Przekupstwo oraz walka - ich skutki

avatar użytkownika elig

  Przysłowie głosi: „Osioł obładowany złotem wejdzie do najbardziej niedostępnej fortecy”. W historii Polski zdarzyło się coś, co było najlepszą ilustracją tego powiedzenia. Było to w roku 1457 w czasie wojny trzynastoletniej. Czescy najemnicy stanowiący załogę zamku w Malborku opylili twierdzę królowi Polski Kazimierzowi Jagiellończykowi. Wikipedia opisuje to tak:

  "W czasie wojny trzynastoletniej zamek dzięki inicjatywnie Andrzeja Tęczyńskiego herbu Topór został sprzedany w roku 1457 królowi polskiemu Kazimierzowi Jagiellończykowi za kwotę 190 tysięcy florenów (ok. 660 kg złota) przez czeskiego dowódcę najemników Ulryka Czerwonkę, który posiadał zamek w zastawie w zamian za zaległy żołd, z którego wypłatą zalegał zakon. Król Polski triumfalnie wjechał na zamek w dniu 7 czerwca 1457 roku. Od tej pory, aż do 1772 roku, była to jedna z rezydencji królów Polski.".

  Coryllus w swojej "Baśni jak niedźwiedź Tom II" podaje sumę 218 tysięcy złotych dukatów i zaznacza, że była ona równa trzyletnim dochodom skarbu królewskiego i to w najlepszych latach. Nie będę tu jednak dyskutować opłacalności tej transakcji. Zwrócę za to uwagę na inny jej aspekt. Gdyby zamek w Malborku zdobyto szturmem, w zaciętej walce, wtedy byłoby to jedno z największych zwycięstwo oręża polskiego /każdy, kto widział Malbork, wie dlaczego/. Stawiano by je na równi z bitwą pod Grunwaldem i wiktorią wiedeńską. Ponieważ jednak zamek zajęto przy pomocy przekupstwa, to wspomina się o tym niechętnie, bez entuzjazmu. Uniknięto walki , ale również i chwały .

  Warto zauważyć, ze z czymś podobnym mamy do czynienia obecnie. Chodzi mi o komunizm i postkomunizm. W roku 1975 ten pierwszy święcił tryumfy. Wygrał wojnę wietnamską, a Konferencja Helsińska przypieczętowała na wsze czasy jego zdobycze w Europie. Co w tej sytuacji można było zrobić? Były zasadniczo dwie możliwe drogi: Otwarta wojna z komunistami i militarne ich pokonanie, albo przekupstwo. Pierwsza ewentualność była potwornie ryzykowna, gdyż wszystkie zainteresowane strony dysponowały dużymi zapasami broni jądrowej. Skutkiem starcia mogła wiec być gigantyczna rzeź i niewyobrażalne zniszczenia.

  Trudno się więc dziwić, że wybrano przekupstwo. W drugiej połowie lat 80-tych po stronie komunistycznej pojawili się chętni do zawarcia takiego dealu. Sowiety wyraźnie bankrutowały, a rządzący nimi komuniści od dawna nie wierzyli już w ideologie marksistowską. Decydujące były były spotkania przywódców ZSRS i USA na Islandii (Gorbaczow – Reagan 11 października 1986 r.) i na Malcie (Gorbaczow – Bush 2–3 grudnia 1989 r.). Wszystko wskazuje na to, że ich ustalenia obowiązują do dzisiaj i pilnują ich także Stany Zjednoczone. Warto przypomnieć, ze tak krytykowany obecnie Okrągły Stół był tylko elementem ogólnoeuropejskiej układanki, a to właśnie Amerykanie nalegali na to, by prezydentem Polski został Jaruzelski i sprzeciwiali się początkowo rozpadowi Związku Sowieckiego.

  Do tego ostatniego jednak doszło i z końcem 1991 roku zaczęła się w Europie Środkowo-Wschodniej era postkomunizmu. Przez pierwsze kilkanaście lat wszystko szło niby dobrze. Byli komuniści cieszyli się majątkami i nietykalnością, a szeroki ogól - konsumpcją i niewyobrażalnymi dawniej swobodami /n.p. swoboda podróżowania/. Od 5-7 lat widać już wyraźnie, że przekupstwo też ma swoją cenę. Uniknięto wprawdzie krwawej wojny /oprócz Bałkanów/, ale skutkiem tego była powszechna demoralizacja.

  Wynikła ona z nierozliczenia zbrodni komunizmu. Postkomunistyczni oligarchowie stali się powszechnym symbolem tego, że zło popłaca. Pobłażliwy stosunek do ideologii komunizmu skutkował rozplenieniem sie rozmaitych lewackich przesądów z "polityczną poprawnością" na czele. Proszę to porównać z sytuacja po zwycięstwie nad Hitlerem i jego III Rzeszą. Dało ono krajom Zachodu silny impuls trwąjacy przez 23 lata, a w Rosji eksploatowane jest do dziś. Nic podobnego nie zdarzyło się po upadku komunizmu, czyli t.zw. "transformacji ustrojowej". Uniknięto walki, ale również i chwały.

1 komentarz

avatar użytkownika elig

1. Komentarz z Naszeblogi.pl

Wtedy zdrajcy zostali ścięci i POćwiartowani
NASZ_HENRY - 07.07.2012 11:09
Pozwolisz droga @Elig, że uzupełnię i uściślę Twoją opowieść bo jest to baśń z morałem "ku pokrzepieniu serc", nie tylko takim, że Wiki nie zawsze wszystko POwie ;-)

=======================
W 1457 roku Zakon Krzyżacki przestał płacić wojskom najemnym za utrzymanie zamków. W związku z tym rozpoczęły one negocjacje z królem polskim na temat ich wykupu. W ten sposób Polska uzyskała zamki w Tczewie, Iławie oraz, sprzedany przez najemnego Czecha Ulryka Czerwonkę, zamek w Malborku. Krzyżacy jeszcze w tym samym roku rozpoczęli akcję odbijania twierdz pod wodzą dwóch dowódców: późniejszego wielkiego mistrza Henryka von Plauen i morawskiego rycerza Bernarda Szumborskiego, słynącego z okrucieństwa. Mieszczanie Malborka zdradzili króla i oddali miasto zakonnikom bez walki!

Bronił się za to, i to przez trzy kolejne lata, zamek malborski, dowodzony początkowo przez Czerwonkę, następnie przez Ścibora z Ponieca, Jana Kościeleckiego i Prandotę Lubieszowskiego. Król niejednokrotnie próbował przyjść z odsieczą zamkowemu garnizonowi. Jeszcze w 1457 roku pod Malbork dotarło pospolite ruszenie z Wielkopolski, które przerwało na moment dostawy pożywienia dla oblegających, zostało jednak potem rozbite przez oddziały Szumborskiego. Rok później ruszyły wojska królewskie, które ze względu na niedostateczną liczbę armat, również zostały zmuszone do odwrotu.

Rok 1459 upłynął w spokoju: przez pierwsze pół roku trwało zawieszenie broni, w lipcu jednak Krzyżacy wznowili oblężenie. Skończyło się ono 5 sierpnia 1460 roku, kiedy po półrocznych walkach wojska polskie zdobyły miasto i tym samym uwolniły zamek od oblężenia krzyżackiego. Zdrajców, którzy oddali miasto m.in. Bluma burmistrza Malborka, osądzono i skazano na śmierć ;-)