"NEW POLAND" - film

avatar użytkownika natenczas

 

Nasz Dziennik Sobota-Niedziela, 31 lipca - 1 sierpnia 2010, Nr 177 (3803)

 

Historia zdrady i sowieckiej agentury w USA w latach 40. to jeden z wątków pasjonującego filmu Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka "New Poland"

Jak przegraliśmy II wojnę światową

Z Robertem Kaczmarkiem, reżyserem i producentem filmowym, który z Grzegorzem Braunem zrealizował film "New Poland", rozmawia Adam Kruczek

Najnowszy film Panów pokazuje sowiecką agenturę działającą w latach 40. na terenie USA w środowisku polonijnym. Okazuje się, że czołowe role odegrali tam znani peerelowscy dostojnicy - Bolesław Gebert i Oskar Lange.
- Początkowo sądziliśmy, że to będzie film w zasadzie przyczynkarski, głównie dla historyków oglądających TVP Historia, ale w trakcie realizacji rozrósł się o nowe wątki, nowe dokumenty, interpretacje. W zasadzie od lat krążymy wokół tych tematów. Ten film dopełnia to, co zrobiliśmy wcześniej. "Defilada zwycięzców" pokazywała przyczyny II wojny światowej, "Towarzysz Generał" prezentował jej konsekwencje widziane z polskiej perspektywy, a "Marsz wyzwolicieli" podejmował ten problem w perspektywie międzynarodowej jako sowiecki plan opanowania świata. "New Poland" pokazuje, jak Sowieci realizowali ten plan.

Film jest zatem czymś więcej niż tylko erratą do biografii tych kilku panów?
- Tak naprawdę w filmie postawiliśmy pytanie, dlaczego przegraliśmy II wojnę światową. Najbardziej fascynują mnie te najprostsze, fundamentalne pytania, na które nie ma odpowiedzi. Na przykład w kwestii, jak doszło do II wojny światowej, do niedawna funkcjonowała interpretacja sprowadzająca się w zasadzie do tego, że Adolf Hitler zwariował i napadł na Polskę. A okazało się, że można na to spojrzeć inaczej, są inne zmienne wyjaśniające genezę II wojny światowej. Teraz zajęliśmy się jej końcem widzianym przez pryzmat sowieckich działań agenturalnych w USA. Te nasze filmy, przez inny niż w oficjalnej wersji historii dobór faktów, pokazują możliwość odmiennej interpretacji naszej najnowszej historii. A ponieważ w dyskursie publicznym brak jest tych pytań, a jeśli już ktoś je postawi, to są natychmiast spychane w jakieś nisze tematyczne, to sądzę, że dobrze się stało, iż ten film powstał.

Stawiają Panowie tezę, że to sowiecka agentura w Stanach Zjednoczonych doprowadziła do tego, że po II wojnie światowej zamieniliśmy okupację niemiecką na sowiecką?
- W dużej mierze tak, choć oczywiście zaważyły tu również względy natury obiektywnej. Przecież Sowieci byli sojusznikami Amerykanów, którzy do Murmańska pchali mnóstwo sprzętu, począwszy od butów, a na broni ciężkiej skończywszy. Stany Zjednoczone miały swój cel polityczny, którym było wygranie II wojny światowej jak najmniejszym kosztem. Co się stanie z Polską, jeśli Stalin chce ją przejąć, było dla nich problemem drugorzędnym. Jednocześnie w otoczeniu Roosevelta było mnóstwo agentury sowieckiej. Agent sowiecki znalazł się nawet wśród jego najbliższych doradców. Na konferencji przede wszystkim w Teheranie, a później w Jałcie, sprawa polska była z góry przegrana. To dlatego kluczowa dla naszego regionu propozycja Churchilla, aby ofensywa aliancka w Europie nie zaczynała się od zachodu, ale od południa, z wyjściem na linii Warszawy i zatrzymaniem Sowietów, została odrzucona przez Amerykanów, a tak naprawdę przez wysoko postawioną agenturę w amerykańskich kręgach przywódczych działającą na rzecz Sowietów. Można sobie wyobrazić, jak wyglądałby podział wpływów w Europie, gdyby aliancka ofensywa ruszyła nie z Normandii, ale z Bałkanów.

Jak w tę wielką politykę wpisywali się ludzie pokroju Bolesława Geberta czy Oskara Langego?
- Poprzez działalność na terenie USA w organizacjach związkowych, różnego rodzaju stowarzyszeniach, ludzie tacy jak Gebert czy Lange byli dla Sowietów bardzo ważni jako osoby kształtujące opinię publiczną. Kreml oddziaływał tu wielokierunkowo. Z jednej strony przez Komunistyczną Partię Stanów Zjednoczonych, która była finansowana przez Sowietów, a z drugiej - przez wpływ Kominternu i różnego rodzaju organizacje, o których dużo pisano w prasie. Tworzył atmosferę sprzyjającą Sowietom. To prasa - tak jak dzisiaj telewizja, radio czy internet - była wtedy głównym nośnikiem informacji, kształtowała ówczesną opinię publiczną, a argumenty sowieckich agentów padały na bardzo podatny grunt środowisk intelektualnych w Stanach Zjednoczonych, różnego rodzaju "pożytecznych idiotów". Wyjaśniamy to w filmie jako pojęcie stworzone przez Stalina. Dzięki temu Amerykanie - którzy nie wiedzieli, co naprawdę dzieje się w Rosji bolszewickiej, i do głowy by im nie przyszło, jakich potwornych zbrodni dopuszczali się tam komuniści - mieli z reguły dobry wizerunek tego państwa.

Tytuł filmu "New Poland" nawiązuje zapewne do publikacji Bolesława Geberta wydanej w 1945 r. pod tym właśnie tytułem.
- Tak, Gebert wydał tę broszurę nieprzypadkowo w czasie realizacji decydujących rozstrzygnięć II wojny światowej w stosunku do Polski. Pokazuje w niej dwie Polski. Jedną faszystowską, klerykalną, zacofaną, z obozami koncentracyjnymi, antysemicką, jako Polskę z okresu międzywojennego, czyli II RP; i drugą: postępową, demokratyczną, z reformą rolną, tolerancyjną itd. - reprezentowaną przez komunistów. Trudno, żeby Amerykanie - którzy często nie wiedzieli nawet, gdzie leży Polska, którzy byli karmieni przez prasę komunistyczną informacjami, jak to po Polsce za czasów Piłsudskiego krążyły plutony egzekucyjne, gdzie kat jeździł od miasta do miasta i wieszał ludzi (jak pisano w amerykańskiej "Trybunie Robotniczej"), co pokazujemy w filmie - zareagowali po czymś takim pozytywnie na apel, żeby ta Polska wróciła do świata Zachodu.
Inna sprawa, że ta wizja "nowej Polski", zarysowana przez Geberta w 1945 r., poniekąd została zrealizowana w czasach III RP, czego już w filmie nie pokazujemy.

Czy postawa tych ludzi wynikała ze szczególnego cynizmu czy może z przekonania?
- Dobrze to wyjaśnia w filmie historyk Herbert Romerstein. W wielu wypadkach brało się to ze szczerych chęci zmiany ówczesnego świata - bo przecież nie był on idealny. Jednak jeśli ktoś dłużej pozostawał w kręgu działania partii komunistycznej, a tak było z Gebertem czy Langem, to musiał przejrzeć na oczy i stawał się zwyczajnym aparatczykiem i posłusznym agentem.

Siatką agenturalną w Ameryce kierował demoniczny gen. Wasilij Zarubin, zbrodnicza i intrygująca postać...
- Warto byłoby mu poświęcić osobny film. Podróżujący po całej Europie, stały bywalec w Paryżu i Londynie, oczytany, znający biegle języki. Gdy pojawił się w Kozielsku, był jedynym Sowietem, któremu polscy oficerowie salutowali. Stworzył dla nich bibliotekę z normalnymi książkami, a nie z propagandą sowiecką. Starał się pozyskać ich zaufanie, rozmawiał z nimi, grał w szachy, by stworzyć ich wizerunki psychologiczne i przewidzieć, czy pójdą na współpracę z władzami sowieckimi. To jego raport decyduje o rozstrzelaniu polskich oficerów. Zarubin dochodzi do wniosku, że zaledwie ok. 1 proc. z nich w duszy nie jest nastawionych wrogo do Sowietów. Po wykonaniu tego zadania został przerzucony do Waszyngtonu pod przykrywką pracownika ambasady sowieckiej. Ale tak naprawdę zawiaduje całą siatką agenturalną przygotowaną już wcześniej na różnych polach, np. związków zawodowych, prasy robotniczej, środowiska artystycznego Hollywood czy naukowego, np. w kwestii pozyskania dokumentacji bomby atomowej. Za działanie tych wszystkich czynników i przygotowywanie korzystnego dla Sowietów klimatu w Stanach Zjednoczonych był odpowiedzialny właśnie ten człowiek.

Na jaki opór środowiska polonijnego trafiła działająca na szkodę Polski komunistyczna jaczejka w Ameryce?
- Historia zdrady i agentury to jeden z wątków naszego filmu. Drugi, jak sądzę, równie pasjonujący, mówi o polskim sprzeciwie wobec tych kłamstw i prowokacji. Pokazujemy, niestety bardzo skrótowo, kolejną, tym razem pozytywną postać, której warto poświęcić cały film - płk. Ignacego Matuszewskiego. To o jego pracy Piłsudski powiedział, że pierwszy raz wiedzieliśmy więcej o wrogu niż wróg o nas. Był odpowiedzialny za wywiad i kontrwywiad w czasie wojny polsko-bolszewickiej, był ministrem skarbu, to on wywiózł polskie złoto za granicę i dostarczył je Sikorskiemu. Przewidział, że losy Polski rozegrają się w USA, i dlatego zdecydował się na emigrację właśnie do Stanów Zjednoczonych, dokąd dotarł przez Brazylię. Matuszewski próbował organizować Polonię do przeciwdziałania próbom antypolskiego urabiania opinii publicznej. W filmie pokazujemy, jak silnie podzielone było środowisko polonijne w USA, to, że płk Matuszewski powołał Instytut Piłsudskiego, który do tej pory istnieje i odgrywa w tamtym środowisku bardzo ważną rolę. Ale jednocześnie komuniści mieli silny, odgórny wpływ na Polonię przez swoje kontakty z amerykańską administracją. Pokazujemy zdjęcia archiwalne, np. jak Oskar Lange gości w Moskwie na zaproszenie Stalina i leci tam oficjalnie ze Stanów Zjednoczonych. To on po rozmowie ze Stalinem przedstawia dokumenty na temat nowych granic Polski. Sojusz amerykańsko-sowiecki był dla USA wartością nadrzędną, a Roosevelt nie targował się o cenę, jaką ma zapłacić Sowietom. Pułkownik Matuszewski i jego środowisko byli zatem, niestety, na przegranej pozycji.

Czy kariery Geberta i Langego w PRL można uznać za zwieńczenie ich antypolskich działań agenturalnych?
- Fakty mówią same za siebie. Oskar Lange zrobił niesamowitą karierę jako naukowiec, ekonomista, zastępca przewodniczącego Rady Państwa. Do dziś ma pomnik w Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Bolesław Gebert został szefem Centralnej Rady Związków Zawodowych, później był ambasadorem w Turcji.

A jakie są dalsze losy płk. Matuszewskiego?
- Ignacy Matuszewski umarł w 1946 r., oficjalnie na zawał serca. Na jego grobie chyba jeszcze nikt z oficjalnych władz III Rzeczypospolitej nie złożył kwiatów. Jest dziś postacią kompletnie zapomnianą.
Premiera filmu "New Poland" w TVP Historia jest zapowiadana na 10 września. Później ma być powtórka w Jedynce, oczywiście jeśli nie zmienią się władze TVP i dotrzymane zostaną zobowiązania. Zapraszam na naszą stronę internetową www.filmopengroup.pl, która ruszy 1 sierpnia.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik

 

 

Szykują się gorące dni w Nowym Jorku!
Jedno jest pewne: dni od 5 do 13.05.2011, możemy spokojnie nazwać dniami fanów filmów ze stajni Film Open Group.
W związku z powyższym mamy przyjemność zaprosić na liczne pokazy naszych filmów, które w najbliższych dniach odbędą się w NY.

Zacznijmy od pokazów festiwalowych, których są dwa:
„Co mogą martwi jeńcy” reż. Anny Ferens oraz
„New Poland” reż. Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna.
Zostaną one wyświetlone 5 i 8 maja podczas „New York Polish Film Festival”, na który serdecznie zapraszamy.

 

ny

Nasze filmy na specjalnej trasie w NY!

4 komentarze

avatar użytkownika Beta

1. Pasjonujący film,wymagający

Pasjonujący film,wymagający ogromnej uwagi ze względu na wielość ważnych faktów i osoby
relacjonujące ( np. obok polskich historyków Władimir Bukowski).350 komunistycznych agentów wpływu w USA, a wśród nich Bolesław Gebert i Oskar Lange. Agentów wpływu w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo komunistyczne lobby wpłynęło na decyzje Roosevelta.
O tym można przeczytać w powyższym tekście, ale sugestywność obrazu rozmowy roześmianej Eleonory Roosevelt z Oskarem Lange - nieoceniona. Zwrócił moją uwagę epizod z Wł. Sikorskim i początkowe kadry, które nasuwają refleksje o wspólnych cechach wszystkich totalitaryzmów.

avatar użytkownika natenczas

2. > Beta,

Pełna zgoda.
Temat wciąż aktualny.
Dziękuję za podbicie notki:)

Pozdrawiam.

avatar użytkownika Beta

3. Polityka St. Zjed. 1943 -45r. była dla Polski b.niekorzystna.

Poniżej cytaty z filmu. Roli tych tekstów nie da się przecenić dla świadomości Polaków, a przede wszystkim Polonii. Film wyjaśnia m.in przyczyny dezinformacji Polonusów i mówi o tym,że małość dopada też bohaterów.
,,Włączyliśmy się do tej wojny ,aby nie dopuścić do zagarnięcia Europy, czy połowy Europy przez jednego potwora ,a w rzeczywistości oddaliśmy połowę Europy innemu potworowi bez najmniejszego oporu( historyk amerykański)."
,,Kiedy Brytyjczycy, czy Amerykanie wybiegali witać wojsko wracające z Europy, które pobiło
III Rzeszę dziwili się , że Polacy po prostu nie idą z nimi tańczyć na ulicy"(Cenckiewicz).

Propaganda komunistyczna w Ameryce przyczyniła się do tego, że Ameryka wstrzymywała się z wypowiedzeniem wojny Hitlerowi do czasu rozpoczęcia działań przeciwko ZSRR.
,,Od momentu powstania w 1919 roku, aż do dziś Amerykańska Partia Komunistyczna,
zawsze aspirowała do przynależności do sowieckiego systemu, chociaż teraz związku sowieckiego już nie ma (amerykański historyk)."
,,Każdy członek Partii Komunistycznej funkcjonujący nawet w kraju demokratycznym w latach 1920-tych, 30-tych. był podporządkowany kierownictwu Kominternu w Moskwie
(Roszkowski")
Zdrada partii była karana śmiercią, choćby taki członek partii znajdował się w Meksyku.
Tajny dokument Kominternu z r.1924, przechwycony przez Polaków mówił m.in.:
,,jaczejki w ścisłym tego słowa znaczeniu, powinny być zorganizowane w fabrykach warsztatach związkach zawodowych , kooperatywach proletariackich oddziałach wojskowych itd. jednym słowem wszędzie".
Pożyteczni idioci w Ameryce nie byli robotnikami: to ludzie pióra. Komuniści wykorzystali ich
,,rewolucyjny zapał" w czasie amerykańskiego kryzysu, by wskazali komunizm ,jako rozwiązanie. W tym czasie w CCPP szalał terror i szalał głód na Ukrainie.
,,Ogromny wysiłek propaganda rosyjska wykonała, aby przeciętny Amerykanin nie mógł uwierzyć,że gdzieś eksterminuje się ludzi".
Polonia amerykańska była zdezorientowana drapieżną kampanią skierowaną przeciwko
Matuszewskiemu, zachowaniem Roosevelta i Sikorskiego.
,,...Podczas swoich wizyt Sikorski publicznie afiszował się z Bolesławem Gebertem na jednej z konferencji w Detroit, z ludźmi, którzy nie ukrywali swoich związków z komunistyczną partią Stanów Zjednoczonych"( Cenckiewicz).
,,Sikorski był w niezwykle trudnej sytuacji, on nie do końca zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa propagandy komunistycznej właśnie wśród Polonii i z niebezpieczeństwa, jakie stanowiła propaganda w kręgach opiniotwórczych,... Stanami Zjednoczonymi kierował Roosevelt, który zupełnie inne rzeczy brał pod uwagę: ekonomię wojny...."( Roszkowski).

avatar użytkownika Beta

4. Ten film ma jeszcze jedną

Ten film ma jeszcze jedną wartość edukacyjną ,nawiązującą do dnia dzisiejszego.
Pokazuje,jak rządy wielkich państw kierują się własnym interesem. Jeśli to jest
przeciwko nam nazywamy to zdradą lub egoizmem. Oni na pewno nazywają to patriotyzmem.
Uczmy się historii, by się odgłupić, biją nas po głowach propagandą zawłaszczaniem mienia
zmuszają do tego, byśmy pochłonięci niedostatkiem niczego nie rozumieli.
,,Obama pochwalił Polskę"- to zdanie brzmi obraźliwie, bo znowu potraktowano nas ,jak głupców, którzy nie szanują swojej własności.
Mówiłam Natenczsie,że to trudny film i należy w jego obejrzenie włożyć sporo wysiłku.
Ale,jakbyś znalazł jakąś mapkę z czasów wojny. Chodzi mi o tę wojnę bałkańską. To chyba był projekt Churchilla. Byłabym wdzięczna, ja i kilku czytelników.