"Żywot św. Lecha Kaczyńskiego" pióra Bronisława Wildsteina

avatar użytkownika elig

  Ukazał się w ostatnim numerze "Uważam Rze" /nr 17/18/2012/. Już na okładce tygodnika widać spiżowe popiersie Lecha Kaczyńskiego oraz napis: "Dlaczego zasługuje na pomnik". Jest to też tytuł obszernego artykułu Bronisława Wildsteina wewnątrz pisma. Omówiono w nim liczne zasługi zmarłego prezydenta Polski, od walki z korupcją i o sprawiedliwość, poprzez budowę Muzeum Powstania Warszawskiego, przeciwstawienie się agresji Rosji na Gruzję, aż do dbałości o pozycje Polski jako regionalnego lidera.

  Niemniej, tekst Wildsteina zirytował mnie. Miałam silne wrażenie, iż czytam napisaną na kolanach laurkę, pełną przemilczeń. Aby nie być gołosłowną przytoczę tu cztery fakty z okresu prezydentury Lecha Kaczyńskiego, które miały decydujący wpływ na losy projektu IV RP. Opatrzę je moim krótkimi komentarzami:

      1) Rezygnacja z rozwiązania parlamentu w styczniu lub lutym 2006

  Była ona podobno skutkiem namów Marka Jurka, ówczesnego marszałka Sejmu. Wskutek niej PiS utraciło szansę samodzielnych rządów.

      2) Podpisanie Traktatu Lizbońskiego

  Oznaczał on rezygnację z dalszej części polskiej suwerenności. Lech Kaczyński nigdy mu się otwarcie nie przeciwstawiał. Zajął tu postawę typu "tak, ale", próbując forsować rozwiązania typu "kompromisu z Joanniny", które natychmiast zostały zapomniane.

      3) Popsucie ustawy lustracyjnej

  Stała sie ona przez to łatwa do obalenia przez Trybunał Konstytucyjny. Według niepotwierdzonych plotek, Kaczyński działał tu za namową Zbigniewa Romaszewskiego, który obawiał się ujawnienia niektórych faktów ze swego życia prywatnego.

      4) Nieujawnienie treści aneksu do raportu z praz Komisji Likwidacyjnej WSI

  Osobiście podejrzewam, że Lech Kaczyński zapłacił za ten błąd życiem. Gdyby ujawnił te dane, mógłby być dzisiaj nadal prezydentem RP.

  O żadnym z wymienionych przeze mnie faktów Bronisław Wildstein nawet się nie zająknął. Stworzył przez to fałszywy obraz prezydentury Kaczyńskiego. Jest to niedźwiedzia przysługa wyrządzona pamięci o nim. Na fałszu i przemilczeniach niewiele można zbudować. Lech Kaczyński zasługuje na pomnik, nie dlatego, że był świętym mężem, który nigdy nie popełniał błędów i robił zawsze same słuszne rzeczy, ale dlatego, że był JEDYNYM prezydentem Polski, dla którego dobro naszego kraju było rzeczą najważniejszą i który nie był uwikłany w żadne agenturalne zależności.

  Zgadzam się też z końcową konkluzją artykułu Wildsteina: "W rzeczywistości jego polityka pozostaje do dziś jedynym spójnym i wartościowym projektem państwowym, z jakim mieliśmy do czynienia w III RP.".

11 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

zarzucanie Lechowi Kaczyńskiemu jako błędu, czy tez zbrodni, konsekwencji w realizowaniu polityki zagranicznej w oparciu o UE, NATO i budowa roli Polski jako lidera i oparcia dla państwa byłego bloku ZSRR to już jest śmieszne samo w sobie.

Dla przypomnienia fakty, które zostały zamiecione pod gruby dywan. Do tego negocjacje prowadzili szerpowie pod wodzą Marka Cichockiego, "duszeni w ciemnej komnacie".

2007-04-27

Tony Blair w Warszawie - Prezydent Lech Kaczyński i premier Wielkiej Brytanii Tony Blair na wspólnej konferencji podkreślili, że mają zbieżne poglądy co do kształtu Traktatu Konstytucyjnego UE. Jak mówił Blair, Europa powinna być 'związkiem niezależnych państw współpracujących ze sobą'.

"Prezydenci Polski i Ukrainy Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenki podpisali dziś w Warszawie wspólne oświadczenie, wydane w związku z 60. rocznicą Akcji "Wisła". Podpisali też "mapę drogową" współpracy polsko-ukraińskiej na lata 2007-2008.
To jest deklaracja dotycząca złych rzeczy, które się działy w przeszłości. "Mapa drogowa" dotyczy przyszłości i naszych celów - powiedział Lech Kaczyński podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.

- Damy Europie przykład, jak mogą wyglądać relacje między dwoma bliskimi narodami - dodał prezydent Kaczyński.

Prezydent zapowiedział, że Polska będzie konsekwentnie dążyć do tego, aby poszerzenie Unii Europejskiej "poszło w kierunku Ukrainy"

Patrzymy nie tylko w przeszłość, ale i w przyszłość, pracujemy na rzecz realizacji strategicznego polsko- ukraińskiego partnerstwa - powiedział prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko.

Ukraiński prezydent podkreślił, że w "mapie drogowej" współpracy Polski i Ukrainy na lata 2007-2008, zapisano cele dotyczące współpracy gospodarczej, handlowej, humanitarnej obu krajów, jak i zadania związane z przygotowaniami do organizowanych wspólnie piłkarskich Mistrzostw Europy 2012.

Juszczenko podziękował polskiemu prezydentowi za to, że 60 lat po akcji "Wisła" może być obecny w Polsce i oddać hołd ofiarom tej akcji. Obaj prezydenci podpisali w piątek wspólne oświadczenie w związku z 60. rocznicą tych dramatycznych wydarzeń. "

11.05.2007 12:07
Polska stawia warunki
Rozmowa z polskim prezydentem, Lechem Kaczyńskim
Czy nie jest prawdą, że na politykę zagraniczną Unii Europejskiej mają wpływ jedynie dwa albo trzy najsilniejsze państwa? – pyta Lech Kaczyński.
Le Figaro: Nicolas Sarkozy chce ograniczenia jednomyślności w procesie decyzyjnym UE. Czy skłonny jest pan przystać na tę propozycję?

Lech Kaczyński: W pewnym stopniu tak, ale nie w takim, jak to przewiduje obecny projekt konstytucji.

Odrzuca pan system głosowania podwójnej większości przewidziany w unijnej konstytucji? Czy będzie to dla pana warunkiem ponownej negocjacji traktatu?

Tworzenie podstaw traktatu jest procesem dynamicznym. W obecnej chwili nie chciałbym mówić, w jakim momencie Polska mogłaby zawetować ten projekt. Ale wiem jedno: między systemem głosowania przyjętym w Traktacie Nicejskim a tym zaproponowanym w ramach aktualnego projektu konstytucji europejskiej istnieją olbrzymie różnice. Najbardziej skorzystałyby na nim Niemcy, najwięcej straciłaby Polska. Żaden kraj by tego nie zaakceptował.A jakie jest stanowisko Polski w sprawie powołania ministra spraw zagranicznych UE?

Projekt konstytucji posuwa się w tej sprawie stanowczo za daleko. Unia już teraz prowadzi własną politykę zagraniczną. A to budzi wiele pytań: jakie kraje wpływają na tę wspólną politykę? Czy nie jest prawdą, że mają na nią wpływ jedynie dwa albo trzy najsilniejsze państwa w UE? Polska z wielką uwagą śledzi wszelkie działania Unii w tej dziedzinie, a zwłaszcza jej politykę wschodnią. Podczas ostatniego szczytu zająłem wyraźne stanowisko w tej sprawie podejmując ryzyko znalezienia się w mniejszości. Jeżeli minister spraw zagranicznych zostanie powołany, najsilniejsze państwa należące do UE nadal będą prowadzić swoją niezależną politykę, co sprawi, że w przypadku państw o mniejszym znaczeniu ich zdolność do prowadzenia własnej polityki zagranicznej spadłaby do zera.

Podczas ostatniej wizyty w Polsce niemieckiej kanclerz Angeli Merkel polscy komentatorzy jednogłośnie ogłosili ocieplenie stosunków na linii Warszawa-Berlin. Czy to ma szansę się utrzymać?

Mam taką nadzieję. Ale istnieje w tej kwestii pewna sprzeczność. Moje stosunki z prezydentem Horstem Köhlerem i panią kanclerz Angelą Merkel są bardzo miłe, bardzo bezpośrednie. Nadal jednak istnieją problemy. Polska zaakceptowała pewne ustępstwa. Uznaliśmy przede wszystkim, że traktat konstytucyjny będzie poddany negocjacjom, chociaż wolelibyśmy inne rozwiązanie, czyli napisanie projektu na nowo. Ale nasze wzajemne relacje napotykają dwie delikatne kwestie: gazociągu bałtyckiego oraz postępowania obywateli niemieckich – nie rządu – którzy podważają prawo własności dotyczące jednej trzeciej terytorium Polski. Na byłych ziemiach Prus Wschodnich toczy się obecnie 200 procesów w sprawie zwrotu majątku (wnioski o odszkodowania finansowe złożone przez niemiecki Związek Wypędzonych, ludzi wysiedlonych z terenów przyznanych Polsce po roku 1945 – przyp. Le Monde). To trudny problem, zarówno pod względem psychologicznym, jak i gospodarczym.

A jednak w połowie marca Angela Merkel zajęła w tej sprawie wyraźne stanowisko twierdząc, że nie poprze owych roszczeń.

Tak, ale napotkaliśmy sprzeciw, kiedy poprosiliśmy rząd pani Merkel o podpisanie wspólnej deklaracji o bezpodstawności roszczeń.

2007-07-23

Polska jest zadowolona z przyjętych na czerwcowym szczycie ustaleń w sprawie systemu głosowania w Radzie UE i rezygnuje z postulatu, by mechanizm z Joaniny wprost gwarantował możliwość odwlekania podjęcia decyzji o dwa lata - powiedziała w Brukseli minister spraw zagranicznych Anna Fotyga.
Polska chciałaby natomiast, by otwarta w poniedziałek Konferencja Międzyrządowa (IGC) przeniosła ważne dla Polski ustalenia dotyczące systemu głosowania do samego traktatu, gdyż teraz opisane są one w towarzyszących mu załącznikach.

Fotyga przyznała, że po wnikliwej analizie ekspertów rządowych i zewnętrznych Polska nie musi domagać się wpisania czarno na białym dwóch lat, bowiem tak długi okres odwlekania decyzji wynika z obowiązujących w UE procedur podejmowania decyzji z udziałem Parlamentu Europejskiego.

- Sądzimy z dotychczasowych analiz, że ten okres w sposób efektywny może być okresem dłuższym nawet niż dwa lata - powiedziała Fotyga. - Zwłaszcza jeśli jest powtórzona procedura (kompromisu z Joaniny), taką możliwość zasugerowałam.

Polska minister wystąpiła z postulatem, by kompromis z Joaniny został zapisany w samym traktacie, a nie - jak proponują Portugalczycy - w załączonej do niego deklaracji. - Wzmocnienie tego mechanizmu daje nam po 2017 roku lepsze zabezpieczenia w procesie podejmowania decyzji. Włączenie do traktatu daje znacznie mocniejszy charakter prawny - argumentowała Fotyga, zastrzegając, że to wyłącznie kwestia "techniczno-prawna".

Podobnie, do samego traktatu Polska chce przepisać z protokołu ustalenia dotyczące okresu przejściowego między 1 listopada 2014 roku a 31 marca 2017 r. Ma już wówczas obowiązywać system podwójnej większości 55 proc. państw Unii (nie mniej niż 15) reprezentujących co najmniej 65 proc. jej ludności, ale na wniosek jednego z krajów każde głosowanie będzie można powtórzyć zgodnie z korzystnym dla Polski systemem nicejskim.

- Wyraziłam oczekiwanie, że w sposób nie budzący wątpliwości na wniosek państwa członkowskiego możliwe będzie przeliczenie głosów w systemie nicejskim bez konieczności podejmowania dodatkowych decyzji w tej sprawie - powiedziała Fotyga.

Portugalski minister spraw zagranicznych Luis Amado uznał wypowiedzi szefowej polskiej dyplomacji o przywiązaniu do postanowień mandatu za "konstruktywne i pozytywne". Przyznał, że "jest konieczność dalszych wyjaśnień na poziomie technicznym, przez ekspertów, którzy już od wtorku będą kontynuowali prace IGC".

- Potem zobaczymy, czy te kwestie trzeba też będzie rozstrzygać na poziomie politycznym. Na razie nie należy dramatyzować sytuacji - dodał Amado.

Polska podtrzymała też zastrzeżenie, że może wzorem Wielkiej Brytanii uzyskać wyłączenie spod prawnego obowiązywania Karty Praw Podstawowych.

Przedstawiony przez portugalskie przewodnictwo projekt traktatu zakłada - tak jak przyjęty na szczycie UE w czerwcu mandat negocjacyjny - że Karta będzie miała wiążący charakter. Na szczycie Wielka Brytania zastrzegła sobie jednak wyłącznie jej z zapisów Karty w części dotyczącej praw socjalnych, zwłaszcza pracowniczych.

Polska zdecyduje do końca IGC, czy także o to poprosi. Po szczycie polskie władze tłumaczyły, iż potrzeba czasu na sprawdzenie wpływu Karty na polskie prawo rodzinne i w dziedzinie moralności. - Nie jest intencją Polski przyłączanie się do kwestii związanych z prawami pracowniczymi - zapewniła Fotyga.

Możliwe jest, że Warszawa nie pójdzie w ślady Londynu, bowiem już na szczycie uzyskała gwarancję, że Karta w żaden sposób nie ogranicza prawa krajów członkowskich "do ustanawiania przepisów w dziedzinie moralności publicznej i prawa rodzinnego". Jednostronna polska deklaracja w tej sprawie ma być dołączona do traktatu.

Ministrowie spraw zagranicznych potwierdzili przyjęty wcześniej kalendarz, który przewiduje, że prace nad nowym traktatem zostaną zakończone na szczycie 18-19 października w Lizbonie.

Raport z likwidacji - ANEKS

Aneks Macierewicza był już po wyroku TK, Lech Kaczyński nie mógł sie podłożyć WSIokom w koalicji z PO, którzy atakowali z wojskami zasiężnymi z zagranicy. Wyraźnie powiedział, że BRAK JEST DOWODÓW na stawiane tezy.

2007-08-23 23:35

Aneks zwieńczy misję Macierewicza

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz zebrał już dość materiału na pierwszy z

zapowiadanych aneksów do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Ma on się ukazać w ciągu trzech tygodni. Znajdą się w nim dowody na to, że służby osłaniały działania członków grup przestępczych .

Jak się dowiedziała gazeta, aneks do raportu może się pojawić jeszcze przed planowanymi na jesień wyborami. Obecnie trwa jeszcze dyskusja, co miałoby się w nim znaleźć. I kto podejmie ostateczną decyzję.

Treść raportu jest utrzymywana na razie w ścisłej tajemnicy. Wiadomo jednak, że będzie zawierał przynajmniej kilka wątków. Jednym z tematów jest współdziałanie mafii paliwowej z oficerami WSI.

Przestępcy mieli m.in. korzystać z dostępu do baz wojskowych na terenie, na którym mieszali nielegalne paliwa. Informacje na ten temat miała już komisja śledcza ds. Orlenu. W sprawie mafii paliwowej toczy się obecnie kilka postępowań prokuratorskich, większość nadzoruje Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.

http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=57757

Ustawa lustracyjna - to fakt, pod presją 'demokratów" jak Piesiewicz i Romaszewski, którzy naciskali na prezydenta, tu dał plamę.

3 maja 2007 Lech Kaczyński

Szanowni Państwo,

Pomiędzy końcem XVIII wieku a czasem obecnym analogie są bardzo dalekie. Nie
grozi nam obca interwencja, jesteśmy w Unii Europejskiej, jesteśmy w
NATO, jesteśmy państwem na co dzień bezpiecznym. Ale problem naprawy
państwa, problem determinacji przy tej naprawie, problem istotnych
reform, które nie osłabiają, ale umacniają demokrację, jest aktualny i
dzisiaj. Na czym owa demokracja powinna polegać? Po pierwsze, w ustroju
demokratycznym nie ma wyjątków. Nikt, nawet należący do najbardziej
autentycznej elity, nie może nie podporządkowywać się prawu, które
zostało uchwalone zgodnie z przepisami Konstytucji. Po drugie,
demokracja oparta jest o prawo obywatela do informacji – do informacji
prawdziwej, nie wykrzywionej i do informacji, która dotyczy zarówno
teraźniejszości, jak i przeszłości, szczególnie tej niedawnej, która ma
wpływ na nasze dzisiaj. A w Polsce, aby tak się stało, abyśmy mieli do
czynienia z pełną transparentnością – trzeba jeszcze dużo zrobić.
Próbujemy to zrobić, choć spotykamy się z oporem, jak to już nie raz
było w naszej historii, ale oporu tego się nie ulękniemy.

Będziemy
walczyć aż do chwili, gdy w Polsce prawo będzie rzeczywiście równe dla
wszystkich, a obywatel będzie mógł podejmować demokratyczne decyzje w
oparciu o gruntowną wiedzę, zarówno o naszej dzisiejszej rzeczywistości,
jak i o niedalekiej przeszłości. To bardzo istotne, to podstawowe
przesłanie dla każdej uczciwej władzy – każdej uczciwej władzy w naszym
kraju. Z tej drogi nie zejdziemy ani dziś, ani jutro. Rocznica 3 Maja
jest znakomitą okazją, żeby to właśnie podkreślić. Dziękuję.”

http://www.prezydent.pl/archiwalne-aktualnosci/rok-2007/art,459,problem-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. @elig

co zaś do : 1) Rezygnacja z rozwiązania parlamentu w styczniu lub lutym 2006

Była ona podobno skutkiem namów Marka Jurka, ówczesnego marszałka Sejmu. Wskutek niej PiS utraciło szansę samodzielnych rządów.

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie było żadnych formalnych powodów, ani woli PiS do takiego rozwiązania. Jarosław Kaczyński wiedział, że mając za wrogów Leppera i Giertycha NIE BĘDZIE W STANIE NICZEGO ZMIENIĆ.

Wystarczy przypomniec sobie Ligę i Samoobronę z kandydatem na premiera Januszem Kaczmarkiem i to, co wyprawia Giertych dzisiaj, żeby nie mieć złudzeń. Jarosław Kaczyński miał tego pełną świadomość. Po tym, co zrobił Tusk po wygraych wyborach, nie miał innej opcji - albo rząd koalicyjny, albo zdanie władzy. PiS NIGDY nie miał większości gwarantującej uzyskanie większości gwarantującej samodzielne rządy. Nawet PO nie miało i nie ma - stąd koalicja z PSL.

Stanisław Michalkiewicz w kwietniu 2007 r.

"W najogólniejszym skrócie, budowa IV Rzeczypospolitej oznacza demontaż nieformalnej struktury władzy, funkcjonującej poza konstytucyjnymi organami państwa, której najtwardszym jądrem są tajne służby, głównie wojskowe, ze swoją agenturalną otoczką.

Ta nieformalna struktura władzy kontrolowała i nadal kontroluje jeśli nie wszystkie, to w każdym razie znaczną część dziedzin życia, przede wszystkim gospodarczego i politycznego, starannie skrywając swoją obecność za zasłoną stwarzaną przez powiązane z nią, a także – przez utworzone przez nią media.

Ta zasłona budowana jest z demokratycznej retoryki, uprawianej przez oficerów frontu ideologicznego lansowanych na autorytety moralne oraz przez sieć agentury, której zadaniem jest torpedowanie w zarodku jakiejkolwiek próby zdemontowania tej struktury.

O ile istotą III Rzeczypospolitej była tajność rzeczywistej struktury władzy, to istotą IV RP powinno być jej przeciwieństwo – czyli jawność. Jednym z jej elementów jest dekonspiracja agentury we wszystkich środowiskach społecznych.

Potrzeba tej dekonspiracji staje się tym bardziej nagląca, że w wielu przypadkach można odnieść wrażenie, iż wywodzące się z PRL agenturalne powiązania wcale nie ustały po tak zwanej transformacji ustrojowej. Przeciwnie – wydaje się, że z różnych powodów istnieją one nadal.

Takie wrażenie można było odnieść nie tylko obserwując procesy lustracyjne i zachowanie oficerów prowadzących, najwyraźniej nakierowane na ochronę interesów konfidenta, ale również – na podstawie zachowania konfidentów zdekonspirowanych. Niemal wszyscy zachowują się w identyczny sposób, co skłania do podejrzeń, iż nie jest to przypadek, tylko realizowanie instrukcji na wypadek dekonspiracji.

Ale lustracja jest tylko wstępem do przywrócenia normalności w życiu publicznym. Nieformalna struktura władzy stworzyła dla swoich potrzeb system umożliwiający środowiskom uczestniczącym w tej konspiracji osiągnięcie uprzywilejowanej pozycji w gospodarce, za cenę wypchnięcia znacznej części, a może nawet większości społeczeństwa poza główny nurt życia gospodarczego.

Zaczęło się to od przyjęcia przez Leszka Balcerowicza w roku 1990 drenażowego likwidowania tzw. „nawisu inflacyjnego”. Doprowadziło to do przetrącenia kręgosłupa zalążkowi polskiej klasy średniej w postaci bogatszych chłopów i drobnych (bo wielkich wtedy jeszcze nie było) przedsiębiorców – i wyssania z Polski kilkunastu miliardów dolarów przez zagranicznych finansistów.

Potem kolejne ekipy, które, zrozumiawszy, kto tu naprawdę rządzi, przeszły na stronę razwiedki, dokonały stopniowego przywrócenia reglamentacji w gospodarce, podporządkowując ją w ten sposób interesom mafii kierującej zza kulis całym państwem. Przywrócenie normalności w tej dziedzinie wymagałoby od rządzącej koalicji motywowanego patriotycznie altruizmu, którego jednak nie widać.

Zagrożone interesy

Opis narzędzi niezbędnych do budowy IV Rzeczyposplitej pokazuje, że ich zastosowanie stwarza śmiertelne niebezpieczeństwo dla dotychczasowej „grupy trzymającej władzę”, bo oznacza cięcie zarówno „po kadrach”, jak i po „zdobyczach”.

Nic też dziwnego, że do tak rozumianego programu budowy IV Rzeczypospolitej środowiska beneficjentów III RP odniosły się zdecydowanie wrogo. Dotychczas wrogość ta manifestowała się przede wszystkim w postaci czarnej propagandy, uprawianej przez media stworzone przy użyciu czarnej kasy razwiedki i przy udziale zapalonych przez nią gwiazd i gwiazdeczek polskiego dziennikarstwa.

Warto podkreślić, że program budowy IV Rzeczypospolitej stanowi też zagrożenie interesów niektórych państw ościennych, w szczególności – strategicznych partnerów, tzn. Niemiec i Rosji, które – podobnie jak w wieku XVIII – pragnęłyby utrzymać Polskę w stanie bezwładu. Dlatego też powstanie rządu wyłonionego w następstwie wyborów 2005 roku, a zwłaszcza podjęcie przezeń działań skierowanych na dekonspirację agentury, spotkało się ze zgodną krytyka mediów w obydwu krajach. Ostatni raz taka zgodność między prasą rosyjska i niemiecką wystąpiła 23 sierpnia 1939 roku.

Naturalnie oficjalną przyczyną tej krytyki nie jest bynajmniej dążenie do zachowania agentury wpływu, rozbudowanej na przełomie lat 80-tych i 90-tych, tylko – jakże by inaczej – „obrona praw człowieka”, zagrożonych rzekomo przez działalność polskich władz. Ciekawe, że Niemcy, które z komunistyczną agenturą obeszły się u siebie bez żadnych ceregieli, nad taką samą agenturą w Polsce trzęsą się, jak nad jakimiś bezcennymi klejnotami.

Być może są jacyś durnie, którzy wierzą, że to z przejęcia się „prawami człowieka”, ale nie warto się nimi przejmować, bo nic mądrego nam oni nie powiedzą, Nawiasem mówiąc pan prof. Bogusław Wolniewicz twierdzi, że coś takiego, jak „prawa człowieka” w ogóle nie istnieje i chyba ma rację. "

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

3. @Maryla

Ja niczego nie zarzucałam Lechowi Kaczyńskiemu, choć niektóre z tych czterech punktów uważam za błędy lub co najmniej kwestie kontrowersyjne. Przypomniałam tylko powszechnie znane fakty z okresu prezydentury Kaczyńskiego, o których Wildstein MUSIAŁ wiedzieć, i które przemilczał, bo, jak sadził, nie pasowały mu do tezy artykułu. To NIE jest dobre dziennikarstwo. Jeśli chodzi o punkt 1) to na początku 2006 poparcie dla PiS było bardzo wysokie. Ponowne wybory mogły dać takie zwycięstwo, że Lepper I Giertych byliby niepotrzebni.

avatar użytkownika Maryla

4. @elig

czy dać Pani cytaty z mediów ? Pamięta Pani manipulacje medialne po "negocjacjach" PO i PiS?

Nie chcę Pani obrażać, ale tylko naiwne dziecko mogło sądzić wtedy i dziś, że "1) to na początku 2006 poparcie dla PiS było bardzo wysokie. Ponowne wybory mogły dać takie zwycięstwo, że Lepper I Giertych byliby niepotrzebni."

A Wildstein tak samo jak ja, poza punktem z ustawa lustracyjną, gdzie Lech Kaczyński 'umoczył" pod wpływem Piesiewicza i Romaszewskiego, NIE MAM NIC DO ZARZUCENIA w pozostałych punktach, więc po co niby Wildstein miał to omawiać jako 'zbrodnie"?

Tylko giertychowskie niedobitki dalej powielają tę zbrodnię podpisania traktatu.

Przypominam uprzejmie historie Irlandii, która odrzuciła w referendum traktat i jak to sie skończyło.

Identycznie byłoby z Polską, z tym , że Irlandia na tym zarobiła, żeby podpisac, a Polska zostałaby wdeptana w błoto, a Lechowi by zarzucono wszystkie zbrodnie swiata.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

5. @Maryla

Przecież Wildstein /ani ja/ nic nie pisał o żadnych "zbrodniach". On popełnił typową laurkę unikając czegokolwiek, co mogłoby być choć trochę kontrowersyjne. To właśnie mi się nie spodobało. Lech Kaczyński nie był ani aniołem, ani nadczłowiekiem, a od nadmiaru słodyczy można dostać mdłości.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

6. @Elig @ Maryla

Ja mam do Lecha Kaczyńskiego żal (to właściwe określenie - nie pretensję, a żal), o zepsucie ustawy lustracyjnej: za miękki był dla znajomych działaczy z solidarnościowej warszawki.
Rola Romaszewskiego jest w tym przypadku dwuznaczna (eufemizm).
Jego późniejsze wyskoki (zawiesiła go śp. Grażyna Gęsicka, za skandaliczne głosowanie w sprawie immunitetu Piesiewicza) - też.

Co do Aneksu - nie mam zdania.

Wybory 2006 - szkoda, że nie poszedł va banque. To była jakaś szansa uniknięcia tego syfu, co teraz jest. A Marek Jurek wywołuje we mnie odruch wymiotny.

Lizbona - jej już i tak nie ma, toteż i sprawy nie ma.

A za samą Gruzję - należy się pomnik.

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika Maryla

7. @elig

:) przecież pisał, za co Lech zasłużył na pomnik, a nie krytykę prezydentury, to robią nieustannie, od 2005 roku, leberalni żurnaliści.

Lech Kaczyński miał słabość - koledzy ze styropianu. Stąd zmiana w ustawie lustracyjnej i pomyłki personalne w obsadzie stanowisk.

Ale nie mozna NIC zarzucić Jego konsekwentej polityce zagranicznej, bronieniu interesów Polski i przywracaniu pamięci o prawdziwych polskich bohaterach.

Zapraszam do przeczytania propagandy rosyjskiej na uzytrek anglojęzycznych cxzytelników, przed szczytem NATO w maju 2012 r. Tu Pani zobaczy dzieło Lecha i przyczyny Jego smierci.
Minęły dwa lata i nie udało sie do końca zniszcyć tego dorobku, choć Tusk z Komorowskim usilnie nad tym pracują.

Rosja okrążona przez NATO. Przed majowym szczytem NATO o Polsce - Vladislav Gulevich

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

8. @Ewaryst Fedorowicz

Co do pomnika - pełna zgoda. Z tekstem Wildsteina jest jednak gorzej. Przypomina mi się znany dowcip o krakowskim malarzu Janie Styce. Oświadczył on kiedyś, że będzie Chrystusa malował na klęczkach. Wtedy ukazał mu się Jezus i powiedział: "Ty mnie nie maluj klęcząc na kolanach, ty mnie maluj dobrze!".

avatar użytkownika Pelargonia

9. Elig,

Uważam, że największym błędem śp Prezydenta Lecha Kaczyńskiego było pozwolenie na reaktywację żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith. Organizacja ta została zlikwidowana w latach międzywojennych ze względu na jej wielka szkodliwość. Teraz dziwimy się sytuacji TV Trwam. Nie dziwmy się. Jednym z najważniejszych postulatów B'nai B'rith jest własnie pacyfikacja Radia Maryja.

Pozdrawiam

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika elig

10. @Pelargonia

Ja jednak sądzę, ze wymienione przeze mnie cztery punkty były ważniejsze. One zdecydowały o niepowodzeniu projektu IV RP.

avatar użytkownika Pelargonia

11. Elig,

A ja uważam, że reaktywacja B'nai B'rith pomogła żydostwu zawładnąć Polską i konsekwentnie realizować w niej swoją politykę "ziemi obiecanej".

Pozdrawiam

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz