PIS SIĘ ROZPADŁ!

avatar użytkownika idź Pod Prąd

Nastąpił rozpad PiS – na razie tylko w Lublinie – ale obawiam się, że to zapowiedź większych ruchów na polskiej scenie politycznej. Kompromitacja partii opozycyjnej w Lublinie uwidacznia uniwersalne cechy całej formacji.

Budowaniu jedności prawicy wokół największej partii poświeciłem kilka lat politycznej działalności. Jego początkiem było głosowanie (i publiczne zachęcanie do tego) na Lecha Kaczyńskiego w wyborach 2005, a największym sukcesem przyczynienie się do wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych 2010, gdy zdobyliśmy bezwzględną większość w Radzie Miasta. Już wtedy jednak dostrzegałem niepokojące zjawiska, które teraz wydały owoc.

Po pierwsze, zatrzymano się w pół drogi. Po zgarnięciu większości mandatów w Radzie Miasta i wygraniu pierwszej tury wyborów na prezydenta miasta, PiS praktycznie zawiesiło kampanię wyborczą i przegrało II turę, otwierając drogę do władzy w Lublinie kandydatowi PO. Obserwując reakcje PiS-owskiej wierchuszki, nie dostrzegłem smutku z takiego obrotu sprawy. Dla działaczy powstała wręcz idealna sytuacja – większością w Radzie Miasta można szachować prezydenta i uzyskiwać konfitury władzy przy jednoczesnym braku odpowiedzialności za jej sprawowanie.

Sytuacja jest jednak dynamiczna i początkowo wygodny układ zaczął się chwiać. PO nie popełniła drugi raz tego samego błędu i po nieudolnym poprzednim prezydencie, wystawiła sprawnego administratora, dzięki któremu coś w Lublinie drgnęło. Ludzie idą do polityki zasadniczo z dwu powodów – chcą odnieść osobiste korzyści okołomaterialne ze sprawowania władzy lub pragną zaspokoić swoją potrzebę wywierania wpływu na otaczającą rzeczywistość. Długotrwałe trwanie w opozycji zamyka realizację obu celów. Radni PiS stanęli wobec dylematu – poprzeć prezydenta Krzysztofa Żuka, który energiczniej zajął się sprawami miasta, czy rzucać mu kłody pod nogi jako wrogowi z PO.

Od początku dało się zauważyć, że Piotr Kowalczyk (przewodniczący Rady z ramienia PiS) sprzyja prezydentowi z PO. Na mieście mówiło się nawet, że Żuk „robi się coraz bardziej prawicowy” i w przyszłych wyborach wystartuje pod sztandarami PiS. Reguły sprawowania władzy okazały się jednak i tym razem silniejsze od naszego chciejstwa. To podmiot silniejszy przyciąga słabsze, a nie odwrotnie. Po serii wewnętrznych konfliktów w PiS mamy dziś nowy klub „Wspólny Lublin”, a PiS ma już tylko 6 radnych (wcześniej 16). Tak skończyła się jedność prawicy w Lublinie.

Gdybyśmy wygrali prezydenta, sprawy potoczyłyby się inaczej. Zabrakło jednak woli zwycięstwa i zadowolono się bezpieczną pozycją „patriotycznej opozycji”. Jak widać na naszym przykładzie, nie da się skutecznie trwać w opozycji z takim materiałem ludzkim i przy barku realnego programu na zwycięstwo. Bierne przyglądanie się poczynaniom partii rządzącej czy tylko chaotyczne krytykowanie jej poczynań, nieuchronnie prowadzi do zaniku partii opozycyjnej. Ludzie potrzebują programu pozytywnego i realnego. To zrobił Viktor Orbán, gdy był w opozycji i wygrał. PiS ciągle ustępuje pola.

Materiał ludzki. Patrząc na PiS-owskich kandydatów do Rady Miasta nie miałem wątpliwości, że często to nie „orły”. Ich pozycja na listach zależała głównie od dworskich układów, a nie przymiotów czy zasług osobistych. Powie ktoś, że to normalna sytuacja w grze o władzę. Zgadza się, to naturalna tendencja w strukturach partyjnych, ale są sposoby, by ją przełamywać, by otwierać zatęchłe układy lokalne na nowych, wartościowych ludzi. Przykładem mogą być choćby prawybory, czy budowanie pozapartyjnego ruchu społecznego służącemu wyławianiu nowych ludzi z odpowiednimi walorami do sprawowania władzy (pisałem o tym np. tu „NA RATUNEK PIS-OWI”). PiS preferuje jednak nabór na zasadzie BMW (bierny, mierny, ale wierny) - lojalności wobec miejscowych baronów czy baroników. Przy najmniejszych tarciach personalnych czy naciskach z zewnątrz, układ PiS przeżywa wstrząsy, podziały i spektakularne odejścia. Nie może to dziwić przy obecnym sposobie naboru kadr. Wybrańcy losu i ludu z list PiS często czują się lojalni nie wobec Polski, jakichś idei czy wyborców. Oni zwyczajnie idą za swoim patronem. W ich umysłach reszta to kit dla frajerów.

Pomysł na zwycięstwo. Nawet z lichym materiałem ludzkim można dokonywać wielkich rzeczy, gdy potrafi się zarazić ludzi wiarą w sukces, dobrze zorganizować i da się im skuteczne narzędzia walki. Tu sprawdza się tak zwana charyzmatyczność i mądrość przywódców. Tego wszystkiego w Lublinie zabrało. Pytanie, czy tylko w Lublinie…

Optymistycznie. Prof. Zybertowicz przypomniał ostatnio naszemu środowisku bardzo ważną zasadę - nie wolno nam formułować pesymistycznej diagnozy sytuacji bez wskazania nadziei i planu zmiany na lepsze. Postaram się więc zastosować do tej mądrej rady, choć obecnie nie jest to zadanie łatwe. Rozpad PiS pokazuje nam w sposób spektakularny, do czego prowadzą wieloletnie zaniedbania w pracy partyjnej. Jesteśmy nieco mądrzejsi. Dziś już łatwo (to słowo dodaję z pewnym wysiłkiem) nie uratujemy dezintegracji sceny politycznej, ale mamy doświadczenie, które być może będzie nam dane zastosować w przyszłości, gdy wystartujemy „od nowa”. Kierunek „partyjnego” uratowania Polski nie wydaje się być dziś realny. Musimy więc szukać pozapartyjnego sposobu uratowania polskości i drogich nam wartości. Nie jest to coś niezwykłego w naszej najnowszej historii. Wystarczy spojrzeć na przykład sprzed I wojny światowej, gdy młode pokolenie organizowano wokół działalności sportowej (tu warto podkreślić dyscyplinę kultywowaną przez pewien związek powstały w 1910 we Lwowie) czy kulturalnej. To tu musimy przenieść kuźnię młodych kadr dla przyszłej Wolnej Polski.

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. ALEZ TO SIĘ DZIEJE

"Musimy więc szukać pozapartyjnego sposobu uratowania polskości i drogich nam wartości. Nie jest to coś niezwykłego w naszej najnowszej historii. Wystarczy spojrzeć na przykład sprzed I wojny światowej, gdy młode pokolenie organizowano wokół działalności sportowej (tu warto podkreślić dyscyplinę kultywowaną przez pewien związek powstały w 1910 we Lwowie) czy kulturalnej. To tu musimy przenieść kuźnię młodych kadr dla przyszłej Wolnej Polski."

nikt nie czeka, nikt na żadną partie nie liczy. W całej Polsce wre praca u podstaw w róznych środowiskach.
Liczymy się od nowa !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl