Nareszcie w i e m (2)

avatar użytkownika guantanamera

Ta opowieść jest nie tylko wspomnieniem o Wandzie Rutkiewicz. To raczej opowieść o opisanej przez Romana Barandstaettera innej rzec...

Ta opowieść jest nie tylko wspomnieniem o Wandzie Rutkiewicz. To raczej opowieść o opisanej przez Romana Brandstaettera innej rzeczywistości, Co nie zna granic czasu i przestrzeni, Odległe myśli łączy w jedną całość I często światło przez ciemność tłumaczy, Potakiwanie czyta jak przeczenie, I czas tasuje jak karty, na przemian na stół rzucając, to przeszłość, to przyszłość...  O wielkiej mocy sprawczej zawartej w wielkiej poezji.

        Czytam jeszcze raz ostatnią strofę wiersza Jana Lechonia o sprowadzeniu prochów Słowackiego do Polski:

Tę trumnę całą w kwiatach, tę drogę wspaniałą,

Bicie dzwonów i blask ten, co kościół rozjarzył.

Kiedyś sobie ubogi suchotnik zamarzył,

Padły państwa olbrzymie, aby tak się stało.

         Padły państwa olbrzymie, żeby się spełnić mogło marzenie schorowanego poety! Tak! To poeci obalają państwa olbrzymie, tyranów i mordercze systemy! Poeci, mistycy, wizjonerzy! Zanim ktoś podejmie czyn, musi być najpierw myśl. Pragnienie. Wizja. I to wizja zgodna z Bożym planem!

Prawdziwi poeci słyszą Bożą myśl. Widzą symbole i znaki, zbliżają się do pierwotnej siły sprawczej, do prawdziwych centrów wydarzeń. „Ktoż dla skłamanej między ludźmi sławy odda prawdziwą moc ruszania światem?” - to przecież jedno z najważniejszych zdań poezji Juliusza Słowackiego. Prawdziwa moc ruszania światem - odczytywanie Bożych zamiarów i odkrywanie ludziom Bożych planów. Dlatego dla poetów przemierzają tysiące kilometrów posłańcy... Tacy jak Towiański, który porzucił swoje życie, żeby poetę obudzić, wydobyć z własnych kompleksów i upokorzeń i sprawić, że odrzuci piękną formę, a napisze wiersze prorocze i mistyczne. Słynny wiersz przebudzenia: „Tak mi Boże, dopomóż”....  Opisane wierszem najsłynniejsze marzenie, to spełnione 16 października 1978 roku.... Spełnione w słowiańskim papieżu, Karolu Wojtyle który - sam będąc poetą - zamarzył sobie upadek olbrzymiego, szerzącego ateizm imperium.

Sięgam do napisanej przez Zbigniewa Sudolskiego biografii Juliusza Słowackiego, żeby sprawdzić dokładną datę powstania wiersza o słowiańskim papieżu. I tu - zaskoczenie. O proroczym utworze ... kilka linijek:  Koniec tego niezwykłego roku przynosi inne jeszcze utwory. Na wieść o ucieczce papieża Piusa IX z Rzymu do Gaety powstaje wiersz „Pośród niesnasek Pan Bóg uderza...” w którym rozwija poeta myśl o konieczności wyboru nowego, słowiańskiego papieża:

 Wnętrza kościołów on powymiata ,

 Oczyści sień,

 Boga pokaże w twórczości świata,

Jasno jak w dzień...

  Tyle. Cztery linijki plus połowa ostatniej zwrotki. Szukam noty wydawniczej...No tak, wszystko staje się jasne! Druk ukończono w kwietniu 1978 roku... Proroczy wiersz był wtedy jeszcze traktowany jako kaprys wyobraźni, poetycka mrzonka.. A gdyby tylko trochę zaczekali – autor i wydawcy – ach, jak rozbudowany zostałby fragment dotyczący proroctwa o słowiańskim papieżu! Zamiast „rozwija myśl” czytalibyśmy: „proroczo przepowiada”, obok wydarzeń związanych z Piusem IX - które istotnie dały impuls do napisana wiersza - znaleźlibyśmy opis wydarzeń związanych z wyborem Jana Pawła II na Stolicę Piotrową. Autor nie zacytowałby ledwie połowy ostatniej zwrotki, ale zamieścił cały wiersz - wszystkie osiem zwrotek!

Tak zmienia się sposób oceny zdarzeń, gdy ujawnia się ukryty kształt rzeczy... Wydarzenia na pozór błahe okazują się nagle najważniejszymi, a to, co wydaje się nam dzisiaj istotne i poważne maleje do roli nie znaczącego nic epizodu.

A czy to cudzą powieść, czyli własną 

Śpiewam.. niechaj nikt o to mię nie pyta...

Gdy dawne gwiazdy - zachodzą i gasną.

Nowa jak słońce różane rozkwita,

         Od której duchom starym będzie jasną

         Praca i boleść, dawno już przebyta,

        A dziś ze smętkiem cudu i miesiąca

        Na długi - przyszły czas zmartwychwstająca.

Gdy powoli moja opowieść zbliża się ku końcowi sięgam raz jeszcze do pism Juliusza Słowackiego. Czytam o jego wizji społeczeństwa zamienionego w bezmyślny rój: „ Czy wyobrazić sobie ludzkość całą skrystalizowaną w oddzielne grona pracujących assocjacji...bez bohatyrów już, bez geniuszowych twarzy i figur - bez narodowości żadnej złożoną niby z wielkich zakładów fabrycznych - rumianej twarzy ludzkość - nakarmiona do syta - pod chorągwiami dymu czarnego, który z industrialnych kominów wylatuje, w wojsko jedwabników zamienioną?”. Przecież to dokładna wizja Unii Europejskiej - sprzed kryzysu. Dzisiaj tej nakarmionej do syta ludności ubywa, tylko te stada jedwabników zostały. A nad pozbawianiem nas „geniuszowych twarzy” pracują dzisiaj całe zastępy zdrajców. Szargają nasze świętości, usilnie pracują nad zniszczeniem pamięci naszej prawdziwej historii, opluwają nasze najwspanialsze tradycje i ze świadomości narodowej chcą wyrugować największych myślicieli, największych wizjonerów, największych poetów!

To ich nazwał wieszcz niepolakami:

Niepolak! Kto pod martwą ołowianą kartą prawa zgodzi się być kółkiem obrotu w obrotów nie świętych machinie.

Bo nie jest ostateczna forma w myśli Bożej dla ludzkości owa niby- równość przed prawem i reprezentowana przez kilkuset myśl milionów!... Gdzie już reprezentanci opozycyjni niewolnikami są, ulegając prawom, na które się nie zgodzili (...)

Kto dziś kupuje stronników albo chce wykazaniem materialnych korzyści obudzić zapał Polaków - taki popełnia grzech przeciwko Duchowi Świętemu ziemi naszej, dla którego Bóg nas oddał w niewolę (...).

Nie o takiej przyszłości dla Polski marzył: Bóg bowiem chce Polski, aby czyniła Wysokość między Wysokościami, do której dążą w ideałach inne narody. (...) Zmartwychwstania Polski dawnej z ducha Bożego oczekujemy jako Mesjasza Narodów, który ani z ziemi ani z obłoków, ale z serc i z duchów naszych urodzi się i stanie jako milionowy Zbawiciel.

I od tego nie wolno nam odstąpić, bo spotka nas kara...! Karze nas Bóg! Jako ludzi, którzy zaczęli, a ustali.. jako Anioły, które widziały niebiosa, a nie weszły... jako Naród, który stał przewodnikiem i wzorem ludów, a zszedł na małego naśladowcę innych narodów; teraz zaś chce iść za duchem Francuzów, Niemców i Anglików! A swej przeszłości wstydzi się jako szaleństwa i snu poczętego w pijanej ludzkości godzinie.

Czytając te słowa nie da się wprost nie myśleć o wielkim zrywie „Solidarności”: o wartościach, które w roku 1980 zaprezentowaliśmy światu i o ich zaprzepaszczaniu przez ludzi pełnych pychy, niewiarygodnych, zdradzieckich... Cóż ci nieszczęśni mają wspólnego z wizjonerami – takimi jak Józef Piłsudski- zakochany w Polsce, oczarowany poezją Juliusza Słowackiego, odnoszący się do niej także w swojej politycznej działalności.

                   Czytam teraz o fałszu i prawdzie : Ja to wiem, że szarlatanerią można ludzkość oszukać - zmusić ją do uczynienia rzeczy dobrej, dawszy jej miecz z fałszu, miecz dziecka ołowiany - ale się potem ludzkość mści straszliwie, mści hańby i plamy rozumu swego krwią rewolucyjną... Zabroniłem więc sobie wszelkiego fałszu, nawet w śrzodkach - mogą mię więc ludzie ubiec, ale wiem, że nie wyprzedzą.

                  Z kolei o tym, że poeci są strażnikami znaczeń słów: „Poeci są wielkimi odgrzebywaczami słów duchów - bo je mają podszepnięte... a słowa te do rymu użyte mają potęgę rewelacyjną(…). O poezji, która poszukuje najwyższej prawdy: A wy, Polacy, oto widzicie, że wam poezja dotrzymuje słowa... krzykiem i rozpaczą biła w drzwi zamknięte kościoła, aż się te podwoje otworzyły. - A ona ujrzawszy prawdę - bez kwiatów już i gwiazd schodzi na ziemię mówić prosto o duszy i Bogu.

I wreszcie docieram do ślubowania, o którym już pisałam:

Dnia 16 października pierwszy post nowego zakonu; to jest post ducha, zależący na wstrzymaniu się od wszelkich myśli, rozmów, i prac umysłowych, nie będących w związku ze spraw Bożą. Takie posty wydadzą zapewne nadzwyczajne owoce....

               Ślub złożony 16 października, samotne poświęcenie się Bożej sprawie, w przekonaniu, że taki post wyda kiedyś nadzwyczajne owoce. 16 października 1978 roku został wybrany wieszczony przez Słowackiego słowiański papież! Ten dzień łączy trzy Osoby. Wieszcza, który wołał o bohatyrów i przewidział wybór słowiańskiego papieża; tego właśnie papieża - Jana Pawła II, papieża - poetę, który sam pisał wiersze i recytował „Króla Ducha”; wreszcie Wandę, szkolną recytatorkę wierszy Słowackiego, która swoją wspinaczkę porównywała później do poezji. Ale ta data jest znakiem, który ma kierować naszą uwagę ku sprawom ważniejszym, powiązaniom daleko bardziej istotnym ...

A ja zaplątałam się w tę historię dzięki Juliuszowi Słowackiemu po to, żeby te powiązania wydobyć... Stało się to tamtego dnia, gdy - niewątpliwie z Czyjąś pomocą - podjęłam decyzję, żeby podczas konkursu zadeklamować „Odpowiedź na „Psalmy przyszłości”. Przecież ten kadr sprzed szkolnej furtki zapamiętałam tylko dlatego, że jedną z roześmianych maturzystek była koleżanka z konkursowego jury. Gdyby nie to, Wanda Rutkiewcz pozostałaby dla mnie anonimową, nieznaną osobą, która przypadkiem chodziła do tego samego liceum. Ileż jest takich nieznanych mi osób które kiedyś mijałam na szkolnym korytarzu...  Setki! Nawet gdyby dzisiaj byli sławni - co by to miało za znaczenie? Tylko Juliusz Słowacki sprawił, że Wanda Rutkiewicz nie była dla mnie osobą obcą.

Naprawdę nie znalazłam się w tej historii tylko po to, żeby napisać wspomnienia. Tyle niezwykłych wydarzeń! Tyle starannie przygotowanych przypadków! Tylko po to, żebym sobie mogła powspominać? Przecież nie da się       w s p o m i n a ć   innej rzeczywistości, „ukrytego oblicza rzeczy”. Można je tylko u j a w n i a ć.

Mówił o tym poeta, Jan Paweł II 26 lipca 2000 roku. Jakby w prezencie dla mnie...

W Chrystusie Bóg przybliża się do nas, przede wszystkim, gdy nasze „oblicze jest smutne” i wtedy na ciepło Jego słowa, jak się to przydarzyło uczniom idącym do Emaus, serce nasze zaczyna bić mocniej w piersi (por. Łk 24, 17.32). Przejście Boga jest jednak tajemnicze i potrzeba czystych oczu, żeby je odkryć, oraz uszu otwartych na słuchanie.

(…) Trzeba koniecznie otworzyć się, aby podziwiać Boga, który się ukrywa, a równocześnie objawia się w rzeczach i wprowadza nas w przestrzenie tajemnicy. Kultura techniczna, a jeszcze bardziej zbytnie zanurzenie w rzeczywistości materialnej, często nie pozwalają nam dostrzec ukrytego oblicza rzeczy. W rzeczywistości bowiem wszystko, każde wydarzenie, dla tego, kto umie odczytać jego głębię, przynosi przesłanie, które po ostatecznej analizie prowadzi do Boga. Znaki objawiające obecność Boga są zatem rozliczne. Jednakże, aby nam nie umknęły, musimy być czyści i prości jak dzieci (por. Mt.18, 3-4), zdolni do podziwu, zaskoczenia, zdziwienia, do zachwytu Bożymi gestami miłości i bliskości wobec nas. W pewnym sensie można zastosować do codziennego życia to, co Sobór Watykański II stwierdza odnośnie do realizacji wielkiego planu Boga przez objawienie Jego Słowa: „Bóg niewidzialny (...) w nadmiarze swojej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół(...) i obcuje z nimi (...) aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć do niej. (Dei Verbum 2)

           Tak więc jest to opowieść o zadaniach stawianych nam przez Boga! … Jest przypomnieniem, że czas, który dostaliśmy od Boga to nie nitka, nie sznurek do nanizywania kolejnych wydarzeń naszego życia - jak koralików! Jest przypomnieniem o nieustannym wnikaniu Królestwa Bożego w nasz świat, o poezji, o wnoszeniu przez poezję wieczności w czas.

            To jest wezwanie, byśmy dostrzegali ukryty wymiar zdarzeń i prowadzące do Boga przesłania.

           To jest opowieść o ZADANIU. O zadaniu ratowania Polski. Rozsławiania Jej Imienia. Odebrania Jej z rąk prawników którzy nie szanują nawet praw przez siebie stworzonych, a oddania poetom - mistykom, którzy wiedzą, że narody, tak jak ludzie, mają także wyznaczone im przez Boga zadania.

 

 

Etykietowanie:

14 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Guantanamera

...Bóg bowiem chce Polski, aby czyniła Wysokość między Wysokościami, do której dążą w ideałach inne narody. (...) Zmartwychwstania Polski dawnej z ducha Bożego oczekujemy jako Mesjasza Narodów, który ani z ziemi ani z obłoków, ale z serc i z duchów naszych urodzi się i stanie jako milionowy Zbawiciel.
I od tego nie wolno nam odstąpić, bo spotka nas kara...!  ...

***
Winniśmy być Pana Boga sługami
Ale... nie strachu... nie bojaźnią kary...
Zawsze... z wolnej Woli i z Miłości
Szczerej, oddanej  Panu Bogu... 
Z Czci i Wdzięczności...
Winniśmy spełnić oczekiwania
I pokładane w Nas... Nadzieje
Pana na Wysokości...

Pan Bóg...
W sposób wyjątkowy Naród Polski obdarzył 
Z Nadzieją, że będzie... Narodów Mesjaszem...
Nie zawsze potrafimy TEN DAR pojąć, docenić...
Odwracamy się od Boga...
Zwracając się do Niego często wtedy... gdy trwoga...


***
Dziękuję Ci... za kolejne rozważania...
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika guantanamera

2. @intix

Przecież my już nie musimy się "bać kary". Przecież to co mamy, to już jest kara... To, co sami sprokurujemy, a co jest przeciwne Dekalogowi i niezgodne z Bożym planem staje się karą.
"Naród, który stał przewodnikiem i wzorem ludów, a zszedł na małego naśladowcę innych narodów; teraz zaś chce iść za duchem Francuzów, Niemców i Anglików! A swej przeszłości wstydzi się jako szaleństwa i snu poczętego w pijanej ludzkości godzinie..." Prawda, jakie to aktualne?
Podjąć tę wspaniałą duchową walkę w 1980-tym, a potem pozwolić się oszukać i przejąć cudze najgorsze wzorce... Już się nie musimy bać.
Teraz musimy się znów pozbierać!
Pozdrawiam sedecznie.

avatar użytkownika intix

3. Guantanamera

Chyba troszeczkę się mijamy...
Pisałam  o innej bojaźni...
***
Natomiast

...Już się nie musimy bać...

Czyżby...?
Spotyka nas zawsze  Boża kara
Kiedy łamiemy Boże Prawo...
I spotykać będzie
Dopóki Boże Prawo łamane będzie...
Dotyczy to wszystkich Ludzi na Ziemi...
Bo...by wg. Prawa Bożego żyć, jesteśmy stworzeni...
Pan Bóg jest Litościwy
Ale też... Sprawiedliwy...

Cz My...
Czyż sami sprawiedliwości nie oczekujemy
Dla tych, którzy łamania prawa są winni...?
***
...Teraz musimy się znów pozbierać!

Z TYM się zgadzam w zupełności...
Bośmy zabłądzili...
Gdzieś się zagubili...
***
Pozdrawiam...

avatar użytkownika Maryla

4. @guantanamera

"jest to opowieść o zadaniach stawianych nam przez Boga! … Jest przypomnieniem, że czas, który dostaliśmy od Boga to nie nitka, nie sznurek do nanizywania kolejnych wydarzeń naszego życia - jak koralików! "

jest to zadanie , które podejmują kolejne pokolenia w imię miłości do Boga i Ojczyzny.
Akurat dzisiaj trafiłam przypadkiem (?) szukając informacji o obchodach 68. rocznicy PW na fragment poezji

„(...) Bogu podamy w końcu dłonie
spalone skrzydłem antychrysta,
i on zrozumie, że ta młodość
w tej grozie jednak była czysta."

K. K. Baczyński, 24 III 1944 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

5. @intix

Rzeczywiście trochę się mijamy. No, bo o tej karze to nie ja zaczęlam, to Słowacki, ja tylko napisałam "wprowadzenie" do tej przestrogi: "Karze nas Bóg! Jako ludzi, którzy zaczęli, a ustali.. jako Anioły, które widziały niebiosa, a nie weszły... jako Naród, który stał przewodnikiem i wzorem ludów, a zszedł na małego naśladowcę innych narodów; (...) A swej przeszłości wstydzi się jako szaleństwa i snu poczętego w pijanej ludzkości godzinie." Przestrogi, która naprawdę przywodzi na myśl rok 1980.
"...Już się nie musimy bać... Czyżby...?" - Myślisz, że może być jeszcze gorzej? Mam nadzieję, że jednak zdążymy i Polske uratujemy...
Poza tym oczywiście we wszystkim sie z Tobą zgadzam...

avatar użytkownika guantanamera

6. @Maryla

Krzysztof Kamil Baczyński - Jego wiersze są jak ciernie... Żeby nie zapomnieć! Nie zapomnieć co dzieje się, kiedy człowiek zdradza Boga - i człowieczeństwo.

avatar użytkownika guantanamera

7. @Maryla i intix

Moja opowieść sobotnio-niedzielna.
Sobota.
Pół tygodnia szykowałam się na przyjazd gości, drugie pół ich przyjmowałam.Trochę się pochorowałam. Mam wieczorem wreszcie odpocząć. Telefon. Dzwoni chłopiec od skarbu w sejfie. Pisałam o Nim w komentarzu do opowieści intix o Kuferku http://blogmedia24.pl/node/58311. Wtedy pojechałam Go odwiedzić. To, że chce przyjechać, to wielka sprawa - od miesięcy nie wychodził z domu... No i spotkaliśmy się. Skarbu nie chciał zobaczyć, ani zabrać, ale umówiliśmy się, że kiedyś po niego przyjdzie. SKARB to trzy kartki pocztowe. Na jednej jest Matka Boska Częstochowska. Na drugiej Jan Paweł II. Na trzeciej Jezus Zmartwychwstały. Na białej stronie tej kartki mały chłopiec napisał: NAJWIĘKSZY SKARB. MIŁOŚĆ, NIEBO, BÓG, JESUS, ŚW. MARYJA, DUSZA Nasze podjęte 20 lat temu przedsięwzięcie polegało na tym, że - sejf pozostał otwarty, żeby ewentualni zlodzieje mogli bez trudu i jak naszybciej dowiedzieć się co jest prawdziwym SKARBEM.
Niedziela - późne popołudnie.
Odwiedzam w szpitalu kuzynkę. Kiedy wychodzę, mijają nas w bramie dwaj Cyganie czyli Romowie, stają za brama, nie podobają mi się. - Zaczekam aż sobie pójdą - mówię ...Coś ty, oni tu odwiedzają chorą... No, ale oni i tak poszli. Wychodzę na ulicę, patrzę, weszli bcznym wejściem do kościoła. - Mój Boże, myślę, a ja ich tak źle osądzałam.... Siadam na przystanku, czekam dość długo, przychodzą na przystanek nowi ludzie, kobieta siada koło mnie. Jeden z tych Romów przechodzi kolo nas. Mijają dwie minuty, kobieta siedząca obok mówi do mnie: - Boże mój! Zabrali mi portfel! W kościele! Dopiero teraz zobaczyłam! Ten człowiek co szedł siedział za mną... Ofiarowuję pomoc w ściganiu go, ale Roma nie ma już oczywiście na przystanku. - Jakie to straszne - mówi kobieta. Wyszłam od męża, jest na reanimacji i jeszcze takie przeżycie, w takiej chwili, w kościele...
Niedziela - wieczór.
Mam coś zawieźć znajomej. Umawiamy się późno, no bo szpital. Przyjeżdżam, dzwonię do drzwi, raz, drugi, nikt nie odpowiada. Drzwi są tuż przy wystawionych stolikach resturacji. Przy najbliższym siedzą młodzi ludzie i ordynarnie klną. Nigdy nie udaje mi się powstrzymać, więc i tym razem wołam - "Co to za słownictwo!! Tutaj przychodzą też normalni ludzie!!! - Przepraszamy - mówi jeden z nich.... Odchodzę, żeby poczekać nieco dalej, może znajoma nadejdzie. Nic z tego. Za to podchodzi jeden z chłopców: - Czy coś się stało? Dlaczego Pani tu stoi. - Stało się, mówię, ktoś miał być, a go nie ma. - Zapraszamy na herbatę w ramach przprosin... Za herbatę dziękuję, no, ale teraz idę zadzwonić do drzwi ponownie. Wtedy jeden z nich zauważa, że nie działa domofon - do mnie to nie docierało... Dzwonię do sasiadki - wpuszcza mnie, okazuje się, że znajoma jest w domu. Wszystko sie dobrze kończy, razem z chłopcami cieszymy sie, że sprawa ewoluowała w tak dobrym kierunku!
Teraz już jadę wreszcie na najpóźniejszą Mszę świętą. Ofiarowuję ją za chorego męża okradzionej kobiety. I dziękuję Bogu za wszystko, co dobre. O modlitwę za męża tej Pani proszę także Wszystkich czytających... Pozdrawiam.

avatar użytkownika Maryla

8. @guantanamera

Na białej stronie tej kartki mały chłopiec napisał: NAJWIĘKSZY SKARB. MIŁOŚĆ, NIEBO, BÓG, JESUS, ŚW. MARYJA, DUSZA.

Tak, to największy skarb. A Twoje doświadczenia niedzielne przypominają, że nie możemy sądzić po pozorach, ale nie możemy lekceważyć "głosu" który nas ostrzega .

Pomodlę się za zdrowie Choregi i Zony, tak dotkniętej serią nieszczęść.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

9. @Maryla

"...nie możemy sądzić po pozorach, ale nie możemy lekceważyć "głosu" który nas ostrzega.."
Zastanawiałam się jak krótko podsumować te niecodzienne, a zagęszczone w czasie doświadczenia i nie potrafiłam... Tak. O to właśnie chodzi. Nie sądzić po pozorach, ale też nie lekceważyć głosu...
Dziękuję za modlitwę. Tak bardzo bym chciała żeby Chory wyzdrowiał...

avatar użytkownika intix

10. @Guantanamera

Rzeczywiście trochę się mijamy. No, bo o tej karze to nie ja zaczęlam, to Słowacki, ja tylko napisałam "wprowadzenie" do tej przestrogi...
***
Właśnie do Twojego "wprowadzenia" odniosłam się w pierwszym komentarzu.
Wypowiedziałam się na temat bojaźni, w rozumieniu której się minęłyśmy...
Chodziło mi o szczerą miłość i szczere oddanie Panu Bogu, nie ze strachu... co mogło być tak odebrane...

Następnie Ty już w komentarzu >>TU   dwa razy podkreśliłaś, że ..Już się nie musimy bać...
Zrozumiałam to już w innym znaczeniu... poczucia bezkarności... bo...
 ...Przecież to co mamy, to już jest kara...  i czułam potrzebę dalszej dyskusji
Guantanamero...
Zwróciłam na to uwagę dla dobra naszego...
To co powiedziałaś, zaniepokoiło mnie...
Uważam, że nie powinniśmy myśleć takimi kategoriami a także pisać o tym w ten sposób... myślę, że tymi kategoriami myślą wszyscy ci, którzy niezgodnie z Prawem Bożym postepują... wszyscy ci, którzy przeciw Bogu występują...
Oni uważają, że ......Już się nie musimy bać...
Tylko o to mi chodzi... aby z jednej strony... kochać i oddać się Panu Bogu nie z bojaźni... ale też aby nie czuć się bezkarnym w codziennym życiu, łamiąc Prawo Boże...

...Myślisz, że może być jeszcze gorzej?

Jeśli chodzi o kary Boże...
Myślę, że...
Bardzo powinniśmy się bać...
Bo jako dzieci Boże
Powinniśmy posłuszni Ojcu być
Po stronie Prawa Bożego stać...

Powinniśmy żyć zawsze zgodnie z Prawym Bożym
I zawsze w wielkiej POKORZE...


Nie mylmy też innego pojęcia
Aby nie bać się,     w znaczeniu  ...nie lękać...
...nie lękajmy się... drzwi na oścież Chrystusowi otworzyć...
Po to m.in., aby np. Prawa Bożego bronić...
A także zawsze odważnie po stronie PRAWDY stać...

...Mam nadzieję, że jednak zdążymy i Polske uratujemy...

Ja też mam nadzieję, że zdążymy... że zrozumiemy i na Bożą Drogę powrócimy...
To jedyny dla Polski ratunek...
***
Dziękuję Ci za rozmowę...
Jeżeli jeszcze gdzieś się mijamy...
Wierzę, że w którymś momencie się spotkamy...:)
Serdecznie Pozdrawiam...:) Dobranoc...:) także wszystkim Tu Obecnym...


avatar użytkownika guantanamera

11. @intix

Droga intix.
Wygląda na to, że problem leży w skrótach myślowych które stosuję. Pisząc że "już się nie musimy bać" miałam na myśli sytuację taką jak w opowiastce o małym Jasiu. Przedszkolanka woła do dzieci "- Uważajcie, żeby nie wpaść do kałuży". Jasio z końca grupy odpowiada: - Ja nie muszę uważać... - Musisz uważać! woła przeszkolanka nie widząc Jasia. - Nie muszę uważać! Ja j u ż wpadłem do kałuży." My - w znaczeniu "my, Polacy, jako ludzie rządzeni przez tę ekipę" - też dotarliśmy już kilka lat temu do sytuacji, o której mówił Słowacki! I przecież sami wpakowaliśmy się w tę sytuację.
Z kolei moje podejście do kary Bożej jest takie: Bóg dał nam instrukcję obsługi świata - jest nią Dekalog. To, co wynika z lekceważenia tej istrukcji nie jest "karą Bożą" tylko prostym skutkiem ludzkiej głupoty. Kiedy kupujemy odkurzacz też dostajemy instrukcję. I raczej nie czyścimy odkurzaczem dna basenu z wodą... Ale załóżmy, że zaczniemy tym odkurzaczem czyścić ogrodowy basen i coś się niemiłego wydarzy, to co - nazwiemy to "karą niemiłosiernego konstruktora"? Czy naszą własną głupotą?
Pamiętam, sporo lat temu prowadzono rozmowy o AIDS, podczas których dyskutanci przywoływali kontekst Bożej kary. - „Czy AIDS może być Boża karą?" - pytali obłudnie, żeby natychmiast wyszydzić tę interpretację. Ale o tym, że przed AIDS najlepiej chroni VI Przykazanie nikt w tych dyskusjach już nie napomykał. Uważałam, że oni zachowują się jak ludzie, którzy kiedyś beztrosko ukryli przed nami informację o wybuchu w Czarnobylu i jego mozliwych skutkach. Czy moją koleżankę Ewę o przedwczesną śmierć przyprawiła Boża kara, czy podli ludzie, którzy nas nie ostrzegali? Ci wszyscy, którzy zmarli na raka tarczycy, te dzieci urodzone z wadami - poniosą skutki Bożej kary, czy ludzkiej nieodpowiedzialności! Podobnie z AIDS. Nazwać tę chorobę "karą Bożą", to tak, jakby stwierdzić, że karą Bożą jest rozwalić się po całkowicie świadomym najechaniu na mur samochodem z szybkością 130 kilometrów na godzinę. Klęski wynikające z lekceważenia Dekalogu - prawa naturalnego - nie są Bożą karą, tylko prostym skutkiem głupoty. Boże prawa uczą mądrości, nie samozagłady.
A Pana Boga trzeba po prostu kochać.
Myślę, że jednak zgadzamy się we wszystkim. Jeżeli nie - dyskutujmy...:)
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika guantanamera

12. Nareszcie wiem...

avatar użytkownika gość z drogi

13. @Guantanamera

świat jest mały,Ty spotkałaś Kobietę podwójnie doświadczoną,gdy ja inną równie
Nieszczęśliwą ,Obcą Matkę umierającego Syna........
i wtedy
pomyslałam sobie,cóż warte są wszystkie spory i dyskusje wobec Dramatu niewyobrażalnego,
Młoda Matka i Jej Umierające Dziecko
Do mojej modlitwy za Nich dołączam Twoją Kobiete podwójnie doświadczoną....
bo życie
jest i piekne i brutalne i okrutne ,TEZ
serd pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

14. Przesłanie Romana Brandstaettera

Bo chcąc naprawdę wierzyć w Ciebie, Boże,
Musimy zostać artystami wiary
I nieustannie tę wiarę zdobywać,
I wciąż od nowa zdobywać jej głębię,
jak zdobywamy nowe słowo w wierszu,
Jak zdobywamy nowy dźwięk w muzyce
I nowe barwy na płótnie obrazu.
Każda rutyna i każda maniera
są śmiercią wiary i śmiercią sumienia.
O, daj nam Panie, natchnienie do wiary