Projekt POLSKA kontra projekt EUROPA

avatar użytkownika eska
Najciemniej, wiadomo, pod latarnią. Piszę już od jakiegoś czasu o Śląsku, o historii Polski na początku dziejów państwa, sprzeczam się z narodowcami itp. I co?

I nic nie łapię, ponieważ to o czym piszę, to dla mnie "oczywista oczywistość". A najtrudniej nazwać, to co oczywiste.

Ta oczywistość wynika z historii rodzin, mojej i męża. Obie strony kresowe, tyle,  że ja ze wschodnich kresów, on z zachodnich. Normalne, że wśród pociotków Niemcy, Czesi, Ukraińcy i Litwini, prawosławni i ewangelicy – a wszyscy oczywiście Polacy i teraz już raczej katolicy. Z wyboru.


Od początku nie rozumiałam, dlaczego Michnik, GW i cały mainstream tak walczy z polskością, a właściwie z jej atrybutami historycznymi.

Pierwsza i Druga RP do bani, demokracja szlachecka to rozwydrzenie i samowola, sanacja beznadziejna, AK podłe, Powstanie Warszawskie do zbrodnia, NSZ to faszyści itd. Szkoda wymieniać, wszyscy wiedzą, o co chodzi. Ale to nie wszystko - Kaczyńscy jako kontynuatorzy myśli Piłsudskiego są także przeciwnikami zarówno dla Jurka jak i dla Giertycha. O co chodzi???

Cóż, na swoje wytłumaczenie powiem tylko to, że mam dziury w wiedzy humanistycznej, nie da się ukryć. Ale też nikt inny o tym jasno nie pisze! Owszem, próbowało trochę środowisko konserwatystów, ale powiedziane to było językiem tak hermetycznym, że w ogóle nie dotarło. I też zatrzymali się wpół drogi, lokując pretensje w Kaczyńskim[1].

No to ja napiszę jak prosty inżynier :)


Pisałam ostatnio o "projekcie POLSKA"[2], bez zrozumienia tego fenomenu nic nie da się wyjaśnić > "..w polskiej tradycji myśli politycznej nie da się (aż do narodowców właśnie) znaleźć czegoś takiego jak etniczna definicja narodu. Naród w Polsce był definiowany politycznie i kulturowo.." pisze Lumin1[3] (dzięki!).

I tu jest pies pogrzebany!!!

Bo mamy wymyślony przez europejskich spadkobierców Marksa/Trockiego (pokolenie 68') i intensywnie realizowany w ramach UE projekt EUROPA. UE opierało się początkowo na innych założeniach – wspólnota złożona z odrębnych bytów państwowych ("księstw") z "liberum veto", czyli koniecznością konsensusu we wszelkich działaniach. Ale to przeszłość.

Obecnie UE zmierza do stworzenia narodu politycznego (Europejczyków), złożonego ze wspólnot etnicznych/religijnych. Najlepiej niedużych i zrównoważonych. Dlatego wszelkie pomysły na tworzenie odrębnych, coraz mniejszych narodów etnicznych są tak "europejskie".

W zaprojektowanym w stylu kolejnej Międzynarodówki Socjalistycznej bycie politycznym pod nazwą Naród Europejski nie może się zmieścić byt polityczny Naród Polski.

Jest miejsce dla Polaka-katolika (może trochę niszowe, ale jest), jest dla Ślązaka, dla Kaszuba i Mazura, byle nie dla Polaka jako bytu politycznego.

Jednocześnie osłabienie projektu POLSKA skutkuje automatycznie wzrostem znaczenia Niemiec (czego tak obawiała się Margaret Thatcher). Już dziś, wobec odwrotu Tuska od polityki śp. prezydenta Kaczyńskiego wzrosła niepomiernie rola Niemiec i zamiast projektu EUROPA wyłania się kolejne Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, czyli mówiąc wprost IV Rzesza. Francja zwraca się ku Morzu Śródziemnemu, Albion to olewa.


 "Wy tej Polski nie utrzymacie. Ta burza, która nadciąga, jest zbyt wielka. Obecna Polska zdolna jest do życia tylko w jakimś wyjątkowym, złotym okresie dziejów (...) ja przegrałem swoje życie. Nie udało mi się powołać do życia dużego związku federacyjnego, z którym świat musiałby się liczyć." [4]

Co znaczy projekt POLSKA  dla utrzymania pokoju i równowagi w Europie – rozumiał Piłsudski. Rozumiał Giedroyć, Jan Paweł II, Lech Kaczyński ...

Rozumie Jarosław Kaczyński.

Odejście od tego projektu w stronę wspólnot etnicznych czy religijnych, do tego niewielkich, przekreśla stary projekt Wspólnoty Europejskiej na rzecz IV Rzeszy. Która prędzej czy później zetrze się z nowym Caratem, bo Rosja to też byt polityczny, ponadnarodowy. Na razie trwa cicha wojna o zasięg wpływów terytorialnych, gdzie oddano już Ukrainę, Białoruś, a teraz czas na Łotwę i Litwę.

Tylko niepodległość Polski jako bytu politycznego i kulturowego stoi na drodze. Wydawałoby się, że to jasne, prawda?

Ale nie jest, skoro ja sama, w końcu mając się za osobę niegłupią i zawsze stającą w obronie projektu POLSKA, dopiero teraz uświadomiłam sobie tę zasadniczą sprzeczność między obydwoma projektami i rzeczywiste źródła polityki historycznej i agresji środowiska GW, a obecnie także Krytyki Politycznej i innych.

Bo te projekty się wykluczają!!! Ponieważ oparte są na tych samych założeniach > wieloetniczna wspólnota polityczno – kulturowa jako jeden byt polityczny.

Nie może być projektu POLSKA wewnątrz projektu EUROPA.

Mogą współistnieć na zasadach wspólnoty, jak dawniej, przed zamianą EWG na UE. Koniec, finito. A gadanie o UE jako o wspólnocie państw narodowych też tylko sprawę zaciemnia. Nie o państwa narodowe/etniczne tu chodzi, tylko o odrębne byty polityczne.


 My mamy za sobą tradycję prawie 800 lat takiego bytu (996 – 1772), Zachód - dziedzictwo nieustannych wojen m.in. religijnych, wzajemnych napaści i przemocy/autorytaryzmu z III Rzeszą na końcu i traktatami/układami z Rosją/ZSRR niszczącymi Polskę przez ponad 200 lat. Po drodze wszelkie rewolucje i inne pomysły z ideą komunizmu i faszyzmu włącznie. No to teraz wybierajcie – czyja tradycja daje większe gwarancje tego, ukochanego przez wszystkich nowoczesnych myślicieli, "zrównoważonego rozwoju"?

 

Odpowiedź na pytanie,  dlaczego tym wszystkim "liberałom"/lewicy tak zależy na projekcie EUROPA, też jest prosta. Towarzysze/Kameraden eksperyment kolejny sobie robią, po komunie i faszyzmie. Bo to projekt czysto biurokratyczny, czyli socjalizm autokratyczny.  A oni już mają po starych znajomościach  przydzielone stołki do trzeciego pokolenia. Ot i cała tajemnica – nie trzeba żadnej teorii spiskowej, wszystko proste jak drut i przed nosem leży.

 

Na koniec jeszcze jeden cytat z Piłsudskiego:

"Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."[5]

 

PS. Cóż, fajnie jest w końcu zrozumieć, dlaczego się coś popiera intuicyjnie z pełnym przekonaniem o słuszności. Pewnie znajdzie się wielu komentatorów, którzy uprzejmie się zdziwią mojej dotychczasowej tępocie. Trudno – ryzykuję dla takich jak ja, trochę mniej "kumatych" :)

 

 

 


[1] D. Karłowicz "Duch partyjnej polityki", Rzepa 11.02.12

[4] J. Piłsudskiw 1925 r. w rozmowie z płk. Januszem Głuchowskim. Źródło: Janusz Cisek, Andrzej Łukasiak, Wielcy Polacy: Józef Piłsudski, dodatek „Gazety Wyborczej”, 12 maja 2011./za Wiki/

[5] J. Piłsudski,przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r. Źródło: Joanna Gierowska-Kałłaur: Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich (19 lutego 1919 – 9 września 1920). Wyd. 1. Warszawa: Wydawnistwo Neriton, Instytut Historii PAN, 2003, s. 54 /za Wiki/

 

7 komentarzy

avatar użytkownika eska

1. Prośba

Uprzejmie proszę o czytanie linkowanego tekstu (link2), inaczej notka może być niejasna.
Sorki :)

Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....

avatar użytkownika Maryla

2. @eska

widze, że i Ciebie ruszył Karłowicz z jego filozofowaniem. Po przeczytaniu napisałam komentarz, który miał być później notka, ale zrezygnowałam, za dużo by trzeba pisać.

odnalazł się "filozof "- Dariusz Karłowicz
Maryla, sob., 11/02/2012 - 03:38

http://www.rp.pl/artykul/61991,810162.html

który milczał, gdy zarzynano owce, a dzisiaj chce wdeptać to, co zostało ze stada.
Ale wychodzą z róznych dziur różni esteci, co są bardziej szkodliwi od chamów wychodzących z "Przekąsek, zakąsek", żeby sobie peta zgasić na modlącej sie staruszce.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika eska

3. Maryla

No wyłażą. I strasznie teraz są mądre.
Dlatego napisałam - bo historia przyspiesza i już widzę chętnych do nowych rozmów "Polaka z Polakiem".

Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....

avatar użytkownika Maryla

4. Krzysztof Szczerski też sie wkurzył :)

http://wpolityce.pl/artykuly/23053-panu-karlowiczowi-mowie-dosyc-nie-jes...

Wolny jest tylko ten, kto „bywać już nie musi”.

Tymczasem wiele osób odczuwa albo silną wewnętrzną potrzebę samo-afirmacji przez bywanie, albo potrzeba bywania jest dla nich niezbędna, by pozostać na grzbiecie fali, a nie być przez nią wciągniętym na dno.

Znana siła salonu polega zaś na tym, że aby bywać – nawet w charakterze tzw. „przedstawiciela drugiej strony” – trzeba wygłosić rytualne, przywołane wcześniej, dwa zdania uwiarygodnienia się w roli krytycznego obserwatora. Dwa zdania, które są powszechną „kserówką umysłową”. Do czego zresztą miałoby prowadzić takie „powszechne bywanie”, które opisuje dr Karłowicz – przy jednym stole Hanna Gronkiewicz-Waltz i Jarosław Kaczyński? Jaka wynika z tego wartość publiczna? Chyba tylko taka, że wreszcie można by bywać wszędzie (także w pałacu prezydenta Komorowskiego) udając wciąż członka alternatywnego obozu politycznego. To marzenie rodem z SD czy PAXu w czasach PRL-u. Bywać wszędzie, gdzie należy, ale z moralną wyższością jednocześnie uważać, że nie jest się świnią.

My, ludzie wolni, mijamy wasze salonowe obozowiska skrzące się kandelabrami i idziemy dalej, bo wolność, to frajda a nie poświęcenie. Nie jesteśmy konfederatami z zaciśniętymi zębami o mrocznych oczach. Jesteśmy rebeliantami wolnej Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika eska

5. Maryla

"Jesteśmy rebeliantami wolnej Polski."

AMEN!!!

Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....

avatar użytkownika guantanamera

6. Feliks Koneczny

Naród stanowi zrzeszenie najwyższego rzędu, jest bowiem zorganizowaniem społeczeństwa do celów duchowych. Społeczeństwo i państwo zmieniają się w cywilizacji łacińskiej w narzędzia narodu i winny służyć jego celom, tego wymaga cywilizacja łacińska ze swą najwyższą zasadą supermacji sił duchowych. Państwo ma stanowić tarczę narodu i jego siłę fizyczną. Wywyższanie państwa ponad społeczeństwo, a cóż dopiero ponad naród, wiodłoby do cywilizacji bizantyńskiej. Kto jest jej zwolennikiem, niechaj to oświadczy jawnie.
W genezie państwa a narodu zachodzi ta zasadnicza różnica, że naród może wytworzyć sie tylko ewolucyjnie, a państwo rozmaicie, bo może być nawet pochodzenia zewnętrznego.
Naród nie może powstać z gwałtu. Jest to zrzeszenie bezwarunkowo dobrowolne. Przyrodzone związki krwi zatrzymują się jednak na powstawaniu z pokrewnych plemion pewnego ludu. Lud jest największym zrzeszeniem społecznym opartym ściśle na warunkach przyrodzonych, wrodzonych.
Nie było dotychczas przykładu, żeby jeden lud wytworzył odrębną narodowość dla siebie; nawet najmniejsze obszary narodowe składają się przynajmniej z dwóch do trzech ludów, z których każdy posiada własną mowę (narzecze; plemiona mają gwary). Minimalna przestrzeń wynagradza się w takich wypadkach niemal zawsze gęstością zaludnienia.
Dopiero z ludów może (nie musi) powstać naród. Ludy mogą być złączone w jedno państwo przemocą, lecz w jeden naród łączą się albo dobrowolnie, albo też całkiem nie wytworzą narodu. Przyjęcie wspólnego języka literackiego musi być dobrowolne. Tym bardziej nie da się wcielić nikogo przymusowo do pewnej cywilizacji. Cele duchowe nie dadzą się narzucić gwałtem.

avatar użytkownika guantanamera

7. Cytat

pochodzi z dzieła "Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej"
"Projekt Europa" jest bizantyński. Projekt Polska - to cywilizacja łacińska.
Zdumiewa natomiast bogactwo środków, które rzucono aby unicestwić narodową jedność. Drwiny z polskiej kultury i literatury, napaść semantyczna na język polski, zakłamywanie historii, niszczenie prawa, podkreślanie odrębności regionów. Cały tzw. mainestream, który ja nazywam mainetreasonem ma to właśnie na celu: rozbić naród polski. Bez jawnego gwałtu. POdstępnie. Ciekawi mnie - oni przyjęli tę taktykę intuicyjnie, czy po wnikliwym przeanalizowaniu dzieł Konecznego?

Ostatnio zmieniony przez guantanamera o pon., 13/02/2012 - 10:42.