Coraz więcej wiem... (2)

avatar użytkownika guantanamera

W roku 1981 spora część polskiego narodu spędza czas stojąc w kolejkach. Do sklepów i pod sklepy przenosi się życie towarzyskie - tam, stojąc godzinami żeby kupić niezbędne do przeżycia produkty, omawiamy ważne sprawy polityczne, społeczne i życiowe. Miłośnicy plotek idą tam dla przyjemności: - Co pani robi, dlaczego Pani idzie, przecież tu tak miło... - goniły mnie któregoś dnia pełne wyrzutu okrzyki, kiedy zniecierpliwiona czekaniem opuszczałam kolejkę w moim osiedlowym sklepie.
Telewizja, radio i prasa dotychczasową propagandę sukcesu zastępują propagandą klęski – w ich przekazie klęski spowodowanej przez „Solidarność”, jasne... Od czci i wiary odsądza się „spekulantów”, oraz ludzi, którzy na zapas napełnili swoje tapczany niedostępnymi na rynku dobrami jak cukier, czekoladki i proszek IXI.

A ja jeżdżę po Polsce i sprawdzam produkcję w zakładach, po czym porównuję ją z dostawami do sklepów. Rezultaty moich badań okazują się dokładnie takie, jakich się spodziewałam. Produkcja proszku do prania w fabrykach „Polleny” - jak przed rokiem, za to dostawy do sklepów - o 80 % niższe. Produkcja cukierków w kilku polskich zakładach na poziomie ubiegłego roku, dostawy – rzędu 10% ubiegłorocznych. Osiemdziesiąt - dziewięćdziesiąt procent poszukiwanych towarów rozpływa się w niebycie po wyjeździe za bramę producenta, a przed dotarciem do sklepów.
Strajkujące prządki, którym reżimowa prasa zarzuca, że niszczą polską gospodarkę, twierdzą z uporem, że produkują obecnie więcej tkanin niż kiedykolwiek, właśnie dlatego, żeby im nikt nie zarzucał, że niszczą polską gospodarkę. Ale to po roku 1989 zniszczono polską gospodarkę. Nie zapomnijmy, że to właśnie praca polskich prządek okazała się zbędna już na początku tzw. „transformacji”...
Jest tajemnicą poliszynela, że wszystko czego brakuje na rynku ginie w wojskowych magazynach.

W tym czasie Wanda leczy złamaną nogę, więc spotykamy się dosyć często – wpadam do niej po drodze z pracy i opowiadam co słychać „poza cenzurą” - także o tych produkowanych towarach, które nie docierają do sklepów... Czasem robię dla niej zakupy. Dla siebie w kolejce staję tylko po papierosy.... Palacze zawiązują kolejkowe spółdzielnie - stoimy na zmianę, albo, gdy papierosy nie są reglamentowane, kupujemy zapas także dla innych.

***
Któregoś lipcowego dnia 1981 roku wyruszając po papierosy dla siebie i kilku innych osób z mieszkania jednej z nich zabieram„Dzieje Jezusa Chrystusa”. Autor, R-L Bruckberger, nazwał tę książkę dziełem swojego życia. Rok wcześniej pożyczyłabym literaturę...
Zaczynam czytać jeszcze przed wyjściem i już na pierwszej stronie znajduję słowa, od których trudno się oderwać:
„Wydaje się, że Jezus chętnie wzbudzał zainteresowania swoim pochodzeniem i istotną misją. Jego odpowiedzi nieraz były niejasne, często wymijające, ale czynił wszystko, by sprowokować to pytanie. Czasem odpowiadał w sposób zagadkowy lub za pomocą przypowieści, które były dlań szczególnie charakterystyczne.
Pewnego dnia wszystkich zadziwił swą odpowiedzią: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). Słowa nie dające się porównać z żadnymi innymi ludzkimi wypowiedziami, słowa nie do pomyślenia, gdyby nie zostały sformułowane przez Tego, który miał prawo je wypowiedzieć. Słowa wskazujące, że wieczność niespodziewanie wtargnęła w czas. Fałszywy ewangelista, który by chciał powiększyć swego bohatera nadając mu wymiary wieczności byłby uzgodnił czasy w tym zdaniu. i napisał: ”Zanim Abraham stał się, ja byłem” Spokojne stwierdzenie uroczystego czasu teraźniejszego „JA JESTEM”, czasu poprzedzającego Abrahama, ma autorytet zapierający dech.”
Pierwszy rozdział kończy się słowami: „A trzeciego dnia zmartwychwstał, jak zapowiedział. On ma jednak ostatnie słowo. Ale to ostatnie słowo wymawia tak cicho, jak prawdziwy poeta i dlatego słyszy je tylko ten, kto pragnie je usłyszeć.”
A dalej - „Eucharystia stanowi poetyckie arcydzieło. Ciało Chrystusa obecne w Sakramencie, przypomina poemat zamknięty sam w sobie; nie można niczego w nim zmienić, by nie przestał istnieć i nie zatracił swojego uroku.”

Cała książka o Jezusie to rozważania o poezji, która jest przenoszeniem wieczności w nasz czas ...
„Również poezja, poezja najwyższej miary, jest dążeniem do panowania nad przestrzenią i czasem, bez liczenia się z nimi. Mówię o poezji znajdującej swój wyraz zarówno w malarstwie i muzyce, jak w słowie. Poezja widzi wszystkie rzeczy w świetle poznania, które sprawia że formy zmysłowe nabierają niezniszczalnej trwałości i blasku, i w zdumiewającej harmonii przezwyciężają jakby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej zarówno materialne mury, jakie stwarza zwykłe użytkowanie i trwanie, jak również odległość. Oczywiście, poezja wielkiego artysty jak na przykład Mallarmego, może początkowo sprawiać wrażenie niejasności, a nawet bezładu. Valery powiedział o nim: „Spalał się, usiłując znaleźć związek miedzy czasem a chwilą, przedmiot udręki wszystkich artystów głęboko pojmujących tę sztukę. Czytelnik godny takiego poety musi przejść tą samą trudną drogę w odwrotnym kierunku. Wówczas zniknie pozorny brak związku, a ujawni się harmonia odpowiednich rzeczywistości nadziemskich.”
"Mówię o poezji znajdującej swój wyraz zarówno w malarstwie i muzyce, jak w słowie..."
Dzisiaj już wiem, że to właśnie chciała wyrazić moja szkolna koleżanka. gdy porównywała wspinaczkę do poezji. Ona chciała do tej listy dołączyć także wspinaczkę.: „Wydaje mi się, że kiedy idę po śniegu, a potem wspinam na szczyt, mam to nieopisane uczucie głębokiej radości, jakie inni ludzie osiągają kiedy malują albo piszą wiersze, a kiedy już jestem na szczycie i patrzę na świat wokoło, nikną granice między ludźmi i wszyscy ludzie wydają się braćmi i siostrami.” Czyż nie jest to próba opisu tej „harmonii odpowiednich rzeczywistości nadziemskich”, w której odnajduje się związek między czasem a chwilą i przezwycięża się odległości? Ale ta refleksja nie przychodzi tam, w kolejce, ani później, gdy czytam już całą tę książkę, opowiadając Wandzie kolejne rozdziały. Skądże. Dopada mnie wiele lat później. Wiele lat musiało upłynąć, żeby dotarła do mnie ta oczywista prawda, że wspinanie się na szczyty jest przesłaniem każdej wielkiej poezji! Cóż za refleks, prawda? Dostrzec coś takiego po latach! Pocieszam się, że nie ja jedna mijam obojętnie chwile objawień.
Ta książka uświadamia mi, że nie ma prawdziwej poezji bez wiary. Bez Boga poezja jest chłodnym rymotwórstwem – przecież znam piękne, ale zimne i przyziemne wiersze, które mnie nie poruszają. Poezja bez Boga pełza po ziemi, a my chcemy biegać po szczytach!!!

Wtedy, stojąc w kolejce przed kioskiem na Puławskiej przenoszę się do Galilei i Samarii. Poznaję miejsca, w których Jezus przebywał, struktury społeczności żydowskiej, jej obyczaje narodowe i rodzinne, tradycyjne ceremoniały, scenariusze w jakie życie narodu wybranego ujmowało Prawo. Z każdym przeczytanym zdaniem Jezus staje się kimś bardziej realnym i bliskim. Wkraczam w świat Jego uczniów i wrogów, w ich rzeczywistość, zaczynam lepiej rozumieć powody ich czynów. Czytam coraz bardziej zachłannie, po kilka razy wracając do każdego fragmentu. Ta książka okaże się kolejnym drogowskazem w drodze powrotnej ku Bogu. Otwiera przede mną nowy świat - świat, w którym nieustannie chwila dzisiejsza łączy się wiecznością. A ponieważ wracam do Boga, to znów rozumiem co znaczy słowo „poezja”. I znów – jak przed laty - zaczynam się poezją, poezją najwyższej miary, na nowo zachwycać. .

Bo przecież jest to powrót do źródeł, od których tak dawno odeszłam... Przecież poezja towarzyszy Wandzie i mnie już od dawna... Kiedyś, niepostrzeżenie, wywarł na nas wpływ poeta, który przed z górą wiekiem marzył o wspaniałej przyszłości dla Polski, który 16 października poświęcił się Bożej sprawie i który przepowiedział wybór słowiańskiego papieża. Ale pora na opisanie tutaj tego wspomnienia jeszcze nie nadeszła.
Natomiast od razu powiem, że wyprawa po papierosy z Jezusem zakończyła się w sposób, którego należało oczekiwać. Jesienią 1985 roku właśnie Mama Wandy zadaje mi prowokacyjne pytanie: - A dla Jezusa rzuciłabyś palenie? - Tak, dla Niego tak! – odpowiadam. Dwa tygodnie później nie palę...

Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika Jacek Mruk

1. Tliło się we mnie od początku pytanie

Czy rzucisz i jak wypowiedzieć to zdanie
Bo palenie to świństwo najwyższego chyba formatu
Przez nie wielu ludzi obecnie doznaje dramatu
Mnie chyba Bóg sam oświecił dając wiadomość
Jak rzucić to świństwo i mieć świadomość
Cieszę się że Bóg sprawił Twoją przemianę
Że miałaś bratnią duszę otwierającą wolności bramę
Wiersze w życiu są w każdym dziele
Jeśli się osiąga przez pełne zaangażowanie cele
Tylko że tak przypisano słowom przed wiekami
Że wiersze są pisane , czasami z rymami
Pozdrawiam serdecznie:)

avatar użytkownika guantanamera

2. @Jacek Mruk

Mnie chyba Bóg sam oświecił dając wiadomość
Jak rzucić to świństwo i mieć świadomość
Cieszę się że Bóg sprawił Twoją przemianę...

Drogi Jacku. Czy możesz mi wyjaśnić co rozumiesz przez "mieć świadomość" w tym dokładnie kontekście?

avatar użytkownika Jacek Mruk

3. Quantanamera

Mieć świadomość że to jest rak chodzący
Wiele osób potem odeszło w sposób hańbiący
Bo za własną wolą czynili czyn samozniszczenia
Teraz ich nie ma, zostały tylko wspomnienia
Wielu niby wie lecz brak im cierpliwości
By zawitać do klinki zobaczyć sedno umieralności
Pozdrawiam serdecznie:)

avatar użytkownika intix

4. Guantanamera

..."Mówię o poezji znajdującej swój wyraz zarówno w malarstwie i muzyce, jak w słowie..."

***
myślą, mową i uczynkiem...
iść
do Pana Boga...
aby Poezją
stała się
życia naszego
proza...

***
Guantanamero...
Piękna... kolejna część Twojej opowieści...
Dziękuję...
Serdecznie Pozdrawiam...:)

avatar użytkownika guantanamera

5. @Jacek Mruk

Wczoraj "przypadkiem" trafiłam na naszą rozmowę o "Komunikacji zastępczej", alfabecie Morse'a, telepatii i teleportacji prowadzoną u intix przed ponad rokiem...

avatar użytkownika guantanamera

6. @intix

Szukałam wczoraj w google wiersza "Ludzka głupoto, ślepa i bezduszna, co widzisz tylko koniec swego nosa, wiedz, że istnieje inna rzeczywistość...".
I znalazłam. W swoim komentarzu umieszczonym ponad rok temu pod Twoim rozważniem o komunikacji zastępczej. Namawiałaś mnie wtedy na pisanie o tym we własnym blogu....
No i namówiłaś... Dziekuję Ci za to!

avatar użytkownika intix

7. Guantanamera

Fakt... tam, namawiać Cię,  zaczynałam...
Namawiałam, namawiałam... i się doczekałam...:)

:) Cała przyjemność po... Naszej stronie... myślę o BM...

Ja także... Dziękuję Ci za TO...:)

avatar użytkownika intix

8. Guantanamera

...Szukałam wczoraj w google wiersza "Ludzka głupoto, ślepa i bezduszna, co widzisz tylko koniec swego nosa, wiedz, że istnieje inna rzeczywistość...".

...istnieje... inna rzeczywistość...
Rzeczywistość...nie oczami,  lecz sercem...do ujrzenia...
***
Spokojnej Nocy...:) także wszystkim Twoi Gościom...:)


avatar użytkownika Jacek Mruk

9. Quantanamera

Dobrze że wzięłaś w cudzysłów, ten przypadek
Przypuszczam, że dostałaś ten zmysł jako spadek
Komunikacja zmysłem telepatii mamy od urodzenia
Choć potem ulega zatarciu i pewnego zniekształcenia
Pozdrawiam serdecznie:)