Cejrowski: wynik PiS to nie porażka

avatar użytkownika Spectrum

 

Dzisiaj spotkałam wpis na niezalezna.pl, gdzie na temat wyniku PiS w wyborach, wypowiedział się Wojciech Cejrowski.

Spojrzenie to jest mi bliskie, zapoznajcie się z jego opinią:

"Dziwiło mnie, że dziennikarze mówią o porażce PiS-u, a posłowie oraz politycy związani z tą formacją nie reagują na to. Drugie miejsce na podium to nie jest porażka, 30-procentowe poparcie to nie jest porażka" - mówi w rozmowie z portalem Stefczyk.info znany dziennikarz i podróżnik Wojciech Cejrowski. 

"To jest radykalne zwycięstwo nad tymi, którzy zostali daleko w tyle. Następny wynik, 10 procent, to duża różnica. Jeśli pierwsza partia ma niecałe 39 procent, a druga ponad 30, to różnica jest mała. To oznacza, że obie te partie wygrały, obie mają poparcie dużej części Narodu" - uważa Cejrowski.

Zdaniem podróżnika, dobrze się stało, że PiS nie wygrał wyborów. "A my chcieliśmy te wybory wygrać? Chcieliśmy przejąć g…o, które narobił Tusk i jego spółka? Chcieliśmy sprzątać to wszystko? Niech oni sprzątają, niech się borykają z kłopotami, które sprawili. Wcale nie byłoby dobrze, gdyby PiS przejął władzę obecnie. Władzę trzeba przejąć trochę później. Najpierw rządzący muszą się utopić w tym szambie. Dopiero wtedy błogosławieństwem Bożym byłoby przejęcie władzy. Obecnie wygrana Jarosława Kaczyńskiego byłaby straszną karą dla niego" - twierdzi Wojciech Cejrowski.

Znany z konserwatywnych poglądów dziennikarz dodaje: "Na szczęście Unia Europejska rozpada się ekonomicznie. Zresztą robi to w identyczny sposób jak Związek Sowiecki. Staje się biurokratycznym molochem niewydolnym finansowo. Czekamy więc na odpowiedni moment, by wejść w tę szczelinę z naszą wolnością i odtwarzać Rzeczypospolitą na kolejnych gruzach".

 

Źródło: niezalezna.pl/17531-cejrowski-wynik-pis-nie-porazka

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Spectrum

1. Podążyć w przyszłości drogą Węgier

Kolejny artykuł, z którym warto się zapoznać.



"Jarosław Kaczyński wyraził nadzieję, że Polska podąży drogą Węgier, a PiS powtórzy sukces Fideszu. Czy jest to możliwe? - zastanawia się Grzegorz Górny, redaktor naczelny Pisma Poświęconego "Fronda", kawaler Rycerskiego Krzyża Zasługi dla Republiki Węgierskiej. 

 

Fidesz Viktora Orbana rządził na Węgrzech w latach 1998-2002, a następnie przez dwie kadencje (2002-2010) pozostawał w opozycji. Wrócił do władzy w 2010 roku, odnosząc bezprecedensowe zwycięstwo i zdobywając we wspólnym bloku z chrześcijańskimi demokratami 68 proc. mandatów, co dało mu większość konstytucyjną. Główną przyczyną sukcesu tej partii stało się doprowadzenie kraju do głębokiej zapaści gospodarczej przez rządzących socjalistów. Część komentatorów uważa, że w Polsce możliwe jest powtórzenie scenariusza węgierskiego, jeśli rządy PO doprowadzą do kryzysu, który dotknie mocno większość obywateli. Wariant taki nie jest wykluczony, gdyż istnieje wiele podobieństw między sytuacją Polski a Węgier. Istnieje też jednak wiele różnic, które stawiają taką możliwość pod znakiem zapytania.


1. Istnieje różnica w potencjale wyborczym Fideszu i PO. Podczas przegranych wyborów w 2002 roku na Fidesz oddano 41 proc. głosów, a w 2006 roku – 42 proc. głosów, podczas gdy na PiS z kolei w 2007 roku – 32 proc., a w 2011 – 29 proc. Fidesz odnotowywał w tym czasie tendencję wzrostową, a PiS spadkową.

     

    2. Przez osiem lat (2002-2010) Fidesz był jedyną parlamentarną partią opozycyjną. Nie miał więc żadnego wielkiego konkurenta, który mógłby punktować w sejmie potknięcia rządu i zbierać owoce niezadowolenia gospodarczą sytuacją kraju. Obecnie PiS będzie siedział w opozycyjnych ławach razem z dwoma formacjami lewicowymi.


    3. Węgierska Partia Socjalistyczna, która rządziła przez dwie kadencje, była ugrupowaniem postkomunistycznym i ciążyło na niej odium uczestnictwa w starym reżimie. Jej krach w 2010 roku przypominał upadek SLD w 2005 roku. Wówczas jednak w Polsce beneficjentami klęski lewicy stały się dwie formacje odwołujące się do korzeni solidarnościowych: PiS i PO. Platforma – w odróżnieniu od węgierskich socjalistów – ma więc szerszą legitymizację społeczną i nie ciąży na niej balast komunizmu.


    4. Żelazną bazę elektoratu węgierskich socjalistów stanowili ludzie starsi, zwłaszcza emeryci (lewica na Węgrzech w 2002 roku wygrała wybory, gdyż kandydat na premiera Peter Medgyessy obiecał podwyżki emerytur o 50 proc., co spowodowało gremialne głosowanie na niego właśnie emerytów – lider socjalistów słowa zresztą dotrzymał, dzięki czemu stary elektorat długo trwał przy lewicy). W odróżnieniu od postkomunistów główną siłą elektoratu Fideszu byli zawsze ludzie młodzi (sam Fidesz powstał zresztą jako młodzieżówka i do 1993 roku mogły do niego należeć tylko osoby przed 35. rokiem życia). W tym kontekście PiS musiałby wykonać olbrzymią pracę, żeby przekonać do siebie młodzież.


        5. Po przegranych wyborach w 2002 roku Fidesz zaczął tworzyć sieć lokalnych komitetów obywatelskich, których powstało w całym kraju ok. 10 tysięcy (plus 2 tysiące poza granicami Węgier). Orban namawiał też Węgrów do samoorganizacji społecznej i zakładania różnych organizacji, które zagospodarują przestrzeń publiczną. W ten sposób animował powstanie ruchu, który w dużej mierze wyniósł go do władzy. Dzięki tej sieci lokalnych inicjatyw mógł komunikować się ze społeczeństwem, omijając wielkie media, które były mu wrogie i nieprzychylne. W podobny sposób zdobył przewagę w Internecie.

         

        6. Orban stworzył swój wizerunek nie tylko człowieka wierzącego, przywiązanego do tradycji, lecz także śmiałego modernizatora, gotowego reformować zapóźniony kraj. Przez lata przebywania w opozycji przygotowywał się do objęcia rządów, zebrał ekipę kompetentnych fachowców, stworzył solidny program. Gdy wybuchł kryzys, wyborcy mieli wrażenie, że głosują na Orbana nie tylko dlatego, że nie mają innego wyjścia, ale przede wszystkim dlatego, że to on jest w stanie pokazać wyjście z kryzysu.

           

          7. Orban dokonał przeciągnięcia na swoją stronę części elektoratu lewicowego, głównie za pomocą referendum socjalnego, które odbyło się wiosną 2008 roku. Fidesz tak skonstruował pytania referendalne, że mógł potem wystąpić w roli obrońcy zdobyczy socjalnych, zaś rządzący socjaliści byli im przeciwni.

             

            8. Jako współpracowników Orban dobrał sobie młodych ludzi, którzy dobrze wypadali wizerunkowo w mediach, jak np. Peter Szijjarto, kreując tym samym publiczny obraz partii. Nie bez znaczenia jest fakt, że sam Orban ma 48 lat (gdy w 1998 roku obejmował rządy, był najmłodszym premierem w Europie), lubi grać w piłkę, ma piękną żonę i pięcioro dzieci – co bardzo ociepla jego medialny obraz.

               

              9. Fidesz należy do Europejskiej Partii Ludowej, a sam Orban jest wiceprzewodniczącym tej chadeckiej międzynarodówki. To powoduje, że ataki na niego za granicą nie są tak gwałtowne jak na Kaczyńskiego. Owszem, Orban jest obiektem zmasowanej krytyki w Brukseli, ale do ataków tych nie przyłącza się EPL, która jest największą frakcją w europarlamencie, a nawet część przywódców broni Orbana.



                10. Orban walczył zawsze o prawa Węgrów za granicami kraju (w Rumunii, Słowacji, Serbii, Ukrainie) i był głównym inicjatorem uchwalenia dla nich Karty Węgra. Dzięki temu może liczyć na poparcie większości Węgrów, którzy przeprowadzili się z sąsiednich krajów i przyjęli węgierskie obywatelstwo.

                Tego typu punktów można wymieniać jeszcze więcej. Wniosek, jaki płynie dla PiS-u z węgierskiego doświadczenia, jest jednak następujący: nie wystarczy czekać na kryzys, aż władza sama wpadnie do rąk – trzeba w tym czasie wykonać gigantyczną (i sensowną) pracę."


                Autor: Grzegorz Górny.

                Źródło> 

                http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/czy_mozliwy_jest_budapeszt_w_warszawie__16091

                avatar użytkownika gość z drogi

                2. Nareszcie GŁOS w sprawie PISu

                i nie pełen żali ,potępień i zarzutów,lecz GŁOS rozsądku
                Jestem dumna,ze jesteśmy z mężem w tej szlachetnej
                części POLSKI
                w TYCH wspaniałych Trzydziestu Procentach,które serdecznie
                pozdrawiam :)
                ps
                myslałam juz że sama jestem w tym mysleniu,ale dzięki Bogu ,NIE
                ukłony dla Milionów Polek i Polaków,ktorzy zagłosowali na PIS :)

                gość z drogi

                avatar użytkownika Morsik

                3. Tak, tak, ...

                ...tak wygląda dorabianie ideologii do niewygodnych faktów. Racja, że gdyby PiS utworzył rząd, toby poległ na wieki. PiS jednak przegrał - przegrał Palikotem...
                Przypomina mi to zdarzenie ze zjazdu absolwentów. Okazało się, że nasz niegdysiejszy kolega pojął był za małżonkę "najmniej atrakcyjną" koleżankę ze szkoły. Po paru kielichach nadszedł czas na szczerość, więc któryś z nas nie omieszkał tego tematu poruszyć. - Ja wiem, że ona urodziwa nie jest, ale za to ma dobry charakter.
                Tak to się odbywa dorabianie ideologii do niewygodnych faktów...

                 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

                avatar użytkownika Sierota

                4. @Morsik

                Nie. To nie jest dorabianie ideologii a tak wygląda trzeźwe, bo bez paru kielichów, spojrzenie na temat.

                Przejęcie władzy w tym momencie byłoby, z dużym prawdopodobieństwm, równoznaczne z przyspieszonymi wyborami i redukcją PiS do partyjki podprogowej o ile w ogóle PiS przetrwałby, bo generalnie ludzie myślą ekonomią, a nie ideami.

                Scenariusz po przejęciu władzy przez PiS po 9 pażdziernika to poszukiwanie koalicjana i uleganie warunkom koalicjana w atmosferze chaosu inspirowanego strajkami i żądaniami , jakie w tych okolicznościach ekonomicznych, są niemożliwych do spełnienia.

                Nie łapie sie spadającego noża, a Polska w chwili obecnej to właśnie przysłowiowy spadający nóż.

                avatar użytkownika guantanamera

                5. "Dyskurs musi się zaostrzyć.

                "Dyskurs musi się zaostrzyć. Przecież my chcemy zrobić rewolucję. My nie chcemy reformować gównianego systemu, jak nie chcieliśmy reformować komunizmu. Bez sensu jest wprowadzanie reform do złego systemu. To jakby reformować diabła. Z nim się jednak nie rozmawia i nie dyskutuje. W teologii jest powiedziane, że trzeba się modlić egzorcyzmem i prosić Siły Niebieskie o oddalenie złego. A nie wdawać się w jakieś dyskusje. Z tym systemem też nie dyskutujemy, czekamy, żeby go obalić, albo na moment, w którym sam się rozsypie."
                Jeszcze jeden fragment wywiadu z Wojciechem Cejrowskim. Świetne! Jasno i prosto powiedziane o co chodzi: Egzorcyzmy, a nie konferencje. Odejście, a nie dyskusje. Nasz największy błąd po 1980 roku to było wdanie się w dyskusje o tym, o czym się nie dyskutuje. Zła nie należy reformować, tylko je odrzucać.

                avatar użytkownika serwisant1

                7. Wiem że to wyglada jak spam ,ale ktoś przed wyborami głosił...

                takie tezy .

                20. wygrana PIS w tej sytuacji
                Maniek_fx, śr., 22/06/2011 - 14:05

                wygrana PIS w tej sytuacji budżetowej to pocałunek śmierci dla nich samych ,prezes zdaje sobie z tego sprawe i ustawia sie przeciw wszystkim ........zostanie jedyna opozycja ?
                to jest tylko walka o w miarę doby wynik nie wygrana.

                ps. mam taka nadzieje że zdaje sobie sprawe ,a nie jest na kolejnych proszkach

                http://blogmedia24.pl/node/49466