofiar, strona
rosyjska podała wyniki cząstkowe badania na stężenie COHb i szczegółową
metodę przeprowadzania analizy, ale we wnioskach zapisała zdanie
ignorujące te dane: „We krwi badanej metodą Fretwurst- Meinecke nie stwierdzono obecności karboksyhemoglobiny”.

Analogiczny wpis dotyczy kolejnej osoby. W przypadku trzeciej
nawet nie zająknięto się o COHb. U czwartej z ofiar stwierdzono
11-procentowy poziom hemoglobiny tlenkowęglowej (de facto 12-procentowy –
licząc bez zaokrąglania wartości wynikowych), ale rosyjski chemik
napisał, że taka ilość „nie ma znaczenia toksykologicznego”.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

193. Prokuratura potwierdza: to

Prokuratura potwierdza: to Tomasz Merta. Żona wciąż nie wierzy

Po zbadaniu próbek DNA zabezpieczonych w Smoleńsku, prokuratura
wojskowa wstępnie potwierdziła tożsamość Tomasza Merty, byłego
wiceministra kultury, który zginął w Smoleńsku - poinformowało Radio
RMF. Przeprowadzone przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie badania pokazują fatalne zabezpieczenie próbek pobranych przez Rosjan.Potwierdzenie tożsamości Tomasza Merty nadal nie przekonuje jego żony.
To dlatego, że w aktach śledztwa znajduje się pismo od Rosjan, w którym
zaprzeczają, by z ciała byłego wiceministra był pobierany jakikolwiek
materiał genetyczny.
Magdalena Merta zapowiada, że nie wycofa wniosku o
ekshumację ciała męża. 








Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

194. NPW: Otrzymaliśmy kolejne

NPW: Otrzymaliśmy kolejne dokumenty dotyczące ofiar katastrofy smoleńskiej


- Prokuratorzy wojskowi otrzymali tłumaczenie akt nadesłanych niedawno z Rosji, materiały te są uzupełnieniem dokumentacji sądowo-medycznej dotyczącej ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformowała dzisiaj Naczelna Prokuratura Wojskowa.
- W połowie maja wpłynął z Rosji jeden tom akt liczący 126 kart, niezwłocznie został przekazany do tłumaczenia, przetłumaczone materiały już wpłynęły do prokuratury wojskowej, są to głównie ekspertyzy sądowo-medyczne, biologiczne i chemiczne dotyczące ciał ofiar katastrofy smoleńskiej - powiedział prok. Marcin Maksjan z NPW.

Prok. Maksjan dodał, że obecnie trwa analiza tych materiałów i ich porównanie z dokumentacją medyczną, którą polska prokuratura posiadała już wcześniej. - Po analizie będziemy wiedzieli, czy dysponujemy już pełną dokumentacją sądowo-medyczną związaną z katastrofą smoleńską - zaznaczył.
- Mieliśmy już wcześniej dokumentację sądowo-medyczną, którą przesłał nam Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Po jej gruntownej analizie prokuratorzy ustalili, czego jeszcze brakuje, i wystosowali pismo do strony rosyjskiej. W odpowiedzi otrzymali wspomniany jeden tom akt - wyjaśnił prokurator. Dodał, że prokuratura wojskowa kilkukrotnie informowała, że dotychczas nie ma jeszcze pełnej dokumentacji sądowo-medycznej. - Być może otrzymane dokumenty są tymi brakującymi materiałami - powiedział.

NPW nadal oczekuje na ponad 20 opinii biegłych

Jesienią zeszłego roku prokuratura z powodu wątpliwości dotyczących określenia tożsamości niektórych ciał ofiar katastrofy z urzędu przeprowadziła sześć ekshumacji. Badania wykazały złożenie tych ciał w niewłaściwych grobach. Wcześniej prokuratura dokonała już trzech ekshumacji - wówczas jednak ich powodem nie były wątpliwości związane z tożsamością ofiar. Na rozpoznanie oczekują jeszcze trzy inne wnioski dotyczące ekshumacji.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, uzyskała już wiele dokumentów i opinii odnoszących się do okoliczności tragicznego lotu. Nadal jednak oczekuje m.in. na ponad 20 opinii biegłych na temat różnych kwestii. Jedna z nich dotyczy wyników badań ponad 250 próbek pobranych z wraku Tu-154M - badania te prowadzone są pod kątem stwierdzenia lub wykluczenia ewentualnych śladów wskazujących na działanie materiałów wybuchowych. Wyniki tych badań mają być znane na koniec czerwca.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

195. Rosjanie jednak nie

Rosjanie
jednak nie przepraszali za pomyłki w identyfikacji? Komitet Śledczy FR
do wPolityce.pl: dane nie odpowiadają faktycznym okolicznościom sprawy

Ktoś w tej sprawie kłamie. Prokuratura Generalna oraz Naczelna
Prokuratura Wojskowa czy Komitet Śledczy Rosji? Jedno jest pewne -
sprawa pomyłek przy identyfikacji i pochówkach ofiar smoleńskiej
tragedii obciąża wszystkie te instytucje.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

196. Co dalej z próbkami z wraku

Co
dalej z próbkami z wraku tupolewa? Czy śledczy zdecydują się pokazać
wyniki badań rodzinom ofiar? "Czujemy się zlekceważeni i w jakimś
stopniu upokorzeni"

"Dobrym zwyczajem jest, by najpierw dowiadywały się osoby z rodzin
ofiar. Tym ludziom należy się po prostu szacunek" - mówi mec.
Pszczółkowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

198. Robert Sobkowicz/Nasz

zdjecie

Robert Sobkowicz/Nasz Dziennik

Opinia do poprawki


„Nasz Dziennik” sprawdził, dlaczego opinia dotycząca stanu psychoemocjonalnego załogi Tu-154M będzie uzupełniana.

Braki, niejasności lub wewnętrzna sprzeczność – to możliwe przyczyny
konieczności uzupełnienia opinii psychologicznej członków załogi.
Prokuratura wojskowa otrzymała dokument niemal po dwóch latach prac
biegłych z Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego Wojskowego Instytutu
Medycznego.

Śledczy uznali jednak, że dokument musi zostać uzupełniony.
Prokuratorzy nie tylko nie poinformowali, jakie są zasadnicze tezy
zawarte w opinii biegłych, ale też już zaznaczyli, że po uzupełnieniu
ekspertyza zostanie ujawniona jedynie w nieznacznych fragmentach.
Wszystko to z uwagi na fakt, że zawarte w niej informacje na temat
pilotów są wrażliwe.

Pytani o to, jakie elementy opinii wymagają uzupełnienia,
prokuratorzy odpowiadają ogólnie, zasłaniając się art. 210 kodeksu
postępowania karnego. Ten zaś wskazuje, że opinię uzupełnia się, jeżeli
jest niepełna lub niejasna albo gdy zachodzi sprzeczność w samej opinii.

– W ocenie prowadzącego śledztwo, pewne elementy opinii wymagają
uzupełnienia z tych właśnie przyczyn. O zakresie, w jakim opinia będzie
uzupełniana, nie informujemy – podkreśla ppłk Janusz Wójcik, p.o.
rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego.

Opinia powstała m.in. w oparciu zarówno o relacje personelu
rozformowanego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, jak i
dokumenty z okresowych badań psychologicznych załogi.

Z dotąd ujawnionych informacji wynika, że piloci cieszyli się dobrą
opinią, i jako koledzy, i jako fachowcy. Wcześniej opinię na temat
załogi sporządził Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który uznał,
że dowódca Tu-154M miał osobowość konformistyczną, a wpływ na jego stan
psychiczny i podejmowanie decyzji miały m.in. brak doświadczenia i
umiejętności, strach przed konsekwencjami w przypadku niewylądowania w
Smoleńsku oraz obecność w kabinie pilotów osoby trzeciej.

Z kolei tzw. komisja ministra Jerzego Millera wykryła u dowódcy
zjawisko „tunelowania poznawczego” oraz ukierunkowanie na wykonanie
zadania przy biernej postawie mało doświadczonej załogi, która
podporządkowywała swe działania decyzjom dowódcy.

W dotychczasowych badaniach właściwie pomijana jest rola smoleńskiej
wieży kontroli lotów i brakuje rzetelnej analizy psychologicznej
personelu pracującego tam w dniu katastrofy. Według Rosjan, działania
personelu naziemnego nie miały wpływu na katastrofę. Komisja Millera
wytknęła kontrolerom chaotyczne działanie, małe doświadczenie w
sprowadzaniu samolotów wielkości zbliżonej do Tu-154M.

Obsłudze wieży zarzucono „brak samodzielności w działaniu, unikanie
odpowiedzialności, brak jednoznacznych decyzji o konieczności zamknięcia
lotniska w związku z utrzymującymi się warunkami atmosferycznymi
poniżej minimum lotniska i błędy w precyzyjnym naprowadzaniu samolotu”
oraz „utratę świadomości sytuacyjnej”. Błędy Rosjan uznano za „mające
wpływ” na zdarzenie lotnicze – jako jedne z wielu.

Czy praca kontrolerów stanie się przedmiotem analiz ekspertów
pracujących dla prokuratury? Śledczy dotąd sygnalizowali, że będzie
zlecona opinia fonoskopijna dotycząca rozmów na wieży (po zakończeniu
prac nad analizą nagrań z samolotu Jak-40), ale na razie nie wiadomo,
czy towarzyszyć jej będzie także opinia psychologiczna. NPW w tej
kwestii wypowiada się wstrzemięźliwie.

– Aktualnie taka opinia nie została wywołana. O planach czy zamierzeniach nie informujemy – zaznacza prokurator Wójcik.

Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/42587,opinia-do-poprawki.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

199. 30 wniosków w 3 miesiąceO

30 wniosków w 3 miesiące

O trzy miesiące przedłużono śledztwo dotyczące nieprawidłowości w działaniach prokuratorów wojskowych w śledztwie smoleńskim.

Jak poinformował „Nasz Dziennik” ppłk Sławomir Schewe, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, śledztwo przedłużono m.in. z uwagi na liczne wnioski mec. Piotra Pszczółkowskiego. W ostatnich miesiącach pełnomocnik złożył w sumie około trzydziestu wniosków, a w ostatnim czasie dziewięć, i dotyczą one „poszczególnych czynności”. Szczegółów prokuratura nie ujawnia.

– Prokurator referent nie udziela szczegółowych informacji w tym zakresie, ponieważ wnioski te są przedmiotem rozpoznania i realizacji. Mogę powiedzieć tylko, że chodzi o dodatkowe ustalenia, przesłuchania konkretnych osób itd. – zaznaczył rzecznik. Jak dodał, termin zakończenia śledztwa został przedłużony po to, by materiał dowodowy niezbędny do podjęcia decyzji końcowej został ustalony w sposób szczegółowy i zgodny z wnioskami stron.

Zaniechane sekcje

– Cieszę się, że śledztwo zostało przedłużone. Ono zmierza ku końcowi. Ustalenia faktyczne w dużej części nie budzą już wątpliwości. Natomiast przed podjęciem dalszych decyzji w tej sprawie niezbędne jest doprecyzowanie pewnych kwestii za pomocą zarówno osobowych źródeł dowodowych, jak i dokumentów. Myślę, że realizacja złożonych przeze mnie wniosków dowodowych zapewni możliwość zamknięcia tego postępowania w terminie do października – powiedział mecenas Pszczółkowski.

Jak ocenił, po realizacji wniosków dowodowych „jasność sytuacji będzie pełna”. – Mam swoją ocenę prawnokarną tego stanu faktycznego, jaki się rysuje, i wydaje się, że śledztwo wymaga tylko niewielkich uzupełnień, by postawić kropkę nad i – dodał.

Zarzuty?

Pełnomocnik pytany, czy postępowanie powinno zakończyć się postawieniem zarzutów, przyznał jedynie, że nie pozwoliłby sobie na wszczynanie postępowania bez uzasadnionego przypuszczenia co do nieprawidłowości w działaniach śledczych. Jednak dodał, że to prokurator prowadzący śledztwo będzie musiał ocenić, czy ustalony stan faktyczny zasługuje na przedstawienie zarzutów. – Ja swoją ocenę mam. Ale nieelegancko wobec prowadzącego postępowanie byłoby ją publicznie ujawniać, zanim prokurator podejmie decyzję – dodał.

Pszczółkowski wyjaśnia, że ostatni złożony przez niego wniosek dowodowy pochodzi z 24 czerwca i jest następstwem zrealizowanych już przez prokuratora przesłuchań. Podobny charakter mają pozostałe, złożone wcześniej, wnioski.

Poznańskie śledztwo wszczęto w listopadzie ubiegłego roku. Dotyczy ono możliwości niedopełnienia obowiązków oraz możliwości mataczenia przez prokuratorów w śledztwie smoleńskim. Chodzi o to, że śledczy nie wnioskowali o udział i nie brali udziału w sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, a także nie przeprowadzili tych sekcji po przetransportowaniu ciał ofiar do Polski.

W śledztwie przesłuchany został m.in. były szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski oraz trzej prokuratorzy, którzy tuż po katastrofie przebywali w Moskwie. W dniach 10-11 kwietnia 2010 r. do Rosji polecieli: gen. Parulski, płk Waldemar Praszczyk, płk Zbigniew Rzepa, płk Ireneusz Szeląg, ppłk Anatol Sawa, ppłk Tomasz Mackiewicz, ppłk Janusz Wójcik. Po trzech dniach dołączył do nich prok. Marek Pasionek.

Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/42656,30-wnioskow-w-3-miesiace.html




Ekspertyzy
trotylowe pod kontrolą Rosji? Szef Instytutu Chemii i Radiometrii
kształcił się w Moskwie i zdobywał medale za działalność partyjną w PRL

Roman Jóźwik pełnił w PZPR funkcję kierownika grupy partyjnej.
Wśród odznaczeń ma m.in. złoty i srebrny Krzyż Zasługi oraz wiele medali
resortowych.

Antoni
Macierewicz: „Pozostawienie Rosjanom niezabezpieczonych śladów
materiałów wybuchowych to po prostu przestępstwo”. O trotylu we wraku
tupolewa

„Okłamywanie opinii publicznej podczas konferencji, że przebadano
wszystkie znalezione ślady, pokazuje skalę mistyfikacji, jakiej
dokonano. Bo przecież jest oczywiste, że nie zbadano tego co
najważniejsze – wnętrza samolotu.”

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

200. Tak mataczy Tusk Kancelaria

Tak mataczy Tusk

Kancelaria premiera ukrywa przed rodzinami ofiar
informacje o prokuratorskich pismach kierowanych do niej w sprawie
zwrotu dowodów. Po wyroku sądu trzy ważne dokumenty nagle się odnalazły.

Informacji o staraniach podejmowanych przez polskie organy władzy w
sprawie m.in. zwrotu wraku rządowego Tu-154M, który rozbił się pod
Smoleńskiem, domagało się kilkoro przedstawicieli rodzin ofiar, m.in.
Beata Gosiewska i Jacek Świat.

Więcej na ten temat w jutrzejszym „Naszym Dzienniku”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

201. Minister Sikorski w sądzie.

Minister
Sikorski w sądzie. Zaprzecza, że mówił do prezydenta po katastrofie
smoleńskiej: "Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę"

"Wszyscy byliśmy wstrząśnięci do głębi, a premier Tusk rozpłakał
się, gdy odczytywałem listę pasażerów" - mówił minister spraw
zagranicznych.

W czwartek Sąd Okręgowy Warszawa-Praga przesłuchał Sikorskiego jako
świadka w procesie cywilnym, jaki prezydent Bronisław Komorowski
wytoczył posłowi PiS Jackowi Sasinowi za przytoczenie w "Naszym
Dzienniku" rzekomych słów Komorowskiego i Sikorskiego z 2010 r.

Strony procesu były reprezentowane przez adwokatów. Sprawę odroczono do 30 lipca, kiedy możliwe jest zakończenie procesu.

Prezydent skierował przeciw Sasinowi - b. wiceszefowi
Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - pozew o ochronę swych dóbr
osobistych.
Przyczyną była wypowiedź Sasina z października 2011
r. dla "Naszego Dziennika". Mówił tam o kulisach przejmowania władzy
przez Komorowskiego po śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie
smoleńskiej.

Padły m.in. takie słowa:

Sami słyszeliśmy z Maciejem Łopińskim od personelu obsługującego
gości w jednej z placówek prezydenckich w Warszawie, jak niedługo po
katastrofie świetnie bawili się na zakrapianym alkoholem spotkaniu
Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Według relacji byli
wówczas w doskonałych nastrojach i w pewnym momencie Komorowski miał
podobno powiedzieć do Sikorskiego: "Lecha nie ma, ale został nam jeszcze
ten drugi". Na co Sikorski: "Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną
tutkę".
Jak nam mówiono, takie słowa tam wtedy padały.

W czwartek Sikorski w sądzie oświadczył - jak podkreślił -
"kategorycznie", że nie było takich wypowiedzi ani Komorowskiego, ani
jego samego.

One są zmyślone w 100 proc.

- oświadczył.

Takie słowa z ust ówczesnej głowy państwa bym zapamiętał

- powiedział szef MSZ.

Nigdy nie kłamię

- dodał.

Według Sikorskiego także "rzekoma zakrapiana kolacja nigdy nie miała miejsca".

Brak mi słów na opis oburzenia, jakie odczuwam w związku z taką insynuacją

- odparł na pytanie sądu o zwrot, że wraz z Komorowskim "świetnie się bawili".

Pytany przez pełnomocnika Sasina mec. Grzegorza Rybickiego o
charakter swej znajomości z Komorowskim, Sikorski zeznał, że to
"znajomość podszyta rywalizacją", bo obaj byli kontrkandydatami w
prawyborach PO przed wyborami prezydenckimi.

Byliśmy na "ty" od wielu lat; nie znaliśmy się bliżej prywatnie

- dodał.

Sąd uchylił pytania pełnomocnika pozwanego o słowa
Sikorskiego o tym, że "prezydent nie powinien być niski" i "dorżniemy
watahę".
Według Rybickiego ich uchylenie było bezpodstawne, bo wiązały się ze sprawą.

Sikorski podkreślił, że ma osobisty stosunek do sprawy, bo był zaproszony na pokład Tu-154 lecącego 10 kwietnia do Smoleńska.

Mam świadomość, że mogłem być jednym z pasażerów, wśród których byli moi podwładni; znałem też 80 proc. pasażerów

- zeznał. Przypomniał, że to on poinformował o katastrofie premiera, marszałka Sejmu i prezesa PiS.

Wszyscy byliśmy wstrząśnięci do głębi, a premier Tusk rozpłakał się, gdy odczytywałem listę pasażerów

- dodał.

Pozew wnosi, by sąd nakazał Sasinowi przeprosiny w "NDz", w których
miałby on przyznać, że informacja o takiej rozmowie jest nieprawdziwa.
Pozew - oprócz kosztów wykupu ogłoszenia – nie zawiera roszczeń natury
finansowej. Rybicki wnosi o jego oddalenie.

Sasin ma 30 lipca zeznawać jako pozwany, choć pełnomocnik powoda mec.
Roman Nowosielski wnosił do sądu o rezygnację z jego przesłuchania.

Mój klient chce zeznawać m.in. o zachowaniach powoda wobec Lecha
Kaczyńskiego przed 10 kwietnia oraz o motywach jego wypowiedzi dla "NDz"

- mówił Rybicki.

Nowosielski nie wniósł o przesłuchanie prezydenta - choć taki wniosek był w pozwie.

W 2012 r. Sasin mówił PAP, że zdziwił go ten pozew. Dodał, że dotyczy on "jednego, dwóch zdań w dużym wywiadzie".

Prezydent Komorowski nie zwrócił się do +Naszego Dziennika+ z prośbą o polemikę czy sprostowanie

- powiedział Sasin.

Czym innym jest polemika, a czym innym zwykłe kłamstwo

- mówiła wtedy szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek.

Zgodnie z prawem to na pozwanym ciąży obowiązek wykazania
prawdziwości swych słów lub choćby dowiedzenia, że działał w interesie
publicznym, wobec czego nie może ponosić odpowiedzialności cywilnej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

202. Ambasador USA w Polsce:

Ambasador USA w Polsce: "wyjaśnienie katastrofy to sprawa Polski". Rząd nie prosił NATO o pomoc

"Tragedia smoleńska była straszna, znałem osobiście kilka osób,
które zginęły w tej katastrofie. Parę razy miałem smutną możliwość
składania hołdu ofiarom."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

203. Śledztwo smoleńskie nadal w

Śledztwo smoleńskie nadal w impasie. Braki w rosyjskiej dokumentacji medycznej

Polscy prokuratorzy zwrócą się do strony rosyjskiej o uzupełnienie
dokumentacji medycznej ofiar katastrofy smoleńskiej - powiedział IAR
podpułkownik Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowe

Chodzi o dokumenty, które Rosjanie przesłali nam w
maju. Po analizie, przeprowadzonej przez jednego z naszych śledczych,
okazało się, że akta nie są kompletne i nie wyczerpują całości sprawy.

Polscy
prokuratorzy ciągle czekają na zrealizowanie w pełni naszych wniosków o
rosyjską pomoc prawną. Dotąd Rosjanie nie przekazali nam między innymi
wraku Tupolewa oraz rejestratorów lotu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

204. Szef MSZ przesłuchany ws.

Szef MSZ przesłuchany ws. rzeczy ofiary katastrofy smoleńskiej

Szef MSZ Radosław Sikorski został w czwartek przesłuchany jako
świadek w śledztwie dot. zaginięcia obrączki i uszkodzenia dowodu
osobistego należących do Tomasza Merty, jednej z ofiar katastrofy
smoleńskiej – poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie
.

Śledztwo w sprawie “zaboru w celu przywłaszczenia” po katastrofie
smoleńskiej złotej obrączki Tomasza Merty oraz sygnetu Wojciecha
Seweryna zostało umorzone w pierwszej połowie maja wobec braku danych
dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełniania czynu zabronionego.
Umorzony został wtedy również – wobec braku znamion czynu zabronionego –
wątek dotyczący uszkodzenia dowodu osobistego Merty.

Na to postanowienie zażalenie złożył pełnomocnik wdowy po Tomaszu
Mercie, mec. Bartosz Kownacki. Zażalenie w czerwcu zostało uwzględnione
przez prokuraturę, a śledztwo wznowiono.

- Prokuratura nie przesłuchała szeregu świadków, chodzi też o ustalenie pewnej dokumentacji – wskazał mec. Kownacki, mówiąc o argumentach zażalenia. 

Rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusz
Ślepokura powiedział, że mec. Kownacki uczestniczył w przesłuchaniu i
zadawał pytania ministrowi. Dodał, że w sprawie zaplanowano jeszcze
przesłuchania b. konsula z ambasady w Moskwie i dyrektora generalnego
Służby Zagranicznej MSZ. Przesłuchania te mają odbyć się w sierpniu.

Mec. Kownacki ocenił, że poza wezwanymi już świadkami w sprawie powinny być przesłuchane jeszcze inne osoby.

- Będę miał kolejne wnioski dowodowe w sprawie kolejnych świadków z
kierownictwa resortu spraw zagranicznych, powinni być też przesłuchani
pracownicy niższego szczebla
– zaznaczył adwokat. Dodał, że
aktualnie termin śledztwa jest określony do końca sierpnia, ale jego
zdaniem w tym terminie sprawa najprawdopodobniej się nie zakończy.

Sikorski nic nie pamięta

Niepokojący jest szerzący się wirus „niepamięci” w MSZ – ocenia mec. Kownacki
Niepokojący jest szerzący się wirus „niepamięci” w resorcie spraw
zagranicznych. Niestety w wyniku tego przesłuchania bardzo nieznacznie
posunęliśmy się do przodu w ustalaniu faktów dotyczących sprawy
zaginięcia i zniszczenia rzeczy należących do wiceministra kultury
Tomasza Merty – powiedział w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl mec.
Bartosz Kownacki, pełnomocnik Magdaleny Pietrzak-Merty.

Dodał jednocześnie, że efektem dzisiejszych zeznań będzie
sformułowanie kolejnego wniosku dowodowego o przesłuchanie kolejnych
świadków.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

205. Prokuratura: dłuższe śledztwo

Prokuratura: dłuższe śledztwo ws. sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej


Co najmniej trzy miesiące dłużej potrwa śledztwo dotyczące rzekomych
błędów prokuratorów badających katastrofę smoleńską. Chodzi o zarzut,
że nie brali udziału w sekcjach zwłok ofiar tamtej tragedii. Sprawę
wszczęto z zawiadomienia pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego, a wyjaśnia
ją poznańska Wojskowa Prokuratura Okręgowa.

– W trwającym śledztwie wykonaliśmy wszystkie
zaplanowane czynności, ale krótko przed jego zakończeniem zawiadamiający
złożył nowe wnioski – mówi ppłk Sławomir Schewe,
rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Chodzi o
przesłuchanie kolejnych świadków, uzyskanie dokumentów oraz opinii
biegłych. Czego konkretnie mają dotyczyć ich wypowiedzi, tego w tej
chwili nie mogę ujawnić – dodaje.Zawiadomienie zostało złożone po tym, jak okazało się, że doszło do
błędów podczas identyfikacji niektórych ofiar. A to z kolei doprowadziło
do tego, że kilku tragicznie zmarłych (m.in. ostatni prezydent na
uchodźstwie Ryszard Kaczorowski) znalazło się w niewłaściwych grobach i
musiało dojść do ich ponownych pochówków.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

206. znów? A co na to Putin?

Rząd szykuje ściągnięcie wraku tupolewa

Resort obrony przygotowuje się do przetransportowania do Polski szczątków rozbitego w Smoleńsku Tu-154M.

Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) ma gotowy
projekt założeń do zmian w ustawie Prawo lotnicze. Głównym celem nowych
przepisów jest umożliwienie cywilnym samolotom lądowania na lotniskach
wojskowych. Wprowadzenie takiego rozwiązania związane jest z
przygotowaniami do przewiezienia z Rosji do Polski rozbitego
prezydenckiego tupolewa.

- Projektowane rozwiązanie, wpisujące się w oczekiwania gremiów
lotnictwa państwowego, w szczególności wojska, umożliwia wykorzystanie
cywilnych statków powietrznych (cywilnych ciężkich samolotów
transportowych) w realizacji zadań Sił Zbrojnych RP z akcentem na
właściwe zabezpieczenie procesu wycofywania polskiego kontyngentu
wojskowego z Afganistanu oraz wyjątkowy i szczególny transport wraku
polskiego państwowego statku powietrznego Tu-154M, który wykonywał w
dniu 10 kwietnia 2010 r. lot z najważniejszymi przedstawicielami
Rzeczypospolitej Polskiej na pokładzie – pisze w projekcie Czesław
Mroczek, sekretarz stanu, wiceminister obrony narodowej.

W projekcie wyraźnie podkreślono, że nowe przepisy mają umożliwić
wykonywanie, z zachowaniem wysokiego poziomu bezpieczeństwa, samolotom
cywilnym operacji lotniczych na lotniskach wojskowych nie będących
lotniskami użytku publicznego. Jednocześnie mają zostać uproszczone
procedury wydawania zezwoleń na wykonywanie tego typu operacji. MON chce
też wprowadzić pojęcie państwowego statku powietrznego poprzez
wprowadzenie  definicji cywilnego statku powietrznego o statusie
państwowego statku powietrznego.

- Gotowość operacyjna lotnisk wojskowych jest utrzymywana przez całą
dobę i o każdej porze roku. Nowe przepisy pozwolą na uniknięcie
problemów z transportem ładunków wielkogabarytowych i wprowadzą skrócony
i uproszczony algorytm pozyskiwania i wydawania zezwoleń
dyplomatycznych na wylot i wlot w polską przestrzeń powietrzną i
lądowanie na lotniskach wojskowych – wyjaśnia Czesław Mroczek.

Projekt Rada Ministrów ma przyjąć tuż po wakacjach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

207. "Istnieje obawa, że mamy do

"Istnieje
obawa, że mamy do czynienia z próbą podstawienia sfałszowanego
materiału". Macierewicz o planach pobrania nowych próbek z wraku. NASZ
WYWIAD

"Wszystkie wypowiedzi publiczne, a także materiał dowodowy, który
jest w naszej dyspozycji, wskazuje, że próbki wtedy pobrano i do Polski
je przywieziono. Więc istnieje obawa, że mamy do czynienia z próbą
oszustwa".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

209. Biegli zakończyli trwające od

Biegli zakończyli trwające od 22 lipca prace w Smoleńsku

Żandarmeria Wojskowa przetransportowała ponad 300 próbek do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego policji.
Próbki zostaną poddane badaniom laboratoryjnym. Wyniki badań mamy nadzieję poznać do końca roku
- dodał ppłk Wójcik. Jak podkreślił, właśnie w środę wczesnym
popołudniem specjalny patrol Żandarmerii Wojskowej przetransportował
próbki do CLK.

8 sierpnia prokuratura ujawniła, że biegli zakończyli trwające od 22
lipca prace w Smoleńsku, gdzie zabezpieczono ponad 300 próbek, które
polski prokurator oraz czterech biegłych przewieźli następnie do kraju.
Próbki pobierano z elementów foteli samolotu Tu-154M, a także z
pojedynczych elementów z wraku maszyny znajdujących się w workach
zabezpieczających fotele. Oprócz próbek z Rosji przewieziono też
dokumentację fotograficzną i zapis wideo obrazujący prace biegłych.

Pobyt biegłych w Smoleńsku był poprzedzony skierowaniem w maju do
strony rosyjskiej wniosku o pomoc prawną, w którym postulowano
umożliwienie ponownego przebadania, przy użyciu przenośnych detektorów,
elementów foteli samolotu oraz pobranie próbek w postaci wycinków i
ekstraktów do dalszych badań laboratoryjnych w Polsce.Przeprowadzone w Polsce szczegółowe badania laboratoryjne próbek -
zarówno pobranych jesienią 2012 r., jak i latem tego roku - stanowić
będą jeden z elementów opinii biegłych z Zakładu Fizykochemii
Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Opinia ta - jak
wcześniej informowała NPW - sporządzona będzie dodatkowo m.in. w oparciu
o wyniki przeprowadzonych badań laboratoryjnych próbek zabezpieczonych z
ekshumowanych dotychczas zwłok ofiar katastrofy, wyniki badań próbek z
brzozy oraz wnioski wynikające z oględzin wraku i miejsca katastrofy.

Andrzej Seremet jedzie do Moskwy na konferencję

Zaproszenie przekazał prokurator generalny Federacji Rosyjskiej Jurij Czajka.
Prokuratura Generalna
potwierdziła, że Andrzej Seremet weźmie udział w 18. konferencji
Międzynarodowej Organizacji Prokuratorów, która we wrześniu ma się odbyć
w Moskwie.

Zaproszenie Andrzejowi Seremetowi przekazał prokurator generalny Federacji Rosyjskiej Jurij Czajka, gdy przebywał w Polsce - powiedział Maciej Kujawski z PG potwierdzając, że polski prokurator generalny wybiera się na tę konferencję.

Założona w 1995 r. w Wiedniu Międzynarodowa Organizacja Prokuratorów (International Association of Prosecutors - IAP) zrzesza 145 instytucji z prawie stu krajów oraz około 1500 członków indywidualnych. Moskiewską konferencję zatytułowano Prokurator i praworządność. Wiadomo, że posłanie do jej uczestników ma skierować prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

210. "Do chwili obecnej nie są

"Do chwili obecnej nie są zbadane próbki z ciał ofiar. Dlaczego tak się dzieje?" NASZ WYWIAD z mec. Pszczółkowskim

"Nie do przyjęcia jest sytuacja, że najpierw prokuratura mówi, że
musimy czekać sześć miesięcy na wyniki badań, ponieważ one są
długotrwałe, a trzeba zbadać jednocześnie wszystkie próbki, a teraz
okazuje się, że zbadana została jedynie część prób, że wydane zostało
sprawozdanie. Skąd taka zmiana?"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

211. Mec. Pszczółkowski: "Pan


Mec. Pszczółkowski: "Pan prokurator raczył sobie zakpić ze mnie"


Naczelna Prokuratura Wojskowa swoimi komunikatami bardziej dezinformuje niż informuje.

O zamieszaniu w sprawie próbek z wraku i sprzecznych
informacjach ze strony prokuratorów wojskowych rozmawiamy z mec. Piotrem
Pszczółkowskim, pełnomocnikiem kilku rodzin - ofiar katastrofy
smoleńskiej.

STEFCZYK.INFO: Jak ocenia
pan twierdzenia prokuratury, że nigdy nie mówiła, iż próbki z ciał i
próbki z wraku będą badane jednocześnie?

Mec. Piotr Pszczółkowski:
(śmiech) Pozostaję w głębokim przekonaniu, że tak była uzasadniona
zwłoka w podjęciu badań próbek z ciał, które były chronologicznie
najwcześniejsze. Przypomnę sekwencję zdarzeń. Najpierw 30 października
redaktor Cezary Gmyz napisał w „Rzeczpospolitej” opublikował artykuł pt.
„Trotyl na wraku tupolewa”. W tym samym dniu odbyła się konferencja
prasowa, na której usłyszeliśmy twierdzenie pana prokuratora Szeląga,
że nic nie znaleziono, ale na wyniki badań trzeba będzie czekać pół
roku. Prokurator Szeląg uzasadniał długą zwłokę w oczekiwaniu na badania
próbek m.in. niepewnością co do tego, kiedy te próbki zostaną
przywiezione. W końcu trafiły do Polski 5 grudnia, ale proszę pamiętać,
że wcześniejsze doświadczenia z Federacją Rosyjską wskazywały, o czym
mówili też prokuratorzy, że może to trwać nawet kilka miesięcy. W mojej
głowie pojawiała się taka myśl: po co czekać na bliżej nieokreślone w
czasie - mówię o stanie wiedzy na dzień 30 października – sprowadzenie
próbek z Rosji, można do tych badań użyć posiadanych przez prokuraturę z
ekshumowanych zwłok. I wówczas m.in. do mnie dotarł komunikat - który
też był w świadomości całej opinii publicznej, tak że nawet się nie
zastanawiałem, skąd to wiem – że tych badań na obecność materiałów
wybuchowych nie da się wykonać dopóki nie zostaną zrobione badania wraku
tupolewa i z miejsca zdarzenia, gdyż taka jest metodologia biegłych, że
oni chcą to wszystko badać razem, w jednym czasie. Taki był wówczas
przekaz.

Czyli co, plączą się o własne nogi? Może liczą na krótką pamięć?

W każdej innej sytuacji powinno dojść do
zbadania próbek z ciał ofiar w okresie pomiędzy publikacją artykułu o
trotylu na wraku tupolewa, a 5 grudnia. Ale do tego nie doszło.
Dlaczego? Ano dlatego, że kazano nam oczekiwać na przywiezienie próbek z
Rosji. Później zaś okazało się, że po pierwsze próbki z Rosji nie
zostały przywiezione w jednym czasie, gdyż jedne przyjechały 5 grudnia, a
druga partia w sierpniu tego roku. W międzyczasie mimo badań tych
próbek przywiezionych 5 grudnia, mimo upublicznienia tzw. sprawozdania z
tych badań, nie objęto tymi badaniami próbek z ciał ofiar katastrofy, a
co więcej – z tego co mówi teraz prokuratura – będzie możliwe
przebadanie tych próbek po zbadaniu próbek z wraku. Mniemam, że chodzi o
te ostatnio przywiezione próbki.

Nie stało nic na przeszkodzie, żeby
można było poznać 28 czerwca wyniki badań próbek z ekshumowanych ciał.
Między innymi z tego powodu, że po upublicznieniu, także po zapoznaniu
się ze sprawozdaniem, zorientowałem się, że ono nie obejmuje badań
próbek pobranych chronologicznie najwcześniej, z ciał ofiar katastrofy.
Dlatego postanowiłem złożyć wniosek o włączenie się w proces badań biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego, bo ja muszę zrozumieć skąd się ta różnica wzięła.

Prokuratura twierdzi, że w pana i
pana mecenasa Stefana Hambury wniosku z 7 sierpnia nie było postulatu
waszego udziału w przekazaniu próbek do Centralnego Laboratorium
Kryminalistycznego.

Jeśli treści tego wniosku nie rozumiał tak szeroko, że dotyczył on
także momentu przekazania, czy zapoznania, bo nie chodziło o samo
przekazanie, a o to, aby zobaczyć jakie te próbki są, w jakich warunkach
są przechowywane, to oświadczam: to nie ma żadnego znaczenia, dlatego,
że w momencie, gdy rozmawiałem z prokuratorem Karolem Kopczykiem i ja go
o to pytałem. Więc jeśli prokuratura ta chce czytać te wnioski
kazuistycznie, to chcę powiedzieć iż nikt mi nie zabronił składać
wniosków ustnie. Szereg wniosków jest tak składanych i są one
realizowane. W rozmowie z panem ppłk. Kopczykiem 19 sierpnia
poinformowany o tym, że przekazanie próbek do CLK będzie 21 sierpnia,
zapytałem czy mogę przyjechać. Wówczas usłyszałem, że to nie jest
czynność procesowa i nie przewiduje się podczas niej udziału stron.
Zatem to co napisał pan płk. Wójcik w komunikacie (w komunikacie NPW
jest zdanie: „przebieg przekazania tych próbek obserwowali bez
jakichkolwiek trudności przedstawiciele mediów”, to ja to rozumiem jako
niezbyt elegancka kpina z zawodu adwokata.  

Przy całym szacunku do działalności
mediów, zwłaszcza przy sprawie smoleńskiej, to moje zadania i zadania
mediów są inne. Moja rola w procesie przekazywania próbek nie może być
porównywana do – jak pan prokurator raczył zakpić sobie w komunikacie,
do roli dziennikarza.

Sens mojego – jako adwokata i
pełnomocnika procesowego – polega na zapoznaniu się z dokumentami, z
warunkami przechowywania, zobaczyć kto co komu przekazał, jakie ilości,
czy próbki
są właściwie pokwitowane. Ja gwarantuję swoją osobą prawidłowy przebieg
czynności. I teraz najważniejsze. Jak ppłk Kopczyk powiedział,
przekazanie próbek do CLK to nie jest czynność protokolarna i nie
przewiduje on udziału stron, to ja wystąpiłem o wgląd dokumentów
dotyczących tego przekazania. 22 sierpnia mogłem do nich zajrzeć. To
nawet świadczy, że chciałem uczestniczyć w czynnościach przekazania
próbek.

ROZMAWIAŁ Sławomir Sieradzki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

212. znów jedzie

Andrzej Seremet jedzie na do Moskwy. Będzie rozmawiał o wraku tupolewa


Prokurator generalny Andrzej Seremet jedzie w niedzielę do Moskwy na
międzynarodową konferencję prawniczą. Spotka się tam z kierownictwem
rosyjskiej prokuratury i komitetu śledczego; chce mówić o zwrocie wraku
tupolewa i pomocy prawnej w śledztwie smoleńskim.

Seremet jedzie do Moskwy na 18. doroczną konferencję
Międzynarodowej Organizacji Prokuratorów. "Zaproszenie Andrzejowi
Seremetowi przekazał prokurator generalny Federacji Rosyjskiej Jurij
Czajka, gdy przebywał w Polsce"
- informowała PAP w sierpniu Prokuratura
Generalna.



W środę rzecznik PG Mateusz Martyniuk poinformował, że w czasie
wizyty w Rosji Seremet ma się spotkać ze swym odpowiednikiem
prokuratorem generalnym Federacji Rosyjskiej Jurijem Czajką oraz
Aleksandrem Bastrykinem - przewodniczącym Komitetu Śledczego FR.
"Rozmowy mają dotyczyć pomocy prawnej i współpracy w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej" - podkreślił Martyniuk.

Prokurator
Seremet od roku nie odpowiada na pytania o Smoleńsk, ale o procesie
Matki Madzi gaworzy przez kwadrans. Dlaczego? Nasz wywiad z red. Anitą
Gargas

Dziennikarka ujawnia nam, że pracuje z ekipą nad nowym filmem. Byli
już w Smoleńsku, ustalili sporo nowych faktów, dotarli do nowych
świadków.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

213. Katastrofa w Smoleńsku.

Katastrofa w Smoleńsku. Zaczyna się "kryzys śledztwa"?

Prokuratura odrzuciła wniosek rodzin smoleńskich o możliwość
uczestniczenia ich przedstawicieli w procesie badania próbek Tu-154M.

Zdaniem Macierewicza argumenty uzasadniające odrzucenie wniosku przedstawione przez prokuraturę są kompromitujące. Jeden z nich - jak podkreślił - wskazywał, że czynność badania próbek będzie można powtórzyć. - To oczywisty fałsz - uważa poseł. Zaznaczył, że próbki ulegają zniszczeniu podczas badania, więc ich powtórne badanie jest niemożliwe.

Według polityka PiS najbardziej kompromitującym argumentem prokuratury była obawa, że przez dopuszczenie przedstawicieli pokrzywdzonych do procesu badania próbek powstaną dwie różne opinie.

W drugiej połowie sierpnia Żandarmeria
Wojskowa przetransportowała ponad 300 próbek zabezpieczonych w Smoleńsku
do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Próbki zostaną
poddane badaniom laboratoryjnym. Wyniki mają być znane do końca roku.

8 sierpnia prokuratura ujawniła, że biegli
zakończyli trwające od 22 lipca prace w Smoleńsku, gdzie zabezpieczono
ponad 300 próbek, które polski prokurator oraz czterech biegłych
przewieźli następnie do kraju. Próbki pobierano z elementów foteli
samolotu Tu-154M, a także z pojedynczych elementów z wraku maszyny
znajdujących się w workach zabezpieczających fotele. Oprócz próbek z
Rosji przewieziono też dokumentację fotograficzną i zapis wideo
obrazujący prace biegłych.

Jesienią zeszłego roku, podczas
wcześniejszego pobytu prokuratora oraz biegłych w Rosji, pobrano łącznie
258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z
wraku. Uznano jednak, że z uwagi na warunki atmosferyczne panujące w
Smoleńsku na przełomie września i października nie ma możliwości
pobrania próbek z foteli wraku samolotu.

Próbki pobrane jesienią 2012 r. trafiły do
kraju w grudniu, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium
Kryminalistyczne Policji w Warszawie. W końcu czerwca NPW informowała, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M.

Przeprowadzone w Polsce szczegółowe badania
laboratoryjne próbek - zarówno pobranych jesienią 2012 r., jak i latem
tego roku - stanowić będą jeden z elementów opinii biegłych z Zakładu
Fizykochemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Opinia
ta - jak wcześniej informowała NPW - sporządzona będzie dodatkowo m.in.
w oparciu o wyniki przeprowadzonych badań laboratoryjnych próbek
zabezpieczonych z ekshumowanych dotychczas zwłok ofiar katastrofy,
wyniki badań próbek z brzozy oraz wnioski wynikające z oględzin wraku i
miejsca katastrofy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

214. Prokurator generalny RP

Prokurator generalny RP Andrzej
Seremet oświadczył w Rosji, że Polska będzie dążyć do zwrotu wraku przed
zakończeniem śledztwa. Co innego mówił w zeszłym roku w rozmowie z
"Gazetą Wyborczą"

Seremet, który uczestniczy w Moskwie w XVIII Dorocznej Konferencji i
Zgromadzeniu Ogólnym Międzynarodowego Stowarzyszenia Prokuratorów
(IAP), powiedział to w wywiadzie dla agencji ITAR-TASS.

(..)

Prokurator generalny RP podkreślił, że na pewno poruszy sprawę zwrotu
wciąż znajdującego się na lotnisku w Smoleńsku wraku Tu-154M i terminu
przekazania Polsce materiałów, o które występowała Wojskowa Prokuratura
Okręgowa w Warszawie. - Dotyczą one statusu lotniska i zakresu
obowiązków jego pracowników - wyjaśnił.

Seremet oświadczył też, że nie sądzi, by zakończenie polskiego
śledztwa było możliwe w tym roku. - Brakuje nam końcowej dokumentacji
medycznej, dokumentów związanych z lotniskiem i personelem, wraku
samolotu i rejestratorów pokładowych - wyliczył.

Pytany o możliwość zakończenia polskiego śledztwa przed zwrotem
wraku, prokurator generalny RP oznajmił, że "prokuratorzy chcieliby mieć
go do swojej dyspozycji, ponieważ - po pierwsze - jest to własność
państwa i - po drugie - ważny dowód rzeczowy". - W każdym razie będziemy
dążyć do tego, aby wrak został zwrócony Polsce przed zakończeniem
śledztwa
- zaznaczył.

Co innego Seremet mówił w kwietniu 2012 r. w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- - Śledztwo może się zakończyć, zanim Rosjanie nam te przedmioty
oddadzą (wrak i czarne skrzynki - red.).

http://www.rp.pl/artykul/600898,1046236-Seremet--Chcemy--by-Rosja-odzysk...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

215. Głos Rosji

Współpraca polskiej i rosyjskiej prokuratury układa się dobrze



Prokurator
generalny Polski Andrzej Seremet jest usatysfakcjonowany współpracą
polskiej i rosyjskiej prokuratury. Poinformował on o tym w wywiadzie dla
ITAR TASS przed wyjazdem na rozpoczynającą się dzisiaj w Moskwie 18.
doroczną konferencję Międzynarodowego Stowarzyszenia Prokuratorów.

„Współpraca
prokuratur generalnych Polski i Rosji układa się dobrze. Często się
spotykamy” – stwierdził on, podkreślając, że śledztwo w sprawie
katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem nadaje temu współdziałaniu nieco
inny impuls”. „Nie byłoby tak intensywne, gdyby nie to śledztwo,
wymagające od nas stałego utrzymania kontaktów. Zdarzenie to ma
charakter bezprecedensowy, jeśli chodzi o intensywność współpracy
międzynarodowej” – wyjaśnił Seremet.

Poruszając
kwestię rozpoczynającej się w Moskwie konferencji, Seremet podkreślił,
że jest to wyjątkowo ważne forum, ponieważ „gromadzi wszystkich
przedstawicieli organizacji prokuratorskich na świecie i ma szerszy
zasięg, niż wiele innych forów, w tym także na szczeblu Unii
Europejskiej”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

216. Joanna Racewicz rozpoczyna smoleńskie śledztwo

Jest mi wstyd, po prostu wstyd, że pozwalamy, jako duży kraj w samym środku Europy, żeby tak sobą pogrywać – mówi Joanna Racewicz o oficjalnym śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej w rozmowie z Magdaleną Rigamonti.
Prowadzi pani dziennikarskie śledztwo?
A jak pani sądzi? Nie da się przestać czytać – akt, dokumentów z prokuratury, żandarmerii. Nie da się przestać rozmawiać z ludźmi, nie da się nie łączyć faktów. Kilka dni temu dostałam jeszcze jedną rzecz, która należała do mojego męża. Prawie trzy i pół roku po jego śmierci. Być może mój problem i przekleństwo polegają na tym, że piekielnie trudno jest zrobić „pstryk” i powiedzieć sobie: a teraz zamieniam się w zawodowca, myślę profesjonalnie o tym, co się zdarzyło, o psujących się samolotach w 36 Specpułku, o polsko-polskiej wojnie, która zaczęła się przed Smoleńskiem, o katastrofie, w której zginął mój mąż. Myśli pani, że wystarczy zrobić "pstryk” i już się jest zawodową dziennikarką?
(..)
W tej sprawie nie powinno być żadnych "stron”. 10 kwietnia 2010 roku stało się coś, co nie ma odniesienia w historii Polski. Zginęło 96 bardzo szczególnych osób. Wyjaśnienie tego, co się stało powinno być sprawą – przepraszam za patos – narodową. Sprowadzenie wraku do kraju – też. Nie wyobrażam sobie, żeby Niemcy, Francuzi, czy Amerykanie – pozwolili w podobnej sytuacji zwodzić się obietnicami: "oddamy, jak skończymy śledztwo”. A prokurator generalny Andrzej Seremet jedzie do Moskwy i znów słyszy od Bastrykina: "przedłużamy śledztwo do 10 grudnia”. Jakie: "śledztwo” – pytam? Przekładanie papierów z biurka na biurko? Jest mi wstyd, po prostu wstyd, że pozwalamy – jako duży kraj w samym środku Europy – żeby tak sobą pogrywać.
http://www.wprost.pl/ar/416899/Joanna-Racewicz-rozpoczyna-smolenskie-sle...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

217. Gość: mec. Bartosz Kownacki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

218. Przedłużono śledztwo w

Przedłużono śledztwo w sprawie Smoleńska

Do 2 listopada Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przedłużyła
śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez polskich prokuratorów
wojskowych.
Śledztwo zostało wszczęte w listopadzie 2012 roku. Doniesienie w tej
sprawie złożył pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego, mec. Piotr
Pszczółkowski.

- Wpłynęły nowe wnioski
dowodowe złożone przez mec. Pszczółkowskiego. Chcemy rozważyć możliwość
ich wykonania. Jeden dotyczy przesłuchania świadka, dwa - pozyskania
określonych dokumentów
- poinformował ppłk Schewe.

Jak dodał, wnioski dowodowe wpłynęły do
prokuratury w ubiegłym tygodniu. Prokuratura nie informuje szerzej na
temat prowadzonego śledztwa.Według składającego zawiadomienie, wojskowi prokuratorzy, którzy brali udział w czynnościach po katastrofie smoleńskiej na terenie
Federacji Rosyjskiej, mieli nie dopełnić obowiązków, gdyż nie
wnioskowali o udział i nie brali udziału w sekcjach zwłok, a także nie
przeprowadzili tych sekcji także po przetransportowaniu ciał ofiar do
Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

219. PILNEKtoś ingerował w


Warszawska prokuratura umorzyła sprawę telefonu komórkowego
prezydenta Lecha Kaczyńskiego - informuje portal TVN24.pl. Specjaliści
doszli do wniosku, że nikt bezprawnie nie ingerował w telefon głowy
państwa, tuż po katastrofie smoleńskiej. Umorzenie jest nieprawomocne.

Informacje o "manipulacjach" przy telefonie
Lecha Kaczyńskiego 10 i 11 kwietnia 2010 r. w Rosji i odsłuchiwaniu
poczty głosowej pojawiły się w mediach przed rokiem.

Po wielokrotnych monitach strony polskiej, Rosjanie przesłali
wydruk operatora telefonii komórkowej z wykazem połączeń zrealizowanych
przez numer telefonu należący do Lecha Kaczyńskiego od 10 do 12 kwietnia
2010 roku, co pozwoliło zakończyć śledztwo.

"W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych
ustalono, że w dniu 10 kwietnia 2010 r., po katastrofie, miały miejsca
dwa połączenia wychodzące: pierwsze o godz. 12.46, a drugie o godz.
16.24 czasu polskiego; a w dniu 11 kwietnia 2010 r. jedno połączenie
wychodzące o godz. 12.18 czasu polskiego z telefonu użytkowanego przez
prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego właścicielem była Kancelaria
Prezydenta, i były to połączenia z pocztą głosową" - informowała
prokuratura wojskowa, która jeszcze w listopadzie 2011 r. wyłączyła ten
wątek z postępowania dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

Prokuratura rok temu otrzymała oficjalny wniosek
Kancelarii Prezydenta RP o ściganie osoby łączącej się z pocztą głosową
telefonu prezydenta. Ponieważ aparat był własnością kancelarii, to ona
składała wniosek co do przestępstwa kradzieży impulsów. Prokuratura
okręgowa otrzymała także materiały i dowody z prokuratury wojskowej oraz
ABW - m.in. zapoznano się z trzema opiniami ABW dotyczącymi telefonu L.
Kaczyńskiego.

W połowie czerwca zeszłego roku wniosek o ściganie w
sprawie "bezprawnego uzyskania dostępu do informacji" z poczty głosowej
telefonu złożył także Jarosław Kaczyński. Brat zmarłego tragicznie
prezydenta ma w tym śledztwie status "wykonującego prawa
pokrzywdzonego".



Ambasador Polski mówi co widział podczas katastrofy w Smoleńsku

Ambasador Polski mówi co widział podczas katastrofy w Smoleńsku
Po ponad trzech latach naoczny świadek katastrofy w
Smoleńsku, polski ambasador Jerzy Bahr, opowiada co zobaczył w chwili
tragedii. Właśnie wydał książkę pt. "Ambasador".

"Moje wrażenie było takie, że dzień jest ponury. Było dość ciemnawo,
więc to wszystko, całe to otoczenie, nie wyglądało optymistycznie.
Natomiast nie było mgły, albo była bardzo słaba. W bardzo krótkim czasie
zrobiło się kompletnie biało. Pamiętam, że w tym najbardziej
dramatycznym momencie, gdy zdecydowaliśmy się pojechać za strażą
pożarną, to poruszaliśmy się właśnie w takiej bardzo głębokiej mgle. " -
mówi Jerzy Bahr w wywiadzie dla Wirtulanej Polski

"Minął termin przylotu, a harmonogram pobytu delegacji prezydenckiej
był bardzo napięty. W pewnej chwili Rosjanie się nagle jakby zakołysali.
Można powiedzieć, że przysiedli z wrażenia. Jeśli naraz coś dziwnego
dzieje się z całą grupą to znaczy, że coś się stało. Normalnie ludzie
się tak nie zachowują. Nagle pojawiła się też straż pożarna, która we
mgle, przecinając boisko, mknęła w stronę, gdzie miał lądować samolot.
To było coś nienormalnego. Nikt nie jeździ popasie, na którym za chwilę
ma się odbyć lądowanie. Podjąłem decyzję, że jedziemy za tym wozem
strażackim. " - dalej relacjonuje ambasador.

"Widok, który ukazał się moim oczom, był czymś niesłychanym.
Równocześnie był sygnałem jakiegoś niebywałego nieszczęścia. Myślę, że
nawet gdy nie jesteśmy wierzący, to jak się coś strasznego stanie, to
wołamy "O Boże!" I każdy rozumie, dlaczego to zrobiliśmy. Tak samo
zrozumiałe jest, że w chwili takiej tragedii, chcemy podzielić się nią z
najbliższymi. To był odruch. Zresztą trudno to nawet nazwać rozmową. To
był raczej krzyk po jednej i po drugiej stronie słuchawki. "

Cały wywiad do przeczytania na stronie wp.pl.



http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Jerzy-Bahr-o-katastrofie-w-Smolen...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

220. Uniki z BielawnymOd ponad

Uniki z Bielawnym

Od ponad roku nie może ruszyć proces byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego

Obszerność materiału, brak czasu ze strony
sędziego, wypożyczenia akt – to powody, dla których od ponad roku nie
może ruszyć proces byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego.

– Brak wyznaczonego terminu rozprawy wynika zarówno z obszerności
materiału dowodowego, jak i bieżących obowiązków orzeczniczych sędziego
referenta w Wydziale XVIII Karnym – sędzia orzeka w pełnym wymiarze
sesji – wyjaśnia w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” sędzia Agnieszka
Domańska, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Bielawny to jedyny, jak na razie, oskarżony w sprawie związanej z
katastrofą smoleńską. Jednak jego proces ciągle nie może się rozpocząć.
Mimo że akt oskarżenia wpłynął do sądu ponad rok temu.

– W czerwcu ubiegłego roku został skierowany akt oskarżenia –zwraca
uwagę prok. Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej
Warszawa-Praga, która prowadziła śledztwo.

– Teraz gospodarzem postępowania jest sąd i to sąd wyznacza termin
rozprawy – zaznacza, dopytywana o przyczyny opóźnienia. – To wszystko
zależy od sprawy, chodzi o to, jaki jest materiał, część akt jest jawna,
a cześć niejawna, tam była też zmiana właściwości sądu – dodaje.

Pierwotnie Bielawny miał być sądzony przez Sąd Rejonowy dla
Warszawy-Mokotowa. Jednak zasłaniając się zawiłością sprawy, zwrócił się
on do sądu apelacyjnego o przekazanie sprawy do wyższej instancji.
Decyzja o tym zapadła w październiku 2012 roku.

Poza tym akta z powrotem wróciły do prokuratury. – W niniejszej
sprawie akta sprawy w okresie od dnia 8 lutego 2013 r. do dnia 6czerwca
2013 r. były wypożyczone do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w
Warszawie – informuje Domańska.

Kiedy są szanse na wyznaczenie terminu rozpoczęcia procesu? Sąd nie jest w stanie tego precyzyjnie podać.

– W sprawie XVIIIK 321/12 termin rozprawy będzie wyznaczony zgodnie z
kolejnością wpływu spraw do wydziału i referatu sędziego referenta oraz
po zapoznaniu się przez sędziego referenta z całością materiału
dowodowego – akta sprawy liczą ponad 120 tomów – tłumaczy sędzia.

Na byłym wiceszefie BOR ciążą dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy
niedopełnienia od 18 marca do 10kwietnia 2010 r. obowiązków „związanych z
planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych podejmowanych
przez Biuro (…), co skutkowało znacznym obniżeniem bezpieczeństwa
ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, to jest
zapewnienia ochrony Prezydentowi RP i Prezesowi Rady Ministrów”.

Natomiast drugi zarzut odnosi się do poświadczenia 30 marca 2010 r.
nieprawdy w pismach skierowanych do ambasadora w Moskwie i dyrektora
protokołu dyplomatycznego MSZ poprzez wskazanie, że „Ireneusz F. jest
funkcjonariuszem BOR i będzie pełnił zabezpieczenie prasowe wizyty
Prezesa Rady Ministrów planowanej na dzień 7kwietnia 2010 r. w Federacji
Rosyjskiej, co było niezgodne z prawdą i doprowadziło do wystawienia
noty dyplomatycznej, skutkującej wydaniem Ireneuszowi F. wizy pobytowej w
Federacji Rosyjskiej”. Generał nie przyznał się do winy i odmówił
składania wyjaśnień.


  • ABW się pomyliła?

    Rozmowa z mec. Piotrem Pszczółkowskim, pełnomocnikiem Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim

    Spodziewał się Pan umorzenia śledztwa w sprawie uruchomienia 10 i 11 kwietnia 2010 r. na terytorium Rosji prezydenckiej nokii?

    – Są dwa punkty widzenia tej sprawy. Po pierwsze – prokuratury, która
    podjęła autonomiczną decyzję, i mój. W moim przekonaniu, zakres
    materiału, jaki zgromadziła prokuratura, jest niewystarczający do
    zakończenia tego śledztwa. W ramach tego postępowania składałem liczne
    wnioski dowodowe, by podjąć kroki w celu uzupełnienia materiału
    dowodowego, ale – jak widać – prokuratura ich nie zaakceptowała. Podjęła
    taką, a nie inną decyzję – najprawdopodobniej z uzasadnieniem tego
    rodzaju, jak ów lakoniczny komunikat wydany przez prokuraturę okręgową.

    Wynika z niego, że nikt po katastrofie telefonu nie używał, nie
    wykonywał żadnych połączeń, a ostatnie połączenie z tego aparatu
    wykonano rano przed katastrofą.

    – Komunikat jest bardzo lakoniczny. Prawdę mówiąc, oczekiwałem
    szerszego… Należy sobie jednak zadać pytanie, z jakiego powodu na samym
    początku wszczęto to postępowanie. Jakie były ku temu przesłanki?
    Decyzja o umorzeniu implikuje to, że przesłanki były dezinformujące czy
    też wręcz nieprawdziwe. A ja osobiście nie jestem co do tego przekonany.

  • Jerzy Bahr zmienia zeznania ws. katastrofy smoleńskiej

    Ambasador Jerzy Bahr, po 3 latach zmienia zeznania ws.
    katastrofy smoleńskiej. Sprawa dotyczy wiedzy ambasadora na temat
    rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta w Katyniu.

    W jednym z wywiadów ambasador Bahr odpowiada na pytanie kiedy i jak
    dowiedział się o rozdzieleniu tych wizyt. Stwierdził również, iż
    Rosjanie inaczej traktowali wizytę premiera Donalda Tuska, a inaczej
    prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

    W tym kontekście do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta wpłynął
    już wniosek o wznowienie umorzonego śledztwa. Tymczasem informacje te
    nie znalazły się w aktach śledztwa. Poseł Jarosław Zieliński, były
    wiceminister MSWiA zaznacza, że takie sytuacje świadczą o matactwach
    jakie dokonują się w tej sprawie za przyzwoleniem premiera Donalda
    Tuska.

    - Jeśli po tak długim czasie następuje zmiana zeznań tak ważnej
    osoby, jest to kolejny dowód na to, że mamy do czynienia z rodzajem
    zakłamywania tej sprawy, a nie zdeterminowanego działania, które
    zmierzałoby do prawdy. To, co się wiąże z działalnością podkomisji
    państwowych ds. badania wypadków lotniczych, jeszcze wcześniej pod
    przewodnictwem m.in. Jerzego Millera; teraz to, co się dzieje za sprawą
    pana Laska, to co się dzieje w prokuraturze, to co się dzieje w sferach
    rządowych, zwłaszcza jeśli chodzi o ten wielki opór związany z tym, aby
    nie wystąpić do Rosji o przekazanie nam naszej własności – to rodzaj
    wielkiego mataczenia –
    podsumowuje poseł Jarosław Zieliński.

    Poseł dodaje również, że konieczna jest zmiana obecnego rządu, aby
    cokolwiek wyjaśniło się w kwestii tragedii z 10 kwietnia 2010 roku.

    - Zespół został powołany. Ta cała akcja jest prowadzona na zamówienie
    polityczne, na polecenie premiera Donalda Tuska. Nawet nie ukrywano, że
    to właśnie premier, rząd inicjuje taką działalność. Potrzebne są nam
    wielkie zmiany – zmiany władzy, zmiany rządu. To się może dokonać
    poprzez wybory, bo w demokracji to jest jedyna droga, ale mam nadzieję,
    że ten czynnik, wraz z innymi czynnikami, które wskazują na to, że tą
    szkodliwą dla Polski władzę trzeba jak najszybciej skończyć, doprowadzi
    to tego, że Polacy w najbliższych wyborach opowiedzą się za wielką
    zmianą. Nam potrzebna jest nie drobna zmiana, nie korekta tego co jest
    dotąd, a wielka zmiana aksjologiczna, ideowa, polityczna, aby w Polsce
    można było zacząć inaczej patrzeć w przeszłość i w przyszłość
    – dodaje poseł Jarosław Zieliński.

  • Śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku przedłużone. Do kiedy?

    Prokuratura wojskowa uzyskała już wiele dokumentów i opinii odnoszących się do okoliczności tragicznego lotu.
    O kolejne sześć miesięcy - do 10 kwietnia 2014 r. - zostało przedłużone śledztwo w sprawie Smoleńska - poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa.


    - Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej, po rozpatrzeniu wniosku wojskowego prokuratora okręgowego w Warszawie
    o przedłużenie okresu śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej,
    postanowił przedłużyć okres tego postępowania na dalszy czas oznaczony
    do 10 kwietnia przyszłego roku
    - powiedział kpt. Marcin Maksjan z NPW.

    Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie
    wszczęła śledztwo w dniu tragedii - 10 kwietnia 2010 r. Jest ono
    prowadzone w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu
    powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie
    samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent
    RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi
    .

    W sierpniu 2011 r. WPO postawiła zarzuty
    niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r.
    zajmowali dowódcze stanowiska w 36. specpułku. Chodzi o organizację lotu
    Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu.
    Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Za
    zarzucany czyn grozi im do trzech lat więzienia. Wobec podejrzanych
    prokuratorzy nie zastosowali środków zapobiegawczych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

221. W JAKIM CELU NIELEGAŁ KGB TO MÓWI? TUSK MA SIE BAĆ?

Tomasz Turowski o Smoleńsku: trzy osoby dawały bezwarunkowe odruchy życia
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Tomasz-Turowski-o-Smolensku-trzy-...

"Ten samolot tak jakby klapnął w błoto, rozbił się o nie. Stąd nie było może i takiego huku. Rosjanie miejsce katastrofy otaczali żółtymi taśmami, zza których wyszedł pracownik Federalnej Służby Ochrony rosyjskiej FSO. Powiedział, że trzy osoby dawały "żyzniennyje refleksy" czyli bezwarunkowe odruchy życia np. drgawki agonalne. Ale to nie znaczy, że ktoś przeżył - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Tomasz Turowski, "nielegał" wywiadu PRL-u i dyplomata, który 10 kwietnia 2010 roku miał witać prezydenta Lecha Kaczyńskiego na lotnisku w Smoleńsku. Do rozmowy doszło w związku z ukazaniem się książki - wywiadu-rzeki "Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego". "

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

222. Prokurator Seremet twierdzi,

Prokurator Seremet twierdzi, że polskie śledztwo będzie można zakończyć nawet bez oryginałów czarnych skrzynek i wraku Tupolewa

Dysponujemy zgranymi z oryginałów zapisami czarnych skrzynek.
(...) Polscy prokuratorzy i biegli mają pełny dostęp do wraku, badali go
osiem razy.

Najwyższy stopień zaniedbania


Opinia, która pozwoli określić mechanizm
powstania uszkodzeń brzozy, jest w fazie opracowywania przez Centralne
Laboratorium Kryminalistyczne Policji – twierdzi prokuratura.

Materiał, który poddawany jest teraz badaniu, ma odpowiedzieć na
pytanie, w wyniku jakiego działania mechanicznego powstały ślady
znajdujące się na zabezpieczonych kawałkach drewna. I z jakiego
materiału wykonane są odłamki w nim tkwiące.

Na przełomie września i października 2012 r. biegli pobrali i
zabezpieczyli do badań dwa duże fragmenty, po ok. 160 cm, drzewa –
brzozy, w którą miał uderzyć samolot, tracąc fragment lewego skrzydła.

– Z powyższych względów odpowiedź na pytanie, czy na podstawie badań
biegłych prokuratura może wykluczyć wariant, że brzoza, o którą miał
uderzyć tupolew, została ścięta przed 10 kwietnia 2010 r., może zostać
udzielona dopiero po uzyskaniu opinii – tłumaczy prokurator Janusz
Wójcik, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego.

Śledczy przypominają jednak, że prokuratura dysponuje zeznaniami
naocznych świadków, z których wynika, że brzoza rosła w całości do dnia
katastrofy, i dwiema opiniami z analizy teledetekcyjnej zdjęć
satelitarnych lotniska oraz terenów przyległych. Żadna z nich nie
wskazuje, żeby drzewo zostało ułamane przed wypadkiem.

Niestandardowy standard

Jak mówiła wczoraj na II Konferencji Smoleńskiej mec. Małgorzata
Wassermann, standard postępowania w przypadku badania katastrofy
komunikacyjnej jest znany i stosowany od wielu lat. Po pierwsze,
zabezpiecza się miejsce zdarzenia i dopóki odpowiednie służby go nie
udokumentują, nic nie może zostać poruszone.

– Zezwolenie na takie działania są, jeśli ma to służyć prowadzeniu
akcji ratunkowej lub stan miejsca wypadku stanowi zagrożenie dla życia i
zdrowia innych osób – dodała.

W pewnym kanonie mieści się postępowanie w przypadku każdej
katastrofy, także lotniczej. – Pierwszą kwestią jest zabezpieczenie
miejsca katastrofy, kolejną wejście osób wyposażonych w tzw. walizki
kryminalistyczne, i tak zaczynamy zbierać ślady – podkreśliła.

Pierwsze są ślady zapachowe, najbardziej ulotne. Potem teren
podzielony na sektory jest dokumentowany, mierzony, fotografowany, przy
czym dokumentacja ta jest wykonywana w konkretny sposób. Kolejną
czynnością jest pobranie próbek z przedmiotów, ciał i dopiero tak
zabezpieczony teren pozwala na przejście do kolejnych badań.

Istotną kwestią jest – co podkreślają medycy sądowi – by nie ruszać
ciał do czasu udokumentowania ich położenia. Tego rodzaju szczegóły są
istotne. Podobnie duże znaczenie ma stan odzieży ofiar. Następnie
przyjmuje się wersje kryminalistyczne, które w miarę analiz są
eliminowane. Tak wygląda teoria, tymczasem praktyka w przypadku
katastrofy smoleńskiej wyglądała inaczej. Odstąpiono od wszystkiego.

– Nie znamy powodów, dla których tak się stało. Odpowiedzi są różne, w
zależności od tego, kogo i kiedy zapytamy – począwszy od tłumaczeń, że
się nie dało, przez tłumaczenie terenem rosyjskim – oceniła.

Wassermann dokonała też analizy porównawczej dokumentacji medycznej
sekcji zwłok swojego ojca ministra Zbigniewa Wassermanna wykonanych
przez stronę rosyjską oraz polską. Na upublicznienie szczegółów
dotyczących tych materiałów zgodę wyraziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa
w Warszawie.

Okazało się, że Rosjanie w dokumentacji sekcyjnej jej ojca pominęli
kilkadziesiąt charakterystycznych elementów – znaków szczególnych
przebytych chorób. Opisali za to pęcherzyk żółciowy, który został
wycięty Wassermannowi na długo przed katastrofą. Nie zgadzał się też
kolor oczu zmarłego i jego wzrost. Małgorzata Wassermann wskazała też,
że zwłoki jej ojca nie zostały umyte ani przed badaniami sekcyjnymi, ani
po nich, nie dokonano też zaszyć.

W jej ocenie, zaniechania Rosjan pozwalają sądzić, że sekcja, która
miała być przeprowadzona 11 kwietnia 2010 roku na terenie Federacji
Rosyjskiej, jeśli w ogóle była zrealizowana, to została wykonana
skrajnie niechlujnie. – Materiał przekazany przez Rosjan nie spełnia
elementarnych wymogów dokumentacji sekcyjnej w rozumieniu prawa.
Należałoby przyjąć, że sekcji nie było – skwitowała Wassermann. Jej
zdaniem, w tym kontekście niezbędne było podjęcie decyzji o
natychmiastowym wykonaniu sekcji, po przywiezieniu ciał do kraju.

Wassermann uznała też, że działania Rosjan można kwalifikować jako
poświadczenie nieprawdy i zaznaczyła, że prokuratura wojskowa pracuje na
większej ilości podobnej jakości danych.

W dyskusję włączył się Andrzej Melak, który oświadczył, że podobne
nieprawidłowości znalazły się w dokumentacji jego brata. Wynikało z
niej, że mężczyzna miał 195 cm wzrostu, gdy w rzeczywistości mierzył 172
centymetry.

Spore emocje wzbudziło wystąpienie Stanisława Zagrodzkiego, który
dokonał analizy rozmieszczenia ciał ofiar katastrofy, wskazując, że
niektóre z nich – ze śladami nadpalenia – znajdowały się w obszarze
wykraczającym poza rejony oficjalnie skatalogowane jako rejon pożaru. W
swojej prezentacji Zagrodzki posłużył się zdjęciami miejsca katastrofy, w
tym ofiar, opublikowanymi w internecie. Prezentacja wzbudziła protest
części uczestników dyskusji, w tym Zuzanny Kurtyki.

Po opadnięciu emocji krytycy wystąpienia Zagrodzkiego uznali, że dla
celów naukowych, potrzeby zobrazowania problemu, mógł wykorzystać
wrażliwe zdjęcia. Ale powinien swoje wystąpienie poprzedzić ostrzeżeniem
o jego szczególnym charakterze.

Jak zauważyła Wassermann, znamienne jest, że w przypadku katastrofy
smoleńskiej np. udział osób trzecich został wykluczony tuż po
katastrofie.

Takie postępowanie musiało skutkować błędnymi ustaleniami i błędami w oficjalnych raportach z badania katastrofy.

Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/57583,najwyzszy-stopien-zaniedban...

Po apelu o likwidację zespołu Macierewicza. Kopacz: W poniedziałek spotkanie

Po apelu o likwidację zespołu Macierewicza. Kopacz: W poniedziałek spotkanie

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapowiedziała, że w
poniedziałek odbędzie się spotkanie m.in. z Prezydium Sejmu ws. ram
prawnych...
czytaj dalej »Kopacz powiedziała w środę dziennikarzom, że "chce ocenić pracę i ramy
prawne zespołów, które funkcjonują w tej kadencji". Jak zaznaczyła, ramy
prawne dotyczące funkcjonowania zespołów parlamentarnych zostały
nakreślone 20 lat temu.
- Dobrze jest, że wracamy, że dzisiaj chcemy
spojrzeć świeżym okiem na to, co powinno dziać się w polskim
parlamencie, komu jak komu, ale marszałkowi Sejmu szczególnie
zależy na wizerunku Sejmu, więc ta moja skrupulatność w ocenie tego, jak
pracują zespoły, czy te ramy prawne są aktualne, czy nie, jest
konieczna. Stąd bez pośpiechu spotkamy się w poniedziałek, spotkamy się
ze specjalistami i spotkamy się z Prezydium Sejmu, bo to prezydium w
wielu sprawach decyduje - zapowiedziała.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

223. Śledztwo ws. prokuratorów w

Śledztwo ws. prokuratorów w Smoleńsku umorzone. "Czynu nie popełniono"

Według składającego zawiadomienie wojskowi prokuratorzy, którzy brali
udział w czynnościach po katastrofie smoleńskiej na terenie Rosji,
mieli nie dopełnić obowiązków.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w
Poznaniu umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez
polskich prokuratorów wojskowych w Smoleńsku w 2010 roku - poinformował
dziś rzecznik prokuratury ppłk Sławomir Schewe. Śledztwo zostało
wszczęte w listopadzie 2012 roku. Doniesienie w tej sprawie złożył
pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego (na zdjęciu), mec. Piotr
Pszczółkowski.

Jak poinformował ppłk Schewe, śledztwo umorzono wobec stwierdzenia, że czynu nie popełniono.

Według składającego zawiadomienie wojskowi prokuratorzy, którzy brali udział w czynnościach po katastrofie smoleńskiej na terenie
Federacji Rosyjskiej, mieli nie dopełnić obowiązków, gdyż nie
wnioskowali o udział i nie brali udziału w sekcjach zwłok, a także nie
przeprowadzili tych sekcji także po przetransportowaniu ciał ofiar do
Polski.


TYLKO
U NAS. Kolejne smoleńskie śledztwo szopką? Tym razem prokuratorzy z
Poznania chronią kolegów z Warszawy. 6 zasadniczych pytań mec.
Pszczółkowskiego

Nie istnieje żadne formalne usprawiedliwienie dla zaniechania
przeprowadzenia w Polsce wszelkich możliwych do wykonania czynności
śledczych (sekcje i oględziny zwłok, pobranie prób do przeprowadzenia
niezbędnych ekspertyz w śledztwie).



Prokuratura umorzyła śledztwo ws. polskich prokuratorów wojskowych

Prokuratura  umorzyła śledztwo stwierdzając, że czynu nie popełniono.
Mec. Piotr Pszczółkowski zapowiedział, że zaskarży decyzję wojskowej
prokuratury do sądu. Przypomnijmy: śledztwo zostało wszczęte w
listopadzie ubiegłego roku. Doniesienie w tej sprawie złożył mec. Piotr
Pszczółkowski.

Jak mówi mecenas, wojskowi prokuratorzy, którzy brali udział w
czynnościach po katastrofie smoleńskiej na terenie Federacji Rosyjskiej,
popełnili szereg zaniechań. Między innymi nie wnioskowali o udział i
nie brali udziału w sekcjach zwłok, a także nie przeprowadzili tych
sekcji – również po przetransportowaniu ciał ofiar do Polski.

Mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego,
stawia wiele pytań dotyczących rzeczy niewyjaśnionych w śledztwie.

- Skoro polscy prokuratorzy nie kontrolowali wykonywanych w Moskwie
przez Rosjan czynności, kto ponosi winę za niewykonanie oględzin i
sekcji zwłok natychmiast po sprowadzeniu ciał ofiar do Polski? Kto jest
winien skazania bliskich ofiar katastrofy na kilkudziesięciomiesięczne
oczekiwanie na dokumentację sekcyjną, identyfikacyjną, sporządzoną przez
obce państwo? Kto odpowiada za cierpienia rodzin związane z zamianą
ciał, ich  niewłaściwym pochówkiem, traumą ekshumacji? I wreszcie kto
jest winien temu, że mimo posiadania obowiązków i możliwości pobrania w
Polsce z ciał ofiar próbek do wszelkich możliwych śledczych badań, nie
wykonał tych czynności, przez co uzależnił w olbrzymim zakresie polskie
postępowanie karne od rzetelności rosyjskich czynności śledczych? –
pyta pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.

„Śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu miało dać
odpowiedź na zasadnicze pytania. Jednak w skutek umorzenia nadal nikt
nie poniesie odpowiedzialności” – dodaje mecenas.

- Po pierwsze, kto ponosi odpowiedzialność za skutki spóźnienia się
polskich prokuratorów na rosyjskie oględziny i sekcję? Po drugie,
dlaczego mimo takiej możliwości, nie złożono w Smoleńsku wniosku o
udział polskich prokuratorów w oględzinach i sekcjach zwłok ofiar w
specjalnym trybie, który został ustalony na roboczym posiedzeniu
prokuratora Bastrykina z udziałem polskich prokuratorów w nocy z 10 na
11 kwietnia? Po trzecie, dlaczego sporządzony 10 kwietnia w Polsce w
trybie międzynarodowej pomocy prawnej, wniosek o dopuszczenie polskich
prokuratorów do udziału w sekcjach rosyjskich, został doręczony
skutecznie stronie rosyjskiej dopiero 13 kwietnia 2010 roku? –
zauważa mecenas Piotr Pszczółkowski.

 

Kwestia odpowiedzialności jest wciąż otwarta

Komentarz mec. Piotra Pszczółkowskiego na temat umorzenia śledztwa w sprawie prokuratorów wojskowych

Od decyzji Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu o umorzeniu
śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez polskich prokuratorów
wojskowych w Smoleńsku w 2010 roku będę się odwoływał. Nie zgadzam się z podaną argumentacją.

Polscy prokuratorzy pojechali do Moskwy z zadaniem uczestniczenia w
sekcjach ofiar katastrofy rządowego samolotu Tu-154M. Zadanie to nie
zostało przez nich zrealizowane. Dlatego też nasuwa się pytanie,
dlaczego go nie wykonano. Odpowiedzi na to pytanie powinno dostarczyć
postępowanie karne.

Zwróćmy uwagę, że skoro polscy prokuratorzy nie zrealizowali postawionego im zadania w Moskwie, to powinni je wykonać w kraju.
Tymczasem tłumaczy się nam, że nie było takiej potrzeby. I tu rodzi się
kolejne pytanie. Skoro nie istniała taka potrzeba, to w jakim celu
polscy śledczy udali się do Rosji i nie dolecieli na śledztwo?

Nie można przyjąć twierdzeń prokuratora generalnego Andrzeja
Seremeta, że sprawa została rozstrzygnięta w drodze międzynarodowej
pomocy prawnej. Z pomocy tej prokurator ma prawo korzystać wówczas, gdy
istnieje konieczność przeprowadzenia dowodu za granicą. W tym przypadku
konieczność ta nie istniała, ponieważ ciała ofiar wróciły do Polski.
Można było przeprowadzić we własnym zakresie wszystkie niezbędne
badania. Mówi o nich artykuł 209 kodeksu postępowania karnego.

Po drugie z przyczyn merytorycznych nie można było zastąpić
czynnościami państwa obcego własnych czynności śledczych. Mówimy o
śledztwie dotyczącym śmierci prezydenta RP, generalicji, elity Narodu.
Ponadto do zdarzenia doszło na terytorium obcego państwa. W kwietniu
2010 roku nie było żadnych informacji, które pozwalałyby wykluczać to
państwo obce jako potencjalnego sprawcę zdarzenia. Dlatego należało te
sekcje zwłok ofiar katastrofy przeprowadzać we własnym zakresie. O tym,
że było to potrzebne, świadczy chociażby fakt zamiany ciał, późniejsze
ekshumacje. Wszystko to nie miałoby miejsca, gdyby polscy prokuratorzy
wywiązali się ze swoich obowiązków.

Pragnę zauważyć, że w tym poglądzie nie jestem odosobniony. Jestem
adwokatem i z moją opinią nie muszą się wszyscy liczyć. Pragnę zauważyć,
że kilka miesięcy temu prokurator Kazimierz Olejnik, zastępca
prokuratora generalnego, dokładnie taki sam pogląd wyraził. Za to
próbowano mu przeprowadzić postępowanie dyscyplinarne.

Kwestia odpowiedzialności za te kardynalne zaniedbania w śledztwie smoleńskim jest wciąż otwarta.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

224. nie na darmo do Smoleńska "oddelegowano"ministra TW Znak

ciecia od ruskiej chałupy,grasia, i nie tylko a Kopaczowa kłamała jak z nut...oj pani marszałkini ,wstyd...

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

225. ppłk Schewe ?

no cóż skoro tak "mufi".to nie POpełniono...ciekawe co powiedzą nowi ,gdy PO tusku zostanie tylko pył tzw chistoryczny...
taki pył,jaki i chistoryk
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

226. "Katastrofa smoleńska to

"Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski"

"Raport MAK był dla mnie szokiem. Dotarło do mnie, że w Smoleńsku
doszło do zamachu. Uważam, że został on przeprowadzony przez polskie i
rosyjskie służby specjalne. Przez te środowiska, które wywodzą się ze
służb specjalnych epoki PRL. Śp. Lech Kaczyński i jego polityka
zagrażały wielu karierom, zwłaszcza ludziom od zawsze związanym z
Moskwą" - przekonuje w rozmowie z tygodnikiem "wSieci" Maria
Szonert-Binienda.
Żona Wiesława Biniendy, jednego z najważniejszych ekspertów
współpracujących z zespołem parlamentarnym Antoniego Macierewicza,
podkreśla, że także ze strony Amerykanów otrzymywała podobne sygnały
dotyczące tego, co tak naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku w
Smoleńsku. Według niej władze USA "dużo wiedzą" na ten temat, ale dziś
nie leży w ich interesie zadrażnianie stosunków międzynarodowych.

"Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski.
Możliwe, że większy niż Katyń, gdyż istnieje uzasadnione podejrzenie,
iż zbrodni tej dokonano drogą współpracy ludzi, których nazywamy
Polakami, z Rosjanami, czyli działań Polaków przy współpracy z Rosjanami
przeciwko polskiemu prezydentowi" - mówi dalej w rozmowie z Michałem i
Jackiem Karnowskimi.

Jaki mógł być powód, który uzasadaniałby taki
właśnie scenariusz? Kolejnym argumentem, jaki przywołuje
Szonert-Binienda jest raport z likwidacji Wojskowych Służb
Informacyjnych. Dokument ten, który przygotował obecny szef zespołu
parlamentarnego badającego katastrofę Tupolewa, miał być zagrożeniem dla
ludzi związanych z dawnymi służbami specjalnymi. "Zagraża im nadal pan
Macierewicz i dlatego jest tak strasznie niszczony" - dodaje.

Rozmówczyni tygodnika komentuje także głośne zdjęcie Donalda Tuska i Władimira Putina,
jakie pojawiło się na okładce wcześniejszego wydania "wSieci". Jak sama
podkreśla, przede wszystkim uderzają ją "porozumiewawcze spojrzenia obu
panów". "Oni się tu doskonale rozumieją bez słów. Ponadto z fotografii
bije niepohamowana radość polskiego premiera, podkreślona wymownym
gestem rąk, który dla mnie mówi: »Ale się udało, tak trzymać«" - mówi.

"Według mnie to zdjęcie jest naocznym dowodem spisku i zdrady narodowej o wymiarze niespotykanym w historii" - przekonuje dalej.

"Albo obóz patriotyczny zwycięży, albo Polska
przestanie istnieć. Dziś Polska jest niszczona przez ludzi, którzy nie
czują żadnej więzi z narodem. Dlatego nie mamy wyboru. Musimy o tę
Polskę ciągle walczyć, gdyż ona istnieje »póki my żyjemy«" - apeluje na
koniec rozmowy.




Zamknięcie głównego postępowania będzie końcem szans na rzetelne
potraktowanie narodowej tragedii przez polski wymiar sprawiedliwości

Warto więc tylko przypomnieć, że teoretycznie jednym z głównych
przedmiotów zainteresowania poznańskich śledczych był Krzysztof
Parulski, ex-naczelny prokurator wojskowy, a wcześniej szef wspomnianej
wielkopolskiej prokuratury. Generałem został na początku smoleńskiego
śledztwa (zanim jeszcze jeździł z ryngrafami do Moskwy). Cywilni
zwierzchnicy armii, z prezydentem na czele, zignorowali – podobnie jak w
przypadku Mariana Janickiego z BOR – obszerne podejrzenia o
nieprawidłowości w najważniejszym z toczących się w Polsce śledztw. To
Parulski wielokrotnie zapewniał o świetnej współpracy z Rosją, a
wypowiadał te odbiegające od prawdy słowa ubrany w mundur oficera Wojska
Polskiego.

To dla niego as poznańskiej WPO płk Mikołaj Przybył urządził cyrk z
rzekomą próbą samobójczą, a w rzeczywistości okaleczeniem policzka
obliczonym tylko na wywołanie zamieszania i ochronę Parulskiego w
konflikcie z prokuratorem generalnym.

Ważny podwładny Parulskiego, płk Szeląg stał się symbolem smoleńskiej
nowomowy, gdy p;astwił się nad dziennikarzami i widzami, rozwlekając
odpowiedzi na pytania tak, by przypadkiem opinia publiczna nie
dowiedziała się czegokolwiek.

W Smoleńsku był też na samym początku nieoceniony były rzecznik NPW
płk Zbigniew Rzepa, pojętny uczeń Szeląga w rozmowach z mediami, słynny
obserwator odsłuchów nagrań z czarnej skrzynki (Parulski sam siebie w
tym wątku nazwał „strażnikiem pieczęci” na kawałku papieru przyklejonym
do sejfu w siedzibie MAK…).

Ta wesoła gromadka to najwyżsi przedstawiciele polskich
organów ścigania w miejscu śmierci prezydenta i 95 osób oficjalnej
delegacji RP na uroczystości 70 rocznicy ludobójstwa na polskich
oficerach.

Warto zastanowić się, co decyzja poznańskich prokuratorów w wątku pobocznym oznacza dla losów głównego śledztwa, które
formalnie prowadzą wspomniani Kopczyk z Sejem, choć nigdy nie zajmują
głosu w jego sprawie. Głównym przekaźnikiem zawsze jest Szeląg bądź
pełne pułapek internetowe komunikaty.

Rozgrzeszeni śledczy z Warszawy teraz nie muszą się już przejmować zupełnie niczym.

Mogli – wbrew polskiemu prawu – pozwolić sobie na
nieprzeprowadzenie sekcji zwłok i nieotwieranie trumien z ciałami ofiar
po ich sprowadzeniu do Polski.

Mogli też:

- bezkarnie narazić rodziny na koszmar ekshumacji z powodu złożenia ciał w niewłaściwych grobach.

- dopuścić w śledztwie do przedstawienia przez stronę rosyjską
sfałszowanych dowodów w postaci skandalicznych protokołów posekcyjnych.

- nie opisać należycie i nie udokumentować fotograficznie miejsca zdarzenia.

- manipulować dowodami w postaci wyników badań na obecność materiałów wybuchowych.

- bez konsekwencji upubliczniać stenogramy z przesłuchań świadków, biorąc udział w polityczno-medialnej propagandzie.

- ignorować prawa pokrzywdzonych nie udostępniając im materiałów postępowania.

- nie przeprowadzić należytych ekspertyz (do niektórych zmusił ich nacisk części mediów), manipulować opinią publiczną itd.

Sprawa w oczywisty sposób zmierza do umorzenia. Usłyszymy o braku znamion czynu zabronionego itd.

Zamknięcie głównego postępowania będzie końcem szans na
rzetelne potraktowanie narodowej tragedii przez polski wymiar
sprawiedliwości. Prokuratura cywilna bez problemu ukręciła łeb sprawie
organizacji wizyty. Co zrobią wojskowi?

Może choć odrobinę honoru, panowie?

Cała rozmowa w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci".

Mec. Szonert-Binienda w tygodniku "wSieci": "Ten zamach został przygotowany przez polskie i rosyjskie służby specjalne"

" Możliwe, że jest to nawet większy dramat niż Katyń, gdyż istnieje
uzasadnione podejrzenie, że zbrodni tej dokonano drogą współpracy
ludzi, których nazywamy Polakami, z Rosjanami, czyli działaniom Polaków
przy współpracy z Rosjanami przeciwko polskiemu prezydentowi."



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

227. TO ma sens

a więc wracamy do słynnego Ankesu i marszałkowskiej afery

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

228. Nigdy nie zapomne jak zmieniono Urzedującemu Prezydentowi Profes

Lechowi Kaczyńskiemu
ochrone i jak "sprzątnieto dokumenty ,nawet nie kwitując ich zaboru...przecież to już był Pierwszy Zamach...

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

229. polskimi rękami,też ? bardzo możliwe

warto sobie przypomnieć ówczesne podchody dzisiejszych "panujących"
a ot fragment znaleziony w sieci,doskonale przypominający ATMOSFERĘ "tamtych miesięcy

"marszałek Bronisław Komorowski, dzisiaj prezydent, powiedział pod adresem urzędującego wówczas prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, prof. Lecha Kaczyńskiego, który póżniej zginął w katastrofie smoleńskiej; (...) "jaki prezydent taki zamach", "skończy się okres ochronny na kaczki", "może prezydent będzie gdzieś leciał i wszystko się zmieni" etc. etc. ..... czy prezydent Bronisław Komorowski przeprosił ? Nie, nigdy nie przeprosił! Czy przeprosi ? czy odstąpi od platformerskiej retoryki "wojny polsko-polskiej" ogłoszonej na prezentacji swojego "honorowego" komitetu wyborczego a wszczętej przez PO i rząd już po przegranych wyborach w 2005 roku ?... pożyjemy zobaczymy. - Czy Ci co dzisiaj krytykują Jarosława Kaczyńskiego, że nie było go na uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Komorowskiego byliby obecni na tej uroczystości gdyby wyżej cytowane chamskie, aroganckie i haniebne wypowiedzi marszałka Komorowskiego, dzisiaj prezydenta RP, dotyczyły ich brata ? brata bliżniaka ?
~arabella 2010-08-07 01:46

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

230. Klich,ARABski...gdzie są dzisiaj, jeden od Niemieckich Fundacji,

drugi szef kancelarii płemiera?
i ku odświeżeniu pamięci następny wpis znaleziony w sieci

"Kto odpowiada za katastrofę smoleńską? Rząd RP wiedział o złym stanie lotniska Smoleńsk Północny. Zgodnie z utrwaloną zasadą, corocznie uroczystości katyńskie były organizowane i przeprowadzane pod patronatem prezydenta RP i za każdym razem to prezydent jako głowa państwa, z woli Narodu najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej przewodził delegacji polskiej na tych uroczystościach.Twierdzenie więc rządu RP i rządzacej partii czyli PO, że prezydent niepotrzebnie udał się 10 kwietnia wraz z zaproszonymi do delegacji osobami na uroczystości katyńskie, wypowiedziane m.inn. przez marszałka Niesiołowskiego jest zwykłym kłamstwem i dezinformowaniem Polaków albowiem prezydent z racji sprawowanego urzędu miał nie tylko prawo ale i obowiązek przewodniczyć tym uroczystościom. Kancelaria prezydenta ustaliła listę osób zaproszonych do uczestniczenia w uroczystosciach i złozyła u koordynatora tj. ministra Arabskiego pisemne zapotrzebowanie na przetransportowanie delegacji do Katynia i z powrotem, zgodnie z obowiazującą instrukcją realizacji lotów osobowych o statusie HEAD, wydaną przez ministra B.Klicha. Wszystkie inne czynności techniczno-polityczno-dyplomatyczne; przygotowanie samolotu, wyszkolenie i wyznaczenie załogi, zabezpieczenie wywiadowcze, kontrwywiadowcze, meteorologiczne, monitorowanie lotu, przeprowadzenie oblotu sprawdzajacego, wcześniejsze sprawdzenie i zabezpieczenie lotniska w Smoleńsku aż do wylądowania samolotu, wyznaczenie lotnisk zapasowych etc. załatwiały ministerstwa, agendy i służby podległe rządowi RP. Strona rządowa wiedziała o problemach z przygotowaniem lotniska w Smoleńsku, była poinformowana, że jest ono w złym stanie i prawdopodobnie nie będzie mogło być czynne! 24 marca wiedziała, że lotnisko jest zamknięte i nie było pewności, czy w ogóle zostanie otwarte. Z korespondencji wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Kremera z prezydenckim ministrem Mariuszem Handzlikiem wynika, że rozmowa z ambasadorem Rosji w Polsce ujawniła, iż w dniach 7-10 kwietnia na potrzeby uroczystości katyńskich miało być uruchomione, dotychczas zamknięte, lotnisko w Smoleńsku. Kilkakrotnie odkładano wizytę specjalnej grupy roboczej powołanej przez ministra Andrzeja Przewoźnika, która miała sprawdzić stan lotniska, co potwierdzają maile pracowników Kancelarii Prezydenta. W końcu grupa robocza wyjechała do Smoleńska, tyle, że nie wpuszczono jej na lotnisko, które miała sprawdzić ! Te sprzeczne informacje, fakt iż polska komisja robocza nie została wpuszczona na lotnisko i nie mogła sprawdzić jego stanu, pokazują, że strona rządowa była poinformowana o kłopotach na lotnisku Smoleńsk Północny i nie dopełniła staranności, żeby tę kwestię wyjaśnić i uporządkować. Wg obowiązujących procedur samolot VIP-owski o statusie Head powinien przed odbyciem głównego lotu wykonać rejs komisyjny na głównym i zapasowym statku, dzieje się tak zawsze w sytuacji, gdy samolot ma 48-godzinną przerwę w lotach. Takiego rejsu nie przeprowadzono. A jak wynika już z ustaleń rosyjskiego śledztwa takich zaniechań i nieprawidłowości było więcej. Za zorganizowanie i przeprowadzenie bezpiecznego transportu polskiej delegacji z prezydentem na czele, odpowiedzialny był rząd RP a w szczególności - dwie osoby: szef MON Bogdan Klich i szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Polska prrokuratura nie otrzymała jezcze dokumentów na ten temat z polskiego MSZ. Jak mogło się zdarzyć, że przez ponad trzy miesiące prokuratorzy wojskowi prowadzący najpoważniejsze śledztwo, z jakim się kiedykolwiek borykali, nie otrzymali jawnych dokumentów MSZ ?
~roberto 2010-08-07 14:29"

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

231. jak bardzo przeszkadzał niektórym ,Polski Urzędujący Pezydent

demokratycznie wybrany przez Naród...
to przypomnijmy sobie....TO WSZYSTKO
i dodajmy do tego jeszcze "dziwną śmierć "
wysokiego Urzędnika w kancelarii płemiera prowadzonej przez ARABskiego...Dlaczego "musiał" sie powiesić w przeddzień Wigilii 2009?,
co takiego wyczytał w tajnych depeszach? tuż po powrocie samolotu śmietelnego dla
PROFESORA LECHA KACZYŃSKIEGO ,urzędującego Prezydenta
Najjasniejszej Rzeczpospolitej Polski ?
Generalicji i Polskiej Elity...?
po powrocie z remontu w Rosji w bliskich sercu cara Putina Zakładach ?
Na co liczono,co uzgodniono...?
CO zatajono..?
Początkowo sądziłam,że Rosjanie rozbierający szczątki samolotu na kawałki i wybijający szyby w kopicie ,robią to na zlecenie,
po to, by sie nie doszukano usterek, jakie mogły powstać w trakcie remontu...wykrycie ich wiązałoby sie z wielkimi odszkodowaniami i utraceniem wiarygodnosci
a tu mamy prawie odpowiedz,prawie ....
Wirtualna Polska
"
Katastrofa smoleńska
- czytaj raport specjalny
Sponsor kampanii wyborczej Putina remontował Tu-154M tuż przed katastrofą....
Oleg Deripaska, właściciel firmy Aviakor, która remontowała Tu-154M przed 10 kwietnia 2010 roku jest bliskim przyjacielem Władimira Putina i sponsorem jego kampanii wyborczej. Czy ten i inne podobne fakty mogły mieć wpływ na wynik rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej? - W przypadku wystąpienia 10 kwietnia usterki technicznej, ujawnienie tego faktu oznaczałoby w praktyce utratę klientów, konieczność wypłaty ogromnych odszkodowań a w efekcie upadłość Aviakoru - pisze w felietonie przesłanym do Wirtualnej Polski Kazimierz Turaliński, specjalista ds. bezpieczeństwa. "
2012.04.12"

dzisiaj już co innego mnie zastanawia ...ale poczekajmy na dalsze badania NIEZLEZNYCH Uczonych...
i jeszcze tylko jedno pytanie,ku pamięci ...kto w Polsce lobbował za tymi Warsztatami i gdzie jest teRAZ? :)a bratanek ?
przypadki same dziwne przypadki i KŁAMSTWA !

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

232. Kłamca w MSZ? Prokuratura

Kłamca w MSZ?

Prokuratura sprawdzi, czy były szef departamentu konsularnego MSZ kłamał w sprawie zaboru rzeczy po Tomaszu Mercie

Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdzi,
czy były dyrektor departamentu konsularnego MSZ, obecny ambasador na
Litwie Jarosław Czubiński kłamał w sprawie zaboru rzeczy po Tomaszu
Mercie.

O podjęciu sprawy Czubińskiego zdecydował Sąd Rejonowy dla
Warszawy-Mokotowa, rozpoznając zażalenie na umorzenie śledztwa, które
złożył pełnomocnik wdowy Magdaleny Pietrzak-Merty mec. Bartosz Kownacki.

Prokuratura okręgowa umorzyła postępowanie w tej sprawie 16 września,
tłumacząc, że nie ma dowodów, iż rzeczy należące do wiceministra
kultury skradziono.

– W czasie postępowania ustalono, że przedmioty należące do Tomasza
Merty po katastrofie smoleńskiej zostały umieszczone w worku foliowym i
za pośrednictwem Ambasady RP w Moskwie przekazane pocztą kapitańską do
Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tam uznano, że otrzymana przesyłka nie
zawiera przedmiotów pamiątkowych i ze względu na zagrożenie
sanitarno-epidemiologiczne zdecydowano o jej utylizacji – tłumaczyli
śledczy. Jeśli chodzi natomiast o zaginięcie sygnetu Wojciecha Seweryna –
nie uzyskano dowodów wskazujących, że został on odnaleziony po
katastrofie.

Przed miesiącem skargę na decyzję śledczych z warszawskiej okręgówki
złożył mec. Kownacki. W zażaleniu adwokat oparł się na kwestiach
niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy MSZ,
składania fałszywych zeznań i poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

Prawnik wnioskował m.in. o przeprowadzenie przez śledczych
konfrontacji świadków (chodziło o weryfikację ich zeznań), przesłuchanie
pokrzywdzonej Magdaleny Pietrzak-Merty oraz podjęcie czynności
zmierzających do wykluczenia możliwości, by na terenie Ambasady RP w
Moskwie nadal znajdowała się obrączka Tomasza Merty.

W tym tygodniu skargę Kownackiego rozpoznał Sąd Rejonowy dla
Warszawy-Mokotowa. Podtrzymał decyzję o umorzeniu postępowania w
zakresie kradzieży złotej obrączki i zegarka Merty, kradzieży sygnetu
Seweryna i niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy
MSZ. Utrzymał też w mocy decyzję prokuratury dotyczącą uszkodzenia
dowodu osobistego wiceministra.

Do ponownego rozpoznania przez prokuraturę sąd odesłał jednak
poświadczenie nieprawdy przez dyrektora Departamentu Konsularnego MSZ.
22 kwietnia 2010 r. miał on poświadczyć nieprawdę w sprawie stanu
przesyłki zawierającej rzeczy po Mercie. W protokole przekazania
prokuraturze dokumentów ofiar katastrofy miał wskazać, że przesyłka nie
była otwierana i została przekazana śledczym w takim samym stanie, w
jakim otrzymało ją MSZ. Funkcję dyrektora Departamentu Konsularnego MSZ
pełnił wtedy Jarosław Czubiński. Obecnie, z nominacji Radosława
Sikorskiego, Czubiński jest ambasadorem RP na Litwie.

– W tym zakresie sąd uwzględnił zażalenie pełnomocnika pokrzywdzonych
i przekazał sprawę do prokuratury okręgowej celem ponownego rozpoznania
– mówi sędzia Agnieszka Domańska.

Sądowe zalecenia

Jak informuje sędzia, nie zostało jeszcze sporządzone uzasadnienie
postanowienia. Sąd zdecydował o jego odroczeniu na siedem dni. Rzecznik
prokuratury okręgowej prokurator Przemysław Nowak tłumaczy, iż decyzja
sądu oznacza, że śledztwo w sprawie rzeczy po Mercie – w zakresie, który
ustalił sąd – będzie kontynuowane. Prokuratura czeka na pisemne
uzasadnienie postanowienia. To istotne, gdyż sąd ma w nim wskazać zakres
czynności, które powinni jeszcze wykonać śledczy. Mecenas Kownacki nie
ukrywa, że jego satysfakcja z decyzji sądu jest zaledwie połowiczna.

– Sąd nie podzielił w całości mego zażalenia. Istotą zażalenia było
wskazanie nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy MSZ. Poświadczenie
nieprawdy jest tylko pochodną tych wszystkich zaniedbań, których
dopuścili się urzędnicy MSZ. Uważam, że sąd powinien uwzględnić to, że
te obowiązki wynikały po prostu z samego faktu sprawowania przez te
osoby konkretnych funkcji w resorcie – komentuje prawnik.

To nie pierwsza skarga Kownackiego na decyzję śledczych w sprawie
zaboru rzeczy Tomasza Merty. W maju prawnik skarżył postanowienie
prokuratury.

Śledztwo wprawdzie wznowiono, ale skończyło się ponownym umorzeniem.
Ostatnią decyzję o umorzeniu postępowania w sprawie zawłaszczenia rzeczy
po Mercie śledczy podjęli po przesłuchaniu kluczowych świadków:
Radosława Sikorskiego i dwóch innych pracowników resortu – Michała
Greczyły, byłego konsula polskiej ambasady w Moskwie, obecnie konsula w
Smoleńsku, oraz Mirosława Gajewskiego, dyrektora generalnego Służby
Zagranicznej MSZ.

Wcześniej przesłuchano też Jerzego Bahra, byłego ambasadora RP
Moskwie, oraz żołnierzy Żandarmerii Wojskowej, którzy uczestniczyli w
czynnościach związanych z oględzinami miejsca katastrofy. Wcześniej
prokuratura zdecydowała o przeprowadzeniu dwukrotnej rewizji na terenie
jednej z warszawskich placówek resortu spraw zagranicznych.

Rewizje w MSZ

Na to, że do zniszczenia rzeczy Merty mogło dojść właśnie w tym
miejscu, wskazywała relacja pracownika resortu wyższego szczebla.
Rewizje były dwie: pierwsza odbyła się w czerwcu, druga – w sierpniu
ubiegłego roku. Podczas obu nie odnaleziono jednak żadnych śladów
potwierdzających, by do zniszczenia rzeczy Merty doszło na terenie MSZ.

Sprawę dowodu Merty w sierpniu 2011 r. ujawnił „Nasz Dziennik”.
Chodziło o to, że dokument wydany rodzinie nosi ślady nadpalenia,
podczas gdy z dokumentacji rosyjskiej wynikało, że zachował się w stanie
idealnym. Początkowo sądzono, że to dokumentacja rosyjska zawierała
błędy. Okazało się jednak, że do zniszczenia dokumentu prawdopodobnie
doszło na terenie Polski.

Anna Ambroziak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

233. Mec. Pszczółkowski: "Mamy


Mec.
Pszczółkowski: "Mamy ok. 16 miesięcy na postawienie zarzutów za
zaniedbania urzędników i śledczych ws. smoleńskiej. Inaczej czyny się
przedawnią".

"Jeśli kara za dany czyn nie przekracza 3 lat pozbawienia
wolności, to przedawnia się on po pięciu latach. Tymczasem przestępstwa
urzędnicze co do zasady są zagrożone właśnie karą pozbawienia wolności
na 3 lata. Mam w związku z tym pewne obawy".



"To
przykład działania na zamówienie polityczne. Ciała ofiar mówią bardzo
dużo". Krewny ofiary katastrofy o danych przekazywanych przez urzędników
i "Wyborczą".

"W składzie KBWLLP próżno szukać lekarza ze specjalnością medycyna sądowa..."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

234. Szokujące doniesienia rodziny



Szokujące doniesienia rodziny Walentynowiczów. Do dziś bliscy nie wiedzą, co stało się z ciałem śp. Anny Walentynowicz

"Zapoznaliśmy się z aktami i opisem ciał wszystkich kobiet, które
zginęły w Smoleńsku. Żaden z nich nie odpowiada opisowi ciała mojej
babci".

Na środowym posiedzeniu zespołu smoleńskiego rodzina śp. Anny
Walentynowicz przedstawiła kolejne wątpliwości związane z identyfikacją
i ponownym pochówkiem legendarnej działaczki "Solidarności".
Sprawa zszokowała członków i gości zespołu smoleńskiego.

Rozpoczynając
posiedzenie przewodniczący Antoni Macierewicz wskazał, że Piotr
Walentynowicz zreferuje akta, z jakimi zapoznał się niedawno w
prokuraturze. Dodał, że przez lata rodzina zmaga się z niepewnością, dotyczącą pochówku i identyfikacji ciała Anny Walentynowicz.

To była droga przez mękę, żeby ustalić dokumentację dotyczącą jego
babci oraz identyfikacji. Działania były związane z zasadniczymi
wątpliwościami, co do miejsca pochówku Anny Walentynowicz. One
po dzień dzisiejszy są przez rodzinę Walentynowiczów wciąż podnoszone.
To jest sprawa niebywała, nie mająca precedensu w historii

- mówił poseł Macierewicz.

Wskazał następnie na rolę Anny
Walentynowicz w historii Polski, przyznając, że być może to właśnie
dlatego do dziś nie można ustalić, co dzieje się z ciałem polskiej
bohaterki. Macierewicz zaznaczył, że "rzeczą pierwszorzędną jest
ustalenie faktów".

Piotr Walentynowicz rozpoczynają swoje wystąpienie przypomniał o
wątpliwościach rodziny, które doprowadziły do ekshumacji. Wskazał, że
rodzina zdecydowanie stwierdziła, że materiały medyczne przysłane z
Rosji nie mówiły o Annie Walentynowicz.

Dlatego konieczna była ekshumacja. Po niej oczekiwaliśmy, że
natychmiast zostaną nam pokazane materiały Teresy
Walewskiej-Fijałkowskiej. Jeśli ciała zostały zamienione sądziliśmy, że
dokumentacja tej ofiary będzie odpowiadała naszej babci. Okazało
się, że te materiały również nie odnoszą się do mojej babci. Wtedy
wnosiliśmy o udostępnienie innych materiałów, które dotyczą kobiet

- tłumaczył Walentynowicz.

Dodał, że prokuratura zgodziła się,
by rodzina Walentynowiczów zapoznała się ze wszystkimi materiałami
sądowo-medycznymi, dotyczących kobiet, które zginęły w Smoleńsku.

Żaden z opisów nie odpowiada opisowi ciała mojej babci. Jest
prawidłowa liczba tomów i opisów ciał, ale opisu mojej babci nie ma. Dwa
ciała zostały opisane jako normalne, jedynie na podstawie nikłych
szczątków

- ujawnił wnuk Anny Walentynowicz.

Mówiąc o reakcji
prokuratury na stanowisko rodziny wskazał, że prokurator Jarosław Sej
mówił, że obecna sytuacja ma jedynie dwa wytłumaczenia:

Mówił, że skoro nie znaleźliśmy opisu ciała babci, to albo
sfałszowano badania genetyczne, albo tata widział co innego niż widział.
Jednak jeśli tak, to nie tylko tata się pomylił, ale również inne
osoby, które rozpoznały babcię. (...) Prokuraturze bardzo nie
spodobał się pomysł, żeby ponowne badana genetyczne przeprowadzono poza
instytucjami kontrolowanymi przez prokuraturę.

Dodał, że w czasie przeglądania dokumentacji rosyjskiej rodzina
trafiła na opis ciała, jakie pochowane zostało w Gdańsku, jako Anna
Walentynowicz, już po ekshumacji.

Przeglądając dokumentację rosyjską, znaleźliśmy opisy odpowiadające
temu, co widzieliśmy przy ekshumacji ciała, które pochowano w Gdańsku. Z
jedną różnicą - w aktach rosyjskich był opis głowy - wraz ze zdjęciem. W
czasie sekcji po ekshumacji nie było głowy. Jednak tak czy inaczej to
nie jest moja babcia. Świadczą o tym również zdjęcia głowy ciała

- wyjaśnia.

Piotr Walentynowicz wskazał, że są materiały
pobrane w czasie ekshumacji, są zdjęcia wykonane podczas niej, więc
można to porównać z materiałami i badaniami, jakimi dysponuje rodzina.

Po tej wypowiedzi głos zabrał pełnomocnik rodziny, mec. Stefan Hambura.

Sądzę, że nadszedł bardzo ważny moment, znajdujemy się na rozdrożu.
Są akta, ale nie ma akt śp. Anny Walentynowicz. Pytam prokuratora
generalnego, jak śp. Anna Walentynowicz mogła zostać pochowana, jeśli
nie było akt? (...) Sądzę, że trzeba będzie wnioskować o ponowną
ekshumację w Gdańsku. Nadszedł czas, by prokurator generalny odebrał
śledztwo prokuraturze wojskowej i przekazał do innej jednostki

- tłumaczył pełnomocnik.

Po wypowiedzi Piotra Walentynowicza i
mec. Stefana Hambury na posiedzeniu zapadła cisza. Następnie kilka
pytań gościom zadał przewodniczący Macierewicz.

Pytał m.in. czy rodzina ma pewność, że widziała wszystkie akta dotyczące kobiet, które zginęły w Smoleńsku.

Tak, udostępniono nam akta 24 osób, a tyle kobiet zginęło. Został sporządzony protokół przekazania tych akt. (...) W tych materiałach nie ma akt dotyczących mojej babci i to zostało zapisane w protokole

- wyjaśniał Walentynowicz, dodał, że swoją pewność argumentuje opisem ciał oraz wnioskami ze zdjęć.

Po
tej wypowiedzi w sposób emocjonalny głos zabrał Andrzej Melak.
Sformułował opinię, że być może inaczej trzeba spojrzeć na to, dlaczego
nie można było otwierać trumien. Zastanawiał się, czy ciało Anny
Walentynowicz mogło nie wrócić do Polski.




  1. Mec. Hambura: Ekshumacje trzeba przeprowadzić


    "Będziemy wnioskować, by ponowne badanie ciała śp. A. Walentynowicz odbyło się poza Polską".


Kochanowska: "Boję się myśleć, co się kryje za tą sprawą". NASZ WYWIAD o wątpliwościach dot. ciała śp. Anny Walentynowicz

"Prokuratura powinna zezwolić na wykonanie dodatkowych badań,
które mają zweryfikować wątpliwości rodziny Walentynowiczów. Co więcej,
śledczy muszą zezwolić, by te badania zostały wykonane w sposób, jakiego
życzy sobie rodzina śp. Anny Walentynowicz".

"Ruscy
wzięli sobie panią Walentynowicz na pamiątkę." Waldemar Kuczyński
przekracza kolejne granice żenady i pogardy. Czy ktoś go zatrzyma?

"Wygląda na to, że wnuk Anny Walentynowicz obalił genetykę. Z żalu
za Babcią, czy z wiary, że jako jedna z 3 żyje na Syberii?" - pisał
były doradca Jerzego Buzka.

Zidentyfikowano ciało Walentynowicz. "Potwierdziły to dwa ośrodki" Kpt. Marcin Maksjan w Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformował,
że dwa niezależne ośrodki akademickie przeprowadziły badania DNA
szczątków złożonych w grobie w Gdańsku. Bez żadnych wątpliwości
zidentyfikowali je jako szczątki Anny Walentynowicz - podaje "Gazeta
Wyborcza".

Dlaczego TVP skasowała wydanie -WIADOMOŚCI- z 23-04-2010


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

235. Rodzice Przemysława

Rodzice Przemysława Gosiewskiego przyszli sesję Rady Miejskiej w Sławnie, ale nie odebrali odznaczenia z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego.
Chciałam delikatnie powiedzieć, dlaczego nie możemy przyjąć tego medalu od prezydenta, ale burmistrz stwierdził, że nie powinnam zakłócać sesji, że przyszli na nią też inni ludzie, którzy chcą przeżyć swoją uroczystość złotych godów. Stwierdziliśmy więc z mężem, że po prostu nie odbierzemy medali i nie będziemy tego komentować w obecności radnych i zebranych gości – mówiła nam Jadwiga Gosiewska, wychodząc z sali darłowskiego ratusza.

Powodem odmowy przyjęcia medalu jest "ponury spektakl, który toczy się od 3,5 roku wokół sprawy smoleńskiej w naszym kraju”. Przypomniała w ten sposób to, co napisała w liście otwartym do prezydenta Bronisława Komorowskiego kilka tygodni temu.

Stwierdziła w nim, że "nie odbierze medalu z rąk człowieka, który lekceważąco podchodzi do wielkiej ogólnokrajowej tragedii smoleńskiej”. Jan Gosiewski mówił z kolei, że przyszedł na sesję, "by nie chować głowy w piasek”. – Główną przyczyną odmowy jest to, że pan Komorowski, będąc marszałkiem Sejmu, prześladował mojego syna – stwierdził Jan Gosiewski

http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20131225/SLAWNO/131229839

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

236. "Na zwłokach pasażerów nie

"Na zwłokach pasażerów nie stwierdzono obrażeń innych niż typowe dla katastrofy komunikacyjnej"

"Na zwłokach pasażerów nie stwierdzono obrażeń innych niż typowe dla katastrofy komunikacyjnej"

Konferencja prokuratury wojskowej ws. katastrofy smoleńskiej: Mat. wybuchowych nie było.

Biegli po przebadaniu 700 próbek nie znaleźli śladów po wybuchu na pokładzie samolotu Tu-154 - poinformowano na specjalnej konferencji Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Bliscy ofiar obecni na konferencji zarzucali prokuraturze dezinformację. - Jesteśmy zażenowani! - krzyczeli.
- To jest chamstwo, co wyprawia prokuratura. Rodziny dowiadują się z konferencji nieprawdziwych informacji. Jestem zażenowany - tak Stanisław Zagrodzki, kuzyn zmarłej w katastrofie Ewy Bąkowskiej zareagował na podane podczas konferencji informacje nt. stężenia tlenku węgla we krwi ofiar. Jego zdaniem, podwyższony poziom CO stwierdzono u kilku osób, a nie - jak twierdzi prokuratura - tylko u jednej.

- Nie jest prawdą, że tak wysokie stężenia tlenku węgla we krwi mogło być wynikiem dyfuzji, tak jak podała prokuratura - krzyczał Zagrodzki.Z kolei Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim zarzucała przedstawicielowi prokuratury płk Ireneuszowi Szelągowi, że mówiąc o fragmentach skrzydła tupolewa, które utkwiły w brzozie, często używał wyrażeń "podobne" i "zbliżone do".

Szeląg powiedział wcześniej, że z badań powłok lakierowych pobranych podczas oględzin brzozy wynika, że "lakier ten jest podobny pod względem kolorystyki, układu warstw i składu chemicznego z materiałem porównawczym zabezpieczonym z lewego skrzydła Tu-154M i może pochodzić z tego samolotu".

Szeląg dodał, że biegli porównywali też próbki referencyjne pobierane z drugiego polskiego tupolewa i doszli do analogicznych wniosków.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

237. Oddajcie nam Annę Walentynowicz !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

238. s. Maria Ślipek ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa w Mo

Dlaczego to się stało, nie wiemy. Oprócz rozmaitych powiązań politycznych, których można się domyślać, można coś snuć, jakoś Pan Bóg to dopuścił, więc coś z tego kiedyś wyjdzie. A kiedy i co – tego nie wiemy. Teraz trzeba się modlić o siłę dla tych, których to najbardziej dotknęło i dla naszego całego narodu. Zginęli nie tylko prezydent jako najwyższy przedstawiciel, ale też ludzie z rządu, naprawdę bardzo wartościowi, bardzo dobrze przygotowani do swoich stanowisk. Zostaliśmy pozbawieni w najlepszym tego słowa znaczeniu kadry kierowniczej naszego narodu

— tak s. Maria Ślipek ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa w Moskwie w rozmowie z serwisem PomnikSmolensk.pl wspomina pierwsze godziny po katastrofie smoleńskiej. W Moskwie mieszka od 1993 r. 11 kwietnia 2010 r. została poproszona o wsparcie w tłumaczeniu i opiece nad rodzinami ofiar tragedii, które miały przyjechać do Centrum Medycyny Sądowej w Moskwie na identyfikacje.

S. Maria towarzyszyła trzem rodzinom. Tak opisuje procedury identyfikacyjne:

Prokurator miał część jakiejś dokumentacji, formularze, zdjęcia – z tego, co pamiętam i co mogłam dojrzeć – ze Smoleńska, z miejsca katastrofy, ewentualnie jakieś pamiątki, które mogły pomóc w określeniu, kto to jest.

(…) Tak, jak nam mówiono, mniej więcej ok. 40 ciał można było jakoś zidentyfikować. Więcej niż połowa była w takim stanie, że identyfikacja była trudna albo wręcz niemożliwa. (…) Tak jak patrzyłam na te osoby – czy to był mąż, brat, może ktoś z dalszej rodziny – widziałam, że ten wywiad był dla nich dosyć przykry, ale z drugiej strony twierdzono, że taka jest procedura.

(…) Kiedy określono mniej więcej, że dane ciało może być w jakimś stopniu już rozpoznane, wtedy sprowadzano te osoby do sali, w której znajdowało się cztery-pięć stanowisk. Przypominało mi to znane z moskiewskich szpitali sale pożegnania ze zmarłymi. (…) Na ogół ciała były przykryte prześcieradłami. (…) Pokazywano albo ciało w całości albo jego fragment. Jeżeli były tylko poszczególne części ciała, wtedy w prześcieradle przykrywającym ciało były powycinane otwory, by była widoczna ta część ręki, nogi, boku, gdzie mógł być jakiś szczególny znak. (…) Dla niektórych była to pewnego rodzaju ulga, że mogli mimo wszystko pożegnać swoich najbliższych. Że mogli się z nimi jakoś jeszcze spotkać.

(…) Jeżeli dana osoba stwierdziła, że to jest jej bliski – mąż, brat, ktoś z najbliższej rodziny – wtedy dawano tabliczkę z napisanym imieniem i nazwiskiem, którą wkładano do takiej jak gdyby trumny. (…) Było bardzo trudno rozpoznać ciało, gdy głowa był uszkodzona lub ciało było bez głowy. Tłumaczono nam, że następuje taki wstrząs, że bardzo często głowy zostają roztrzaskane i momentalnie następuje śmierć.

(…) Byłam także w drugim czy trzecim dniu pobytu, kiedy już ciała, które zostały zidentyfikowane wkładano do trumien, w których już miały polecieć do Polski. Tam byli polscy żołnierze. Były przygotowane tabliczki na trumny z imieniem, nazwiskiem, datą śmierci, wyraźnie oznakowane. Były przekazywane z tych trumien czerwono-fioletowych, o jakich gdzieś w prasie wspominano, do trumien metalowych. Były zamykane szczelnie, spawane i potem wkładane do trumny drewnianej i w ten sposób były transportowane do samolotu i do Polski. Dla mnie było dużym zaskoczeniem, kiedy dowiedziałam się, że ta identyfikacja była bardzo jakaś taka… niedokładna to jest za mało powiedziane… Jak w przypadku pani Anny Walentynowicz, której syn rozpoznał ją bez problemu. Jak to się później stało (złożenie ciała do innego grobu – przyp. red.), jest dla mnie tajemnicą.

Byłam tam dwa pełne dni. Później powiedziano nam, że identyfikacja będzie bardzo trudna.

Byłam przy trzech ciałach. (…) Ktoś z rodziny prosił, by przekazać do jednego z ciał obrazek, medalik i jedna z pielęgniarek zaprowadziła mnie do tej podziemnej sali, gdzie widziałam z daleka te ciała, jeżeli można tak powiedzieć, w dość dobrym stanie. Ale to było tylko z daleka. Byli też polscy księża, którzy pomagali w identyfikacji, zwłaszcza jeśli chodzi o bp. Płoskiego, innych księży. Przekazywali później, że widzieli fragmenty ciał. Jeden z księży mi powiedział, że po pierścieniu poznał, że to był bp. Płoski.

S. Maria potwierdza również, że ciała były pakowane najpierw do worków, a później do aluminiowych trumien. Według jej relacji, w niektórych przypadkach rodzinom nie towarzyszył polski psycholog, lecz rosyjski. Przy całej procedurze identyfikacji nie spotkała też żadnego lekarza z Polski.

Zakonnica wspomina najbardziej wzruszające momenty tamtych dni:

Niektórzy traktowali to jako ostatnie pożegnanie. Była sytuacja, gdy ktoś rozstał się z tym bliskim sobie człowiekiem w jakiejś niezgodzie. I poprosiła ta osoba, by być sam na sam z tym zmarłym. Zwykle się nie zgadzano. W tym przypadku było inaczej. Ta pani poprosiła, żeby siostra tam z nią była. To było pojednanie i pożegnanie z tym mężem…

(…) Niektórzy się zamykali, inni przychodzili do kaplicy, żeby się pomodlić. Na prowizorycznym ołtarzu były umieszczone zdjęcia, które udało nam się znaleźć. Poprzez te zdjęcia też żegnali się z tymi ludźmi.

Całą relację można obejrzeć na poniższym filmie.

http://wpolityce.pl/smolensk/203355-ciala-w-workach-pakowane-do-aluminio...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

239. Sekcje na niby „Nasz

Sekcje na niby

„Nasz Dziennik” ujawnia: Prokuratura
wszczęła śledztwo w sprawie fałszowania dokumentacji medycznej ofiar
katastrofy smoleńskiej

zdjecie

Zdjęcie: Marek Borawski/
Nasz Dziennik

„Nasz Dziennik” ujawnia:  Prokuratura
Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie fałszowania przez
rosyjskich lekarzy dokumentacji medycznej ofiar katastrofy smoleńskiej.

Od 2 lipca prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie poświadczenia
nieprawdy w dokumentach mających znaczenie prawne w okresie od 11
kwietnia do 17 maja 2010 r. w Moskwie przez biegłych medyków sądowych. –
Chodzi o stwierdzenie w dokumentach medycznych zmian pourazowych i cech
identyfikacyjnych, które nie istniały, oraz niepisanie istniejących
zmian pourazowych i cech identyfikacyjnych, tj. o czyn 271 par. 1
kodeksu karnego – mówi prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury
Okręgowej w Warszawie. – W tej chwili prokurator prowadzący śledztwo
jest na urlopie, nie wiadomo, co zamierza – zaznacza.

– To jest najwyższa pora, to jest bardzo słuszny ruch, jest to wręcz
konieczne, żeby takie postępowanie z urzędu zostało wszczęte i
przeprowadzone – podkreśla mecenas Małgorzata Wassermann, córka posła
PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął w katastrofie rządowego samolotu
Tu-154 M. – Szkoda, że tak długo to wszystko trwa – dodaje. Mecenas
Wassermann od dłuższego czasu wielokrotnie podkreślała wraz z innymi
członkami rodzin ofiar katastrofy, iż rosyjska dokumentacja medyczna
zawiera ewidentne błędy, a wręcz fałszerstwa. Jednak prokuratura
wojskowa prowadząca główne śledztwo smoleńskie dopiero teraz zdecydowała
się przekazać odpowiednie materiały do prokuratury cywilnej celem
wszczęcia śledztwa. – W dniu 26 maja 2014 r. Wojskowa Prokuratura
Okręgowa w Warszawie wydała postanowienie o wyłączeniu do odrębnego
postępowania materiałów dotyczących podejrzenia popełnienia przestępstw
polegających na poświadczeniu nieprawdy w dokumentach co do okoliczności
mających znaczenie prawne przez biegłych z zakresu medycyny sądowej w
Moskwie w kwietniu i maju 2010 r. oraz znieważeniu zwłok ustalonych
ofiar katastrofy samolotu Tu-154M nr 101 w kwietniu 2010 r. przez osoby
uczestniczące w sekcjach zwłok i zabezpieczeniu zwłok po sekcjach –
komunikuje nam kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

– Chciałoby się powiedzieć, że nareszcie coś drgnęło, bo to dotyczy
konkretnie bezczeszczenia ciał, tak jest zatytułowane, fałszowania
dokumentacji medycznej. To, co my przeżywamy od kilku lat – a związane
było z konfrontacją tego, co pisali Rosjanie, z tym, co widzieliśmy w
rzeczywistości, a także ekshumacjami, powtórnymi sekcjami, omyłkami –
nareszcie znalazło chociaż cień odpowiedzialności i jest wszczęte
śledztwo w tej sprawie – komentuje decyzję prokuratury Andrzej Melak,
brat Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, który także
zginął 10 kwietnia 2010 roku. Od kilku lat Andrzej Melak zwraca uwagę na
przekłamania w dokumentacji medycznej dotyczącej jego brata.

– Chcielibyśmy, żeby to było taką furtką, która otworzy nam szersze
pole dla zbadania wszelkich kłamstw, fałszerstw, jakie w tym śledztwie
były poczynane i nam wszystkim pokazywane. Mam nadzieję, że to jest
pierwszy krok, za którym pójdą następne – mówi Melak. I podkreśla, że
nie można nad tą sprawą przejść do porządku dziennego. – Były fałszowane
świadectwa medyczne, były bezczeszczone ciała naszych bliskich. Do tej
pory, jak w moim wypadku, prokuratura nie raczyła pozytywnie
odpowiedzieć na potrzebę ekshumacji – dodaje Andrzej Melak.

Jednak rodziny ofiar obawiają się o dalsze losy śledztwa dotyczącego
postępowania rosyjskich lekarzy. – Inna rzecz, że doświadczenia z
prokuraturą cywilną w Warszawie, jeżeli chodzi o Smoleńsk, są mało
obiecujące. Zobaczymy, czy w tym przypadku będzie inaczej – zwraca uwagę
Małgorzata Wassermann. Chodzi o umorzenia kilku śledztw, m.in. wątku
dotyczącego organizacji lotu do Smoleńska przez kancelarię premiera
Donalda Tuska. – Tu jest sprawa wysoce ewidentna. Gdyby prokuratura nie
dopatrzyła się w tym przypadku podstaw do skierowania aktu oskarżenia,
byłabym wysoce zdziwiona – podkreśla pani mecenas. Zaznacza, że inna
jest kwestia, czy faktycznie „uda się dotrzeć do tych ludzi”, do
rosyjskich lekarzy, którzy wystawiali nieprawdziwe dokumenty medyczne
dotyczące rodzin ofiar.

Małgorzata Wassermann wyliczała, że Rosjanie w dokumentacji sekcyjnej
jej ojca pominęli kilkadziesiąt charakterystycznych elementów, jak
znaki szczególne po przebytych chorobach. Nie zgadzał się podany kolor
oczu zmarłego i jego wzrost. Zwracała uwagę, że ciało jej ojca nie
zostało umyte ani przed badaniami sekcyjnymi, ani po nich, nie dokonano
też zaszyć. Andrzej Melak akcentował, że w dokumentacji jego brata
podano m.in., że mężczyzna miał 195 cm wzrostu, gdy w rzeczywistości
mierzył tylko 172 centymetry. Również członkowie rodzin innych ofiar
tragedii podawali swoje zastrzeżenia do dokumentacji medycznej, jaką im
przekazano.

Ich zastrzeżenia potwierdziły się podczas ekshumacji kilku osób,
które zginęły 10 kwietnia 2010 roku razem z prezydentem Lechem
Kaczyńskim, bo opis wykonany przez rosyjskich medyków sądowych nie
pokrywał się ze stanem stwierdzonym po otwarciu trumien. Najbardziej
drastyczne były przypadki pomylenia przez Rosjan ciał kilku ofiar: Anny
Walentynowicz, założycielki „Solidarności”, i Teresy
Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceprezes fundacji Golgota Wschodu, oraz
ks. Zdzisława Króla, kapelana Rodzin Katyńskich, i ks. prof. Ryszarda
Rumianka, rektora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pomyłki
odkryto podczas ich ekshumacji w 2012 roku. Wcześniej rodziny
wielokrotnie zgłaszały swoje wątpliwości dotyczące pochówków, opierając
się na dokumentacji medycznej, jaką krewni otrzymali z Moskwy.

Błędy w opisach ciał nie były jedynymi czynami przestępczymi, jakich
dopuszczono się w Moskwie. Rodziny mówią bowiem także o bezczeszczeniu
zwłok. Podczas sekcji ekshumowanych osób nasi patomorfolodzy stwierdzili
m.in. przypadki znalezienia w jamie brzusznej gumowej rękawicy, gazików
i innych śmieci pochodzących ze stołu sekcyjnego. Zmarli nie byli też
pochowani w ubraniach, jakie rodziny dostarczyły do Moskwy, ale brudne i
nagie ciała wrzucano do plastikowych worków lub owijano w czarną folię,
a ubrania kładziono na wierzchu.

W ramach śledztwa prokuratorzy będą musieli wystąpić do Rosji o pomoc
prawną w kwestii przesłuchania osób, które dokonywały w Moskwie
autopsji ofiar katastrofy Tu-154M.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

240. mały Bolek dał głos

Katastrofa smoleńska znów na forum Unii Europejskiej

Część ro­dzin smo­leń­skich zło­ży­ła w Par­la­men­cie Eu­ro­pej­skim pe­ty­cję ws. ka­ta­stro­fy Tu-154M. To już dru­gie po­dej­ście - po­przed­nie, za­koń­czo­ne fia­skiem, miało miej­sce w 2011 r. Sy­gna­ta­riu­sze ak­tu­al­nej pe­ty­cji ocze­ku­ją, aby licz­nie wy­mie­nia­ne przez nich in­sty­tu­cje Unii Eu­ro­pej­skiej za­ję­ły się ka­ta­stro­fą. Czy tak bę­dzie? - Znów bę­dzie trze­ba to od­rzu­cić. I tyle - oce­nia eu­ro­po­seł Ja­ro­sław Wa­łę­sa (PO).

W piśmie złożonym do Komisji Petycji PE przez Martę Kochanowską i
Małgorzatę Wassermann m.in. rodziny smoleńskie apelują o "wywieranie
nacisku" na Rosję ws. przekazania Polsce wraku Tu-154M i czarnych
skrzynek. Ale to tylko niektóre z oczekiwań.

Parlament Europejski i Komisja Europejska są
instytucjami, które mimo wszystko powinny się pochylić nad katastrofą z
10 kwietnia? - Instytucje, które się tym powinny zajmować, to robią: to
polska prokuratura i polski rząd - odpowiada Wałęsa.

- Temat Smoleńska funkcjonuje w PE tylko wtedy, gdy
funkcjonariusze PiS sprowadzą jakiegoś swojego posła bądź innego
działacza PiS i rozmawiają we własnym gronie. Tematem Smoleńska próbują
zaciekawić szerszą publikę i osoby z innych krajów, ale to się nigdy nie
udaje - mówi Onetowi europoseł PO.

Autorzy petycji piszą jednak: - Po ekshumacji
przeprowadzonej w 2012 r., a następnie ponownym pogrzebie, obecnie, po
ponad 4 latach, wciąż nie wiadomo, gdzie jest ciało Anny Walentynowicz.
(…) Obecnie członkowie rodzin wszystkich ofiar nie mogą być pewni, gdzie
leżą ciała ich krewnych. I wyrażają obawę, że przyczyny katastrofy
nigdy nie zostaną wyjaśnione.

Lista instytucji UE, które wedle podpisanych pod
petycją osób powinny się zainteresować katastrofą, jest długa. Oczekują
bowiem, że Komisja Petycji, do której pismo trafiło, je rozpatrzy i
wesprze, a także zaproponuje PE odbycie debaty nt. katastrofy
smoleńskiej oraz zagwarantowania ponownej analizy dowodów. Oczekują
także przedstawienia sprawy katastrofy smoleńskiej - jako "sprawy o
najwyższej wadze" - na posiedzeniu plenarnym. A od Komisji Europejskiej
oczekują z kolei wydania oświadczenia ws. katastrofy smoleńskiej i
wezwania części państw UE do przeprowadzenia badań jej przyczyn.

W petycji wskazano jednocześnie na podobieństwa
katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. z zestrzeleniem rejsowego samolotu
boeing 777 nad wschodnią Ukrainą. - Wydarzenia są podobne chociażby pod
względem zabezpieczenia miejsca katastrofy i dowodów, traktowania ofiar,
poszanowania procedur - czytamy.

Jarosław Wałęsa dziwi się takim porównaniom, ale
wskazuje, że w PE próba budowania takiej analogii też miała już miejsce.
- Niedawno mieliśmy dyskusję w Komisji Spraw Zagranicznych - dotyczyła
Ukrainy. Omawialiśmy sytuację po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu
pasażerskiego. I pani Anna Fotyga zwracała uwagę, jak bardzo podobne są
te dwie katastrofy: smoleńska i ta znad Ukrainy. Większość ludzi drapała
się po głowie, myśląc, jak można porównywać te dwa różne wydarzenia -
opisuje w rozmowie z Onetem.

Pod petycją podpisali się członkowie rodzin
smoleńskich - m.in. Ewa Błasik, Beata Gosiewska, Ewa Kochanowska,
Zuzanna Kurtyka, Andrzej Melak, Magdalena Merta, Janusz i Piotr
Walentynowicz oraz Dorota Skrzypek. A także kilku dziennikarzy
konserwatywnych mediów. Petycja miała też wsparcie posła Antoniego
Macierewicza (PiS) i ekspertów z jego zespołu ds. katastrofy: prof.
Wiesława Biniendy, prof. Kazimierza Nowaczyka i dr. Grzegorza
Szuladzińskiego. Do petycji dołączono też ok. 400 tys. podpisów, które
zbierano pod wcześniejszym wnioskiem o umiędzynarodowienie śledztwa
smoleńskiego.

Jarosław Wałęsa: - Jest tyle innych petycji,
którymi powinniśmy się zajmować. A nie tą. W jego ocenie "histeryczne
apele" w żaden sposób sprawy nie wyjaśniają. I dodaje: - Katastrofa
smoleńska została wyjaśniona: nie było wybuchów, nie było zamachu, nie
było spisku.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/katastrofa-smolenska-znow-na-forum-unii-europejskiej/1hb61

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

241. Prokurator Olejnik

Prokurator Olejnik uniewinniony ws. krytyki śledztwa smoleńskiego

Sąd Naj­wyż­szy uznał za "oczy­wi­ście bez­za­sad­ną" ka­sa­cję Pro­ku­ra­to­ra Ge­ne­ral­ne­go ws. unie­win­nie­nia przez sąd dys­cy­pli­nar­ny by­łe­go wi­ce­pro­ku­ra­to­ra ge­ne­ral­ne­go Ka­zi­mie­rza Olej­ni­ka. Ob­wi­nia­no go o uchy­bie­nie god­no­ści urzę­du swymi wy­po­wie­dzia­mi o śledz­twie smo­leń­skim.
Powodem postępowania dyscyplinarnego był wywiad prasowy, którego udzielił w 2012 r. roku Olejnik - obecnie prokurator w stanie spoczynku. Oceniając w nim prowadzenie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej przez prokuraturę wojskową, najbardziej krytyczny był wobec ujawnienia, że doszło do zamiany ciał byłego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i Anny Walentynowicz z ciałami innych ofiar katastrofy. Olejnik uznał, że to "skandal i kompromitacja organów państwa polskiego".
Po tych słowach rzecznik dyscyplinarny w Prokuraturze Generalnej wszczął postępowanie wyjaśniające i skierował sprawę do sądu dyscyplinarnego. Olejnikowi zarzucono, że wypowiadając się krytycznie o śledztwie, co jest naruszeniem prokuratorskich zasad etycznych (obowiązujących go również, gdy jest prokuratorem w stanie spoczynku), uchybił godności urzędu. W październiku 2013 r. prokuratorski sąd dyscyplinarny uniewinnił go z tego zarzutu, a w kwietniu tego roku wyrok podtrzymał odwoławczy sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym.

Prokurator Generalny Andrzej Seremet w tej sytuacji skierował skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Olejnik był za jej oddaleniem. SN tak uczynił, a tym samym wyrok uniewinniający Olejnika stał się ostateczny.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prokurator-olejnik-uniewinniony-ws-krytyk...


Prokurator Olejnik uniewinniony ws. krytyki śledztwa smoleńskiego

Sąd Najwyższy uznał za bezzasadną kasację Prokuratora
Generalnego od uniewinnienia przez sąd dyscyplinarny b. wiceprokuratora
generalnego Kazimierza Olejnika, obwinionego o uchybienie godności
urzędu swymi wypowiedziami o śledztwie smoleńskim.

Powodem postępowania dyscyplinarnego był wywiad prasowy, którego
udzielił w 2012 r. roku Olejnik. Prokurator w stanie spoczynku mówił,
m.in., że przy sekcjach ciał ofiar powinni być polscy prokuratorzy.

Oględziny i sekcja to wręcz kanon pracy – stwierdził. Olejnik, stanął
też po stronie rodzin, gdy prokuratorzy winą za błędy przy
identyfikacjach obciążyli bliskich ofiar.

Mec. Stefan Hambura pełnomocnik rodziny śp. Anny Walentynowicz po tym
wyroku spodziewa się, że Prokurator Generalny Andrzej Seremet przeprosi
rodziny.

- Dobrze by było, gdyby teraz pan prokurator generalny Seremet
przeprosił rodziny, m.in. rodzinę śp. Anny Walentynowicz za to, iż
sugerował, że to z winy rodziny doszło do pomyłki. Tutaj prokurator
Olejnik mówi konkretnie: przecież obecność prokuratora przy sekcji zwłok
to podstawa tej pracy. Właśnie tego się trzymajmy. Nadszedł czas, aby
pan prokurator generalny Andrzej Seremet w tej sprawie się wypowiedział -
powiedział mec. Stefan Hambura pełnomocnik rodziny śp. Anny Walentynowicz.

Dwa lata temu w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie ofiary
katastrofy smoleńskiej. Po przeprowadzeniu badań genetycznych okazało
się, że doszło do zamiany ciała działaczki „Solidarności” Anny
Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej Fundacji „Golgota Wschodu”
Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

Miesiąc później w Świątyni Opatrzności Bożej ekshumowano ciało
ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz
innej ofiary katastrofy smoleńskiej. W tym przypadku również doszło do
błędnej identyfikacji ciał.

------------------------------------------------------------------------------

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej mają dość czekania na efekty działań prokuratury. Jak informuje portal niezależna.pl - rodziny smoleńskie zdecydowały się wystąpić z własnym aktem oskarżenia.

Został złożony subsydiarny akt oskarżenia rodzin smoleńskich wobec urzędników, którzy przygotowywali lot do Smoleńska. Dokument wpłynął do sądu

-– poinformował wczoraj wieczorem na antenie Telewizji Republika, mecenas Piotr Pszczółkowski.

Pełnomocnik części rodzin smoleńskich odniósł się również do decyzji wojskowych śledczych o odrzuceniu opinii niezależnych ekspertów - prof. Kamieńskiej-Treli i prof. Szymańskiego - wskazującej na obecność materiałów wybuchowych na wraku tupolewa. Prokuratura zignorowała je mimo nieprzeprowadzenia nowych badań na obecność substancji wybuchowych na Tu-154M.

Z nadesłanej w dniu 15 grudnia 2014 r. opinii uzupełniającej jednoznacznie wynika, że biegli z CLKP w całości odrzucają argumentację przedstawioną przez autorów „opinii prywatnej”, sugerującą nieprawidłowe wykonywanie badań przeprowadzonych w ramach opinii nr E-che-90/12 oraz obecności heksogenu lub innych bliżej nieokreślonych materiałów wybuchowych w badanych próbkach

-– napisał w komunikacie prasowym rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej wz. mjr Marcin Maksjan.

Jak tłumaczy mec. Pszczółkowski:

Z opinii tej wynika, że biegli nie zamierzają zmienić swoich opinii, ale co więcej, nie zamierzają podjąć badania próbek. Biegli z CLKP, mając wskazania od wybitnych uczonych, aby podjąć badania, z uwagami profesorów PAN próbują się rozprawić w sposób polemiczny

Naukowcy wskazywali nie tylko błędy w samych badaniach, ale także błędy interpretacyjne.

Pełnomocnika części rodzin smoleńskich, tak jak i autorów tzw. opinii prywatnej - oburza metodologia badań.

Przeprowadza się cztery próby i w każdej musi być pozytywne wskazanie dot. materiałów wybuchowych. Jeśli np. w trzech jest takie wskazanie, a w jednej nie, to stwierdza się, że materiałów wybuchowych nie wykryto

-– tłumaczy Pszczółkowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

243. Wniosek bez

Wniosek bez odpowiedzi

Rosjanie nadal nie odpowiedzieli na
wniosek polskiej prokuratury w sprawie fałszowania dokumentacji
medycznej ofiar tragedii smoleńskiej

Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi od
strony rosyjskiej – powiedział w rozmowie z portalem NaszDziennik.pl
prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w
Warszawie.

Ta prokuratura prowadzi od zeszłego roku śledztwo w sprawie fałszowania
dokumentacji medycznej przez rosyjskich lekarzy. W aktach, które miały
być sporządzane podczas badań sekcyjnych, a które trafiły do Polski,
znalazły się nieprawdziwe dane, m.in. inny wzrost, waga czy informacje o
posiadanych urazach.

Na początku stycznia wniosek został przesłany do Rosji. – Wnioskowana
pomoc prawna ma polegać na przesłuchaniu w charakterze świadków 25
rosyjskich biegłych, którzy w dniu 11 kwietnia 2010 r. wykonali sekcję
zwłok 29 ofiar katastrofy smoleńskiej – informował nas wówczas Nowak.

Przesłuchania mają dokonać prokuratorzy rosyjscy. – Nie wnioskowaliśmy o
udział w czynnościach polskich prokuratorów – informuje Nowak.

Wczoraj rzecznik Rosyjskiego Komitetu Śledczego Władimir Markin
narzekał, że polska prokuratura nie przesyła niezbędnej dla zakończenia
rosyjskiego śledztwa dokumentacji, tymczasem strona rosyjska sama przez
wiele miesięcy nie realizuje polskich wniosków o pomoc prawną dotyczącą
śledztw okołosmoleńskich.

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/134963,wniosek-bez-odpowiedzi.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

244. fot. Facebook Pomnik


fot. Facebook

fot. Facebook

Pomnik Anny Walentynowicz odsłonięty zostanie w
sobotę w Gdańsku. Monument powstał z inicjatywy miejscowego
Stowarzyszenia „Godność”. Legendarna działaczka „Solidarności” zginęła
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

Jak poinformowało biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Gdańsku,
odsłonięcie pomnika nastąpi w dniu 86. rocznicy urodzin działaczki
Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i współzałożycielki w sierpniu 1980
roku NSZZ „Solidarność”.

Pomnik Walentynowicz stanie przy skwerze jej imienia u
zbiegu al. Grunwaldzkiej i ul. Waryńskiego, obok kamienicy, gdzie
mieszkała przez wiele lat.

Inicjatorem tej formy upamiętnienia legendarnej działaczki opozycji
antykomunistycznej było działające w Gdańsku Stowarzyszenie „Godność”,
skupiające więźniów politycznych i osoby represjonowane z lat 1980-1989.
Uchwałę o powstaniu pomnika przyjęła 25 czerwca Rada Miasta Gdańska.
Pieniądze na budowę pomnika pochodziły ze zbiórki społecznej.
Zebrano ok. 90 tys. zł, głównie od członków „Solidarności”. Autorem
monumentu jest Stanisław Milewski.

Odsłonięcia pomnika dokonają syn Anny Walentynowicz Janusz
oraz jej wnuk Piotr Walentynowicz (gdański radny
Prawa i Sprawiedliwości).

W programie uroczystości zaplanowano m.in. wystąpienia prezydenta
Gdańska Pawła Adamowicza, prezesa Stowarzyszenia „Godność” Czesława
Nowaka, historyka i autora książki biograficznej o Walentynowicz
Sławomira Cenckiewicza, współtwórcy WZZ Wybrzeża Andrzeja Gwiazdy, wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza oraz przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy.

Anna Walentynowicz (1929-2010) zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w 1978 r.
7 sierpnia 1980 r. została dyscyplinarnie zwolniona ze Stoczni
Gdańskiej, na pięć miesięcy przed przejściem na emeryturę. Decyzja
dyrekcji wywołała 14 sierpnia strajk, w czasie którego powstał
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Pierwszym
postulatem protestujących robotników było przywrócenie
Walentynowicz do pracy.

Walentynowicz została członkiem Międzyzakładowego Komitetu
Strajkowego oraz Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ.
Internowana w stanie wojennym; potem kilka razy aresztowana. W 1981 r.
inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników
Służby Bezpieczeństwa. Zginęła 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie
prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, w drodze na obchody 70.
rocznicy zbrodni katyńskiej.

Pierwszy pogrzeb Anny Walentynowicz na cmentarzu Srebrzysko w
Gdańsku odbył się 11 dni po katastrofie, 21 kwietnia 2010 r. Drugi
pochówek przeprowadzono 28 września 2012 r. po tym, jak okazało się,
że jej ciało zostało zamienione ze zwłokami innej ofiary
katastrofy smoleńskiej.


fot. Facebook

http://wpolityce.pl/historia/262004-legenda-solidarnosci-sp-anna-walenty...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

245. List prezydenta z okazji

List prezydenta z okazji uroczystości odsłonięcia pomnika Anny Walentynowicz w Gdańsku



Organizatorzy i Uczestnicy uroczystości

                                                                       odsłonięcia pomnika Anny Walentynowicz

                                                                       w Gdańsku

 
 
Serdecznie pozdrawiam wszystkich przybyłych na uroczystość
odsłonięcia pomnika Anny Walentynowicz. Bardzo się cieszę, że ta
wspaniała postać zyskuje teraz upamiętnienie na skwerze swojego imienia,
niemal tuż obok domu przy ulicy Grunwaldzkiej, gdzie mieszkała.
 

Pani Anna Walentynowicz odegrała niezwykle ważną rolę w
dziejach najnowszych Polski. Trudne do przecenienia są zasługi, jakie
położyła dla Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność”, których
była współzałożycielką. Sprzeciw wobec usunięcia Jej z pracy w Stoczni
Gdańskiej był jednym ze źródeł strajków w sierpniu 1980 roku. Należała
do najodważniejszych działaczy opozycji demokratycznej, a zarazem była
jednym z tych przeciwników systemu, których najzacieklej zwalczał
komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Dzięki badaniom historyków dzisiaj
wiemy już, że jej inwigilacją zajmowało się przeszło stu funkcjonariuszy
i tajnych współpracowników SB. Znosiła to wszystko z godną podziwu
niezłomnością i determinacją, zdecydowana walczyć do samego końca z
totalitarną władzą o wolność i prawa przynależne każdemu człowiekowi.

 

Jednocześnie była też osobą szczególnie wrażliwą na ludzką
krzywdę. Doświadczywszy wielu życiowych trudności, z głębokim szacunkiem
traktowała bliźnich, zwłaszcza skrzywdzonych i poniżonych. Jej
serdeczność, otwartość, gotowość niesienia pomocy i ofiarność były
powszechnie znane. W swoim skromnym mieszkaniu gościła często działaczy
opozycyjnych, ale też zwyczajnych ludzi, znanych sobie i nieznanych,
dzieląc się ze wszystkimi tym, co miała. Uważam, że Jej postawa wobec
innych może być wzorem dla nas, jak kształtować relacje społeczne oparte
na wzajemnym poszanowaniu i uznaniu godności.

 

Chociaż całą swoją i publiczną, i prywatną działalność
poświęciła Ojczyźnie i rodakom, to jednak w wolnej Polsce przez długie
lata jej zasługi nie były należycie doceniane. Wydobył je z zapomnienia i
najpełniej uhonorował dopiero Pan Prezydent Profesor Lech Kaczyński,
nadając Pani Annie Walentynowicz najwyższe polskie odznaczenie państwowe


Order Orła Białego. Dlatego wydaje się niezwykle symboliczne, że śmierć
zabrała ich razem tragicznego ranka 10 kwietnia 2010 roku pod
Smoleńskiem. Zginęli, pełniąc swoją misję dla Rzeczypospolitej. Nowo
powstały pomnik przypominał będzie odtąd o tej pięknej postaci i
ponadczasowych wartościach, którymi zawsze się kierowała.

 

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Andrzej Duda



W Gdańsku stanął pomnik Anny Walentynowicz

W Gdańsku stanął pomnik Anny Walentynowicz

W Gdańsku odsłonięto pomnik Anny Walentynowicz.
Nastąpiło to w 86. rocznicę urodzin działaczki Wolnych Związków
Zawodowych....
czytaj dalej »

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja
http://roko.salon24.pl/663607,odsloniecie-pomnika-anny-walentynowicz-fot...

Poniżej relacja z dzisiejszej uroczystości odsłonięcia pomnika Anny Walentynowicz, na skwerze jej imienia.
Zgromadziło się ok. tysiąca osób biorących udział w tym wydarzeniu.
Nie sposób tu chocby w skrócie wymioenić znamienitych gości którzy się tu dziś znaleźli, więc niniejszym proszę o wyrozumiałość.
(...)

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Syn oraz wnuki p. Ani, odsłaniają pomnik

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Abp Leszek Sławoj Głódź metropolita gdański poświęca pomnik

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Janusz Walentynowicz podczas swego wystąpienia, był bardzo wzruszony

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Minister Maciej Łopiński odczytuje list od Prezydenta RP, Andrzeja Dudy

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Znakomite wystąpienie Sławomira Cenckiewicza

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Antoni Macierewicz odczytuje list prezesa PIS dr Jarosława Kaczyńskiego
oraz dodając od siebie kilka świetnych i jak najbardziej aktualnych
zwrotów

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Andrzej Gwiazda, jak przystało na gwiazdę, zabłysnął

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Andrzej Osipów, wiceprezes Godności podziękował w ostanim wystąpieniu,
wszystkim gościom biorącym udział w dzisejszej uroczystości

Odsłonięcie pomnika Anny Walentynowicz - fotorelacja

Pani Ania i wiązanki kwiatów

Dziękuję za wizytę

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

246. Przez naszą ojczyznę płynie

Abp Leszek Sławoj Głódź poświęcił dziś pomnik śp. Anny Walentynowicz, PAP/Adam Warżawa

Przez naszą ojczyznę płynie nurt, który niesie wodę brudną i zainfekowaną rozmaitym śmieciem, rozmywa wartości, deprawuje sumienia, atakuje bezpardonowo Kościół, odmawia mu prawa do uczestniczenia w debacie publicznej – powiedział abp Leszek Sławoj Głódź 15 sierpnia w bazylice mariackiej w Gdańsku podczas uroczystości Wniebowzięcia NMP.

Metropolita gdański podkreślił, że uroczystość Wniebowzięcia Maryi, zwana także dniem Matki Bożej Zielnej, jest mocno wpisana w polską tradycję oraz kulturę religijną. Maryja jest obecna w polskim wczoraj, dziś, także – jesteśmy głęboko przekonani – w Polsce jutra.

Królowa polskich serc, dana na obronę naszego narodu, na wspomaganie jego dziejowych dróg. Promieniujący znak tego, co Polskę stanowi” - mówił abp Głódź.

W dalszej części homilii przypomniał, że trwa właśnie jak co roku okres pielgrzymkowy i trzeba w tym czasie wypowiedzieć „tak” dziedzictwu wiary świętej oraz napotykanym w drodze pielgrzymom.

Trzeba jednak to „tak” wypowiedzieć także „wobec tych, którzy w oparciu o błędne, z powietrza wzięte przesłanki, tumanią swych słuchaczy i czytelników, twierdząc że katolicyzm w naszej ojczyźnie jest w odwrocie, że kurczy się liczba jego wyznawców, że świątynie pustoszeją, że Polscy wybierają inną drogę - wyzwolenia z norm obyczajowych, religijnych, kulturowych”.

„Niech pójdą na pielgrzymi szlak, niech staną pośród dziesiątek tysięcy pielgrzymów – w dużej mierze ludzi młodych zgromadzonych tam pod Wałami Jasnogórskimi (…). Niech zobaczą ludzi wiernych temu, co Polskę stanowi. Pewnych, że postępują właściwą, pewną, zmierzającą do dobrego celu drogą. Bowiem ci, którzy tam peregrynują, nie potrafią kłaniać się okolicznościom, wymijać Bożych praw i przykazań w imię politycznej poprawności” - mówił abp Głódź.

15 sierpnia - przypomniał metropolita gdański - to także wspomnienie zwycięstwa odniesionego nad bolszewicką nawałą, dziejowego starcia „armii chrześcijańskiego państwa z siłami Antychrysta - armią na służbie bezbożnego, ateistycznego, komunistycznego systemu”.

„Tamta wojna, tamto sierpniowe zwycięstwo, cementowało polską wspólnotę, tworzyło trwały, niewzruszony monolit polskich serc, świadomych wartości ojczyzny, chrześcijańskiej tożsamości naszego narodu” - powiedział kaznodzieja. Choć byli i tacy - zaznaczył - którzy więź z pamięcią o tamtym wydarzeniu zerwali, i którzy „w powojennym okresie nie szczędzili wysiłku, aby pamięć o tamtym zwycięstwie zgasić, usunąć ze świadomości zbiorowej”.

Jego zdaniem Polska, która nie uległa ani bolszewizmowi 1920 roku, ani wrogom ojczyzny podczas II wojny światowej, ani też terrorowi komunistycznemu, może być dziś dumna ze swojej tradycji historycznej.

„Czy to mało? Czy to nie wystarcza, aby iść własną, polską drogą. Przestać kłaniać się okolicznościom, szukać różnorakich zewnętrznych protekcji. Przestać usłużnie i bezmyślnie otwierać się na to wszystko, co ma stempel inności, rzekomej nowoczesności, postępowości, politycznej poprawności? - pytał abp Głódź.

I dodał, że Polsce „nie przystoi występować w roli papugi, bezkrytycznie otwartej na pseudowartości, jakie ku niej napływają, na zjawiska kulturowe, które zaprzeczają jej drodze, tradycji, etosowi”.

Jak stwierdził abp Głódź, przez naszą ojczyznę płynie porywisty nurt, choć nie jest to nurt wody czystej, ożywczej.

„Niesie wodę mętną, brudną, zainfekowaną rozmaitym śmieciem. Ten porywisty nurt deprecjonuje, niszczy, rozmywa wartości, o które wspierały się polskie pokolenia, deprawuje sumienia, atakuje bezpardonowo Kościół, odmawia mu prawa do uczestniczenia w debacie publicznej, do wypowiadania swego non possumus” - powiedział hierarcha.

„Kiedy patrzymy na szereg ustaw, jakie ostatnio, w pośpiechu, w atmosferze przedwyborczej gorączki i szukania poklasku, uchwaliła większość sejmowa, można odnieść wrażenie, że nastąpiło swoiste wypowiedzenie wojny wspólnocie chrześcijańskiej, wartościom, które naród wyznaje i pogłębiło to jeszcze bardziej podział we wspólnocie narodu, w tkance społecznej przez pokrętną etykę i moralność sankcjonowaną prawem” - stwierdził kaznodzieja.

Nas obowiązuje najpierw prawo Boże, prawo naturalne, prawo prawego sumienia - podkreślił abp Głódź.

Zdaniem abp. Głódzia, wezwanie scalenia wspólnoty narodu podjął nowy prezydent Andrzej Duda, który złożył wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgę, że dochowa wierności postanowieniom Konstytucji i będzie strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a także, że dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą najwyższym nakazem dla jego posługi państwu i narodowi.

Swe pierwsze kroki po zaprzysiężeniu prezydent Duda skierował do archikatedry warszawskiej na modlitwę w intencji prezydenckiej posługi.

Do modlitwy, która płynęła z murów warszawskiej świątyni dołączmy naszą modlitwę w intencji rozpoczętej przez Prezydenta Rzeczypospolitej drogi w służbie ojczyzny. To nasza chrześcijańska powinność. Zarówno tych, którzy za takim wyborem głosowali, jak i tych, którzy postąpili odmiennie - stwierdził abp Głódź.

WPOLITYCE


Pomnik Anny Walentynowicz w Gdańsku. Macierewicz: Prawda zostanie wyjaśniona

We Wrzeszczu odsłonięto pomnik Anny
Walentynowicz. Rodzina dziękowała kilkuset osobom, które wzięły udział w
uroczystości, a politycy wykorzystali ten moment, by wrócić do tematu
katastrofy smoleńskiej. Odczytane zostały także listy Jarosława
Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy.
15 sierpnia, w dniu urodzin i niemal
rocznicę 35-lecia wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej, odsłonięto pomnik
Anny Walentynowicz.




W Gdańsku odsłonięto pomnik Anny Walentynowicz – legendy „Solidarności”



Pomnik legendarnej działaczki „Solidarności” Anny Walentynowicz
odsłonięto w sobotę w Gdańsku. Należała do najodważniejszych działaczy
opozycji demokratycznej, których najzacieklej...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

247. ...i mimo ,ze nadal nie wiemy gdzie jest Jej Ciało

TO mamy Jej Pomnik...Pomnik Matki Solidarności ...
Ukłony od jednej z tych,dla których Tamta Solidarność była wyzwoleniem od ruskich baz i wpływów

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

248. @gość z drogi

nadejdzie czas, kiedy dowiemy się prawdy. Jesteśmy coraz bliżej.
Co miesiąc, każdego 10-go upominamy sie o prawdę i nie damy zapomnieć.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

249. szanowna pani prezes :)

"Czy naprawdę było tego trzeba
By tranzytem przez Smoleńsk rosyjski Tupolew
Wiózł najlepszych Polaków wprost do nieba."

/fragment wiersza pani T.Pasło/
jednym z nich był katowicki najmłodszy niegdyś ministrant służący do mszy św w Garnizonowym Kosciele śp Sł Skrzypek
ukłony

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

250. szanowna pani prezes

modlę się o to serdecznie,szczególnie wtedy ,gdy z młodym Budrysem,palimy kolejne znicze pod katowickim pomnikiem -katynskim tuż obok Koscioła Garnizonowego. Kosciół Garnizonowy Katowicki,to comiesięczne miejsce naszych spotkań ,tam też przed laty służył do mszy św jeden z najmłodszych ministrantów,smoleński Sł Skrzypek ,pózniejszy szef Polskiego Banku
pozdr z drogi

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

251. przepraszam dwa razy wbił mi się mój komentarz

nie wycofuję go jednak,bo widać tak miało "być" dodam tylko,ze drugi znicz w czerwonym kolorze pali wnuk w imieniu Pana Michała,tak jak kiedyś Mu obiecałam,a wiec Poznań jest również z nami :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

252. Ponad pięć lat po 10/04!

smolenskzespol.sejm.gov.pl


Ponad pięć lat po 10/04! Wojskowa prokuratura przyznała, że nie
wszystkie szczątki zostały pochowane. Chodzi o 20 ofiar tragedii!


Skąd pięcioletni poślizg w tej sprawie?
Śledczy tłumaczą ten fakt ostatecznymi opiniami genetycznymi, które
dopiero w maju bieżącego roku wpłynęły z Instytutu Ekspertyz Sądowych w
Krakowie. Fragmenty kości, o których poinformowali wojskowi śledczy mają należeć aż do 20 ofiar dramatu z 10 kwietnia 2010 roku.

O sprawie pisze serwis niezalezna.pl. Z ustaleń NPW wynika, że szczątki ofiar, które nie zostały pochowanezostały przywiezione przez osoby przebywające w Smoleńsku „turystycznie” (!).

Wszystkie fragmenty kostne zostały odnalezione w 2010 r.

— mówi mjr Marcin Maksjan, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Skąd pięcioletni poślizg w tej sprawie? Śledczy tłumaczą ten fakt ostatecznymi opiniami genetycznymi, które dopiero w maju bieżącego roku wpłynęły z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Brak tej opinii uniemożliwił wcześniejsze wydanie rodzinom wskazanych powyżej fragmentów kostnych

— informują przedstawiciele NPW.

Prokuratorzy nie będą podawać nazwisk osób, których ta sytuacja dotyczy. Jak podkreślają w żaden sposób nie należy wiązać obecnie
realizowanych czynności (związanych z wydawaniem fragmentów kostnych) z
ekshumacjami zwłok ofiar katastrofy - informuje niezalezna.pl.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

253. POdłość,czy "obstrukcja POLityczna..?

czekam z wielką niecierpliwością na Pażdziernik i modlę się ,by wreszcie POszli sobie precz...standardy moralne PO i PSL są obrazą dla naszej Godnosci
pozdr z drogi do Normalności bez PO i PSL

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

254. Katastrofa smoleńska.

Katastrofa smoleńska. Prokuratura podejrzewa fałszowanie dokumentacji z sekcji zwłok wielu ofiar
Jak
poinformowało RMF FM, z ustaleń reportera stacji wynika, że polscy
prokuratorzy w przypadku sekcji zwłok aż 50 osób podważają rzetelność
dokumentacji medycznych, które zostały sporządzone przez rosyjskich
patomorfologów w Moskwie.

Dotychczas śledztwo było prowadzone w związku z 29 takimi przypadkami.

Polscy biegli w oparciu o własne ekspertyzy twierdzą, że Rosjanie
w wielu przypadkach pomijali obrażenia, które w rzeczywistości odniosły
ofiary katastrofy lub wpisywali takie, które nie miały miejsca. Te
okoliczności pozwalają podejrzewać fałszowanie dokumentów medycznych
przez przedstawicieli rosyjskich służb zajmujących się sekcjami zwłok
ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.Z informacji uzyskanych przez RMF FM wynika, że polscy prokuratorzy
planują wystąpić z kolejnym wnioskiem o pomoc prawną do Rosjan. Wciąż
istnieje również plan przesłuchania 25 rosyjskich patomorfologów.
Wniosek w tej sprawie pozostał bez odpowiedzi ze strony Moskwy. Pismo
z kolejnym wnioskiem w tej sprawie ma zostać wysłane po ustaleniu, jaka
ostatecznie była skala nieprawidłowości.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

255. Wcześniej Macierewicz

Wcześniej Macierewicz powiedział do posłów PO, iż rozumie, że Rosjanie nie chcą nam oddać wraku i skrzynek. "Ale, że wy macie coś do ukrycia, że nie chcecie dojścia do prawdy w tej sprawie? To przecież niemożliwe" - powiedział.

Według Andrzeja Melaka z Rodzin Katyńskich, który po 10 kwietnia 2010 r. był w Moskwie, aby identyfikować ciało swego brata, rodziny nie zgadzają się z tym, co przekazała im polska KBWLLP. "To były rzeczy nie do pojęcia, niestosowane w żadnym cywilizowanym świecie. (...) Mamy nadzieję, że komisja powołana przez ministra Macierewicza mająca dostęp do wszelkich dokumentów doprowadzi do tego, że rodziny będą mogły spać spokojnie. My nie jesteśmy pewni, czy stoimy nad grobami naszych bliskich, podczas gdy doszło do takich ogromnych nieprawidłowości" - oświadczył.

http://gosc.pl/doc/3031549.Macierewicz-Nigdy-nie-powiedzialem-tych-slow

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

256. Władze wiedziały wcześniej o

Władze wiedziały wcześniej o możliwej zamianie ciał

Była premier i była minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała, że nie
ma takiej władzy, która wiedziałaby, jak zachować się w obliczu takiej
tragedii. Polityk PO była pytana na antenie publicznej TVP INFO o
identyfikacje ofiar katastrofy smoleńskiej, a także kwestie zamiany
ciał.

Media informują, że rząd
PO–PSL wiedział już pół roku po tragedii o możliwej błędnej
identyfikacji ofiar. Bliskich powiadomiono o tym dwa lata później.

Była minister zdrowia, która pomagała
rodzinom przy rozpoznawaniu bliskich, powiedziała, że robiła to
dobrowolnie. Jako minister nie miała takiego obowiązku.

W tłumaczenia byłej premier od początku
nie wierzy europoseł Beata Gosiewska, wdowa po śp. wicepremierze
Przemysławie Gosiewskim. Podkreśla ona, że osoby, które ukrywały takie
informacje, powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej.

– Taka
sytuacja miałaby miejsce w normalnym państwie prawa i tacy ludzie nigdy
więcej nie pojawiliby się w życiu publicznym i nie pełniliby żadnych
funkcji. Paradoks rządu Platformy Obywatelskiej polegał na tym, że oni
jawnie psuli państwo i teraz, po sześciu latach mam wrażenie, że oni
nadal śmieją się nam w twarz, nadal kłamią –
mówi europoseł Beata Gosiewska.

Według „Gazety Polskiej”, polskie władze
miały otrzymać informację o zamianie ciała śp. prezydenta Ryszarda
Kaczorowskiego już 24 września 2010 roku. Po ekshumacjach w Polsce
okazało się, że spoczywał on w innym grobie.

W katastrofie smoleńskiej zginęło 96
osób, w tym prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński. W niedzielę
minie sześć lat od narodowej tragedii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

257. Wnuk Walentynowicz: Znam parę

Wnuk Walentynowicz: Znam parę osób, które domagają się ekshumacji
– Cały czas
zadajemy sobie pytanie, jak to jest naprawdę. Znam parę osób, które
domagają się ekshumacji, a prokuratorzy nie wyrażali na to zgody. Muszą
się strasznie bać tego, co namieszali –mówił w TVP Info Piotr
Walentynowicz, wnuk...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

258. Merta: "Ekshumacja jest ważna


fot. PAP/Jacek Turczyk

Merta: "Ekshumacja jest ważna dla mnie osobiście, dlatego że chciałabym wiedzieć, kto jest pochowany w naszym rodzinnym grobie"

Doszło do spotkania przedstawicieli rodzin smoleńskich z prokuratorami prowadzącymi śledztwo ws. katastrofy. Rozmowa dotyczyła ewentualnych ekshumacji ciał ofiar.
„Decyzja w sprawie ewentualnych ekshumacji będzie musiała być rozważona
na późniejszym etapie” – stwierdziła prokuratura.

Przedstawiciele i pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej,
którzy
we wtorek spotkali się w Warszawie z prokuratorami prowadzącymi śledztwo
w tej sprawie, są podzieleni w sprawie ewentualnej ekshumacji ciał ich bliskich.

Zamknięte dla mediów i osób postronnych spotkanie rozpoczęło się
przed południem w siedzibie Prokuratury Krajowej. Jak dowiedziała się PAP, na sali było ponad 60 osób - zarówno bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, jak i pełnomocników rodzin.

Przełożony zespołu prokuratorów zajmujących się śledztwem mówił
w kwietniu, że w przypadku ok. 90 proc. ofiar katastrofy w dokumentacji
medycznej stwierdzono „liczne nieprawidłowości”. Zapewniał, że obecnie
nie są ani przygotowywane, ani planowane ekshumacje ofiar katastrofy
smoleńskiej, a „decyzja w sprawie ewentualnych ekshumacji będzie musiała
być rozważona na późniejszym etapie”.

Wnuk Anny Walentynowicz, Piotr Walentynowicz powiedział przed
wtorkowymi rozmowami, że rodziny zostały zaproszone do prokuratury,
by dowiedzieć się, co do tej pory uczyniono w śledztwie i jakie
są plany prokuratorów.

Taką informację dostaliśmy pisemnie

— powiedział.

Zapowiedział, że ponowi wniosek o wydanie rodzinie Anny Walentynowicz
materiału genetycznego zabezpieczonego podczas sekcji zwłok, by bliscy
mogli zrobić badanie we własnym zakresie.

To, że prokuratura wojskowa jest pewna, że znalazła babcię, to bardzo
fajnie. Szkoda tylko, że my, rodzina nie jesteśmy co do tego przekonani

— powiedział.

Walentynowicz ocenił, że obecnie nie ma potrzeby przeprowadzania ekshumacji, a wystarczy skorzystać z tego, co już jest.

Wdowa po dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeju
Błasiku, Ewa Błasik mówiła z kolei, że cieszy się, iż w śledztwie
zaczyna się nowy rozdział. Zarzuciła śledczym, którzy wcześniej
zajmowali się tą sprawą, że założyli z góry winę pilotów. Przekonywała
też, że nie było żadnej presji na pilotów, lecących do Smoleńska.

Nad grobem mojego męża stoję, ale nie wiem, czy tam jest mundur
galowy, który przekazałam do Moskwy. Nie mam żadnego zaufania do tych
sekcji wykonanych przez rosyjskich prokuratorów. Nie ufam Rosjanom

— powiedziała pytana o ekshumację.

Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie,
przypomniała, że wniosek o ekshumację ciała swego męża złożyła cztery
i pół roku temu. Dodała, że ma teraz nadzieję, że „to, czego zaniedbano
tuż po 10 kwietnia 2010 r., mimo że wymagało tego prawo,
zostanie naprawione”.

Ta ekshumacja
jest ważna dla mnie osobiście, dlatego że chciałabym wiedzieć, kto jest
pochowany w naszym rodzinnym grobie i uważam, że mam święte prawo
do tego, by zyskać taką pewność. Natomiast to, czy będzie to istotne
ze względu na postępowanie prawne, dowodowe, to o tym się muszą
wypowiedzieć fachowcy. Pamiętajmy, że minęło sześć lat i ten czas
pracował na naszą niekorzyść

— powiedziała Merta przed spotkaniem z prokuratorami.

Jak dodała, wyobraża sobie teraz dużo lepszą współpracę ze śledczymi.

Ale przede wszystkim wyobrażam sobie, że nie będzie pracą
na polityczne zlecenie, tylko pracą rzetelną i niezawisłą,
bo to wszystko, z czym mieliśmy do czynienia przez te wszystkie lata,
to wykonywanie woli politycznej wbrew temu, czego wymagało prawo

— oceniła.

Wdowa po Rzeczniku Praw Obywatelskich Januszu Kochanowskim Ewa
Kochanowska, pytana o ewentualne ekshumacje, zauważyła, że w momencie
pochówku ciała przestają być „własnością” rodzin.

Jeżeli prokuratura uzna konieczność takiej działalności, to rodziny
nie mają wiele do powiedzenia. Należy się z tym pewnie pogodzić

— powiedziała.

Pełnomocnik wdów po lotnikach, którzy zginęli pilotując Tu-154M, adw.
Władysław Pociej powiedział dziennikarzom, że na dziś nie ma zgody jego
klientów na plany śledczych dotyczące ekshumacji.

Uważamy, że ta czynność procesowa nie przyniesie żadnego efektu dla postępowania, a tylko to mnie interesuje

— powiedział.

Zaznaczył, że jego klienci nie chcą wracać już do dnia katastrofy.

Przecież dla tych ludzi to jest kolejny pogrzeb. Minęło sześć lat. Chcą mieć to już za sobą

— powiedział.

Dodał, że chciałby się dowiedzieć, co nowego będzie się działo
w śledztwie i na czym polegają błędy, o których w kwietniu mówił prok.
Marek Pasionek.

Jerzy Nowacki, wdowiec po b. wicepremier Izabeli Jarudze-Nowackiej
powiedział, że na zapowiedzi ekshumacji zapatruje się fatalnie,
bo są one bardzo przykrą rzeczą.

W dodatku jestem przekonany, że nic nie wniosą

— ocenił.

Dodał, że sześć lat to zdecydowanie za długo jak na śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Jak zapowiadała prokuratura, tematem spotkania jest m.in. aktualny
stan postępowania oraz kwestie ewentualnych ekshumacji ciał
ofiar katastrofy.

W początkach kwietnia - po sześciu latach - śledztwo ws. katastrofy
smoleńskiej przejęła od zlikwidowanej prokuratury wojskowej Prokuratura
Krajowa; sprawa trafiła do zespołu ośmiu prokuratorów. Na jego czele
stanął zastępca prokuratora generalnego prok. Marek Pasionek,
kierownikiem zespołu został prok. Marek Kuczyński, zaś w jego skład
wszedł m.in. dotychczasowy referent śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej
ppłk Karol Kopczyk. Jednocześnie do PK przekazane
zostały akta „będących w toku, zawieszonych i zakończonych postępowań” wyłączonych z głównego śledztwa lub z nim powiązanych.

W połowie kwietnia podczas konferencji prasowej prok. Pasionek, odnosząc
się do całości śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej wskazywał, że nie
da się określić jak długo może jeszcze potrwać to postępowanie.

Prokurator informował wtedy też, że jest planowane spotkanie
prokuratorów z rodzinami ofiar katastrofy, podczas którego będą z nimi
konsultowane m.in. kwestie ewentualnych ekshumacji.

Wskazywał, że teoretycznie przeprowadzenie ekshumacji wbrew woli
rodzin jest możliwe, ale zdaje sobie sprawę z „delikatności sytuacji”.
„Szereg rodzin znam i jestem w stanie w sposób czysto ludzki ten ból
towarzyszący tym rodzinom zrozumieć” - podkreślał.

Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej zostało w marcu przedłużone do 10 października 2016 r. Jeszcze przez prokuraturę wojskową.

Kilkugodzinne spotkania prokuratorów z bliskimi ofiar katastrofy smoleńskiej były już organizowane
na początkowym etapie śledztwa. W grudniu 2010 r. w takim spotkaniu -
poza prokuratorami wojskowymi - uczestniczył ówczesny prokurator
generalny Andrzej Seremet.

Potrzebne wszechstronne badania sekcyjne

Prokuratura Krajowa widzi konieczność zbadania wszystkich ciał ofiar katastrofy smoleńskiej

Jak podkreślono w komunikacie PK,
„zdecydowana większość raportów medycznych sporządzonych bezpośrednio po
katastrofie przez rosyjskich medyków zawierała znaczące błędy”.

– W przypadku sześciu z dziewięciu osób, których ekshumacji dokonano,
doszło do zamiany ciał. Badania te są niezbędne także dla ostatecznej
identyfikacji ofiar, których ciała zostały przywiezione do Polski w
zaplombowanych trumnach, i ustalenia, czy rodziny rzeczywiście pochowały
swoich bliskich – informuje prokuratura.

– Celem zagwarantowania, że badania ciał zostaną przeprowadzone w sposób
maksymalnie fachowy, z zachowaniem najwyższych standardów, oprócz
najlepszych polskich biegłych mają wziąć w nich udział zagraniczni
eksperci o międzynarodowej renomie. Prowadzący śledztwo podjęli starania
zmierzające do powołania takiego zespołu biegłych – podkreślono w
komunikacie.

Z informacji przekazanej przez PK wynika, że trwa analiza prawie 1000
tomów akt śledztwa. Śledczy będą weryfikować trzy główne, przyjęte na
początku śledztwa, hipotezy dotyczące przebiegu tragedii, których
badanie nie zostało formalnie zakończone.


  • Właśnie prokuratura zdecydowała, że ekshumuje wszystkie ciała ofiar katastrofy smoleńskiej.
    Nie prosiła rodzin o zgodę. Część z nich przyjmie to ze zrozumieniem. A
    co z tymi, którzy odczuwają to jako bezczeszczenie zwłok bliskich, bez
    żadnego pożytku dla śledztwa?

    W większości kultur ciało
    zmarłego jest przedmiotem szczególnej czci. Według prawa wygrzebywanie
    pochowanych ciał jest przestępstwem znieważenia zwłok. Prokuratura może
    ekshumować dla potrzeb śledztwa, także wbrew sprzeciwowi rodziny. Ale
    tylko w wyjątkowych sytuacjach.

    A jaki powód podaje
    prokuratura, by naruszyć to jedno z najsilniejszych kulturowych tabu?
    Co, oprócz "dobrej zmiany" u władzy, stało się w śledztwie? Jakie nowe
    informacje sprawiają, że ekshumacja jest niezbędna?

    Z oficjalnego komunikatu prokuratury dowiadujemy się, że "wszechstronne badania
    sekcyjne, także przy użyciu tomografii komputerowej, w zakresie
    toksykologii i DNA, będą miały istotne znaczenie dla określenia obrażeń
    ofiar i przyczyny ich śmierci, a także dla zrekonstruowania przebiegu
    katastrofy i jej przyczyn. Będą miały zatem istotne znaczenie dla
    wyjaśnienia podstawowych wątków śledztwa, mimo upływu kilku lat od czasu
    katastrofy".

    I jeszcze: że w przeszłości okazało się, że
    dokonano zamiany sześciu z dziewięciu ekshumowanych ciał, więc trzeba
    sprawdzić pozostałe (z wyjątkiem skremowanych). Nie wspomniano, że
    ekshumacje zamienionych ciał robiono w oparciu na - świadczących o
    takiej zamianie - dokumentach śledztwa. W tej chwili nowych dokumentów
    nie ma. Nic nowego nie ma.

    A powinno być! Bo prokuratura
    musi się publiczności i politycznemu zwierzchnictwu wykazać czymś więcej
    oprócz analizy tysiąca tomów akt śledztwa zgromadzonego przez
    poprzedników. Musi mieć coś nowego. Więc wyciąga ciała z grobów.

    Nie ma nic świętego. Nie ma tabu. I, przede wszystkim, nie ma litości.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

259. 'Świństwo', 'makabreska'.

Publicyści w tej sprawie jednomyślnie krytykują zapowiedzi prokuratorów
ws. ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ignorują i
uzus kulturowy, i wolę części rodzin - komentował w TOK FM Adam
Szostkiewicz, publicysta "Polityki". Przepraszam, ale ja mam wrażenie, że dochodzimy do granicy absurdu -
mówiła w TOK FM Janina Paradowska komentując decyzję Prokuratury
Krajowej o ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, mimo
sprzeciwu części rodzin. - Jak ktoś zginął w katastrofie lotniczej, to
przyczyną jego śmierci jest katastrofa lotnicza - mówiła zdenerwowana
Paradowska. Zdaniem publicystki decyzja o ekshumacjach to akt desperacji
i "najgorsze świństwo".

Adam Szostkiewicz stwierdził:
Spodziewaliśmy się, że temat smoleński wróci. I wrócił, w ekstremalnej
formie. - Z punktu widzenia kulturowego w Polsce mamy respekt wobec
zmarłych. Mnie się wydaje, że decydujący głos powinien należeć do
rodzin. Pytanie jest takie, do czego może posunąć się państwo. Tu
wkracza oraz ignoruje i uzus kulturowy, i wolę części rodzin -
zastanawiał się publicysta "Polityki".Paweł Wroński dodał, że to "skrajna makabreska". Z kolei Agaton Koziński
zwrócił uwagę, że to kolejna kontrowersyjna rzecz, która jest rzucana
testowo opinii publicznej. - Rzucają pomysły, to wypuszczanie balonów
próbnych. Mam nadzieję, że te zapowiedzi, to też testowanie
rzeczywistości - mówił. Zdaniem Kozińskiego obowiązkowe ekshumacje
wszystkich ofiar są pozbawione sensu.

Śledztwo w tempie

Po spotkaniu z prokuratorami rodziny smoleńskie są pełne nadziei, że w końcu poznają przyczyny tragedii

Prokuratura Krajowa nie chce informować o
szczegółach rozmów z rodzinami. Odsyła do komunikatu, w którym
przekazała, że celem spotkania było zapoznanie rodzin i ich
pełnomocników z aktualnym stanem śledztwa i planowanymi czynnościami.

„Nadzorujący pracę Zespołu Marek Pasionek poinformował, że trwa analiza
blisko 1000 tomów zgromadzonych w śledztwie akt. Zespół będzie w dalszym
ciągu weryfikował trzy główne, przyjęte na początku śledztwa, hipotezy
dotyczące przebiegu tragedii, których badanie nie zostało formalnie
zakończone” – czytamy w dokumencie.

Dotyczą one: zaistnienia katastrofy w następstwie okoliczności
niezależnych, takich jak warunki atmosferyczne, wady techniczne samolotu
itp.; błędów, niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień
m.in. przez członków załogi, personel techniczny, osoby odpowiedzialne
za organizację lotu, kontrolerów lotu, a także osoby odpowiedzialne za
remont samolotu oraz celowego działania osób trzecich w samolocie i na
ziemi.

W weryfikację przyjętych hipotez prokuratorzy chcą zaangażować
zagranicznych ekspertów. Zwłaszcza w kwestiach wymagających dużej wiedzy
specjalistycznej i naukowych kompetencji.


Wnuk Anny Walentynowicz o Tusku: Powinien ponieść odpowiedzialność karną

– Donald Tusk powinien ponieść odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale także karną. Swoimi decyzjami utrudnił możliwość rzetelnego przeprowadzenia śledztwa w sprawie Smoleńska....

Wnuk Anny Walentynowicz stwierdził, iż to niedopuszczalne, że ludzie prowadzący w 2010 roku czynności ws. katastrofy, nie wywiązali się ze swoich obowiązków. – Nie dokonali sekcji zwłok na terenie Polski. To, dlatego będą teraz ekshumacje – mówił.

Piotr Walentynowicz uważa, że nie dużych szans na to, że Polsce zostanie zwrócony wrak prezydenckiego Tupolewa i czarne skrzynki samolotu. – Donald Tusk powinien ponieść odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale także karną. Swoimi decyzjami utrudnił możliwość rzetelnego przeprowadzenia śledztwa w sprawie Smoleńska. Zginął prezydent i generałowie, a on oddał śledztwo w obce ręce. To zdrada – podkreślił.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

260. Miller i Tusk oddali śledztwo

Jerzy Miller za zgodą i wiedzą
Donalda Tuska oddał w ręce Rosjan śledztwo w sprawie katastrofy
smoleńskiej. Do przekazania śledztwa doszło pod koniec

Szczątki wszystkich ofiar
katastrofy smoleńskiej będą ekshumowane – taką decyzję podjął zespół
śledczych pod kierownictwem Marka Pasionka, zastępcy prokuratora.

Specjalny zespół śledczych z Prokuratury Krajowej pod kierownictwem
Marka Pasionka zdecydował o przeprowadzeniu ekshumacji wszystkich ofiar
smoleńskiej katastrofy. Wyjątkiem będą te osoby, których szczątki
zbadano już w czasie trwającego śledztwa.

Decyzja o ekshumacji zapaść miała po analizie dokumentacji medycznej
prowadzonej przez komisję. Na razie nie jest znana kolejność prac
ekshumacyjnych ani ich dokładna lista. Zespół śledczych z Prokuratury
Krajowej pracuje od marca 2016 r., przejmując śledztwo od prokuratury
wojskowej. 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

262. gdzie sie mozna podpisać pod wnioskiem o odwołanie Bodnara?

 

Ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. RPO zabiera głos

Rzecznik Praw Obywatelskich zabrał głos w sprawie decyzji Prokuratury Krajowej o ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, które nie zostały spopielone.

------------------------------------------------------------------------

Jacek Sasin: Nie byłoby dziś problemu z ekshumacjami, gdyby nie
zaniedbania po 10/04. "Nie było sekcji zwłok, nie otwierano trumien..."

"Za to, co dzieje się dziś ws. ekshumacji odpowiadają ówcześni przywódcy rządu".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

263. Wassermann: Podczas

- Wielokrotnie opozycja
podnosi sprawę tego, że przecież oni już przeprowadzili ekshumacje. Ja, w
kwestii ekshumacji mojego ojca, zostałam wtedy oszukana. Mówi .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

264. Oświadczenie Rzecznika KEP w

Oświadczenie Rzecznika KEP w sprawie ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej

W związku z pojawiającymi się w ostatnim czasie kontrowersjami dotyczącymi ekshumacji ofiar tragedii smoleńskiej z dnia 10 kwietnia 2010 roku, w celu uniknięcia możliwości instrumentalnego wykorzystywania autorytetu Kościoła w tak delikatnej kwestii, pragnę przypomnieć, że zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego ciała zmarłych powinny być traktowane z szacunkiem i miłością wypływającą z wiary i nadziei zmartwychwstania.

Wyjaśnienie przyczyn katastrofy od początku budzi liczne kontrowersje o charakterze prawnym, politycznym i społecznym. W tym kontekście zadaniem Kościoła jest przypomnienie o potrzebie dążenia do prawdy i sprawiedliwości, z czego wynika moralny sprzeciw nie tylko wobec prób wykorzystywania katastrofy smoleńskiej dla celów politycznych, lecz także jej marginalizowania czy bagatelizowania oraz ewentualnego unikania odpowiedzialności przez winnych tej tragedii.

Dostrzegając i rozumiejąc stanowisko rodzin ofiar sprzeciwiających się ekshumacjom, trzeba równocześnie zauważyć, iż katastrofa smoleńska była tragedią, która dotknęła cały naród, dlatego też przeżywanie żałoby oraz pamięć o ofiarach nabiera charakteru powszechnego i stanowi ważny element świadomości historycznej Polaków. Współczujemy wszystkim rodzinom, które straciły swoich bliskich pod Smoleńskiem i dla których ekshumacja jest doświadczeniem traumatycznym i nie do przyjęcia. Ich głos powinien być wzięty pod uwagę.

Należy stwierdzić, iż jedyną przyczyną, dla której ekshumacja ofiar katastrofy smoleńskiej byłaby moralnie usprawiedliwiona, może być wyraźna i obiektywna potrzeba wynikająca z dążenia do poznania prawdy, przy jednoczesnym braku możliwości zastąpienia tej czynności innymi środkami dowodowymi. Trzeba też przypomnieć, iż bezpośrednio po katastrofie nie przeprowadzono w Polsce sekcji zwłok żadnej z ofiar a przeprowadzone do tej pory ekshumacje wykazały nieprawidłowości dotyczące pochówku kilku ciał.

Ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

265. Skandaliczne słowa Pawła

Screenshot z materiału video (Polsat News)

Skandaliczne słowa Pawła Deresza do wnuka śp. Anny Walentynowicz: "Dziwię się, że pan żeruje na…

"Czego pan chce, pan się znów domaga olbrzymich pieniędzy" - grzmiał mąż śp. Jolanty Szymanek-Deresz.


powiedział w programie „Tak czy Nie” (Polsat News) Paweł Deresz zwracając się do Piotra Walentynowicza.

Ja nie złożyłem do sądu żadnego wniosku, przynajmniej na razie

— odpowiedział wnuk śp. Anny Walentynowicz.

Na uwagę prowadzącej, że wnioski wnosi się do MON, a nie do sądu, Walentynowicz odpowiedział:

Sami państwo widzicie, jak jestem zorientowany w kwestii odszkodowań.

Jednocześnie gość programu „Tak czy Nie” podkreślił:

Nie twierdzę, że nie podejmę takich czynności - przyznał Walentynowicz
- ale nie złożyłem do sądu sprawy przeciwko ministerstwu obrony
narodowej odnośnie odszkodowania, zadośćuczynienia czy czegoś takiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

266. Manipulacje i błędy! Znamy


fot.youtube/Fratria.pl

Manipulacje i błędy! Znamy szczegóły raportu polskich ekspertów, którzy analizowali rosyjskie sekcje zwłok ofiar katastrofy…

Rosyjskie sekcje okazały się szokującą kpiną! Prezentujemy dokładną liczbę i opis błędów rosyjskich "ekspertów".

Portal wPolityce.pl dotarł do szczegółów raportu, który wykonali eksperci Uniwersytetu
Medycznego we Wrocławiu, analizujący rosyjską dokumentację sekcji zwłok
katastrofy smoleńskiej. Rosyjskie sekcje okazały się szokującą kpiną!
Okazuje się, że Rosjanie nie wpisywali stanów po przebytych chorobach,
nie przeprowadzali wszystkich niezbędnych czynności sekcyjnych lub
wpisywali w sekcję narządy, których zmarli nie posiadali. Błędy dotyczą 90 proc. ofiar smoleńskich.

Ciała
ofiar tragedii smoleńskiej przywieziono do Polski w zaplombowanych
przez Rosjan trumnach. Rodzinom zakazano ich otwierać, mimo zgłaszanych
już wtedy przez bliskich ofiar wątpliwości
dotyczących rzetelnego przeprowadzenia oględzin ciał w prosektorium
w Moskwie. Zastrzeżenia potwierdziła analiza dostarczonej przez Rosjan
dokumentacji sądowo-medycznej, dokonana przez ekspertów Uniwersytetu
Medycznego we Wrocławiu.

Ogólne założenia raportu
przedstawiła w ubiegłym tygodniu Polska Agencja Prasowa. Portal
wPolityce.pl poznał dokładne zarzuty polskich ekspertów wobec rosyjskich odpowiedników. Oto ich główne ustalenia:

1.
W przypadku 41 osób brakuje opisu stanów po przebytych zabiegach
medycznych, są np. opisywane narządy, których zmarli nie mieli, ponieważ
za życia usunięto je podczas operacji.

2. W przypadku 48 osób stwierdzono błędne rozpoznanie obrażeń albo ich wzajemnie sprzeczny opis.

3. W przypadku 35 osób zaniechano niektórych czynności sekcyjnych.

4. W przypadku 6 osób jest sprzeczny opis ciał lub poszczególnych narządów na kolejnych etapach badania.

5.
W przypadku 7 osób mamy do czynienia z fałszywymi opisami czynności
sądowo-medycznych, z których wynika np., że sekcje były wykonywane
wcześniej niż zewnętrzne oględziny ciała.

Z kolei jak
w ubiegłym tygodniu ustaliła Polska Agencja Prasowa, spośród dziewięciu
ofiar katastrofy, których ekshumacje dotąd przeprowadzono, aż w sześciu
przypadkach doszło do zamiany ciał. Dotyczyły tak znanych osób,
jak były prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski,
jedna z założycielek „Solidarności” Anna Walentynowicz i kapelan
Warszawskiej Rodziny Katyńskiej ksiądz Zdzisław Król.

Ujawniono też przypadki bezczeszczenia zwłok. W ciałach ofiar Rosjanie
zaszywali takie przedmioty, jak niedopałek papierosa, fragment
plastikowego kubka i gumowe rękawiczki.

Wszystkie te informacje
tylko potwierdzają potrzebę ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej.
W obliczu szokujących błędów sekcyjnych, których dopuścili się rosyjscy
lekarze, jest ona niezbędna dla dobra prowadzonego śledztwa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

267. Tomaszu Lisie, Cezary


Fot. wPolityce.pl

Tomaszu Lisie, Cezary Michalski i założone przez Niemców wydawnictwo - dziś, właśnie dziś, powinniście przeprosić

Ogłosili z okładki, że "najpierw ekshumacje, potem drugi wielki i państwowy" pogrzeb Lecha Kaczyńskiego". To 100 % kłamstwa.



Ekshumacje ofiar 10/04 nie zostaną wstrzymane. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek o ich zakazanie w trybie cywilnym

Sprawa wpłynęła do II wydziału cywilnego SO i została zarejestrowana.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

268. Tuż przed świętami pochowano


fot. wPolityce.pl

Tuż przed świętami pochowano Tomasza Mertę. W czwartek odbędzie się ponowny pogrzeb Stefana Melaka

Do tej pory na podstawie decyzji Prokuratury Krajowej przeprowadzono ekshumacje 10 ofiar katastrofy smoleńskiej.

Do tej pory na podstawie decyzji Prokuratury Krajowej przeprowadzono
ekshumacje 10 ofiar katastrofy smoleńskiej: pary prezydenckiej Lecha
i Marii Kaczyńskich, Stefana Melaka, Tomasza Merty, Aleksandra Szczygły,
Piotra Nurowskiego, Edwarda Duchnowskiego, Janiny Natusiewicz-Mirer,
Ewy Bąkowskiej oraz Dariusza Michałowskiego. Do końca roku ma być
jeszcze jedna ekshumacja - z grobu Mariusza Handzlika.

W listopadzie,
kilka dni po ekshumacji, pochowano parę prezydencką. Pochówki
pozostałych ekshumowanych osób przeciągały się z powodu oczekiwania
na wyniki badań genetycznych.

We wtorek wdowa po Tomaszu Mercie Magdalena Merta poinformowała PAP, że pogrzeb jej męża odbył się tuż przed świętami.

Wszystkich
badań jeszcze nie wykonano, ale potwierdzona została tożsamość mojego
męża. Zależało nam, żeby pogrzeb odbył się jeszcze przed świętami,
bardzo szybko przygotowaliśmy uroczystość; wszystko odbyło się
z dnia na dzień

– dodała.

Wdowa po Tomaszu
Mercie wnioskowała o jego ekshumację już w 2011 r., po tym jak otrzymała
dokumentację rosyjską. Wielokrotnie podkreślała, że są w niej błędy;
miała wątpliwości, czy w grobie faktycznie spoczywa ciało jej męża.
Pytana, czy ekshumacja rozwiała jej wątpliwości, powiedziała,
że tę najważniejszą, dotyczącą tożsamości, tak.

To,
co rozwiało moje obawy czy wątpliwości, to też fakt, że byłam przy tych
czynnościach i mogłam naocznie stwierdzić, że na przykład nie było
śladów bezczeszczenia zwłok męża; że nie było części cudzego ciała ani
też nie brakowało fragmentów ciała męża

— dodała.

Na czwartek
zaplanowano ponowny pogrzeb Stefana Melaka. Jego brat poseł PiS Andrzej
Melak poinformował, że również w tym przypadku badania genetyczne
potwierdziły tożsamość.

Przeprowadzone dotąd ekshumacje
potwierdziły, że w przypadku jednej osoby doszło do zamiany ciała.
Według mediów, chodzi o b. prezesa PKOl Piotra Nurowskiego. W jego
grobie - czego oficjalnie nie potwierdzono - miał zostać pochowany
Mariusz Handzlik, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta
Lecha Kaczyńskiego.

Według Prokuratury Krajowej
ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej są niezbędne wobec
popełnionych wcześniej błędów. Chodzi m.in. o możliwą zamianę szczątków
ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. i nieprawidłowości w opisie
stwierdzonych obrażeń w dokumentacji sporządzonej przez stronę rosyjską.
Do końca roku prokuratura planowała przeprowadzenie 10 ekshumacji,
a zakończenie wszystkich - jesienią lub zimą 2017 r.

Prokuratura
zamierza przeprowadzić w sumie ekshumacje 83 osób, łącznie z tymi,
które zostały wydobyte z grobów od połowy listopada. Ciała pozostałych
ofiar albo były ekshumowane przed kilkoma laty w śledztwie smoleńskim,
albo zostały skremowane przed pochówkiem.

Zlecone przez PK badania
przeprowadza 14-osobowy międzynarodowy zespół ekspertów. Znajdą się
w nim m.in. trzy osoby z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Sądowej
w Lozannie-Genewie (Szwajcaria), jedna z uniwersytetu w Coimbra
w Portugalii oraz dwóch profesorów z Odense (Dania). Resztę zespołu
tworzą eksperci z Krakowa, Warszawy, Lublina. Biegli przeprowadzają
sekcje zwłok, tomografię, pobierają próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

269. PK po badaniach: w grobie


PK po badaniach: w grobie Mariusza Handzlika spoczywał Piotr Nurowski

Badania
genetyczne potwierdziły, że w ostatnich dniach 2016 r. z grobu
podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza
Handzlika ekshumowano ciało Piotra Nurowskiego – poinformowała
rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

270. Ekshumacje ofiar katastrofy


Ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej nie skończą się w 2017 r. Prokuratura czeka na opinie biegłych z dotychczasowych badań

„Z uwagi na charakter czynności i szacunek do uczuć rodzin
ofiar, prokuratura nie będzie informowała o planowanych terminach
ekshumacji”.


Zaznaczyła jednak, że „czynności ekshumacyjne nie zostaną zakończone w 2017 roku”.

Prokurator
dodała, że Prokuratora Krajowa czeka na opinię zespołu biegłych
z zakresu medycyny sądowej, dotyczące wyników
przeprowadzonych ekshumacji.

Po ich otrzymaniu będą one przedmiotem analizy prokuratorów z zespołu śledczego

— poinformowała.

Bialik
poinformowała również, że „trwają czynności mające na celu przekazanie
zabezpieczonych śladów do badań w zagranicznych laboratoriach”.
Pod koniec lutego prokuratura informowała, że zawarła umowę z brytyjskim Forensic Explosives Laboratory (FEL) na wykonanie analizy śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych w ramach śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

O planach ekshumowania ofiar katastrofy smoleńskiej PK poinformowała
w czerwcu ubiegłego roku. Ekshumacje rozpoczęto w połowie listopada -
ekshumowano wówczas parę prezydencką Lecha i Marię Kaczyńskich.
Następnie ekshumowano Stefana Melaka, Tomasza Mertę, Aleksandra
Szczygłę, Edwarda Duchnowskiego, Janinę Natusiewicz-Mirer, Ewę Bąkowską,
Dariusza Michałowskiego, Mariusza Handzlika i Piotra Nurowskiego -
w sumie 11 osób. W trakcie ekshumacji, które zostały wykonane w 2016 r.
potwierdzono jedną zamianę ciał - podsekretarza stanu w Kancelarii
Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza Handzlika i b. prezesa PKOI Piotra Nurowskiego.

To nie
pierwsza tego typu sytuacja; w latach 2011 - 2012, na polecenie
prokuratury wojskowej, która wówczas prowadziła śledztwo, ekshumowano
dziewięć osób, w przypadku sześciu potwierdzono złożenie
w niewłaściwych grobach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

271. Szokujące wnioski po


Szokujące
wnioski po ekshumacjach ciał ofiar smoleńskich. Śledczy: „Ciała zostały
faktycznie zbezczeszczone”. Czy będą nowe zarzuty?

Polscy śledczy nie kryją szoku i oburzenia po tym jak Rosjanie umieszczali ciała ofiar smoleńskich w trumnach.

Błędy, szokujące zaniedbania, ale także zwykłe zezwierzęcenie - taki
obraz Rosjan, którzy umieszczali ciała ofiar smoleńskich w trumnach,
wyłania się z rozmów z polski prokuratorami, którzy
uczestniczyli w ekshumacjach.

Dłoń kobiety
z damskim pierścionkiem na palcu wrzucona została do trumny opatrzonej
nazwiskiem mężczyzny. Byle jak, zwyczajnie wrzucona. To zwykłe
zbezczeszczenie, a nie pomyłka.

– mówi nam jeden ze śledczych.

CZYTAJWNIEŻ: Przerażające odkrycie! W grobie jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej odnaleziono… trzy dłonie

Inni prokuratorzy zauważają, że pracę Rosjan, którzy umieszczali ciała w trumnach kompletnie nikt nie nadzorował.

Robili
co chcieli i jak chcieli. Plastikowy kubek zaszyty w ciele, niedopałek
papierosa w ciele prezydenta Kaczorowskiego to najlepsze przykłady
na całkowity brak nadzoru. W papierach wszystko się zgadzało, ale
w rzeczywistości nie.

– mówi jeden
z rozmówców, którzy przyznaje, że niedbalstwo Rosjan, czy wręcz celowe
działania mające na celu umniejszenie godności ofiarom tragedii
smoleńskiej, to działania, które zaszokowały polskich
ekspertów i śledczych.

Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy, że jest tak źle. Byliśmy w totalnym szoku.

– przyznaje nasz informator.

CZYTAJWNIEŻ: Tygodnik „ABC”: Rosjanie w ciele prezydenta Kaczorowskiego zaszyli niedopałek papierosa!

Prokuratura
Krajowa potwierdziła dzisiaj, że w wyniku obecnych ekshumacji
stwierdzono w 5 trumnach fragmenty ciał innych osób, a do końca 2017 r.
odbędzie się jeszcze 40 ekshumacji

Nie mamy
złudzeń, tych szokujących „pomyłek” będzie więcej. Jesteśmy przekonani,
że czeka nas jeszcze niejeden skandal. Warto zastanowić się nad
zarzutami dla osób, które dopuściły się takich potwornych niedopatrzeń.

– twierdzi jeden z prokuratorów.

PK od początku informowała, że ekshumacja
ciał ofiar katastrofy smoleńskiej jest niezbędna wobec popełnionych
wcześniej błędów. Chodzi m.in. o możliwą zamianę ciał ofiar katastrofy
z 10 kwietnia 2010 r. i nieprawidłowości w opisie stwierdzonych obrażeń
w dokumentacji sporządzonej przez stronę rosyjską.Na zlecenie
prokuratury w marcu przeprowadzono cztery ekshumacje. Śledczy badali
ciała Wojciecha Seweryna, Natalii Januszko, Andrzeja
Przewoźnika i Aleksandry Natalii-Świat.

Jak
przypominają dziennikarze „wSieci”, prac ekshumacyjne podjął zespół
śledczych pod kierownictwem prokuratora Marka Pasionka. W jego pracach,
oprócz medyków sądowych z polskich zakładów, uczestniczy międzynarodowy
zespół ekspertów światowej klasy, m.in. prof. Silke Grabherr, szef
Instytutu Medycyny Prawnej w Genewie (światowy autorytet w zakresie
obrazowego badania zwłok, wykonywał m.in. sekcję Jasera Arafata), prof.
Guy Rutty z Uniwersytetu w Leicester (uczestniczył w badaniach ofiar
Boeinga 777 Malaysia Airlines, zestrzelonego nad Ukrainą), czy też
ekspert ONZ prof. Duarte Nuno Viera, dziekan Wydziału Lekarskiego Yniwersytetu w Coimbrze.
Wstępne oględziny, niestety kolejny już raz, przyniosły przerażające wieści o traktowaniu ciał polskich ofiar przez Rosjan.

CZYTAJ TAKŻE:Ważne
ustalenia „wSieci” nt. 10/04! Cztery laboratoria światowej klasy pomogą
polskim śledczym. Sprawdzą m.in. obecność materiałów wybuchowych

Przy
ciele jednego z mężczyzn znajdowała się noga kobiety z przywieszką
z nazwiskiem… tegoż mężczyzny. W innym grobie znaleziono trzy ręce,
w kolejnym dwie lewe dłonie. Nawet laik nie powinien tego pomylić

— pisał  tygodnik „wSieci”.

CZYTAJ TAKŻE:Prokuratura
potwierdza ustalenia „wSieci” ws. śledztwa smoleńskiego. Są też zarzuty
wobec rosyjskich kontrolerów lotu i trzeciej osoby w wieży

Jak
podaje „Super Express”, makabryczne odkrycie trzech dłoni dotyczy grobu
Natalii Januszko, stewardessy 36. specjalnego pulku lotnictwa
transportowego. Prokuratura w rozmowie z dziennikiem nie potwierdziła
i nie skomentowała tej sprawy.

Podczas
ekshumacji badamy m.in. możliwą zamianę ciał ofiar katastrofy
z 10 kwietnia 2010 roku i nieprawidłowości w opisie stwierdzonych
obrażeń w dokumentacji sporządzonej przez Rosjan.

— powiedziała w rozmowie z „SE” dodaje rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik.


Ekshumacje smoleńskie do połowy 2018 roku. Prokuratura planuje jeszcze 40 sekcji zwłok



Planujemy, że czynności te zakończą się do końca czerwca 2018
r. Będzie to data zakończenia czynności ekshumacyjnych i sekcyjnych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

272. TRZY PYTANIA DO... Janusza


TRZY PYTANIA DO... Janusza Walentynowicza: "Mam nadzieję, że
odnajdzie się ciało mojej mamy, bo nie wiem, kto leży u nas w grobie"

"Wiążę także nadzieję z poniedziałkową konferencją dr. Berczyńskiego. Myślę, że dowiemy się więcej".


Tę kobietę, która w nim spoczywa widziałem po raz pierwszy
w życiu na stole sekcyjnym. Prokuratura wojskowa żeby mieć porządek
w papierach poświadczyła, że jest to Anna Walentynowicz, ale ja wiem,
że tak nie jest. Mam nadzieję, że jej ciało się odnajdzie i będę mógł
spełnić obietnicę, którą dałem jej za życia, że pochowam ja obok
ukochanego męża
mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Walentynowicz, syn Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

wPolityce.pl: Śledztwo smoleńskie przybliża nas, Pana zdaniem, do poznania przyczyn katastrofy?

Janusz Walentynowicz:
Byłem już zniecierpliwiony długotrwałą ciszą, choć nie mówiłem tego
głośno i nie artykułowałem tego specjalnie na zewnątrz. Zdaję sobie
jednak sprawę z ogromu materiału, z którym musiała zapoznać się
i prokuratura i Komisja dr. Berczyńskiego. Sprawa jest arcypoważna i nie
można do tego podchodzić w ten sposób, że pogania się kogokolwiek.
To wszystko musi odbywać się swoim czasie i tempie. Nie można bowiem
przeskoczyć technologii, czy techniki w przeprowadzaniu badań
i eksperymentów. To wszystko wymaga skupienia, uwagi i powagi podejścia
do problemu. Mam bardzo dużą nadzieję, ona znowu odżyła, posilam się
emocjonalnie tym, co słyszę z Prokuratury Krajowej. Wiążę także nadzieję
z poniedziałkową konferencją dr. Berczyńskiego. Myślę, że dowiemy się
więcej. Generalnie bardzo mnie ucieszyło podejście prokuratury, która
w końcu postanowiła umiędzynarodowić to śledztwo i wysłać materiały
do badań poza granice Polski. Utnie to wszelkie spekulacje,
że to „pisiory” zrobiły, czy ktokolwiek inny. To są niezależne, bardzo
poważne instytucje naukowo- badawcze.

Do tej pory tyko mówiono o umiędzynarodowieniu, w końcu staje się to faktem. To duża zmiana.

Oby
tak było. Tym bardziej ma to usprawiedliwienie moralne czy nawet pewien
bat moralny po tym, co usłyszeliśmy ostatnio z programu Anity Gargas,
jak Jerzy Miller wyrażał się o swojej komisji. Mówił, że ona tak
naprawdę w ogóle nie istnieje, stąd pytanie, po co w ogóle cokolwiek
robili, dla kogo i w jakim celu i ile to kosztowało, bo skoro z tym nikt
się nie liczył było to marnotrawienie pieniędzy
publicznych. Przede wszystkim chciałbym dowiedzieć się, co się naprawdę
wydarzyło w Smoleńsku, jak to wyglądało i dlaczego nasi bliscy zginęli.
I nie jest dla mnie istotne, jaki będzie wynik, on ma być prawdziwy.
Czy to będzie zamach, niesubordynacja, awaria, czy cokolwiek innego
ja chce wiedzieć, jak było naprawdę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

273. Wstrząsające wyniki


Wstrząsające wyniki ekshumacji! W trumnie generała Kwiatkowskiego znaleziono szczątki 7 innych ofiar katastrofy

"Myślą państwo, że chodzi o małe części ciała? To bardzo się
państwo mylicie. (...) Nienawidzę kłamstwa. Siedem lat mnie okłamywali".



Bezczeszczenie zwłok, zamiany ciał. Szokujące odkrycia podczas ekshumacji

Ofiary katastrofy smoleńskiej były traktowane w haniebny sposób. więcej


Piotr Walentynowicz ws. ekshumacji gen. Kwiatkowskiego:
"Politycy PO okłamywali cały naród. Robili wszystko, aby do tej prawdy
nie dojść"

"Cały świat powinna obiec informacja, że Rosjanie nie pozwalają
nam uczestniczyć w czynnościach związanych ze śmiercią polskich
obywateli".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

274. Chazarstwo i Barbaria czyli POP

Szczątki czterech innych ciał w trumnie kolejnego generała. "Fakt" rozmawiał z jego córką

W
trumnie gen. Włodzimierza Potasińskiego śledczy odnaleźli szczątki jego
i czterech innych ofiar katastrofy smoleńskiej – poinformował we wtorek
"Fakt", powołując się na informację od córki generała.

Neumann: Ofiary katastrofy smoleńskiej powinny być pochowane we wspólnym grobie

"Po
latach widać, że byłoby najrozsądniej, gdyby wszystkie ofiary
katastrofy smoleńskiej, były pochowane we wspólnym grobie; wtedy nie
mielibyśmy podziału na dwie Polski, mielibyśmy wspólne obchody i wspólną
dobrą pamięć" - powiedział we wtorek szef klubu PO Sławomir Neumann

Horała
odpowiada na skandaliczne słowa Neumanna: "Jest tradycja wspólnych
grobów: Katyń, Charków, Miednoje, Bykownia. Na Łączce też wrzucali razem
do dołów"


Szef klubu PO mówił, że najrozsądniej byłoby, gdyby wszystkie ofiary Smoleńska były we wspólnym grobie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

275. Horror trwa... UJAWNIAMY


Horror trwa... UJAWNIAMY kolejne bulwersujące odkrycia po ekshumacjach. Tym razem dotyczą m.in. ciał biskupów

W trumnie gen. Tadeusza Płoskiego, biskupa polowego Wojska Polskiego,
znajdowało się tylko pół jego ciała. Druga połowa została znaleziona
w trumnie gen. Mirona Chodakowskiego, prawosławnego ordynariusza Wojska
Polskiego, złożonej w monasterze w Supraślu.

Dodajmy, że trumna
z ciałem abp. Chodakowskiego została przywieziona z Moskwy 14 kwietnia
2010 r. Szczątki bp. Płoskiego wróciły do ojczyzny dzień później.

Nie
wiadomo jeszcze, gdzie znajduje się połowa ciała abp. Chodakowskiego.
Jak mówi nam osoba znająca kulisy prac po ekshumacjach, są podejrzenia,
że mogła zostać pomylona z innym ciałem i spopielona.

Według
naszych informacji, nie zadbano również o należyte pochowanie ciała
szefowej klubu PiS i b. minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej.
Jej szczątki zostały znalezione już w kilku trumnach, a nie wiadomo
jeszcze, co znajdowało się w jej grobie. Śledczy czekają na wyniki badań
genetycznych, podobnie jak w przypadku trzech innych osób
ekshumowanych w maju.

W tej sytuacji część rodzin nie chce
na razie organizować pogrzebów. Obawiają się, że po zbliżających się
ekshumacjach mogą odnaleźć kolejne szczątki swoich bliskich. W każdym
przypadku decyzję w tej sprawie podejmuje rodzina.

Nawet
lekarze załamują ręce. Nigdy nie spotkali się z tak skandalicznymi
przypadkami traktowania ludzkich szczątków. Poczynając od chaotycznego
wciskania fragmentów ciał do worów na śmieci po tak koszmarne
porozrzucanie po wielu grobach

– mówi nasz informator. I dodaje:

Ale
musimy się z tym zmierzyć i wszystko uporządkować. Nie mieści nam się
w głowie, jak ktoś może dziś żałować, że nie pochowano wszystkich
szczątków w jednym dole w ziemi. Nie zbiera się wszystkiego na łopatę –
jak chciał pewien pan – bo na łopatę to się węgiel zbiera.

Marek Pyza

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

276. Z powodu niestawienia się

Z powodu niestawienia się świadka Zespół Śledczy Nr 1 Prokuratury Krajowej wyznaczy nowy termin przesłuchania, który nie będzie kolidował z jego obowiązkami, a jednocześnie nie narazi na przewlekłość prowadzonego postępowania.

Wezwanie na przesłuchanie na 5 lipca prokuratura skierowała do Donalda Tuska już 26 kwietnia 2017 roku. Odbiór wezwania został pokwitowany 5 maja, co oznacza, że zostało ono skutecznie doręczone. Wbrew doniesieniom medialnym, które pojawiły się kilka dni później, prokuratura nie otrzymała wówczas od Donalda Tuska ani od jego pełnomocnika informacji, że były premier nie złoży zeznań w wyznaczonym terminie ze względu na inne swoje obowiązki.

26 maja prokuratorzy, chcąc zapewnić sprawny tok postępowania, zwrócili się do pełnomocnika Donalda Tuska, mecenasa Romana Giertycha, z pytaniem, czy termin przesłuchania rzeczywiście – jak podawały to, powołując się na anonimowych informatorów media – koliduje z obowiązkami służbowymi świadka. Pismo to pełnomocnik odebrał 31 maja. Do 30 czerwca nie informował prokuratury o przeszkodach, które uniemożliwiałyby byłemu Prezesowi Rady Ministrów złożenie zeznań w określonym w wezwaniu terminie.
Przedmiot postępowania

Postępowanie, w ramach którego prokuratura wezwała Donalda Tuska do złożenia zeznań, dotyczy niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku. Obejmuje ono m.in. ówczesnych prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którzy nie uczestniczyli na terenie Federacji Rosyjskiej w sekcjach 95 ofiar katastrofy smoleńskiej ani nie wnioskowali o ich dopuszczenie do tych sekcji. Nie nakazali również przeprowadzenia sekcji bezpośrednio po przewiezieniu ciał ofiar do Polski.

W związku z prowadzonym postępowaniem konieczne jest więc przesłuchanie szeregu świadków mających wiedzę na ten temat, w tym Donalda Tuska. Przesłuchania są prowadzone zgodnie z przyjętym planem śledztwa.
Zamiany ciał

„Brak sekcji ofiar katastrofy bezpośrednio po przewiezieniu ich ciał do Polski, wbrew art. 209 Kodeksu postępowania karnego, uniemożliwił wykrycie szeregu błędów związanych z identyfikacją ofiar” – pisze Prokuratura.

Jak zauważa, w efekcie ekshumacji, prowadzonych przez prokuraturę od jesieni 2016 roku, nieprawidłowości wykryto dotąd w ponad połowie przypadków. Polegały one głównie na zamianie ciał ofiar bądź umieszczeniu w jednej trumnie części ciał więcej niż jednej osoby (w skrajnym przypadku aż ośmiu).

Do 1 czerwca 2017 roku Zespół Śledczy nr 1 przeprowadził 33 ekshumacje. W przypadku dwóch osób stwierdzono zamiany ciał.Zamianę 6 ciał wykazały ponadto ekshumacje przeprowadzone jeszcze na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a więc przed powołaniem Zespołu Śledczego nr 1

Donald Tusk nie stawi się w środę w prokuraturze. Znamy powód

Były prezes Rady Ministrów Donald Tusk zawiadomił poprzez swojego pełnomocnika, że nie stawi się na przesłuchanie w charakterze świadka w jednym z tzw....

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

277. Kolejne szokujące wyniki


Kolejne szokujące wyniki ekshumacji. W trumnie adm. Andrzeja Karwety znaleziono szczątki kilku osób

W trumnie znaleziono m.in. trzy ręce i trzy szczęki. O tym, czy
w trumnie były w ogóle szczątki należące do admirała, będzie wiadomo po
badaniach.



"NYT": Kontrmiesięcznica nie przyciągnęła tłumów

Pomimo
apeli prodemokratycznego działacza z czasów komunizmu Władysława
Frasyniuka oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy protesty w ramach
kontrmiesięcznicy w Warszawie nie przyciągnęły wielkich tłumów - pisze
na swej stronie internetowej "New York Times".

Dziennik za agencją Associated Press podał w poniedziałek, że 10 lipca setki osób krytykujących polski rząd zgromadziły się na pokojowym proteście przeciwko obchodzeniu miesięcznic upamiętniających byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz 95 innych osób, które zginęły pod Smoleńskiem w katastrofie lotniczej w 2010 roku.

"NYT" informuje, że krytycy miesięcznic uważają, iż ich obchodzenie używane jest do celów politycznych przez brata bliźniaka zmarłego prezydenta - Jarosława Kaczyńskiego, prezesa rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość. Uważają oni, że Kaczyński wykorzystuje żałobę, by zgromadzić swoich zwolenników, aby wspierali oni jego politykę, która - jak pisze "NYT" - zagraża demokracji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

278. Gorzkie słowa Walentynowicza


Gorzkie słowa Walentynowicza o Tusku: "Jest cynicznym kłamcą. Jeżeli mówi, że nie było zakazu otwierania trumien, to kłamie"

"Przez wszystkie lata nie otrzymaliśmy od niego żadnej
rzeczowej odpowiedzi. Wszyscy gadali tak, żeby nie powiedzieć nic
konkretnego".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

279. Piotr Walentynowicz otrzymał

Piotr Walentynowicz otrzymał status pokrzywdzonego w rosyjskim śledztwie dot. katastrofy smoleńskiej

Piotr Walentynowicz - jako pierwszy obywatel Polski - otrzymał
status pokrzywdzonego w prowadzonym przez organy Federacji Rosyjskiej
śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Dzięki temu powinien
uzyskać dostęp do akt sprawy - uważa jego pełnomocnik Lech Obara.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

280. Europejski Trybunał Praw

Europejski Trybunał Praw Człowieka ogłosił wyrok ws. ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej

W
sprawie Ewy Solskiej i Małgorzaty Rybickiej przeciw Polsce, dotyczącej
ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, naruszono artykuł 8.
Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dot. prawa do poszanowania życia
prywatnego i rodzinnego - ogłosił w czwartek Europejski Trybunał Praw
Człowieka.Trybunał orzekł, że Polska ma zapłacić każdej ze skarżących 16 tys. euro odszkodowania.

Jak podał ETPCz, skarżący "sprzeciwiali się ekshumacji, pisali listy do prokuratora generalnego, składali zażalenia i domagali się nakazu sądowego, bezskutecznie". Prokurator odmówił przyjęcia zażaleń, uznając je za niedopuszczalne - czytamy w wyroku. Sądy
cywilne odrzuciły wniosek o wydanie nakazu sądowego, stwierdzając, że
prokurator miał obowiązek zgodnie z prawem krajowym nakazać
przeprowadzenie sekcji zwłok w każdym przypadku podejrzanej śmierci, a
jeśli zwłoki zostały już pochowane, nakazanie ekshumacji
- napisał Trybunał.

Jak podawała wcześniej reprezentująca skarżące Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Solska i Rybicka podniosły w skardze, że "zarządzenie ekshumacji
wbrew ich woli oraz pozbawienie ich skutecznych środków odwoławczych od
postanowienia prokuratora w tej sprawie naruszają m.in. ich prawo do prywatności i życia rodzinnego gwarantowane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl