Ocalić od zapomnienia, zbrodnie komunistyczne bez kary, bohaterscy Polacy bez godnego pochówku i spotkanie Blogmedian

avatar użytkownika Maryla

Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę,

Gorzko, gdy w imię ojczyzny mordują bohatera.

komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski
dowódca baterii im.Heliodora Laskowskiego,
przez 32 dni kampanii 1939 roku bronił Helu przed przeważającymi siłami niemieckimi.
Fałszywie oskarżony i stracony 16 grudnia 1952 r.
W stulecie urodzin 22 września 2007 r.
Muzeum Obrony Wybrzeża stowarzyszenia "Przyjaciele Helu"
im. kmdr.por.Zbigniewa Przybyszewskiego


Lokalizacja:
Na stanowisku nr 4 bat.Laskowskiego (po wojnie nr 203)

Przybyszewski     Przybyszewski

Honor marynarki został splamiony przez nieodwracalny krok mordu sądowego popełniony na wychowankach, byłych podwładnych admirała, współobrońcach Helu. Tego admirał nigdy nie zapomniał - stwierdził swego czasu syn Unruga. - Zgodnie z jego wolą i honorem powrót, oficjalny pogrzeb w Polsce jest jedynie możliwy, jeśli uprzednio lub równocześnie zostaną podobnie uczczeni jego koledzy, oficerowie Marynarki Wojennej RP, którzy niewinnie straceni lub zmarli w więzieniu, a następnie pośmiertnie zrehabilitowani, mają prawo do pamięci Narodu - podkreślał.
Zmarły admirał oczekiwał ustalenia winnych i ich osądzenia oraz ekshumacji komandorów: Zbigniewa Przybyszewskiego, Jerzego Staniewicza oraz Stanisława Mieszkowskiego skazanych w latach 50. jako ofiary rzekomego spisku w wojsku, a także uroczystego ich pochowania na Powązkach.
- Kwestia przeniesienia zwłok wiceadmirała Józefa Unruga z Montrésor na cmentarz Marynarki Wojennej na Oksywiu będzie (ewentualnie) aktualna dopiero po ekshumacji zwłok trzech komandorów na Łączce i po spełnieniu kilku warunków, które postawił admirał przed swoją śmiercią - podkreśla Mieszkowski.

http://blogmedia24.pl/node/50789

W sobotę byłam na XX Targach Ksiązki Historycznej w Arkadach Kubickiego. Gdyby nie chęć spotkania z autorem jednej z książek prezentowanych na Targach, nie za bardzo mi się chciało jechać tego wietrznego, szarego listopadowego dnia do Warszawy z mojej cichej wsi pod Mogielnicą. Logistycznie wyprawa zakończyła się pełnym sukcesem, udało mi się przebić przez wykopki Bufetowej, a samochód zaparkowany tylko kilometr od Zamku Królewskiego poczytałam jako dobrą wróżbę. I słusznie. Wrażenia z samych targów bardzo budujące, ponad 200 wydawców ksiązki historycznej, oblegane mikroskopijne stoiska , ludzie objuczeni torbami z zakupionymi książkami. Na zewnątrz od strony Wisły ustawiony był namiot , a na błoniu potykali się na miecze zapaleńcy rekonstruktorzy . Widoczna reklama Gościa Niedzielnego i ciagnące wciąż tłumy. Wystawa trwała cztery dni od 24-27.XI. otwarta w godzinach 10-18.00.

Byłam mocno zbudowana tymi tłumami ludzi interesujących się historią. Nie byłam w stanie obejrzeć całej oferty wydawniczej, zaglądałam ludziom oblegającym stoiska zza ramion i poszłam na łatwiznę, czyli zaopatrzyłam się w katalogi publikacji historycznych Klubu Miłosników Książki Historycznej i Porozumienia Wydawców Ksiązki Historycznej. A wszystkie te przyjemne wrażenia zawdzięczam blogerowi @kazef, który podpisywał na targach swoją nową książkę „Bohater obrony Helu. Kmdr por. Zbigniew Przybyszewski. 1907-1952”. To już druga książka Krzysztofa Zajączkowskiego, pasjonata i wiceprezesa Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.

Pierwszą książkę "Lekarz z Westerplatte . Major Mieczysław Mikołaj Słaby.1905-1948" dostałam od Krzysztofa i mam w swoich zbiorach. Dzisiaj zaczęłam czytać, a raczej przeglądać wyrywkowo, ksiązkę o kmdr por. Zbigniewie Przybyszewskim i już wiem, że będzie to ponownie podróż do II RP, przeżywanie z bohaterem i jego rodziną kształtowania się postawy, która jest dla nas, wychowanych w PRL niedościgłym wzorem poczucia honoru, obowiązku wobec Ojczyzny i podwładnych, tak niebezpiecznych dla utwalaczy władzy ludowej, że opłaconej przez sługi nowego okupanta kulą w potylice i pochówkiem na śmietnisku. Bardzo bogate źródła ze zbiorów rodzinnych i archiwów. Historia, która pozwala zrozumieć, dlaczego zbrodniczy aparat nadzorowany z Kremla ścigał i mordował wszystkich tych wspaniałych Polaków. Dlaczego dzisiaj w Polsce społeczeństwo nadal nic nie wie o zbrodniczych korzeniach władzy i dokonuje takich, a nie innych wyborów.

 

 

 

Miłość do Ojczyzny i jej historii jest pasją. Jak to dobrze, że są wśród nas pasjonaci. Dzieki temu "nie zginie" i przetrwa pamięć i będziemy się wciąż upominać o prawdziwą historię naszego Narodu.

Mam nadzieję, że powstaną kolejne książki o "Zołnierzach Wyklętych" . Zarażajmy nasze dzieci i wnuki tą pasją, która się nazywa "Polska, Nasza Ojczyzna".

Bogaty fotoreportaż z XX Targów mozna znaleźć na portalu FRONDA

Jan Bodakowski

http://forum.fronda.pl/forum/pokaz/id/76952

http://forum.fronda.pl/forum/pokaz/id/76989

http://forum.fronda.pl/forum/pokaz/id/76995

 

 

MUZEUM OBRONY WYBRZEŻA W HELU

Jest to jedno z najmłodszych muzeów militarnych działających w kraju.
Powstało w latach 2005 – 2006 dzięki garstce zapaleńców z Sekcji Militarnej Stowarzyszenia „Przyjaciele Helu”, którzy za cel postawili sobie ochronę przed dewastacją unikalnych obiektów militarnych budowanych od lat dwudziestych do sześćdziesiątych ubiegłego stulecia.

9 maja 1945 roku – tuż po zakończeniu II Wojny Światowej, Hel poddał się i teren dawnego Rejonu Umocnionego Hel zajęło Wojsko Polskie. Zastało tam wielką mnogość obiektów militarnych budowanych od lat dwudziestych, aż do końca wojny. Największe z tych budowli  – to 6 obiektów pozostałych po zdemontowanej mamuciej baterii niemieckiej 406 mm Schleswig Holstein – dwa magazyny, trzy stanowiska artyleryjskie i wieża kierowania ogniem.

Wojsko przez lata ze zmiennym powodzeniem usiłowało zagospodarować te obiekty. Magazyny amunicyjne wykorzystano jako magazyn różności, w stanowisku „Anton” zainstalowano centralę łączności Marynarki Wojennej, w stanowisku „Bruno” na jakiś czas urządzono wojskową strzelnicę, w stanowisku „Cezar” umieszczono „ściśle tajny wojskowy skład marchwi i ziemniaków”, dla wieży kierowania ogniem nie znaleziono zastosowania.
Obiekty te pozostawały przez lata niedostępne dla zwiedzania i były znane, poza osobami uprawnionymi, tylko garstce grzybiarzy i ciekawskich dzieciaków, którzy odważali się wedrzeć na tereny woskowe i byli od czasu do czasu wyłapywani i straszeni konsekwencjami.

Bunkier
W miarę jak wojsko od kilkunastu lat zaczęło redukować swoją liczebność na terenie Helu tereny te przestały być pilnowane i rozpoczęła się rabunkowa dewastacja wszystkiego, co dało się sprzedać na złom. Najbardziej ucierpiała wieża i porzucone, otwarte stanowisko „Bruno” – wycięto niemal wszystkie elementy metalowe, wyrwano instalacje, zanieczyszczono pomieszczenia i korytarze. Powstał istny tor przeszkód dla pojawiających się coraz liczniej prawdziwych miłośników militariów, a nie złodziei żyjących z ich sprzedaży.

Doszło do tego, że widząc postępująca dewastację i znikanie z dnia na dzień bezcennego, niepowtarzalnego wyposażenia bunkrów, grupka osób związana z Sekcją Militarną Stowarzyszenia „Przyjaciele Helu” zaczęła samowolnie demontować i ukrywać elementy wyposażenia, by choć doraźnie uchronić je przed bezpowrotnym zniszczeniem. Także dzięki ich staraniom, przedwojenne polskie budowle militarne oraz stanowiska Baterii Schleswig-Holstein udało się wpisać do rejestru zabytków, co niestety w żaden sposób nie zwiększyło możliwości ich praktycznej ochrony.

 

 

Wieża
Nadszedł rok 2006 i dzięki wejściu Polski do Unii i odważnemu pomysłowi Burmistrza Helu, Mirosława Wądołowskiego udało się wprowadzić w życie nierealny zdawałoby się plan Sekcji Militarnej – opracowano projekt renowacji stanowiska Bruno i wieży kierowania ogniem i uzyskano na ten cel pieniądze z Unii Europejskiej.

W tym czasie zdewastowane bunkry pokrywała splątana dzika roślinność, wewnątrz działobitni stanowiska Bruno rosły niemal 60-letnie drzewa, nie było wody, prądu czy nawet przyzwoitej drogi dojazdowej. Sytuację utrudniał dodatkowo fakt, że dwa remontowane obiekty leżą po przeciwnych stronach ruchliwej, helskiej szosy, co spowodowało znaczny wzrost kosztów na ogrodzenie i instalacje. Twórcy i realizatorzy projektu borykali się z pojawiającymi się w miarę postępów prac problemami – sytuacja była tak nietypowa, że nikt nie mógł przewidzieć do końca jak będą docelowo zagospodarowane te obiekty i jak w związku z tym wykonywać poszczególne prace. Na stropie stanowiska „Bruno” wykonano izolacje przeciwwilgociową, ponownie posadzono rośliny w nowej warstwie gleby. Zrobiono instalacje elektryczne i alarmowe, odtworzono i zainstalowano drzwi, okna i ich pancerne zamknięcia. Oprócz renowacji, zamontowano na ich właściwych miejscach ocalałe z kradzieży elementy wyposażenia.

Ekspozycja
Równolegle do prac remontowo-budowlanych i instalacyjnych ruszyły prace organizacyjne przy tworzeniu planów mającego tu powstać Muzeum Obrony Wybrzeża. Niewielka grupka osób, która samorzutnie zajęła się tym problemem, ukonstytuowała się w początku 2006 roku jako Zarząd Muzeum Obrony Wybrzeża i poświęcając swoją pracę, czas, a niejednokrotnie i swoje pieniądze przystąpiła do planowania i przygotowywania wystaw.

Pierwszą ekspozycją całkowicie zaprojektowaną i wykonaną przez ten zespół, była sala poświęcona pamięci bohaterskiego obrońcy Helu, dowódcy baterii cyplowej, a po wojnie tragicznej ofierze bestialstwa wojskowej bezpieki – komandorowi Zbigniewowi Przybyszewskiemu.

1 maja 2006 roku Muzeum otwarto dla zwiedzających i rozpoczął się nieustanny, nieprzerwany potok odwiedzających. Okazało się, że MOW przyciąga niezliczone rzesze zainteresowanych. Popularność zaskoczyła nawet najbardziej optymistycznych spośród jego twórców. Ponieważ wszelkie dochody z biletów statutowo przeznacza się na dalszy rozwój Muzeum i udało się znaleźć wielu sponsorów, zaczęto szybko inwestować w zakupy podnoszące jego standard, jak gabloty, instalacje osuszające, nagłaśniające, komputery itp.
Do rozpoczęcia sezonu letniego 2006 otwarto szereg dalszych ekspozycji dzięki współpracy wielu entuzjastów traktujących współpracę z MOW jak swojego rodzaju najwspanialsze hobby. Oddano do zwiedzania gabinet wyposażony w wykopane na Helu przedwojenne narzędzia lekarskie, odtworzono wyposażenie i funkcjonalność kilku pomieszczeń, pokazano historię powstania dział największego kalibru, które kiedyś się tu, w Helu znajdowały. Tuż przed samym sezonem udostępniono dla publiczności dużą, dokumentalną wystawę „32 dni obrony Helu” i kilka wystaw czasowych otrzymanych spoza muzeum.

Ekspozycja
A co z pozostałymi obiektami? Magazyny i stanowisko „Anton” wciąż są obsadzone przez wojsko, stanowisko „Cezar” będące dalej formalnie własnością wojska, jest opuszczone i niezabezpieczone należycie, pozostawione na pastwę losu…

Przez okres zimowy w otwartym tylko kilka godzin dziennie muzeum trwa cały czas wytężona praca nad nowymi ekspozycjami. Mimo tzw. martwego sezonu nie było dnia bez odwiedzających, a częstokroć musieliśmy odprawiać z kwitkiem osoby, które już po zamknięciu pojawiały się w rejonie MOW. Istniejące wystawy były przenoszone i rozbudowywane. Powstało wiele całkowicie nowych wystaw, a do rozpoczęcia kolejnego sezonu letniego przybędzie jeszcze nowych ekspozycji, będących nieustannie w przygotowaniu. Nowe wystawy znajdą swoje miejsce także w wieży kierowania ogniem. Działa już wystawa „Ciekawostki artyleryjskie”, oraz wystawa o Morskim Dywizjonie Lotniczym zilustrowana wspaniałymi modelami wodnosamolotów. Powstała nowa, bardzo ciekawa ekspozycja „medycyna w wojsku”, znacznie rozbudowała się ekspozycja łączności. Pomieszczenia zostały zradiofonizowane, co pozwoli m.in. na stworzenie w Muzeum tła dźwiękowego. W wieży kierowania ogniem wyeksponowano ogromna mapę półwyspu helskiego, a w 2008 roku otwarto stałą, dwuczęściową wystawę poświęconą znakomitemu maryniście, wykładowcy i wspaniałemu człowiekowi – kapitanowi Karolowi Olgierdowi Borchardtowi – autorowi niezapomnianego „Znaczy Kapitana”.
Muzeum Obrony Wybrzeża stało się nową atrakcja turystyczną Helu i kopalnią wiedzy historycznej o czasach minionych – choć tak bliskich sercom większości Polaków.

*Wladyslaw "Valle" Szarski jest wicedyrektorem Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu

Zobacz stronę  Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu: www.helmuzeum.pl

http://www.port21.pl/mesa/article_1708.html

Zespół Byłych Więźniarek Okresu Stalinowskiego, Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie i Dyrektor Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów mają zaszczyt zaprosić rodziny osób straconych w więzieniu mokotowskim na uroczystą Mszę świętą w ich intencji, celebrowaną przez Kazimierza kardynała Nycza oraz księdza prałata Józefa Maja.

Nabożeństwo zostanie odprawione 27 listopada 2011 r. (niedziela) o godz. 12:00 w kaplicy więziennej przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie.

Ze względu na niewielkie rozmiary kaplicy zmuszeni jesteśmy ograniczyć zaproszenia do najbliższych członków rodzin. Osoby (rodziny) zainteresowane wzięciem udziału w uroczystości uprzejmie prosimy o nadesłanie potwierdzenia na adresy mailowe:

jacek.pawlowicz@ipn.gov.pl,

magdalena.duber@ipn.gov.pl,

magdalena.merta@ipn.gov.pl

lub telefonicznie: 22 860 70 50, 22 860 70 48,  22 860 70 47.

Ze względu na szczególne wymogi bezpieczeństwa prosimy o zabranie ze sobą dowodów osobistych.

źródło IPN

 

11 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. 9 grudnia o 17.00 Kraków

Kraków:  

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. komandor Stanisław Mieszkowski też czeka na osobiste wspomnienie

Zamordowanych komandorów skazano na zapomnienie?
-
W Marynarce Wojennej PRL pod kierownictwem Czerokowa, Winogradowa,
Studzińskiego i Janczyszyna dobrze pilnowano przez lata, aby nie ukazała
się w publikacjach najmniejsza wzmianka i bodaj jedno zdjęcie, na
którym można by dopatrzyć się któregoś ze straconych czy choćby tylko
więzionych komandorów. Z czasem, w miarę odchodzenia zbrodniczego
garnituru i gorliwych potakiwaczy, zaczęto pisywać o komandorach -
ofiarach terroru komunistycznego na Wybrzeżu. Przydzielono więc im,
odebrane wprzódy drugorzędnym i nikomu nieznanym komunistom, trzy
czwartorzędne ślepe uliczki na gdyńskim Grabówku. Poświęcono na
odrzwiach oksywskiej uczelni niewielką i mało czytelną granitową
tabliczkę. W rogu cmentarza redłowskiego nawet sprokurowano w sposób
amatorski bardzo brzydki i tandetny zbiorowy lastrykowy nagrobek.

A w Warszawie?
-
Wydawać by się mogło, że wraz z ponownym ukoronowaniem orła w godle i
wyekwipowaniem go w złocony manicure sytuacja powinna zmienić się
diametralnie. Ale już pierwsza poważniejsza propozycja uczczenia w III
Rzeczypospolitej konkretnych postaci, a mianowicie wniosek historyka
wojskowości o pośmiertne awanse i odznaczenia choćby tylko dwudziestu
straconych oficerów, przepadł w czeluściach biurek ministerstwa obrony. I
to przepadł, jak dotychczas, bezpowrotnie. Już dobrych kilkanaście lat
temu, za radą ówczesnego szefa Sztabu MW admirała Ryszarda Łukasika,
przypominałem o tym wniosku gen. Romanowi Harmozie z Wydziału Kadr MON, a
następnie już tylko w odniesieniu do trzech komandorów ówczesnemu
ministrowi ds. kombatantów Jackowi Taylorowi. Jak dotąd, wciąż bez
widocznego skutku"....

Minęły
przecież dwie dekady w wolnej III Rzeczypospolitej. Dokonały się nawet
na obcej ziemi ekshumacje polskich oficerów z mogił katyńskich. Myślę,
że już najwyższy czas, by przeprowadzić również ekshumacje polskich
oficerów Marynarki Wojennej... u siebie (!). Dążę do tego od przeszło
pół wieku. I nadal będę za tym obstawał, ażeby wreszcie odnaleziono
dowody na pochówek w tym miejscu wybitnych Polaków i obrońców jej
niepodległości - ofiar terroru komunistycznego w Priwislei, wciąż
jeszcze... skazanych na zapomnienie.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110808&typ=po&id=po13.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Wieczna cześć i chwała, poległym niezwyciężonym.

Z wyrazami szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

4. na stoisku IPN wystawiono

oprócz prac naukowych, komiksy i gry poświęcone historii Polski. I  znów Zajączkowski, ale nie Krzysztof :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Nie tylko Łączka Część

Nie tylko Łączka

Część żołnierzy, których nazwiska figurują na
tablicach Kwatery na Łączce na warszawskich Powązkach, w rzeczywistości
może spoczywać na cmentarzu Bródnowskim.

Takich
ustaleń dokonał Tadeusz Marian Kostewicz, prezes Społecznego Komitetu
"Pamięć i Trwanie", który poświęcił się poszukiwaniom pochówków ofiar
represji komunistycznych. Historycy przyznają, że to możliwe. Źródeł
pozwalających poznać dane personalne wszystkich więźniów politycznych
skrycie pochowanych na Powązkach ciągle brakuje. Tadeuszowi Marianowi
Kostewiczowi, kombatantowi, żołnierzowi Armii Krajowej, udało się
podczas wieloletnich poszukiwań odkryć aż 220 miejsc pochówków osób
zamęczonych w latach 1944-1956, pochowanych na cmentarzu Bródnowskim.
Jednym z nich jest kwatera uznana za mogiłę wojenną, na której
wzniesiono pomnik Więźniów Politycznych Straconych w latach 1944-1956.
Według Kostewicza, kilkanaście osób, których nazwiska widnieją na
tablicach Kwatery na Łączce na Powązkach Wojskowych, spoczywa w
rzeczywistości na cmentarzu Bródnowskim. Pięć było już ekshumowanych.
Wyniki badań Kostewicz opublikował w książce "Mogiły straconych na
Bródnie: przywracanie pamięci" wydanej w 2002 r. przez Społeczny Komitet
Budowy na Cmentarzu Bródnowskim Pomnika Więźniów Politycznych
Straconych w latach 1944-1956.
Jego zastrzeżenia podzielają badacze
miejsc polskiej martyrologii. Witold Mieszkowski, którego ojciec,
komandor Stanisław Mieszkowski, prawdopodobnie jest pochowany na Łączce,
potwierdza, że lista nazwisk na tablicach kwatery powązkowskiej może
nie odzwierciedlać precyzyjnie sytuacji. - Oczywiście jest możliwe, że
kilkanaście osób umieszczonych na tablicach pomnika na Powązkach
spoczywa na cmentarzu Bródnowskim. Przecież nie mieliśmy absolutnie
żadnego źródła, które mówiłoby, że są one pochowane właśnie na Łączce.
Takich dokumentów nie ma. Nawet nie wiemy, czy wszystkie osoby, które
były rozstrzelane w więzieniu mokotowskim, zostały pochowane na Łączce.
Więc nie można tabliczek na pomniku kojarzyć jednoznacznie z miejscem
pochówku - mówi Mieszkowski. Wskazuje, że Społeczny Komitet Budowy
Pomnika Niewinnie Straconych w Warszawie 1945-1956, którego był
wiceprezesem, przy dostarczaniu nazwisk na tabliczki posłużył się m.in.
wynikami badań nieżyjącego już dr. Tadeusza Swata, historyka, który
opublikował listę w książce "Niewinnie straceni 1945-1956" wydanej przez
Fundację Ochrony Zabytków w 1991 roku. - Jej odpis musi być w więzieniu
mokotowskim. Na pewno był to spis, wedle którego wykonywano pierwszą
część tabliczek. Niestety, nie wiem, czy i gdzie zachowała się spuścizna
naukowa po dr. Swacie - tłumaczy Mieszkowski. Dodaje, że tablice nie
były robione jednorazowo, "ale od 1992 r. stale dochodziły, każdego roku
w dzień Wszystkich Świętych". - Więc musiały być sporządzone na
podstawie różnych źródeł - twierdzi Mieszkowski.
Adam Siwek,
naczelnik wydziału krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa,
zaznacza, że lista nazwisk umieszczonych na pomniku na Łączce ma
częściowo znaczenie symboliczne. - Przy tej skali zacierania śladów i
niszczenia dokumentów zawsze pozostaje pewien margines błędu. Więc jest
bardzo prawdopodobne, że może się zdarzyć, że miejsce pochówku jest inne
- przyznaje Siwek. Jego zdaniem, upamiętnienie na Łączce ma charakter
bardziej symboliczny. - Brakuje potwierdzenia, że rzeczywiście wszystkie
te osoby są tam pochowane, dopóki nie rozpoczniemy prac czysto
archeologicznych. Myślę, że są one niezbędne, żeby zweryfikować te
informacje - konkluduje.
Na terenie Kwatery na Łączce miały miejsce
skryte pochówki pomordowanych przez Informację Wojskową w latach
1945-1956. Według szacunków może tam spoczywać blisko 250 osób, głównie
wojskowych. Ich symboliczną listę, umieszczoną na pomniku, opublikował
"Nasz Dziennik" w numerze z 25-26 czerwca 2011 roku. W żadnym wypadku
nie należy utożsamiać umieszczonych tam nazwisk z miejscem pochówku.

Jacek Dytkowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111128&typ=po&id=po23.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Rozmowa z Witoldem Mieszkowskim i Zbigniewem Przybyszewskim

7 czerwca 2013 roku na Powązkach Wojskowych odbyło się uroczyste pożegnanie szczątków polskich patriotów pomordowanych przez ubeckich oprawców, których ciała pochowano w miejscu nazwanym dziś "Łączką".

Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Witoldem Mieszkowskim (synem komandora Stanisława Mieszkowskiego) i Zbigniewem Przybyszewskim (wnukiem komandora Zbigniewa Przybyszewskiego). Wywiad przeprowadziła Monika Beyer, która jest również autorką zamieszczonych w galerii zdjęć.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. "Spisek komandorów". W PRL

"Spisek komandorów". W PRL rozstrzelano oficerów, by po 4 latach ich uniewinnić
21 lipca 1952
roku Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie "spisku
komandorów", których oskarżono o "usiłowanie obalenia przemocą władzy
ludowej". Trzej oficerowie zostali rozstrzelani, a reszta na długie lata
trafiła do więzienia.
Siedmiu oficerów wcześniej służyło w Wojsku Polskim - w 1939 r. brali
udział w obronie Helu. Po zakończeniu II wojny światowej wrócili
do czynnej służby w Marynarce Wojennej, w której zaczęli zajmować
wysokie stanowiska w morskich siłach zbrojnych.Wtedy też zarzucono im działalność dywersyjną i szpiegowską. Przez kilka
miesięcy oficerowie byli torturowani - niektórzy załamali się
psychicznie i przyznali do winy. Później, podczas procesu, wycofali
swoje zeznania. Jak twierdzili, były one wymuszone podczas tortur.
Na Mokotowie rozstrzelano mdr por. Stanisława Mieszkowskiego, kmdr por.
Zbigniewa Przybyszewskiego i kmdr Jerzego Staniewicza. Do więzienia
skazano kmdr Roberta Kasperskiego, kmdr por. Kazimierza Kraszewskiego,
kmdr por. Wacława Krzywieca oraz kmdr Mariana Wojcieszkę.

4
lata po wyroku Marian Rybicki, prokurator generalny, wysłał listy
do rodzin tych oficerów, którzy zostali skazani na śmierć. Zawiadomił
w nim, że po ponownym rozpatrzeniu sprawy Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił
swój wcześniejszy wyrok, który skazywał ich na karę śmierci. "Oznacza
to całkowitą rehabilitację męża Obywatelki" - pisał Rybicki.

Ci
oficerowie, którzy trafili do więzienia, zostali po czterech latach
uwolnieni. Mdr por. Wacław Krzywiec zmarł przed tym, jak ogłoszono jego
niewinność, na początku 1956 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. "Łączka" od przyszłego


"Łączka" od przyszłego roku?


Prace nad badaniem szczątków ofiar komunizmu na
"Łączce" zostaną wznowione na początku przyszłego roku, po uprzednim
przeniesieniu stamtąd grobów z lat 80.- zapowiedział prezes IPN Łukasz
Kamiński na posiedzeniu sejmowej komisji Komisja Sprawiedliwości i Praw
Człowieka.

Kamiński liczy, że przy sprawnym
przeprowadzeniu procedury przez Urząd Wojewódzki IPN byłby w stanie
przenieść groby na początku przyszłego roku, uwzględniając ustawowe
terminy na negocjacje. - Wtedy będziemy mogli zakończyć prace
poszukiwawcze, a Panteon Narodowy będzie mógł objąć całość kwater Ł1 i
Ł2 - dodał Kamiński.


Niedawno Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ogłosiła pierwszy projekt listy nazwisk, które znajdą się w Panteonie Narodowym
na "Łączce". Na liście znalazły się nazwiska wszystkich osób straconych
w warszawskich więzieniach w latach 1944-56. Było ich w sumie 321, a
bohaterowie mieszali się tam z pospolitymi przestępcami, hitlerowskimi
zbrodniarzami, czy okupacyjnymi kolaborantami. Lista wzbudziła wiele
kontrowersji.


Kamiński podkreślił, że Rada Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa zwróciła się do IPN o zweryfikowani tej listy,
tak, aby Panteon upamiętniał tylko tych, którzy na miano bohaterów
zasługują.


- Prace nad weryfikacją tej listy
zostały zakończone - IPN bierze za nią odpowiedzialność, że te nazwiska,
które przekażemy do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, będą to
nazwiska osób, co do których nie ma wątpliwości, że zasługują na
najwyższe polskie godności i wyjątkowe miejsce w polskiej pamięci -
dodał.



Apel Polonii o wstrzymanie budowy Panteonu Żołnierzy Wyklętych

Przedstawiciele Polonii z całego świata domagają się wstrzymania
budowy Panteonu Żołnierzy Wyklętych na Warszawskich Powązkach. Rada Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa, mimo sprzeciwu rodzin żołnierzy niezłomnych,
kontynuuje prace. O sprawie poinformował portal „wPolityce”.

W liście skierowanym do
Krzysztofa Kunerta, sekretarza rady, przedstawiciele Polonii chcą
wstrzymania budowy Panteonu do czasu zakończenia ekshumacji wszystkich 
bohaterów narodowych.

Od dawna domaga się tego Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”. Dziś nie ukrywa zadowolenia z tak dużego poparcia.

- Tak
solidarny sprzeciw w sprawie tej budowy jest potrzebny. Może pan
minister wreszcie zobaczy, że działa na własną rękę – że działa niemal
samowolnie, przy bardzo skąpym poparciu tylko drobnej części rodzin,
natomiast większość rodzin łączkowych i większość Polaków jest przeciwna
jego budowie. Trzeba się domagać, dołączając do tego protestu Polonii,
aby pan minister Kunert jak najszybciej wstrzymał prace. Czekamy na
wielki narodowy panteon, który będzie zbudowany na terenie całej łączki,
czyli dzisiejszych kwater „Ł” i „Ł 2”
– podkreśla Tadeusz Płużański.

Polonia z bólem przyjęła także listę
nazwisk, która ma się znaleźć się w Panteonie. Zwraca uwagę, że obok
nazwisk polskich bohaterów planowane jest umieszczenie nazwisk członków
UPA, zbrodniarzy niemieckich i pospolitych przestępców.





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Czy to „Krakus”? IPN odnalazł

Czy to „Krakus”?

IPN odnalazł na cmentarzu w
Tarnowie-Krzyżu szczątki ofiary represji komunistycznych. Jest to
prawdopodobnie Antoni Trzepla, żołnierz WiN

zdjęcie

Mogę potwierdzić, że na głębokości ok. 1,5
metra na terenie cmentarza komunalnego w Tarnowie przy ul. Krzyskiej
kwatera nr 12 pod pochówkiem z 1976 r. odnaleźliśmy szczątki mężczyzny –
mówi nam prof. Krzysztof Szwagrzyk z Samodzielnego Wydział Poszukiwań
IPN.

– Trwają w tej chwili prace medyczne, antropologiczne przy oględzinach
szczątków. Możemy już w tej chwili z całą pewnością potwierdzić, że w
czaszce człowieka znajdujemy ślady po kuli, jest otwór wlotowy i
wylotowy. Wszystko to wskazuje jednoznacznie na to, że jest to kolejna
ofiara komunizmu. Zabezpieczony jest materiał genetyczny, który
ostatecznie potwierdzi, że są to szczątki poszukiwanej przez nas ofiary –
podkreśla badacz.

Na to miejsce pochówku Trzepli wskazywały dokumenty.

– W toku ustaleń i kwerendy w dokumentacji cmentarza natrafiono na
zapis, który mówił, że w konkretnym grobie nr 145 w kwaterze 12, po
egzekucji 16 czerwca 1948 r. w więzieniu Antoniego Trzepli, następnego
dnia został on pochowany – tłumaczy Marcin Kasprzycki z krakowskiego
oddziału IPN.

Historyk dodał, że kwaterę uznano już za grób wojenny, ale na
identyfikację szczątków trzeba będzie poczekać kilka miesięcy.

Antoni Trzepla ps. „Krakus” pochodził z Krakowa. Był żołnierzem AK. Po
zakończeniu nie ujawnił się i walczył w oddziale WiN. Po schwytaniu
skazany na trzykrotną karę śmierci. Został stracony w więzieniu w
Tarnowie-Krzyżu.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Witold Mieszkowski: Pogrzeb

Witold Mieszkowski: Pogrzeb może się odbyć jedynie po odnalezieniu i wydobyciu wszystkich szczątków naszych Niepokornych, Niezłomnych, Wyklętych, zagrzebanych potajemnie na całym obszarze "Łączki
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/264035-witold-mieszkowski-pogrzeb-moze...

Moje stanowisko w kwestii godnego pochówku na powązkowskiej „Łączce” mojego Ojca : Komandora Stanisława Mieszkowskiego, zamordowanego przez reżim komunistyczny, którego doczesne szczątki odnaleziono i szczęśliwie zidentyfikowano, jest nieodmienne od lat. Pogrzeb taki, w moim głębokim przekonaniu, może się odbyć jedynie po odnalezieniu i wydobyciu wszystkich szczątków naszych Niepokornych, Niezłomnych, Wyklętych, zagrzebanych potajemnie na całym obszarze „Łączki”.

Termin: 27. września, był już raz wymieniany jako termin pogrzebu, ale z datą roku 2014. i nic się od tej pory, poza wstrzymaniem na „Łączce” prac ekshumacyjnych, nie wydarzyło. Jako jedyny syn jednego z dwóch zidentyfikowanych Komandorów nie otrzymałem dotąd żadnego oficjalnego powiadomienia, że pogrzeb miałby mieć miejsce w tym roku. Od dawna nasza rodzina zamierza w tych dniach wziąć udział w Gdyni, w Festiwalu Filmowym NNW, gdzie m. in. promować będę moją książkę.

W niewielkiej, zachowanej od późniejszych pochówków cząstce Kwatery „Ł” (Ł I. i Ł II.), a mianowicie w kwadracie o wymiarach 18.00 X 18.00 m. postawiliśmy w roku 1991. naszym pomordowanym Ojcom skromny pomnik-mur, który dla potrzeb archeologiczno-ekshumacyjnych został w roku 2013. tymczasowo zdemontowany. Ja osobiście oczekiwałem, że zostanie on niebawem przywrócony. Tymczasem na Łączce, po wstrzymaniu prac ekshumacyjnych (sic!), … już ostatnio, mimo protestów, miejsce naszego pomnika, za sprawą nerwowych działań ROPWiM, zajęła niestety budowa innego obiektu; zdaniem moim mało spójnego pod względem treści i formy.

W kwestiach przestrzennych całego, rozległego terenu „Łączki”, (co najmniej grzebań objętych treścią protokołu Kosztirki), odpowiednio i oficjalnie podniesionego do rangi Panteonu Narodowego, należałoby rozpisać poważny konkurs realizacyjny, a następnie podjąć wieloletnie działania, przywracające tu godność Niepodległej ! Moim zdaniem, jako architekta-urbanisty, poszerzenia będzie wymagał na ten cel, (i tylko na ten cel), obszar Cmentarza Wojskowego od strony Trasy Stefana Kardynała Wyszyńskiego, niezbędny dla pomieszczenia wynikających z owego konkursu, niezbywalnych potrzeb reprezentacyjnych Pierwszej Nekropolii Narodowej.

Witold Mieszkowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl