Jeszcze tylko lanie i mamy wakacje!

avatar użytkownika MagdaF.

Jeszcze tylko lanie i mamy wakacje!

 

Dzisiaj nie będzie o smutnych rzeczach. Nie będzie o rządzie Donalda Tuska, choć znalazłoby się kilka ciekawych tematów ze sfer rządowych i około-, które nie od dziś budzą już nie niepokój czy przerażenie, ale grozę. Że tylko wspomnę informację o niszczeniu rzeczy osobistych Ofiar Smoleńska czy, związanymi z nią idealnie, pozorowanymi działaniami premiera Tuska, który spotkania w sprawie katastrofy smoleńskiej zwoływał doraźnie, nie sporządzał z nich protokołów, a decyzje podejmowane były bez nadzoru. Antoni Macierewicz nazywa to wprost tworzeniem „władzy dyskrecjonalnej”, nieobjętej jakąkolwiek kontrolą, która jest działaniem przestępczym, mogącym mieć swój finał przed Trybunałem Stanu. Nie wspomnę też o przetargach w MON, medalu dla dyrektora szpitala w Radomiu, który tolerował molestowanie, czy codziennych katastrofach budowlanych na drogach i autostradach.

 

Tak bardzo przywykliśmy już do „wolnej amerykanki” miłościwie nam panujących, że nic nas zaskoczyć już nie zdoła. Chyba że nieoczekiwanie dowiemy się z mediów, że kolejny VIP zamachnął się na swoje życie, które pod takimi rządami rzeczywiście lekkie nie jest. Ale  - wolny wybór. A teraz – cierp ciało, jak ci się chciało, jak mówi stare przysłowie ludowe. Premier Tusk rzeczywiście cierpiał na meczu Niemcy – Grecja i miał spore kłopoty z wyborem odpowiedniej reakcji na zwycięstwo tych pierwszych, by z jednej strony nie obrazić Angeli; z drugiej zaś,  by nie odsłonić się przed Narodem zupełnie. Na mieście mówią już, że premier odstawił prozac i  zielona wyspa pod czerwonymi parasolami nabrała smutnych kolorów. A przedtem Polska była fajna, dziewczyny piękne, piwo mocne, rząd profesjonalny. I nieprawda, że BOR-owcy jeżdżą na dwóch gazach hamując na drzewie, tuszują nieprawidłowości w sprawie Smoleńska, to wszystko wymysły „psychuszki”, jak orzekł poseł Halicki.

 

Zostawiając na chwilę ten polski świat, zorganizowany przez dyletantów; zbyt ekstremalny, bo kryminogenny, niebezpieczny, stojący na skraju przepaści i w astronomicznym tempie zbliżający się do ostatniego skoku na bangee,  cieszmy się dzisiaj z okazji uroczystości zakończenia roku szkolnego. Bo, jak powiedział mały Jasio z dowcipu o szkole – Jeszcze tylko lanie i już  wakacje!

 

Komu należy się to lanie? Oczywiście nauczycielom. Tak orzekła specjalistka od zagadnień  oświaty, dziennikarka Wielkiej Gazety i teatrolog, Dominika Wielowiejska, która  upodobała sobie notoryczne pisanie o tym, na czym kompletnie się nie zna, uprawiając od lat permanentny stalking wobec nauczycieli. Swoje trzy grosze dorzucił też Leszek Balcerowicz, wieczny prywatyzator, aktualnie na głodzie, który wie, że z ekonomii Nobla już nie dostanie, występuje więc teraz jako specjalista od oświaty. Postuluje prywatyzację szkół, likwidację Karty Nauczyciela, która wg niego jest przykładem przywileju i „socjalistyczną urawniłowką”. I kto to mówi! Orędownik socjalizmu  i pierwszy sekretarz PZPR w SGPiS, obecnie doktor habilitowany, zwany niesłusznie profesorem. Kto skrzywdził prof. Balcerowicza - zastanawia się Krzysztof  Bukiel   że tak źle ocenia nauczycieli? Niewątpliwie skrzywdził go polski system edukacji, dzięki któremu profesor może uchodzić za autorytet, lekceważyć argumenty osób i nauk, uznanych przez siebie za niższe i mniej wartościowe; uparcie trwać przy swoich tezach, bez względu na to, jak zmienia się wokół świat, no i oczywiście zawsze zgadzać się ze swoim zdaniem”.

 

Gdyby więc doktor Balcerowicz, kiedykolwiek miał w ręku Kartę Nauczyciela, wiedziałby, że podobne regulacje dotyczące zawodu nauczyciela istnieją we wszystkich cywilizowanych krajach. To dokument pragmatyki zawodowej,  dotyczący obowiązków, uprawnień i odpowiedzialności służbowej nauczycieli.  Nie tylko  wprowadza ład w funkcjonowanie szkół i nauczycieli, wspiera proces profesjonalizacji tego zawodu, ale i kontroluje ich pracę. W Polsce KN istnieje od 1926 roku, wielokrotnie zastępowana podobną, poprawianą i nowelizowaną w zależności od aktualnych rządów, a dokładniej ich popełnianych szkód, zwanych reformami, którymi każda kolejna władza musiała się wykazać. Oczywiście pierwsza szkoda, najpoważniejsza, to powołanie do życia gimnazjów, które nie tylko nie spełniły oczekiwanych wymagań, wygenerowały olbrzymie koszty, drastycznie obniżyły poziom edukacji i, niejako ubocznie, ale z łatwością do udowodnienia przez każdego, orientującego się w procesie dojrzewania młodzieży,  przyczyniły się do powstania obszarów przemocy, chuligaństwa i przestępstw, których skala wciąż rośnie.

 

W tym wszystkim na co dzień funkcjonuje odarty przez rząd Tuska z resztek godności  nauczyciel, którego prestiż konsekwentnie jest obniżany, choć wymagań  i obowiązków co roku mu przybywa, np. w roku obecnym nowe zadanie – działania wspierające uczniów ze specyficznymi trudnościami, które dawniej realizowali pedagodzy i poradnie szkolne. Nauczyciel musi sporządzać plany działań wspierających dla każdego ucznia z orzeczeniem, opracować metody i sposoby, by dziecko wspomóc, uzyskać pisemną zgodę rodziców, założyć karty dla każdego ucznia, według indywidualnych potrzeb dziecka, oraz sporządzać sprawozdania z realizacji planu,  efektów pracy i działań. To oczywiście prócz planów wychowawczych ogólnych, prócz planów wynikowych ( z wymaganiami podstawowymi i rozszerzającymi) na każdy poziom nauczania, prócz prowadzenia dzienników, także zajęć indywidualnych, kółek zainteresowań oraz z tym związanej sprawozdawczości. Musi też przeprowadzać i opracowywać wyniki egzaminów próbnych, testów sprawdzających (łącznie ze szczegółową sprawozdawczością).  Ale do tworzenia testów kompetencji już jest niedopuszczany. Piszą je anonimowi nauczyciele, opiniują anonimowi profesorowie, biorąc za nie anonimowe wynagrodzenie, a błędy pojawiające się co roku, tak na egzaminie gimnazjalnym jak i maturalnym, są kompromitujące. Lania jednak nigdy nie było.

 

Rozliczanie nauczyciela wyłącznie z godzin przepracowanych przy tablicy jest więc jawną i celową manipulacją, ponieważ te 18 godzin  (plus dwie na zajęcia niepłatne), to tylko jeden z elementów pracy zawodowej. I choć powinien być podstawowym, nie jest. Bo biurokracja w oświacie, wbrew temu, co obiecał Tusk, rośnie odwrotnie proporcjonalnie do nakładów na nią. Wszelka więc krytyka  „roszczeniowych” nauczycieli, mających  boskie życie, bo o 13 są już w domu, a jak jadą na wycieczkę, to sponsorowaną, jest świadomą realizacją  planowej polityki rządu – nagonki na tę grupę społeczną, która nie strajkuje, nie fałszuje druków ścisłego zarachowania, jakim są świadectwa szkolne, nie stawia na nich własnych pieczątek, bo ma świadomość, że jej obowiązkiem jest dopełnienie rocznego procesu edukacyjnego, jakim jest świadectwo. Zaś w rozmowach z ministerstwem czy rządem, nigdy kartą przetargowa nie są uczniowie, bo etyka  zawodu  nauczyciela i wychowawcy młodzieży to nie tylko wiedza i kompetencje, ale również odpowiedzialność, uczciwość i wrażliwość.

 

Zastanawiam się hipotetycznie, co mogłoby się stać, gdyby nauczyciele, nie uzyskawszy porozumienia z ministerstwem, ogłosili strajk polegający na niewydaniu świadectw absolwentom. Co zrobiliby wówczas lekarze, których dzieci nie mogłyby rozpocząć studiów? Czy zadowoliłaby ich rada nauczycieli, by poszli sobie do ministerstwa po świadectwo? Przypuszczam, że nagłośniono by w mediach bezduszność pazernych na pieniądze nauczycieli, którzy łamią prawo, są bezduszni, amoralni i rujnują przyszłość młodzieży.  O decyzji Naczelnej Rady  Lekarskiej, która już bezprawnie drukuje recepty bez refundacji – w mediach cisza. Wspomniano tylko, że jej prezes, dr Konstanty Radziwiłł nie będzie szefem NFZ.  Pacjenci, a więc głównie najstarsza i najsłabsza grupa społeczna: emeryci i renciści, od lipca nie wykupią lekarstw, bo zwyczajnie nie będzie ich stać. A gdzie przysięga Hipokratesa? Gdzie etos zawodu, który bierze starych i schorowanych ludzi jako zakładników związków lekarskich i rządów PO, wcześniej w wielkiej przewadze na ten rząd głosując? Czy to etycznie, moralnie stwierdzić, że  weryfikowanie ubezpieczenia jest uciążliwe, pracochłonne i czasochłonne?  Czy starych, schorowanych ludzi, z emeryturą 900 zł obchodzą wojenki między lekarzami, NFZ a rządem?  Nawet więc, jeśli protest lekarzy jest  słuszny, jego forma jest skandaliczna, antyhumanitarna i może doprowadzić do tragedii. Kto na tym zyska? Na pewno NFZ i firmy farmaceutyczne. Kto dostanie lanie? Pacjenci. Zaraz po nauczycielach.

 

 

Magda Figurska

b. nauczycielka i metodyk języka polskiego

 

 

 

1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Moze system szkolny

skrzywdzil Balcerowicza. Jako plaski empirysta wole prawdziwy kawal miesa. Mysle, ze mogl to byc jakic nauczyciel, czy nauczycielka, ktora dala przyszlemu sekretarzowi linijka na lape lub na gola d...
Ja tam bylem dobrym raczej uczniem, ale w klasach IV i V szkoly podstawowej czesto zostawalem za kare po lekcjach. Czesto linijka dostawalem po lapkach. A Pani Okienczyc prala mnie na nie/gloa d... dlugim ,linialem.
A taki P. Trudeau, byly premier Kanady, bardzo zyczliwy Jaruzelskiej Polsce? Mial kompleks, bo zalecal sie do pewnej pieknej polski i ta go olala.
Onaki jak na filmikach z Bitlami biegal, uciekajac przed scigajacymi go malolatami. Teraz syenek, w ramach dynastii liberalnej sie szykuje na przywodce partii.