Dziennik ustaw matrixa (Grudeq)

avatar użytkownika Maryla
Po cichu, po wielkiemu cichu.. Pan Prezydent Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski podpisał 18 maja ustawę o zmianie ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych oraz niektórych innych ustaw. Nowelizacja, jak to nowelizacja.. kolejna, a poza tym co w Polsce nie jest nowelizowane? Łącznie z III RP będącą doskonała nowelizacją Polski ludowej. „Rzeczpospolita” zacytowała u siebie depeszę papowską http://www.rp.pl/artykul/660307_Dziennik_ustaw_tylko_w_Internecie.html tytułując ją optymistycznym tytułem – Nie będzie już papierowych dzienników urzędowych, jeno tylko w wersji elektronicznej. A więc Polska się modernizuje!
 
Argumenty jaki padają za takim rozwiązaniem, to fakt skrócenie okresu ogłoszenia aktu normatywnego. Co można by próbować podważyć, że wszak dzienniki ustaw wychodzą z regularnością prawie cotygodniową, a nawet częściej. A poza tym, zawsze to było dodatkowe vacatio legis dla ustawy termin do ogłoszenia…. A teraz wyjdzie, że nowelizacje będzie można wprowadzać praktycznie każdego dnia i o każdej godzinie. I nawet będzie można ogłaszać kilka nowelizacji w ten sam dzień. O 11 rano wejdzie w życie wersja A… a o 5 popołudniu wersja B ustawy.
 
Argument drugi jaki przedkłada w notce papowskiej to zredukowanie zużycia papieru o setki ton. Nad czym pochylamy się jak wszyscy ekologowie, co to nie przeszkadza im rura na dnie Bałtyku, a obwodnica Augustowa i owszem, z poważną troską i zrozumieniem. Chociaż może należy zacząć hodować w Polsce drzewa z gatunku Betula Smolensis, i w z jej niebywałej twardości czerpać znakomity papier?
 
Pada też argument oszczędnościowy. Chociaż zwrócę uwagę na jego sformułowanie:
Wiceprezes Rządowego Centrum Legislacji Piotr Gryska informował w marcu posłów, że koszt wydawania Dziennika Ustaw w 2010 roku wyniósł około 10 mln zł, a koszt wydawania Monitora Polskiego około 2 mln.
 
Tradycyjna półprawda dziennikarska. Bo mamy podane tylko koszty wydawania, bez podania przychodu ze sprzedaży tychże wydanych Dzienników Ustaw i Monitorów Polskich. A dopiero mając tą informację, możemy orzec czy działalność wydawnicza jest tu opłacalna czy nie. Śmiem przypuszczać, że ponieważ koszt wydrukowania takich dzienników urzędowych nie jest duży, bo to praktycznie sam tekst, beż żadnych grafik, rysunków, a rynek zbytu w postaci sądów i urzędów jest pewien, że jest to wcale a wcale działalność opłacalna. Ale może jest inaczej. Wszak wszystko można w naszym kraju, pod rządami sympatycznej ekipy Pana Premiera Rządu Rzeczypospolitej Donalda Tuska wywrócić.
 
Należy też zastanowić się jakie będą koszty wprowadzenia elektronicznych dzienników ustaw. Wszystko w tym jak to policzymy. Samo wprowadzenie może być tańsze, ale potem koszty utrzymania serwera, serwisu, szkoleń dla informatyków, programów i zabezpieczeń antywirusowych etc. Koszt wprowadzenia dziennika ustaw do Internetu – praca jednego informatyka, circa 10 minut, czyli jakieś 20 zł.. ale koszt utrzymania tego całego systemu. Z resztą naród, który zamiast wysłać sondę na marsa zinformatyzował ZUS ma swoje doświadczenia z informatyzacją.
 
Tak więc od 1 stycznia będziemy mieć li tylko elektroniczne dzienniki urzędowe http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/3673_u/$file/3673_u.pdf Nowelizacja odsyła nas do innej ustawy, mianowicie ustawy z 17 lutego 2005 roku o informatyzacji działalności podmiotów wykonujących zadania publiczne, gdzie w art. 3 pkt 2 znajdujemy definicję dokumentu elektronicznego, jaki to status uzyskają dzienniki urzędowe 1 stycznia 2012r. http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20050640565
 
Definicja ta brzmi następująco: dokument elektroniczny - stanowiący odrębną całość znaczeniową zbiór danych uporządkowanych w określonej strukturze wewnętrznej i zapisany na informatycznym nośniku danych;
 
Szczerze mówiąc definicja nic mi nie mówi. Ale pytania moje idą w stronę następującą. Co według tej ustawy będzie źródłem prawa. Dokument elektroniczny czy wydruk z tego dokumentu? Co w razie niezgodności dokumentu elektronicznego z wydrukiem, komu przyznaje się wtedy oryginalność?
 
Pójdźmy z pytaniem dalej. Dokument elektroniczny to przekładając na najprostszy język osoby zawodowo nie parającej się informatyką, to po prostu plik. Jedne pliki można zmieniać innych plików nie można zmieniać. Co w sytuacji gdy ktoś opracuje wirusa, który sobie zaatakuje taki plik – dokument elektroniczny i dokona w nim, a niech będzie to przykładowo ustawa o jakiś szczegółowych, liczbowych regulacjach, np. prawo budowlane opisujące jak ma się budować, drobnych zmian. Tu coś dodając, tam coś ujmując. Przy czym wirus zadziała tak, żeby nie pozostawić po sobie śladu, ale atakuje wszystkie pliki, od tego przechowywanego w organie wydającym po te gdzieś w małych firmach. Mamy wydruk sprzed miesiąca, ale nowy wydruk mówi nam coś innego. Co robić? Wersja papierowa była o tyle wygodniejsza, że zmiana przez dopisek do ustawy, dodanie cyfry, skreślenie było praktycznie niewykonalne, bo kto byłby w stanie takich zmian dokonać we wszystkich wydrukowanych dziennikach ustaw. A teraz wystarczy wirus.. i raz mamy prawo takie, a raz inne.
 
Może też być sytuacja taka, że wirus sparaliżuje nam główny serwer organu wydającego. I teraz chcąc bazować na aktualnym i ważnym tekście, nie mogę bazować na jakimś wydruku, tylko musze sięgnąć do oryginalnego dokumentu urzędowego, aby sprawdzić aktualny teksyt ustawy. W końcu po to jest to wprowadzanie aby ułatwić szybkość wprowadzenia nowelizacji. A tu nie mogę się dostać, bo serwer jest nieczynny, albo zaatakowany przez zaprzyjaźnionych z nami, wykonujących nad naszym niebem loty szpiegowskie.. znaczy się obserwacyjne rosyjskich hakerów. Sąd nie może wydać wyroku, organ administracyjny nie może podjąć decyzji, bo nie ma pewności czy nie było jakiejś nowelizacji, więc czeka aż się serwer odblokuje. Paraliż administracji? Państwa? Ech, przykryjmy te rozterki: By żyło się lepiej! Wszystkim!
 
http://grudqowy.salon24.pl/307956,dziennik-ustaw-matrixa
 
 
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika teresat

1. Maryla

Bo przepisy prawa są dla Wielkich a nie maluczkich. Za dużo chcą wiedzieć i utrudniają władzy sprawowanie rządu nad duszami. Nie dla psa kiełbasa chamie.

Pozdrawiam serdecznie

------------------------

Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.

 

avatar użytkownika Tamka

2. @autor

Mysle, ze sedno tego posuniecia jest takie:
"A teraz wyjdzie, że nowelizacje będzie można wprowadzać praktycznie każdego dnia i o każdej godzinie. I nawet będzie można ogłaszać kilka nowelizacji w ten sam dzień. O 11 rano wejdzie w życie wersja A… a o 5 popołudniu wersja B ustawy."

Poza tym oczywiscie kazdy bedzie drukowal te dokumenty, co do tego nie ma zadnych watpliwosci.
Natomiast zasadne sa wg mnie te pytania:

"Co według tej ustawy będzie źródłem prawa. Dokument elektroniczny czy wydruk z tego dokumentu? Co w razie niezgodności dokumentu elektronicznego z wydrukiem, komu przyznaje się wtedy oryginalność?"

Rozumiem, ze zrodlo tego elektronicznego dokumentu bedzie jedno? Jakos sobie nie wyobrazam, zeby teraz kazdy dokument prawny byl opatrzony klauzula - "wykup" czy cos w tym tonie.
T.

Ostatnio zmieniony przez Tamka o pt., 20/05/2011 - 02:09.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika ciociababcia

3. ... LUB CZASOPISMA.

Bez problemu. Już afer nie będzie.

ciociababcia