Towarzyszom Kościół przeszkadza (dr Elżbieta Morawiec)

avatar użytkownika natenczas

Pod przykrywką obrony swobody pracy dziennikarzy prześladowanego określono jako prześladowcę, nie dawszy w ogóle Radiu Maryja, w myśl zasady: "Audiatur et altera pars" - możliwości protestu, weryfikacji faktów

 

Dr Elżbieta Morawiec



Wydarzenia, jakich jesteśmy świadkami - począwszy od katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia ubiegłego roku, sprawiają wrażenie, jakby nad Polską zawisło jakieś fatum. Najpierw prezydent elekt, podobno katolik, zakazuje obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu, potem pijana tłuszcza spod znaku Tarasa bezcześci krzyż i poniża modlących się pod nim ludzi. "Czcigodne" osobistości głoszą wojnę polsko-polską, a niektórzy "czcigodni" senatorowie wielką narodową traumę po tragedii smoleńskiej nazywają nekrofilią, polityczną grą trumnami itp. Dziennikarska hucpa w narodowym sanktuarium podczas pielgrzymki słuchaczy Radia Maryja przypomina, że spadkobiercy metod dawnego systemu nie zasypali gruszek w popiele.


Walka z katolicyzmem - brutalna i bezwzględna - trwa nie od dziś. Marszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (też podobno katolik) pozwala sobie nazywać hierarchów - ks. bp. Wiesława Meringa, ks. abp. Józefa Michalika, ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego (sekretarza Jana Pawła II!) - kłamcami i nieukami. Księdzu arcybiskupowi Mokrzyckiemu "doradza" wręcz, aby poszukał sobie innego zajęcia. Na te kalumnie i chamstwo Komisja Etyki Poselskiej nie zareagowała.
W walkę z polskim katolicyzmem wpisuje się również pani, a właściwie należałoby napisać towarzyszka, Iwona Śledzińska-Katarasińska, która doprowadziła do finału rozpętaną przez Polsat prowokację wobec Radia Maryja; radia prześladowanego od zawsze za to, że głosi prawdę, broni wartości i patriotyzmu; za to, że jest jedną z ostatnich ostoi niezależnego słowa w Polsce.

Jak z prześladowanego zrobić prześladowcę
Opinia towarzyszki, znanej z gorących antysemickich wypocin w 1968 r., przeforsowana na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu - to najczystszej wody stalinizm. Pod przykrywką obrony swobody pracy dziennikarzy prześladowanego określono jako prześladowcę, nie dawszy w ogóle Radiu Maryja, w myśl zasady: "Audiatur et altera pars" - możliwości protestu, weryfikacji faktów (Swoją drogą, dziwię się posłom z PiS, którzy tak łatwo dali się pozbawić głosu. Wyjść z komisji - to najłatwiejsze rozwiązanie, ale czy skuteczne?). Opinia Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, pełna paralogizmów i ordynarnej propagandy, oczywiście ze stosownymi wnioskami powędrowała do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Stare, bolszewickie metody. I wszystko to szyto - kryto. Po prostu przykład tłumienia prawdy metodami zakulisowego terroru.

Uderzenie w sanktuarium Narodu
Prowokacja wymierzona w Radio Maryja jest też kolejnym - po eliminacji niezależnych dziennikarzy i procesie wytoczonym Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi - aktem bezpardonowej walki z wolnością słowa. Ale w przypadku Radia Maryja i pielgrzymów zgromadzonych na Jasnej Górze 10 lipca br. jest to coś więcej, coś absolutnie podstawowego dla tożsamości Polaków - hucpiarska próba desakralizacji najświętszego sanktuarium Narodu. Dziesiątki tysięcy ludzi przyjechały tam z całej Polski, by w modlitewnym skupieniu składać dziękczynienie za bł. Jana Pawła II. I na to modlitewne zgromadzenie wdziera się obcesowo (bez akredytacji) ekipa Polsatu. Chce koniecznie przeszkodzić pielgrzymom we Mszy św., komentuje homilię, chce najwyraźniej znaleźć jakiś przykład agresji ze strony rozmodlonych ludzi. A że nie znajduje - przeto prowokator po prostu kopie uczestnika Liturgii. Ciąg dalszy jest znany - prowokatorzy osiągnęli swój cel, a towarzyszka Katarasińska zadziałała. Niedługo w ramach swobody wykonywania zawodu pseudożurnaliści będą wkraczali na Msze św. jak na "zgromadzenia publiczne", bo tak - według towarzyszki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej - MSWiA powinno traktować zgromadzenia modlitewne. Co tam konkordat i jego przepisy!

Musimy być mocni i odważni
O manipulacji Katarasińskiej nie będę już pisała, doskonale ją podsumował Wojciech Reszczyński. Najgorsze jest to, że w katolickim kraju, który zręby swojej wspaniałej kultury zbudował na chrześcijaństwie, w kraju, który wydał Jana Pawła II i ks. Jerzego Popiełuszkę, jakieś dziennikarskie Tarasy próbują zbezcześcić najświętsze sanktuarium Narodu. Ale to im się nie uda - siły piekielne nie przemogą wiary Narodu i przesłania bł. Jana Pawła II. Czy pamiętamy jeszcze, jak wołał: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!"? Czy pamiętamy jego: "Totus Tuus, Mariae"?, jego "Musicie być mocni"? Musimy być mocni i odważni, musimy działać, a nie milczeć pokornie. Gdzie są Kluby Inteligencji Katolickiej? Gdzie jest Akcja Katolicka? Dlaczego nie protestują przeciwko bezczeszczeniu sanktuarium Najświętszej Marii Panny na Jasnej Górze przez hucpiarzy z Polsatu?
Jedno jest pewne, towarzysze i towarzyszki: Iwona Śledzińska-Katarasińska, Ryszard Kalisz, Janusz Palikot et consortes - tą drogą - walki z Maryją i Jasną Górą - z Narodem nie wygrają. "Bramy piekielne nas nie przemogą", choć może im się zdawać, że już żyjemy pod słońcem szatana. Nawiązanie w tym momencie do tytułu znakomitej powieści katolickiego pisarza francuskiego Georges´a Bernanos, dobrze moim zdaniem oddaje sytuację w Polsce Anno Domini 2011.


Autorka jest krytykiem teatralnym i literackim, publicystką, członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

 

Nasz Dziennik, Czwartek, 4 sierpnia 2011, Nr 180 (4110)

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Stare, bolszewickie metody.

Opinia Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, pełna paralogizmów i ordynarnej propagandy, oczywiście ze stosownymi wnioskami powędrowała do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Stare, bolszewickie metody. I wszystko to szyto - kryto. Po prostu przykład tłumienia prawdy metodami zakulisowego terroru.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl