Palikot ruszył na Niemcy. "Der polnische Pirat und sein Kampf gegen das Kruzifix"

avatar użytkownika Maryla

Janusz Palikot gilt als "Pirat" unter Polens Abgeordneten. Er will den Einfluss der Kirche zurückdrängen und die Moderne einläuten

Janusz Palikot war die Überraschung der Parlamentswahlen in Polen: Die nach ihm benannte liberale und antiklerikale Protestbewegung errang ein Jahr nach ihrer Gründung zehn Prozent der Stimmen und damit Platz drei. Der 46 Jahre alte Chef empfängt heute in seiner geschmackvoll eingerichteten Altbauwohnung in der „Allee der Freunde“ in Warschau.

Janusz Palikot
Foto: IMAGO/EastNews Abkühlung im Zuber: Janusz Palikot, linksliberaler Politiker und polnischer Abgeordneter, während seines Sommerurlaubs

Beste Wohnlage für Prominente und solche, die es werden wollen: Gegenüber wohnte nach dem Krieg der Geheimagent Ranicki (später Marcel Reich-Ranicki), heute befinden sich hier die Wohnung des Publizisten Adam Michnik und das Büro von Ex-Präsident Aleksander Kwasniewski. Palikots junge Frau Monika serviert Kaffee, im Hintergrund lärmen die Kinder.

http://www.welt.de/politik/ausland/article13669853/Der-polnische-Pirat-und-sein-Kampf-gegen-das-Kruzifix.html

Janusz Palikot jest uważany za  odpowiednika " Partii Piratów" w Polsce . Chce cofnąć wpływy kościoła i zapoczątkować nowoczesne państwo. Chłodzenie w wannie: Janusz Palikot, lewicowo-liberalny polski polityk i poseł do parlamentu, w czasie wakacji letnich.

Janusz Palikot był niespodzianką wyborów parlamentarnych w Polsce: na bazie  liberalnych i antyklerykalnych protestów wygrał rok po założeniu partii dziesięć procent głosów i trzecie miejsce w sejmie. 46-letni szef przyjmował dziś w swoim gustownie urządzonym mieszkaniu w "Alei przyjaciół" w Warszawie. Najlepsza lokalizacja  dla prominentów i tych, którzy chcą tam być: Naprzeciwko mieszkał po wojnie, tajny agent Ranicki (później Marcel Reich-Ranicki), obecnie znajdują się tutaj mieszkanie dziennikarza Adama Michnika i biura byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.  Młoda żona Palikota Monika podaje kawę,  w tle  hałasują dzieci.

-------------------------------------------------------------------------------------

I tu wkracza Palikot ze swoim szambem, część wypowiedzi do niemieckiej gazety przetłumaczył Zygmunt Białas.

http://zygmuntbialas.salon24.pl/356939,palikot-wypowiada-sie-w-niemieckiej-prasie

Portal welt.de zamieścił wywiad, w którym m.in. czytamy:

welt.de:  "Panie Palikot, żąda pan, by zdjąć krzyż, który wisi w polskim parlamencie. Czy nie jest on jednak dla większości ludności symbolem jej religijnej i kulturalnej tradycji?

Palikot:  Krzyż nie jest narodowym czy państwowym symbolem. Polskim godłem jest orzeł w koronie. Krzyż jest symbolem religijnym. Więc w celu obrony religijnych uczuć nie powinien on wisieć w miejscach, gdzie toczy się twarda walka polityczna.

I jeszcze coś: krzyż stał się w Polsce instrumentem walki, a Kościół nie czyni nic w tej sprawie. Nie pozostaje żadna inna droga: religijne symbole muszą opuścić przestrzeń publiczną.

(...) Do 2010 roku, do dnia wypadku samolotu w Smoleńsku, miałem niejaką sympatię do Kościoła. Ale to, co się później wydarzyło, pochowanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu z błogosławieństwem Kościoła, zmieniło moją postawę. Kościół był totalnie polityczny, krzyż stał się polityczny, wielu biskupów nawoływało, by głosować na Kaczyńskiego. Przeciw temu się zwróciłem".

Z obszernego wywiadu wybierzmy już tylko niektóre krótkie fragmenty:

welt.de:  "Pan głosił publicznie, że nieżonaty Jarosław Kaczyński jest homoseksualistą.

Palikot:  Tak, ale żałuję tego. Postawiłem tutaj - że tak powiem - mniejszość pod pręgierz.

(...) Jeszcze coś: myślenie jest zakazane w Polsce. Jeśli wystąpi problem, trzeba zakazać. Posiadanie narkotyków? - więzienie. Obraza prezydenta lub uczuć religijnych? - więzienie. To kosztuje podatników dużo pieniędzy.

welt.de:  Ale czy siedzi ktoś z powodu tych czynów w więzieniu?

Palikot:  Nie, ale były procesy sądowe.

welt.de:  Żąda pan, by obniżyć o połowę wydatki na wojsko. Czy NATO będzie się cieszyć?

Palikot:  Z armii nie mamy nic. Nie dzięki armii przeżyliśmy jako naród. Przegraliśmy wszystkie bitwy z wyjątkiem bitwy warszawskiej w polsko - sowieckiej wojnie w 1920r. Przeżyliśmy dzięki kulturze".

Tu autor notki choć raz zgodzi się z Palikotem: "Przeżyliśmy dzięki kulturze". Nie była to jednak kultura oparta na komunistycznych, liberalnych czy gejowskich wartościach. To była kultura ściśle związana z tradycją katolicką. O tym wie chyba Palikot, o którym mówią elity, że jest bardzo inteligentny.

Na portalu jest też informacja o podobnych żadaniach legalizacji narkotyków przez lewicową partię w Niemczech. Identyczne żądania i argumentacja, jak palikmiotów.

 
Bundesparteitag der Linken in Erfurt
Linkspartei will Konsum von Heroin und Kokain legalisieren
Im künftigen Parteiprogramm heißt es: „Wir treten für eine rationale und humane Drogenpolitik ein.“ Dies beinhalte eine „Entkriminalisierung des Drogenkonsums“ und „langfristig eine Legalisierung aller Drogen“.
 
 
Etykietowanie:

48 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

2. Panie Wojciechu - jaki tam z niego pirat......

Zafascynowany Michnikiem, Kuroniem i Wujcem
Janusz Palikot urodził się w 1964 r. w Biłgoraju. Z tego samego regionu pochodzi również Henryk Wujec, wieloletni polityk Unii Demokratycznej i Unii Wolności, a obecnie doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Palikot nie krył, że był zafascynowany lewicową opozycją z lat PRL, zwłaszcza Adamem Michnikiem, Jackiem Kuroniem i Henrykiem Wujcem, czyli tzw. lewicą laicką. W ostatniej książce wyznał, że ukształtowała go "GW", zawsze głosował na UW, podzielał lęki Adama Michnika i było dla niego zaszczytem, kiedy go poznał. Z drugiej strony mógł liczyć na pozytywne teksty w "GW", zwłaszcza w okresie, kiedy był biznesmenem.
Wujca miał poznać jeszcze w latach 80.: "Jak wielu moich kolegów, w liceum zapatrzony byłem w KOR, czyli w Kuronia, Michnika i Wujca właśnie. Nasze kontakty były sporadyczne i dopiero w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych zżyliśmy się bardziej".
Z kolei sam Wujec wspominał, że Palikota poznał dopiero po "wyborach kontraktowych": "Będąc posłem w 1989 roku, dowiedziałem się, że działa tam jakiś prężny biznesmen, a ponieważ wiedziałem, jak bardzo istotne było w tamtym czasie wspieranie rodzącej się przedsiębiorczości - postanowiłem się z nim spotkać. Ów biznesmen udzielał się również w Biłgorajskim Towarzystwie Gospodarczym - ściągał do Biłgoraja nowych inwestorów, poszukiwał nowych myśli gospodarczych. (...) W tamtym okresie współpraca z Palikotem i jego działalnością gospodarczą odpowiadała mi. Pozytywnie wpływał na innych, udało mu się ściągnąć kapitał niemiecki i włoski".

Pod okiem SB
Opozycyjne poglądy spowodowały, że na początku lat 80. zainteresowała się nim SB. W tygodniku "Polityka" Palikot wspominał, że nie dał się złamać i niczego nie podpisał: "Nocne przesłuchania z lampą świecącą w oczy. W celi wybite okno, a na dworze siarczysty mróz. Trudno było wytrzymać".
Trochę inaczej ten okres przedstawił w swojej książce "Płoną koty w Biłgoraju": "(...) W grudniu dostałem instrukcję, aby podpisać dokument o podporządkowaniu się prawu stanu wojennego i działać dalej. Tak też zrobiłem. W konsekwencji zostałem ponownie zatrzymany i aresztowany i trafiłem na komendę w Zamościu, gdzie brutalnie zmuszano mnie do podpisania deklaracji współpracy z SB, grożąc celą z wodą po kolana, nasyłając facetów - stare ubeckie metody - którzy mieli napędzić mi strachu. Nie będę ukrywał, bałem się, ale jednak niczego nie podpisałem; po prostu miałem szczęście, bo po czterech dniach SB przestało się mną interesować, po tym jak zmusiło do współpracy mojego kolegę. Bezpieka liczyła, że przy jego pomocy rozpracuje naszą siatkę. Uniknąłem więc hańby dzięki temu, że on się załamał. Jednak kolega przyznał mi się, że podpisał zobowiązanie do współpracy, ja zaś namówiłem go, by powiedział o tym również innym, i to go ocaliło - nikt go nie potępiał za słabość".
Jednak rok temu "Gazeta Polska" ujawniła, że według dokumentów zachowanych w IPN Palikot już 17 grudnia 1981 r. własnoręcznie napisał tzw. lojalkę, że nie będzie "podejmował działań sprzecznych z postanowieniami dekretu o stanie wojennym". Według katalogów IPN został zarejestrowany 14 grudnia 1981 r. "jako osoba rozpracowywana w ramach SOR kryptonim "Apel"" (nr rej. 61 27). W styczniu 1982 r. podpisał zobowiązanie: "Ja niżej podpisany Janusz Palikot zobowiązuję się do zachowania w ścisłej tajemnicy treści prowadzonych rozmów oraz utrzymywanych kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. Palikot Janusz".
W latach 90. Palikot podczas wielu rozmów z "GW" nie ujawnił faktu podpisania zobowiązania do zachowania w tajemnicy rozmów z SB. Wspominał tylko, że był represjonowany: "W 1982 r. w liceum w Biłgoraju dyrekcja odmówiła samorządowi uczniowskiemu wpływu na oceny ze sprawowania. Zaprotestowaliśmy, po czym wyrzucono nas ze szkoły".
Jednak po 1989 r. nie przeszkadzało mu, że wokół niego znalazły się osoby z komunistycznych służb specjalnych."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. pirat palikot

Berliński polityk Partii Piratów Martin Delius porównał sukcesy swojego ugrupowania do popularności nazistowskiej partii Adolfa Hitlera NSDAP w latach 1928-1933 - poinformował w niedzielę niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
"Poparcie dla Partii Piratów rośnie tak gwałtownie, jak popularność NSDAP między 1928 a 1933 rokiem" - powiedział szef frakcji Piratów w berlińskiej Izbie Deputowanych w rozmowie ze "Spieglem".

http://www.polskatimes.pl/artykul/559393,nasza-popularnosc-rosnie-tak-sz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. nawet wizualnie podobni

"Nasza popularność rośnie tak szybko jak NSDAP". Polityk niemieckiej Partii Piratów zagalopował się?

Sebastian Nerz - lider Partii Piratów (© AP Photo/Michael Probst)

http://www.polskatimes.pl/artykul/559393,nasza-popularnosc-rosnie-tak-szybko-jak-nsdap-polityk,id,t.html#komentarze

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Partia Piratów z coraz

Partia Piratów z coraz mniejszym poparciem, partia Palikota również. Europejczycy poznają się na hucpie?

Poparcie dla niemieckiej Partii Piratów spadło do 4 proc., czyli
poniżej progu wyborczego - wynika z najnowszego sondażu dla telewizji
ARD. Kiepskie notowania nie są jedynym problemem Piratów, bo w zarządzie
ugrupowania doszło do ostrego sporu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Figa

8. hahahahahahahaha

Berlińska palikociarnia zdobyła w wyborach zadziwiajaco duzo głosów , tak ,że sami nie wiedzieli co z tym fantem zrobić , rozbrajajaco przyznali sie ,że nie maja nawet programu, dzis berlińczycy juz "nieco ochłoneli"

Figa

avatar użytkownika Maryla

9. Figa

:) wystarczył jeden rok i została pustka. Pustka wypełniona Grodzką i Kotlińskim z Nowicką.

Słucham Szkło Kontaktowe. Jedna stalinistka za drugą dzwonia i atakują Marsz, Kościół i Jarosława. Ich obrzydliwość mają stracha. Czego sie stare pudernice boją? Zamordowały kogoś? Boją sie odpowiedzialności?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Figa

10. @ Marylu

współczuję słuchania tego gnojstwa . Słuchac to cos z obowiazku brrrrrrrrr

Figa

avatar użytkownika Maryla

11. gdy cham mówi o kulturze

"Jarosławowi Kaczyńskiemu brakuje kultury" - tytuł portalu money

Oczywiście nie poprzemy wniosku PiS, bo to nie jest żaden kandydat niezależny, to jest kandydatura PiS-owska - oświadczył Palikot na konferencji prasowej w Sejmie, pytany o zapowiadany przez PiS wniosek o konstruktywne wotum nieufności.

Na uwagę, że także Ruch Palikota zapowiadał w lipcu złożenie wniosku o konstruktywne wotum nieufności wobec gabinetu Donalda Tuska w związku z tzw. aferą taśmową i nie udało się zebrać wymaganych 46 podpisów odparł, że jest różnica między propozycją RP a zapowiadanym wnioskiem PiS.

Według Palikota, Ruchowi udało się zebrać 46 podpisów. - Ale nie sztuka mieć 46 podpisów, myśmy przedstawili i SLD i SP, i chcieliśmy przedstawić PiS-owi - bo do takich rozmów nie doszło - niezależnego kandydata albo otworzyć w ogóle dyskusję na niezależnego kandydata - mówił.

Podkreślił, że w przypadku wniosku o konstruktywne wotum, najpierw należy rozmawiać z pozostałymi partiami, a dopiero później przedstawiać kandydata.

- PiS oczywiście to całkowicie zlekceważył, potraktował, że tak powiem, z buta pozostałe partie polityczne, przedstawił kandydata, ma 46 podpisów i liczy na poparcie. Żadnego poparcia nie będzie, będzie miał tyle głosów, ile ma klub PiS - powiedział Palikot.

Stwierdził też, że to może nauczy Jarosława Kaczyńskiego takiej demokratycznej opozycyjnej kultury, której mu najwyraźniej brakuje.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Figa

12. Tego tylko brakowało

żeby Kaczyński paktował z tym politycznym menelem, straciłby natychmiast mój głos

Figa

avatar użytkownika Maryla

13. Figa

kończy sie palikociarnia, mocni sa tylko w ubliżaniu katolikom na forach. Nawet na ulice nie maja juz kogo wyprowadzać, poza towarzyszami z Niemiec i Brukseli.

Głowny Pirat palikoci :


Biedroń kontra katecheci i pustka na sali. Na konferencję przyszedł... jeden dziennikarz

Tylko u nas

Według posła Ruchu P. nie biurokracja i złe przepisy blokują w Polsce przedsiębiorczość, ale… lekcje religii w szkołach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Figa

14. hłe hłe

czytałam hahahahaha dziennikarz sztuk jedna i to "nasz" dziennikarz o ile sie nie mylę

Figa

avatar użytkownika Maryla

16. Rozenek naiwny ? palikmioty nie zaprzestaną walki z krzyżem

Palikot: chcemy wywołać wojnę światopoglądową

Trzeba dokonać weryfikacji "zgniłych kompromisów" z lat 90., m.in. w
sprawie aborcji, które nie wytrzymują próby czasu, dlatego chcemy
wywołać wojnę światopoglądową
- zapowiedział Janusz Palikot

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Niemiecką Partię Piratów

Niemiecką Partię Piratów poprowadzi Polka


Katharina Nocun, urodzona w Polsce działaczka ma uratować niemiecką Partię Piratów, której po serii spektakularnych sukcesów sprzed ponad roku, grozi teraz zniknięcie ze sceny politycznej
Nocun na stanowisku szefa ekscentrycznej partii, domagającej się m.in. rozluźnienia praw autorskich, większego poszanowania przez państwo prywatności obywateli i rozwoju społeczeństwa opartego na technologiach internetowych zastąpi Johanesa Ponadera. Poparło ją 87,1 proc. delegatów na kongresie Piratów w Neumarkt w Bawarii.

Niemieckie media na razie nie podają, z jakiego miasta pochodzi nowa szefowa partii Piratów. Sama Nocun pisze tylko, że urodziła w Polsce w 1986 r. - nazywała się wówczas Katarzyna Nocuń. Do Niemiec jej rodzina wyjechała gdy miała trzy lata, osiadła w Dolnej Saksonii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Zmarł Marcel Reich-Ranicki. Nazywano go "papieżem niemieckiej li

Dziś zmarł Marcel Reich-Ranicki, najbardziej znany krytyk literacki Niemiec, nazywany "papieżem niemieckiej literatury", poinformował wydawca "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Frank Schirrmacher.
Zareagowali na nią wszyscy, bo Reich-Ranicki był nie tylko specjalistą w dziedzinie krytyki literackiej, lecz także popularną, barwną postacią, znaną z telewizji.

Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle zareagował oficjalnie jako pierwszy polityk, mówiąc: "Odeszła wielka postać niemieckiej krytyki literackiej. Jego zawsze jasny język przez wiele dziesięcioleci wzbogacał debaty w naszym kraju, jego miłość do niemieckiej literatury uskrzydlała wielu ludzi w naszym kraju. Nigdy mu nie zapomnimy, że będąc ocalałym z warszawskiego getta, nigdy nie odwrócił się plecami do Niemiec".

"Nie ma dużo polskiego uczucia"

Urodzony we Włocławku Marcel Reich-Ranicki napisał o sobie: "Jestem w połowie Polakiem, w połowie Niemcem, ale w całości Żydem". Pytany o swoją "polską połowę", krytyk unikał konkretów i odpowiadał: "O Boże mój, wydaje mi się, że ja tego wcale nie mogę wytłumaczyć".

Na prośbę, by jednak spróbował to wytłumaczyć, reagował w rozmowie z Różą Romaniec, dziennikarką DW w rozmowie telefonicznej lekkim zdenerwowaniem: "To, co polskie, opowiedziałem już w mojej książce". - Ale tak wiele o polskich uczuciach w książce pan nie napisał - próbowała go nagabywać. "To starczy, ja nie chcę o tym mówić. Nie mam ochoty. Skoro w książce nie ma więcej, to nie ma dużo polskich uczuć", kończył przekornie Reich-Ranicki, po chwili dodając: "Ja swoją całą młodość spędziłem w Niemczech, a nie w Polsce".

Bazyl Kerski, redaktor naczelny czasopisma "Dialog", bronił Reicha-Ranickiego, przypominając o jego przełomowych recenzjach Szczypiorskiego czy Miłosza. "Nie jest prawdą, że Reich-Ranicki nic nie zrobił dla polskiej literatury, są na to przykłady. Poza tym nie można oczekiwać, że on się będzie znał na wszystkim", twierdził Kerski, zaznaczając, że Reich-Ranicki jest przede wszystkim krytykiem literatury niemieckiej.

Bazyl Kerski zauważał, że Reich-Ranicki często w swoich wypowiedziach "powoływał się na Tuwima, choć nie zawsze mówił, że są to poglądy polskiego poety". Zapytany o fascynację Tuwimem, Reich-Ranicki odpowiadał: "Łączył mnie z nim język, piękna polszczyzna, to jest poezja najwyższej rangi".

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,14629019,Zmarl_Marcel_Re...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. kapitan UB Marcel Reich-Ranicki

http://zapiskiczterdziestolatka.salon24.pl/534793,marcel-reich-ranicki-p...

(..)

kapitana UB Marcela Reicha-Ranickiego wyłania się z badań Instytutu Pamięci Narodowej. Oddajmy głos historykowi IPN, Piotrowi Gontarczykowi:

Po wkroczeniu Niemców do Warszawy w 1939 r. Reich znalazł zatrudnienie w Judenracie, gdzie do wiosny 1943 r. pracował jako tłumacz. Udało mu się uniknąć wywiezienia do obozu zagłady; wedle jednej z powojennych wersji miał uciec z transportu jadącego do Treblinki. Potem do lata 1944 r. ukrywał się w polskiej rodzinie w Gocławiu - wówczas jednej z podwarszawskich miejscowości.

Nowy etap w życiu Marcelego Reicha rozpoczął się w chwili wkroczenia Sowietów. Po wstąpieniu do komunistycznego wojska rozpoczął służbę w Zarządzie Polityczno-Wychowawczym WP. Stamtąd trafił do Głównego Urzędu Cenzury. W opublikowanych po latach wspomnieniach pisał: „po kilku dniach zatrudnieni w cenzurze musieli podpisywać oświadczenie, że wszystko, co wiąże się ze służbą, zachowają w tajemnicy. Było to postępowanie rutynowe, bez jakiegokolwiek znaczenia. Dopiero jednak z tego formularza odbitego na hektografie mogłem wywnioskować, że dostałem się do jednostki, która (...) podlegała kontroli Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego".

Powyższy fragment jest typowym przykładem przeinaczeń zawartych w cytowanych wspomnieniach. Cenzura nie była bowiem „kontrolowana" przez komunistyczną bezpiekę, tylko była jej częścią składową. Reich-Ranicki doskonale o tym wiedział od pierwszych dni swojej służby.

24 października 1944 r. własnoręcznie wypełnił „Kwestionariusz współpracowników Resortu Bezpieczeństwa Publicznego". Złożył też podanie o przyjęcie do bezpieki. Także wiele innych dokumentów podpisanych ręką Ranickiego nie pozostawia wątpliwości, że miał on pełną wiedzę, iż jest funkcjonariuszem UB. W bezpiece służyła też jego żona.

W GUC Reich pracował jako cenzor i zastępca kierownika oddziału zagranicznego. Wydawał się na to stanowisko znakomitym kandydatem: znał dobrze niemiecki i angielski. Ponadto w życiorysie sporządzonym w październiku 1944 r. pochwalił się aktywną działalnością w przedwojennej Komunistycznej Partii Niemiec, do której wciągnął go szwagier Gerhard Boehme. (...)

W grudniu 1945 r. Marceli Reich-Ranicki rozpoczął pracę w polskim Biurze Rewindykacji i Odszkodowań w Berlinie. Biuro miało zajmować się odzyskiwaniem dobytku zrabowanego przez Niemców w Polsce: od dzieł sztuki do maszyn i urządzeń technicznych. Praca ta była jednak tylko przykrywką dla prawdziwych działań Reicha. Po latach napisał: „w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (...) słyszał o mnie pewien major. Interesował się mną mianowicie w imieniu instytucji, w której pracował - w polskim wywiadzie (...) w armii poszukiwano ludzi, jeżeli to możliwe młodych i wykształconych, którzy znają języki obce i którzy o zagranicy, zwłaszcza o Niemczech, mieli niejakie pojęcie." (...)

Reich został współpracownikiem Wydziału 2. (samodzielnego) MBP, czyli komunistycznego wywiadu. Jednostką tą kierował wspomniany przez Reicha major, a potem pułkownik Juliusz Burgin - stary komunista i wytrawny agent NKWD. Nie wiadomo dokładnie, czym zajmował się Reich w Berlinie. W piśmie z 24 kwietnia 1946 r. płk Burgin pisał tylko: „w ciągu okresu od momentu zwolnienia do dnia dzisiejszego ppor. Reich pracował w jednej z polskich placówek dyplomatycznych. Przez cały czas ppor. Reich wywiązywał się sumiennie z powierzonych mu obowiązków, przejawiając wiele oddania, inicjatywy własnej i samodzielności w pracy".

Po wojnie Ranicki pisał o „antyhitlerowskich" motywach, które miały pchnąć go do współpracy z komunistycznym wywiadem: „jeśli bym wówczas, jeszcze w czasie wojny przeciwko narodowosocjalistycznym Niemcom, odrzucił propozycję polskich władz i odmówił podjęcia pracy w służbie wywiadowczej - uważałbym to za plamę na mojej biografii".

Kłopot w tym, że służba Reicha w Berlinie rozpoczęła się na przełomie lat 1945/1946, a więc pół roku po zakończeniu drugiej wojny światowej. Nie było już wówczas potrzeby zwalczania żadnych „narodowosocjalistycznych" Niemiec.

Po przyjeździe z Berlina w kwietniu 1946 roku Reich już oficjalnie rozpoczął służbę w centrali komunistycznego wywiadu. Systematycznie wspinał się na kolejne szczeble kariery. W lipcu 1946 roku dostał awans na porucznika; za wybitne osiągnięcia dostał też Złoty i Srebrny Krzyż Zasługi. Mimo znanych już przywar charakteru, za pracę operacyjną Reich otrzymywał od swoich przełożonych dobre oceny. Jeden z nich pisał w lutym 1948 r.: „politycznie pewny i stały. Duże zdolności pracy z agenturą, znajomość psychiki agenta. Wykazuje dużo inicjatywy w pracy. (...) Obowiązkowy, ale niezbyt pracowity. Lotnością umysłu nadrabia luki w systematyczności".

W styczniu 1949 r. Reich dostał awans na kapitana. Niedługo potem szef Departamentu VII MBP (wywiadu) gen. Wacław Komar wystąpił o zwolnienie Reicha z pełnionego stanowiska i udzielenie bezterminowego urlopu. Nawet laik wiedział, że to wstęp do kolejnej misji za granicą.

Niemal cały rok 1949 Reich (zmienił wówczas nazwisko na Ranicki) był zastępcą konsula, a potem konsulem komunistycznej Polski w Londynie. Była to jednak tylko oficjalna funkcja. Pracował tam dla Departamentu VIII MBP (wywiadu). W swojej książce napisał: „zadanie służby wywiadowczej polegało na tym, aby zbierać informacje o polskiej politycznej emigracji w krajach zachodnich, o jej nurtach, zamiarach i organizacjach. Dokładniej: chodziło o informowanie w porę, jakie politycznie migranci chcą przedsięwziąć działania przeciwko nowemu państwu polskiemu, jakie mają plany". Także w dalszej części wspomnień Reich bagatelizuje swoje zasługi dla komunistów, twierdząc, że nigdy nie pracował z agenturą, a swoje raporty sporządzał z informacji od kuzynów, z plotek oraz prasy: „co do mnie nigdy nie miałem kontaktów z polskimi emigrantami (...) do mnie należało opiniowanie informacji i sprawozdań i przesyłanie ich dalej - do Warszawy".

Ale dokumenty zachowane w IPN pozwalają stwierdzić, że Marceli Reich, jak zwykle mija się z prawdą. Profesor Krzysztof Tarka ustalił, że był on rezydentem wywiadu komunistycznego (pseudonim Albin) i prowadził w Londynie bardzo aktywną działalność operacyjną. Jej ostrze było wymierzone w polskie środowiska niepodległościowe. Jedną z osób, z którymi pracował „Albin" w Anglii, był agent UB o pseudonimie Bliźni. Zwerbowany jeszcze w Polsce, został wysłany do Londynu w celu założenia siatki wywiadowczej pracującej w środowisku polskiej emigracji. „Albin" podjął go na kontakt wiosną 1949 r.; dawał zadania, przyjmował od niego raporty i wręczał pieniądze na działalność operacyjną. Postać „Bliźniego" wydaje się nie mniej ciekawa niż losy samego Reicha-Ranickiego. Pod tym pseudonimem w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego ukrywano jednego z najbliższych współpracowników Bolesława Piaseckiego, który zrobił wielką karierę w PRL. Ryszard Reiff - bo o nim tutaj mowa - został potem członkiem komunistycznej Rady Państwa.

Innym znanym Polakiem, któremu przyszło się zetknąć z „Albinem", był pisarz Stanisław Cat-Mackiewicz. Cierpiąc biedę i odczuwając coraz większą niechęć do działalności na emigracji, chciał Mackiewicz wrócić do Polski. Skontaktował się więc z prokomunistycznym dziennikarzem Bernardem Singerem, który niespecjalnie ukrywał swoje związki z komunistycznym wywiadem. Singer (agent VII Departamentu MBP ps. Reł) doprowadził do spotkania Stanisława Cata-Mackiewicza z kpt. Marcelim Reichem-Ranickim, „Albinem". Doszło do niego w Waterloo Park 25 czerwca 1949 r. Cat-Mackiewicz prosił Reicha o gwarancje bezpiecznego powrotu do kraju. W raporcie dla Warszawy „Albin" przytaczał słowa Mackiewicza: „rozumie Pan, nikomu nie chce się siedzieć w więzieniu. Chciałbym więc mieć jakieś zapewnienie, że na powrót mój jest zgoda i że nie będę wsadzony do więzienia".

„Albin" był nieugięty. W zamian za obietnicę zezwolenia na wjazd do Polski zażądał, by Mackiewicz został w Londynie agentem UB. „Cat" stanowczo odmówił, więc usłyszał od „Albina", że droga do Polski jest dla niego zamknięta. Kontakty między Mackiewiczem a „polskim konsulem" zostały zerwane.

Dziś Reich-Ranicki twierdzi, że w Londynie nie prowadził żadnej działalności wywiadowczej, nie pracował z agenturą, a tylko recenzował raporty wysyłane przez innych do Warszawy. Dokumenty IPN jednoznacznie dowodzą, że to nieprawda. A rola, jaką „Albin" odegrał w sprawie pisarza Stanisława Cata-Mackiewicza, stawia go w wyjątkowo nieciekawym świetle".

W dalszej części swej publikacji Gontarczyk opisuje powody, z których wywiad zdecydował się jednak zakończyć współpracę z Reich-Ranickim:

Osoba Reicha-Ranickiego już wcześniej budziła (w UB, przyp. autora) liczne wątpliwości. Oprócz cech osobowościowych - w opiniach służbowych przedstawiano go jako zarozumiałego megalomana - za niejasną lub wręcz kompromitującą uznawano jego przeszłość. Rzekomą działalność w Komunistycznej Partii Niemiec i wydawanie „Rothe Fahne" wspólnie ze szwagrem Gerhardem Behme, którymi Reich chwalił się w życiorysie z 1944 r., okazały się mistyfikacją. Co więcej, z ustaleń bezpieki wynikało, że związki Behmego z partią komunistyczną nie były zbyt silne, a on sam był „podejrzanym" trockistą.

Wątpliwości budziły też różne wersje wydarzeń, jakie w swoich życiorysach przedstawiał Reich na temat swoich kontaktów z KPD, a także okoliczności wydostania się z getta. Raz pisał, że uciekł z transportu do Treblinki, w innych kwestionariuszach opisywał ten fakt zupełnie inaczej. Funkcjonariusze UB po prostu nie byli w stanie ocenić, która wersja jego życiorysu jest prawdziwa, a kiedy Reich konfabuluje. Ale za szczególnie kompromitujące i dyskwalifikujące jako funkcjonariusza MSW uważano służbę w Judenracie. Mimo że Reich nie pełnił tam żadnego eksponowanego stanowiska, sam fakt pracy w tej instytucji traktowano jako kolaborację z hitlerowcami.

Kroplą, która przelała kielich, stały się nadużycia, jakie Reich popełnił, wydając wizę swojemu szwagrowi Gerhardowi Boehme. Trudno powiedzieć, dlaczego to zrobił. Fakt pozostaje faktem: wiza została wydana z naruszeniem procedur i obowiązujących w Departamencie VII MSW wewnętrznych instrukcji. Reich zachował się nielojalnie.

Propagandowa mistyfikacja

Zbierając wszystkie powyższe zarzuty, w styczniu 1950 r. kierownik wydziału ds. funkcjonariuszy płk Jerzy Siedlecki pisał do ministra Stanisława Radkiewicza: „proszę Obywatela Ministra o wyrażenie zgody na ukaranie kpt. Reicha Marcelego 14-to dniowym aresztem zwykłym oraz wydaleniem z pracy w aparacie B.P. z dniem 31.I. 1950 r."

Po dwutygodniowym pobycie w areszcie - którego genezę tak ubarwił w swojej książce - Reich został wyrzucony z UB jako nieprzydatny do dalszej służby. Nikt nigdy raczej nie chciał robić mu procesu, a jego wspomnienia na ten temat są propagandową mistyfikacją.

Dokumentów wytworzonych po 1950 r. jest w teczce Reicha stosunkowo niewiele. Wynika z nich, że wspomniany wyjechał z Polski w 1958 roku. Jedną z ostatnich osób, z którymi spotkał się w Warszawie, był pisarz Günter Grass. Niestety, ani jednego, ani drugiego nikt nie inwigilował, toteż nie zachowały się z tego spotkania żadne fotografie. Zapewne stanowiłyby one ciekawą dokumentację życia społecznego: wielki krytyk literacki i wielki pisarz, były funkcjonariusz UB i były żołnierz Waffen SS na spotkaniu w kraju tak doświadczonym przez nazizm i komunizm. Obaj, i Grass, i Reich, często i w podobnym duchu i ostrej formie wypowiadający się w kwestiach filozoficznych i moralnych. Obaj równie rzetelni w sprawie własnej przeszłości."

Rok 1958 to początek spektakularnej, błyskawicznej kariery Reich-Ranickiego jako krytyka literackiego w Niemczech, która, odporna na wszystkie ujawnione fakty, trwała do dziś...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Hausberger Schule Ewa

Kanclerz Angela Merkel o Macelu Reich-Ranickim:

Straciliśmy niezrównanego przyjaciela literatury, ale także wolności i
demokracji. Będzie mi brakowało tego pełnego pasji, niezwykłego
człowieka."
http://www.sueddeutsche.de/kultur/zum-tod-von-marcel-reich-ranicki-ein-aussergewoehnliches-geschenk-1.1774571

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Wybory w Niemczech: Piraci

Wybory w Niemczech: Piraci bez szans na wygraną

- To naprawdę sympatyczni weseli ludzie, ale sądzę, że nawet wyborcy Piratów byli rozczarowani niekompetencją - ocenia ekspert.

Poza czołówką - czyli SPD, CDU, FDP, Zielonymi i lewicą są też ugrupowania, które raczej nie mają żadnych szans na przekroczenie 5-cio procentowego progu wyborczego. To m.in.: Fioletowi, Partia NEIN, Partia Niegłosujących, Partia Ochrony Zwierząt czy Partia Rozsądku.

Znana jest też od lat 80-tych Anarchistyczna Partia Pogo, choć ta akurat nie wystawiła kandydatów. Z kolei Niemiecka Partia Piratów, walcząca z inwigilacją i opowiadająca się za jak najszerszą wolnością w Internecie, była rozpatrywana jako dość poważny kandydat.

Zwłaszcza po sukcesie w wyborach regionalnych w Berlinie, wyjaśnia Ryszarda Formuszewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Jorg Lau z Die Zeit dodaje, że politycy tej partii byli wręcz przytłoczeni obowiązkami parlamentarnymi: - To naprawdę sympatyczni weseli ludzie, ale sądzę, że nawet wyborcy Piratów byli rozczarowani niekompetencją tych ludzi. A w kampanii wyborczej Piraci byli kompletnie nieobecni, mimo że pojawiały się tematy przy których mogli się wzmocnić. Na przykład afera inwigilacyjna z amerykańską agencją NSA, Edward Snowden - to wszystko rozegrało się bez Piratów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. ODPRYSK PALIKOCI

Partia Piratów - polityczna ciekawostka, czy przyszła realna siła w Parlamencie Europejskim?
Partia Piratów brzmi groźnie. Planujecie jakiś abordaż?

(Śmiech) Chcielibyśmy przeprowadzić abordaż na Parlament Europejski. Planujemy start w wyborach z dwiema innymi organizacjami, z którymi na bieżąco współpracujemy. To Demokracja Bezpośrednia
oraz Libertarianie, którzy na razie występują jako Stowarzyszenie
(Partia Libertariańska jest w trakcie rejestracji). Będziemy startować
jako komitet trzech organizacji z list Demokracji Bezpośredniej.
Oczywiście jako członkowie Polskiej Partii Piratów, w sojuszu z
pozostałymi organizacjami.
Wróćmy jeszcze do kwestii poglądów i celów jakie przed sobą stawiacie. O co chcecie, jako Partia Piratów, walczyć w PE?

Przede wszystkim zależy nam, żeby wpływać na przepisy związane z
prawem autorskim. Chcielibyśmy skrócić okresy obowiązywania praw do
tantiem, wprowadzić możliwość bezpłatnego tworzenia remiksów znanych
piosenek. Zależy nam również na likwidacji takich organizacji jak ZAiKS,
który naszym zdaniem jest pasożytem. Takich organizacji jest mnóstwo i
tam giną pieniądze, które powinny trafiać do twórców. Które mogliby
zarabiać. Nasza wizja sprowadza się do tego, żeby sprzedawać utwory
bezpośrednio (w sieci i nie tylko). Nie w formie płyty, bo płyta to i
wydawcy, i promocja, i marketing. W internecie można kupować pojedyncze
piosenki, z których znacznie większy lub cały dochód trafiałby do
kieszeni twórcy. Podobnie może być z filmami czy książkami. Kwestie
patentowe także muszą zostać zupełnie przeformatowane w myśleniu. Obecny
system
patentowy jest główną przyczyną blokowania rozwoju technologicznego i
społecznego. Zależy nam także na uregulowaniu praw związanych z
inwigilacją ze strony Stanów Zjednoczonych, która dotyczy nas
wszystkich.



A jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe?

Jesteśmy typową partią techniczną, nas nie do końca interesują
kwestie moralne czy światopoglądowe. One są w sumieniu każdego z nas,
nie narzucamy nikomu własnych przekonań. Chociaż oczywiście mamy swoje
pomysły na pewne rozwiązania, ale chcielibyśmy, by każdy mógł decydować o
sobie, a wspólne rozwiązania i kompromisy nie były dotkliwe dla
mniejszości.



Czyli co, głosujemy na Partię Piratów, dostajecie się do PE i
potem nie wiemy do końca czego się spodziewać, nie wiadomo jak rozłożą
się głosy?


W pewnym sensie tak, ale nasze założenia podstawowe są takie, że to
ludzie powinni decydować, a my mamy ich słuchać i to robimy. Wiec
będziemy realizować ich wolę. Zakładamy kompleksowe rozwiązywanie
problemów. Chociażby mamy w programie zapisy w sprawie patentów na
leki. Uważamy, że nie może być tak, że dodanie elementu do składu leku
od razu powoduje objęcie go patentem. Przez co sam lek kosztuje setki
tysięcy dolarów, a NFZ nie jest w stanie ich refundować. Trzeba znaleźć
na to rozsądne rozwiązania, a najchętniej byśmy całkiem zrezygnowali z
takich patentów. Chcielibyśmy wzorem Czech także doprowadzić do
legalizacji marihuany najpierw w celach leczniczych, aby np. uśmierzać
ból w chorobach nowotworowych. Chcielibyśmy wprowadzić rozwiązania
systemowe, które sprawią, że obrót miękkimi narkotykami można będzie
kontrolować. Większe korzyści przyniosło by państwu edukacja
społeczeństwa, oraz nie marnowanie pieniędzy podatników, a ile pieniędzy
państwowych marnuje się na ściganie, karanie i leczenie? My stawiamy na
edukację.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Palikot w pokrzywach




Z Twojego Ruchu odeszło 3 posłów. Dwóch do SLD
Posłowie
Twojego Ruchu, Maciej Banaszak i Krzysztof Kłosowski wstąpili dziś
w szeregi Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Oprócz tej dwójki, z partii
Janusza Palikota wystąpił Jan Cedzyński, który na razie pozostanie
posłem niezrzeszonym.

Maciej Banaszak i Krzysztof Kłosowski opuszczają klub Twojego
Ruchu. Według rzecznika klubu SLD, obaj odpowiedzieli na apel tworzenia wspólnego komitetu wyborczego SLD- Lewica Razem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

24. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Palikot był błaznem, jest błaznem i po wsze czasy będzie błaznem.
Tyle, że błaznów potrzebuje każdy król, władca i premier.
Takiego błazna potrzebuje Donald Tusk,
Palikot załatwia za Tuska wiele trudnych spraw, takich jak kościół, Macierewicz, służby specjalne.

UKłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

25. Biedroń: Twój Ruch przetrwa.

Biedroń: Twój Ruch przetrwa. Nowicka chce wstąpić do klubu
Wanda Nowicka
zamierza wstąpić do naszego klubu. Został crème de la crème TR, najlepsi
z najlepszych. Będziemy wierni naszym wartościom i ma nadzieję,
że w przyszłym parlamencie spotkamy się z silną drużyną TR - mówił
na antenie TVP Info poseł Twojego Ruchu Robert Biedroń.
Dziś z klubu Twojego Ruchu wystąpiło 12 posłów. W TR pozostało jedynie
15 osób. Jeśli odejdzie jeszcze chociażby jeden poseł Twój Ruch
przekształci się w koło poselskie.

To jest
teoretycznie Twój Ruch. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym tygodniu
odejdzie dwóch kolejnych posłów - zapowiedział Gawkowski.


To koniec panie Januszu. Nawet i diabeł tym razem nie pomoże

Fot. PAP/L.Szymański 

Nadszedł długo
przez wielu oczekiwany moment. Wczoraj palikociarnię opuściła Anka,
czyli towarzysz Bęgowski zwany oficjalnie Anną Grodzką, a dziś w
ślad za nim podążyło 13 kolejnych członków. Ponoć 14, ale nie jest to
jeszcze wiadomość potwierdzona.
Jeśli tak, to Twojemu Ruchowi zwanemu wg. Mazurka i Zalewskiego od skrótu TR
– Trupem przyjdzie zmienić parlamentarną formułę z klubu poselskiego na
koło. To koniec panie Januszu. Nawet i diabeł tym razem nie pomoże.
Widać, jak zwykle zresztą, że lepiej smakują mu własne dzieci.

Oczywiście można się łudzić, że z klubu Twojego Ruchu powstanie
jeszcze, niczym feniks z popiołów, potężny byt polityczny, by wstrząsnąć
fundamentami Kościoła katolickiego. Ale szansa na to jest praktycznie
żadna. Ostatnimi dwoma gwoździami do tej trumny będą wybory
samorządowe i parlamentarne (o ile ten polityczny zombie wytrzyma
jeszcze rok w jako takiej zorganizowanej formie). Natomiast o zmasowanym poparciu dla ważkich inicjatyw antypisowskich na TRupa nie ma już co liczyć. A jakie były plany! Z najbardziej katolickiego kraju w UE stworzyć świeckie państwo. Wdrażać w życie ideały oświeceniowo-masońskie.
Takiej feerii chamstwa, bezpardonowych ataków na Kościół historia nie
znała od czasów stalinowskich, bo już później czerwony robił to
łagodniej od działaczy od Palikota. Ale także, niestety, i od pana
samego, panie Januszu. Wszyscy pamiętamy i nie zapomnimy obrzydliwych
występów aktywistów antyreligijnej krucjaty spod krzyża na Krakowskim
Przedmieściu pod wodzą nijakiego Dominika Tarasa – ulubieńca
przewodniczącego. Ta kreatura, antykatolicki pastisz, na szczęście dawno
zniknął z przestrzeni publicznej, podobnie jak większość bytów
tworzonych przez obertrupa. Zgasł niczym kościelna świeca. Nie zapomnimy
też Armanda Ryfińskiego – pseudo inteligenta opętanego manią zwalczania
religii rzymsko-katolickiej, który kiedyś stawał przed sądem za groźbę
zabójstwa wobec ojca, ponieważ tata nie chciał dać synkowi
kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Będziemy pamiętać Artura Dębskiego małomiasteczkowego
przedsiębiorcę, któremu prokuratura przedstawiła zarzuty złamania
ustawy o własności przemysłowej,
co miało związek z zabezpieczeniem przez policję podrabianych towarów o wartości 3,5 mln zł. Będziemy
„wspominać” również Wojciecha Penkalskiego karanego w przeszłości za
pobicie, groźby bezprawne i wymuszenie rozbójnicze,
za które łącznie spędził w więzieniu dwa lata.I w
końcu nigdy, ale to nigdy nie zapomnimy samemu panu przewodniczącemu
tego, że sprowadził dyskurs publiczny do rynsztoka, wprowadzając do
parlamentu hałastrę godną reprezentacji parlamentarnej NSDAP z 1934 roku w Reichstagu.
Swoim zachowaniem, językiem oraz zachowaniem posłów sprowadził politykę do rynsztoka.

Co osiągnął? Poza tym, co napisałem wyżej – nic. Choć
wspierały go jak mogły, media tzw. „głównego nurtu” (słynne
poniedziałki u Moniki Olejnik z Palikotem w roli głównej), to wynik
działań tych typków spod ciemnej gwiazdy Twojego Ruchu jest co najmniej
mizerny. Kościół cieszy się nadal w Polsce 57% zaufaniem (i to wg CBOS), a lewica i postkomuniści są w coraz większej rozsypce. Poparcie dla SLD
waha się ostatnio między 9 a 10 %. Mało tego, wbrew pozorom tępa
propaganda w wydaniu takich tuzów intelektu jak m.in. wspomniany już
Armand Ryfiński (dywagacje o walorach artystycznych wokół obrazu Matki
Boskiej Częstochowskiej) doprowadziła do jeszcze większej polaryzacji i
scementowania środowisk konserwatywnych w blokowaniu wszelakich
inicjatyw, których celem jest głoszenie pseudo tolerancji. Zwróciła
nawet na to uwagę w jednej ze swoich licznych audycji z przewodniczącym
Palikotem Monika Olejnik, wytykając mu odwrotny skutek jego starań
poprzez toporną i pozbawiona wszelkiej finezji argumentację. Masowy
wymarsz posłów w zasadzie kończy działalność tej ekipy, która na
początku zdawała się być „Alibabą i czterdziestoma rozbójnikami” (tylu
mieli posłów na początku), a kończą jako „banda czworga”. Grande Finale,
prawdziwym podzwonnym dla nich będzie dojście opozycji do władzy. Ta
myśl powinna spędzać im sen z powiek, nawet przewodniczącemu.

Ale na szczęście kończy się. 13-14 posłów rozlezie się po Polsce.
Armand Ryfiński ma kandydować na prezydenta Częstochowy. Powiem tylko
tyle: krzyż na drogę. A reszcie dedykuję te słowa, pisane zresztą przez
zawodowego doktora neurologii Jakuba Sienkiewicza:

„To już jest koniec nie mówię nic, jesteśmy wolni (na razie przyp. red.), nie ma już nic”


autor:

Andrzej Potocki

http://wpolityce.pl/polityka/215609-to-koniec-panie-januszu-nawet-i-diab...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Niemiecka prasa o Biedroniu:

  • Niemiecka prasa o Biedroniu: Ateista, człowiek sukcesu, nadzieja

    Największy opiniotwórczy niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeintung"
    zamieścił w czwartek na pierwszej stronie materiał o Robercie Biedroniu,
    nazywając go nadzieją dla tych Polaków, którzy w liberalnej Europie
    widzą nie zagrożenie, lecz szansę.

    http://wyborcza.pl/1,75477,17041782,Niemiecka_prasa_o_Biedroniu__Ateista__czlowiek_sukcesu_.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. a co z Anką? Zapomnięli i porzucili?

Prasa w Niemczech i Austrii jest pozytywnie zaskoczona wyborem
pierwszego otwarcie homoseksualnego polityka na prezydenta w
"konserwatywnym kraju Europy Wschodniej", jak określa Polskę.Niemieckie media szeroko opisują wybór Roberta Biedronia - pierwszego
otwarcie homoseksualnego polityka w Polsce - na prezydenta 90-tys.
Słupska. Właśnie nieduża wielkość miasta i jego położenie z dala od
dużych aglomeracji jest szczególnie podkreślana przez prasę.



"To znak, że katolicki kraj zmienia się również na prowincji.
38-letni Biedroń jest tego przykładem. To fenomen" - pisze na swojej
stronie internetowej magazyn "Der Spiegel", tytułując tekst "Rewolucja
na polskiej prowincji". Magazyn przypomina także, że jeszcze rok temu po
Paradzie Równości w Warszawie Biedroń został zaatakowany i doznał
obrażeń [napastnik uderzył go m.in. w brzuch].



Magazyn dodaje, że Biedroń otwarcie walczy z homofobią oraz
sprzeciwia się Kościołowi katolickiemu. Gazeta cytuje proboszcza
Słupska, który powiedział po wyborze: "Pan stawia przed nami wyzwanie.
Być może nie modliliśmy się wystarczająco wiele".



Gazeta „Sueddeutsche Zeitung” pisze o „niespodziance w
zatwardziale katolickiej Polsce”. „Poruszający się na rowerze Biedroń
kandydował pod hasłem »Nareszcie zmiana «. Zdobył głosy mieszkańców
bezpośredniością, spotkaniami i telefonami do mieszkańców” - pisze
dziennik.



Pragmatyzm i odwagę polityka podkreśla także dziennik "Die
Welt". Gazeta przywołuje opinię jednego z kibiców lokalnego zespołu
piłkarskiego, który stwierdził, że zagłosował na Biedronia, bo jako
jedyny z kandydatów "ma jaja". Przywołuje też opinię jednego z
mieszkańców Słupska Krzysztofa Markowskiego - producenta sprzętu
fitness: - Jestem homofobem, ale pragmatycznym. Biedroń przekonał mnie
swoim programem. Nie jest członkiem miejscowych elit, które nic nie
robią - twierdzi przedsiębiorca.



W jednym z niemieckich dzienników telewizyjnych "Tagesschau"
mówiono o "małej sensacji w katolickiej i konserwatywnej Polsce".
Przywołuje jednak słowa Roberta Biedronia, który powiedział, że "w
czasie kampanii nie zdarzyło mi się rozmawiać o swej orientacji
seksualnej. Ludzi interesuje bezrobocie, budowa infrastruktury za
fundusze unijne i pozostałe sprawy - ale nie moja orientacja". Serwis
informacyjny dodaje też, że choć w Słupsku życie publiczne "zdominowane
jest przez Kościół katolicki, to wybór pierwszego homoseksualnego
burmistrza może coś zmienić".



Z kolei jeden z dwóch najważniejszych dzienników austriackich
"Kurier" pisze, że w katolickiej Polsce złamano tabu. "Gej prezydentem
liberalnego Berlina? Oczywiście. A małego miasta na polskiej prowincji?
Także" - pisze gazeta i cytuje Biedronia mówiącego, że "jak się chce,
można góry przenosić".



O wyborze otwarcie homoseksualnego polityka na prezydenta
Słupska piszą również czytany przez ekonomistów "Handelsblatt",
szwajcarska gazeta "Blick" czy austriacki "Der Standard".





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Niemiecki „Die Welt” o

Pictures/2014/12/23/Gaayyyy.Jpg


Niemiecki „Die Welt” o polskiej homofobii. "Tym, którzy nie tolerują homoseksualizmu jest bliżej do Rosji niż Europy"

Homoseksualizm to zdaniem niemieckiego
dziennika „wspaniały kierunek rozwoju”. W Polsce ten kierunek nadają
Robert Biedroń i Dariusz Michalczewski.

Niemiecki, konserwatywny dziennik „Die Welt” pisze o homofobii w Polsce i zaangażowaniu Dariusza Michalczewskiego w kampanię na rzecz tolerancji. Ten kierunek „odpowiada wspaniałemu gospodarczemu i politycznemu rozwojowi Polski ostatnich lat” - komentuje gazeta. Jednocześnie żałuje, że w Polsce są konserwatywno-katolickie środowiska, którym „homoseksualizm nie pasuje”.

W obszernym artykule i osobnym komentarzu „Die Welt” chwali słynnego boksera za zaangażowanie na rzecz tolerancji. Przypomina też, że Polska już w 1932 roku, „na wiele lat przed innymi państwami, zalegalizowała homoseksualizm”.

Tymczasem ustawa o zalegalizowaniu związków partnerskich osób tej samej płci nie może liczyć na poparcie większości posłów w parlamencie

—informuje niemiecki dziennik.

Polska jest krajem będącym pod wpływem silnego katolickiego konserwatyzmu

—wyjaśnia autor komentarza dodając, że do dziś jedna czwarta społeczeństwa uważa, iż nie powinno się tolerować homoseksualizmu.

Pod tym względem ta część społeczeństwa bliższa jest społeczeństwom Rosji i Białorusi niż państwom Unii Europejskiej takim jak Islandia, Belgia czy Luksemburg, gdzie przyznający się do tego oficjalnie homoseksualiści mogli zostać prezydentem czy premierem

—pisze „Die Welt” informując jednocześnie niemieckich czytelników, że ostatnio jednak na burmistrza Słupska wybrany został Robert Biedroń, który przyznaje się otwarcie do swojej orientacji seksualnej.

Burmistrz i bokser nadają kierunek. Odpowiada on wspaniałemu gospodarczemu i politycznemu rozwojowi Polski ostatnich lat

—kończy „Die Welt”.

W PSL nie ma dyscypliny w sprawach światopoglądowych"W PSL nie ma dyscypliny w sprawach światopoglądowych"
Nie
ma dyscypliny w sprawach światopoglądowych i to zawsze służyło Polskiemu
Stronnictwu Ludowemu – ocenił w TVP Info Władysław Kosiniak-Kamysz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. ·



wPolityce.pl/tvn24/PAP/Jacek Turczyk/wyborcza.pl


Czerska reanimuje Palikota. A ten ujawnia: Dzwonili do mnie Michnik z Komorowskim, jak głosować w Sejmie...

"Dziękuję Urbanowi, że odegrał fajną rolę, gdy rozbijano moje środowisko".


Gazeta kierowana przez Adama Michnika postanowiła reanimować Janusza Palikota.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak to ulubieniec redaktorów z
Czerskiej, i nie zawracalibyśmy Państwu głowy winiarzem z Biłgoraja,
gdyby nie dwa fragmenty rozmowy, które zwrócił naszą uwagę - dużo
mówią o tym, jak wygląda polska polityka.

Otóż w pewnym momencie Palikot opowiada o tym, jak wyglądało
tworzenie koalicji Europa Plus. Znamienny jest udział w tym projekcie…
Adama Michnika i Bronisława Komorowskiego.

Ludzie tego nie chcieli, całej tej operacji z Kwaśniewskim, a jeszcze
wcześniej była uchwała o rzezi wołyńskiej, by potępić zachowanie
Ukraińców, ale na Majdanie właśnie zabijano ludzi. Mój klub był za uchwałą, a Tusk miał dogadane z Millerem, że nie poprze. Zaczęli w
nocy dzwonić do mnie przyjaciele, bym odpuścił, bo to nie jest dobry
czas na historyczne sentymenty. Przyjaciele, których od lat cenię, i to
było dobre dla Polski, choć nie dla partii

— opowiada Palikot.

Kto dzwonił?

Bronek Komorowski, Adam Michnik. Zwołałem klub na szóstą rano, przed
głosowaniem, i mówię moim ludziom, że zmieniamy zdanie. No jak to,
mówią, wczoraj mówimy tak, dzisiaj inaczej?

— czytamy.

Palikociarni doradzał też Jerzy Urban.

Wcześniej Ania Grodzka odeszła do Zielonych. Miała przyprowadzić do
naszego Ruchu ten polityczny plankton, ale zaczęła naszych ludzi
wyciągać. Nawet Rozenek poszedł do Jerzego Urbana spytać, co ma
robić, a on mu na to: zostań przy Palikocie. Tu dziękuję Urbanowi, że
odegrał fajną rolę, gdy rozbijano moje środowisko

— opowiada.

Dalej jest lista żali: że nie wyszło, że zabrakło tematu jego partii, że jest na sondażowym dnie.

I jeszcze jedna ciekawostka: Palikot po inspirację jeździ do… Indii. Do Raviego.

Znajomy, który mówi o sobie, że leczy rękami, namówił mnie, by
pojechać do Indii, gdy w lutym jest wielkie święto Sziwy - otwarcie
portalu kosmicznego. Nasienie Sziwy wpada wtedy do Gangesu i jak się
człowiek w tym wykąpie, zmienia swoją egzystencję. Wierzą w to Hindusi.
(…) Gdy Tusk odszedł do Rady Europy, zadzwoniłem do Raviego i mówię:
miałeś rację. Odparł, że będzie leciał do Europy, że ma postój w Warszawie. Jadę, siedzimy na Okęciu, a on: jest niedobrze wokół ciebie, ale zaczniesz iść do góry w nowej konstrukcji politycznej. Rób tylko to, w co wierzysz!

— mówi polityk.

Mimo wszystko - pouczająca to rozmowa. Palikot odbierający wskazówki od Michnika i Komorowskiego i jeżdżący po porady do hinduskich przywódców religijnych. Wesoło.

A paniom i panom z Czerskiej chcemy jednak powiedzieć - ten projekt nie ma już szans. Nie da rady nawet najlepsza reanimacja.

lw, duży format

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Klub Twojego Ruchu przestał

Klub Twojego Ruchu przestał istnieć. Opuścił go nawet Palikot
Janusz Palikot
nazwał działania swoich byłych partyjnych kolegów "prostytucją
polityczną". Poinformował także, iż klub Twojego Ruchu przestał istnieć,
gdyż wystąpiło z niego 12 posłów. Z klubu wystąpił także sam lider
ugrupowania.

Janusz Palikot nazwał działania swoich byłych partyjnych kolegów
"prostytucją polityczną". Poinformował także, iż klub Twojego Ruchu
przestał istnieć, gdyż wystąpiło z niego 12 posłów. Z klubu wystąpił
także sam lider ugrupowania. Palikot zapowiedział, że w Sejmie powstanie
koło Ruchu Palikota. - Tłumaczę się z innych ludzi, nie chcę już tego
cyrku. Cyniczni gracze wciągają mnie w pułapkę, ci ludzie blokują mi
kampanię - przekonywał.

Wincenty Elsner, który jest zaciekłym komunistą, który przez dwa lata
suszył mi głowę o Siwca i Kwiatkowskiego, wstąpił do SLD. Andrzej
Rozenek, zastępca Jerzego Urbana, dogaduje się z Platformą, jak wszyscy
wiecie
- mówił.
 W ciągu ostatnich kilku tygodni bez przerwy ktoś mi rzuca kłody pod
nogi, próbuje wbić nóż w plecy i sparaliżować moją kampanię, doprowadzić
do tego, abym się z tego wycofał, tłumaczył z tego, czy klub się
rozpada, czy będzie jeszcze istniał, kto odchodzi, kto nie odchodzi.
Postanowiłem przerwać ten śmieszny, trywialny i żenujący spektakl
i rozwiązałem klub - wyjaśniał Palikot.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Niemcy straszą chrześcijaństwem. Krzyż groźniejszy od islamskiej

Niemcy straszą chrześcijaństwem. Krzyż groźniejszy od islamskiej chusty


Kilka dni temu Niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe uznał, że generalny zakaz noszenia rytualnych chust przez nauczycielki (muzułmanki) w publicznych szkołach na terenie Republiki Federalnej Niemiec jest sprzeczny z ustawą zasadniczą. Decyzja ta oznacza uchylenie obowiązującego od 2003 roku wyroku Trybunału Konstytucyjnego dopuszczającego tego typu zakazy. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że gdy muzułmanie wywalczyli zmianę prawa, w Niemczech w przestrzeni publicznej oraz szkołach zakazany pozostał już wyłącznie krzyż.

Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego obecnie w Niemczech jedynie wieszanie krzyża w klasach szkolnych narusza porządek w kwestii neutralności światopoglądowej, natomiast noszenie muzułmańskiej chusty, żydowskiej jarmułki lub kwefu takiego światopoglądu nie narusza. Sędziowie zaznaczyli, że wyrok ten obecnie dotyczyć będzie całych Niemiec. W uzasadnieniu wyroku, sąd przyznał, że taki zakaz może obowiązywać jedynie w sytuacji występowania określonego, konkretnego zagrożenia dla porządku w szkole lub dla neutralności państwa, które w wypadku chusty nie występuje.

Komu zagraża krzyż?
Sprawę rozpoczęły dwie muzułmanki, którym w Nadrenii Północnej-Westfalii zakazano noszenia muzułmańskich chust na terenie szkoły. Postąpiono zgodnie z obowiązującymi przepisami, bowiem władze kraju związkowego uchwaliły prawo całkowicie zakazujące nauczycielkom wyznającym islam noszenia muzułmańskich chust na terenie publicznych placówek szkolnych. Obydwie nauczycielki zaskarżyły ten zapis do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Sprawę wygrały, a sędziowie TK stwierdzili, że taki zakaz jest sprzeczny z niemiecką konstytucją, ponieważ zbyt dotkliwie ingeruje w wolność wyznania obu skarżących kobiet. Ponadto obie kobiety zdaniem sądu „wykazały w sposób wiarygodny, że zakaz dotyczy ich osobistej tożsamości i utrudnia dostęp do zawodu”. Postępowanie muzułmanów w podobnych sprawach jest wyjątkowo niekonsekwentne, bowiem spora część z nich zakaz noszenia muzułmańskich symboli uważa za niesprawiedliwy, ale już zakaz eksponowania krzyża za jak najbardziej słuszny.

Należy przypomnieć, że kilkanaście miesięcy temu turecki obserwator (wyznania muzułmańskiego) jednego z procesów sądowych odbywających się w Monachium zażądał od sędziego aby zdjął ze ściany krzyż, bowiem – jego zdaniem - ten chrześcijański symbol stoi w sprzeczności ze świecką neutralnością sądu i „jest dla innych wyznań zagrożeniem”.

Muzułmanie i środowiska lewackie pieją z zachwytu
Z wyroku TK zadowolenia nie kryją muzułmanie mieszkający w Niemczech, wszelkiej maści liberałowie i środowiska lewicowe. Także zdecydowana większość społeczeństwa niemieckiego popiera wyrok. Nie bez znaczenia pozostają tu kwestie propagandy dosłownie wylewającej się w ostatnim czasie z mainstreamowych niemieckich mediów. Przekonują one, że chrześcijaństwo to przeżytek, przekonując jednocześnie, że muzułmanów natomiast należy przyjmować zawsze z otwartymi ramionami.

Według najnowszych sondaży aż 60 proc. Niemców uznaje wyrok TK za słuszny i sprawiedliwy. Tej części obywateli zupełnie nie przeszkadza, iż niemieccy sędziowie gorzej potraktowali chrześcijański krzyż aniżeli muzułmańską chustę. Volker Beck (zadeklarowany homoseksualista), ekspert partii Zielonych ds. polityki wewnętrznej, po wyroku stwierdził, że to dobry dzień dla wolności religii w Niemczech, bowiem sędziowie stwierdzili, że Niemcy nie opierają się na jednej, określonej religii, tylko na wolności religijnej i równości wobec prawa.

Opinia dziennika „Mittelbayerische Zeitung” przytoczona przez Deutsche Welle oddaje ducha komentarzy tego wyroku niemieckich mediów:
„Zachód nie zginie, tylko dlatego, że nauczycielki-muzułmanki nauczają chrześcijańskie dzieci. Zachód przeżył w ostatnim czasie więcej domniemanych wybawców, niż tego sam pragnął, tym bardziej, że to, co miało przyczynić się do ratunku, było niczym innym jak nagonką. Kto teraz sugeruje, że kawałek materiału przyczynia się do zagrożenia chrześcijańskich wartości, (do których należy tolerancja), albo twierdzi, że są one zagrożone, (a nie są, przynajmniej nie przez niemieckich muzułmanów) albo sam chce prowadzić nagonkę. A to nie jest ani chrześcijańskie, ani muzułmańskie. Tylko nikczemne” - czytamy w gazecie.

Kto obroni krzyż?
Nawet ci, którzy krytykują wyrok Trybunału Konstytucyjnego, nie robią tego w imieniu obrony krzyża, który jako jedyny symbol pozostał zakazany w niemieckich miejscach publicznych. Działają oni jedynie w intencji obrony neutralności państwa. Ich zdaniem wyrok neutralność tą podważa.

Ustępujący burmistrz dzielnicy Neukoeln w Berlinie Heinz Buschowky krytykując wyrok, nazwał go wielkim błędem.

- Moim zdaniem wyrok jest katastrofą – powiedział burmistrz, dodając, że sędziowie postawił wolność religijną wyżej od państwowej neutralności. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest zakaz używania wszystkich symboli religijnych.

Krzyża broni jedynie Bawaria i część jej polityków. Sekretarz generalny tamtejszych chadeków (CSU) Andreas Scheuer także skrytykował wyrok TK w sprawie noszenia chusty muzułmańskiej, chociaż jego krytyka jest motywowana zupełnie inaczej, niż opinie lansowane w niemieckich mediach.

- Bawaria jest i pozostanie landem chrześcijańskim i nie pozwolimy tego zmienić – stwierdził Scheuer, dodając, że wolny kraj Bawaria zrobi wszystko, co tylko umożliwi prawo, aby religia chrześcijańska nadal posiadała w landzie przywileje i pozostała fundamentem wartości tutejszego społeczeństwa. Zaprotestowały także władze kościoła ewangelickiego.

Symbole religijne w Niemczech
W większości landów do dzisiaj decyzję w sprawie krzyży w sądach, szkołach i innych miejscach publicznych podejmują władze lokalne, a nawet poszczególne urzędy. Od lat niemiecka tendencja jest taka, aby stopniowo wprowadzać zakazy wieszania wszystkich symboli religijnych, w tym także krzyży. W Hamburgu, Turyngii, Berlinie, Bremie, Brandenburgii, Szlezwiku Holsztynie, Nadrenii Palatynat, Hesji i w Badenii Wirtembergii krzyże z sal sądowych już usunięto. Próbuje się to zrobić w Meklemburgii, Dolnej Saksonii i w Nadrenii Palatynacie. Krzyże wiszą nadal w salach sądowych jedynie w katolickiej Bawarii, oraz w małej Saarlandii. Jednak przy obecnej polityce nie wiadomo jak długo jeszcze.

W kontekście ostatnich wydarzeń niezwykle znamiennie brzmią słowa kardynała Josepha Ratzingera z 2003 roku:
„Jeśli chrześcijaństwo zostanie usunięte z życia publicznego, społeczeństwo utraci jedno z istotnych źródeł pokojowego współżycia” – powiedział w 2003 roku niemiecki kardynał Joseph Ratzinger (jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki i Wiary).
Waldemar Maszewski, Hamburg.

http://niezalezna.pl/65317-niemcy-strasza-chrzescijanstwem-krzyz-groznie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Schyłek Palikota Ze

Schyłek Palikota


Ze sprawozdania finansowego partii Janusza Palikota przebija
dramatyczna sytuacja jego formacji. Wydatki są chaotyczne, widać brak
wiary w wyborczy sukces.

Na ostatnie wybory samorządowe partia ta wydała zaledwie 560 tys. zł.

Do sprawozdania finansowego partii Janusza Palikota za 2014 r. ustawiła
się kolejka. Dokumentację dostępną w Państwowej Komisji Wyborczej (PKW)
prześwietlają nie tylko dziennikarze. Wydatki Twojego Ruchu drobiazgowo
przeglądają też byli posłowie, którzy odeszli z sejmowego klubu. Szukają
dowodów, że partyjne pieniądze były wydawane nieprawidłowo.To nie przypadek. W warszawskiej prokuraturze od wielu miesięcy toczy
się śledztwo, które ma wyjaśnić, czy partia w latach wcześniejszych
dysponowała publicznymi pieniędzmi zgodnie z prawem. Szczególne
podejrzenia budzą faktury dla firmy Art Graf – za prawie 1 mln zł
wykonała ona program E-partia, który okazał się drogim niewypałem. Jak
wynika z przeanalizowanego przez nas sprawozdania złożonego w PKW
w ubiegłym roku, partia Palikota dalej jej płaciła, choć już znacznie
mniej. W sumie trochę ponad 100 tys. zł.

Ta firma należy
do Artura Wójcika, który jest synem Danuty Wójcik, księgującej wydatki
partii. Ona też nieźle zarabia. Raz wystawia faktury jako KDP DAN LEX,
innym razem na swoje nazwisko – w sumie w ubiegłym roku otrzymała ponad
300 tys. zł. Nie może też narzekać zaufana współpracowniczka Palikota,
prawniczka Anna Kubica. Jej kancelaria też wystawia partii słone
faktury. Ale nie wszyscy mają szczęście. Sekretarz zarządu Twojego Ruchu
Łukasz Piłasiewicz dopiero w marcu otrzymał swoje wynagrodzenie
– z listopada i grudnia ubiegłego roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Odwrócili się od Palikota,


Odwrócili się od Palikota, wybrali Kukiza

Odwrócili się od Palikota, wybrali Kukiza

Janusz Palikot stracił olbrzymią część elektoratu swojej partii z
wyborów do Sejmu w 2011 roku. Po czterech latach lidera...
czytaj dalej »


Tym razem na Janusza Palikota zagłosowało jedynie 26,9 proc. elektoratu Ruchu Palikota z wyborów parlamentarnych w 2011 roku.


37,1 proc. wyborców partii Palikota przejął Paweł Kukiz. Kolejne 10,8
proc. osób w przeszłości popierających Ruch Palikota zagłosowało na
Bronisława Komorowskiego, 9,7 proc. na Janusza Korwin-Mikkego, 6,7 proc.
na Andrzeja Dudę, a 3,6 proc. na Magdalenę Ogórek.


Palikot: nie mam zamiaru składać broni

Palikot: nie mam zamiaru składać broni

Lider Twojego Ruchu Janusz Palikot powiedział w
niedzielę po ogłoszeniu sondażowych wyników exit poll, w których uzyskał
1,5...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. "Spiegel": Polska zrobiła



Portal „Spiegel Online” zamieszcza w poniedziałek
felieton Jakoba Augsteina pod tytułem „Kiepski polski dowcip” poświęcony
Polsce.

„Najpierw Węgry, teraz Polska - Europa Wschodnia coraz
bardziej zaczyna przypominać Rosję: autorytarna, ograniczona,
rasistowska. Czy Europa ma dość czasu, by czekać na modernizację krajów,
które nie tak dawno weszły do Unii Europejskiej? Czy potrzebujemy
raczej nowej UE, bez Wschodu?" – pyta autor komentarza i przypomina
niemieckim czytelnikom ostatnie poczynania polskiego rządu.

„Między Świętami a Nowym Rokiem Polska zrobiła duży krok.
Na wschód. W życie weszła ustawa, która bezzębnym tygrysem uczyniła
Trybunał Konstytucyjny. A krótko przed sylwestrem uchwalono drugą
ustawę, odbierającą niezależność publicznej telewizji i radiu.

Polacy być może boją się Rosjan i ich nienawidzą, ale
właściwie powinni się z nimi doskonale rozumieć. Polska pod rządami
nowego, prawicowego rządu coraz bardziej przypomina putinowską Rosję" -
pisze Jakob Augstein i wyjaśnia, że Unia Europejska zastanawia się
obecnie, jakie ma podjąć kroki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. PETRU TO MAŁY FORMAT PALIKOTA

Nowoczesna chce związków partnerskich

W dyskusji uczestniczyli przedstawiciele organizacji i stowarzyszeń walczących na rzecz osób LGBT.




Guy Verhofstadt to najostrzejszy i najbardziej zdeterminowany
- w sprawie Polski - polityk Parlamentu Europejskiego. Jego aroganckie
wypowiedzi podczas debaty w PE, haniebne wpisy na Twitterze (m.in. o putinizmie nad Wisłą), a wreszcie kolejna inicjatywa
polegająca na zgłoszeniu rezolucji w sprawie naszego kraju każą jednak
przypomnieć kilka zapomnianych faktów z życia pana Guya.

Nasz redakcyjny wehikuł czasu cofnął nas dziś do roku 2011, kiedy
opromieniony Janusz Palikot dumnie kroczył po Sejmie i brylował
w mainstreamowych mediach. To właśnie wtedy wsparcia udzielił mu…
właśnie Verhofstadt.

Podczas wspólnej konferencji prasowej w polskim parlamencie duet
Palikot-Verhofstadt rozpływał się nad ideą jeszcze bardziej
sfederalizowanej Europy, w której rządziłby jeden, europejski rząd…

Cieszę się, że nawiązaliśmy dialog, który doprowadzi, mam nadzieję,
do ścisłej współpracy. Traktuję to spotkanie jako zobowiązanie wobec nas
do poważnego potraktowania współpracy między Ruchem Palikota,
a partią liberałów

— mówił Palikot.

A były premier Belgii nie mógł się nachwalić swojego nowego kolegi z Polski:

Okazało się, że Ruch Palikota odniósł tak duży sukces -
to ugrupowanie opowiadające się za swobodami obywatelskimi i wolnym
rynkiem i to wartości, które i my podzielamy. (…) Zarówno Ruch Palikota,
jak i liberałowie opierają się za ścisłą integracją

— przekonywał.

Jestem zadowolony, że znaleźliśmy w Polsce partię, z którą możemy
zacieśniać współpracę. (…) Europa stoi przed zasadniczym wyborem:
z jednej strony mamy nacjonalistów, którzy twierdzą, że powinniśmy się
cofnąć do tego, co działo się w latach 50. (…) Z drugiej mamy tych,
którzy domagają się rządu europejskiego

— dodawał Verhofstadt.

WPOLITYCE

ZOBACZ WIDEO:

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Dieser Mann legt sich mit

Dieser Mann legt sich mit Polens Regierung an

Ryszard Petru ist die Hoffnung der polnischen Opposition: Der Ex-Banker sitzt für seine neue liberale Partei im Parlament. Er bereitet sich auf einen langen Kampf gegen die PiS-Regierung vor.
Da steht er nun, der Hoffnungsträger, in Raum 101 des polnischen Abgeordnetenhauses und tut das, was er vier lange Jahre wird tun müssen: Er greift an. Ryszard Petru, die markanteste Gestalt der polnischen Opposition, attackiert die Regierung. Journalisten bedrängen ihn mit Fragen, Petru hat immer eine Antwort parat, prägnant und nie zu lang.

Er spricht schnell, seine Hände zeichnen Kreise in die Luft, Vektoren, und wenn sie sich zu einer Raute zusammenfinden, dann nur für einen Augenblick. Zeit für ein Innehalten bleibt ihm nicht. Denn Polens national-konservative Regierungspartei PiS ist seit ihrem Wahlsieg dabei, sich mit einem Gewaltmarsch durch die Institutionen das Land untertan zu machen.

Zwar hat sich über die sozialen Medien eine außerparlamentarische und überparteiliche Protestbewegung zusammengefunden. Doch es mangelt an greifbaren Erfolgen, und so könnte diese Bewegung schon bald abflauen. Dann wird es noch mehr auf die Opposition im Sejm, dem Abgeordnetenhaus, ankommen – und damit auch auf Petru. Denn dort ist seine Partei nur fünf Monate nach ihrer Gründung mit 7,6 Prozent der Stimmen eingezogen. Heute erreicht sie in einigen Umfragen mehr als 20 Prozent. Damit liegt sie direkt hinter Jarosław Kaczyńskis PiS.
http://www.welt.de/politik/ausland/article152383403/Dieser-Mann-legt-sic...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Petru coraz bardziej jak



Petru coraz bardziej jak Palikot. Lider Nowoczesnej zestawia Kiszczaka z... Kaczyńskim: "O dwóch takich, co ukradli normalność"


Szefowi Nowoczesnemu zalecamy długi i zimny
prysznic. Inaczej wraz ze swoimi absurdalnymi tezami wyląduje tuż obok
Janusza Palikota. Poza marginesem poważnej polityki.


Twitter/M. Czutko
Twitter/M. Czutko

Reakcja na udostępnione przez Instytut Pamięci Narodowej dokumenty dotyczące TW „Bolka” są różne. Widzimy próby analiz, historycznych ocen, ale i, niestety, histerycznych i kuriozalnych odpowiedzi…**

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. Petru na Rubikoniu z lennem


Petru w Berlinie: Polska nie jest antyeuropejska

„Chciałem pokazać, że w Polsce są siły proeuropejskie, że nie jest
prawdą, jakoby Polska stała się antyeuropejska. Moja osoba ma świadczyć o
tym, że jesteśmy dalej proeuropejscy” – powiedział Petru na spotkaniu z
dziennikarzami.

Polityk Nowoczesnej przebywa od czwartku w stolicy Niemiec na
zaproszenie Fundacji Friedricha Naumanna dla Wolności związanej z
liberalną niemiecką partią FDP.

„Jestem przekonany, że to wcześniej czy później odkręcimy. Wygrywając
wybory i przywracając porządek konstytucyjny w Polsce” – powiedział
Petru odnosząc się do sporu o TK.

Lider Nowoczesnej opowiedział
się za umocnieniem integracji europejskiej. „Europa musi współpracować i
musi być skuteczna. Jestem przeciwnikiem federalnej Europy, ale
zwolennikiem efektywnej i skutecznej Europy” – wyjaśnił.

Wśród
obszarów, w których ściślejsza współpraca unijna jest jego zdaniem
konieczna, wymienił walkę z terroryzmem i politykę migracyjną. „Unia
musi być skuteczna i efektywna, musi mieć mechanizmy kontrolne, ale nie
może iść w coś, co jest nierealne, co nazywane jest federalną Europą” –
zastrzegł.

„Europa powinna mieć wspólną politykę azylową” –
powiedział Petru. Pytany o pomysł automatycznej relokacji imigrantów,
odparł: „Nie ma tego tematu, to jest rozwiązanie, które się nie udało”.
Jego zdaniem forma relokacji będzie prawdopodobnie dobrowolna. „Kraje,
które zechcą przyjąć uchodźców, będą ich przyjmowały” - przewidywał.

Odnosząc
się do kwestii przyjmowania uchodźców przez Polskę, odpowiedział:
„Zwracałem uwagę (niemieckim rozmówcom), że Polacy przez wiele lat nie
przyjmowali uchodźców. Jesteśmy innym krajem niż Niemcy. Moim zdaniem w
Polsce jest zbyt duża obawa. A tak naprawdę ci uchodźcy do Polski nie
chcą przyjeżdżać”. Zwrócił też uwagę na duże różnice w wysokości
zasiłków między krajami.

„Rząd powinien uspokajać, a nie straszyć. Polski rząd zbyt często straszy" - ocenił Petru.

Pytany o szefa MSZ
Witolda Waszczykowskiego, Petru powiedział: „Jeżeli minister spraw
zagranicznych mówi, że będzie miał wybór, to widać, że nie on decyduje.
Jak rozumiem, Jarosław Kaczyński chciałby się go pozbyć z rządu”.

„Rzeczywiście
jest to wstydliwa postać polskiego rządu, nie dlatego że poprosił
Komisję Wenecką o opinię, tylko z powodu wielu innych wypowiedzi. Jak
rozumiem, możemy powoli żegnać się z ministrem Waszczykowskim jako
ministrem, ale to nie znaczy, że będzie lepiej, bo być może pani
minister (Anna) Fotyga się pojawi i będzie jeszcze gorzej” – powiedział
Petru.

Lider Nowoczesnej skrytykował projekt ustawy medialnej jako
„skandaliczny”. „To jest nowy podatek na Polaków. Z każdego Polaka
będziemy zdzierać 15 złotych” – mówił polityk dziennikarzom. Jego zdaniem pieniądze
te będą wydawane „na skrajną propagandę”. „To jest skok na kasę i
zdzieranie z ludzi pieniędzy na propagandę Jacka Kurskiego” – zaznaczył
Petru.

Podczas dwudniowej wizyty w Berlinie Petru wygłosił
przemówienie na temat wolności w Europie w Allianz Forum. Spotkał się
m.in. ze Stephanem Steinleinem - sekretarzem stanu w niemieckim MSZ oraz
z Joachimem Bertele - zastępcą doradcy kanclerz Angeli Merkel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Niemiecki
partner Nowoczesnej, Wolna Partia Demokratyczna (FDP), uczestniczyła od
powstania RFN w 1949 roku niemal we wszystkich rządach jako mniejszy
koalicjant CDU lub SPD. W 2013 roku liberałowie po raz pierwszy nie
weszli do Bundestagu.
Z sondaży wynika, że FDP ma szanse do powrót do
parlamentu w wyborach na jesieni 2017 roku.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. O Jacku Jaśkowiaku w

O Jacku Jaśkowiaku w niemieckiej prasie: Nadzieja liberalnej Polski

poznan.wyborcza.pl/.../1,36037,21032809,o-jacku-jaskowiaku-w-niemieckiej-prasie-na...

 Niemieccy dziennikarze przypominają w artykule niedawną charytatywną walkę Jaśkowiaka z Przemysławem Saletą. O Jacku Jaśkowiaku w niemieckiej prasie: Nadzieja liberalnej Polski.

Tak artykuł o prezydencie Poznania zatytułował niemiecki dziennik "Die
Rheinische Post". "Walczy z nacjonalistycznymi zjawiskami. Maszeruje na
czele demonstracji" - pisze niemiecki dziennik w swoim wydaniu
internetowym.Niemieccy dziennikarze przypominają w artykule niedawną charytatywną
walkę Jaśkowiaka z Przemysławem Saletą. "Kogo drażni Jacek Jaśkowiak,
ten powinien przygotować się na kontratak. 52-letni szpakowaty prawnik, prezydent położonego w zachodniej Polsce Poznania, po pracy zdejmuje okulary i krawat,
wchodzi na bokserski ring i trenuje" - pisze dziennik. "Można by to
przypisać pozie polityka, gdyby Jaśkowiak nie zdobył sławy odważnego
bojownika, który występował przeciw nacjonalistycznym zjawiskom" -
podkreśla "Die Rheinnische Post".

Gazeta przypomina też, że gdy Polacy demonstrowali przeciwko ograniczeniu demokracji w pierwszym roku rzędów PiS,
na czele marszów często można było spotkać Jacka Jaśkowiaka. Cytują też
jego przemówienie podczas obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca
i przypominają, że wówczas "nie dopuścił do udziału orkiestry wojskowej
i kompanii honorowej wojska - prowokacji dla zwolenników PiS".


Niemieccy dziennikarze wspominają udział Jaśkowiaka we
wrześniowym marszu równości: "Na reakcje nie trzeba było długo czekać:
ekstremiści wymalowali na ścianie jego domu hasła nienawiści. Prawicowi
radykałowie mobilizują się nie tylko przeciw homoseksualistom i
uchodźcom, ale również przeciw prezydentowi.
Chuligani skandowali: "Jaśkowiak, ty sk...synu!". Ale on się nie
wycofuje. Przeciwnie. Kontratakuje. Wciąż publicznie, nawiązując do
szefa PiS, Kaczyńskiego, domaga się: 'Zatrzymajcie kaczyzm!'".


Źródeł ducha walki Jaśkowaka szukają w historii. Wspominają, że
gdy upadł mur berliński, miał 25 lat, za sobą "pełne niedostatku
dzieciństwo" , a "doświadczenia, jakie zebrał w komunistycznej i
postsocjalistycznej Polsce, do dziś odciskają się na jego sposobie
myślenia i działania".

Cały artykuł na stronie internetowej RP online .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Petru w Berlinie obiecuje


fot. wPolityce.pl/Julita Szewczyk

Petru w Berlinie obiecuje Niemcom, że poradzi sobie z
"populistami" w Polsce i zapewnia: Pod rządami Nowoczesnej Polska
przystąpi do strefy euro

Lider Nowoczesnej wygłosił przemówienie podczas panelu zatytułowanego "Freedom and Security in Europe".


Lider Nowoczesnej wygłosił przemówienie podczas panelu
zatytułowanego „Freedom and Security in Europe”. Jak wynika z treści
wystąpienia Petru przekazanego PAP przez biuro prasowe Nowoczesnej, Petru przekonywał, że Polska i Europa potrzebują reform. Jak mówił UE, nie może sobie pozwolić, by stać się jeszcze słabsza niż jest.

Nie
możemy powiedzieć naszym obywatelom, że odpowiedzią na współczesne
wyzwania jest więcej Europy. Oni nie rozumieją tego języka. Oczekują
wyników. Jestem za Europą, która działa, Europą z wizją, Europą, która
rozwiązuje problemy. Europą nadziei

podkreślił lider Nowoczesnej.

Jak zaznaczył, wobec obecnych wyzwań Europa i europejskie instytucje nie były w stanie zareagować na czas.

Potrzebujemy
silniejszej Europy. Niekoniecznie federalnej, ale efektywnej. Europy,
która działa razem, na czas, wtedy, gdy jest taka potrzeba

— dodał.

Petru zauważył, że młodych Europejczyków nie satysfakcjonuje pokój na kontynencie.

Musimy
dać im pracę, zapewnić możliwość szkolenia się, a także dać im poczucie
przynależności do społeczeństwa, które nikogo nie wyklucza

— podkreślił.

Według niego w obliczu Brexitu UE musi być razem nie tylko w sensie ekonomicznym.

Szanujemy
decyzje brytyjskich obywateli i będziemy negocjować z nimi uczciwie.
Jednakże oznacza to niezgodę na negocjacje bez notyfikacji

— powiedział szef Nowoczesnej.

Wyraził nadzieję, że procedura z art. 50 Traktatu Lizbońskiego rozpocznie się przed końcem marca 2017 roku, tak aby Brexit został zakończony przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019.

Chyba, że odbędzie się kolejne referendum w tej sprawie

— zaznaczył.

Petru zauważył również, że wybory prezydenckie w Austrii pokazują, iż populiści mogą być zatrzymani.

To, co było możliwe we Włoszech i Austrii jest możliwe wszędzie, także w Polsce

— dodał. Wskazywał na konieczność zrozumienia korzeni populizmu.

Kandydat
niezależny Alexander Van der Bellen wygrał w niedzielnej powtórce
drugiej tury wyborów prezydenckich w Austrii nad kandydatem Austriackiej
Partii Wolności (FPOe) Norbertem Hoferem.

Odnosząc się do kryzysu imigracyjnego Petru zaznaczył, że obywatele UE oczekują wzmocnienia ochrony granic oraz rozdziału uchodźców od osób poszukujących pracy.

Lider
Nowoczesnej mówił też o zagrożeniu na Wschodzie. Jak podkreślił, Rosja
wciąż przesuwa granice, „zarówno geograficzne i jak mentalne”.

Zaatakowała
Gruzję i Ukrainę, zaognia sytuację w Syrii przyczyniając się
do migracji do Europy. A teraz pojawia się niepokój dotyczący Bałtyku.
Wzmacnianie obecności wojskowej trwa, rozszerzają się cyberataki. Putin
szuka zewnętrznego wroga. To właśnie wywołuje realne zagrożenie

— podkreślił Petru.

Według niego „Rosja wykorzystuje wszystkie środki, aby uśpić czujność Europy”.

Czarne scenariusze nie muszą się spełnić, ale mogą. Atak może przyjść w każdej chwili

— mówił.

Petru podkreślił, że przeciwdziałanie „wywrotowej propagandzie jest kwestią bezpieczeństwa narodowego i europejskiego”.

Walczmy z populistami ich własną bronią

— wzywał.

Podkreślił, że walka z mową nienawiści nie powinno oznaczać całkowitej kontrolę.

Będąc liberałami cenimy wolności wypowiedzi. Ale to nie obejmuje manipulowania innymi

— zapowiedział.

Zadeklarował także, że pod rządami Nowoczesnej Polska przystąpi do strefy euro.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Według Palikota Nowoczesna

Według Palikota Nowoczesna już słabnie, w wyborach samorządowych ta partia nie uzyska więcej niż 3 proc. poparcia. „Wówczas Platforma przejmie co ciekawsze osoby z Nowoczesnej oraz dobierze singli z lewicy i być może zawrze koalicję z PSL-em. Powstanie wrażenie, że opozycja zjednoczyła się wokół PO” – wróży Palikot i stwierdza, że właśnie tak wygląda „gra Schetyny” w tej kwestii. Stąd też, jak wskazuje były poseł, Nowoczesna widząc, że dogadywanie się z PO jest jałowe, zaczyna szykować się do samodzielnego startu w wyborach, co Palikot określa jako „samobójczą taktykę, realizującą cele PO”.
Ratunek dla Nowoczesnej

W świetle tych przemyśleń Palikot proponuje inne rozwiązanie: by Nowoczesna już teraz zgodziła się na to, by zostać przejętą przez Platformę. „W wyborach samorządowych trzeba mieć 36 tys. kandydatów i to z dobrymi lokalnie nazwiskami. Ma to tylko PiS, PO i PSL. Żadna nowa partia tego mieć nie może. Aby więc uniknąć klęski, Nowoczesna musi swoją słabość przekuć w siłę. I czymś takim jest wstąpienie do PO” – pisze Palikot.

I w takiej strategii współprzewodniczący Twojego Ruchu upatruje ewentualnego sukcesu opozycji. W jego wizji, po przyłączeniu Nowoczesnej do PO, członkowie partii Petru wspólnie z niezadowolonymi z Platformy mogliby dać odpór Schetynie. „Na takim zachowaniu bardzo zyska i odbuduje się Ryszard Petru. Wyróżniające się posłanki Nowoczesnej szybko zdominują klub PO, gdzie są pieniądze i zaplecze. Takie rozwiązanie ma też kapitalną cechę: w ciągu tygodnia spycha PiS do kąta” – kwituje Palikot.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Palikot w końcu to zrobił.

Palikot w końcu to zrobił. Decyzja, na którą czekały miliony Polaków

„Janusz Palikot, były prominentny poseł PO, a następnie
współzałożyciel Europy Plus i lider lubelskiej listy wyborczej
Zjednoczonej Lewicy ogłosił, że całkowicie rezygnuje z polityki” –
donosi portal dorzeczy.pl.  

„Powinienem odejść. Zakładam nawet, że ta decyzja najbardziej zmartwi zwolenników PiS-u, ale trudno” – napisał na swoim blogu.

Palikot był swego czasu jednym z najbardziej rozpoznawalnych
polityków PO. Popularność zbudował na skandalicznych wypowiedziach i
happeningach. Ma za sobą takie epizody jak machanie podczas konferencji
silikonowym penisem czy nazwanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego „chamem”.

W 2010 roku postanowił odejść z PO i założył własną partię – Ruch
Palikota. W 2014 roku startował w wyborach na prezydenta RP. W 2015 roku
nie wszedł ze swoim Ruchem do Sejmu. Wtedy odsunął się nieco w cień i
działał jedynie w przestrzeni internetowej.

„Wiem, że wielu oczekuje mojego powrotu. Nieustannie o tym słyszę.
Film z moją przepowiednią o rządach PiS bije rekordy popularności,
a jednak powinienem odejść. Zakładam nawet, że ta decyzja najbardziej
zmartwi zwolenników PiS-u, ale trudno. Odchodzę (chociaż boli mnie
sytuacja w kraju), aby ktoś nowy odegrał właściwą rolę. Jest to możliwe,
choć trudne, ale właśnie odpowiedzialność za kraj każe mi tak postąpić”
– napisał.


Źródło: dorzeczy.pl, palikot.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Palikot ogłasza, że odchodzi.


Palikot ogłasza, że odchodzi. Przepowiednia hinduskiego guru, że "pójdzie w górę", nie sprawdziła się :-

"Jego prognozy spełniły się w 2010, 2011 roku, więc miałem do niego zaufanie" - tłumaczył Palikot gazecie Michnika.



Za bardzo do tej deklaracji nie warto się przywiązywać, bo cóż warte
jest słowo Palikota? Warto jednak przypomnieć zabawny wywiad, jakiego
ten wulgarny polityk udzielił zakochanej w nim „Gazecie Wyborczej”
w styczniu 2015 roku. Dziennik Michnika zagrzmiał „newswem”
na pierwszej stronie:

Jestem na dnie. Ale mam kontakt z przywódcą hinduizmu. Ravi mówi, że we wrześniu pójdę w górę.

A w środku wydania:

A nie czuje pan się w tym zagubiony?

Byłem.
Latem. Gdy nie wiedziałem, jaką drogą, to pójdzie. Zrobiłem dziesiątki
analiz, spotkałem się z wybitnymi profesorami. Może fatalnie to będzie
odebrane, ale mam kontakt z przywódcą hinduizmu Ravi Shankarem.
Zadzwoniłem do niego, przez Skype’a, do Bangalore. Mówię, że mi nie
wychodzi, że gigantyczne pieniądze włożyłem, że jest projekt, dobre
nazwiska i nie wychodzi. A on mówi: we wrześniu w Polsce zajdzie zmiana…

?

Niech pan tak nie patrzy, mam na to świadków. Poza tym jestem człowiekiem na wskroś racjonalnym.

O czym mówił przywódca hinduizmu?

„Teraz niczym się nie przejmuj, odpocznij”. Jego prognozy spełniły się w 2010, 2011 roku, więc miałem do niego zaufanie.

A wie, skąd przyszła porażka?

Twierdził, że to wszystko było niespójne.

Śledził polskie media?

Nie
wiem, skąd to wie, mówi, że odczytuje energię. Gdy Tusk odszedł do Rady
Europy, zadzwoniłem do Raviego i mówię: miałeś rację. Odparł, że będzie
leciał do Europy, że ma postój w Warszawie. Jadę, siedzimy na Okęciu,
a on: jest niedobrze wokół ciebie, ale zaczniesz iść do góry w nowej konstrukcji politycznej. Rób tylko to, w co wierzysz!

Jak
już kiedyś pisaliśmy, Guru Ravi mylił się, a modlitwy polskich księży
i polskich katolików jednak przyniosły inną, dobrą zmianę!

Panie Palikocie, nie mówimy: do widzenia. Mówimy: niech Ci Bóg wybaczy.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. następny POmazaniec niemiecki pan gej Biedroń


Interview am Morgen: Bedrohte Demokratie

"Noch ist Polen nicht verloren"

January 12 2017 Gdansk Poland Robert Biedron a mayor of the city of Slupsk during the 37th ann


"Polen wird nie mit einem autoritären Regime einverstanden
sein", sagt Robert Biedroń, "Wir werden zu unserer stolzen
demokratischen Tradition zurückkehren, da bin ich sicher".

(Foto: imago/ZUMA Press)


Der Oppositionspolitiker Robert Biedroń wehrt sich
gegen eine Kürzung der EU-Fördermittel für Polen. Brüssel solle
stattdessen PiS-Parteichef Kaczyński und seine Minister isolieren.


Interview von Philipp Saul

Seit die PiS-Partei in Polen regiert, verändert sie das Land
durch eine nationalkonservative und europafeindliche Politik. Unter
Parteichef Jarosław Kaczyński werden die Institutionen umgekrempelt und
Richter entlassen. Die Europäische Union reagiert darauf mit
Vertragsverletzungsverfahren und Budgetkürzungen. Dagegen wehrt sich
Robert Biedroń. Er ist Bürgermeister der nordpolnischen Stadt Słupsk
(Stolp), Mitglied im Kongress der Gemeinden und Regionen des Europarates
und einer der beliebtesten Politiker des Landes. Die EU müsse die
Lokalpolitik fördern, um die polnische Opposition zu stärken, findet er.

SZ: Herr Biedroń, die PiS-Partei versucht massiv,
antieuropäische Stimmungen in Polen zu stärken. Wie wirkt sich das auf
die Zivilgesellschaft aus?

Robert Biedroń: Unsere Politiker hatten nie den Mut und
die Entschlossenheit, die Grundlage für eine unabhängige
Zivilgesellschaft aufzubauen. Dafür zahlen wir nun einen heftigen Preis.
Heutzutage werden hauptsächlich regimetreue NGOs unterstützt. Die
Zivilgesellschaft wird behandelt wie in den Zeiten von früheren
populistischen Regierungen: als antipolnische Verräter. Es gibt aber
auch Proteste, die Menschen gehen auf die Straße. Die polnische
Gesellschaft ist sehr proeuropäisch. Für PiS-Parteichef Jarosław
Kaczyński ist es eine Herausforderung - aber er versucht es weiter.

https://www.sueddeutsche.de/politik/interview-am-morgen-bedrohte-demokra...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. "GW": Robert Biedroń nie


"GW":
Robert Biedroń nie powalczy o drugą kadencję w Słupsku! Zamiast tego
stworzy ogólnopolski projekt polityczny "Kocham Polskę"

Robert Biedroń nie ubiegał się o drugą kadencję jako prezydent Słupskapoinformowała „Gazeta Wyborcza”.

Zamiast tego, w tym roku Biedroń ma ogłosić premierę swojego ogólnopolskiego projektu politycznego o nazwie „Kocham Polskę”.

Gdy
w kwietniu tego roku obecny prezydent Słupska był gościem programu
„Onet Rano”, stwierdził, że to właśnie on odsunie PiS od władzy
w wyborach parlamentarnych.

Symbolicznie, to jest
kwestia pewnych wartości. (…) Jesteśmy ciągle wyniszczani tym konfliktem
między Platformą Obywatelską i Prawem i Sprawiedliwością

— mówił wówczas.Wygląda na to, że Robert Biedroń ma ogólnopolskie ambicje
polityczne. Jego projekt zapewne nie spotka się jednak z entuzjastycznym
przyjęciem zarówno ze strony Platformy Obywatelskiej, jak i SLD.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Śmiechu warte! Nowacka

Barbara Nowacka zatrzęsie Europą w przyszłym roku? Takie pobożne
życzenia kreśli opiniotwórczy portal POLITICO! O ile wybór Nowackiej
śmieszy, to już o wiele bardziej prawdopodobne jest, że Europą zatrzęsie
Matteo Salvini, przed czym ostrzega serwis.

Tegoroczna lista odróżnia się od poprzednich, ponieważ
podzielono w niej uczestników na sprawców, marzycieli i zakłócaczy.
Barbara Nowicka znalazła się na siódmym miejscu wśród sprawców

—czytamy.

Czym Nowacka zasłużyła na takie wyróżnienie? Okazało się, że przejściem do Koalicji Obywatelskiej.

Weszła
na listę, bo zrobiła w tym roku coś niezwykłego jak na polskiego
lewicowego polityka: przedłożyła mianowicie praktyczną politykę ponad
ideologiczną czystość

—argumentuje POLITICO.

Dziś
stoimy przed wyborem: czy będziemy krajem demokratycznym, czy
pół-autorytarnym? Aby wygrać z PiS w systemie wyborczym, jaki mamy
w Polsce, startować muszą większe ugrupowania

—mówi Nowacka.

Nowacka znalazła się wprawdzie na życzeniowej liście
POLITICO, ale liderki Inicjatywy Kobiet nie ma z kolei na żadnej liście
w Polsce. Została skutecznie wchłonięta przez Grzegorza Schetynę, który
właśnie to samo robi z Katarzyną Lubnauer. Pogratulować.

kk/POLITICO

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. "Der Spiegel" zachwyca się


"Der Spiegel" zachwyca się Trzaskowskim. "Proeuropejska Polska powstała przeciwko wrogiemu UE nacjonalizmowi PiS"

Liberalny proeuropejski polityk jest od niedawna burmistrzem
Warszawy. Jego zwycięstwo pokazuje, że narodowych konserwatystów można
pokonać. Czy to patent na wygraną w całym kraju?
—zastanawia się dziennikarz Jan Puhl w niemieckim „Der Spiegel”.

Puhl zachwyca się zwycięstwem Trzaskowskiego w I turze
wyborów na prezydenta Warszawy. W jego ocenie pokazuje to, że PiS
można pokonać.

Zwycięstwo Trzaskowskiego pokazuje:
rządząca w kraju prawica nie jest niezwyciężona. Przynajmniej w stolicy
liberalna proeuropejska Polska powstała przeciwko wrogiemu Unii
Europejskiej nacjonalizmowi i autorytaryzmowi partii PiS

—czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika.

W „Der Spiegel” cytowany jest również sam Trzaskowski, który przekonuje, że rząd spycha Polskę na margines Unii Europejskiej.

Politycy
PiS walą pięścią w stół, zamiast mądrze negocjować i budować koalicje.
(…) „Nacjonalistyczne gesty protestu” zastąpiły merytoryczną i obliczoną
na kompromis politykę

—krytykuje rząd prezydent Warszawy.

Niemiecki
dziennikarz zwraca uwagę na pierwsze decyzje Trzaskowskiego jako nowego
prezydenta stolicy - podwyżkę pensji dla nauczycieli i rezygnację
z fajerwerków w Sylwestra. Najwidoczniej do Puhla nie dotarły informacje
o tym, co radni PO zrobili z bonifikatą. Wspomina on również „politykę
miłości” Donalda Tusk.

Zwycięzca wyborów w 2007 roku, Donald Tusk, zawdzięczał swój sukces „polityce miłości”

—pisze Jan Puhl.

Może
Jan Puhl powinien przyjechać do Polski, do Warszawy i porozmawiać
z oszukanymi przez Trzaskowskiego mieszkańcami stolicy? Z pewnością
zmieniłby swoje zdanie, chyba że jest uprzedzony do polskiego rządu tak
samo Trzaskowski.

„Tramwaj różnorodności” rozkraczył się już podczas pierwszego przejazdu. Czyżby pan Rafał osobiście kleił go na taśmę?

„Tramwaj Różnorodności”, który miał jeździć w sobotę po
warszawskich ulicach, zakończył pierwszą trasę na ul. Zielenieckiej.
„Mieliśmy kłopoty techniczne” – przyznał rzecznik prasowy Tramwajów
Warszawskich Maciej Dutkiewicz.

W weekend 15 i 16 grudnia po Warszawie miał jeździć „Tramwaj
Różnorodności” – specjalny wagon pokryty grafikami przedstawiającymi
m.in. kobietę w stroju muzułmańskim, mieszkańca Indii, parę staruszków, a
także młodzieńca z kolczykiem w uchu, czyli cała zakłamana propaganda
LGBT i multikulti w jednym miejscu.

Według inicjatorów akcji, czyli spółki Tramwaje Warszawskie, wygląd
pojazdu miał nieść przesłanie, że „warszawskie tramwaje są miejscem,
gdzie każdy pasażer, bez względu na swoją płeć, rasę, orientację
seksualną, pochodzenie etniczne, a także wiek czy niepełnosprawność ma
czuć się dobrze i bezpiecznie”.

Przedsięwzięciu patronuje prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W
czasie bezpłatnych kursów w pojeździe mają się odbywać debaty o
tolerancji, m.in. z udziałem Mahmouda Khalifa, ambasadora Palestyny w
Polsce, Tomasza Raczka, krytyka filmowego, Henryki Krzywonos,
opozycjonistki z czasów PRL, posłanki.

„Tramwaj Różnorodności” wyjechał na pierwszą jazdę z pl. Narutowicza i
po przejechaniu około 6 km zakończył przejazd. „Mieliśmy kłopoty
techniczne, ale szybko opanowaliśmy problem” – poinformował PAP rzecznik
prasowy Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz.

Już bez pasażerów tramwaj wrócił na pętlę na pl. Narutowicza. Tam,
jak powiedział PAP jeden z pracowników, pojazd czekał na odholowanie.
Osoby, które chciały pojechać tramwajem i wsiadły do pojazdu otrzymały
od obsługi wiatraczki w tęczowych barwach i zostały poczęstowane
krówkami.

Warszawiakom radzimy nie wsiadać do tego tramwaju – tak na wszelki wypadek…

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Bloomberg: Gej ateista snuje

Bloomberg: Gej ateista snuje plany ratowania katolickiej Polski

Robert Biedroń założył nową polityczną partię zaledwie niecałe trzy
miesiące temu, a już niedługo może zadecydować o tym, kto będzie rządził
Polską.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl