„My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelka cenę" - te słowa Józef Beck wypowiedział 5 maja 1939 roku

avatar użytkownika Redakcja BM24

Józef Beck był zwolennikiem kompromisu z III Rzeszą. Wygłaszając 5 maja 1939 r. słynne antyniemieckie przemówienie ratował swoją słabnącą pozycję polityczną.

Niechciana wojna

„My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelka cenę. Jest jedna rzecz w życiu narodów i państw, która jest bezcenna: ta rzeczą jest honor" – te słowa Ministra Spraw Zagranicznych Józefa Becka wygłoszone 5 maja 1939 r. z trybuny sejmowej przeszły do historii. Do dziś są symbolem polskiego patriotyzmu i racji stanu. Sam minister zaś zapamiętany został jako ten, który wypowiedział najświętszą dla Polaków prawdę, a nie polityk, którego działania okazały się nieskuteczne i doprowadziły do przegranej wojny, a w konsekwencji do utraty suwerenności na blisko pół wieku. W rzeczywistości ta część elity rządzącej II Rzeczypospolitą, do której zaliczał się Beck nie chciała wojny, a jedynie jak najlepszego kompromisu z hitlerowską III Rzeszą. Antyniemiecka wymowa przemówienia w Sejmie była wyłącznie na użytek naszej propagandy. Beck w dalszym ciągu starał się porozumieć z Niemcami. „Z nagrobka swojej polityki Beck zbudował sobie piedestał" – skomentował przemówienie Stanisław Cat-Mackiewicz.

Testament Marszałka

Na przełomie 1938/1939 r. w Europie trwał kryzys polityczny, wywołany coraz bardziej roszczeniową i dominującą polityką zagraniczną III Rzeszy. Z tej perspektywy Polska jako kraj sąsiadujący z Niemcami znalazła się w centrum europejskiej polityki. Na początku 1939 r. w rządzącym w Polsce obozie piłsudczyków istniały dwa diametralnie odmienne spojrzenia na sprawy stosunków z nazistowskimi Niemcami. Z jednej strony była to militarystyczna koncepcja marszałka Edwarda Rydza – Śmigłego („nie oddamy ani guzika"), z drugiej zaś strony, zupełnie odmienna koncepcja przewidująca możliwość porozumienia z Niemcami. O ile ta pierwsza koncepcja zyskiwała w końcu lat 30. coraz więcej zwolenników, o tyle podwaliny tej drugiej koncepcji stworzone zostały jeszcze w latach 1933-1934 przez Józefa Piłsudskiego i jego wiernego ucznia Józefa Becka. Wówczas wobec odmowy Francji uczestniczenia w prewencyjnej wojnie przeciwko Hitlerowi Piłsudski zaczął forsować ocieplenie stosunków z Niemcami. Przyjazne stosunki miały pozwolić realnie poszerzyć wpływy Polski na wschodzie. W konsekwencji Polska miała wzmocnić swoją pozycję wobec bolszewickiej Rosji: wielkiej antypatii Piłsudskiego. Po śmierci Piłsudskiego Beck mając mocną pozycję polityczną dążył do zbliżenia Polski z III Rzeszą. Za takim rozwiązaniem przemawiały chłodne racje polityczne. Dla III Rzeszy państwa zachodu były nieprzychylne, ale obliczalne i racjonalne. Natomiast Polska zawsze była nieracjonalna. W ocenie Hitlera prawdziwe zagrożenie polityczne, a nawet militarne groziło ze Wschodu, zwłaszcza  w sytuacji, gdyby doszło do konfliktu Niemiec z Zachodem. Dlatego Hitler nawet, gdyby - jak się przyjmuje - nie chciał i tak musiał porozumieć się z Polską, gdyż była ona kluczem do pozycji III Rzeszy w Europie. Z kolei Beck wiedział, że w wypadku konfliktu zbrojnego z Niemcami nie mamy żadnych szans, co wynikało z ogromnej różnicy w rozwoju i potencjale obu państw (chociażby demograficznym). Ten sam racjonalizm mówił mu również, że podpisane w latach trzydziestych układy o nieagresji z najpierw z Rosjanami, a później z Niemcami były rozwiązaniem tymczasowym i nie mogą trwać wiecznie. Wiedział bowiem o tym już sam Józef Piłsudski stwierdzając kiedyś, że „Polska siedzi teraz na 2 stołkach. To nie może trwać długo. Musimy wiedzieć z którego naprzód spadniemy i kiedy". To właśnie te przekonania Becka legły u podstaw dalszego szukania  porozumienia z Niemcami.

Jazda po bandzie

Jednak jesienią 1938 r. po zajęciu Zaolzia Beck zaczął gwałtownie tracić wpływy w obozie sanacyjnym. Było to spowodowane ofensywą polityczną Rydza–Śmigłego, mającego aspiracje zostania nowym wodzem państwa. Narastający w kraju kult polskiej armii i podsycana antyniemieckość wymuszały na nim działanie. Ówczesne problem Becka dobrze ilustrują słowa brytyjskiego dyplomaty Franka Savery'ego, który zanotował słowa nestora ludowców Wincentego Witosa:  „Gdańsk trzeba oddać Niemcom, bo nie możemy o niego robić wojny, ale niech oddaje go Beck, a my, opozycja, potem Becka za to wylejemy i zajmiemy jego miejsce". Słabnąca pozycja polityczna sprawiła, że Beck realnie zaczął bać się utraty swojego stanowiska, a w konsekwencji Rydz Śmigły i jego otoczenie zdołają narzucić Polsce konfrontacyjny kurs wobec Niemiec. Beck wiedział, że walczy o polityczne przetrwanie i musi zrobić, coś, co będzie wbrew jego dążeniom, ale wzmocni jego pozycję polityczną. Próby osiągnięcia kompromisu z nazistami jakie podejmował na przełomie stycznia i lutego 1939 r. nie przyniosły efektu. W marcu 1939 r. ogłoszona w Polsce mobilizacja, spowodowała zamrożenie wysiłków polskiej dyplomacji na prawie miesiąc. Nie oznaczało to jednak, że wzajemne odnoszenie się obu stron miało wówczas charakter wyłącznie wrogi. W drugiej połowie kwietnia 1939 r. Beck ponownie podjął inicjatywę na rzecz odtwarzania polsko – niemieckich kontaktów i ich przychylnej atmosfery. To właśnie z jego inicjatywy prezydent RP Ignacy Mościcki wysłał Adolfowi Hitlerowi w dniu urodzin 20 kwietnia 1939 r. życzenia pomyślności (niekoniecznie dalszych sukcesów). W odpowiedzi Hitler złożył stronie polskiej życzenia z okazji rocznicy 3 maja. Takich gestów było znacznie więcej. Klimat wydawał się ocieplać. Beck pomimo niemieckich propozycji wobec Gdańska i korytarza przez Pomorze chciał kompromisu z III Rzeszą.  Problem polegał na tym, że musiał liczyć się nie tylko z silną opozycją wewnątrz obozu rządzącego, ale także z opozycją taką jak wspominany Wincenty Witos, która zdając sobie sprawę z tego, że realia polityczne (stosunek potencjałów gospodarczych i wojskowych) zmuszają Polskę do ustępstw, chciała na tych decyzjach zbić kapitał polityczny.

Na podjęcie przez Becka akcji politycznej niewątpliwie bezpośredni wpływ miało przemówienie Hitlera  w Reichstagu 28 kwietnia 1939 r., które polska propaganda uznała za wyjątkowe antypolskie i zapowiadające wojnę. W rzeczywistości jednak w przemówieniu Hitlera znajdują się bardzo wyraźne nurty kompromisowe, czy wręcz pokojowe, które przez 70 lat były skrzętnie pomijane w przekazie historycznym. Najważniejszym przesłaniem tego przemówienia było publiczne zaoferowanie stronie polskiej rozpoczęcia negocjacji w sprawie wypracowania kompromisu względem  spornych kwestii, które wielokrotnie były poruszane w rozmowach z Beckiem. Hitler oczywiście wymawiał dotychczasowy układ polsko – niemiecki z 1934 r., sprowadzając niejako wzajemne stosunki do zera, ale tylko po to by stworzyć płaszczyznę do ich ponownego ułożenia. Hitler wprost zapraszał do rozmów: „jestem do nich gotowy i życzliwie nastawiony" – przekonywał na koniec polskiej części swego przemówienia. Nie były to gesty wrogości, choć oczywiście Hitler sugerował również niebezpieczeństwo zbrojnej konfrontacji. Jednak w dyplomacji tego typu stwierdzenia są na porządku dziennym. Tydzień po wystąpieniu Hitlera przyszła kolej na polskiego ministra spraw zagranicznych. Beck odpowiadając mu skierował swoje przemówienie na forum wewnętrzne, a nie do samego kanclerza III Rzeszy. Wymusiło to na nim nadanie przemówieniu wojowniczego charakteru i przejaskrawienie aktualnych stosunków z Niemcami. Innego wyjścia nie było. Pozycja Becka w rządzie nadal słabła, a opinia publiczna była mu coraz  bardziej niechętna.  Beck używając  współczesnego języka potocznego musiał pójść „po bandzie", aby ocalić resztki swoich politycznych wpływów. Wygłoszone przez niego  przemówienie nie zawierało akcentów jednoznacznie niemieckich. Tak jak przemówienie Hitlera kończyło się otwarciem drogi do negocjacji.  Beck dość mocno podkreślił, że „pokój jest na pewno celem ciężkiej i wytężonej pracy dyplomacji polskiej", a rząd polski jest skłonny do „ponownego uregulowania stosunków polsko – niemieckich na zasadzie dobrego sąsiedztwa". W ten sposób Beck w warstwie zasadniczej zostawił otwarte drzwi do kompromisu z Niemcami. Tak też jego ogólną wymowę odebrano w Berlinie. Jednak to nie słowa o możliwości kompromisu z Niemcami przeszły do polskiej historii na trwałe. Gdy Beck mówił o pokoju i honorze słowa te spotkały się z długotrwałą owacją obecnych w Sejmie posłów i członków władz państwa. Sanacyjna prasa cytując te słowa, a pomijając zademonstrowany w przemówieniu kierunek pojednawczy szybko uczyniła z przemówienia Becka wezwanie do walki z Niemcami. W ten sposób zwolennik ustępstw wobec Niemiec stał się symbolem oporu wobec ich roszczeń.

Wiele wskazuje, że był to świadomy zabieg medialny. Beck był wytrawnym dyplomatą, zdecydowanie górującym inteligencją nad przedstawicielami ówczesnej elity rządzącej Rzeczypospolitą i doskonale wiedział co mówi i do kogo mówi. Wiedział, że te słowa zjednają mu zwolenników i sympatie opinii publicznej. Nawet radykalne odłamy obozu narodowego uznały ją za dobrą z powodu swojej wojowniczości. Ten historyczny przekaz sejmowej mowy Becka przetrwał w niezmiennej postaci do naszych czasów. Jego słowa były wielokrotnie cytowane w ostatnim czasie przez stacje telewizyjne i radiowe i konstatowane jako przykład najczystszego patriotyzmu i walki o polskie interesy w Europie.

Tymczasem Beck wygłaszając wojownicze tezy swojego przemówienia najzwyczajniej ratował swoją pozycję w sanacyjnym układzie rządzącym. Wojny z Niemcami, tak jak Marszałek Piłsudski, nie chciał. Pokazanie woli kompromisu, w celu uniknięcia wojny, było dla niego ważniejsze. To, że jego kompromisowa polityka w następnych miesiącach – mimo jego usilnych starań – poniosła fiasko, sprawiło iż w świadomości narodowej ta próba zapobieżenia wojnie nie istnieje.

Leszek Pietrzak

 

Były pracownik BBN, zajmował się rosyjską propagandą, jest  m.in. współautorem raportu BBN o rosyjskiej propagandzie historycznej opublikowanego przed wizytą W. Putina w Polsce w dniu 1 września 2009r.

 

Artykuł opublikowany na portalu wPolityce.pl

 

http://wpolityce.pl/view/11304/_My_w_Polsce_nie_znamy_pojecia_pokoju_za_wszelka_cene____te_slowa_Jozef_Beck_wypowiedzial_5_maja_1939_roku.html

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Blogmedia,

Szanowni Państwo,

Pan Leszek Pietrzak mija się z prawdą I to Bardzo.

Mój ojciec był posłem ostatniej kadencji II Rzeczpospolitej, doradcą ostatniego Premiera generała Felicjana Sławoja Składkowskiego w randze podsekretarza stanu,
Po wojnie słyszałem rozmowy mego ojca ze Stanisławem Mikołajczykiem, który był również posłem ostatniej kadencji, premierem rządu na Uchodźstwie więc znam nastroje polskich polityków.
Znam nastroje polskiego społeczeństwa.

Polska nie chciała wojny, bo kochaliśmy pokój.
Polska nie zamierzała kapitulować i nie skapitulowała poza Warsząwą.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika kazef

2. @

Przemówienei Becka transmitowało Polskie Radio, było powszechnei słuchane.
Można opisywać ciekawe, historyczne okoliczności powstania przemówienia, polityczne uwarunkowania i intencje min. Becka.
Jedno jest pewne: słowa o polskim honorze głeboko trafiły do serc polskiego społeczeństwa i trwaja w nim przez lata.
Przy odbiornikach radiowych siedziało się wtedy tak, jak dzis przy telewizorze (młodsze pokolenei przy komputerze np. na blogmediach w internecie). Zanim nadeszły złote czasy radia, rodzina siedziała wieczorami przy świeczce i lekturze Sienkiewicza czytanego na zmiane przez ojca i dziatki.

avatar użytkownika Goethe

3. @Redakcja

Mnie jako niezorientowanym w tak szczegółowych ocenach polityków IIRP jest niezmiernie trudno zająć stanowisko, szczególnie jeśli same materiały są tak powierzchowne i raczej zawierają z góry założoną tezę.
natomiast zastanawiający jest ... ten nagły i jakże intensywny wysyp tematów na temat obozu Narodowego ze szczególnym uwzględnieniem postaci J. Piłsudskiego, Becka, Dmowskiego i innych ukazujący wszelkie kontrowersje i umniejszający postacie jednak historyczne...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika barbarawitkowska

4. Panie Michale

Autor mija się z prawdą całkowicie- Beck był wytrawnym dyplomatą. Na litość boską , nie róbmy młodym wody z mózgu. Był tak wytrawnym dyplomatą, ze ostatnią noc z 31.08 na 1.09 spędził na grze w brydżą. To jest oczywiście tylko symbol. Społeczeństwo oddawało na wojsko ostatnie obrączki , a na odcinku radzieckim zarządzał niejaki Kobylański, homoseksualista zwerbowany przez Moskwę podczas pobytu w latach dwudziestych w charakterze radcy ambasady.
Absolutna nieprawdą jest również sprawa ewentualnego kompromisu z Niemcami, Hitler do końca nie mógł uwierzyć, że Polacy odrzucają jego propozycje, inna sprawa, że nie ułatwiał nam tego.
A ty o Becku inaczej: http://www.prawica.net/node/16054

avatar użytkownika barbarawitkowska

5. To co powyżej

to oczywiście nie jest zarzut do Redakcji tylko do Autora.

avatar użytkownika Maryla

6. 78 lat temu w Sejmie padły

78 lat temu w Sejmie padły znamienne słowa. "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką…



"Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która
jest bezcenna: tą rzeczą jest honor".

My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę.
Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest
bezcenna: tą rzeczą jest honor.

24 października 1938 r., mniej więcej miesiąc po zakończeniu konferencji w Monachium, minister spraw zagranicznych III
Rzeszy Joachim von Ribbentrop w rozmowie z ambasadorem polskim
w Berlinie Józefem Lipskim przedstawił program „uporządkowania
istniejących między obu krajami punktów spornych i ukoronowania
rozpoczętego przez marszałka Piłsudskiego i Fuehrera dzieła zbliżenia”.

Przedstawione
przez stronę niemiecką żądania dotyczyły włączenia Gdańska do Rzeszy (z
zagwarantowaniem polskich praw gospodarczych na terenie miasta),
przeprowadzenia przez Pomorze eksterytorialnej linii kolejowej
i autostrady oraz przystąpienia Polski do tzw.
paktu antykominternowskiego.

W zamian Berlin proponował gwarancję wspólnej granicy i przedłużenie na 25 lat paktu o nieagresji.

19 listopada
ambasador Lipski, działając z polecenia ministra Becka, odrzucił
niemiecki projekt, proponując zamiast niego zawarcie „bilateralnego
układu polsko-niemieckiego gwarantującego egzystencję Wolnego Miasta
Gdańska”, zastępującego kontrolę Ligi Narodów.

W ciągu
następnych miesięcy naciski Berlina na Warszawę stawały się coraz
silniejsze. Na początku stycznia 1939 r. przebywający w Niemczech
minister Beck przeprowadził rozmowy z Hitlerem i Ribbentropem, w czasie
których ponownie zdecydowanie odrzucił niemieckie żądania. Po powrocie
do Warszawy 8 stycznia spotkał się na Zamku Królewskim z prezydentem
Ignacym Mościckim i marszałkiem Edwardem Śmigłym-Rydzem, ostrzegając ich
o niepokojącej sytuacji, która może prowadzić do wojny.

W „Ostatnim
raporcie” Beck, pisząc o podjętych wówczas ustaleniach, stwierdzał:
„W tym też okresie wyjaśnione zostało między nami: a) że jeśli Niemcy
podtrzymywać będą nacisk w sprawach dla nich tak drugorzędnych jak
Gdańsk i autostrada, to nie można mieć złudzeń, że grozi nam konflikt
w wielkim stylu, a te obiekty są tylko pretekstem; b) wobec tego
chwiejne stanowisko z naszej strony prowadziłoby nas w sposób
nieunikniony na równię pochyłą kończącą się utratą niezależności
i rolą wasala”.

Oceniając efekty wizyty ministra Ribbentropa w Warszawie pod koniec stycznia 1939 r. Beck pisał:

Rozmowy
dały wynik całkowicie negatywny. Ribbentrop coraz uporczywiej wracał
do swych postulatów gdańskich i komunikacyjnych, mimo mego ostrzeżenia,
żeby zapomniał o słowie eksterytorialność, mówiąc o autostradzie, jako
kontrwalor ze swej strony wspomniał o Słowacji, a ponadto podjął
ostatnią próbę kombinacji antyrosyjskiej, posuwając się nawet
w towarzyskiej rozmowie do powiedzenia: +Pan jest taki uparty w sprawach
morskich. Czarne Morze jest także morzem+. Usłyszał odpowiedź, że nasz
pakt o nieagresji z Rosją traktujemy serio jako rozwiązanie trwałe.
W ostatniej najtrudniejszej rozmowie pożegnalnej, w pałacu Blanka,
oświadczyłem Ribbentropowi: +Niech pan nie będzie przypadkiem optymistą
relacjonując Kanclerzowi to, co pan od nas słyszał w sprawie Gdańska i
autostrady. Wprowadziłby go pan w błąd; jeśli pan będzie powracał
do rozmów o tych sprawach, nie biorąc pod uwagę naszych argumentów
i naszego stanowiska, to idziemy ku groźnym komplikacjom. Ostrzegam pana
raz jeszcze przed optymizmem”.

21 marca 1939 r.,
tuż po ogłoszeniu przez Słowację secesji oraz zajęciu Czech i Moraw
przez Wehrmacht, minister Ribbentrop w sposób stanowczy ponowił wobec
ambasadora Lipskiego dotychczasowe żądania. Udzielona pięć dni później
odpowiedź strony polskiej była odmowna.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

7. Przemówienie Józefa Becka w Sejmie RP 5 maja 1939 r

Przemówienie ministra spraw zagranicznych wygłoszone na plenarnym posiedzeniu Sejmu RP,
w odpowiedzi na mowę kanclerza Rzeszy A. Hitlera z dnia 28 kwietnia 1939 - Józef Beck
https://pl.wikisource.org/wiki/Przemówienie_Józefa_Becka_w_Sejmie_RP_5_maja_1939_r