Wygnany z pamięci

avatar użytkownika jwp

...Ja jeszcze chcę żyć w Krakowie i chcę koniecznie co niedziela chodzić na mecze Cracovii, zwłaszcza w spotkaniu z Wisłą. Ja to jeszcze muszę zobaczyć! A gdy mi przyjdzie świat ten rzucić, mam być pochowany nie gdzie indziej, tylko na polu karnym Cracovii. Po śmierci nawet będę bronił bramki...

Zygmunt Nowakowski

Kraków 1891 - Londyn 1963

Notkę dedykuję Janowi Bogatko - link.

Tekst ten jest pierwszym z cyklu "Przylądek Dobrej Nadziei".

Poświęconego jest Zygmuntowi Nowakowskiemu, wspaniałego obywatelowi Polski i Krakowskiego Zwierzyńca.

Cykl powstaje dzięki mojej współpracy z Pawłem Chojnackim, który zafascynowany Zygmuntem Nowakowskim, wielowymiarową, iście renesansową postacią, jaką niewątpliwie był Nowakowski, poświęcił mu wiele lat życia, a zapewne nie jest to koniec jego pracy.

Autor:

Paweł Chojnacki - link do biografii

( publikacja za zgodą autora )

Małe Dzieje - link do strony Izy i Pawła Chojnackich.

 

Czasopismo wydawane ich nakładem w formacie PDF - linki:

„Przylądek Dobrej Nadziei”, numer 1, 25.05.2011 (PDF):

„Przylądek Dobrej Nadziei”, numer 2, 16.12.2011 (PDF):

Polecam też stronę...

„Bom Krakowiak! Z Półwsia Zwierzynieckiego!”

– pisał o sobie. Tak naprawdę, nie mamy pewności gdzie dokładnie się urodził. Krzysztof Jakubowski w Spacerowniku Krakowskim, w części poświęconej ul. Kościuszki i okolicom podaje informację, że w zabytkowym Dworku Łowczego. Obecnie mieści się tam Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”. Byłby to fakt posiadający swoją wymowę i – być może – obligowałby w jakiś sposób tę zasłużoną dla kultury instytucję do objęcia patronatem postaci i twórczości Nowakowskiego. On sam jednak w szkicu Kraków w miniaturze wspomina, że urodził się „w kamienicy przy ul. Smoleńskiej 24”, a „pałac” na Półwsiu Zwierzynieckim, to jedynie pierwsze mieszkanie, które pamięta. Jego rodzina często się przeprowadzała i pomimo zacytowanej deklaracji, wiele ulic w dzisiejszym Śródmieściu mogłoby się do osoby Nowakowskiego przyznawać. We wspomnieniach podkreślał, że po ojcu jest góralem (nie jest to pewne), a matka jego pochodziła ze Lwowa. Ojciec Błażej Tempka (tak brzmiało naprawdę jego nazwisko) umarł wcześnie i wychowaniem dzieci zajęła się matka Helena z Nowakowskich – jedna z pierwszych kobiet, które studiowały na Uniwersytecie Jagiellońskim. To właśnie jej panieńskie nazwisko zapożycza jako pseudonim artystyczny. Ma trzech braci i dwie siostry. W rodzinie Tempków nie przelewa się, Zygmunt od najmłodszych lat dorabia korepetycjami. Kończy gimnazjum, studiuje, pisze, uczy się aktorstwa i gra. W 1914 roku wstępuje do Legionów. Będzie to miało – jak się okaże – znamienny wpływ na jego twórczość. W 1922 kończy polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim uzyskując tytuł doktora filozofii. Jako pierwszy spośród aktorów polskich!

Aktor i reżyser

Debiutuje w 1910 roku na scenie Teatru Ludowego. W 1911 roku zostaje zaangażowany w Teatrze im. J. Słowackiego. Odtąd pracuje jako aktor i reżyser przez dwadzieścia lat. Szczyt jego kariery to piastowanie w latach 1926-1929 funkcji dyrektora tego teatru. To właśnie w tym czasie odbywa się prapremiera Akropolis Stanisława Wyspiańskiego. Najgłośniejsze wówczas role Nowakowskiego to Konrad w Wyzwoleniu, Don Fernand w Księciu Niezłomnym, stary Doolittle w Pigmalionie G. B. Shawa (na ilustracji obok ze zbiorów NAC), Ojciec w Niespodziance K. H. Rostworowskiego, Metternich w Orlątku oraz tytułowa w Cyrano de Bergerac E. Rostanda. Jego inscenizacje Krakowiaków i górali oraz Turandot zostają uznane za wielkie osiągnięcia artystyczne. Cieszy się opinią dobrego aktora, niekonwencjonalnego reżysera i dyrektora sprzyjającego nowym prądom. Wprowadza np. zwyczaj pokrywania przez dyrekcję kosztów ubiorów scenicznych aktorek, stosuje najnowsze zdobycze techniczne (modernizuje oświetlenie i stosuje pierwszy w Polsce horyzont półokrągły), dzięki czemu pod tym względem Teatr im. Słowackiego wyprzedza wszystkie sceny w Polsce. Śmiały w projektowaniu repertuaru wywołuje głośne polemiki z bardziej konserwatywnymi radnymi miejskimi.

Pisarz i felietonista

Pierwsza powieść Nowakowskiego – Wymarsz – drukowana jest w odcinkach na łamach „Czasu” w 1917 roku. Jego nazwisko będzie jednak łączone z inną sławną krakowską gazetą – „Ilustrowanym Kurierem Codziennym”. Od roku 1930 do wybuchu wojny publikuje tam niedzielne felietony, w których porusza wiele zagadnień społecznych. Wywołują one burzliwe polemiki i ataki na autora, ale także przynoszą mu popularność i sławę, ukazując się w kolejnych dziesięciu wydaniach książkowych. Warto dodać, że wybór przedwojennych felietonów ukazał się nakładem „Wydawnictwa Literackiego” w 1975 r. Nie obejmuje on jednak tematyki wówczas niecenzuralnej – np. poruszonej w książce o Rosji Sowieckiej W pogoni za formą.

Częściowo biograficzna powieść Przylądek Dobrej Nadziei ma piętnaście wydań i tłumaczona jest na sześć języków. Dalszym ciągiem Przylądka… jest kolejna powieść – Rubikon. Wydaje opowiadanie Puchar Krakowa, które staje się obowiązkową lekturą szkolną, powieści Start Edmunda Sulimy, (za które otrzymuje nagrodę Krakowa) oraz Błękitną kotwicę. Pisze opowiadania dla dzieci zamieszczane w czytankach i osobnych tomikach. Publikuje w „Wiadomościach Literackich”, występuje w Polskim Radiu. Największe uznanie przynosi mu widowisko sceniczne Gałązka Rozmarynu, grane na wszystkich polskich scenach. Po wojnie Gałązkę… wystawiano trzykrotnie w Londynie (1955, 1968 i 1988), a w 1982 w Teatrze im S. Jaracza w Łodzi. Następne premiery miały miejsce w latach 1988-1989 w siedmiu miastach (w Krakowie w Teatrze Satyry „Maszkaron”). W 1998 r. sztuka zaprezentowana została przez Teatr Polskiego Radia. Właściwie tylko przez Gałązkę rozmarynu jest dziś gdzieniegdzie pamiętany. Juliusz Sakowski napisał, że z porywu Legionów w literaturze zostaną jedynie Moje pierwsze boje Józefa Piłsudskiego i widowisko Nowakowskiego. Sam autor swą willę przy ul. Słonecznej nazwał „Pod Rozmarynem”. Miarą jego sławy jest fakt, że w 1937 zostaje laureatem Złotego Wawrzynu Polskiej Akademii Literatury, odmawia jednak przyjęcia tego wyróżnienia. Znany w Krakowie i w całej Polsce – jego głos się liczy, ale nie tylko dzięki pisarstwu i aktorstwu. 

Krakowska postać

Jest aktywny w wielu dziedzinach życia: jako wieloletni prezes ZASP w Krakowie i członek Zarządu Głównego, wiceprezes KS „Cracovia”, której poświęca w 1953 roku tę piękną, znaną jej kibicom strofę: „Ja jeszcze chcę żyć w Krakowie i chcę koniecznie co niedziela chodzić na mecze Cracovii, zwłaszcza w spotkaniu z Wisłą. Ja to jeszcze muszę zobaczyć! A gdy mi przyjdzie świat ten rzucić, mam być pochowany nie gdzie indziej, tylko na polu karnym Cracovii. Po śmierci nawet będę bronił bramki”. Prezesuje Związkowi Opieki nad Zwierzętami. We Lwowie w 1939 kieruje Związkiem Opieki nad Uchodźcami z Województwa Krakowskiego.

„Niezłomny lajkonik”

Kraków opuszcza 3 września 1939 roku. Przedostaje się najpierw do Lwowa, by stamtąd przez zieloną granicę przejść na Węgry i dalej – do Francji. Wchodzi tam w skład Rady Narodowej – namiastki emigracyjnego sejmu (do 1941 roku i ponownie w latach 1949-1953). Obejmuje – formalnie – redakcję „Wiadomości Polskich” redagowanych przez Mieczysława Grydzewskiego i będących wychodźczą kontynuacją „Wiadomości Literackich”. Po klęsce Francji wydaje dalej to pismo w Wielkiej Brytanii. Właśnie jego artykuł w obronie całości granic Rzeczypospolitej powoduje uniemożliwienie dalszego wydawania tygodnika przez Brytyjczyków. Po wojnie pozostaje na emigracji. Staje się symbolem postawy niezłomnej – nie pogodzenia się z sytuacją, jaką spowodowały porozumienia jałtańskie. To odpowiedź na pytanie, dlaczego przez kilkadziesiąt powojennych lat jest w kraju autorem zakazanym i skazanym na zapomnienie. Pisuje felietony do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” i artykuły do reaktywowanych „Wiadomości” oraz innych pism emigracyjnych, współpracuje z Radiem Wolna Europa. Ukazują się trzy wybory książkowe jego felietonów i wznowienia powieści. Jest czynny w życiu społecznym emigracji. Umiera 4 października 1963 roku. Jego prochy w 1968 roku zostają przeniesione do Krakowa i spoczywają na cmentarzu Rakowickim.

Rok Zygmunta Nowakowskiego?

Rys. Irena Ludwig, z książki Wieczory pod dębem, Londyn 1966

Godną i właściwą formą upamiętnienia tego wielkiego krakowianina byłoby ogłoszenie, w pięćdziesiątą rocznicę jego śmierci, roku 2013 – jego rokiem. Naturalnymi patronami takiego przedsięwzięcia mogłyby zostać – prócz oczywiście władz miasta – instytucje, które swoim życiem, pracą i aktywnością Nowakowski połączył: „Dziennik Polski”, jako spadkobierca tradycji „IKC-a”, Teatr im. Słowackiego, Uniwersytet Jagielloński, Związek Artystów Scen Polskich, Klub Sportowy „Cracovia” i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Nie można pominąć Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Radia (i TV) Kraków, czy np. Instytutu Książki – zaangażowanego przecież w organizację Roku Miłosza, który właśnie jest obchodzony. Jakie widziałbym wydarzenia składające się na „Rok Nowakowskiego”? Poza faktami tak oczywistymi, jak to, że powinien stać się patronem którejś z krakowskich ulic, czy szkół proponowałbym także, aby jego imieniem został nazwany zaniedbany skwer na Plantach przy hotelu „Royal”. Plac zabaw, który mógłby powstać w tym miejscu byłby pięknym upamiętnieniem Nowakowskiego, jako autora literatury dziecięcej (choć sam własnych dzieci nie miał). Na ścianie kamienicy, w której się urodził powinna zostać wmurowana tablica pamiątkowa.

Właściwe byłoby zorganizowanie konferencji naukowej poświęconej różnym aspektom życia i bogatej twórczości Nowakowskiego. Można by było pokusić się o przygotowanie książki jemu poświęconej. Nade wszystko – w ramach inicjatyw wydawniczych – należałoby wydać obszerny zbiór jego felietonów, zarówno z czasu Polski Niepodległej, jak i okresu emigracyjnego. Najważniejszym i najbardziej spektakularnym wydarzeniem byłby festiwal teatralny, podczas którego pokazano by nie tylko jego sztuki, ale i te, które reżyserował i w których zagrał swe najgłośniejsze role. Może należałoby zekranizować wreszcie Gałązkę rozmarynu? Może dobrze by było zastanowić się nad projektami łączącymi dwa miasta, z którymi Nowakowski był związany – Kraków i Londyn? Co ze sportem i opieką nad zwierzętami? To oczywiście na razie marzenia. Wszystko zależy od oddźwięku, jaki ten pomysł wywoła w mieście, które tak kochał. W 1953 roku napisał w Liście do Krakowa: „Tęsknię okropnie. Jak pies na łańcuchu. Trzynaście z górą lat poza Krakowem! Ja!! Ja, który mógłbym przez jego ulice iść z zamkniętymi oczyma i nie zabłądziłbym, ani nie potknął się, bo przecież znam osobiście każdy kamień i jestem z nim na ty”.

Po 1990 wznowiono w kraju dwie powieści Zygmunta Nowakowskiego: Rubikon, „Wydawnictwo Literackie” Kraków, 1990 i Przylądek Dobrej Nadziei, wydawnictwo „Śląsk”, 1990; wydawnictwo „Siedmioróg”, 2008, zbiór Mój Kraków i inne wspomnienia, Oficyna Wydawnicza Interim, Warszawa 1994 oraz Wieczory pod dębem, wydawnictwo „Myśl”, Warszawa 1990.

Od niedawna na stronie internetowej Polskiego Radia dostępne są felietony wygłaszane przez Nowakowskiego na antenie Radia Wolna Europa.

Szczególnie polecamy List do Krakowa:

http://www.polskieradio.pl/68/787/Tag/84596

Autor:

Paweł Chojnacki - link do biografii

( publikacja za zgodą autora )

„Dziennik Polski”, Kraków, 21.01.2011

Redakcja „Dziennika Polskiego” podpisała się pod tym apelem do władz miasta i wszystkich instytucji związanych z Zygmuntem Nowakowskim. Dziękujemy!

Wspólna akcja "Dziennika Polskiego" i Pracowni "Małe Dzieje":

Marcin Warszawski, Czy rok 2013 będzie rokiem Zygmunta Nowakowskiego?, 28.01.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Wielki zapomniany krakowianin, 31.01.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Odkurzona pamięć o Zygmuncie Nowakowskim, 9.02.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Zygmunt Nowakowski z Cracovią, 25.02.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Zygmunt Nowakowski - Cracovia pamięta, 7.03.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Przylądek Dobrej Nadziei na Plantach?, 30.03.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Bezpłatny Przylądek Dobrej Nadziei, 25.05.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Pasiasty Dzień Dziecka, 3.06.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Przywracanie pamięci o wielkim krakowianinie, 29.09.2011 (PDF):

Marcin Warszawski, Powrót do Krakowa Zygmunta Nowakowskiego, 19.10.2011 (PDF):

Bez Zygmunta Nowakowskiego krakowska pamięć jest niepełna, 12.11.2011 (PDF):

Inne echa:

Bogdan Gancarz, Gawędy bez trzasków, "Gość Niedzielny", 20.02.2011 (PDF):

O postaci Zygmunta Nowakowskiego, "Tematy Dnia", TVP Kraków, 26.02.2011.

"Przylądek Dobrej Nadziei", numer 1, 25.05.2011 (PDF):

"Przylądek Dobrej Nadziei", numer 2, 16.12.2011 (PDF):

3 komentarze

avatar użytkownika gość z drogi

1. JWP,witaj w pięknym wspomnieniowym wątku :)

dzięki za przybliżenie Postaci zapomnianej,ba
wymazanej z Pamięci...
podwojne Dzięki,jesli Historię zabierają ze SZKÓŁ,to niech Patrioci,przybliżają JĄ
Młodym i tym troszkę starszym
Każdy Region Polski ma swoje Opowiesci o Ludziach wspaniałych,już nieobecnych i często
celowo zapomnianych...
Przywracanie TEJ pamięci ,to praca dlaPolski...
serdecznie pozdrawiam :)

gość z drogi

avatar użytkownika jwp

2. Gość z Drogi

Witaj,
jest to arcyciekawa, lecz wymazana z pamięci postać. A ile jeszcze takich mało znanych czeka gdzieś na odkrycie.
Mamy wspaniałe wzorce dla młodzieży, miast "Bolkowszczyzny".

Pozdrawiam Serdecznie

JWP

avatar użytkownika gość z drogi

3. A więc JWP ,do dzieła :)

przyznam,ze Postać Krakusa opisaną przez Ciebie,jak przez mgłę przypominam sobie z czyichś opowiadań,ale nie ma już kogo o TO zapytać....
serd pozdrawiam:)

gość z drogi