Komorowski awansował szefa BOR za "perfekcyjnie przygotowaną wizytę 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku"

avatar użytkownika Maryla

Polska jest to kraj pozamiatanych pod dywan afer korupcyjnych, w którym budowa autostrad staje się przedsięwzięciem równie skomplikowanym, jak gdzie indziej wysłanie ludzi na Marsa. Kraj, w którym nawet za katastrofę, w której ginie prezydent kraju, ministrowie i generałowie, nikt nie odpowiada.(prof.Krasnodębski)

Z okazji obchodów święta BOR prezydent Bronisław Komorowski wręczył nominacje generalskie i mianowania na I stopień oficerski.

Bronisław Komorowski mianował na stopień generała dywizji generała brygady Mariana Janickiego. Wspomniał też o tych, którzy polegli na służbie: o dziewięciorgu funkcjonariuszach, którzy w 2010 r. zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

http://www.prezydent.pl/gfx/prezydent/pl/defaultaktualnosci/9/1857/1/597712666.jpg

Szef BOR Janicki uważa, że w sprawie katastrofy w Smoleńsku BOR "nie ma sobie nic do zarzucenia". Ocenił, że pod względem bezpieczeństwa wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku była "perfekcyjnie przygotowana".

Gen. Janicki chwalił także współpracę z Rosją zarówno w trakcie przygotowań do wizyty, jak również zaprzeczył, by po tragedii pod Smoleńskiem dochodziło do zgrzytów w sprawie przewiezienia ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Moskwy.

Odniósł się też do zarzutów, jakie pojawiały się po katastrofie, że na lotnisku w Smoleńsku nie było funkcjonariuszy BOR. Jak powiedział, sprawdzanie lotniska np. pasa startowego czy obecność na wieży kontroli lotów nie leży w kompetencjach tej formacji.- Nawet gdybyśmy mieli takie zdania i musieli sprawdzać lotnisko, nawet gdyby tam było 100, 200 naszych funkcjonariuszy, to czy zapobiegłoby to katastrofie? Przecież samolot rozbił się przed lotniskiem - dodał Janicki. (PAP)

Obchody Święta BOR z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego
Obchody Święta BOR z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego
Obchody Święta BOR z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego
Obchody Święta BOR z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego
Obchody Święta BOR z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego
Obchody Święta BOR z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego

 

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wiadomosci/art,1857,prezydent-to-trudna-i-odpowiedzialna-sluzba.html

Etykietowanie:

172 komentarzy

avatar użytkownika natenczas

1. ....to czy zapobiegłoby to katastrofie?

Oczywiście, że nie.
Prawdę mówi.

avatar użytkownika Maryla

2. @natenczas

trochu tylko niedokładny w opisywaniu faktów - samolot rozbił sie przed ale i NAD lotniskiem. Na wysokości 15 metrów nad ziemią. To sa juz ustalone fakty.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

3. O żesz.....

szkoda każdego słowa, bo byłyby to tylko brzydkie słowa...

Selka

avatar użytkownika Krzysztofjaw

4. @Marylu

Witam,

A ja się zupełnie nie dziwię tym orderom... Przecież z punktu widzenia B. (k...) i jego Towarzyszy BOR-owcy z ich szefem wykonali zadanie naprawdę dobrze i niemal perfekcyjnie... Miano nie sprawdzić lotniska i nie sprawdzono, miało nie byc BOR-owców i nie było, Miało wsiąść do jednego samolotu tyle ważnych osób w Polsce i wsiadło, ciał nie ochraniano przez BOR... bo też nie miano ich ochraniać... itd, itp.
Ogólnie zadanie wykonane perfekcyjnie... no moze jeszcze ten Jarosław został i ten Macierewicz, ale ogólnie cel został przecież osiągniety... stąd te ordery przecież...

Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Janicki rozpoczynał karierę jako szofer Danki Wałęsowej w czasach kiedy Bolek siedział. Był w stopniu starszego sierżanta,

Chory umysłowo cesarz Kaligula mianował swego konia, zwanego Porcellus / prosiaczek / senatorem.

Ciekaw kiedy dziadzia swego łyżwa mianuje ministrem?

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

6. Szanowny Panie Michale

mnie z lekka zadziwiła pani Dziadzia w tym szpalerku przyznającym ordery - czyżby jakies rodzinne zobowiązania? No bo cóż tam robiła ?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

7. Tak na marginesie

obecności pani Dziadzi (i nieco OT), podzielę się pewnym spostrzeżeniem: gdybym chciała w najbardziej z możliwych sposobów - ŹLE ubierać osobę takiej tuszy i "budowy ciała", ubierałabym ją...właśnie TAK, jak widać na wszelkich fotografiach z różnych występów publicznych (tej wyżej też :)

[jakiś...sabotażyk...?]

Selka

avatar użytkownika Maryla

8. @Selka

może porady u Jolandy Bezy? :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kajka

9. Smoleńsk

Śmieją się nam w twarz. Ale do czasu...

avatar użytkownika Beta

10. To jeden z komunikatów

To jeden z komunikatów kierowanych do wszystkich służb mundurowych: będziecie posłuszni, będziecie bezkarni. Dla rodzin tych 9. nieżyjących BOR-owców komunikat brzmi:jeśli coś wiecie siedźcie cicho. Obecność prezydentowej na pewno jest nieprotokólarna, ale Komorowski w popełnianiu tego typu gaf jest przecież specjalistą.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

11. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Jolanda od brylantów, bezowa dama, powiernica Kuny Żagla, Baraniny, doktora K, młodego Wiatra, tramwajarki na wszystkim najlepięj się zna.
Najlepiej na "porozumieniu bez barier"

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

12. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Grunt to rodzinka ubecka.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

13. Wszystko poszło perfekcyjnie,

Wszystko poszło perfekcyjnie, tylko dlaczego prezydent nie żyje?

Z płk. Andrzejem Pawlikowskim, szefem Biura Ochrony Rządu w latach 2006-2007, rozmawia Jacek Dytkowski

Generał
brygady Marian Janicki, szef BOR, został awansowany przez prezydenta
Bronisława Komorowskiego na generała dywizji. Jest Pan zaskoczony?

-
Powiem szczerze, że jestem wielce zdziwiony, iż pan Janicki i pan Paweł
Bielawny, wiceszef BOR, otrzymali z rąk pana prezydenta Bronisława
Komorowskiego nominacje na kolejne stopnie generalskie. Tym bardziej
jestem zdziwiony tymi nominacjami w czasie, kiedy to Prokuratura
Okręgowa w Warszawie bada kwestie związane z przygotowaniem wizyty śp.
pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r. na terenie
Smoleńska i Katynia oraz jej zabezpieczeniem przez BOR. Fakty są bowiem
takie, że BOR pod kierownictwem pana Janickiego i pana Bielawnego nie
zrealizowało celu, dla którego formacja ta została powołana - nie
ochroniło prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Tutaj chodzi o ogromną
tragedię narodową, niestety, zginął prezydent, a wraz z nim 95 obywateli
państwa polskiego. Mogłoby do tej tragedii nie dojść, gdyby wszystkie
procedury wykonano należycie.

Generał Janicki twierdzi, że
dwóch funkcjonariuszy BOR było na miejscu, co jest standardem, ponieważ
wizyta nie była oficjalna...

- Ale gdzie oni byli? O ile mi
wiadomo, nie było ich na lotnisku w Smoleńsku. Po prostu nie zostali tam
wpuszczeni. Pan płk Edmund Klich, który był w Komisji Badania Wypadków
Lotniczych Lotnictwa Państwowego, badającej przyczyny katastrofy,
powiedział, iż BOR-owcy "odbili się od bramy lotniska i pojechali do
Katynia". Zatem, tak jak już wcześniej powiedziałem, BOR nie
zrealizowało celu, do którego zostało powołane, czyli nie zapewniło
odpowiednich środków bezpieczeństwa w trakcie przygotowań i realizacji
wizyty. Skutkiem tego jest ta tragedia.

Czyli nie wszystko było tak dopracowane, jak przekonywał w wywiadach szef BOR?
-
Gdyby zabezpieczenie wizyty było dopracowane, to prawdopodobnie osoby
ochraniane - w tym przypadku pan prezydent i członkowie delegacji -
byłyby w tej chwili pośród nas, żyjących.

Generał Janicki
próbował uwiarygodniać tezę o winie gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił
Powietrznych, który jakoby miał wywierać presje na pilotów. Twierdził,
że rozmowa na lotnisku pomiędzy nim a mjr. Arkadiuszem Protasiukiem,
pilotem rządowego Tu-154M, była nerwowa...

- Nie wiem, na jakiej
podstawie gen. Janicki tak twierdził. Po pierwsze, nie był świadkiem tej
rozmowy - bo nie było go przed odlotem na lotnisku. O ile mi wiadomo,
był wtedy u siebie w domu w Krakowie. Sam tak wielokrotnie twierdził w
przekazach medialnych.
Natomiast jeżeli miał takie informacje od
funkcjonariuszy, to powinni oni wyjaśnić to w prokuraturze. Po drugie,
najlepiej jest atakować, obciążać winą i oskarżać osoby, które nie żyją.
By uciec od własnej odpowiedzialności, najlepiej obciążyć nią osoby,
które nie są już w stanie same się bronić. Nie wiem zatem, co powodowało
panem Janickim, żeby w taki sposób atakować gen. Błasika. Dla mnie jest
to niezrozumiałe.

Awans gen. Janickiego na stopień generała dywizji może być związany z jego kwalifikacjami...
-
Generał Janicki już w październiku 2007 r. został powołany na
stanowisko szefa BOR niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi.
Żeby zostać szefem Biura Ochrony Rządu, a tym bardziej generałem, należy
posiadać co najmniej wykształcenie wyższe drugiego stopnia i
legitymować się tytułem zawodowym magistra (Rozporządzenie Ministra
Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 4 września 2002 r. w sprawie
wymagań, jakim powinien odpowiadać funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu na
stanowisku szefa komórki organizacyjnej lub innym stanowisku
służbowym). W dniu powołania na stanowisko szefa BOR pan Janicki miał
tylko ukończone studia inżynierskie pierwszego stopnia. Należałoby
sprawdzić, czy panu Janickiemu w trakcie szefowania BOR udało się
uzupełnić braki w wykształceniu i uzyskać tytuł magistra. Po drugie, w
trakcie nominacji na szefa BOR był wprawdzie generałem, ale żeby nim
zostać, również należy mieć odpowiednie wykształcenie. W wojsku sytuacja
wygląda tak, że trzeba mieć przynajmniej ukończoną jakąś szkołę
wojskową lub kierunkową. Najlepiej byłoby, gdyby był to wydział
strategiczno-obronny na Akademii Wojskowej, a ponadto dobrze byłoby mieć
jeszcze ukończone studia podyplomowe. Tym bardziej dziwi mnie ta
nominacja na kolejny stopień, czyli generała dywizji. Uważam, że w
dalszym ciągu nie posiada on odpowiednich kwalifikacji. Przypuszczam, że
pan premier został wprowadzony w błąd, podpisując jego nominację na
szefa BOR, natomiast pan prezydent podpisując jego nominację na kolejny
stopień generalski.

Dziękuję za rozmowę.


http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110617&typ=po&id=po09.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14.   Antoni Macierewicz (PiS)

  Antoni Macierewicz (PiS) uważa, że szef MSWiA Jerzy Miller awansując na wyższe stopnie szefa BOR i jego zastępcę przesądził o zdjęciu z BOR i jego dowódców odpowiedzialności za katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia ubiegłego roku. Jak ocenił poseł PiS, "awanse dla szefów BOR oznaczają, że najprawdopodobniej oba te postępowania (prokuratury i NIK - red.) zostaną teraz wyeliminowane". - Ta sprawa zostanie ukręcona. Będzie presja, żeby nie zakończyło się to skierowaniem zarzutu wobec BOR - uważa Macierewicz.

Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak nie chciała komentować zarzutów Macierewicza.

Szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej pytał o podstawy nominacji generalskich dla szefa BOR Mariana Janickiego i jego zastępcy, o które wnioskował minister SWiA Jerzy Miller. Zdaniem posła PiS, odpowiadali oni za ochronę lotu Tu-154 10 kwietnia ub. roku.

Z okazji obchodów święta BOR prezydent Bronisław Komorowski wręczył szefowi BOR, gen. bryg. Marianowi Janickiemu nominację na stopień generała dywizji oraz jednemu z jego zastępców płk Pawłowi Bielawnemu nominację na stopień generała brygady. Ponadto 10 oficerów BOR zostało wyróżnionych za długoletnią służbę, a 47 innych zostało mianowanych na pierwszy stopień oficerski.

Jak zauważył Macierewicz na konferencji prasowej, o nominacje generalskie dla Janickiego i Bielawnego wnioskował Miller, który kieruje jednocześnie komisją badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem, przesądził w ten sposób "o zdjęciu jakiejkolwiek odpowiedzialności" z BOR, a przede wszystkim z Janickiego i Bielewnego za katastrofę 10 kwietnia.

Poseł PiS zwrócił też uwagę, że nie zakończyły się jeszcze postępowania prokuratorskie i NIK w sprawie wypadku Tu-154. - Słyszeliśmy niedawno, że jednym z powodów - może najistotniejszych - odwołania pana prokuratora Marka Pasionka było właśnie to, że uznał, iż został przez prokuraturę zgromadzony wystarczający materiał, by postawić zarzuty m.in. panu Janickiemu - zaznaczył Macierewicz. Jak dodał, podobnie wygląda "sytuacja w przygotowywanym raporcie NIK".

Pasionek, który nadzorował śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, został w ubiegłym tygodniu zawieszony w czynnościach przez szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulskiego. Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania.
Prezes PiS: mamy kłopot z wolnością słowa »Kaczyński: Pasionek dążył do prawdy »Polska ogrodzi miejsce katastrofy »"Nie będę wprowadzał zmian do raportu" »Polscy biegli badają skrzynki z Tu-154 »Biegli zbadają czarną skrzynkę Tu-154 »Polski Tu-154 wraca do służby »Rodziny ofiar katastrofy pytają Obamę »Mec. Rogalski boi się jechać do Rosji »

Jak ocenił poseł PiS, "awanse dla szefów BOR oznaczają, że najprawdopodobniej oba te postępowania (prokuratury i NIK) zostaną teraz wyeliminowane". - Ta sprawa zostanie ukręcona. Będzie presja, żeby nie zakończyło się to skierowaniem zarzutu wobec BOR - uważa Macierewicz. W jego opinii, jest to "tak naprawdę działania, które ma chronić odpowiedzialność" Millera, "który, jako zwierzchnik BOR, jako ten, który ma w swoim zakresie obowiązków dbanie o wykonywanie zadań przez BOR, nie dopełnił obowiązków".

Szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej przywołał art. 2 ustawy o BOR, zgodnie z którym to szef MSWiA podejmuje decyzje o zakresie ochrony m.in. prezydenta RP. - To on wyznacza ten zakres - zaznaczył Macierewicz. Cytował też tzw. instrukcję lotów HEAD z 2009 r. (dokument określał procedury bezpieczeństwa przewozu najważniejszych osób w państwie). "Ona (instrukcja) wprost mówi, że ochronę statku powietrznego, na miejscach startów i lądowań oraz na lotniskach poza granicami kraju, w odniesieniu do prezydenta RP, marszałka Sejmu, organizuje Biuro Ochrony Rządu" – podkreślił.

- Nie ma cienia wątpliwości: za ochronę tego statku powietrznego (Tu-154 - PAP), za ochronę lotniska, na którym lądowano, odpowiedzialność ponosiło Biuro Ochrony Rządu, a więc pan Janicki, a także minister Jerzy Miller - dodał Macierewicz.

Tymczasem - według niego - funkcjonariusze BOR nie oglądali lotniska w Smoleńsku, „nie sprawdzili, kto będzie kontrolerem lotu, jakie ma do tego kwalifikacje i na ile daje gwarancje bezpiecznego i właściwego wykonania swoich obowiązków". Oprócz tego - jak mówił Macierewicz - 10 kwietnia 2010 r. funkcjonariusze BOR nie mieli też żadnej wiedzy dotyczącej ewentualnych lotnisk zapasowych. Ponadto - w jego opinii - tego dnia żaden funkcjonariusz BOR nie oczekiwał na samolot, którym leciał Lech Kaczyński.

Szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej nie wykluczył, że skieruje w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Jego zdaniem, na obecnym etapie, zasadne jest pytanie o podstawy decyzji o awansie Janickiego i Bielewnego, a także jego ewentualnych konsekwencjach dla pracy prokuratury i NIK w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz dla raportu komisji Millera na ten temat.

Szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki w czwartek w wywiadzie dla PAP podkreślał, że sprawdzanie lotniska np. pasa startowego czy obecność na wieży kontroli lotów nie leży w kompetencjach Biura. Według niego obecność funkcjonariusza BOR na wieży w Smoleńsku mogłaby wywołać zarzuty, że swoją obecnością stresował kontrolerów. Janicki zapewnił też, że BOR było przygotowane na przetransportowanie vip-ów z każdego z lotnisk zapasowych. Jak dodał, na lotniskach nie było kolumn zapasowych, bo nie ma takich procedur, natomiast – podkreślał - transport zorganizowany byłby niezależnie od tego, które byłoby to lotnisko.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. co ciekawe, ze strony Komorowskiego

zniknęły zdjęcia i cały wpis

[404] Plik nie istnieje : File Not Found
Podany w zapytaniu URL nie został znaleziony na tym serwerze

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. aktualnie jest

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski mianował dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu na stopnie generalskie.

Mianowani zostali:

na stopień generała dywizji

generał brygady Marian JANICKI

na stopień generała brygady

pułkownik Paweł BIELAWNY

Podczas uroczystości Prezydent RP wręczył również funkcjonariuszom Biura Ochrony Rządu odznaczenia państwowe.

Odznaczeni zostali:

za wzorowe, wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków
wynikających z pracy zawodowej

MEDALEM ZŁOTYM ZA DŁUGOLETNIĄ SŁUŻBĘ

1. Pan Andrzej KIELAK
2. Pan Jerzy MATUSIK

MEDALEM SREBRNYM ZA DŁUGOLETNIĄ SŁUŻBĘ

3. Pan Jan DANOWSKI
4. Pan Grzegorz DZIEWIT
5. Pan Dariusz KONAT
6. Pan Wiesław KRYŃSKI
7. Pan Roman KUZIA
8. Pan Wiesław PIETRZAK
9. Pan Jarosław PIWOWAR.

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/ordery-i-odznaczenia/art,966,lista-m...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Janicki zniknął z albumu Bronka

została Dziadzia

http://www.prezydent.pl/gfx/prezydent/pl/defaultaktualnosci/2078/112/1/1593779066.jpg
http://www.prezydent.pl/pierwsza-dama/kronika-pierwszej-damy/art,112,udz...

Jest ?

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,1851,prezydent-to-tru...
http://www.prezydent.pl/gfx/prezydent/pl/defaultaktualnosci/9/1851/1/744734729.jpg

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Generał Janicki próbował

Generał Janicki próbował uwiarygodniać tezę o winie gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który jakoby miał wywierać presje na pilotów. Twierdził, że rozmowa na lotnisku pomiędzy nim a mjr. Arkadiuszem Protasiukiem, pilotem rządowego Tu-154M, była nerwowa...
- Nie wiem, na jakiej

podstawie gen. Janicki tak twierdził. Po pierwsze, nie był świadkiem tej

rozmowy - bo nie było go przed odlotem na lotnisku. O ile mi wiadomo,

był wtedy u siebie w domu w Krakowie. Sam tak wielokrotnie twierdził w

przekazach medialnych.
Natomiast jeżeli miał takie informacje od

funkcjonariuszy, to powinni oni wyjaśnić to w prokuraturze. Po drugie,

najlepiej jest atakować, obciążać winą i oskarżać osoby, które nie żyją.

By uciec od własnej odpowiedzialności, najlepiej obciążyć nią osoby,

które nie są już w stanie same się bronić. Nie wiem zatem, co powodowało

panem Janickim, żeby w taki sposób atakować gen. Błasika. Dla mnie jest

to niezrozumiałe.

Awans gen. Janickiego na stopień generała dywizji może być związany z jego kwalifikacjami...
-

Generał Janicki już w październiku 2007 r. został powołany na

stanowisko szefa BOR niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi.

Żeby zostać szefem Biura Ochrony Rządu, a tym bardziej generałem, należy

posiadać co najmniej wykształcenie wyższe drugiego stopnia i

legitymować się tytułem zawodowym magistra (Rozporządzenie Ministra

Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 4 września 2002 r. w sprawie

wymagań, jakim powinien odpowiadać funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu na

stanowisku szefa komórki organizacyjnej lub innym stanowisku

służbowym). W dniu powołania na stanowisko szefa BOR pan Janicki miał

tylko ukończone studia inżynierskie pierwszego stopnia. Należałoby

sprawdzić, czy panu Janickiemu w trakcie szefowania BOR udało się

uzupełnić braki w wykształceniu i uzyskać tytuł magistra. Po drugie, w

trakcie nominacji na szefa BOR był wprawdzie generałem, ale żeby nim

zostać, również należy mieć odpowiednie wykształcenie. W wojsku sytuacja

wygląda tak, że trzeba mieć przynajmniej ukończoną jakąś szkołę

wojskową lub kierunkową. Najlepiej byłoby, gdyby był to wydział

strategiczno-obronny na Akademii Wojskowej, a ponadto dobrze byłoby mieć

jeszcze ukończone studia podyplomowe. Tym bardziej dziwi mnie ta

nominacja na kolejny stopień, czyli generała dywizji. Uważam, że w

dalszym ciągu nie posiada on odpowiednich kwalifikacji. Przypuszczam, że

pan premier został wprowadzony w błąd, podpisując jego nominację na

szefa BOR, natomiast pan prezydent podpisując jego nominację na kolejny

stopień generalski.

Dziękuję za rozmowę.


http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110617&typ=po&id=po09.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Smoleńskie winy BOR

Smoleńskie winy BOR


Prokuratura i NIK zgodnie twierdzą: biuro źle zabezpieczyło wizyty w Smoleńsku. Przedstawiają dowody

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Ustaleń biegłych nie chciało

Ustaleń biegłych nie chciało komentować ani BOR, ani MSW.

"W wyniku przeprowadzonej analizy biegli wydali opinię, stwierdzając, że sposób planowania, organizacji i realizacji działań ochronnych, podejmowanych przez funkcjonariuszy BOR w ramach wizyty premiera Donalda Tuska z 7 kwietnia 2010 r. i wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia, był niezgodny z zasadami i pragmatyką, obowiązującymi wówczas w BOR" - poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.

Prokurator dodała, że stwierdzone przez biegłych w tym zakresie "istotne uchybienia miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób, tj. premiera Tuska oraz prezydenta Kaczyńskiego". "Aktualnie prokuratorzy przystąpili do szczegółowej analizy treści całości otrzymanej opinii, po jej dokonaniu podejmą dalsze decyzje procesowe" - zaznaczyła prokurator. Dodała, że cała opinia jest bardzo obszerna, a sam fragment zawierający wnioski liczy 22 strony.

Pod koniec października zeszłego roku prokuratura informowała, że funkcjonariusze BOR mogli nie dopełnić obowiązków, przygotowując obie wizyty. Do takich wniosków śledczy doszli po przesłuchaniach świadków i analizach materiałów. W tej sprawie powołano zespół biegłych, którzy mieli ocenić, jaki wpływ na bezpieczeństwo obu wizyt miały działania BOR. Opinia biegłych wpłynęła do prokuratury w poniedziałek.

"Na razie nie będziemy komentować tej sprawy. Czekamy do końca śledztwa na ustalenia prokuratury" - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz. W imieniu ministra Jacka Cichockiego to samo stwierdziła rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. "Prokuratura przedstawiła komunikat z wnioskami z opinii, która ma charakter poufny, dlatego nie możemy się do niej odnosić" - zaznaczyła.

Prokuratura ujawniła 20 "najistotniejszych uchybień" wskazanych we wnioskach przez biegłych, które wpłynęły na obniżenie bezpieczeństwa osób chronionych. Wśród nich eksperci prokuratury wymienili m.in.:

- brak rekonesansu zaplanowanego miejsca czasowego pobytu ochranianych osób, jakim było lotnisko "Siewiernyj" w Smoleńsku oraz zbyt pobieżne przeprowadzenie rekonesansu w pozostałych miejscach planowanego pobytu;

- wyznaczenie do działań funkcjonariuszy nieposiadających doświadczenia w działaniach poza granicami Polski - "o niskim stopniu kompetencyjności";

- brak obecności funkcjonariusza BOR na lotnisku w Smoleńsku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia i niezorganizowanie ochrony miejsc bazowania samolotów na lotnisku;

- brak odprawy koordynacyjnej, podczas której funkcjonariusze BOR powinni otrzymać zadania i informacje o ewentualnych zagrożeniach przy ich realizacji, nie przeprowadzono też odprawy zadaniowej dotyczącej zabezpieczenia obu wizyt;

- sporządzenie planów zabezpieczeń obu wizyt w sposób sprzeczny z przepisami i zasadami prowadzenia działań ochronnych;

- niewyznaczenie spośród funkcjonariuszy BOR osób odpowiedzialnych za zabezpieczenie poszczególnych miejsc czasowego pobytu.

Z kolei odnośnie osób stojących na czele Biura biegli wskazali, że brak było właściwego nadzoru ze strony kierownictwa BOR nad działaniami ochronnymi, czyli planowaniem, organizowaniem i realizowaniem zabezpieczenia wizyt. Kierownictwo BOR, według opinii biegłych, miało zaniechać działań w sytuacji nieprzeprowadzenia rekonesansu lotniska "Siewiernyj" w Smoleńsku. Ponadto plan zabezpieczenia wizyty premiera - jak wykazali biegli - został zatwierdzony przez nieuprawnionego do tego funkcjonariusza.

Opinia zaznacza także, że w czasie przygotowywania wizyt nie wyznaczono dowódców grupy rekonesansowej i grup zabezpieczających, co skutkowało niemożliwością kierowania działaniami ochronnymi - planowania, organizowania i realizowania zabezpieczenia tych wizyt. Analizy przeprowadzono zaś w sposób niewłaściwy, czego skutkiem był brak niezbędnych specjalistów w grupie rekonesansowej i grupach zabezpieczających - funkcjonariusza grupy lotniskowej, pirotechnika, lekarza sanitarnego - mających dokonać oceny bezpieczeństwa w miejscu przebywania ochranianych osób.

Biegli zaznaczyli również, iż nie został przeprowadzony rekonesans zaplanowanych tras przejazdu kolumn z premierem i prezydentem oraz brakowało działań polegających na uzyskaniu informacji o lotniskach zapasowych i zapewnieniu tam ochrony osobom ochranianym na wypadek awaryjnego lądowania samolotów.

Inne z ujawnionych wniosków mówią o braku prawidłowego systemu łączności podczas prowadzonych działań, braku wyposażenia funkcjonariuszy grup zabezpieczających w broń palną oraz braku prawidłowej kontroli działań podejmowanych przez służby rosyjskie zgodnie z poczynionymi ustaleniami. W czasie obu wizyt zabrakło też zabezpieczenia sanitarnego i biochemicznego, a dodatkowo w czasie wizyty premiera zabezpieczenia pirotechniczno-radiologicznego. W odniesieniu do obu lotów do Smoleńska doszło do "zaniżenia kategorii działań ochronnych". Prokuratura nie ujawnia kim są autorzy opinii.

"Z moich informacji wynika, że jednym z tych ekspertów jest major Jarosław Kaczyński, związany bardzo silnie z braćmi Kaczyńskimi. Ten człowiek, który robił czystkę w BOR po objęciu władzy przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Drugi ekspert jest o podobnej proweniencji, no więc, jeśli tak, to ekspertyzy tych dwóch specjalistów nie mogą być obiektywne" - powiedział dziennikarzom Leszek Miller. Według informacji PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, autor drugiej opinii był także ekspertem w głośnej sprawie strzelaniny w Magdalence.

Prokurator weryfikował przydatność biegłych; nie widzimy żadnego konfliktu - powiedziała PAP prok. Mazur.

Decyzja o odwołaniu ppłk. Kaczyńskiego z funkcji wiceszefa BOR zapadła w listopadzie 2006 r., podtrzymał ją w styczniu 2007 r. szef MSWiA. W 2007 r. rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz mówił wtedy, że niedorzecznością jest stwierdzenie Kaczyńskiego, że został odwołany z powodu zbieżności swojego imienia i nazwiska z imieniem i nazwiskiem premiera. W 2007 r. sąd administracyjny uznał, że nie doszło do nieprawidłowości przy jego odwołaniu.

Praska prokuratura bada wątek, który został wyłączony na przełomie marca i kwietnia zeszłego roku z postępowania dot. katastrofy smoleńskiej, prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Dotyczy on okresu od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. i badana jest w nim sprawa ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).

W opublikowanym w końcu lipca ubiegłego roku raporcie z prac badającej katastrofę smoleńską komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera nie odnoszono się bezpośrednio do działań BOR. Wskazano w nim jednak m.in., że w czasie obecności grupy przygotowawczej w Smoleńsku 6 kwietnia podjęta była próba rekonesansu na lotnisku w Smoleńsku przez funkcjonariuszy Biura. Ambasada RP w Moskwie nie została jednak powiadomiona o zamiarze wizytowania lotniska, więc nie mogła wystąpić do strony rosyjskiej o zgodę na wejście na teren lotniska. Funkcjonariusze BOR nie zostali wpuszczeni na teren lotniska przez ochronę. Celem rekonesansu miała być ocena przygotowania lotniska pod kątem ochrony.

W dniu publikacji raportu komisji Millera premier Donald Tusk mówił, że nie zgadza się z zarzutami opozycji, że Biuro Ochrony Rządu ponosi pośrednią lub bezpośrednią odpowiedzialność za zdarzenia w Smoleńsku. Pytany, dlaczego raport nie mówi nic o odpowiedzialności BOR premier wyjaśnił, że komisja "opisuje przyczyny wypadku lotniczego, a nie całego świata wokół".

Główne śledztwo w sprawie okoliczności katastrofy smoleńskiej prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Bada ona m.in. wątek organizacji lotu z 10 kwietnia po stronie wojskowej. W końcu sierpnia zeszłego roku WPO postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36. specpułku obsługującym loty najważniejszych osób w państwie. Chodzi o organizację lotu w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Za zarzucany czyn grozi im do trzech lat więzienia.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Janicki kłamał Z ppłk.

Janicki kłamał

Z ppłk. rez. Tomaszem Grudzińskim, zastępcą szefa Biura
Ochrony Rządu odpowiedzialnym za działania ochronne w latach 2006-2007,
rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler




Można chyba powiedzieć, że ekspertyza biegłych na temat pracy BOR jest druzgocąca.

- Powiem szczerze: jestem zdruzgotany tym, co przeczytałem w komunikacie
Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Pracowałem w Biurze Ochrony Rządu
siedemnaście lat i nigdy nie dochodziło do takich uchybień. Znam ppłk.
Jarosława Kaczyńskiego, który m.in. sporządzał tę opinię, to człowiek
bardzo kompetentny, były wiceszef BOR, którego zresztą zastąpiłem na tym
stanowisku. Po tej opinii wszyscy ludzie BOR, od najwyższego
kierownictwa po kierownictwo na niższych szczeblach, nie powinni dostać
wynagrodzenia za wszystkie miesiące, w których pracowali.



Dostali nagrody. Prezydent odznaczył po katastrofie gen. Janickiego i jego zastępcę Bielawnego.

- To jakieś nieporozumienie, nie wiem, za co oni to dostali. Szkoda mi
wszystkiego tego, co Biuro zyskało przez wiele lat. Zostali mianowani
ludzie na jakieś stanowiska, którzy nie mają pojęcia o tym, co robią. W
ogóle jakby wzięli się z zupełnie innych służb, np. służb zajmujących
się do tej pory przedszkolem. Jeszcze raz podkreślę, jestem zdruzgotany
tym, co przeczytałem. Aż nie chce się w to wszystko wierzyć.



Wygląda na to, że wizyta prezydenta w Katyniu nie była w minimalnym nawet stopniu zabezpieczona w kluczowych obszarach.

- To prawda. Biegli stwierdzili na początku brak właściwego nadzoru ze
strony kierownictwa BOR nad działaniami ochronnymi. Ja tego nie
rozumiem. To, w jaki sposób zostali przez BOR potraktowani prezydent i
premier państwa, świadczy o tym, że nie jest to dla mnie Biuro Ochrony
Rządu, oni powinni zmienić nazwę. Albo tę firmę powinno się rozwiązać i
stworzyć na nowo od podstaw inną z nowymi, odpowiedzialnymi ludźmi.
Zdaje się, że ktoś zapomniał w ogóle o tym, że bierze pieniądze za
bardzo poważną sprawę, czyli ochronę najważniejszych osób w państwie.



Ale generał Janicki cały czas powtarzał, że to była najlepiej zabezpieczona wizyta.

- Powiem bardzo mocno: uważam, że kłamał. To jest odpowiednie słowo,
ponieważ myślę, że najwyższy czas, żeby nazywać rzeczy po imieniu. Wobec
tego, co przeczytałem, trzeba powiedzieć otwarcie: ci ludzie kłamali,
nie zajmowali się swoją pracą, za którą dostawali wynagrodzenie. Bądź
robili to specjalnie na czyjeś polecenie, ale to jest tylko mój domysł.
Bo to jest niemożliwe, żeby było inaczej, część tych osób znam. To jest
niemożliwe, by nagle przestali cokolwiek robić.



Z opinii biegłych wynika, że praktycznie ani jeden
funkcjonariusz BOR odpowiedzialny za zabezpieczenie wizyty 10 kwietnia
2010 r. nie wykonywał normalnie swojej pracy.


- Z komunikatu prokuratury, który przeczytałem, wynika, że nie
wykonywali swojej pracy. Nie organizowali, nie analizowali, nie
przewidywali, nie byli obecni w bardzo ważnych punktach, nie wysyłali
ludzi, a jeżeli już wysłali, to czytam, że o niskim stopniu
kompetentności. To znaczy, że w ogóle nie zajmowali się podstawową
rzeczą, jaką jest ochrona osób, a zajmowali się zupełnie czym innym. Nie
wiem czym, ale na pewno nie było to przygotowanie wizyty najwyższych
osób w państwie. Mogę tylko zgodzić się z tym, że brak wyposażenia
funkcjonariuszy grup zabezpieczających w broń palną był z winy Rosjan.
Bo czasem jest tak, że nie możemy przepchnąć własnej broni przez
granicę. I to jest jedyny punkt, który można złożyć na karb braku zgody
strony rosyjskiej. Ale wszystkie inne rzeczy należą do strony polskiej,
nie zrobiliśmy nic. Nie wyznaczono nawet dowódcy grupy rekonesansowej,
grup zabezpieczających. To jest hańba Biura Ochrony Rządu.



Spodziewa się Pan prokuratorskich zarzutów?

- To jest rzecz prokuratury. Natomiast mi od razu po tym, co
przeczytałem, przyszła do głowy myśl: Boże, przecież to tylko nadaje się
do prokuratury. Natomiast nie wiem, co oni z tym zrobią. Niestety, ja
przestaję już nawet wierzyć w prokuraturę po tym, jak przeczytałem, że
umorzono sprawę przeciwko panu Palikotowi. Część informacji na pewno
musi być niejawna, ale na pewno nie zgadzam się z tym, że wszystko
trzeba utajnić. Najwyższy czas, żeby ktoś zaczął patrzeć na ręce
ludziom, którzy w nieodpowiedni i nieodpowiedzialny sposób prowadzą
naszych VIP-ów nie wiadomo ku czemu.



Co Pana szczególnie zaskoczyło w opinii biegłych?

- Niewłaściwe przeprowadzenie analizy zadania, czego skutkiem był brak
niezbędnych specjalistów w grupie rekonesansowej i grupach
zabezpieczających. A to jest właśnie podstawa sprowadzenia
bezpośredniego niebezpieczeństwa na tych VIP-ów. Nieprzeprowadzenie
także odprawy koordynacyjnej. Jak to jest w ogóle możliwe, żeby nie
przeprowadzono odprawy? Przecież wszyscy na niej się wszystkiego
dowiadują, mają jakieś pytania, możemy coś na takiej odprawie jeszcze
zmienić, coś dopowiedzieć, chociażby dowiedzieć się, na jakim kanale
przekazujemy informacje między sobą. Zaniżono kategorię działań
ochronnych 7 i 10 kwietnia 2010 roku. To jest prokurator. Na jakiej
podstawie? Dlaczego zaniżono kategorię? I kto to zrobił? Równie
bulwersująca jest sprawa niewyznaczenia odpowiedzialnych za
zabezpieczenie poszczególnych miejsc. Przecież ktoś musi być za to
odpowiedzialny, później kogoś z tego trzeba rozliczyć. Ktoś informuje
wtedy oficera dyżurnego, że coś nie gra, albo osobę odpowiedzialną,
która tam jest na miejscu. Już nie mówię o tym, że nie przeprowadzono
rekonesansu, co jest podstawą abc Biura.



Biegli stwierdzili również, że plany zabezpieczeń obydwu wizyt
sporządzono w sposób sprzeczny z przepisami i zasadami prowadzenia
działań ochronnych


- To szokujące, to, kto to robił, komu to zlecono? Ale to się wiąże z
tym, że nie przeprowadzono rekonesansu. Bo jak ktoś źle zrobił
rekonesans, to nie zrobi dobrze planów. To się wszystko ze sobą wiąże. W
opinii biegłych można też przeczytać o zatwierdzeniu planu
zabezpieczenia wizyty w dniu 7 kwietnia 2010 r. przez nieuprawnionego do
tego funkcjonariusza. Mamy tu też potwierdzenie, że nie było na
Siewiernym oficera BOR, co oznacza, iż gen. Janicki kłamał. Powiem panu,
że za obrzucenie jajkami prezydenta Kwaśniewskiego we Francji zwolniono
szefa BOR. Jestem ciekawy, co zrobi teraz prokuratura.



Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120201&typ=po&id=po05.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Cichocki, który nawet portali rządowych nie umie zabezpieczyć


Jacek Cichocki, fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Jacek Cichocki, fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta


Opinia biegłych w sprawie zabezpieczenia przez BOR
wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku jest jedynie jednym z dowodów w
sprawie. Nie daje żadnych podstaw do wyciągania wniosków o
odpowiedzialności funkcjonariuszy biura - podkreślił szef MSW Jacek
Cichocki przedstawiając stanowisko MSW do uchybień BOR ws. katastrofy
smoleńskiej, które w poniedziałek ujawniła prokuratura.

Cichocki nie zgodził się z opiniami biegłych. Powoływał się także na
raport NIK, który także wskazywał na nieprawidłowości w działaniu BOR-u.
- Nie mogę mówić szczegółowo o zawartości raportu NIK, ale wskazał on
różne nieprawidłowości, które miały miejsca w latach 2005-2010. Więc to
nie dotyczy tylko tego kierownictwa, ale i poprzedniego, za poprzednich
rządów - mówił Cichocki. Szef MSW powiedział, że dowódca BOR, gen.
Marian Janicki podjął działania, aby zlikwidować nieprawidłowości
wskazane przez raport. - Według mojej oceny, ale i kontrolerów NIK, nie
były to nieprawidłowości wpływające na bezpieczeństwo lotu do Smoleńska.
W mojej ocenie nie ma tam obarczania BOR-u winą
- powiedział minister.

Co do opinii biegłych przedstawionej przez prokuraturę, to Cichocki
powiedział, że rozmawiał w tej sprawie z prokuratorem generalnym
Andrzejem Seremetem i ten zapewnił go, że opinia ta jest jedynie jednym z
materiałów dowodowych w toczącym się postępowaniu i nie daje podstaw do
wyciągania wniosków dotyczących odpowiedzialności BOR-u. - Jedynym
organem, który może doszukać się odpowiedzialności BOR, jest prokuratura
- dodał Cichocki.

Minister zaznaczył również, że sprawę badała także Najwyższa Izba
Kontroli i nie doszukała się takich, jak biegli, nieprawidłowości.

- Powinno się wstrzymać z pochopnymi wnioskami, bo wyrządzamy krzywdę
nie tylko ofiarom, ale i ich rodzinom. Raport NIK-u nie daje mi podstaw
do sformułowania oskarżeń. Nieprawidłowości wskazane przez Izbę są
usunięte lub właśnie są usuwane. Kiedy gen. Janicki zaraportuje mi
koniec tych zmian, to wyślę do BOR kontrolę
- mówił Cichocki.

W poniedziałek prokuratura ujawniła 20 "najistotniejszych uchybień" BOR
wskazanych we wnioskach przez biegłych, które wpłynęły na obniżenie
bezpieczeństwa osób chronionych. Wśród nich eksperci prokuratury
wymienili m.in. brak rekonesansu na lotnisku w Smoleńsku oraz zbyt
pobieżne przeprowadzenie rekonesansu w pozostałych miejscach planowanego
pobytu; wyznaczenie do pracy funkcjonariuszy bez doświadczenia w
działaniach poza granicami Polski.

Biegli wskazali też na brak obecności funkcjonariusza BOR na lotnisku w
Smoleńsku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia i
niezorganizowanie ochrony miejsc bazowania samolotów na lotnisku oraz
nieprzeprowadzenie odprawy koordynacyjnej. z ustaleń wynika również, że
plany zabezpieczeń obu wizyt były sporządzone w sposób sprzeczny z
przepisami i zasadami prowadzenia działań ochronnych.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/cichocki-opinia-b...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Nie daj po sobie poznać:

Nie daj po sobie poznać: spadła „tutka", chyba nikt nie przeżył. Znajdź mi kogoś od nas, bo nie mogę się dodzwonić - prosił żonę Gerard Kwaśniewski.

Wylądowali już? - dopytywali ją dziennikarze.

Tak, chyba tak - odpowiedziała zdawkowo żona Kwaśniewskiego i przekazała swój telefon oficerowi BOR.

Słuchaj, spadła „tutka". Stoimy przy niej, nie wygląda, żeby ktoś przeżył. Rosjanie twierdzą, że na pewno nie - poinformował kolegę Gerard Kwaśniewski. - Pakujcie się do samochodu i przyjeżdżajcie natychmiast na lotnisko. Tam jest broń naszych, ktoś musi od nas być, bo Rosjanie już ogradzają teren!

Ale tu mamy sprzęt, rzeczy... - protestował zaskoczony oficer.

Zrozum. Tam do was już nikt nie przyjedzie - odpowiedział mu wtedy stanowczo Kwaśniewski.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/377477,oficer-bor-do-z...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika WiKat

25. Przygotowano precyzyjnie

i zgodnie z ustaleniami ze stroną rosyjską nikt nie ocalał Trumny zalutowano i przesłano, a śledztwo i dowody u nich.
Pisałem o tym na blogu "Starego" w Salonie 24 w dn. 7.4. 2010 . Ale nie przypuszczałem, że będę jasnowidzem.
Pozdrawiam.
P.S.
Teraz napisałem tak:

Donek nic się nie wychyli,
Bo Władymir Go przyszpili,
Ze się stało z Tym co chciałeś.
A jak nie to da Mu w pałę.
Bo ogłosi wobec wszystkich
Kto z tego miał - główne zyski !!!
W Katastrofy tejże chwili
co się stało - ustalili .
Esemesy rozesłali:
"piloci brzozą dostali"!
Takie były ustalenia !
KGB nic nie daruje
zawsze zemstę naszykuje.
Zabije kto się naraził
Z zemsty, że śmiał ich obrazić.
To tradycja ! Feliks z Czeki,
Mordował wroga -każdego.
Kuklińskiego nie dopadli,
to zabili synów jego.
To tradycja - a Putiny,
Też z tej samej są rodziny,

Więc, gdy w Sopocie na molo,
spotkanie premierzy mieli
ustalili by podesłać,
To się kaczkę w mig ustrzeli.
Sprawa była obgadana
z dawna pomiędzy służbami
co z Łubianki ich rodowód
tylko okazji czekali.
Na tych co to śledztwo w sprawie
w mig przekażą "oni" sami.
I przestroga dla Polaczków
Wara ! Cicho z tym Katyniem,
Kto nie słucha marnie - zginie.
Plan był dobrze obmyślany.
Próba była już siódmego.
Dwa dni na dopracowanie
katastrofy z dziesiątego.
Trumny miały być zamknięte.
Wrak zaś całkiem rozpirzony.
Wszystko było zgodnie z planem.
Rząd "polski" -zadowolony.

Polacy naiwny naród,
co z ruskimi chcą żyć - zgodni.
Rząd liczył, ludzie zapomną
i czas zatrze ślady - zbrodni.
U satrapów człek nic nie wart.
Kancelarii tajnej premiera
Szef na kablu się powiesił
Tajemnice w grób zabiera.
A główny od szefa - szef
wszystko dobrze - marszczy brew.
Ci co wiedzieli - nie żyją.
Najważniejsza zimna krew.
Jak u tego "jezuity"
Co w Moskwie od tego był.
I się spisał tak jak trzeba.
Teraz w "raju" będzie - żył.
Takie były ustalenia,
Żeby w fałszu nic nie zmieniać.
Żeby z KGB być zgodni,
by czas zatarł ślady zbrodni.
Z tym Smoleńskiem pójść w zaparte
Jak z Katyniem – tyleż warte !
Tu zostaje to pytanie:
czy Polacy aż tak głupi,
żeby wrogom dać samolot
do remontu? - Kto to kupi ?
Ale to się pięknie zgadza
z ustaleniem tym co było.
Żeby kaczkę móc ustrzelić,
to ten remont się zrobiło.
Teraz pojmie każdy dzieciak,
dlaczego „Tu” się rozleciał.
Tam gdzie było najporęczniej.
W Smoleńsku i bardzo zrecznie.
Można z śledztwa zrobić kpiny.
Wszystko co się wydarzyło,
Przeróżne znaleźć przyczyny
by fizycznie wytłumaczyć ?
Że pancerna była brzoza ?
że generał coś majaczył. ?
że nie przeżył ani jeden.
choć z katastrof "Tutek" wiele
w większości żywi zostali
i nie na bagiennym gruncie,
a tu choć dół się nie zrobił,
to samolot się rozwalił
i nikt z nich się nie ocalił.
Widać na Smoleńskiej ziemi
inne prawa są fizyki.
Nie wierzę w żadne raporty,
co nie mają nic z logiki !

Ostatnio zmieniony przez WiKat o śr., 01/02/2012 - 18:24.
avatar użytkownika Maryla

26. a co z Janickim?

Wiceszef BOR z zarzutami za Smoleńsk


Wiceszef Biura Ochrony Rządu generał Paweł B. usłyszy zarzut
niedopełnienia obowiązków przy organizacji wizyt prezydenta i premiera w
Smoleńsku w 2010 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Generał Paweł B., który

Generał Paweł B., który nadzorował ochronę tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Smoleńsku i Katyniu dostał wezwanie do prokuratury w charakterze podejrzanego. W czwartek, w Prokuraturze Okręgowej Warszawa - Praga usłyszy zarzut niedopełnienia obowiązków. Prokuratura oficjalnie potwierdziła ustalenia tvn24.pl

Z kręgów zbliżonych do Biura Ochrony Rządu dowiedzieliśmy się, że pod koniec tygodnia do siedziby BOR dotarło wezwanie dla gen. B. W czwartek 9 lutego ma stawić się w prokuraturze jako podejrzany. 45-letni generał Paweł B. pracuje w BOR od 1991 roku. Zaczynał jako zwykły funkcjonariusz, doszedł aż do szczebla szefa ochrony prezydenta. Według informacji na stronie internetowej Biura, gen B. „jest odpowiedzialny za profesjonalne wykonywanie zadań służbowych realizowanych przez podległy zarząd działań ochronnych w zakresie ochrony osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie oraz delegacji zagranicznych przebywających na terenie Rzeczypospolitej”.

Nie kontrolowali Rosjan, chociaż powinni

Śledczy uważają, że gen. B. jest odpowiedzialny za brak należytej ochrony wizyt premiera 7 i prezydenta 10 kwietnia w Smoleńsku i Katyniu. Główne błędy BOR to brak zadbania o bezpieczeństwo państwowych VIP-ów na lotnisku Siewiernyj. Ustaliśmy, czego zdaniem prokuratury nie zrobili funkcjonariusze i za co – według śledczych – odpowiedzialny jest generał B.

BOR nie wiedział jak zareagować w sytuacji, gdyby na płycie lotniska doszło do zamachu na premiera lub prezydenta. Oficerowie nie wiedzieli bowiem jakie są drogi ewakuacyjne ani gdzie są miejsca, w których mógłby się ukryć snajper. Nie mieli też informacji, gdzie na pasie startowym mogły być miejsca umieszczenia potencjalnych ładunków wybuchowych. Także ochrona osobista Kaczyńskiego i Tuska nie miała takich informacji. Przez to oficerowie nie wiedzieli nawet, w którą stronę powinni uciekać z premierem i prezydentem, by ich ochronić przed potencjalnym zamachem;
Biuro oddało służbom rosyjskim obowiązek dbania o bezpieczeństwo polskiego premiera i prezydenta w trakcie ich pobytu na lotnisku. Jednak śledczy uważają, że Biuro także poza granicami Polski jest aktywnym "elementem ochrony". Obowiązkiem BOR było skontrolowanie pracy Rosjan i uzyskanie informacji, w jaki sposób będą ochraniać Tuska i Kaczyńskiego. A tego – według ustaleń śledczych – BOR nie zrobił;
Lotnisko Smoleńsk – Siewiernyj było według nomenklatury BOR „miejscem czasowego pobytu” szefa rządu i prezydenta. Fakt, że lotnisko nie było używane nie powinno mieć żadnego znaczenia dla sposobu ochrony Tuska i Kaczyńskiego. Ważne było tylko to, że jest to miejsce, w którym premier i prezydent przesiadają się z samolotu do aut, by dalej jechać do Katynia. Dlatego teren lotniska powinien być dokładnie sprawdzony przez BOR;
Oficerowie tłumaczyli, że w kwietniu 2010 roku nie zostali dopuszczeni do rekonesansu lotniska, bowiem nie chcieli się na to zgodzić Rosjanie. Jednak prokuratorzy zdobyli dowody, że przy wcześniejszych wizytach BOR był bardziej stanowczy. Tak było w trakcie jednej z wizyt w 2007 roku. Wtedy też oficer BOR nie został dopuszczony do rekonesansu, ale interweniowało szefostwo i Rosjanie ulegli. Polacy zauważyli wtedy, że niektóre fragmenty płyty lotniska są potencjalnie groźne i poprosili o naprawę. Rosjanie – wg materiałów śledztwa – spełnili te życzenia.

Biegli krytykują

Biuro wielokrotnie już twierdziło, że dobrze zadbało o bezpieczeństwo prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska w trakcie ich wizyt w Smoleńsku i Katyniu dwa lata temu. - Funkcjonariusze dopełnili wszystkich swoich obowiązków przy obu wizytach - powtarzał mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik Biura.

Niecały tydzień temu prokuratura ujawniła główne ustalenia biegłych, którzy ocenili pracę BOR. Eksperci uznali, że doszło do nieprawidłowości, które miały wpływ na obniżenie bezpieczeństwa premiera i prezydenta - mówiła tvn24.pl prokurator Mazur. Zdaniem biegłych „działanie BOR obniżyło bezpieczeństwo premiera i prezydenta”

http://www.tvn24.pl/0,1733850,0,1,zarzuty-dla-wiceszefa-bor,wiadomosc.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Odmowa przeprowadzenia

Odmowa przeprowadzenia rekonesansu lotniska Siewiernyj przez
oficerów Biura Ochrony Rządu z grupy przygotowawczej nie była działaniem
standardowym w praktyce Federalnej Służby Ochrony - ujawnia w rozmowie z
"Naszym Dziennikiem" jeden z trzech funkcjonariuszy BOR, którzy 10
kwietnia 2010 r. byli w Katyniu. Nigdy wcześniej Rosjanie nie stwarzali
takich problemów

Janickiemu znów się upiecze?

Jeszcze w tym tygodniu śledczy z Prokuratury Okręgowej
Warszawa-Praga przesłuchają wiceszefa Biura Ochrony Rządu, gen. bryg.
Pawła Bielawnego. W charakterze podejrzanego.

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Pospieszalski w "GPC":

Pospieszalski w "GPC": "Najważniejszym obrońcą rosyjskiego raportu MAK jest prezydent Bronisław Komorowski"

Zdaniem publicysty, "wobec naszej dotychczasowej wiedzy o tym
raporcie wychodzi na to, że prezydent uczestniczy aktywnie w rosyjskiej
operacji dezinformowania".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Hasanie po

Hasanie po śledztwie

Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, wykładowcą na Uniwersytecie w Bremie, rozmawia Maciej Walaszczyk

Prezydent
Bronisław Komorowski uznał, że publikacja opinii biegłych w sprawie BOR
i IES to "hasanie z co najmniej niejasnych motywów". I po raz kolejny
stwierdził autorytatywnie, że "źródłem katastrofy była próba lądowania w
nieodpowiednich warunkach pogodowych". Skąd taki upór głowy państwa w
konsekwentnym obarczaniu winą pilotów?

- Mnie te opinie nie
dziwią i spodziewałem się ich. Przypuszczam, że w tym tonie Bonisław
Komorowski będzie się wypowiadał do samego końca. Byłbym zaskoczony, gdy
powiedział coś innego.

Skąd ta pewność?
-
Wiemy, w jaki sposób się ta prezydentura zaczęła, pamiętamy przecież
pana Komorowskiego jako marszałka Sejmu. Jest to w ogóle
charakterystyczne dla tej władzy, która od samego początku przyjęła
najwygodniejszą dla siebie wersję o lądowaniu we mgle jako głównej
przyczynie katastrofy, spychając pozostałe kwestie na margines i
uznając, że są one dla całości tej tragedii nieistotne. Każda inna
wersja zmuszałaby władzę do podjęcia różnego rodzaju kroków i działań. W
końcu nawet w raporcie Millera stwierdzono odpowiedzialność rosyjskich
kontrolerów, co niestety nie pociągnęło za sobą żądania jakichś
wyjaśnień w tej kwestii lub politycznych oświadczeń od strony rosyjskiej
domagających się ukarania czy przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie.

Odpowiedzialność
leży również po polskiej stronie, a dokładnie po stronie ekipy
rządzącej - służb podległych ministrom rządu Tuska i szefa jego
kancelarii. To obrona własnego interesu?

- Oczywiście chodzi
również o odpowiedzialność za sposób, w jaki śledztwo w tej sprawie
jest prowadzone. Prezydent Komorowski przecież już przed rokiem wsławił
się stwierdzeniem, że sprawa odpowiedzialności za katastrofę jest
"boleśnie prosta". "......

całość :
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120208&typ=po&id=po19.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Wiceszef BOR przesłuchany.

Wiceszef BOR przesłuchany. Usłyszał zarzuty za Smoleńsk?

Wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny został przesłuchany w charakterze
podejrzanego w śledztwie dotyczącym organizacji lotu do Smoleńska.
Prawdopodobnie usłyszał zarzuty

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Pod "grubą kreską": gen.

Pod "grubą kreską": gen. Marian Janicki

O tym, gdzie i co robił 10 kwietnia 2010 r. gen. Marian Janicki (szef Biura Ochrony Rządu) powiedział on sam w przededniu pierwszej rocznicy katastrofy w Smoleńsku. - Była sobota, byłem w domu w Krakowie. Wpół do ósmej wyjechałem samochodem na bazarek po zakupy. Nagle zadzwonił telefon. To był oficer operacyjny: - Szefie, jest problem z lądowaniem Tu-154 w Smoleńsku. Coś jest nie tak - wspominał w wywiadzie opublikowanym w "Gazecie Wyborczej".

Szef "podziękował i polecił", by oficer "dzwonił, jak będzie miał nowe, szczegółowe informacje". Jak się okazało pod tym "coś jest nie tak" kryła się katastrofa Tu-154M i śmierć 96 osób.

Wydawałoby się, że odpowiedzialność za ten fakt powinien ponieść szef BOR, ale on nie tylko nie został zdymisjonowany, ale nawet awansował. Na generała dywizji (dwie gwiazdki). Co ciekawe "Maniek", jak określany jest szef BOR, w ogóle nie powinien stanąć na czele tej elitarnej formacji. Dlaczego?

Bo w chwili obejmowania stanowiska nie miał wystarczającego wykształcenia. Wymagany był tytuł magistra, a Janicki miał tylko licencjata (na AGH). Dodatkowo w CV miał głównie siedzenie za kierownicą samochodu - był szoferem Hieronima Kubiaka (PZPR-owskiego notabla) i Lecha Wałęsy.

Gen. Marian Janicki pnie się jednak w górę, mimo że na BOR pod jego rządami spadają gromy, a w katastrofie zginął prezydent, który miał być przez Biuro ochraniany i to nie z krakowskiego bazarku z warzywami, ale na miejscu.

Wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny (generał brygady, czyli jedna gwiazdka) został zdymisjonowany po postawieniu mu zarzutów niedopełnienia obowiązków w trakcie działań BOR podczas przygotowań wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/gruba-kreska/gruba-kreska-general-na-b...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Nie ma gorliwszego nad Jana

Nie ma gorliwszego nad Jana Ordyńskiego. Gdy trzeba bronić rządu i Rosjan. Zarzuty dla pilotów TU-154M i odgrzewanie nacisków

"W przypadku Smoleńska przemawia do mnie jednak argument Rosjan.
Brali na siebie całą ochronę lotniska wojskowego. Wcześniejsze lądowanie
z premierem Tuskiem obsługiwali i nikt nie miał uwag. Nie było cienia
bałaganu."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Ciepła posadka dla

Ciepła posadka dla Janickiego

Minister Paweł Graś przygotowuje dla gen. Mariana
Janickiego, szefa BOR, posadę w PKN Orlen, dowiedziała się nieoficjalnie
„Gazeta Polska”. –...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Zespół parlamentarny ds.

Zespół parlamentarny ds. zbadania tragedii smoleńskiej zwrócił się w piątek w uchwale do premiera o natychmiastowe odwołanie szefa BOR gen. Mariana Janickiego i byłego szefa MSWiA Jerzego Millera z funkcji wojewody małopolskiego.
Jak zaznaczyli w uchwale posłowie i senatorowie PiS zasiadający w zespole, dymisje powinny nastąpić "w związku z okolicznościami niedopełnienia obowiązków, a także działań wskazujących na świadome zaniżenie środków ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego i delegacji jadącej do Katynia 10 kwietnia 2010 roku".

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/zespol-smolenski-janicki-i-mi...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Zaniżenie kategorii działań

Zaniżenie kategorii działań ochronnych podczas wizyty w Smoleńsku i
Katyniu, brak właściwego rekonesansu, wygaszenie ochrony przed
stwierdzeniem zgonu prezydenta - to najpoważniejsze zaniedbania BOR
wskazane przez dwóch byłych oficerów tej formacji uczestniczących w
posiedzeniu parlamentarnego zespołu smoleńskiego

Przedwczesne wygaszenie ochrony

Trudno nie odnieść wrażenia, że próbowano nieformalnie pomniejszać rangę wszystkich wizyt prezydenta poza granicami kraju. Stąd

Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z
10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku przyjął jednogłośnie uchwałę
skierowaną do premiera o odwołanie w trybie natychmiastowym gen. Mariana
Janickiego z funkcji szefa BOR i Jerzego Millera ze stanowiska wojewody
małopolskiego.

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. "Dlaczego miałbym żałować?"

"Dlaczego miałbym żałować?" Prezydent o awansach w BOR

Prezydent Bronisław Komorowski stwierdził, że nie miał podstaw, aby
kwestionować wnioski o nominacje generalskie dla szefów BOR

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. "Gen. Janicki dostał po 10/04

"Gen. Janicki dostał po 10/04 odznaczenie i awans. Parę tygodni temu pojawiły się przecieki, że jest szykowany na ambasadora"

"w tym roku nie będzie oficjalnych polskich uroczystości w Katyniu.
Dlaczego? - Bo zbrodni katyńskiej i tragedii smoleńskiej nie da się
propagandowo rozdzielić, a Polacy mają zapomnieć o Smoleńsku."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Prokuratura chce przedłużenia

Prokuratura chce przedłużenia śledztwa ws. niedopełnienia obowiązków przez BOR. Konieczne jest wykonanie dodatkowych czynności

"Generał Bielawny jest na razie jedyną osobą, która usłyszał zarzuty w
tych postępowaniach. Nie przyznał się on do winy i odmówił składania
wyjaśnień".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Generał BOR z zarzutami za

Generał BOR z zarzutami za Smoleńsk został... doradcą J. Millera ws. bezpieczeństwa na Euro

Bielawny został zatrudniony
od 1 kwietnia na stanowisku, którego nazwa oficjalna brzmi: "doradca
wojewody ds. analizy zagrożeń i działań prewencyjnych w zakresie
bezpieczeństwa osób objętych specjalnym statusem ochrony". W praktyce ma
on odpowiadać za bezpieczeństwo VIP-ów, którzy podczas EURO 2012
pojawią się w Krakowie. Pod Wawelem będą trenować reprezentacje Włoch,
Anglii i Holandii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Trwa osob­ne śledz­two w

Trwa osob­ne śledz­two w spra­wie fał­szo­wa­nia do­ku­men­ta­cji BOR po ka­ta­stro­fie smo­leń­skiej. Pro­ku­ra­to­rzy spraw­dza­ją okres od 10 kwiet­nia do 6 maja 2010 roku - in­for­mu­je por­tal tvn24.​pl. In­for­ma­cję tę po­twier­dzi­li przed­sta­wi­cie­le pro­ku­ra­tu­ry okrę­go­wej War­sza­wa-Pra­ga.

Śledczy nie chcą jednak powiedzieć, na czym miały polegać fałszerstwa w dokumentacji Biura Ochrony Rządu oraz kto mógł się tego dopuścić. Według portalu tvn24.pl chodzi o czyn z artykułu 270 paragraf 1 Kodeksu Karnego, który mówi, że "kto w celu użycia za autentyczny podrabia lub przerabia dokument, lub używa takiego dokumentu jako autentycznego, podlega karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat".

Prokuratura okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwa dotyczące organizacji lotów do Smoleńska, zarówno premiera Donalda Tuska z 7 kwietnia, jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia 2010 roku. Śledczy wyjaśniają także wątek niedopełnienia obowiązków przez BOR.

Te dwa postępowania zostały przedłużone do 10 czerwca. Wątki dotyczące organizacji lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia - w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych zostały wyłączone wiosną ubiegłego roku z prowadzonego przez wojskową prokuraturę śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Sprawę przekazano do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która obecnie prowadzi dwa śledztwa.

W pierwszym badane jest ewentualne niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie. W drugim analizowany jest wątek dotyczący niedopełnienia obowiązków przez BOR.

W tym drugim śledztwie w lutym zarzuty niedopełnienia obowiązków oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie przedstawiono byłemu wiceszefowi BOR gen. Pawłowi Bielawnemu. Prokuratura ujawniła, że treść zarzutu m.in. współgra z podanymi do publicznej wiadomości wnioskami z opinii biegłych.

Biegli wskazali, że uchybienia w działaniach podejmowanych przez BOR podczas lotów premiera i prezydenta do Smoleńska "miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób". Bielawny nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5117650,temat.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Co z tym BOR-em? Kto

Co z tym BOR-em? Kto fałszował dokumenty? Czy Bielawny obciążył Janickiego?

Według nieoficjalnych informacji, wiceszef BOR tuż po tragicznym
locie sporządził właściwe plany zabezpieczenia wizyty ze wsteczną datą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

43. Właśnie co z tym Odznaczonym i za CO ?

myślę,ze też zatańczy się kiedyś na śmierć na jakiejś lokalnej POtancówce

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

44. Janicki wystawił prezydenta

Janicki wystawił prezydenta

Zeznania gen. Pawła Bielawnego, do niedawna wiceszefa Biura Ochrony
Rządu, nie pozostawiają wątpliwości: gen. Marian Janicki był na bieżąco
informowany o przygotowaniach katyńskich...


PUBLIKACJE GAZETY POLSKIEJ
 |

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Katastrofa smoleńska.

Katastrofa smoleńska. Rosjanie manipulowali przy telefonie Lecha Kaczyńskiego?


Ekspertyza ABW jest jednoznaczna. Jak stwierdza prokuratura,
nieustalona osoba na terenie Rosji uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010
roku telefon Nokia 6310i zarejestrowany na Kancelarię Prezydenta, a
użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Waszczykowski: Rosjanie

Waszczykowski: Rosjanie sprawdzili nie tylko telefon prezydenta. Gdzie był BOR? "Przerażające"

Według Witolda Waszczykowskiego "to przerażające", że tuż po katastrofie smoleńskiej telefon Lecha Kaczyńskiego znalazł się w rękach Rosjan.
- To oznacza, że żadne polskie służby nie dotarły do prezydenta, jak
nam usiłowano wmówić. Nie było oficerów BOR-u przy prezydencie. Byli
tylko dwaj kierowcy ambasady, którzy prawdopodobnie pracują dla BOR-u.
Ale okazuje się, że nie znaleźli telefonu prezydenta. Widać, że Rosjanie
w minuty odnaleźli aparat. To kwestionuje również tę prawdę, która była
nam sączona, że BOR panował nad sytuacją - mówił poseł PiS w "Poranku
Radia TOK FM".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Koniec śledztwa ws.

Koniec śledztwa ws. niedopełnienia obowiązków przez BOR

Warszawska prokuratura zakończyła śledztwo dot. niedopełnienia
obowiązków przez BOR podczas wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta
Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu
2010 r.

- Postanowienie o zamknięciu śledztwa wydaliśmy w niedzielę. Teraz,
zgodnie z przepisami, mamy dwa tygodnie na podjęcie decyzji, czyli
sporządzenie aktu oskarżenia bądź wydanie innej decyzji - powiedziała
prok. Renata Mazur.

Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga bada wątki dotyczące organizacji
lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych.
Zostały one wyłączone wiosną ubiegłego roku z prowadzonego przez
Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa dotyczącego
katastrofy smoleńskiej. Chodzi w nich o niedopełnienie obowiązków lub
przekroczenie uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych
kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i
BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska
(7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).

W lutym tego roku praska prokuratura postanowiła o badaniu w odrębnym
śledztwie kwestii zabezpieczenia wizyt premiera i prezydenta przez BOR.
W tym śledztwie dwa zarzuty usłyszał ówczesny wiceszef formacji gen.
Paweł Bielawny. Pierwszy z nich dotyczy niedopełnienia obowiązków, a
drugi poświadczenia nieprawdy w dokumencie.

Prokuratura ujawniła wtedy, że treść zarzutu m.in. współgra z
podanymi do publicznej wiadomości wnioskami z opinii biegłych. Biegli
wskazali, że uchybienia w działaniach podejmowanych przez BOR podczas
lotów premiera i prezydenta do Smoleńska "miały znaczący wpływ na
obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób". Bielawny nie przyznał się
do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Jak w zeszłym tygodniu informowała praska prokuratura, główne
postępowanie dotyczące organizacji lotów i odnoszące się do wszystkich
pozostałych instytucji poza BOR ma zakończyć się do końca czerwca.
Ujawniono, że prokuratura jest już w trakcie podejmowania decyzji, a
przedłużenie śledztwa wynika jedynie z obszerności materiału dowodowego.
Pierwotnie to śledztwo również planowano zakończyć do 10 czerwca.

W praskiej prokuraturze prowadzone jest też trzecie śledztwo -
dotyczące podejrzenia sfałszowania dokumentów Biura Ochrony Rządu.
Wydzielono je w drugiej połowie kwietnia ze śledztwa odnoszącego się do
BOR.



PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Co z odpowiedzialnością szefa

Co z odpowiedzialnością szefa BOR

Dwa tygodnie - tyle śledczy z praskiej prokuratury mają na
podjęcie decyzji, czy gen. Pawła Bielawnego, byłego wiceszefa BOR,
postawić w stan oskarżenia. Bielawnemu postawiono dwa zarzuty:
niedopełnienia obowiązków oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie.




Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zakończyła już śledztwo dotyczące
niedopełnienia obowiązków przez Biuro Ochrony Rządu podczas wizyt
premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w
kwietniu 2010 roku. - Postanowienie o zamknięciu śledztwa prokurator
wydał w niedzielę. Teraz, zgodnie z przepisami, mamy dwa tygodnie na
podjęcie decyzji, czyli sporządzenie aktu oskarżenia bądź wydanie innej
decyzji - informuje Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury. Inna
decyzja może oznaczać tylko umorzenie postępowania. Prokuratura Okręgowa
Warszawa-Praga bada wątki dotyczące organizacji lotów do Smoleńska w
zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych. Zostały one wyłączone
wiosną ubiegłego roku z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową
w Warszawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Chodzi w nich o
niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez urzędników i
funkcjonariuszy publicznych Kancelarii Prezydenta, Prezesa Rady
Ministrów, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z
przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010
r. i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku.

W lutym tego roku praska prokuratura wszczęła odrębne śledztwo dotyczące
zabezpieczenia wizyt premiera i prezydenta przez BOR. W tym
postępowaniu dwa zarzuty - jako jedyny - usłyszał ówczesny wiceszef tej
formacji gen. Paweł Bielawny odpowiedzialny za operacje ochronne.
Pierwszy z nich dotyczy niedopełnienia obowiązków, a drugi poświadczenia
nieprawdy w dokumencie. Pierwszy zarzut zagrożony jest karą do trzech
lat więzienia, drugi do lat pięciu. Bielawnemu postawiono dwa zarzuty,
można więc spodziewać się, że prokuratura weźmie jednak pod uwagę
sporządzenie aktu oskarżenia wobec byłego wiceszefa BOR. - Ale to jest
decyzja prokuratorów. Poinformujemy o niej, kiedy zostanie podpisana -
zastrzega Mazur. Treść pierwszego z zarzutów pokrywa się z podanymi do
publicznej wiadomości wnioskami z opinii biegłych. Biegli wskazali, że
uchybienia w działaniach podejmowanych przez BOR podczas lotów premiera i
prezydenta do Smoleńska "miały znaczący wpływ na obniżenie
bezpieczeństwa ochranianych osób". Biegli wytknęli m.in. kierownictwu
BOR niewłaściwy nadzór nad pracą funkcjonariuszy zabezpieczających
podróże najważniejszych osób w państwie do Smoleńska. Chodzi o
nieprzeprowadzenie rekonesansu tras przejazdu, miejsc pobytu obu
delegacji, a także brak wiedzy na temat lotnisk zapasowych. Eksperci
uznali ponadto, że podczas obu wizyt władze BOR nie zagwarantowały
obecności na lotnisku Siewiernyj odpowiednich specjalistów, w tym
funkcjonariusza grupy lotniskowej, pirotechnika i lekarza sanitarnego.
Dodatkowo przed wizytami nie odbyły się odprawy, na których sprecyzowane
zostałyby zadania, jakie mieli wykonywać poszczególni funkcjonariusze.
Brakowało też systemów łączności, do działań wyznaczono funkcjonariuszy z
małym doświadczeniem. Pracownicy BOR z grup zabezpieczenia nie mieli
broni palnej. Bielawny nie przyznał się do winy i odmówił składania
wyjaśnień. Konsekwentnie odmawia też komentarza. Gdy były wiceszef BOR
usłyszał zarzuty, szef tej formacji, gen. Janicki zawiesił go w
wykonywaniu czynności służbowych, a minister spraw wewnętrznych Jacek
Cichocki odwołał ze stanowiska zastępcy szefa Biura. Generał nie
pozostał jednak zbyt długo bez etatu - dwa miesiące później otrzymał
stanowisko doradcy obecnego wojewody małopolskiego Jerzego Millera.
Bielawny dba o bezpieczeństwo VIP-ów na Euro 2012 w Krakowie. Był jedyną
osobą, której śledczy postawili zarzuty. Zakończenie śledztwa
dotyczącego niedopełnienia obowiązków przez Biuro Ochrony Rządu podczas
wizyt 7 i 10 kwietnia 2010 roku, w którym przesłuchano ponad 100 osób,
właściwie wyklucza możliwość postawienia zarzutów szefowi BOR gen.
Marianowi Janickiemu. Był on przesłuchiwany w charakterze świadka przez
śledczych prokuratury praskiej co najmniej raz - we wrześniu ubiegłego
roku. - W tej chwili śledztwo jest zamknięte. Na zamkniętym śledztwie
nie wykonuje się czynności dowodowych. Jeżeli prokurator dojdzie do
wniosku, że należy wykonać kolejne czynności, śledztwo będzie musiało
być na nowo podjęte - mówi prokurator Mazur. - Po katastrofie ferowano
wyrok, iż winnymi tragedii z 10 kwietnia 2010 roku są piloci, unikano
kwestii odpowiedzialności instytucji państwowych. Dziś mamy już
konkretne raporty, które temu przeczą. Jednak w dalszym ciągu utrzymuje
się tendencja, by odpowiedzialność ponieśli funkcjonariusze niższego
szczebla. Nie chodzi o ich usprawiedliwianie, ale co z ich przełożonymi?
Co z odpowiedzialnością szefa BOR, który po katastrofie pod Smoleńskiem
otrzymał generalskie szlify z rąk prezydenta Komorowskiego, co z
ministrem Jerzym Millerem, który nadzorował wtedy BOR, a dziś czyni gen.
Bielawnego swoim zastępcą? To są funkcjonariusze państwowi
odpowiedzialni za bezpieczeństwo najwyższych państwowych przedstawicieli
- a ta chociażby nominacja pokazuje, jaki jest stosunek funkcjonariuszy
publicznych do zarzutów prokuratorskich - komentuje krótko Jarosław
Zieliński, poseł PiS, wiceszef sejmowej Komisji Administracji i Spraw
Wewnętrznych.



Anna Ambroziak

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120612&typ=po&id=po03.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

49. Stanisław

Niezatapialny generał Janicki. Czy to jego wiedza o Smoleńsku ratuje go przed utratą pracy?

Tylko u nas

„Marian Janicki mimo kolejnych doniesień o nieprawidłowościach w BOR
ma niezachwianą pozycję. Rząd wciąż uznaje, że to człowiek godny
zaufania. Zbyt wiele uchodzi na sucho szefowi BOR, by można było przejść
nad tym do porządku dziennego”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. każdy by sie upił, jakby mu kazali pilnować

kanciapy Komorowskiego w Budzie Ruskiej.

Prokuratura Rejonowa w Sejnach (Podlaskie) wszczęła śledztwo w sprawie dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy będąc pod wpływem alkoholu jechali samochodem służbowym - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz.
Śledztwo dotyczy dwóch funkcjonariuszy, ponieważ nie wiadomo, który z nich był kierowcą 5 czerwca w nocy, kiedy samochód uderzył w drzewo. Badanie alkomatem przeprowadzone przez policjantów wykazało, że obaj mężczyźni byli pod wpływem alkoholu.

Zdarzenie miało miejsce w pobliżu Budy Ruskiej na Suwalszczyźnie, miejscowości, w której prezydent RP ma swoją posiadłość. Dom jest chroniony przez funkcjonariuszy BOR.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11942235,Pijani_funkcjon...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. Po publikacji "Naszego

Po publikacji "Naszego Dziennika"

Cichocki chce wyjaśnień

Po incydentach w Kabulu i Islamabadzie minister Jacek Cichocki będzie musiał zmierzyć się z pytaniami, jakie chcą skierować do niego posłowie z komisji obrony i administracji

Szef MSW chce wyjaśnień w sprawie patologii, do jakich
dochodzi na placówkach zagranicznych o podwyższonym stopniu ryzyka, na
które delegowani są funkcjonariusze BOR. Posłowie sejmowych komisji
administracji i obrony zapowiadają interpelacje

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

52. Jezeli

nawet tysiac BORowikow, ktorzy zjedza tysiac kotletow, nie jest w stanie zapobiec katastrofie samolotu, to szkoda wysylac z Tuskim czy Bulem nawet jednego zlamanego BORowika. Jezeli sie cos stanie, to mianuje Janickiego generalissimusem.

avatar użytkownika Maryla

53. Nadzór nad BOR wyłączony ze

Nadzór nad BOR wyłączony ze sprawy organizacji lotów

Wątek dotyczący nadzoru nad BOR przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego
Millera został wyłączony ze śledztwa, dotyczącego organizacji lotów prezydenta i premiera do
Smoleńska w 2010 r., i jest badany w odrębnym postępowaniu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. B. wiceszef BOR zostanie

B. wiceszef BOR zostanie oskarżony. O brak dobrej ochrony w Smoleńsku

B. wiceszef BOR zostanie oskarżony. O brak dobrej ochrony w Smoleńsk

W poniedziałek prokuratura skieruje do sądu akt
oskarżenia przeciwko generałowi Pawłowi Bielawnemu, zdymisjonowanemu
wiceszefowi B...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. Szokujące doniesienia z

Szokujące doniesienia z wewnątrz BOR. „Janicki tuszuje nieprawidłowości dla sławy”

„Oficer ochrony ważnego ministra został wzięty na polecenie VIP-a z
posterunku zewnętrznego. Chłopak ma zero wyszkolenia, obycia, znajomości
zasad itd., ale szef BOR nie ma odwagi powiedzieć "nie"."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. Stewardzi UEFA wyrzucili

Stewardzi UEFA wyrzucili BOR

Z Pawłem Ciszkowskim*, funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządu w służbie czynnej, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. Nieprawidłowości – i to

Nieprawidłowości – i to poważne – były. Ale to nie przestępstwa. Prokuratura oczyszcza urzędników i zamyka smoleńskie śledztwo

"Pomimo, że kancelaria prezydenta dawała sygnały o chęci uczestnictwa
w spotkaniach organizacyjnych, nikt z kancelarii prezydenta nie był na
nie zapraszany”.

Gen.
Marian Janicki nie jest magistrem. MSW potwierdza: to zaledwie
inżynier. Ustawa wymaga od szefa BOR wyższego tytułu naukowego

Uznaniowość w tej kwestii wygląda na bezceremonialne naruszenie
przepisów, aby wyjątkowo miernego, ale też wyjątkowo potulnego wobec
władzy człowieka pozostawić na czele jednostki odpowiadającej za
bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

58. Na tym własnie polega ta piramida wadzy

Janicki,Arabski,Tusk,Komorowski
a w tle, ci co POciągają za sznurki
W zacisznych gabinetach,w oparach drogich cygar , whisky,czy koniaku
powstają plany i instrukcje dla kukiełek
WSI sPOkojna
WSI wesoła
i jeszcze te wspólne POlowania na rosyjskie głuszce,czy wiedeńskie śniadania...
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

59. Prokuratura sugeruje dymisję

Prokuratura

sugeruje dymisję szefa BOR. Długa lista skandalicznych zaniedbań.

Janicki nie wiedział, że na pokładzie TU-154M jest telefon

satelitarny!!!

Nie znał numerów do premiera i prezydenta. Nie miał kontaktu z

ochroną osobistą najważniejszych osób w państwie. "Nie chciał się w

jakikolwiek sposób angażować w wyjaśnienie możliwości czy jej braku

lądowania samolotu. (…) Nie interesował się przygotowaniem wizyt w

sposób umożliwiający mu prawidłowe kierowanie pracą BOR."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. Gdy grupie rekonesansowej nie

Gdy grupie rekonesansowej nie udało się dostać na lotnisko Siewiernyj w kwietniu 2010 r., przed wizytą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, szef BOR-u gen. Marian Janicki miał obowiązek natychmiastowego powiadomienia premiera oraz szefów MSWiA, MSZ i kancelarii premiera o konieczności zmiany miejsca lądowania samolotów specjalnych - pisze "Gazeta Polska Codziennie". Nie zrobił tego, czym naraził bezpieczeństwo ochranianych osób - czytamy.

Jak twierdzą biegli, mając informacje o złym stanie lotniska, jego niejasnym statusie i stopniu dopuszczenia do ruchu lotniczego oraz o niedokonaniu rekonesansu, szef BOR-u lub jego zastępca gen. Paweł Bielawny powinien uzyskać z 36. specpułku informację o wyznaczonych lotniskach zapasowych i spowodować zapewnienie ochrony w tych miejscach na wypadek lądowania na lotnisku zapasowym.

Opinia zawiera także inne zarzuty. Na miejscu lądowania nie było ani jednego funkcjonariusza BOR-u przydzielonego do ochrony. Zdaniem biegłych na Siewiernym powinien być przynajmniej jeden funkcjonariusz BOR-u, którego zadaniem jest m.in. sprawdzenie, czy specsłużby rosyjskie wywiązały się z nałożonych na nie obowiązków, a także utrzymywanie kontaktu z wieżą kontroli lotów. Co ważne, biegli jednoznacznie stwierdzili, że obowiązkiem funkcjonariusza BOR-u z lotniska było również przekazywanie na bieżąco do Centrum Kierowania BOR-u danych o pogarszających się warunkach pogodowych w rejonie lądowania. Brak funkcjonariusza na lotnisku był jednym z czynników mających znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób.

Jak napisała "Gazeta Polska", Biuro Ochrony Rządu powinno nadać wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Rosji wysoki stopień zagrożenia. Tymczasem wizyta miała stopień średni. Ale to nie wszystko. Podczas rekonesansu funkcjonariusze BOR-u w Smoleńsku nie tylko nie obejrzeli lotniska Siewiernyj, ale nawet nie zrobili objazdu tras głównej i zapasowej na terenie Rosji, którymi miały przejechać kolumny specjalne. Wreszcie nie wykonano żadnych czynności związanych z opracowaniem wariantu zabezpieczenia prezydenta na wypadek awaryjnego lądowania tupolewa na lotnisku zastępczym - czytamy w "GP". Ponadto nie wyznaczono dowódcy grupy rekonesansowej. W grupie tej w ogóle nie było pirotechnika ani lekarza sanitarnego (badającego stan miejsca lądowania i pobytu pod kątem zagrożeń sanitarno-epidemiologicznych).

Wnioski zawarte w opinii biegłych prokuratury - czytamy w "GPC" - pokrywają się z ustaleniami zespołu parlamentarnego kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Mimo dowodów obciążających Janickiego prokuratura postawiła zarzuty jedynie jego zastępcy, Pawłowi Bielawnemu.

Gazeta Polska Codziennie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. Donos na prezydenta Sobota,

Donos na prezydenta
Sobota, 21 lipca 2012 (06:06)

Tłumacząc się śledczym z wywiadu prasowego, jakiego udzielił w kwietniu 2011 roku "Gazecie Wyborczej", gen. Marian Janicki robił wszystko, aby pokazać, jak doskonale BOR realizuje zadania ochrony najważniejszych osób w państwie. I gdyby nie sami ochraniani, nie byłoby w zasadzie żadnych kłopotów.

Szef BOR zaczyna swą opowieść od tego, że sam nie uczestniczył "bezpośrednio" w przygotowaniach do wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Jako odpowiedzialnych wymienia płk. Jarosława Florczaka, dowódcę zabezpieczenia wizyty, i swojego zastępcę gen. Pawła Bielawnego, sprawującego nadzór ze strony kierownictwa BOR.

Zaraz wychodzi na jaw, że z przygotowaniami nie wszystko było, jak należy. W jeden ze styczniowych poniedziałków 2010 r. Janicki odbył emocjonującą rozmowę z Florczakiem po porannej odprawie, bez świadków. Stan rozmówcy określił jako zdenerwowanie, załamanie, niemal - desperację. Wzburzony oficer, po powrocie z jednej z wizyt Lecha Kaczyńskiego, miał - tak jak to zapamiętał Janicki - ostrzec w czasie tej wymiany zdań, że pan prezydent doprowadzi kiedyś do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi. Szef BOR poprosił o wyjaśnienia. Florczak miał wytykać rozbieżności między programem wizyty a jego realizacją i ogólny bałagan, ale bez żadnych możliwych do weryfikacji przez śledczych szczegółów. I rzekomo poprosił, żeby Janicki nie wysyłał go nigdy więcej z prezydentem. 41-latek miał też powiedzieć, że może nie nadaje się do tego zadania z racji swojego wieku.

Zero konkretów

Marian Janicki zaczął uspokajać oficera, u którego - jak mówi pod rygorem odpowiedzialności karnej - zauważył objawy załamania, za pomocą argumentu, że BOR musi wykonywać swoje obowiązki w zakresie przygotowania i realizacji wizyt perfekcyjnie, bo tego wymaga ustawa. Po jakimś czasie wrócił do rozmowy z funkcjonariuszem. Kiedy szef BOR zapytał o szczegóły współpracy z Kancelarią Prezydenta, znów informacji nie uzyskał ("nie chciał mi powiedzieć, o jakie sytuacje konkretnie chodziło"), ale też się ich specjalnie od podwładnego nie dopominał. Florczak miał za to mówić o ideale, jakim była dla niego współpraca z Kancelarią Prezydenta za czasów Aleksandra Kwaśniewskiego. Obrazek wręcz doskonały w porównaniu z "prowizorką" kancelarii Kaczyńskiego. Rozkaz przygotowania wizyty w Katyniu pozostał jednak w mocy.

Czy z obu tych rozmów zachowały się wiarygodne notatki służbowe potwierdzające bądź nie wersję Janickiego, nie wiadomo - rzecznik BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz przebywa na urlopie. Dla ekspertów alarmujący jest jednak fakt, że gen. Janicki, powziąwszy tego typu informacje, w żaden sposób nie zareagował i nie odsunął go od realizacji zadań ochronnych przy wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Zaniechanie

- Jeżeli Janicki wiedział o tym, że płk Florczak nie jest w stanie z pewnych przyczyn koordynować przygotowań do wizyty w Smoleńsku delegacji pana prezydenta, powinien tę funkcję powierzyć komu innemu. Rozumiem, że to było polecenie służbowe. W przypadku jednak, kiedy funkcjonariusz z różnych względów nie jest w stanie podołać jego realizacji, powinno się to zadanie powierzyć innemu - zauważa płk Andrzej Pawlikowski, szef BOR w latach 2006-2007.

- Nie zapominajmy, że płk Florczak opuścił na dwa dni Smoleńsk, wrócił do Warszawy z delegacją pana premiera. Nie wiem, jakie były tego powody, ale w efekcie ekipa BOR pozostała bez nadzoru. Powstała luka, o której kierownictwo BOR wiedziało, akceptowało ten stan rzeczy i nic z tym nie zrobiło. Na ten czas powinien przylecieć ktoś z Polski i zastąpić Florczaka - wskazuje nasz rozmówca.

- Warto też pamiętać, że nie kto inny jak tylko płk Florczak wskazywał na różnego rodzaju zagrożenia, brak chęci współpracy ze stroną rosyjską. Mam tu na myśli brak zgody na wpuszczenie funkcjonariuszy BOR na teren lotniska czy też zakaz posiadania broni na terenie Federacji Rosyjskiej. To już był sygnał dla kierownictwa BOR, że dzieje się coś niedobrego, że są pewne utrudnienia, które mogłyby świadczyć o tym, że może nastąpić jakieś zagrożenie w stosunku do osoby ochranianej. Dlatego Janicki powinien tu podjąć bardziej zdecydowane kroki, złożyć stosowny meldunek do pana premiera i pana prezydenta, że ta współpraca źle się układa - dodaje Andrzej Pawlikowski.

Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że to nie pierwsza próba zdyskredytowania płk. Florczaka, który zginął pod Smoleńskiem, przez szefa BOR.

Warto tu przypomnieć wywiad "Chciałbym się dowiedzieć, czy musieli zginąć" z 8 kwietnia 2011 roku, którego szef BOR udzielił "Gazecie Wyborczej". Wektor wypowiedzi Janickiego skierowany był tu właśnie na osobę Jarosława Florczaka. Janicki mówił wtedy, jakoby płk Florczak przeczuwał, iż dojdzie do nieszczęścia, był sfrustrowany i zdenerwowany. Oficer BOR na dwa dni wrócił ze Smoleńska do Polski, by spędzić czas z rodziną. Z wypowiedzi medialnych Janickiego wynika, że o tym wiedział, ale decyzję podjął jego zastępca, gen. Paweł Bielawny.

Dlaczego gen. Janicki nie odsunął płk. Florczaka od przygotowywania wizyty głowy państwa po domniemanym powzięciu informacji o jego niedyspozycji do pełnienia obowiązków służbowych?

- Florczak dostał polecenie służbowe. Musiał je wykonać. Ale jest inny aspekt tej sprawy - dlaczego Janicki nie reaguje, skoro jego oficer informuje go, że coś przebiega nie tak z przygotowaniem tej wizyty? Dlaczego nie bierze tych przygotowań na siebie, nie pyta o szczegóły naruszeń, zaniedbań, tylko poprzestaje na wysłuchaniu, że coś idzie źle? Proszę sobie przypomnieć - szef BOR w dniu katastrofy rano idzie na bazarek na zakupy, nie śledzi, jak przebiega lot, nie dzwoni do obecnych na pokładzie oficerów BOR - chyba nie trzeba więcej dodawać - komentuje ppłk Tomasz Grudziński, były wiceszef BOR.

Sygnalizacje w toku

Zdaniem gen. Janickiego, praca Biura Ochrony Rządu, a w szczególności jego samego, jest niemal perfekcyjna i zgodna z przepisami. Deklaracje te stoją jednak w sprzeczności z dalszymi decyzjami praskiej prokuratury, której najwidoczniej argumenty szefa BOR nie przekonały - śledczy wysłali już pismo do ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego w sprawie uchybień ze strony szefa BOR.

Uchybienia, o których postanowiono zawiadomić szefa MSW (w jego gestii leży nadzór nad BOR), to m.in. bezpodstawne zaniżenie stopnia zagrożenia obu wizyt - czyli z 7 i 10 kwietnia 2010 roku; nierozpoznanie lotniska Siewiernyj; brak rozpoznania pirotechnicznego; nieprzeprowadzenie rekonesansu na lotnisku; brak informacji, jakich sił i środków użyje strona rosyjska; brak łączności z ochroną i osobami ochranianymi. Jak poinformował w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator Mariusz Piłat, zastępca prokuratora okręgowego, kolejne tzw. sygnalizacje są przez prokuratorów referentów finalizowane. Chodzi o sygnalizacje do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Przypomnijmy, że sygnalizacje są przygotowywane w trybie art. 19 kodeksu postępowania karnego odnoszącego się do uchybień w instytucji państwowej, samorządowej lub społecznej. Wedle tego zapisu kpk: "W razie stwierdzenia w postępowaniu karnym poważnego uchybienia w działaniu instytucji państwowej, samorządowej lub społecznej, zwłaszcza gdy sprzyja ono popełnieniu przestępstwa, sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, zawiadamia o tym uchybieniu organ powołany do nadzoru nad daną jednostką organizacyjną, zaś w razie potrzeby także organ kontroli".

Organ jest zobowiązany dokonać analizy tego, co ustaliła prokuratura. Sąd lub prokurator może zażądać nadesłania w wyznaczonym terminie wyjaśnień i podania środków podjętych w celu zapobieżenia takim uchybieniom w przyszłości. W razie nieudzielenia wyjaśnień w wyznaczonym terminie można nałożyć na kierownika organu zobowiązanego do wyjaśnień karę pieniężną w wysokości nieprzekraczającej najniższego miesięcznego wynagrodzenia. Na odpowiedź minister Cichocki ma 30 dni.

- Nie wyobrażam sobie, by minister spraw wewnętrznych zawiadomiony w tym trybie nie udzielił nam odpowiedzi - konstatuje prokurator Piłat.

- Sam fakt wystosowania przez prokuratora zawiadomienia o takim uchybieniu stanowi o tym, że uchybienie jest poważne. W drobnych sprawach ta instytucja [sygnalizacji - red.] stosowana nie jest - dodaje prokurator. MSW dopytywane o tę kwestię deklaruje, że uwagi prokuratury są przez ministra Cichockiego analizowane.

Anna Ambroziak

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/5198,donos-na-prezydenta.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

62. Tusk i Cichocki odpowiedzą za

Tusk i Cichocki odpowiedzą za nominację?

Senator Marek Martynowski (PiS) złożył zawiadomienie do
prokuratury w związku z nominacją Janickiego na szefa BOR

W związku z niedopełnieniem obowiązków wynikających z
art. 231 kodeksu karnego przez premiera Donalda Tuska (PO) i ministra
spraw wewnętrznych (MSW) Jacka Cichockiego do Prokuratury Rejonowej w
Płocku
zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył senator Marek Martynowski (PiS). Sprawa dotyczy mianowania Mariana Janickiego na stanowisko szefa Biura Ochrony Rządu (BOR).

Martynowski poinformował, że zanim złożył zawiadomienie do płockiej
prokuratury, kilkakrotnie wysyłał pytania do Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych, marszałka Senatu oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Jak wyjaśnił senator PiS, po otrzymaniu odpowiedzi zgłosił w
prokuraturze stosowne dokumenty. W zawiadomieniu wyjaśnił, iż 12
kwietnia br. na 9. posiedzeniu Senatu RP złożył oświadczenie do resortu
spraw wewnętrznych z zapytaniami: „Czy generał dywizji Marian Janicki w
momencie otrzymania nominacji na stanowisko szefa Biura Ochrony Rządu
posiadał tytuł magistra? Jeżeli tak, to kiedy i na jakiej uczelni ten
stopień uzyskał, jaki był tytuł pracy magisterskiej? Czy generał
przeszedł kursy oficerskie. Jeżeli tak, to jakie, gdzie i kiedy?”.

Martynowski wyjaśnił także, że wymogi zawarte w pytaniach: kursy
oficerskie i tytuł magistra są niezbędne dla powołania na stanowisko
szefa BOR, co jest zgodne z rozporządzeniem Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) z 2002 roku.

W przepisie tym zaznaczono, że „na stanowisko szefa komórki
organizacyjnej lub na inne stanowisko służbowe, zaszeregowane do grupy
uposażenia zasadniczego od U-01 do U-13 określonej zgodnie z odrębnymi
przepisami, mianuje się funkcjonariusza, który posiada wykształcenie
wyższe z tytułem zawodowym magistra lub innym równorzędnym".

Senator zauważył, że w dniu powołania na stanowisko szefa BOR generał
Janicki miał ukończone jedynie studia inżynierskie pierwszego stopnia,
przy wymaganych pięcioletnich magisterskich.

Informacje Martynowskiego potwierdziło w odpowiedzi MSW, z której
jednoznacznie wynika, iż nowy szef BOR nie posiada tytułu magistra.

W swoim zawiadomieniu senator przytacza odpowiedź skierowaną do niego
przez wiceszefa resortu spraw wewnętrznych Michała Deskura, który
napisał m.in., że „generał dywizji Marian Janicki ukończył studia wyższe
zawodowe na Wydziale Inżynierii Materiałowej w Akademii
Górniczo-Hutniczej i w dniu 28 lutego 1995 roku uzyskał tytuł
inżyniera".

Jednocześnie należy wyjaśnić, że wynikający z rozporządzenia Ministra
Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 4 września 2002 roku w
sprawie wymagań, jakim powinien odpowiadać funkcjonariusz Biura Ochrony
Rządu na stanowisku szefa komórki organizacyjnej lub innym stanowisku
służbowym (DzU z 2002 r. nr 165, poz. 1357 z późn. zm.) wymóg posiadania
kwalifikacji zawodowych na poziomie przeszkolenia specjalistycznego,
wykształcenia i stażu służby nie dotyczy wskazanego oficera, ponieważ w
chwili wejścia w życie ww. rozporządzenia zajmował on stanowisko Szefa
Logistyki - Zastępcy Szefa BOR.

Zgodnie natomiast z § 7 ww. rozporządzenia, funkcjonariusz mianowany
na stanowisko służbowe przed dniem wejścia w życie rozporządzenia, który
nie spełnia warunków w zakresie wykształcenia, kwalifikacji zawodowych
oraz stażu służby, określonych w rozporządzeniu, zachowuje to
stanowisko. Mając na uwadze, że do zajmowania stanowiska zastępcy szefa
BOR i szefa BOR ww. rozporządzenie określa identyczne wymogi w zakresie
wykształcenia, kwalifikacji zawodowych i stażu służby, należy uznać, że
oficer zachowujący prawo do zajmowania stanowiska na podstawie
powyższego przepisu prawa może być również wyznaczony na inne stanowisko
o tych samych wymogach”.

Senator Martynowski zwrócił też uwagę, że „uznaniowość MSW w tej
kwestii wyglądała na bezceremonialne naruszenie przepisów prawa”.
Dlatego – jak wyjaśnił – na posiedzeniu Senatu w dniu 6 lipca br. złożył
oświadczenie do premiera Donalda Tuska z następującymi pytaniami: „Co
zamierza zrobić po informacji MSW o osiągnięciach edukacyjnych generała
Janickiego? Czy i jakie konsekwencje służbowe zamierza wyciągnąć wobec
szefa BOR oraz osób, które wprowadziły premiera w błąd, udowadniając, że
mianowanie na szefa BOR było?”.

Jednocześnie wyjaśnił, że na początku września br. rzecznik prasowy
rządu Paweł Graś (PO) odpowiedział na powyższe pytania, podpisując się w
imieniu premiera Tuska. Z przesłanej odpowiedzi wynika, iż „udzielanie
następnych wyjaśnień byłoby powtórzeniem informacji udzielonych już
wcześniej”. Pomimo podjętych przez senatora prób zainteresowania Prezesa
Rady Ministrów jak również resortu spraw wewnętrznych
nieprawidłowościami związanymi z powołaniem gen. Janickiego na szefa BOR
w dalszym ciągu pozostaje on na swoim stanowisku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. MSZ: Zostawiliśmy ciało

MSZ: Zostawiliśmy ciało prezydenta Rosjanom

Przedstawiciele MSZ przyznali, że dzień po katastrofie między 5
rano a 12 w południe w niedzielę ciało śp. prezydenta prof. Lecha
Kaczyńskiego pozostawało bez jakiejkolwiek opieki konsularnej czy innych
polskich służb, w tym Biura Ochrony Rządu.




- Ciało śp. Lecha Kaczyńskiego pozostawało bez opieki przez kilka godzin po między godz. 5 a 12 w niedzielę
– przyznał kierownik wydziału konsularnego w Moskwie Michał Greczyło,
odpowiadając na pytanie, jak ciało prezydenta zostało zabezpieczone
przez polskie służby i czy były takie momenty, kiedy pozostawało bez
żadnej opieki.



– BOR powinno chronić prezydenta nie tylko przed śmiercią czy
uszkodzeniem ciała, ale także m.in. przed ośmieszaniem czy naruszeniem
godności ciała
– mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” były wiceszef Biura płk Tomasz Grudziński.



MSZ jednak nie ma sobie nic do zarzucenia. – Konsulowie są krytykowani i muszą się tłumaczyć z tego, czego nie zrobili, choć robili to, co do nich należało w 100 proc. – mówi „Codziennej” dyrektor departamentu MSZ Mirosław Gajewski.



– Współczuję panu Gajewskiemu, że musi się tłumaczyć, bo odpowiedzialni za ten skandal są najwyżsi urzędnicy państwowi
komentuje Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych i
b. wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Politycy PO nie chcą
komentować sprawy, ponieważ nie słyszeli tej wypowiedzi. – Ja też nie jestem w stanie tego skomentować. Zwyczajnie brak mi słów – mówi była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

64. Zguba

piZap.com free online photo editor, fun photo effects

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

65. Hipoteza zabójstwa ma bardzo wiele przesłanek

Jarosław Kaczyński
powiedział, że śledztwo w końcu zmierza w kierunku, jaki powinno mieć. -
Hipoteza zabójstwa ma bardzo wiele przesłanek. Słyszymy już różnego
rodzaju wyjaśnienia. Że II wojna światowa, ciężkie walki wokół
Smoleńska, że powracający z Afganistanu pozostawili ślady trotylu -
powiedział prezes PiS.

- Dzięki zespołowi
Antoniego Macierewicza mamy badania różnych naukowców, którzy
kwestionują oficjalną wersję. Ostatnio krąg naukowców ogromnie się
rozszerza. Jest wiele konferencji, na których formułowana jest hipoteza
wybuchu - podkreślił Kaczyński.

Lider opozycji przypomniał chronologię wydarzeń. - Najpierw mamy
rozdzielenie wizyt, potem brak inspekcji i BOR-u na lotnisku. Dalej, już
po katastrofie, akcję dezinformacyjną i to w takim tempie, że wskazuje
na to, że była przygotowania. Potem rezygnacja polskiej strony ze
śledztwa - powiedział.

- Każe nam się wierzyć,
że to niebywały zbieg okoliczności, całkowicie absurdalny. Sprawa jest
jasna. Konieczne są decyzje wstępne i tutaj przede wszystkim
nadzwyczajne posiedzenie Sejmu i sprawozdanie prokuratora Seremeta -
podkreślił Kaczyński.

O tym, że na wraku
tupolewa znaleziono ślady trotylu poinformowała we wtorek
"Rzeczpospolita". Według informacji gazety grupa polskich śledczych,
która niedawno przez miesiąc ponownie badała wrak na terytorium Rosji,
znalazła na szczątkach samolotu liczne ślady materiałów wybuchowych.

Jak napisała gazeta, badania przeprowadzone przez prokuratorów we
współpracy z ekspertami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego
oraz CBŚ wykazały ślady trotylu i nitrogliceryny m.in. na 30 fotelach
samolotu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. 10:38 BOR: Tu-154M był

10:38

BOR: Tu-154M był sprawdzany przed wylotem

BOR: Tu-154M był sprawdzany przed wylotem

Samolot Tu-154M przed wylotem z Warszawy do Smoleńska
był bardzo dokładnie sprawdzony. Nie zostały wykryte żadne
niebezpieczne...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. materiały obciązające Janickiego publikują jako news

  • "Newsweek". Oficer BOR przed katastrofą: Przez Kaczyńskiego zginie wielu niewinnych


    "Newsweek". Oficer BOR przed katastrofą: Przez Kaczyńskiego zginie wielu niewinnych

  • Dziennikarze "Newsweeka" uzyskali dostęp do 70 tomów akt
    śledztwa smoleńskiego. Znajdują się w nich zeznania szefa BOR Mariana
    Janickiego,
    z których ma wynikać, że oficerowie Biura odpowiedzialni za
    ochronę prezydenta Kaczyńskiego byli bardzo niezadowoleni ze współpracy z
    kancelarią.

    "Jak zwykle burdel, nikt nic nie wie"

    -
    Około trzech miesięcy przed katastrofą płk Jarosław Florczak po
    kolejnym przylocie z prezydentem bardzo zdenerwowany oznajmił mi,
    cytuję: "Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie
    wielu niewinnych ludzi" - miał zeznawać Janicki. -
    Zapytałem go,
    odpowiedział mi: "Szefie, jak zwykle burdel, nikt nic nie wie, programy
    swoje, a realizacja swoje. Jeżeli pan może, to niech mnie pan więcej nie
    wysyła. Może jestem za stary, może się do tego nie nadaję".

    Florczak
    miał też opowiadać szefowi BOR, że podczas jego 8-letniej współpracy z
    kancelarią Aleksandra Kwaśniewskiego nie było żadnych problemów.
    "Każdy
    wiedział, co ma robić, nikt nikomu nie wchodził w kompetencje. To, jak
    wygląda nasza współpraca z obecną kancelarią, to jest jedna wielka
    katastrofa. Prowizorka i jeszcze raz prowizorka, a nuż się uda, jakoś to
    będzie" - miał opowiadać Florczak.

    - Jak się dowiedział, że
    będzie przygotowywał kolejną wizytę prezydenta, stwierdził: "Cholera,
    znowu ja" - zeznał według "Newsweeka" Janicki.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. Zaniedbania Biura Ochrony

Zaniedbania Biura Ochrony Rządu wystawiły na niebezpieczeństwo polskie delegacje do Katynia 7 i 10 kwietnia 2010 r. - ogłosiła prokuratura.
W wyniku przeprowadzonej analizy biegli wydali opinię, stwierdzając, że sposób planowania, organizacji i realizacji działań ochronnych, podejmowanych przez funkcjonariuszy BOR w ramach wizyty premiera Donalda Tuska z 7 kwietnia 2010 r. i wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia, był niezgodny z zasadami i pragmatyką, obowiązującymi wówczas w BOR - podała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. Prokurator dodała, że stwierdzone przez biegłych w tym zakresie "istotne uchybienia miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób, tj. premiera Tuska oraz prezydenta Kaczyńskiego".

Pod koniec października zeszłego roku prokuratura informowała, że funkcjonariusze BOR mogli nie dopełnić obowiązków, przygotowując obie wizyty. W tej sprawie powołano zespół biegłych, którzy mieli ocenić, jaki wpływ na bezpieczeństwo obu wizyt miały działania BOR. Ich opinia wpłynęła do prokuratury w poniedziałek.

http://polska.newsweek.pl/prokuratura--bor-zawinil-w-sprawie-smolenska,8...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. Umarli jednak mogą mówić,

Umarli jednak mogą mówić, czyli gen. Janicki zeznaje za śp. podwładnych. Kilka uwag po „sensacyjnych” doniesieniach „Newsweeka”

Najciekawiej wygląda wątek osobistych ambicji płk. Janickiego. Po
tym, jak Lech Kaczyński odmówił mu awansu, miał kazać "olewać wszystko,
co było związane z prezydentem".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. Janicki wysłał 500 tyś funkcjonariuszy na marsz kotylionowy :)

http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/bor-wiedzial-o-brunonie-k-31-pazdzier...

BOR wiedział o akcji ABW 31 października

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. trzęsienie portkami przed procesem

Proces generała Pawła Bielawnego, wiceszefa BOR, ujawni największe tajemnice ochrony polskich polityków. Polacy dowiedzą się m.in. kto ich pilnuje, a także poznają szczegóły prac ochrony. To będzie gorzka prawda - podaje "Newsweek".

Generał Bielawny kilka miesięcy temu usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków w trakcie działań BOR podczas przygotowań do lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego m.in. do Smoleńska w kwietniu 2010 roku.

Choć zarzuty przedstawiono tylko jemu, akta sprawy mają aż sto tomów, a ich duża część jest tajna. Jak podaje "Newsweek", istnieje duże prawdopodobieństwo, że podczas rozprawy tajemnice działalności Biura usłyszy cała Polska. Czytamy też, że to będzie "gorzka" i "smutna" prawda o BOR.

"Newsweek" opisuje kilka historii z akt dotyczących sprawy. Czytamy m.in. o Dariuszu B., który odszedł z Biura, bo był tam mobbingowany, a także Marku S., oficerze oskarżonym za atak na żandarmów.

Jak dowiedział się tygodnik, Marek S. zeznał przed prokuraturą, że pod rządami Mariana Janickiego mianowanego przez Platformę Obywatelską, w Biurze zaczęły się "znajomości i układy", a instytucją rządzili ludzie bez kompetencji. Teraz sam ma kłopoty - czeka na wyrok za atak na żandarmów, którego dokonał pod wpływem alkoholu.

"Newsweek" ujawnia też błędy jakie zarzuca się BOR. Tylko w przypadku feralnego lotu do Smoleńska mówi się m.in. o braku dowódcy grupy rekonesansowej, pirotechnika i lekarza w grupie BOR. Dodatkowo nie ustalono stopnia zagrożenia dla VIP-ów, a BOR nie znał trasy przejazdu kolumny.

Zaskoczeniem mogą być informacje o tym, że pracownicy BOR będący na miejscu katastrofy nie wiedzieli o niej długo po tym, jak informacje podały wszystkie telewizje. Z akt sprawy dziennikarze dowiedzieli się też, że na lotnisku w Smoleńsku szwankowała łączność, a część oficerów BOR nie miała broni.

Co ciekawe, to nie pierwsze tego typu problemy w organizacji wyjazdu polskich polityków. "Newsweek" przytacza kilka przykładów. Podczas podróży Lecha Kaczyńskiego pirotechnika nie było m.in w 2006 roku na Węgrzech i rok później w Pradze. Podczas wyjazdu pary prezydenckiej do Watykanu w 2007 roku, funkcjonariusze BOR nie mieli przy sobie broni.

Pawłowi Bielawnemu grozi do trzech lat więzienia, jednak, jak podaje "Newsweek", generał ma szansę na obalenie opinii biegłych. Wszystko przez to, że głównym ekspertem w tej sprawie jest Jarosław Kaczyński (były wiceszef BOR, zbieżność nazwisk z prezesem PiS przypadkowa - red.).

Choć prokuratura uznała, że Kaczyński nie ma w tej sprawie konfliktu interesów, obrona Bielawnego będzie wskazywać na inne sprawy. "Newsweek" wskazuje, że jedną z nich może być spór sądowy między dwoma oficerami.

http://wiadomosci.onet.pl/temat/katastrofa-smolenska/ten-proces-odkryje-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Etylobomber z BOR

Szef oddziału pirotechników Biura Ochrony Rządu zatrzymany za jazdę po pijanemu. Pułkownik Jacek K. miał we krwi 2 promile alkoholu.

- Jacek K. został zatrzymany przez policję, bo ktoś zgłosił telefonicznie, że samochód marki Honda porusza się po drodze zygzakiem. Policja podjęła zgłoszenie i we wskazanym miejscu zatrzymała pojazd.

Były szef BOR płk rez. Andrzej Pawlikowski podkreśla, że problem alkoholizmu w tej formacji jest ogólnie znany i dostrzegany.

- Największy tego typu problem miał miejsce zaraz po 1989 r., funkcjonariusze nagminnie byli przyłapywani w trakcie służby na spożywaniu napojów alkoholowych - wskazuje.

Wystarczy przypomnieć ujawniony nie tak dawno przez "Nasz Dziennik" fakt, że w składzie broni w Islamabadzie funkcjonowała bimbrownia, czy przypadek Budy Ruskiej, gdzie dwóch funkcjonariuszy ochraniających posesję Bronisława Komorowskiego po pijanemu uderzyło w drzewo służbowym samochodem.

Czy to odosobnione incydenty? Niestety nie. - Każde imieniny ważniejszych osób na stanowiskach kierowniczych w BOR są zakrapiane alkoholem. Pije się w pracy, a potem funkcjonariusze, którzy spożywali alkohol, wsiadają do samochodów i jadą do domów - opowiada nasz informator. Czy podobnie było w przypadku Jacka K.?

- Tego rodzaju zdarzenie jest naganne, zwłaszcza gdy dotyczy przedstawiciela służb mundurowych i szefa jednej z kluczowych komórek organizacyjnych, od której zależy bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Szefowie tych służb powinni podjąć wszelkie działania, by całkowicie wyeliminować tego typu precedensy. Tym bardziej że funkcjonariusze mają dostęp do broni i po spożyciu alkoholu mogą stworzyć zagrożenie dla otoczenia - tłumaczy Pawlikowski.

- Jacek K. od dawna ma problemy alkoholowe. Z tego powodu, gdy byłem szefem BOR - a on pełnił też wtedy kierownicze stanowisko - przeniosłem go do dyspozycji szefa BOR. Wrócił Marian Janicki i przywrócił go na stanowisko szefa pirotechników. To tylko świadczy o tym, jakiego rodzaju ludźmi generał Janicki obsadza stanowiska kierownicze. I jak BOR ma sprawnie funkcjonować? Dziś pan Janicki powinien się z tego wytłumaczyć, bo miał informacje na temat słabości tego pana - dodaje Pawlikowski.

Pułkownik Jacek K. to bardzo dobry znajomy generała Adama Rapackiego, byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji. Z informacji "Naszego Dziennika" wynika, że Rapacki sugerował Janickiemu wyciszenie sprawy pijackiego rajdu szefa pirotechników BOR. W sobotę nad problemem deliberowało przy ul. Podchorążych szefostwo Biura.

- Jacek K. jest bardzo bliskim znajomym Rapackiego. Janicki specjalnie przyjechał w sobotę do BOR, żeby tę sprawę załatwić. Jacek K. w sytuacji, gdy nie udało się tego zamieść pod dywan, złożył szybko wniosek o przejście na emeryturę - opowiada jeden z funkcjonariuszy BOR.
BOR: Pijemy incydentalnie

Rzecznik Biura mjr Dariusz Aleksandrowicz potwierdza, że płk Jacek K. z dniem 1 grudnia 2012 r. kończy stosunek służbowy z Biurem Ochrony Rządu.

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/16538,etylobomber-z-bor.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. Witold Gadowski "Osobistym

"Osobistym kierowcą pezetperowskiego bonzy Hieronima Kubiaka był kiedyś niejaki Marian Janicki"

"FOZZ i „Bioferm”? Tak, tak...tu właśnie kryje się wyjaśnienie
nietykalności (do dziś) poszukiwanego międzynarodowym listem gończym
założyciela „Biofermu” Tomasza Wróblewskiego. Tomasz Wróblewski działał w
powiązaniu z wojskowymi służbami specjalnymi i był po prostu chroniony –
przed ujęciem – przez ludzi FOZZ".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. Gadowski o gen. Janickim:

Gadowski
o gen. Janickim: "Typ bazarowego spryciarza, który potrafi wykorzystać
to, co wie. Ta wiedza może zabezpieczyć karierę na całe życie".

Tylko u nas

"Straciliśmy cywilną kontrolę nad służbami. Mamy sytuację, jak w
putinowskiej Rosji. Służby rządzą, służby kreują politykę. To jest
ogromna patologia. To trzeba przerwać. Im szybciej, tym lepiej".

wPolityce.pl: Opisywał Pan niedawno sylwetkę gen. Mariana Janickiego, szefa BOR. Obecnie o jego przeszłości pisze "Gazeta Polska". Jak Pan ocenia przeszłość szefa Biura?

Witold Gadowski: Odpowiedź jest oczywista. Janicki
to jest postać groteskowa, raczej z operetki czy z filmu "Dyktator", a
nie z poważnego państwa. W "Dyktatorze" były takie śmieszne postacie
biegające w wielkich czapkach. Janicki nie mieści się w poważnym
myśleniu o państwie. I to wszystko byłoby zabawne, gdyby nie fakt, że
szef BOR odpowiada za bardzo ważną instytucję w Polsce. To staje się
niebezpieczne. Znam życiorys Janickiego. Pisałem o nim znacznie
wcześniej niż "Gazeta Polska". Janicki był kierowcą m.in. partyjnego
notabla Hieronima Kubiaka. Kierowcy zawsze robią kariery, ponieważ
jeżdżąc, wiele słuchają. I mają wiedzę. Ta wiedza się przydaje. Janicki
to nie pierwszy przypadek kierowcy, który zrobił karierę na jaką nie
zasłużył.

 

Janicki jest wciąż szefem BOR. O czym to świadczy?

To
oznacza, że rząd lekceważy swoją ochronę, albo że faktyczną ochronę
ludzi władzy ulokował gdzie indziej. To z kolei świadczyłoby o tym, że
rząd ufa bardziej służbom, które są sprawniejsze niż BOR, a które są w
pełni zależne od rządu. Taką jest np. Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego. I wtedy władza BOR będzie po prostu traktowała jako
atrapę. Nikt, kto poważnie traktuje rolę BOR, nie postawiłby na jego
czele człowieka o umysłowości, życiorysie i moralności gen. Janickiego.

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. Dymisja gen. Janickiego?


Dymisja gen. Janickiego?


Coraz głośniej mówi się o dymisji generała
Janickiego. Szef Biura Ochrony Rządu miałby zrezygnować ze stanowiska z
powodu ostrej krytyki oraz uzyskania uprawnień emerytalnych. Sam
zainteresowany lekko dystansuje się od tej kwestii.

Według mediów gen. Marian Janicki miałby podać się do dymisji z
powodu uzyskania uprawnień emerytalnych. "Rzeczpospolita" dodaje do tego
lawinę krytyki, jaka spadła na szefa BOR z powodu zaniedbań dotyczących organizacji i przygotowania lotu do Smoleńska w kwietniu 2010 roku. 

Jak czytamy w "Rz", sam zainteresowany lekko dystansuje się do tych
rewelacji: "Ze względu na to, co się dzieje wokół mojej osoby,
rzeczywiście zastanawiam się, co robić dalej" - powiedział gen. Janicki. Rozmówcy gazety podkreślają też, że miał "dosyć nagonki po Smoleńsku", a od decyzji o dymisji miał odwieść go rzecznik
rządu Paweł Graś, który jest także dobrym znajomym generała. W
najbliższym czasie nie zamierzam podać się do dymisji" - mówi
dyplomatycznie Janicki w rozmowie z Radiem Zet.

Zaniedbania dotyczące lotu do Smoleńska dotyczą niewystarczającej
ochrony samolotu z prezydentem na pokładzie, zlekceważenia sygnałów o
możliwym ataku terrorystycznym, jak również kompletnym zignorowaniu
przygotowania samego lotniska w Rosji. Po samej katastrofie nie został
jednak pociągnięty do odpowiedzialności, a otrzymał... generalską
gwiazdkę z rąk prezydenta Komorowskiego.



Janicki gęsto tłumaczył się również ze swojej przeszłości w PRL oraz wykształcenia - którego brak zarzuca mu wielu komentatorów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. Wezwanie dla Millera Ruszyły

Wezwanie dla Millera

Ruszyły przesłuchania świadków w odwieszonym śledztwie dotyczącym niewłaściwego nadzoru nad BOR

Sąd nakazał wyjaśnienie, czy rzeczywiście Jerzy Miller nie miał
odpowiednich kompetencji w związku z przygotowywaniem przez BOR
zagranicznych wizyt VIP-ów. Prokuratura ma również przesłuchać w związku
z tymi okolicznościami wiceministra Rapackiego, a także pracowników
MSWiA z departamentu kontroli i analiz.

– Prokurator podjął już działania, które sąd nakazał, żeby m.in.
zbadać kwestię związaną z nadzorem resortu nad BOR – tłumaczy prokurator
Mazur.

Nakazanie ponownego wszczęcia śledztwa przez sąd nastąpiło po
wnioskach Marty Kaczyńskiej i pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego – mec.
Piotra Pszczółkowskiego.

– Prokurator nie dopatrzył się znamion przestępstwa i uznał, że
minister spraw wewnętrznych mógł dokonać jedynie decyzji personalnych. I
to miałby być cały nadzór MSWiA nad BOR? Brak tu systemowej refleksji.
Nadzór to nie tylko obserwacja i spostrzeżenia, ale też współkierowanie i
kontrola – argumentował w sądzie mec. Pszczółkowski. Podkreślał on, iż
konstytucyjny minister spraw wewnętrznych ma obowiązek przekazywać
premierowi i prezydentowi wszystkie informacje mające znaczenie dla
bezpieczeństwa państwa. A brakuje dowodów na to, że to nastąpiło.

– Po polskiej stronie BOR jest źródłem lwiej części zaniedbań. Gdyby w
Polsce 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu stanu, prezydent
dowiedziałby się o tym dopiero po wylądowaniu, bo funkcjonariusze BOR
nie znali numeru telefonu satelitarnego do tupolewa. Tupolewowi nie
przekazano nawet, że Ił-76 z kolumną samochodową nie wylądował w
Smoleńsku. Swoją drogą ciekawe, co by BOR wymyśliło po wylądowaniu, jak
prezydent dojechałby do Smoleńska – mówił Pszczółkowski, domagając się
wówczas przed sądem nakazania prokuraturze „ukończenia tego
postępowania”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. BOR w niełasce? Państwowe

BOR w niełasce? Państwowe gmachy od początku roku zabezpiecza prywatna firma ochroniarska

Jak informuje dziennik prezydencka kancelaria przy ul. Wiejskiej jest
ochraniana przez pracowników agencji Basma, Securiti, która wygrała
przetarg.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

78. Gen. Janicki o materiałach

Gen.
Janicki o materiałach przekazanych "Wyborczej": Nie wydawałem żadnych
poleceń w tej sprawie. Nie byłem świadomy, że klauzula została zdjęta

"Dokumenty z 2007 roku zostały odtajnione zgodnie z ustawą. Koniec i
kropka. Nie mam sobie nic do zarzucenia". Szef BOR przyznał również, że
nie wie, czy dokumenty dotyczące działań z 2010 roku są jawne.

wPolityce.pl: "Gazeta Wyborcza" powołując się na materiały przez
pana udostępnione opisała w czwartek teczkę dotyczącą działań BOR w
2007 roku, przed wizytą śp. Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Pojawiły się
już głosy, że Pan złamał w ten sposób prawo.


Gen. Marian Janicki: Ja
nie odtajniłem żadnych dokumentów. Dokumenty zostały odtajnione zgodnie
z ustawą. Koniec i kropka. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Ubolewam
nad tym, co mówi płk. Pawlikowski. Żałuję, że wielu polityków daje się
nabierać na to, co on opowiada. To, co on wyprawiał, jako szef BOR, to
jest karygodne. Nie będę więcej nic mówił.

Pan nie brał udziału w ujawnieniu dokumentów z 2007 roku?

Oczywiście, że nie. Nie wydawałem żadnych poleceń w tej sprawie. Klauzula została zdjęta zgodnie z ustawą. Koniec kropka.

To odbywało się w formacji kierowanej przez Pana?

Oczywiście. To są nasze dokumenty.

Pan jednak nie brał w tym udziału, pan nie był tego świadomy?

Absolutnie
nie. Proszę pana, poza tym nie teraz, nie rok temu, nie dwa lata temu.
Już dawno. To, co wyprawia mój poprzednik płk. Pawlikowski, który mi
dużo zawdzięcza, jest karygodne. Ubolewam nad tym, że wielu znanych
polityków daje mu się nabrać.

Czy materiały dotyczące pracy BOR w 2010 roku również są jawne?

Tego nie wiem. Ja właśnie wyszedłem ze spotkania. Nie umiem panu na to pytanie odpowiedzieć.

Media informują ostatnio często, że pan odchodzi z BOR. To prawda?

Nic
nie wiem na temat tego, bym miał nie być szefem BOR. Nic nie wiem o
swojej rezygnacji. Jestem dziś w pracy, wszystko jest ok. Formacja
pracuje normalnie. Nic się nie dzieje.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. Posłowie PiS chcą zwołania

Posłowie PiS chcą zwołania posiedzenia sejmowej komisji spraw wewnętrznych w sprawie ujawnienia przez szefa BOR gen. Mariana Janickiego dokumentów dotyczących wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2007 roku.
Wiceszef komisji spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński (PiS) podkreślił na konferencji prasowej w Sejmie, że gen. Janicki "zamiast przyjść na spotkanie ekspertów, stchórzył, ale wziął teczkę i przekazał ją jednej z gazet". W ocenie posła PiS "informacje, które pojawiły się w mediach, stwarzają nieprawdziwy obraz rzeczywistości z 2007 roku".

- To wymaga wyjaśnienia. Dlatego wystąpiliśmy o zwołanie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych, aby wysłuchać, co ma do powiedzenia gen. Janicki i minister spraw wewnętrznych. Skandaliczne jest, kiedy takie dokumenty są udostępniane mediom. To może narazić bezpieczeństwo państwa na szwank - powiedział Zieliński.

Jak dodał, posłowie powinni zapoznać się z teczką dotyczącą zabezpieczenia wizyty z 2007 r. - Chcemy porozmawiać o tej teczce, o jej klauzuli, czy rzeczywiście została zdjęta - dodał Zieliński. - W 2007 r. na szczęście prezydent wrócił cały i zdrowy z wyjazdu do Rosji, a w 2010 r. nastąpiła tragedia. To jest różnica zasadnicza - podkreślił.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pis-chce-komisji-ws-dokumentow-nt-wizyty-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

80. Prywatne służby na koszt podatnika

a kto to zaczął ? chyba gazowa hanka sepleniąca jak jej szef...
Za zasługi Smoleńskie .jeden na ciepłą wyspę,drugi ?
zobaczymy

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

81. Niejasności w działaniu szefa

Niejasności w działaniu szefa BOR

Działania gen. Mariana Janickiego mogą narazić bezpieczeństwo
państwa jak i funkcjonariuszy BOR na szwank – powiedział poseł Jarosław
Zieliński.

Chodzi o teczkę z dokumentacją wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w
2007 r., którą udostępnił jednej z gazet szef Biura Ochrony Rządu.

Poseł akcentuje, że materiały zostały w prasie przedstawione
wybiórczo i stwarzają nieprawdziwy obraz wydarzeń z tego czasu, dlatego
sprawą ma się zająć sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych.

-Chcemy rozmawiać o teczce, chcemy rozmawiać o dokumentach o ich
klauzuli. Czy rzeczywiście została ona zdjęta, przez kogo, dlaczego
została udostępniona mediom i co z tego tak naprawdę wynika. Oczekujemy,
że minister spraw wewnętrznych i gen. Marian Janicki zjawią się na tej
komisji i wytłumaczą dlaczego tak się stało. Te dokumenty pokazane w tak
stronniczy i wybiórczy sposób, mają pokazać, że rzekomo w 2007 roku
zabezpieczenie wizyty prezydenta Rzeczpospolitej w Katyniu było jeszcze
gorsze niż w roku 2010. Jak wynika z informacji ówczesnych szefów Biura
Ochrony Rządu, jest tezą zupełnie nieprawdziwą –
powiedział poseł Jarosław Zieliński.

Poseł Antonii Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds.
wyjaśnienia przyczyn katastrofy TU154M akcentował, że gen. Janicki nie
zabezpieczył w dostateczny sposób wizyty prezydenta w Smoleńsku. Poseł
dodał, że obecny szef BOR zaniechał wielu czynności które były
podejmowane w 2007 roku przez ówczesne kierownictwo Biura.

-Wtedy kiedy w grę wchodzi bezpieczeństwo prezydenta, bezpieczeństwo
Polski, trzeba sięgać po środki nadzwyczajne, aby je zagwarantować. Pan
pułk. Grudziński, pan pułk. Pawlikowski zrobili to. Pan gen. Janicki jak
wiemy tego nie zrobił. Wykazano 35 zasadniczych uchybień oraz
niedopełnień obowiązków przez pana Janickiego. Jaki efekt? Awans. Jaki
efekt? Po dzień dzisiejszy on decyduje o funkcjonowaniu Biura Ochrony
Rządu. Takie są standardy rządu Donalda Tuska –
akcentuje poseł Antoni Macierewicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

82. wszyscy wiemy za co awans...

własnie za "perfekcyjnie przygotowany LOT ,ostatni lot ku Niebu

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

83. Szef BOR gen. Marian Janicki

Premier Donald Tusk przyjął rezygnację gen. Mariana Janickiego ze
stanowiska szefa Biura Ochrony Rządu - poinformowało Ministerstwo Spraw
Wewnętrznych. Na pełniącego obowiązki szefa BOR powołany został zastępca
Janickiego, płk Krzysztof Klimek.
Marian Janicki w BOR jest od 1988 r. Od 1997 r.
nadzorował cały pion transportu BOR, od 2001 r. do 2005 r. był
wiceszefem Biura. Od 26 listopada 2007 r. - na wniosek premiera Donalda
Tuska - pełnił funkcję szefa BOR.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

84. @Maryla

To prawda, że Janicki wyjeżdża do Puszczy Amazońskiej?

avatar użytkownika Maryla

85. @guantanamera

:) a tam dają Zieloną Kartę ? Ostatnio Merkel była na szczycie UE z Ameryką Południową, nie wiem, czy ENA obejmuje ten obszar.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

86. @Maryla

Ech, chyba już ma. Tak na wszelki wypadek ... Może nawet na inne nazwisko.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

87. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Taki artysta jak szofer danki bolkowej musi odejść. Może dziadzi prawnuki będzie uczył jazdy na ośle.

Ukłony moje najniższe


Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

88. Nadzór nad BOR wciąż badany

Do 21 czerwca prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie nadzoru nad BOR.

Zgodnie z zaleceniem sądu śledczy przesłuchują kolejnych świadków. Umorzone śledztwo w sprawie domniemanego niedopełnienia obowiązków i niewłaściwego nadzoru nad Biurem Ochrony Rządu w 2010 r. przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera zostało na nowo podjęte pod koniec ubiegłego roku po decyzji Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów.

Sędziowie rozpoznali zażalenia bliskich Lecha Kaczyńskiego na decyzję prokuratury. Jak poinformowała wczoraj „Nasz Dziennik” prok. Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, trwają przesłuchania świadków.

– Sąd nie wskazał imiennie osób do przesłuchania, ale posłużył się ich funkcjami. Co do osób pewnych, pełniących wysokie funkcje, prokurator nie miał wątpliwości, zapraszając je na przesłuchania –tłumaczy Mazur.

Więcej problemów było z wezwaniem na przesłuchania osób pełniących funkcje niższego rzędu lub już niepracujących w ministerstwie, a pełniących w badanym okresie istotne z punktu widzenia przedmiotu śledztwa funkcje.

–Prokurator musiał się zwrócić o podanie danych teleadresowych do ministerstwa. Uzyskaliśmy te informacje i do tych wszystkich osób zostały wysłane wezwania –mówi prok. Mazur.

Jak zapewnia, znaczna część przesłuchań została już zrealizowana. Czynności jednak jeszcze trwają, a terminy przesłuchań rozpisane są na kwiecień. W ocenie rzecznik, nie można wykluczyć, że śledztwo zostanie zakończone przed 21czerwca.

Sąd, nakazując wznowić śledztwo, ocenił, że zostało ono umorzone przedwcześnie, bez wyjaśnienia całokształtu okoliczności sprawy.

Jak argumentował, prokuratura nie przesłuchała w śledztwie szefostwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ograniczając się do zeznań złożonych w śledztwie zakończonym oskarżeniem byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego.

Sąd nakazał też wyjaśnić, czy prawdziwe są twierdzenia Jerzego Millera, jakoby nie miał on odpowiednich kompetencji w związku z przygotowywaniem przez BOR zagranicznych wizyt VIP-ów.

Na tę okoliczność przesłuchani mieli zostać Jerzy Miller, jego zastępca gen. Adam Rapacki oraz pracownicy resortu z departamentu kontroli i analiz. Sąd nakazał też szczegółowe przesłuchanie szefów MSW z lat 2004-2010 na okoliczność zasad nadzoru nad BOR.

Dopiero tak zebrany materiał dowodowy ma posłużyć prokuraturze do oceny, czy doszło do karalnego niedopełnienia obowiązków i czy miało to charakter umyślny – co jest warunkiem koniecznym do postawienia zarzutów.

– Z pewnością prokuratura musi zrealizować wszystkie wytyczne sądu. Inną sprawą jest to, jak wnikliwie są przeprowadzane te czynności. Bo można tylko wykonać to, co zalecił sąd, i powtórnie umorzyć postępowanie, ale równie dobrze można działać bardziej wnikliwie. A wówczas mogą pojawić się nowe okoliczności, które pozwalają na przeprowadzenie kolejnych dowodów bądź pozwalają na postawienie zarzutów –zauważa mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy samolotu Tu-154M.

Jak wskazuje, wiele w tym przypadku zależy od woli prokuratora, ale już fakt, że wcześniejsze działanie śledczych zostało negatywnie zweryfikowane w sądzie, daje nadzieję, iż tym razem śledczy nie popełnią błędów.

–Przypomnę, że w tym śledztwie zabrakło wielu czynności. Tu nie chodziło tylko o nieprzesłuchanie jednego świadka – podkreśla prawnik.

Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/27588,nadzor-nad-bor-wciaz-badany...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

90. 10/04 ABW nie informowała

10/04
ABW nie informowała Rządowego Centrum Bezpieczeństwa o niczym, co
"mogłyby skutkować wzrostem zagrożenia terrorystycznego RP"

Dlaczego ABW uznało, że katastrofa smoleńska nie jest wydarzeniem
"wskazującym na wzrost zagrożenia terrorystycznego"? Czy RCB, ABW lub
inne instytucje państwa już w pierwszych godzinach po katastrofie
wykluczyły możliwość, że w Smoleńsku doszło do zamachu?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

91. Poszlaka - czy dowód?

"Czy RCB, ABW lub inne instytucje państwa już w pierwszych godzinach po katastrofie
wykluczyły możliwość, że w Smoleńsku doszło do zamachu?"
Bardzo stanowczo wykluczyli... Nic, nic nie było w stanie ich wybić z obranego sposobu działania. Ani te ostrzeżenia z poprzedniego dnia, ani sama straszliwa katastrofa. Dla każdego niepoinformowanego i patrzącego z boku byłoby to spełnienie tych ostrzeżeń.... No, ale przyjęcie takiego punktu widzenia zmieniałoby wszystko - zwłaszcza procedury ...

avatar użytkownika Maryla

92. Tusk lże jak najęty

Tusk: Nic nie wiem o złamaniu reguł przez BOR

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

93. Stanisław Żaryn Tusk znów nie

Tylko u nas

"Ciało śp. Lecha Kaczyńskiego zostało porzucone na skutek działań
BOR i prokuratury oraz braku odpowiednich decyzji na szczeblu
politycznym. Donald Tusk jednak odpowiedzialnością stara się obarczyć
tego, co zwykle...".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

94. Stefan HamburaCzy służby

Czy służby opuściły śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że tak

"Z powodu utrudnionego dostępu pirotechnik z psem nie zbadał w
całości luku bagażowego, trapu, podobnie jak zewnętrznej powłoki
maszyny. Roman B. tłumaczył prokuratorom, że odstąpił od tej czynności z
powodu hałasu."

Jak zabezpieczano tupolewa

Mec. Hambura: Do samolotu Tu-154M nr 101 mogły się dostać np. materiały wybuchowe


Hambura: żadna ze służb nie była podczas załadunku tupolewa


Służby chroniące prezydenta Polski zachowywały się tak, jakby go "wystawiły"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

95. Kto korzystał z telefonu śp.

Kto korzystał z telefonu śp. Lecha Kaczyńskiego po jego śmierci? Rosjanie nie chcą ujawnić. Prokuratura zawiesza śledztwo

"Śledztwo zostało zawieszone z uwagi na oczekiwanie na pomoc
prawną. Mimo wielokrotnych monitów, strona rosyjska nie odpowiada" -
powiedziała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej
w Warszawie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

96. Nie pozwólmy zapomnieć o tym pytaniu...

mimo natłoku dziejących sie spraw...TO pytanie jest zasadnicze...i może prowadzi do zagadki...KTO ?
i dlaczego
telefon został "zaaresztowany....?"

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

97. SKW nie sprawdziła, a BOR? Po

SKW nie sprawdziła, a BOR?

Po publikacji "Naszego Dziennika"

Do samolotu Tu-154M nr 101 9 lub 10 kwietnia 2010 r. mogły się dostać niepożądane przedmioty i substancje – uważa mec. Stefan Hambura, jeden z pełnomocników rodzin smoleńskich.

Hambura podkreśla, że w świetle ujawnionych ostatnio przez „Nasz Dziennik” informacji mamy do czynienia z „udokumentowanym brakiem zabezpieczenia przez służby” rządowego samolotu.

Adwokat powołuje się na niedawne odpowiedzi udzielone posłowi Markowi Opiole (PiS) po jego interpelacji skierowanej do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Resort odpowiedział, że Biuro Ochrony Rządu nie wiedziało o zabudowie tzw. apteczki technicznej.

– Biuro Ochrony Rządu nie było informowane przez Siły Powietrzne o przedmiotowej zabudowie – przyznał pod koniec lutego wiceminister. Michał Deskur zaznaczał jednocześnie, że według właściwości sprzęt 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego jako jednostki wojskowej „był zabezpieczany – przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego”.

Z wcześniejszej odpowiedzi wiceministra Czesława Mroczka wiadomo jednak, że SKW nic nie wiedziała o dokonanych zabudowach.

„Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie była informowana o zabudowie urządzeń na pokładzie samolotu Tu-154M nr boczny 101 dokonanej w dniu 9 kwietnia 2010 r. ani też o zmianie konfiguracji wnętrza. Zabudowę wykonano siłami i środkami personelu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego” – poinformował posła wiceminister Mroczek.

Obaj urzędnicy zastrzegają jednak, że „10 kwietnia 2010 r. funkcjonariusze BOR przeprowadzili rozpoznanie pirotechniczne samolotu Tu-154M o numerze bocznym 101”. Odbyło się to „zgodnie z procedurami”. A po „zakończeniu sprawdzeń nie stwierdzono zagrożenia”.

Jak jednak ujawnił pod koniec ubiegłego tygodnia „Nasz Dziennik”, z przesłuchań funkcjonariuszy BOR przeprowadzonych w połowie ubiegłego roku wynika, że nie dokonano właściwego sprawdzenia tupolewa pod względem pirotechnicznym; z powodu utrudnionego dostępu pirotechnik z psem nie zbadał w całości luku bagażowego, trapu, podobnie jak zewnętrznej powłoki maszyny. Roman B. tłumaczył prokuratorom, że odstąpił od tej czynności z powodu hałasu.

W reakcji na publikację „Naszego Dziennika” prokuratura wojskowa doprecyzowała jedynie termin przesłuchania dwóch funkcjonariuszy, nie odnosząc się do treści zeznań. W rozmowie z dziennikarzami Telewizji Trwam rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa uszczegółowił jedynie, że funkcjonariuszy BOR przesłuchiwano w lipcu właśnie na „tę okoliczność”, o której traktował artykuł, czyli sprawdzeń pirotechnicznych samolotu Tu-154M.

Na nasze następne pytania dotyczące przyczyn kolejnych przesłuchań funkcjonariuszy BOR, którzy byli przecież przesłuchiwani na początku śledztwa, czy przyczyn wcześniejszych odmów podania informacji o przesłuchaniach, a później ujawnieniu tego faktu w komunikacie nie uzyskaliśmy na razie żadnej odpowiedzi.

Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/33210,skw-nie-sprawdzila-a-bor.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

98. Sprawdzą, jak sprawdzało

Sprawdzą, jak sprawdzało BOR

Posłowie chcą specjalnego posiedzenia komisji w sprawie poważnych luk w zabezpieczeniu Tu-154M

Na różne sposoby będziemy ten wątek
drążyć, czy to przez zwołanie posiedzenia Komisji Spraw Wewnętrznych,
czy jako zespół parlamentarny, ponieważ tych spraw, w których kłamano,
jest coraz więcej. Dzięki temu, że domagamy się tej prawdy przez trzy
lata, pewne elementy się jednak odsłaniają – zapowiada poseł Jarosław
Zieliński (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych.
Posłowie planują wezwanie na komisję osób z MSW, pod które podlega BOR.

– Zastanowimy się nad zwołaniem komisji w trybie nadzwyczajnym. Choć
przewiduję, że może pojawić się tłumaczenie, że wszystkie dokumenty są w
prokuraturze, że ona tylko może udzielać informacji – zastrzega
Zieliński.

Można też wezwać prokuratorów na komisję sprawiedliwości. – Należy
się nad tym głębiej zastanowić. Aż dziw bierze, że od zasad dokładnej
kontroli w tej konkretnej sprawie odstąpiono – mówi poseł Stanisław
Piotrowicz (PiS), wiceszef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw
Człowieka.

– Nie ma wątpliwości, że Biuro Ochrony Rządu nie dopełniło swoich
obowiązków zarówno przed, jak i w trakcie wizyty delegacji polskiej w
Katyniu. Przez ponad dwa lata BOR zaklinało się, że wszystko było
dopatrzone, jednak prokuratura postawiła zarzuty gen. Pawłowi B. A teraz
doszła informacja na temat tego, co się działo, jeśli chodzi o
sprawdzenie pirotechniczne samolotu – wskazuje Zieliński.

– Prokurator, prowadząc postępowanie, jeżeli stwierdzi
nieprawidłowości w nadzorze funkcjonowania instytucji, to ma obowiązek
sporządzenia tzw. wystąpienia do organu nadrzędnego nad instytucją,
która nie dopełniła obowiązku. I prokurator takie wystąpienie
wystosował. Używa w nim takich słów, że w sposób „rażący” BOR nie
dopełniło obowiązków – mówi Piotrowicz.

– Jeżeli jest taka ocena prokuratora, a jednocześnie jest awans gen. Mariana Janickiego, to co o tym decyduje? – podnosi.

– Mam wrażenie, że mamy do czynienia z niestandardowym dozowaniem
informacji ze strony prokuratury, a mimo to pod naciskiem opinii
publicznej jakieś sprawy wychodzą. Dlatego warto żądać informacji, warto
prowadzić działania mające na celu domaganie się prawdy – podkreśla
Zieliński.

Z kolei poseł Marek Opioła (PiS), przewodniczący speckomisji, zabiega
o wyjaśnienia w sprawie nadzoru nad wizytą prezydenta ze strony Służby
Kontrwywiadu Wojskowego. Jednak Platforma Obywatelska torpeduje te
starania. – Miało być posiedzenie komisji, PO doprowadziła do tego, że
nie doszło ono do skutku – ubolewa.

– Cały czas widzę konieczność poważnej rozmowy na temat ochrony
kontrwywiadowczej samolotu – taki miał być dokładnie temat posiedzenia
komisji. Na to ze strony PO nie ma zgody. Dziwi mnie to, ponieważ
politykom tej partii powinno zależeć na wyjaśnieniu, co w tym aspekcie
robiono. Wychodzi na to, że w tej sprawie jest wiele wątpliwości i
niedomówień. Pokazuje to, że najprawdopodobniej nic nie robiono, co jest
skandaliczne – podkreśla Opioła.

– Służby zlekceważyły bezpieczeństwo prezydenta. Dzisiaj odsłania się
coraz więcej informacji w tej sprawie – podsumowuje Jarosław Zieliński.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

99. Lot z 10/04 formalnie nie

Lot z 10/04 formalnie nie miał statusu HEAD. Janicki niewinny, bo nie podpisał dokumentu, który podpisać musiał

Generał nie wydał ani jednego takiego dokumentu do czasu gdy po katastrofie smoleńskiej w BOR nie zaczął węszyć NIK!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

100. Płk Grudziński o

Płk
Grudziński o zaniedbaniach w BOR: szlify generalskie Janickiemu powinny
zostać zdarte. Jego zastępcom również. Powinni stanąć przed sądem

"Sądzę, że to nie chodzi tylko o to, że Janicki nie dokonywał
działań, nie podpisywał dokumentów, nie rozmawiał z nikim. Chodzi o to,
że mieliśmy do czynienia z celowym działaniem przeciwko śp.
Prezydentowi. Celowym i świadomym".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

101. Robert Sobkowicz/Nasz

zdjecie

Robert Sobkowicz/Nasz Dziennik

Ente umorzenie

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła
śledztwo w sprawie domniemanego niedopełnienia obowiązków i
niewłaściwego nadzoru nad BOR w 2010 roku w związku z przygotowaniem
ochrony wizyt zagranicznych przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego
Millera.

Prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa w działaniach byłego szefa MSWiA.

– Brak jest jakichkolwiek informacji wskazujących na to, że minister,
realizując swoje uprawnienia, mógł uczynić więcej w zakresie ocenianych
wizyt, niż to zrobił – cytuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”
fragment uzasadnienia prok. Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury.

Prokurator stwierdził, że trudno jest uznać, iż szef MSWiA odpowiada
za nieprawidłowości związane z przygotowaniem zagranicznych wizyt VIP-ów
w 2010 r., w tym wizyty delegacji prezydenckiej w Katyniu, skoro nie
brał w tym udziału z ramienia rządu i nie był informowany przez szefa
BOR i jego zastępcę o tych przygotowaniach.

Minister, realizując swoje obowiązki poprzez urzędników ministerstwa,
nie ma instrumentów i kompetencji do wpływania na konkretne działania
ochronne podejmowane podczas indywidualnych wizyt – uznał prokurator
Hubert Podolak. Decyzja jest prawomocna.

Śledztwo w tej sprawie zostało już raz umorzone przez praską
prokuraturę. Było to 10 września ubiegłego roku. Decyzja ta była
przedmiotem zażalenia – złożyli je Marta Kaczyńska-Dubieniecka i
pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego mec. Piotr Pszczółkowski.

Prawnik powoływał się na przepisy polskiego prawa, w tym m.in. na
przepisy ustawy o Radzie Ministrów, która określa obowiązki i
kompetencje ministra spraw wewnętrznych, mówiące o tym, że to minister
kierujący okresowym działem administracji publicznej ustala w drodze
obwieszczenia wykaz jednostek organizacyjnych jemu podległych.

– Na podstawie tych przepisów wskazano, że jednostką podległą
ministrowi spraw wewnętrznych i administracji jest BOR. I że nadzór ze
strony MSWiA nie może ograniczać się tylko do działań nadzorczych w
stosunku do BOR, ale należy ten nadzór de facto sprawować – mówi
prawnik.

Pszczółkowski przywołał też ustawę o BOR, konkretnie art. 2 ust. 3,
mówiący o tym, że to minister spraw wewnętrznych i administracji
podejmuje decyzje w zakresie działań związanych z ochroną
konstytucyjnych organów państwa, w szczególności prezydenta RP.

W grudniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów zażalenie
uwzględnił i uchylił decyzję praskiej prokuratury. Sąd wskazywał wtedy,
że postępowanie dotyczące nadzoru nad BOR umorzono przedwcześnie, bez
wyjaśnienia całokształtu okoliczności sprawy.

W ocenie sądu, prokuratura nie przesłuchała w nim ówczesnych władz
MSWiA, a jedynie bazowała na zeznaniach złożonych w śledztwie
zakończonym oskarżeniem wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego.

Prokurator miał też wyjaśnić, czy rzeczywiście jest tak, że były szef
MSWiA Jerzy Miller nie miał odpowiednich kompetencji w związku z
przygotowywaniem przez BOR zagranicznych wizyt VIP-ów. W decyzji
uchylającej umorzenie wskazano też, że we wznowionym śledztwie na temat
zasad nadzoru nad BOR przesłuchani mają też zostać ministrowie z lat
2004-2010. Prokurator ma też zażądać ich decyzji, wytycznych i
instrukcji dotyczących działalności Biura – szczególnie ewentualnych
zarządzanych w nim kontroli i działań nadzorczych.

Wszystko to miało – uznał sąd – pozwolić na szeroką analizę prawną
zagadnienia nadzoru nad BOR. Dopiero wtedy – podkreślał sąd –
prokuratura będzie mogła zbadać, czy doszło do karalnego niedopełnienia
obowiązków i czy miało to charakter umyślny. Wskutek decyzji sądu
postępowanie automatycznie zaczęło się toczyć na nowo.

– Prokurator wykonał czynności, które sąd nakazał, i dokonał analizy
całego materiału dowodowego. Po takiej analizie uznał, że brak jest
znamion czynu zabronionego – deklaruje prok. Mazur.

3 czerwca br. praska prokuratura ponownie umorzyła śledztwo w sprawie
domniemanego niedopełnienia obowiązków i niewłaściwego nadzoru nad
Biurem Ochrony Rządu w 2010 r. w związku z przygotowaniem ochrony wizyt
zagranicznych przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera.

Jak informuje prokurator Mazur, wobec tego, że droga zażalenia
została wyczerpana, rodzinie Kaczyńskich przysługuje złożenie
subsydiarnego aktu oskarżenia – kieruje go nie prokurator, a osoba
prywatna. Na podjęcie decyzji rodzina Kaczyńskich ma miesiąc.

– Wiem, że jest taka możliwość, będzie to rozważane. Decyzja ta należy do mojego klienta – mówi mec. Pszczółkowski.

– Minister spraw wewnętrznych jest przełożonym wszystkich służb
mundurowych, także BOR. Jest to przełożony, który pełni rolę polityczną,
a jednocześnie odpowiada za realizację zadań poszczególnych służb.
Ponosi za to pełną odpowiedzialność. To, że prokuratura nie dopatrzyła
się na tym etapie znamion przestępstwa, to decyzja prokuratury. Ja
jestem innego zdania – komentuje płk rez. Andrzej Pawlikowski, były szef
BOR.

Anna Ambroziak

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/36254,ente-umorzenie.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

102. Czwarty motocyklowy rajd

Czwarty motocyklowy rajd funkcjonariuszy BOR do Smoleńska

Około 30 funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu wyruszyło w
czwartek rano z Warszawy na motocyklach do Smoleńska, gdzie uczczą
pamięć ofiar katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. W katastrofie
prezydenckiego samolotu zginęło m.in. dziewięcioro oficerów BOR.

Jest to już czwarta motocyklowa pielgrzymka funkcjonariuszy BOR do
Smoleńska. To duże wyzwanie dla jej uczestników, którzy pokonają prawie 2
tys. km w trzy dni. Na miejscu katastrofy funkcjonariusze BOR zapalą
znicze. Odprawiona zostanie Msza święta. Uczestnicy wyprawy odwiedzą też
groby polskich oficerów pomordowanych w 1940 roku przez NKWD w Katyniu.

Funkcjonariusze BOR wybrali taki sposób oddania hołdu swoich kolegów,
ponieważ wśród nich byli entuzjaści motocykli. Niektórzy uczestnicy
wyprawy wyruszając z Warszawy mieli na sobie koszulki z napisem
“Motocykliści w hołdzie kolegom. Smoleńsk 2010″. Tuż przed wyjazdem
przed pomnikiem poświęconym poległym na służbie funkcjonariuszom Biura
złożyli wieniec. Towarzyszył im szef BOR płk Krzysztof Klimek.

10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M lecący
z polską delegacją na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zginęło
96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką, a także dziewięcioro
oficerów BOR: płk Jarosław Florczak, mjr Dariusz Michałowski, kpt.
Paweł Janeczek, por. Piotr Nosek, ppor. Artur Francuz, ppor. Paweł
Krajewski, ppor. Jacek Surówka, ppor. Marek Uleryk i ppor. Agnieszka
Pogródka-Węcławek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

103. Sąd wypożyczył

Sąd wypożyczył akta

Czteromiesięczne wypożyczenie akt do prokuratury oraz obowiązki orzecznicze – to główne powody, dla których nie może rozpocząć się proces gen. Pawła Bielawnego, byłego wiceszefa BOR – dowiedział się „Nasz Dziennik”.

Na byłym zastępcy szefa Biura Ochrony Rządu ciążą oskarżenia o niedopełnienie obowiązków w związku z wizytami prezydenta i premiera w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. i poświadczenie nieprawdy. Jak ustalił „Nasz Dziennik”, Sąd Okręgowy w Warszawie, który akta sprawy otrzymał w październiku ubiegłego roku, wciąż nie wyznaczył terminu rozpoczęcia rozprawy.

– W sprawie XVIIIK 321/12 został wyznaczony sędzia referent, zaś termin rozprawy będzie wyznaczony zgodnie z kolejnością wpływu spraw do wydziału i referatu sędziego referenta oraz po zapoznaniu się przez sędziego referenta z całością materiału dowodowego. Akta sprawy liczą ponad 120 tomów – informuje Agnieszka Domańska, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Co ciekawe, sędzia referent przez cztery miesiące nie mógł pracować nad sprawą, bo akta w okresie od 8 lutego do 6 czerwca br. zostały wypożyczone do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. – W mojej ocenie zarówno obszerność materiału dowodowego, jak i bieżące obowiązki orzecznicze sędziego referenta w Wydziale XVIII Karnym – sędzia orzeka w pełnym wymiarze sesji –uzasadniają brak terminu rozprawy – dodaje Domańska.

W ocenie mec. Bartosza Kownackiego, pełnomocnika kilku rodzin poszkodowanych w katastrofie samolotu Tu-154M, z punktu widzenia realiów polskiego sądownictwa, brak terminu rozpoczęcia rozprawy byłego wiceszefa BOR specjalnie nie dziwi.

– Niewątpliwie mamy tu do czynienia ze sprawą szczególnej wagi społecznej i oczywiście lepiej byłoby, aby ona już weszła na wokandę. Aczkolwiek z doświadczenia mogę powiedzieć, że pół roku oczekiwania przy tak dużej sprawie nie jest jakimś odwlekaniem –ocenia pełnomocnik.

Jego zdaniem, na problem trzeba spojrzeć szerzej, z perspektywy funkcjonowania polskich sądów, w których większe sprawy czekają na wyznaczenie pierwszego terminu nawet dwa lata. Jest to związane z ilością spraw, jakie prowadzą referenci, jak i tych, z którymi muszą się zapoznać.

Kownacki wskazuje jednak, że wypożyczenie akt do prokuratury nie było jedynym rozwiązaniem. Można było wykonać poświadczone kopie akt lub prokurator mógł się zapoznawać z materiałami w sądzie.

Przypomnijmy. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga akt oskarżenia przeciwko Bielawnemu skierowała do sądu jeszcze w czerwcu ubiegłego roku. Bielawny został oskarżony o niedopełnienie od 18 marca do 10 kwietnia 2010r. obowiązków „związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych, podejmowanych przez Biuro (…), co skutkowało znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, to jest zapewnienia ochrony Prezydentowi RP i Prezesowi Rady Ministrów”.

Drugi zarzut dotyczy poświadczenia 30marca 2010 roku nieprawdy w pismach skierowanych do ambasadora w Moskwie i dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ poprzez wskazanie, że „IreneuszF. jest funkcjonariuszem BOR i będzie pełnił zabezpieczenie prasowe wizyty Prezesa Rady Ministrów planowanej na dzień 7kwietnia 2010 r. w Federacji Rosyjskiej, co było niezgodne z prawdą i doprowadziło do wystawienia noty dyplomatycznej, skutkującej wydaniem Ireneuszowi F. wizy pobytowej w Federacji Rosyjskiej”.

Generał w śledztwie nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Bielawnego miał sądzić Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, jednak z uwagi na zawiłość Sąd Apelacyjny w Warszawie zgodził się na przekazanie sprawy do sądu wyższej instancji. Decyzja zapadła 2 października 2012 roku, a akta zostały przekazane do Sądu Okręgowego w Warszawie.

Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/42787,sad-wypozyczyl-akta.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

104. Co ukrywa szef MSW?

avatar użytkownika Maryla

105. Były wiceszef BOR: Ochrona



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

106. MSW o incydencie w Łucku: Nie



MSW o incydencie w Łucku: Nie zostały zastosowane właściwe procedury. Polecą głowy w BOR?

We wtorek MSW wydało oświadczenie, w którym informuje, że już rozpoczęło
się postępowanie wyjaśniające w Biurze Ochrony Rządu. "Sprawdzane są
przede wszystkim obowiązujące procedury. Analiza incydentu wskazuje
również, że mogły zawieść także profilaktyczne działania ochronne leżące
w kompetencji służb ukraińskich będących gospodarzem wizyty. Biuro
Ochrony Rządu i MSW nie zbagatelizują tego incydentu i wyciągną z niego
wnioski na przyszłość" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie
resortu.


Jarosław
Kaczyński: "W każdym normalnym kraju BOR zostałby rozwiązany po
Smoleńsku”. Incydent w Łucku kolejnym dowodem rozkładu państwa

„Rządy takiej formacji jak PO muszą prowadzić do rozkładu państwa,
bo ta formacja jest po prostu taka, jaka jest - nie ma zdolności do
rządzenia. Zdolność do rządzenia to jest coś, co obejmuje kompetencje,
pewien typ kultury. Ta formacja takich zdolności nie ma.”

Premier nie ma zastrzeżeń do BOR-u

Tusk ocenił, że zarówno on sam, jak i Komorowski, dążąc do kontaktów z ludźmi, nie ułatwiają życia BOR.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

107. Dlaczego były szef BOR, gen.

Dlaczego były szef BOR, gen. Janicki jest "nietykalny"?

"Nawet pozostając zupełnie bierny, musiał zebrać całą szafę obyczajowych haków na rządzących".

"Gen.
Janicki nawet pozostając zupełnie bierny, musiał zebrać całą szafę
obyczajowych haków na rządzących". Tajemnica nietykalności byłego szefa
BOR

Gen. Janicki, który rzez pięć lat rządził BOR, od lutego jest w
dyspozycji szefa BOR – nie pracuje, ale co miesiąc otrzymuje pełne
wynagrodzenie.

200 tysięcy na drogę

Równowartość 18 pensji otrzyma gen. Marian Janicki z
chwilą odejścia z BOR – ustalił „Nasz Dziennik”. Bajońską odprawę
odliczają już księgowi

Rychłe odejście szefa Biura Ochrony Rządu to gorący temat na
Podchorążych. Funkcjonariusze Biura, z którymi rozmawiał „Nasz
Dziennik”, twierdzą, że miękkie lądowanie Marianowi Janickiemu
przygotowuje rzecznik rządu Paweł Graś. Według naszych informacji, dla
generała szykowana jest posada w jednej z państwowych spółek
energetycznych.

Janicki zwleka z dymisją, żeby nabyć pełne uprawnienia emerytalne. W
tym roku mija 25 lat jego służby i spokojnie może liczyć na emeryturę. I
to nie małą. Janicki będzie dostawał prawie 10 tys. złotych brutto. Co
więcej, zgodnie z ustawą o BOR przysługuje mu odprawa – równowartość 18
pensji. Teraz jako generał dywizji na stanowisku szefa BOR zarabia ok.
14 tys. zł brutto miesięcznie. Równowartość półtorarocznej pensji to 252
tys. brutto. W przypadku niewykorzystanego urlopu licznik pójdzie w
górę.

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/20635.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

108. Co ukrywa MSW? Prokuratura

Co ukrywa MSW?

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumencie firmowanym przez Jacka Cichockiego

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie
poświadczenia nieprawdy w dokumencie firmowanym przez byłego szefa MSW
Jacka Cichockiego.

Sprawa dotyczy okoliczności związanych z zapytaniem poselskim o
nienadanie statusu „head” rządowym lotom z kwietnia 2010 r. do
Smoleńska.

Szef BOR gen. Marian Janicki nie nadał statusu „head” rządowym lotom z
kwietnia 2010 r. do Smoleńska – potwierdza Prokuratura Okręgowa
Warszawa-Praga.

Prokuratura zaznacza jednak, że śledztwo w zakresie odpowiedzialności
BOR zostało już zakończone aktem oskarżenia wobec wiceszefa BOR oraz
przesłaniem pisma w sprawie nieprawidłowości do MSW.

Śledczy uznali takie działanie gen. Janickiego za zaniedbanie i nie
znaleźli podstaw do postawienia byłemu szefowi BOR zarzutów. Skierowano
jedynie tzw. sygnalizację dotyczącą ustalonych przez śledczych
nieprawidłowości w związku z organizacją lotów rządowych w kwietniu 2010
roku.

– Zawarliśmy takie uwagi w sygnalizacji skierowanej w 2012 r. do
ministra spraw wewnętrznych i otrzymaliśmy stosowne wyjaśnienia pana
ministra w zakresie tej sygnalizacji – mówi prok. Paweł Nowak, zastępca
prokuratora okręgowego. Zaznacza, że minister Jacek Cichocki, ówczesny
szef MSW, nie odniósł się konkretnie do kwestii nadawania statusu
„head”. – To była odpowiedź ogólna dotycząca całości sygnalizacji –
dodaje prokurator.

Zgodnie z przepisami rozporządzenia ministra infrastruktury z
listopada 2008 r. obowiązek nadawania statusu „head” lotom z
najważniejszymi osobami w państwie spoczywa na kierownictwie BOR. Jednak
według prokuratury, „inne przesłanki” wskazywały na to, że te loty
faktycznie mają taki status, mimo braku dopełnienia formalności,
ponieważ według rozporządzenia każdy lot głowy państwa w oficjalnej
delegacji jest lotem „head”.

Parlamentarzyści opozycji próbowali od wielu miesięcy dowiedzieć się w
MSW, jaka jest odpowiedzialność Janickiego w kwestii braku nadania
przez niego tego statusu. Ale resort dawał wymijające odpowiedzi.
Dlatego poseł Maks Kraczkowski (PiS), który pytał o to MSW, skierował
zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

– Otrzymaliśmy takie zawiadomienie i teraz jesteśmy na etapie jego
analizy – informuje prokurator. – Ono dotyczy poświadczenia nieprawdy w
dokumencie skierowanym do posła przez ministra spraw wewnętrznych –
dodaje Nowak, zaznaczając, że nie dotyczy ono działalności ówczesnego
szefa BOR.

Nowak podkreśla, że kwestia odpowiedzialności funkcjonariuszy BOR
została zakończona poprzez skierowanie do sądu aktu oskarżenia wobec
wiceszefa BOR.

– W przypadku tego śledztwa, w którym sąd uwzględnił zażalenie
pełnomocników i uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania
przygotowawczego, jego meritum stanowiły nieprawidłowości w organizacji
dwóch wizyt z 7 i 10 kwietnia 2010 r. do Katynia innych organów niż BOR –
podkreśla prokurator Nowak.

Chodzi o ewentualne niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie
uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych Kancelarii
Prezydenta, premiera, MSZ, MON i polskiej ambasady w Moskwie.
Prokuratura umorzyła to śledztwo 30 czerwca 2012 r. „z braku cech
przestępstwa”, ponieważ zabrakło „godzenia w dobro powszechne i dobro
instytucji państwowych”. W marcu br. sąd nakazał wznowienie śledztwa,
zwracając uwagę, że prokuratura „całkowicie pominęła działanie na szkodę
interesu prywatnego” i dopuszczenie do udziału w postępowaniu
wszystkich pokrzywdzonych.

– Nakazując kontynuację postępowania, sąd polecił przyznać status
pokrzywdzonych wszystkim uczestnikom oficjalnych delegacji i osobom im
towarzyszącym, którzy w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 r. korzystali z
transportu lotniczego – stwierdziła w niedawnym komunikacie Renata
Mazur, rzecznik prasowy prokuratury Warszawa-Praga.

Wszystkim pokrzywdzonym przysługuje prawo do składania wniosków
dowodowych oraz wglądu w akta postępowania. – Te czynności nadal trwają –
informuje Nowak.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

109. Kto chroni byłego szefa BOR?

http://www.rp.pl/artykul/90217,1037812-Kto-chroni-bylego-szefa-BOR-.html

Rozgrywki służb

Odpowiedź ministra Sienkiewicza całkowicie mija się z prawdą. Zdementowała ją w rozmowie z „Rz" wskazana prokuratura.

– Szef BOR nie nadał statusu HEAD lotom lecącym do Smoleńska z rządową i państwową delegacją 7 i 10 kwietnia, co było zaniedbaniem. Już rok temu skierowaliśmy do ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego wystąpienie, w którym o tym informowaliśmy – mówi „Rz" prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która badała sprawę odpowiedzialności funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. – Uznaliśmy, że było to zaniedbanie niekwalifikujące się na zarzuty, bo z innych przesłanek niezbicie wynikało, że loty były lotami HEAD. Paragraf 19 ust. 1 rozporządzenia mówi, że każdy lot głowy państwa w oficjalnej delegacji jest lotem HEAD – dodaje prokurator i podkreśla, że to do szefa MSW, któremu podlega BOR, należało wyciągnięcie wniosków i ewentualnych konsekwencji, np. przez wszczęcie postępowania wyjaśniającego lub dyscyplinarnego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

110. Stanisław Żaryn Gen.

"Majewski zamykając usta żołnierzom, którzy chcieli bronić gen.
pilota Andrzeja Błasika po tragedii smoleńskiej (mówiła o tym Ewa Błasik
w tygodniku "wSieci"), zdaje się zapewnił sobie szanse na najważniejsze
stanowiska w kraju".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

111. Szef SKW wystawił polskiego funkcjonariusza Rosjanom

Gen. Janusz Nosek, były szef SKW, ujawnił rosyjskim służbom tajne informacje, naraził podległego mu funkcjonariusza na dekonspirację oraz nie dopełnił obowiązków przy zabezpieczaniu lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Kilka dni temu prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Zawiadomienie do prokuratury złożył w lipcu br. poseł PiS-u Tomasz Kaczmarek, członek parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza.

– Uzyskałem informacje, które wskazywały na złamanie prawa i ujawnienie tajnych danych obcym służbom przez gen. Janusza Noska oraz podległych mu funkcjonariuszy. W związku z tym skierowałem zawiadomienie do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. To, że prokuratura wszczęła śledztwo, potwierdza, że mogło dojść do złamania prawa – powiedział nam Tomasz Kaczmarek.

Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Bada ona niedopełnienie obowiązków przez gen. Noska oraz podległych mu funkcjonariuszy w okresie od grudnia 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. w Warszawie i Smoleńsku w związku z przygotowaniem i brakiem zapewnienia ochrony kontrwywiadowczej samolotu Tu-154M, jego załogi, prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz członków delegacji udających się do Katynia. Prokuratura sprawdza również, dlaczego kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego doprowadziło do dekonspiracji Tomasza S., funkcjonariusza SKW, który na miejsce katastrofy został wysłany bez dokumentów legalizacyjnych, o czym pisała „Gazeta Polska".

http://www.kresy.pl/wydarzenia,wojskowosc?zobacz%2Fszef-skw-wystawil-pol...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

112. Skandaliczna dekonspiracja

Skandaliczna
dekonspiracja kontrwywiadu wojskowego. Szpieg wysłany pod własnym
nazwiskiem do Smoleńska został przejęty przez Rosjan i zamknięty w
szopie

To nie pierwsza skandaliczna wpadka kontrwywiadu wojskowego. Dwa
lata temu cały świat poznał adresy tajnych placówek SKW. Na swoich
stronach internetowych zamieściła ona ogłoszenia o przetargach na
ochronę obiektów podając dokładne adresy.

Pomysłowość rozregulowanych służb kontrwywiadu wojskowego nie
zna granic. Do Smoleńska wysłano oficera pod własnym nazwiskiem. Jego
zadaniem było badanie z ukrycia miejsca tragedii. Do misji jednak nie
doszło, gdyż tuż po lądowaniu w Smoleńsku został zatrzymany przez Rosjan
i zamknięty na kilka dni w szopie - podaje "Panorama".

Zdaniem byłego agenta ABW wystawienie Tomasza S. pod nazwiskiem było jawną dekonspiracją.

To osoba, która przez wiele lat pracowała na odcinku
wschodnim pod zmienionymi danymi wyłapywała szpiegów działających na
terenie Polski. Wysłanie z oficjalną delegacją tej osoby do Smoleńska
było ewidentnym zdekonspirowaniem

- mówi "Panoramie" były agent, obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek.

Nie wiadomo czy rosyjskie służby przesłuchiwały Tomasza S., ale jak
twierdzi Tomasz Kaczmarek, w dwa dni można z człowieka wyciągnąć wiele
informacji.

Prokuratura Okręgowa przyznaje, że prowadzi w tej sprawie dochodzenie.

Prokurator zwrócił się do służb kontrwywiadu wojskowego o nadesłanie materiałów odnoszących się do tych działań

- mówi Renata Mazur rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

To nie pierwsza wpadka kontrwywiadu wojskowego. Dwa lata temu cały
świat poznał adresy tajnych placówek SKW. Na swoich stronach
internetowych zamieściła ona ogłoszenia o przetargach na ochronę
obiektów podając dokładne adresy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

113. Gra na

Gra na przedawnienie?
http://www.naszdziennik.pl/wp/65976,gra-na-przedawnienie.html
Wciąż nie ma wyznaczonego terminu rozpoczęcia procesu byłego wiceszefa BOR, mimo że akt oskarżenia wpłynął do sądu półtora roku temu

Zenon Baranowski

– Nie został dotychczas wyznaczony termin rozprawy w tej sprawie – informuje „Nasz Dziennik” sędzia Agnieszka Domańska, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie. – Termin rozprawy zostanie wyznaczony po zapoznaniu się sędziego referenta z aktami sprawy i w zależności od wolnych terminów sesyjnych – dodaje.

Problem w tym, że z taką sytuacją mamy do czynienia od wielu miesięcy. Podobne wyjaśnienia służby prasowe sądu przedstawiały jeszcze w październiku ubiegłego roku.

Były wiceszef BOR Paweł Bielawny to jedyny, na razie, oskarżony w sprawie związanej z katastrofą smoleńską. Akt oskarżenia wobec niego wpłynął w czerwcu 2012 roku.

– To jest kompromitacja polskich sądów, to pokazuje, jak one nieprawidłowo funkcjonują i potrzebna jest tutaj zasadnicza zmiana – uważa mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar tragedii smoleńskiej. – Jest tutaj próba zagrania na przedawnienie tej sprawy, na jej zapomnienie, na doprowadzenie do sytuacji, w której emocje związane z tą sprawą będą dużo mniejsze. Co to za tłumaczenie, żeby do tak prostej sprawy należało się tak długo zapoznawać z aktami? To nie jest kilkusettomowa sprawa, brak dobrej woli sądu – ocenia prawnik.

– Ministerstwo nie może interweniować w kwestii wyznaczenia terminu rozprawy – podkreśla rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości Patrycja Loose. – Prezes sądu apelacyjnego nadzoruje działalność sądu okręgowego, tam należałoby interweniować – dodaje.

Pierwotnie Bielawny miał być sądzony przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa. Jednak zasłaniając się zawiłością sprawy, zwrócił się on do sądu apelacyjnego o przekazanie sprawy do wyższej instancji. Decyzja o tym zapadła w październiku 2012 roku. Poza tym akta zostały wypożyczone od lutego do czerwca 2013 r. do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Na byłym wiceszefie BOR ciążą dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy niedopełnienia od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r. obowiązków „związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych podejmowanych przez Biuro (…), co skutkowało znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, to jest zapewnienia ochrony Prezydentowi RP i Prezesowi Rady Ministrów”. Natomiast drugi zarzut odnosi się do poświadczenia 30 marca 2010 r. nieprawdy w pismach skierowanych do ambasadora w Moskwie i dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ poprzez wskazanie, że „Ireneusz F. jest funkcjonariuszem BOR i będzie pełnił zabezpieczenie prasowe wizyty Prezesa Rady Ministrów planowanej na dzień 7 kwietnia 2010 r. w Federacji Rosyjskiej, co było niezgodne z prawdą i doprowadziło do wystawienia noty dyploma- tycznej, skutkującej wydaniem Ireneuszowi F. wizy pobytowej w Federacji Rosyjskiej”. Generał nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

114. Stanisław ŻarynJanicki

Stanisław Żaryn
Janicki
najważniejszych ludzi w państwie potraktował jak śmieci. Dziś sam robi w
śmieciach. Jednak to i tak dla niego zbyt dużo...

Dla ludzi obecnej władzy zawsze znajdzie się jakaś posada.
Kompetencje, dokonania, a nawet afery i blamaże schodzą na dalszy plan,
gdy trzeba coś dać „swojemu”. Nawet tak skompromitowany człowiek, jak gen. Marian Janicki może liczyć na politycznych przyjaciół.

Jak informuje „Gazeta Polska” po odejściu z BOR-u generał nie musiał martwić się o przyszłość.
Trafił pod skrzydła swojego kolegi, Pawła Grasia, byłego rzecznika
rządu. Dwóch skompromitowanych sprawą smoleńską urzędników zapewne czuło
solidarność między sobą. I dlatego Janicki mógł mieć pewność, że ktoś
zatroszczy o przyszłość byłego szefa BOR.

Generał miał ponoć trafić nawet do Orlenu, gdzie jego
dyspozycyjność i brak jakichkolwiek kompetencji zapewne byłaby
najbardziej przydatna dla ludzi rozdających karty w grze o rynek paliwowy.
Ostatecznie skończyło się na mniej eksponowanej firmie.
Janicki został członkiem rady nadzorczej gdowskich zakładów
komunalnych, spółki założonej niecały miesiąc temu w samorządzie
rządzonym przez Platformę Obywatelską.

Jak widać, ludzie PO, gdy trzeba sobie coś załatwić, są szybcy, skrupulatni i skuteczni. Szkoda,
że tej skuteczności zabrakło Janickiemu, gdy brał udział w
organizowaniu wylotu rządowego tupolewa do Smoleńska 10 kwietnia 2010.
Gdyby kierowany przez niego BOR oraz on sam pracował jak należy, być
może Polska wyglądałaby obecnie zupełnie inaczej.

Można powiedzieć, że Janickiego jednak dopadła przeszłość. Potraktował on najważniejszych ludzi w Polsce, jak śmieci. Dziś sam będzie się śmieciami zajmował. Jednak
znając jego dokonania i kompetencje sprawa wywozu śmieci i tak wydaje
się dla niego zbyt odpowiedzialnym zadaniem. Po tej klasie kompromitacji
można się zajmować już tylko działaniem na własny rachunek.

Takim osobom jak Janicki nikt normalny nie powinien powierzyć choćby kwitu z parkometru. Ten pan brać na siebie odpowiedzialności nie powinien. To zbyt niebezpieczne...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

115. dwu kolegów z .."boiska"

Janicki ,Graś a ja bym dodała trzeciego ...ARAB skiego

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

116. i trzeci - resortowy obywatel w koloratce

Cóż
za duet, ależ się oni muszą znać na chemii! Ks. Sowa zasiada w radzie
nadzorczej z gen. Janickim. Spółka obraca artykułami chemicznymi...

Przyznać trzeba, że przewodniczący rady nadzorczej Krakchemii ma
ciekawe towarzystwo, choć nie wykluczamy, iż za obecnością księdza Sowy i
generała Janickiego w zarządzie spółki przemawia jakiś zmyślny plan
biznesowy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

117. Wojciech

Wojciech Reszczyński
Maskirowka.
"Czy chodzi o przyszłe wybory, o uwiarygodnienie się przed
społeczeństwem, o ucieczkę przed odpowiedzialnością za Smoleńsk?"

Kiedy trzy lata temu opublikowano raport MAK o katastrofie
smoleńskiej, premier Donald Tusk szusował na nartach. Jednym z
polityków, który wówczas zaatakował PiS za krytykę rosyjskiego raportu,
był doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz. Ten
sam, który ogłosił:

Nie ma takiej ofiary, której nie warto złożyć, aby spotkać się z Putinem.

Profesor Nałęcz oskarżył PiS o „odgrywanie głównej roli w rosyjskim
scenariuszu”, przekonany, jakoby to „Moskwa poszczuła PiS na polski
rząd”. Dla Nałęcza i „Wyborczej” Jarosław Kaczyński i jego partia stali
się rzecznikiem interesów Putina w Polsce. Ta niedorzeczność najlepiej
oddaje ogrom dezinformacji i manipulacji w Polsce po 10 kwietnia 2010
roku.

Po katastrofie smoleńskiej BBN prezydenta Bronisława Komorowskiego opracowało „Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa
Narodowego” (SPBN). Stwierdza się w nim między innymi, że dla Europy i
Polski to Rosja jest „istotnym gwarantem bezpieczeństwa”, a „rola NATO
powinna być drugorzędna”, gdyż NATO w świadomości Rosjan „jest wrogim
blokiem wojskowym zagrażającym ZSRR, a potem Rosji”. W tym samym czasie
szef BBN gen. Stanisław Koziej uzgodnił z przewodniczącym Rady
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołajem Patruszewem „regularne
polsko-rosyjskie konsultacje w kwestiach bezpieczeństwa”. Patruszew to przyjaciel Władimira Putina, z którym pracował jeszcze w leningradzkim KGB, oskarżony przez Jurija Felsztyńskiego i Olega Pribyłowskiego, autorów książki
„Korporacja zabójców”, o wysadzenie w powietrze budynków mieszkalnych w
kilku miastach Rosji, co dało pretekst do kolejnej wojny w Czeczenii.

Równocześnie
premier Donald Tusk konsekwentnie odrzucał możliwość uczynienia
śledztwa smoleńskiego międzynarodowym, przestrzegając przy tym Polaków
przed nieufnością względem Rosjan i apelując o niepogarszanie
polsko-rosyjskich stosunków. Raport MAK, którym kieruje de facto Putin,
Tusk uznał za prawdziwy, zapowiadając wniesienie do niego jedynie
technicznych poprawek. W międzyczasie do Warszawy zawitał minister spraw
zagranicznych Siergiej Ławrow, aby zapoczątkować nową tradycję spotkań
szefa MSZ Rosji z polskimi ambasadorami. Prezydent zaś zadbał o pomnik
bolszewików w Ossowie, odznaczył rosyjskich strażaków, ochroniarzy i lekarzy
ze Smoleńska, uczelnie polskie zaczęły nawiązywać współpracę z
rosyjskimi, w końcu na szkolenia do Moskwy pojechała nawet delegacja
Państwowej Komisji Wyborczej. A w Zielonej Górze odezwał się festiwal
piosenki rosyjskiej itd., itd.

Dziś, po niemal czterech latach od katastrofy, mogliśmy zobaczyć prezydenta na tle amerykańskiego myśliwca F-16, jak głosi, że

„członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim było kamieniem milowym na drodze ku bezpieczeństwu Polski”.

Prezydent zaapelował o „wspólny wysiłek na rzecz (…) dalszej
modernizacji polskich Sił Zbrojnych”. Premier zaś po zajęciu Krymu przez
Rosjan aktywnie mobilizuje europejską opinię publiczną do sankcji wobec
Rosji, wizytuje jednostki wojskowe, zapowiada kolejną reorganizację
tajnych służb i przyspieszenie wydobywania gazu z łupków. Ostro
polemizuje z oskarżaniem przez Rosję nowych władz w Kijowie o faszyzm.

A
powracając do idiotycznego komentarza prezydenckiego doradcy, można
powiedzieć, że dziś już nie tylko PiS, ale premier Tusk i prezydent
Komorowski „grają główną rolę w rosyjskim scenariuszu”. I czy NATO
przestało już odgrywać „drugorzędną rolę”? A co z Putinem, któremu, jak
zapewniał Donald Tusk, „można wierzyć”? A może jest tak, że Polska to,
jak gdzieniegdzie mówiono, gdy wstępowała do NATO, rosyjski koń
trojański?

Jak wytłumaczyć tak gwałtowną zmianę postaw
establishmentu III RP po wydarzeniach na Ukrainie? Czy chodzi o przyszłe
wybory, o uwiarygodnienie się przed społeczeństwem, o ucieczkę przed
odpowiedzialnością za Smoleńsk i za naiwne zaufanie państwu, którego
przywódcę wolny świat przyrównuje dziś do Hitlera? A może to tylko
zwykła „maskirowka".


"Dokładnie 15 lat temu podpisaliśmy dokumenty akcesyjne do NATO"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

118. Prezydent Komorowski dziękuję

Prezydent Komorowski dziękuję BOR za ochronę. Niestety, poprzedni prezydent podziękować nie może…

fot. PAP/Jacek Turczyk

fot. PAP/Jacek Turczyk

Służba funkcjonariuszy BOR wymaga profesjonalizmu, lojalności i zdolności do daleko idącego poświęcenia - mówił podczas święta formacji prezydent Bronisław Komorowski. Szef BOR Krzysztof Klimek podziękował funkcjonariuszom za ciężką pracę i odpowiedzialność.

BOR obchodzi
90-lecie swojego powstania. Obchody zainaugurowała msza i uroczystość
złożenia kwiatów pod obeliskiem upamiętniającym funkcjonariuszy, którzy
zginęli na służbie; główne uroczystości odbyły się w czwartek w
Pałacu na Wyspie w Łazienkach
Królewskich. Uczestniczyli w nich m.in. prezydent Bronisław Komorowski,
marszałek Sejmu Ewa Kopacz, b. prezydent Lech Wałęsa, minister spraw
wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, szefowie
poszczególnych służb i kombatanci.

W czasie obchodów kilkudziesięciu funkcjonariuszy BOR złożyło uroczyste ślubowanie i w ten sposób rozpoczęło służbę w formacji.

Polacy nie są szczególnie zawzięci, jeśli chodzi o podejście do
władzy, ale nie może być władza uzbrojona jedynie w siłę perswazji.
Dzisiaj ochrona państwa, ochrona jego autorytetu, jego bezpieczeństwa to
także ochrona najważniejszych instytucji, najważniejszych osób w
państwie. Wymaga nie tylko krasomówczych zdolności, ale też głębokiego
profesjonalizmu, doskonałej organizacji, głębokiej lojalności i
zdolności do daleko idącego poświęcenia

— mówił Komorowski.

Prezydent podziękował funkcjonariuszom BOR „za niełatwą służbę, profesjonalizm i to, że chronią nie tylko władzę państwa polskiego, ale też państwo polskie”.

Nie służy się sobie, służy się rzeczom wielkim, a rzeczą wielką jest Polska

— powiedział.

Także szef BOR podziękował funkcjonariuszom za ich profesjonalizm, konsekwencję w ochronie vip-ów, trud, ciężką pracę i odpowiedzialność.

Dzisiaj chcę powiedzieć wszystkim funkcjonariuszom BOR, by pamiętając o naszych korzeniach, dorobku i zebranych przez prawie wiek doświadczeniach, byli otwarci na nowe wyzwania przyszłości. W obliczu narastającej fali
przemocy oraz globalizacji zagrożeń musimy mieć świadomość, że z każdym
rokiem ojczyzna potrzebuje nas coraz bardziej. Dlatego nie możemy sobie
pozwolić na chwilę wytchnienia, odpoczynku czy zwolnienia tempa

— mówił Klimek.

Dodał, że BOR od 90 lat z pełną determinacją neutralizuje zagrożenia.

Jest to wyścig, w którym musimy być szybsi, skuteczniejsi, przewidywać i zostawiać potencjalne ryzyko daleko w tyle

— powiedział.

Wcześniej w Belwederze prezydent wręczył Klimkowi nominację na stopień generalski.

Klimek jest zawodowo związany z BOR od 1985 r. Na czele Biura stanął w marcu 2013 r. Wcześniej był m.in. szefem ochrony premiera Donalda Tuska i zastępcą szefa BOR. Skończył Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie i Wyższą Szkołę Informatyki, Zarządzania i Administracji.

Tuż przed uroczystościami w Łazienkach Królewskich odbył się historyczny przejazd kolumny BOR, złożonej z pojazdów, które na przestrzeni lat wykorzystywane był przez funkcjonariuszy Biura.

12 czerwca 1924 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych powołał brygadę ochronną, która miała zapewnić bezpieczeństwo prezydentowi Polski. Był to efekt m.in. zamachu na Gabriela Narutowicza.
Formacja działała na podstawie „Instrukcji o prowadzeniu służby
ochronnej”, wydanej 29 lipca 1924 r. Dokument uwzględniał cztery stopnie
zabezpieczenia stosowane wobec głowy państwa, prezydentów obcych
mocarstw i wybitnych dygnitarzy polskich. 22 sierpnia 1944 r. powołano
Wydział Ochrony Rządu do wykonywania zadań ochronnych wobec nowego
rządu, a w grudniu 1956 r. Biuro Ochrony Rządu - samodzielną jednostkę
podporządkowaną bezpośrednio Ministrowi Spraw Wewnętrznych.

Do głównych zadań BOR
należy ochrona osób i obiektów ważnych ze względu na dobro i interes
państwa. Do tych osób należą: prezydent, marszałek Sejmu, marszałek
Senatu, prezes Rady Ministrów, wiceprezes Rady Ministrów, minister spraw
wewnętrznych oraz minister spraw zagranicznych, a także byli prezydenci
Polski, przedstawiciele delegacji państw obcych, przebywające na
terytorium Polski i inne osoby „ważne ze względu na dobro państwa”.

Do jednych z najgłośniejszych akcji BOR w ostatnich miesiącach należało zabezpieczenie wizyty zagranicznych delegacji w Warszawie w związku z obchodami 25-lecia wolności, czyli wyborów w 1989 r. Wśród vip-ów był prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.

Liczba funkcjonariuszy, którzy służą w BOR, nie jest ujawniana. Wiadomo, że 8 proc. z nich to kobiety. One także biorą udział w ochronie vip-ów.

http://wpolityce.pl/polityka/200391-prezydent-komorowski-dziekuje-bor-za...

"BOR to poświęcenie i profesjonalizm"

Służba funkcjonariuszy BOR wymaga głębokiego profesjonalizmu,
lojalności i zdolności do daleko idącego poświęcenia - mówił w czwartek
podczas święta Biura Ochrony Rządu prezydent Bronisław Komorowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

119. Wiceszef BOR oskarżony

Wiceszef BOR oskarżony o niedopełnienie obowiązków ws. Smoleńska
Jak informuje
Radio ZET, można spodziewać się interwencji ministra sprawiedliwości ws.
byłego wiceszefa BOR oskarżonego w śledztwie dotyczącym lotów
do Smoleńska.
Paweł B. został oskarżony o niedopełnienie obowiązków podczas przygotowań do lotów 7 i 10 kwietnia 2010 roku.


Minister powiedział Radiu ZET, że oficjalnie zwróci się do prezesa Sądu
Apelacyjnego w Warszwie o wyjaśnienia. - Ten proces już dawno powinien
się rozpocząć. To jest naturalne - twierdzi Marek Biernacki.Dlaczego sąd tak zwleka z rozpoczeciem procesu? W odpowiedzi na pytania
Radia ZET biuro prasowe Sądu Okręgowego odpisało, że sędzia, któremu
przypadła ta spraw,a ma "dużo innej pracy, którą musi wykonać najpierw".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

120. Fałszowano zalecenia BOR-u?

Fałszowano zalecenia BOR-u?

„W MSZ pod rządami Radosława Sikorskiego dochodziło do fałszerstw
zaleceń BOR-u ws. organizacji lotu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego do
Smoleńska” – powiedział poseł Antoni Macierewicz.

Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn
katastrofy stwierdził, że takie czyny o znamionach przestępczych ujawnia
dokumentacja prokuratorska. Miało dochodzić do sytuacji, w których BOR
wysyłało do służb ochrony rosyjskiej pismo za pośrednictwem MSZ, i
to pismo z MSZ wychodziło w innym kształcie.

„W sposób oczywisty mamy do czynienia z fałszowaniem dokumentów na
szkodę prezydenta i całej polskiej delegacji; zagrażając ich
bezpieczeństwu” – mówi poseł Antoni Macierewicz.

- Znajdują się dowody wskazujące na to, że BOR zwracał się za
pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych do służb ochrony
Federacji Rosyjskiej z żądaniem, żeby został udostępniony samochód
pancerny. Tymczasem z MSW do Federacji Rosyjskiej były przysyłane pisma
mówiące tylko i wyłącznie o zwyczajnym samochodzie. Podobnie rzecz
przedstawiła się ws. strzelców wyborowych. Z Biura Ochrony Rządu
wychodziło pismo mówiące, że snajperzy mają być rozstawieni na drodze ze
Smoleńska do Katynia. Tymczasem z MSW do Federacji Rosyjskiej
wychodziło pismo mówiące tylko o obserwatorach, a nie o strzelcach
wyborowych, czy snajperach
– mówi poseł Antoni Macierewicz.

Poseł dodał, że prokuratura nie ustaliła kto jest fizycznie
odpowiedzialny z fałszowanie dokumentów. Co więcej nie uznała zamiany
pism, które wychodziły z BOR, a potem inne z MSZ za przestępstwo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lancelot

121. Maryla

"..Komorowski awansował szefa BOR za "perfekcyjnie przygotowaną wizytę 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku"

A czyż nie widać , że była przygotowana "perfekcyjnie" ??? NIKT NIE PRZEŻYŁ !! A to, że fałszowali tylko potwierdza "perfekcję" ,) Pzdr

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika Maryla

122. BOR traci kontrolę

BOR traci kontrolę

Żandarmeria Wojskowa zastąpiła Biuro Ochrony Rządu przy kontrolach na wojskowym lotnisku Warszawa-Okęcie.

Żołnierze Żandarmerii Wojskowej zajmują się m.in. sprawdzaniem
pirotechniczno-radiologicznym osób, urządzeń, bagaży, sprzętu i
pojazdów. Ich działania mają zapobiegać np. wniesieniu do budynku
przedmiotów mogących stwarzać zagrożenie. Zadaniem żandarmów jest także
nadzorowanie przestrzegania dyscypliny wojskowej i porządku przez
żołnierzy oraz cywilów przebywających na terenie wojskowego Okęcia.

„Kontrola bezpieczeństwa w terminalu Wojskowego Portu Lotniczego w
przypadku rejsów cywilnymi statkami powietrznymi przeprowadzana jest
zgodnie z postanowieniami art. 186 b ust. 1 ustawy Prawo Lotnicze,
natomiast w przypadku rejsów wojskowymi statkami powietrznymi kontroli
takiej dokonują żołnierze Żandarmerii Wojskowej. W przypadku podróży
osób objętych ochroną Biura Ochrony Rządu kontrolę bezpieczeństwa
nadzorują funkcjonariusze BOR. Zmiany systemu bezpieczeństwa zostały
wprowadzone w wyniku Decyzji nr 277 MON z dnia 7 października 2013 roku w
sprawie wsparcia przez Żandarmerię Wojskową ochrony lotnisk wojskowych
oraz ujednolicenia form i metod stosowanych przez Biuro Ochrony Rządu” –
tłumaczy BOR.

Były to uzgodnienia pomiędzy nami a BOR, które są właściwie
efektem dłuższych negocjacji i tak naprawdę racjonalizacji, ponieważ z
tego portu lotniczego w większości korzystają żołnierze
– przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ppłk Paweł Durka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej.

Ustalenia te dotyczą zarówno tzw. VIP wojskowych, którzy wylatują z
Okęcia samolotami rządowymi w różne podróże służbowe, jak również samych
załóg tych samolotów, które odbywają loty szkoleniowe czy treningowe.

To są żołnierze i oni też korzystają z tego wojskowego portu
lotniczego. Czyli biorąc pod uwagę, że większość pasażerów podlega
naszej jurysdykcji, bardziej racjonalne było, żeby kontrolą tych
pasażerów zajmowała się Żandarmeria Wojskowa
– stwierdził rzecznik.

Durka zapewnia, że jeśli z wojskowego Okęcia wylatywać będzie osoba
ochraniana przez BOR, jak np. premier Ewa Kopacz, za każdym razem
Żandarmeria Wojskowa będzie „na bieżąco czynić ustalenia robocze z BOR”.
W zależności od tego, kto wylatuje z VIP, kontrolę będzie przeprowadzać
żandarmeria razem z Biurem Ochrony Rządu lub samo Biuro. Żandarmeria
Wojskowa ma kontrolować sama osoby, które podlegają jej jurysdykcji. –
Według mojej oceny, jest to dobre posunięcie. Już od paru miesięcy –
mówiąc o głębokiej reformie w Biurze Ochrony Rządu – zwracam uwagę na
fakt, że BOR powinno schodzić z niektórych zadań i przekazywać je m.in.
właśnie Żandarmerii Wojskowej. Mam tu głównie na myśli niektóre obiekty i
posterunki zewnętrzne – komentuje płk rez. Andrzej Pawlikowski, były
szef BOR. Według niego, to jednak BOR powinno nadzorować działania
Żandarmerii Wojskowej. – Wcześniej ŻW wspierała działania BOR, gdy były
realizowane zabezpieczenia VIP z MON czy zagranicznych VIP związanych z
MON lub też jakichś innych większych operacji. Dlatego ta współpraca z
żandarmerią nie jest obca BOR – dodaje. Pawlikowski zaznacza jednak, że
funkcjonariusze BOR nie mogą opuścić tzw. strefy zerowej, czyli
zabezpieczeń obiektów ważnych ze względu na bezpieczeństwo państwa, jak
Kancelaria Prezydenta, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i tym podobne.

Odpowiednik BOR

Z rezerwą do zmian na Okęciu podchodzi mjr rez. Robert Terela, były
funkcjonariusz BOR, pirotechnik-specjalista. – Nie uważam, żeby to było
właściwe. Nie znam szczegółów, ale mam dziwne wrażenie, że jest to
stworzenie nowych forów współdziałania, które raczej nie zdadzą w
przyszłości egzaminów – mówi Terela. W jego ocenie, funkcjonariusze BOR
mają większą od żandarmów wojskowych praktykę w rozpoznaniu
pirotechniczno-radiologicznym i lepsze warunki sprzętowe.

Nie wiem, czy żandarmeria ma psy przeszkolone do zadań
pirotechnicznych, gdy pełniłem służbę w BOR, nie zauważyłem, by
posługiwali się nimi. Zawsze też w kompetencjach BOR było sprawdzanie
samolotów rządowych. Rozumiem, że Żandarmeria Wojskowa współpracowała z
BOR w zakresie wylotów wojskowych, ale ciekawi mnie chociażby to, jaką
żandarmi mają praktykę na urządzeniach RTG
– zastanawia się pirotechnik.

Podpułkownik Paweł Durka odpowiada, że odpowiednikiem BOR w
strukturze Żandarmerii Wojskowej jest oddział specjalny ŻW w Warszawie.
Są w nim żołnierze przygotowani zarówno do realizacji zadań AT
(antyterrorystycznych), jak i do realizacji zadań ochronnych. Rzecznik
ŻW zapewnia, że funkcjonariusze dysponują psami służbowymi służącymi do
wykrywania materiałów wybuchowych i narkotyków.

O tym, że przejmujemy kontrolę na lotnisku, wiedzieliśmy już
odpowiednio wcześniej. Ponad miesiąc trwał proces szkolenia. Na początku
kontrole realizowane były wspólnie z funkcjonariuszami BOR. Dziś w
zasadzie jesteśmy w pełni przygotowani do tego, by sami realizować te
zadania i korzystać ze specjalistycznego sprzętu
– ocenia ppłk Durka.

Dopytywany, czy Żandarmeria Wojskowa może w przyszłości przejąć
kontrolę również nad sprawdzaniem lotnisk zagranicznych, z których
korzystają VIP, rzecznik mówi, że to są decyzje o charakterze
politycznym, ale nie sądzi, by w zapadły w najbliższym czasie.

Na warszawskim Okęciu zlokalizowana jest 1. Baza Lotnictwa
Transportowego utworzona w miejsce rozformowanego po katastrofie
smoleńskiej 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Ma ona na
wyposażeniu śmigłowce W-3 Sokół oraz Mi-8 przeznaczone dla VIP. Z
lotniska korzystają także inne wojskowe maszyny. Na wojskowym Okęciu
odbywa się ponadto m.in. odprawa dwóch samolotów Embraer czarterowanych
od PLL LOT, którymi realizowany jest transport ważnych osób na większe
odległości.

Służbę ochronną w wojskowym terminalu żandarmi pełnią od miesiąca.
Jest to możliwe w oparciu o rozporządzenia dotyczące funkcjonowania ŻW,
jej współdziałania z BOR oraz rozkazu Komendanta Głównego ŻW dotyczącego
wsparcia ochrony lotnisk wojskowych. Za zabezpieczenie odlotów i
przylotów odpowiadają żandarmi z mazowieckiego oddziału ŻW oraz oddziału
specjalnego ŻW w Warszawie. Żołnierze współdziałają z policją, Strażą
Graniczną, urzędem celnym, a także m.in. z Biurem Ochrony Rządu,
Centralnym Ośrodkiem Analizy Skażeń, Centrum Reagowania
Epidemiologicznego Sił Zbrojnych, Państwową Agencją Atomistyki, Służbą
Ochrony Lotniska oraz pogotowiem ratunkowym i gazowym.

Andrzej Pawlikowski zaznacza, że chociaż przejęcie kontroli na Okęciu
przez ŻW stanowi efekt wewnętrznych porozumień między ŻW i BOR, MSW i
MON, to nie ma nic wspólnego z próbą wdrożenia reform wewnątrz struktur
BOR po katastrofie smoleńskiej. – W wakacje zapowiadane były chociażby
kwestie związane z przeprowadzeniem szkoleń dla VIP wraz z
funkcjonariuszami BOR, czego od początku byłem zwolennikiem. Choć jest
to szalenie ważne, by każdy VIP wiedział, jakie są procedury przy
ewentualnym zagrożeniu dla jego zdrowia czy życia i jak powinien się
wówczas zachowywać, wciąż takich szkoleń u nas nie ma – kwituje
Pawlikowski.

Piotr Czartoryski-Sziler/Nasz Dziennik

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

123. Pierwszy proces ws.

Pierwszy proces ws. katastrofy smoleńskiej

Dziś rozpocznie się pierwszy proces w sprawie katastrofy
smoleńskiej. Na ławie oskarżonych zasiądzie gen. Paweł Bielawny, były
wiceszef Biura Ochrony Rządu.

To będzie posiedzenie organizacyjne przed rozpoczęciem właściwego procesu.

Dziś poznamy terminy najbliższych rozpraw. Proces ma ruszyć jeszcze w
tym roku; ma być niejawny. Były wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny jest
oskarżony o niedopełnienie obowiązków przy przygotowaniu wizyt premiera
Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu – w kwietniu
2010 roku. Co skutkowało znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych
najważniejszych osób w państwie. Przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego w
Katyniu BOR nie sprawdził stanu bezpieczeństwa lotniska w Smoleńsku,
nie było ono także zabezpieczane przez polskich funkcjonariuszy. Ten lot
zakończył się katastrofą w której zginęło 96 osób; w tym prezydent Lech
Kaczyński.

Drugi zarzut stawiany przez prokuraturę gen. Pawłowi Bielawnemu to
poświadczenie 30 marca 2010 r. nieprawdy w pismach skierowanych do
ambasadora w Moskwie i dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ.

Poszkodowanymi w tym procesie są m.in Jarosław Kaczyński i Marta Kaczyńska. Gen. Paweł Bielawny nie przyznaje się do winy.

Sąd Okręgowy w Warszawie zaczął tzw. posiedzenie organizacyjne przed rozpoczęciem procesu byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego za nieprawidłowości w przygotowywaniu wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r. Proces ma ruszyć jeszcze w tym roku; ma być niejawny.

Posiedzenia organizacyjne przed rozpoczęciem właściwego procesu dotyczą spraw technicznych, takich jak zaplanowanie rozpraw; ustalenie, których świadków trzeba wezwać na rozprawy, czy ustanowienie oskarżycieli posiłkowych. W posiedzeniu sądu uczestniczy m.in. pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. Są także osoby, które chcą być oskarżycielami posiłkowymi, m.in. przedstawiciele rodzin Krzysztofa Putry, Aleksandry Natalli-Świat; jest ich w sumie dziewięcioro.

Stawił się też sam Bielawny; nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy.

Bielawny (zgodził się na podawanie nazwiska) jest oskarżony przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga o niedopełnienie obowiązków i poświadczenie nieprawdy. Nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień; po przedstawieniu zarzutów w lutym 2012 r. został zdymisjonowany ze stanowiska wiceszefa BOR przez ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego. Bielawny jest przekonany, że sąd oczyści go z zarzutów

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

124. Śledztwo ws. Smoleńska. Gen.

Śledztwo ws. Smoleńska. Gen. Bielawny nie przyznał się do winy
Gen. Paweł
Bielawny, były wiceszef Biura Ochrony Rządu nie przyznał się do winy
w sprawie nieprawidłowości jakie miały mieć miejsce podczas ochrony
wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w 2010 r. w Smoleńsku.
Tylko część aktu oskarżenia wobec gen. Bielawnego została udostępniona.

Z aktu oskarżenia wynika, że BOR działał "nieporadnie"  i lekceważył
wiele procedur. Na miejscu nie pojawił się dowódca, który miałby
koordynować pracę funkcjonariuszy BOR czy nie było rekonesansu
na lotnisku Siewiernyj. Według biegłych, BOR źle dostosował "stany
zagrożenia" obydwu wizyt, poprzez ich zaniżenie.
Usłyszeliście państwo uzasadnienie w części jawnej aktu oskarżenia.
Myślę, że podzielacie państwo opinię, że prezydent Kaczyński praktycznie
nie był chroniony. A rolą państwa i mediów jest odpowiedzieć
na pytanie: jak to się mogło stać? - mówił mecenas Pszczółkowski,
pełnomocnik oskarżyciela w tej sprawie, czyli Jarosława Kaczyńskiego.


Gen. Paweł Bielawny zobowiązał się, że będzie składał wyjaśnienia
i odpowiadał na pytania sądu. Zastrzegł jednak, że nie będzie odpowiadał
na pytania strony przeciwnej, czyli oskarżyciela publicznego
i oskarżycieli posiłkowych.

Kolejna sprawa odbędzie się 8 grudnia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

125. Dziury w ochronie

Dziury w ochronie

Paweł Bielawny świadomie podjął decyzję o zaniechaniu działań zmierzających do rekonesansu lotniska Siewiernyj


zdjęcie

Na takie ustalenie biegłych powołał się prokurator w
akcie oskarżenia odczytanym podczas pierwszego dnia procesu byłego
wiceszefa Biura Ochrony Rządu.

Prokurator Józef Gacek odczytał zaledwie kilkanaście stron
odtajnionego aktu oskarżenia liczącego prawie trzysta stron. Zawierały
one wnioski z opinii biegłych, którzy dokonali oceny działań generała
Bielawnego odnośnie do organizacji wizyt prezydenta i premiera w Rosji w
kwietniu 2010 roku.

– Biegli stwierdzili, że sposób planowania organizacji i realizacji
działań ochronnych BOR w ramach wizyty zagranicznej prezydenta i
premiera był niezgodny z zasadami i pragmatyką obowiązującymi wówczas w
BOR. Stwierdzone w tym zakresie istotne uchybienia miały istotny wpływ
na bezpieczeństwo prezydenta i premiera – podkreślił śledczy z
Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Biegli wskazali szereg elementów w przygotowaniu wizyty, gdzie
popełniono zaniedbania. – Grupa rekonesansowa w Smoleńsku działała w
sposób spontaniczny, bez opracowanego wcześniej planu – uznał
prokurator. Przytaczając wnioski biegłych, stwierdził, że nie rozpoznano
lotniska Siewiernyj, a z racji, że funkcjonariusze nie mieli
wyznaczonych konkretnych zadań, żaden z nich nie poczuwał się do tego.

– Sytuacja taka spowodowała również zbyt pobieżne rozpoznanie
pozostałych miejsc czasowego pobytu i uzyskanie informacji
nieprecyzyjnych o sposobie ich zabezpieczenia przez gospodarza – dodał
Gacek.

– Brak planu rekonesansu skutkował nierozpoznaniem miejsca czasowego pobytu, jakim było lotnisko – stwierdził prokurator.

– Lotnisko Siewiernyj było lotniskiem zamkniętym dla stałego ruchu
lotniczego, dlatego tym bardziej było konieczne rozpoznanie takich
elementów jak m.in. pas startowy, jego długość, stan jego nawierzchni,
roślinność w jego rejonie, m.in. wysokość drzew, możliwość dostania się
na pas startowy nierozpoznanych obiektów, osób, pojazdów mogących
zagrozić bezpieczeństwu lądowania, kołowania do miejsca bazowania –
podkreślił oskarżyciel.

Z odczytanej opinii wynika, że gen. Paweł Bielawny odpowiada m.in. za
brak sprawdzenia tras przejazdu prezydenta, brak wiedzy o lotniskach
zapasowych i brak należytej łączności z samolotem.

Biegli zwrócili uwagę, iż prezydent Lech Kaczyński był „niepopularny w
Rosji” z racji głoszonych przez niego poglądów i m.in. z tego powodu
BOR powinno uznać stopień zagrożenia jego wizyty za „wysoki”, a nie za
„średni”.

Były wiceszef BOR nie przyznał się wczoraj do stawianych mu zarzutów.

– Usłyszeliście państwo opinię biegłych, z której wynika, że
prezydent Lech Kaczyński praktycznie chroniony nie był – powiedział do
dziennikarzy po rozprawie mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik
Jarosława Kaczyńskiego. – Rolą państwa, rolą mediów jest odpowiedzenie
na pytanie, jak to się mogło stać – dodał.

– Zapytajcie państwo prokuratora, czy przy takiej masie uchybień,
jaką odczytano, czy rzeczywiście ta ława oskarżonych jest wystarczająco
długa – zaznaczył adwokat.

Na byłym wiceszefie BOR ciążą dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy
niedopełnienia od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r. obowiązków „związanych
z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych podejmowanych
przez Biuro […], co skutkowało znacznym obniżeniem bezpieczeństwa
ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, to jest
zapewnienia ochrony Prezydentowi RP i Prezesowi Rady Ministrów”.

Natomiast drugi zarzut odnosi się do poświadczenia 30 marca 2010 r.
nieprawdy w pismach skierowanych do ambasadora w Moskwie i dyrektora
protokołu dyplomatycznego MSZ poprzez wskazanie, że „Ireneusz F. jest
funkcjonariuszem BOR i będzie pełnił zabezpieczenie prasowe wizyty
Prezesa Rady Ministrów planowanej na dzień 7 kwietnia 2010 r. w
Federacji Rosyjskiej, co było niezgodne z prawdą i doprowadziło do
wystawienia noty dyplomatycznej, skutkującej wydaniem Ireneuszowi F.
wizy pobytowej w Federacji Rosyjskiej”. Generał Paweł Bielawny nie
przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień przed prokuratorem.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

126. Kontroler

Kontroler uniewinniony

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uniewinnił kontrolera lotów w sprawie katastrofy samolotu CASA


zdjęcie

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie
prawomocnie uniewinnił kontrolera lotów por. Adama B. oskarżonego w
związku z katastrofą samolotu CASA w 2008 r. w Mirosławcu. Prokuratura,
która zarzucała B. niedopełnienie obowiązków, chciała ponownego procesu.

Sędzia ppłk Robert Gmyz w ustnym uzasadnieniu wyroku
zwrócił uwagę, że nie ma przepisów, które by zobowiązywały kontrolera
ruchu lotniczego do wymuszenia na załodze obowiązku podawania wysokości.

W marcu wojskowy sąd garnizonowy uznał, że kontroler nie jest winien
niedopełnienia obowiązków. Zdaniem prokuratury, B. nie egzekwował swych
powinności wobec załogi samolotu, m.in. co do kontrolowania ruchu
samolotu na ścieżce zniżania. Sąd uznał, że nie ma na to dowodów.

Prokuratura w apelacji wnosiła o uchylenie wyroku i zwrot sprawy do
ponownego rozpatrzenia. Obrona chciała utrzymania uniewinnienia.

W ubiegły czwartek, gdy sąd rozpatrywał odwołanie, prokurator
podnosił, że wyrok uniewinniający jest obarczony zarówno uchybieniami
proceduralnymi, jak i błędami w ustaleniach faktycznych. Podkreślił, że
nie można skontrolować toku myślenia sądu garnizonowego, ponieważ w
uzasadnieniu nie wyjaśniono m.in., które zeznania zostały wzięte pod
uwagę, a które nie. Z kolei obrona zwracała m.in. uwagę, że oskarżonemu
zarzucono umyślne niedopełnienie obowiązków, podczas gdy w żadnym
wypadku w przypadku B. nie można mówić o winie umyślnej.

Oskarżając kontrolera, prokuratura zarazem uznała, że nie przyczynił
się on bezpośrednio do katastrofy. Po stronie załogi stwierdzono bowiem
błędy w sztuce pilotażu, brak synchronizacji wysokościomierzy,
nieobserwowanie przyrządów. Efektem było doprowadzenie do przechylenia i
pochylenia samolotu, utraty siły nośnej i katastrofy.

W marcu 2011 r. prokuratura rosyjska prowadząca śledztwo w sprawie
katastrofy smoleńskiej zwróciła się do Polski o przekazanie prawomocnego
orzeczenia kończącego postępowanie karne w sprawie CASY. W 2013 r.
Naczelna Prokuratura Wojskowa podawała, że tego wniosku strony
rosyjskiej nie zrealizowano, bo proces wciąż trwał w sądzie pierwszej
instancji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

127. Smoleńskie klęski Seremeta

Smoleńskie klęski Seremeta


Prokurator generalny Andrzej Seremet uparcie ściga innego słynnego
prokuratora. Za jego krytyczne wypowiedzi o działaniach śledczych
w Smoleńsku.

Andrzej Seremet od dwóch lat próbuje przycisnąć do muru byłego zastępcę
prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika. Stawia go przed sądem
dyscyplinarnym, odwołuje się i wciąż ponosi klęski. Na dodatek Seremet
wykorzystuje przywileje przysługujące mu jako prokuratorowi generalnemu.
I robi to w wątpliwy sposób. W przyszłym tygodniu sprawa oprze się
o Sąd Najwyższy. O co dokładnie chodzi? Ponad dwa lata temu będący już w stanie spoczynku prokurator Kazimierz
Olejnik skrytykował kolegów po fachu za działania tuż po katastrofie
smoleńskiej. Po tym jak na jaw wyszła zamiana ciał niektórych ofiar,
Olejnik wytykał zaniedbania: „Nie mam cienia wątpliwości, że przy
sekcjach ciał ofiar powinni być polscy prokuratorzy. Oględziny i sekcja
to wręcz kanon pracy”.

Gdy prokuratorzy winą za błędy przy
identyfikacjach obciążyli bliskich ofiar, Olejnik stanął po stronie
rodzin: – To prokurator wydaje pozwolenie na wydanie zwłok, do niego,
a nie do rodzin, należała decyzja o otwarciu trumien. Seremet zareagował
natychmiast. Rzecznik dyscypliny Prokuratury Generalnej podał Olejnika
do prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego.

Na pierwszej stronie
wniosku jest adnotacja Seremeta, że zatwierdza tę sprawę. W pierwszej
instancji Olejnik wygrał na całej linii, ale Seremet nie odpuścił.
Rzecznik dyscypliny odwołał się do drugiej instancji. Tam sprawa również
zakończyła się klęską prokuratora generalnego i wygraną Olejnika.
To nie koniec. Prokuratorski rzecznik dyscypliny miał 30 dni na złożenie
kasacji do Sądu Najwyższego. Nie zrobił tego. Wykorzystany został
trzymiesięczny termin kasacji, który przysługuje Seremetowi jako
prokuratorowi generalnemu.

Sprawa będzie miała swój finał
w najbliższy piątek 12 grudnia w Sądzie Najwyższym. Skąd ta zapiekłość?
Prawnik obserwujący tę sprawę: – Seremet jest pamiętliwy. Z trudem znosi
krytykę. Pachnie to też brzydką próbą dyscyplinowania środowiska
prokuratorskiego. Co na to Olejnik? – Jestem dobrej myśli. Mam nadzieję,
że nie będę jedynym prokuratorem pociągniętym do odpowiedzialności
za sprawę Smoleńska. A kwestia prokuratorskich zaniedbań niebawem się
przedawni – mówi Olejnik
i dodaje: – Ja się nie upiłem w restauracji
i nie robiłem burd, by stawiać mnie przed sądami dyscyplinarnymi.
Z żadnej z ocen się nie wycofuję. W tej sprawie chodzi o wolność słowa
i merytoryczną dyskusję.

Gen. Bielawny złoży wyjaśnienia przed sądem

Były wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny będzie dziś składał
wyjaśnienia przed sądem. Jest on oskarżony o nieprawidłowości przy
ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r.

Ta część procesu przed Sądem Okręgowym w Warszawie, jest niejawna.
Tajne też będą zeznania wielu świadków. W tym trybie 8 stycznia 2015 r.
ma zeznawać były szef BOR gen. Marian Janicki.  Pierwsza jawna rozprawa
ma się odbyć 14 stycznia.

Podstawą oskarżenia były ustalenia dwóch biegłych, według których
m.in. sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z
zasadami i pragmatyką BOR.

Mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego,
zwraca uwagę, że tajność procesu uniemożliwia komentowanie sprawy.

- Z uwagi na fakt, iż szereg zeznań w tej sprawie jest objętych klauzulą poufności
zgodnie z przepisami prawa – czynności w tym zakresie będą toczyły się z
tzw. wyłączeniem jawności. Nie będzie udziału opinii publicznej. Nie
będzie możliwości komentowania treści wyjaśnień dla opinii publicznej
przez stronę tego postępowania. Dlatego w tym zakresie niczego więcej
nie mogę powiedzieć. Przypominam tylko, że podczas tej rozprawy, na
której ujawniono jawną część aktu oskarżenia, odebrano też od generała
Pawła Bielawnego oświadczenie w zakresie tego, jaki jest jego stosunek
do przedstawionych mu zarzutów. Generał Paweł Bielawny stwierdził, że
nie przyznaje się do owych zarzutów –
powiedział mec. Piotr Pszczółkowski.

Gen. Bielawny, który jest dotąd jedynym oskarżonym ws. katastrofy, nie przyznaje się do zarzutów. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Przypomnijmy, że po katastrofie smoleńskiej Bielawny został
awansowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na stopień generała
brygady BOR. W kwietniu 2012 r. stał się doradcą wojewody małopolskiego
Jerzego Millera, byłego szefa rządowej komisji badającej katastrofę
samolotu Tu-154M.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

128. Honor w służbie PO. Janicki nie chce słyszeć o 10/04

Fot. Tvpparlament.pl

Fot. Tvpparlament.pl

W sądzie trwa proces gen. Pawła Bielawnego, byłego wiceszefa BOR, który odpowiada za błędy i zaniedbania przed wylotem polskiej delegacji do Smoleńska.
Z aktu oskarżenia wynika jasno, że śp. Lech Kaczyński został pozbawiony
przynależnej mu ochrony BORu. Proces jest tajny, więc o zeznaniach
Bielawnego wiadomo niewiele. Wiadomo za to, że ława oskarżonych w tej
sprawie jest za krótka.

Trudno dziś zrozumieć, dlaczego obok Bielawnego na ławie oskarżonych nie siedzi również szef BOR gen. Marian Janicki. On wciąż może liczyć na ochronę władz. Po odejściu z Biura zajął się karierą w zakładach komunalnych. O procesie i odpowiedzialności za zaniedbania BORu nie zamierza mówić.

Dla gen. Janickiego nie ma tematu.

Nie mam żadnej opinii na ten temat, nie wypowiadam się na ten temat. Sprawa jest w sądzie i tyle

— rzuca w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janicki, wskazując, że proces dotyczący tragedii smoleńskiej go nie interesuje.

Pytany, czy nie sądzi, że w tym procesie chodzi również o jego błędy i odpowiedzialność szybko zakończył rozmowę, mówiąc:

Nie czuję, by tu chodziło o moją odpowiedzialność.
Absolutnie. A czyja to będzie odpowiedzialność, czy to jest
odpowiedzialność, czy nie to stwierdzi niezawisły sąd. Dziękuję bardzo.

Jak widać honor dla Mariana Janickiego wciąż niewiele znaczy. On
czuje się czysty i lśniący. Wszak po sprawie smoleńskiej otrzymał wręcz
awans. Do dziś lśni światłem odbitym od skompromitowanej władzy i partii. Honor Janicki oddał na usługi PO.

saż

http://wpolityce.pl/polityka/225223-honor-w-sluzbie-po-janicki-nie-chce-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

129. Przesłuchanie ws. katastrofy

Przesłuchanie ws. katastrofy smoleńskiej

Dziś odbędzie się kolejna niejawna rozprawa w procesie
byłego wiceszefa Biura Ochrony Rządu generała Pawła Bielawnego,
oskarżonego o nieprawidłowości przy ochronie wizyt w Smoleńsku w
kwietniu 2010 roku. Zeznawać będzie były szef BOR Marian Janicki.

Z uwagi na ochronę tajnych procedur BOR, zeznanie byłego szefa Biura
Ochrony Rządu generała Mariana Janickiego będzie tajne. Podstawą
oskarżenia generała Pawła Bielawnego były ustalenia dwóch biegłych,
według których między innymi sposób organizacji i realizacji działań
ochronnych był niezgodny z zasadami i pragmatyką BOR.

Po katastrofie smoleńskiej Bielawny został awansowany przez
prezydenta Bronisława Komorowskiego na stopień generała brygady BOR. W
kwietniu 2012 roku stał się doradcą wojewody małopolskiego Jerzego
Millera, byłego szefa rządowej komisji badającej katastrofę samolotu
Tu-154M. Generał Bielawny, który jest dotąd jedynym oskarżonym w
sprawie  katastrofy, nie przyznaje się do zarzutów. Grozi mu do 5 lat
więzienia.

Tymczasem prokuratura generalna wysłała do Federacji Rosyjskiej
wniosek o przesłuchanie lekarzy, którzy tworzyli dokumentację medyczną
ofiar katastrofy. Jak informuje Nasz Dziennik, przesłuchanych ma zostać
25 rosyjskich biegłych. To oni 11 kwietnia 2010 roku wykonali sekcję 29
ofiar.

Prokuratura ma za zadanie sprawdzenie sposobu przeprowadzania sekcji
zwłok, podziału obowiązków czy weryfikację sposobu prowadzenie
dokumentacji medycznej. Przesłuchanie ma wyjaśnić w jaki sposób doszło
do niezgodności przekazanych przez Rosjan danych z tymi rzeczywistymi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

130. gen. Marian Janicki oskarża

Wojciech Czuchnowski

08.01.2015

"Mimo tak wielkiej ofiary nie udało się ochronić osób, za których życie i zdrowie BOR był odpowiedzialny"- pisze b. szef BOR gen. Marian Janicki i oskarża prokuraturę o "udział w nagonce na BOR"
Janicki, który kierował Biurem Ochrony Rządu w dniu katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r., zeznawał dziś na procesie wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego. Warszawska prokuratura okręgowa zarzuca Bielawnemu niedopełnienie obowiązków podczas przygotowania wizyt premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 r. Bielawny został oskarżony, chociaż uchybienia, których dopatrzyli się śledczy, nie miały wpływu na katastrofę. Generałowi zarzuca się m.in., że oficerowie BOR nie czekali na lotnisku na samolot z polską delegacją lecącą do Katynia i że nie wyznaczył ludzi, którzy mieli pilnować maszyny, gdy czekała na lotnisku. BOR argumentuje, że obsługa lotniskowa zawsze była zadaniem strony przyjmującej - w tym wypadku Rosjan. Janicki w oświadczeniu..

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17225326,Ostre_oswiadczenie_bylego_szefa_BOR_...



fot. wPolityce.pl

fot. wPolityce.pl

Ponad cztery godziny trwało czwartkowe, niejawne przesłuchanie b. szefa BOR gen. Mariana Janickiego, który jest świadkiem w procesie b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, oskarżonego o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r.

Sprawa toczyła się w specjalnie zabezpieczonej sali Sądu Okręgowego w Warszawie. Ani Janicki, ani Bielawny, ani żaden z uczestników procesu nie udzielał informacji o rozprawie. Prawo zabrania „publicznego rozpowszechniania” wiadomości z niejawnego procesu. Za takie przestępstwo Kodeks karny przewiduje do dwóch lat więzienia.

Z uwagi na ochronę tajnych procedur BOR
tajne będą zeznania także innych świadków. Sąd wyznaczył terminy
rozpraw do 26 marca - większość będzie niejawna. Pierwsza jawna
rozprawa ma się odbyć 14 stycznia.

Proces ruszył pod koniec listopada. Ani Bielawny, ani jego
adwokat nie wypowiadali się dla prasy. Wiadomo, że gen. Bielawny jako
oskarżony nie przyznał się do postawionych mu zarzutów, za które
grozi do pięciu lat więzienia. Zapowiadał wcześniej, że będzie
odpowiadał tylko na pytania sądu i swego
obrońcy, a nie na pytania oskarżenia.

B. wiceszef BOR
jest oskarżony o niedopełnienie, od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r.,
obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań
ochronnych Biura. Według Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga:

Skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów oraz interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej oraz urząd prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska.

Drugi zarzut to poświadczenie nieprawdy w dokumentacji, że fotograf współpracujący z BOR
jest funkcjonariuszem Biura w delegacji do Smoleńska. Podstawą
oskarżenia były ustalenia dwóch biegłych, według których m.in. sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z zasadami i pragmatyką BOR. Prokuratura odtajniła ich wnioski.
Według nich Bielawny odpowiada m.in. za „świadome odstąpienie” od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku; nieobecność BOR na nim oraz niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta. Biegli ocenili, że BOR
powinien był uznać stopień zagrożenia wizyty L. Kaczyńskiego za
„wysoki”, a nie tylko za „średni” (co do wizyty D. Tuska biegli uznali,
że stopień taki powinien być określony jako
„średni”, a nie jako „niski”).

Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest Jarosław Kaczyński.
Reprezentuje go mec. Piotr Pszczółkowski, który po poprzedniej
rozprawie komentował, że z opinii biegłych wynika, iż L. Kaczyński „praktycznie chroniony nie był”. Dodawał, że ława oskarżonych powinna „przy takiej masie uchybień” objąć więcej osób.

W śledztwie Bielawny nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Po przedstawieniu zarzutów w lutym 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki zdymisjonował go ze stanowiska wiceszefa BOR.
Akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu w czerwcu 2012 r.
Jesienią 2012 r. sprawę przeniesiono z sądu rejonowego do okręgowego ze
względu na jej „szczególną wagę i zawiłość”.

Sprawę Bielawnego wyłączono ze śledztwa dotyczącego organizacji
lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych.
Prokuratura prawomocnie je ostatnio umorzyła, bo oceniła, że choć były
nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie wystarczają one do
postawienia zarzutów. Główne śledztwo w sprawie katastrofy
smoleńskiej - przedłużone ostatnio do kwietnia 2015 r. - prowadzi
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Oto fragmenty oświadczenia generała Mariana Janickiego, byłego szef Biura Ochrony Rządu.

Zamiast merytorycznej dyskusji nad tym, co zrobić, by Smoleńsk nigdy
się nie powtórzył, rozpoczęło się szukanie winnych wśród tych, którzy
ocaleli. Było to - i jest do dzisiaj - całkowicie zdominowane przez
politykę. Tragedię smoleńską wykorzystuje się do ataków na ówczesny
rząd za prawdziwe i wymyślone zaniedbania oraz do promowania polityków,
którzy budują na niej własną karierę. Robią to kosztem prawdy i kosztem pamięci tych 96 osób, które zginęły 10 kwietnia

— czytamy w oświadczeniu.

Najsmutniejsze w tym są dla mnie ataki na Biuro Ochrony Rządu. W
większości z nich nie ma śladu dobrej woli i zrozumienia dla
obowiązujących w Biurze procedur, takich samych zarówno przed
katastrofą, jak i po niej. Krytycy BOR głusi są na fakty i dokumenty, z których jasno wynika, że zabezpieczenie tej wizyty spełniało wszystkie obowiązujące naszą formację normy

— dodaje Janicki.

Więcej - jestem w stanie udowodnić, że delegacja, na której czele 10
kwietnia 2010 r. stał prezydent Lech Kaczyński, należała do najlepiej
przygotowanych tego typu zadań ochronnych w ostatnich latach

— twierdzi Janicki.

Postawienie w stan oskarżenia mojego zastępcy gen. Pawła Bielawnego oceniam jako akt skrajnie złej woli ze strony urzędu prokuratorskiego i element nagonki na BOR

broni Bielawnego Janicki.

BOR nie ma
sobie nic do zarzucenia. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Ale
powtórzę: czasem nawet najlepsze i najbardziej ofiarne
wykonywanie obowiązków nie wystarczy

— twierdzi były szef BOR.

tk/PAP/wyborcza.pl

Niejawne zeznania b. szefa BOR na procesie gen. Bielawnego

Ponad cztery godziny trwało czwartkowe, niejawne
przesłuchanie b. szefa BOR gen. Mariana Janickiego, który jest świadkiem
w procesie b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, oskarżonego o
nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r.

Sprawa toczyła się w specjalnie zabezpieczonej sali Sądu Okręgowego w
Warszawie. Ani Janicki, ani Bielawny, ani żaden z uczestników procesu
nie udzielał informacji o rozprawie. Prawo zabrania “publicznego
rozpowszechniania” wiadomości z niejawnego procesu. Za takie
przestępstwo Kodeks karny przewiduje do dwóch lat więzienia.

Z uwagi na ochronę tajnych procedur BOR tajne będą zeznania także
innych świadków. Sąd wyznaczył terminy rozpraw do 26 marca – większość
będzie niejawna. Pierwsza jawna rozprawa ma się odbyć 14 stycznia.

Proces ruszył pod koniec listopada. Ani Bielawny, ani jego adwokat
nie wypowiadali się dla prasy. Wiadomo, że gen. Bielawny jako oskarżony
nie przyznał się do postawionych mu zarzutów, za które grozi do pięciu
lat więzienia. Zapowiadał wcześniej, że będzie odpowiadał tylko na
pytania sądu i swego obrońcy, a nie na pytania oskarżenia.

B. wiceszef BOR jest oskarżony o niedopełnienie, od 18 marca do 10
kwietnia 2010 r., obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i
realizacją zadań ochronnych Biura. Według Prokuratury Okręgowej
Warszawa-Praga “skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa
ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, tj.
zapewnienia ochrony prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów oraz
interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta RP Lecha
Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej oraz urząd prezesa Rady
Ministrów Donalda Tuska”.

Drugi zarzut to poświadczenie nieprawdy w dokumentacji, że fotograf
współpracujący z BOR jest funkcjonariuszem Biura w delegacji do
Smoleńska.

Podstawą oskarżenia były ustalenia dwóch biegłych, według których
m.in. sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z
zasadami i pragmatyką BOR. Prokuratura odtajniła ich wnioski. Według
nich Bielawny odpowiada m.in. za “świadome odstąpienie” od rozpoznania
przez BOR lotniska w Smoleńsku; nieobecność BOR na nim oraz
niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta. Biegli ocenili, że BOR
powinien był uznać stopień zagrożenia wizyty L. Kaczyńskiego za
“wysoki”, a nie tylko za “średni” (co do wizyty D. Tuska biegli uznali,
że stopień taki powinien być określony jako “średni”, a nie jako
“niski”).

Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest Jarosław Kaczyński.
Reprezentuje go mec. Piotr Pszczółkowski, który po poprzedniej rozprawie
komentował, że z opinii biegłych wynika, iż L. Kaczyński “praktycznie
chroniony nie był”. Dodawał, że ława oskarżonych powinna “przy takiej
masie uchybień” objąć więcej osób.

W śledztwie Bielawny nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania
wyjaśnień. Po przedstawieniu zarzutów w lutym 2012 r. ówczesny szef MSW
Jacek Cichocki zdymisjonował go ze stanowiska wiceszefa BOR. Akt
oskarżenia prokuratura skierowała do sądu w czerwcu 2012 r. Jesienią
2012 r. sprawę przeniesiono z sądu rejonowego do okręgowego ze względu
na jej “szczególną wagę i zawiłość”.

Sprawę Bielawnego wyłączono ze śledztwa dotyczącego organizacji lotów
do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych.
Prokuratura prawomocnie je ostatnio umorzyła, bo oceniła, że choć były
nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie wystarczają one do
postawienia zarzutów. Główne śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej –
przedłużone ostatnio do kwietnia 2015 r. – prowadzi Wojskowa
Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

PAP


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

131. Dziennikarze nie wpuszczeni


Dziennikarze nie wpuszczeni na rozprawę byłego wiceszefa BOR.

Warszawski Sąd Okręgowy zwróci się do Komendanta Policji Sądowej o
wyjaśnienie dlaczego dziennikarze elektronicznych mediów nie zostali
dziś wpuszczeni na pierwszą jawną rozprawę generała Pawła Bielawnego.
Były wiceszef BOR jest oskarżony o zaniedbania przy organizacji lotów do
Smoleńska w 2010 roku.

Policja nie chciała wpuścić dziennikarzy z telefonami komórkowymi, mimo, że sąd zgodził się na ich wniesienie.Sędzia Ewa Leszczyńska Furtak przyznaje jednak, że z
informacji, które posiada rzeczywiście sąd pozwolił dziennikarzom wnieść telefony.


Fotograf pojechał do Smoleńska jako agent BOR?


Przed sądem odbyła się rozprawa b. wiceszefa BOR odpowiedzialnego za ochronę VIP-ów w Smoleńsku.


Wątek poświadczenia w dokumentacji, że fotograf
współpracujący z BOR jest funkcjonariuszem Biura w delegacji z 7
kwietnia 2010 r., badał Sąd Okręgowy w Warszawie w procesie gen. Pawła
Bielawnego, oskarżonego ws. ochrony wizyt VIP-ów w Smoleńsku.

Była to pierwsza jawna rozprawa w procesie gen. Bielawnego, b. wiceszefa BOR, oskarżonego przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku z 7 i 10 kwietnia 2010 r., gdy doszło do katastrofy rządowego samolotu z parą prezydencką i 94 innymi osobami na pokładzie.

B. wiceszef BOR jest oskarżony o
niedopełnienie, od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r., obowiązków
związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych
Biura. Według Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga „skutkowało to
znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na
szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony prezydentowi RP i
prezesowi Rady Ministrów oraz interesu prywatnego osób pełniących urząd
prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej oraz
urząd prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska”.

Drugi zarzut to poświadczenie w
dokumentacji, że fotograf Ireneusz Fertner (zgodził się na podanie
nazwiska) jest funkcjonariuszem Biura i że w tym charakterze otrzymał on
rosyjską wizę na wizytę delegacji Donalda Tuska w Katyniu 7 kwietnia
2010 r. W środę sąd badał ten wątek i jako świadków przesłuchał trzy
osoby, w tym fotografa i rzecznika BOR mjr. Dariusza Aleksandrowicza.

Fertner, który już wcześniej wykonywał
różne fotografie dla BOR, zeznał, że znał kilku funkcjonariuszy biura, w
tym szefa BOR gen. Mariana Janickiego, gen. Bielawnego, a także płk.
Jarosława Kaczyńskiego (któremu - jak zeznał w sądzie - robił zdjęcia na
weselu), zna też mjr. Aleksandrowicza oraz znał część funkcjonariuszy,
którzy zginęli w Smoleńsku. Według fotografa, chodziło tylko o to, aby
mógł w Katyniu robić zdjęcia, które BOR mogłoby potem wykorzystać w
celach promocyjnych.

Aleksandrowicz zeznał, że zaproponował
Fertnerowi, z którym Biuro od dawna współpracowało, możliwość wylotu do
Katynia. W jego ocenie, cała sprawa z uznaniem fotoreportera za
funkcjonariusza BOR polega na nieporozumieniu.

„W kancelarii premiera poinformowano,
że może być mało czasu na formalności wizowe. Dlatego osoba od nas
wypełniająca dokumenty najwyraźniej pana Fertnera wzięła za naszego
człowieka i dopisała „funkcjonariusz” przy jego nazwisku” - relacjonował
rzecznik BOR.

Proces gen. Bielawnego ruszył pod
koniec listopada. Ani Bielawny, ani jego adwokat nie wypowiadali się dla
prasy. Wiadomo, że gen. Bielawny jako oskarżony nie przyznał się do
postawionych mu zarzutów, za które grozi do pięciu lat więzienia.
Zapowiadał wcześniej, że będzie odpowiadał tylko na pytania sądu i swego
obrońcy, a nie na pytania oskarżenia.

Podstawą oskarżenia były ustalenia
dwóch biegłych, według których m.in. sposób organizacji i realizacji
działań ochronnych był niezgodny z zasadami i pragmatyką BOR.
Prokuratura odtajniła ich wnioski. Według nich Bielawny odpowiada m.in.
za „świadome odstąpienie” od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku;
nieobecność BOR na nim oraz niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta.
Biegli ocenili, że BOR powinien był uznać stopień zagrożenia wizyty L.
Kaczyńskiego za „wysoki”, a nie tylko za „średni” (co do wizyty D. Tuska
biegli uznali, że stopień taki powinien być określony jako „średni”, a
nie jako „niski”).

Oskarżycielem posiłkowym w sprawie
jest Jarosław Kaczyński. Reprezentuje go mec. Piotr Pszczółkowski, który
po poprzedniej rozprawie komentował, że z opinii biegłych wynika, iż L.
Kaczyński „praktycznie chroniony nie był”. Dodawał, że ława oskarżonych
powinna „przy takiej masie uchybień” objąć więcej osób.

W śledztwie Bielawny nie przyznał się
do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Po przedstawieniu zarzutów w
lutym 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki zdymisjonował go ze
stanowiska wiceszefa BOR. Akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu w
czerwcu 2012 r. Jesienią 2012 r. sprawę przeniesiono z sądu rejonowego
do okręgowego ze względu na jej „szczególną wagę i zawiłość”.

Sprawę Bielawnego wyłączono ze
śledztwa dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska w zakresie
odpowiedzialności instytucji cywilnych. Prokuratura prawomocnie je
ostatnio umorzyła, bo oceniła, że choć były nieprawidłowości przy
organizacji lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów.
Główne śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej - przedłużone ostatnio
do kwietnia 2015 r. - prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w
Warszawie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

132. Prywatny akt oskarżenia

Prywatny akt oskarżenia złożony przez 11 członków ofiar katastrofy smoleńskiej

Pię­cio­ro funk­cjo­na­riu­szy pu­blicz­nych zo­sta­ło oskar­żo­nych w pry­wat­nym akcie oskar­że­nia przez 11 człon­ków ro­dzin ofiar ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej o nie­do­peł­nie­nie obo­wiąz­ków przy or­ga­ni­za­cji przez cy­wil­nych urzęd­ni­ków lotu pre­zy­den­ta Lecha Ka­czyń­skie­go do Smo­leń­ska 10 kwiet­nia 2010 r.To jedyna oficjalna informacja o sprawie, którą przekazał warszawski sąd, do którego pod koniec ub.r. trafił prywatny akt oskarżenia. Złożył go m.in. pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy, w tym bliskich prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mec. Piotr Pszczółkowski. Nie ujawnił on, w czyim imieniu złożył akt oskarżenia oraz jego szczegółów. - Jest to decyzja moich klientów - dodał.Pytana, kogo dotyczy akt oskarżenia i kto go złożył, sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie odpowiedziała: "Nie zostałam upoważniona zarówno przez oskarżonych, jak i oskarżycieli posiłkowych subsydiarnych do podawania przedstawicielom mediów ich danych personalnych". Dodała, że sąd "nie miał dotychczas sposobności odebrać ich stanowisk w tej kwestii".

Leszczyńska-Furtak ujawniła jedynie, że zarzuty z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego dotyczą "pięciorga funkcjonariuszy publicznych, a subsydiarny akt oskarżenia złożyli dwaj pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych subsydiarnych, łącznie w imieniu 11 osób - bliskich ofiar katastrofy". Za niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego grozi do 3 lat więzienia.

Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Niedawno sprawa otrzymała sygnaturę. Obecnie sąd czeka na akta umorzonego w ub.r. przez warszawską prokuraturę śledztwa ws. organizacji lotów do Smoleńska. Na razie nie ma wyznaczonego sędziego.

W warszawskich sądach na wyznaczenie sprawy czeka się miesiącami. Akt oskarżenia prokuratury wobec b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego ws. zaniedbań ochrony przy wizytach Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Smoleńsku czekał dwa i pół roku od jego złożenia do rozpoczęcia procesu; zaczął się on pod koniec ub. roku.

W sytuacji, gdy prokuratura dwukrotnie (i prawomocnie) umarza śledztwo w sprawie przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, osoba lub osoby nim pokrzywdzone mogą wnieść do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Taka sprawa toczy się jak każdy normalny proces karny, z tą różnicą, że oskarżycielem jest pokrzywdzony, a nie prokurator - gdyż sprawa toczy się z oskarżenia prywatnego, a nie publicznego.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych Kancelarii Prezydenta, kancelarii premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska: premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia. Sprawa ta była wydzielona wiosną 2011 r. z głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, które prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Śledztwo było dwukrotnie umarzane i dwukrotnie sąd nakazywał jego wznowienie. Zostało ono umorzone prawomocnie w listopadzie ub.r. wobec braku znamion przestępstwa. Prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości przy organizacji przez cywilnych urzędników lotów do Smoleńska, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów. - Były nieprawidłowości, one skutkowały wystąpieniem do premiera, wskazaniem tych nieprawidłowości. Ale w ocenie prokuratora nie są wystarczające do postawienia komukolwiek zarzutu niedopełnienia obowiązku, albowiem nie są wyczerpane wszystkie znamiona tego przestępstwa - podkreślała prokurator Renata Mazur.

Jak informowała, pokrzywdzeni, którzy składali zażalenia na wcześniejsze - nieprawomocne - umorzenia tego śledztwa, uzyskali prawo składania prywatnych aktów oskarżenia. Uprawnienie to dotyczyło 23 osób spośród 384 pokrzywdzonych w tej sprawie.

- Prokuratura kilka razy mówiła, że ustaliła szereg nieprawidłowości, ale nie stwierdziła z związku z tym przestępstw. Była to sytuacja, w której część rodzin złożyła zażalenia na tę decyzję. W związku z tym, po prawomocnym umorzeniu, można było wywieść zamiast prokuratora akt oskarżenia. Skoro aparatowi państwa zabrakło konsekwencji, to rodziny smoleńskie wzięły to na siebie - mówił pod koniec ub.r. PAP mec. Pszczółkowski.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prywatny-akt-oskarzenia-zlozony-przez-11-...

NPW opublikowała  niezapowiadane wcześniej protokoły z
przesłuchania członków załogi Jaka-40. Tu znajdziesz wszystkie
materiały:

Stenogram z rejestratora samolotu JAK-40 >>>

Stenogram z wieży lotniska Smoleńsk Północny >>>

Protokoły z przesłuchania świadka Adama Wosztyla >>>

Protokoły z przesłuchania świadka Remigiusza Musia >>>

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

133. Turowski na „procesie

Turowski na „procesie smoleńskim”: Rosjanie wyraźnie rozróżniali status wizyty premiera i prezydenta
http://wpolityce.pl/smolensk/232687-turowski-na-procesie-smolenskim-rosj...

fot. wPolityce.pl/Uważam Rze

fot. wPolityce.pl/Uważam Rze

Od początku rozróżniano charakter wizyt premiera i
prezydenta w Katyniu 7 i
10 kwietnia 2010 r.; wskutek polskich nacisków rosyjskie służby chroniły
obie wizyty na takim samym poziomie - zeznał w czwartek w sądzie Tomasz
Turowski z ambasady RP w Moskwie.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces gen. Pawła Bielawnego, b. wiceszefa BOR
oskarżonego o nieprawidłowości w przygotowaniu wizyt w Smoleńsku i
Katyniu premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 7 i 10
kwietnia 2010 r. Bielawny nie przyznaje się do zarzuconych mu czynów.

Sąd przesłuchał w czwartek dwie pracownice kancelarii premiera oraz Turowskiego - kierownika wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie, w randze ambasadora tytularnego. 66-letni Turowski
przyszedł do sądu z pełnomocnikiem - adwokatem Mikołajem Pietrzakiem. Pytany o zawód przedstawił
się jako „emeryt wywiadu III RP”.

Jak zeznał, od lutego 2010 r. po rozmowie z sekretarzem Rady Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejem Przewoźnikiem było wiadomo, że w
kwietniu dojdzie do dwóch osobnych wizyt - Tuska i Kaczyńskiego.

Organizacja wizyty prezydenta w Katyniu z punktu widzenia ambasady nie odbiegała od organizacji podobnych wizyt

— ocenił.

Jak mówił, w tym okresie zainteresował się kwestią lotniska w Smoleńsku, w wyniku czego ambasada zapytała o to rosyjskie MSZ.
9 marca odpowiedziano stronie polskiej, że jednostka wojskowa
opiekująca się lotniskiem w Smoleńsku została rozwiązana, w
związku z tym lotnisko nie ma urządzeń
do zabezpieczenia pasa startowego, agregatów prądotwórczych, systemów
paliwowych i nie będzie możliwe wylądowanie na tym lotnisku grupy
przygotowawczej z Polski, która jeszcze w marcu miała
dokonywać uzgodnień co do obu wizyt.

Turowski dodał, że 17 marca w Moskwie był szef kancelarii premiera
Tomasz Arabski. Ostatecznie Rosjanie zapewnili stronę polską, że
lotnisko Smoleńsk Siewiernyj będzie sprawne i otwarte od
7 do 10 kwietnia.

Strona rosyjska wyraźnie oddzielała protokolarnie wizyty
premiera i prezydenta - zgodnie z ich formalnym statusem. Wizyta 7
kwietnia była traktowana jako państwowa na wysokim szczeblu, a 10
kwietnia - była traktowana jako wizyta prywatna wysokiej osobistości
państwowej państwa obcego

— podkreślił Turowski.

Dodał, że w trakcie uzgodnień między stroną rosyjską a polską grupą przygotowawczą przedstawiciele FSO (rosyjski odpowiednik BOR, Federalna Służba Ochrany) nie chcieli w ogóle rozmawiać o wizycie 10 kwietnia.

Ale w wyniku naszych nacisków zgodzili się omówić szczegóły. My
zabiegaliśmy o to, żeby ochrona obu wizyt była na takim samym poziomie. I
strona rosyjska to przyjęła. Rozmawiali o tym na osobności
funkcjonariusze BOR i FSO

— powiedział.

Według Turowskiego, jest dyplomatyczną rutyną, że pełna
odpowiedzialność za przygotowanie obiektu na wizytę międzynarodową,
spada na zapraszającego - czyli w tym wypadku stronę rosyjską.

A gdy jest to wizyta niepaństwowa, lecz prywatna?

— dopytywał mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik
części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

Skoro strona rosyjska otworzyła lotnisko także na 10 kwietnia, to również wtedy bierze odpowiedzialność

— odparł Turowski.

Pytany, czy udało się zbadać smoleńskie lotnisko, Turowski odparł, że był to obiekt wojskowy.

Żaden dyplomata obcego państwa nie ma wstępu na wojskowe lotnisko

— podkreślił. Dodał, że nie dotarły do niego informacje, by BOR miał problemy z przygotowaniem tej wizyty.

Gdy 7 kwietnia byłem w grupie pracowników
ambasady czekającej przy pasie startowym na samolot z premierem
otrzymaliśmy specjalne plakietki uprawniające nas do wejścia na lotnisko
- ale nie była to zgoda na lustrowanie lotniska

— dodał.

Turowski zeznał, że 10 kwietnia przy płycie lotniska był jeden funkcjonariusz BOR
- Gerard Kwaśniewski (kierowca ambasadora Jerzego Bahra), którego
zadanie na lotnisku miało polegać na dołączeniu do funkcjonariuszy BOR chroniących prezydenta i doprowadzeniu prezydenta z ochroną do jego samochodu z kolumny.

Świadek zeznał, że gdy 10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku lądował
Jak-40 z dziennikarzami, warunki były jeszcze w miarę dobre, ale
potem, im bliżej godz. 10.00, ulegały pogorszeniu.

Już wtedy rozmawiano, że lepiej, aby Tu-154 wylądował na lotnisku
zapasowym w Mińsku lub Witebsku.
Komentowano: nie musieliby nawet wysiadać z samolotu, bo za 40 minut
mgła w Smoleńsku się podniesie i będzie można przylecieć do Smoleńska

— relacjonował.

W zeznaniach ze śledztwa Turowski odniósł się do pojawiających się w
debacie publicznej twierdzeń, jakoby trzy osoby przeżyły katastrofę
smoleńską. Jak podkreślił, był jedną z pierwszych osób na miejscu
katastrofy samolotu, od funkcjonariuszy rosyjskich zabezpieczających
miejsce tragedii miał
usłyszeć, że trzy osoby z rozbitego samolotu dawały „żiznyje
refleksy”, co przetłumaczył jako „bezwarunkowe odruchy, możliwe nawet u
osoby od niedawna nieżyjącej”.

Potem jakiś pracownik telewizji przechodzący obok powiedział, że
+trzy osoby przeżyły katastrofę i Turowski pojechał z nimi do szpitala+.
Odpowiedziałem mu, że Turowski to ja i nigdzie nie pojechałem

— relacjonował świadek.

B. wiceszef BOR
jest oskarżony o niedopełnienie, od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r.,
obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań
ochronnych Biura. Według Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga
„skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób,
czym
działał na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony
prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów oraz interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej oraz urząd prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska”. Dalszy ciąg procesu - 12 lutego.



Nielegał "Orsom" Tomasz Turowski - Zadanie: przygotowanie wizyty przedstawicieli polskich władz w Katyniu

http://blogmedia24.pl/node/42464

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

134. Tomasz Arabski nie pojawił

Tomasz Arabski nie pojawił się w sądzie na procesie gen. Pawła Bielawnego

Były
szef kancelarii premiera Tomasz Arabski nie stawił się na rozprawie w
procesie byłego wiceszefa BOR generała Pawła Bielawnego

Wdowa po generale Błasiku o o śledztwie smoleńskim: To kompromitacja państwa

To
kompromitacja państwa - wdowa po Andrzeju Błasiku broni swojego męża i
wzywa do międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.


Jarosław Kaczyński: Są przesłanki, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Śledztwo jest akcją polityczną

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

135. wielki szacunek dla Pani Generałowej

a dla ARABskiego nieustające pytanie...o czym wy gawarili w Maskwie ...?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

136. Proces gen. Bielawnego. BOR

Wojciech Czuchnowski


W procesie b. wiceszefa BOR dwaj
świadkowie oświadczyli, że Biuro Ochrony Rządu nigdy nie sprawdzało
zagranicznych lotnisk, na których lądowały polskie delegacje rządowe.
- Prywatne firmy, od których chcieliśmy
wyczarterować samoloty, odmówiły współpracy, bo nie posiadały danych
lotniska w Smoleńsku i miały wątpliwości, czy jest ono bezpieczne.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

137. "Awanse dla służb istotne dla

"Awanse dla służb istotne dla bezpieczeństwa kraju"

Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył nominacje generalskie

Prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że wręczone awanse
generalskie mają istotne znaczenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego
kraju. Wskazywał też na konieczność mobilizowania wszystkich zasobów sił
w kontekście wojny hybrydowej poza granicami Polski.

Podczas sobotniej uroczystości prezydent podkreślał, że wręczone
awanse generalskie mają istotne znaczenie dla bezpieczeństwa
wewnętrznego kraju. Wskazywał także na konieczność mobilizowania
wszystkich zasobów sił w kontekście wojny hybrydowej poza granicami
Polski.

 

Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył nominacje generalskie

- Tak już jest, że kiedy jest deficyt bezpieczeństwa, kiedy czujemy
niepewność sytuacji i potencjalne zagrożenia, bardziej dostrzegamy też
bezpośredni związek, jeśli chodzi o skuteczność działania na rzecz
bezpieczeństwa państwa zarówno w wymiarze obrony militarnej, jak i tego
wszystkiego co decyduje o poziomie bezpieczeństwa granic i poziomie
bezpieczeństwa wewnętrznego - powiedział Bronisław Komorowski.

 

Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył nominacje generalskie

Zaznaczył, że wręczone awanse to dobra ilustracja zadania, przed
którym stoimy - mobilizowania wszystkich zasobów sił, środków, którymi
dysponujemy,
usprawnianie ich także na rzecz wyciągnięcia odpowiednich
wniosków z obserwacji tego, co dzieje się poza granicami państwa
polskiego. Wskazał m.in. na zjawisko wojny hybrydowej. - Dlatego tak
duże znaczenie ma sprawne działanie służb wywiadem, kontrwywiadem,
ochrony granicy, a także potężną armią polskich strażaków, którzy mają
swoje zadania z budowania poczucia bezpieczeństwa w kraju - powiedział.

 

Prezydent dodał, że awanse to potwierdzenie dotychczasowych zasług,
ale też element zachęty do jeszcze większego wysiłku na rzecz
bezpieczeństwa nas wszystkich.



Mianowani zostali:

 

na stopień generała brygady Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego:



- płk Dariusz Łuczak, Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,

 

na stopień generała brygady Służby Kontrwywiadu Wojskowego:

 

- płk Piotr Pytel, Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego,

 

na stopień nadbrygadiera Państwowej Straży Pożarnej:

 

- st. bryg. Józef Galica,

- st. bryg. Tadeusz Milewski,

- st. bryg. Andrzej Szcześniak,

 

na stopień generała brygady Straży Granicznej:

 

- płk SG Andrzej Kamiński,

- płk SG Andrzej Pilaszkiewicz.

Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył nominacje generalskie



W uroczystości wzięła udział małżonka prezydenta Anna Komorowska, Szef
Kancelarii Prezydenta RP Jacek Michałowski z ministrami i doradcami
prezydenta oraz Szef BBN Stanisław Koziej.  W Pałacu Prezydenckim obecni
byli również wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak, minister
spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, szef Kancelarii Prezesa Rady
Ministrów Jacek Cichocki, przedstawiciele wojska oraz służb.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

138. List do Merkel w sprawie raportu niemieckich słuzb

Pismo do Kanclerz Merkel (dokumenty BND)
Jurgen Roth: Raport niemieckich służb)

http://hambura.salon24.pl/644851,pismo-do-kanclerz-merkel-dokumenty-bnd

Vorab per Telefax

Frau Bundeskanzlerin Dr. Angela Merkel

Bundeskanzleramt

Willy-Brandt-Straße 1

10557 Berlin

3155/15 Berlin, 2.05.2015

Sehr geehrte Frau Bundeskanzlerin Dr. Merkel,

hiermit erlaube ich mir anzuzeigen, dass ich Herrn Piotr Walentynowicz aus Gdańsk/Polen, den Enkel der Solidarność-Mitgründerin Frau Anna Walentynowicz, anwaltlich vertrete (Vollmacht anbei). Seine Großmutter ist am 10.04.2010 bei der Flugzeugkatastrophe in Smolensk/Russland ums Leben gekommen. An Bord der polnischen Regierungsmaschine befanden sich auch der polnische Präsident, Prof. Lech Kaczyński, sowie weitere 94 Persönlichkeiten. Alle kamen ums Leben.

Am 8.04.2015 erschien das Buch "Verschlussakte S" des deutschen Enthüllungsjournalisten Jürgen Roth. In diesem Buch ist auf Seite 19 unter anderem zu lesen: „Soll ich wegen dieser Erklärungen ein Dokument des deutschen Bundesnachrichtendiensts (BND) nicht beachten? Es datiert vom März 2014. Damals schickte ein BND-Agent eine Depesche an die BND-Zentrale in Pullach, nachdem er mit einem hochrangigen polnischen Regierungsmitglied und einem führenden Agenten des russischen Inlandsgeheimdienstes (FSB) gesprochen hatte. In dem BND-Papier wird unter anderem Folgendes behauptet: ‚Eine mögliche Erklärung der Absturzursache der TU-154 am 10.04.2010 in Smolensk liegt mit hoher Wahrscheinlichkeit in einem Sprengstoffattentat, ausgeführt durch eine Abteilung des FSB im ukrainischen Poltava, geführt durch General Juri D. aus Moskau.‘“

In der Presse war am 9.04.2015 als Antwort darauf Folgendes zu lesen: „Der BND dementierte dies. ‚Ein in den Medien genanntes und bei YouTube gezeigtes Dokument aus März 2014, von dem behauptet wird, dass der Buchautor daraus zitiere, wurde bei einer kurzfristig angestrengten hausweiten Suche nicht gefunden‘, sagte ein BND-Sprecher. ‚Ob es sich dabei gegebenenfalls um eine Fälschung handeln könnte, kann hier zum jetzigen Zeitpunkt nicht abschließend bewertet werden.‘“ (Quelle: http://www.welt.de/politik/ausland/article139338283/Mit-wem-sprach-der-d...).

Am 23.04.2015 teilte der Sprecher der Bundesregierung, Steffen Seibert, unter anderem mit („Fernmeldeaufklärung des Bundesnachrichtendienstes“): „Im Rahmen der Dienst- und Fachaufsicht hat das Bundeskanzleramt technische und organisatorische Defizite beim BND identifiziert. Das Bundeskanzleramt hat unverzüglich Weisung erteilt, diese zu beheben.“ (Quelle: http://www.bundesregierung.de/Content/DE/Pressemitteilungen/BPA/2015/04/...).

Namens und in Vollmacht meines Mandanten beantrage ich,

die Herausgabe der Kopien des BND-Dokuments vom März 2014 sowie weiterer Dokumente des BND und anderer Dienste, die in Zusammenhang mit der Flugzeugkatastrophe der polnischen Regierungsmaschine am 10.04.2010 in Smolensk stehen.

Mit freundlichen Grüßen

Stefan Hambura

Rechtsanwalt

Abschriften dieses Schreibens gehen an:

1. den Bundespräsidenten, Joachim Gauck;

2. den Präsidenten des Deutschen Bundestages, Prof. Norbert Lammert;

3. den Präsidenten des Bundesrates, Volker Bouffier;

4. den Generalbundesanwalt, Harald Range.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

139. Sasin na procesie Bielawnego:

Sasin na procesie Bielawnego: „Pismo z MSZ, że lotnisko może nie spełniać warunków, wpłynęło do nas po 10/04”. Ktoś sabotował wizytę?
http://wpolityce.pl/smolensk/243211-sasin-na-procesie-bielawnego-pismo-z...
Nie wiedzieliśmy, że rekonesans polskich służb w Rosji nie obejmował lotniska w Smoleńsku, a pismo z MSZ, że lotnisko może nie spełniać warunków, wpłynęło do nas po katastrofie smoleńskiej - zeznał w poniedziałek w sądzie Jacek Sasin.

Sasin - dziś poseł PiS, a do 2010 r. wiceszef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz dwie urzędniczki kancelarii premiera, zostali w poniedziałek przesłuchani przez Sąd Okręgowy w Warszawie jako świadkowie w procesie b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, oskarżonego przez prokuraturę o nieprawidłowości przy ochronie tych wizyt VIP-ów w Smoleńsku.

Sasin podkreślał, że sprawy organizacyjne związane z przygotowaniem wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. delegował na swą podwładną Katarzynę Doraczyńską (zginęła w samolocie z prezydencką delegacją), a na zorganizowanym przez Sasina spotkaniu przygotowawczym dla wszystkich służb, z BOR był Jarosław Florczak (również zginął w tej katastrofie). „Ja się nie kontaktowałem z Pawłem Bielawnym ws. organizacji wizyty, nie wiedziałem też o miejscu planowanego lądowania - dysponentem tej wiedzy był 36 pułk w porozumieniu z BOR” - zastrzegał się świadek.

Jak zeznał, nigdy wcześniej nie uczestniczył w organizacji wizyt zagranicznych prezydenta, ale przygotowywał wizyty krajowe.

Zdarzało się, że BOR przekazywał naszej kancelarii, że preferowane miejsce lądowania nie spełnia warunków bezpieczeństwa. Słuchaliśmy opinii pułku jak i BOR. Było zaufanie do nich, jeśli mieli zastrzeżenia

— mówił.

Według Sasina praktyka w kraju była taka, że BOR sprawdzał każde miejsce, gdzie lądował prezydent.

Myślałem, że w Smoleńsku będzie tak samo, ale się tym nie interesowałem

— powiedział. Dodał, że na spotkaniach organizacyjnych pytał służby, czy są jakieś problemy, ważne sprawy, o których kancelaria prezydenta powinna być poinformowana.

I odpowiedź padła, że nie. Stąd było dla mnie zaskoczeniem, że nie ma BOR na lotnisku w Smoleńsku

— powiedział.

Sasin mówił, że gdyby kancelaria otrzymała informację, że lądowanie w Smoleńsku nie jest możliwe, to „przyjęłaby to do wykonania i oczekiwalibyśmy wskazania innego lotniska”. Jak dodał, pismo wiceministra SZ Andrzeja Kremera (również zginął na pokładzie samolotu - PAP), że lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj może nie spełniać wymogów dotarło do kancelarii już po katastrofie.

Kancelaria nigdy nie wiedziała, jakie jest lotnisko zapasowe - o tym 36. pułk nas nie informował. Uważam, że kancelaria powinna być informowana o wszystkim

— mówił.

Adwokat Bielawnego Piotr Jezierski pytał świadka, czy ktoś, kto nigdy nie przygotowywał wizyty zagranicznej powinien przygotowywać wizytę taką jak 10 kwietnia?

Tak, bo krajowe były podobne, a większość przygotowywał BOR i inne służby

— podkreślił Sasin.

W procesie, trwającym od ub.r., Bielawny nie przyznaje się do zarzutów, za które grozi do pięciu lat więzienia. Podstawą oskarżenia były opinie dwóch biegłych, według których m.in. sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z zasadami BOR. Według nich Bielawny odpowiada m.in. za „świadome odstąpienie” od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku; nieobecność BOR na nim oraz niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta.

Sąd ma w czerwcu przesłuchać niejawnie autorów ekspertyz. W 2012 r. pojawiły się głosy, iż jeden z ekspertów, b. oficer BOR Jarosław Kaczyński jest w konflikcie prawnym z dawnym pracodawcą. Prokuratura zapewniała wtedy, że nie ma on „sformalizowanego sporu z BOR”, a śledczy dołożyli „wszelkich starań celem oceny bezstronności obu biegłych”.

W listopadzie ub.r. praska prokuratura umorzyła prawomocnie śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 r. przez cywilnych urzędników. Prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów.

Stwierdzono m.in. „poważne naruszenie” m.in. instrukcji HEAD z 2009 r. przez urzędników KPRM ws. dysponowania wojskowym specjalnym transportem lotniczym, polegające m.in. na: niewywiązywaniu się z obowiązku ustalania limitów dysponowania tym transportem na potrzeby osób uprawnionych, nierzetelnym prowadzeniu ewidencji czy bezpodstawnej odmowie skorzystania z transportu przez podmiot uprawniony.

Po umorzeniu tego śledztwa prywatny akt oskarżenia wobec pięciorga urzędników za niedopełnienie obowiązków złożył pod koniec ub.r. mec. Pszczółkowski. Za niedopełnienie obowiązków grozi do 3 lat więzienia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

140. Tomasz Arabski zeznaje w

Tomasz Arabski zeznaje w procesie gen. Bielawnego dotyczącym nieprawidłowości przy ochronie wizyt w Smoleńsku
http://wpolityce.pl/polityka/244971-tomasz-arabski-zeznaje-w-procesie-ge...
Były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasz Arabski zeznaje jako świadek w procesie b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, oskarżonego przez prokuraturę o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r.

Arabski, obecnie ambasador w Hiszpanii, miał zeznawać w tej sprawie przed Sądem Okręgowym w Warszawie w kwietniu, ale stawiennictwo uniemożliwił mu wtedy strajk na lotniskach. Wchodząc na salę, Arabski nie chciał się wypowiadać dla mediów.

Zaczynając zeznania, Arabski powiedział, że jako szef KPRM nadzorował przygotowania do podróży zagranicznych premiera. Dodał, że w ich ramach nie kontaktował się z BOR i nie miał wiedzy, kto w BOR organizuje ochronę podczas wizyt VIP-ów.

Jest on jednym z pięciorga urzędników KPRM i ambasady RP w Moskwie, oskarżonych w prywatnym akcie oskarżenia przez 11 członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Oskarżyciele prywatni (bliscy m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna) wnieśli akt oskarżenia po tym, gdy w ub.roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska.

Prokuratura oceniła, że choć były nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów. W śledztwie stwierdzono „poważne naruszenie” przepisów, m.in. Instrukcji HEAD z 2009 r. przez urzędników KPRM ws. dysponowania wojskowym specjalnym transportem lotniczym. Prokuratura ustaliła, że Arabski scedował na inne osoby z KPRM nałożone na niego obowiązki w tym zakresie.

Zdaniem prokuratury nieprawidłowości nie miały „bezpośredniego związku z przygotowaniem wizyt z 7 i 10 kwietnia 2010 r., natomiast dotyczyły szeregu czynności podejmowanych w okresie poprzedzającym katastrofę”. Polegały one m.in. na: niewywiązywaniu się z obowiązku ustalania limitów dysponowania wojskowym transportem lotniczym na potrzeby osób uprawnionych, nierzetelnego prowadzenia ewidencji czy bezpodstawnej odmowy skorzystania z wojskowego specjalnego transportu lotniczego przez podmiot do tego uprawniony.

W procesie, trwającym od ub.r., Bielawny nie przyznaje się do zarzutów, za które grozi do pięciu lat więzienia. Podstawą oskarżenia były opinie dwóch biegłych, według których m.in. sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z zasadami BOR. Według nich Bielawny odpowiada m.in. za „świadome odstąpienie” od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku; nieobecność BOR na nim oraz niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta.

Sąd ma w czerwcu przesłuchać niejawnie autorów ekspertyz. W 2012 r. pojawiły się głosy, iż jeden z ekspertów, b. oficer BOR Jarosław Kaczyński jest w konflikcie prawnym z dawnym pracodawcą. Prokuratura zapewniała wtedy, że nie ma on „sformalizowanego sporu z BOR”, a śledczy dołożyli „wszelkich starań celem oceny bezstronności obu biegłych”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

141. Prywatna firma szkoli BOR




Prywatna firma szkoli BOR

Zewnętrzna firma ochroniarska szkoli funkcjonariuszy Biura Ochrony
Rządu w zakresie wykrywania materiałów wybuchowych – donosi „Nasz
Dziennik”. Chodzi o szkolenia



Wystarczy tylko chcieć

Jak działa komórka kadrowa BOR, skoro brakuje ekspertów? – pyta gen. Roman Rolko

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

142. Prezydent: Wręczenie awansów

Prezydent: Wręczenie awansów generalskich 1 sierpnia

W tym roku uroczystość wręczenia awansów generalskich odbędzie się
nie 15 sierpnia, ale 1 sierpnia - ogłosił w środę prezydent Bronisław
Komorowski po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
6 sierpnia odbędzie się zaprzysiężenie prezydenta elekta Andrzeja Dudy.


fot. PAP/Rafał Guz

Komorowski przyspiesza nominacje generalskie. Bo 15. sierpnia nie
będzie już prezydentem. Jednak wręczy awanse prokuratorom od Smoleńska?


"Z informacji TV Republika wynikało, iż prezydent ma zamiar wręczyć awanse generalskie, płk. Artymiakowi i płk. Szelągowi".

„Śledczy smoleńscy” Płk Jerzy Artymiak i płk Ireneusz Szeląg
otrzymają z rąk ustępującego prezydent nominacje na stopnie generalskie.
Komorowski chce za wszelką cenę zdążyć przez końcem kadencji.

Jak odkryli dziennikarze Anita Gargas i Cezary Gmyz z Telewizji
Republika, Bronisław Komorowski awansuje zasłużonych dla władzy
śledczych wojskowych. Koniecznie chce zdążyć przed 6 sierpnia, kiedy to
odda urząd Andrzejowi Dudzie.

Zwyczajowo takie nominacje wręcza się awansowanych żołnierzom w
dzień Święta Wojska Polskiego, czyli 15 sierpnia. Komorowski postanowił
uhonorować śledczych już 1 sierpnia, czyli w dzień 71-ej rocznicy
wybuchu Powstania Warszawskiego.

Razem ze wspomnianymi Artymiukiem i Szelągiem awansowany ma
zostać gen. Broni Lech Majewski. Znany ze swojej niechęci do śp. Gen.
Andrzeja Błasika.

Dziennikarze Telewizji Republika zwrócili się z prośbą o oficjalne potwierdzenie do Kancelarii Prezydenta Komorowskiego.

Do sprawy odniósł się minister Tomasz Siemoniak. Szef MON stwierdził, że „nie ma tematu”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

143. GROM idzie na BOR Ochrona

Wojciech Czuchnowski

06.07.2015

01:00

Były szef BOR i prywatna firma chroniąca
Jarosława Kaczyńskiego podyktowali obecnemu szefowi Biura listę
funkcjonariuszy do ochrony prezydenta elekta Andrzeja Dudy.
W pierwszym tygodniu po drugiej turze
wyborów, w której Duda pokonał Bronisława Komorowskiego, z nowo wybranym
prezydentem spotkał się szef BOR gen. Krzysztof Klimek. Rozmowa
dotyczyła przejęcia przez BOR bezpośredniej ochrony elekta. - To było
standardowe, kurtuazyjne spotkanie, dosyć krótkie. Po nim Klimka
przejęli przedstawiciele GROM Group i płk Pawlikowski. Przejrzeli skład
osobowy grupy ochronnej, który przyniósł Klimek. Zapytali, czy są do
niego dołączone teczki personalne oficerów, a potem cały skład odrzucili
i przekazali Klimkowi własną listę - opowiada "Wyborczej"
funkcjonariusz, który zna szczegóły spotkania...





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

144. Szef BOR odchodzi ze służby.

Szef BOR odchodzi ze służby. Jest zgoda minister
Szef BOR gen.
bryg. Krzysztof Klimek może odejść ze służby. Zgodę na to wyraziła
szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Teresa Piotrowska - podaje Radio
ZET.
Gen. Krzysztof Klimek, szef Biura Ochrony Rządu, złożył na ręce szefowej
MSW Teresy Piotrowskiej raport o odejściu ze służby z dniem 4 grudnia.
Raport o odejściu ze służby to prośba o pozwolenie na przejście
na emeryturę. Nieoficjalnie wiadomo, że gen. Klimek złożył raport,
ponieważ chciał uniknąć dymisji przez przyszły rząd Prawa
i Sprawiedliwości.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

145. Sąd wzywa BOR

Sąd wzywa BOR

Sąd przesłucha funkcjonariuszy BOR w procesie jego byłego wiceszefa Pawła Bielawnego

Chodzi o sprawę zabezpieczenia wizyty
polskiej delegacji w Katyniu i lotu do Smoleńska w kwietniu 2010 roku.

Na początku procesu generała Pawła Bielawnego ustalono, że wystarczy
odczytanie zeznań funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, które złożyli
podczas śledztwa.

Sąd pod przewodnictwem sędziego Pawła Dobosza w ubiegłym roku uznał, że
jednak przesłucha na rozprawie BOR-owców. Przedstawiciele środowisk
smoleńskich oceniają, że to dobre rozwiązanie, ponieważ zeznania w
prokuraturze były składane w okresie urzędowania starego kierownictwa z
gen. Marianem Janickim na czele. Zdaniem rodzin smoleńskich,
funkcjonariusze BOR wydawali się mieć znacznie więcej do powiedzenia w
rozmowach kuluarowych niż przed prokuratorem. Teraz, po zmianach
politycznych i personalnych, jest szansa, że nie będą czuli się
skrępowani i znacznie więcej zeznają przed sądem. Podczas śledztwa byli
przesłuchiwani nie tylko szeregowi funkcjonariusze, ale całe ówczesne
kierownictwo Biura.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

147. Koalicja z knajpy. Byli

Koalicja z knajpy. Byli szefowie BOR na potajemnym spotkaniu ustalali strategię obrony Janickiego
Gen. Marian Janicki podejmuje w BOR premiera Tuska, Fot. Wikipedia.pl

Marian Janicki, Krzysztof Klimek, Grzegorz Mozgawa,
Mirosław Gawor – byli szefowie Biura Ochrony Rządu, wraz z byłymi
szefami wydziału transportu BOR w nadwiślańskiej warszawskiej restauracji Neptun zawiązali nieformalną koalicję. Cel – wspólna strategia ataku na obecne kierownictwo Biura i ochrona tego z minionych dwóch kadencji.

Szef BOR płk Andrzej Pawlikowski oraz jego
zastępca płk Jacek Lipski w czwartek mocno nadepnęli na odcisk swoim
poprzednikom. Ujawnili, że w ostatnich kilku latach szefowie BOR na papierze wydłużali żywotność opon w limuzynach dla VIP-ów, co doprowadziło do wypadku auta prezydenta Andrzeja Dudy na autostradzie A4.

To spory problem zwłaszcza dla Janickiego i Klimka. Okazuje się
bowiem, że kierujący jednostką mającą chronić najważniejszych ludzi
w państwie, igrali z ich życiem. Po czwartkowej konferencji przy ul.
Podchorążych Marian Janicki zasłaniał się niepamięcią, co podpisywał,
gdy kierował Biurem, a jednocześnie w ciemno bronił decyzji łamiących
normy ustanowione przez producentów ogumienia dla rządowych limuzyn.

W jutrzejszym numerze tygodnika „wSieci” odświeżamy pamięć Janickiemu. Wraz z Marcinem Wikłą nie tylko publikujemy dokument podpisany przez skompromitowanego generała, ale też opisujemy poprzednie przypadki usterek opon w autach VIP-ów. Bo zdarzenie na A4 nie było pierwszym…

Obecne szefostwo BOR dopiero po wystrzeleniu opony w samochodzie Andrzeja Dudy dotarło do fałszujących normy instrukcji użytkowania sprzętu. Im głębiej sprawdzano dotychczasową politykę bezpieczeństwa, tym bardziej łapano się za głowy.

Przypomnijmy – to Marian Janicki przez lata był najważniejszym człowiekiem w BOR
odpowiedzialnym za transport. W latach 1993-1997 kierował wydziałem
w Oddziale Transportu, a od 2001 r. całym oddziałem. W tym samym roku
został wiceszefem BOR odpowiedzialnym
za logistykę. W 2007 r. Donald Tusk uczynił go głównodowodzącym
w Biurze, czym – jak się teraz okazuje – zaryzykował własne życie.
Bo idiotyczna polityka Janickiego stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo
dla najważniejszych ludzi w państwie wożonych przez BOR.

Pawlikowski z Lipskim
to ujawnili. Stara gwardia rusza więc z nimi na wojnę. Znając
Janickiego, możemy spodziewać się wszelkich kłamstw, byle tylko chronić
swoją skórę. Twierdzenie o obecności funkcjonariuszy BOR na płycie smoleńskiego lotniska może okazać się ledwie niewielką próbką łgarskiego talentu byłego kierowcy Lecha Wałęsy.


autor:

Marek Pyza

http://wpolityce.pl/polityka/284920-koalicja-z-knajpy-byli-szefowie-bor-na-potajemnym-spotkaniu-ustalali-strategie-obrony-janickiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

148. Janicki igrał z

Janicki igrał z bezpieczeństwem najważniejszych osób w państwie? A może brakowało pieniędzy? Jak Pan tłumaczy szafowanie okresami użytkowania opon?

To pytania do samego Janickiego. Liczę, że zada mu takie pytania prokurator. Wiemy, że jest prowadzone śledztwo w tej sprawie. Posłowie pytali mnie w Sejmie, czy były jakieś ekspertyzy, które były podstawą przedłużenia okresu użytkowania opon. Zespół kontrolny w BOR takich ekspertyz nie stwierdził. Sądzę, że takich analiz nie było. A jeśli były to niech szef BOR pokaże gdzie one są. Nie wiadomo, dlaczego Janicki podjął takie działania. Tak czy inaczej nie ma na to zgody. W tej sytuacji mało brakowało, było o krok od tragedii.

Może nie było stać BOR-u na nowe opony, które spełniały kryteria?

To nie prawda. Były nowe opony, nawet dwa komplety. Powstaje pytanie, dlaczego ludzie zajmujący się przygotowaniem samochodu dla Prezydenta RP tak postąpili. Szef BOR już wyciągnął konsekwencje wobec szefa zarządu transportu, prowadzone jest postępowanie wobec innych osób. Ich działanie budzi zdziwienie. Śledczy powinni wyjaśnić, dlaczego ci ludzie założyli stare opony, choć były nowe.

Może ludzie w BOR nie wiedzieli? Opozycja oskarża rząd, że wyrzucił ze służb profesjonalistów, a przyjął nowych ludzi, którzy wszystkiego się uczą…

Ależ zespół ludzi zajmujących się samochodem Prezydenta RP był zastany, był formowany przez poprzednią ekipę w BOR. Zmiany kadrowe w Biurze były niewielkie, dotyczyły kierownictwa. Obsługa transportowa i bezpieczeństwo floty samochodowej, to urzędnicy i pracownicy pracujący w BOR-ze od dawna. To nie byli ludzie zatrudniani przez obecne kierownictwo.

W mediach spekuluje się co dalej z BOR-em. Niektóre wypowiedzi ministra Błaszczaka są interpretowane jako zapowiedź likwidacji Biura. To możliwe?

BOR wymaga zmian i usprawnienia. Mówimy o tym od dawna. Głębokość zmian jest zależna od oceny dotychczasowej działalności formacji. Kondycję BOR oceniamy, jako słabą, jednak nie ma rekomendacji dotyczącej rozwiązania tej służby i zbudowania jej na nowo. Trzeba na pewno jednak są reformować, usprawnić, rozważyć dodanie kompetencji, np. prowadzenie działalności operacyjno-rozpoznawczych, czy zmianę statusu szefa Biura. Jednak przede wszystkim należy uzupełnić kadry. W formacji jest dziś 400 wakatów. Za rządów PO-PSL odeszło wielu funkcjonariuszy, a nikt nie przyszedł. Obecnie nabór jest intensyfikowany. To jest szalenie ważne. Funkcjonariusze muszą być odpowiedzialni i spełniać wiele wymagań. Wierzę, że wielu takich ludzi będzie zainteresowanych służbą w tej formacji. Uzupełnienie kadr to poważne wyzwanie.

Mówi Pan o odpowiedzialności, o bezpieczeństwie. Dla wielu jednak BOR wciąż jest naznaczony piętnem gen. Janickiego. To nie jest problem wizerunkowy dla Biura?

To jest problem, i to nie tylko wizerunkowy. Kondycja, w jakiej był BOR po ostatnich latach koalicji PO-PSL była nie najlepsza, mówiąc delikatnie. Na BOR-ze ciąży sprawa tragedii smoleńskiej. BOR jest kojarzony z utrzymywaniem na stanowisku Janickiego. On po Smoleńsku nie tylko nie został zdymisjonowany, ale otrzymał awans generalski. To wyglądało jakby BOR zasłużył po 10/04 na awans. To ciąży na BOR, jednak pamiętajmy, że spuścizna po rządach PO-PSL to również realnie zła kondycja Biura, brak funduszy, błędy w procedurach, brak kadry. BOR trzeba naprawić, również przez działania Janickiego.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

http://wpolityce.pl/polityka/287213-tylko-u-nas-minister-zielinski-o-opo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

149. Dłuższe prace nad raportem

Dłuższe prace nad raportem

Przedłużono prace zespołu powołanego w BOR do oceny zabezpieczenia wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.

sprawozdanie powinno powstać do końca
sierpnia – poinformował wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński.

- Prace trwają, czas na przygotowanie tego raportu został przedłużony,
ponieważ problemów i materiałów jest, jak nas poinformowano, dosyć dużo,
więc wymaga to jeszcze dłuższego czasu i szczegółowej, skrupulatnej
analizy – powiedział Zieliński.

W styczniu w BOR powołany został zespół do oceny prawidłowości
przygotowania i zabezpieczenia wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu.
– Nikt z nas nie ma wątpliwości, że zachowanie funkcjonariuszy Biura
Ochrony Rządu pozostawia wiele do życzenia 10 kwietnia 2010 r.
Przygotowanie tej wizyty także w naszej wstępnej ocenie było
skandaliczne – mówił wtedy szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

W pierwszej połowie maja informowano, że sprawozdanie z prac zespołu
może być gotowe do końca maja.

Wiceminister Zieliński zaznaczył jednak we wtorek, że w tej sprawie
„pośpiech i czas, w którym ten dokument powstanie, nie jest
najważniejszą sprawą, ważna jest jego rzetelność”. – Czas ten trzeba
będzie przedłużyć, być może do końca okresu letniego, do końca sierpnia –
powiedział Zieliński

Przypomniał, że obecnie BOR ma „bardzo dużo zadań bieżących”,
uczestniczy m.in. w przygotowaniach do zabezpieczenia szczytu NATO i
Światowych Dni Młodzieży, dlatego przygotowanie raportu w sprawie
katastrofy smoleńskiej nie może odbywać się „kosztem tych zadań”.

Zieliński poinformował, że do końca tygodnia zamierza spotkać się z
kierownictwem BOR i przedstawicielami zespołu, aby zorientować się, jak
przebiegają prace nad raportem. Przypomniał, że w tym dokumencie – na
podstawie analizy dostępnych materiałów i procedur – ma być ustalone, w
jaki sposób w BOR wykonano powinności i czy w związku z tym były jakieś
zaniedbania.

– To jest kwestia oceny służbowej, bo czym innym jest śledztwo
prokuratorskie, choć ustalenia, które będą poczynione, jeśli będą oparte
na ważnych materiałach, mogą też posłużyć prokuraturze. Ale my musimy
wyciągać też wnioski służbowe, by usprawniać działanie BOR i żeby nigdy
więcej nie doszło nawet do najmniejszych zaniedbań – mówił wiceminister.

MSWiA informowało w styczniu, że „w toku prac zostaną przeanalizowane
podjęte zadania ochronne; zespół zidentyfikuje również obszary i
działania mogące mieć wpływ na zabezpieczenie wizyty”. Pracami zespołu
kieruje zastępca szefa BOR pułkownik Jacek Lipski, a w jego pracach mogą
także brać udział, z głosem doradczym, np. przedstawiciele ministerstw i
urzędów centralnych.

Trzy tygodnie temu płk Lipski mówił PAP, że wyniki prac zespołu mogą
posłużyć do ewentualnych zmian w procedurach. – Na chwilę obecną można
powiedzieć, że takie wnioski mogą się pojawić. Zmiany w procedurach
wprowadzamy cały czas. Weryfikujemy też, czy w tamtym okresie dopełniono
wszystkich aktów staranności z punktu widzenia przepisów prawa; czy nie
nastąpił jakiś rozdźwięk. Prace zespołu to wielopłaszczyznowe zadania,
wymagające ogromnego zaangażowania – zaznaczał. 

Tupolew rozleciał się w powietrzu? Nowe dane odczytane w USA

Z danych odczytanych w Stanach Zjednoczonych przez producenta amerykańskich urządzeń pokładowych wynika, że Tu-154M na wysokości 36 metrów uległ destrukcji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

150. B. wiceszef BOR skazany za

B. wiceszef BOR skazany za zaniedbania ws. lotu do Smoleńska



Gen. Paweł Bielawny nieprawomocnie skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.

Karę półtora roku więzienia w
zawieszeniu na 3 lata, 10 tys. zł grzywny i 5 lat zakazu wykonywania
zawodu funkcjonariusza BOR orzekł sąd wobec b. wiceszefa BOR gen. Pawła
Bielawnego, oskarżonego ws. nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w
Smoleńsku. Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie jest nieprawomocny.Bielawnego oskarżono o niedopełnienie – od 18 marca do 10 kwietnia 2010
r. – obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań
ochronnych Biura. Według Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga
„skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób,
czym działał na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony
prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów oraz interesu prywatnego osób
pełniących urząd prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii
Kaczyńskiej oraz urząd prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska”.


Drugi zarzut to poświadczenie nieprawdy w dokumentach, że fotograf
współpracujący z BOR jest funkcjonariuszem Biura w delegacji do
Smoleńska.

Jak powiedziała sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak,
rzeczniczka sądu, prokurator wnosił o kary jednostkowe: półtora roku
pozbawienia wolności za pierwszy zarzucany czyn oraz roku – za drugi.
Zarazem wniósł o orzeczenie kary łącznej: 2 lat pozbawienia wolności z
warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 5 lat; 10 tys. zł grzywny oraz
zakazu wykonywania zawodu funkcjonariusza BOR na 10 lat. Obrońca i sam oskarżony wnosili o uniewinnienie.
W rozpoczętym w listopadzie 2014 r. procesie Bielawny nie przyznawał się
do zarzutów. Przed procesem mówił, że jest przekonany, iż sąd oczyści
go z zarzutów.


Biegli: działania niezgodne z zasadami BOR


Podstawą oskarżenia były opinie dwóch biegłych, według których m.in.
sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z
zasadami BOR. Według nich Bielawny odpowiadał m.in. za „świadome
odstąpienie” od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku; nieobecność
BOR na nim oraz niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta. Według
biegłych wizyty Tuska oraz L. Kaczyńskiego różniły się pod względem
bezpieczeństwa, bo w pierwszej – wobec obecności premiera Rosji
Władimira Putina – służby rosyjskie były mocno zaangażowane w jej
ochronę. – Poziom ochrony wizyty Tuska był nieporównywalnie wyższy –
ocenili biegli.


Podkreślili brak choć jednego oficera BOR, który czekałby na L.
Kaczyńskiego na lotnisku. Spowodowało to brak wiedzy BOR, jak będzie
kołował samolot, kto powita prezydenta na płycie i którędy ewakuować
głowę państwa w razie zagrożenia. Ponadto nie sprawdzono np. wysokości
okolicznych drzew oraz tego, czy na płycie może się pojawić jakiś
pojazd.

Zdaniem biegłych Bielawny odpowiadał też za
nienależyte przeprowadzenie analizy zagrożeń; przygotowanie planu
ochrony niezgodnie z zasadami; niewłaściwy nadzór, wybór oficerów do
ochrony w Smoleńsku bez doświadczenia w wizytach zagranicznych;
niewyznaczenie dowódców zabezpieczenia; brak zadbania o system łączności
oficerów BOR w Rosji. Śledztwa smoleńskie


Sprawę Bielawnego wyłączono ze śledztwa dotyczącego organizacji lotów
do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prawomocnie je umorzyła, bo oceniła,
że choć były nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie
wystarczają one do postawienia zarzutów.


Po umorzeniu tego śledztwa część rodzin ofiar katastrofy wniosła
prywatny akt oskarżenia o niedopełnienie obowiązków przy organizacji
lotu prezydenta 10 kwietnia przez pięciorga urzędników KPRM i ambasady
RP w Moskwie, w tym b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego. Proces ten toczy
się także przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

W kwietniu br., po sześciu latach śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej,
przejęła je od zlikwidowanej prokuratury wojskowej Prokuratura Krajowa;
sprawa trafiła do zespołu ośmiu prokuratorów. Śledztwo jest przedłużone
do 10 października 2016 r.

10 kwietnia 2010 r. zginęło w
katastrofie w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński,
jego małżonka oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i
dowódców wojskowych.

Prokuratura wojskowa postawiła zarzuty
dwóm rosyjskim kontrolerom lotów ze Smoleńska (nie zdołano im ich
przedstawić) oraz dwóm wojskowym z rozwiązanego po katastrofie 36. pułku
lotniczego. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy
podawała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i
jego „czarnych skrzynek”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

151. Znamy wnioski z audytu w BOR.

Znamy wnioski z audytu w BOR. "Zlekceważono wizytę Lecha Kaczyńskiego w Katyniu"

Wnioski płynące z audytu przeprowadzonego w Biurze Ochrony Rządu są szokujące.

Jakie dokładnie są zarzuty? - Kierownictwo BOR nie
zorganizowało odprawy koordynacyjnej, która jest standardem przy takich
wizytach; nie wyznaczono dowódcy zabezpieczenia, brakowało nadzoru nad
przygotowaniem wizyty - wylicza radiu wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński.

Audyt trafił już do prokuratury.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

152. a pewien "bóc"zwany bucem

miał czelność nagrodzić "owo kierownictwo"ale nie dziwi mnie to,ponieważ owy pancio
dzięki "niechlujstwu" pewnych służb" został nr 1 w Polsce,było więc za co nagradzać.

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

153. "wSieci" publikuje fragmenty


"wSieci" publikuje fragmenty raportu z audytu MSWiA,
dotyczącego "szokujących zaniedbań", jakich miało dopuścić się BOR
przed wizytą Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Zdaniem dziennikarzy
bezpieczeństwo VIP-ów traktowano "niepoważnie".




„Fajans w BOR”. Marek Pyza i Marcin Wikło, dziennikarze tygodnika
„wSieci” ujawniają wstrząsające fragmenty raportu z audytu w Biurze
Ochrony Rządu.
Sprawdzenie
pirotechniczne Tu-154M przed lotem głowy państwa nie jest łatwym
zadaniem. Od funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu wymaga niezłej
sprawności fizycznej – tu trzeba się schylić, tam podciągnąć, by
wszędzie zajrzeć. Szefostwo BOR do tej czynności przed odlotem do
Smoleńska wyznaczyło… magazyniera po wylewie. Nawet ten epizod opisany
w wewnętrznym audycie biura pokazuje, jak za czasów Mariana Janickiego
niepoważnie traktowano bezpieczeństwo VIP-ów
– piszą dziennikarze śledczy tygodnika.

Szefostwo
MSWiA ujawniło pierwsze wnioski z audytu, jaki powstał w BOR w związku
z zabezpieczeniem wizyty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji
w 2010 r. Autorzy artykułu ujawniają kolejne szokujące zaniedbania.
Trudno uwierzyć, że można było aż tak bardzo lekceważyć procedury
dotyczące działań, które miały przecież zabezpieczać zdrowie i życie
najważniejszych osób w państwie i, że wszystko działo się za
przyzwoleniem szefa Biura, generała Mariana Janickiego.

http://www.wsieci.pl/w-nowym-numerze-wsieci-pnews-3046.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

154. Skandaliczne zaniedbania

Skandaliczne zaniedbania BOR-u dot. wizyty z 10 kwietnia 2010 r.



fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Biuro Ochrony Rządu pod rządami gen. Mariana
Janickiego dopuściło się skandalicznych zaniedbań przy zabezpieczeniu
wizyty VIP-ów z 10 kwietnia 2010 r.
Dziennikarze
tygodnika „wSieci” ujawnili fragmenty raportu z audytu przeprowadzonego w
Biurze przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Z dokumentu wynika, że
kierownictwo BOR-u powierzyło sprawdzenie pirotechniczne Tu-154M przed
lotem do Smoleńska magazynierowi po wylewie, a czynność ta wymaga pewnej
sprawności i wysiłku, by wykonać ją szczegółowo.

To, do czego dotarliśmy, pokazuje jak
lekceważono wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego delegacji w
Katyniu – powiedział red. Marcin Wikło z „wSieci”.

Dowiedzieliśmy
się, że sprawdzenie pirotechniczne samolotu wymaga naprawdę dobrego
zdrowia fizycznego, bo to trzeba wejść do luku, podciągnąć się, schylić
itd. Natomiast przez Mariana Janickiego został oddelegowany człowiek po
wylewie, który był na stanowisku magazyniera w dziale pirotechniki.
Został on przesunięty właśnie w związku z tymi problemami zdrowotnymi.
Wiadomo było, że wszystkich tych czynności on nie mógł wykonać i nie
wykonał. A został on przesunięty dlatego, że jeżeli kilkanaście razy
podczas służby pirotechnik takie sprawdzenie wykona, czyli wykona pracę
niebezpieczną, to potem będzie mu się to liczyło jako dodatek do
emerytury czy pensji
– wskazał red. Wikło.

Inną bulwersującą sprawą było obniżenie
rangi wizyty z 10 kwietnia 2010 r. Mimo, że wcześniej pojawiały się
pogróżki o zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Co więcej, pomimo trudnej ówcześnie
sytuacji geopolitycznej nie zorganizowano tzw. operacji ochronnej BOR.
Polega ona m.in. na zwiększeniu sił i składu osobowego do ochrony VIP-ów
– wskazują dziennikarze „wSieci”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

155. dlaczego nie dziwią mnie te awanse?

no cóż jak w każdym szanującym się kryminale, mamy pytanie i odpowiedż, kto zyskał na na tych "zaniedbaniach " ?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

156. Państwo nierychliwe, ale...

Fot. "wSieci" / Jacek Turczyk, PAP

Państwo nierychliwe, ale... Czy Marian „Fajans” Janicki jednak poniesie konsekwencje swojego…


Czas najwyższy, by ustalenia śledztw przekuwać w akty
oskarżenia. I dowieść, że przeszłością jest państwo bez prawa, państwo
świętych krów, państwo, które fatalnyc



fot. youtube.com

Zieliński o ustaleniach "wSieci": „Janicki powinien ponieść konsekwencje, a nie otrzymywać awans. Tak działało państwo Tuska”

Nie przywiązano należytej wagi do wizyty prezydenta w Katyniu.
Nie zorganizowano nawet odprawy koordynacyjnej. Nie przeprowadzono
rekonesansu lotniska.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

157. mam pytanie za 100 pktów

czy Janicki i jego "zespół" tak samo lekceważąco traktował bezpieczeństwo TUSKA ?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

158. Gen. Janicki o wypadku

Gen. Janicki o wypadku premier Szydło: Co robił ... - Fakty - Interia  Janicki o wypadku premier Szydło: Co robił samochód ochronny z tyłu? - Myślę, że nie było to 50 km/h - mówi w RMF FM gen. Marek Janicki o ...- I dlaczego się rozwaliło na drzewie trzeba zapytać? Przy wyprzedzaniu seicento, seicento nagle odbiło w lewą stronę i uderzyło w bok audi, które zjechało na drzewo. No, polemizowałbym, czy tak było. Myślę, że nie było to 50km/h. To raz. A dwa, to bym zapytał, dlaczego mucha zrzuciła z drogi słonia.


Za mojej bytności w BOR, moich poprzedników, nasze pojazdy przejeżdżały 2,5 do 3 mln km i bywały lata, że nie mieliśmy nawet tzw. obcierki. Nie było kolizji, nie było wypadków. Tu mamy w ciągu roku kilka zdarzeń, które muszą stawiać znaki zapytania. Myślę, że przede wszystkim decydenci powinni zrobić odprawę w BOR i powiedzieć: panowie, pracujcie, nic się nie dzieje. A my non stop słyszymy: nowa ustawa, zwalnianie ludzi, będzie nowa formacja. Pojawiają się różne nazwy: Narodowy Korpus Ochrony, Narodowe coś tam. Ludzie mają rodziny, mają dzieci, są zdesperowani, znerwicowani, o niczym nie myślą, tylko o jutrze, co będzie w tej formacji, czy rzeczywiście będą likwidowani, czy rzeczywiście będzie zmieniana ustawa. To powoduje nerwowość. I mamy efekty takie jak wczoraj.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

159. "Obcierki" czyli bezczelność lub skleroza generała Mariana Janic

"Obcierki" czyli bezczelność lub skleroza generała Mariana Janickiego

http://bbudowniczy.salon24.pl/755643,obcierki-czyli-bezczelnosc-lub-skle...

Generał Janicki w dzisiejszym wywiadzie, podczas którego wystąpił jako wielki ekspert od zapewniania bezpieczeństwa politykom, stwierdził : "Za
mojej bytności w BOR, moich poprzedników, nasze pojazdy przejeżdżały
2,5 do 3 mln km i bywały lata, że nie mieliśmy nawet tzw. obcierki. Nie
było kolizji, nie było wypadków.
Tu mamy w ciągu roku kilka zdarzeń, które muszą stawiać znaki zapytania."

http://fakty.interia.pl/polska/news-gen-janicki-o-wypadku-premier-szydlo-co-robil-samochod-ochro,nId,2351042



Panie Generale, pomijając Pański niechlubny "epizod" przy
katastrofie w Smoleńsku, gdzie zginęło 96 osób, w tym "chroniony" przez
BOR Prezydent Polski, chciałbym Panu kilka "obcierek" BOR-u za rządów PO
 przypomnieć. Proszę oto niektóre z nich (przy części z nich był Pan
nawet szefem BOR-u):



20 marzec 2008 rok : "Na trasie Olsztynek - Jedwabno samochód Biura Ochrony Rządu zderzył się z busem, dwie osoby zginęły - poinformowała policja. Radio TOK FM podało, że w wypadku auta Biura Ochrony Rządu na trasie Olsztynek-Jedwabno zginął osobisty ochroniarz generała Wojciecha Jaruzelskiego. Samochód Biura zderzył się z renault traffic. Droga jest zablokowana.Druga ofiara to także pracownik BOR."


2 czerwiec 2009 rok : "Wypadek samochodu BOR na placu Wilsona. Dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu zostało rannych w wypadku na placu Wilsona.
Z nieznanych przyczyn mercedes wypadł z trasy i uderzył w latarnię.
Kierowcy nic się nie stało. Rannych zostało dwóch pasażerów, również
pracowników BOR. Trafili do szpitala - informuje Marcin Gałuszko z TVP
Warszawa."



22 sierpień 2011 rok :  "Po południu w Warszawie doszło do stłuczki limuzyny, którą jechał szef europarlamentu Jerzy Buzek
- informację, którą wcześniej podały media, potwierdził rzecznik
przewodniczącego PE Robert Golański. W wypadku nikt nie został ranny. Do
kolizji doszło na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Żelaznej. Czarna
limuzyna jechała w kolumnie BOR-u, samochód był uprzywilejowany. Nie
zauważył tego kierowca citroena, który wyjeżdżał z ul. Żelaznej na
zielonym świetle."

http://warszawa.onet.pl/kolizja-w-stolicy-limuzyna-jechal-jerzy-buzek/yhjsn


3 wrzesień 2012 rok. "Kolizja BOR-owców. (...) Funkcjonariusze,
którzy strzegli posiadłości prezydenta Bronisława Komorowskiego w
Budzie Ruskiej jechali do Mikołajewa, gdzie mieszkają. Kierowane przez
nich terenowe auto uderzyło w przydrożne drzewo. Gdy na miejsce
zdarzenia przyjechała policja, obaj BOR-owcy byli obok rozbitego auta.
Badanie alkomatem wykazało, że są pijani. Twierdzili jednak, że sięgnęli
po alkohol dopiero po stłuczce
.


10 grudzień 2014 rok. "Kolizja przed Belwederem. Jedna z
limuzyn z kolumny, którą podróżował Bronisław Komorowski zderzyła się z
osobówką. Ranne zostało dziecko. Według ustaleń policji samochód
prezydencki, wymusił pierwszeństwo podczas zmiany pasa ruchu
."


7 wrzesień 2015 rok. "Do kolizji siedmiu aut doszło na ul. Podchorążych koło Łazienek. Toyota
wyjeżdżająca z siedziby Biura Ochrony Rządu nie ustąpiła pierwszeństwa
przejazdu. Według nieoficjalnych informacji sprawcą zdarzenia był
pracownik BOR-u."

 
"Podczas konferencji szef MSWiA powiedział, że ze wszystkich zdarzeń z
udziałem samochodów Biura Ochrony Rządu w 2016 r. zostały wyciągnięte
wnioski. – Każdego roku dochodzi do około 20 kolizji i zdarzeń z
udziałem pojazdów BOR. W 2016 r. było ich 24, w 2015 r. również 24, a w
2014 r. – 26.
W 2014 r. na ul. Belwederskiej w Warszawie doszło do
wypadku z udziałem samochodu wiozącego prezydenta Bronisława
Komorowskiego. W tym samym roku w pojazdach BOR czterokrotnie
eksplodowały opony. W jednym przypadku w samochodzie był marszałek Sejmu
Radosław Sikorski
."

https://www.wprost.pl/kraj/10042473/Blaszczak-Nakrecanie-spirali-nienawisci-doprowadzi-predzej-czy-pozniej-do-tragedii.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

160. Gen. Piotr Pytel, były

Gen. Piotr Pytel, były dowódca Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w programie "Kropka nad i" w TVN24 mówił o tym, jak ocenia sytuację w służbach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa.

Pod koniec rozmowy pojawił się temat katastrofy smoleńskiej i teorie zamachu w Smoleńsku.

- Jeżeli mówimy o głównym aktorze tej całej historii, Antonim Macierewiczu, to przypominam sobie fragment naszej rozmowy, kiedy zostałem do niego wezwany. Powiedział do mnie tak: "przecież pan jest inteligentnym człowiekiem. Pan zdaje sobie sprawę w sposób oczywisty, że zamach smoleński to tylko narzędzie polityczne" - powiedział gen. Pytel.

- Te słowa zrobiły na mnie duże wrażenie. Z kontekstu wypowiedzi mogłem wywnioskować, że pan Macierewicz nawet nie wierzy w zamach - dodał. - Dlatego być może ma do tego takie chłodne i cyniczne podejście. Do egzekwowania całego procesu dobywania informacji, które potwierdzałyby różne zaniedbania i winy, które do tego zamachu miały doprowadzić - powiedział.

Na pytanie Olejnik, czy generał nie boi się mówić tego, co powiedział, Pytel odparł. - Mamy bardzo szczególny czas i trzeba przestać milczeć, żeby to wszystko zatrzymać - zakończył generał.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,21370058,byly-szef-kontr...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

161. Macierewicz nie wierzy w

Macierewicz nie wierzy w zamach smoleński? "To tylko narzędzie polityczne"

Były szef SKW, generał Piotr Pytel w "Kropce nad i" przywołuje przebieg
rozmowy, którą odbył z Antonim Macierewiczem. Doszło do niej, kiedy ten
objął szefostwo w MON.

Polityce.pl: Media ujawniają, że w SKW doszło do kolejnego
skandalu. W jawnym piśmie wojskowego kontrwywiadu podano wiadomości,
które powinny być tajne. To zwykły bałagan czy coś poważniejszego?


Tomasz Kaczmarek: W stopce pisma SKW, które opisały dziś media,
widzimy adnotację, że dokument jest jawny. Tymczasem w jego treści
znajdują się nazwiska osób, które zostały objęte działaniami
operacyjnymi przez SKW. Mamy do czynienia z daleko posuniętą ignorancją i
niekompetencją. To kolejna kompromitacja SKW, która ujawnia osoby
będące w zainteresowaniu operacyjnym tej służby. Funkcjonariusze z
kierownictwa kontrwywiadu wojskowego, panowie: Pytel, Sobczak, Nosek,
Hermel i Pilarz powinni stanąć przed prokuratorem i ponieść konsekwencje
karne. Szczególnie, że pan Pytel, obecny p.o. szef SKW, był
odpowiedzialny za nielegalną współpracę ze służbami Federacji
Rosyjskiej. Współpracę bez wymaganej prawem zgody premiera rządu
polskiego oraz opinii szefa MON.

Piotr Pytel działał za plecami polskich władz?

Co
więcej, w 1998 roku, pan Pytel został wydalony z UOP, ponieważ nie
potrafił wytłumaczyć swoich niejasnych kontaktów właśnie z
przedstawicielami rosyjskich służb specjalnych.

I mimo to wrócił do SKW?

Po wydaleniu z UOP
był funkcjonariuszem inspektoratu celnego. Następnie został reaktywowany
przez Janusza Noska, stał się funkcjonariuszem SKW. I natychmiast
zrobił karierę. Od osoby noszącej teczki po korytarzach został
awansowany przez gen. Noska na stanowiska kierownicze. Od stopnia
porucznika w ciągu czterech lat został pułkownikiem. Te awanse były
niezgodne z obowiązującymi normami prawnymi. To daje wiele do myślenia.
SKW stało się marionetką w rękach służb specjalnych Rosji.

Co dzieje się w SKW?

W mojej ocenie sodoma i
gomora. Donald Tusk, minister Sienkiewicz, minister Siemoniak zupełnie
nie panują nad tym, co dzieje się w tej służbie. Ciekaw jestem, co
powiedzą osoby, które zostały wymienione w piśmie SKW, o którym
rozmawiamy. SKW ujawniło, że one były rozpracowywane, były sprawdzane
kartami E-15. One są klauzulowane, ściśle tajne.

O jakim piśmie właściwie mówimy? Co to jest za dokument?

To
jest pismo, poprzez które SKW próbuje odnaleźć dokumenty, które pan
Nosek i jego zastępcy zgubili. To jest ogromna niekompetencja. Ci ludzie
nigdy nie powinni się znaleźć w służbach specjalnych.

Jednym z ich zadań jest ochrona wielkich przetargów
wojskowych, jakie zapowiedział rząd. SKW jest w stanie zabezpieczyć te
konkursy?


Rząd ma wydać 140 mld złotych.
Zadaję więc pytanie, jaka jest aktywność obcych mocarstw w związku z
tymi przetargami? SKW posiada dziś materiały dotyczące tej sprawy.
Ciekawy jestem, jak one wyglądają. Czy chodzi jedynie o kwestie
dotyczące gen. Waldemara Skrzypczaka, czy coś więcej? Sądzę, że następne
tygodnie przyniosą nam nowe odsłony tej sprawy.
http://wpolityce.pl/polityka/170308-kaczmarek-ujawnia-pplk-pytel-po-szef...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

162. Jeśli tajne służby


Jeśli tajne służby reprezentowały poziom ujawniony w telewizji przez gen. Piotra Pytla, byliśmy bezbronni


Nie mieści się w głowie, że generał wojskowego kontrwywiadu III
RP może opowiadać piramidalne bzdury w stylu mało rozgarniętej
przekupy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

163. B. wiceszef BOR prawomocnie

B. wiceszef BOR prawomocnie skazany ws. ochrony wizyt w Smoleńsku

Były wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny jest już prawomocnie skazany
na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu za nieprawidłowości przy ochronie
wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r. W środę Sąd
Apelacyjny w Warszawie utrzymał taki wyrok sądu I instancji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

164. Wkrótce były szef Biura

Wkrótce były szef Biura Ochrony Rządu zostanie przesłuchany przez sąd. Marian Janicki ma zeznawać w sprawie przygotowania wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku z 7 i 10 kwietnia 2010 roku.

Jak dowiedziało się Radio Zet, Janicki ma zostać przesłuchany już 19 maja. Na przesłuchanie wezwano również Cezarego Kalisza, dowódcę zespołu, który zabezpieczał wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Przesłuchania mają być niejawne – tę część procesu zaplanowano w specjalnej sali przygotowanej do przeprowadzania tajnych przesłuchań.

Wszystko w związku z tym, że pytania mogą dotyczyć informacji poufnych, takich jak procedury Biura Ochrony Rządu, które obowiązywały w 2010 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

165. Sąd przesłucha byłego szefa

Sąd przesłucha byłego szefa BOR i dowódcę zespołu zabezpieczającego wizytę Lecha Kaczyńskiego

Oficerowie ochraniający polskich polityków będą zeznawać przed sądem w sprawie wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku w 2010 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

166. Marian Janicki przed sądem.


Marian Janicki przed sądem. Będzie zeznawać w procesie Tomasza Arabskiego, ale przy zamkniętych drzwiach


Rozprawa odbywa się w specjalnie zabezpieczonej
sali sądu, do której dziennikarze nie mają wstępu.

Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że ze względu na konieczność
zachowania tajemnicy działań ochronnych Biura Ochrony Rządu,
to przesłuchanie, podobnie jak wcześniejsze przesłuchania świadków
związanych z BOR, będzie niejawne. Piątkowa
rozprawa odbywa się więc w specjalnie zabezpieczonej sali sądu,
do której dziennikarze nie mają wstępu.

Gen. Janicki, którego
przesłuchanie zaplanowano na godzinę 11, w sądzie stawił się już przed
10. O tym, co dzieje się na niejawnej rozprawie, nie można udzielać
informacji. Publiczne rozpowszechnianie wiadomości z rozprawy
prowadzonej z wyłączeniem jawności jest przestępstwem, za które grożą
kary grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat.

Świadkowie z BOR
byli już przesłuchiwani we wtorek i w czwartek. Na piątek zaplanowano
przesłuchanie - oprócz Janickiego - jeszcze jednego świadka.

5 czerwca świadkiem ma zaś być b. wiceszef BOR
gen. Paweł Bielawny - prawomocnie skazany na 1,5 roku więzienia
w zawieszeniu za nieprawidłowości przy ochronie wizyt Donalda Tuska
i Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu 2010 r. Sądy dwóch instancji
uznały, że Bielawny m.in. „dopuścił do przeprowadzenia przez dowódcę obu
zabezpieczeń nienależytej analizy zadania nieuwzględniającej
zagranicznego charakteru obu zabezpieczeń”; „dopuścił do wyznaczenia
nienależytego składu grupy rekonesansowej”; „odstąpił od przeprowadzenia
przez funkcjonariuszy BOR przed 7 kwietnia
2010 r. rekonesansu z udziałem funkcjonariuszy rosyjskich służb ochrony
miejsca planowanego lądowania”; „dopuścił do zaniechania pozyskania
wszystkich niezbędnych informacji o sposobie zabezpieczenia przez stronę
rosyjską obu wizyt w zakresie określania zasad współdziałania
ze służbami gospodarza” oraz „zatwierdził zaniżony stopień zagrożenia
obu wizyt”.

Prywatny akt oskarżenia przeciwko Arabskiemu i innym
złożono w sądzie w 2014 r. - po tym, gdy cywilna prokuratura prawomocnie
umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów prezydenta i premiera do
Smoleńska. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar
katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja
Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa
Wassermanna. W rozprawach uczestniczą dwaj prokuratorzy. Podsądni nie
przyznają się do zarzutów.

Poza Arabskim oskarżeni są urzędnicy:
Monika B. i Miłosław K. (oboje z kancelarii premiera) oraz Justyna G.
i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Grozi im do 3 lat więzienia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

167. Gen. Marian Janicki miał 10


Gen. Marian Janicki miał 10 tys. zł emerytury, ma 1,7 tys. Ustawa dezubekizacyjna uderza w byłych szefów BOR

Były szef BOR zwraca uwagę, że wystarczy, że dany oficer BOR
rozpoczął służbę w tej formacji na dzień przed 1 sierpnia 1990 roku i
automatycznie jest traktowany jako członek aparatu represji PRL.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

168. Dukaczewski i Janicki żalą


Dukaczewski i Janicki żalą się u Gozdyry ws. dezubekizacji: "Będę musiał żyć za 1760 zł emerytury, a miałem 10300 zł"

"Pan generał Janicki ma określoną wiedzę i jak rozumiem, z tej
wiedzy będzie chciał zrobić użytek w interesie swoich podwładnych z
BOR".
autor: wPolityce.pl/Polsat Info

Będę musiał. Nie mam innego wyjścia. Nie mam żadnego majątku.
Patriotyzm jest czymś co ma się w sobie, co nie oznacza, że gromadzony
jest jakiś majątek
powiedział gen. Marek Dukaczewski w programie „Skandaliści” na antenie Polsatu.

Były
szef Wojskowych Służb Informacyjnych mówił o tym, że może stracić
emeryturę, z której żyje. Odnosił się w ten sposób do kwestii ustawy
dezubekizacyjnej, która jego samego nie dotknie. Przekonywał jednak,
że może powstać ustawa, która zmniejszy emerytury również wojskowym
z czasów PRL.

Nie mam nic na sumieniu. Nie wstydzę się występować w imieniu moich koleżanek i kolegów ze służb cywilnych, z których wiedzy wielokrotnie
korzystałem. (…) Wiem w jakiej sytuacji się znaleźli, wiem w jakiej
sytuacji znajdę się ja i moi koledzy za jakiś czas. W takiej samej jak
oni – będziemy pozbawieni emerytury i zdegradowani

– powiedział Dukaczewski.

Były szef WSI był szkolony przez sowiecki wywiad GRU. Zdaniem Dukaczewskiego, nie ma w tym nic nagannego.

Zawsze
działałem dla dobra Polski. Pan Cenckiewicz po 25-latach odkrywa to,
co jest publicznej dostępne. Zawsze było to wiadome. Są rzeczy,
o których oficerowie wywiadu nie mówią. Uczą tam jak działać. Dla nas
wiedza, którą tam uzyskałem była niezwykle istotna po tym, co robiliśmy
po roku 1990. Poznaliśmy mechanizmy działania służb rosyjskich, sposoby
prowadzenia źródeł, sposoby plasowania nielegałów, jak również zupełnie
dla nas nieznany obszar psychologii wywiadowczej. To unikalna wiedza,
za którą służby naszych sojuszniczych państw z NATO dałyby ogromne pieniądze, by swoich oficerów w takim trybie i w taki sposób przeszkolić

– powiedział.

Dukaczewski obrażał też generała Ryszarda Kuklińskiego.

Według mnie jest zdrajcą. Nie zmieniłem zdania

– powiedział.

Nigdy bym go nie bronił dlatego, że zdradził. Moja wiedza jest znacznie szersza niż wiedza osób,
które na ten temat publikują. Gwarantuję pani, że pan pułkownik
Kukliński poszedł na współpracę ze względów finansowych, był
szantażowany. Był szantażowany słabościami, które wykazał podczas
pobytu w Wietnamie

– dodał.

Mam wątpliwości czy pan pułkownik Kukliński pracował dla jednego wywiadu obcego, czy także dla innego

– mówił.

W pewnym momencie programu połączono się z gen. Marianem Janickim, byłym szefem BOR,
które ustawa dezubekizacyjna objęła. Ustawa spowodowała też, że samotna
matka Janickiego będzie otrzymywać mniejszą emeryturę.

Ja będę musiał żyć póki co za 1760 zł emerytury. Miałem po 27-latach służby w BOR i 6 latach pracy wcześniej w cywilu 10300 emerytury po ciężkiej pracy, wyrzeczeniach

– powiedział Janicki.

Janicki mówił też o tym, że w Sejmie i spółkach Skarbu Państwa są byli członkowie PZPR. Wymienił m.in. Stanisława Piotrowicza.

Oni są dobrzy ubecy, oni są dobrzy funkcjonariusze. To my jesteśmy źli. Nie wiem dlaczego robi się BOR taką krzywdę

– stwierdził były szef BOR.

Następnie Janicki ogłosił ważną deklarację nt. Swojej przyszłości.

Myślę,
że w sytuacji, która dzisiaj nastąpiła… nikt z nas czy z oficerów
wywiadu nie prowadziliśmy polemiki na tematy polityczne. Myślę,
że to z dniem 1 października uległo zmianie. Teraz będziemy mówić

– powiedział.

Nie
pozwolę na to, by szargano moje imię, a szargano od ładnych paru lat.
Skończyła się jazda na generała Janickiego i jemu podobnych, skończyła
się jazda bez polemiki. Ja od kilku lat jestem obiektem nieuzasadnionego
ataku, jak również moja firma, w której spędziłem 27 lat

– stwierdził.

Do tych słów odniósł się Marek Dukaczewski.

Pan
generał Janicki ma określoną wiedzę i jak rozumiem, z tej wiedzy będzie
chciał zrobić użytek w interesie swoich podwładnych z BOR w celu obrony ich interesów. I jak rozumiem, pan generał swoim postępowaniem nie naruszy żadnych zasad, których przestrzegania wymaga od niego honor munduru i stopnia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

169. PO lojalna wobec gen.


PO lojalna wobec gen. Janickiego! Były szef BOR zatrudniony w krakowskiej spółce kontrolowanej przez ludzi Schetyny

Janicki znalazł pracę w Małopolskiej Agencji Rozwoju
Regionalnego w Krakowie. Wcześniej zajmowane przez niego stanowisko nie
istniało w MARR.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

170. Siemoniak: Były szef BOR,

Siemoniak: Były szef BOR, gen. Marian Janicki, wstąpił do Platformy Obywatelskiej

B.
szef Biura Ochrony Rządu, gen. Marian Janicki wstąpił do PO -
poinformował w poniedziałek w Krakowie wiceszef Platformy Tomasz
Siemoniak. Zamierzam czynnie uczestniczyć w naprawie sytuacji w służbach
mundurowych i służbach specjalnych - zapowiedział Janicki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

171. Wikło: Fajans, fajans i


Wikło: Fajans, fajans i jeszcze raz fajans. Trudno znieść myśl, że ktoś taki jak Janicki odpowiadał za bezpieczeństwo VIP-ów

Czy chodzi o Smoleńsk, czy o Amber Gold, czy o cokolwiek innego.
Ksywka „Fajans”, jaką szefowi nadali funkcjonariusze BOR jest
najbardziej adekwatna do Mariana Janickiego i jego metod pracy
w służbie. Dzisiejsze przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Amber Gold
tylko mnie w tym upewniło. Gość jest nijaki, nie miewa własnego zdania,
nie decydował o niczym, zasłania się opiniami innych. To ktoś, z kim
nie chce się mieć nic wspólnego, a co dopiero mieć świadomość,
że odpowiada za twoje bezpieczeństwo.

Osłaniany przez jego ludzi
ówczesny premier Donald Tusk był ponoć, jak twierdzi Janicki, krnąbrnym
przypadkiem. Wymusił na BOR, by nie wozić go opancerzoną limuzyną. Cóż
to za historia?! Owszem, premier jest przełożonym szefa BOR, ale to szef
BOR za bezpieczeństwo VIP-a odpowiada. Czy nie powinien w takiej
sytuacji się postawić? Pewnie, że powinien, ale kto zna Mariana
Janickiego, wie dobrze, że nie zrobił tego, by mieć święty spokój.
„Tisze jediesz, dalsze budiesz”. Nie chciał nigdy niczego dla swoich
podwładnych, by się nie wychylać. Jakoś się to wszystko kulało, a nawet
gdy doszło do tragedii, myślę o Smoleńsku, to i tak się wywinął
i jeszcze dostał awans. Koszmar. Pisaliśmy o tym w tygodniku
„Sieci” niejednokrotnie.

Dlaczego
BOR chronił tylko córkę Tuska? Janicki: "Jest piękną kobietą. Chodziła
na koncerty. To była absolutnie minimalna ochrona"

Uważam, że dosadnie odpowiedziałem na to pytanie. Syn pana
premiera, pan Michał, nie był w katalogu ustawy o BOR, który nakazuje
szefowi BOR-u objąć ochroną osoby tam wymienione. Nie było również
decyzji ministra spraw wewnętrznych o objęciu ochroną. Szef BOR-u nigdy
nikomu nie przyznawał żadnej ochrony
— powiedział w programie „Kropka nad i” (TVN24) były szef BOR gen.
Marian Janicki, odpowiadając, dlaczego BOR nie zajął się ochroną Michała
Tuska. Zeznawał on dzisiaj przed komisją śledczą ds. Amber Gold.

Najwyraźniej ochrona syna premiera przed pracą dla twórcy piramidy
finansowej nie była dla Janickiego istotna. Na pytanie, dlaczego w takim
razie chroniona była córka premiera Kasia Tusk, były szef
BOR odpowiedział:

Córka pana premiera jest
i była piękną kobietą. Miała swoje środowisko, przybywała jak każda
młoda dziewczyna w środowisku swoim, chodziła na koncerty. Podjęliśmy
wspólnie decyzję [z ministrem spraw wewnętrznych - przyp. red.],
że będzie to absolutnie minimalna prewencyjna ochrona.

Wracając do tego, dlaczego BOR nie sprawdziło, dla kogo pracuje Michał Tusk, Janicki odpowiedział:

Ustawa o BOR mówi jasno: BOR dba o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie i urzędów. Nic więcej.

Marian Janicki odnióśł się też do kwestii usunięcia posła Stanisława Pięty z komisji ds. Amber Gold.

Nie
byłem absolutnie pupilem pana posła Pięty. Doświadczyłem od niego
bardzo wiele gorzkich, aczkolwiek niesłusznych słów ws.
katastrofy smoleńskiej

— mówił.

Były szef
BOR został też zapytany o nowe ustalenia podkomisji smoleńskiej dot.
wykrycia materiałów wybuchowych na ciele jednej ofiary oraz na częściach
Tupolewa. Zaznaczył, że BOR dokładnie sprawdził samolot przed wylotem,
także pod kątem obecności materiałów pirotechnicznych.

BOR
przed wylotem 10 kwietnia samolotu Tu-154M do Smoleńska sprawdzało
od bardzo wczesnych godzin porannych drogę dojazdową do samolotu, luki
bagażowe, salonkę, wszystko. Absolutnie BOR sprawdziło pod kątem
pirotechnicznym samolot. (…) Byłem dumny i jestem dumny z tego,
że dowodziłem tą formacją przez 6 lat I spędziłem w niej 27 lat
mojego życia

— powiedział. Janicki wypowiedział się
też nt. ustawy dezubekizacyjnej, na mocy której m.in. jego emerytura
uległa znacznemu zmniejszeniu:

To nie jest ustawa dezubekizacyjna. My ja wszyscy poszkodowani nazywamy ustawą represyjną.

Janicki: Nie było propozycji, by linie OLT przewoziły najważniejsze osoby w państwie

Z
nikim nie rozmawiałem i nikt ze mną nie rozmawiał na temat tego, by
najważniejsze osoby w państwie były przewożone samolotami linii OLT; BOR
otrzymał jedynie zapytanie z Kancelarii Senatu - mówił b. szef Biura
Ochrony Rządu gen. Marian Janicki we wtorek przed sejmową komisją
śledczą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

172. "Fajans wiedział, jak


"Fajans wiedział, jak urządzić chlanie na Klonowej dla oficjeli PO". Z życia BOR za czasów gen. Mariana Janickiego i PO

Bardzo ciekawą informacją opublikował Andrzej Pawlikowski.
Materiały pokazują, jak funkcjonowało Biuro Ochrony Rządu w czasach
rządów PO-PSL, kiedy na jego czele stał gen. Marian Janicki.


Myślę, że warto zapoznać się
z materiałem zaprezentowanym przez jednego z byłych funkcjonariuszy BOR
znającego doskonale kulisy aktywności służbowej niejakiego Mariana
Janickiego i wyciągnięcie stosownych wniosków z tego płynących…

— napisał na Twitterze Andrzej Pawlikowski szef BOR W latach 2006–2007 i 2015–2017.

Here you are

— dodał.

A lektura
jest naprawdę przednia. Można dowiedzieć się, jak Janicki, który
w tekście pojawia się, jako „fajans w lampasach” sprytnie wykorzystywał
słabości polityków PO, żeby nimi sterować i wykazywać każdego roku
oszczędności w BOR.

(…) fajans wiedział,
jak urządzić chlanie na Klonowej dla oficjeli PO, wiedział jak zaspokoić
ambicje pewnego myśliwego co to niby nie strzelał do zwierząt,
doskonale znał smykałkę „cysorza” do nadmiernej prędkości czemu dawał
tenże upust podczas samochodowych rajdów na narty do Włoch

— czytamy.

Przy ul. Klonowej w Warszawie mieszczą się budynki rządowe.

autor: screen Twitter Andrzej Pawlikowski
autor: screen Twitter Andrzej Pawlikowski

autor: screen Twitter Andrzej Pawlikowski
autor: screen Twitter Andrzej Pawlikowski

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niewiarygodne! Gen. Marian Janicki startuje w wyborach samorządowych. „Schetyna poparł moją kandydaturę”

ems/Twitter Andrzej Pawlikowski


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl