Czyim głosem mówi polska dyplomacja? - Anna Fotyga
Skuteczność niemieckiej polityki historycznej widać w Kaliningradzie na każdym kroku. Postępują prace nad pomnikiem królowej Luizy Pruskiej, w Rynku Bagrationowska już kilka lat temu przyciągała oczy sentymentalnego turysty pisana szwabachą nazwa reprezentacyjnej restauracji- „Ost Preussen”. Dozbrojenie Kaliningradu (m.in. w zaawansowane technologicznie Iskandery) było elementem stałej gry Rosji z USA - przeciwwagą dla polsko-amerykańskiej koncepcji tarczy antyrakietowej. Te otwarte działania współgrały ze sceptycyzmem, jaki wobec projektu przejawiały media niemieckie, wyrażające opinię znacznej części tamtejszej klasy politycznej. Ta opinia bywała wyrażana mniej lub bardziej otwarcie podczas spotkań unijnych ministrów spraw zagranicznych. Wielokrotnie musiałam przypominać łagodnym i uprzejmym tonem o władztwie Polski nad swoim terytorium i możliwości zawierania dwustronnych umów międzynarodowych. W Kaliningradzie hucznie obchodzono uroczystości rocznicowe Immanuela Kanta. Erika Steinbach nie pamięta, że Niemcy bywali z Kaliningradu wysiedlani. I choć to interesy niemiecko-rosyjskie dominują w autonomicznym obwodzie, Polska przyjęła na siebie rolę tarana, za pomocą którego partnerzy chcą uzyskać specjalny status enklawy. To minister Sikorski wspólnie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem apelował do UE o zmianę regulacji wspólnotowych, pozwalającą objąć małym ruchem granicznym cały obszar obwodu. Podobny apel nie ukazał się, gdy w grę wchodziły rozstrzygnięcia dotyczące Lwowa, choć był to nasz twardy interes. Jeszcze chwilę temu w sprawie Królewca zdecydowanie sprzeciwiała się mała Litwa. Do Wilna wybrała się pani kanclerz Angela Merkel, opór Litwy skruszał. Polska od początku kadencji jest asertywna, w imię dobrych relacji z sąsiadami staliśmy się rzecznikiem bardzo, bardzo wątpliwej sprawy. Projekt Prusy Wschodnie. Tak bloger Aleksander Ścios nazwał forsowaną przez ministra Sikorskiego inicjatywę. Niektóre państwa członkowskie UE, np. Dania, rozważają przywrócenie kontroli na granicach. Ten postulat może okazać się uzasadniony w związku z importem zagrożeń z Królewca. Czy na pewno o to chodziło polskiej młodzieży, gdy w 2007 roku gremialnie popierała w wyborach PO?
Minister Sikorski, który w sobotę spotykał się w Królewcu z ministrami Guido Westerwelle i Siergiejem Ławrowem, niczym niezrażony, nadal popierał projekt. Polskie media z zachwytem donosiły - Polska, Niemcy i Rosja mówią jednym głosem.
W sprawie wiz, praw człowieka, bezpieczeństwa. Wybitny polski dyplomata, hrabia Edward Raczyński analizował trzy obszary zainteresowania dyplomacji II Rzeczypospolitej: sojusznicy, sąsiedzi, plan międzynarodowy, wielostronny. Sytuacja była wówczas inna. Czy jednak nie należałoby przyjrzeć się niektórym jego zastrzeżeniom do bliskiej współpracy Niemiec i Rosji? Wówczas graliśmy swoją samotną grę. Teraz mówimy z naszymi sąsiadami jednym głosem. Czy chroni nas ta strategia przed rosyjskim neoimperializmem i niemiecką hegemonią w Unii Europejskiej i ich pewnością siebie w relacjach bilateralnych.? Ustąpiliśmy w sprawie gazociągu północnego. Już na wstępie rozmów okrągłego stołu polsko- niemieckiego nasza dyplomacja zrezygnowała z postulatu uznania polskiej mniejszości narodowej. Przyjęliśmy wersję niemiecką. Do Internetu wyciekły pisma w tej sprawie dyrektora Krzysztofa Miszczaka z Kancelarii Premiera. Co nam to dało? Jeszcze kilka lat temu przyjazd Eriki Steinbach na Pomorze, organizowany przez niemiecki MSZ dla wsparcia niemieckiej mniejszości narodowej, byłby niemożliwy. W dobie zapowiadanej przez rząd Donalda Tuska poprawy relacji z sąsiadami- niemożliwe staje się możliwym. Bundestag odmówił uchylenia rozporządzeń Goeringa delegalizujących istniejącą przed II wojną światową polską mniejszość narodową. W wyniku tych regulacji możliwa była konfiskata majątku i zsyłka działaczy do obozów koncentracyjnych, gdzie zostali wymordowani. A teraz władze Niemiec twierdzą, że nie ma problemu, bo nie ma Polonii. I nie zgadzają się na jej prawną rehabilitację. Inne ofiary nazizmu. np. dezerterzy z hitlerowskiej armii dawno już doczekały się specjalnej ustawy, potraktowane zostały przez Republikę Federalną z pełnymi honorami.
Media niemieckie rozpisują się, jak pod rządami PO Polska rośnie w siłę. Polska dyplomacja powinna wymagać specjalnej uchwały Bundestagu, poświęconej wyłącznie sprawie polskiej mniejszości, dokonującej pełnej jej rehabilitacji , czyniącej zadość krzywdzie. W tej sprawie z ust przedstawicieli polskiego rządu nie padło publicznie ani jedno słowo. Przyjmowana jest wersja niemiecka.
W relacjach z Rosją po katastrofie smoleńskiej straciliśmy resztki podmiotowości. Pozwoliliśmy, by wersja MAK zdominowała światową opinię publiczną, zadając dotkliwy cios prestiżowi Polski.
Przyjmujemy stopniowo rosyjską wersję kwestionującą ludobójstwo w Katyniu. Polski minister spraw zagranicznych uchylił furtkę rosyjskim insynuacjom o obozach śmierci po wojnie polsko-bolszewickiej.
Pomimo wszystkich opisanych powyżej spraw Polska, Rosja i Niemcy mówią jednym głosem. Czy realizują wówczas jakikolwiek polski interes?
W wywiadzie, który Igor Janke przeprowadził w sobotnio-niedzielnej „Rzeczpospolitej” z Radosławem Sikorskim pada znamienne zdanie na temat naszych relacji z USA. Polska mówi w nich, wg polskiego ministra spraw zagranicznych, „własnym głosem”. Czy rzeczywiście?
Gabinet Donalda Tuska negocjował sprawę tarczy antyrakietowej z administracją Busha. Dzięki determinacji Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego udało się podpisać umowę i deklarację. Bez polskiej ratyfikacji nie wchodziła jednak w życie. Ostateczny rezultat projektu przy wsparciu polskiego rządu, okazał się dokładnie taki, jak chciała administracja Baracka Obamy i nasi sąsiedzi.
Dodatkowo, polityka PO zdejmowała z Białego Domu ew. odpowiedzialność za złamanie umowy. Polska opinia publiczna jest w tej sprawie karmiona banialukami.
Powrót do prawdziwie własnego głosu Polski będzie trudny i bolesny. Łatwy do ułożenia partner jest wygodny, świat polubił tę sytuację. Dla Polski nie ma jednak innej drogi, sojusznicy i przeciwnicy muszą na nowo uznać naszą podmiotowość.
Anna Fotyga
http://www.pis.org.pl/article.php?id=18809
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Państwo polskie jest słabe,
Państwo polskie jest słabe, przerośnięte, niezdolne do energicznego działania. Kluczem do jego naprawy jest zerwanie z myśleniem niesuwerennym
Tekst przemówienia prof. Ryszarda Legutki przygotowany na kongres "Polska - Wielki Projekt"
http://www.wpolityce.pl/view/12250/Panstwo_polskie_jest_slabe__przerosni...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. !
Sprawa została zakrzyczana przez zbliżającą się wizytę Obamy.
Cała wypowiedź minister Fotygi warta jest wykrzyknika.
Nazw Królewca to pikuś przy realnym zagrożeniu dla interesów Polski. Dania je widzi dla siebie.
,,Bundestag odmówił uchylenia rozporządzeń Goeringa delegalizujących istniejącą przed II wojną światową polską mniejszość narodową. W wyniku tych regulacji możliwa była konfiskata majątku i zsyłka działaczy do obozów koncentracyjnych, gdzie zostali wymordowani. A teraz władze Niemiec twierdzą, że nie ma problemu, bo nie ma Polonii"
To akceptuje NASZ minister Sikorski.
P. Anna Fotyga wspomina artykuł Ściosa.