"Sowiecki system obozów i więzień".NKWD założyło łagry w Polsce i przez pewien czas je prowadziło

avatar użytkownika Maryla

Sowieci założyli "polski Gułag"

Zenon Baranowski Łódź



To NKWD założyło łagry w Polsce i przez pewien czas je prowadziło, a potem przekazało polskiej bezpiece - podkreślił dr Bogusław Kopka z IPN podczas sesji "Sowiecki system obozów i więzień", która odbywa się w Łodzi

- Pierwszymi gospodarzami tych obozów byli właśnie Sowieci, później wraz z wycofywaniem się tych jednostek były one przekazywane lokalnym władzom bezpieczeństwa - podkreśla dr Kopka. Historyk z warszawskiego oddziału IPN wylicza, że na terenie Polski istniało po wojnie 206 obozów pracy zwanych "polskim Gułagiem". W jaki sposób powstało w tak krótkim czasie aż tyle łagrów? - Po prostu wykorzystano całą sieć obozów, jakie zostały zbudowane przez okupanta niemieckiego - stwierdza Bogusław Kopka. Pierwszym obozem zajętym przez Armię Czerwoną był Majdanek. - Praktycznie następnego dnia został przejęty przez NKWD - wskazuje Kopka. - Drugim obozem przystosowanym przez Sowietów był Auschwitz - dodaje.

 

Kolejny obóz cieszący się złą sławą to Świętochłowice, którego komendantem mianowano Salomona Morela. - Ze swoimi kompanami, że się tak wyrażę, znęcał się nad ludnością internowaną w tym obozie, miały miejsce przypadki tortur - wskazuje historyk. Morel został odwołany po wybuchu epidemii tyfusu, co miało przełożenie na drastyczny wzrost śmiertelności więźniów. Ale jak podkreśla, później jego kariera potoczyła się bez problemu, został m.in. komendantem obozu w Jaworznie. Po 1989 r. ścigany był listem gończym, ale władze Izraela konsekwentnie odmawiały jego wydania. Zmarł kilka lat temu, ale do końca życia pobierał polską emeryturę w wysokości 5 tys. zł miesięcznie.

 

Kopka podkreśla, że badanie historii polskich obozów pracy jest trudne z uwagi na to, że dokumenty po nich zostały zniszczone. Dlatego historycy sięgają po źródła pośrednie, m.in. z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego czy np. akta stanu cywilnego. Te ostatnie pomagają ustalić skalę śmiertelności w tych obozach, a wcale nie jest to łatwe. - "Polski Gułag" pochłonął blisko 25 tys. osób. To jest minimum - zaznacza. Doktor Kopka podkreśla, że w porównaniu z rosyjskimi łagrami w tych założonych przez NKWD w Polsce panowała większa śmiertelność.

 

Przez te obozy pracy przewinęły się dziesiątki tysięcy osób. W 1947 r., kiedy odnotowano apogeum tego typu represji, przebywało w nich ponad 57 tys. więźniów. Po 1950 r. obozy te zyskały nowe formy. - To nie znaczy, że mamy do czynienia z końcem Gułagu - mówi historyk IPN. Pojawiła się bowiem nowa forma represji - ośrodki pracy więźniów, jak obozy górnicze czy budowlane. W latach 1950-1954 na obóz pracy zostało skazanych 60 tys. osób.

 

- Do łagrów sowieckich kierowano osoby bez żadnego uzasadnienia, wina nie miała tutaj znaczenia - podkreśla dr Meelis Maripuu z Estońskiego Instytutu Pamięci Historycznej w swoim wykładzie. - Więźniowie Gułagów stanowili zabezpieczenie bezpłatnej siły roboczej na różnych budowach - stwierdza Maripuu. Historyk podkreśla, że byli oni tam kierowani niezależnie od ich zachowania. - Liczył się tylko sowiecki interes ekonomiczny - podkreślił naukowiec. Historycy przypominali, że więźniowie umierali od chorób i ciężkiej pracy.

 

Edita Jankauskiene z Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy przypomniała, że po śmierci Stalina w 1953 r. zwolniono około 1 mln więźniów, głównie skazanych za przestępstwa kryminalne. Ale nadal w łagrach pozostawało ponad 150 tys. więźniów, głównie politycznych. Wywoływali oni strajki i powstania, aby uzyskać zwolnienie z Gułagów. Jankauskiene wskazuje, że wśród więźniów było wówczas coraz więcej młodych ludzi w wieku 25-30 lat, którzy uczestniczyli w ruchu oporu przeciwko władzy komunistycznej w różnych rejonach państwa sowieckiego. Spowodowało to likwidację łagrów specjalnych i rezygnację z przymusowej pracy.

 

Organizatorem konferencji "Sowiecki system obozów i więzień. Forma represji politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej w pierwszej połowie XX wieku" jest łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Jak podkreśla jego reprezentant dr Jerzy Bednarek, głównym celem konferencji jest "podsumowanie badań dotyczących sowieckiego systemu penitencjarnego z lat 1922-1953 oraz ich zilustrowanie m.in. na przykładach pojedynczych obozów czy więzień". Według Bednarka, to spotkanie historyków z Europy Środkowo-Wschodniej to okazja do "skonfrontowania wiedzy na temat organizacji i funkcjonowania sowieckich obozów oraz więzień pomiędzy naukowcami z Europy Środkowo-Wschodniej". Patronat nad sesją objął "Nasz Dziennik".



Na terenie Polski istniało po wojnie 206 obozów pracy zwanych "polskim Gułagiem". NKWD wykorzystało całą sieć obozów, jakie zostały zbudowane przez okupanta niemieckiego dr Bogusław Kopka (IPN Warszawa)

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111104&typ=po&id=po25.txt

 

Do łagrów kierowano osoby bez żadnego uzasadnienia, wina nie miała tutaj znaczenia - podkreślił dr Meelis Maripuu z Estońskiego Instytutu Pamięci Historycznej podczas międzynarodowej konferencji naukowej "Sowiecki system obozów i więzień" w Łodzi

Niewolnicy Gułagu

FOT. M. BORAWSKI Doktor Meelis Maripuu z Estońskiego Instytutu Pamięci Historycznej

Zenon Baranowski Łodź



- Więźniowie Gułagów stanowili zabezpieczenie bezpłatnej siły roboczej na różnych budowach - mówił Maripuu. Historyk zauważył, że byli oni tam kierowani niezależnie od ich zachowania.
- Liczył się tylko sowiecki interes ekonomiczny - podkreślał naukowiec. Historycy przypomnieli, że więźniowie umierali z powodu chorób i wycieńczenia ciężką pracą.


Edita Jankauskiene z Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy zaznaczyła, że po śmierci Stalina w 1953 r. zwolniono około miliona więźniów, głównie skazanych za przestępstwa kryminalne. Jednak w łagrach wciąż pozostawało ponad 150 tys. więźniów, głównie politycznych. Wywoływali oni strajki i powstania, aby uzyskać zwolnienie z Gułagów. Jankauskiene wskazała, że wśród więźniów było wówczas coraz więcej młodych ludzi w wieku 25-30 lat, którzy uczestniczyli w ruchu oporu przeciwko władzy komunistycznej w różnych rejonach państwa sowieckiego. Spowodowali tym samym likwidację łagrów specjalnych i zrezygnowanie z przymusowej pracy.
Organizatorem konferencji "Sowiecki system obozów i więzień. Forma represji politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej w pierwszej połowie XX wieku" jest łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Medialny patronat nad sympozjum objął "Nasz Dziennik".
Jak podkreśla reprezentant łódzkiego IPN dr Jerzy Bednarek, głównym celem konferencji jest "podsumowanie badań dotyczących sowieckiego systemu penitencjarnego z lat 1922-1953 oraz ich zilustrowanie, m.in. na przykładach pojedynczych obozów czy więzień". Według Bednarka, spotkanie historyków z Europy Środkowo-Wschodniej jest okazją do "skonfrontowania wiedzy na temat organizacji i funkcjonowania sowieckich obozów oraz więzień".

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111104&typ=po&id=po29.txt

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. @Maryla

Witam.
...Przez te obozy pracy przewinęły się dziesiątki tysięcy osób. W 1947 r., kiedy odnotowano apogeum tego typu represji, przebywało w nich ponad 57 tys. więźniów. Po 1950 r. obozy te zyskały nowe formy. - To nie znaczy, że mamy do czynienia z końcem Gułagu - mówi historyk IPN. Pojawiła się bowiem nowa forma represji - ośrodki pracy więźniów, jak obozy górnicze czy budowlane. W latach 1950-1954 na obóz pracy zostało skazanych 60 tys. osób..."

Bardzo dziękuję za udostępnienie Nam tych informacji...Za przypominanie...Życia Polaków w "wolnej Polsce"...
***
Serdecznie Pozdrawiam.

avatar użytkownika Maryla

2. Mapa sowieckich łagrów Nasz

Mapa sowieckich łagrów
Nasz Dziennik, 2011-11-05

To polska emigracja napisała prawdę o tym, co się działo w sowieckich
łagrach, nikt inny tego w latach 40., 50. nie robił - podkreślił z uznaniem
prof. Tadeusz Wolsza (PAN) podczas międzynarodowej konferencji naukowej
"Sowiecki system obozów i więzień". Imprezie patronował "Nasz Dziennik".





W latach 40. ubiegłego wieku mówiono o 2 mln osób, które gdzieś zaginęły. Stąd
walka o wyjaśnienie ich losów i zlokalizowanie miejsca ich pobytu.

- Dlaczego tak późno, po wielu latach, ktoś zdobył się na odwagę i drąży tę
sprawę, zabiega o ustalenie wielu faktów? - pytał prof. Wolsza w kontekście
wykładów o łagrach w Europie Środkowo-Wschodniej. - Jest to zasadnicze pytanie,
dlaczego przez tak wiele lat nikt nie upominał się o prawdę o łagrach. Tym
tematem zarówno w krajach bloku komunistycznego, jak i w byłych republikach
sowieckich można się było zająć dopiero po upadku komunizmu. Wcześniej był
zakazany - zauważył. - To samo można powiedzieć o Polsce. Temat o łagrach był
tematem tabu, zakazanym - wskazał historyk. Tymczasem wiele osób miało w swoich
rodzinach kogoś, kto przebywał w łagrach.

Jednak były także chlubne wyjątki w wyjaśnianiu prawdy o gułagach. - Polacy mogą
iść z podniesionym czołem. Mieliśmy w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku garstkę
ludzi, którzy walczyli o prawdę o łagrach. Mamy tę przewagę, że sprawa ta była
przed laty wyjaśniona, może nie w szczegółach, ale była - podkreślił prof.
Tadeusz Wolsza. Historyk zauważył, że ta grupa podejmowała działania, aby do
społecznego obiegu na Zachodzie przedostały się konkretne dane i fakty. - One
były zawyżone, ale mimo wszystko była to pewna prawda o rzeczywistości. Oto, co
te środowiska zrobiły na rzecz wyjaśnienia prawdy o łagrach i zesłaniach -
stwierdził historyk. Rząd emigracyjny trzymał się idei, że nawet gdyby jeden
Polak był więziony w sowieckich łagrach, to trzeba go stamtąd wyprowadzić.

Ogromną rolę w ujawnieniu prawdy o łagrach odegrał zespół powstały przy II
Korpusie. Zbierał on relacje osób, które przeżyły gehennę Gułagu. - Nasz wkład,
nasze ustalenia były nie do podważenia. Nasz dorobek już w 1941 r. przygniatał
dorobek amerykański, zachodnioeuropejski - mówił Wolsza. Członkowie zespołu
zebrali około 18 tys. relacji osób, które przeszły przez łagry i zesłania.
Ukazują one życie codzienne ludzi uwięzionych w łagrach, o czym nikt wcześniej
nie pisał. W oparciu o te dokumenty wydawano liczne książki. - Polska emigracja
starała się o to, żeby te relacje trafiały do ludzi - zaznaczył Wolsza. Właśnie
na podstawie pozyskanych zapisów Kazimierz Zamorski i Stanisław Starzewski w
1945 r., pod pseudonimami, wydali książkę "Sowiecka sprawiedliwość". Została ona
od razu przetłumaczona na cztery języki. - W tej książce po raz pierwszy w
Europie ukazała się mapa sowieckich łagrów - podkreślił historyk. I to nie tylko
tak znane, jak Workuta czy Kołyma, ale setki innych. - Nikt wcześniej takich
rzeczy nie pisał, Europa się tego wstydziła, Związek Sowiecki był sojusznikiem i
ten temat był zakazany, dlatego bardzo często polskie teksty były cenzurowane
przez Anglików - stwierdził Wolsza.

Z innych znanych książek o łagrach szerokim echem odbiła się publikacja Anatola
Karpowieckiego o Kołymie. Autor użył w niej znamiennego określenia "białe
krematorium". Tak określał sytuację, kiedy więźniowie łagrów podczas pracy
zamarzali.

W Stanach Zjednoczonych prawdę o łagrach upowszechniało stowarzyszenie byłych
więźniów. Upominało się ono o tych, którzy nie odzyskali wolności. Wydało blisko
dziesięć publikacji. - Lata 1955-1956 kończą ogromne zaangażowanie polskiej
emigracji w tematykę łagrów - konkludował historyk.

Jak podkreśliła prof. Wanda Roman (UMK), wykłady zaprezentowane podczas sesji
pokazują, jak dużo jest jeszcze do zrobienia w wyjaśnianiu problematyki Gułagu.
- Jeszcze tyle obszarów jest do zbadania. Czekają na swoich odkrywców -
powiedziała.

Organizatorem konferencji "Sowiecki system obozów i więzień. Forma represji
politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej w pierwszej połowie XX wieku" jest
łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Jak poinformował jego reprezentant
dr Jerzy Bednarek, głównym celem konferencji było podsumowanie badań dotyczących
sowieckiego systemu penitencjarnego z lat 1922-1953 oraz ich zilustrowanie m.in.
na przykładach pojedynczych obozów czy więzień.

Zenon Baranowski Łódź

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1140010

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Pierwszym obozem NKWD, na terenie polski stworzonej przez PKWN, był
Zamek Lubelski
Poznań „Specłagier NKWD nr 2
KL Warschau Obóz koncentracyjny – Konzentrationslager. Od stycznia 1945 r., do maja 1945 r. prowadzony przez NKWD
Rembertów – Specjalny obóz NKWD nr 10 na terenie fabryki Zakłady Amunicyjne Pocisk Sp. Akc.,
Więzienie w Rawiczu, Wronkach, Fordonie

W więzieniach NKWD i Śmiersz, na terenie Polski sowieci zamordowali około pół miliona Polaków

to tylko częsć

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

4. Za Armią Czerwoną szły dywizje NKWD

Nasz Dziennik, 2011-11-05

Z dr. hab. Bogusławem Kopką, historykiem Instytutu Pamięci Narodowej,
rozmawia Zenon Baranowski




Cała inicjatywa zakładania obozów pracy w Polsce leżała po stronie
sowieckiej?


- Inaczej nie mogło być, ponieważ front zmierzał do Polski ze Wschodu. A za
Armią Czerwoną szły dywizje NKWD i Smierszy. Podstawowym zadaniem tych
przyfrontowych oddziałów było zapewnienie szeroko rozumianego bezpieczeństwa
tyłom. A głównym zagrożeniem, tak definiowały to władze NKWD, była Armia
Krajowa. Ponadto tereny, które znalazły się pod okupacją niemiecką, były
traktowane przez Rosjan jako wrogie, tzn. ich obywateli traktowało się jako
podejrzanych politycznie i etnicznie. I w ten sposób potraktowano obywateli
polskich, którzy mieszkali na terenach wcielonych do III Rzeszy (Pomorze, Śląsk,
Wielkopolskie, Łódzkie).



Cała struktura, nie tylko forma, ale i funkcjonariusze byli też
sowieccy?


- Na początku do obozów niemieckich, np. Majdanka czy Oświęcimia, przybywały
dywizje NKWD. Funkcjonariusze najpierw filtrowali więźniów tych obozów, którzy
przeżyli, następnie zakładali swoje miejsca odosobnienia dla nowych więźniów. I
po pewnym czasie, kilku miesiącach, kiedy te jednostki przechodziły do
sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech albo wracały do Związku Sowieckiego,
były przekazywane miejscowym władzom bezpieczeństwa. Józef Stalin nalegał, żeby
komuniści w Polsce sami jak najszybciej budowali ten system, oczywiście ze
wsparciem NKWD i Smierszy. Dyktatorowi potrzebne były te jednostki do nowych
czystek w ZSRS. Stąd nie był zwolennikiem, żeby te obozy - tzw. wędrowne -
istniały dłużej. To miał przejąć miejscowy aparat bezpieczeństwa. I tak było w
Czechach, na Węgrzech, Słowacji, w sowieckiej strefie okupacyjnej w Niemczech.
Ale wszystkie te systemy miały swoją specyfikę, nie były w 100 proc. wiernymi
kopiami właściwego Gułagu.



Łagry były, mimo różnych form, obozami pracy. Czy w Polsce ich
więźniowie także brali udział w jakichś wielkich budowach?


- Spektakularnym gospodarczym działaniem była przede wszystkim sama odbudowa
kraju ze zniszczeń wojennych. Natomiast w przypadku tzw. polskiego Gułagu możemy
powiedzieć, że polscy komuniści szybko się zorientowali, iż ten system represji,
który chcą wprowadzić, przerasta ich możliwości logistyczne. Krótko mówiąc,
polska UB nie była w stanie w pełni wykorzystać go do swoich celów politycznych
i gospodarczych. Głównym celem UB było umacnianie nowej władzy. Ale mimo że
Gułag dawał jej ekonomiczne zaplecze, bezpieka nie była przygotowana, by być
wielkim "właścicielem" gospodarczym, pracodawcą w kraju, a takim był w Związku
Sowieckim Gułag. Stąd ewolucja tego systemu do postaci wyspecjalizowanych
ośrodków, takich jak ośrodki pracy więźniów w Jelczu, Jaworznie, bataliony
górnicze...



Czyli zmiana formuły?

- Przeformowanie, rezygnacja z takiego twardego modelu gułagowego na rzecz
półośrodków, które nie były typowymi obozami pracy, ale gdzie praca przymusowa
odbywała się za niewielką opłatą. Natomiast nie zawracano sobie głowy trudnymi
warunkami pracy w tych ośrodkach, tym że ludzie przypłacali to inwalidztwem,
uszczerbkiem na zdrowiu, a nawet życiem. Znamiennym przykładem są tu losy
żołnierzy-górników, którzy rekrutowali się z obcych klasowo rodzin kułackich i
których zatrudniano jako górników dołowych w kopalniach węgla na Górnym Śląsku
albo uranu na Dolnym Śląsku.



Prezentując na konferencji swój referat, jako przykład podał Pan
okrucieństwa komendanta obozu w Świętochłowicach Salomona Morela. Na pewno byli
inni...


- To oczywiście Czesław Gęborski z Łambinowic. Niejaki Alojzy Stolarz w Gęsiówce
w Warszawie. Na takie stanowiska trafiali przeważnie ludzie zdegenerowani, co
objawiało się pijaństwem, niesubordynacją. Stolarz w 1951 r. zgwałcił i pobił
kilka kobiet w celi w Wigilię. Takie przejawy okrucieństwa ułatwiało to, że
człowiek za drutem kolczastym "znikał". Cały ten aparat podległy był bezpiece. W
związku z tym prokurator czy sędzia nawet dyspozycyjny nie mógł interweniować. O
takich drastycznych przypadkach z życia obozowego w Polsce stalinowskiej
dowiadujemy się dopiero teraz na podstawie akt z IPN.



Po 1956 roku nikt ich nie ścigał?

- Nie ścigano ich, ponieważ nie było woli politycznej. Poza tym dokumenty, np.
rozkazy karne - wewnętrzne tajne dokumenty, były rozpatrywane bez rozgłosu w
ramach resortu spraw wewnętrznych. Zresztą osławiony Morel, który niedawno zmarł
w szpitalu w Jerozolimie, po odwołaniu go z kierowania obozem w Jaworznie i po
wykryciu ogromnych nadużyć został skazany na... dwa dni aresztu domowego, po
odbyciu którego kontynuował karierę w resorcie bezpieczeństwa wewnętrznego.



Gułag skończył się wraz z upadkiem stalinizmu?

- U nas wraz z październikiem 1956 r. zbiegło się to z końcem Gułagu w Związku
Sowieckim. Można powiedzieć, że ten system pracy przymusowej nie sprawdził się i
nie mógł się sprawdzić, był deficytowy i niezwykle niewydolny ekonomicznie.
Jakie dziś wynika z tego przesłanie? Takie, że nigdy nie można myśleć w
kategoriach państwa karnego, penalizacji życia społecznego. Doświadczenie Gułagu
w wielu rodzinach tkwi nadal, w przekazach rodzinnych, jest strach przed
aresztowaniem, brak poczucia bezpieczeństwa. Co widać było wyraźnie podczas
kolejnych kryzysów "polskich miesięcy" 1968, 1970, 1976.



Dziękuję za rozmowę.

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1140011

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Andrzej Tym

5. NKWD i "Śmiersz" tylko pomagało bardziej "naszym" reemigrantom c

co oprawda często ze stazem w NKWD lecz w rogatywkach , niekiedy wladających jezykiem polskim lepiej niż mprzeciętni Polacy iw dużym stopniu nawqet niezależnych od raportow np generala Iwanowa Sierowa do Stalina i Berii. Poczatkowo podlegali formalnie generalowi Berlingowi poprzez Bermana , o ktorym "odkupiciel naszych grzechow" (polskiego holocaustu= legendarnz kurier AK Jan Koyielewski+ Karski mowi jeszcze 1 1999r na Zamku w Lublinie ęw aparacie PRL byli wspaniali ludzie tacy jak Cyrankiewicz, Berman, Minc".

avatar użytkownika Maryla

6. Organizatorzy i

Organizatorzy i Uczestnicy

uroczystości odsłonięcia

pomnika ku czci zamordowanych

wykładowców i absolwentów

Wyższej Szkoły Wojennej

i innych uczelni wojskowych

Szanowny Panie Rektorze-Komendancie!

Wielce Szanowni Kombatanci!

Szanowni Przedstawiciele Władz Rembertowa!

Żołnierze Rzeczypospolitej!
Drodzy Państwo!

Na terenie rembertowskiej siedziby Akademii Obrony Narodowej staje dzisiaj pomnik ku czci ofiar komunistycznego terroru – wykładowców i absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej i innych wojskowych placówek szkoleniowych II Rzeczypospolitej. Zginęli, bo ich wypróbowana wierność Polsce, a zarazem żołnierska wiedza i umiejętności zostały uznane za zagrożenie dla planów podporządkowania naszego kraju obcej potędze. Wydane przed około sześćdziesięcioma laty niesprawiedliwe wyroki śmierci i rozkazy egzekucji miały owo zagrożenie usunąć, a straconych naznaczyć piętnem hańby i niepamięci. Jednak ten plan się nie udał. Oficerowie, których upamiętnia odsłaniany pomnik, odeszli w chwale bohaterów. Ponieśli śmierć w imię wolności, honoru i Ojczyzny.

Dzisiejsza podniosła uroczystość jest wypełnieniem naszego obywatelskiego obowiązku. Poczytuję sobie za zaszczyt, iż jako Prezydent wolnej Polski oraz zwierzchnik Sił Zbrojnych RP mogłem objąć tę patriotyczną inicjatywę honorowym patronatem. Wyrażam uznanie osobom i instytucjom, które przyczyniły się do wzniesienia tego monumentu. Dziękuję Zarządowi i członkom rembertowskiego Koła Nr 13 Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, zwierzchnikom Akademii Obrony Narodowej, a także władzom dzielnicy Rembertów, przedstawicielom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz wszystkim, którzy wsparli ów projekt.

Niech wykute na tej tablicy nazwiska trwale zapiszą się w pamięci kolejnych pokoleń polskich oficerów – absolwentów Akademii Obrony Narodowej oraz w sercach wszystkich, którzy obrońców naszej Ojczyzny darzą szacunkiem i wdzięcznością.

Bronisław Komorowski
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/inne/art,152,s...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl