Zjazd szczeciński (1)

avatar użytkownika godziemba

 

 

Realizm socjalistyczny stał się ofertą „nie do odrzucenia”, programem „jedynie słusznym” na IV Zjeździe Literatów w Szczecinie, który odbył się w końcu stycznia 1949 roku.
 
Jego głównym hasłem była szeroko rozpropagowana akcja „upowszechniania kultury i sztuki”, która wedle jej inicjatorów miała oznaczać przyspieszenie kształtowania się nowego, socjalistycznego człowieka, (…) walkę z resztkami ciemnoty i zacofania, ze szlamem wielu epoki krzywd.
 
Na kongresie zjednoczeniowym PPR i PPS w grudniu 1948 roku uznano, że „Demokracja ludowa musi zwalczać w kulturze narodowej wszelkiej wpływy elementów wstecznych, musi rozwinąć kulturę, naukę, sztukę związaną z dążeniami mas ludowych, odzwierciedlających ich pragnienia, wychowując naród w duchu humanizmu, demokracji, socjalizmu”.
 
W trakcie narady partyjnych literatów 14 stycznia 1949 roku członek BP KC PZPR, Jakub Berman wskazywał, iż „kierownictwo partii (..) próbuje ustalić te same kryteria na wszystkich odcinkach naszego życia i naszej walki politycznej. Chciałbym, aby na Zjeździe Szczecińskim znalazło odbicie najsłuszniejsze zastosowanie, która została wytyczone przez Kongres. (…) Celem do którego zmierzał Kongres było: 1) wzmóc dynamikę klasy robotniczej – awangardy rewolucyjnej i to musi znaleźć odbicie na Zjeździe Szczecińskim, 2) izolowanie i rozczepienie wroga klasowego: i musimy znaleźć zastosowanie tego na Kongresie Szczecińskim, 3) najważniejszym zadaniem, które wynika z Kongresu, które wynika z dzisiejszej narady, aby przodującą rolę klasy robotniczej i naszej Partii tak realizować w naszej rzeczywistości, aby wahania drobnomieszczańskie na wsi i w mieście sprzęgnąć z klasą robotniczą pod kierownictwem naszej Partii”.
 
Partyjni literaci zastosowali się do tego rozkazu kierownictwa PZPR. W trakcie zagajenia Leon Kruczkowski doceniając „wielkie” znaczenie zjazdu zjednoczeniowego, który otwierał „nowy etap naszego życia i naszej pracy we wszystkich dziedzinach”, podkreślił, iż literatura powinna „podnosić i rozwijać naszą świadomość społeczno-ideologiczną i jej konkretne postawy, a tym samym zapewniać rosnące funkcje pozaestetyczne w naszej literaturze” oraz stać się „skutecznym narzędziem kształtowania nowego człowieka”. Podstawowym zadaniem literatury winno być poza tym kształtowanie nowych postaw moralnych, budzenie „optymizmu w masach” oraz wiary w możliwość zbudowania socjalizmu.
Jednocześnie Kruczkowski stwierdzał, iż „bez solidnego rynsztunku wiedzy o człowieku i społeczeństwie, bez oręża teorii marksistowsko-leninowskiej, grozi pisarzowi zagubienie w rewolucyjnej dynamice współczesnych zjawisk i ludzi, albo ograniczenie do prostej rejestracji faktów, zdarzeń – bez związania ich w sensowne związki i zależności, bez budowania nowoczesnych, przejrzystych i wytłumaczalnych <konstrukcji ludzkiego losu> - bez tego wszystkiego co decyduje o realizmie, a w szczególności o realizmie socjalistycznym”.
 
Z kolei Stefan Żółkiewski wskazywał, iż „literatura winna polskim masom pracującym dać wiedzę o świecie, rzetelną, niezafałszowaną, klasową. (…) Literatura powinna pomóc współczesnemu człowiekowi, budowniczemu socjalizmu uświadomić samego siebie. (…) Pokazać w obrazach literackich budownictwo socjalistyczne”.
 
Wiceminister kultury, Włodzimierz Sokorski pouczał natomiast zebranych pisarzy, że „realizm socjalistyczny nie jest dogmatem, lecz wytyczną pojmowania własnego dzieła, jako świadomego wyrazu procesów rozwojowych życia, przełożonych na język wyobrażeń artystycznych” i jednocześnie zaznaczał, iż „realizm socjalistyczny stanowi jedyne kryterium oceny nie tylko na obecnym etapie, lecz od chwili wystąpienia na widownię dziejów klasy robotniczej jako klasy samej dla siebie”.
 
Partyjni nadzorcy kultury dawali w ten sposób jasno do zrozumienia, że tylko literatura realizmu socjalistycznego będzie oceniana pozytywnie. Równocześnie podkreślając wolność twórczą, liczyli, iż pisarze sami dojrzeją do tej metody twórczej. W tym tkwiła zasadnicza sprzeczność – nie można bowiem narzucać jedynego sposobu interpretacji świata, a zarazem postulować swobodę pisania, nieograniczoną możliwość wyrażanie własnej wizji w dowolnej formie, a przy tym zastrzegać sobie jeszcze możliwość interwencji państwa w literaturę.
 
Na zjeździe potępiono naturalizm i realizm krytyczny, które tolerowane były w poprzednich latach, gdy chodziło przede wszystkim o rozprawę z wrogiem. Także egzystencjalizm, który stawiał na osobistą odpowiedzialność jednostki wobec rzeczywistości i historii, był sprzeczny z kolektywistycznym kolektywizmem. Również formalizm poddano krytyce z powodu „ideowej pustki, amoralnej postawy wobec życia”.  Na etapie budowy nowego świata miał obowiązywać tylko i wyłącznie realizm socjalistyczny i materializm socjalistyczny, który dawał „realistyczną wiedzę o rozwoju historycznym społeczeństw i doli jednostki”.
 
W trakcie konferencji w sprawach kulturalnych w KC PZPR w maju 1949 roku Jakub Berman podkreślał zdecydowanie, iż „w obecnym stadium walki socjalizmu w Polsce, walki ideologicznej w skali międzynarodowej, ogromnie wzrosła u nas rola literatury i sztuki, jako jedna z ideologii, kształtującej nowego człowieka, przeobrażającej konkretne życie. Dziś bardziej niż kiedykolwiek uwypukliły się na przednie miejsce pedagogiczne funkcje dyktatury proletariatu, realizowanej u nas przez demokrację ludową”. I ostrzegał, że „bez włączenia się literatury i sztuki do walki o socjalizm nie podobna przeobrazić świadomości ludzkiej”.
 
W imieniu pisarzy Leon Kruczkowski obiecywał, że „ta nowa literatura przyjdzie moim zdaniem w wyniku dwóch rzeczy: przede wszystkim przenikającym wszystkie szczeble oddziaływania, bardzo mocno rewolucyjnej postawy, świadomości, że nasza pozycja w dziedzinie kultury jest jedynie słuszna i ona musi i czas jest żeby była przyjęta przez masy i nasza wiara będzie najlepszą drogą oddziaływania”.
 
Tezy te stawiane były przez cały okres 1949-1953, na każdym zjeździe pisarzy, na każdym zebraniu z udziałem literatów. Powtarzali je także partyjni pisarze. Adam Ważyk na zjeździe ZLP w 1950 roku wskazywał, iż „obrona pokoju przed podpalaczami świata i przekształcenie oblicza naszego kraju, jego gospodarki i kultury, (…) powinny wyznaczać kierunek codziennej pracy pisarzowi polskiemu, jeśli chce sprostać zadaniom swoich czasów”. Równocześnie zaznaczał, iż „metoda realizmu socjalistycznego wymaga od autora, aby w każdym procesie historycznym dał obraz zwrócony w przyszłość, pokazał rozwój tego o co mu chodzi z tym co jest skazane na obumarcie”. 
W takiej literaturze chodziło o dialektyczny sposób ujmowania rzeczywistości, ukazanie walki starego i nowego. Stare oczywiście musiało przegrać, bo taka była konieczność historyczna.
 
Równocześnie twierdzono, iż forma artystyczna nie może być „kwestią estetycznego kanonu”, musi być wyrazem przystosowania wyrazu artystycznego do treści. Minister Sokorski pouczał, iż „owe treści stopniowo kształtują nową formę. Lecz tak jak nowe treści wyrastają z internacjonalistycznych idei socjalizmu naszej epoki, tak nowa forma wyrasta z wielkiego dziedzictwa narodowej kultury, przekształconej w symbiozie z nowymi ideami i potrzebami społeczeństwa w nową jakość”.
 
Na konferencji w Nieborowie w 1951 roku Paweł Hoffman charakteryzując postulowaną nową osobowość pisarza realizmu socjalistycznego, dobitnie podkreślił, iż „ po raz pierwszy w dziejach pisarz jest w zgodzie ze swoją klasą, świadomie pomaga swojej klasie realizować jej historyczne zadania, świadomie powiada sobie: jestem pisarzem związanym z ta klasa i przez to właśnie świadomym, że w pełni służę interesom ogólnonarodowym i ogólnoludzkim”.
Wtórował mu Stefan Żółkiewski wskazując, iż „pisarz powinien odznaczać się nową postawa polityczną. U źródeł jej musi być pasja klasowa, miłość dom ludu, nienawiść do burżuazji; wierność wobec klasy robotniczej – przodownika postępu. Pisarstwo to koniec końców działalność ideologiczna”
 
Od pisarzy wymagano więc aktywności społecznej oraz kształtowania rzeczywistości zgodnie z założeniami realizmu socjalistycznego.
 
Cdn.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Zdanow

Wedlug Zdanowa, muzyka symfoniczna to jak skrzek zabi, a muzyka ludowa to piekno niezwykle.

avatar użytkownika Beta

2. Muzyka wymyka się niewoli.

Zdanie Żdanowa (nie znam) nie liczyło się , bo muzyka poważna była dobrze traktowana nawet w tym najokrutniejszym ( do śmierci Stalina) okresie. Decyzję o odbudowie Opery Narodowej podjęto już pod koniec 1945 roku, kiedy cała Warszawa leżała w gruzach.
Pierwsza scena w tym budynku była już czynna w r .49.
W 1949roku odbył się też pierwszy po wojnie, a IV z kolei Międzynarodowy Konkurs Szopenowski.
Literaci, o których pisze Autor byli najbardziej potrzebni propagandzie . Muzyka jako najmniej fabularna ze sztuk miała dużo wolności. Przykładem może być jubileusz
Ludomira Różyckiego w roku 1951. Wspaniały kompozytor młodopolski (zaprzyjaźniony
z Szymanowskim i Fitelbergiem) miał w swojej stylistyce neoromantyzm, impresjonizm i weryzm. Przed wojną był znanym i uznawanym kompozytorem w Europie (szczególnie w Berlinie) Po wojnie profesura w Katowicach.
Otóż na jubileusz w roku 1951 wystawiono najwspanialszy z polskich baletów,,Pana Twardowskiego". Ponieważ część operowa warszawskiego Teatru Wielkiego nie była jeszcze gotowa orkiestra, balet i publiczność znaleźli miejsce w jakimś dużym ,krytym
obiekcie sportowym.
Było to dla ciągle liżącej rany Warszawy wielkie przeżycie kulturalne.
W jakim obiekcie wystawiono ,,Pana Twardowskiego" nie udało mi się ustalić.

I tu będzie anegdota związana z programowym socrealizmem. Libretto napisała żona
kompozytora, adaptacji opisywanego wystawienia dokonał Waldorf.
Jakież było zdziwienie Różyckiego, kiedy w ostatniej scenie Twardowski nie znalazł się na Księżycu. Pytany o to choreograf odpowiedział ,że Twardowski porzucił hulaszczy tryb życia i zamiast wybierać się na Księżyc zabrał się do pracy dla dobra obywateli miast i wsi.
O Panufnikach nie wspominam, bo jestem zainteresowana tylko dobrą muzyką.