AMERYKAŃSKI SEN
Aleksander Ścios, pon., 30/07/2012 - 19:05
Wizyta w Polsce republikańskiego kandydata Mitta Romneya powinna nam uświadomić, że o poważnej polityce decydują przede wszystkim fakty, nie zaś werbalne deklaracje i retoryczne kuglarstwo. Dlatego rzeczywiste intencje nowej (ewentualnie) administracji USA warto oceniać na podstawie przebiegu wizyty Romneya, nie zaś poprzez pryzmat naszych oczekiwań.
Zakładam, że były gubernator stanu Massachusetts nie jest politycznym ignorantem, a jego sztab wyborczy zna doskonale sytuację istniejącą w III RP. Należy więc przypuszczać, że decyzja o przyjęciu zaproszenia od Wałęsy oraz spotkanie z Tuskiem i Sikorskim świadczą o świadomym wyborze i niezależnie od charakteru tych spotkań, wskazują na intencje kandydata partii republikańskiej.
Szczerze żałuję, że w ocenie tych intencji zabraknie dziś głosu śp. Jacka Kwiecińskiego – najlepszego w Polsce amerykanisty. Jego znajomość polityki USA w połączeniu ze zdolnością głoszenia niepoprawnych i bezkompromisowych opinii, miałaby wagę trzeźwiącego prysznicu. Tym mocniej potrzebnego, że stanowiska polityków opozycji i niezależnych publicystów wskazują raczej na projekcję życzeń i mają niewiele wspólnego z realiami.
O nich powinniśmy wnioskować na podstawie faktu, że Mitt Romney nie spotka się z przedstawicielami PiS-u i nic nie wiadomo, by w ogóle miał zamiar wyrazić zainteresowanie tragedią smoleńską lub wykonać jakikolwiek „gest pamięci”. „Namawianie” zaś amerykańskiego polityka do „oddania hołdu Lechowi Kaczyńskiemu” będzie nie tylko bezskuteczne ale pozbawione znaczenia. W tym obszarze polityka rządzi się całkowicie innymi prawami i w miejsce pustych gestów preferuje twardy realizm.
Gdy w maju br. minister Anna Fotyga, i Antoni Macierewicz spotkali się z czołowymi przedstawicielami waszyngtońskiego International Republic Institute (Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego) nazywanego zapleczem intelektualnym partii republikańskiej, usłyszeli z ust Daniela W. Fiska – wiceprezydenta Instytutu ds. polityki i strategicznego planowania deklarację, iż „istnieje wielka potrzeba wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy” oraz zapewnienie, że wygrana Romneya oznaczałaby całkowity zwrot w dotychczasowej polityce zagranicznej USA względem Polski i Europy. Czy polityków opozycji wprowadzono wówczas w błąd lub zbyto pustymi deklaracjami? Z pewnością nie.
Dziś dla oceny intencji pana Romneya i jego znajomości realiów powinno nam wystarczyć, że przybywa do Polski na zaproszenie Wałęsy i spotyka z ludźmi z grupy rządzącej. Myślę, że jest to nie tylko wyraz propagandowej kurtuazji czy wyczucia „demokratycznego legalizmu” kandydata republikanów. Romney zdaje się sugerować, że postrzega nasz kraj jako normalną demokrację, ale o jego stosunku do spraw polskich decyduje postawa grupy rządzącej. Deklaracja o potrzebie wyjaśnienia tragedii smoleńskiej czy zmianie polityki wobec naszego kraju będzie więc o tyle skuteczna, o ile natrafi na akceptację polskiego rządu. W przypadku tej grupy rządzącej i priorytetów politycznych rosyjskiego konia trojańskiego - sytuacja jest oczywista. Ewentualna zmiana administracji amerykańskiej pozostanie bez wpływu na sprawy polskie - jeśli kierunki naszej polityki zagranicznej będą wyznaczane przez stronników Ławrowa, a o przyszłości Polski decydują „eksperci” z otoczenia Bronisława Komorowskiego. Wiara w moc republikańskich deklaracji jest uzasadniona tylko wówczas, gdy sami potrafimy uwolnić Polskę od tego towarzystwa i utworzyć rząd, dla którego Ameryka stanie się głównym sojusznikiem. Co ważniejsze - rząd na tyle silny, by poradził sobie z prawdą o tragedii smoleńskiej. Oczekiwanie, że jakakolwiek administracja USA posiadając wiedzę o stanie służb III RP i postaciach polskiej polityki, pomoże w wyjaśnieniu tej tajemnicy– jest więcej niż naiwnością.
Realna postawa Ameryki jest bowiem szczególnie widoczna w kontekście Smoleńska i zmiana na Kapitolu nie będzie miała na nią wpływu. O tym decyduje przede wszystkim interes USA i wyniki globalnych gier na poziomie służb specjalnych.
Jeśli służby amerykańskie posiadają pełną wiedzę na temat przyczyn katastrofy, nie ujawnią jej w sytuacji, gdy władza w Polsce należy do przedstawicieli „partii rosyjskiej”. Nie tylko dlatego, że ustalenie prawdziwego przebiegu zdarzeń z 10 kwietnia mogłoby zasadniczo zmienić układ sił w Europie oraz wywołać konflikty, których wiele państw chciałoby uniknąć. Również nie dlatego, że wiedza na ten temat zaszkodziłaby stosunkom z putinowską Rosją i miała wpływ na relacje wewnątrz NATO.
Otóż informacje zgromadzone przez służby stanowią niezwykle cenną kartę przetargową i mogą być wykorzystane w przyszłości - również w ramach kontaktów wywiadowczych. Są niezwykle korzystnym dla interesów Ameryki narzędziem nacisku, którego użycie może zmusić służby rosyjskie do określonych zachowań lub wpłynąć na decyzje Kremla. Takiej broni służby specjalne nie pozbywają się „za darmo”, a już z pewnością nie ze względu na sympatie lub antypatie polityczne.
Ponieważ III RP, jej „elity” i formacje, nie są dziś dla USA żadnymi partnerami, a przekazana im wiedza byłaby przydatna wyłącznie dla decydentów kremlowskich – nie sposób spodziewać się jakiejkolwiek reakcji.
Nawet gdyby taka możliwość była brana pod uwagę w pierwszych dniach po katastrofie, to każdy kolejny dzień musiał upewniać Amerykanów, że państwo polskie i jego służby podjęły decyzję o całkowitej kapitulacji i nie chcą wyjaśnienia przyczyn katastrofy.. Rezygnacja z samodzielnego śledztwa, oddanie pola Rosji, brak reakcji w ramach współpracy z NATO – stanowiły dla wywiadu amerykańskiego dostatecznie mocną przesłankę by zaniechać angażowania się w sprawę Smoleńska. Musiano również odnotować wspólną grę polskiej i rosyjskiej administracji na rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta w Katyniu. To dość, by wnioski wynikające z tych obserwacji zdecydowały o powściągliwej reakcji. Wiemy wprawdzie, że już 13 kwietnia 2010 roku przedstawiciele USA i NATO proponowali polskim śledczym pomoc, jednak odrzucenie tych ofert przez rząd Donalda Tuska musiało utwierdzić analityków, że wspólna moskiewsko-warszawska gra toczy się nadal.
Warto zatem przyjąć, że wobec rzeczywistej postawy władz III RP – ujawnianie tajnych materiałów wywiadowczych byłoby dalece niewskazane, a w perspektywie globalnych interesów USA – całkowicie bezzasadne.
Dla Amerykanów, sprawy polskie staną się ważne tylko wtedy, gdy będziemy pewnym i niezastąpionym partnerem, nie zaś wówczas, gdy jesteśmy kłopotliwym ciężarem.
Wszystkim zaś zwolennikom „namawiania” Romneya do zainteresowania sprawą Smoleńska lub skłonienia go do spotkania z przedstawicielami opozycji, trzeba przypomnieć, że „polityki nie robi się wstecz”. PiS i pozostałe środowiska patriotyczne wyraźnie przegapiły przyjazd amerykańskiego polityka i próba naprawienia tych zaniedbań poprzez organizowanie spektakularnych akcji, będzie wyłącznie żenującym i nieskutecznym spektaklem. Zamiast tego rodzaju zabaw opozycja powinna od dawna uświadamiać republikanom, że jej politycy mogą być atrakcyjnymi partnerami, a - wobec prawdy o relacjach polsko-rosyjskich - spotykanie się z Tuskiem i Sikorskim ma dziś takie samo znaczenie jak spotkanie z Łukaszenką
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
14 komentarzy
1. Szanowny Panie Aleksandrze
Romney przyjechał do Polski, tak jak do Izraela - po głosy wyborców.
Sam fakt przyjęcia konwencji zaproszenia oficjalnie od Wałęsy (doskonale wiemy, kto stoi za tym zaproszeniem - Sikorski i Brzeziński, Brzeziński był fetowany przez Radka i Bronka w Warszawie w maju) skresla jego szanse choćby na jeden głos.
"Romney nigdy nie był faworytem Polonii
Podczas prawyborów w Partii Republikańskiej, faworytem Polonii był Ron Paul. To tego kandydata najchętniej widzieliby w Białym Domu Polacy z USA i jego też najmocniej wspierali. Na Wschodnim Wybrzeżu powstał nawet polonijny komitet poparcia Rona Paula - "Polish-Americans for Ron Paul". Jego założyciel, działacz polonijny Zygmunt Staszewski, podkreśla, że idee Paula bliskie są wielu Polakom i to właśnie te idee, niezależnie od tego, kto ostatecznie wygra, są najważniejsze.
Lech Wałęsa mu nie pomoże
A już z całą pewnością nie przyczyni się do tego spotkanie z Lechem Wałęsą, zaplanowane, jako jeden z ważniejszych punktów tej wizyty."
Co więcej, ta hucpa zaplanowana jako "sukces polskiej dyplomacji" spaliła na panewce już w momencie totalnej kompromitacji Romneya w Londynie. Do tego wizyta w Izraelu i obietnica Romneya, że przeniesie im stolicę do Jerozolimy...
Propaganda Tuska natychmiast wycofała wszelkie informacje, poza "grzecznościowym spotkaniem". Wystarczy przeczytać informacje PAP z Gdańska . NIE MA ANI SŁOWA o tym, co mówił Romney, jest Wałęsa ze swoim bredzeniem. Całe spotkanie z Wałęsą i Tuskiem trwało TYLKO 50 minut.
..'Mogę sympatyzować, prawdopodobnie będę, dlatego że z tego, co się dowiedziałem z tej rozmowy bardzo mi odpowiada, ale jeszcze to za mało. Trzeba jeszcze parę rzeczy zobaczyć, jak będzie je rozwiązywał - powiedział o Romneyu Wałęsa.
Jak podkreślił, obaj z amerykańskim politykiem mają podobny sposób myślenia, by "poszukiwać rozwiązań przyszłości XXI wieku", które powinny być "wyprowadzone z uzgodnionych wartości". - To byłoby łatwiejsze i bardziej trafne - ocenił były prezydent. - Stawiam na człowieka, który będzie bliżej wartości i będzie poszukiwał uzgodnionych wartości. To, co mówi Kościół: wychowajmy i postawmy na ludzi sumienia. (...) Bo ten rozwój świata oparty tylko na wolnościach jest za drogi i nieszczelny - mówił Wałęsa.
Pytany przez dziennikarzy, czy rozmawiał z Romneyem o zniesieniu wiz dla Polaków podróżujących do USA oraz o budowie tarczy antyrakietowej w Polsce powiedział: "Nie, to były za niskie tematy"."
Jutro "Cathi dream team" czyli występy Sikorskiego w Warszawie, fotka z Bronkiem i koniec.... Tyle zostanie z tej wizyty. Z całej podróży Romneya zostanie materiału na wiele skeczy satyrycznych...
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
"Dużą słabością tej wizyty jest brak spotkań z przedstawicielami opozycji - mówi "Polsce", dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog-amerykanista z Uczelni Vistula.
- Doszło do nich w Wielkiej Brytanii i Izraelu, a ich brak u nas może zostać źle odebrany przez Polonię amerykańską, wśród której prawicowe poglądy są bardzo silne ".
Prosze spojrzeć na "zaplecze" Tuska do tej rozmowy. Graś, stypendyści i tłumaczka?
6/51
›
›
http://www.polskatimes.pl/artykul/627315,spotkanie-mitta-romneya-z-donal...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Szanowna Pani Marylo,
Nie jestem specjalnie zainteresowany postacią Romneya i doskonale zdaję sobie sprawę z okoliczności towarzyszących tej wizycie.
Chciałbym jedynie, by nasze środowiska zdobyły się na realną ocenę intencji politycznych administracji amerykańskiej i zamiast oczekiwać rozwiązania polskich spraw w drodze cudu lub pomocy zewnętrznej - same wzięły się za robotę.
Bez odzyskania władzy i rozgromienia grupy rządzącej nie możemy liczyć na czyjąkolwiek pomoc. Ta mitologia - szczególnie w kontekście Smoleńska - jest dziś niezwykle szkodliwa i usypia wielu Polaków.
Pozdrawiam
4. Szanowny Panie Aleksandrze
"Bez odzyskania władzy i rozgromienia grupy rządzącej nie możemy liczyć na czyjąkolwiek pomoc. Ta mitologia - szczególnie w kontekście Smoleńska - jest dziś niezwykle szkodliwa i usypia wielu Polaków. "
I to jest sedno sprawy. Co mnie jeszcze uderzyło w Gdańsku - "gospodarze" podejmujący Romneya w miejscach historycznych, wytypowanych w programie wizyty.
Basil Kerski- niemiecki lewacki publicysta obsadzony w roli kustosza "Solidarności", Adamowicz i dyrektor Muzeum II WŚ - w budowie !!!
Przygnębiająco to wygląda. I ta brama stoczni im.Lenina ze smętnie wiszącym logo Solidarności.....
Spotkanie Mitta Romneya z Donaldem Tuskiem i Lechem Wałęsą w Gdańsku [ZDJĘCIA]
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Panie Aleksandrze
Witam.
Wydaje mi sie iż Polonia,skazana na wybór mniejszego zła,mimo wszystko głosowała bedzie na Romney'a,o czym on doskonale wie.
Stad być moze niewielki wysiłek propagandowy w czasie wizyty w Polsce.
-Panu Bogu swieczke...i diablu ogarek.
Serdecznie pozdrawiam-Benenota.
6. Jeszcze jedna uwaga
Romney skrzętnie wykorzystał afront,jaki spotkał Obamę ze strony Walesy-odmowa spotkania.
Nie jest jeszcze przesądzona kwestia kandydatury R.Paul'a-konwencja republikanów (?).
Szykuje sie 100.000 delegacja na jego poparcie na Florydzie.
7. ŻAŁOSNE PRÓBY PAP podjęte przez wp podniesienia rangi....
http://wpolityce.pl/wydarzenia/33167-mitt-romney-odwiedzil-gdanskie-west...
Polityk złożył wieniec pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża.
Romneyowi towarzyszyli na Westerplatte jego żona, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz i dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz.
Przed złożeniem biało-czerwonego wieńca amerykański polityk usłyszał z ust Machcewicza krótką historię tego miejsca.
"Był on bardzo zadziwiony, że 200 polskich żołnierzy było w stanie przez tydzień bronić Westerplatte, prosił o szczegóły, w tym te dotyczące umocnień, ale był też ciekaw dalszych losów żołnierzy i tego, czy pamięć o nich jest kultywowana" - powiedział dziennikarzom Machcewicz.
Przed wizytą na Westerplatte Romney spotkał się w Gdańsku z premierem Donaldem Tuskiem i b. prezydentem Lechem Wałęsą. W planach Romney ma jeszcze wizytę na gdańskim placu Solidarności, gdzie ma złożyć wiązankę kwiatów przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Pani Marylo,
Tę wizytę można było wykorzystać w naszej, polskiej sprawie, ale trzeba było o tym myśleć już w maju br, gdy nominacja Romneya stała się faktem.
Przygnębiające jest to, że obecna postawa opozycji odbiega dalece od tez zawartych w liście Jarosława Kaczyńskiego z września 2010 roku. Wówczas polityk PiS -u, pisząc o sprawach polityki zagranicznej zaprezentował tezy godne męża stanu. Dziś zachowanie PiS-u jest wręcz dziecinadą.
9. Szanowny Panie Aleksandrze
"Dziś zachowanie PiS-u jest wręcz dziecinadą." - to delikatne okreslenie i dotyczy niestety NIE TYLKO polityki zagranicznej, ale wszystkich dziedzin.
Widzimy to codziennie w mediach, te konferencje, te "problemy" .... zostaje wiara w siłę ulicy i prowincji polskiej. Tusk też widzi tylko jednego realnego wroga, który może mu zagrozić.
I dlatego rzuca na ten odcinek walki wszystkie siły, nie skapiąc grosza .
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. benenota
Przebieg wizyty Romneya wiążę również z postawą władz KPA i ich "neutralnym" stosunkiem wobec sprawy smoleńskiej. Spotkanie z TW Bolkiem i Komorowskim kompromituje kandydata republikanów i jest fatalną (acz realną) prognozą dla Polski.
Z pewnością ta wizyta nie przysporzy Romneyowi polskich głosów, ale też - jak Pan słusznie zauważył - kandydat republikanów wie, że Polonia nie poprze Obamy.
Pozdrawiam serdecznie
11. @ Pan Aleksaner Ścios- nic dodać nic ująć
zresztą , to nie ma większego znaczenia, ciekawie dopiero będzie................
Figa
12. Titanic
13. Niestety, polityczny sen PIS trwa i pogłębia się.
Dla mnie szokująca była na przykład reakcja politycznej czołówki PiS na przebieg wydarzeń w dzień Wielkiego Marszu Niepodległości 11.11.11. Mimo bezpośredniego udziału wielu działaczy środowiska PiS, czołówka polityczna partii zachowała się tak, jak by była zupełnie odcięta od źródeł informacji i prawidłowej interpretacji zdarzeń.
I to jest to o czym mówimy nieustannie, absolutnie bierna postawa wszelkiej opozycji. Nawet korzystając z przykładu 11.11.11 - warszawska ulica dała politykom wyraźny znak. Zbrodnia totalnego propagandowego oszustwa była wtedy rządowym testowaniem opozycji.
Znak warszawskiej ulicy został doceniony i zrozumiany przez reżim III RP, który natychmiast przyspieszył proces putinizacji Polski.
Ten sam znak warszawskiej ulicy został politycznie zignorowany przez opozycję.
Widać, nie możemy czekać na to co zrobi PiS, ponieważ to raczej PiS czeka na to co zrobimy my. I chyba słusznie. Prawdziwy wielki ruch jest sumą wielu drobnych inicjatyw.
michael
14. Cytat.
Dla Amerykanów, sprawy polskie staną się ważne tylko wtedy, gdy będziemy pewnym i niezastąpionym partnerem, nie zaś wówczas, gdy jesteśmy kłopotliwym ciężarem.
michael