Jak odhaczyliśmy rocznicę Grudnia w Gdyni

avatar użytkownika Nonne

Interesujące refleksje mojej koleżanki – ważne spostrzeżenia i fakty z obchodów.

(Tytuł  dodałem  własny  i  bez  porozumienia  z  autorką  Danuttą).

                                       XXXXI  rocznicznica  Grudnia`70  w Gdyni                             

Odbyły się wczoraj, 17 grudnia, jak co roku obchody. Rano o godzinie 6 pod pomnikiem poległych w Gdyni Stoczni, przy drodze z przystanku Gdynia-Stocznia do dawnej Stoczni im. Komuny Paryskiej. Harcerze, jak co roku ustawili na całej długości tej krwawej drogi zapalone znicze.  Musieli być już chyba o 5 rano. Pod pomnikiem tłum. Bardzo dużo młodzieży, również tłum kibiców gdyńskiej Arki, jak co roku zresztą. W tym roku tłumnie przybyli również kibice Lecha Poznań. Wszyscy z flagami, transparentami – godnie i poważnie. Była oczywiście część oficjalna, jak co roku. Odczytano apel poległych. Nie pamiętam, czy taki sam, jak w latach ubiegłych.  Zwróciło moją uwagę tym razem, że określano zamordowanych jako bohaterów – bojowników o wolność, godność, podkreślano, że zginęli po to, abyśmy mogli żyć w wolnej Polsce. Bohaterowie – tak, to nasi bohaterowie. Ale to nie byli bojownicy, przecież znamy tą historię, oni nie walczyli, oni szli po prostu do pracy. To nie odbiera bynajmniej im chwały. Nie o to mi chodzi. Ale akcent został w tym apelu położony na walkę. „Zginęli, bo walczyli o godność i wolność”. Nieprawda – zostali zamordowani, gdy szli do pracy. Ci, których wyłapywano później na ulicach i torturowano też nie „walczyli”. Spod stoczni ruszył pochód zdesperowanych ludzi, którzy nieśli zabitego chłopca. Zostali zaatakowani przez milicję i wojsko – czy możemy nazwać to walką?!

Można nazwać to protestem, nawet gdy rzucali kamieniami – ale czy naprawdę możemy ich przeciwstawiać uzbrojonym w ostrą amunicję milicjantom i żołnierzom? 

Ten akcent jest ważny, bo ci, którzy zostali zamordowani, zostają przedstawieni w tej chwili jako walczący, a w walce, wiadomo – ofiary mogą być po obu stronach. Takie jest ryzyko podjęcia walki. I wtedy to już jest trochę co innego – podejmujesz walkę – licz się z konsekwencjami. Nie masz już pełnego prawa do skargi, że oberwałeś – podjąłeś tą walkę.

A to przecież nie tak było. Nie wiem, czemu ten apel poległych w tym roku tak mnie zastanowił. Może w zeszłym roku nie zwróciłam na to uwagi przejęta powagą chwili.  Myślę, że jest to o tyle ważne, że również prawniczo jest to inna kategoria. A przecież ci ludzie zostali po prostu zamordowani, zastrzeleni w drodze do pracy, nie w walce! Przecież Kociołek wzywał ich do podjęcia pracy. Byli torturowani przypadkowo złapani przechodnie, nie jacyś walczący bojownicy!

 Już rano pod Stocznią,  Dariusz Adamski, szef Solidarności w Stoczni Gdynia z żalem powiedział, że chyba jednak nie doczekamy się sprawiedliwości i osądzenia winnych. Przytoczył też wypowiedzi Jaruzelskiego, który stwierdził niedawno na temat stanu wojennego, że gdyby drugi raz znalazł się w podobnej sytuacji – podjąłby taką samą decyzję! Jaruzelski mówił to w odniesieniu do stanu wojennego, ale to oznacza, że on nie ma sobie nic do zarzucenia. Czuje się pewnie. Jest ochraniany. Nawet w filmie o gdyńskim Grudniu nie pada jego nazwisko. Nie ma go po prostu. Nie wiadomo tylko dlaczego jest głównym oskarżonym w procesie za Grudzień. Z filmu tego się nie dowiemy.

Po południu odbyła się msza św. , jak zwykle „u Jastaka”, czyli w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kazanie wygłosił duszpasterz ludzi pracy, podkreślając wagę wybaczenia. Właściwie zrozumiałam z kazania, że wybaczenie z „naszej” strony już się dokonało, my już nie obciążamy swojego sumienia  nienawiścią, która nas przecież by zniszczyła. Nie, my nie żądamy odwetu,  nie pałamy zemstą, my chcemy pojednania. Ale, jak słusznie też zauważył ksiądz, do pojednania potrzebne są dwie strony. A oni nie chcą tego pojednania!  Ponownie, teraz w kazaniu,  podkreślone zostały te same akcenty – zginęli bojownicy o wolność i godność. Ale ich śmierć nie poszła na marne. Bo teraz oto żyjemy w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce, takiej o jaką oni walczyli! Nasz duszpasterz ludzi pracy rozwinął również wątek dotyczący demokracji, której opoką, jak podkreślił, jest sprawiedliwość.  W dalszej części kazania przyznał jednak, że wobec postawy odpowiedzialnych za Grudzień i wobec braku woli politycznej, chyba nie powinniśmy mieć już nadzieli na osądzenie winnych.

 Nie przytaczam dokładnie tej wypowiedzi, ale tak zapamiętałam jej sens.  Z całą pewnością zaskoczyło mnie podczas kazania to, że w jednej części kazania wprost zostało powiedziane, że sprawiedliwość jest podwaliną demokracji, a trochę  później – że nie mamy co liczyć na sprawiedliwość w tej sprawie. No to jak to jest? Skoro nie możemy liczyć na sprawiedliwość, to znaczy, że ona w Polsce nie funkcjonuje, a jeśli nie funkcjonuje, to jak to jest z tą demokratyczną, niepodległą, wolną Polską, której fundamentem powinna być sprawiedliwość?   Ale tej sprzeczności nasz duszpasterz chyba nie zauważył. W każdym razie nie wyjaśnił.

Po mszy św.,  odbył się przemarsz ulicami Gdyni pod budynek Urzędu Miasta, dawnej Prezydium Rady Narodowej, w której w 1970 katowano wyłapywanych ludzi.  W tym roku marsz przebiegał krótszą trasą, ale pod pomnikiem również odbył się apel poległych, i wysłuchaliśmy przemówień – przewodniczącego NSZZ Regionu Gdańskiego – Krzysztofa Dośli oraz prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka.

Przemówienia te miały bardzo podobny ton.

 Krzysztof Dośla podkreślał, że nie żądamy zemsty, ale ponownie wołamy o sprawiedliwość.  „Bo właśnie bezkarność rodzi wszystkie niedobre zjawiska, z jakimi dziś się borykamy, bo w poczuciu bezkarności dziś też źli stawiają prymat pieniądza nad człowiekiem" – a to chyba wprost oznacza, że skoro na co dzień mamy do czynienia z bezkarnością i ze złymi zjawiskami na codzień, to nie możemy mówić o sprawiedliwości.
"Dziś też trzeba zadawać pytanie, jak zagospodarowujemy tę naszą wolność, bo żyjemy tak, jakby była ona nam dana, a nie zadana. A pamiętajmy, że o wolność trzeba dbać każdego dnia, że wolność to jest też prawo do godnej pracy, prawo do godziwego zarobku i prawo do tego, aby państwo zechciało się pochylić nad człowiekiem biednym, nad tym, który sobie w życiu nie radzi, aby zechciało zareagować wobec złych zjawisk walki ze związkami zawodowymi, zwalniania z pracy za samą myśl o zapisaniu się do związku zawodowego, za szykanowanie i znęcanie się nad pracownikami, za wyzysk i za prymat pieniądza nad człowiekiem, bo przecież za chleb i wolność, za godność przelewali krew 41 lat temu - mówił Krzysztof Dośla.  A to chyba przecież oznacza, że państwo nadal nie dba o ludzi pracy.   Dopominamy się - powiedział dalej szef gdańskiej "S" - aby nigdy więcej przeciwko własnemu społeczeństwu nie używano przemocy (...) ale jeżeli zło nie zostanie osądzone to niestety, jak pokazuje historia naszej ojczyzny, zło może powrócić.”  To chyba oznacza, że my, zwykli obywatele, szarzy ludzie pracy, nie możemy czuć się bezpiecznie. Zabrakło więc podsumowania, jak to jest w takim razie z tą Polską – podobno wolną, niepodległą i demokratyczną, za którą życie oddało tylu ludzi w Grudniu 1970 roku…

Prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek w swoim wystąpieniu przypomniał: "17 grudnia 1970 r., 41 lat temu do spieszących do swych codziennych zajęć zwykłych ludzi strzelało wojsko i milicja. Zginęli ludzie, bo mieli odwagę upomnieć się o swoje prawa do wolności i do godności. W świadomości i pamięci bardzo wielu gdynian jest tamten czarny czwartek, wielka niezabliźniona jeszcze rana; ofiara przelanej krwi, katowani i poniżani na ulicach miasta gdynianie".  Jednocześnie Prezydent Wojciech Szczurek  podkreślił, że jednak ich śmierć nie była daremna, bo teraz żyjemy w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce.  

Żaden z naszych przedstawicieli nie wspomniał o tym, że 30 listopada odbyło się kolejna rozprawa w procesie winnych masakry robotników w Grudniu 1970 r., ani o apelu Lecha Wałęsy zeznającego w charakterze świadka. Nasz były prezydent, laureat pokojowej nagrody Nobla nie tylko wyciągnął rękę do oskarżonego Stanisława Kociołka, również zaapelował: „ aby być mądrym i dobrze postępować. Potrzebna jest amnestia, bo sprawy są skomplikowane i nie do rozliczenia. I o to wnioskuję też do sądu” "Apelujmy o amnestię, bo tego nie da się dobrze rozliczyć" - mówił Wałęsa po zeznaniach. "Zostawmy rozliczenia panu Bogu".

 Zwróciłam też uwagę, w jaki sposób sformułowana jest informacja  PAP: „W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni.” Ale w Gdyni użyto broni bynajmniej nie podczas demonstracji! Nie strzelano do ludzi walczących, strzelano do idących do pracy! Do tych, którzy posłuchali apelu Kociołka, żeby podjąć normalną pracę! Dlaczego to zostało wykasowane, ma zniknąć ze świadomości?   Ponadto proszę zwrócić uwagę: „Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni”.  Czy to nie jest  wytłumaczenie, usprawiedliwienie?

Wróciłam z tych obchodów z poczuciem upokorzenia, z poczuciem klęski właściwie. Cały czas mam w głowie pytanie, czy rzeczywiście śmierć tych ludzi nie była na darmo? Czy naprawdę żyjemy w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce, skoro od 41 lat nie możemy się doczekać ukarania winnych, skoro nadal nie możemy czuć się bezpiecznie i skoro nadal prawa ludzi pracy są deptane? Czy naprawdę w poczuciu godności możemy znosić zachowanie Wałęsy, który podczas rozprawy brata się z oskarżonym Kociołkiem i apeluje, aby dać już spokój oskarżonym i całej sprawie?

 Czy w ogóle jest jeszcze jakaś sprawa z Grudniem?    

 

Zdjęcie Wałęsy i opis rozprawy: http://dzieje.pl/aktualnosci/walesa-trudno-rozliczyc-winnych-grudnia-1970-r

                                                                Autorka:  Danutta

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika kajka

1. Poczucie klęski to jest to, co odczuwa wielu

Mam to samo odczucie, te obchody grudniowe są coraz smutniejsze - w grudniu 70 i grudniu 81 krew przelana została na darmo!!!!!.

Nie mamy wolnej i demokratycznej Polski, jak mówią mówcy. To kłamstwo.
Naród nadal jest upokarzany, okradany, zrobiono z Polaków najemnych pracowników dla obcego kapitału.
Rządzą ci sami ludzie z PRL-u, te same służby specjalne, przefarbowani na kapitalistów, liberałów i europejczyków.
ONI mają ciągle władzę i polityczną i ekonomiczną, sądowniczą i medialną.
Winni morderstw Polaków nie zostali i nie zostana osądzeni.
A my od 41 lat w każdą rocznicę mówimy, że będziemy sie domagać sprawiedliwości.
Jak widać mówienie, czy wołanie o sprawiedliwośc nic nie daje.
ONI śmieją się nam w twarz i mówią, a krzyczcie sobie....
A my obchodzimy każdego roku kolejną rocznicę.....i może niedługo doczekamy się tego samego.
To, że tak jest, świadczy o złamanym kręgosłupie narodu polskiego, o wyzuciu większości Polaków z patriotyzmu. To dzieki nim mamy antypolską władzę, takiego wyboru dokonują.
Wrogom patriotyzmu polskiego, wrogom Polaków udało się - to ONI odniesli sukces.

To wstyd i hańba dla nas.

Marsz 13 grudnia był tą właściwą formą obchdów i takie marsze muszą się powtarzać i nie tylko raz w roku - musimy protestować, musimy walczyć o polską władzę, chociażby właśnie na pamięć dla zamordowanych w polskich grudniach.

avatar użytkownika Polaczek

2. @Kajka

To nie nowość. Nadstawianie policzka nikomu nie służy. Polecam całość :

http://sztafeta.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=3303:sen...

List nr 1

Okres Demokracji w Polsce.

Podczas okupacji hitlerowskiej w roku 1943 dn. 22 lipca zawiązuje się Rząd Polski w Rosji Sowieckiej. Całkowity wpływ na Polskę ma Rosja Sowiecka – chce Naród Polski doprowadzić do stanu – gdzie człowiek jest pozbawiony wszelkiej etyki i uczuć, zasad człowieczeństwa i religii.

Polacy obecnie przeżywają ciężki stan – część społeczeństwa polskiego uznaje i uwielbia Rosję, druga część dąży do uniezależnienia się kompletnie od wpływów Rosji Sowieckiej.

Będziemy dążyć do usamodzielnienia Państwa polskiego tak nam dopomóż Bóg.

Pisał Józef Bauer urodził się w Równem 31.III.1908 na Wołyniu.

Pisało nas troje

Basia Pieczerak – panna

Wanda Dyzyng – wdowa mąż jej zamordowany przez Niemców w Oświęcimiu

Józef Bauer – żonaty

List nr 2

Może po latach ...................... ta kartka trafi do rąk ludzkich. Będzie już może inaczej na świecie. I zdziwi Cię nieznany znalazco kto to zostawił. (Wandtka – szukaj jej kartki). Było nas troje. Wandtka, Józek, Basia. Pracujemy w tym biurze, w hucie Stalowa Wola. I tylko na gruzach tego budynku znajdziesz tę kartkę.

Będziesz albo zbłąkany wędrowcem, włóczęgą, lub też naukowcem. Natura ludzka lubi tajemnice. Nas nie będzie wśród żyjących. Może zginiemy w tej wojnie, która nas czeka jeszcze?

Nie mamy w kraju już hitlerowców, którzy nas gnębili. Mamy „przyjacieli” którzy równie dobrze obchodzą się z nami i dają się we znaki. Polska podziemna powstaje znowu. I będziemy znowu walczyć o niepodległość naszej Ojczyzny. Głupcy nie mogą nami rządzić. Już i tak w kraju panuje nędza.

Nie wiem jakiej narodowości będziesz, jeśli Polakiem to zrozumiesz tę ogromną tęsknotę za zupełną prawą wolnością i spokojem. Te ciągłe wojny w naszym kraju stwarzają tylko nędzę.

Więc nieznany znalazco, wszyscy troje życzymy Ci z głębi serca dużo, dużo szczęścia i radości w życiu. Jeśli jesteś chrześcijaninem to westchnij do Boga za naszą trójkę.

Basia

Stalowa Wola 28.VII 1947r.

List nr 3

Praca w firmie szła normalnym trybem. Aż tu pewnego dnia przyszli murarze, wybili otwór w ścianie, aby wstawić nowe drzwi. Pokusiło nas, aby wsunąć do pustaka kartkę z paroma zdaniami. Kto ją znajdzie? I co Wam napisać? Mamy od trzech lat Wolną Polskę. Po długich latach gnębiącej okupacji, doczekaliśmy się. Polska Wolna, Demokratyczna, suwerenna. Tak jest na piśmie. A w praktyce? Zarobki mamy jak przed wojną. Sumarycznie więcej, ale cóż z tego kiedy ceny są tak na wszystko wygórowane, że ledwo wiążemy koniec z końcem. Nic nas nie cieszy. Czekamy znów Wyzwolenia. Tym razem ze szponów peperowców i spod wpływu Rosji Sowieckiej. Nie takiej Polski oczekiwaliśmy. Chcemy Polski naprawdę sprawiedliwej.

Pisało nas troje:

Basia – panienka

Józek – żonaty

Wandtka – wdowa

Wszyscy jesteśmy młodzi, ale gdy kartkę tę będzie ktoś czytał, nas już na pewno nie będzie.

Anno Domini 1947 lipiec.

Dnia 29. lipca 1947 roku

(tu odręczny podpis J. Bauer)

P.S. Szybko pisałem bo ścianę mają zamurować i dyskretnie włożyć bobyśmy się mogli do więzienia dostać

Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?