Bretschneider, czyli jak muchy Portret Najjaśniejszego Pana obsrały.

avatar użytkownika jwp
Tutaj wisiał niegdyś obraz Najjaśniejszego Pana - ozwał się Bretschneider znów po chwili - akurat tam, gdzie teraz wisi lustro.

A tak, ma pan rację - odpowiedział Palivec - wisiał tam, ale obsrywały go muchy, więc zaniosłem go na strych. Wiadomo, jak to bywa. Jeszcze by kto zrobił głupią uwagę i miałby człowiek kram. Potrzebne mi to?

W poprzednim wpisie wyłuszczyłem część powodów dla których należy odzyskać władzę w jesiennych wyborach - Po nas choćby i PiS !

Profesor Nienawiść.

Dlaczego Radek, a nie Drogi Bronek ? Dlaczego Radek robi za Bretschneidera ? To co dzieje się w Polsce Anno Domini 2011 nie przyszłoby nam do głowy gdy obalaliśmy „komunę". A i teraz w pale się nie mieści. Obóz władzy, PO oraz ich wyznawcy zachowują się jak godni uczniowie komunistycznych systemów totalitarnych. Charakterystyczny dla władz PRL język jest wykorzystywany do obrony Polski ( czytaj PO ) przed zagrożeniem jakie płynie ze strony Pis-u. Sprawdzeni przez ostatnie lata jak i wcześniej zasłużenie dziennikarze nie ustają przy wtórujących im naukowcach naukowcach i artystach kreślić obraz faszyzowanej prawicy pod wodzą groźnego psychopaty, szaleńca, który zaprowadzi Polskę po objęciu władzy na skraj przepaści by popełnić zbiorowe samobójstwo. Zwolennicy Pis-u są wyśmiewani, straszy się nimi dzieci na dobranoc, demonizuje się każdą ostrzejszą wypowiedź bez odniesienia się do jej treści pozostawiając bez komentarza wściekłe parkosyzmy profesora Nienawiść, który powinien stanowić ciekawy materiał badawczy dla psychiatrów, a później zostać przekazany, po zalaniu formaliną do Akademii Medycznej jako eksponat, a może nawet do Gabinetu Dr. Caligari.

      Dla każdego coś miłego.
Fakt wykorzystywania przez Tuska i jego piarowców niewątpliwie obłąkanego Stefana, którego to choroba ma genezę w odrzuceniu jego zalotów przez Pis oraz niezbyt jednak jasnej i czystej karty opozycyjnej, ten fakt mówi nam jasno, iż Tusk działa zgodnie z zasadą – dla każdego coś miłego. Dla tych co najbardziej nienawidzą kaczystów mamy prosty jak żołnierskie słowa bluzg Niesiona. Dla bardziej wymagających komunikaty szykuje Walterownia, nie tylko w TVN24, ale w każdej możliwej sytuacji, np. dzięki zawsze niezawodnym Kubie i Szymonowi, czy GW sącząc jad i propagandę ze swoich stron w mniej lub bardziej wybredny sposób. To wszystko jest i propagandą i walką z opozycją, jest też jednak testem, sprawdzeniem jak daleko można się posunąć, a zarazem oswojeniem ludzi z sytuacja gdy Władza odrąbie podniesioną na nią rękę. Choć mają za sobą kilkadziesiąt lat doświadczeń aparatu propagandy i bezpieczeństwa PRL-u, to jednak świat poszedł do przodu i PO oraz jej mocodawcy wiedzą, iż stąpają po cienkim lodzie. Polska jeszcze nie zamarzła pomimo chłodnego wiatru ze wschodu i zachodu. Nie bez znaczenia pozostaje rola jaką odgrywają potentaci medialni, ITI i Agora. Tu jednak nigdy do końca nie można być pewnym wsparcia z ich strony, jak interes prawdziwych właścicieli tychże koncernów rozejdzie się z Po, to egzekucja może być niespodziewana. Na razie jednak śpiewają w miarę zgodnym chórze. Tak jak specyficzna ustawka władzy z pseudokibicami, co przy obranych metodach godzi również w interes zwykłego kibica, tak Radek Sikorki oporze swoje działania przygotowuje nas nie bez pomocy TVN24 ( vide program Sekielskiego z ubiegłego tygodnia o blogerach ), przygotowuje nas do potrzebnej w razie wprowadzenia swojego rodzaju stanu wyjątkowego, potrzebnej blokady informacji.

Stan wyższej konieczności.

Naród musi się oswoić z niecodziennymi działaniami władzy by przypadkiem się nim nie przeciwstawić, naród musi już dzisiaj dobrze rozumieć ( czytaj właściwie rozumieć ) pojęcie Stanu Wyjątkowego. To taki stan, kiedy władza, z natury dobra i demokratyczna sięga po środki wyjątkowe, jakich nie używa na co dzień wobec obywateli, jednak gdy ich dobro, oczywiście obywateli ( czytaj władzy ) jest zagrożone to wtedy ciach kable, koksowniki na ulice, pala i gaz. A i kulkę mogą poczęstować. A Radek jest właśnie od CIACH. Jego postać, stanowisko, a nawet małżonka doskonale nadają się do uznanego zasadniczo przez wszystkich działania podjętego wobec znieważających i pomawiających wpisów na forach np. Faktu. Jak to jest, iż niezależny wydawca o kapitale niemieckim z potężną kasę boi się pozwu ze strony jakiegoś tam adwokaciny Giertycha ( którego wcześniej tak łatwo całe media bezpardonowo atakowały, nie protestując równocześnie przeciwko akcji – Giertych do wora, a wór do jeziora ), który to adwokacik reprezentuje nie ministra, a obywatela Sikorskiego ( nie ma pewności jakiego państwa ). Z powodu debilnych komentarzy zamyka się całe fora, pomimo, iż są mechanizmy pozwalające je moderować, choćby i te za unijne dotacje, wiadomo gdzie używane. Przypadek Sikorskiego jest o tyle łatwy, iż można go usprawiedliwić walką z antysemityzmem lub też dbałością Sikorskiego o swoje dobre imię.

Ale Sikorki to tylko przygrywka, przed utworem właściwym. Czemuż to nie dba o swoje dobre imię i powagę oraz szacunek dla urzędu Prezydent Bronisław Komorowski ?, a przecież jak wiemy jego pracownicy monitorująca dużą skalę internet  pod kątem wpisów o Prezydencie i jego rodzinie. Odpowiedź jest prosta, w przypadku Sikorskiego trudno mu się dobrać do dupy, gdyż jest kryty z przynajmniej 3 stron, a interesy pozornie rozbieżne bywają wspólne. A Drogi Bronek musiałby zapewne gdyby nie rozgrzał sądu odpowiedzieć na wiele pytań i wyjaśnić wiele wątpliwości i zarzutów jakie wobec niego stawia wielu ludzi w Polsce. Bo choć ponad 60% ankietowanych mu ufa, to pozostaje przynajmniej 30%, takich co to myślą o nim różnie i nie najlepiej.

Sikorki tak jak agent Bretschneider jest przekonany o swoim sprycie i wtedy gdy wypuszcza Szwejka w trakcie rozmowy na niebezpieczne tematy by uzyskać oczekiwaną reakcję, która to jest kluczem do celi na posterunku policji, jak i wtedy gdy uznaje troskę Palivca o portret Najjaśniejszego Pana za zdradę Stanu. To nie muchy obsrywają Portret Najjaśniejszego Pana, to on sam obsrał go swoim życiorysem i tak jak lepiej smakuje zakazany owoc, tak i teraz PO strzela samobója.

Ludzie mogą się godzić na wiele, Polacy są jednak szczególnie przeczuleni na punkcie wolności, zarówno tej „wysokiej”, jaki i codziennej. Dziś Krakowskie Przedmieście, a jutro może to być dom zwolennika PO. Przy okazji pokazowych porządków zdarzają się ofiary wśród swoich. Tusk z własnej woli lub podstępem, szantażem lub groźbą umoczony po czubek ryżego, wystraszonego łba w „Sprawę Smoleńską” oraz w prywatyzacyjne przekręty ministra Grada musi liczyć się z tym, iż zostanie kiedyś sam. Jest bowiem tylko pacynką, kukiełką w rękach naprawdę wielkich graczy, a to nie politycy, którzy są tylko wykonawcami woli możnych tego świata, to nie politycy zdecydują kogo poświęcić by namieszać w Polsce i odciągnąć uwagę Polaków od naprawdę ważnych spraw i by utrzymywać kraj w stanie permanentnego kryzysu.

Bo choć jak to mawiał Szwejk -

"...Na dworcach kradło się zawsze i będzie się kradło dalej. Inaczej nie można..."

to nikt nie ma wieczystej dzierżawy na dworzec, ani tym bardziej na Polskę.

Casus Jarmułkowicza.

I dlatego Tusk tak bardzo mobilizuje siły wewnętrzne, wie bowiem podobnie jak wiedział Jaruzelski, iż Inwazji na Polskę nie będzie, inwazji wojskowej. Wie to dobrze, sam bowiem uczestniczy w gospodarczej inwazji i rozbiorze Polski. Przyjdzie kiedyś, zapewne w ciągu 2 lat, bo wybory mogą wygrać poprzez nie tylko fałszerstwo, ale głównie oddanie i zaangażowanie oraz wdzięczność za ochronę środowisk sędziowskich, przyjdzie moment gdy pocałunek śmierci jaki złożył na licach Donalda Władimir Władimirowicz zadziała. Wtedy Tuskowi nie pomoże już nic, wtedy jego sprzymierzeńcy staną się najgorliwszymi krytykami, szukając w ten sposób alibi dla swojej postawy wobec Tuska w ubiegłych latach. I nie sądzę by PO zdołało się obronić czyszcząc szeregi jak PZPR, krytykując okres błędów i wypaczeń i wybierając na wodza np. Nieskazitelnego Grzegorza, wolne żarty, może nie w tym samym szambie co Tusk umoczony, ale też dokładnie. Tu rysuje się inny scenariusz. Dowodem na to jest nerwowy ruch Tuska jakim jest sprawa Jarmułkowicza, jakim okazał się Bartosz o wrażliwości lewicowej. Bo choć manewr Tuska wzbudził podziw, to jednak nawet jego przyjaciele z mediów walą w niego jak w bęben. Tusk wie lub przeczuwa co się stanie po wyborach i następnych latach. Po podzieli los UWoli, po wywiązaniu się z zadania przejdzie na emeryturę lub więzienny wikt i opierunek gdy nie będą wykonywać poleceń lub gdy... i to jest właśnie sedno sprawy, gdy lewica nie odzyska znaczącej pozycji na polskiej scenie politycznej. Z jednej strony mamy niejasny i nieśmiały jakby jeszcze flirt „wojskówki” z najpierw PJN, a obecnie po nie spełnieniu pokładanych w projekcie „Klosik” ( J23-PJN ) nadziejach, gestach w stronę Pis-u, a wiemy tylko to co chcą wiedzieć, nawet PiS nie piśnie przed wyborami słowa. A drugiej strony SB-ecja i „Przyjaciele Moskale” nie odpuszczą Polski do końca, a najłatwiej nią zarządzać poprzez swoją agenturę jaką jest w dużej mierze lewica. Mają już w końcu opanowany Pałac Namiestnikowski.

Jeden ma nadzieję, inny "Obamy".

Różne opinie krążą o wizycie Obamy w Polsce, prawdopodobnie ma ona symboliczne znaczenie dla stosunków amerykańsko-rosyjskich, po nie polskich wprost. Obama oprócz zakulisowych rozmów z Rosją, dyplomatycznych stosunków, mniej lub bardziej przypominających grę wstępną przed konsumpcją Związku Rosyjsko Amerykańskiego. Związku bez którego nie przetrwa ani Rosja, ani też U.S.A wobec zagrożeń ze strony wspólnego wroga Azji, Chin i Islamu ( nie w sensie religii, a jej pewnych konsekwencji ). Można się spodziewać, iż Obama poklepie Bronka, oddając Rosji część wpływów na politykę wewnętrzną Polski i pozostawiając jej swoisty wentyl bezpieczeństwa w Polsce. Wentyl, który może upuszczać skutecznie powietrzne z niechcianych przez Rosję rządów lub koalicji. Nie sądzę by Tusk miał powody do radości po tek wizycie. Pomimo bliskości Obamy, a nawet pewnego zbliżenia poczuje, iż świat zaczyna się do niego oddalać. A na kogo liczyć będzie można, gdy nie ma się prawdziwych przyjaciół, bo jak mi wiadomo uczciwy człowiek nie przyjaźni się ze zdrajcami i łajdakami. Po i Tusk są naprawdę w trudnej sytuacji, waląca się i rozgrabiona gospodarka, kryzy UE, wiele grzeszków na sumieniu i znikąd pomocy. Dali się tak pięknie wpuścić przez zawodników z ekstraklasy, nieudolny Tusk i jego trampkarze. Tusk wyraźnie daje sygnał o swoje sytuacji, próbuje osłabić lewicę, by nie być zmuszonym do destruktywnej z nią koalicji. A do swoich potencjalnych wyborców wola o totalną mobilizację, musimy wygrać te wybory tak, by móc samodzielnie rządzić. Bartosz dostał posadkę, w ten sposób Tusk komunikuje wielu środowiskom, iż jest się w stanie z nimi podzielić, pod warunkiem pełni władzy. A pełnia władzy z kolei według Tuska pozwoli mu uwiarygodnić się w oczach Moskwy, Berlina i Waszyngtonu. Ale to już nie będzie możliwe, czyjaś głowa musi spaść by nakarmić wygłodniałe emocje Polaków i nasycić ich tak, by znowu syci zapadli w letarg, letarg który pozwoli dalej realizować plany wielkich tego świata wobec Polski, bo Polska to nie jakaś POpierdułka, to istotny na mapie świata  z wielu względów kraj. Bo przecież nie tylko gazem łupkowym stoimy, mamy ponoć jeszcze długi zaciągnięte w żydowskiej karczmie.

A jaki los czeka nas, a potem cwaniaków z Orlików ? oraz Radka Bretschneidera.

Taki...
Bretschneider pokazał Palivcowi orzełka; przez chwilę spoglądał na niego, a potem zapytał:

- Czy pan żonaty?

- Żonaty.

- A czy pańska małżonka może prowadzić interes w czasie pańskiej nieobecności?

- Może.

- A więc wszystko w porządku, panie gospodarzu - wesoło rzekł Bretschneider.

- Zawoła pan swoją żonę, przekaże jej wszystko, a wieczorem przyjdziemy po pana.

- Nie przejmuj się tym - pocieszył go Szwejk. - Mnie zabierają tylko z powodu zdrady stanu.

- Ale za co mnie - biadał Palivec. - Ja byłem taki ostrożny!

Bretschneider uśmiechnął się i rzekł zwycięsko

- Za to, że pan powiedział, że muchy srały na najjaśniejszego pana.

Już tam panu Najjaśniejszego Pana z głowy wybiją.

Albo taki...

I na tym skończyła się kariera sławnego wywiadowcy Bretschneidera. Kiedy w mieszkaniu swoim miał już siedem takich pokracznych kundli, zamknął się razem z nimi w pokoju i tak długo nie dawał im jeść, dopóki go nie pożarły.
Miał tyle honoru, że skarbowi zaoszczędził kosztów swego pogrzebu.(...)
Gdy Szwejk dowiedział się o tym tragicznym wydarzeniu, rzekł tylko:
Ciekawi mnie jak takiego Bretschneidera złożą do kupy na Sądzie Ostatecznym ?

I warto by Tusk i Komorowski przypomnieli sobie...

Zamach w Sarajewie zapełnił dyrekcję policji licznymi ofiarami.

Przyprowadzali tu jednego po drugim, a stary inspektor w kancelarii powtarzał głosem dobrodusznego człowieka: - Źle wyjdziecie na tym Ferdynandzie.

A teraz z innej beczki.

2 komentarze

avatar użytkownika Unicorn

1. Postawmy ryzykowną tezę

Postawmy ryzykowną tezę brzegową, następnym prezydentem zostaje R. Sikorski. Co dalej? Moim zdaniem będzie bardzo zabawnie.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika jwp

2. Unicorn

Zabawnie to już jest, ale i też niezbyt śmiesznie. A Sikorski...?, szkoda gadać, a jest o czym pisać.

Pozdrawiam

JWP