Jak kraść, panie premierze, jak kraść?

avatar użytkownika MagdaF.

 

 

Skoro premier Donald Tusk nie odpowiedział Polakom na podstawowe pytanie „Jak żyć?”,  nie ma racjonalnych przesłanek, a nawet żadnych  nadziei, że odpowie i na to.  Ale przecież jesteśmy na tyle inteligentnym i bystrym narodem, że widzimy, obserwujemy i oceniamy to, co czyni nasza władza, wprowadzająca w czyn, z coraz większą skutecznością, te wszystkie dziwy w niebie i na ziemi,  o których nie śniło się filozofom, nie mówiąc o sądach, a co jest ciągłym marzeniem założycieli i budowniczych III RP, realizowanym od lat,  konsekwentnie i skutecznie, z coraz nowymi pomysłami i gwarantowaną bezkarnością.

Łupienie społeczeństwa, demontaż Polski i jej gospodarki, zwany transformacją, pod protektoratem kolejnych rządów „reformatorów” z Unii Wolności, a później Platformy Obywatelskiej, sterowanych przez partyjno-esbecką klikę, wykształcił stosowane do dziś te same mechanizmy rabunkowe naginania prawa i braku kontroli, przy niespotykanej wręcz „kreatywności” władzy i  powiązanych z nią grup i jednostek. Był nawet taki premier, który mówił, że pierwszy milion trzeba ukraść. Teraz jest doradcą aktualnego premiera.

Co, w atmosferze świadomego przyzwolenia, z powodzeniem jest kontynuowane przez  konstytucyjne organy państwa i jej reprezentantów, a także „freelancerów”, którzy pozazdrościli takim prekursorom w tym fachu, jak Baksik czy Gąsiorowski. Choć  błędem byłoby przypuszczać, że wspomniani „dżentelmeni” z Art-B są aż takimi indywidualistami, samorządnymi i samofinansującymi się, bo gdyby nie pomoc Służby Bezpieczeństwa, funkcjonariuszy MSW, szefa PKO czy służby celnej, ich  „oscylator” nie mógłby zadziałać, a oni sami, z walizkami wypełnionymi milionami dolarów nie opuściliby Polski.

Czy można zatem wierzyć, że Marcin Stefański vel Plichta, o którym mówią „złoty chłopak”, choć pewnie złoto widział tylko w reklamie, bez pomocy przyjaciół partyjnych w gdańskim ratuszu, prokuratorów, sędziów czy wujka Tomasza Arabskiego, zdołałby w wieku 28 lat, bez wykształcenia i przy kilku wyrokach za sprzeniewierzenie prywatnych pieniędzy zgromadzić taką fortunę? Nawet wyjątkowy cwaniak i kombinator, bez solidnego protektora i tych wszystkich powiązań i zależności, przekrętów, machlojek i omijania prawa - cech konstytutywnych III RP, byłby nikim.

I nagle, prawie z dnia na dzień po ogłoszeniu upadłości  OTL Express  i AG okazało się, że wszystkie służby się obudziły. Te, które niby stoją na straży praworządności, państwowego ładu i obrony interesów obywateli. Wszystkie jednak zrzucają z siebie odpowiedzialność za ujawnione nie przez prokuraturę, ale przez  media przestępstwa przeciwko mieniu: kradzieże,  wyłudzanie kredytów, oszustwa bankowe, fałszerstwa dokumentów, przywłaszczenie cudzych pieniędzy. Wszystkie ubolewają nad zaistniałą sytuacją, wszczynają śledztwo, żądają wyjaśnień właściwie od samych siebie, bo przecież za rządów Platformy Obywatelskiej i ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego  zapadły wszystkie wyroki w zawieszeniu dla seryjnego recydywisty, który na dodatek bezkarnie lekceważył orzeczenia sądów, zakładając kolejne firmy. Dziś prokurator generalny Andrzej Seremet zwrócił się do prokuratur apelacyjnych w całym kraju o informacje dotyczące śledztw wobec wszystkich parabanków, a minister sprawiedliwości - do gdańskiego sądu o wyjaśnienia w sprawie wyroków skazujących za oszustwa wobec szefa Amber Gold. Na co liczy Jarosław Gowin, skoro jego poprzednik, K.Kwiatkowski,  w listopadzie 2010r. odbył „roboczą wizytę” w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, spotkał się z Prezesami  Sądu Apelacyjnego i Okręgowego oraz z sędziami okręgu gdańskiego i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości, a to przecież sądy nie dopełniły obowiązku rejestrując kolejne firmy Plichty, mimo że art. 18 kodeksu spółek handlowych stanowi m.in., że członkiem zarządu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem za takie przestępstwa.  Przykład Amber Gold obnażył słabość państwa i obnaża także teraz, bo zaraz po wybuchu afery z parabankiem powstaje nowy twór – PST SA, na który przelewane są aktywa starego, prezesem zostaje żona Marcina Plichty, a on sam zasiada w radzie nadzorczej.


             Bezsilność UOKiK, prokuratury, sądów i Komisji Nadzoru Finansowego, która ma przecież w swoich zadaniach nadzór uzupełniający, kolejny raz, po aferze hazardowej i wielu innych, pozwala stwierdzić, że państwo nie działa; jest parapaństwem z pararządem, na którego czele stoi prapremier. I on ma największy problem, przed którym, jak zwykle się ukrywa. Problem  niewydolnego państwa, które nie dba o swych obywateli, którzy okradani są w majestacie prawa, problem niekompetentnych i nieudolnych urzędników  oraz problem z własnym synem, który zawarł z przestępcą poufną umowę na czas nieokreślony na „świadczenie usług menedżerskich i doradczych”, obowiązującą do dziś.

W tle anonimowy Józef Bąk, akcja „Ikar”, notatka ABW z błędami ortograficznymi, duże pieniądze skutecznie prane, o czym banki zawiadamiają prokuraturę i być może walka służb o wpływy w oszukańczym biznesie, który  sponsoruje oszukańczy film Andrzeja Wajdy. I pewnie inne przedsięwzięcia w gdańskiej kolebce Platformy, a może i w całej partii. A naiwniacy, czyli ludzie oszukani przez Marcina Plichtę, bo uwierzyli w bursztyn i złoto, zostali na lodzie, podobnie jak klienci Multikasy. I jak mówi L.Balcerowicz,  a powtarza za nim S.Niesiołowski, winni są głupi i zachłanni klienci.

A tak naprawdę winni są wyborcy PO, którzy uwierzyli Zbychom, Rychom, Grzechom i im podobnym, udającym owieczki hasające po łące, którzy zdobytą władzę zamienili w świetny interes w cieniu cmentarzy, blasku złota i  w obecności ślepej Temidy.

Ostatnio minister robót publicznych, na spotkaniu z lokalnymi władzami powiedział: „Jeśli pracujecie ciężko i wkładacie w pracę serce i duszę, to wolno wam trochę kraść. Ale nie bądźcie bandytami!”.

Gdybym nie doczytała, że rozmowa miała miejsce w rządzie indyjskiego stanu  Uttar Pradeś, pomyślałabym, że jesteśmy w państwie Donalda Tuska. Zielonej wyspie - raju dla złodziei, bandytów i cwaniaków,  ich bezkarności w łupieniu ludzi z dorobku życia, które nazywane jest innowacyjnością. Trzeba więc całe zło zwalić, jak zwykle na PiS i J.Kaczyńskiego, który nie ma konta,  a Marcinowi Plichcie podziękować, jak zrobił to 7 maja działacz PO i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz: "Czujecie ten moment, czujecie innowacyjność. Wałęsa też był innowacyjny dla swoich czasów. Bardzo wam dziękuję”.

Porzućmy jednak złudzenia. Nigdy nie dowiemy się, w co gra się w państwie Tuska, choć jest to brudna gra. I bynajmniej  nie jest to gra komputerowa o liniach lotniczych i wielkich portach, jak mówi syn premiera. Choć w jednym ma rację. Gra się zawiesiła.

 

Tekst opublikowany w nr.32/2012 Warszawskiej Gazety

 

 

3 komentarze

avatar użytkownika ciociababcia

1. Jak zostać oszustem

Krok po kroku ...
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2mlmVs1FaTE

Dziś nauczymy się różnych sposobów na to, jak zostać oszustem.

Metoda pierwsza

Niewyrafinowany oszust atakuje daną osobę bezpośrednio, grozi jej, zwykle trzymając broń i żąda pieniędzy lub innych wartościowych rzeczy, które ktoś ma przy sobie. Jakkolwiek metoda ta jest bardzo popularna i czasami skuteczna, ma pewne wady. Na przykład, atakowanie kogoś bezpośrednio stwarza zasadnicze ryzyko dla ciebie - oszusta. Nawet jeśli atakujesz mniejszych i słabszych osobników, nigdy nie wiesz czy nie są uzbrojeni. Co więcej, używanie tej bezpośredniej metody stwarza duże prawdopodobieństwo, że prędzej czy później zostaniesz rozpoznany, wytropiony i ukarany czy to przez ofiarę, przypadkowego świadka, czy policję. Po dokonaniu przestępstwa zyskujesz to, co dana osoba przypadkowo ma ze sobą. I to wszystko. Jednorazowy wyskok z nieznaną nagrodą, może nawet żadną.

Metoda druga

Trochę lepszym sposobem na zostanie oszustem jest włamywanie się do domów, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. I sprawdzenie co stamtąd można ukraść. Jakkolwiek istnieje pewna szansa, że możesz zostać zauważony i przyłapany, ryzyko jest znacznie mniejsze niż w przypadku pierwszej metody. A przeciętny dom zawiera znacznie więcej wartościowych rzeczy, niż zwykła osoba nosi ze sobą. Niemniej wciąż istnieje pewne ryzyko i duże prawdopodobieństwo, że zostawisz jakieś ślady. Ślady butów, odciski palców i tym podobne, które mogą później sprowadzić na ciebie kłopoty.

Metoda trzecia

Bardziej wyrafinowany oszust unika całkowicie ryzyka bezpośredniej konfrontacji używając oszustwa i przekrętu, zamiast gróźb i przemocy. Na przykład możesz zadzwonić do jakiejś staruszki i namówić ją do podania ci numeru swojej karty kredytowej. Albo ustanowić jakieś oszustwo oparte na wysyłaniu listów namawiających do wysyłania ci pieniędzy, z którymi potem magicznie znikniesz. Osobiste ryzyko, szczególnie bycia fizycznie zaatakowanym przez twoją ofiarę, gwałtownie maleje. Jednakże wciąż możesz zostać złapany i za każdym razem jest to jednorazowa operacja. Dostajesz to co chciałeś i musisz podejmować ryzyko popadnięcia w kłopoty. Jednorazowo jeden przekręt.

Metoda czwarta

Następnym krokiem naprzód jest stworzenie oszustwa trwającego nieprzerwanie, które grabi ludzi nie jednorazowo, ale permanentnie. Na przykład, jeśli oszukałeś staruszkę, aby podała ci numer swojej karty kredytowej, zamiast jednorazowego wypadu na zakupowy szał, możesz stworzyć serię małych powtarzających się kradzieży. Na przykład staruszka będzie płacić 9.95 dolarów miesięcznej opłaty, pojawiającej się na zestawieniu jej karty kredytowej jako pomoc dla biednych sierot. Z pewnością nie będzie się temu sprzeciwiać. Znajdujesz 100 takich staruszek i masz nieustające pieniężne eldorado. Bez konieczności popełniania nowego przestępstwa za każdym razem i podejmowania ryzyka. Oczywiście wciąż istnieje pewne ryzyko schwytania i ukarania.

Metoda piąta

Znacznie lepszą metodą kradzieży od przedstawionych do tej pory jest fałszerstwo. Choć wymaga ono poważnych zasobów technicznych i prawnych posiada olbrzymie zalety. Po pierwsze, nie istnieje bezpośrednia ofiara, która mogłaby zauważyć, że została ograbiona. Drukując fałszywe pieniądze, zasadniczo grabisz każdego kto używa pieniędzy. Jednakże, nie tylko nie zauważą oni różnicy, ale większość ludzi nie zrozumie nawet dlaczego fałszerstwo jest czymś niewłaściwym albo w jaki sposób szkodzi komukolwiek. Z tego powodu ryzyko, że twoje ofiary podejmą przeciwko tobie działania odwetowe jest praktycznie zerowe. Ryzyko zauważenia przez nich, że są ograbiani również jest praktycznie bliskie zeru. I nie byłoby szczególnie większe, nawet gdyby wiedzieli, że drukujesz własne pieniądze, ponieważ większość ludzi nie ma pojęcia czym są pieniądze, ani jak działają. Kiedy już zaczniesz, możesz stworzyć nieustanne źródło bogactwa z minimalnym fizycznym ryzykiem dla siebie. Oczywiście jeśli władze się o tym dowiedzą, będziesz miał kłopoty. Ale pomijając to ryzyko, jest to najwyższa forma sztuki bycia oszustem. Nieograniczone źródło niezasłużonego bogactwa, podczas gdy ofiary nie wiedzą nawet, kto ich grabi. W rzeczywistości nie wiedzą nawet, że w ogóle są ograbiani.

Metoda szósta

Następny krok jest tylko dla naprawdę socjopatycznych oszustów, którzy nie tylko pragną niezasłużonego bogactwa, ale chcą również dominacji nad innymi ludźmi. Opiera się ona również na fałszerstwie, ale zamiast drukowania pieniędzy i kupowania za nie rzeczy drukujesz pieniądze i pożyczasz je innym ludziom. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać bez sensu. Jeśli możesz wydrukować tyle pieniędzy ile chcesz, po co trudzić się pożyczaniem ich innym? Załóżmy, że wydrukujesz 1 milion dolarów i pożyczysz je 100 ludziom. Wszyscy oni będą się czuć dłużni tobie, tak jakbyś wyświadczył im przysługę. Od tego momentu będą ograbiać samych siebie każdego miesiąca, oddając ci całą forsę czując jednocześnie moralny obowiązek, aby to robić. Jak na ironię, ponieważ wydaje im się, że dług jest prawdziwy, tak jakbyś pożyczył im swoje własne pieniądze, będą postrzegać siebie jako oszustów, jeśliby w jakikolwiek sposób przestali być posłuszni twojemu oszustwu. W rzeczywistości czasami powinieneś celowo pożyczyć swoje fałszywe pieniądze ludziom w takiej ilości, że wiesz, że nie będą w stanie ich spłacić.
Dlaczego? Ponieważ jeśli przestaną spłacać twoje oszukańcze pożyczki, możesz otwarcie ukraść ich domy, samochody i inną własność poprzez bankowe "zajęcie majątku". I na dodatek to oni będą się czuć źle z tego powodu! Tak jakby to oni byli tymi, którzy zrobili coś złego, nie będąc w stanie spłacić pożyczek. Kiedy ty otwarcie kradniesz wszystko co posiadają oni będą jeszcze przepraszać cię za to, że nie oddają więcej niż posiadają, czując jednocześnie wstyd i upokorzenie. Czy może być coś lepszego? A im więcej ukradniesz tą metodą, tym bardziej możesz poszerzać swoje oszustwo. Właściwie nie ma ono granic.
Ostatecznie, jeśli wszystko pójdzie dobrze, możesz zadłużyć u siebie każdego człowieka na świecie. A kiedy przestaną spłacać, będziesz posiadał dosłownie cały świat. A większość z miliardów twoich ofiar nie będzie miało zielonego pojęcia co się stało.
Wszyscy zostaną zredukowani do poziomu zbiedniałych niewolników wykonujących wszystkie twoje rozkazy. Sadystycznego megalomańskiego socjopatycznego skurwiela.

Metoda siódma

Opisana wcześniej metoda jest tak skuteczna, że jest tylko jeden sposób, aby ją usprawnić. Jedynym twoim ryzykiem jest to, że władze mogą się połapać co jest grane i cię schwytać, zanim zdążysz uciec ze swoimi oszukańczo zdobytymi pieniędzmi do jakiegoś kraju bez ekstradycji przestępców. Aby wyeliminować to ostatnie ryzyko musisz wykonać ostateczny krok - przekupić polityków, aby zalegalizowali twoje oszustwo. Kiedy władze dadzą oficjalne legislacyjne błogosławieństwo twojemu masowemu oszustwu, a nawet zaoferują wysłanie ochotników, aby chronić cię przed twoimi ofiarami, gdyby jacyś jednak połapali się co im robisz, wtedy staniesz się największym oszustem świata. Jednakże nie możesz tego dokonać. Nigdy nie będziesz super-oszustem, który posiada świat na własność. Dlaczego? Ponieważ ktoś już to zrobił.W tym kraju (USA) nazywają się Rezerwą Federalną. Posiadają Kongres, który zalegalizował ich oszustwo w 1913 roku. Od tego czasu poprzez politycznie usankcjonowane oszustwo bankowej rezerwy frakcyjnej wyrafinowane określenie na zalegalizowane fałszowanie pieniędzy ukradli więcej bilionów dolarów aktywów, niż możesz to sobie wyobrazić. Przestępstwo jest tak doskonałe, że dokonują go otwarcie przyznając się do wszystkich jego szczegółów. A mimo to wciąż jedynie niewielka garstka ich ofiar, ma jakiekolwiek pojęcie co się dzieje. Jednakże, jeśli takie wideo jak to na przykład, stanie się popularne i ofiary ich oszustwa zrozumieją, co zostało im zrobione, co się wtedy stanie? To dopiero się okaże.

"Gdyby ludzie zrozumieli bankowość i system monetarny, sądzę, że przed jutrzejszym rankiem wybuchłaby rewolucja." Henry Ford

Tekst i narracja: Larken Rose
Tłumaczenie: davidoski

www.larkenrose.com

http://bankowaokupacja.blogspot.com/search?updated-min=2012-01-01T00:00:...

ciociababcia

avatar użytkownika WiKat

2. Innowacyjny biznesmen jest genialnym wynalazcą !

Wynalazł dietę która sprawia, że pewne zwierzęta jedzą coś a wydalają złoto, które wynalazca zbiera zamiast g. Stąd biznesmen sponsorował Gdańskie ZOO.
Roblem zbadają uczeni , którzy może odkryją jakie to zwierzątka, czy nie lemingi ?
Pierwotnie nazwa firmy miała być "Sramber Gold", ale ze względów na pijar opuszczono dwie litery - Sr.

avatar użytkownika TezPolonus

3. Odpowiedź na pytanie

postawione w tytule brzmi:
Ukraść narodowi instytucję państwa, obstawić swoimi ludźmi i zamienić ją w prywatny folwark :)))