3 dni do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego

avatar użytkownika witas

29 lipca 1944 generał Bór-Komorowski na prośbę przyszłego dowódcy Powstania pułkownika Montera-Chruściela zmienił godzinę wybuchu walk (tzw. Godzina "W") z planowej 2-iej w nocy na 5-tą po południu.
Pamiętam jak osłupiały byłem gdy pierwszy raz o tym przeczytałem!
   Zmniejszyła ta decyzja i tak niewielkie szanse na opanowanie ważnych strategicznie obiektów i wystawiła pierwszą falę atakujących na zagładę. Przy całkowitym braku broni ciężkiej i maszynowej*, zdobywanie ufortyfikowanych obiektów powinno było odbywać za pomocą rozmaitych forteli, którym ciemność sprzyja. Polskie plany opracowywane od 1942 roku przewidywały atak nocny, na taki byli szkoleni słabo uzbrojeni żołnierze konspiracji ( z konieczności także nienajlepiej wyszkoleni), przyjmując ,że dla doskonale znających miejsca walki warszawiaków noc jest wspaniałym sprzymierzeńcem, kryjącym ich słabości.
Nocne zamieszanie sprzyjałoby niewątpliwie mistrzom improwizacji jakim są Polacy...

"W wielkiej narodowej debacie toczącej się nad Powstaniem Warszawskim ścierają się nie tylko ludzie, ale i opinie. Każdy - zastanawiając się nad polskim dramatem ostatniej wojny - przeżywa we własnych myślach jakby rozdwojenie i wewnętrzny konflikt. Jeśli przechyla się ku jednemu -tłumi jednocześnie głos sprzeciwu"

Wybitny historyk Antoni Gołubiew wkrótce po 1945 roku.

Ja staram się od wielu lat osiągnąć w tych moich wewnętrznych zmaganiach na temat sensu i skutków Powstania pewną równowagę, bardzo chwiejną jak się okazuje po przeczytaniu kolejnej wartościowej książki ( Ostatnimi były wspomnienia szefa wywiadu KG AK płk. Iranka-Osmeckiego ps."Heller" i prof. Barbary Skargi "Po wyzwoleniu 1944-56", obie gorąco polecam.

Moje przemyślenia oparte na tezach zamieszczonych w najbardziej fachowej od strony wojskowej pracy na ten temat - "Powstanie Warszawskie" pułkownika Adama Borkiewicza skłaniają mnie do poglądu, że sukces militarny strony polskiej, tj. zachowanie kontroli nad większością dzielnic stolicy czyli Śródmieścia, Powiśla , Starówki, Żoliborza i Mokotowa (stan z połowy sierpnia) do osiągniecia przez Armię Radziecką prawego brzegu Wisły (15.IX) * byłby osiągalny nawet siłami wyłącznie krajowymi(bez wydatnejszej pomocy ze wschodu i z zachodu).
  Wymagałoby to m.in. ofiarnego wysiłku oddziałów nie tylko z Okręgu Warszawkiego, ale i z większej części kraju i zrealizowania przez nie założeń wymienionych przez płk. Borkiewicza, tj. maksymalne przerwanie lub chociaż ustawiczne przerywanie niemieckich linii komunikacyjnych z Warszawą, dywersja na przylegającym doń terenie, słowem zaangażowanie wszelkich możliwych sił krajowych na pomoc stolicy i co najważniejsze zrobienie tego możliwie jak najszybciej, aby co najmniej utrudnić dojście niemieckiej odsieczy do Warszawy (pułki poznańskiej policji, brygady RONA i SS-Dirlewanger przyjechały sobie do Powstania spokojnie, w dzień i w nocy, między innymi przez obszary leśne, nie niepokojone, niczym na wycieczkę szkolną).
  Nie zmieniłoby to militarnego i politycznego sensu wybuchu Powstania 1-ego sierpnia 1944 ** , ale chociaż taki nietrwały sukces wsparłby duchowo świadomość narodu - główne usprawiedliwienie podnoszone przez obrońców mitu słuszności Godziny "W" - jako dowód Triumfu (krótkotrwałego, no tak, ale w tych realiach geopolitycznych nie było szans na dłuższy), jako pokazanie, że potrafimy, nie tylko pięknie umierać, ale i być skuteczni kiedy trzeba.
   Sytuacja taka (opanowanie większości stolicy i "bezruch" Armii Radzieckiej mającej jako wyzwalać bratnie i sąsiednie narody) unaoczniłaby, pozbawiając złudzeń postawę sojuszników, tych otwarcie wrogich, jak i fałszywych, godzących się zdradzić nas za cenę paru lat spokoju, łudzących nas do samego końca 1945 roku, a nawet później ).
   Znając perfidię Stalina należy przypuszczać, że nawet mając po drugiej stronie Wisły trwające w obronie polską Starówkę i Powiśle ze Śródmieściem z dostępem do rzeki,  dopomógłby im tak samo "skutecznie", jak zrobił to, gdy powstańcy trzymali tylko skrawek wybrzeża Czerniakowa i Żoliborza, ale nie mógłby wtedy tak otwarcie tłumaczyć się niedołężniością i słabością polskich sił . Zostałyby przyczyny czysto polityczne - niechęć do zaakceptowania jakiegokolwiek niezależnego rządu w Polsce. Zaoszczędziłoby to wiele złudzeń Polakom (jak późniejsze ofiary oporu antykomunistycznego, zarówno legalne w PSL Mikołajczyka, jak i te co w lesie i w organizacjach niepodległościowych, podczas czekania na III wojnę światową) i nie pozwoliło tak bardzo "mydlić oczu" opinii publicznej na Zachodzie, co w perspektywie rozszerzenia komunistycznych wpływów nie było bez znaczenia (komuniści we Francji i Italii o mały włos nie wygrali wyborów parlamentarnych).

* - niektóre przyczyny tak słabego uzbrojenia w tekście

+ niewykorzystanie dozbrojonego przez Niemców pułku Góra por. Adolfa Pilcha „Góra-Dolina”, który w końcu lipca przybył do Puszczy Kampinoskiej. Jego stan broni maszynowej był większy od całej warszawskiej AK (w ckm), stanowił 32% warszawskich rkm i 44% wszystkich warszawskich karabinów. + 55 pm, na 600 posiadanych 1.08.1944 w Wawie,
** - o sensie, szansach i kwestii zwycięstwo/klęska wypowiem się 1-szego sierpnia
 
29.7 dotarł w końcu do KG AK emisariusz rządu (premiera Mikołajczyka) i Naczelnego Wodza (gen. Sosenkowskiego) Jan Nowak-Jeziorański. Jego późne spotkanie z gen.Borem było spowodowane niepowiadomieniem w czas przez odpowiedzialnego za to gen. Tatara z Londynu. Po wojnie w bardzo podejrzanych okolicznościach wrócił on do PRL (wraz z 350 kg złota i 2,5 mln U$D Funduszu Obrony Narodowej za co został przez Bieruta odznaczony Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski. Tatar nie poinformował również gen.Bora o odmowie udzielenia pomocy lotniczej przez Brytyjczyków). Emisariusz przekazał informacje o politycznych postanowieniach teherańskich (podział Niemiec i Europy na 2 strefy wpływów – aliancką i sowiecką) oraz rozwiał nadzieje generała na wsparcie Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego, a nawet na masowe zrzuty broni, której podziemna armia była praktycznie pozbawiona. Przekazując te wiadomości miał jednak Jan Nowak wrażenie, że "przybył za późno" i „decyzja o walce została już powzięta wypadki przybrały bieg nieodwracalny. Obecni zastanawiają się wyłącznie nad tym czy już zaczynać czy jeszcze czekać”. ( J.Nowak „Kurier z Warszawy” str.311)
W tej kwestii zapamiętał wypowiedź płk. Bokszczanina „Sęka” : „Dopóki Rosjanie nie położą ognia artyleryjskiego na lewym brzegu Wisły, nie wolno nam się ruszyć”. Zapytany przez gen.Bora dodał m.in.: „Odwody pancerne, które Niemcy kierują pod Warszawę są pełnowartościowe i świadczą, że będą bronić się na przedmieściach. Dopóki sowieckie zamiary natarcia i zajęcia miasta nie są widoczne, nie powinniśmy zaczynać. Pojawienie się jakiegoś tam oddziału sowieckiego na krańcach Pragi o niczym jeszcze nie świadczy. Prowadzą po prostu rozpoznanie”. Wcześniej ów były wychowanek rosyjskiej armii i antybolszewicki żołnierz Białej Rosji powiedział prorocze słowa: „Jeżeli powstanie zostanie rozpoczęte za wcześnie, Stalin wstrzyma natarcie swych wojsk i zostawi AK sam na sam z Niemcami”. Znał dobrze perfidię bolszewików, wiedział, że można oczekiwać od nich wszystkiego. Dodał, że "walkę można zacząć gdy Sowieci zajmą Pragę, zgromadzą odpowiednie środki przeprawy (wobec niechybnego zniszczenia mostów) i sforsują Wisłę nad lub pod Warszawą". Gen.Bór zgodził się z jego postulatami. Dziwnym jednak trafem płk. Bokszczanin został w następnych dniach wysłany poza Warszawę, tak jak inny przeciwnik powstania gen. Skroczyński. Żeby nie przeszkadzał ?

17 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @witas

jak co roku spieramy się o to samo.

świetną analizę pokazującą argumenty za i przeciw, powody takich a nie innych ocen ze względu na miejsce, w którym sie te osoby znajdowały nie tylko terytorialnie, ale i politycznie, zamieścił IPN . Polecam.

Ja nieodmiennie uważam, że dzięki ofierze PW - w tym i mojej Rodzinie, mamy wolną (choć nie do końca na dzisiaj) Polskę.

Z "Biuletynu IPN". Paweł Ukielski, Spór o Powstanie Warszawskie. "Pochodnia zapalona przez naród na długie lata niewoli"

http://wpolityce.pl/view/15641/Z__Biuletynu_IPN___Pawel_Ukielski__Spor_o...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. ps.

choc uważam, że "upiekszanie" tej straszliwej daniny krwi nie jest wcale potrzebne, bo Niemcy zaplanowali likwidacje Warszawy PRZED PW, to zgadzam się z opinią p.Piotra, sama znam żołnierzy PW zesłanych na Syberię w LATACH 50-tych!

Alternatywą powstania byłoby bierne oczekiwanie na rosyjski atak na Warszawę, a następnie przejście do konspiracji lub „ujawnienie się”. Wynik takiego scenariusza znany już był doskonale z całej wschodniej połowy Polski. W rezultacie hipotetycznego ataku rosyjskiego na Warszawę już w sierpniu, Armia Krajowa byłaby wydana na pastwę NKWD, jak to stało się na Wołyniu, w Małopolsce, na Zamojszczyźnie, w Lubelskiem i na Wileńszczyźnie. Setkitysięcy, a co najmniej 50 tysięcy żołnierzy AK (stan osobowy Korpusu Warszawskiego AK), znalazłoby się na Syberii już w sierpniu 1944 roku lub zostałoby w haniebny sposób zamordowanych na miejscu. Ani jeden oficer AK nie uszedłby z życiem. Polska zostałaby republiką związkową ZSRR. Taki był zamiar Stalina, który przypuszczał najpierw, że powstanie w Warszawie zostanie zgniecione przez Niemców w ciągu kilku dni, a potem, że Niemcy nie uznają powstańców za Wojsko Polskie i nie wezmą ich do niewoli, ratując tym samym ich życie, ale wymordują.
Ci, którzy krytykują Powstanie, boją się uświadomienia sobie przez Polaków skutków podanego wyżej alternatywnego scenariusza. Przez pół wieku próbowali zatrzeć pamięć o Powstaniu i jego ślady, a kiedy to się nie udało, próbowali przynajmniej tę pamięć zohydzić i zafałszować. To ostanie częściowo się im udało. Wielka część ludności Polski myśli, że Powstanie było klęską i że było niepotrzebne, a nawet szkodliwe. Nie mogą przeboleć, że plan Stalina nie został zrealizowany, nie mogą przeboleć tego, że powstańcy żyją i że żyje Powstanie. Powstanie Warszawskie było nie grobem, ale kolebką narodu polskiego, jak powiedział Wojciech Roszkowski w swojej Historii Polski.
Piotr Wiesław Jakubiak

http://blogmedia24.pl/node/50586

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Szanowny Panie, Moim zdaniem,

Szanowny Panie,

Moim zdaniem, Pan podpułkownik Adam Borkiewicz " Leszczyński" nie ma racji, że własnymi siłami byliśmy w stanie pokonać Niemców.

O ile liczebnie dorównywaliśmy Niemcom, to uzbrojenie było mizerne. Brak amunicji, artylerii. Morale było większe jak Niemców. Rząd na Uchodźstwie liczył na pomoc Anglików i Amerykanów, zapominając, że Powstanie Wybuchło po Konferencji w Teheranie, gdzie już nas sprzedano sowietom.

Mimo to uważam, że wybuch Powstania był konieczny.Dzięki krwi przelanej w Powstaniu, nie staliśmy się integralną częścią związku sowieckiego.

Wszyscy zapominamy o bohaterskiej córce Pana Pułkownika, Annie "Ani Skrzynkowej" z Batalionu "Zośka" po wojnie dwukrotnie więzionej przez UB.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika barbarawitkowska

4. All

Wybuch powstania można analizować na różne sposoby. Pozostaje jeden zasadniczy argument , który przeważa szalę. Takie były nastroje Warszawy. Nie dałoby się zatrzymać wybuchu Powstania. A PPR tylko czekała na niekontrolowane reakcje społeczeństwa.
Jesteśmy Polakami, więc nie dało się inaczej. Mamy to we krwi. I nie ma co się tego wstydzić.
Niech się wstydzą ci, co tego nie mają. Wolność i Prawda. Za wszelką cenę.
Gdyby tak teraz wziąć z Nich przykład WSZYSTKO wyglądałoby inaczej.

avatar użytkownika barbarawitkowska

5. Witas

Ale dzięki za ten tekst. Pokazuje, jak daleko potrafią sięgać macki bolszewickiej agentury.

avatar użytkownika witas

6. Nie wszyscy zapominają o Alinie Borkiewiczównej, inwalidzie,

więzionej przez UB do 1954 r.

W/s szans - zawsze jakiejś są.
Dowództwo PW zrobiło wiele błędów. Chociaż Niemcy również wiele.
Ale oni mogli więcej, bo mieli pewnego sojusznika , choć niepisanego - jeszcze z 1939 roku.

Witek
avatar użytkownika barbarawitkowska

7. Witas

napisz coś więcej nt córki Pana Podpułkownika, proszę.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

8. Pan Witas,

Szanowny Panie,

Plutonowy podchorąży Anna Borkiewicz -Celińska, dwukrotnie była aresztowana i dwukrotnie siedziała w więzieniu.
Pierwszy raz aresztowana w styczniu 1950 roku. Siedziała 3 miesiące w więzieniu na Rakowieckiej. Wyszła za wstawiennictwem Władysława Broniewskiego, Legionisty, kolegi jej ojca Adama Borkiewicza.
Drugi raz, już po ukończeniu studiów, 23 października 1950 roku. Przez półtora roku siedziała więzieniu NKWD i UB; Więzienie karno-śledcze nr III w Warszawie tzw. „Toledo” przy ulicy Ratuszowej 11. Dziś Namysłowska 6. Szefem więzienia był sadysta, Żyd Kazimierz Szymonowicz, prawdziwe nazwisko Kopel Klejman. Następnie w więzieniu dla kobiet w Bydgoszczy-Fordon.
Ze względu na stan zdrowia zwolniona warunkowo z więzienia 30 września 1953 roku.
W końcu Powstania, kiedy przechodziła ze starówki do Śródmieścia trzykrotnie ranna.

Pozdrawiam

Postscriptum
proszę poprawić swój wpis dzieci czytają ! ! !

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika barbarawitkowska

9. Panie Michale

A co po 1953 roku?
Pozdrawiam serdecznie.
PS Pamiętam jeszcze to więzienie, było tuż obok szkoły muzycznej.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

10. Pani Pani Barbara Witkowska,

Szanowna Pani Basiu,

W okresie stalinowskim, wszyscy więźniowie, którzy wychodzili warunkowo ze względu na stan zdrowia, nie mogli pracować. Tak było z moimi rodzicami. Tyle, że siedział tylko ojciec z wyrokiem 25 lat. Mama mimo ukończonych studiów nie mogła pracować.
Anna Borkiewicz-Celińska, po wyjściu z więzienia też nie mogła pracować, mimo, ze ukończyła historie. Po długich poszukiwaniach, dostała prace w katedrze historii średniowiecznej, gdzie doktoryzowała się w Instytucie Historii Kultury Materialnej PAN.
Jest żoną, porucznika AK Bogdana Celińskiego, "Victor" Oboje z przyszłą żoną byli żołnierzami Batalionu "Zośka" Bogdan Celiński też siedział w więzieniu. Był skazany na 15 lat. Moim zdaniem, siedział w tym samym czasie we Wronkach co Ojciec Sówki 55.
Anna i Bogdan napisali biogramy harcerzy Szarych Szeregów i AK Batalionu "Zośka" Do szkoły Podchąrążych Rezerwy "Agricola" uczęszczał razem z Kamilem Baczyńskim.

Moim zdaniem, Pani Maryla zna Bogdana Celińskiego. Był Członekiem Społecznego Komitetu Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy Batalionu "Zośka"

Szanowna Pani Basiu, ja tylko skorygowałem wpis pana Witasa. Być może kiedyś o Nich napisze.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika barbarawitkowska

11. Panie Michale

Żyja jeszcze? Gdzie ich szukać?

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

12. Pani Barbara Witkowska,

Szanowna Pani Basiu,

Chyba żyją. W Muzeum Powstania powinni wiedzieć. Może wie Sówka 55. Znajdzie Ją Pani w S24.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika barbarawitkowska

13. Dziekuję

spróbuję.

avatar użytkownika witas

14. > barbarawitkowska

Pani Alina Bortkiewicz-Celińska wydała (napisała, opracowała) fenomenalną książkę-opracowanie o batalionie "Zośka" przed i w trakcie Powstania.

Warto by ją wydać jeszcze raz.

Nic mi nie wiadomo o jej śmierci , wikipedii też - http://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Borkiewicz-Celi%C5%84ska

Jej mąż też żyje musi (z wilenska powiedziawszy)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bogdan_Celi%C5%84ski

Niech żyją chociaż te 100 lat.
Błagamy!

Witek
avatar użytkownika barbarawitkowska

15. Witas

sprawdzę co jest w archiwum.
Pozdrawiam

avatar użytkownika witas

16. > barbarawitkowska

Powinno coś być w MPW.

Proszę o informację o wynikach poszukiwań.

pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika barbarawitkowska

17. Witas

niestety to chwile potrwa, ale pamiętam.
Pozdrawiam