Kik osłabia

avatar użytkownika rekontra
Czy członek tylu partii, z tak bogatym członkowskim dorobkiem, może w telewizorze być przedstawiany, jako profesor Kik? Przecież amputuje mu się 90 procent życiorysu.
 
Jak trafiłem na tego eksperta niezwyczajnego profesora? W sposób naturalny. Czytałem – właściwie przeglądałem – ekspertyzy wyborcze dyżurnych profesorów i doktorów. Tych od sondaży, i tych od strzelenia sobie w kolano – oczywiście kolejny raz strzelił sobie w stopę Jarosław Kaczyński. Coś powiedział albo nie powiedział, zareagował niepotrzebnie albo zbyt słabo, wyszedł z sejmowej sali w nieodpowiednim momencie, a więc strzelił w obydwa kolana.
Czytałem rozmowy z profesorami od języka nienawiści i od dzielenia i wykluczania, od agresji i czwartej RP, od zagrożeń. Jakaż jednomyślność profesorskich niezależnych poglądów. Doskonała zbieżność płynięcia jednym mainstreamowym korytem ich naukowych jestestw.
Każdy dziennikarz nosi na pierwsi w notesiku ich nazwiska. Jeden z tytułem i drugi też, profesor i na razie doktor, ekonomista wypowiada się jako socjolog i mimochodem, przy okazji – w kilku zdaniach sporządza psychologiczny portret i odwrotnie, socjolog występuje w roli ekonomisty. Kto pod telefonem ten trafia na wizję czy do gazety. Na pasku leci – profesor Iks, a w gazecie czytam: „Prof. Rychard: PiS jest w szachu. Ministrowie mają ogromną przewagę przed debatami”. I szukam tej przewagi w profesorskich wywodach i mam. Profesor twierdzi, że mają przewagę, gdyż …. posiadają dostęp do wielu danych, są na bieżąco. Można się uśmiechnąć, a właściwie uśmiać.
Dostęp do danych, ale, po co? Po to, by je ukrywać? 350, a taki minister mówi w debacie – dostarczono mi ranną pocztą (obowiązkowo „proszę panią” mówi) - taką „daną” mi nadesłano, że 300. I polemizuj. 12,4% - ale było 11% słyszymy, będzie 13% lada moment. Żonglerka. To jest ta przewaga profesorze?
A czy komentator Rychard spośród tych wykreowanych liczb potrafi wyciągnąć dane? Jako socjolog? I kolejne odkrycie profesorskie, że PiS mógłby mieć problem nawet z celnymi uderzeniami w Cezarego Grabarczyka, gdyż – uwaga – „Gdyby próbowano wytykać mu coś więcej niż bierność i nieporządek na kolei, nie byłoby łatwo zaproponować coś innego”. Ekspert twierdzi, że ten bardak na kolei jest nie do naprawy?  To zlikwidujmy ministerstwa część kolejową. Co?
Przecież prof. zaprezentował się jak klasyczny leming, modelowy wyborca PO. Ale na chłodno po krótkiej drzemce przyzna, że palnął głupotę, powie o strzale w kolano.
Zrobiłem prasówkę pod kątem używania „profesorów” przez media. Dlaczego? Winne jest jedno zdanie, a właściwie jedno pytanie wrzucone do wywiadu z profesorem Rychardem – skądinąd wyróżnia się pozytywnie – przyczyną prasówki jest takie oto stwierdzenie dziennikarki. „Profesor Kik i dr Biskup ocenili wprost, że Donald Tusk zdaje sobie sprawę z mizerii intelektualnej PiS”. I wołać należy ratunku.
I wołając zastanawiać, jaką funkcję w tym zdaniu pełnią naukowcy? Profesor i doktor ocenili - oni nie twierdzą, że w partii opozycyjnej panuje intelektualna mizeria. Oni zauważają, że Tusk sobie zdaje sprawę, że …. mizeria. Podziela premier ich zdanie, czy oni podzielają jego. Ocenili – a więc nie dowiedzieli się, a uznali.
Profesor i doktor uznali, że Tusk wie. Ale przecież redaktorka gazetowa nie cytuje premiera, który powiedział o mizerii intelektualnej – przecież tak byłoby prościej. Chce debatować, gdyż w opozycji intelektualna pustynia. Szeptem wypowiedziana retoryczna wątpliwość - czy taki Kaczyński przy takim Tusku to intelektualna mizeria?
To, co czytam to wyższy poziom dialektyki, to dopomożenie czytelnikowi w uświadomieniu sobie prawdy, którą przecież zna – gdyż gazetę czyta regularnie - poprzez umiejętne stawianie pytań. PO to potęga, to Europa, to lans, a PiS to mizerota.
Profesor Kik ocenił wprost. Profesor od czego? Ocenił były lektor PZPR, który w jednym wywiadzie jest (przedstawionym) politologiem w innym socjologiem, a tak naprawdę historykiem. Historykiem ruchów komunistycznych na zachodzie. Publikował w „Nowych drogach” i partyjnym wydawnictwie „Książka i Wiedza” w serii „Biblioteka Lektora i Wykładowcy”. Ciekawostka – „Książka” się wzięła z PPR, a „Wiedza” z PPS.
I wydawał swoje przemyślenia w kolejnym wydawnictwie w serii „Ideologia, Polityka, Obronność” – doskonały rocznik 1982. Dzisiaj jest specem od pijaru i socjotechniki, od budowania wizerunków i badania intelektów, od zarządzania masami i mowy ciała, dyżurnym od wszystkiego. I jego się cytuje – gdyż on „ocenił”. Ocenił – to znaczy posłużył się profesorskim umysłem, to nie znaczy wcale, że wypowiedział swoje zdanie jako członek partii i działacz partyjny.
Partyjny, zapytasz czytelniku? Po prostu z polemicznego obowiązku podaję łatwo dostępne informacje o tym niespokojnym partyjnym duchu – dwadzieścia lat należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, do samego końca, współzakładał Polską Unię Socjaldemokratycznej, następnie współtworzył Unię Pracy. W 2001 wstąpił do Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a w 2007 odnalazł się w komitecie honorowym Platformy Obywatelskiej, a już w 2009 roku kandydował do Parlamentu Europejskiego z listy Porozumienia dla Przyszłości, czyli starej Unii Demokratycznej poszerzonej o zielonych i socjaldemokrację Marka Borowskiego.
I pytanie. Czy członek tylu partii, z tak bogatym członkowskim dorobkiem, może w telewizorze być przedstawiany, jako profesor Kik? Przecież amputuje mu się 90 procent życiorysu.
A taki dyżurny Krzemiński z KLD, to też profesor telewizyjny. I Paweł Śpiewak – do którego przyznaję mam słabość, za „Pamięć po komunizmie” w szczególności, w ogóle sympatie czasem dziwnymi ścieżkami chadzają – był posłem z nadania PO. Przecież działając w partiach potracili naukowe cnoty.
Jakaś dziennikarka pyta doktora F. o Tuska – ciekawi ją jak on to robi, że pół Polski chce na niego głosować i docieka, dlaczego ludzie tak go kochają. Socjolog ma główkować - dlaczego kochają? Starowicz na urlopie czy co?
Ale dyżurny doktor mówi, że kochają, ale Kaczyńskiego (bystrzak dostrzegł pułapkę – ślepotę miłości), natomiast Tuska po prostu lubią i mają za co. Następnie uzasadnił, bo Tusk jest takim dobrym zięciem. Autentycznie. Dobrym zięciem.
Kiedyś, gdy dawałem siostrzenicy życiową radę, nie biegaj z kijem, w latach późniejszych mówiłem - wróć przed dziesiątą, nie używaj, nie rozmawiaj – słyszałem w odpowiedzi: „Nie osłabiaj mnie”. Może ten „dobry zięć”, to taki socjologiczny skecz, a nie naukowa ocena?
I już za lubienie i zięcia zapisujemy jeden punkcik procentowy na konto premiera, a drugim zapunktował pan doktor, w notesiku redakcyjnym przy nazwisku pojawia się plusik i murowane kolejne zaproszenie do studia. Miłość jest ślepa – a więc duży plus.
I w rozmowie z Rychardem padło pytanie z frazą „profesor i doktor ocenili”. Zacząłem szukać dosłownych cytatów, rozwiniętych myśli byłego lektora, a dzisiaj wziętego politologa, socjologa Kika i szukałem pełnego kontekstu i szybko znalazłem. Tysiące powtórzeń w Internecie – na stronach portali informacyjnych i prasowych, i na piętnastej stronie wyszukiwarki Google w dalszym ciągu Kik i jego intelektualna mizeria: „Premier Donald Tusk zdaje sobie sprawę z mizerii intelektualnej PiS i dlatego może śmiało, z otwartą przyłbicą, takim kadrom, jakimi dysponuje PiS, rzucić wyzwanie. Wynik jest już znany. To jest tak, jakby drużyna mistrza Polski w piłce nożnej zagrała z „A” klasą”.
Według politologa – tym razem ekspert jest politologiem, a nie socjologiem - propozycja Tuska to strzał w „10". „Tego było potrzeba” – debaty, a nie kampanii opartej na spotach i billboardach”. Swoją drogą ani spot ani billboard to nie są polskie słowa, nie przywędrowały też do nas z demokracji wschodniej.
„To, co proponuje Tusk, jest tak jakby otrzeźwieniem Polaków” – podkreślił autorytatywnie ekspert Kik.
I tych/takich ekspertów spotykamy na każdym kroku, nie da się włączyć telewizora, żeby nie trafić na jednego. A jak nie ma, to jest Grabowski albo Olbrychski, albo pogodynka czy Kużniar. I też na wszystkim się znają. I do dyżurnych ekspertów dorzućmy tych, którzy ich zapraszają, i do tychże dziennikarzy dodajmy jurorów tańców z celebrytami, i dodajmy ….. ponadpartyjnego profesora Nałęcza też.
A Tomasza Żukowskiego w telewizorze jak na lekarstwo, Ryszard Legutko czy Zdzisław Krasnodębski w telewizji publicznej – to niemożliwość. A Michalskiego intelekt, który ponoć już nocuje w telewizji – śpi na noszonej w zawiniątku karimacie – wyniszczyły mocno spóźnione hormony.
I poskarżyłem się mojej kioskarce o wielkich oczach na telewizor i dyżurną profesurę. A ta mi mówi, że nie używa. Narzeczony wyrzucił na działkę.
I wracam do domu rozbabraną drogą, powszechnie wiadomym, druga Irlandia w budowie i dogania mnie myśl profesorska Kazimierza Kika: „Dla Kaczyńskiego to wszystko, co jest wynikiem pracy intelektu, czyli kariera, to świat wrogi”.
Zresetować w telewizorze mądrości Kika? Dyżurnego komentatora, który z takim życiorysem, z tak przebogatym życiorysem partyjnym tego, który zęby zjadł ruszając lewicę mówi o klipie PiS - to klip do ludzi, którzy nie mają pamięci historycznej i dorzuca – „bliski pozycjom bolszewickim”.
Potrafi osłabić. Profesorski intelekt.
Tekst opublikowany w Nr. 34/2011 Warszawskiej Gazety.
Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @rekontra

jak zwykle, dogłebna analiza. I dobrze, niech młodzi czytaja.

A ja mówię - chrzanić Kika ! A kto to w ogóle jest? Dla mnie nikt.

A telewizor - dla zdrowotności - na działke ! Tam nie ma czasu słuchać aparatczyków i funkcjonariuszy medialnych.

Niech ida precz !

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. a propos Michalskiego - bez hormonów

to dzisiaj w TVN24 spotkało sie 3-ech geniusi ętelektu .
Prowadzący Morozowski, ktory gościł na dobry początek Szejnfelda - tego wywalonego za aferę hazardową, a potem było jeszcze lepiej - towarzysz Kuczyński Waldemar i Wróbel niejaki, kiedys robiący, jak Michalski za konserwatystę.

Na nich wszystkich szkoda klawiatury, ale a propos Wróbla - robił tam jako "obrońca PiS" WALĄC w PiS, NO BO PRZECIEŻ, KTO BĘDZIE BRONIŁ PiS, JAK NIE ON TU I TERAZ?
No kto?

A poszedł ty, Wróblu ty jeden, a sio....NA PLEWY TY WRÓBLU TY...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika rekontra

3. Marylo

Wróbek i Michalski - mają w sobie coś wspólnego, pewną delikatność

może z powodu braku kregosłupów

co się nie tak dawno uwidoczniło

pozdrawiam :)

ps. mam jakieś kłopoty z wklejaniem tekstów

rekontra

avatar użytkownika Maryla

4. @rekontra

zauważyłam, ale to nie jest wina "portalu" coś nie tak z łączem . Podobny problem ma p. Jan Kalęba.

Jak wklejasz, to widze tytuł i kopiuję reszte notki. Tak więc sie nie przejmuj i nie trac czasu na próby, tylko wrzucaj, jak Ci wychodzi, a ja poprawię.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl