Pokolenie II Rzeczypospolitej Prof. Witold Kieżun

avatar użytkownika Maryla

Koncepcja i praktyka wychowawcza II Rzeczypospolitej zdała egzamin. Wykształciła większość ludzi o patriotycznej postawie, o silnej tożsamości, odważnych, o jednoznacznie pozytywnej postawie moralnej, a jednocześnie ludzi aktywnych intelektualnie, zainteresowanych rozwojem świata, postępem w każdej dziedzinie. Ludzi zdolnych do ponoszenia najwyższych ofiar, aż do poświęcenia życia dla wartości najwyższego rzędu.
Do zrozumienia tej postawy niezbędna jest znajomość historii II Rzeczypospolitej. Powstała ona na gruzach trzech zaborów jako efekt eksplozji woli wolności, wyrażonej zarówno ruchem Legionów Piłsudskiego, podziemnej Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), zwycięskich powstań - wielkopolskiego, śląskiego - jak i zwycięskiej walki o Lwów. Te bojowe tradycje kształtowały etos walki zbrojnej o wolność.

Żołnierze z cenzusem
Niepodległa II Rzeczpospolita sąsiadująca z dwoma wyraźnie wrogimi mocarstwami przez cały czas swego istnienia znajdowała się w stanie poważnego zagrożenia. Ta groźna sytuacja musiała oczywiście oddziaływać na kształtowanie się modelu wychowania młodego pokolenia, przygotowanie go do obrony niepodległości. W szkołach średnich mieliśmy tzw. przysposobienie wojskowe, naukę musztry, podstawy nauki o broni, a nawet elementy taktyki bojowej. Kończyło się ono obowiązkowym letnim obozem w czasie wakacji po pierwszej klasie liceum.
W 1938 roku uczniowie, którzy np. ze względów zdrowotnych nie mogli w nim uczestniczyć, musieli w zimowe ferie Bożego Narodzenia odbyć dwutygodniowy kurs w regularnych oddziałach wojskowych. Zamiast planowanego wyjazdu na narty spędziłem dwa tygodnie w twierdzy w Modlinie. Punkt zbiorczy był w Warszawie, skąd, już uformowani w czwórki, pieszo przeszliśmy do Modlina. Tam wcielono nas do oddziału rekrutów odbywających obowiązkową dwuletnią służbę wojskową, byliśmy poddani normalnej wojskowej dyscyplinie, wykonywaliśmy wszystkie przewidziane ćwiczenia z musztrą "Padnij - powstań", "Czołgaj się" na zaśnieżonym polu, uczyliśmy się obsługi karabinu maszynowego. Pamiętam moją wściekłość, kiedy musiałem parę razy słać łóżko, za każdym razem po wielokrotnym rozrzuceniu pościeli przez dyżurnego kaprala, ze względu na nie dość precyzyjne ułożenie koca czy nierówne położenie poduszki. Przy okazji za karę musiałem zrobić kilkanaście przysiadów.
Po zdaniu matury obowiązkowy był miesięczny staż w Junackich Hufcach Pracy. Byliśmy wcieleni do zespołu junaków bez cenzusu, chłopców, wiejskiego lub robotniczego pochodzenia z ukończoną najwyżej szkołą powszechną. Mieszkaliśmy razem w namiotach 24-osobowych podzieleni według reguły: 12 junaków bez cenzusu i 12 z cenzusem, obowiązkowo przemieszani w sąsiedztwie łóżek. Pracowaliśmy też w mieszanych drużynach roboczych, z jednakowymi normami, jednakowo ubrani, byliśmy jednakowo traktowani.
Pamiętam, że nasze relacje były bardzo życzliwe. Staliśmy się obiektem zainteresowania i podziwu naszych "bezcenzusowych" towarzyszy pracy. Kiedy wspomniałem swemu sąsiadowi o mojej wizycie we Francji i w Niemczech, cała grupa prosiła mnie, żebym szczegółowo opowiedział, jak tam się żyje, jak wygląda "wielki zachodni świat". Nas z kolei ciekawiły warunki życia w ich domach rodzinnych, ich opinie społeczne, osobiste ambicje. Była też duża grupa Ślązaków mówiących dialektem śląskim, nauczyliśmy się wielu typowych, śmieszących nas, powiedzeń śląskich. Nasi koledzy "bez cenzusu" chętnie słuchali naszych opowiadań o wielkomiejskim życiu w Warszawie, zadawali nam masę pytań zasadniczego typu. Pamiętam, że podziwiali nasze zdolności pisania, widząc, jak piszemy wiecznymi piórami listy do naszych rodzin. Ofiarowałem wieczne pióro swemu sąsiadowi z namiotu. Po powrocie do Warszawy wysłaliśmy w prezencie wieczne pióra wszystkim naszym kolegom z namiotu.
Po "zaliczeniu" obozu JHP maturzyści przechodzili roczny kurs służby wojskowej w Szkołach Podchorążych, po skończeniu którego otrzymywało się stopień kaprala lub plutonowego podchorążego. Po dwóch latach podchorążacy byli powoływani na paromiesięczne ćwiczenia wojskowe i otrzymywali oficerski stopień podporucznika.

Zalety służby
Obowiązkowa dwuletnia służba wojskowa obejmowała 100 procent zdrowych mężczyzn w wieku 21 lat, nieposiadających dyplomu maturalnego. Przez dwa lata byli poddani dyscyplinie wojskowej, ostremu rygorowi obwarowanemu dotkliwymi karami. Jednocześnie przechodzili przeszkolenie patriotyczne, zdobywali wiedzę o historii Polski i armii polskiej. Obowiązywał regulamin religijny. Modlitwa poranna miała charakter ekumeniczny, śpiewano "Kiedy ranne wstają zorze", a wieczorem "Wszystkie nasze dzienne sprawy". Byli też kapelani wojskowi różnych wyznań (łącznie z wyznaniem mojżeszowym), którzy odprawiali Msze czy organizowali innego typu religijne zebrania dla swoich wyznawców. Oczywiście zdecydowaną przewagę stanowili żołnierze i oficerowie wyznania rzymskokatolickiego, ale wiadomo, że w Katyniu zamordowano zarówno głównego rabina Wojska Polskiego, jak i około 300 polskich oficerów religii mojżeszowej.
Służba wojskowa miała wybitny walor pedagogiczny, kształtowała poczucie jedności grupowej i wyrabiała postawę dzielności, mocnej tożsamości, odporności psychicznej, więzi i solidarności koleżeńskiej, samodyscypliny i dyscypliny społecznej. Przykładem pedagogicznego efektu służby wojskowej był mój ulubiony profesor, polonista Kazimierz Lisowski, doktor filozofii ze szkoły lwowskiej prof. Kazimierza Twardowskiego. Objął on funkcję nauczyciela po studiach, zwolniony okresowo z odbycia służby wojskowej w podchorążówce. W czasie badań lekarskich okazało się, że stan jego zdrowia uzasadnia powołanie go na roczne studia w Szkole Podchorążych. Przed służbą wojskową nie potrafił utrzymać porządku w czasie swoich lekcji, wiadomo było, że u "Lisa" można było sobie poczytać jakąś książkę, pograć z kolegą w "durnia" czy po prostu porozmawiać z sąsiadem. Profesor delikatnie prosił o spokój, ciszę i zainteresowanie się wykładem, ale wiadomo było, że należy on do grupy niezaradnych nauczycieli i nie ma potrzeby go słuchać. Po jego powrocie ze służby wojskowej uczniowie, pamiętając niezaradność, delikatność profesora, na pierwszej lekcji zaczęli zachowywać się po staremu. Profesor Lisowski zareagował ostro. Stanowczym, mocnym, podniesionym głosem powiedział, że nie będzie tolerował takiej postawy, że po prostu wyrzuci z klasy tych wszystkich, którzy nie poddadzą się niezbędnej dyscyplinie. Odtąd z zainteresowaniem słuchaliśmy jego ciekawych wykładów. Wprowadził nowoczesny system aktywnej nauki, co tydzień była klasówka, ocenione przez profesora dwa najlepsze opracowania autorzy musieli głośno odczytać. Dyskutowano nad nimi. Profesor zawsze bardzo interesująco podsumowywał dyskusję. Został później dyrektorem naszej szkoły. Tak służba wojskowa przekształciła zbyt delikatnego, typowego niezaradnego "maminsynka", nieumiejącego zapewnić sobie właściwego szacunku intelektualistę, w stanowczego, silnego, a jednocześnie niegubiącego swojej osobistej kultury obejścia mężczyznę. Ten fenomen przekształcenia się osobowości był dobrze znany, mówiło się o "Lisie przed wojskiem" i o "Lisie po wojsku". Niestety, ten wspaniały człowiek zginął już w 1940 roku w Auschwitz.

Bez przywilejów
"Wojskowe" wychowanie poprzedzone było służbą w harcerstwie, do którego należał poważny procent uczniów. Tam też panował styl zbliżony do wojskowego. Ideologia Związku Harcerstwa Polskiego miała charakter patriotyczny, obok idei moralnej samodyscypliny ("Harcerz czysty w myślach, mowie i uczynkach") i solidarnej zdolności kolektywnego współdziałania ("Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego") postawę ideologiczną symbolizowało tradycyjne hasło: "Bóg - Honor - Ojczyzna".
Te wychowawcze komponenty kształtowania postaw obowiązywały we wszystkich regionach Polski. Żoliborz jednak wyróżniał się wyjątkowo wielopłaszczyznową strukturą społeczno-polityczną swoich mieszkańców. Powodowało to wzbogacenie kultury wychowawczej, jej pogłębienie, wyższy poziom ambicji i szerszy zakres odcieni postawy intelektualnej i społecznej.
Najstarsza część przedwojennego Żoliborza, tzw. Żoliborz Oficerski, była terenem Oficerskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Znajdowały się tam małe wille zbudowane z cegły, po rozbiórce ruin magazynu amunicji Cytadeli Warszawskiej, duży Hotel Oficerski z biurami, kinem, sklepami i dwa czteropiętrowe domy. Mieszkało tu wielu oficerów wysokiego szczebla, np. dowódca Warszawskiego Okręgu Wojskowego, generał Trojanowski. Mieszkali też generałowie: Kukiel, Rowecki, Bortnowski, Abraham. Był nawet placyk u zbiegu ulicy Śmiałej i Fortecznej utworzony przez cztery wille generałów. Mieszkali także premierzy: Zyndram-Kościałkowski, Jędrzejewicz, ministrowie, wojewoda warszawski Nakoniecznikof-Klukowski, wielu pułkowników, majorów, kapitanów. Była to kadra w dużym procencie związana z tradycją Legionów Piłsudskiego, jakby nie było mających rodowód Polskiej Partii Socjalistycznej. Był to więc swoisty bastion tzw. sanacji. Wille tego establishmentu nie różniły się niczym od typowych willi członków Oficerskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, jedynie willa generała Trojanowskiego na narożniku placu Słonecznego była nieco większa. Nie było mody na "luksusomanię". Również nie pamiętam, ażebym kiedykolwiek, bywając w domu premiera Jędrzejewicza w odwiedzinach u jego pasierba, Andrzeja Ehrenkreutza, mego kolegi z jednej klasy, czy w willi premiera Zyndrama-Kościałkowskiego, ojca mego kolegi o klasę starszego, widział jakichś funkcjonariuszy ochrony rządu. Nie było też żadnego systemu kontrolnego przy wejściu do domu. Nawiasem mówiąc, Andrzej Ehrenkreutz miał w piwnicy stół pingpongowy, który był atrakcją dla wielu kolegów. Jurek Górewicz, wielki amator tej gry, bywał tam niemal codziennie. Żaden też z kolegów, synów tych dygnitarzy nigdy nie był przywożony do szkoły samochodem. Mało tego, sytuacja Miecia Trojanowskiego, syna generała, była gorsza od naszej. Jego malutki pokój na poddaszu nie był w zimie ogrzewany, dlatego w czasie odwiedzin siedziało się w płaszczach. Generał wychowywał swego syna w ciężkich warunkach, żeby wyrósł na dzielnego, odpornego na trudy życia człowieka, żeby był "prawdziwym mężczyzną".
Tragedią współczesności jest to, że czołówka tych ludzi zginęła w ramach racjonalnie zorganizowanej, już w 1939 roku, wspólnej akcji niemiecko-rosyjskiej pozbawienia Polski jej inteligenckiej elity i w ten sposób urwania genetycznej więzi jej rozwoju.

 


II Rzeczpospolita wykształciła ludzi zdolnych do ponoszenia najwyższych ofiar, aż do poświęcenia życia dla wartości najwyższego rzędu

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111110&typ=my&id=my03.txt

 

Etykietowanie:

10 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. M.Borawski/Nasz

zdjecie

M.Borawski/Nasz Dziennik

Honorowy doktorat dla prof. Kieżuna

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/69535,honorowy-doktorat-dla-prof-kiezuna.html

Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego zdecydował wczoraj o nadaniu honorowego doktoratu prof. Witoldowi Kieżunowi.

To miły upominek ze strony uczelni dla prof. Kieżuna, który niedawno
świętował 92. urodziny. Naukowiec był związany z UJ jako student. Jak
wskazał senat w swojej uchwale, tytuł doktora honoris causa UJ nadany
zostanie prof. Kieżunowi za „wybitny w skali międzynarodowej dorobek
naukowy w zakresie nauk o organizacji i zarządzaniu, a w szczególności
za twórczą kontynuację polskiej myśli prakseologicznej, międzynarodowe
dokonania w zakresie teorii i praktyki funkcjonowania administracji oraz
zarządzania publicznego, w tym za osiągnięcia jako eksperta ONZ w
krajach afrykańskich, wychowanie wielu pokoleń uczonych, którzy dziś
pełnią ważne funkcje w nauce i gospodarce, propagowanie dobrego imienia
Polski i polskiej nauki w świecie, postawę patriotyczną, której dowiódł
jako uczestnik Powstania Warszawskiego”.

Profesor to postać zasłużona dla polskiej nauki. Jest autorem ponad
70 zwartych pozycji wydawniczych – książek i skryptów naukowych – około
300 artykułów, referatów i rozdziałów w zbiorowych monografiach w języku
polskim, angielskim, francuskim, hiszpańskim, rosyjskim i czeskim oraz
dwóch pozycji literackich i szeregu utworów muzyki fortepianowej.

To także gorący patriota i uczestnik Powstania Warszawskiego.
Profesor Kieżun już w październiku 1939 roku brał udział w wojskowej
działalności podziemnej, a w czasie PW walczył w Oddziale Specjalnym
„Harnaś”. Został odznaczony w sierpniu 1944 r. Krzyżem Walecznym, a 23
września 1944 r. udekorowany przez generała Bora-Komorowskiego, dowódcę
AK, wojennym orderem Virtuti Militari i awansowany do stopnia
podporucznika. W marcu 1945 r. został aresztowany w Krakowie przez NKWD.
Po ciężkim śledztwie z pozorowanym rozstrzelaniem w więzieniu na
Montelupich został wywieziony do gułagu Krasnowodsk. Ciężko chory, z
częściowym paraliżem nóg trafił do szpitala w Kaganie, a następnie do
Brześcia. Wolność odzyskał w lipcu 1946 roku.

Pracował m.in. w Narodowym Banku Polskim. Stopień doktora nauk
ekonomicznych uzyskał w 1964 r. w SGPiS (dziś SGH). Kierował Zakładem
Prakseologii PAN. Po politycznym zwolnieniu z funkcji związał się z
Uniwersytetem Warszawskim. Tytuł naukowy profesora uzyskał w 1975 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. Niech to sobie poczytają

- marni scenarzyści zafałszowujących prawdę filmów, takich jak "Tajmnice Westerplatte", a ostatnio "Kamienie na szaniec", którzy swoje własne cechy projektują na przedwojennych Polaków, patriotów, bohaterów...
- marni reżyserzy filmowi, którzy - przeżarci moralną zgnilizną - nie potrafią sobie nawet wyobrazić czystości uczuć innych ludzi;
- marni reżyserzy teatralni, którzy wystawiają utwory literackie, których ducha nie potrafią pojąć, ponieważ sami doprowadzili się do stanu bezduszności...
- a także ci, którzy zafałszowują i brudzą wszystko nie z głupoty, ale programowo. Niech wiedzą do czego się odwołujemy, do czego wracamy, co kochamy...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Druga Rzeczypospolita powstała jak Fenkis z popiołów. Mimo to, przywódcy prócz komunistów i "obcych" w ważnych sprawach potrafili mówić jednym głosem.
Szanowna Pani Marylo,cudem trzeba nazwać zjednoczenie państwa, które powstało z trzech zaborów,/ róznych państw / gdzie mówiono w każdym innym językiem. Obowiązywały inne miary i wagi, pieniądze, system bankowy. Nawet w Galicji był ruch lewostronny.
Port w Gdyni pobudowano szybciej niż gazoport w Świnoujściu / jeszcze go nie skończono /

Słowianie, Polacy sa bardzo mądrym narodem, tyle , ze muszą mięć własnych przywódców i widzieć cel tego co robią.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Druga Rzeczypospolita powstała jak Fenkis z popiołów. Mimo to, przywódcy prócz komunistów i "obcych" w ważnych sprawach potrafili mówić jednym głosem.
Szanowna Pani Marylo,cudem trzeba nazwać zjednoczenie państwa, które powstało z trzech zaborów,/ róznych państw / gdzie mówiono w każdym innym językiem. Obowiązywały inne miary i wagi, pieniądze, system bankowy. Nawet w Galicji był ruch lewostronny.
Port w Gdyni pobudowano szybciej niż gazoport w Świnoujściu / jeszcze go nie skończono /

Słowianie, Polacy sa bardzo mądrym narodem, tyle , ze muszą mięć własnych przywódców i widzieć cel tego co robią.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,


Mając popsuty karabin, wziął do niewoli 14 żołnierzy niemieckich. Własnoręcznie zrobioną miną z puszki po konserwie i granatu zniszczył czołg. Zdobył dla swoich towarzyszy jeden ciężki karabin, kilka sztuk lżejszej broni i kilkanaście tysięcy sztuk naboi - to powstańczy dorobek prof. Witolda Kieżuna (91 l.). - No i kilku Niemców zastrzeliliśmy - wspomina były powstaniec.




Warszawski Nowy Świat 23 sierpnia 1944 roku. Sam środek Powstania. Młody mężczyzna z karabinem przewieszonym przez ramię pozuje do zdjęcia. Jest uśmiechnięty od ucha do ucha, kruczoczarne włosy rozwiane jak u filmowego amanta, jest ubrany w mocno przykurzony prochowiec, wokół szyi fantazyjnie zawiązana apaszka. Prof. Witold Kieżun doskonale pamięta to zdjęcie i ten dzień. W sierpniu 1944 r. jako młody podchorąży ps. Wypad walczył w śródmieściu stolicy.

23 sierpnia razem ze swoim pięcioosobowym oddziałem przegonił Niemców z komendy policji na Nowym Świecie 1, zdobył trochę broni, odbił kościół Świętego Krzyża i trzy budynki. - Walka trwała sześć godzin. Od godz. 4 rano. Wracałem jako zwycięzca. Miałem teczkę pełną granatów, mnóstwo brakującej nam broni. Dzięki temu karabinowi, który mam na zdjęciu, odbiliśmy później z niemieckich rąk Pałac Staszica - wspomina profesor. Pamięta wszystko. Nawet to, że miał na nogach buty od łyżew.

Wieczna cześć Bohaterom Powstania Warszawskiego


Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

6. Szanowny Panie Michale

Wieczna cześć Bohaterom Powstania Warszawskiego i wszystkim obrońcom Ojczyzny z II RP, z Pokolenia Kolumbów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Wieczna cześć i chwała

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

8. Potrzebujemy tego muzeum! W

Potrzebujemy tego muzeum!

W najbliższą sobotę przed ministerstwem kultury odbędzie się pikieta przeciwko odrzuceniu wniosku o dofinansowanie budowy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce.

Odrzucenie tego wniosku wpisuje się w toczącą się od 20 lat w Polsce wojnę kulturową. Rozgrywa się ona na różnych płaszczyznach, a priorytetem w tych zmaganiach jest pamięć i to właśnie ona jest kluczem do zrozumienia tej konkretnej sytuacji.

Nie jest to pierwsze wydarzenie tego rodzaju. Przecież z wielkim bólem powstawało Muzeum Powstania Warszawskiego, po czym okazało się ono niezwykle trafnym przedsięwzięciem. Bez wątpienia muzeum upamiętniające losy Żołnierzy Niezłomnych powinno powstać.

Niewątpliwie istnieje fenomen Żołnierzy Wyklętych, który powraca każdego roku w okolicach 1 marca, gdyż obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych są przeważnie rozciągnięte na pierwsze dni marca. I bardzo dobrze – niech pamięć o nich zatacza coraz szersze kręgi w społeczeństwie.

W walce o powstanie Muzeum Żołnierzy Wyklętych tak naprawdę nie chodzi o martwe ściany, tylko o samą świadomość, która jest kluczem do tworzenia czegoś nowego. Bynajmniej też nie chodzi o użalanie się nad przeszłością. To jest inwestycja osób żyjących w przyszłość po to, żeby mieć pewien wzorzec postaw obywatelskich, który uosabiali ci powstańcy antykomunistyczni, walcząc z reżimem komunistycznym po '44 roku.

Celem podtrzymywania pamięci o żołnierzach niezłomnych jest uruchamianie chęci zaangażowania ludzi młodych w życie lokalnej społeczności. Istotne jest dopilnowanie, żeby nie ograniczało się to jedynie do przebrania w mundur, powieszenia plakatu i pójścia do Kościoła. To ma być początek czegoś poważniejszego – długiego marszu o wyzwolenie wewnętrzne ludzi i punktem odniesienia dla ludzi młodych, którym brakuje na co dzień autorytetów.

Autor jest historykiem IPN, który od lat zajmuje się badaniem działalności żołnierzy NSZ i NZW.

dr Mariusz Bechta

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/69425,potrzebujemy-tego-muzeum.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Potrzebna jest mobilizacja całego Narodu

Z prof. Witoldem Kieżunem, wybitnym teoretykiem zarządzania, rozmawia Izabela Kozłowska

Gratuluję Panu Profesorowi nadania przez Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego honorowego doktoratu. Czym dla Pana jest to wyróżnienie?

– To wyróżnienie ma wyjątkową wartość. Uniwersytet Jagielloński jest jednym z najstarszych uniwersytetów europejskich, znanym w skali całego globu. Jest to też moja Alma Mater, uczelnia, w której studiowałem, a ponadto uniwersytet, w którym jeden z moich przodków po linii babci Habdank Wojewódzkiej publikował w XVII wieku swoje prace naukowe. Czuję się więc niezwykle zaszczycony.

Tytuł ten został Panu Profesorowi nadany m.in. za „propagowanie dobrego imienia Polski i polskiej nauki w świecie, postawę patriotyczną”, której Pan dowiódł m.in. jako uczestnik Powstania Warszawskiego. Mimo młodego wieku stanął Pan do walki o wolną Ojczyznę. Współcześnie młodzi ludzie byliby zdolni do takiej ofiary?

– Okupacja niemiecka była niezwykle okrutna, my, Polacy, byliśmy traktowani jak podludzie, styl życia pod władzą niemiecką był niemożliwy do akceptowania, tak był okrutny. Stałe uliczne łapanki na ulicach, aresztowania, zsyłanie do Auschwitz i innych obozów, godzina policyjna, okresowo nawet od godz. 19.00 wieczorem do godz. 6.00 rano. Stałe aresztowania i zabójstwa moich kolegów. Jestem pewny, że w tych warunkach również i obecna młodzież walczyłaby tak samo jak my o jedną z największych wartości, jaką jest wolność Ojczyzny.

Młodzi Polacy emigrują w poszukiwaniu pracy i godnych warunków do życia. Zostając w kraju, najczęściej łapani są w tryby „korporacyjnego feudalizmu”. Odejście Pańskiego pokolenia będzie jednocześnie zamknięciem czasu wojowników – odważnych i zdolnych do podjęcia walki za Polskę?

– Znam wielu młodych Polaków, którzy nie chcą porzucić swojej Ojczyzny i chcą walczyć o taką Polskę, w której można żyć nie gorzej niż w przysłowiowych 15 pierwszych krajach Unii Europejskiej. Jestem zdania, że liczba tych przywiązanych do swojej Ojczyzny i jednocześnie pełnych ambicji pokazania, że „Polak potrafi”, jest pokaźna. W czasie moich wykładów zagranicznych wszędzie studenci Polacy należeli do najzdolniejszych. Mam nadzieję, że przy racjonalnym, patriotycznym kierownictwie będą oni kontynuować pokojową walkę o Polskę nieuzależnioną od „korporacyjnego feudalizmu”. Podstawowym więc problemem jest autentyczne, fachowe, patriotyczne kierownictwo.

Lata niewoli komunistycznej sprawiły, że Polska nie rozwinęła się, jak planowali twórcy II Rzeczypospolitej. Obecnie niszczony jest przemysł i rolnictwo, polskie społeczeństwo boryka się z ubóstwem i ogromnym bezrobociem, dramatyczna jest także sytuacja demograficzna. W jakim kierunku zmierzamy? Jest szansa na poprawę naszej sytuacji?

– Nieraz w naszej historii znajdowaliśmy się również w bardzo ciężkiej, wydawałoby się beznadziejnej, sytuacji. Dlatego w obecnej istotnie bardzo krytycznej rzeczywistości opanowania w olbrzymim stopniu polskiej gospodarki przez zagraniczny kapitał, olbrzymiego bezrobocia, masowej emigracji i ujemnego wskaźnika przyrostu naturalnego konieczna jest mobilizacja wszystkich zdrowych sił polskich we wspólnym wysiłku odrodzenia naszego potencjału gospodarczego, ekonomicznego przeciwstawienia się zagranicznemu wyzyskowi, odbudowie polskiego handlu, przemysłu, ochrony polskiej własności rolnej. To, powtarzam, wymaga likwidacji konfliktów partyjnych, zmobilizowania całego Narodu do wytrwałej pracy, rozwoju zmysłu innowacyjnego, akceptacji przywódców myślących kategoriami priorytetu interesu społecznego, emocjonalnie związanych z polskością, z tradycją naszej wspaniałej kultury chrześcijańskiej.

Czego brakuje obecnym politykom – w porównaniu z tymi z II Rzeczypospolitej?

– Niestety, we wszystkich współczesnych polskich badaniach prestiżu zawodu politycy są bardzo nisko notowani. Uważa się, że jest wśród nich zbyt dużo ludzi nastawionych tylko na interes osobisty i na satysfakcję z posiadania władzy. Nie znaczy to, że nie ma wśród nich ludzi o pięknej tradycji i wysokim poziomie patriotyzmu oraz akceptacji chrześcijańskiej kultury. W tej smutnej rzeczywistości upadku prestiżu polityków należy bardzo rygorystycznie oceniać ich zachowanie, popierając tych mniej licznych o podobnej postawie i kwalifikacjach, jakie miało szereg czołowych polityków II Rzeczypospolitej.

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Kozłowska

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/69844,potrzebna-jest-mobilizacja-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

10. Ukłony dla Pana Profesora :)

zasłużył na ten honorowy doktorat jak mało kto....

gość z drogi