Złudzenia Pawła VI (1)

avatar użytkownika godziemba

Proces poszukiwanie przez Stolicę Apostolską jakiejś formy ułożenia stosunków z państwami komunistycznymi uległ przyspieszeniu po śmierci Piusa XII w 1958 roku oraz rozpoczęciu Soboru Watykańskiego II
                                                  
Paweł VI był przekonany o konieczności wypracowania kompromisu z Moskwą i innymi państwami komunistycznymi, stąd uniemożliwił potępienie doktryny komunistycznej przez Sobór Watykański II, czego domagało się wielu biskupów. W efekcie w 1964 roku doszło do zawarcia porozumienia z Węgrami, na mocy którego w zamian za zgodę na obsadę wakujących diecezji, rząd Kadara uzyskał prawo weta przy nominowaniu biskupów, ci zaś musieli składać uroczyste ślubowanie wierności państwu. Analogiczne porozumienie w 1966 roku podpisano z komunistyczna Jugosławią Tity.
 
Szczególne miejsce we wschodniej polityce Watykanu miała Polska. Po wyborze w 1958 roku, nowy papież Jan XXIII zdecydował się nie „zapraszać” przedstawicieli emigracyjnych rządów Polski i Litwy do złożenia listów uwierzytelniających, co było równoznaczne z osłabieniem pozycji ambasadora rządu RP Kazimierza Papee. W wydaniu „Annuario Pontificio” za 1958 roku nie znalazła się  wzmianka o polskiej placówce dyplomatycznej, mimo, iż ambasador Papee odbył w 1958 roku szereg rozmów z urzędnikami watykańskiego Sekretariatu Stanu. Ostatecznie jednak wobec braku spodziewanej reakcji komunistycznej Warszawy, nie doszło do likwidacji polskiej i litewskiej placówek, a jedynie w styczniu 1959 roku zmieniono status ambasadorów na mniej reprezentacyjny – zarządców spraw ambasady, czyli administratorów placówek. To znaczne obniżenie rangi tych placówek było wyraźnym sygnałem, że Watykan nadal był skłonny do rozmów.
 
We wszystkich nieformalnych rozmowach władze PRL żądały uznania przez Watykan praw do tzw. ziem zachodnich. Taka postawa komunistycznych władz spowodowała, iż sprawa stosunków PRL ze Stolica Apostolską stanęła na martwym punkcie na prawie trzy lata.
 
W trakcie spotkania Jana XXIII z polskimi biskupami przybyłymi na inaugurację soboru w października 1962 roku, papież wspominając postać płk. Francesco Nullo, uczestnika powstania styczniowego, wyraził radość , iż Polacy nadal pamiętają o nim, mimochodem dodając: „ w tym również na waszych ziemiach zachodnich, po wiekach odzyskanych”. Ten gest, który wywołał konsternację w Bonn, był znaczącą deklaracją polityczną, świadczącą o chęci zawarcia porozumienia z komunistyczną Warszawą.
 
Jednak decyzja Gomułki o odmowie wydania paszportów części polskich biskupów, bezpardonowe żądanie ostatecznej likwidacji watykańskiej placówki rządu RP , a przede wszystkim brutalne przemówienie Zenona Kliszki wygłoszone na zjeździe Komunistycznej Partii Włoch, w trakcie którego uznał, iż zawarcie konkordatu wymaga „przyjęcia przez hierarchię Kościoła katolickiego zasady pokojowego współistnienia państw o różnych ustrojach społeczno-politycznych oraz przyjęcia przez hierarchię narodową zasady lojalności kościoła wobec państwa ludowego” skłoniło watykański Sekretariat Stanu do ostrej polemiki, wskazującej na liczne prześladowania wiernych w komunistycznej Polsce.
 
W L’Osservatorre Romano” ukazał się także artykuł redaktora naczelnego Federico Alessandriniego pod wielce znamiennym tytułem „Nieprawda pana Kliszki”, w którym autor przypominał, iż poprzedni konkordat z 1925 roku został jednostronnie zerwany przez władze komunistyczne, które uczyniły to „przytaczając racje nieistotne, (…) w bezpłodnym usiłowaniu podburzenia katolików przeciw Stolicy Świętej”. Jednocześnie wskazywał, iż „ nie jest nowe – a nawet jest stałe – świadome przekręcanie prawdy (…). I tak w krajach głęboko i mocno katolickich rządy komunistyczne (…) nie rezygnują ze swego ateistycznego i niwelującego totalizmu. Dowód, że między komunizmem a religią żadne pojednanie nie jest możliwe”.
 
Ton tego artykułu nie uświadomił, Gomułce, iż jego pomysł na ułożenie stosunków z Watykanem za pomocą szantażu i gróźb był nieskuteczny. W trakcie swej rozmowy z prymasem Wyszyńskim w kwietniu 1963 roku , przywódca PZPR butnie stwierdził, iż „to nie jest 1957 rok. Sytuacja jest zupełnie inna. Dlatego też (…) w ogóle na pierwszym etapie, zdaniem moim, nie mogą wchodzić w grę żadne warunki” dotyczące praw Kościoła w komunistycznej Polsce. Kardynał Wyszyński skomentował tę rozmowę w swoim pamiętniku z niezwykłą dla niego ostrością: „Być świadkiem sloganowego kłamstwa, ciasnoty tupetu półinteligenckiego – nie jest łatwo”.
 
W tych warunkach wielkie rozgoryczenie Prymasa wywołało wsparcie władz komunistycznych przez środowisko „Tygodnika Powszechnego”. W artykule „Otwarcie na Wschód” opublikowanym w listopadowo-grudniowym numerze „Więzi” z 1963 roku Mazowiecki i Wielowieyski podkreślali, iż „zerwanie z politycznym antykomunizmem ma decydujące znaczenie dla autorytetu i rozwoju Kościoła na świecie”. Jednocześnie polemizując ze stanowiskiem Prymasa, dowodzili, iż nieprawdziwe jest stwierdzenie, iż „śmiała i głęboka odnowa katolicyzmu nie jest w Polsce możliwa do przeprowadzenia, ponieważ Kościół stoi u nas w obliczu ofensywy ateistycznej”.
 
W tym samym czasie Stanisław Stomma po przybyciu do Rzymu na zaproszenie Prymasa, rozpowszechnił bez jego zgody wśród urzędników Sekretariatu Stanu tzw. Opinię, w której kłamliwie oskarżał kardynała Wyszyńskiego o rzekome torpedowanie porozumienia z rządem PRL oraz opisał starania swego środowiska na rzecz pojednania między państwem a Kościołem. Działanie te jednoznacznie wspierały grę Gomułki, której celem było wyeliminowanie Prymasa z rozmów z Watykanem.
 
W odpowiedzi na te ataki Prymas Wyszyński złożył w Sekretariacie Stanu memoriał, w którym ostrzegał, iż ”istnieje (…) niebezpieczeństwo zaplątania się w iluzję i podstępy, gdyby rozmowy były prowadzone przez osoby należące do reżimu (…) z jednej strony, z drugiej zaś przez osoby, które nie mając doświadczenia kontaktów z komunistami, mogłyby bardzo łatwo dać się omotać ich podstępnym metodom: nie należy zapominać ich łatwości w wyrażaniu łaskawych komplementów, lecz jakże nieszczerych, jeżeli nie fałszywych”.
 
Po raz pierwszy w sposób tak wyraźny Prymas zdystansował się wobec dążeń Watykanu do porozumienia się z rządem warszawskim. Ostatecznie Paweł VI uznał, iż „od jednego tylko warunku Stolica Święta nie odstąpi, że jakiejkolwiek układy muszą być prowadzone za zgodą Episkopatu”.
 
Wkrótce jednak nieformalne rozmowy watykańsko-warszawskie zdominowane zostały sprawą przyjazdu papieża Pawła VI do Polski na uroczystości obchodów Millenium chrztu Polski. W obliczu ostrego konfliktu z prymasem Wyszyńskim spowodowanym listem biskupów polskich do niemieckich, władz komunistyczne nie zamierzały zgodzić na papieską pielgrzymkę. Dodatkowo myśl przewodnia tych uroczystości – przypomnienie o nierozerwalnym związku istnienia państwa polskiego z katolicyzmem doprowadzała do furii Gomułkę, żywiącego szczególnie silne antyklerykalne uprzedzenia i przekonanego o zgubnym wpływie duchowieństwa na dzieje Polski.
 
Pomimo, iż władze komunistyczne nie wyraziły zgody – pod pozorem uznawania przez Watykan „za przedstawiciela Polski emigracyjnego samozwańca” - na przyjazd papieża na uroczystości tysiąclecia Chrztu Polski, Paweł VI nie porzucił nadziei na wizytę w Polsce. Przedstawiciele Sekretariatu Stanu w trakcie nieformalnych rozmów zasugerowali aby władze zgodziły się na kilkugodzinną wizytę papieża na Jasnej Górze w celu odprawienia tam pasterki. W odpowiedzi komuniści postawili trzy warunku: Wrocław zamiast Częstochowy, nieobecność kard. Wyszyńskiego w trakcie wizyty papieża oraz Rada Państwa jako jedyny gospodarza wizyty – w tej sytuacji pielgrzymka papieska stałaby się kolejną imprezą partyjną o antyniemieckim obliczu.
 
Po fiasku rozmów kontakty pomiędzy Watykanem a władzami PRL zamarły na ponad trzy lata i dopiero zmiana ekipy rządzącej w Warszawie doprowadziła do ich wznowienia.
  
Cdn.
 
 
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Jest to naprawdę dobry moment na tę publikację

Pokazujesz, a my na własne oczy widzimy, jak blisko upadło jabłko od jabłoni, widzimy jak niewiele się od tego czasu zmieniło.
Nadal "być świadkiem sloganowego kłamstwa, ciasnoty tupetu półinteligenckiego – nie jest łatwo”.
A po chwili zastanowienia łatwo dostrzec, że tak naprawdę, to nic się nie zmieniło. Nawet ta jabłonka to ten sam krzak, ci sami ludzie, te same metody kłamstwa, oszustwa i prowokacji. Mazowiecki, Wielowieyski jako czołówka autorów i realizatorów antykościelnych, komunistycznych gier operacyjnych. Ąntykomunistyczna opozycja. Koń by się uśmiał. Prędzej wspólczesna delegatura Polrewkomu, a nie żadna opozycja.

Chyba nawet te jabłuszka, leżące na ziemi, to nie jabłuszka, ale odrosty od tych samych komunistycznych korzeni, trochę młodsze pędy, spady. 
Szparagi komunizmu.

Dzisiaj brakuje nam najwyraźniej prawdziwego księcia Kościoła, brakuje nam prawdziweego następcy Stefana Wyszyńskiego, który nigdy nie dałby się nabrać na prowokację fałszywego pojednania, organizowanego przez sowieckich kagiebistów.
Cyryl I?
Nie do pomyślenia.

avatar użytkownika godziemba

2. @Michael

Tragedią Polski oraz polskiego Kościoła jest brak następców Prymasa Wyszyńskiego i Kardynała Wojtyły.
A czasy sa niemniej niebezpieczne niż w latach 60. czy 70.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika guantanamera

3. Rycerz Ducha

Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, wspaniały człowiek!!
A czasy są dzisiaj o w wiele bardziej niebezpieczne!